Karczma pod Silberbergiem
Witamy na nowym-starym forum dla larpowiczów Silberbergu :)

Wątek 5 - Przygoda #5

Indiana - 15-11-2014, 07:40
Temat postu: Przygoda #5
Zapłata, jaką dostaliście od Khorani' azriya Amethe'ry, była naprawdę godna. Oprócz złotych ofirskich monet było tam kilka diamentów, trochę kamieni półszlachetnych i dwa wisiory, podejrzewaliście, że to coś w rodzaju orderu, bo przypominały owal otoczony laurem, z promieniami i wizerunkiem arcyksięcia Sefresa w środku.
Mogą się przydać w razie, gdyby przyszło wyprawiać się po coś do Styrii.
Najchętniej byście juz w tej chwili wsiedli na statek na północ – jednak to była chęć, która towarzyszyła wszystkim z blisko kilkunastu tysięcy ludzi, stłoczonych w portowym mieście. A wciąż żaden statek nie mógł opuszczać portu. Za próbę przepłnięcia obok pirsów groził stryczek bez sądu, straż portowa za próby płynięcia wpław czy innych karkołomnych gimnastyk strzelała bez pytań. Rzecz nie była tego warta, postanowiliście poczekać, zwłaszcza, że jak mało kto wiedzieliście, ze sprawa z zabójstwem dyplomaty jest już niemal wyjaśniona.
Odespaliście więc zaległości, spędziliście miły wieczór w tawernie Pod Psem, okropnej, ale wesołej spelunie, a potem postanowiliście popracować. Kompania miała w mieście budynek mało finezyjny klocek obity deskami pomalowanymi na różowy kolor. Tam udzielała swoim członkom siedziby, to jest mogliście tam spać, ale za opłatą. Obecnie w siedzibie było was raptem sześcioro, za to w podziemiach – bo ten uroczy budynek miał piwnice – leżały w wielkich stertach, w pudłach wypełnianych słomą i pakułami, rozmaite artefakty i zabytki. Zarządcą tej placówki był Ginger Fiks, z pochodzenia Tryntyjczyk, ale mało typowy. Człowiek do bólu praktyczny, pomijając zamiłowanie do kolorów. Zaproponował wam pracę przy sortowaniu zdobyczy i przygotowywaniu do transportu na północ.
Magiczne – osobno, zwykłe osobno. Według materiału wykonania – delikatne do usztywnianych skrzyń z przegródkami. Solidne, kamień, drewno, metale – do dużych pudeł zawijanych w pakuły. Na każdym ewidencja.
To w sumie była fajna robota. Mieliście okazję przejrzeć całe mnóstwo pięknych okazów – czego tam nie było.
Egzemplarze biżuterii tubylców, z ciętych kamieni, oprawnych w impregnowane skóry i lakę. Przepiękne. Zwłaszcza olbrzymie, szerokie na ponad 20 cm naszyjniki- kołnierze.
Posągi z alabastru i laki, białe, kremowe i czerwone. Niektóre elfie ewidentnie. Jeden stanowczo już widzieliście – był na nim niegdyś naszyjnik, to był blisko półmetrowy biały posąg półnagiej kobiety, klęczącej przy źródle. Zapakowaliście go razem z innymi artefaktami z kamienia. Z tych najciekawsza była tablica kamienna ze znakami tubylców. Wydawała się lekko emanować magią, ale zbadana – dała wynik negatywny. Gładki kamień zwracał uwagę, a znaki wydawały się lekko jarzyć pod dotknięciem ręki.
Ale szybko odwrócił waszą uwagę przecudnej urody kryształ – biały, przejrzysty, w środku widniała figura człowieka. Ten był ewidentnie magiczny. Do pudła z magicznymi.
I broń – miecze z obsydianu były cudne, cięte równo, symetrycznie, z szerokim ostrzem, ozdabiane półszlachetnymi kamieniami, z rękojeścią owijaną skórą i roślinnymi pnączami. Do tego sztylety elfów, inkrustowane złotem w misterne, plecione wzory, o ostrzach tak cienkich, że przypominały bardziej brzytwy....
Zanim się obejrzeliście, było już blisko świtu. Byliście zmęczeni, pomijając już wysączone przy tej okazji piwa, było późno...
Postanowiliście iść do kwatery, więc wyszliście schodami na górę.
Było ciemno. Idący pierwszy Szrapnel potknął się i wyłożył jak długi.
- Co jest???
- Coś tu leży... – odpowiedział, wydobywając zapałki. W nikłym świetle zobaczyliście rozłożone jak długie ciało Fiksa. Chyba żył. Coś ruszyło się w półmroku. Zapałka zgasła. Zabłysło światło.... A potem zgasło. Na długo.
Gdy się ocknęliście, nadal było ciemno. Ktoś związał wam ręce na plecach.
- Skupcie się – powiedział znajomy głos, ale za cholerę nie mogliście sobie przypomnieć, czyj. Meski w każdym razie – Nie chcemy nikomu zrobić krzywdy, ale zrobimy jesli będzie trzeba. W magazynie są rzeczy. Ważne. Wiecie, w których skrzyniach są jakie przedmioty....?

Szamalchemik - 15-11-2014, 15:38

-Wiemy...
Próbując ogarnąć zmęczenie i ból głowy staram się rozejrzeć dookoła i zastanawiam czy przepalenie więzów jest mądrym pomysłem, czy wręcz przeciwnie...

Szrapnel - 15-11-2014, 15:58

-Jak już komuś dajesz w łeb i go związujesz to wypadało by się chociaż przedstawić.
Szybki rzut okiem dookoła i sprawdzenie czy nóż dalej tkwi w cholewie buta.

Indiana - 15-11-2014, 16:39

A czym chcesz je przepalać? Bo zapałki Szrapnel miał w rękach, jak was capnęli, z czego wynika, że już ich w tych rękach nie ma.
Dookoła jest ciemno. Przeciąg. Sądząc po zapachu wilgoci - jesteście gdzieś na półpiętrze prowadzącym do piwnicy. U góry słuchać, że ktoś chodzi, ale nie wiecie, czy to wasi ludzie czy może ich.
Związani jesteście prawdopodobnie jakąś szmatą.

Słyszycie jak z dołu ktoś cicho wychodzi, ewidentnie tłumi stąpnięcia po schodach. Schody są proste, drewniane, jak pochyła drabina trochę.
Szepce coś do ucha facetowi obok, rozumiecie mniej więcej tyle:

- nie idzie rozczytać po ciemku.... mnóstwo skrzyń ... otwieranie ... hałas... za dużo czasu... przestawiać z miejsca na miejsce.... legion tragarzy....- i trochę bluzgów.

Na dole słyszycie niewyraźne szuranie przesuwanych skrzynek.

Facet, ten pierwszy, mówi trochę głośniej do was:

- Dobra, nie chcemy zrobić wam kuku, wszystko będzie dobrze, bez nerwów. Zejdziemy do piwnicy, a wy nam grzecznie pokażecie gdzie jest to, czego szukamy.

Indiana - 15-11-2014, 16:40

Szrapnel napisał/a:
sprawdzenie czy nóż dalej tkwi w cholewie buta
Tkwi. Ale łapki takie związane ;)
Szamalchemik - 15-11-2014, 16:45

Indiana napisał/a:
A czym chcesz je przepalać?
Magia ognia? W końcu magia nie musi być używana tylko w walce, nie?
Indiana napisał/a:
za dużo czasu
A więc się śpieszą, heh?
-Proszę bardzo - staram się wstać, wywalając przy okazji. - Idziemy tuż za panem.

Indiana - 15-11-2014, 16:51

Szamalchemik napisał/a:
W końcu magia nie musi być używana tylko w walce, nie?
Racja, zapomniałam, że jesteś magiem :D

No więc się wywaliłeś z rozmachem, to rzeczywiście było półpiętro, więc sturlałeś się z około 3 m schodów i wyrąbałeś w skrzynki (psiakrew, chyba ze szklanymi pucharami), które ustawialiście jako "delikatne" do osobnego załadunku. Jedna spadła ci na łeb. Turlając się w dodatku chyba wybiłeś sobie palce w lewej łapce. I rozciąłeś na jakimś gwoździu łydkę.
W generalnym chaosie ktoś do ciebie przyskoczył, strącił jeszcze jakieś pudło (ej, za każdy z tych pucharów można było zgarnąć ze trzy bezanty!), zakotłowało się.

Szamalchemik - 15-11-2014, 16:55

Krasnoludzka gracja w pełnej krasie...
No więc znowu próbuję wstać... teraz z trochę lepszym rezultatem, chociaż nogi mam jak z waty, a głowa boli jeszcze bardziej niż wcześniej, opieram się o ścianę.

Szrapnel - 15-11-2014, 17:03

-(pod nosem)typowe
-(już głośniej) Czemu bijecie mi krasnala?Zaraz czy ten idiota właśnie stłukł puchary?
Ostrożniej(niż Ysgard) próbuje wstać.

Indiana - 15-11-2014, 17:03

No to wstałeś. Ktoś cię szarpnął za ramię i pchnął w kierunku wejścia do jednej z piwnic (po zejściu ze schodów jest pomieszczenie, gdzie stoją te skrzynki ze szkłem, jedno wejście w prawo, drugie w lewo, trzecie w lewo trochę dalej do pomieszczenia za ścianą na wprost).
Ktoś zapalił malutką świeczkę.
Widzisz postaci z okutanymi szmatami twarzami (może dlatego tak niewyraźnie mówią). Do tego, który cię trzyma za wszarz, doskakuje drugi, słyszysz mniej więcej:
- za dużo.... trzeba będzie ... nie jestem mordercą... nie mów mu
Ten odpowiedział wyraźniej
- to jak mam niby to gówno tu znaleźć?????

Indiana - 15-11-2014, 18:08

Panowie wymienili po cichu urywane zdania, ktoś trzeci szturchnięciem popchnął Szrapnela na dół po schodach. Ktoś podniósł świeczkę (jedną, malutką....) i oświetlił setki ustawionych jedne na drugich skrzyń z doczepionymi karteczkami z opisem i zaklął. Bardzo brzydko. Z akcentem z Aenthil.

- Dobrze - westchnął ten najbliżej Ysgerda - To, co wykopano w górach na północ od bagien, gdzie to trzymacie?

Szamalchemik - 15-11-2014, 18:17

-Eee... tam? - pokazuje w przypadkowym kierunku. - A może gdzieś tam? - wskazuje palcem zupełnie przeciwny kierunek próbując skojarzyć o co mu chodzi... Na bagnach... Pewnie coś tubylczego. Tablice? Do czego są im potrzebne?
Szrapnel - 15-11-2014, 18:42

-Jakieś konkretniejsze informacje?Ciężko od tak powiedzieć co było wykopane na bagnach, pełno tu różnych rzeczy.
Zapytałem z irytacją w głosie.

Indiana - 15-11-2014, 19:36

Nagle usłyszeliście wszyscy hałas z góry. Ktoś wszedł do budynku i najprawdopodobniej zrobił to, co Szrapnel wcześniej, czyli wyłożył się jak długi o Fiksa. Napastnicy zerwali się, popatrzyli po sobie, ktoś zdmuchnął świeczkę, ktoś wpadł w stertę skrzyń (nie, tylko nie znowu cenne szkło!!!).
Ysgerd poczuł, jak rękojeść czegoś, chyba tasaka, odbija się od jego czaszki, ale mało celnie, więc tylko go wkurzyła, odwinął się, ale trafił w skrzynkę wybitymi wcześniej palcami i usiadł, medytując przez chwilę naturę wszechświata.
Szrapnel za to liczył właśnie gwiazdy, jako że nie dysponował czaszką o twardości krasnoludzkiej, więc cios trafił i siadł. Szrapnel też siadł, gdyż nogi bardzo mięciutkie.
Ysgerd usłyszał nieskładny i chaotyczny tupot, przekleństwa, potem na górze odgłosy walki, szamotaniny, głośny krzyk kobiety (w Kompanii była jedna babka, znaliście ją z Sowiogórza, to ta która dała wam kiedyś namiar na strzygę, bardzo sympatyczna poszukiwaczka).

Szamalchemik - 15-11-2014, 19:41

Próbuję przepalić w końcu te więzy, po czym pomóc Szrapnelowi, w międzyczasie jeśli ktoś jeszcze jest na dole rzucając jakimś obaleniem/kulą ognia.
Indiana - 15-11-2014, 19:51

Więzy puściły oczywiście. Szrapnel leży oparty o skrzynkę i trzyma się za łeb, ma minę jakby tydzień chlał, a potem wpadł pod rozpędzony taran.
Nie widzisz, czy ktoś jest na dole. Rzucone obalenie obaliło kolejne skrzynki, a kula ognia pufffnęła płomieniem tuż przy wyjściu z tego pomieszczenia....
... zajmując ogniem wiszącą na futrynie szmatę.
Drewniane skrzynki... Ogień... Te sprawy... ;)

Szamalchemik - 15-11-2014, 19:53

No to... gaszę, chwytam Szrapnela i krasnoludzkim biegiem (ta zwinność, ta gracja) na górę?
Indiana - 15-11-2014, 20:13

Gaszenie zajęło chwilę ;) Nawet gaszenie Szrapnelem :P
Na górze ktoś już zapalił kandelabr w korytarzu i zobaczyliście poszukiwaczkę (nie pamiętam, jak jej było, grała ją chyba Sara. Niech będzie, że Kriss), próbującą pozbierać z podłogi Fiksa. Miał rozbitą głowę i złamaną rękę, ale żył.
- Na wszystkich bogów, co tu się dzieje, chłopaki? - Kriss miała otartą do krwi rękę, jakby komuś przyłozyła z pięści, a ręce miała do tego raczej nienawykłe - Kto go tak urządził? I co za rasowy skurczybyk próbował mi zarzucić worek na głowę... I dlaczego z piwnicy czuję palone drewno????

Szrapnel - 15-11-2014, 20:21

-Nieproszeni goście, nawet nie wiem kto to był... A z tym palonym drewnem to wina Ysgarda, ja bynajmniej nie rzucam kulami ognia gdzie popadnie i w kogo popadnie -Odpowiedziałem trzymając się za głowę.
-Uprzedzając pytanie, szukali czegoś wykopanego na bagnach - dodałem.

Indiana - 15-11-2014, 20:33

- Na bagnach? Coooo? - Kriss się skrzywiła - Pomóżcie mi go zanieść do jego kwatery, trzeba to opatrzyć, skombinować chyba jakąś ochronę czy co. I zabarykadować drzwi... A jeśli oni nie wszyscy wyszli....? - popatrzyła na was mocno wystraszona - To w ogóle jacyś debile chyba. Na bagnach wykopano masę rzeczy, a jeszcze więcej w górach na północ od bagien. Tam była taka spora świątynia, częściowo pod ziemią, jakieś sarkofagi, podziemne struktury, korytarze zaplombowane czy coś. Widziałam raport stamtąd. Cała masa artefaktów. Nie powiedzieli, czego konkretnie chcą?
Szrapnel - 15-11-2014, 20:58

-Nie sprecyzowali o co im chodziło - powiedziałem podnosząc Fiksa
-Ysgard poleć po naszą broń i ekwipunek, z łaski swojej.

Indiana - 15-11-2014, 21:16

Kriss:
- ale co dalej? Mart i Veldo są na targu rybnym, mieli przynieść kolację, bo w magazynie zostały tylko kiszone ogórki! Będziemy tu siedzieć, aż oni wrócą? Uciekli, bo zaczęłam się drzeć i wołać 'hej, bierzcie chłopaków i chodźcie tu', ale oni się w końcu zorientują, że nie ma żadnych chłopaków i jest nas tylko szóstka! Piątka - skorygowała patrząc na Fiksa - No kurde, zróbcie coś!!!

Szamalchemik - 15-11-2014, 21:20

-Może by tak... no nie wiem, zabarykadować wejścia? Ale jak wtedy chłopaki wejdą do środka... - myślę chwilę. - A widziałaś może ilu ich było?
Indiana - 15-11-2014, 21:57

- widziałam ze trzech
Byliście już w pokoju, który zajmował Fiks, kwatery były na górnym piętrze, wzdłuż długiego korytarza, dziesięć pokoi, w każdym po cztery łóżka.
- Chłopaki, póki Fiks jest nieprzytomny, to wy tu dowodzicie! W piwnicy jest istny majątek! Każdy złodziej w tym mieście zechce się tam dostać. Możemy się zabarykadować. Na dole w biurach są duże kredensy... No i chyba jakieś deski w piwnicy....

Gdy to mówiła w pomieszczeniu obok coś szurnęło łóżkiem i usłyszeliście trzaśnięcie okna.
Jednocześnie na dole trzasnęły wejściowe drzwi.

Szamalchemik - 15-11-2014, 22:01

-Szrapnel, Kriss biegiem na dół! Ja ogarnę piętro! - krzyknąłem i wybiegłem z pokoju kierując się do pomieszczenia, z której dobiegł hałas.
Indiana - 15-11-2014, 22:22

Ysgard:
wpadłeś z buta do pomieszczenia, było ciemno (a na korytarzu jasno i za oknem w miarę jasno). Na tle okna zobaczyłeś postać przykucniętą na parapecie, trzymającą .... kuszę?! Uratował cię szybki szczupak prosto przed siebie, dzięki czemu znów zamalowałeś paluchami w nogę od stolika (nastawisz je w końcu???? :D ) i fala bólu sprawiła, że wydarłeś się na pełny regulator, aż zatrząsł się drewniany strop i posypała się słoma uszczelniająca dziury w deskach.

Z korytarza słyszałeś wrzask Kriss:
- Chłopaki tutaj!!! Są na dole!!!
Ale sama Kriss wpadła za tobą do pomieszczenia i zaczęła zbierać cie z ziemi, urażając wybite palce raz jeszcze.
- Ysgard! Ysgard! - Wyszeptała teatralnym szeptem mocno zaaferowania - A jeśli... Bo wiesz... Jeśli onni chcą dostać coś konkretnego ze skrzyń, to sami tego nie znajdą, nie dadzą rady tego wszystkiego po cichu przeszukać... Więc oni.... Żebyśmy im pokazali konkretne skrzynie... Oni... CHCĄ NAS!!!! - zakończyła z szeroko otwartymi oczami.

Szamalchemik - 15-11-2014, 22:34

Obalenie na pana na parapecie, niech spada :twisted: .
- No to lepiej żeby nas nie dostali, nie? Biegnij na dół pomóc Szrapnelowi, ja się ogarnę i dołączę do was za chwilę.
Zabieram się za nastawienie tych palców i zamknięcie/zasunięcie czymś okien.

Szrapnel - 15-11-2014, 22:38

(Chwilę wcześniej)
Biegnąc do pokoju po broń przeklinałem wszystkich włamywaczy, i to że w tej części korytarza jest w cholerę ciemno.Jakoś znalazłem broń i skierowałem się na dół.

Indiana - 15-11-2014, 22:48

Szamalchemik napisał/a:
Obalenie na pana na parapecie, niech spada :twisted: .
Ale jego tam dawno nie ma... :) Strzelił - bełt tkwi we framudze drzwi, nie w twoim czole, więc chybił ;)
Okien nie ma czym zastawić, możesz zasunąć zasłonki ;) Bardzo złodziejochronne ;)

Szrapnel - zbiegasz na dół, widzisz otwarte drzwi główne, łomot w gabinecie po lewej i w piwnicy. Czyli co najmniej dwóch.

Szamalchemik - 15-11-2014, 22:53

Nie ma żadnych szaf, komód, którymi dałoby się zastawić okna? No to ogarniam się i lecę na dół za Szrapnelem.
Szrapnel - 15-11-2014, 23:01

Na schodach walczyć nie lubię. Powoli, z bronią w pogotowiu, wchodzę do gabinetu.
Indiana - 15-11-2014, 23:22

No są, takie proste półki... Dupa nie barykada generalnie.

Zbiegając na dół widzisz jakiś cień, który właśnie wszedł do gabinetu (w prawo od schodów, w lewo jest zejście do piwnic). Z piwnic słychać odgłos buszowania (tłuczone szkło? ;) )

Szrapnel - wchodzisz do gabinetu, jest ciemno jak w du...żej kazamacie. Naprzeciw masz biurko, tam stoi świeca i zapałki. Robisz dwa kroki do przodu i słyszysz szelest i czujesz ostrze grotu na nerkach.
- Ruszaj, patałachu - szepnął ktoś niewyraźnie - Do przodu, do biurka! Już! Masz mi znaleźć list przewozowy, ale w tej chwili! Listę rzeczy z numerami skrzynek czy coś...

Na korytarzu dudni echo zbiegającego z góry Ysgarda.

Szrapnel - 15-11-2014, 23:41

Szybko modlitwa do każdego boga, który akurat słucha. Krok w stronę biurka, "przypadkowe" potknięcie się i głośne przekleństwo. (Mam nadzieję że Ysgard usłyszy bo inaczej już po mnie)
Szamalchemik - 15-11-2014, 23:43

No to co... patrzę w prawo, widzę nic. Z piwnicy słyszę szuranie... no to do piwnicy!
- Psia mać! - słychać głośne przekleństwo z tyłu. Odwracam się i wbiegam do gabinetu tylko po to, żeby ...

Indiana - 15-11-2014, 23:53

... dostać w paszczę kolbą kuszy. Zaświecilo, zaszumiało, coś ugryzło cię w krzyże...
Nie, wróc, to był kopniak.

- Dość tego, do jasnej cholery!!!! - tym razem głos był wyraźny, donośny i świdrujący (kurczę, nie wiedziałeś, że złamany nos jest taki upierdliwy, ciągle farbuje!) - Gleba! Na glebę, już! Ręce na głowę!

Wykonaliście to pospiesznie. Zanim połozyliście się na dywanie, ktoś wepchnął do pomieszczenia Kriss, która przeturlała się przez sofę przy biurku (było coś widać, chyba ktoś ma kaganek), odwinęła się napastnikowi z głośnym plasknięciem, ale ostatecznie wylądowała obok was.

- Dość tego! Nie mamy nic do Kompanii. Potrzebujemy tylko przedmiotu! Artefaktu. Nic więcej. Nic się wam nie stanie.

Przypomnieliście sobie te szeptanki napastników na temat zabicia tych, którzy usłyszą, czego szukają...

Szamalchemik - 16-11-2014, 00:18

- No to zejdźcie i go weźcie zamiast nas bić! - krzyczę. Zastanawiam się, jakie są szanse na ucieczkę. I czy chłopaki byliby w stanie nas uratować, gdyby przyszli.
Indiana - 16-11-2014, 00:38

- Nie graj głupszego niż jesteś - syknął jeden z napastników - Nie znajdziemy kamienia bez waszych pieprzonych rejestrów i sygnatur.
- Kamienia? - pisnęła Kriss - Tu jest pierdyliard kamieni! Zdecydujcie się, o co wam chodzi, to wam to damy! Auuuu!!! - wrzasnęła, gdy jeden z napastników nadepnął jej na dłoń - Jaki kaaaaamień??????

Zapadła chwila ciszy, słychać było przyspieszone oddechy bandytów, zgrzytanie zębów Ysgarda i fukanie Kriss.
- No dobrze - odezwał się w końcu ten z kuszą - Tablica z kamienia, wyrytego w znaczki tubylców. Nic wielkiego, prywatny kolekcjoner za gigantyczne pieniądze. Na pewno to rozumiecie. Które wie, gdzie jest...?
- Nie pakowałam żadnej tablicy- załkała lekko Kriss - Pomogłabym , ale nie wiem...

Szrapnel - 16-11-2014, 00:46

-Kurna Ysgard, które to było pudełko? Jestem pewien, że jedno z przedmiotami niemagicznymi - powiedziałem z wściekłością.
Pedro - 16-11-2014, 13:50

Jedna z osób która nad wami stoi podeszła do krasnoluda. Postawiła nogę między jego łopatkami mocno przyciskając go do ziemi. Szrapnel kątem oka dostrzega, że ten mężczyzna trzyma w ręku ręczną kuszę.
- No właśnie Ysga czy jak ci tam. Gdzie jest to pudełko? - zapytał stawiając cały ciężar ciała na łopatkach Ysgarda.

Szamalchemik - 16-11-2014, 14:19

- Dobra, dobra! Tylko weź ze mnie zejdź! - szybko odpowiadam. Wstaję i kieruję się do piwnicy, licząc stojących w pobliżu napastników. - Z jakimś światłem byłoby dużo łatwiej znaleźć, wiecie? - dodaje starając się unikać wszechobecnych kawałków szkła rozbitych po podłodze.
Pedro - 16-11-2014, 15:06

Nieznajomy zdejmuje z krasnoluda stopę ale gdy ten się podnosi z powrotem go dociska.
- Gdzie Ci tak prędko? Ręce do tyłu. - po chwili dodaje- Wszyscy!
Wiążą wam i Kriss ręce za plecami, a następnie podnoszą do góry Ysgarda i Szrapnela. Sznur wydaje się być mocny, ale kto go tam wie. Ręce związane są tak, że od węzła na rękach odchodzi dłuższy kawał liny za który trzymają was jak na postronku.
- Mała tu zostaje, na wypadek jakbyście coś kombinowali. Nie chcemy was zabić, więc bądźcie spokojni. Albo się pogniewamy.
- Mała to jest twoja pała. - odwarknęła Kriss zarabiając przy tym kopniaka w nerkę.
Wychodząc z pokoju Ysgard, naliczasz 3 postaci. Ciężko powiedzieć czy jest ich więcej bo nie dali wam czasu na rozglądanie się.
Schodzicie powoli do piwnicy, jeden z napastników niesie za wami latarnię.
- Prowadźcie. - rozkazuje ten który stał wcześniej na krasnoludzie.

Szamalchemik - 16-11-2014, 18:33

Idę w kierunku skrzynki z ową tablicą zatrzymuję się i rozglądam dookoła. Odwracam i udaje w kierunku skrzyni z przedmiotami magicznymi i mówię: - To chyba była ta... nie pamiętam dokładnie.
Pedro - 16-11-2014, 20:03

- Ta? - jeden z dwóch gości co z wami poszli pokazał palcem na skrzynię którą wskazałeś. - Zobaczymy, lepiej by to tam było, bo jak nie... - groźba pozostała niedopowiedziana.
Mężczyzna podszedł do skrzyni, z długiej torby zawieszonej na plecach wyciągną łom i zaczął podważać wieko. Drugi facet w tym czasie ma was na muszce kuszy. Po chwili wysiłku gwoździe puściły. Napastnik zaczął przeszukiwać skrzynię, po chwili jednak stwierdził że tablicy tu nie ma. Podszedł do Ysgarda i spojrzał mu w oczy, w ręce trzyma łom. Ponad maską zakrywającą dolną część twarzy widać oczy pełne złości.
- Jaja sobie z nas robisz? - krzyknął. - Albo pokażesz nam gdzie to jest, albo nasz kolega zabawi się z waszą koleżanką na górze!

Szrapnel - 16-11-2014, 20:40

-Przestań zgrywać bohatera, którym nie jesteś - rzuciłem do Ysgarda
-Tablica jest tam - powiedziałem wskazując na właściwą skrzynię - Weźcie ją sobie i idźcie w cholerę

Pedro - 16-11-2014, 22:58

- Podejdźmy więc i sprawdźmy. - rzucił do towarzysza jeden z włamywaczy, ten z łomem. Wziął latarnię stojącą na jednej ze skrzyń obok i podszedł do wskazanej przez Szrapnela skrzyni. Postawił latarnię obok, podważył łomem wieko i już po chwili szperał w jej wnętrzu. W tym czasie człowiek z kuszą pokazał wam by pójść w tamtym kierunku. Po około pół minucie wyciągnął ze skrzyni to czego szukał. Podniósł ją do góry i patrzył chwilę na nią urzeczony.
- To to. - spakował ostrożnie tablicę do torby i podszedł do Smoczych.
- Dziękujemy za współpracę. Była bardzo owocna. A teraz, jeśli pozwolicie musimy się zabierać.
Po tych słowach podniósł łom i mocno uderzył Szrapnela który stał bliżej, w głowę powalając go na ziemię. Ysgard w tym samym momencie poczuł mocne uderzenie w potylicę i również padł bezwładnie na ziemię. Czujecie pulsujący ból głowy. Widzicie jak napastnicy biegną w stronę wyjścia. Ten z kuszą krzyczy:
- Zwijamy się!
Po kilku sekundach słyszycie odgłos zbiegania ze schodów i szybką rozmowę, a w następnej sekundzie krzyk Kriss:
- Gońcie ich! Nie dajcie im uciec!

Szamalchemik - 16-11-2014, 23:01

Przepalam sznur (magia ognia), rozwiązuję i puszczam się biegiem za nimi, uważając, czy nikt nie stoi za zakrętem, drzwiami itp.
Szrapnel - 16-11-2014, 23:07

Sięgam do cholewy buta po nóż i zaczynam przecinać więzy, następnie powoli wstaję trzymając się za głowę zmierzam do gabinetu po moją broń.
-Najwyżej później ich poszukam - rzucam w przestrzeń.

Pedro - 16-11-2014, 23:23

Głowy bolą was obu. Macie szczęście, że ewidentnie nie wiedział jak uderzać. Inaczej leżelibyście nieprzytomni. Ysgard, po kilku sekundach ogarnąłeś się na tyle by przepalić więzy. Wstałeś i wciąż lekko się zataczając pobiegłeś na górę.
Szrapnel, masz związane od tyłu ręce. Nie jesteś w stanie sięgnąć go cholewy.
Słyszysz odgłos butów wybiegających przez drzwi. W tym chwilę przed tobą zbiegła z piętra Kriss.
- Gdzie Szrapnel? Trzeba ich gonić. Wiesz co nam zrobią ci z góry jak się dowiedzą że daliśmy się obrabować?! - Kriss krzyczy na ciebie. Bardzo się widać przejęła całą sytuacją.

Szrapnel - 16-11-2014, 23:30

—Przestań się wydzierać i pomóż mi się rozwiązać do cholery! Jak już to zrobisz to skończę po broń a potem się zobaczy - odparłem z irytacją w głosie.
Pedro - 16-11-2014, 23:32

Ysgard, gdy byłeś już na schodach usłyszałeś krzyk Szrapnela.
Szamalchemik - 16-11-2014, 23:38

(Jak pisałem swój, twojego jeszcze nie było) Zbiegam szybciej na dół i patrzę co idiota sobie zrobił.
Pedro - 16-11-2014, 23:42

Ysgard, widzisz jak Szrapnel leży ze związanymi rękami i próbuje coś z tym zrobić. Słyszycie też z góry krzyk Kriss:
- Szybciej patałachy bo uciekną! Lecę po waszą broń, a wy tu w tej chwili na górze jesteście!

Szamalchemik - 16-11-2014, 23:47

Wyciągam nóż z jego buta (nigdy jeszcze mu się nie przydał, nie wiem po co go tam trzyma :roll: ) i rozcinam więzy, pomagam mu wstać i biegnę z nim na górę.
Pedro - 17-11-2014, 00:03

Rozcinasz więzy. Obaj możecie teraz biec na górę. Tam czeka już na was, wyglądając przez okno Kriss. Jak tylko podchodzicie wręcza wam w pośpiechu ekwipunek.
- Biegiem za nimi, pobiegli tam w lewą stronę. Jest tłok, więc daleko nie mogli uciec! Biegiem, ja tu zostanę i zajmę się Fiksem.

Szamalchemik - 17-11-2014, 00:22

Zakładam pas z pochwą z mieczem, wypadam z budynku, skręcam w lewo, puszczam się biegiem. Próbuję przedrzeć się przez tłum.
- Przejście dla krasnoluda, ludzie!
Staram się nie zgubić tropu napastników i biec jak najszybciej, tratując kilka osób przy okazji.

Szrapnel - 17-11-2014, 00:33

Pochwa do pasa , miecz do ręki i szybko z budynku na lewo. Wybiegając krzyczę:
—Widzimy się na kolacji!
Widząc spustoszenie zostawione przez Ysgarda jeszcze przyśpieszam krzycząc:
—z drogi!

Pedro - 17-11-2014, 01:26

Ysgard, wybiegasz z domku na ulicę i pędzisz w stronę wskazaną przez Kriss. Szrapnel, wybiegasz zaraz za krasnoludem. Dobiegacie do nadbrzeża patrząc w lewo gdzie mieli uciekać rabusie. Po chwili udaje ci się Ysgard, dostrzec ponad głowami ludzi, biegnące postaci. Zostawiają za sobą potrąconych przechodniów których jest już całkiem sporo. Zaczyna się powoli dzień i ludzie zaczynają tłoczyć się w porcie.
Szamalchemik - 17-11-2014, 18:34

- Tędy! - krzyczę do Szrapnela i biegnę za zbiegami. Staram się dopatrzeć który z nich niesie pakunek i biec za nim, w razie, gdyby się rozdzielili.
Szrapnel - 17-11-2014, 18:37

Wychodzi na to że ja biegnę za Ysgardem.
Pedro - 17-11-2014, 21:01

Przeciskacie się między ludźmi. Szrapnel, masz ułatwione zadanie, bo biegnie za krasnoludem który tworzy w tłumie ścieżkę. Ysgard, przebijasz się przez tłum ludzi. Ścigają was krzyki, klątwy i bluzgi potrąconych przez ciebie osób. Po kilku zauważasz jak ścigani dobiegają do placu Głównego wbijając się między ludzi i stragany. Dostrzegasz tego który biegnie z pakunkiem na plecach. Są od was jakieś 20 metrów. Chyba mają lekkie problemy z przebijaniem się między ludźmi.
Szrapnel - 17-11-2014, 22:22

No to co? Dalej biegiem za tym z pakunkiem przy okazji drąc się żeby ich ktoś zatrzymał!
Szamalchemik - 18-11-2014, 00:06

Zmuszam się do przyspieszenia powtarzając formułkę i gesty obalenia w głowie, starając się wejść w zasięg, przygotowany na ewentualny strzał z kuszy od jednego z ściganych (odbicie pocisku).
Pedro - 18-11-2014, 00:27

Gonicie za nimi. Zbiegowie przebyli przez plac Główny w stronę targu rybnego. Udało wam się utrzymać dystans jednak wciąż są te 20 metrów przed wami. W pewnym momencie widzicie jak z uliczki obok wypada biegiem ktoś inny a zaraz za nim jeszcze 3 kolejnych z których 1 wyglądał na elfa. Najwyraźniej nie jesteście jedynymi którzy kogoś ścigają. Ci których gonicie wyhamowali szybko i skoczyli w bok.
Słyszycie krzyk mężczyzny który wypadł zza budynku: - To dywersant. Łapać ich! - wskazał przy tym na waszych złodziei. Zaraz po krzyku, z jego ręki błysnął biały promień wycelowany w stronę biegnących. Koleś z workiem upadł na ziemię z krzykiem próbując zgasić na sobie podpalone ubrania. Worek upadł na ziemię, a tablica wysunęła się na zewnątrz. Dwóch jego kolegów będących kilka kroków przed nim zawróciło. Pierwszy chwycił worek, a drugi poparzonego towarzysza. W następnej chwili widzicie jak mag dostał bełtem w pierś wystrzelonym przez uciekającego mu mężczyznę. Napastnik od razu zaczął naciągać kuszę z powrotem. Jeden z towarzyszy mężczyzny który oberwał bełtem, rzucił się w stronę kusznika jednak po 2 krokach padł na ziemię z bełtem w czole. Od razu po tym, kusznik podbiegł do waszych złodziei krzycząc by się pospieszyli i we trójkę odbiegli z rannym towarzyszem i workiem w stronę Przesmyku Żerskiego.

[Zapraszam do wątku #12]

Pedro - 22-11-2014, 23:53

Szrapnel i Ysgard, zjedliście i odpoczęliście po całonocnej inwentaryzacji. Przyjemna odskocznia od bójek i pościgów zatłoczonymi ulicami.
Szrapnel, zająłeś się sprzątaniem bałaganu który powstał po włamaniu. Nie było tego jakoś bardzo dużo, ale zajęło ci to 2 godziny. Kriss załamywała ręce nad pobitym szkłem i porcelaną. Były na pewno dużo warte i nie wiadomo czy Kompania nie każe wam za to płacić. Później poszedłeś poszukać cieśli który wstawi wam nowe drzwi. Popytałeś ludzi i szybko znalazłeś odpowiedniego człowieka. Dzięki odpowiedniej opłacie obiecał zrobić to do wieczora. I rzeczywiście, wieczorem mieliście już nowe drzwi. Tylko pieniędzy mniej. Kompletowanie ekwipunku też chwilę Ci zajęło. (co konkretnie przygotowujesz?)
Ysgard, Wybrałeś się Elidisa. Tak jak mówił elf mu towarzyszący, zanieśli go do Kwiatu. Niestety spał gdy przyszedłeś, a medyk kończył jeszcze doprowadzanie go do porządku. Było jednak pewne, że przeżyje. Wybrałeś się też po kilku tawernach zaciągnąć języka. Jednak nikt nie był w stanie dać Ci informacji których potrzebowałeś.
Zaczyna się wieczór i ściemnia się. Cieśla kończy już drzwi do waszego domku. Co robicie?

Szrapnel - 23-11-2014, 00:12

Przygotowuję: parę zwojów liny, 2 granaty, pochodnie, inna pochwa na miecz(tym razem na plecy lepsza przy wspinaczce), topór dla Ysgarda
Idziemy do owej dziury, w której to podobno siedzą nasi włamywacze.

Pedro - 23-11-2014, 00:19

Co to za granaty?
Szrapnel - 23-11-2014, 00:28

Odłamkowe, moje ulubione(znienawidzone)
Pedro - 23-11-2014, 14:17

No dobra. Przygotowaliście sprzęt, zapakowaliście do toreb czy sakw i ruszyliście w stronę Przesmyku. Idziecie przez ciemne ulice, plac Główny, potem Targ Rybny. Ludzi jest o wiele mniej niż rano. Handlarze poznikali już i tylko nie liczni próbują coś jeszcze sprzedać ludziom przechodzącym obok. Dotarliście do Przesmyku, miejsca w którym ostatnio widzieliście pełznącą po ziemi linę, znikającą w linii skały pod wami.
Szrapnel - 23-11-2014, 15:57

Odpowiednio zawiązuję linę między dwoma drzewami/kamieniami(czy co tam dookoła jest) a drugą jej część w pasie. Podchodzę do krawędzi i zaczynam się powoli opuszczać w dół.
Szamalchemik - 23-11-2014, 16:28

Czekam aż Szrapnel zejdzie w dół, patrzę, czy wszystko z nim w porządku i sam schodzę.
Pedro - 24-11-2014, 01:00

Szrapnel, schodzisz powoli na dół. Wieczór jest wietrzny. Gdy dotarłeś do połowy długości klifu poczułeś silny wiatr, a w następnej chwili oderwałeś się od zbocza i tylko dzięki Ysgardowi który chwycił linę w ostatnim momencie nim zaczęła się radośnie rozwijać, nie pofrunąłeś na spotkanie ze skałami pod Tobą. W końcu po krótkiej walce z wiatrem udało Ci się ustabilizować i dotrzeć bezpiecznie na dół.
Ysgard, gdy w końcu Szrapnel dotarł na dół, przyszła Twoja kolej. Zabezpieczyłeś się jak mogłeś i poszedłeś w dół. Miałeś szczęście bo skała okazała się pełna szpar i szczelin po których łatwo dało się zejść, a i wiatr jakby zelżał albo dał sobie na chwilę spokój. Po kilku minutach ciężkiego wysiłku dotarłeś na dół.
Kawałek od was, widzicie wejście do groty. Znajduje się na podwyższeniu do którego da się dostać po skałach przy ścianie. Okolica wydaje się pusta i dosyć ponura. Całości dopełnia to że zaczyna powoli padać i grzmieć.

Szrapnel - 24-11-2014, 18:58

-Chrzanić deszcz i wspinaczkę - powiedziałem zmierzając w stronę podwyższenia. Po wspięciu się na nie wyciągam pochodnię i odpalam.
-Zobaczymy co czeka nas w środku - rzuciłem zdejmując miecz z pleców i wchodząc do groty

Szamalchemik - 24-11-2014, 19:48

Wspinam się za Szrapnelem, po czym wchodzę trzymając się tuż z nim, myśląc, czy będzie na tyle głupi żeby użyć te granaty które wcześniej kupił w grocie.
Pedro - 24-11-2014, 20:59

[Rozumiem, że miecz zdjąłeś i położyłeś na ziemi? :P ]
Podwyższenia nie są wysokie. To bardziej pagórek prowadzący do jaskini. Pochodnia rozświetliła okolicę do koła was. Wchodzicie do jaskini, wysokiej na 3 metry i szerokiej na drugie tyle. Wyczuliście dobry moment, bo zaraz po wejściu z nieba lunęła ściana wody zasłaniając cały świat. Raz po raz niebo rozjaśnia się a po kilku sekundach dochodzą was głuche pomruki burzy. Zauważacie niewielką strużkę deszczówki płynącą wzdłuż tunelu. Dzięki pochodni widzicie na kilka metrów w przód. Dalej widać tylko ciemność.

Szrapnel - 24-11-2014, 21:27

[Oczywiście, razem z całym ekwipunkiem i spodniami :P .Otóż nie, dalej trzymam go w ręce]
-Wiem, że się powtarzam, ale chrzanić ulewy - powiedziałem idąc dalej w głąb

Szamalchemik - 25-11-2014, 00:11

(...takie pisanie nie ma sensu ale...)
Idę tuż za Szrapnelem.
(...coś napisać trzeba.)

Pedro - 25-11-2014, 00:12

[Daję wam szansę na jakieś deklaracje czy coś o ile chcecie. Jak nie to jak znajdę chwilę to będę pisał dalej.]
Szrapnel - 25-11-2014, 01:06

(Deklaruję, że nie chcę umierać :P )
Pedro - 25-11-2014, 01:59

Wchodzicie głębiej do tunelu. Wasze kroki odbijają się od ścian korytarza wijącego się to w prawą to w lewą stronę. Po pewnym czasie docieracie do dziwnej dziury w ścianie. Wygląda jak wydrążona kilofem albo innym narzędziem. Do koła jest mnóstwo gruzu. Chyba ktoś się tu namęczył by się przebić. Tunel za dziurą biegnie na skos względem tego którym idziecie.
Szrapnel - 25-11-2014, 19:08

Sprawdzam czy w wejściu nie ma żadnej pułapki(Jeśli jest, rozbrajam) po czym wchodzę tam.
Szamalchemik - 25-11-2014, 19:52

Wciąż uważnie się rozglądając trzymam się kilka kroków za Szrapnelem, klnąc na światło pochodni, sprawiające, że jesteśmy na widoku.
Pedro - 26-11-2014, 21:21

W przejściu nie ma żadnych pułapek ani nic podobnego. To tylko dziura w ścianie w której bez większych problemów może przejść człowiek.
Szrapnel, przechodzisz do drugiego tunelu. Ten nie różni się za bardzo od tego którym szliście, ale wydaje się nie mieć żadnych śladów ingerencji człowieka w przeciwieństwie do tego pierwszego który ewidentnie był obrabiany by spełniał swoje zadanie. Korytarz biegnie w dwie strony: zakręca w prawo kilkanaście metrów od was z lewej strony i biegnie prosto po waszej prawej stronie. W pewnym momencie gdy jeszcze sprawdzaliście to przejście, doszedł was odgłos kroków. Wielu kroków. Dochodzi z lewej strony nowego korytarza.

Szrapnel - 26-11-2014, 22:22

-Na Modwita - warknąłem szeptem, gasząc pochodnię.
-W prawo - dodałem, szybko aczkolwiek cicho poruszając się w tamtą stronę.

Szamalchemik - 26-11-2014, 22:52

//
PedroMG napisał/a:
zakręca w prawo kilkanaście metrów od was z lewej strony
...zgubiłem się
Po raz kolejny biegnę za Szrapnelem, biorąc do ręki topór, wcześniej przytroczony do pasa.

Pedro - 27-11-2014, 00:08

[Wytłumaczę w takim razie, bo może trochę to pokrętnie napisałem. stoicie mając przed sobą przejście do drugiego korytarza. Jak pójdziecie w lewo tym nowym korytarzem, to po kilkunastu metrach ten korytarz skręca w prawo. Jeśli pójdziecie w prawo, to korytarz idzie równolegle do tego którym szliście. Przynajmniej na tyle na ile to sprawdziliście.]

A może coś więcej? Bo wiecie, ja mogę za was grać, ale to nie ma sensu. Co znaczy że poszliście w prawo? Przeszliście 5 kroków? Idziecie puki nie rozbolą was nogi? Może trochę więcej odgrywania w tym co piszecie, bo takie jedno zdaniowe odpowiedzi sprawiają, że ja na dłuższą metę muszę sam opisywać to co robicie. Indi pisała o tym na SB.

Szrapnel - 27-11-2014, 00:33

Sorrki, nie zawsze czytam SB, a moja krótka odpowiedź była spowodowana tym, że sam się trochę zgubiłem. Już prostuję: lezę na tyle daleko żeby skryć się w cieniu albo za najbliższym zakrętem.
Szrapnel - 27-11-2014, 00:39

(2 post bo telefon nie współpracuje) Przykucam I obserwuje miejsce z którego przyszliśmy przy okazji daje Ysgardowi znak, żeby obserwował dalszą część korytarza (o Ile będzie w stanie coś tam zobaczyzobaczyć)
Szamalchemik - 27-11-2014, 01:02

Syczę: "Może najpierw gasisz pochodnię?" do Szrapnela, po czym wytężam wzrok w wskazanym kierunku (już kucłem obok niego).
Szamalchemik - 27-11-2014, 01:04

//Nevermind, nie zauważyłem
Szrapnel napisał/a:
gasząc pochodnię.

Pedro - 27-11-2014, 02:00

[Skryliście się obaj z tej prawej strony nowego korytarza, tak?]

Pochodnia zgasła i skryliście się w mroku. Po omacku poszliście w prawą stronę nowo odkrytego korytarza, oddalając się na, waszym zdaniem, bezpieczną odległość. Ciężko w końcu coś stwierdzić w tej ciemności. Po około pół minuty jak się skryliście w głębi korytarza, zza zakrętu ukazało się światło. Najpierw blade, potem coraz mocniejsze. Po chwili wyłoniła się zza ściany pierwsza postać. Mężczyzna, ubrany w ciemno bury kaftan z kapturem, podobne spodnie i wysokie buty. Uzbrojony jest w małą kuszę przytroczoną do pasa z prawej i krótki miecz z lewej strony. Zaraz za nim szedł kolejny podobnie ubrany, niosący latarnię. Następnie wyszło 6 mężczyzn wyglądających na tubylców. Uzbrojeni są we włócznie. Między nimi szedł ktoś. Ciężko powiedzieć kto taki, bo miał narzucony na głowę worek. Potykał się co i rusz o nierówności tunelu. Jedynie dzięki otaczającym go osobom nie wywracał się. Pochód zamykał tubylec z pochodnią. Szli w waszą stronę, jednak gdy doszli do dziury w tunelu przeszli przez nią i ruszyli w stronę wyjścia z jaskiń. Po pół minucie, ich kroki ucichły.

Szamalchemik - 27-11-2014, 18:13

-Psia mać... - szepczę pod nosem. - Skąd się wzięli ci tubylcy pod miastem? I czemu współpracują z tymi złodziejami?
Widząc, a raczej słysząc jak Szrapnel wzrusza ramionami dodaję:
-Może moglibyśmy pójść tam - wskazałem ręką w kierunek, z którego przyszli. - i zobaczymy o co chodzi?

Szrapnel - 27-11-2014, 22:36

-Nie najgorszy pomysł, ale teraz ty prowadzisz - odpowiedziałem powoli wstając.
-Chcesz pochodnię? - dodałem spoglądając w czarny tunel.

Szamalchemik - 27-11-2014, 22:45

-Obejdzie się - powiedziałem, po czym potknąłem się i prawie upadłem, na szczęście nie robiąc za dużo hałasu. - A może by tak... phloga soru muthu neratekada - mały płomyczek pojawił się w mojej wyciągniętej dłoni oświetlając jakieś pół metra. - Nie, to też bez sensu. Widać nas tak samo jak byśmy mieli pochodnie, a my nie widzimy nic. Daj to tutaj - przechylam pochodnię w moim kierunku i podpalam płomyczkiem, który po chwili gaszę. Ruszam marszem przed siebie, patrząc się uważnie pod nogi.
Szrapnel - 27-11-2014, 22:50

-Klasyczne metody są najlepsze - mruknąłem pod nosem ruszając za Ysgardem.
-Jeśli stąd wyjdziemy trzeba będzie powiadomić straż, o tych tubylcach - dorzuciłem doganiając go.

Szamalchemik - 27-11-2014, 23:18

- Albo ludzi, którzy coś będą z tym chcieli zrobić, w przeciwieństwie do straży... Nie czekaj, nie znam takich - odpowiadam pół żartem, pół serio. Idziemy już trochę i wciąż nic nie widzimy... Ciekawe gdzie prowadzi ten tunel?
Pedro - 28-11-2014, 23:37

Szliście przez jakiś czas. Zdążyliście już stracić rachubę czasu. Tunel ciągną się dalej, od czasu do czasu zakręcając, opadając lub się wznosząc. Po pewnym czasie dotarliście do większej jaskini. Szeroka na około 20 metrów, ozdobiona licznymi stalagmitami, stalagnatami i stalaktytami. Niektóre z nich są całkiem pokaźne. Rozglądając się po jaskini, rzucają się wam w oczy ślady po ognisku, resztki jedzenia, kości, trochę śmieci. Z sali prowadzą 2 ścieżki. Patrząc z tunelu którym tu przyszliście można ją podzielić na lewą i prawą. Prawą można iść wygodnie tylko pojedynczo.
Szrapnel - 29-11-2014, 17:46

Spojrzałem na oba tunele z niezbyt przekonanym wyrazem twarzy.
-W lewo? - zapytałem. Widząc potakujący ruch głowy Ysgarda skierowałem się w tamtą stronę i patrząc pod nogi w wszedłem w korytarz.

Szamalchemik - 29-11-2014, 21:26

Podążam za Szrapnelem (muszę to pisać?).
Pedro - 30-11-2014, 23:41

[Wy tak na poważnie? :roll: ]
Poszliście w lewy korytarz. Nie różnił on się zbyt wiele od poprzednich którymi szliście. Szliście w ciszy. W pewnym momencie zauważyliście w głębi tunelu światełko. Wydaje się zbliżać. Kilkanaście metrów od was zatrzymało się. Od strony światła dobiegł was dziwny, nieznany Wam język. Krótkie, niezrozumiałe słowa rozbrzmiały w tunelu.

EDIT: zaszła mała zmiana. nie wiedziałem że ktoś tu nie mówi po "ludzku" :P

Szamalchemik - 01-12-2014, 20:21

Psia mać! Tubylcy. Przynajmniej jeden, może być więcej. Ale jeśli współpracują z ludźmi północy, może coś tam rozumieją... spróbować nie zaszkodzi. Trzymając rękę blisko topora w razie czego mówię:
- My... iść... do... Szamanka? Do Szamanki, z wieści z miasta. Z góry - i wskazuję palcem strop jaskini, modląc się, żeby to przeszło.

Szrapnel - 01-12-2014, 23:59

Chwała wszystkim, tylko nie tej cholernej szamance....Zaraz!!Co ten debil właśnie powiedział? - pomyślałem.
Przepychając Ysgarda do tyłu i wyjmując granat z torby - Zawalimy im tę cholerną jaskinię na głowy, bo innego wyjścia nie widzę. Na mój znak rzuć kulą ognia w ten granat a potem biegnij ile sił w nogach za mną.
Po dwóch krokach odwracam się i energicznie ciskam granatem w stronę tubylców krzycząc: Teraz!! i rzucam się do szalonego biegu.

Szamalchemik - 02-12-2014, 00:01

Rzucam kulę ognia w granat i biegnę za Szrapnelem, narzekając, że mój pomysł by podziałał. No ale cóż, jak zwiewamy to zwiewamy...
Szrapnel - 02-12-2014, 00:19

Oby to ich zatrzymało na dłużej - myślałem biegnąc i potykając się w ciemnym tunelu. Po chwili usłyszałem huk za plecami, ale co innego zaprzątało mi myśli.
W którą stronę najpierw?!? W prawo.. tak to musi byś ta strona, zresztą nie ma czasu na zastanawianie się.
-W prawo - rzuciłem przez ramię.
Na następnym rozwidleniu przystanąłem na parę sekund. Wchodząc tu szliśmy kolejno w prawo potem w lewo i znowu w lewo. - przemknęło mi przez myśl. więc analogicznie teraz znowu w prawo! Ponownie rzuciłem hasło, w którą stronę ma się kierować mój towarzysz.
-Jasna cholera! - Krzyknąłem czując jak kamień, którego nie widziałem w ciemności rozcina mi łydkę.
Jak nas dorwą to będzie z nami jeszcze gorzej... nie rozczulaj się nad sobą - zganiłem się w myślach. Dobiegając już do ostatniego zakrętu pobiegłem w lewo w stronę światła przebijającego się w śród ciemności. Wypadam z jaskiń i potykam się na wyjściu, ląduję jak długi na ziemi pod podwyższeniem.
Podnosząc się na nogi - W tej chwili mój wspaniały plan się kończy, ponieważ nie mam pojęcia jak szybko wleźć na górę - wydyszałem do Ysgarda patrząc na wysoką ścianę i nasze liny zwisające z niej.

Szamalchemik - 02-12-2014, 00:24

Zaraz po wybiegnięciu podnoszę blok skalny spod ziemi zagradzając wyjście z jaskini. Widząc na sobie wzrok Szrapnela pytam:
- No co?
- Nie mogłeś tego *cenzura* zrobić wcześniej?
- No w sumie... nie ważne - odpowiadam. - Za długo pewnie i tak nie postoi... Trzeba się jakoś wspiąć na górę. Gdzie były te li... Psia mać!
- Co jest?
- Tamci goście gdy wychodzili... Musieli zobaczyć nasze liny!

Szrapnel - 02-12-2014, 00:27

- *cenzura* nie możesz, psia mać, jakiś magicznych skalnych schodków? Albo co? - wrzasnąłem sfrustrowany
-Jeśli nie to jesteśmy w tak głębokiej dupie, że nawet wkurzona Kriss nie jest w 1/10 tak przerażająca jak będzie z nami źle.

Pedro - 02-12-2014, 22:54

Szrapnel, zacząłeś coś krzyczeć. Gdy tubylcy to usłyszeli zaczęli się zbliżać jednak zaraz po tym rzuciłeś w nich granat, a Ysgard dodał do tego kulę ognia.
Huknęło, dupnęło i już biegnąc ku wyjściu usłyszeliście tylko niezrozumiałe okrzyki bólu, strachu i wściekłości. Po kilkunastu waszych susach usłyszeliście, że tamci rzucili się za wami w pogoń krzycząc potępieńczo w swoim języku. Biegniecie na łeb, na szyję chcąc ratować głowy. W jaskini pobiegliście w prawą odnogę. Biegnąc dalej docieracie do kolejnego rozwidlenia. Wydaje się znajome, więc chyba dobrze pobiegliście. Znowu w prawo, a po chwili w lewo ku upragnionej wolności. Korytarz na ostatniej prostej jest pełen wody która szybko spływa w stronę ujść na końcu tunelu. Jest ślisko, a wasze buty bardzo szybko przemokły i nabrały wody. Przed wami słychać odgłosy burzy i jakiś inny szum. W świetle błyskawicy widać wyjście z jaskini. Za wami stale i bez przerwy słyszycie odgłosy pościgu. Wypadliście z jaskini.
Szrapnel, potknąłeś się o wystający kamień na wejściu zakryty warstwą wody płynącej w dół i poleciałeś jak długi lądując... w wodzie. Morze, które wcześniej znajdowały się kilkanaście metrów od wejścia zalewa powoli całą plażę. Fala odchodziła od brzegu zaraz po tym jak spadłeś pociągając Cię kawałek za sobą. Zaskoczony całkowicie opijasz się wody, ale szybko udaje Ci się stanąć na nogi. Woda sięga Ci do pępka. Jesteś cały przemoczony i zaczynasz powoli szczękać zębami. Woda jest zimna. Bardzo zimna. Powoli doczłapujesz się do brzegu gdzie woda już dociera tylko z rzadka czyli przy klifie.
Ysgard, biegniesz za Szrapnelem (jak zawsze xD). Gdy dobiegliście do wyjścia widzisz jak Szrapnel potyka się i leci prosto do wody która, jak okazuje się przy uderzeniu błyskawicy, podeszła blisko ściany. Podbiegasz do krawędzi podniesienia i widzisz jak Szrapnel wyłazi cały mokry z wody kierując się pod klif. Z zewnątrz nie słyszycie już okrzyków tubylców, ale jesteś pewny, że są niedaleko za wami. Pochodnią wciąż dawaliście im znać w którą stronę biegniecie, a i odgłosy niosą się daleko pod ziemią. Szybkie czary mary blokują przejście tubylcom, ale wiesz, że nie na długo. Zbiegasz z podwyższenia mocząc buty od fali. Pomagasz doczłapać się pod ścianę Szrapnelowi.
Podeszliście w miejsce gdzie ostatnio wisiały wasze liny. Wisiały to bardzo dobre określenie ponieważ już ich tam nie ma. Sprawdzacie kilka razy, bo może to wina wszechobecnej ciemności, ale rozjaśniające co chwila niebo pioruny nie pozostawiają złudzeń. Jesteście bez drogi w górę. Macie wrażenie, że od strony tunelu słyszycie okrzyki tubylców zdziwionych ścianą i próbujących coś z nią zrobić.
Podsumowując: jest ciemno jak dupie, mokro, lodowaty wiatr przeszywa wasze ciała co szczególnie działa na Szrapnela który jest calutki mokry. Silna ulewa powoli również Ysgarda zmienia w zmokłą kurę.

EDIT: mały dodatek do opisu, pogrubiony.

Szamalchemik - 04-12-2014, 22:27

Podchodzę do wejścia do jaskiń i przywołuję do siebie Szrapnela.
- Może moglibyśmy... zasypać ich kamieniami i wrócić do jaskiń?
Widząc nieogarnięty wzrok Szrapnela tłumaczę, że mógłbym rozwalić wcześniej utworzoną ścianę na głazy, które zasypią tubylców i dadzą nam chwilę na przebiegnięcie obok, z powrotem w głąb tuneli. Lepsze to niż zamarznięcie na śmierć, albo próba wspinaczki po mokrym klifie. Widząc, że Szrapnel się ze mną zgadza mówię:
- Bądź gotów biec jak tylko ściana padnie. Biegniemy tam, gdzie było to wąskie przejście, pamiętasz gdzie? - widząc, że kiwa głową na tak, siorbiąc nosem z zimna. - Dobra, no to zaczynamy Harria Tsaga Indargari Eder! - Gdy tylko kamienie padają, a woda zaczyna się wlewać z powrotem do jaskini, przebiegam przez tubylców zakrytych gruzami, zapalając płomień w ręce jako oświetlenie. Udaję się z Szrapnelem w kierunku wąskiego przejścia, które wcześniej widzieliśmy. Gdy jesteśmy już przy skrzyżowaniu wciskam się w tunel, starając trzymać płomień jak najdalej do przodu.

Szrapnel - 04-12-2014, 22:46

Szamalchemik napisał/a:

Idę tuż za Szrapnelem.
(Tylko zamień na Ysgardem) Cały czas przeklinając wszystko dookoła.
-Ciekawe co jeszcze wlezie nam na głowę - rzucam podczas przeciskania się wąskim przejściem.
- Aha, i ostatni granat zamókł więc jest bezużyteczny. - Dodałem, sam nie wiedząc, do siebie czy do krasnoluda.

Pedro - 05-12-2014, 15:43

Gdy tylko wykrzyczałeś zaklęcie, zdałeś sobie sprawę, że zrobiłeś to w ostatnim momencie, bo zaklęcie zaczęło tracić swoją moc. Ściana zaczęła się rozpadać zasypując niczego nie spodziewających się Tubylców. Słyszeliście ich krzyki zdumienia, bólu i przerażenia gdy tona kamieni zasypała ich. Przejście stanęło przed wami otworem. Przeszliście przez zwały gruzu. Gdy weszliście między kamienie, te zaczęły znikać w taki sam sposób w jaki pojawiła się ściana. W świetle płomienia ukazał się Wam widok dosyć nieprzyjemny. 5 mężczyzn leżących w wodzie. Niektórym z ust cieknie krew, jeden trzyma się za nogę która ma otwarte złamanie i zaciska zęby z bólu. Kolejny leży bez ruchu, a jego klatka piersiowa jest całkiem wklęsła. Dwóch kolejnych mają złamane ręce, jeden prawą, a drugi lewą. Ten z lewą ma jeszcze ranę na głowie. Próbuje wstać, a gdy Was zauważył chciał chwycić za broń, ale z jakiegoś powodu przewrócił się twarzą w wodę. Ostatni którego dostrzegliście stał przed wami, widocznie był poza zasięgiem skał. Gdy weszliście, a z ręki Ysgarda ukazał się płomień, rzucił broń i uciekł w głąb tuneli tak, że zanim zdążyliście zareagować, jego już nie było. Woda wylewająca się z tunelu sięga wam do kostek. Dotarliście do dziury w ścianie dosyć szybko. Pobiegliście za uciekinierem, ale zdaliście sobie sprawę, że nie dacie rady go dogonić. Wiecie tylko, że pobiegł w lewo za dziurą w ścianie.
Przeszliście przez nią i stoicie na rozstaju. W którą stronę idziecie?
Szrapnel, zaczynasz dzwonić zębami tak, że jest dosyć mocno słyszalne. Jesteś przemoczony, a w jaskiniach jest tylko trochę cieplej niż na zewnątrz.

Szrapnel - 06-12-2014, 23:40

-Idziemy *dzwonienie zębami* w *dzwonienie zębami* prawo! - powiedziałem trzęsąc się z zimna.
Parę kroków dalej i po wydzwonieniu(jest takie słowo?) hymnu Wergundii zębami zwracam się do Ysgarda - Nie możesz *dzwonienie zębami* rozpalić tu jakiegoś magicznego ogniska? *dzwonienie zębami* Ładnie proszę.
-Przy okazji *dzwonienie zębami* mógłbyś odprawić jakiś rytualik *dzwonienie zębami* zanim ci się mana skończy. - dodałem po chwili.

Szamalchemik - 08-12-2014, 18:58

- Chyba lepiej z tym ogniskiem poczekać aż będzie bezpieczniej... Może trochę pomoże? - mówię zbliżając do Szrapnela płomień i trzymając tak przez chwilę, po czym ruszam w wąski tunel po prawej.
Pedro - 08-12-2014, 22:27

Poszliście w prawo. Korytarz ciągnął się i wił w różne strony. Co pewien czas natrafialiście na krzyżowania. Po entym, straciliście rachubę które to było skrzyżowanie i jak poprzednio szliście.
Płomień Ysgarda dawał odrobinę ciepła która była lepsza niż nic, ale i tak czujesz Szrapnel, że pewnie będziesz to odchorowywał. Dostałeś kataru i zacząłeś kichać. Kolejne kichnięcia niosły się daleko przed was i za was. W pewnym momencie doszły was odgłosy głośnej rozmowy. Kilka różnych głosów, zniekształcone przez korytarze i odległość. Zwolniliście, nie chcąc się zdradzić przedwcześnie. Widzicie latające cienie na ścianach przed zakrętem. Jesteście całkiem niedaleko tych osób, a Szrapnelowi zbiera się na kichanie.

Szrapnel - 10-12-2014, 21:22

- AAAAA.... *głośne kichnięcie* - Stało się to czego bardzo chciałem uniknąć
- Psia mać! - zakląłem pod nosem słysząc, że głosy umilkły.
Bardzo powoli zacząłem się wycofywać i dawać znaki Ysgardowi, żeby zrobił to samo i poszukał kryjówki, kiedy ponownie kichnąłem.
Chrzanić! - skomentowałem łapiąc za miecz - Chrzanić zimno i jaskinie.
- Cokolwiek tu przyjdzie, zabiję to i ułożę stos pod ognisko. - zdałem sobie sprawę, że chyba trochę się przeceniam i dodałem - Albo wezmę nogi za pas.

Indiana - 11-12-2014, 01:09

Dzień dobry, to ja, mojmir ;) Przejmuję tę bajkę ;) ....

Szrapnel, nie miałeś możliwości zrobić ani jednego, ani drugiego. Ysgard zresztą też nie.
W momencie, kiedy kichnąłeś, głosy rzeczywiście się przyciszyły, jednak po chwili zza zakrętu dobiegł was cały szereg co najmniej dziwnych odgłosów. Ktoś się z kimś kłócił. Ktoś krzyknął, kobieta. Po kolejnej chwili usłyszeliście coś, co ewidentnie było walką. Ktoś na pełny regulator, aż poszło echo po ścianach, wrzasnął "zdrajco!" czy coś w tym guście. Echo to dobiegło do was z przodu, ale też jakby z boku, zupełnie jakby tuż przed wami, w ścianie po lewej był jakis wylot korytarza, który tam dalej sie łączy...
Spojrzeliście po sobie. I wpadło wam do głowy, że może by zgasić to światło...
I w tym momencie światło zgasło. A zgasło, bo spadła na nie szmata. Spadła też na was, sprawiając, że wyjęcie broni zrobiło się z lekka skomplikowane. Zanim wyplątaliście się z materiału, znów się zaczęło.
Jeśli z przodu stał Szrapnel, to wyłapał pierwszy strzał prosto w paszczę, i to było naprawdę mocne uderzenie, głowicą miecza czy czymś. Może kastetem. Przez chwilę naprawdę zrobiło się nieprzyjemnie, zabolało aż w tyle czaszki, padając językiem zmacałeś przednie zęby - były na miejscu, więc siadło w dolną część nosa.
Ysgerd stał dalej, więc mniej szmaty na niego spadło i wyplątał się szybciej, tylko po to, żeby zauważyć czarny kształt na tle lekkiej poświaty na końcu korytarza. Dostrzegłeś, więc zdążyłeś zrobić unik, cios miecza zamiast w głowę, padł na bark i lekko zahaczył końcem ostrza o ścianę za tobą, co uratowało cię przed rozcięciem barku aż do kości. Ale i tak zabolało, to był prawy bark. Odskoczyłeś i spróbowałeś zaatakować, ale to był ktoś naprawdę sprawny w walce. Wykorzystał sekundę, jaką dał twój unik i kopnął w splot słoneczny wstającego Szrapnela, odrywając go od ziemi i łamiąc słyszalnie żebra. Ten uderzył o ścianę i chwilowo tak został.
Ty uderzyłeś w napastnika ciosem łokcia, przejął cios i posłał cię w ślad za własnym rozpędem, straciłeś równowagę i pochyliłeś, obrywając kolanem w twarz.
No bywało lepiej.
Podnosząc się, trafiłeś prościutko na sztych wycelowany w twoje gardło.
- Rzuć to! - warknął napastnik pod adresem swojej broni, którą właśnie wyszarpywałeś zza pasa. Rzuciłeś. Coś spadło na twoją twarz, to był sznur czy tasiemka, chyba jedwabna - Wiąż mu łapy z tyłu. Szybciej - wskazał gestem na stękającego pod ścianą Szrapnela.
Gdy wykonałeś polecenie (zakładam, że z lekka oszukańczo, zostawiając mu trochę wolnego miejsca w łapach), przeciwnik podniósł twojego kolegę i pchnął w kierunku światła, po czym wciąż trzymając cię pod sztychem, szturchnął nakazując iść za nim.
Po kilku chwilach zobaczyliście zalaną światłem kazamatę, w której palił sie ogień w czymśw rodzaju wielkiej beczki. Byliście trochę zdezorientowani światłem, więc gdy napastnik pchnął was w tamtymi kierunku, wpadłeś na Szrapnela, on poleciał do przodu i obydwaj wyłożyliście się jak dłuuuudzy na glebie.
A ona była zimna.

(wątek #18, zapraszam ;) )


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group