Karczma pod Silberbergiem
Witamy na nowym-starym forum dla larpowiczów Silberbergu :)

Wątek 13 - Przygoda #13

Indiana - 21-11-2014, 01:20
Temat postu: Przygoda #13
#2, #3 i #8 - obecni? ;)
Reshion vol 2 Electric Bo - 21-11-2014, 01:22

Jeżeli jesteśmy na odległość na głosu to mówię - No witam - Do Emilki. A jak nie to zwyczajnie macham jak patrzy w moją stronę.
Powój - 21-11-2014, 01:22

// mnie tu nie powinno być //
Akinori - 21-11-2014, 01:27

// Opis sytuacji poproszę, bo jak zwykle się zgubiłem //
Nem - 21-11-2014, 01:27

// też się zgubiłam, ale jestem #2 //
Indiana - 21-11-2014, 01:37

Jeszcze nie jesteście na odległość głosu, co więcej, ona nie ma opcji Cię widzieć :)

Wygląda to tak:
Reshi - wyprowadzili cię z sali tortur korytarzem, wiodącym do kordegardy przy wejściu do cytadeli. To pomieszczenie jest na poziomie korytarza, którym szedłeś, powyżej tunelu bramy. Z kordegardy można zejść małymi schodkami do głównej bramy, uzbrojonej w kilka rzędów opuszczanych krat, podnoszony most i cały w ogóle zestaw obronnych akcesoriów. Z góry przez okienko wartowni widzisz plac Wschodni, a na nim jakiś tumult, pochodnie, zamieszanie i niewielki oddział, prowadzący ku cytadeli trójkę ludzi. Trudno stwierdzić, czy ich prowadzą tu jako więźniów... czy bardziej chronią. Za chwilę wejdą w bramę, ciebie też sprowadzają do bramy.

Fenris - idziesz razem ze strażnikiem prowadzącym Reshiego?

Agat, Elmeryk i Roderyk - stoicie w tunelu bramnym, czekając aż wróci Fenris z alchemikiem. Oprócz was jest tu jeszcze trójka żołnierzy z zielonego tymenu z oznaczeniami garnizonu miasta (Vekowar ma własną kohortę wyłącznie do służby w mieście). Przed chwilą wpadł tu Agat, żądając widzenia z Kodranem.
- Od Ylvy? - mówi jeden z żołnierzy - Od tej z gwardii styryjskiej, co się tu panoszy ostatnio... ? Łachacha sraty dra... - mówiąc to wziął dokument w łapę i urwał w połowie, widząc na nim pieczęć magnifera - Taaa jest, zara tam szanownego zaprowadzimy. Ło, a wam co się stało? - mowi widząc opuchniętą facjatę Agata.
- Czekajcie chwilę - mówi drugi ze strażników, pokazując wam jakieś zamieszanie na placu - Zaraz widzę i tak się do turmy kopniemy z nowymi aresztantami, patrzajcie, prowadzą winnych jakichś. Posłaliśmy przed chwilą chłopaka do dekuriona der Khaven, żeby wracał, bo sprawa zabójstwa Remberta jest na tapecie, a to jego przyjaciel był. A poszli sprawdzić, co za rozpiernicz na placu się uskutecznia. Ej! - krzyknął nagle widząc, że rzeczony rozpiernicz się zbliża do was - Wołać mi oddział, może być interwencja potrzebna! DZIESIĘTNIK!!! Zbiórka pododdziału!!!!

W bramie się zakotłowało, załomotały wojskowe buty, nie minęło pół minuty, a dziesiątka stała w szyku dwójkami gotowa do wymarszu, z łucznikami na bokach, przygotowanymi do dania osłony wracającym.

Kodran - siedzisz nadal w ciupie z młodzieńcem w kącie. Malutkie zakratowane okienko wychodzi na dziedziniec na poziomie bruku, słyszysz więc wołanie dziesiętnika i tupot biegnących do bramy żołnierzy. Przed kratą, która zamyka waszą kazamatę, stoi też jeden Wergund i drze mordę na górę "Eeeeej, co tam się do nędzy dzieje???"

Akinori - 21-11-2014, 01:43

// Tak nadal jestem ze strażnikiem Reshiego //
Indiana - 21-11-2014, 01:47

Nem, Emilia i Eri -
prowadzący was oddział wprowadza was do bramy Cytadeli, naprzeciw wam wybiega inny oddział, łucznicy trzymają w szachu wkurzony tłum za wami.
To naprawdę potężnie umocnione miejsce, najeżone pancernymi kratami, rozmaitymi urządzeniami, których zastosowania nawet nie znacie (różne niespodzianki bramne, dziura na gruz w stropie, podwieszony "wymiatacz" na łańcuchach etc ;) ).
Z bocznych schodków w bramie schodzi grupka ludzi:
Reshi w obstawie żołnierzy i jakiegoś człowieka z emblematem kapłana na szyi.
W bramie oprócz żołnierzy zielonego tymenu stoi Agat z wielkim młotkiem. Reszta to na wasze oko Wergundowie.

- Opuścić kratę! - krzyczy dekurion natychmiast po tym, jak weszliście do bramy. Za wami żołnierze drą się do tłumu:
- Do tyłu!!! Do tyłu, ku**a, bo będziemy strzelać! Cofnąć się psiakrew wasza mać!!!!
Po chwili krata ze zgrzytem łańcuchów opada.

- Dekurionie! Niech pan leci do kapitana, taki rozkaz! - krzyknął ktoś ze schodów. Brendan dar Khaven przez chwilę kręci się w konsternacji, sprawdza, czy z Emilią wszystko w porządku, po czym poczucie obowiązku wygrywa.
- Taaa jest! - woła i znika w owym bocznym wejściu, z którego wyszedł Reshion i spółka.

cdn!

Indiana - 21-11-2014, 01:59

Na rozkaz dziesiętnika zamykają także bramę (skrzydła w sensie, drewniane), oddzielając was od hałasu i wrzasków na placu. Robi się ciszej, przez co wszyscy odczuwają ulgę i opadającą adrenalinę.

Wszyscy obecni w bramie z niewiadomych przyczyn nagle skupiają się na osobie Emilii.
Tak, chłopaki, wy też. Wszyscy!
Tylko Reshiemu nie wydaje się to dziwne, w końcu jest mu bliska. No, ale nie aż tak...
Najbardziej na świecie was obchodzi, czy wszystko z nią w porządku i czy nic jej nie jest i w ogóle.

Żołnierz, który pełnił wartę (ten co wołał dziesiętnika), zarządza:
- Dobra, ta trójka to co z nimi?
- Podobno zabili kogoś na placu - mówi jeden z żołnierzy, którzy przyprowadzili uciekinierów - Ludzie są podminowani, burzą się o byle co. Rzeczywiście kogoś zastrzelili z kuszy, ale ta trójka nijak nie wygląda na zabójców. Nie mam pojęcia kto to, ale jak byśmy ich nie wyciągli, to by ich powiesili albo rozszarpali w ogóle, tak są wkurzeni...
Wartownik spojrzał pytająco na dziesiętnika, dziesiętnik podrapał się w głowę.
- Kwater wolnych nie mamy niby... No i kapitan nam urwie... jak ich nie wsadzimy jako podejrzanych - ewidentnie walczy ze sobą między chęcią umiejscowienia Emilii we własnej kwaterze a obowiązkiem. Wygrywa obowiązek - Dobra, wsadzić ich tam, gdzie wolne miejsce. Do tych dwóch tam, co ostatnio ich przyprowadziliście - wskazuje na Elmeryka i spółkę - I tej pannie przynieść... kolację... i wino...i kwia...- milknie pod zdziwionym wzrokiem żołnierzy - i kwaterkę wódki miałem powiedzieć, do dezynfekcji ran!
- Panie dziesiętniku, ten tu chciał z tym więźniem jednym rozmawiać! - przypomina wartownik, wskazując na Agata - Glejt ma, przez magnifera podbity.
- Hu hu - przejął się dziesiętnik - To szanowny proszę z nami.
- A z tym co? - pyta wartownik, wskazując na Reshiego?
- Hmmm - dziesiętnik najwyraźniej nie wie - Kazali do osobnych wsadzić, nie? No. To wsadźcie go do tej naprzeciwko.

Kilku żołnierzy wyprowadza was na dziedziniec, na środku widzicie potężną basteję obronną, do której idziecie. Wchodzicie wąskim zejściem w dół pod basteję - do korytarzy wiodących do cel.

pisać ;)

Aver - 21-11-2014, 02:12

Miała serdecznie dość tego dnia. Najpierw przesłuchania, potem ktoś chce ją zabić, patetyczny rycerz bez białego konia (chociaż kto go tam wie? Może i takiego miał?...) poświęca się, by uratować jej marny żywot, a i tak potem nieomal nie obrywa bełtem w głowę.
Ostatnim, czego pragnęła, było spotkanie z wujem.
Z początku go nie zauważyła, wtulona w narzeczonego, jednak gdy się rozejrzała i go zobaczyła, skrzywiła się, przez co świeży strup na jej skroni zaczął pękać, a krew ponownie zaczęła się sączyć, choć nie tak intensywnie jak wcześniej.
Zaraz, co? Kolacja? Wino? Kwiaterka wódki? Co tu się, do jasnej niespodziewanej, wyprawia?
Nie miała siły jednak tego roztrząsać. Wtuliwszy się w ramię Eriego poszła posłusznie do celi, a gdy tylko się w niej znaleźli, i narzeczony ułożył ją na sienniku, dotarły do niej słowa dziesiętnika.
JAK TO DO TEJ NAPRZECIWKO?!


Emilia ma na sobie tworzoną raczej w birkańskim stylu ciemnobrązową sukienkę do połowy łydek ze złotymi tasiemkami w ofirskie wzory (znaczy te takie kanciaste, typowo greckie szlaczki c: ) na rękawach do łokcia, na dole sukienki i przy dekolcie. Włosy były upięte szpilą, ale ta fryzura już dawno przestała przypominać cokolwiek, teraz już tylko smętnie wisi. Płaszcz został w zajeździe...

Uszek - 21-11-2014, 02:16

/strażnik pokazał gdzie jest kodran czy tylko machną ręką w bliżej nie określonym kierunku?/
Indiana - 21-11-2014, 02:20

Ok, dla informacji Fenrisa, który uroczej trojeczki nie zna -
- wyglądają wszystkie trzy jak obraz nieszczęścia i rozpaczy ;)
Jedna kobitka w bogatym stroju pethabańskim, właściwie lekko pethabańskim, z bogatą złotą biżuterią i kryształem na czole, ze szkarłatnym szalem narzuconym na głowę... z lekka podartym i mokrym. Do tego z zapuchniętym łukiem brwiowym i brudną od czegoś twarzą, strój w nieładzie, pokrwawiony rękaw.

Jeden kawaler w stroju raczej zwykłym, nie wskazującym na bojowy, też utytłany, też poobijany.

I panna w stroju z ofirskim akcjentem, ze świeżą raną na skroni jak od cięcia, z zaschniętą krwią aż po kark i szyję, w mokrym i usyfionym od błota ciuszku.

trójeczka może mi dopomóc w opisie strojów, jak coś ;)

Indiana - 21-11-2014, 02:22

Agat, podchodząc razem z resztą widzisz Kodrana siedzącego w tej samej celi, do której właśnie wpakowują nowo przyprowadzonych.
- Tu go masz - mruczy do ciebie dziesiętnik, który polazł tam z wami, dopilnować żeby przynieśli to wino, kolację i wódkę.

Reshion vol 2 Electric Bo - 21-11-2014, 02:23

Pomijając dziwne spojrzenia posyłane dziesiętnikowi. Potem znowu, bez robienia problemów poszedł do celi. Jak się spotkał z Kordanem, wpadł na niego, niby się przewrócił i.. [ tu patrzeć wątek #3]. Potem sobie spokojnie siedzi w celi.


[Widziałem w końcu aby kapitan wysłał człowieka?]

Uszek - 21-11-2014, 02:46

Do dziesietnika* macie tu jakiś wolny pokój muszę go przesłuchać
Indiana - 21-11-2014, 02:48

Nie widziałeś. Co nie znaczy, że nie wysłał. Jak wchodziliście na dziedziniec, od cholery ludzi stało w bramie. No ale otwieranej bramy nie widziałeś.
Nem - 21-11-2014, 02:51

Czuła się okropnie. Nie miała sił na nic. Po prostu szła, nie rozglądając się. Miała wiele pytań, ale nie była w stanie wydobyć z siebie głosu. Jedyne o czym teraz marzyła to odpoczynek, zebranie sił i wyleczenie ran swoich i swoich przyjaciół. Przez myśl przemknęło jej, że rana Emilii znowu krwawi, więc podała Eriemu świeży bandaż, żeby wytarł nim jej twarz. Po wejściu do celi opadła bezwładnie na siennik.
Indiana - 21-11-2014, 02:57

Dziesiętnik do Agata:
- Eeeee... Co? Coś powiedział, pajacu? Że niby chcesz z nią wolny pokój?? - wzrok ma nieco nieprzytomny, ale po chwili zaczyna ogarniać - Wrrrrróć. Że tego tu jednego chcecie przesłuchać... Ło rany, skąd ja wam teraz wezne wolny pokój? Dobra, strażnica przy turmach powinna pomóc, tylko temu co tam pilnuje, powiedzcie, że ja mu kazałem wypiertentego na plac, niech sprawdzi, czy go tam nie ma na chwilę.
Rzeczywiście, przypominasz sobie, przy wejściu był taki malutki wysunięty przyczółek, w nim pomieszczenie ze strzelnicą otwartą na schody, czyli pewnie na wypadek prób ucieczki.

Kodran - 21-11-2014, 10:52

[jak coś to idę z Agatem]
Frączek - 21-11-2014, 18:31

[Podchodzi do dzięsiętnika]

Kto tu dowodzi?

Eri - 21-11-2014, 23:06

(Eri się cieszy, bo w końcu może odpisać :3)

Troskliwie zajął się narzeczoną. Choć zmęczenie nie pozwoliło mu na utrzymanie koncentracji, starał się skupić płynące leniwie myśli i przeanalizować obecna sytuację.
Ktoś chciał zabić Emilię. Informacja szokująca. O ile był już przyzwyczajony do faktu, że ktokolwiek odkryłby jego działalność niekoniecznie zgodną z normami etycznymi i wiarą ogółu, o tyle Emilia była młoda... za młoda, zbyt niewinna.
Niestety, w tym momencie Eri nie miał zielonego pojęcia, jak pomóc narzeczonej. Skończywszy prace nad raną, rozejrzał się po "kwaterach", w których miał przyjemność przebywać.

Indiana - 22-11-2014, 00:27

Dziesiętnik zagadnięty najpierw nie usłyszał, Elmeryk musiał powtórzyć pytanie. I poprawić trzepnięciem z dłoni w potylicę. Dopiero podoficer stanął jak należy i odpowiedział.
- Ja, panie! To znaczy tu. To znaczy w tym lochu. To znaczy wartą dzisiaj. Bo generalnie kohortą vekowarską to dowodzi dekurion dar Khaven. A cytadelą kapitan. A całym wojskiem w mieście magnifer. O którego pan raczy pytać?
Nie zaryzykował pytania "i na jakiej podstawie?"

W tym momencie do lochów parował goniec z kwatery kapitana.
- Dziesiętnik! Kapitan kazał przekazać, że więźniów przeprowadzać na przesłuchania po kolei, kat już jest sprowadzony z miasta, właśnie przyszedł. Dajcie im z godzinę, a potem na spytki do góry!

Indiana - 22-11-2014, 00:48

Uzupełniając - Agat i wyprowadzony przez niego Kodran wyszli.

Erindiar napisał/a:
rozejrzał się po "kwaterach", w których miał przyjemność przebywać.

Kwatery były łukowo sklepionymi kamiennymi kazamatami na poziomie lekko poniżej dziedzińca. W górnej części ściany widać było tunel prowadzący do okienka, a w tym raz na czas migało coś, co się działo na środku cytadeli, słuchać też było nawoływania i tupot żołnierskich butów.
Jedno pomieszczenie miało wymiary jakieś 5x5 m, zamknięte było kratą, wpuszczoną w mur. Krata była z prętów o kwadratowym przekroju, wpuszczanych jedne w drugie (nie zgrzewanych), przerwy między prętami to jakie 15 cm. W środku kraty - furta zamykana na potężne dwie sztaby, blokowane kłódkami. W kazamacie mieściło się osiem prycz, zawieszonych piętrowo na łańcuchach do ścian.
Ściany kamienne, mocno zawilgocone, biały nalot saletry wapniowej wskazywał na wapienną zaprawę. Kamień - mieszany, trochę zlepieńców, jakieś wapienie, trochę gnejsów. Uzupełniane paloną twardą cegłą.
Takich pomieszczeń w ciągu widzieliście trochę, a korytarz mógł dalej zakręcać, tworząc kwadrat po obwodzie bastei - ewidentnie stanowiły one właśnie jej podziemia. Co więcej, po chwili obserwacji dało się zauważyć pomiędzy kazamatami także wąziutkie zejścia w dół - były więc prawdopodobnie też niższe poziomy.

Aver - 22-11-2014, 02:23

Westchnęła ciężko i splotła palce swojej dłoni z długimi palcami narzeczonego, który w końcu przysiadł na jej pryczy, jednak na uśmiech nie było ją stać. I jak mu teraz wytłumaczyć, co się działo, kiedy go nie było? Jak mu powiedzieć to, że...
Natknąwszy się na badawcze spojrzenie ciemnoniebieskich (i jakże cudnych :P ) oczu odwróciła wzrok i zagryzła wargę. Czuła delikatną, acz zauważalną energię bijącą z kamieni i przymknęła oczy, muskając ścianę palcami drugiej ręki.
Wypadałoby zrobić rytuał... tylko czy mi pozwolą? I czy w ogóle tutaj wypali?
- Eri... - powiedziała cicho, a gdy ten się do niej przysunął, szepnęła mu na ucho - Trzeba uzupełnić energię... myślisz, że nam pozwolą?

Reshion vol 2 Electric Bo - 22-11-2014, 04:01

Nie ważne czy wam pozwolą, róbcie póki macie okazję jeśli chcecie się stąd wyrwać. - Donośny lecz w miarę cichy głos przeszył powietrze dochodzący z drugiej strony korytarza. - Za chwilę pewnie was rozdzielą więc ustalcie póki możecie jedną wersję wydarzeń. Tutaj Ci wergundowie nie patyczkują się z zatrzymanymi, wolą jawnie złamać prawo aby postawić na swoim. - Dodał poczym kontynouwał opieranie się o ścianę, jakby nigdy nic się nie zdarzyło. Jednak cały czas bacznie obserwując korytarz.

[Poproszę opis mojej celi jeśli można + z kim sąsiaduje poza celą Emilii i spółki. Oraz na pw czy mogę z tych rzeczy znalezionych w celi + wody coś i ew. kamienia coś zrobić alchemicznego. Tak aby nie było za jawnie ;) . ]

Indiana - 22-11-2014, 12:18

Reshi napisał/a:
Poproszę opis mojej celi jeśli można + z kim sąsiaduje poza celą Emilii i spółki.

Opis celi praktycznie jak powyżej, z tym, że twoja siłą rzeczy nie może mieć okna na dziedziniec. Jakieś jednak ma, z czego można wnosić, że basteja donjonu ma też mały wewnętrzny dziedziniec.

Nie możesz zobaczyć cel obok. Cela Emilii i reszty jest dokładnie naprzeciwko, możesz zobaczyć ludzi w kazamatach obok nich. Nikt, kogo byś znał.
Na lewo od nich 3 osoby, dwóch młodych mężczyzn i jeden starszy wyglądający na żebraka.
Na prawo - dwójka ludzi, mężczyzna i kobieta, wiek średni, raczej nie wyglądają na rodzinę, znają się, bo rozmawiają dość poufale. Po strojach - jakaś miejska biedota.

Co do składu chemicznego w kazamacie - też podałam mniej więcej powyżej :) Kamień, saletra wapienna, woda, żelazo jak sobie zdrapiesz ;)

Eri - 22-11-2014, 12:54

- Rytuał nie wypali, nie masz ani czasu, ani zbytnio miejsca, poza tym jak myślisz zareagują ludzie w celach obok? Musisz pocieszyć się pobraniem z komponentu. - odszepnął cichutko Eri. Mimowolnie uśmiechnął się lekko, patrząc na narzeczoną.
Zamknął oczy, dając swemu umysłowi trochę odpocząć. W rzeczywistości lekko się zdrzemnął.

Reshion vol 2 Electric Bo - 22-11-2014, 13:35

W takim razie zabieram się za zdrapywanie ze ścian ;) .
Aver - 22-11-2014, 15:50

/Reshi, szept to szept. Nie stałeś obok nas, więc nie miałeś prawa tego usłyszeć./


- Dobrze wiesz, że energia prosto z komponentów jest niestabilna... - zamilkła, widząc, że narzeczony odpłynął w objęcia Wespeza i uśmiechnęła się lekko, widząc, jak trudy dnia znaczące jego twarz znikają. Przysunęła się nieco do ściany, robiąc mu więcej miejsca na i tak wąskiej pryczy i zadrżała, czując przenikliwy chłód bijący od skał. Przycisnęła dłoń do większego kamienia, przymknęła oczy, skupiając się na drzemiącej w nim energii, po czym wypowiedziała cicho słowa pobrania, przesuwając palcami po ścianie:
- Indarra desargatsea erat... Indarra desargatsea erat... Indarra desatgastea erat... - po czym zamknęła dłoń i czując, jak energia szybko rozchodzi się po jej ciele i okolicach z niemałym trudem ustabilizowała ją, szepcząc:
- Egonkortze indarrak, egonkortze indarrak, egonkortze indarrak...!
Poczuła jak energia powoli przestaje szaleć i westchnęła głośno. Czuła się nieco lepiej, choć do poprawy samopoczucia było jak stąd do Askaronu.
Godzina... cóż. Spojrzała na drzemiącego Eriego, znów westchnęła, acz nieco ciszej, i przytuliła się do niego, zamykając oczy. Sen to nie taki zły pomysł...

Indiana - 22-11-2014, 22:40

Reshi napisał/a:
za zdrapywanie ze ścian ;)
Ale czego? ;)

Avergill napisał/a:
Reshi, szept to szept. Nie stałeś obok nas, więc nie miałeś prawa tego usłyszeć.
Prawda, nie zwróciłam uwagi. Zostańmy przy tym, że Reshi zamarudził sobie na głos:
Reshi napisał/a:
Za chwilę pewnie was rozdzielą więc ustalcie póki możecie jedną wersję wydarzeń. Tutaj Ci wergundowie nie patyczkują się z zatrzymanymi, wolą jawnie złamać prawo aby postawić na swoim.


Przypominam, że ciągle gdzieś w tym korytarzu stoją panowie Wergundowie, którzy chyba śpią ;) Oraz sędzia Rega.
Dziesiętnik gapi się z daleka na Emilię.

Z zewnątrz słyszycie tupoty i harmider, chyba coś się dzieje przy bramie. Ale nikt jeszcze nie przybiegł po dziesiętnika, który rzekomo dowodzi dzisiejszą wartą.
Jakieś hałasy dochodzą też z dołu, ale jak widzicie nikogo nie dziwią, ani więźniów ani strażników. No za wyjątkiem momentu, kiedy na dole coś potężnie huknęło (jak przewracane duże ciężkie coś). Dziesiętnik się ocknął i machnięciem ręki kazał jednemu z szeregowych tam pójść i sprawdzić.

Wszyscy obecni, wszyscy! stwierdzają, że główną rzeczą zajmującą ich myśli jest Emilia. Reshi, ciebie też to tyczy ;) Co ciekawe, więźniowie z sąsiednich cel, którzy jej absolutnie nie znają, też zaglądają, rozmawiając między sobą. Jakiś człowiek z celi po prawej od Reshiego drze się:
- Hej, panna! Te, kawaler, weź tej pannie coś do jedzenia załatw, co śpisz, fujaro!

Lekkie zamieszania sprawia też powrót Agata z Kodranem z kordegardy. Hmm, przesłuchanie chyba nie poszło gładko, bo Kodran ma zapuchnięty jak bania nos, z którego leci krew, z trudem hamowana przez szmatkę, którą trzyma przy paszczy. Ogólnie ma bardzo zbolałą minę, za to Agat wygląda na zaaferowanego. Jak na Agata oczywiście, który zwykle wygląda, jakby spał ;)

Eri - 22-11-2014, 22:49

Nagły huk rozbudził Eriego. Mag zerknął na wtuloną w niego Emilię i uspokoił się. Wciąż jednak zachowywał czynność, obserwując korytarz kazamat oraz cele na tym jego odcinku.
Krótka drzemka nie wystarczyła rzecz jasna, by odzyskał swe siły, ale Eri czuł się jużnieco lepiej. Łatwiej przychodziła mu też koncentracja. Westchnął lekko, rozmyślając nad obecną sytuacją.

Reshion vol 2 Electric Bo - 22-11-2014, 23:10

Po robieniu podejrzanych rzeczy przy ścianie i wsypaniu czegoś, czego nie da określić z odległości większej niż 4 metry, do zbiornika na odpadki. Potem na twarzy maluje mu się sadystyczny uśmieszek i kładzie się na łóżku. Wygląda na zamyślonego, jednocześnie coś tam sobie podśpiewuje.
Uszek - 22-11-2014, 23:43

Podchodzę do bramy trzymając przed sobą kodrana
Kodran - 22-11-2014, 23:51

[biernie idę z Agatem]
Indiana - 23-11-2014, 00:00

Aaaaaaha... :D
Ok, korekta, więc Agata i Kodrana jednak tu nie ma. (wróć z powrotem do 14 w takim razie)

Za to Elmeryk, Roderyk i Fenris nadal śpią... ;)

Reshion vol 2 Electric Bo - 23-11-2014, 04:14

Jakie kilka minut leżenia później podniósł się z pryczy i zaczął powoli chodzić w tą i w wtą po celi. Niby lekko jak lunatyk, lecz jakby się skupić to można usłyszeć szeptach kilka słów: "..fakt..." - spojrzał się na bratnicę - "NIE, może uro" - chwila przerwy, jakieś cichsze słowa - "eeee, co w takim razie to może być?" Usiadł na pryczy znowu, złożył w charakterystyczny sposób ręce oparł na nich głowę i począł, jak zawsze, knuć, snuć i układać w głowie jakieś plany, byle tylko czymś zająć głowę.

Po kilku chwila spojrzał na celę na przeciwko. Gdyby ktoś wtedy obserwował jego usta, to może wyczytał by 3 słowa -"Przepustka na zewnątrz".

Indiana - 23-11-2014, 10:22

Dziesiętnik w końcu doczekał się tego, po co wysłał ludzi - do piwnicy zszedł jeszcze jeden żołnierz, jakiś młodziutki chłopak, i na wskazanie oficera podszedł do celi Emilii i podał przez kraty koszyk - zawierał nieco czerwstwe bułki i spory kawał wędzonego żółtego sera.
Na polecenie podano wam także miskę z ciepłą wodą i szmatkę, dziesiętnik przyniósł również obiecaną wódkę.
- Ten, co tu był trzymany, to raczej już nie przyjdzie, to jedzenie całe dla tej trójki - odezwał się chłopak do dziesiętnika - Ten od Styryjczyków właśnie czeka w bramie na jego rzeczy i chyba wychodzą - uzupełnił widząc pytające spojrzenie podoficera.

Indiana - 24-11-2014, 02:05

Minęło niespełna 10 minut.
Przy wejściu do piwnic więziennych usłyszeliście zgrzyt zamka , jakąś rozmowę z kimś strażującym na górze. Może to był Agat, który poszedł do kordegardy... Jednak nie, bo schodzący jeszcze ze schodów rzucił
- Ostatni raz, skurkowańcu, bo ze skóry obedrę!
Dziesiętnik na dole schodów ocknął się i wyprostował jak struna.
- Panie dekurionie! - huknął - Meleduję, że więźniowie bezpieczni w celach.
- Spocznij. Jak jeszcze raz zobaczę tego darmozjada przy wejściu, jak śpi, to mu nogi z dupy powyrywam osobiście - powiedział Brendan dar Khaven głośno, sprawdził, czy w celi Emilii wszystko w porządku, po czym odciągnął dziesiętnika na bok, ale i tak słyszeliście, co do niego ściszonym głosem mówił - Coś się tu odstawia dziwnego. Przed chwilą do bramy wpadli gwardziści styryjscy i ta ich komendantka, cholera wie, kto ona jest, Ylva Dereven, Zażądała wydania tej trójki więźniów, natychmiast. Posłałem po kapitana cytadeli, bo sam nie podejmę takiej decyzji. Nie wiem o co w tym chodzi, ale wypierniczaj na plac i trzymaj w gotowości cały oddział wartowniczy, bo to może być jakaś poważna sprawa.
Dziesiętnik stuknął obcasami i wyszedł na górę.
Dekurion podszedł do celi Emilii.
- Ja nie wiem, kto wy jesteście - powiedział, opierając czoło o kraty, jakby czuł się bardzo zmęczony - I nawet rozumiem, że się ze swoimi tajemnicami kryjecie. Ale jeśli nie powiecie otwarcie kapitanowi co i jak, to się nieprzyjemnie skończy. Wolałbym też wiedzieć, czego od was chcą Styryjczycy. Ylva zażądała uwolnienia was, ale ja im nie ufam. Wolałbym....
Nie dowiedzieliście się, co by wolał dekurion dar Khaven. Z góry z placu usłyszeliście podniesione głosy, w tym co najmniej jeden znajomy - kobiecy głos kogoś, kto potrafił wydrzeć paszczę.
- Psiakrew - zaklął dekurion i biegiem ruszył na górę - Wy dwaj! - z góry schodów krzyknął do (dwóch naszych śpiących Wergundów)- Zebrać ludzi, zabezpieczyć zejścia do lochów! Żaden Styryjczyk mi tu żywy nie ma zejść!

Reshion vol 2 Electric Bo - 24-11-2014, 02:19

Zebrałem wszytko co można było w celi do okrycia się i kulturalnie położełem się udając osobę, której jest strasznie zimno, ale bez przesady. I w taki sposób aby stopy były skierowane do korytarza a twarz była zasłonięta.
Rosomak - 24-11-2014, 21:00

- Tajes, ser!
Biegnę zbierać ludzi i zabezpieczać lochy.
Przekazuję im, że z rozkazu dekuriona każdy ma się stawić przy tym wejściu. (Chyba że jest więcej wejść).

Eri - 24-11-2014, 23:21

Eri ożywił się nieco. Z uwagą wpatrywał się w korytarz, czekając na dalszy rozwój sytuacji.
Aver - 24-11-2014, 23:59

Obudziły ją krzyki dobiegające z góry, a już całkiem ożywiła się na dźwięk imienia (za)dobrze znanej jej Styryjki. Wstała z pryczy i podeszła do krat, nie zwracając uwagi na koszyk z kolacją. Już już miała odpowiedzieć dekurionowi, czemu wypuszczenie ich jest tak ważne, ale nagłe wrzaski stanowczo jej to przerwały. Zmarszczyła brwi i pogładziła dłonią kraty z lekką zadumą. Wystarczyło by kilka słów Mocy...
Westchnęła i skinęła na Eriego. Gdy ten podszedł, znów szepnęła mu prosto do ucha:
- Tam jest Ylva... mogłaby nam pomóc się wytłumaczyć - zamilkła na moment, po czym kontynuowała - Mogę spróbować osłabić te kłódki... wtedy z łatwością byśmy stąd wyszli. Problem jest w tym, czy chcemy narażać się Wergundom ucieczką z celi - spuściła wzrok i oparła głowę na ramieniu narzeczonego. Powoli zaczynało ją to wszystko przerastać.

Nem - 25-11-2014, 00:54

Nem wstała i podeszła do Emilii.
- Nie chcesz tego robić - wyszeptała tak cicho, że sama Emilia ledwo ją słyszała. - Wiesz jacy są Wergundowie..... Ale wiesz też jaka jest Ylva. Daj jej 5 minut, jak nic się tam na górze nie stanie, to zaczniemy kombinować.

Indiana - 25-11-2014, 20:50

Roderyk,
zgarnąłeś dwóch, stojących przy kordegardzie na górze i ustawiłeś do pionu i wtedy zobaczyłeś, co się dzieje w bramie. Dekurion dar Khaven podbiegł tam z przynajmniej dziesiątką ludzi, kolejni zbiegali się z placu. Słyszałeś niewyraźnie rozmowę tam trwającą, jakaś kobieta coś mówiła o tym, że macie im wydać więźniów. Parsknąłeś pod nosem.
Ale po chwili usłyszałeś dekuriona:
- Nie wydamy nikogo!
A potem kapitana:
- Ale (...tu niewyraźnie) do nich dołączycie. Brać żywcem!
I bardzo wyraźnie odgłosy walki.
To już usłyszeli wszyscy w lochu. Szczęk i zgrzyt mieczy, krzyk ludzi. Trwało to może z minutę czy dwie, po czym usłyszeliście (tak, że tynk się posypał):
Stać, do ku*wy nędzy!!!!!!! - głos Ylvy oczywiście. Zapadła cisza, po czym znów usłyszeliście Styryjkę
- Psiakrew!!! Chować ostrza, idioci, ale już!
Potem ściszyła głos i słyszeliście urywane słowa:
- ...patrol .... z placu .... da Tirelli, ...w służbie ......... mentalny z zamachowcem, który zabił ...... ....khorani ...... pułapki...... zabójcę.......nie może być..... chroniona.
Dalszych słów nie słyszeliście, odezwali się chyba Wergundowie, głosy były spokojniejsze, broni nie było słychać.
Chyba się dogadali...

I wtedy waszą uwagę skupioną na górze odwróciło coś innego.

Z wąziutkich drzwiczek, wiodących do schodów na dolne poziomy, rozległ się stłumiony krzyk, trzask a potem wymowny odgłos spadającego ciała. Jeden z Wergundów odwrócił się i zbiegł po schodach, jednak nie miał szans.
Z przejścia wyłoniła się ciemno ubrana postać z zasłoniętą twarzą, odskoczyła od razu w bok, dając przejście kolejnym, i przyklękła, celując z kuszy prosto w nadbiegającego wartownika. Trafił w środek czoła i od razu zaczął ładować. Za nim z drzwi wybiegła dziewczyna z jasnymi włosami, ale też zasłoniętą twarzą, ciśnięty przez nią mały flakonik rozbił się na środku korytarza i wypełnił całe pomieszczenie dymem tak gęstym, że widoczność została zredukowana do metra.
- Kodran! - zawołał znajomy głos - Kodran, odezwij się!
W lochu zrobił się hałas, więźniowie jeden przez drugiego wrzeszczeli, szarpali kraty, próbowali sięgać przed siebie i rzucać w żołnierzy.

Napastnicy nie wiedząc w którą stronę pójść, nawoływali, blokując w gęstym dymie przejście wergundzkim strażnikom.

Reshion vol 2 Electric Bo - 25-11-2014, 21:33

Reshi po usłyszeniu głosów podniósł się błyskawicznie z pryczy podbiegł do krat i wydarł się w stronę odgłosów.- Astorii, tutaj jestem!!!Trzeba się szybko uwijać, bo na dziedzińcu masz bandę wkurzonych Wergundów oraz Styryjczyków!!! - Dalej potem stał przy kratach, powtarzając szeptem słowa usłyszane z dziedzińca.


[Nikt się nie spodziewał :P ]

Eri - 25-11-2014, 22:01

Mag wody słuchał w napięciu odgłosów na górze. Nie był pewny, czy Ylva jest w stanie dogadać się pokojowo z Wergundami. Wydarzenia sprzed odwrotu z wioski Krevaina były... cóż, jednoznaczne.
Sytuacja zmieniła się diametralnie, kiedy do kazamat wkroczyli napastnicy. W pierwszej chwili skupił się na mocy z zamiarem zablokowania krat bryłą lodu, lecz słysząc słowa Reshiego zamarł. Gdyby był magiem w szacownym wieku niczym zmarły mistrz Glaton Leclerc, czym prędzej zszedłby na miejscu na zawał.
- A-astorii... Yerbat, co Ty tu robisz, do jasnej cholery! - powiedział oniemiały donośnym głosem. Wciąż jednak był przygotowany na ewentualny czar defensywny.

Frączek - 25-11-2014, 22:24

[Zostaje i schowany w cieniu mam oko na więźniów ;) )
Aver - 26-11-2014, 01:40

Powoli przestała cokolwiek rozumieć. Znaczy, póki z początku drąca się Ylva i Wergundowie podejmowali o dziwno pozytywne w skutkach próby porozumienia się bez rozlewu krwi, to jeszcze rozumiała i westchnęła wręcz z ulgą, że nie będzie musiała uciekać się do robienia Wergundów w czapę.
Niemalże serce jej stanęło, gdy z podziemi wylazły zamaskowańce. No nie, tu też?! Usłyszawszy jednak niby znajomy głos, odetchnęła, by po wrzasku wuja znów się spiąć w gotowości.
Zaraz... skoro wuj... i Yerbat... Protektor... nie... nie!...
- NIE! - wydarła się z całej siły i szarpiąc za kratę wypowiedziała potężne zaklęcie mające osłabić żelazo na tyle, by móc wyłamać je, wydostać się jakoś z celi i ogłuszyć, albo przynajmniej uniemożliwić napastnikom cokolwiek. Nie mogła przecież pozwolić, żeby ten niegodziwiec i katamita, jakby to powiedział Symeon, wydostał się na wolność!

Coby nie było - Gogortasuna indargari murru indargari c:

Indiana - 26-11-2014, 02:45

W zadymionym pomieszczeniu bardzo trudno było się rozeznać. Dwóch wergundzkich żołnierzy, którzy stali przy schodach, podjęło walkę na oślep z napastnikami, jeden poległ od kuszy Kurta, drugi od ciosu Yerbata.
Dopiero wrzask Emilii spowodował, że usłyszano was na górze. U góry schodów usłyszeliście kogoś drącego się:
- Alaaarm! Intruzi! - po czym dobiegł was tupot i okrzyki rozkazów.

Reshi:
Oczywiście usłyszeli cię niemal natychmiast. Do kraty podbiegł Valahid, jako że Astorii zajęty był, z tego co słyszałeś, walką ze strażnikami przy schodach. Wcześniej słyszałeś, jak coś krzyczał do Eriego w celi na przeciw.
- Odsuń się! - krzyknął - Cynthia!
Alchemiczka wyłoniła się z dymu, trzymając coś niewielkiego w rękach. Dwa cosie. Przypominały gliniane precelki, rozkładające się na połówki. Założyła to coś przy obu kłódkach, trzymających zamykające furtę w kracie sztaby, zaklejając jakąś substancją. Wyglądało to jakby pszczelim kitem zaklejała jakieś dwa drobiazgi. Po czym w jeden i drugi wetknęła trzymane uprzednio w zębach za koniuszki niewielkie spłonki. I podpaliła.
- Co to, u licha, jest? - wyrwało ci się na widok białego płomienia, jakim "cosie" zaczęły się jarzyć. Cynthia wyszczerzyła się
- Rdza. Między innymi - krzyknęła - A teraz się odsuń!
Chwilę po uderzeniu oba punkty rozjarzyły się, promieniując taką temperaturą, że poczułeś na twarzy z trzech metrów. Kraty i metal wokół zasyczały i nabrały barwy czerwieni, pryskając dookoła iskrami i płynnym żelazem. Metal zaczął spływać w dół jak wosk ze świeczki.
Widowisko trwało kilkanaście sekund, po czym w miejscu kłódek można było dostrzec dymiące oparami dziury.
- Wyłaź! - usłyszałeś Cynthię zza obłoku dymu, który powoli już się rozwiewał - Gdzie do cholery jest Kodran???
Z kopniaka wywaliłes drzwi i wypadłeś na korytarz lochu, z przeciwka usłyszałeś trzask łamanej stali i wpadła w ciebie ... twoja przyszywana bratanica.

Emilia:
zaklęcie powodowało efekt podobny do bardzo przyspieszonej korozji, żelazo krat, do których przyłozyłaś ręce, pokryło się patyną ze słyszalnym szmerem, pojawiły się perforacje i rudy kolor powierzchni. Po krótkiej chwili dostrzegłaś sypiący sie tlenek żelaza. Tymczasem w białym obłoku dymu najpierw poczułaś gorąc, bijący w twarz, potem zobaczyłaś białe swiatło, rozjarzające całe pomieszczenie. I wreszcie szczęk otwieranej z przeciwka furty.
Pchnęłaś kraty. Drgnęły zauważalnie. Więc naparłaś na nie barkiem. Drgnęły bardziej. Rozpędziłaś się. Bolało, kiedy uderzyłaś ramieniem w żelazo, ale z głośnym trzaskiem puściło. Poleciałaś do przodu i wpadłaś prosto na alchemika.

Eri:
Astori usłyszał cię i gdyby nie dym, zobaczyłbyś jego zdziwioną minę.
- Czekaj! Idziecie z nami?! Dobra, nieważne.... Wywalcie te kraty też - Yerbat mówił to już w trakcie starcia z wergundzkim strażnikiem. Jednak mozliwość zajęcia się kratami miała tylko Cynthia.
- Mogę wywalić jedne! - wrzasnęła - Co mam robić? - nie usłyszawszy odpowiedzi, zajęła się więc celą Reshiego. Obserwowałes więc, jak Emilia kruszy metal, dzielący was od wolności i uznałeś, ze to najlepsze, co mogła w tej chwili zrobić.

Elmeryk:
stanąłeś u wylotu schodów, chowając się w kamiennej wnęce. Widząc, że dwóch twoich towarzyszy oberwało, uznałeś że nie będziesz się wychylał. Jednak okazało się to niemożliwe.
- Tu jest jeszcze jeden sukinsyn! - krzyknął Valahid, doskakując do ciebie. Uzbrojony był w krótki miecz i nóż w lewej ręce. Pierwszy cios sięgnął cię sztychem w lewy bok, jako że zdążyłeś się uchylić i poczułeś tylko zgrzyt metalu po żebrach i wściekły ból.
- Załatw go szybko i znajdź Kodrana! - krzyknął ktoś z korytarza.

Roderyk jako, że też powinien tu być, a udaje, że śpi:
twojej drzemki w załomie skalnym obok schodów nie przerwał nawet krzyk Emilii. Właściwie to doskonale się wpisał w twój sen, jako, że śniłeś właśnie o tym, jak ratujesz ją z pożaru... Było strasznie gorąco i dymu od groma. Niosłeś ją na rękach, ognień parzył ci ... lewe ucho. Trudno było oddychać, zakrztusiłeś się. Nagle w twoim śnie Emilia wyrwała ci się, skacząc w płomień. Ale on jej nie ranił wcale. Bez sensu. I nagle ... zrobiła krok do tyłu dla rozpędu, zakołysała sie w biodrach i z całego rozmachu kopnęła cię w twarz.... Cały obraz zawirował, wszystko, ogień, dym, Emilia.... Podłoga z rozmachem walnęła cię w bok głowy, płomienie jeszcze raz rozbłysły... I wtedy zobaczyłeś, że to wcale nie płomienie. Znaczy, coś płonęło, pachnąc rozgrzanym metalem. Ale gdzieś daleko w białym obłoku.
Ale durny ten sen. Podniosłeś się i popatrzyłeś na Emilię. Nie wyglądała zupełnie jak ona. Wyglądała... jak Yerbat Astori, całkiem do złudzenia. Co jest, psiakrew....
- Alarm! - usłyszałeś zdumiony - Atak, na dół!
- Żywcem brać! - dotarł też kobiecy głos. Hmm, bez sensu. Emilia nie miała takiego głosu - Chronić więźniów! Gwardia naprzód!
Astori, który wcześniej był Emilią, spojrzał na ciebie, przekrzywiając głowę.
- Ten tutaj chyba się czegoś naćpał już wcześniej - krzyknął i uniósł miecz. Chciałeś wyszarpnąć swój, ale leżałeś na nim właśnie, więc słabo ci poszło. Poczułeś walnięcie w brzuch i ktoś zabrał powietrze. Próbując je złapać, poczułeś, jak ktoś cię podnosi, zobaczyłeś znów Astoriego (ale dlaczego on nie jest Emilią???) oraz głowicę jego miecza. Jedno z tych dwóch dość szybko leciało w kierunku twojej skroni. I nie był to Yerbat.
Potem błysło, zgasło i zrobiło się ciemno.


Po schodach zbiegło kilku wergundzkich żołnierzy, ścierając się ze stojącymi u dołu schodów Astorim i Valahidem. Kurt wspierał ich ostrzałem, krzycząc raz po raz "głowy w dół!". Cynthia rzuciła dwa iskrowniki, parząc dotkliwie dwóch pierwszych.
Za Wergundami pojawili się Styryjczycy. O ile ci pierwsi byli żołnierzami z zaciągu, o tyle tamci w mundurach gwardii arcyksięcia byli ewidentnie wyszkolonymi i biegłymi w swoim fachu wojownikami. Zza ich pleców zaatakował mag bojowy, raniąc Kurta kamiennym pociskiem i otwierając atakującym wejście do lochów. Kolejne zaklęcie rozwiało resztę dymu, poprawiając widoczność.
- Gdzie jest Kodran?? - wrzasnęła Cynthia zza pleców zabójców.

Reshion vol 2 Electric Bo - 26-11-2014, 03:41

Urocze spotkanie rodzinne - powiedział magini a potem szybko ją obrucił w kierunku celi, z której przyszła - ale pogadamy potem - dodał a potem pchnął drobną kobitkę na przód - Eri, łap!

Potem od razu zaczął analizować sytuację (opis tego bałaganu proszę :) ) jednocześnie rozpoczął monolog - Kordana zabrali do ten strażnicy przy schodach na przesłuchanie. - Pokazując jednocześnie ręką kierunek. - Pewnie mocno go obili przy tym więc może być czysto balastem, macie dla mnie jakoś broń? - Tu zwrócić się do Cynthii - Albo jakoś specjalność naszego zawodu? - To mówiąc zabrał szybko wódkę z celi (jeśli jest blisko wejścia)a potem szybko poszedł przeszukać ciała pobliskich strażników w poszukiwaniu kluczy, oraz broni jeśli nie dostał. - Cyntia, masz jakieś pretardy, bo jak nie to zawala nas ciałami. Trzeba działać szybko. Potem powiesz mi co to było od tych krat.

Indiana - 26-11-2014, 04:04

- To się nazywa termit - wyszczerzyła się Cynthia, rzucając ci nóż. Wybuchy i rozbłyski to była jedyna rzecz, zdolna wykrzesać tak szeroki uśmiech z jej twarzy.
Możesz się dostać tylko do pierwszego z poległych strażników, ten padł mniej wiecej między wejściem do twojej celi a wyjściem z dolnych pomieszczeń.
Pozostali byli w strefie walki, bliżej schodów na górę. Tam trwała zadyma, waszych ludzi było czterech, nacierających znacznie więcej.

Czego z opisu ci brakuje? Wyobraź sobie korytarze szer. ok. 3 metrów, idące na planie kwadratu, wzdłuż korytarzy po ich obu stronach cele z bardzo wysoko osadzonymi oknami. Całość w murze kazamatowym, tj. wzmocnionym pomieszczeniami z łukowym samozaciskowym sklepieniem. W tych pomieszczeniach są cele. Na zewnętrznym narożu tego kwadratu jest wyjście schodami do góry, schody mają szerokość około 1,5 m, są bardzo strome. Przy schodach na dole obszerna wnęka skalna, w ogóle mur jest przeplatany ze skałą.
Po wewnętrznej stronie kwadratu, między kazamatami, jest zejście na dół, schodki oświetlone pochodnią z otwartymi metalowymi drzwiami, szerokość około 1m.
Walka toczy się na dole schodów, przy skalnej wnęce, około 6-7 m od waszych cel.

Reshion vol 2 Electric Bo - 26-11-2014, 04:09

Dzięki - Odpowiedział oraz też sięuśmiechnaloł.

W takim razie tego do, którego mogę się dostać przeszukuje i jak ma klucze do cel to mu je zabieram. Sztylet wsadam za pasek i biorę też jego broń, najlepiej z pochwą jeśli jej zdejmowanie z martwego nie trwało by za długo.

Ten opis jest satysfakcjonujący :D .

Frączek - 26-11-2014, 09:15

[Paruje następne uderzenie i wyprowadzam silne cięcie w bok, jeżeli jest to sztych to podbijam do góry i zadaje pchniecie w żołądek. Jeżeli się udaje to rzucam się w stronę Reshiego szykując się do cięcia]
Indiana - 26-11-2014, 14:47

/czekamy na Emilię, Nem i Eriego oraz Roderyka/
Nem - 26-11-2014, 21:06

Podbiegła do Emilii.
- Wszystko w porządku? - Po czym spojrzała na Eriego pytająco. - Czy my o czymś nie wiemy, a powinnyśmy? Eri co cię z nimi łączy?

Eri - 26-11-2014, 21:18

Eri chwycił mocno Emilię, przytulając. W międzyczasie skoncentrował się na mocy i wysłał ją w kierunku narzeczonej, wypowiadając niesłyszalnie:
- Ura mehe...
Zaklęcie podziałało z niewidocznymi dla wszystkich prócz samej Emilii efektami. Mag wody obrócił głowę w kierunku Nem.
- Stary przyjaciel... naprawdę, nie czas teraz na to.
Jednocześnie krzyknął w stronę Astoriego:
- Niepotrzebna nam Twoja łaska! Uciekaj, zanim spróbuję Cię zatrzymać. Wierzę, że kiedyś jeszcze uda nam się wychylić kufle i wrócić do kwestii z ogrodem.
Jednocześnie wierzył, że Astorii zrozumiał przekaz. W końcu nie był w ciemię bity...

Aver - 26-11-2014, 23:49

- JA CI DAM SPOTKANIE RODZINNE, ZDRAJCO WŁASNEGO RODU! - wydarła się, i pewnie darłaby się dalej, gdyby nie zaklęcie Eriego. Potrząsnęła głową. Jakby ją nagle siły opuściły... na szczęście nie na tyle, by nie móc ciepnąć w tfu! wuja niebezpiecznie ostrym, małym bo małym, ale łupkiem. A przynajmniej w miejsce, gdzie jej się wydawało, że był, bo przez dym średnio było cokolwiek widać.
- Harria nera...tekada eder... - zacisnęła pięść, po czym szybko pchnęła nią w kierunku, skąd słyszała głos Reshiona.

Rosomak - 27-11-2014, 00:28

*Leżę nieprzytomny*
Indiana - 27-11-2014, 01:01

Wergundzcy tarczownicy weszli z buta, powalając stojących przy samych schodach Verrona Astina i Valahida.
Zza pleców tarczowników zaatakował mag bojowy, waląc falą uderzeniową, ale w tym samym momencie Cynthia rzuciła pod nogi rozpryskowy ładunek. Tarczownicy osłonili siebie i resztę tarczami, ale po chwili uderzyli znowu, razem z nimi ruszyło dwóch gwardzistów, atakując dalekimi sztychami. Razem zepchnęli napastników aż do mniej więcej wejść do cel Reshiego i Emilii.
Imperialiści cofnęli się pod naporem szturmu. Nie wyglądało to dobrze.
W tym momencie spomiędzy tarczowników wyszła Ylva. Trzymała lewą ręką za kark Kodrana, drugą ręką trzymała rękojeść miecza, którego ostrze spoczywało przy jego szyi.
Stać! - wrzasnęła - Stać, bo go tu wpatroszę!
Wergundzcy tarczownicy przez chwilę wstrzymali atak, jednak było dosć jasne, że dalszy szturm skończy się źle dla grupki napastników.
- Rzucić broń i wypuścić tu tę dziewczynę! - Ylva wskazała ruchem głowy na Emilię - Ale już! Bo go wykończę!

Kurt - teraz dopiero zauważyliście, że ma złamany nos - rozejrzał się dookoła.
- Gotowość do ewakuacji! - powiedział cicho. Valahid dyskretnie wycofał się do zejścia na schody na dół. Pozostali rozejrzeli się po sobie, czekając na rozkaz...

Magów uprasza się o tłumaczenie zaklęć! Nie będe przy każdym rzuconym sprawdzać w listach pierwiastków! :angry:

Indiana - 27-11-2014, 01:04

Elmeryk:
udało ci się zbić atak i wyprowadzić cięcie, ale on także zdążył sparować. Rzuciłeś się do przodu na przeciwnika niemal równocześnie z wejściem tarczowników, dlatego zresztą Valahid stracił równowagę i wylądował im pod nogami. Niechcący jednak twoi towarzysze uniemożliwili ci dotarcie do Reshiego.

Roderyk:
powiedziałam ci, że możesz oprzytomnieć, ale jeśli wolisz strzelać fochy, to twój problem.

Frączek - 27-11-2014, 01:25

[Czeka na rozwój sytuacji]
Eri - 27-11-2014, 01:33

Eri uczynił powoli krok w stronę Styryjki, podtrzymując wciąż osłabioną Emilię. Wciąż dyskretnie odsuwał się od grupy Imperialistów, kiwnięciem głowy zachęcając Nem, by również szła za nimi.
- Ylvo... my nie bierzemy w tym udziału. Emilia jest wolna. - to mówiąc, począł zbliżać się nieco do wojowniczki - tu zaszło nieporozumienie.
Wciąż obserwował uważnie zarówno Imperium, jak i ich przeciwników, nie wiedząc, z której strony może spodziewać się ataku. Był cały spięty, wciąż utrzymywał koncentrację potrzebną do rzucania zaklęć, co wymagało nie lada wysiłku. Ten zaś sprawiał, że i tak uszczuplone siły mężczyzny wciąż słabły.

Reshion vol 2 Electric Bo - 27-11-2014, 01:52

[Jeśli Eri i Emilia byli blisko moich wrogów to w takim razie proszę przejść do części drugiej ;) ]

I) Ty bierzesz Emilię, a ty tą drugą - szepnął do stojących obok niego członków ekipy ratunkowej. - A ty ogarnij tego ogłoszonego - Dodał mając na myśli Roderyka. (Jak Kurt powiedział, że nie to wtedy też akcja zaniechana) .Kiedy przechodził obok niego Eri wpadł na niego ciałem, tak aby odepchnąć od niego Emilię, a jemu samemu przyłożył nóż od gardła i złapał jako żywą tarczę. - Ich troję/czworo za niego! Masz 10 sekund albo pokolorujemy tobie to miejsce na karmazynowo! Wypuść go a dostaniesz ich! - Tutaj do Eriego, nie za głośno. - Wybacz ale jak nie walniesz na mój znak w nich czymś obalającym to dołączysz do Izosa. - Do Ilvy - I tak wychodzisz na tej umowie korzystnie, masz za dużo do stracenia jeśli jej nie przyjmiesz! 10! ...

II)To samo co powyżej tylko sam Rosomak jeśli go się da ogarnąć a ich nie. [Jak go się nie da to pkt III]

III) Zostaje z grupą, stara się gdzieś w środku znaleźć. Mam w końcu tą wódkę albo jakąś lepszą broń :-? :?:

Indiana - 27-11-2014, 01:58

Wstrzymuję w takim razie i czekam na wasze deklaracje :) Wszystkie :) i przenosimy do #16, bo pisanie wam w dwóch tematach trwa dwa razy dłużej.
Reshion vol 2 Electric Bo - 27-11-2014, 01:59

[W takim razie skopiować odpowiedzi?]
Frączek - 27-11-2014, 02:01

[Przemieszcza się w kierunku Reshiego]
Indiana - 27-11-2014, 02:03

Ja skopiuję. Reshi, opcja 1 u ciebie zadziała.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group