Karczma pod Silberbergiem
Witamy na nowym-starym forum dla larpowiczów Silberbergu :)

Qa - Wstęp

Onfis - 28-09-2016, 11:24
Temat postu: Wstęp
Cytat:
Powstanie w Wergundi Wschodniej wybuchło. Wybuchło niczym niekontrolowany pożar. I z jego szybkością się rozprzestrzeniło, paląc wszystko - drzewa zdrowe, drzewa chore, suche, martwe. Patrzyliście na to i zastanawialiście się, kiedy pożoga dosięgnie też was i waszych rodzin. Byliście żołnierzami, kapłanami, cywilami...ale też braćmi, siostrami, rodzicami, dziećmi. W sercu mieliście Opiekunów, i byliście gotowi rzucić dla nich Północ na kolana, lub wznosiliście do nich spokojne modły, jak nauczyła was matka. Z ogniem w oczach patrzyliście na krwawe ofiary, składane na schodach piramid, lub odwracaliście głowy, wiedząc, że nie tego pragną Opiekunowie. Błagaliście ich opieki, lub prosiliście ich o moc… jednym słowem, byliście różni. Tak różni, jak tylko mogliście być pośród milionowego narodu. Jednak teraz, te różnice przestały mieć znaczenie.
Pierwsza umarła Maiput, wasza siostra, arcykapłanka Neyestecae, władczyni waszego ludu. Wszyscy płakaliście po niej, sercu każdego z was była bliska. Jak mogła zginąć? Przecież była, namiestniczką Opiekunów, była daleko od terenów wojny… To nie miało znaczenia. Każdy miał zginąć. Tak postanowili ludzie z Północy. Tak postanowili ci, którzy wzniecili niekontrolowany pożar.
Część z was przecież im pomagała! Przecież pochodzili z frakcji kapłanki Tlilo! Przecież… przecież oni wydali im sekret timiquizque, nieśmiertelnych, to dzięki nim mogli walczyć… to dzięki nim, ginęło więcej ich braci i sióstr. A przecież chcieli tylko ich wolności, i liczyli na to samo! To już przestało mieć znaczenie.
Stawaliście w obronie swoich domów, rodzin, dla sławy, rozkazu. Zabijaliście tych, których was wskazano i tylko tych. Czasem jednak ginęli przypadkowi cywile. Chcieliście tego? Niektórzy z was na pewno nie. I teraz liczyliście na łaskę dla waszych rodzin. Przecież nigdy nie wyrządziliście nikomu niesprawiedliwej i niepotrzebnej krzywdy! Nie mordowaliście kobiet! To już przestało mieć znaczenie.
Staliście się tacy sami. Staliście się “Qa”, synonimem martwego człowieka. Synonimem wroga. Żadne błagania, żaden płacz, żadne słowa nie mogły tego zmienić. I tak znaleźliście się w niewoli. Nie miało znaczenia, czy broniliście siebie, kogoś, uciekaliście, czy padliście na kolana. Byliście “Qa”, a to oznaczało, że w waszej sytuacji, nic już nie ma znaczenia.
Zamknięto was w twierdzy Lusignan, miejscu niedawno odbitym przez powstańców. Wielu domagało się waszej śmierci, wielu tortur. Nie mogliście na to pozwolić. Mieliście rodziny, zobowiązania, marzenia. Różne. Ale teraz byliście “Qa”, i musieliście działać jak “Qa”. Musieliście stąd uciec, wypełnić swoje plany, bu znów stać się Qarnachasayosyran, Ludem-Który-Wie.

Onfis - 29-09-2016, 18:00

Prócz tego otrzymacie jeszcze misje prywatne, ale ze względu, ze część z was dosłała ankiety późno, wyrobię się z nimi dopiero na wieczór, ale stay tuned, bo na pewno coś dostaniecie ;)
Frączek - 29-09-2016, 18:19

Oki, czyli jak rozumuję nie mamy żadnego wspólnego celu oprócz wyjścia z tej bądź co bądź niezręcznej sytuacji?
Onfis - 29-09-2016, 22:21

Przeżyć zią :D A co z resztą, to zobaczycie ;)

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group