Karczma pod Silberbergiem
Witamy na nowym-starym forum dla larpowiczów Silberbergu :)

Grupa Szara - Postaci

Indiana - 17-09-2015, 04:01
Temat postu: Postaci
Wśród nas wszyscy, to nasze obozowe postaci. Nic nowego więc tu nie wymyslimy, ale ponieważ połączyliśmy bohaterów obrony kontr-fortu z różnych turnusów, prezentacja będzie konieczna ;)
Proszę więc każdego z upiorów o słów kilka o swojej postaci - a nawet kilka zdań. Nalegam na nieco szerszy opis, jest on bowiem potrzebny do gry. Miejsce pochodzenia, rodzina, przeszłość.
Co więcej.
Potrzebne mi będą informacje bardziej... duchowe ;) Najprościej rzecz biorąc - najlepsze i najgorsze wspomnienia waszego życia :)

Bez tego nie bedzie wstępu, więc do dzieła ;)

Strandbrand - 17-09-2015, 12:22

Oh to będzie zabawne.

Callan dar Strandbrand, dawniej wergundzki szlachcic, przed śmiercią paladyn z łaski Modwita. Urodzony w Akwirgranie w roku 884. Z rodziną Strandbrandów jest tak śmiesznie, że niegdyś była sobie dwójka braci - Kaldel i Robert. Kaldel wstąpił do tymenów i był ojcem Eryka, to była ta nie-szlachetna odnoga rodziny. Zaś Robert ożenił się dzikim fartem ze szlachcianką Lidią dar Ridel i jego nazeisko zostało nobilitowane, dając początek dar Strandbrandom. Callan był pierwszym synem Roberta. W 886 na świat przyszedł jego brat, Eregrim. Jednak podczas porodu umarła matka chłopców. Przyśpieszając wydarzenia mamy rok 900, Callan ma 16 lat. Zupełnym przypadkiem dowiedział się że za śmiercią matki stał nie tylko przypadek i okrutny los ale i brak umiejętności u medyka który odbierał poród. Wściekły i rozgoryczony kłamstwem i winą tego medyka postanowił go odnaleźć. A gdy już to zrobił, w jednej z ciemnych uliczek Akwirgranu, ten konował nie opuścił jej żywy. Mimo że wymiar sprawiedliwości z Akwirgranu zainteresował się pobitymi i okaleczonymi zwłokami doktora, pieniądze przeszły z rąk do rąk i sprawę zamieciono pod dywan. Robert dar Strandbrand nie chciał by jego syn został osądzony za morderstwo. Ale nie zamierzał też puścić tego płazem i patrzeć jak syn stacza się. Dlatego pewnego dnia do posiadłości dar Strandbrandów w Akwirgranie zapukał kapłan Modwita, znajomy Roberta wraz z dwoma paladynami. Callan został siłą wyciągnięty z domu i wywieziony do zakonu w Viran. Tam też poddano go treningowi paladyńskiemu. Po części była to kara po części resocjalizacja. Lata minęły i Callan dar Strandbrand wyszedł z zakonu jako pełnoprawny sługa modwitowy. Został skierowany prosto na front wraz z drugim paladynem, Ardenem Sternem. Walczyli z Qa w wergundi, a następnie w Tryncie na brodach Arden. Następnie spotkali Juliana i Ludmira, z którymi utworzyli grupę i działali pod przykrywką jako smocza kompania by nie przyciągać uwagi szpiegów i wojsk Qa. W końcu grupa dotarła do okolic Silbrfjell, gdzie rozegrały się dramatyczne wydarzenia.

Dobra. To tyle z historii, ale teraz jest jeszcze jedna ważna rzecz którą trzeba tutaj dopisać. Wprawdzie miało się pojawić postaci opowiadania, ale to się wciąż pisze więc:
Zanim kontrfort padł, Callan wyznał iż jest zakochany w Veli, elfce z Leth Caer. W wyniki chaosu i zamieszania oraz faktu że powiedział jej to gdy prowadzono Aidana do kazamaty, był to ostatni raz gdy widzieli się żywi. I dopiero w zaświatach mogli się ponownie spotkać.

Najlepsze wspomnienia Callana z życia:
-Wspomnienia o matce, mimo że zatarte to wciąż istniejące.
-Wspomnienie tego jak w Tryncie odnalazł swojego brata, nie widzianego odkąd udał się do Viran.
-Wspomnienia z Viran właśniez gdzie mimo iż było ciężko to jednak uwielbiał tamto miejsce - klasztor, lasy wokół Viran, posąg Modwita górujący nad miastem. Słowem - wspomnienia z Dakonii
-Wspomnienie tego jak zdał sobie sprawę ze swych uczuć do Veli. I jak powiedział jej o tym, gdy wiedział że to ostatnia okazja by to zrobić. Najmocniejsze dobre wspomnienie.

Najgorsze wspomnienia:
-Odkrycie prawdy o tym że śmierć matki to wina miernego medyka
-Morderstwo jakiego się dopuścił (acz wspomnieć muszę że na sądzie bożym zostało mi ono wybaczone)
-Początkowa nienawiść do paladynów którzy zabrali go z Akwirgranu. Zaś później zostali jego nauczycielami.
-Niedługo potrwała radość z odnalezienia brata, gdyż krótko potem zmuszeni byli się rozdzielić gdy walczyli z wysuniętym oddziałem wroga. A później już się nie spotkali.
-Moment gdy to Callan musiał zaciągnąć Aidana pod szczelinę. To on go tam zabrał, to on był przedstawicielem bóstwa z domeny śmierci. To jest najmocniejsze i najświeższe wspomnienie Callana, z tych złych.

Indiana - 17-09-2015, 13:27

Strandbrand napisał/a:
jest zakochany
No coś tak czułam :D Toście sobie znaleźli okazję.... :D To trzymajcie się z dala od rozmaitych psio-nekromantów i coś, bo jak to któryś wykryje, to macie szantaż jak w banku :P
Patryk Grala - 17-09-2015, 19:05

Dobra, korzystając z tego, że mam chwile też napisze o sobie.

Kadian, znany powszechnie jako "Wergund", urodzony w Harnkott. Zanim wojna przybyła do Wergundii Kadian wraz z ojcem wypasał owcy na pobliskich wzgórzach. Gdy wojna była już blisko, wstąpił do armii, by walczyć w obronie swojego kraju. Rodzinę zostawił. Walczył w szeregach czarnego tymenu. Potem stał się jednym z eskorty księżnej Tryntu. Wraz z małym odziałem, gdy próbowali odciągnąć goniących ich przeciwników, dotarł do okolic Silbrfjell.

Dobre wspomnienia:
-Śmierć w walce
-Spokojne życie w Harnkott

Złe wspomnienia:
-Zostawienie rodziny i brak wiadomości co się z nią stało
-Wergundia upadła
-Patrzenie na śmierć paru ze swoich towarzyszy
-Nie spotkanie wszystkich towarzyszy w Domu Modwita

To by było na tyle odemnie, jakby były jakieś niejasności zawsze mogę coś sprostować lub dodać :D

Indiana - 17-09-2015, 19:20

Patryk Grala napisał/a:
Dobre wspomnienia:
-Śmierć w walce
:D :D :D
Wergundowie

Patryk Grala - 17-09-2015, 19:24

Jesteśmy :D
Indiana - 17-09-2015, 19:28

Widzę właśnie :D Kwintesencja wergundzkości po prostu :D

Dobra, pisać, ludki, bo wstęp mnie juz łaskocze w klawiaturę ;)

Geralt - 17-09-2015, 20:07

Ok zacznijmy od podstaw ;)
Geralt, urodzony w Shamarocie, prowadziłem raczej spokojniejszy niż inne krasnoludy tryb życia, chociaż także lubiłem dobrze wypić mocnego czarnego krasnoludzkiego piwa i "poimprezować".Nie wplątywałem się zbytnio w wali z goblinskimi ścierwami i mrocznymi elfami. Mój ojciec umarł na południu walcząc u boku z Werguńczykami ,prowadzili wojnę ze Styrią. Po paru latach pojawiłem się w 6 kohorcie
eskortowaliśmy księżną Tyryntu wraz z moim zaufanym przyjacielem "Wergundem" mam na myśli Kadiana, Rozbili nasz konwój Samnijczycy, udało nam się uciec przed nimi i znaleźliśmy się właśnie w okolicach Silbrfjell.

Dobre wspomnienia:
-Picie dużo dobrego piwa
-Śmierć i walka u boku Przyjaciół gdy broniliśmy się przed Qa i Samni
-Poznanie "Wergunda",Olafa,Ven,Haralda,Ingraine.

Złe wspomnienia:
-Śmierć ojca
-Nie wiem co się stało z matką i shamarotem
-Śmierć Hersteina i towarzyszy
-Nie zdążyłem wypić ze wszystkimi towarzyszami ;/

Na razie to tyle ode mnie :) Jak to mają krasnoludy pisałem na pół trzeźwy więc mogłem coś poplątać ;D

Kubuśś - 17-09-2015, 21:23

Sigbert Peatyrson Sliabh Ard (ur.19 lipca 892r. - zmarł 2 sierpnia 915r.). Jarl klanu i dowódca hirdu Sliabh Ard. Urodził się jako drugie dziecko Peatyra, brata Jarla Hrotgara. Otrzymał wykształcenie właściwe dla jego statusu w kwestiach wojskowych i dyplomatycznych. Rozpoczął służbę w hirdzie na rok przed bitwą pod Arden. Wraz z Ingraine Danadottir oraz Brynjolfem Sliabh Ard prowadził odwrót hirdu pod Askaron i dalej na północ w stronę portu w Leirdal eskortując księżną Sigdrine Auddottir Varden. W okolicach przełęczy Silbrfjel siły hirdu Slibh Ard oraz część wergundzkich kondotierów została odseparowana od reszty eskorty. Następnie Sigbert brał udział w honorowej bitwie pomiędzy Północą a Południem. W wyniku uprowadzenia Księżnej przez krasnoludy z Kasham Sigbert został jednym z powierników Żelaznej Korony. Dowodził częścią sił w bitwie o przełęcz Sliabh Ard i tam dokonał żywota osłaniając rytuał.

Najlepsze wspomnienia:
-przebywanie w zamku rodzinnym, otaczające go wrzosowiska i lasy(czy coś)
-szkolenie przed wstąpieniem do hirdu
-dźwięki wielokusz i ognia lejącego się z fortec o świcie
Najgorsze wspomnienia:
-informacja o tym co stało się na ziemiach Sliabh Ard
-widok śmieci jego towarzyszy na kontr-forcie
-masakra podczas bitwy pod Arden

Elidis - 17-09-2015, 22:02

Jak wszyscy to wszyscy, babcia ( dziadek ;) ) też.

Historia Mathlana Idirela

Urodził się w Arnthil w roku 684, w kaście Nolwe’yaro. Od zawsze miał dryg nie tylko do stosowania magii, ale także do odkrywania tajemnic jej funkcjonowania. Gdy ukończył nauki w wieku 150 lat wyruszył w podróż mającą na celu poszerzyć jego horyzonty. Przez około 50 lat odwiedził wszystkie uniwersytety magii założone przez ludzi. Podróż i głód wiedzy uczyniły z niego znakomitego teoretyka magii, jednak jego teoriom nie poświęcano w kraju zbyt wiele uwagi ze względu na wiek.
Punktem zwrotnym jego życia było rozpoczęcie nauk u Elidisa, który zwrócił się do Mathlana gdy ten wrócił w podróży. Mathlan w lot pojął zasady magii światła, miał też swój udział w tworzeniu ich. Pomagał też w szerzeniu ideologii nauczyciela i wraz z nim udał się na zapołudnie. Pomagał w zakładaniu miasta, jak każdy mag brał też czynny udział w jego obronie podczas oblężenia Qa. Jednak za najważniejsze uważał swoje badania nad Minerałem i stworzenie teorii dotyczącej jego natury.
Na polecenie Elidisa wyruszył na północ by zbadać wizje jakich doznały Tawanien, a które wskazywały na Trynt. Został też obarczony objęciem dowodzenia nad rzeczonym oddziałem. Na miejscu „przypadkiem” natknęli się na oddział idący z księżną, lub „przypadkiem” trafili do karczmy pod Silbrfiell, w zależności od powierzonego zadania.

Najlepsze wydarzenia w życiu :
- podróż po uniwersytetach magii
- założenie Leth Caer
- stworzenie Mistycznej Teorii Pochodzenia Minerału
- odparcie szturmów idących na Leth Caer

Najgorsze wydarzenia życia :
- wysłanie Aidana w kosmos, jest to jedna z najświeższych i najpoważniejszych ran
- śmierć z dala od Leth Caer
- utrata całego oddziału, wini się za ich śmierć

To chyba tyle. :)

Szrapnel - 17-09-2015, 22:02

Arden Stern (Ur. 886 r. w Dakonii) Paladyn Modwita wyszkolony w zakonie w Viran. Wychował się w Dakońskiej rodzinie kupieckiej. Brat nauczył go podstaw szermierki. Z powodu szturmu Qua zaciągnął się do armii i walczył pod Arden ( :P ) Po tym wydarzeniu wraz z drużyną 3 innych paladynów podróżował po Tryncie. Przypadkiem umarł na kontr-forcie podczas jego obrony.

Najlepsze wspomnienia:
-treningi szermierki z bratem
-podróżowanie z paladynami
-impreza w ogródku u pewnej czarownicy
Najgorsze wspomnienia:
-Rzeź pod Arden
-Śmierć kolejnych towarzyszy na kontr-forcie

Elidis - 17-09-2015, 22:05

Kubuśś napisał/a:
-dźwięki wielokusz i ognia lejącego się z fortec o świcie
<3
Nivalfen - 17-09-2015, 22:23

No to wypada żebym też napisał
Nivalfen Krisan urodzony w roku 894 a zmarł w 915. Rodowity Styryjczyk zrodzony w puszczach i szkolony przez wuja sir Niveralda, na łowcę potworów od momentu gdy ukończył 11 lat. Pomagał w bezpiecznym wycofywaniu ludności przez lasy podczas najazdu Qa. Został wysłany z grupką innych Styryjczyków na Trynt aby, na wszelkie sposoby walczyć z Qa. Podczas oblężenia został pod koniec walk ciężko raniony i niechętnie wykonał rozkaz kapłana-dowódcy grupy by się poddać. Podczas składania hołdu Qa rzucił się na najbliższego z nich ze sztyletem, za co został zamordowany poprzez roztrzaskanie głowy (gdy swoją drogą rana na poderżniętym gardle dalej nie była w pełni zaleczona).


Najlepsze wspomnienia:
-Styryjska puszcza, jego ojczyzna za którą cały czas walczył nawet na obczyźnie
-Szkolenie przez wuja na łowcę potworów
-Czas spędzony z oddziałem Styryjczyków
-Wizja ujrzenia Pani Tavar, za którą walczył, po śmierci

Najgorsze wspomnienia:
-Ucieczka przed Qa przez lasy z której przeżyła 1/3 grupy
-Śmierć Yakhin'a pana drzew z jego oddziału
-Śmierć Dariusa najemnika z jego oddziału
-Traumatyczne przeżycie oblężenia
-Poddanie się i patrzenie na tych którzy zostali jak umierają (to jest zdecydowanie najgorsze)

I w sumie to by było na tyle :D

Leite - 17-09-2015, 22:36

Dobra, to będzie skomplikowane XD

Więc tak, Cliver urodziła się w kaście lutha'yaro. Miała brata, bardzo go kochała, lecz, gdy Tavar zdecydowała się łaskawie obudzić, został przemieniony w ulundo (relacja naoczna jednego z elfów). Z rodzicami uciekła do Wergundii, mając w związku z tamtym wypadkiem złamane serce. Po czasie tam spędzonym wrócili do Aenthil, gdzie próbowali przeżyć, gdyż było ciężko. Cliver najwierniej oddawała cześć Silvie (jak większość elfów), ponieważ kochała las i naturę. Jej największym marzeniem był powrót Aenthil na mapy, więc dużo ćwiczyła, by walczyć o to. W ciągu ostatnich lat, dokładniej tuż przed przebudzeniem się Qua, Cliver zainteresowała nowa ideologia głoszona przez Elidisa, o wspólnym życiu wszystkich elfów, które chcą i chcą też poszerzać swoje horyzonty. Przez chwilę była nawet szczęśliwa, ale potem jej świat legł w gruzach, ponieważ Qua się przebudzili, a jej ukochane Aenthil dołączyło do nich, porzucając wiarę w bogów północy, w tym Silvę. Niestety jej rodzina stanęła murem po stronie księżnej Helethai...w ten oto sposób Cliver przeżyła coś w rodzaju załamania psychicznego. Porzuciła zatem swoje dawne imię i historię, przyjmując imię imię Vela na cześć gwiazdozbioru Żagli, by bronić Leth Caer przed zdradą i kłamstwem, jakie zapanowało w Aenthil. Następnie została wysłana w towarzystwie Orchisa, Refrena, Sarella i Mathlana na północ, by załatwić interesy tak, by sprzyjały Caer. Poznała kilku(nastu) przedstawicieli różnych ras, których mogła nazwać przyjaciółmi.

Cóż...no i Callana XD Niemniej jednak...są parą.

Najlepsze wspomnienia:
-dzieciństwo z bratem
-loa spędzone na bagnie, najczęściej w towarzystwie jej ukochanego Jelenia ( :mrgreen: )
-moment tuż przed śmiercią, bo Callan i przyjaciele. (W chwili śmierci najpoważniejsze uczucie, no, poza szokiem).

Najgorsze wspomnienia (shit...) :
-brat zamieniony w ulundo
-wygnanie z Aenthil
-powstanie Aenthil przy współpracy z wrogiem
-porzucona wiara w bogów przez Aenthil
-strata rodziny i wszystkiego, co dobre (została sama)
-przyprowadzenie Aidana, który mówił, że całe jej życie było złe
(-Skazanie Eriego na wieczne potępienie, gdy oni mogą się cieszyć wiecznością? Liczy się?)
(Chyba mogę powiedzieć, że cała jej historia, w końcu porzuciła tożsamość.)

Indiana - 17-09-2015, 22:52

Ech :D No pięknie :D
Na wypadek zapytam - jeszcze jakieś pary....? :D

Szrapnel - 17-09-2015, 22:55

Ja i mój pawęż..... ale to się chyba nie liczy :P
Leite - 17-09-2015, 23:08

Indiana napisał/a:
Ech :D No pięknie :D
Na wypadek zapytam - jeszcze jakieś pary....? :D

Tyyyyle tęczy XD

Indiana - 17-09-2015, 23:17

Szrapnel napisał/a:
Ja i mój pawęż.....
.... Płaczę... Wergundowie... <3 :D
Nivalfen - 17-09-2015, 23:29

A dodam bo chyba może być ważne do wytknięcia. Umarłem na placu w obozie nie na forcie. Co może być ważne przy knuciu :p
Indiana - 17-09-2015, 23:35

Ano, czyli ty będziesz widział raczej ów plac we mgłach, a my fort.
Leite - 17-09-2015, 23:37

Indiana napisał/a:
Ano, czyli ty będziesz widział raczej ów plac we mgłach, a my fort.

Jej, widzimy więcej niż jedno miejsce!

Leite - 18-09-2015, 01:35

Indiana napisał/a:
Ech :D No pięknie :D
Na wypadek zapytam - jeszcze jakieś pary....? :D

Jakby co, to jego pomysł X.X Mój mindfuck był bardzo widoczny xD

Indiana - 18-09-2015, 20:01

Aha, w sensie, że wy nie tak na serio? :D

No dobra. To niech będzie, że moje teraz. Haha, zrobiłam historię postaci, chyba pierwszy raz na Silberach ;) Choć połowa tego to wydarzenia z obozu, a druga - opowiadania ;)
Cytat:
Ingraine Danadottir z klanu Sliabh Ard
(880 - 915r) hevding hirdu książęcego klanu,
(wyjaśnienie - każdy klan ma swój wojskowy oddział, czyli hird. W hirdzie służą wolni członkowie klanu, wzywani pod broń w razie potrzeby. Hird dzieli się na dwie części - hird klanowy, który powinien bronić siedziby klanu, i hird książęcy, który w razie wojny jarl oddaje na rozkazy lairda, czyli zwierzchniego wodza armii. ).
szlachcianka trytyjska z Przedgórza. Za czasów pokoju żyła sobie spokojnie na Sliabh Ard i trenowała młodych wojowników klanu jako hevding, wychowując dwójkę własnych dzieci, Kiarę i Cahana. Z tych czasów zna Brynjolfa i Sigberta.
W rodzinie żywa tradycja walk, dziadek za czasów najazdu Elmeryka służył w hirdzie książęcym klanu, rodzice zaangażowani w rewoltę Leifa. Tradycyjna niechęć do Terali - Sliabh Ard leży tuz przy granicy, wzajemne najazdy były częścią historii tych ziem od pokoleń. Ingraine uczestniczyła więc jako hirdman, a potem oficer hirdu w potyczkach tak z Teralami (896 r., 901 -902 r.) jak i Samnijczykami (905 r.).
Po wybuchu wojny (913 r) jako jeden z hevdingów wyruszyła wraz z hirdem książęcym pod Arden, zostawiając rodzinę bezpieczną w grodzie na Sliabh Ard, bronionym przez hird klanowy. Zanim bitwa pod Arden dobiegła końca, Qa zniszczyli całkowicie ziemie Sliabh Ard, a wszystkich obrońców grodu wymordowali.
W bitwie hird dostał się w rejon najcięższych walk, wraz z wergundzką III kohortą, z której żołnierzami połączył ich szlak bojowy - stąd zna Ingę, Callana, Ardena, "Wergunda" i Geralta, a także elfy z Caer - Mathlana i Velę.
Po klęsce wraz z niedobitkami hirdu i resztą hirdów książęcych wycofała się na północ. Podczas obrony Askaronu hird został dołączony do części sił Thorleifa Vardena, osłaniających odwrót księżnej Sigdrine. Podczas ewakuacji na północ na granicy Wysokich Ziem, odłączeni od reszty sił hirdmani Sliabh Ard znaleźli się pod Silbrfjell.
Oddała dowodzenie nad hirdem Sigbertowi i Brynowi, gdy ci zostali wybrani przez księżną powiernikami Żelaznej Korony. Wspierała ich jako doradca polityczny i hevding na wiecu i podczas zmagań z hirdem Borgh Du o sprawy korony.
Sprawnym działaniem wywiadu Qa została wmanwerowana w zabójstwo Hersteina Borgh Du. W przesłaną jej sugestię, iż jej dzieci żyją i są w rękach Qa, nie uwierzyła. W każdym razie nie do końca. Niemniej trucizna, która zabiła lairda, została podana z jej ręki, za co groził jej sąd polowy i szybka egzekucja z racji niemożności udowodnienia swojej niewinności. Szczęściem nie wykonana, bo jarl miał miękkie serduszko ;) Ale i tak skończyło się na wyrzutach sumienia, smutkach i utracie zaufania przyjaciół.
Potem już tylko bitwa i obrona kontr-fortu, gdzie poległa na końcu, broniąc kazamaty, w której odprawiany był rytuał.

Wspomnienia -
najlepsze:
- dzieciństwo na Sliabh Ard, wrzosowiska i przestrzenie południowego Tryntu
- mąż i dzieci
- braterstwo broni i przyjaźń z ludźmi z hirdu (częściowo własnymi wychowankami)
- moment przed bitwą pod Arden
- moment wymarszu pod rozkazami Hersteina

najgorsze:
- pogorzelisko na Sliabh Ard
- wycofanie z Askaronu
- śmierć Hersteina
- pożegnanie z Brynjolfem, którego, jak uważa, nakłoniła do kapitulacji
- oglądanie tej kapitulacji i padających na ziemię sztandarów
- spotkanie z Aidanem - doprowadzenie go do kręgu obietnicą zobaczenia matki (którą właśnie zabito)


Indiana - 18-09-2015, 20:03

Kubuśś napisał/a:
Otrzymał wykształcenie właściwe dla jego statusu w kwestiach wojskowych i dyplomatycznych.
Haha, doczytałam ;) Tylko na lekcjach futharku chodził na wagary ;) ;) ;)
Leite - 18-09-2015, 23:09

Cytat:
Aha, w sensie, że wy nie tak na serio? :D
Myślałaś, że jesteśmy parą..w świecie rzeczywistym? :D
Indiana - 18-09-2015, 23:26

Wiesz, w świecie rzeczywistym ludzie schodzą się w pary, serio :D :D True story, sis, tak bywa :D
Leite - 18-09-2015, 23:35

Indiana napisał/a:
Wiesz, w świecie rzeczywistym ludzie schodzą się w pary, serio :D :D True story, sis, tak bywa :D

Wiem, ale to nie tak :D on to fabularnie walnął, tak to przyjaciele...chyba, że o czymś nie wiem XD albo się to zmieni, niezbadane są wyroku przyszłości.

Kaghrim - 19-09-2015, 01:11

No to jeszcze ja.

Druid Betram(n), (to nie aż tak ważne, serio, sarny i jelenie zwykle nie zwracają się do niego po imieniu), dawniej Tarsam Meriandot.
Urodzony w Birce jako syn dość zamożnego notariusza Thalasa Meriandota. Od maleńkości przygotowywany do przejęcia schedy po ojcu. Szczerze nienawidził nauki, zwłaszcza pisania (co jednak, jak się okazało, później procentowało ;) ). Po wielu kłótniach i braku woli ustąpienia ze strony ojca, doszedł do wniosku, że jedynym wyjściem dla niego jest ucieczka z domu. Tak też postąpił i zaczął ukrywać się w lasach. Pokochał je od samego początku. Jego drogi zeszły się z pewnym starym druidem, który doceniając szacunek Tarsama do lasu i jego mieszkańców, postanowił przekazać mu swoją wiedzę. Po naukach odrzucił on swoje stare imię i stał się po prostu druidem, choć z czasem zaczął przedstawiać się jako Betram tym nielicznym ludziom, których na swej drodze spotykał. Spędził w lasach kilkadziesiąt lat, wszystko jednak zmieniła wizja zesłana mu przez bogów, oni potrzebowali jego pomocy, więc nie mógł odmówić. Tak wyruszył na północ, do Tryntu, by w pewnym momencie przyłączyć się do pozostałości jakiejś armii, która akurat eskortowała tryntyjską księżną. Była to dla niego okazja, by wmieszać się w wir wydarzeń. Poległ, wykonując rytuał wysłania Aidana do bogów.

Najlepsze wspomnienia:
-życie w potężnych lasach północnych krain
-dar korzystania z wielkiej mocy natury, radość tworzenia wszelkich rytuałów i tworzenia magii
-wbrew pozorom, porwanie przez driady ;D , nigdy wcześniej nie doświadczył tak mistycznej i potężnej mocy natury jak przy ich drzewie

Najgorsze wspomnienia:
-dzieciństwo w Birce. Miasto, brrr...
-driady, jednak przepowiedziano mu, że zginie z ich ręki. Co prawda dwa razy już został zabity przez kogo innego, ale jak to mówią, do trzech razy sztuka
-wydrapanie oczu, definitywnie

Indiana - 19-09-2015, 01:20

Kaghrim napisał/a:
Najlepsze wspomnienia:
(...), porwanie przez driady ;D ,

To nie zabrzmiało dobrze :D :D :D

Kaghrim - 19-09-2015, 01:25

Ale czy ja kłamię?
Zwłaszcza taka jedna wredna zielona przywódczyni się nad nim pastwiła... ;D

Indiana - 19-09-2015, 01:32

Nie widziałam, żeby się tam ktoś pastwił :D :D O ile pamiętam, to wylądowałeś w jakimś dołku z rurką przypiętą do łapy, a potem to chyba majstrowałeś jakieś ryty przy drzewku :D
Może mówimy o jakichś innych driadach :D

Aver - 21-09-2015, 19:03

AAAAAAAAAA, mam jakieś pół godziny do wyjazdu na wymianę, a cały szpej leży niespakowany, ale pierniczyć, trzeba w końcu odpisać. Od razu niestety mówię, że nie będzie mnie następny tydzień w kraju, ALE bierę tablet ze sobą, więc postaram się jako-tako odpisywać (chociaż im dłuższe wypowiedzi to będą, tym dwukrotnie dłużej je będę pisać... :C)


Andrea Yllaria L'ombre di Offire (*892 Akwirgran; + 915 Silbrfjell) od dzieciaka miała talent do magii, aczkolwiek ojciec (centurion w czerwonym tymenie) nie wiedzieć czemu skupiał się na edukacji swojego pierworodnego (pozdro Eri ;) ) i nie zgodził się na wysłanie córki do Akademii, więc cwaniara podglądała wykłady przez okno (przez co nie raz miała kłopoty, ale to mało ważne). Kiedy Eriego wzięto do wojska, ojciec stwierdził "Hmm, skoro mam córkę i zaczyna się robić nieciekawie gospodarczo, to czemu jej nie wydać za kogoś bogatego?". Ciutkę się jednak przeliczył, bo młoda zwiała z domu jak tylko się o tym dowiedziała. Wywiało ją gdzieś na przedgórza Maegros, gdzie spotkała starą szepciuchę. Wiedźma, widząc nieokiełznany potencjał magiczny, wzięła ją do siebie, nauczyła tego, co sama umiała. Od niej też wzięło się dziewczyny przezwisko, gdyż staruszce nie podobało się jej prawdziwe imię i uparcie nazywała ją Ingą. Gdy jednak po dłuuugich miesiącach dotarły do nich pogłoski o wrogu zbliżającym się do stolicy, młoda czarownica postanowiła wrócić. Posługując się nowym imieniem wstąpiła do korpusu medycznego w czerwonym tymenie. Kiedy okazało się, że na Akwirgran idzie kolejna armia Qa i tym samym nie dadzą rady obronić miasta, uciekła razem z Juttą (łącznikowe +18) i tymi rannymi, którzy byli w stanie trzymać się w siodle na północ, w stronę Tryntu. Po drodze zgarnął ich czarny tymen i tym sposobem później znalazła się pod Arden. Po tymże traumatycznym przeżyciu odnalazła swojego braciszka, który, jak się okazało, stał się (ł)owcą potworów. Wraz z nim wędrowała czas jakiś i w ten sposób znalazła się w Silbrfjell. Zginęła wpychając Aidana w szczelinę do świata bogów...


Wspomnienia:
te lepsze
- robienie bratu psikusów za dzieciaka (bo to synalek tatusia był :v )
- czas spędzony u szepciuchy
- powrót do matki przed oblężeniem Akwirgranu
- czas spędzany na opowieściach, śpiewach i radości z przyjaciółmi z kompanii
- odnalezienie brata (który, jak się okazało, dorósł i był całkiem spoko)

te gorsze
- ojciec i wszystko, co z nim związane
- bycie wyrzucanym z terenów Akademii i wszystkie nieprzyjemności z tym związane
- pierwsza bitwa i koszmar krwi w lazarecie pod Akwirgranem
- koszmar spod Arden
- widok ledwie żywego brata
(pośmiertne) - brak braciszka na uczcie w Walhalli...

Leite - 21-09-2015, 19:55

Cytat:
jak się okazało, stał się (ł)owcą potworów

XD
wybaczcie, nie mogłam się powstrzymać :D

Szrapnel - 21-09-2015, 23:29

Rozumiem, że to już wszyscy, prawda?
Indiana - 22-09-2015, 07:57

Możliwe, że dołączy jeszcze jeden ;) Póki co jest "parszywa jedenastka" ;)
Strandbrand - 22-09-2015, 21:40

Indiana napisał/a:
Możliwe, że dołączy jeszcze jeden ;) Póki co jest "parszywa jedenastka" ;)


Liczę na to żeby było nas dwanaście sztuk, niczym w moim ulubionym filmie o tytule ,,Parszywa dwunastka" z 1967 roku <3

Indiana - 23-09-2015, 00:53

Ano, też bym się nie pogniewała, nawiązanie nie było przypadkowe ;)
Indiana - 28-09-2015, 18:36

No, chyba jednak finalnie zostanie jedenastu ;) Ale to też niezła liczba, będzie chociaż oryginalnie ;)
Patryk Grala - 30-09-2015, 19:42

Nie wiem gdzie to napisać więc pisze tu. Niestety przez to, że choroba mnie rozłożyła nie mogę przyjechać na epilog :sad: Powodzenia w walce z Qa ;)
Leite - 30-09-2015, 19:43

Cudnie, jest nas 10 :(
Indiana - 30-09-2015, 19:47

Cholerka... Co się dzieje, epidemia jakaś...? :(
W razie, gdyby to coś zmieniało, to jest opcja, zebyś z przyczyn zdrowia zanocował w ośrodku noclegowym awaryjnie. Oczywiście gdybyś Ci się udało na tyle wyleczyć, żeby w ogóle przyjechać... :/

Patryk Grala - 30-09-2015, 19:50

Tak, w moim otoczeniu jest teraz jakaś epidemia :sad:
Indiana - 30-09-2015, 19:54

Ech...nic nie poradzimy. Gdyby w każdym razie była jakaś szansa, to patrz jak wyżej. Będziemy czekać na wieści.
Aver - 30-09-2015, 20:03

Epidemia, jak zwykle na jesień. U mnie połowy szkoły nie ma. Też się pochorowałam, więc będę nieco kaszląco-churczącym upiorem, ale przyjeżdżam ;)
Indiana - 30-09-2015, 20:07

Powiedziałabym, że pomaga wódka, ale nie powiem... ;) ;)
Może ewentualnie herbata z miodem i wódką oraz czosnek i rosół ;) ;) ;) Ale jak coś to ja tego nie mówiłam ;)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group