Karczma pod Silberbergiem
Witamy na nowym-starym forum dla larpowiczów Silberbergu :)

Wątek 9 - Przygoda #9.1

Indiana - 14-12-2014, 04:33
Temat postu: Przygoda #9.1
Przeskakujecie na ten temat wraz z osobami, które właśnie dołączają :)
Te osoby z kolei - macie wgląd w cały wątek #9, ale zwróćcie uwagę, że większości tych rzeczy nie macie możliwości wiedzieć, więc proponuję powstrzymać się od czytania ;)


Eskortujący was tubylcy prowadzili was przez plątaninę ścieżek, kilka razy także schodziliście w dół schodami, w górę jakąś drabiną - pilnie obserwując być może wrócilibyście do miejsca, skąd wyszliście, ale nie byłoby to łatwe.
Ostatecznie weszliście do jednej z grot, dość ciemnej, oświetlonej pochodniami. weszliście mniejszej komnaty podzielonej na 2 mniejsze kawałki po 2 stronach jaskini. Drzwi zrobione są z grubych desek. Cel pilnuje około dziesięciu strażników. Na 2 końcach pomieszczenia znajdują się pochodnie dające trochę światła. Pilnujący lochu strażnik na znak prowadzących was otworzył drzwi do jednej z cel. Wepchnęli was tam, niezależnie czy się opieraliście czy nie.
W środku widzicie kilkanaście osób. Między innymi siedzą tam duży krasnolud z gęstą brązową brodą, elf Talsoi i potężnie zbudowany ludzki mężczyzna. Prócz nich jest też kilkanaście innych osób, w tym jeden elf Laro (Nem, chyba znasz typa) oraz elfka podziemna.

Pedro - 14-12-2014, 15:21

Miśki, piszcie sobie co tam chcecie między sobą, a ja w razie potrzeby lub konieczności się będę wtrącał.
Nem - 14-12-2014, 16:18

No ładna mieszanka kulturowa... Szamanka widocznie stworzyła sobie kolekcję żywych istot.
Przeleciała wzrokiem po każdej osobie w celi. Jej wzrok zatrzymał się na dość znajomej twarzy elfa Laro. Podeszła do niego.
- No proszę, proszę... Dawno się nie widzieliśmy, Cadan. Skąd się wziąłeś w tej jakże uroczej okolicy?

Leite - 14-12-2014, 21:56

Przyglądam się wchodzącym osobom (czyli kto tu jest, kogo mogę nielubić za epilog?), o ile można nazwać to wepchnięcie wchodzeniem. Jedna z nich najwyraźniej znała Laryjczyka.
-Pomógł mi a potem złapały nas gobliny - odpowiadam za niego. - A wy jak tu trafiliście?

Nem - 14-12-2014, 22:15

- Grupa imperialistów zrobiła zamieszanie i nas tu ze sobą przyprowadzili. Chwila on ci pomógł? Ostatnio jak widziałam spotkanie Laro i Podziemnych, to dobrze się to nie skończyło.... No ale mniejsza o to. Jestem Nem, magini życia. Przyprowadzili was tu w jakimś konkretnym celu?
Leite - 14-12-2014, 22:23

-Ja jestem Sefii. Ge..ogólnie też mu się dziwię, co nie łamie faktu, że uratował mi życie. A potem moi przez niego zginęli - dodaję z goryczą. - Mniejsza. Zdaje się, że szamanka, ta ruda tittu, robi ofiary dla Starych Bogów. Co jakiś czas kogoś biorą tam a potem albo krzyki albo cisza. Nie wrócą. Ostatnia była kobieta, miła. Mogę też dodać, że ści..any ani nic nie mają żadnych wad a strażnicy stoją cały czas. Jedynie możnaby pog..por..zagadać z szamanką. Znasz ją może...?
Nem - 14-12-2014, 22:30

- Powiedzmy... Ofiara dla bogów? Imperialiści wspominali, że szamanka chce wyssać z różnych istot wiedzę. A oni najwyraźniej pomagają jej zbierać "komponenty". No ale w sumie co za różnica. I tak stąd już nie wyjdziemy. Poza tym rozmowa chyba nic by nie dała. Z nią raczej nie idzie się dogadać. Coś o tym wiem... No chyba, że Reshi by coś wymyślił, ale w to wątpię. Jemu myślenie przychodzi z trudem...
Leite - 14-12-2014, 22:47

Patrzę zszokowana na miłą mag życia. Która właśnie mi przekazała 3 złe wiadomości pod rząd.
-Wy..wypija wiedzę? Ale ja nie mogę, ja...przecież... - Brakuje mi słów. Dowiedzą się o ahi, o moim rodzie, o mojej rasie, coś, czego nikt nigdy się nie dowiedział? Prędzej zginę.To straszne. Łapię się za głowę.
-Mówisz, że z nią się nie doporozmawiamy? - pytam cicho, krzywiąc się, bo znowu coś mi się myli z tym językiem powierzchniowców. - Ale nadal musimy coś zrobić, tu przecież chodzi o wszystkich...nie możemy siedzieć bezruchu...
Chwilę milczę, przemyślając jej słowa. Ukrywam twarz w dłoniach, nagle jednak coś sobie kojarzę. Mrużę oczy i patrzę na maginię. To niemożliwe, ale światło mogło mi nie pozwolić dojrzeć twarzy wpychanych...
-Chwila. Jest z wami TEN Reshi....? Ten alchemik....?

Nem - 14-12-2014, 22:57

- No no no, to teraz już nawet elfy podziemne o nim słyszały? Tak, TEN Reshi. On po części mnie w to wpakował. Ale powiedzmy, że ma interes w tym, żeby mnie stąd wyciągnąć - powiedziała i uśmiechnęła się perfidnie. - Nic nie możemy zrobić, poza siedzeniem. Stąd nie ma ucieczki. Oni mają pozastawiane pułapki, więc nawet jeśli jakimś cudem wyślizgnęłabyś się z tego.... z tej przepięknej kwatery to pewnie zginiesz w jakichś ruchomych piaskach, czy coś. Poza tym ich jest dużo, a nas nie.
Leite - 14-12-2014, 23:02

-Oh. - odparłam słodko, lecz sztucznie. - Nie sądzę, by moi się nim interesowali...poza mną, moim kuzynem i jeszcze jednym z braci...oraz moim bratem, który przez niego zginął. -sztuczny uśmiech znika z mojej twarzy.
-Pułapki. Jeszcze lepiej. Masz rację, ich jest więcej, możemy tylko siedzieć. A jak cię wsadził w to bagienko?
Usadawiam się wygodniej ale wiem, że kiedy po mnie przyjdą i nie będzie odwrotu, to najpierw będę próbować uciec a potem, jeśli się nie uda, popełnię samobójstwo. Nie dowiedzą się.

Bryn - 15-12-2014, 00:18

Na pytanie Nem próbuję odpowiedzieć, ale wyprzeda mnie Leite. Bezradnie przysłuchuję się rozmowie dwóch kobiet. W momencie, kiedy elfka zadaje pytanie, wtrącam się:
- Też miło mi cię widzieć, Nem. Jak tu się znalazłem, to dosyć długa historia. W każdym razie dobrze widzieć znajomą twarz w takim miejscu jak to - rozglądam się z niechęcią po jaskini. - Śmieszne, że po tak długim czasie znowu się spotykamy, na Za-Południu. Mówisz, że jest tu ten przebieraniec? Jest tu ktoś jeszcze z osady Krevaina? Cholera, z tego co mówisz jest gorzej niż myślałem - mówię cicho, tak, żeby reszta więźniów tego nie słyszała.

Nem - 15-12-2014, 10:21

- Sefi... To długa historia, może innym razem. Inni od nas? Hmm.. No to Reshi i Toruviel są w "mieście" i mają raczej dobre układy z szamanką. Szamanka chyba chce zawiązać jakiś układ polityczny z Toruviel, więc przyjęła ją dość ciepło. Jeszcze spodziewałabym się paru osób w podziemiach, np. jakiegoś Elidisa szukającego Toruviel, imperialiści mówili, że już wcześniej dostał od nich bełtem, jak po nią szli, może Emilia i Eri, ale nie jestem pewna. I ogólnie tak, jest gorzej niż wam się wydaje. Więc nie bądźcie zbyt pozytywnie nastawieni, ale spróbujmy wymyślić coś, jak się z tego bagna wydostać, bo samobójstwo zbiorowe to jest raczej kiepskim pomysłem. Jak sądzicie, co oni mogą robić z martwymi ciałami?
Sleith - 15-12-2014, 21:36

<siedzi pod ścianą z zwieszoną głową i przysłuchuje się rozmowie, po propozycji samobujstwa pojawia się lekki uśmieszek na jego twarzy "ahh te elfy, jak zwykle takie honorowe">

Nie podnosząc głowy-A co Oni mogą z trupami robić? Bo wątpię by załatwiali im pobożny pochówek...mówicie. że to imperialiści nam to załatwili? hahahaha..dla odmiany tym razem nie proponowali mi śmierci....zapewne jeszcze sie na to doczekam.

Pedro - 15-12-2014, 21:44

[Sleith. czekaj! Zapomniałem czegoś tu dopisać. ;_;]

Rozmawiacie sobie gdy drzwi do celi znowu się otworzyły i strażnicy wrzucili niej 2 nowe osoby. Obaj wyglądają na rannych i obitych. Są nie przytomni. Rzucili ich na środek pomieszczenia po czym wyszli zamykając za sobą drzwi.
Sleith, powoli zaczynasz odzyskiwać przytomność. Ramie Cię boli dosyć mocno.

Nem - 15-12-2014, 22:04

- Miałam raczej na myśli to, czy je palą, czy wynoszą na powierzchnię... - Ściszyła głos. - Można by zrobić małe przedstawienie. Coś ci jest?
Rozglądam się po całym miejscu.
/Pytania to MG: czy strażnicy na nas cały czas patrzą, czy jest tu mech, czy jest tu miejsce na odprawienie rytuału/

Pedro - 15-12-2014, 22:09

Strażnicy patrzą o tyle o ile. Czasem może zerknął między deskami, ale to nie jest tak, że siedzą i was obserwują. Mchu nie ma, to jest jaskinia w której ktoś dorobił drewniane ściany. Żadnej roślinności tu nie znajdziesz.
Nem - 15-12-2014, 22:18

/A jakieś mrówki, karaluchy, pchły, cokolwiek, co żyje i da się z tego pobrać manę?/
Sleith - 15-12-2014, 22:25

<Próbuje podnieść się. Jednak odczówając duży ból w ramieniu, tylko obraca się na plecy>
postękuje-Ramię, mnie...boli, bełtem dostałem~
<obmacuje prawą reką resztę ciała, jakby chciał sprawdzić czy wszystko jest na miejscu>

Nem - 15-12-2014, 22:31

Nem sięgnęła do schowanej pod grubym płaszczem Reshiego torby i wyciągnęła z niej eliksir odkażenia ran i bandaż. Szybkim ruchem rozerwała tkaninę na ramieniu nowoprzybyłego gościa, wyciągnęła bełt, upewniła się, że w ranie nie utkwiły żadne odłamki, odkaziła ranę i zawiązała bandaż.
- Może trochę zaboleć. Co z tym drugim?

Pedro - 15-12-2014, 22:36

Pchła jakaś się może znaleźć, ale musiałabyś pytać osób czy je mają. :P Gdzieś słyszysz pisk szczura, od strony ściany z drewna.
Indiana - 15-12-2014, 22:42

Wtrącę się z małą informacją -
Nem, znasz tego drugiego. To znaczy widziałaś go już. Ma na sobie mundur gwardii arcyksięcia, mocno sfatygowany (on sam też jest mocno sfatygowany, a do tego ranny). O ile pamiętasz, ma na imię Calid, widziałaś go jako dowódcę gwardzistów, którzy ochraniali Emilię w zajeździe pod Porwanym Żaglem.
Długowłosy, obecnie fest rozczochrany, ciemnoblond, lekki zarost, wzrost jakieś metr osiemdziesiąt, mocnej budowy.

Nem - 15-12-2014, 22:56

Podeszła do drugiego, leżącego na ziemi człowieka. Odwróciła go na plecy. Bardzo się zdziwiła, widząc znajomą twarz, ale też poczuła się troszkę lepiej. Ten człowiek w końcu uratował życie nie tylko jej ale też dwójki jej przyjaciół, robiąc z siebie przy tym żywą tarczę. Dokładnie się mu przyjrzała, szukając miejsc, z których sączyła się krew. Jeśli takie znalazła zrobiła to samo, co poprzednio, po czym próbowała go wybudzić. Podczas opatrywania go zwróciła cicho się do leżącego obok.
- Tak przy okazji, jestem Nem. Powiedz mi proszę, jak się tu znaleźliście i którędy was tu przyprowadzili.

Leite - 15-12-2014, 23:21

Uważnie obserwuję poczynania magini i dwóch nowych osobników. Przysuwam się do niej i pomagam jej w bandażowaniu, jednocześnie pytam cicho:
-Co masz na myśli mówiąc "małe zamieszanie"?

Nem - 15-12-2014, 23:32

- Mogłabym spróbować zrobić z nas trupy na jakiś czas. W sensie funkcje życiowe zostałyby zredukowane do absolutnego minimum, więc nie wyczuliby pulsu. Po jakimś czasie wszystko by się zregenerowało i odzyskalibyśmy przytomność... Ale to jest tylko ładnie brzmiąca teoria, w praktyce mogłoby być gorzej. Mogliby nas np. spalić, zanim byśmy się obudzili, albo byłoby z nami tak źle, że skończyłoby się śmiercią...Wystarczy źle ocenić obecny stan osoby i odrobinę przesadzić z magią. Margines błędu byłby tutaj zerowy. No i najmniejsze skaleczenie najprawdopodobniej prowadziłoby do natychmiastowej śmierci. Ale to tylko... hmm... gdybanie... teoria. Jeszcze nigdy czegoś takiego nie próbowałam, ale powiedzmy, że mniej więcej tak by to miało wyglądać. Mimo wszystko gdyby była jakaś opcja wydostania się stąd będąc przytomnym, to zdecydowanie ją polecam.
Bryn - 15-12-2014, 23:33

Podchodzę do opatrywanych przez maginię osób. Żadnej z nich nie rozpoznaję (prawda?). Patrzę ze zdziwieniem na wyjmowane przez Nem preparaty.
- Jakim cudem udało ci się to tu wnieść? Dziwne, że nie zabrali ci tego. Nam zabrali wszystko. Nie wiesz, gdzie mogą trzymać nasze rzeczy?

Sleith - 15-12-2014, 23:35

-Mówią mi Esu. Ostatnie co pamiętam, to to, że chciałem się spotkać z znajomą. Gdy dotarłem na miejsce została zaatakowana, ten mąż osłaniał ją. Przeciwnicy otoczyli go, więc postanowiłem mu pomóc, chwilę później oboje zostaliśmy ogłuszeni.
Nem - 15-12-2014, 23:42

- Ach. Więc ty też znasz Emilię? No pięknie układanki ciąg dalszy. Widziałeś, którędy was tu przyprowadzili, czy cały czas byliście nieprzytomni? - Zwróciła się do Cadana. - Nie mam pojęcia. Nawet nie chciało im się mnie sprawdzać, a że mam gruby płaszcz, to mała torba została niezauważona. Ehh przydałby mi się jakiś mech, albo liście...
Leite - 15-12-2014, 23:48

-Hej, Esu -mruczę ponuro. Zastanawiam się, czemu z nimi rozmawiam. Zagapiam się na szparę. Jakby się stąd wydostać? Jedyne wyjście prowadzi przez drzwi, przez które nas tu wepchnęli. Dwa razy na dzień(chyba) dają jedzenie i okazjonalnie kogoś zabierają lub wpychają. Mamy w tej celi najróżniejsze osoby, moglibyśmy też liczyć na pomoc tego Reshiego z zewnątrz o ile dobrze zrozumiałam. Teoretycznie, jeżeli ta magini ma jakieś przydatne czary, gdy będą wchodzić następnym razem, mogłaby trafić jakimś zaklęciem jednego z nich, żeby np. padł na ziemię. Musieliby się nim zająć a wtedy dałoby radę coś wykombinować. Laro, który jest psionem, gdyby go zabrali, mógłby się z nami skontaktować psychicznie o ile to w ogóle potrafi. Albo, jeżeli to umie, jakoś inaczej go wykorzystać. Pomysł magini jest dobry o ile najpierw dowiemy się, co robią z ciałami i to przeżyjemy, a do tego ktoś musi zginąć. Możliwe, że któreś z nich ma jakiś magiczny przedmiot, ktrego tubylcy nie zabrali, tak jak ja bransoletkę na psionikę. Gdyby było użyteczne...a jeżeli Laro umie się kontaktować na odległość, to może moja bransoletka, gdyby ją dostał, pozwoliłaby mu przeżyć pierwszy "atak" wysywania myśli (o ile to jest wysysanie) i przesłania nam wiadomości. Teoretycznie też więźniowie nie muszą ginąć, co jest mocno wątpliwe. Gdybyśmy mieli kogoś, kto z niewielu składników potrafiłby stworzyć jakąś truciznę czy coś, też dałobysię to wykorzystać, np. coś usypiającego na strażnika, wykorzystać zamieszanie i zwiać. Oczywiście, musiałabym pomóc im wszystkim, co jest sprzeczne z moją naturą aczkolwiek mogłby się udać. Teraz tylko muszę spytać, kto co ma i umie i wykorzystać to.
-Magini, jakie masz czary? -pytam. - W sensie...co możesz zrobić? A wy - dodaję po namyśle do reszty. - nie macie przy sobie czegoś magicznego? Czegoś, co wam nie zabrali?

Sleith - 15-12-2014, 23:55

-Nie powiedziałem, ze nazywa się Emila. - Odparł ze zdziwieniem. -jak przez mgłę pamiętam zabudowania i ścieżkę. Niestety nic więcej.- po skończonej wypowiedzi przypatrywał się tej istocie, która, wydawało sie, wiedziała za dużo.
Leite - 16-12-2014, 00:03

-Mnie i Cadana prowadzili tu normalnie -wtrąciłam.
Nem - 16-12-2014, 00:24

- Byłam w tej karczmie, a Calid nas uratował. Sefi moja magia jest dotykowa, czyli muszę się do kogoś przytulić, żeby zadziałało. mogę leczyć, obezwładnić, ogólnie operować życiem, ale nie mam w tej chwili energii magicznej, więc jeśli znalazłabyś jakieś roślinki, ew małe zwierzątka, które można zamknąć w fiolce to daj znać, to może wtedy będę przydatna... Ale w sensie jak weszliście do "miasta" przeprowadzali was przez pułapki?
Sleith - 16-12-2014, 01:37

-Więc byłaś jedną z osób jej toważyszących, to wiele wyjaśnia. - próbuje ukryć zaskoczenie pod maską zamyślenia- hymm...nie pamiętam, żadnych pułapek.- rozglada się po celi- a nie mogłabyś uzyć jako źródła tej energji, tamtych o- kiwnął głową w kierunku innych więźniów- wydają się zbyt załamani, by sie nam postawić i chyba, na nic innego się nie przydadzą. Widziałem raz jak jakis mag tak robił, dała byś radę?
Nem - 16-12-2014, 01:40

- Dać bym dała, ale mam zasady moralne. Nie zabiję człowieka, żeby móc się bawić magią. Chyba, że jesteś w stanie związać mi strażników... Wtedy moooże bym się przełamała - zaczęła budzić Calida. - Hej. Wstawaj. Calid. Obudź się. Słyszysz mnie?
Sleith - 16-12-2014, 13:42

<gdy usłyszał, że magini zaczyna prawić o moralności, słuchał już tylko jednym uchem, a jego uwaga skupiła się na podziemnej. Spotykał się z podziemnymi już wiele razy, za każdym razem zaskakiwali go odmiennymi zachowaniami, zazwyczaj sprzecznymi z opowieściami. Ale ta elfka...wydawała mu się znajoma, jakby ja już gdzieś spotkał, a może tylko mu się wydaje, jeszcze nie myśli jasno....Wrócił wzrokiem do Calida. >
-Daj mu odpocząć. Oberwał mocniej niż ja. Niech zbiera siły, przydadzą mu się.....z resztą nam wszystkim.

Akinori - 16-12-2014, 15:17

- Gadajcie sobie ludziki…gadajcie…i tak nas pożrą…- odezwał się Fenris pierwszy raz od wielu wielu godzin – Opuścili nas! Porzucili! Prawda jest taka że nigdy się z nami nie liczyli! Przeklinam ich po stokroć! Rega, Morta, Swarta czy Silve i całą ich błazeńską gromadkę! Zostawili nawet najwierniejszych! Już jesteśmy martwi…a nasze rodziny jeszcze nie wiedzą że także są... Nie ma dla nas ratunku już…. – niemal krzyczał Fenris, czując że jest mu coraz zimniej. Ból którego nie czuł spowodowany raną przyszedł ze zdwojoną siłą. – Porzucili nas! Nawet najwierniejszych!
Pedro - 16-12-2014, 20:50

Nem, gdy zaczęłaś cucić Calida, ten po chwili otworzył oczy i rozejrzał się nieprzytomnie po celi.
- Gdzie ja jestem? - zapytał po czym wessał głośno powietrze krzywiąc się i łapiąc za nogę - Ale boli.
W następnej sekundzie wybałuszył oczy patrząc na Ciebie:
- Gdzie Emila?! Co się z nią stało?! - chciał Cię złapać za ramiona, ale przez ból opadł na ziemię.

Swoją drogą Sleith, Twoje ramię też daje o sobie znać przy poruszaniu nim. Rana jest wciąż świeża.

Akinori, gdy nagle dałeś o sobie znać głośnymi krzykami strażnicy zaczęli uderzać w ścianę waszej celi coś wykrzykując przy tym. Nie rozumiecie ich, ale nie brzmiało to zbyt przyjemnie.

Sleith - 16-12-2014, 21:15

(No myślałem, że jeśli nie napisałem, że się podnoszę z ziemi to logiczne jest, że wszystkie akcje do tej pory wykonywał, leżąc ustawiony, jak to go Nem ułozyła)

- Zaciągneli nas do jakiejś celi....Co do Emili, ostatni raz ją widziałem, jak uciekała....Nem toważyszyłaś jej?Co się póxniej wydażyło? - próbuje podnieść się na ramionach<jęczy> jednak znów przez ból jest to bardzo trudne- Pomógłby ktoś chociaż oprzeć się o ścianę?.... I uspokujcie tego człowieka, nie chcemy chyba, by strażnicy się wtrącali~

Nem - 16-12-2014, 21:23

- Hej kapłan może byś się tak wyciszył? - Powiedzała dość wkurzona i zirytowana. - Nie chciałabym sama tego robić. Tak w ogóle wszystko z tobą w porządku? - Po czym zwróciła się do Calida, pomagając w tym samym czasie podnieść Esu. - Spokojnie, wszystko w swoim czasie. Po pierwsze ciebie też miło widzieć. Po drugie, nie ruszaj się zbyt gwałtownie, bo jesteś mocno poszatkowany, a lepiej by było, gdyby rany same się zagoiły. Po trzecie, powiedz mi czy przypadkiem nie ominęłam jakiejś rany, tzn. gdzie cię boli i czy coś ci złamali. Emilia żyje, ale jej tu nie ma. Wydaje mi się, że jest teraz z Ylvą i Wergundami.
Pedro - 16-12-2014, 21:23

[To tak tylko gwoli przypomnienia. ;) ]

- Najgorzej z nogą, dostałem bełtem. Ale... trochę mnie obili, nie mówiąc o kilku cięciach. Nie czuję się zbyt dobrze - wystękał powoli Calid.

Nem - 16-12-2014, 21:48

/zakładam, że bełt i cięcia już opatrzyłam/
Powoli i ostrożnie pomogła mu wstać tak, żeby siedział oparty o ścianę obok Esu. Sama usiadła na przeciwko nich i kiwnęła głową do reszty "znajomych", żeby się dosiedli. Westchnęła.
- No dobra kochani - zaczęła cicho i spojrzała na Cadana i Sefi. - Siedzicie tu najdłużej, więc powiedzcie, co się działo, zanim nas tu przyprowadzili. Czy ktoś rozmawiał z wami o ucieczce? Czy ktoś próbował uciekać? Jeśli tak, to w jaki sposób zareagowali na to tamci - spojrzała na drzwi do celi.

Leite - 16-12-2014, 22:14

-Pobrali...zaprowadzili... nas tu między jakimiś budynkami -mówię powoli, by uniknąć nieporozumień. - Jesteśmy w odnodze większej jaskini. Kobieta nam opowiedziała, że co jakiś czas kogoś zabierają, kilka innych osób mówiło o krzykach. Potem...powiedzieli nam, że straży jest więcej i jest broniona...znaczy z bronią...i nie próbowali niczego. Chyba się straszą. Boją. Jak się postawią przy zabieraniu, to się nie patycz..bawią? - ściszam głos. -Ogólnie 3/4 znajdujcych się tutaj już nie ma nadzieji. Tracili bliskich przy porwaniach i kto wie co jeszcze.
Milknę na chwilę. Po chwili coś mi się przypomniało.
-Jakiś uczony od minerału był zabrany, pytałam...i jakiś kapłan. Gdy zabierali kobietę, było zamieszanie, ale z tym się nie da nic zrobić. Więc raczej niczego nie próbowali, ale Talsoi mówił coś że fajnie uciec było by ale nie ma chęci od innych. Musielibyśmy odkryć fajny pomysł. Czy ktoś z was ma magikowe..magi..czne rzeczy przy sobie?

Sleith - 16-12-2014, 22:57

-Ahh mówiłęm, nie ma na co liczyć z ich strony, chyba, że ktoś podniósł by ich na duchu. Jak na razie, ktoś czyni coś odwrotnego- tu wstazuje głową na człowieka który chwilę temu wywoływał hałas. Zamknał przy tym oczy i zacinął, żęby. "Poruszanie głową w pionie jest duzo bardziej bolesne niż na leżąco, ale więcej się widzi. Coś za Coś."- A jak często zabierają kogoś? Może mają jakoś schemat, który będziemy mogli wykożystać - przy tych słowach ściszył głos.

Po słowach elfki zaczał przeszukiwać kieszenie. "Nie nic tu nie ma, wszystko zabrali"..szukając dalej przypomniał sobie o bransoletce rzemyczkowej, która wygrał od żeglaża w karczmie..."Graliśmy dla zabicia czasu, nikt nic nie obstawiał. Czas dość przyjemnie nam minał, rozmawialiśmy sobie o przygodach na morzu. Gdy karczma opustoszała, ostatni rzut należał do mnie...wygrać karetą z jedynek...zawsze uważałem, że to nieprawdopodobne, a jednak. Mat równierz chyba wpadł w żdziwienie, ale jednak cieszył się z czasu spędzonego ze mną i postanowaił wręczyć mi ów bransoletkę...Ciekawe czy była coś warta?"

Leite - 16-12-2014, 23:24

-Właśnie. Cadan - Po raz pierwszy zwróciłam się do niego po imieniu. - Możesz się mówić...kontaktować na odległość? Albo jakie masz magię?
Nem - 17-12-2014, 00:14

- Z magią bym nie przesadzała, bo mogą to wyczuć. Ja bym stawiała raczej na ciche unieszkodliwienie strażników i jeszcze cichszą ucieczkę. Z tym że nie wiem jak ty Sefi, ale ja tych terenów nie znam, a uciec trzeba szybko i daleko, chyba że chcemy bilet powrotny z obstawą w postaci goblinów.
Bryn - 17-12-2014, 00:27

Jeśli chodzi o psionikę, to praktycznie niemożliwe. Potrzebowałbym bardzo silnej intersekcji, takiej jak na przykład w Telfambie, żeby przekazać komuś pojedynczą myśl, a to i tak wymagałoby złożonego rytuału. Ale może jest wyjście. Mogę spróbować skontaktować się z Ikni, z duchami przodków i z duchami moich braci. Nie wiem, jaki będzie tego efekt, ale spróbować zawsze mogę. Nie mogę zapewnić, że skontaktuję się z kimkolwiek, ale może to coś da. Poza tym znam kilka sztuczek, ale wymagają bezpośredniego zetknięcia z tym, na kogo mam oddziaływać. - odpowiadam i po chwili dodaję - Nem, odpocznij trochę, to zawsze pomoże się zregenerować, jeśli nie możesz zrobić rytuału.
Nem - 17-12-2014, 00:36

- No gdyby Aituna zrobił tu taki napad, jak na nas, to byłoby przyjemnie. Wiem, powinnam, ale nie wiem, czy to najlepsza pora... Nie mamy raczej za dużo czasu, żeby coś wymyślić i zacząć działać. No ale może mała drzemka nie zaszkodzi, a w końcu mag bez energii jest jak worek ziemniaków - niepotrzebny ciężar, a tak może się chociaż na coś przydam. Jakby się coś działo, albo jak coś wymyślicie to mnie od razu obudźcie - po tych słowach przesunęła się pod ścianę tak, żeby się o nią oprzeć, oparła głowę na kolanach i zamknęła oczy. Słuchała ich jeszcze przez krótką chwilę, a potem zasnęła.
Sleith - 17-12-2014, 00:53

<rozglada się po celi, poszukując wszystkich mogących się na cos nadać rzeczy, uszkodzeń. Takich jak, nadłamana deska, zardzewiały gwóźdź. Uwagę skupił na drzwiach jakby chciał samym wzrokiem je wyważyć.>
"Może jest jakiś sposób na otworzenie ich...ale wtedy trzebaby zająć się strażnikami...w moim obecnym stanie, jest to praktycznie wykluczone, by zrobić cokolwiek po cichu. Calid chyba, też aż tak nie ozdrowiał..... Więc myśl o "klasycznym" wyjściu odpada, trzeba cos naprawdę złożonego wymyślić, by uciec stąd ponosząc jaknajmniejsze straty. Być może z tamtych załamanych więźniów możnaby coś wyciągnąć?"

Bryn - 17-12-2014, 00:58

Słysząc o Aitunie, śmieję się cicho.
- Racja, przydałby się. Jakby tu przyszedł, to też mogłoby dla was nie być ciekawie - mówię pół żartem, pół serio, po czym dodaję - Spróbuję połączyć się z Ikni, może mi to trochę zająć - wstaję i odsuwam się w miejsce w celi, w którym jest dużo miejsca i mogę spokojnie medytować. Siadam na ziemi, zamykam oczy i zaczynam się modlić do przodków.

Leite - 17-12-2014, 21:53

-Pomogę wam w ucieczce i wykieruję was stąd. - stwierdzam cicho. - Tak, jeśli się uda. Wiem, wiem, jestem podziemną, nie wierzycie mi. Myślę, że jeżeli umiem się tu...odkryć, gdzie jesteśmy, to damy sobie radę. Ale będziemy biec w czarnym. Znaczy, ciemności.
Milknę i się zastanawiam. Następnie po cichu poruszam się od osoby do osoby i delikatnie pytam, czym się zajmują. Może ktoś umie coś przydatnego. Oczywiście niektórzy mogą nie chcieć odpowiedzieć. Aczkolwiek cień szansy jest. Ta mag życia musiałaby uleczyć tych dwoje, ale chyba nie ma siły. Kurcze.

Sleith - 17-12-2014, 23:13

<Pdnosi się z miejsca, jęcząc przy tym po cichu."Coś moje oczy się nie sprawdzają w tych ciemnościach." Przenosi się jak najblizej drzwi, chcąc dokładniej widzieć jak są skonstruowane, może dało by sie jakoś zamki poluzować, czy zawiasy podwarzyć...w zasadzie zrobić cokolwiek by użyć jakiejś usterki na swoją korzyść, nie koniecznie do ucieczki."Jak by tu sie usadowić...o może tak~" Wiedząc jak bardzo było to ryzykowne ułozył się na plecach o półtorej kroku od drzwi, równolegle do ich obecnej pozycji, prawym bokiem z ich strony.>
Akinori - 18-12-2014, 22:39

- Głupcy! Jesteśmy głęboko, głęboko pod ziemią. Tutaj nie już już ratunku, nawet jeżeli uciekniecie to zgubicie się w jaskiniach, pieczarach czy innych korytarzach. Zdechniecie z głodu zanim zdążycie wyjść! Chyba że żywicie się powietrzem... A nawet jeśli to zrobią za wami obławę. Gdy nas prowadzili widzieliśmy że nie tylko są tu tubylcy ale też inne plugawe stworzenie które światła nigdy nie widziały. Nie-ma-cie-sza-ns
Pedro - 18-12-2014, 22:41

Sefii, zamieniłaś kilka słów z większością współwięźniów. Siedzą z wami: szkutnik (Talsoi), płatnerz (ten duży facet), kupiec (krasnolud), złodziejaszek, 2 rybaków, jakiś uczony (gdy zaczęłaś z nim rozmowę, zaczął Cię wypytywać o twoją rasę, wasze zwyczaje itp.), ze 2 sklepikarzy, 2 żołnierzy i stolarz. Ostatni trzej sami wydawali się coś kombinować z tyłu groty. Reszta (około 5 osób) nie chciała z tobą rozmawiać. Ogólnie ludzi patrzyli się na Ciebie dosyć dziwnie i rozmawiali bez przekonania (poza kolesiem co Cię w wypytywał). Wyglądali na niepewnych ciebie.

Sleith, drzwi są raczej kiepskiej jakości. Zbite z kilku desek, wiszą na zardzewiałych zawiasach wziętych nie wiadomo skąd. Nie wyglądają na zbyt wytrzymałe.

Sleith - 19-12-2014, 01:32

<"Widzę, że nie starali się o mocne drzwi, ciekawe czy ściany też takie 'na odwal sie' w pośpiechu zrobione"wstaje z ziemi i powoli przechodząc się po celi obserwóje konstrukcje ścian pod tym samym kątem co drzwi" Skoro tutaj tak wszystko zrobione tak na szybko jest, pewnie mają masę strażników, lub jakieś bariery magiczne, czy multum pułapek o których Nem wspominała. Wartałoby ocenić czy są szanse przedostania sie między tą strażą cichcem...chociaż, jakby się zastanowaić, to chyba łatwiej będzie strażnikami się zająć niż pułapkami. Ciekawe co ta elfka chce wskórać rozmawiając z tymi ludźmi?" >

- Hej elfko. Dowiedziałaś się czegoś pożytecznego?-tu ściszając głos- Ten duży miałby na tyle siły by dźwignąć te drzwi?

Leite - 19-12-2014, 16:47

Patrzę na rannego dziwnie, zdziwiona, że się do mnie odzywa.
-Myślę, że tak. Pytałam o robotę, jest tu zło..zło...osoba biorąca cudze rzeczy, jakiś uczony i kilka innych robót. Ten, co zabiera, może niechcący wpaść na tubylca z kluczami, gdy tu wejdą, i zabrać, o ile dobrze to umie. Są tu też dwaj wojownicy i stolarz. Nic więcej ważnego. A czemu pytasz o wyjście?
Siadam koło niego i patrzę na niego uważnie (jak wyglądasz? :D ). Czuję się zmęczona ciągłym gadaniem i towarzystwem powierzchniowców ale co zrobię.

Sleith - 19-12-2014, 21:19

wciąż przygladając się ścianom-w wojsku montowaliśmy z takich desek osłony przeciwko strzałom i bełtom. Ale to nam się przyda tylko jeśli zdejmiemy strażników przed wejściem.
<"Jednak może być to dośc trudne jeśli nie będziemy współpracować i chociaż częściowo sobie ufać.">

[Mężczyzna ok 1,8m; krótkie bardzo jasne włosy, czasami mówią, że są białe; twarz okala parocentymetrowa broda, ewidentnie zaniedbana w ostatnim czasie; umięśniony(słabiej niż większość tychwilkich wojowników); ubrany w szare spodnie i lnieną koszule w której już nie można znaleźć właściwego jej koloru(tyle błota, zaschniętej krwi), spięte to jest dość długim pasem, a na przedramionach ma czarne karwasze.]

Leite - 19-12-2014, 23:01

-Jeśli drzwi zdej..zdej...no wiesz, szybko, to mogą nam być tarczą przed tubylcami, tak? To stawimy się po obu miejscach obok drzwi, ktoś je zdejmie i cofa się a my z tych stron zabijamy tubylców bez zbędnych krzyków? Ich krzyków. - dodaję. - Jeśli się uda, to człowiek od drewna i mebli, dobrze myślę o słowie sto..stolarz? Jeśli tak, to przerobi tą tarczę z drzwi na coś mocn..sil..lepszego? No i już mamy słabą ochronę...oraz wyjście.
Milknę, zadowolona nawet, że tak dobrze mi idzie z językiem powierzchniowców. Następnie myślę, co dalej. Gdybyśmy mieli jakieś mazidło, moglibyśmy kilku z nas przebrać w tych tubylców a tubylców ubrać w ubrania tych przebierających się. Potem ci przebrani kierowaliby nami, "że niby gdzieś nas zabierają" i wyprowadzają z celi. Przy założeniu, że nikt nie zauważy i usłyszy, jak ich mordujemy. O ile to możliwe.
-Ej - szepczę do mężczyzny koło mnie, tego rannego. - A gdyby tak...
Opowiadam mu z błędami cały mój pomysł i czekam na jego reakcję.

Nem - 19-12-2014, 23:22

/pytanie do MG: jak daleko od "miasta" jest miejsce, w którym jesteśmy? W sensie jak głośno musialabym krzyknąć, żeby ktoś, kto nie jest strażnikiem mnie usłyszał?/
Akinori - 19-12-2014, 23:58

- Opuściliście mnie sukinsyny. Uciekliście! Uciekliście ze strachu. Uciekliście jak szczury z okrętu. Widać jesteście warci tyle co te szczury. Małe, paskudne gryzonie żywiące się brudem. Regu, największy z kłamców, mam nadzieje że teraz leżysz gdzieś upokorzony przez jednego z nowych, jak widać prawowitego władcę tego świata. Modwicie, największy z tchórzy, mam nadzieje że teraz leżysz gdzieś pokonany. Gardzę wami… Ale widać dostajecie zasłużoną karę, jak na skurwysynów przystało. Będzie koniec wielkiej sprawiedliwości! Będzie koniec bezlitości! Będzie koniec sądów! Nie będzie przelewana krew niewinnych w wasze imię. Gardzę wami… Zwłaszcza tobą Regu. Ty który prowadziłeś mnie przez całe życie a potem zostawiłeś jak śmiecia. Ale to ty jesteś tylko szczurkiem. Szczurkiem którego rozdepcze prawowity władca domu w którym się zalęgłeś! I w którym teraz siedzisz w kącie zaszczuty. - myśli kłębią się w jego głowie.

- Nie uda wam się uciec. To jest niemożliwe nawet z magiem. Szamanka sprawuje tu władzę i widzi wszystko. Przed jej wzrokiem nie ukryje się nawet najmniejsza pchła. Jeżeli zamierzacie tak głupio zginąć droga wolna.

Leite - 20-12-2014, 00:10

-Ej, kolo - odzywam się nieprzyjemnym i zimnym tonem, tak jak podziemne najlepiej potrafią. - Twój bóg cię zosta..zostawił, wiemy. Ale przesztań...przestań być takim cholernym czarnowidziem..czarnowidzem. - stwierdzam. - Może się uda, może nie, ale warto się chcieć, bo i tak zginiemy, jeśli się nie uda.
Akinori - 20-12-2014, 01:41

- Powiedz mi dziecko co w życiu straciłaś, jakie cierpienie przeszłaś że tak się do mnie odzywasz? Uciec stąd nie ma jak, powinniśmy próbować negocjować lub chociaż nie próbować popełnić głupiego samobójstwa. <spluwa> Może wy też po prostu jesteście grupą głupich tchórzy, pewnie nie wiecie co to jest poświęcenie. Jeśli domyślisz się oczywiście co mam na myśli – powiedział – W tym miejscu jest pewna suka, którą trzeba zabić, nie dlatego że ona ma zamiar zabić nas, tylko dlatego że jeżeli tego nie zrobimy to zginą istoty ludzkie. Musimy to zrobić ponieważ za te nasze marne życia możemy ocali niezliczone istnienia. Jeżeli macie zamiar uciekać to bez mnie. Ja nie jestem chędożonym tchórzem.
Pedro - 20-12-2014, 17:07

Nem, ciężko Ci stwierdzić dokładnie. Jesteście w jaskiniach, więc dźwięk niesie się bardziej niż na powierzchni. Z drogiej strony cele nie są przy samym centrum. Możesz założyć, że jeśli mocno hałasować to usłyszą was w tunelach którymi szliście. Czy dalej aż do miasta, nie masz pojęcia.
Leite - 21-12-2014, 00:20

Wstaję, kapłan mnie wkurzył. I to ostro.
-Ty cholerny człowieku - pluję tym słowem. - Nie masz żadnego po..pojęcia o tym, co ja żyłam. Żadnego! Mam około 4 razy więcej życia od ciebie za sobą a ty z posu..posuwaną kpiną "co ja takiego w życiu przeszłam"?? I nie zwij mnie dzi..dzieckiem. Zostawiłam za sobą więcej, niż twój m..mózg może wiedzieć. Wiem, co to po-świę-ce-nie. Nie jestem tchó..tchó..tchórzem ale lepiej planować wyjście niż siedzieć na dupie i gadać o bogach, co kogoś zo..zostawili. Jeśli masz jakiś plan, to czas, byś się powiedział. Czekam na to.
Po ostatnich słowach siadam i oddycham głęboko. Nie mogę pozwolić, by ktoś mnie więcej wyprowadził z równowagi. Aczkolwiek ten kapłan powinien być ostrożniejszy, gdy się do mnie odzywa. Albo kogokolwiek, każdy może stracić tak wiele w ciągu tygodnia.

Sleith - 21-12-2014, 02:20

Wstaje za elfką i łapie ją prawą reką, jednak lewa daje o sobie znać, przez co szarpie lekko elfkę, po ułamku sekundy łapie sie za ramię.- zostaw kapłana, nie rozumiesz ludzkiej wiary.... poświęcenia ludzkich kapłanów dla bogów. -wyrzuca z siebie z bólem(wywołanym przez ramię). Po chwili kontynuuje- nie wątpimy w twoje 'doswiadczenie życiowe' jednak jest ono wyniesione z podziemi, jak sądzę. Tutaj życie wygląda troche inaczej. Jak pożyjesz jeszcze parę lat to zrozumiesz....ale jak na razie sie na to nie zapowiada, za bardzo się unosisz. Strażnicy gotów Cię usłyszeć~
milczy przez chwilę-Kapłanie mógłbyś mi wytłumaczyć o co z tą szamanką chodzi? To ta która ma wiele wspólnego z tymi starymi bogami? Za dużo sprzecznych opini i niewiarygodnych informacji usłyszałem....a tak wogóle któremu bogu służyłeś?

Akinori - 21-12-2014, 04:07

Całkowicie zignorował Elfkę.
- Byłem orężem Rega przez całe moje pieprzone życie - odpowiedział krótko - O szamance wiem tyle co usłyszałem od tej dziewczyny - wskazał na Nem - Ona spotkała ją w przeszłości, a ja zobaczyłem i poczułem jej moc dopiero w tych jaskiniach. Słyszałem też w jaki sposób obchodzi się z porwanymi. Wnika w głąb ich umysłów i wysysa wiedze niczym duszę, i pozostawia tylko pustą skorupę.

Sleith - 21-12-2014, 12:21

Rozchylił usta w lekkim zdziwieniu. Po chwili odezwał się-więc osoby uczone i ta epodziemna i elf są osobami dla niej cennymi, ale my!? -Tu jakby mówiąc sam do siebie- że też te elfy muszą się wszędzie wepchnąć, a jeszcze podziemne. Ostatnio same z nimi kłopoty, wpierw posterune-tu ugryzł się w język. <" a jesli ta elfka tam była?-tu zaczął bacznie przyglądać się elfce- Gdyby nie podziemniaki i odwrócenie naszej uwagi, może rytuał z bogami by się nie udał. Sam nie bylem w stanie zatrzymać imperialistow">
-Jeśli to ma związek z bogami to także, Ty `Sedzio`, jesteś dla niej bardzo wartościowy......w każdym bądź razie trzeba sie stąd wydostać.

Bryn - 22-12-2014, 12:53

Przykucam w kącie jaskini. Siadam na zimnej, mokrej podłodze jamy. Staram się znaleźć jakąś w miarę wygodną pozycję do siedzenia. Zaczynam bardzo cicho nucić laryjską mantrę. Modlę się w myślach "Przodkowie i bracia, po raz kolejny zwracam się do was o pomoc. Jestem uwięziony głęboko pod ziemią. Szamanka, która mnie tu więzi, podobno wysysa dusze, zabierając je i zostawiając same ciało, jak skorupy z jajek. Proszę, przodkowie, wspomóżcie mnie jakkolwiek możecie, bo jeśli to prawda, to mogę nigdy już nie trafić do Ikni. Użyczcie mi swojej mądrości i wsparcia w nadchodzących godzinach i dniach, tak, aby udało mi się uratować z tego ciemnego miejsca. Nie pozostawiajcie jednego ze Wspólnoty opuszczonego w tak złej sytuacji." Takimi słowami modlę się w transie. Modlę się tak przez około godzinę, a jeśli to nic nie da, to dłużej.
Leite - 22-12-2014, 18:12

Wyrywam rękę z uścisku mężczyzny.
-Podziemia owszem ale czemu myślisz, że nie byłam do góry?
Siadam i milczę długo.

Pedro - 23-12-2014, 18:54

Odzywa się barczysty facet:
- Nie krzyczcie tak głośno. Strażnicy mogą się zdenerwować. Jeśli chcemy się stąd wydostać to zamiast się kłócić, trzeba współpracować.
Mężczyzna podchodzi do waszej grupki.
- Mam dość rozpaczy. Musimy wymyślić sposób na wydostanie się stąd. Zauważyłem, że już się rozglądaliście po celi. Coś ciekawego dostrzegliście?

Cadan, wznosisz modły do Ikni przez dobre 3 godziny. Tocząca się w międzyczasie kłótnia współwięźniów ledwo do Ciebie dociera. Zacząłeś wątpić, że to coś da. Tuż przed tym jak miałeś się poddać poczułeś, że musisz otworzyć oczy i spojrzeć w stronę wyjścia z celi. Między deskami dostrzegasz dziwny, przytłumiony blask. Wstajesz i podchodzisz do ściany. Zauważasz, że to jakiś kamyk lśni na podłodze. W głębi korytarza dostrzegasz kolejny. Strażnik który stoi w pobliżu wydaje się nie dostrzegać światła.

Leite - 24-12-2014, 01:18

Proszę mężczyznę rannego w rękę, by wszystko opowiedział temu, co do nas podszedł, bo jak ją się zabiore za mówienie, nikt mnie nie zrozumie. Następnie patrzę podejrzliwie na laro, który na coś patrzy.
-Widzisz tam coś?

Nem - 24-12-2014, 01:23

/Pedro, jak jest u mnie teraz z maną? Zanim poszłam spać było jakieś 11-12 pkt./
Bryn - 24-12-2014, 03:26

<ja na coś patrzę? O.o o co chodzi?>
Nem - 24-12-2014, 13:48

/nad Leite masz post Pedro.../
Pedro - 24-12-2014, 14:54

Cadan, skracam czas twojego transu do godziny. Żeby nie było zbyt dużych dziur. :P
Reszta poza Cadanem, spędziliście ten czas na rozmowach, kłótniach, odpoczynku lub czym tam chcieliście. Niedługo po tym jak Wergundczyk się do was dosiadł, Cadan zaczął czegoś szukać za ścianą z desek.

Sleith - 24-12-2014, 15:34

<Patrzy przez chwilę na barczystego faceta, jakby był widmem. Ledwo co docierają do niego słowa podziemnej.>
-Rozważamy wyjście z tej celi. Jaby poluzować czumś, zawiasy możnaby dźwignąć drzwi. Jednak trzeba będzie także zająć się strażnikami, albo sprytnie odwrócić ich uwagę.

Nem - 29-12-2014, 18:24

Nie spała już od kilku minut. Leżała z zamkniętymi oczami w bezruchu słuchając tego, co się dzieje dookoła. Usłyszała głos Esu. Więc drzwi da się otworzyć. Co z resztą…? Myślała tak jeszcze kilka minut, po czym się podniosła i podeszła do Cadana.
-Nie mamy czasu - powiedziała szepcząc. - Jak chcemy stąd wyjść, to teraz. Z drzwiami sobie poradzimy, gorzej ze strażnikami. Wiem, że psionicy mogą rzucać iluzję. Powiedz mi, jak silną iluzję mógłbyś rzucić na tych strażników i na ilu z nich? Gdyby udało się rzucić coś, co pozbawiłoby ich broni to moglibyśmy spróbować się bić i w sumie nawet mielibyśmy szansę, albo gdyby się ich uśpiło na jakiś czas, moglibyśmy każdego zamknąć w kręgu. Jeśli ty byś zrobił rytuał, żeby wzmocnić zaklęcie, ja mogłabym spróbować ich unieszkodliwić.

Sleith - 03-01-2015, 13:16

<Chwilę myśleni nad sposobem walki z strażnikami. Podczas której wymyślał i odrzucał różorakie pomysły uzycia magi życia iluzji i zwykłej walki. Oczywiście ze względów małego obeznania w magii wiekszość magicznych pomysłów odrzucił. Jednak i w zwykłych wojskowych i nie tylko wojskowych odrzucił sporo pomysłów ze względu małego rozeznania w terenie poza celą. "Z cichym wyjścem moze być problem, wekszość z nas nie jest w pełni sił -spojżał na drzwi- A otwarcie drzwi także narobi chałasu">
odzywa się do rosłego meżczyzny- pomóż mi szukać wszelakich przedmiotów zdatnych do walki. Może któryś z nich jakos przemycił coś ostrego..metalowego- machnął ręką w stronę innych wieźniów, przy czym pożądnie lecz z możliwie mocnym zaciśnięciem ust jęknął "Głupia rana wciąż macno daje o sobie znać"- a może którąś z desek dałoby się wyrwać?
(ściany i podłogę mamy z desek, tak ?)
Po tych słowach zaczyna przeszukiwać ściany i podłogę w poszukiwaniu luźniejszych desek. Takich z których możnaby zrobić improwizowaną pałkę lub innych ostrzejszych kawałków, które można by wbić strażnikom.

Pedro - 04-01-2015, 14:10

Sleith, sprawdzasz ściany celi. Podłoga to skała usypana odrobiną słomy. Wiele w niej nie znajdziesz. Gdy jednak tak szperasz po ścianie zauważasz między szczelinami, że gdzieś waszych strażników wywiało. Zostało 2. Po kilku minutach przeszukiwania zauważasz, że jednak z desek prawie odpada od ściany. Z ranną ręką nie uda Ci się jej oderwać, ale ktoś inny pewnie takiego problemu już mieć nie będzie. Zauważasz, że mężczyzna z którym mieliście się rozglądać, chodzi od osoby do osoby i rozmawia z nimi zamieniając kilka słów.
Akinori - 04-01-2015, 15:36

- Sądzę że mamy szansę zabić szamankę. Jestem prawdopodobnie pierwszy w kolejce na "przesłuchanie". Magini życia - zwraca się do Nem - czy dała byś radę zrobić ze mnie broń? Bombę albo coś co wykończyło by szamankę w momencie gdy będzie mnie przesłuchiwać. Jestem gotowy się poświęcić.
Sleith - 04-01-2015, 16:10

<Rozglada sie przez chwilę po celi. Jak tylko zauważył elfa wpatrzonego w ścianę zainteresował się tym i podzszedł do niego. Może zauważył, co odciągnęło strażników. Rusza w jego stronę.>
-hej elfie......yhh...Candan Cię zwą, dobrze pamiętam? Zauważyłeś coś tam? Strażnicy zniknęli, zostało 2. A na ścianie znalazłem obluzowaną deskę.....niestety sam nie dam rady ją wyrwać. Pomożesz?

Nem - 04-01-2015, 18:11

- Nie mam takiej możliwości, a szamanki nie zabijesz. Jej bariery ochronne są nie do przebicia, poza tym chyba lepiej ją omijać. Jeśli chcemy przeżyć to musimy stąd uciec. TERAZ - usłyszała głos Esu i kiwneła głową w jego stronę. - Idź mu pomóc.
Bryn - 05-01-2015, 22:40

- Tam, na ziemi, coś się błyszczy. Zobaczymy co to, jak wyjdziemy z celi - odpowiadam magini. - Skoro zostało ich tak mało, to jest okazja do ucieczki. Mógłbym spróbować ich jakoś omamić na chwilę, ale nie jestem w stanie utrzymać iluzji dłużej niż kilka sekund. Trzeba ich szybko wykończyć. Miałbym dużo większe możliwości w kontakcie z nimi. Pamiętajcie, że trzeba stąd uciec jak najszybciej, jak najdalej od tej szamanki. - Dostrzegam, że ten ranny człowiek szarpie deskę przy ścianie, po czym zadaje mi pytanie. Powtarzam mu to, co odpowiedziałem czarodziejce i dodaję - Spróbuję to wyrwać. Czy ten człowiek coś znalazł? - wskazuję na rosłego mężczyznę wypytującego ludzi w celi.
<wybaczcie, że tak długo trwało, po przerwie świątecznej powinienem normalnie odpisywać ;) >

Leite - 06-01-2015, 12:44

Obserwuję i przysłuchuję się dyskusji. Patrzę na rzekomy ślad na ziemi ale nic nie widzę. Wyprzedzam Laro i pomagam rannemu wyciągnąć deskę ze ściany. Potem patrzę na resztę i pytam;
-Mogę jeszcze jakoś pomóc?

Pedro - 06-01-2015, 14:14

Podchodzi do was rosły mężczyzna.
- Nic nie mam, ale tamten - wskazuje na drobnego chłopaka siedzącego pod ścianą - ma mały nożyk. Ale nie chciał oddać. Macie już jakiś plan?

Cadan, po chwili wysiłku, utrudnionego tym by deskę wyrwać w miarę cicho, trzymasz deskę z wbitymi w nią 4 gwoździami, po 2 na każdym końcu.

Nem - 06-01-2015, 15:24

- Esu jak ramię? Dacie radę otworzyć te drzwi? Cadan jak otworzymy drzwi i strażnicy będą blisko ty rzuć iluzję, a ktoś inny - zerknęła w stronę rosłego mężczyzny - niech szybko ich uciszy tą deską. Sefi rozumiem, że znasz te tereny i w miarę szybko poprowadzisz nas do wyjścia. Musimy się spieszyć zanim wróci reszta strażników.
Sleith - 06-01-2015, 16:54

(tak... weźcie sie tu jeszcze pozabijajcie, o to kto pomoże wyrwać deskę ze ściany)
-Jak nim nie ruszam to specjalnie nie aje się we znaki, ale- tu porusza lewą ręką i przeklina przy tym soczyście-.....myślę, że bardziej przydatny będę jak mi dacie pałkę. Chyba, że wyleczysz mi rękę, jesteś już w stanie cokolwiek z nią zrobić? Drzwi powinny wyrwać sie z zawiasów pod uderzeniem całym ciężarem ciała jednego dwóch meżczyzn. Takie zagranie pozwoli nam oszczędzić czas, jednak troche nachałasujemy.
Teraz zbliża się do elfki i zaciąga na stronę, cicho zaczyna mówić- tamten młody siedzący pod ścianą, ma ponoć przy sobie ostry przedmiot. I wartało by grupa uciekająca by go miała, na start pomoze ze strażnikami.

Nem - 06-01-2015, 17:34

- Pokaż mi ją - zdejmuje bandaż i dokładnie przygląda się ranie. - Nie ma się co dziwić, że się cały czas cię boli, jest dość głęboka... Zaciśnij zęby, bo teraz zaboli bardziej - złożyła dłonie na ranie i wyszeptała eraldaceta muthu indargari. - Ten ból zaraz przejdzie i ręka będzie sprawna. Panowie - zwróciła się do kapłana i Calida - bierzcie się za te drzwi, Cadan przygotuj zaklęcie.
Leite - 06-01-2015, 18:33

Podchodzę szybko do chłopaka pod ścianą. Mrużę oczy.
-Pożyczysz nam go czy raczej nie? - pytam niewinnie. Jeśli chłopak się nie zgodzi, najpierw poinformuję, co może ten nóż dla nas zrobić. Potem ze mogę spróbować go wyprowadzić na powierzchnię. Potem go wystraszę a jeśli i to nie zadziała to mu go po prostu zabiorę.

Pedro - 07-01-2015, 01:23

Chłopak popatrzył na Ciebie przestraszony. Wydajesz się być dla niego co najmniej straszna.
- A... ale zabierzecie mnie ze ze sobą? Słyszałem co ga.. gadaliście. Chcecie uciec. A ja nie chcę tu zostać.
Chłopak trzyma nóż mocno przy sobie.

Leite - 07-01-2015, 22:13

Wzdycham ze zniecierpliwieniem.
-Skoro drzwi będą...nie-w-zawiasach to każdy wyjdzie. Myślę, że ci...zgodzą się, żebyś szedł z nami.
Przyglądam mu się uważnie(jak wygląda?) i czekam.

Bryn - 08-01-2015, 00:20

W odpowiedzi kiwam Nem głową i w myślach przygotowuję formułkę iluzji i czekam, aż wyważą drzwi.
Sleith - 08-01-2015, 20:52

Podchodzi do kapłana- Gotowy? Na trzy wyważamy drzwi....-tu odwraca się do elfki- Sefi jak wyważymy drzwi, zajmij się jednym strażnikiem...ja spróbuję zająć się drugim. Jak zacznę odliczanie zacznijcie hałasować. Jeśli podejdą do drzwi, gdy je będziemy wyważać, będziemy mieć pare sekund zapasu.
Akinori - 08-01-2015, 22:14

- Cóż...gotowy, jak zawsze... - dał znak.
Sleith - 08-01-2015, 23:30

Rozgląda się po raz ostatni po celi. staje w odpowiedniej pozycji, u drugiego końca celi, by nabrać najwiekszego pędu.- A więc, Raz...Dwa...Trzy!
Pedro - 09-01-2015, 01:33

Nim jeszcze zabraliście się za drzwi wyważanie: Sefii, to jest ten złodziejaszek z którym wcześniej rozmawiałaś. Po chwili namysłu podał Ci nóż. Widzisz, że jest bardzo niepewny.

Sleith i Fenris, gdy zaczęliście odliczać więźniowie trochę niepewnie, ale zaczęli hałasować. Uderzać o podłogę, o ściany, krzyczeć itp. To spowodowało, że jeden ze strażników podszedł do drzwi chcąc otworzyć je i sprawdzić co się tam dzieje. Gdy wziąłeś rozbieg i zacząłeś biec w kierunku drzwi usłyszałeś zgrzyt zamka, a drzwi się lekko uchyliły. W następnym momencie drzwi uderzyły strażnika z dużą siłą odpychając go do tyłu na dwa metry i rozkładając jak długiego na ziemi. Drugi strażnik kompletnie zdziwiony tym co się stało, jeszcze nie zareagował.

Akinori - 09-01-2015, 16:30

Podnoszę broń jeżeli strażnik takową trzymał i rzucam się na drugiego.
Leite - 10-01-2015, 18:05

Pomagam kapłanowi, posługując się nożem. Wbijam mu go w szyję a następnie w ucho aż po rękojeść, zatykam mu usta drugą dłonią, żeby nie krzyczał a następnie dobijam tego, który dostał drzwiami. Wzdycham z niesmakiem i odwracam się do Laro:
-Co ty widzisz? Ty prowadzisz czy ja?

Nem - 10-01-2015, 20:04

Po unieszkodliwieniu strażników wychodzi szybko z celi i staje w przejściu. Rozgląda się, czy w pobliżu nie ma rzeczy więźniów. Następnie zwraca się do reszty.
- Idziemy szybko i cicho. Jak ktoś się nie zastosuje to jego problem. Jak ktoś będzie nam utrudniał ucieczkę, to nikt go nie będzie oszczędzał. Jeśli ktoś jest ranny i nie może iść to przychodzi z tym do mnie - spojrzała na Sefi. - Prowadź elfko.

Bryn - 10-01-2015, 21:25

- Ty lepiej widzisz w ciemności. Ty prowadź, będę szedł tuż za tobą. - odpowiadam elfce. Wychodzę z celi nadal trzymając zdobyczną deskę. Podchodzę do obu strażników leżących na ziemi. Sprawdzam, czy jeszcze żyją. Jeśli któryś z nich żyje, to przykładam mu rękę do skroni i staram się przeszukać umysł pod kątem informacji na temat miejsca w którym się znajdujemy - rozkład korytarzy, co ile zmieniają się warty, jakie mają zabezpieczenia, pułapki itp.
Pedro - 11-01-2015, 13:04

Wypadliście z celi zaraz po otwarciu się z łoskotem drzwi. Strażnik który oberwał drzwiami leżał na podłodze oszołomiony. Jego włócznia leży kilka kroków od niego na ziemi. Drugi strażnik przez moment nie wiedział co się dzieje, ale gdy wybiegliście z celi zdążył się już ogarnąć i celuje w waszą stronę włócznią krzycząc głośno w swoim języku.
Fenris, wybiegłeś i chwyciłeś włócznię strażnika leżącego na ziemi. Skierowałeś się następnie w stronę krzyczącego strażnika. Włócznia była raczej kiepskiej roboty, ale czego spodziewać się po dzikusach. Do zabijania jednak wystarczy. Zbliżyłeś się szybko do strażnika, a tuż za tobą postępowała podziemna elfka. Naparłeś na przeciwnika zasypując go wieloma szybkimi pchnięciami.
Sefii, w momencie gdy strażnik się bronił, ty prześlizgnęła się do niego unikając jego broni, kompletnie nieprzydatnej w walce w kontakcie i nim ten zareagował zatopiłaś nóż w jego szyi. Krew trysnęła z przeciętej tętnicy ochlapując Cię. Okrzyki strażnika zamieniły się w charkot, a po chwili tubylec leżał martwy na ziemi. Odwróciłaś się wtedy by dobić drugiego strażnika, ale ten był już martwy. Rozbita deską nabijaną gwoździami głowa pokazywała fragment mózgu nieochraniany już przez czaszkę.
Nastał moment ciszy która nie trwała długo. Po raptem kilku sekundach dało się słyszeć krzyki z głębi korytarza.
- To tyle jeśli chodzi o ciche wyjście - mruknął duży mężczyzna - Zabieramy się stąd!
Nem, nikt nie podszedł do Ciebie prosząc o pomoc. Chyba jest z nimi wszystko w porządku. Chyba.
Cadan, dalej widzisz świecące na ziemi punkty prowadzące w korytarz, prawdopodobnie prowadzący w stronę miasta tubylców, i znikające za zakrętem.
Więźniowie zaczęli wychodzić z celi sami nie bardzo wiedząc co ze sobą począć. Wergundczyk zaczął ich próbować ustawiać.
- Którędy teraz? Ktoś wie?

Bryn - 11-01-2015, 13:53

Oni naprawdę tego nie widzą? To musi być znak od przodków - myślę. Po szybkim przemyśleniu sprawy modlę się w duchu, żeby to nie była błędna decyzja: - Nie widzicie tych błysków na ziemi? Chodźcie, to chyba dobra ścieżka. Zobaczyłem te błyski dopiero po kilkugodzinnej modlitwie. To znak. Zresztą nie mamy pojęcia, którędy iść, więc to droga jak każda inna. Chodźcie, poprowadzę. - mówię do reszty i zwracam się do Sefi - Będę prowadził, ale chodź ze mną, ty lepiej widzisz w tych ciemnościach.
Sleith - 11-01-2015, 17:17

Sprawdza drzwi, na ile się jeszcze da z nich zrobić urzytek...może jakis fragment będzie zdatny na prowizoryczną tarczę, a może jakieś deski nadadzą się do walki. Powierzchownie przeszukuje strażników, a nóż może znajdzie się jakiś mieszek, czy nożyk. Po zrobieniu tego ustawia się mniej więcej na środku grupki uciekinierów, sprawdzając, kto z nimi idzie oraz co jakiś czas zerkając w stroę z której dochodziły odgłosy.
-Ruszamy, szybko szybko!

Akinori - 11-01-2015, 20:06

- Tu nasze drogi się rozchodzą. Uciekajcie tchórze. Ja mam sprawiedliwość do wymierzenia. Bo skoro bogowie też nie mają odwagi to ktoś musi. Mam do was ostatnią prośbę. Magini czy mogła być opatrzyć moją ranę?
Nem - 11-01-2015, 20:28

- Z tego, co wiem to bóg cię opuścił, więc może zamiast iść na pewną śmierć poszedłbyś z nami. Nie chcemy, żeby za szybko zauważyli, że się wydostaliśmy, no ale jak tam wolisz - sięgnęła do sakiewki i wyjęła małą fiolkę i bandaż, po czym podała je kapłanowi. - Odkażenie i bandaż - odwróciła się na pięcie i ruszyła za elfami, mamrocząc pod nosem Idealiści psiakrew... Oby za szybko się im nie pokazał...
Leite - 11-01-2015, 22:45

Staram się zignorować bezmyślność kapłana i iść do przodu. Dla mnie jest idealna "widoczność", mimo widzenia korzystam również ze słuchu i węchu. Niezdarne poruszanie się reszty irytuje mnie ale staram się to ignorować. Ocieram krew tubylca z twarzy i idę według wskazówek Laro, przed każdym zakrętem wyglądając, czy nikt nie idzie.
-Chcę moją broń - mruczę ze złością.

Bryn - 12-01-2015, 00:34

- Może ta ścieżka gdzieś nas doprowadzi. Nie mogę tu zostawić mojej katany, wolałbym nie zamieniać jej na tę deskę - szepczę do elfki. Cały czas nasłuchuję, podążając za błyszczącymi kamykami i modlę się w duchu, żebyśmy wyszli z tego cało.
(Jak jest u mnie ze wzrokiem? Przyzwyczaiłem się do ciemności? Czy nadal nic nie widzę, oprócz tych błysków?)

Pedro - 12-01-2015, 01:55

Sleith, drzwi są ciężkie i nie mają luźnych desek do użycia. Nie masz też żadnych narzędzi by coś wyciągnąć także pożytku z nich nie będzie wielkiego chyba, że ktoś je będzie niósł. Strażnicy nie mieli przy sobie nic użytecznego.
Cadan, "światełka" prowadzą w głąb korytarzy. Całkowicie ciemno nie jest ponieważ któryś ze współwięźniów pomyślał o zabraniu pochodni dzięki czemu nie panują dokoła totalne ciemności.
Zbliżacie się do pierwszego skrzyżowania. Okrzyki i odgłosy kroków niosące się w korytarzach przed wami, które wciąż słyszeliście wydają się nadchodzić z prawej odnogi waszego korytarza. Pozostaje wam jedynie lewa odnoga w którym z resztą biegną światełka widziane przez Cadana. Biegniecie w gromadzie potykając się mniej lub bardziej na nierównym podłożu. Gdy zaczęliście przebiegać przez skrzyżowanie usłyszeliście krzyki tubylców bardzo wyraźnie, bo kilkanaście metrów od was.
Fenris, chcąc walczyć z tubylcami postanowiłeś nie biec dalej za grupą tylko skręcić w korytarz którym najpewniej nadbiegali. Rosły mężczyzna chciał Cię powstrzymać wbiegając za tobą do prawego korytarza, łapiąc Cię za ramię i przemówić do rozsądku, ale nim zdążył, zza rogu wybiegli tubylcy. Gdy tylko was zauważyli kilku z nich rzuciło swoimi włóczniami celując w was. Jedna z nich trafiła w tego który chciał Cię pociągnąć za sobą przebijając mu udo. Druga raniła Ciebie Fenris w lewy bok. 3 inne poleciały w przebiegający tłum z którego dały się słyszeć okrzyki. Tubylcy którzy rzucili włóczniami dobyli ćwiekowanych pałek które również mieli ze sobą. Ogółem z korytarza wybiegło około 15 tubylców i rzucili się na Fenrisa, mężczyznę obok niego i tych którzy byli z tyłu pochodu z powodu ran od włóczni lub po prostu są za wolni.
Z przodu kolumny słyszycie odgłosy walki o ile można to tak nazwać gdy uzbrojeni wojownicy rzucili się na bezbronnych.

Leite - 12-01-2015, 22:56

Nerwowo oglądam się za ramę.
-Może powinniśmy...- mruczę zdenerwowana i nieomal zatrzymuję się, zaskoczona. Pierwszy raz zdarza mi się myśleć o losie powierzchniowców i się wręcz przejmować. Ponawiam szybki bieg, pochodnia chyba została z tyłu...i dobrze. Daję sobie mentalnie opieprz i biegnę do przodu. Nie możesz sobie teraz pozwolić na współczucie względem kogokolwiek i czegokolwiek. Musisz ocalić swoich. Dobiec do rodu. Jeśli się z kimś zwiążesz i go stracisz, przeżyjesz na nowo ból straty. Nie teraz. Biegnij! Takie myśli krążą mi po głowie, gdy biegnę przed siebie, przed oczami mając wyobrażenie martwego brata i słysząc w uszach wrzaski i walkę.
-Cadan... - dyszę znów się dziwię. Mówię po imieniu do Laro!. - Mów...mi...zakręty...czy coś...trochę szybciej....bo...tracimy...czas...a...nas...gonią.
Wyrzucam z siebie słowa pomiędzy szybkimi oddechami i przeganiam myśli. Oglądam się co jakiś czas.

Sleith - 14-01-2015, 14:21

Słysząc jak pare osób będących na tyłach dostało, odwrócił głowę i zobaczył, ze kapłana wywiało. Ach ten kapłan polciał na tubylców jak nam zapowiadał. Szkoda go, ale postąpił honorowo, niech bogowie mają go w swojej opiece. Patrząc w tył zaczął się częściej potykać, więc odwrócił głowę spowrotem w kierunku w którym biegli i przyspieszył, przesówając sie na przód kolumny, co chwila napominając mijanych by biegli szybciej. Gdy dotarł do czołówki prowadzonej przez elfy postanowił podzielić się z nimi przemyśleniami- Tubylcy są tuż za nami, jesli możecie przyspieszcie. Musimy sie jak najszybciej oddalić i to tak by nie wpaść w mrowie tubylców.- tu zaczął mówić trochę ciszej powoli zaczynając dyszeć- Jeśli będzie trzeba, będziemy musieli poświęcić tych co są za wolni.
Leite - 14-01-2015, 18:13

-No co ty..-odpowiadam ironicznie. - Nie chcę szybko bo nas zgubią a poza tym chyba jesteśmy szybsi od was...Tyły mogą paść, jak nie pobiegną. Laro? Mówiłam coś.
Przerywam mówienie i łapię szybko oddechy.

Nem - 14-01-2015, 18:49

- To już ich problem. Nie damy rady tubylcom. Albo uciekamy, albo giniemy razem z resztą.
Leite - 14-01-2015, 19:23

Nawet się nie zastanowiłam.
-Uciekamy, nie zależy mi na powierzchniowcach specjalnie.
Po chwili namysłu dodałam, przyśpieszając:
-Bez urazy, oczywiście.

Bryn - 15-01-2015, 01:54

- Nie mamy jak ich obronić. Musimy biec dalej tą ścieżką, trudno. Nie poniesiemy ich, nie mamy broni. Musimy biec dalej ścieżką - odpowiadam i biegnę dalej. Gdybym tylko miał moją broń z powrotem, wyglądałoby to zupełnie inaczej - myślę. Zamiast tego mam starą deskę, bardzo uczciwa wymiana. Słysząc za sobą krzyki, dalej biegnę za światłami, modląc się w duchu, żeby to się dobrze skończyło.
Sleith - 15-01-2015, 16:01

Biegnac zaczał sie zastanawiać czemu ta podziemna zastanawiała się, nad życiem tych więzniów.. Nie pomagali na w ucieczce, wcześniej też się do niej nie kwapili... pewnie jakby zostali w celi, nic co im nie było pisane się by nie stało, nikt w zasadzie nie kazał im biec. A ta elfka zastanawiała się nad ich żywotem.. Elfka! I to jeszcze podziemna! Gdy Elf wspomniał o broni, jemu też jej zaczęło brakować, odruchowo przyjął pozycję do szarży i sięgnął lewą ręką nad plecy... No tak za bardzo jestem przyzwyczajony do noszenia broni zawsze przy sobie. W tym momęcie obejrzał się. Jednak zamim zdążły sie przyglądnąć, co się działo na tyła potknął się i stracił rytm biegu, przez co zachwiała się jego równowaga. Natychmiastowo jego ręce chwyciły dwie najbliższe osoby. Biegliśmy wolno, teraz jeszcze zwolnimy...
Pedro - 16-01-2015, 17:41

Tunel prowadził was przez moment prosto, potem zakręcał raz, drugi by w końcu rozwidlić się. Później znowu. Prowadził was Cadan który jak twierdził, widzi jakieś świecące plamy. Jedno rozwidlenie, potem drugie. Momentami brnęliście po kostki w wodzie stojącej w lub wolno płynącej tunelem. Strumyki znikały za każdym razem w pewnym momencie w ścianie. Widocznie zrobiły sobie jakieś przejście do innych części kompleksu. Pędzicie dalej, przed siebie. Zostawiliście część uciekinierów za sobą, około 5 osób biegnie z wami dotrzymując wam tempa. Z tych bardziej charakterystycznych osób widzicie krasnoluda który biegnie sapiąc strasznie, ale nie zatrzymuje się. Odgłosy pogoni ucichły. Przynajmniej na razie. Pozostają tylko odgłosy waszych stóp i przyspieszonych oddechów.
- Wy... da... je się uff... - próbuje coś powiedzieć w trakcie biegu krasnolud - że.. nie gonią nas. Uff... zwolnijmy trochę, błagam was - dyszy.
Dzięki pochodni którą niesie chłopak od którego Sefii dostała nożyk, jest w miarę jasno. Dla Sefii trochę zbyt jasno gdy patrzy w jej stronę.
- I co teraz? Mamy jakiś plan? - zapytał nieśmiało chłopak. Nie wydaje się być specjalnie zmęczony.

Leite - 16-01-2015, 17:54

Łapię oddech, zatrzymując się bliżej ściany i dalej od pochodni. Pokazuję reszcie, że mają się zatrzymać, bo chcę posłuchać. (słyszę coś?) Po krótkim nasłuchiwaniu mówię cicho:
-Nic nie słyszę...czekamy chwilę. Cadan, te ślady nadal są?
Mrużę oczy i patrzę w kierunku śladów. Dokonuję w głowie kilka przeliczeń i pomysłów. (Wiem w jaką stronę prowadzą ślady? I czy jest mi to na rękę i czy jest wyjście na powierzchnię?). Po chwili nasłuchuję znowu i patrzę ze zdziwieniem na nóż, który trzymam w ręce. Wycieram go i oddaję chłopakowi.
-Ile będziecie w stanie jeszcze biec?

Nem - 16-01-2015, 18:27

- Jeśli nic nie słyszysz, to proponuję szybki marsz. Tak w ogóle to wiesz, gdzie jesteśmy i jak się stąd wydostać? - Podeszła do chłopca z pochodnią.
- Pozwól, że zabiorę to na chwilę - wzięła od niego pochodnię i zaczęła dokładnie oglądać korytarz, szukając mchu albo jakichś innych porostów, które by się nadały do odprawienia szybkiego rytuału.

Bryn - 17-01-2015, 16:52

(nadal widzę te światła?)
Sleith - 17-01-2015, 17:21

- Jestem wojskowy pobiegnę jeszcze. Ale każdy odpoczynek, czy zwolnienie, na które możemy sobie pozwolić, ze względów, że prawdopodobnie zgubiliśmy pościg, doda nam sił by przebyć większą odległość.
Mówiąc te słowa oparł się rękami o kolana, oddychając jak najpełniej potrafił.

Pedro - 19-01-2015, 12:28

Cadan, jeszcze tak. Prowadzą dalej przed was, jednak gdy podchodzisz by sprawdzić czy są dalej za zakrętem, widzisz jak bledną i kilkanaście metrów dalej zanikają.
Gdy tak stoicie i łapiecie oddechy, zauważacie, że z waszych ust zaczyna się wydobywać para. Robi się zimno, a w korytarzu rozchodzi się delikatna czerwona poświata widoczna w mroku poza światłem pochodni.
Nem, rozglądając się za mchem i innymi roślinami zauważasz, że ściany korytarza w którym jesteście są porośnięte przez różne porosty i grzyby których nie zauważyłaś wcześniej biegnąc i których nie było w celi. Zauważasz, że niektóre z grzybów zaczynają powoli emanować czerwoną poświatą i zaczyna od nich bić zimno.
Osoby z którymi biegliście zaczynają tupać w miejscu i opatulać się tym co mają na sobie.
- Cholera... zimno się robi. Tylko jakim cudem taka zmiana w jaskini pod ziemią? - mruczy pod nosem krasnolud.

Sleith - 19-01-2015, 22:45

Powoli zaczyna się trząść.- Jak tak dalej pójdzie to zaraz dostaniemy szoku, najpierw się zgrzaliśmy, uciekając, a teraz się tak zimno robi. Co to niby ma być? Zima w podziemiach?- pociera ręce i chucha w nie. Widząc, że Cadan zagląda za zakręt pyta się go- I jak? Długo jeszcze będziemy biec? Ci twoi przodkowie, na pewno nas dobrze prowadzą?
Leite - 19-01-2015, 22:50

(wiem gdzie jestem i co się dzieje?)
-Czekajcie....myślę....może to wina szamanki...?
Gorączkowo myślę. Gdzie jestem? Zwykle mam dobrą orientację nawet po biegu a gdy byliśmy w celi, jako tako wiedziałam, gdzie jesteśmy. Potem bieg...kurcze, chwila...to tu, tam i potem tu...
Gdy tak myślę, początkowo temperatura nic mi nie robi, bo pod ziemią jest zimno, ale jednak po chwili chłód do mnie dociera wyraźniej.

Nem - 20-01-2015, 00:52

- To chyba coś nie tak z tymi grzybami - wskazała na świecące na czerwono grzyby. - Dajcie mi pół minuty i możemy biec. I nie dotykajcie ich. To chyba coś w stylu systemu chłodzącego czy coś.... - Wepchnęła pochodnię w rękę najbliżej stojącej osoby, zdarła ze ścian cztery porcje mchu i zaczęła odprawiać rytuał pobrania many.
Leite - 20-01-2015, 23:24

Moje wolne myśli zaskoczyły.
-Jesteśmy pod niedaleką ziemią od Veko...Veko...Vekowaru...-Konstrukcja zdania mi się nie zgadza więc dodaję - Na powierzchni to miasto jest blisko. Nie wiem więcej, bo tu nie chodzimy. To tunele ludzi a teraz goblinów. Może bieg?

Pedro - 20-01-2015, 23:35

Z każdą chwilą robi się zimniej. Jeszcze minutę temu dawało się wytrzymać. Teraz, czujecie jak wasze palce woli sztywnieją, stają się niezgrabne. Nie posiadacie ciepłych ubrać przez co uczucie zimna jest jeszcze mocniejsze.
Nem, próbujesz odprawić rytuał. Robisz te wszystkie wyuczone na pamięć ruchy. Próbujesz mówić kolejne magiczne słowa, ale czujesz, że nie idzie Ci to całkiem. Gdy układałaś krąg zimno dopiero Cię zaczynało otaczać. Jednak bardzo szybko zaczęłaś szczękać zębami. Wszyscy powoli zaczynają. Słowa nie chcą wychodzić tak jak powinny. Wiesz już, że dopóki jest Ci tak zimno, nie dasz rady w takim stanie odprawić poprawnego rytuału.
Z powodu wysiłku który dopiero co zakończyliście, chłód który was otacza jest jeszcze bardziej dotkliwy. Jedynym źródłem ciepła tutaj jest pochodnia, ale jest po pierwsze za mała by wszyscy byli się w stanie ogrzać, a po drugie zaczyna powoli, powolutku zmniejszać się.

Leite - 20-01-2015, 23:38

-S-s-s-serio mówię, t-t-t-to sz-szamanka. Biegnijmy! - próbuję pobudzić gdupę i wybrać odpowiedni kierunek tam, gdzie jest cieplej trochę. Jeśli w obie strony jest równie zimno, zaczynam ciągnąć resztę w stronę oddalającą się od tubylców.
Nem - 21-01-2015, 00:47

Nem wymówiła słowa przerwania kręgu, zanim jeszcze przyjęła do swojego ciała nieustabilizowaną energię, zebrała komponenty i schowała je w torbie "na potem".
- Wolnym truchtem - powiedziała zawijając się w gruby płaszcz alchemika. - Może będę w stanie pomóc jednej osobie, jak będzie zamarzać... przyspieszyć tętno, czy coś... Ewentualnie możemy spróbować rozwalić te grzybki, ale nie wiem, czy nas przez to nie nakryją.

Akinori - 21-01-2015, 16:52

I znowu dałem się złapać. Może przynajmniej spotkam tą sukę, ona przecież jest po stronie prawowitych władców.. Może i ja powinienem stanąć po ich stronie..? Reg..i reszta przecież gardzą ludźmi... Myślał gdy schwytali go tubylcy. Jego kolejna rana bardzo bolała, jednak ból ten był poświęcony nowemu doznaniu, jakim będzie poznanie wroga...
Sleith - 21-01-2015, 17:47

Szczękając zębami, lekko potruchtuje w miejscu, czekając, aż magini skończy te swoje rytuały. Widząc, że każdemu wokół jest zimno próbuje upchnąć ludzi blisko pochodni, wpycha tam też krasnoluda który przez chwilę zapiera się, przed ustawianiem go. Słysząc, że magini ma problemy z rytuałem, zagląda za zakręt i szacuje możliwości dróg jakie mają obrać, stara się wyczuć z której strony jest bardziej ciepło, jednak przez panujący w tej części mróz nie potrafi tego stwierdzić. Ahhh gdybyśmy mieli więcej ubrań, bylibyśmy w stanie w ty zimnie wytrzymać. W Birce pewnej zimy utknąłem na takiej małej wysepce, było chłodno nie zaprzeczę. Jednak nie na tyle, by możne był stwierdzić, że jeszcze dziś będzie padać śnieg. A tu...ohh..zaczeło padać. Nagle zrobiło się strasznie zimno, skryłem się pod drzewem...i chyba straciłem przytomność, bo jak się obudziłem, byłem w chatce znajomego rybaka....... Tutaj nie pomoże nam nikt. Nasze dwie opcje to oddać się szamance, lub zmywać się stąd jak najszybciej się da. Widząc, że Nem wstaje z ziemi oraz, że elfka zaczyna ciągnąć grupę, dołącza się do nich. - Wyszliśmy z celi, uciekliśmy tubylcą! Teraz dajemy się jakimś magicznym sztuczką!? Pokażmy im, że nie mają władzy nad nami! Gdy wyjdziemy z tego cało, będziemy mogli śmiać się z szamanki, ze nas nie zdołała powstrzymać!- widząc, że elfka znalazła jakiś kierunek- A teraz ruchy.
Pedro - 21-01-2015, 22:38

Młody chłopak który został z wami mruczy coś cicho:
- A może by taaak ogniskooo... dopókiii mamy je czymm rozpalić - nie jest w stanie powstrzymać szczękania zębami. - Nie wiadommmo ile tto potttrwa, a nie możemy bieccc w nieskończonność.

Leite - 21-01-2015, 23:02

-Nic nie będzie długo. To znaczy, nnie musi długo. Te grzyby. W sensie na długość rośnięcia. - Klnę, przez zimno jeszcze trudniej mi się wysławiać. - Nie że długość zimna, tylko odległość rośnięcia. Kurde, źle mówię.
Krzywię się i ciągnę ich dalej.

Nem - 21-01-2015, 23:07

- To rozpalajcie j-je szybko, a ja p-postaram się zdrapać trochę tego..... czegoś (?) z-ze ściany - wzięła pierwszy napotkany kamień/kawałek drewna/coś twardego i rozplaskała jednego, świecącego na czerwono grzyba. Jeśli nie stało się nic, co budziłoby jej niepokój, a rozplaskany grzybek przestał chłodzić, to zaczęła tak zgniatać i zdrapywać resztę.
Leite - 21-01-2015, 23:09

Stoję zaskoczona ale potem szybko pomagam magini zdrapywać grzyby. Wysiłek sprawia, że się rozgrzewam. W sumie mogłabym teraz ich zostawić...
Sleith - 21-01-2015, 23:15

Podczas gdy Elfka i magini robiły, coś dziwnego z grzybami, Esu zabiera sie do zbierania wszystkiego co może się palić, prosi o pomoc krasnoluda. Znosi wszystko i układa na kupkę. Mogliśmy wziąć, trochę drewna z tej celi, teraz będziemy tego żałować, ale spieszyliśmy się! To teraz będziemy mieć ognisko z porostów, mchów i korzonków.
Elfie! "Szczęk"- Gryzie się w język, szczękającą z zimna szczęką-Aszhh... To t-tty nas tu... Sprowadziłe-s. Napewn--o nie wy-y-iodłeś nas w przys-lowiowe pole?

Pedro - 21-01-2015, 23:32

Chwila... dajcie mi odpisać bo to nie tak szybko. :P
Pedro - 21-01-2015, 23:46

Nem, gdy uderzyłaś kamieniem o grzyb, ten się rozplaskał. Jednak to co Cię całkowicie zaskoczyło i nie dało czasu na reakcję to to co stało się z Twoją dłonią. Poczułaś mocny ból w palcu który zetknął się z grzybem. Przyciągnęłaś szybko dłoń do siebie i zauważyłaś, że na palcu masz kawałek grzyba który przymarzł do skóry. Powoli ból w tym miejscu staje się bardzo silny a palec zaczyna sinieć.
Sefii, już chciałaś pomóc Nem w niszczeniu grzybów gdy zauważyłaś jak ta odskakuje od ściany krzycząc z bólu i trzymając się za palec.
Esu, poza grzybami i porostami nie widzisz w okolicy niczego co nadawało by się do spalenia. Widzisz jednak po reakcji towarzyszki, że grzybów lepiej nie tykać, a po tym co zrobił krasnolud, że porosty wydają się bezpieczne. Po krótkiej chwili zastanowienia pomagasz mu zrywać porosty ze ściany układając je na kupkę.

Towarzyszące wam osoby idąc w wasze ślady postanowiły pomóc, ale unikały czerwonych grzybów widząc to co stało się pod dotknięciu.

[Musiałem usunąć Twój post, Sefii bo się pospieszyłaś]

Leite - 21-01-2015, 23:46

-Auuu - syczę. Wycieram okropny kawałek grzyba o ścianę i syczę z bólu. Mimochodem leci mi jedna, dwie małe łzy bólu, które szybko wycieram.
Sleith - 21-01-2015, 23:59

Za mało tych rośli, stanowczo za mało.... Będziemy mieć problem, jest zimno, więc szybko się nie rozpali, a jak się rozpali, to się za szybko spali. Co u licha jest z tymi grzybami? Może trzeba je ogniem potraktować? Zastanawia się zbierając porosty i odkładając je na kupkę. Naprawdę mogliśmy wziąć więcej desek z tej celi..... Arne wspomóż nas, potrzebujemy twojej opieki. Wido obdarz nas swą ochroną, wspomóż nas w tych trudnych chwilach. Proszę Was w imieniu tych wszystkich zgromadzonych tutaj moich towarzyszy. Zaczyna się modlić w duchu, nie widząc innych już innych roślin w okolicy.
Nem - 22-01-2015, 01:32

- Auuu Izosie zaaaa cooo!? - Szybko o kamień, nie dotykając grzyba zdrową częścią ciała, zerwała go razem z kawałkiem skóry. Wyjęła bandaż i zawinęła w niego palec. Przystawiła dłoń w okolice pochodni, żeby palec trochę rozmarzł. - Trzymajcie ogień możliwie jak najdalej od tego chol........ <kaszl> czegoś. To wsysa całe ciepło z otoczenia.
Pedro - 22-01-2015, 01:41

Po kilku minutach kupka porostów ze ściany urosła całkiem spora. Pomimo narzekań Esu, nie było ich tak mało. Krasnolud ułożył z części z nich kupkę i podpalił pochodnią. Już po krótkiej chwili ogień wesoło buzował między wami. Wszyscy się stłoczyliście do koła by zdobyć trochę ciepła dla siebie. Ognisko nie było wstanie rozgrzać całego tunelu, ale lepsze to niż nic. Oparzenia od grzybów są dosyć bolesne, jednak ciepło ognia trochę pomaga w ukojeniu bólu.
- To co teraz robimy? Bo puki nie zrobi się tu cieplej, raczej jesteśmy tu uziemieni - mruknął krasnolud. - Oby tylko tego cholerstwa starczyło na dłużej niż dziesięć minut.
- Moim zdaniem powinniśmy znaleźć wyjście stąd - mruknął chłopak. Zawtórowała mu pozostała trójka uciekinierów.

Leite - 22-01-2015, 01:54

-W jaskini nie my bywamy. Nie jesteśmy. - trzymam rękę niemal w samym ogniu i jej nie czuję, oby szybciej zadziałało. - Czy bieg dalej? Brać porosty na zapas jak jest ciepło i bieg a jak zrobi się chłód to zapalamy znowu. - proponuję.
Nem - 22-01-2015, 16:41

- No niech tak będzie... Powiedz elfko, czy ty wiesz, jak stąd wyjść?
Sleith - 22-01-2015, 21:06

-No masz dobry pomysł, elfko -Wypycha kieszenie porostami, zaplata je wokół paska.- Tylko elfko, musisz, na stąd wyprowadzić. Nie musi być już teraz na powierzchnie... Chociaż, tak byłoby najlepiej... Ale wystarczy do jakiegoś cieplejszego miejsca. Kylfto wspomóż nas w naszej wędrówce w ciemnościach, tych tuneli! I nie daj nam się omamić iluzji szamanki~ Wojna bogów. Której mogłem zapobiec... Wystarczyło tych imperialistów zatrzymać, bądź śledzić... Przestraszyłem się ich gróźb~teraz jedyne co mogę zrobić to się do nich modlić, o przebaczenie i pomoc.... Bogowie wyciągnijcie nas stąd, a przyrzekam, że będę walczył w Waszej sprawie.
Leite - 22-01-2015, 21:25

Szybko staram się ocenić najlepszy kierunek.
-Nie całe wiem, ale próbę mogę. Nie obiecam, że się uda, bo jak mówiłam, tych tuneli za bardzo nie znam. Ale jak gdzieś trafię, to wam pomogę. - stwierdzam. I co ja mam teraz zrobić? Nie zostawię ich. Kurde, chyba muszę im serio pomóc. Patrzę z odrazą na milczącego Laro, który nic właściwie nie zrobił od powiedzenia, że ślady. Frajer. Jego bym zostawiła ale ocalił mi życie. Podobnie chłopak i magini i ten tu, człowiek. W sumie gdyby nie oni wszyscy, dalej siedziałabym w celi. Wyprowadzę ich, by się pozbyć długu a potem idę w swoją stronę. Klyfto, pomóż mi, błagam, otocz swoją opieką małą mrówkę, którą jestem. Tak postanowiwszy, wzięłam na zapas trochę porostów, wydarłam kawałek ubrania i ogrzałam w ogniu a następnie zawinęłam dookoła dłoni. Wstałam i jeszcze raz rozejrzałam się (jak wygląda tunel, gdzie jesteśmy? są możliwe rozgałęzienia?) a następnie pomyślałam chwilę.

Pedro - 22-01-2015, 23:21

[Zapomniałem powiedzieć wcześniej, ale te grzybki emanują czerwonym blaskiem. To mówię wam teraz. :P ]

Tunel przed wami jest długi i cały czerwony od świecących grzybów. Sefii, bez problemu dostrzegasz ciągnącą się dalej ścieżkę porośniętą na ścianach porostami i czerwonymi grzybami.
Popakowaliście porostów ile byliście w stanie i ruszyliście dalej. Chłód dawał się wam we znaki cały czas. Idąc korytarzem minęliście kilka razy zamarznięte całe ściany i strumyki podziemne na pewno jeszcze niedawno płynące sobie pod ścianą, przepływające szczelinami w skale, teraz zamarznięte w swoich korytkach. Po pewnym czasie, ciężkim do zmierzenia pod ziemią (Sefii, ty czujesz, że minęło jakieś dwadzieścia minut) chłód zaczął się robić nie do zniesienia. W dodatku pochodnia była już na ukończeniu, więc zatrzymaliście się, ułożyliście stos z porostów i podpaliliście. Szybko poczuliście ulgę.
Sefii, rozglądając się po korytarzu biegnącym dalej dostrzegasz przy ścianie jakieś kształty. Po chwili przyglądania się, masz wrażenie że widzisz tam... stopę?

Leite - 22-01-2015, 23:28

(edit) Może grzyby reagują na naszą obecność?
-Koniec ognia. Ma ktoś patyk i sznurek? Ogień z roślin na kiju. - sugeruję i patrzę tam, gdzie idziemy. Zauważam coś dziwnego.
Marszczę brwi. Co to do jasnej cholery jest? Noga? Ktoś nas obserwuje? Mrużę oczy, bo ogień strasznie pada mi na wzrok, jak wcześniej niemal nie mogę go znieść i powoli wstaję z nożem w zdrowej ręce. Przechodzę kilka kroków dalej i patrzę, co też tam jest, cały czas w gotowości. Nawet jeżeli dostrzegę, co to jest, mówię po dłuższej chwili nieodpowiadania na pytania towarzysz, bardzo cicho :
-Dalej coś jest...Coś widzę.[/i]

Pedro - 22-01-2015, 23:32

Nie. Strumyk płyną ale zamarzł. :P Zaraz poprawię
A stopa którą widzicie jest widoczna tak jakby ktoś leżał zwrócony w waszą stronę nogami.

Sleith - 23-01-2015, 00:53

-Nie mamy żadnych....ale elf ma deskę ze ściany celi.- Dodaje po chwili zamyślenia- Ale taka pochodnia nic nie da.
Widząc, że Sephi coś zauważyła, następnie słysząc słowa, także oddala się od ogniska podążając, powoli za nią(starając się nie wywoływać żadnego dźwięku). Ze względu na jej dobycie broni, wyczuwa, że coś się niespodziewanego stało. Coś zauważyła.. Tylko co? Mogła by być troszkę bardziej rozmowniejsza. Ale przynajmniej zna się na tunelach i jest bardziej miłą elfką niż inne podziemne jakie do tej pory spotkałem.
(w okolicy są jakieś kamyczki(mniejsze/większe[!]) które mógłbym podnieść?)

Pedro - 23-01-2015, 01:00

Tak. Do koła leżą różne większe i mniejsze kamyki i kamienie.

FENRIS: idziesz do nowego wątku który Ci zrobiłem.

Sleith - 23-01-2015, 23:38

Rozglądając się dookoła, zauważając odpowiedni kamień wielkości pięści, podnosi go. Narzekając przy tym na śluz wylewający się z nosa, jako to zazwyczaj bywało, przy takich mrozach. Zauważając przy tym, że para wydobywająca się z jego ust znów gęstnieje. Ach to skradanie i tak mi nic nie da. Rusza dużo szybciej z kamieniem w ręku w stronę w którą poruszała się elfka; zauważając stopę przeżywa lekkie zdziwienie. Jednak po chwili, podchodzi dużo bliżej chcąc sprawdzić czy to tylko stopa, czy żywy bądź martwy człowiek, wymawia przy tym imiona wszystkich znanych mu bogów którzy mogliby go uratować z opresji.
Edit.(wzywanie bogów jest dość głośne)

Bryn - 23-01-2015, 23:40

<znowu was bardzo przepraszam za nieodpisywanie przez jakiś czas :oops: >
W momencie, kiedy ślady gubią się, zaczynam zastanawiać się co robić dalej. Zaczynam myśleć, co mieli na myśli przodkowie prowadząc mnie do tego miejsca. Ogarnia mnie chłód, który tylko utwierdza mnie w kompletnym zamyśleniu, Ignoruję słowa innych i idę z przodu grupy aż do momentu, w którym Sephi mówi, że widzi coś przed nam. Odchodzę od ogniska i kieruję za nią, pozostając czujnym. Przodkowie musieli mieć jakiś cel, żeby mnie tu przyprowadzić. Tylko jaki?
(czy wyczuwam w tym miejscu jakąś energię magiczną?)

Leite - 23-01-2015, 23:43

Podchodzę bliżej, mając świadomość, że człowiek jest zaraz za mną. A za nim Laro. Czyżby się obudził? Mam nadzieję, bo pomoże. Podchodzę do owego czegoś i o ile nie ma tam, czegoś, co by mnie mogło zaatakować, przyglądam się. Może ktoś tu był i zamarzł? Masakra
Pedro - 24-01-2015, 00:19

[Witamy wśród żywych Elfik. Rychło w czas]
Nic nie wyczuwasz.
Sefii, podchodzisz w stronę stopy. Kilka metrów od niej zauważasz, że ta stopa to element całego ciała. Obok tego ciała leży drugie. Obok trzecie, czwarte i piąte. I jeszcze więcej. Leżą w czymś w rodzaju wnęki w korytarzu, około pięć na pięć metrów i nie wiadomo jak głębokiej. Wszystkie ciała są martwe, te na wierzchu rozbebeszone. Leżą na kupie. Wszystkie mają twarze wykrzywione w bólu. Ciała są oczywiście zamarznięte. Krwi jest niewiele mimo flaków na wierzchu. Widok jest paskudny. Po chwili zauważacie, że kilka z ciał jest rozwleczonych po korytarzu w stronę w którą szliście.

Leite - 24-01-2015, 00:25

Opieram się ciężko o ścianę. Wiele widziałam, ale to sprawia, że mi słabo. Bardzo. Resztki eksperymentu szamanki? Czy potwór?
-Cii-szepczę. - Albo to szamanki, albo zwierzę. Znaczy potwór. Czekajcie.
Ostrożnie się rozglądam i patrzę, co tu jest lub może być. (jakiej rasy są ciała? poubierane? mają coś przy sobie? widac jakieś ślady? wyczuwam dziwne zapachy? co jest dalej w korytarzu, którym idziemy?)

Sleith - 24-01-2015, 01:12

Zatyka nos palcami. - No widzę, że ktoś lub coś tu nie próżnowało. Nie wiem czy chcę się dowiedzieć co to zrobiło, czy z jakiej przyczyny. Ale chyba nie mamy innego wyjścia, niż iść za śladami. Przeszukajcie te ciała. Wiem paskudny to widok, ale wszystko co nadaje się do walki będzie nam teraz potrzebne. Morcie zaopiekuj się duszami tu poległych. - Powili zbliża się do ciał i starannie się im przygląda wycierając raz po raz nos.
(wciąż jest tak zimno?)

Nem - 24-01-2015, 01:53

Nem zobaczyła, ze zrobiło się tam zamieszanie i sama dołączyła.
- O Izosie, a co to? Ołtarz ofiarny? Czy może spiżarnia? Elfko można stąd uciec tak, żeby ominąć ten korytarz?
/Czy jestem w stanie ocenić, jak dawno zostali zabici i czym to zrobiono?/

Bryn - 24-01-2015, 09:55

Podchodzę bliżej, żeby móc przyjrzeć się ciałom. Przyglądam im się, aby móc ocenić ich rany, w jaki sposób zostali zabici. Zastanawiam się, co mogło im się stać. Czekam, aż czarodziejka przebada ich ciała w dokładniejszy sposób.
Pedro - 25-01-2015, 03:58

Przyglądając się ciałom na wierzchu sterty (tych rozerwanych) dostrzegacie na nich ślady pazurów. Ciężko po nich wywnioskować coś więcej. Są w strzępach. Przyglądając się dalej ciałom zauważacie, że większość ciał wygląda na tubylców. Świadczą o tym strzępki ich ubrać podobne do tych które widzieliście na spotkanych dotąd tubylcach. Po chwili przyglądania się temu makabrycznemu miejscu widzicie, że części niektórych ciał brakuje. Tu gdzieś nie ma ręki, inne ciało ma oderwaną nogę lub dwie, albo brakuje jej twarzy. Najwięcej jednak jest ciał rozbebeszonych. Niektóre z ciał wyglądają na zmiażdżone. Tak jakby coś dużego na nich położono w kilku miejscach. Po chwili, w czerwonej poświacie udaje wam się dostrzec na podłodze ślady krwi. Miejscami są dosyć wyraźne, choć nie wszędzie. Okrągławe, o średnicy ponad pół metra. Jest ich dosyć sporo do koła stosu jednak kawałek w stronę w którą szliście urywają się. Widać tam tylko plamki krwi ciągnące się dalej.
Orientujecie się też, że powoli, ale stale czerwona poświata zaczyna zanikać, chłód powoli słabnie, a czerwony blask miesza się z niebieskawym pochodzącym od porastających ściany na spółkę z grzybami porostów.

Nem - 25-01-2015, 12:52

- Musimy zawrócić. Jeśli widzicie tu jakieś przydatne rzeczy to je weźcie i chodźmy stąd jak najszybciej. Cokolwiek to było nie chciałabym skończyć jak oni. Sefi możesz nas poprowadzić inną drogą? Najlepiej taką, która omija to miejsce dość szerokim łukiem? - Nie czekając na odpowiedź odeszła kawałek w stronę ogniska, jeśli była taka możliwość wzięła świeży mech i zaczęła odprawiać rytuał.
Sleith - 25-01-2015, 13:27

<Oh, że też wszystkie stworzenia muszą w podobny sposób kosztować swoją ofiarę. Skoro Ci tutaj to tubylcy, to raczej to coś co im to zrobiło i nas nie oszczędzi. I nie jest to raczej dzieło szamanki. Bez odpowiedniego oręża nie mamy co się pchać w ręce owego potwora. Musimy jednak zawrócić i znaleźć inną drogę. > Słysząc słowa Nem, które były jakby podsumowaniem jego myśli postanowił ją poprzeć - Nie ma sensu pchać się w nieznane, które poczyniło takie rzeczy z tubylcami. A na pewno wtedy jak jesteśmy tak słabo uzbrojeni. Musimy się wycofać i znaleźć bezpieczniejszą drogę, bądź dobre uzbrojenie. W każdym bądź razie, nie możemy iść za śladami.
Kończąc wypowiedź wrócił do przeszukiwania zwłok<No gdzie jest wasza broń, czyżby była tak smaczna, że zamiast was potwór zjadł ją?>

Leite - 25-01-2015, 13:50

-Może szamanka chciała zabić to to? - pytam. - Patrzcie, te porosty niebieskie....Cholera!
Szybko zaczynam przeszukiwać ciała, jak coś znajdę, to zabieram i wszystko robię w największym pośpiechu.
-Zgaduję, że porosty niezno-nieznośnie gorące, tak samo, jak grzyby zimne. Upał. Musimy wracać!
Wrócimy, jeżeli spotkamy jakiś tunel przed tym najbliższym tubylcom, to skręcimy. Jak nie, to wybierzemy inną drogę na tamtym skrzyżowaniu. Cholera, możemy umrzeć z gorąca. To cykl ciepła zimna, nie wiem po co...a przynajmniej tak mi się wydaje. Ja ciepła nie zniosę, to zbyt gorąco.

Nem - 25-01-2015, 20:36

- Uważajcie, żeby nie przerwać kręgu! - Powiedziała odsuwając wszelkie kamyczki, porosty i inne przedmioty z miejsca, w którym zaraz miał powstać krąg. Wzięła do ręki pierwszy lepszy, w miarę ostro zakończony kamień i wypowiedziała słowa oczyszczenia: Gainazal igoerakerin itxi gatriketa. Zrobiła krok do przodu i przytknęła kamień do podłoża mówiąć Desargatzeko hasten naiz i zaczęła kreślić krąg zgodnie z ruchem wskazówek goblińskich czasomierzy powtarzając formułkę Maalas ger hamir. Kiedy skończyła kreślić krąg, zamknęła go słowami Rozesua itxi, odłożyła kamień i podniosła wcześniej przygotowany mech. Rozłożyła komponenty po czterech stronach kręgu, poruszając się w prawo. Po położeniu każdego komponentu wstawała, krzyżowała nad nim dłonie i wypowiadała słowa związania Osagaia bete. Następnie stojąc na środku kręgu połączyła komponenty sowami Il gorbata elkarrein. Żeby pobrać z nich energię podeszła do każdego z nich, tym razem poruszając się przeciwnie do ruchu wskazówek goblińskich czasomierzy, pochylała się, krzyżując dłonie tuż nad nimi, wypowiadając słowa pobrania Indarra desargatzea Anium a następnie krzyżując dłonie na piersiach. Gdy pobrała energię z każdego komponentu usiadła na środku kręgu by ją ustabilizować i trzykrotnie powiedziała Egonkortze indarrak. Następnie podniosła wszystkie komponenty i ułożyła je na środku kręgu. Potem podniosła kamień, którym kreśliła krąg i go przerwała, mówiąc przy tym Quir ahar. Podniosła stertę mchu i wrzuciła ją do ogniska. Następnie wróciła do kręgu i zamazała go poruszając się w lewo, a na koniec zakończyła rytuał słowami Arazten gainazalean.
- Uspokój się - powiedziała, odwracając się do elfki. - Nie ugotujemy się. Jeśli oni w ten sposób trzymają znośną temperaturę tu pod ziemią, to logicznie na to patrząc pobierają ciepło szybko, a oddają powoli, żeby na dłużej starczyło. Chodźmy już - powiedziała odwracając się plecami do martwych ciał. - Prowadź Sefi.

Leite - 25-01-2015, 21:05

Co prawda, magini mnie uspokoiła, ale nadal się martwię. Szybko prowadzę ich do grupy przy ogniu i szybko mówię, co się stało :
-Martwe ciała. Potwór. Idziemy.
Następnie idę szybko acz cicho tunelem spowrotem, ciągle nasłuchując i rozglądając się za przejściami.

Pedro - 26-01-2015, 20:25

Sleith, zacząłeś przeszukiwać stertę zwłok. Szybko jednak zrozumiałeś, że będzie to trudne zajęcie. Gdy nie znalazłszy nic przy ciałach na wierzchu przełożyłeś jedno z nich. Poczułeś smród który nie był dotąd zbyt intensywny, w o wiele większym natężeniu. Poczułeś jak zbiera Ci się na wymioty i już w następnej sekundzie zwymiotowałeś na trupy. Nie miałeś co prawda zbyt wiele w żołądku, ale i tak nie było to zbyt przyjemne. Gdy tak patrzyłeś w dół starając się uspokoić żołądek, rzuciła Ci się w biodro jednego z ciał a do niego, na pasku zaczepiona pochewka z nożem. Bo sprawdzeniu nie wyglądał na normalny nóż. Był koloru czarnego, miejscami się błyszczał.
Ruszyliście z powrotem tam skąd przyszliście. Po kilku minutach marszu w tunelach zrobiła się dosyć znośnie jeśli chodzi o temperaturę. Zamarznięte strumyczki zaczęły z powrotem płynąć sobie bardziej lub mniej spokojnie. Na pierwszych rozstajach z wiadomych przyczyn skręciliście w inny korytarz niż ten z którego nadbiegliście. Szliście przez dosyć krótki okres czasu (Sefii, przeliczając z rachuby którą podziemne stosują, około 10 minut) gdy dobiegły was jakieś odgłosy niesione z dala przez ściany korytarza. Trochę głośniejsze chrapliwe, gardłowe rechotanie i cichsze rozmowy w obcym języku. Cadan i Sefii, rozpoznajecie w nich odgłosy goblinów.

Bryn - 26-01-2015, 22:44

- Nie możemy iść w tą stronę. Musimy zawrócić z powrotem w tamtym kierunku w którym was prowadziłem. Trupy to trupy, nic nam nie zrobią. Podejrzewam, że potwór, jeśli to w ogóle on im to zrobił, nie jest w pobliżu. Nie miałby powodu ściągać tu tyle ciał przed zjedzeniem jakiegokolwiek. A tam są gobliny, którym nam realnie zagrażają. Jesteśmy praktycznie bezbronni wobec nich. Chcecie z powrotem trafić do celi? - mówię do reszty. Staram się mówić jak najbardziej przekonywującym głosem jak tylko w tym momencie potrafię. Nie mogę ich przecież bronić przed goblinami uzbrojony w starą deskę.
Leite - 26-01-2015, 22:51

Waham się. Co prawda, za ciałami był korytarz, ale jednak...
-Wybierać. - warczę szybko. Mi nie zależy, mogę ich opuścić i pobiec. Ale się przydadzą.
-Chyba że bieg bliżej tubylców i tam zakręcić. Tittu!

Nem - 26-01-2015, 23:02

Patrzy wkurzona na Cadana.
- Wolę trafić do celi i znowu z niej uciec, niż skończyć, jak tamci - zwraca się do Sefi. - Jest jakaś inna droga, którą ominiemy tamten korytarz?

Bryn - 26-01-2015, 23:17

- A widziałaś w ogóle, czy cokolwiek tam było? Równie dobrze szamanka mogła eksperymentować na swoich. Potwora nie widziałem, widziałem tylko ciała ludzi, a tam są realne i zagrażające nam gobliny. Drugiej okazji do ucieczki może już nie być, jeśli znowu nas złapią, to będą nas o wiele lepiej pilnować i postarają się, żeby szybko się nas pozbyć. Dzięki temu nie będą mieli problemu pilnowania nas. Pamiętajcie, że wracając możemy znowu zbliżać się do tubylców. Zresztą już wolę zginąć rozszarpany, niż dać sobie wyssać duszę. - odpowiadam spokojnie Nem.
Sleith - 26-01-2015, 23:19

Rozgląda się wokoło. Nasłuchuje tych dziwnych rozmów, ale nic nie może zrozumieć... < No tak, przeklęty język goblinów... Nie podoba mi się to, aczkolwiek jakoś wolę się wkopać między gobliny, z którymi mamy dużo większą szansę, niż z tamtym CZYMŚ...> Tu usłyszał propozycję podziemnej. <No to jest pomysł, myślę, że raczej nie czekają tam na nas...chyba, ze są pewni, że wrócimy... Nie to odpada, takie zagranie powinno być najbezpieczniejsze. W ostateczności owe gobliny. Gdybym chociaż wiedział ile ich jest~> Popatrzył na chwilę na elfa, na jego waleczną i zawziętą postawę. Jednak zrezygnował z jego pomysłu - Możecie ze słuchy oszacować ile ich jest? Jeśli więcej niż 4 lub 5, to nie ma co się na nich rzucać. Chyba, że ktoś z nas jest wybitnym zabójcą!? Wątpię, dlatego powinniśmy ruszyć wedle pomysłu Seh... Seph... Elfki... Wybacz zapomniałem Twego imienia, mogła bys przypomnieć?-W jego głowie, wciąż krążyło przeświadczenie, że ją już gdzieś widział.
Nem - 26-01-2015, 23:21

- Nie martw się, jak nas złapią i bardzo nie będziesz chciał spotkania z szamanką, to ja cię zabiję w bardziej humanitarny sposób, bez bólu. Wystarczy poprosić. A jeśli tak bardzo chcesz nakarmić sobą to dziwne stworzątko, to szerokiej drogi, nikt cię nie zatrzymuje, tak samo jak nikt nie zatrzymywał kapłana. Sefi prowadź, proszę.
Bryn - 26-01-2015, 23:24

(tak w ogóle to ile nas zostało w tej grupie?)
Pedro - 26-01-2015, 23:35

9 osób. wasza 4 i 5 w raczej biernych i zagubionych NPC
Leite - 26-01-2015, 23:37

-Czyli gdzie? - pytam a potem, patrząc na chwilę na człowieka, mówię po krótkim zawachaniu. - Sefi'Rah. Z rodu Diaeth, ale to dla ciebie nic nie pojmuje. Znaczy. A ty?
Po chwili zwracam się do magini życia:
-Wrócić do tubylców, iść do potwora czy gobliny? Albo dziura po drodze może...

Nem - 26-01-2015, 23:39

- Najlepiej tak, żeby ominąć i potwora i gobliny, tak jak mówiłaś.
Leite - 26-01-2015, 23:50

-To do tubylców - stwierdzam i powoli idę tunelem prowadzącym bliżej jaskiń. Ciągle nasłuchuję i wypatruję jakiegoś wyjścia. Z tego, co pamiętam, tam, gdzie była walka, było rozwidlenie...
Sleith - 27-01-2015, 00:41

- Vitrem Erasgot z Birki. Syn cyrulika i szwaczki. Chodziło mi głównie o imię, wybacz ale w tym całym zgiełku wyleciało mi z głowy. Chcecie wracać dość głęboko... bardzo głęboko, znaczy blisko tubylców. Nie mamy wyjścia. Chyba, że przedrzemy się przez te tu, o gobliny.- tu zwrócił się do reszty- Wolicie wracać do tubylców, przedzierać się przez gobliny, czy ruszyć na spotkanie z potworem? Osobiście, nie chcę ruszać ku ponownemu spotkaniu z tubylcami, ale to chyba, opcja najbezpieczniejsza <A z drugiej strony, jak się nam nie poszczęści, to najgorsza z możliwych.> Wybierajcie szybko, bo od tego zależy was los!- teraz zwrócił się do elfa- Jesteś bojowo nastawiony. Zapewne radzisz sobie w walce najlepiej z nas. W razie problemów, chcę stać u twojego boku. Razem z wami wszystkimi! Tym razem zrobimy wszystko by nie dać się złapać! Jak będzie można będziemy uciekać, nie idziemy na śmierć ale po wolność! Jorde wspieraj nas którzy dążą do wolności. Kylfo pomóż nam wybrać właściwą drogę~

~~~~~~~~~(przepraszam, ale nie wyświetlił mi się ostatni post Leite :O ...Pedro możemy założyć, że tamci nic nie odpowiedzieli? )

Leite - 27-01-2015, 00:49

(uznajmy że mój był po twoim)
Sleith - 27-01-2015, 00:58

Ruszył powoli za elfką. Próbując sobie przypomnieć wszystkie techniki walki nożem. Jednocześnie szacował możliwości bojowe tubylców, które raczej nie były zbyt wielkie. Większość spotkanych do tej pory tubylców posługiwała się pałkami oraz swego rodzaju włóczniami.< Walka z nożem będzie wymagała naprawdę dużej precyzji, oraz wyśmienitej pracy nóg oraz prędkości. Jak przed włóczniami jeszcze mogę zrobić unik i doskoczyć, to walka przeciwko pałką będzie się opierać, na cięciu po palcach lub na wytrąceniu broni w jak najkrótszym czasie. Niestety nie jestem pewien na ile można liczyć na tą resztkę uciekinierów. Elfka i elf raczej dadzą sobie radę magini pewnie też. Kylfo obdarz ją swoim błogosławieństwem, może nie jestem jakimś wielkim kapłanem, ale jesteśmy w wielkiej potrzebie, a ta podziemna chyba, bardziej zasługuje na Twoje błogosławieństwo niż ja~ >
Leite - 27-01-2015, 01:17

Idąc, cały czas się rozglądam, patrzę też na grupę. Esu, który coś tam gadał, miga mi w pamięci...kurde, skąd go znam...?
Pedro - 28-01-2015, 01:13

Idziecie tunelami w poszukiwaniu jakiegoś wyjścia, wybawienia, lub kogoś kto nie będzie chciał was pojmać lub zabić. Widzicie dosyć niewiele w bladym świetle wydzielanym przez niebieskie porosty. Sefii, prowadzisz grupę słysząc pomruki od strony towarzyszących wam więźniów.
- Mamy jakiś plan poza przejściem bliżej jaskiń tych dzikusów? - powiedział krasnolud - Musimy znaleźć wyjście stąd ale nie wydaje mi się by on chcieli nam udostępnić swoje przejścia. W dodatku jesteśmy praktycznie bezbronni. Zaczynam myśleć, że nigdy stąd nie wyjdziemy.
- Nawet tak nie myśl - rzucił chłopak - Znajdziemy wyjście. Prawda elfko?
- Naiwny dzieciak... żebyśmy chociaż mieli jakiś prowiant. A tu nic.
Gdy krasnolud wspomniał o jedzeniu wszyscy poczuliście głód który dotąd nie był tak odczuwalny. Nie mieliście czasu o nim myśleć.
- Tyle dobrego, że są tu jakieś strumyki. Może nie umrzemy z pragnienia.
Idziecie dalej. Weszliście z tunelu do większej jaskini. Wysoka na 5 metrów, szeroka na 10 posiada 4 odnogi w różne strony. Przystanęliście próbując sobie przypomnieć z której strony biegliście gdy w pewnym momencie do uszu Sefii dobiegają ciche odgłosy kroków w tunelu drugim od lewej strony.

Leite - 28-01-2015, 16:36

-Ktoś idzie, 2 po lewej - szepczę. O ile dobrze kojarzę, tunele tubylców są po prawej, więc pierwszy w lewo brzmi dobrze. Głodna jestem ale przeżyję, bywało gorzej. Zaczynam kierować się do tunelu po lewej, tego pierwszego, z nadzieją, że będzie okej. Jeśli nam się nie spodoba to staniemy w nim, kryjąc się i patrząc, kto idzie i z kim. Jeśli będzie mało to może spróbujemy napaść. A jeśli tubylcy to zobaczymy z kim lub z czym idą.
-Idźmy tym - wskazuję. - Ukryci przy wejściu nie iść dalej, patrzymy, kto idzie i z czym. Jeśli tubylcy to z czym, zgadniemy, czy idą do swoich tuneli czy z nich. Chyba ich tunel to ten po prawej. - najdłuższe zdanie jakie do tej pory wypowiedziałam. - Jak mało to atakujemy, ok? Jeden powie, gdzie wyjście...
Mając nadzieję, że zrozumieli, co mówię, kieruję się do tunelu pierwszego po lewej i staję przy jednej ze ścian, najpierw patrząc, co jest w głębi korytarza i czy nic nie widać a potem odwracając się twarzą ku komnacie i nasłuchuję. Mam nadzieję, że jeżeli będzie ich za dużo, to wycofamy się w cień lub zakręt korytarza za moimi plecami (jak on wygląda?). Słucham i patrzę, czy idą i czy reszta grupy dobrze stoi. Ktoś z nich ma jasne rzeczy? I lepiej, żeby pochodnia znikła...bo nas zdradzi.

Sleith - 28-01-2015, 23:49

-Tłumacząc na naszy... musimy się skryć w tamtym tunelu i to szybko. Następnie obserwować kto idzie.- Rusza z grupą do tunelu wskazanego przez elfkę. I nasłuchuje kto to może iść. - Jeśli to będą tubylcy lub gobliny i będą zdążać do innego niż nasz tunelu, wbijemy im się w plecy, zbierzemy broń i będziemy zabijać dalej. Jeśli to będą zwykli ludzie, z północy, czy elfy; to istnieje prawdopodobieństwo, że będziemy mogli się z nimi dogadać. W każdym bądź razie, trzeba przynajmniej jednego żywego złapać i wypytać w dowolny sposób o wyjście z tych tuneli. I zważać na każdą sztukę broni.
-O wielka Klyfto, pani Mroku! Wspomóż mnie, Vitrema w tej ciemnej potrzebie. Jestem w twoim domu, tunelach mocy mroku jednak zostały one zamieszkane przez zło. Pomóż mi się stąd wydostać, a będę ci służył. Wielka Mroczna Pani, wspomóż mnie i twoją podopieczną ciemności, elfkę Sephi'Rah!
Raz jeszcze zaczął rozmyślać nad techniką walki nożem.

Nem - 29-01-2015, 00:15

- Nawet nie myśl o napadaniu kogokolwiek. Jeśli już mamy się z kimś bić to TYLKO w obronie własnej. Inaczej byłoby to zbyt ryzykowne. Zrobią hałas i zleci się ich tu więcej, a tego byśmy nie chcieli.
Leite - 29-01-2015, 00:20

Słucham przemowy człowieka i mamroczę z niezadowoleniem, zagłuszają dźwięki. Po chwili słyszę magini.
-O, a co ty byś zrobiła? - pytam ironicznie.

Nem - 29-01-2015, 17:51

- Na pewno nie pchałabym się do walki z kimś, kto ma nad nami przewagę...
Bryn - 29-01-2015, 19:39

- Nie możemy prowokować żadnej walki. Jesteśmy praktycznie nieuzbrojeni, a przewaga liczebna w tych wąskich tunelach nic nie da. Poza tym, większość z nas bardzo słabo widzi w tych ciemnościach. Musimy jak najszerszym łukiem omijać wszelkie okazje do walki. Mówię to jako Laro, naprawdę łatwo mi jest ocenić nasze szanse w starciu z uzbrojonym oddziałem. W tym momencie jesteśmy praktycznie bezbronni, a pchamy się w kierunku w którym wiemy, że na pewno są tam wrogowie. - odpowiadam człowiekowi i elfce.
Sleith - 29-01-2015, 19:45

-Dlatego jeśli będą mieli przewagę nie będziemy stawać do wali. Pierwszy raz widzę tak tchórzliwego maga... Ale magini, elfie~ opacznie zrozumieliście moje słowa. Nie jesteśmy oddziałem w pełnej gotowości tylko uciekinierami. Nie szukamy szybkiej śmierci, tylko łatwego wyposażenia.. oczywiście możemy znaleźć łatwiejsze... Ale jak na razie nie mieliśmy takiej okazji... Za to mieliśmy parę takich które gdybyśmy je mieli inaczej by się potoczyły. Na razie za to musimy przestać wydawać dźwięki. - patrzy się na innych - szybko do ściany i ani pomruku!~
Pedro - 05-02-2015, 01:18

Sorki że to tyle trwało, ale wciąż walczę. ;)

Skryliście się tunelu. Przez chwilę głosy ucichły jednak po kilkudziesięciu uderzeniach serca które waliły wam szybko w oczekiwaniu na niewiadome usłyszeliście je wyraźniej. Odgłosy stóp i krótkie urywane słowa w nieznanym wam języku. Schowani w nierównościach ścian i za stalagmitami czy skałami zauważyliście, że do jaskini wchodzi oddział dziesięciu Tubylców. Uzbrojeni we włócznie i pałki szli w szyku. Dwóch: jeden w drugim rzędzie, drugi na końcu niosą pochodnie. Wojownik z przodu rozgląda się do koła. Podniósł dłoń uciszając i tak cichych towarzyszących mu ludzi. Zauważacie jak krasnoludowi ukrytemu za stalagmitem zbiera się na kichanie. Zatkał swój pokaźny nos ale dalej chyba go wierciło. W końcu gdy już wydawało się, że kichnie rozrywając otaczającą was ciszę, przeszło mu. Wydał z siebie westchnienie ulgi. Nasłuchujący zerknął w stronę waszego tunelu, ale po chwili która trwała chyba wieczność odwrócił się i zarządził wymarsz w korytarz po prawej od tego z którego przyszliście.

Leite - 05-02-2015, 21:47

(serio? kichanie?)
Stoję w miejscu. Nie atakuję. Gdy upewniam się, że ostatecznie sobie poszli, wychodzę po cichu i ostrożnie zerkam w tunel w którym zniknęli. Jeżeli ich nie zobaczę, to idę w ten, z którego przyszli.

Nem - 07-02-2015, 19:22

Idzie spokojnie i bezdźwięcznie za elfką, co chwila rzucając niechętne spojrzenia w stronę towarzyszy.
Myślałby kto..... Heros się znalazł psiakrew... Izosie za co? Co ja takiego zrobiłam, że teraz cały świat się na mnie wyżywa? Jeden chce się bić z tubylcami, a drugi iść w paszczę potwora, bo widział światełka na drodze. Jak można być tak bezmyślnym?

Sleith - 10-02-2015, 00:02

Idzie powoli za elfką sprawdzając, czy wszyscy są czy nikt sie nie zagubił. <"Ciekawe jak długo jeszcze będziemy krążyć, bez żadnej świadomości gdzie jesteśmy">- Elfko orientujesz się, może gdzie jesteśmy?
Pedro - 10-02-2015, 12:12

Idziecie tak sobie tunelem przed siebie nie bardzo wiedząc dokąd. Po chwili docieracie do jaskini szerokiej na dziesięć metrów, długiej na dwadzieścia. Po prawej stronie widzicie jakiś mały basenik wypełniony wodą. Jaskinia jest lekko oświetlona przez grzyby. Widzicie, że po drugiej stronie jaskini jest dalszy korytarz. Widząc wodę, chłopak i kobieta którzy z wami szli podbiegli od razu do niej, kucnęli i zaczęli pić z dłoni napełniając je sobie raz po raz wodą. Wydaje się być zdatna do picia. Pozostałe towarzyszące wam osoby również podeszły napić się.
Wydawało się już, że wszystko jest tutaj w porządku do czasu gdy nagle coś w wodzie chlapnęło w wodzie rozbryzgując ją na was. Dostrzegliście szybki ruch wychodzący z wody, a chłopak najpierw znalazł się trzy metry w górze, a w kolejnej plasnął o ziemię z głośnym i nieprzyjaznym chrypnięciem. Ci którzy również podeszli się napić widzą, że coś trzyma go za szyję (Sefii, ty widzisz to i z daleka) Dzieciak był tak zaskoczony tak, że nawet nie zdążył wydać jakiegokolwiek odgłosu. W ciągu następnej sekundy, nim ktokolwiek zdążył zareagować, znowu ciało młodego gruchnęło o ziemię. Z wody wynurzyło się długie na kilka metrów, chude cielsko porośnięte masą małych odnóży poruszających się w niepokojący sposób bez ustanku. Część stwora która wydaje się być głową posiada coś na kształt płaskich szczypców.
Gdy ciało dzieciaka znieruchomiało, stwór puścił jego szyję którą trzymał czymś na wzór macki: galaretowatą, przezroczysto- biało- burą rurą o średnicy uda dorosłego człowieka; i schował szybko koniec cielska do wody. Góruje nad wami o dobre 4- 5 metrów.

Takie coś:

Leite - 11-02-2015, 22:23

-Nie idźcie. - mówię, pełna niepokoju. - Nie woda, zła.
Jednak poszli i zaczęli pić.
-Nie! - krzyczę, ale już za późno. Nie mieli podchodzić do jeziora. Wtedy zaatakował potwór i stała się tragedia.
-Nie ruszać się. - mówię cicho i myślę. Musimy pójść do tego drugiego wyjścia z tej jaskini. Ale jak, przecież on nas zobaczy...czy raczej wyczuje, bo nie ma oczu. Albo wywęszy,
-O, nie...-mruczę i szybko przeszukuję głowę w poszukiwaniu informacji. Ku mojemu zdumieniu, nic sobie nie przypominam. Myślę intensywnie, stojąc bez ruchu. Nagle mój mózg zaskoczył.
-To mit. - mówię szybko, cały czas bacznie obserwując dziwną istotę i jej ewentualne ataki. -On...eeee...skóra twarda, skóra pod skórą...ładna? Miękka? Miękka. I coś o świetle...było coś o świetle...
Jeżeli reszta grupy patrzy na mnie jak na wariatkę, staram się ponownie wytłumaczyć. Przyglądam się, czy jest jakaś szansa, że chłopak żyje i nagle uderza mnie świadomość, że miałam go wyprowadzić na powierzchnię a on dołączył do mojego brata w zaświatach, obaj zginęli w nieodpowiednim środowisku. Brat na powierzchni a on pod ziemią. Co za ironia losu!

Sleith - 12-02-2015, 23:34

Zauważając co się dzieje, z chłopakiem rzuca sie na maginię i jednego z towarzyszy z celi, ciągnąc ich w stronę z której przyszli. Po przebyciu paru metrów, przestaje na nich naciskać licząc, że zrozumieją co się dzieje. Następnie wraca ponaglając resztę której udało się przeżyć wycofuje się razem z nimi z tunelu.<" Co to za monstrum!? Pewnie pełno tu takich, z resztą już wcześniej widzieliśmy ślady innej. Czas chyba ruszyć ponownie do tej hali i ruszyć innym tunelem... Nie wiem co gorsze, tubylcy i ta ich szamanka, czy to coś~ Bogowie miejcie nas w swej opiece......."> Popatrzył raz jeszcze w stronę zbiornika wodnego.<" Szkoda chłopaka, był dość inteligentny. Może trochę lekko myślny..ale nie dziwię im wszystkim się. Woda... jeszcze mi się pić nie chce, ale jednak czuję, że od dość długiego czasu nie miałem nic w ustach. A już dość długo błądzimy po korytarzach. Nie mamy pożywienia, wody strzeże jakiś dziwny stwór, a za każdym rogiem mogą kryć się tubylcy, a my mamy dwa noże i deskę...">
Leite - 13-02-2015, 00:45

Patrzę z niedowierzaniem na tego człowieka. Przez to, ze jestem podziemną, nikt mnie nie słucha. A on wydawał sie być rozsądny....
-Stać albo ten tunel - syczę, wskazując na tunel po drugiej stronie jaskini.
-Chcecie tam wracać?!
Nadal stoję około 4m od potwora i powoli sie przesuwam w drugim kierunku. Jeżeli nie idą za mną, trudno, pójdę sama. Mam nóż. I dobre przeczucie. Wzruszam ramionami do moich myśli i nagle zaczynam biec do drugiego tunelu, chcąc sie w nim ukryć przed atakiem ...czegoś.

Nem - 13-02-2015, 01:40

Kiedy potwór złapał dziecko Nem osłupiała. Nie dotarło do niej to, co się stało aż do momentu, w którym Esu odepchnął ją do tyłu. Na szczęście była tak zaskoczona i przerażona, że nie była w stanie krzyknąć. Po chwili atak paniki minął i znowu zaczęła normalnie myśleć.
- No świetnie... Co ona robi?! - patrzy na elfkę z niedowierzaniem.

Pedro - 13-02-2015, 02:43

Towarzyszący wam uciekinierzy gdy tylko zobaczyli co zostało z chłopaka odskoczyli od sadzawki jak od gorącej stali. Bestia nie czekała aż ci znajdą się daleko. Wystrzeliła jak z procy w stronę mężczyzny który z wami szedł nie odzywając się. Szczęki się rozwarły a tuż przy nim zatrzasnęły się z trzaskiem i mężczyzna leżał już na ziemi w dwóch kawałkach rozcięty w pasie. Stwór triumfalnie zaklekotał szczypcami rozchlapując krew do koła.
Sefii, starałaś się wytłumaczyć reszcie to co wiesz, ale nie miałaś wystarczającej ilości czasu. Nikt Cię nie słuchał, wszyscy się rozbiegli. Widzisz jak na twoich oczach mężczyzna został rozcięty na pół. Zaraz po tym gdy dotarło do niego co się stało, zaczął drzeć się tak jak najrozpaczliwiej może krzyczeć człowiek. Kilka sekund później już nie żył. W ciągu tych kilku sekund widzisz jak krasnolud potknął się w pół mroku o kamień i wyłożył się jak długi na ziemi. Zaczęłaś biec w stronę tunelu w stronę którego szliście jeszcze chwilę temu.
Stwór wyszedł z wody okazując się o wiele dłuższy niż te 4 metry wystające z wody. Miał na oko co najmniej 7 metrów. Podbiegł z prędkością błyskawicy na swoich małych nóżkach i zaatakował. Krasnal zasłonił się rozpaczliwie ręką krzycząc wysoko, tylko po to by stracić rękę. Krew siknęła z rany ochlapując potwora. 2 sekundy później już nie żył gdyż wij odciął mu głowę.
Cadan stoi oniemiały w połowie drogi między tunelami, patrząc na dziejącą się tu masakrę. Dopiero po chwili przypomniał sobie, że należy coś zrobić. Zdecydował się na ucieczkę w stronę drugiego tunelu słysząc nawoływania podziemnej. Zbliżał się powoli do wejścia gdy nagle dało się zauważyć lecącą w jego kierunku zielonkawą kulę. Trafiła go w głowę obalając. Krzyknął raz. Po chwili zaczął głośniej krzyczeć starając się zdjąć to coś czym oberwał z karku, ale po probie zrobienia tego krzyknął jeszcze głośniej. Dało się słyszeć między przekleństwami, krzyki: "Jak to piecze! Aghhh!".

Nem - 13-02-2015, 12:09

Kiedy zobaczyła, że Cadan również rzucił się w stronę drugiego tunelu doszła do wniosku, że ten plan może mieć jakieś drugie dno. Zaczęła biec za elfką i szukać w pamięci tego, o czym wspominała Sefi.
Mityczny potwór i światło.... Co to może być?

Leite - 13-02-2015, 14:36

Rzucam się w stronę Cadana i chcę mu pomóc i ciągnę go w stronę tunelu.
(Wyjeżdżam na ferie więc mogę rzadziej odpisywać)

Nem - 13-02-2015, 14:50

Dobiega do nich i pomaga elfce ciągnąć Cadana. Przy okazji próbuję mniej więcej zobaczyć jak wygląda rana.
Sleith - 13-02-2015, 18:46

<"No ładnie wszyscy się nam rozbiegli... Ale można na tym skorzystać. Potwór będzie atakować osoby które są najbliżej niego, bo tak będzie mu najłatwiej."> Popatrzył jak Nem pobiegła w stronę elfki,a uświadamiając sobie, że elf zrobił to samo wcześniej; uznał, że lepiej się nie rozdzielać, a tamta trójka wydawała się rozsądniejszym towarzystwem, niż reszta uciekinierów. Ruszył więc, trzymając się jak najdalej od potwora, starając się wybrać drogę tak by jak najdłużej ktoś stał pomiędzy nim, a potworem. Gdy dobiegł do towarzystwa które sobie wybrał, pomógł elfce ciągnąć Cadana, a Nem polecił skupić się na miejscu w które trafiło go "to coś".
Leite - 13-02-2015, 20:21

No proszę, nagle zmądrzeli...w sumie i dobrze i źle...ochronią mnie ale nie bedę sama...
Tak mysle, gdy wpadam do tunelu i pcham resztę dalej a następnie pozwalam im sie zając elfem i patrzę w jaskinię i na potwora czy aby do nas nie idzie. Jeżeli zajął sie tamtymi, bez emocji odwracam wzrok i stwierdzam:
-Oblał go kwasem.
Czekam, aż opatrzą rannego a potem każe wszystkim wstać by iść dalej. Wysuwam sie na prowadzenie.

Pedro - 14-02-2015, 14:23

Sleith, chciałeś uciekać do tunelu skąd przyszliście, więc siłą rzeczy byłeś najdalej od drugiego tunelu. Biegnąc w stronę wyjścia z sali zauważyłeś jak stwór kieruje swoją głowę czy co on tam ma i nagle w twoją stronę leci pocisk. Uchyliłeś się przed nim, a ten rozbił się na skale obok Ciebie sycząc lekko. W końcu dobiegłeś do reszty.
Nem, sprawdzając co z Laro zauważasz, że dostał w twarz kwasem. Elf ciągle krzyczy z bólu. Wiesz, że jeśli szybko się kwasu nie pozbędziesz to mało mu z twarzy zostanie.
Wbiegliście do tunelu kierując się trochę głębiej. Nie widzieliście co się w jaskini dzieje, ale słyszeliście straszne krzyki wydawane przez ofiary potwora.

Leite, nie spiesz się tak. ;)

Sleith - 14-02-2015, 18:21

Dopiero teraz, podczas chwili wytchnienia, otrząsnął się i zaczął oglądać swoje ciało, w poszukiwaniu jakichkolwiek śladów działania kwasu. Przypominając sobie jak kwas działał tam na kamieniu, teraz widzą efekty, na twarzy elfa, nie chciał przeżywać tego osobiście. Rozpaczliwe krzyki elfa powodowały, w zmęczonym ciągłym uciekaniem najemniku, chęć zatkania mu ust. Słysząc co chwila krzyki z jaskini w której działa się masakra której cudem na chwilę uniknęli, z chęcią ruszył by zaraz dalej, jednak czekał na Nem, licząc, że coś poradzi, na ranę elfa.
Nem - 15-02-2015, 01:27

- Ma ktoś trochę wody? - powiedziała wyciągając bandaż i lekko zwilżając go o ścianę (jeśli ktoś ma wodę, to porządnie go moczy i próbuje opłukać mu twarz). Następnie spróbowała usunąć kwas z twarzy elfa lekko, punktowo dotykając bandażem miejsca, w których był. Powtarzała te czynności tak długo, aż nie pozbyła się całości śliny tego przesłodkiego zwierzaczka. Potem sięgnęła po nowy skrawek przykłada delikatnie, kładzie na nim dłoń tak, żeby ledwo można było ją poczuć.
- Eraldaceta muthu indargari - wymruczała. Co prawda to zaklęcie uzdrowienia nie działa zbyt dobrze na poparzenia, ale powinno przyspieszyć regenerację tkanek.

Pedro - 15-02-2015, 01:44

Nem, w momencie gdy chciałaś zabrać się za zmywanie wody z twarzy Laro i pierwsza kropla kapnęła na to coś będące na jego twarzy, substancja zaczęła buzować i pryskać do koła. Poczułaś na ręce rozpryskujące się do koła i parzące krople cieczy. Cadan zaczął jęczeć jeszcze głośniej niż przed chwilą: "Moje oko!" Przypomniałaś sobie w tym momencie słowa jednego z twoich dawnych nauczycieli (bo chyba takich miałaś?) "Nigdy nie wlewaj wody do kwasu o ile nie chcesz zniszczyć wszystkiego wokół."
Nem - 15-02-2015, 02:31

(nie możemy założyć, że to po prostu substancja żrąca? :C)
- Kurrr.... czę - krzyknęła.
To jednak bardzo kwaśny kwas. Jak ja mam mu to zdjąć z twarzy bez pełnego wyposażenia medycznego? Na sucho to mu co najwyżej zerwę skórę z twarzy...
Spojrzała na twarz elfa i powiedziała w myślach no to możesz się pożegnać z twarzą. Wyjęła suchy bandaż i nim próbowała pozbyć się tego szajsu, zaklęcie bez zmian.

Bryn - 15-02-2015, 13:11

(Wróciłem z ferii. W sumie nie mam za bardzo teraz co robić, skoro twarz mi się właśnie roztapia, czekam co będzie dalej)
Pedro - 15-02-2015, 14:24

Odgłosy w sali ucichły, albo wszyscy nie żyją, albo udało im się uciec.

Nem, zaczęłaś powoli i ostrożnie usuwać kwas z twarzy elfa. Od pierwszej chwili jęczał bardzo z bólu. Udało Ci się usunąć trochę substancji z okolicy oka które jest całe czerwone, ale wydaje się być całe. Już miałaś zająć się drugim okiem gdy nagle zza zakrętu od strony sali widzisz ty i cała reszta też, biegnącego w waszą stronę wija. Zaledwie 5 metrów dzieliło was od niechybnej śmierci gdy nagle z głębi korytarza dobiegł was nieludzki, świdrujący dźwięk, gorszy nawet od odgłosów niedawnej masakry. Bestia momentalnie znieruchomiała, zwróciła łeb w stronę biegnącego dalej korytarza i wystrzeliła jak z procy przebiegając obok was. Na pożegnanie próbowała Cię Esu pacnąć kończącą jej ogon jakimś prętem grubości ręki, jednak ustępując jej z drogi udało Ci się uniknąć pacnięcia. Po 3 sekundach, stwór zniknął wam z oczu. Jedyny dźwięk unoszący się wokół was to pojękiwania Laro.

Wygląda na to Nem, że masz jeszcze szansę by pomóc elfowi. Choć czasu na to coraz mniej. Przypominasz sobie, że przy takich poparzeniach czas jest największym wrogiem. Nie ułatwia Ci tego to, że materiał którym zdejmujesz kwas, po krótkim czasie nie nadaje się już do ścierania, bo nasiąka przez co sama sobie parzysz dłonie, a niedługo potem materiał topnieje.

Cadan, czujesz ból. Bardzo duży ból. Tak jakbyś włożył twarz w ognisko. Czujesz niewiele więcej prócz bólu. Słyszysz niewyraźnie jakieś krzyki, słowa do koła Ciebie. Ale dominujący jest ból. W pewnym momencie w okolicy oka ten żar się nasilił. Pomyślałeś, że może właśnie oko Ci wypływa modląc się do Ikni by to nie okazało się prawdą. Potem delikatny nacisk, a po chwili ból na powiece zelżał. Niepewnie otworzyłeś oko i zauważyłeś nad sobą twarz kobiety, tej magini życia idącej z wami. Szybko jednak zamknąłeś oko gdyż ból bardzo utrudniał patrzenie. Słyszysz przeraźliwy odgłos gdzieś z daleka, choć nie poświęcasz temu zbyt wiele uwagi. Skupiasz się bólu. Chcąc nie chcąc, stale wydajesz z siebie odgłosy cierpienia.

Nem - 15-02-2015, 14:48

Co chwila zmieniała bandaże, aż w końcu się wkurzyła, złapała garść szmat i rzuciła je Esu.
- Pomóżcie mi, nie ma czasu! - powiedziała dalej ścierając kwas z twarzy elfa. - Sefi co się właśnie wydarzyło? Ty chyba znasz jakoś te stworzenia. Tam -kiwnęła głową w stronę korytarza, z którego przybiegł wij - jest coś, czego powinniśmy się bać, czy ktoś po prostu zawołał zwierzątko "do nogi"?

Sleith - 15-02-2015, 18:51

Szybko złapał równowagę po uniku. Patrząc w kierunku w który udał się wij pomyślał: <" Och gdzie się tak bardzo spieszysz? Matka czy właściciel cię wzywa?"> Zaraz ktoś rzucił w niego bandażami i innymi materiałami. Szybko domyślił się, ze to Nem chce by jej pomóc, z resztą zaraz potwierdziła to prosząc o pomoc. Klęknął więc obok ranionego elfa i z największą starannością oraz starannością jakiej go nauczyli, zaczął wycierać kwas z twarzy elfa.<" O chłopie, chyba żadna baba Cie nie zechce"> Następnie krótko zaśmiał się w duchu. <"Gdybyśmy tu mieli lepszy ekwipunek, albo salę szpitalną, bądź chociaż laboratorium sapientystów... Może byś wiele nie stracił, ba może nawet zyskał. Słyszałem, że elfki Laro lubują bohaterów. Kto musi wiedzieć, że to się stało w czasie ucieczki, a okoliczności nie pozwoliły Ci zostać bohaterem?">
- Kierowaliśmy się w stronę w która właśnie pobiegł stwór. Czy to na pewno rozsądne ruszać i ryzykować ponowne spotkanie, czy jednak zawrócimy?.... -po tych słowach zwrócił sie do spiczasto uchej- Elfko niech Kylfta obdarzy Cię intuicją i wyczuciem, a Ty wybierzesz właściwą drogę!

Pedro - 16-02-2015, 14:17

Sefii przygląda się waszym poczynaniom z zainteresowaniem.
- Szybciej z nim. To coś, zaraz może.. znowu, znaczy wrócić. Sprawdzę salę. Uważajcie tu - wydukała i zniknęła wam z oczu za zakrętem prowadzącym do sali.

Pedro - 16-02-2015, 16:30

Ostrożnie ścieracie kwas z elfa. Jego jękom nie ma końca. Mimo, że warstwa nie jest zbyt gruba, pokrywa dużą część twarzy: oba policzki, prawe oko (już oczyszczone), prawa strona czoła, część brody. Lewe oko i część czoła są nietknięte. Powieka oczyszczonego oka, dzięki w miarę szybkiej reakcji przejawia tylko delikatne objawy stopienia, poza tym jest czerwona. Kolejne fragmenty im później usuwane, tym gorzej z nimi.

Powiedz mi Nem, co po kolei ratujecie. ;)

Nem - 16-02-2015, 22:59

Zaczęła od prawego policzka.
- Lewy policzek - powiedziała do Esu. W zależności od tego, kto skończył pierwszy kazała jemu, albo sama brała się za brodę, a na końcu zajęli się czołem.

Pedro - 17-02-2015, 14:43

Po tym co tu napiszę, przechodzicie do #24.

Nem, twoje ostrożne, ale pewne ruchy oczyszczały twarz elfa. Na spółkę z Esu który starał się jak mógł by naśladować Twoje ruchy, szybko udało się wam oczyścić skórę elfa z kwasu. Do koła was wala się mała sterta w połowie rozpuszczonych bandaży i skrawków materiału którymi zdejmowaliście substancję. Twarz elfa przypomina trochę zalaną przez rozpuszczony wosk świecę. Skóra na czole, najdłużej narażona na działanie kwasu, zaczęła lekko spływać w dół twarzy robiąc niewielkie fałdki. Cała skóra będąca pod kwasem jest czerwona. Powieka prawego oka również lekko się stopiła nachodząc lekko na oko, choć sama gałka chyba szczęśliwie nie została uszkodzona. Na skórze na policzkach również widać, że zaczęła spływać. Wasze wycieranie kwasu również nie pozostało bez śladów. Na czole i na brodzie gdzie skóra jest zaraz na skórze, zostawiliście chcąc nie chcąc ślady po tarciu. Na prawym policzku również, dostrzegacie niewielką dziurkę. Usta są całe nabrzmiałe. Naskórek na nich również uległ stopieniu.
Cadan, boli Cię cała twarz. Mimo zdjęcia kwasu prawie nie poczułeś ulgi. Jesteś cały spocony i zmęczony jak po wielu kilometrach biegu pod górę.
Chwilę po tym jak skończyliście zabieg, wróciła Sefii mówiąc, że macie towarzystwo.

[Sorki, jeśli opis obrażeń na twarzy czy coś nie jest jakoś bardzo dokładne, lub nie do końca realistyczne, ale nie mam za bardzo możliwości sprawdzenia jak szybko i jak bardzo człowiek się topi przy kontakcie z mocniejszym czy słabszym kwasem. Postarałem się by brzmiało to przekonująco. ;) ]


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group