Karczma pod Silberbergiem
Witamy na nowym-starym forum dla larpowiczów Silberbergu :)

Wspomnienia - jeszcze o obozach 2008

Indiana - 05-08-2008, 01:28
Temat postu: jeszcze o obozach 2008
Jak co roku, z przyczyn, których chyba nie trzeba wyjaśniać, proszę uprzejmie wszystkich uczestników o Wasze opinie.
Na początek - co wyszło, a co nie, w waszym oczywiście mniemaniu. Czyli jak poszczególne akcje wyglądają okiem gracza - bo to zupełnie inne spojrzenie, niż z naszej strony.
A dalej - co do zmiany, co chcielibyście na przyszłość, jak spisywała się załoga itp itd.

Dzięki z góry za wszystko, co zechce się wam napisać, wszystko się przyda :)

Shamaroth_Glupi - 05-08-2008, 02:52

To ja może w formie plusów/minusów :)

+ Kwintesencja LARPa. Czyli to,że proporcjonalnie było magii,wybuchów i dumania i czystej naparzanki. Tego np ja oczekuję i jak rok temu-było pod tym względem świetnie.

+ Z każdym rokiem coraz lepsze efekty. Nie byłem na akcji "Atakują nas demony",ale widziałem Abla i Baboka,którzy wtedy zeszli na dół do karczmy po jedzenie-coś wspaniałego. To samo tyczy się ran (ukłon nosem do ziemi w stronę plastyczek ;) ) i 'mackoludów',którzy do teraz przyprawiają mnie o dreszcze :P

+ Piękna pierwsza noc. Co prawda po weteranie spodziewałbym się większego odzewu na atak,niż "szybko,do karczmy" po czym obrona 5 osób... argh,nieważne. The point is,że pierwszego dnia wydawało mi się,jakby minęły już trzy,co uważam za niebywałe osiągnięcie :)

+ Inscenizowane walki na żelazo,badzo ładne,efektowne. Demon vs. demon,bardzo ciarkogenne,do tego podpalone sianko,ach.

+ Wspaniały po0mysł na fabułę,z wiercącą nogą w ziemi przyznaję się,że myślałem sobie "pewnie za bardzo nas nie zaskoczą",ale fabuła przerosła moje oczekiwania bardzo,bardzo. Motyw "zakładu Bogów" (mogę tak to nazwać :P ?) był świetnym pomysłem,tak samo jak i cała sprawa dewlaronu,medalionu,klucza,drogi u wyroczni,wszelkich kręgosłupów ;)




- Na pewno brakowało mi wątków pobocznych,jakie były rok temu. Mam tu na myśli te epizodyczne,czyli ściganie tego pedała (nie pamiętam rasy ^^'), wampirki, trolle. Owszem,wtedy było łatwiej zrobić coś takiego,bo straż itd. Ale zabraklło mi takich spontanów ;)

- Pare zastojów w fabule. Tak jak mówiłem-pierwsze nockim i9 dnie akcja toczyła się bardzo szybko,a potem (choć bardzo dużow tym winy było obozowiczów,fakt) takie pełzające godziny bez reakcji jakichkolwiek.

- Stanowcze nie,dla ciągłego grania w kości. Ok-raz na jakiś czas,wieczorkiem. Ale mimo to,iż fabularne itd,to po chwilii można by je zastąpić magicami. To nie jest normalne dla weterana,żeby 5 razy zwoływać zbiórkę,ruszać ludzi wciąż,a Ci pykają w kości.

- Tu znów do ludzi. o do teraz nie mogę tego pojąć. Jest sobie obóz RPG. Weteran. Jako,że wnerwiliśmy się na innych z Rigiem i Greciem postanowiliśmy ruszyć obóz jakąś prowkojacją. Mianowicie dostałem kamieniem w łeb wtedy,kiedy siedziałem na straży z tym od trustyryjczyków za karczmą. Kiedy leżałem z krwią na głowie dało mi się słyszeć głosy "ojej,leży nieprzytomny sham" albo "hehe,dostał od kogoś". Dwie osoby chyab ruszyły się mi pomóc. Kiedy wrzucono mnie do larczmy nieprzyomnego nikt się specjalnie tym nie przejął,nikt potem nie pytał. Do teraz nurtuje mnie to i nie mogę tego pojąć. Było jeszcze pare takich akcji,ale po co wymieniać. Wystarczyło mi chyba widzieć wasze twarze,kiedy Indi was objechała,jak wyruszaliście na zamkową. Oczywiście,możecie powiedzieć,że ja też nie jestem święty,ale się starałem,starałem,starałem. Niestety serce mi pękało,a ręce opadały,kiedy ludzie piszący na forum "słuchajcie,fabuła 24h/7 dni w tygodniu,ludzieeee,weteraaan" potrafili nie odezwać się ani słowem przez cały obóz,mimo iż posiadali potrebne informacje,które nikomu nie szkodziły. Rozumiem coś ukrywać,ale chyba nie dźwięk swego głosu? Potrafiliście rozmawiać przy ognisku ile gygaherzuf ma wasz komp,a nie potrafiliście powiedzieć "słuchajcie bracia,a gdyby tak...cośtam!".ech.

- Jedyne zastrzeżenie do kadrowej ekipy,to to,że nie powinno tak być,że obóz jest taki krótki :P A no i proponowałbym zawęzić grono weteranów,do osób czysto weterańskich xD Choć wiem,że jest to cholernie selfish ^^






Indi,jak widzisz wyżej-najwięcej zastrzeżeń,niestety mam do ludzi obozowych,ale Ty nie masz na to wpływu. Cóż,nie mogę mpowiedzieć,że ten obóz to było mistrzostwo wszechświata. Ale świata z całą pewnością :hug: :hug: Bardzo dziękuję za te 10 dni,uważam,że możecie być już tylko lepsi. Nie mówię tego z wazeliną,tylko naprawdę tak myślę.


Dziękuję jeszcze raz,chyba wreszcie się przemogę i wypocę coś w temacie dziękczynnym :D Pozdro szejset dla wszystkich :hug:

Grettir - 05-08-2008, 03:37

o plusach i minusach napisze kiedy indziej (gdy nie będę zasypiał nad klawiaturą), ale za to mam jedna ważną propozycje zmiany. Moim zdaniem, jak ktoś wykonuje swojego questa i odchodzi (znika, wsysa go itp.), powinien mieć krótszy czas powrotu do fabuły(nową postacią), niż osoba która zginęła.
Illima - 05-08-2008, 15:18

Popieram Shamarotha w 100% chyba.

Dodam minusik taki, ze ceny nie były w ogóle uregulowane. Rozumiem, że mamy się targować itp, ale to był totalny chaos. Chyba żadna mikstura alchemiczna nie była droższa niż składniki do niej. Tylko Ci którzy biograficznie mieli ze sobą dużo pieniędzy (szlachcice itp) mogli sobie kupić cokolwiek. Każdy inny nie mógl sobie kupić nawet dawki mikstury leczącej. Ratował nas druid, którego mikstury dość latwo było zrobić i tanio je sprzedawal.

No i za dużo knujaczy było w sumie :P (ale to już jakby nie kwestia organizatorów :) )

i tak bylo ok. Czekam na następny :)

Angantyr - 05-08-2008, 16:52

Kilka uwag od postaci niewalczącej:

+ bardzo dobry pomysł na fabułę (pętla czasowa i wprowadzenie trzeciej, niezależnej siły, która narobiła burdelu i wszystkim kręciła)

- trochę za bardzo cukierkowe, bo niezależnie od tego jak bardzo się wcześnie wszystko spaprało, można wszystko odkręcić i będzie och i ach

+ wątki realistyczne - strzałka z dmuchawki, ostateczna walka na stal

- za dużo walki tytanów podczas których wszyscy muszą ją oglądać i siedzieć i patrzeć; może to efekt frustracji wywołanej brakiem miecza w dłoniach, ale niektórym walka sprawia większą radość niż jej obserwacja

- brak możliwości obrony ze strony chaosu - magowie byli absolutnie bezsilni i mogli się jedynie kłaść na ziemi; brakowało elementu wkręcającego ich w potyczki, np. opętanie

+ współpraca BNi/gracze: pogłoski o sztylecie na poduszce

- brak reakcji ze strony graczy w wyniku czego informacja została w gronie jakichś ośmiu osób

- aktywność namiotowa - tam zawsze było gwarno, na zewnątrz jakoś mniej

- za duża dawka indywidualizmu ---> brak współpracy, no, ale jak tu komukolwiek ufać, skoro nawet karczmarz jest ponadto magiem i kupcem :]

+/- duża ilość wielkich wymiataczy, których pokonać mogą jedynie BNi - wymaga tego fabuła, ale gracz jest bezsilny, więc musi polegać na BNach

+ Święty Krąg oznaczony na mapie - w rzeczywistości miejscowi znaliby te ruiny bardzo dobrze z legend i opowiadań... dla graczy może to być brak polotu, dla postaci, zależnie od ich wiary w legendy, powód do sceptycyzmu, nadziei, itp...

- zniszczenie wspaniałego devlaronu, potęgującego siłę wszystkich mikstur, powiększającego rany i dającego nieograniczoną moc, posiadającemu go magowi za pomocą mikstury ze szczawika i czosnku niedźwiedziego, wspomaganego prostym zaklęciem =_=...


Ode mnie to chyba większość tego, co chciałem przekazać. Pomysł na fabułę jest ok. Tylko efektów niezależnych od graczy było jak na mój gust za dużo. ;)


Suil, Angantyr :)

Gadjung - 05-08-2008, 20:20

+ takie jak napisali all powyzej ;p

- Zastoje w fabule ( nasza wina )
- wydaje mi sie ze bylo mniej nocek
- pobudka/sniadanie o 9-10-... , powinno byc tak jak zawsze 8- pobudka, 9 sniadanie, czekanie az wszyscy beda + kary dla spoznialskich...

Ortan - 05-08-2008, 21:19

+ fajna fabuła - po prostu
+ wyprawa z kluczem do kazamat... <3 i ten konik :D
+ fajne postacie BNów: pijany celnik, pan elf, Nazija i Tamadur, wisielec i kobieta w ostatniej kazamacie...
+ Chanacki zagon :D Czysty Monty Python ^^
+ Walka pan elf kontra Werters
+ Obie rozmowy z Lokim
+ Dmuchawka
+ Mnóstwo grania w kości. Aż do znudzenia. Jak dla mnie to bardzo klimatyczne i nie ma nic wspólnego z magicami.
+ Możliwość wzbogacenia się dzięki kościom (i questom :P ), dzięki temu, nawet jeśli zaczynało się z 5 lintarami, można było zostać bogaczem (patrz: Kulbercik)
+"Knucie wewnątrz knucia w knuciu", czyli możliwość indywidualnego sknuwania i niedzielenia się informacjami :3
+ Opisy wizji od Bogini :D :D :D Zarąbiste <yes>
+ Pobudka 9, śniadanie 10.

- Małe tempo fabuły po pewnym czasie
- BNi odporni na magię
- Krąg oznaczony na mapie =_=
- Dialogi między wszelakimi demonami... :3 "Z miłą chęcią!"

Indiana - 05-08-2008, 23:42

Dzięki wszystkim za odpowiedzi, mam nadzieję, że jeszcze trochę przybędzie. Zwłaszcza liczę, że odezwie się ktoś z pierwszego turnusu, gdzie fabuła przebiegła nieco inaczej.

Niektóre wasze opinie są sprzeczne. Co w sumie też jest dla mnie pewną odpowiedzią, wiadomo zresztą, że nie sposób zrobić tak, żeby wszystkim się podobało. Zawsze jedni będą woleli bardziej mistycznie, a inni bardziej politycznie.
Dziwi mnie za to ogromnie, że podobała się wam fabuła. Spodziewałam się raczej narzekań, że była zbyt wielkoformatowa i że znów biedactwa musieliście świat ratować ;) Tym niemniej się cieszę. Na marginesie - Angantyrze, tą fabułę można było doskonale spaprać, nawet na samym końcu. Zwłaszcza na samym końcu. Jednak wbrew waszym własnym deklaracjom - to wy sami zdecydowaliście, że wolicie być grzeczni :)
Podobnie zdziwiły mnie mackoludy :) obawialiśmy się, że wyjdą karykaturalnie. A w sumie nie było źle.
Efekty niezależne - cóż, nadrabialiśmy rok ubiegły i możliwe że daliśmy ich trochę za dużo.
Kości, godziny wstawania, akcje poboczne - to wszystko po pierwsze zależy od was, a po drugie - znów opinie są rozbieżne.

Jeszcze jedna rzecz, o której nie napisaliście, a mnie ciekawi -
w tym roku była zupełnie inna forma OG, nie mieliśmy konkretnych postaci, nie mieliśmy wkładu w fabułę. Całą inicjatywę oddaliśmy w ręce graczy. Byliśmy tylko miejscowymi przewodnikami i czymś w rodzaju "wyjaśniaczy" miejscowych stosunków. I mam wrażenie, że nie pozostało to bez wpływu na samą grę.

No dobra, to na koniec trochę ode mnie o was. Dla równowagi.
Hmm...
1 turnus - grupa, która od razu zaskoczyła nas w ogromnym stopniu swoją chęcią do gry, entuzjazmem, wyczuciem klimatu, odpornością na warunki i dzielnością w walce. Do końca turnusu trudno było mi złapać ich na rozmowie, która by nie dotyczyła fabuły. Grupa nowych w większości graczy (albo w każdym razie nie pretendujących do miana weteranów) stworzyła niesłychanie skonsolidowaną drużynę, aktywną i chętną do gry, co nie przeszkadzało im wewnątrz drużyny okradać się wzajemnie, z ogromną zresztą finezją, oszukiwać i knuć. No i ta grupa miała coś jeszcze, z czego weterani zrezygnowali z założenia, utrudniając grę sobie i nam - sprawne dowództwo. I to takie, które chadzało do walki w pierwszym szeregu i narażało mordkę we wszelkich sytuacjach, stąd nie miało problemu z autorytetem.
Fakt, częścią grupy była potforna banda snotlingów. Ale przynajmniej część z nich rehabilitowała się w walce. I w marszu. Wyprawa na Zamkową była majstersztykiem klimatu. Drugim majstersztykiem była ucieczka z banitami.
Przyjemnie było z wami grać :)

2 turnus - grupa indywidualistów, z których każdy uznał, że może grać sam. W efekcie na dzień dobry mieliśmy 9 postaci zabójców plus kilku złodziei, agentów i konfidentów. Co prawda były to wspaniałe, dopracowane, wychuchane postaci, ze wspaniałymi strojami, grą aktorską etc. Szkoda, że do końca dożyło tylko kilka... Rezultat - kompletny i permanentny paraliż grupy, niemożność podjęcia aktywności w grze, bo zawsze na drodze stało czyjeś knucie. Do tego niemożność wyłonienia dowódców, w rezultacie zupełna porażka w walce. Nie mam pojęcia, gdzie podziali się gracze, którzy w kilku odpierali ataki na barykadzie Widma czy na Moście Lisim... Tym razem słyszałam głównie "jak padnie, to go spałujcie!!"... Wyć się chciało. Ze wstydu. Była chwila, kiedy sądziłam, że znów jestem w grupie starych wyjadaczy - kiedy wracaliśmy z Zamkowej. Ale szybko minęła i gdyby nie kilku autentycznych wojowników, których mieliście w szeregach (niezależnie od ich postaci), cała grupa uciekłaby stamtąd szybciej niż dzieci.
Za to co do banitów - o włos było od tego, żebym przerwała fabułę i poprowadziła ją trybem urwisa... Nie wiem, co to miało być, ale było żałosne. Ci, co tam byli, wiedzą, o czym mówię.
Ale - jak powiedziałam na biesiadzie - to wy decydujecie jak chcecie grać. Na przyszłość po prostu dostosuję się do tego bardziej, przekształcając fabułę bardziej w kierunku "kontenera" niż gry terenowej, z naciskiem na skomplikowane rozgrywki interpersonalne. Knujstwo w waszym wydaniu było pierwszej wody, wygląda na to, że to jest właśnie to, czego weterani oczekują.

3 turnus - no, o urwisach też trzeba powiedzieć. Urwisy zaskoczyły nas na dzień dobry wulkanem energii, ale i rozeznaniem w grze. No i na początku poszło z kopyta, wspaniale. Potem trochę klapło, bo energii mnóstwo, gorzej z wyczuciem klimatu i zachowaniem świata gry. Ale to było w głównej mierze naszą winą, bo nie umieliśmy ukierunkować ich energii i wprowadzić na właściwe tory. Tak czy owak uważam ten eksperyment za udany i sądzę, że z urwisami też da się fajnie grać.

To tyle ode mnie
Czekam na dalsze +/-

Shamaroth_Glupi - 06-08-2008, 00:11

Yngvild napisał/a:
Na przyszłość po prostu dostosuję się do tego bardziej, przekształcając fabułę bardziej w kierunku "kontenera" niż gry terenowej, z naciskiem na skomplikowane rozgrywki interpersonalne. Knujstwo w waszym wydaniu było pierwszej wody, wygląda na to, że to jest właśnie to, czego weterani oczekują.



Kurczę,ale tutaj niestetyy muszę powiedzieć,że spodziewałem się czego innego. Starałem się jak mogłem zbierać nas raz\em,ale pięciokrotne wołanie zbiórek i inne tego typu sytuacje trochę nie pomagały w tym. Rozumiem obóz,jako zwartą solidną grupę,która dzielnie się ze sobą trzyma i seibie nawzajem wspiera. Niestety w tym roku nie odczułem tego od strony graczy. Co jest smutne.

Owszem,kiedy musieliśmy iść po tamtych,co to zniknęli (\Tarin,Ortan,Angi) było pięknie,czajenie się w krzakach,szybkie zebranie się. Achłza mi sie w oku zakręciła. Co prawda Varthanis spieprzyl xD Ale było to wspaniałe.




Odnośnie OG- myślę,że świetny pomysł,acz wypaliłby lepiej,gdybyśmy faktycznie działali wszyscy razem. Lepiej samemu do czegoś dojść,niż być ciągniętym do czegoś ;)


Chcę też powiedzieć,że mocno uderzało we mnie to,że przegrywaliśmy z kretesem w rankingu z początkującym. Powiem więcej-w wielu chwilach,i myślę z resztą o tymk do teraz,chciałem za rok pojechać na 1. turnus. W sensie-patrząc na 'chęci' ludzi do gry. Przykro mi to mówić o dobrych znaomych.

I jeszcze gwol wyjaśnienia-do kadry nic nie mam,niczewo,nothing,nicht. Po prostu to,co rzekłem-możecie yć tylko lepsi :)

Indiana - 06-08-2008, 00:40

Sham, wasza przegrana w rankingu to prosta pochodna tego, że moje fabuły są obliczone na działanie drużynowe. W formie gry, jaką przyjęliście, nie sposób było tej fabuły zrobić dobrze.

Shamaroth_Glupi napisał/a:
Odnośnie OG- myślę,że świetny pomysł,acz wypaliłby lepiej,gdybyśmy faktycznie działali wszyscy razem. Lepiej samemu do czegoś dojść,niż być ciągniętym do czegoś ;)

No tak. Jeden po ryju dla mnie ;)
To może ja się od razu przyznam, że okropnie się czułam jako tegoroczny OG. W tym roku to była dla mnie wyłącznie praca.
Przyznaję, że miałam wrażenie, że brak zaangażowania obu OG odbija się na tym, co robicie. A raczej, na tym, że nic nie robicie. Ale może się mylę. Jeśli tak ma być, to tak będzie.

Hodo - 06-08-2008, 01:14

Z moich obserwacji wynika że odgrywanie OG bardzo wpływa na grupę. W tym roku jedynie Off walczył bokenem i widac było, że w grupie gdzie OG nie stoi w pierwszym szeregu i nie walczy razem ze wszystkimi gracze zachowują się niepewnie, nie walczą tak chętnie jak to robią, gdy u boku mają OG, który drze się i bije na równi z nimi. W rezultacie grupy Indiany łatwiej było roznieśc niż grupy Offa, którzy zagrzewał ich do walki i prowadził do szarży. Co więcej, OG który jest jedynie osobą z którą muszą chodzic na akcje szybko staje się ignorowany przez grupę, ludzi nie chcą się dzielic z nim swoimi przypuszczeniami, knują za jego plecami i w rezultacie jeśli mają 100 fałszywych tropów to nie ma ich kto naprowadzic na ten właściwy. Po tym co zobaczyłem w tym roku uważam, że graczy nie można zostawic samych, OG musi miec wyrazistą postac, jeśli nie OG, to jakiś stacjonarny BN (w rodzaju karczmarza czy Wertersa O'Riginala, knującego z szefową pierwszego turnusu ;) ) bo jeśli nie, to gracze po prostu sobie nie poradzą z fabułą. Polecę przykładem, gdyby nie OG to gracze weterana przez cały turnus szukaliby cholernego miasta umarłych, a na zamkową by w ogóle nie poszli, nie mówiąc już o tym że OG musi przypominac o braniu pochodni świec itp ;)
Kwestia zabijania się nawzajem przyjęłą w tym roku jakieś paranoiczne rozmiary. Nie wiem, dla mnie misja namierz i zabij kogoś z drużyny nie jest zbyt fascynująca. Myślę że w przyszłym roku można to naprawic dając skrytobójcom zlecenia na postacie BN. A tak w ogóle, do jasnej nieprzemakalnej - w świecie fantasy też obowiązuje jakieś prawo i każdy kto dziabnie kogoś nożem w lesie powinien sie liczyc z tym że szybko zostanie powieszony, myślę że to również należy respektowac.

To był mój pierwszy i mam nadzieję że nie ostatni obóz w roli BN, przyznam że to nie lada wyzwanie, pilnowac żeby wszystko jakoś miało ręce i nogi, dziękuję graczom i kadrze za dobrą zabawę, to był mile spędzony czas :)

Shamaroth_Glupi - 06-08-2008, 01:18

Yngvild napisał/a:
Sham, wasza przegrana w rankingu to prosta pochodna tego, że moje fabuły są obliczone na działanie drużynowe. W formie gry, jaką przyjęliście, nie sposób było tej fabuły zrobić dobrze.




Znaczy,mi mniej czy więcej o to chodziło,bo podczas ostatnicjh obozów zawsze było tak,ze działania grupowe działały. Szkoda,że teraz nie było mobilizacji.


Yngvild napisał/a:
A raczej, na tym, że nic nie robicie. Ale może się mylę. Jeśli tak ma być, to tak będzie.



Widzisz... nie poiwedziałem,że to było lepsze. Tylko tak,jak mówię-jest to dobre rozwiązanie,kiedy my jako zwarta grupa robimy tą fabułę,wałkujemy ją itd. Niestety taki OG nie sprawdza się na obozie indywiduów. Wiesz,wtedy wasze ciągnięcie jest bardzo potrzebne. Sama z resztą przyznasz,że chyab rok temu tacy OG by się sprawdzili ;)

Angantyr napisał/a:
Namira (Angi był wtedy gdzie indziej :-( )


Wybacz,mój błąd,ciemno było jak w dupie :P

Hodo - 06-08-2008, 01:29

Shamaroth_Glupi napisał/a:
Sama z resztą przyznasz,że chyab rok temu tacy OG by się sprawdzili ;)

Nie sprawdziliby się.

Shamaroth_Glupi - 06-08-2008, 01:32

Hodo napisał/a:
nie mówiąc już o tym że OG musi przypominac o braniu pochodni świec itp ;)






Niestety,to już podchodzi pod słowo 'załamka' ;_;

Indiana - 06-08-2008, 03:04

Shamaroth_Glupi napisał/a:
Sama z resztą przyznasz,że chyab rok temu tacy OG by się sprawdzili ;)

Nie przyznam. Nie grzesząc skromnością, uważam, że zeszłoroczny obóz był w wydaniu OG dużo lepszy niż ten. Nie wiem, co jest skutkiem a co przyczyną.
Zeszłoroczna grupa fabularnie została zmuszona do wykonywania rozkazów. Druga część grupy, z biernym OG, pozostawała w permanentnej rozsypce.

Ortan - 06-08-2008, 13:42

Cytat:
Co więcej, OG który jest jedynie osobą z którą muszą chodzic na akcje szybko staje się ignorowany przez grupę, ludzi nie chcą się dzielic z nim swoimi przypuszczeniami, knują za jego plecami i w rezultacie jeśli mają 100 fałszywych tropów to nie ma ich kto naprowadzic na ten właściwy.

Bullshit Hodo. Może Twoja postać ufała ostatniej wiernej gwardzistce. Jeśli chodzi o moje postacie, to zdecydowanie większym zaufaniem cieszył się szpiczak.

Cytat:
Po tym co zobaczyłem w tym roku uważam, że graczy nie można zostawic samych, OG musi miec wyrazistą postac,(...) bo jeśli nie, to gracze po prostu sobie nie poradzą z fabułą.

Powiedziała osoba, która z fabułą sobie radzi ;D

Cytat:
Polecę przykładem, gdyby nie OG to gracze weterana przez cały turnus szukaliby cholernego miasta umarłych, a na zamkową by w ogóle nie poszli

I dobrze. Takie było nasze knujne knucie i tak miało być.

Cytat:
nie mówiąc już o tym że OG musi przypominac o braniu pochodni świec itp ;)

taka funkcja OG, naaa? A jak gracze nie pomyślą, to gracze będą leźć po ciemku. Albo nie uratują świata.

Cytat:
Kwestia zabijania się nawzajem przyjęłą w tym roku jakieś paranoiczne rozmiary. Nie wiem, dla mnie misja namierz i zabij kogoś z drużyny nie jest zbyt fascynująca. Myślę że w przyszłym roku można to naprawic dając skrytobójcom zlecenia na postacie BN.

Dla nas najwyraźniej tak. To my jesteśmy graczami i to dla nas ma być fajne. Dawanie zleceń na BNów jest bez sensu jak dla mnie. Jak w zeszłym roku "zabić mężczyznę z niebieskim pierścieniem". Awykonalne. Poza tym BNa znacznie trudniej dorwać w jakichś sensownych okolicznościach, niż gracza. Może dlatego, że dużo wolnego czasu spędzają w domku, zamiast pałętać się po obozie.

Cytat:
A tak w ogóle, do jasnej nieprzemakalnej - w świecie fantasy też obowiązuje jakieś prawo i każdy kto dziabnie kogoś nożem w lesie powinien sie liczyc z tym że szybko zostanie powieszony, myślę że to również należy respektowac.

Słusznie. Proponuję wprowadzić to od przyszłego roku.

Ale mnie Veles lubi bardziej, Hodo.

Aha. I jestem przeciwna zrobieniu bardziej kontenerowej fabuły. Umrzemy z nudów :P Można marudzić, że nie ma czasu na knucie, ale to bezedura. Marudzi się dla zasady. :D

Indiana - 06-08-2008, 14:48

Guzik, Ortan. Jeśli grupa nie wezmie światła idąc do fortów, to ich tam po prostu nie puszczę. Bo póki co jeszcze za nich odpowiadam. Jeśli grupa odkryje to na dyskretne zapytanie OG "a gdzie pochodnie?" i wróci, to pikuś.
Ale jeśli po którejś takiej sugestii większość grupy po raz któryś rozejrzy się licząc, że wróci się ktoś inny, no to już jesteśmy na poziomie urwisa i OG nie pozostaje nic innego jak wydrzeć mordę i nakazać wrócić po pochodnie. Nie mając postaci, OG może to robić jedynie na granicy fabularności.
No bo kto, przepraszam, posłucha drącego mordę szpiczaka, który jest nikim, nie ma nawet bokena. Gdy przyszła armia (notabene z bokenami) po nieludzi i chanów, szpiczak prysnął w krzaki... a reszta, ignorując jak zwykle zachowanie postaci OG, dała się zawlec w niewolę (taaak, wiem, jak tam wróciłam, właśnie-uciekaliście :roll: .)
Pochodną braku zaufania do OG było to, że niektórzy doszli do wniosku, iż nawet o dokonanych zabójstwach nie muszą OG informować.
O ile w zeszłym roku nie sposób było w fabule pominąć mojej postaci i siłą rzeczy miałam kontrolę nad fabułą, o tyle w tym roku ja wiedziałam niewiele, a moja postać dokładnie nic, w rezultacie czasem nie sposób było nawet sugestii udzielać. A - przykro mi, Ortan - bez sugestii ta gra po prostu nie wypali. Dlaczego? Dlatego, że każdy wątek ma setkę możliwych rozwiązań. My jesteśmy przygotowani do odtworzenia kilku z nich. Ale gracze muszą je wybrać. Muszą pójść w te miejsca, które przygotowaliśmy, inaczej wychodzą poza świat gry.
No, ale skoro miało być tak, jak było w tym roku, to faktycznie OG w formie wychowawcy spoza gry wystarczy.

Hodo - 06-08-2008, 19:11

Ortan napisał/a:
Bullshit Hodo. Może Twoja postać ufała ostatniej wiernej gwardzistce. Jeśli chodzi o moje postacie, to zdecydowanie większym zaufaniem cieszył się szpiczak.

Guzik mnie obchodzą twoje postacie, mówię jak jest z większością graczy, to nie kwestia zaufania tylko tego, że jeśli OG jest dla nich tylko przewodnikiem to nie będzie to dla nich partner do ratowania świata. I w rezultacie jak powiedziałą Indi "w tym roku ja wiedziałam niewiele, a moja postać dokładnie nic, w rezultacie czasem nie sposób było nawet sugestii udzielać. "
Ortan napisał/a:
I dobrze. Takie było nasze knujne knucie i tak miało być.

Mhm, a potem bny musiały to odkręcac bo wszyscy się napalili. Myślałyście że oni naprawdę pójdą szukac czegoś co nie istnieje czy chciałyscie sie tylko zabawic ?
Ortan napisał/a:
Dla nas najwyraźniej tak. To my jesteśmy graczami i to dla nas ma być fajne.
Ok, no to w przyszłym roku robimy kontener i wygra ten kto przeżyje :]
Ortan napisał/a:
Aha. I jestem przeciwna zrobieniu bardziej kontenerowej fabuły. Umrzemy z nudów

E tam. Pogracie sobie w kości, pogadacie przy ognisku, poknujecie, a raz dziennie zrobicie sobie wyprawę na mały chochoł albo biały domek i będzie ok :)

Angantyr - 06-08-2008, 20:44

Hodo napisał/a:
Ortan napisał/a:
I dobrze. Takie było nasze knujne knucie i tak miało być.


Mhm, a potem bny musiały to odkręcac bo wszyscy się napalili.


Nie ma się co oburzać, bo pomysł był bardzo ciekawy. Nawet wypalił. :] Rolą BNów z tego co widziałem było nie "odkręcanie" i tłumaczenie, że owe miasto nie istnieje, tylko przekonanie reszty, że są sprawy ważne i ważniejsze, nie cierpiące zwłoki. ;)

Indiana - 06-08-2008, 20:51

Haha, nie wszyscy się napalili tylko Grettir :D
I nie trzeba było odkręcać tylko powiedzieć "To idź. A wiesz dokąd?" :P

Hodo - 06-08-2008, 20:55

Sztolnia mackoludów często padała w odpowiedziach ;)
Ortan - 06-08-2008, 21:00

Cytat:
Guzik mnie obchodzą twoje postacie, mówię jak jest z większością graczy, to nie kwestia zaufania tylko tego, że jeśli OG jest dla nich tylko przewodnikiem to nie będzie to dla nich partner do ratowania świata. I w rezultacie jak powiedziałą Indi "w tym roku ja wiedziałam niewiele, a moja postać dokładnie nic, w rezultacie czasem nie sposób było nawet sugestii udzielać. "


Guzik mnie obchodzi Twoja opinia, ponieważ to nie Ty grałeś. Skąd założenie, że wiesz co myśli większość?

[quoten]Mhm, a potem bny musiały to odkręcac bo wszyscy się napalili. Myślałyście że oni naprawdę pójdą szukac czegoś co nie istnieje czy chciałyscie sie tylko zabawic ? [/quote]

Ach te biedne małe BNy. Aż tak nisko się cenisz? Indi sobie radziła...
A i skąd założenie, że chciałyśmy? Chcieliśmy jeśli już. Zabawić, nie do końca, raczej zmniejszyć ilość osób idących do dewlaronu.
A nawet jeśli zabawić... Widzisz w tym coś złego?


Cytat:
E tam. Pogracie sobie w kości, pogadacie przy ognisku, poknujecie, a raz dziennie zrobicie sobie wyprawę na mały chochoł albo biały domek i będzie ok :)


Dokładnie tak. Zupełnie jak w późniejszej części obozu.

Gadjung - 06-08-2008, 21:09

Ortan napisał/a:

Cytat:
E tam. Pogracie sobie w kości, pogadacie przy ognisku, poknujecie, a raz dziennie zrobicie sobie wyprawę na mały chochoł albo biały domek i będzie ok :)


Dokładnie tak. Zupełnie jak w późniejszej części obozu.


Zajebiscie =]
jade na rpg'a zeby pograc w kosci, pogadac przy ognisku ( tylko o rzeczach fabularnych ofc ! ), poknuje ( no oczywiscie ) a na koniec przejde sie 3h =]

doba -24h, sen(warunki obozowe 10h) , 14h-> przejscie na chochol 3h -> ~ 11h -> kosci 4h( obozowo zaobserwowane i liczone lacznie ) -> 7h -> gadanie przy ognisku ( ognisko jest o d 22 to liczmy z 3h ) -> 4h -> i zostaje 4h knucia =]

lacznie ~21h w obozie , co kto lubi, nie po to jade w gory na larpa zeby siedziec w obozowisku i napierdalac w kosci, czy gadac pol dnia o tym jak skroic komus dupe zeby nikt sie nie dowiedzial..

Ortan - 06-08-2008, 21:13

Gadjung... Ty chyba nie dostrzegasz ironii ^^
Hodo - 06-08-2008, 21:16

Ortan napisał/a:
Guzik mnie obchodzi Twoja opinia, ponieważ to nie Ty grałeś. Skąd założenie, że wiesz co myśli większość?

Ortan, widac było. Parę postów wyżej Indiana dokładniej omawia ten problem.
Ortan napisał/a:
Ach te biedne małe BNy. Aż tak nisko się cenisz? Indi sobie radziła...
A i skąd założenie, że chciałyśmy? Chcieliśmy jeśli już. Zabawić, nie do końca, raczej zmniejszyć ilość osób idących do dewlaronu.
A nawet jeśli zabawić... Widzisz w tym coś złego?

Nie, nie widzę, byłem ciekaw, czy sądziłyście że grupa pójdzie szukac miejsca o którym kadra nic nie wiedziałą ;)
Ortan napisał/a:
Dokładnie tak. Zupełnie jak w późniejszej części obozu.

Cóż, to jest dla nas pożyteczna informacja na przyszłośc

Gadjung - 06-08-2008, 21:16

Ironia jest forma, ktora nie zawsze dziala przez neta ; ]
Indiana - 06-08-2008, 21:21

Ironii może nie dostrzega (regulaminu też nie ;) ) ale sumie tak naprawdę wygląda na to, że po to właśnie weterani przyjechali.

- scena przed karczmą
Indi - ktoś krzyczy! i słychać zaklęcia!
weterani - eeee, taaaak... To chodzmy grać w kości...
Indi - w myślach "@#$%^&*&^%$#@^&* mać", głośno - ruszcie się, ktoś woła o pomoc!!
weterani - eee... o faktycznie... to może ... niech ktoś pójdzie sprawdzić, chodzcie grać...

Tych przykładów mogę ci, Ortan, na pęczki. Nie mów mi, że przyjeżdżacie, żeby się wyszaleć w terenie, skoro nie potraficie wytrzymać popołudnia bez obiadu! Przyjechaliście, żeby pobyć w fajnych ciuchach i poknuć. Sory, ale wasza próba zmniejszenia ilości osób przy dewlaronie jest dokładnie sprzeczna z celem obozu w ogóle, czyli tym, żeby ludzie w ogóle coś robili.
Więc może lepiej zmienić formułę.

Gadjung - 06-08-2008, 21:30

Yngvild napisał/a:
Ironii może nie dostrzega (regulaminu też nie ;) ) ale sumie tak naprawdę wygląda na to, że po to właśnie weterani przyjechali.

- scena przed karczmą
Indi - ktoś krzyczy! i słychać zaklęcia!
weterani - eeee, taaaak... To chodzmy grać w kości...
Indi - w myślach "@#$%^&*&^%$#@^&* mać", głośno - ruszcie się, ktoś woła o pomoc!!
weterani - eee... o faktycznie... to może ... niech ktoś pójdzie sprawdzić, chodzcie grać...

Tych przykładów mogę ci, Ortan, na pęczki. Nie mów mi, że przyjeżdżacie, żeby się wyszaleć w terenie, skoro nie potraficie wytrzymać popołudnia bez obiadu! Przyjechaliście, żeby pobyć w fajnych ciuchach i poknuć. Sory, ale wasza próba zmniejszenia ilości osób przy dewlaronie jest dokładnie sprzeczna z celem obozu w ogóle, czyli tym, żeby ludzie w ogóle coś robili.
Więc może lepiej zmienić formułę.


A tam to bylo celowe, i zastanawialem sie czy jesio jednego nie dac ;]
a co do reszty to zgadzam sie calkowicie ;]

Ortan - 06-08-2008, 21:31

~ Hodo, kadra wiedziała, ponieważ ją poinformowaliśmy.

~Indi, moim zdaniem przesadzasz. Chyba, że donżonu nie liczymy, jako terenu. Sama narzekałaś, że za dużo osób idzie. Na Zamkową też poszło całkiem sporo i, z tego co widziałam, nikt nie marudził. Generalnie na mój nos całkiem sporo łaziliśmy.
Przyczepiłaś się banitów - ok. Przyznaję. To było w naszym wydaniu kompletnie do dupy. Nie wiem skąd wkręciła się taka morfa, bo to raczej kwestia formy była niż głodu.
Gównonit - może i nasza próba była sprzeczna z celem obozu (jakim celem?), ale dobrze wiesz, że na weteranie dewlaronowi nadawane było zbyt duże znaczenie. A nam to pasowało do knucia. Zachować dewlaron sobie i jednocześnie uchronić świat przed wojną. Co w tym było niehalo?
A sceny przed karczma nie kojarzę :P

I owszem, przyjechaliśmy pobyć w fajnych ciuchach i poknuć, co nie wyklucza bycia w terenie.

Indiana - 06-08-2008, 21:46

Ortan napisał/a:
moim zdaniem przesadzasz

Jak zawsze.

Ortan napisał/a:
Przyczepiłaś się banitów

Bo mi się nudzi, to się czepiam.

Ortan napisał/a:
to raczej kwestia formy była niż głodu

Głodu? Żaden człowiek nie umiera z głodu po kilku godzinach. Pomijając fakt, że odchodząc z obozu, można było zabrać ze sobą dowolną ilość jedzenia - skoro jeden z was zdążył w tym czasie zmienić klapki kąpielowe na buty.
Przekonaliście mnie skutecznie (w połaczeniu także z epilogiem), że nigdy, ale to nigdy nie należy wprowadzać do waszych fabuł elementów survivalu i siedzenia w terenie, bo tego nie lubicie.
Strach pomyśleć, co by było, gdyby padało...

Ortan napisał/a:
jakim celem?

Celem obozu dla mnie jest przeprowadzenie przygotowanych akcji tak, żeby uczestnicy mogli je widzieć. Nie interesuje mnie opcja, że grupa czwórki kumpli bierze udział w przygotowanej akcji, podczas kiedy reszta bez sensu snuje się po sztolniach w poszukiwaniu czegoś, czego nie ma.

Ortan napisał/a:
kadra wiedziała, ponieważ ją poinformowaliśmy

Widocznie nie zaliczałam się do kadry.

Ortan napisał/a:
Co w tym było niehalo

To, o czym już pisałam. Ta forma gry, która istnieje obecnie, wymusza działanie zespołowe. Wy przyjęliście za cel ograniczenie atrakcji gry dla własnego małego grona. Fabuła bynajmniej nie wymuszała zatajenia sprawy z dewlaronem. Dzięki Lokiemu o dewlaronie i tak wiedzieli wszyscy, więc wasze czajenie się było bezcelowe. I - tu znów ukłony w stronę poprzedniego tematu - nawet uznaliście za niepotrzebne informowanie OG, że zmanipulowaliście miksturę. Sory, ale to nie ten system. Ten system jest zespołowy. Jeśli ma być indywidualne gwiazdorstwo - to nie idziemy w teren.

Hodo - 06-08-2008, 22:00

Ortan napisał/a:
~ Hodo, kadra wiedziała, ponieważ ją poinformowaliśmy.

A to ciekawe, bo przez cały czas się z kadrą zastanawialiśmy kto zmajstrował ten dopisek.
Ortan napisał/a:
Sama narzekałaś, że za dużo osób idzie.

Ke ?
Ortan napisał/a:
Na Zamkową też poszło całkiem sporo i, z tego co widziałam, nikt nie marudził.
Z tego co wiem Indiana najbardziej wku... sie na graczy właśnie przed wyjściem na zamkową i tylko dzięki opierdzielowi poszło tyle osób.
Ortan napisał/a:
I owszem, przyjechaliśmy pobyć w fajnych ciuchach i poknuć, co nie wyklucza bycia w terenie.

Z tym, że właśnie chodzi o to ze w takiej kolejności... :)

Ortan - 06-08-2008, 22:46

Cytat:
Przekonaliście mnie skutecznie (w połaczeniu także z epilogiem), że nigdy, ale to nigdy nie należy wprowadzać do waszych fabuł elementów survivalu i siedzenia w terenie, bo tego nie lubicie.
Strach pomyśleć, co by było, gdyby padało...

Strach. Twój wybór. Mówiłam, moim zdaniem przesadzasz.

Cytat:
Sory, ale to nie ten system. Ten system jest zespołowy. Jeśli ma być indywidualne gwiazdorstwo - to nie idziemy w teren.

My gwiazdorzy... Nie widzę związku indywidualnego gwiazdorstwa z chodzeniem w teren.

Cytat:
Widocznie nie zaliczałam się do kadry.

Ty ty powiedziałaś
Cytat:
A to ciekawe, bo przez cały czas się z kadrą zastanawialiśmy kto zmajstrował ten dopisek.

Może macie problem z przekazywaniem informacji w kadrze? Na bank wiedział o tym Off, nie wiem kto jeszcze, bo to Airis i Rin zgłaszali.

Cytat:
Ke ?

Nooo... Szpiczak uparcie namawiał do redukcji liczby osób. I klimatu do końca nie było, bo było nas tak dużo, że dźwięków nie było słychać ani potwora widać.

Cytat:
Z tego co wiem Indiana najbardziej wku... sie na graczy właśnie przed wyjściem na zamkową i tylko dzięki opierdzielowi poszło tyle osób.

Wydaje mi się, że nie tylko.

Cytat:
Z tym, że właśnie chodzi o to ze w takiej kolejności... :)

W języku polskim naturalniejsze jest użycie takiej kolejności, ale jeśli bardzo Ci zależy:
Nie wyklucza bycia w terenie, pobycie w fajnych ciuchach i poknucie.

Ojcem Twoim jest.

Myślę, że doszliśmy do takiego punktu, w którym nie ma szans się zgodzić. Kwestia priorytetów.
Ja nie widzę nic złego w obozie typu: chcesz siedzieć - siedź. Chcesz iść - idź.
Wolę indywidualizm, wy pracę grupową :P
A poza tym, za godzinę wyjeżdżam, więc zostawmy ten spór na potem, cobym miała szanse odpowiadać, ok? :D

Rin - 06-08-2008, 22:49

Yngvild napisał/a:
nawet uznaliście za niepotrzebne informowanie OG, że zmanipulowaliście miksturę.


Eeee...ja o czymś nie wiem? Uznałem, że nie muszę informować OG o tym, że NIE WRZUCIŁEM do niej nefrytu. Gdybym dodał na pewno bym informował :P Chyba, że o inną miksturę chodzi...

Cytat:
Przekonaliście mnie skutecznie (w połaczeniu także z epilogiem), że nigdy, ale to nigdy nie należy wprowadzać do waszych fabuł elementów survivalu i siedzenia w terenie, bo tego nie lubicie.


Hmm...część lubi część nie. Może zatem survival dla chętnych? Nic konstruktywnego nie przychodzi mi do głowy. Choćby kwestia obserwacji jakiegoś terenu przez dłuższy okres czasu. Nie wyznacza się wtedy z góry że idzie jakaś tam grupa w której może się okazać niechęć do przedzierania się przez krzaki itp :P Jak kto idzie to na własne ryzyko...

Yngvild napisał/a:
Nie interesuje mnie opcja, że grupa czwórki kumpli bierze udział w przygotowanej akcji, podczas kiedy reszta bez sensu snuje się po sztolniach w poszukiwaniu czegoś, czego nie ma.


Szło by mniej gdyby to ode mnie zależało, ale większość informacji wypłynęła niezależnie. W tamtym momencie do dewlaronu poszło by z 8-9 osób. Tarin (powalony mag z dewlaronem...nic mi naprawdę tak do szczęścia nie było potrzebne jak to) by w życiu nie wiedział o dewlaronie gdyby pierwszy nie dorwał się do dziennika, a Etriell...no cóż. Potrzebna była pomoc jak się dowiedzieliśmy że to nie naszyjnik z dewlaronem był, tylko faktycznie z demonem czy czym tam innym...




Nie wiem jak inni, ale jakoś średnio chce dzielić się informacjami z wielką grupą ludzi i nieludzi których poznałem dwa dni temu. Jakoś nie odpowiada mi opcja "Hej Wam...tu niedaleko jest dewlaron który z powodzeniem może doprowadzić do końca cywilizowanego świata. Częstujcie się"

Shamaroth_Glupi - 07-08-2008, 00:00

Ortan napisał/a:

Dokładnie tak. Zupełnie jak w późniejszej części obozu.



Fakt. Ale Ty też wilaczałaś się po jakimś czasie w nałogowych graczy. Ogólnie uważam,że tego typu gry nie powinny być prowadzone. Ani karty,magici,koci,srosci,szachy. Bo nawet szachy by potrafili zmienić w hazard.


Gadjung napisał/a:
acznie ~21h w obozie , co kto lubi, nie po to jade w gory na larpa zeby siedziec w obozowisku i nap*******alac w kosci,


patrz wyżej.


Yngvild napisał/a:
scena przed karczmą
Indi - ktoś krzyczy! i słychać zaklęcia!
weterani - eeee, taaaak... To chodzmy grać w kości...
Indi - w myślach "@#$%^&*&^%$#@^&* mać", głośno - ruszcie się, ktoś woła o pomoc!!
weterani - eee... o faktycznie... to może ... niech ktoś pójdzie sprawdzić, chodzcie grać...

Tych przykładów mogę ci, Ortan, na pęczki.




Niestety dopisuję się,bo też takich przykładów mogę sporo rzytoczyć.





Yngvild napisał/a:
Nie mów mi, że przyjeżdżacie, żeby się wyszaleć w terenie, skoro nie potraficie wytrzymać popołudnia bez obiadu! Przyjechaliście, żeby pobyć w fajnych ciuchach i poknuć. Sory, ale wasza próba zmniejszenia ilości osób przy dewlaronie jest dokładnie sprzeczna z celem obozu w ogóle, czyli tym, żeby ludzie w ogóle coś robili.
Więc może lepiej zmienić formułę.



Ja akurat cholernie chciałem się wyszaleć i wyłazić. Chciałbym być na donżonie,chciałem walczyć w zwartym szeregu. Ale w momencie,kiedy każdy knuje na każdego i przy tym nie potrafi współdziałać będzie ciężko. Brkowało mi tego,że kiedy padała komenda szyk trójkowy obracałem sie i widziałem pieprzoną tyralierę. Z teg co czytałem,to na początkującym potrafili ładnie ze sobą grupowo działać,a przy tym bez skrupułów się mordowali i okradali :P

Ortan napisał/a:
Indi, moim zdaniem przesadzasz. Chyba, że donżonu nie liczymy, jako terenu. Sama narzekałaś, że za dużo osób idzie.


To nie było narzekanie,tylko Indi powiedziała,że to jest trudne przejście i że ludzie mają się zastanowić,czuy na pewno tam chcą pójść,czy dadzą rade i czy nie wymiękną.

Yngvild napisał/a:
Przekonaliście mnie skutecznie (w połaczeniu także z epilogiem), że nigdy, ale to nigdy nie należy wprowadzać do waszych fabuł elementów survivalu i siedzenia w terenie, bo tego nie lubicie.



Ja do teraz jestem całkowicie za spaniem w terenie. Właśnie przez epiloga z naszą grupą leśnych ludków mi się to spodobało. Może zaliczam się do mniejszości,może w tym roku (dobra,nie 'może' :P ) nie zadbałem o pachwiny. Ale należę do mniejszości,której forma survival'owa odpowiada. Podchody,p
Ortan napisał/a:
byłem w grupie banitów,,choć teraz to się wydda czcze gadanie.


[quote="Ortan"]Ja nie widzę nic złego w obozie typu: chcesz siedzieć - siedź. Chcesz iść - idź.
Wolę indywidualizm, wy pracę grupową :P



Ortan,ale tak jak jeżdżę od trzech lat,takl co roku potrzebna i nieuinkniona była praca zespołowa. Jeśli wolisz indywidualizm,to nie rozumiem co za sens jest w tym,że pomagałaś innym,że inni pomagali Tobie.


Rin napisał/a:

Nie wiem jak inni, ale jakoś średnio chce dzielić się informacjami z wielką grupą ludzi i nieludzi których poznałem dwa dni temu. Jakoś nie odpowiada mi opcja "Hej Wam...tu niedaleko jest dewlaron który z powodzeniem może doprowadzić do końca cywilizowanego świata. Częstujcie się"



Ale tutaj popadasz w skrajność. Ja byłem kowalem i znam siebie prywatnie. Kiedy porwano Alathien,poszedłem. Fakt,poszło z nami... 'pare' osób. Ale wiesz,nie można mieć w obozie 30 osób z których każda wybrała sobie opcję "będę odgrywał kogoś tajemniczego,bo to proste". Rok temu Eskell świetnie grał,o tym,że może wyciągnąć d-a-h dowiedzieliśmy się chyab dzień przed wyławianiem. P prostu-to nie jest obóz,na którym indywidualizm jest wskazany. Takie moje zdanie.

Hodo - 07-08-2008, 00:11

A mi się gra w kości bardzo podobałą, z tym że we wszystkim trzeba znac umiar i nie widzę powodu żeby jej zabraniac. Po to z Jackiem wybijalismy monety żeby wlasnie hazard sie rozwijał na obozie :D
Indiana - 07-08-2008, 00:15

Kurcze, a sądziłam że pojęcie logiki jest wam bliższe...
Zrozumcie żesz, bando indywidualistów, że aby zrobić terenowy obóz taki jak chcecie, musiałabym mieć liczbę kadry kilkakrotnie większą niż liczba obozowiczów, i na każdą waszą chęć indywidualną tworzyć na bieżąco tyle akcji równoległych, ile waszych knujnych inicjatyw... Gorzej, gdybym nie wiedziała, co knujecie, wtedy żeby Hun na Hunie stanął, nie jestem w stanie pod nos wam podłożyć akcji.

Ortan napisał/a:
Nie widzę związku indywidualnego gwiazdorstwa z chodzeniem w teren.

Taki właśnie jest związek, panno Ortan, że z JEDNYM OG idzie JEDNA grupa na JEDNą akcję. A nie na tyle akcji, ilu w grupie gwiazdorów. To nie jest kwestia tego, co ja lubię, tylko tego, jak to się da przełożyć na organizację. Nie dlatego mówię o kontenerze, żeby was zamknąć w jednym miejscu, tylko żeby być w stanie natychmiast organizować wam to, co wy wyknujecie w liczbie dowolnej.

Ortan napisał/a:

Może macie problem z przekazywaniem informacji w kadrze?

Najwyrazniej. Pojęcia nie miałam, czyja to robota na kartce, za wyjątkiem tego, że nie nasza.

Ortan napisał/a:
Wydaje mi się, że nie tylko.

Też sądzę, że nie tylko. Ale szczęka mi opadła, kiedy okazało się, że jednak nie wszyscy idą. Znaczy, w momencie, gdy się o tym dowiedziałam, czyli wcześniej.

Ortan napisał/a:
Szpiczak uparcie namawiał do redukcji liczby osób.

Bullshit. Szpiczak lojalnie ostrzegał. Żeby nie musieć z tunelu zawracać na wstecznym, bo ktoś ma klaustrofobię...Tym niemniej, szpiczak stawał na swoich szpiczastych uszach robiąc tę akcję po to, żeby ludzie ją zobaczyli. A nie, żeby usłyszeli od kolegów, jak było fajnie.

Rin napisał/a:
Uznałem, że nie muszę informować OG o tym, że NIE WRZUCIŁEM do niej nefrytu.

Rinie, słońce drogie, skoro OG (OFF) widział już gotową miksturę i dostał informację, że została wykonana zgodnie z przepisem, to jakim cudem miał wpaść na to, że czegoś tam nie ma? Innym wyjściem byłoby wywalenie jej i nakazanie wam zrobienia od nowa w jego obecności. Tak byłoby lepiej....? Kurcze, mimo naszych najszczerszych chęci, to jednak tylko gra, i świat gry porusza się dzięki OG i MG. Bez ich wiedzy nic nie zadziała...

Rin napisał/a:
Może zatem survival dla chętnych?

Mowy nie ma, to było na epilogu. W ekipie obecnego weterana nie widzę takiej możliwości. A organizacyjnie tym bardziej jej nie widzę (robić akcję nie wiedząc na ile osób, o ile w ogóle?)

Rin napisał/a:
Szło by mniej gdyby to ode mnie zależało

No właśnie... To twoja sprawa, jak grasz, ale system tej gry jest ułożony w formie puzli, które posiadają różne osoby. To tak jak z misją "poszukiwacza osób". Na 1 turnusie zakończyła dziewczyna misję 2 dnia, znalazłszy tego, kogo szukała, bo po prostu zaczęła wypytywać. Na weteranie na biesiadzie przyszedł do mnie osobnik z tą misją, z pytaniem, jak miał znalezć tego poszukiwanego.... Bo przez cały turnus nikomu nie powiedział, że go szuka. Macie wkręcony skrypt tajno-knujno-wrogości wzajemnej i sami uniemożliwiacie sobie ułożenie tych puzzli, bo zamykacie przepływ informacji. Skąd wiesz, ile osób, spośród tych, przed którymi wszystko utajniłeś, miało ważkie dla ciebie informacje?

No ale wasza sprawa. Aczkolwiek wymaga zmiany formuły gry. Popracujem nad tym. :)

Illima - 08-08-2008, 01:28

Mimo tego, że knujność jest fajna etc to myślę, że jednak na larpie było go za dużo. Fajnie, każdy chce być tym na swój sposób jedynym, ale to rozwala grę. Wszelkie knujne postacie powinny moim zdaniem ograniczyć się do drobnych złodziei i zabójców nie mających na oku kogoś najważniejszego w fabule. No ale jak to zrobić kiedy nie uzgadniamy między sobą kto kim gra... (wcale nie proponuję aby to zmienić). Jestem za drużynową grą z OG w roli... Hmm... W sumie i tak i tak mi odpowiadało.

Miałem jeszcze kilka przemysleń w związku z powyższymi postami ale mi umknęło.
No i kości były fajne, ale z lekka za dużo ^^'

Shamaroth_Glupi - 08-08-2008, 01:45

Yngvild napisał/a:
No ale wasza sprawa. Aczkolwiek wymaga zmiany formuły gry. Popracujem nad tym. :)



Indi,ale to jest sugerowane całym obozem,czy 'warszawska ekipą' czy coś innego?

Indiana - 08-08-2008, 01:47

que?
Jakie coś innego? Przecież rozmawiamy o tegorocznym weteranie.

Gothern - 08-08-2008, 01:53

OMG... skasowalo mi cholernie jebitna recenzje... Wybaczcie.. napisze ja jutro. Pozdro .... GRRRRRR
Shamaroth_Glupi - 08-08-2008, 01:53

Nie no,to rozumiem,tylko chcecie zmieniać formułę na podstawie akcji z tamtą czwórką,czy na podstawie obserwacji całego obozu?
user126 - 08-08-2008, 02:03

Dobra: czas pomówić trochę o 1 turnusie :D Otóż najpierw plusy i minusy:

+oczywiście wbijająca w ziemię organizacja tj. efekty specjalne, gra aktorska i stroje BNów, wybór miejsc zwiazanych z quest'em (komnata wyroczni, laboratorium/obóz banitów i oczywiście mroczny fort, w którym uratowaliśmy świat, oraz wiele innych klimatycznych lokacji), walki na stalowe miecze i cała reszta rzeczy podlegająca pod organizację.

+klimat obozowiska położonego przy karczmie.

+nocne akcje!

+główny quest, który zawierał idealną proporcję zagadek, podróży i walk, a na dodatek trzymał w napięciu.

+elementy survivalowe, bo choć widzę u weteranów trochę krytyki wobec tego pomysłu to mi się bardzo podobało i z chęcią zobaczyłbym to za rok.

+mozliwość jedzenia na obiad samego mięsa, bo po raz pierwszy na obozie mogłem zjeść tak jak lubię :D

-brak możliwości (albo po prostu nikt z graczy na to nie wpadł), żeby to gracze (choćby mała grupka) byli złem, a BN i reszta graczy grupą ratujacą świat. Bo to jest miażdżącą zaletą innego LARPa, Fantazjady, że grupa graczy może sformować "Zło", zrobić sobie obóz w lesie/zająć głowny obóz i nękać "dobrych" atakami. Bardzo bym się ucieszył, gdybyście zrobili za rok coś takiego. W końcu skoro udał się motyw z banitami, to zło mogłoby funkcjonować na tej samej zasadzie, tylko utrzymałby się (miejmy nadzieję) dłużej.

-mała ilość questów w obozie. Oczywiście walki i podróze bardzo mi się podobały, ale za rok zamierzam porzucić wojenne rzemiosło i z wikinga przeobrazić się w szlachcica. I gdy się zastanowiłem to jako taki, nie miałbym co robić. Oczywiście mógłbym chodzić z drużyną i pewnie będę tak robił, ale nie będę tam nic robił bo ani walczyć nijak, ani czarować. A tak wykonałbym jakieś zadnie w obozie, podobne do tego ze skrytobójcami polującymi na szefową. Albo jakiś quest polegający na inflirtacji jakiejś grupy? Coś w obozie w każdym razie, coby osoby mniej walczące i czarujące miały robotę.

I to tyle co do organizacji, a teraz trochę do graczy, a mianowicie dwie uwagi:

-otóż bardzo ucieszyłby mnie widok broni zrobionej przez was samych, broni, która nie byłaby mieczem, ale na przykład młotem, toporem, może nawet korbaczem(choć to już wyższa szkoła jazdy). Bo gdy wszyscy biją się tylko jednoręcznymi (ewentualnie dwuręcznymi) mieczami, to naprawdę jest lekko monotnne. Zdaję sobie sprawę, że zrobienie bezpieczniaka trochę kosztuję i zabiera dużo czasu, ale naprawdę warto.

-stroje robione przez samych siebie też byłyby miłą odmianą. Wybaczcie, ale z tego co pamietam to nieliczni mieli własne stroje, a nikt nie miał stroju hmmm..."odpicowanego". Sorry, że znowu porównuje do innego LARPa (nie myślcie, że wolę Fantazjadę: i tak to historie z Karczmy pod Silberbergiem są numerem jeden :D ), ale gdybyśmy mieli TAKIE http://picasaweb.google.p.../Fantazjada2008 stroje to wyglądałoby PIĘKNIE. A tak wyglądaliśmy jak banda chłopów i mnichów. Pewnie, że taki strój to kolejne wydatki i praca na wiele godzin, ale skoro i tak na obóz idzie 1000 zł to mozna dołożyć dodatkowe 100 i zrobić taki strój, że mała bania. Wystarczy przecież kilka rekwizytów jak fajka, księga, pierścienie, amulety i mnóstwo różnych dodatków. Im więcej dodatków tym lepiej. Popatrzcie na Jack'a Sparrow'a :D

Indiana - 08-08-2008, 02:03

Całego obozu, kto ci powiedział, że gadamy o którejś czwórce?
Shamaroth_Glupi - 08-08-2008, 02:15

Shamaroth_GLUPI wybacz nie zrozumienie ;P
Indiana - 08-08-2008, 02:21

Harald, to ja od razu dorzucę trochę w odpowiedzi.
- brak questa odczułeś, bo go nie dostałeś, jako że nie zgłosiłeś wcześniej postaci. To, o czym piszesz, rozwiązuje się, wrzucając nam odpowiednio wcześnie wytyczne do postaci i już my ci załatwimy, żebyś miał co robić ;)
- obóz złych to skomplikowana sprawa. Problem 1 - z waszą grupą może i dałoby radę, ale skąd mogę wiedzieć, układając fabułę, jakich ludzi dostanę? Z weteranami np już by nie dało rady. Problem 2 - logistyka, tj. spanie, wyżywienie i mycie ludzi poza bazą obozową. Obowiązuje nas umowa określająca warunki pobytu i nie możemy jej naciągać (za bardzo ;) ) Poza tym musielibyśmy wam dowozić jedzenie w środek lasu, a to nie zawsze się da. Problem 3 - przerabialiśmy już tego rodzaju fabuły i jest obawa, że wytworzone podziały byłyby zbyt duże i przełożyłyby się na wrogość grup do siebie. A od tego to już krok do spaprania klimatu i wzajemnych ciągłych pretensji.
- broń urozmaicona była w zeszłym roku. Po pierwszych dniach gracze pozbyli się jej masowo na rzecz mieczy... Wasz wybór.
- strój... cóż, Haraldzie :D Jak sobie zrobisz wypasiony strój za stówę, a potem przyjdzie ci w nim przeczołgać się przez pół fortów to ci się odechce :D Stroje z kolczugą, elementami zbroi? Pogadamy, jak przyjdzie biegać przy +40 w cieniu pod górę... Zapytaj Offa ;) Mamy trochę inną formułę niż Fantazjada, tu się nie przyjeżdża wyglądać (choć w sumie po tym roku to nie wiem), tylko działać w terenie. W tym ciuchu musisz wytrzymać 10 dni tego działania :) Więc sorki, ale takie wypasy nie dadzą rady, jeśli nie będą praktyczne :) Ale ogólnie to się zgadzam :) Skoro ja mogę mieć elfie uszy, to inni też mogą, mogą być fryzurki, amulety, karwasze i inne pierdółki :) Byle tylko wyglądanie nie było ważniejsze od gry :)

I w ogóle to cieszę się, że bywalcowi Fantazjady się podobało :)

Gothern - 08-08-2008, 02:36

Yngvild napisał/a:
brak questa odczułeś, bo go nie dostałeś, jako że nie zgłosiłeś wcześniej postaci. To, o czym piszesz, rozwiązuje się, wrzucając nam odpowiednio wcześnie wytyczne do postaci i już my ci załatwimy, żebyś miał co robić


Tak, tu sie zgadzam. Ja wyslalem wytyczne, z kolegami, i Ba, nawet dostalismy wspolnego questa. Wykonalem go sam, ale to czekanie na wyslannika i ukrywanie eliksirow.. pewnie nikt z obozu o tym nie wiedzial, i w sumie dobrze :D
Co do stroju- Uszylem. Wydalem okolo 100 i to wcale nie byl wypasiony stro j (wiec jesli chcemy wypasne elementy zbroi i skory jak LOTR powiedzmy, to musimy raczej liczyc sie z wiekszymi kosztami). Pozatym, tak jak indi mowi. Tutaj gdybamy ze przydalby sie fajny stroj do klimatu, ale gdy wyjdziemy w teren pobiegac, to nic, tylko bluzgac. Ale w tej sprawie drzwi sa akurat otwarte dla graczy, o tyle fajnie.
A jesli chodzi o bajery, jak Indi pisze, uszy, karwasze, to juz kwesita graczy.
Co do zua, to sadze ze slabo by to wyszlo.

Reszta mojej nie napisanej recenzji jest bardzo podobna do Haraldowej :) Pozdrowki

user126 - 08-08-2008, 02:38

Skorzystam zatem z tego, że tak szybko odpowiedziałaś i dorzucę jeszczę kilka komentarzy.
-faktycznie nie wysłałem postaci i żałuję, ale w tym roku nie popełnię tego błędu, skoro ma to Wam pomóc.
-1 "Źli" mogliby się umówić ze soba przed obozem i wysłaliby wczesniej maila ze squadem, celami itp. 2 jedzenie faktycznie byloby problemem, ale możnaby przychodzic jesc i sie myc kiedy "dobro" spi. Wszak wartownikow mozna łatwo ominac/ogluszyc. A to bylaby dodatkowa atrakcja. Jesli czlonkowie tej grupy by sie zgodzili na takie cos to chyba byloby w porzadku, co nie? 3 Nie musiałoby zabijać klimatu: w końcu na tym obozie zwolennicy Chanów wspodziałali ze zwolennikami Cesarstwa i nie było żadnego zatracenia klimatu i wrogosci. Wrecz przeciwnie: to poprawiało klimat.
-ale miecze też moga być jakieś lepsze. Ja też robię sobię miecz, ale półtoraręczny, ze wszelkimi bajerami, tak żeby wyglądał jak najfajniej. Zresztą w mailu z postacią wyslę też jego zdjęcie, bo już jest prawie gotowy.
-kolczuga to faktycznie przesada, zwłaszcza, że jest droga. Ale nie ją miałem na myśli, ale szczególy, których jak widziałaś było sporo w tamtych strojach (księga przy pasie kapłana, kły, opaska na czole, pas z mocowaniami na eliksiry itp.). A wiadomo, że nie będę chodził w skórzanym płaszczu po tunelach, bo choć to klimatyczne mieć taki pobrudzony i podniszczony, to jednak potem zamierzam w nim chodzić po ulicach i szkole :D Możnaby zatem zrobic sobie tani, "bojowy" strój i drugi, bardziej wypasiony do chodzenia po obozie i na łatwiejsze wyprawy. Wygoda jednak przede wszystkim

Indiana - 08-08-2008, 02:39

Ty się tu nie wykręcaj Haraldem, tylko pisz :D
Shamaroth_Glupi - 08-08-2008, 02:42

Harald napisał/a:
1 "Źli" mogliby się umówić ze soba przed obozem i wysłaliby wczesniej maila ze squadem, celami itp. 2 jedzenie faktycznie byloby problemem, ale możnaby przychodzic jesc i sie myc kiedy "dobro" spi.



W tym roku narzekali na brak obiadu,dlatego Indi sie irytuje. a co do umawiania sie-mogloby byc ciezko ustalac z gory 'zlo' nie znajac fabuly.


Harald napisał/a:
. A wiadomo, że nie będę chodził w skórzanym płaszczu po tunelach, bo choć to klimatyczne mieć taki pobrudzony i podniszczony, to jednak potem zamierzam w nim chodzić po ulicach i szkole :D


ja mialem milusia kamizelke skorzana :D

Indiana - 08-08-2008, 02:47

Harald napisał/a:
skoro ma to Wam pomóc

Nie nam, tylko wam :D Nam to niczego nie ułatwia :D

Cytat:
-1 "Źli" mogliby się umówić ze soba przed obozem i wysłaliby wczesniej maila ze squadem, celami itp. 2 jedzenie faktycznie byloby problemem, ale możnaby przychodzic jesc i sie myc kiedy "dobro" spi. Wszak wartownikow mozna łatwo ominac/ogluszyc. A to bylaby dodatkowa atrakcja. Jesli czlonkowie tej grupy sie zgodzili na takie cos to chyba byloby w porzadku, co nie? 3 Nie musiałoby zabijać klimatu: w końcu na tym obozie zwolennicy Chanów wspodziałali ze zwolennikami Cesarstwa i nie było żadnego zatracenia klimatu i wrogosci. Wrecz przeciwnie: to poprawiało klimat.

Wszystko można. Ale - w tym roku przede wszystkim ani Chanowie ani Cesarstwo, nie byli "zli", nie było przeciwstawnych celów. Gdybyś chciał wyprowadzić porównanie, to część graczy musiałaby służyć Lokiemu. To jest do zrobienia, ale z pewnością nie w pełnym zakresie. Może na dwa-trzy dni. Zresztą, ileż razy przeszedłby numer z ogłuszaniem wartowników w biały dzień...? ;D
Harald napisał/a:
miecze też moga być jakieś lepsze.

Ale ty pisałeś o czymś innym niż miecze :) Pewnie, że mogą, wszystko może, byle spełniało warunki bezpieczeństwa :)
Harald napisał/a:
zrobić sobie tani, "bojowy" strój i drugi, bardziej wypasiony

Rozwiązanie optymalne :)

Indiana - 08-08-2008, 02:49

Haha, właśnie przedstawiłam sobie scenę, kiedy "zli" gracze wpadają na obóz, ogłuszają w nocy wartowników i ustawiają się w kolejce do prysznica ;D
A potem ktoś z dobrych się budzi i trza spieprzać ... w klapeczkach japonkach z ręczniczkiem na tyłeczku ;D ;D ;D albo i bez ;D
Oj, wiking, to chyba by jednak nie przeszło ;D

user126 - 08-08-2008, 02:51

Tak coś głupie wydawało mi się to "jesli ma to Wam pomóc", ale już nie wiedziałem jak to zastąpić :D A ogłuszać, jeść i kąpać się moglibyśmy nie w biały dzień, tylko pod osłoną nocy. To byłoby tym bardziej klimatyczne "Dobrzy ludzie śpią, a Zło budzi się do życia"
Indiana - 08-08-2008, 02:53

Nooo ;D W nocy lepiej by się zwiewało w japonkach ;D
Dobra, popracujemy nad tym :)

user126 - 08-08-2008, 02:53

Wtedy zrobiłoby się taką akcję: dwóch walczy z dobrem (schody są wąskie), dwóch ich zmienia, a reszta się kąpie :D A na poważnie to przecież ustawilibyśmy swoich wartowników, którzy pilnowaliby, żeby dobrzy nie wszczynali alarmu. Jak już mówiłem byłoby ciężko, masakrycznie ciężko, ale zabawa też byłaby o wiele większa.
Gothern - 08-08-2008, 02:57

Jezu Indi, przestraszylem sie tej wizjii.. xD

Mowie ci, swoja recenzje napisze jutro, bo tera mi skasowalo i mi sie nie chce pisac ponownie.. :)
Co do zua
Harald napisał/a:
1 "Źli" mogliby się umówić ze soba przed obozem


No wlasnie problem jest z tym, ze wiekszosc osob nie znamy, jadacych na oboz. Nie zarejestruja sie tutaj, poprostu nie wiemy kogo mozna sie spodziewac. Co do wspolnego questa, jest do zrobienia, wiem, bo sam takiego mialem. Ale fabula chyba na sile chciala zebym go sam wykonal, bo iwaszka ukradli, a Studnia... szukal Studni.. :D
Wszystko jest do zrobienia :) Mozna by sie tez umowic ze na przyklad jedzenie posilkow jest poza fabula dla zuych graczy, i fabularnie ich tam nie ma.. ale to juz kwestia zgody indi i ewentualnego zaangazowania graczy.

user126 - 08-08-2008, 02:57

Właściwie to i tak zamierzam być neutralny z odchyłem w dobro, więc nie wiem po co się upieram przy Źle. Ale cóż: może zbierze się grupa, która podchwyci pomysł i go zrealizuje, bo jest naprawdę fajny. :D
Shamaroth_Glupi - 08-08-2008, 02:57

Yngvild napisał/a:
Zresztą, ileż razy przeszedłby numer z ogłuszaniem wartowników w biały dzień...? ;D



W naszym wypadku bardzo dużo razy...

Hodo - 08-08-2008, 02:58

Tylko że obóz nie toczy się wokół zmagan drużyn lecz wokół określonej fabuły którą trzeba zrealizowac i to najczęściej współpracując ze sobą
Gothern - 08-08-2008, 02:59

To moze czas to zmienic? :D
:lol:

Shamaroth_Glupi - 08-08-2008, 03:02

Hodo napisał/a:
Tylko że obóz nie toczy się wokół zmagan drużyn



Wiesz,zawsze mogłoby to być traktowane jako dodatek. Chociaż gdyby i dobrzy i źli dostali po dupach od Lokiego,to by się zreflektowali i zaczęli działać razem :]

Indiana - 08-08-2008, 03:03

Indi nie zgadza się na nic poza fabułą, a już zwłaszcza na posiłki :P
Po prostu, Wiking, rzecz w tym, że jak dla mnie klimat i powaga sytuacji zagrażającej życiu postaci (że o logice nie wspomnę) ni Huna nie licuje mi z powagą marszu pod prysznic. Jeśli już, to taka grupa powitałaby wodę ze strumyczka, ewentualnie grzaną na ognisku i używaną w zdobycznej misce, na jakimś forcie - bazie.
Mówiąc szczerze, taka zabawa to moje marzenie, ale po paru próbach uznaję to za niewykonalne, bo 99 % uczestników brak przygotowania survivalowego i kondycyjnego pod to. A przede wszystkim psychicznego, bo tu już sie nie odgrywa, że ci tyłek marznie, albo że jesteś głodny... A niestety większości to nie bawi...
Cóż, jeśli zgłosi się do mnie przed obozem 09 taka grupa (odpowiednio wcześniej, czyli najpóźniej w marcu), gotowa podjąć takie ryzyko, to jestem gotowa spróbować. Niczego nie obiecuję na razie. Wtedy określę takiej grupie warunki pobytu i zobaczym, czy się zgodzą.

Shamaroth_Glupi - 08-08-2008, 03:06

Yngvild napisał/a:
Cóż, jeśli zgłosi się do mnie przed obozem 09 taka grupa (odpowiednio wcześniej, czyli najpóźniej w marcu), gotowa podjąć takie ryzyko, to jestem gotowa spróbować. Niczego nie obiecuję na razie. Wtedy określę takiej grupie warunki pobytu i zobaczym, czy się zgodzą.




Indi,gdybym nie bał się Łozy,to ym napisał,jak bardzo Cię kocham za te słowa ^^ Zaczynam odkładać na porządne spodnie i buty. Ach.

Gothern - 08-08-2008, 03:08

Oo..bylo by swietnie. Przekaze reszcie Ekipy :) moze sie uda, fajnie by bylo :D
Hodo - 08-08-2008, 03:10

Sham, a nie boisz się ze ci się pachwiny obetrą ? Albo co gorsza jajca! I co wtedy zrobisz? ;] Ach. To tak samo jak z rozmowami w klimacie 24/dobę. Pomysł przedni, wykonanie, no cóż.
Gothern - 08-08-2008, 03:14

Od czego ma sie talk pod reka? :P
Shamaroth_Glupi - 08-08-2008, 03:17

Hodo napisał/a:
Sham, a nie boisz się ze ci się pachwiny obetrą ? Albo co gorsza jajca!



Kiepskie.

Ulfberht - 08-08-2008, 03:19

Stroje nie są najważniejsze , można mieć przecież wypasiony strój a grać jak kozia dupa ^^

edit:

odpowiedziałem na posta sprzed dwóch godzin ... używajcie odśwież :)

Ulfberht - 08-08-2008, 03:26

Yngvild napisał/a:
Cóż, jeśli zgłosi się do mnie przed obozem 09 taka grupa (odpowiednio wcześniej, czyli najpóźniej w marcu), gotowa podjąć takie ryzyko, to jestem gotowa spróbować. Niczego nie obiecuję na razie. Wtedy określę takiej grupie warunki pobytu i zobaczym, czy się zgodzą.


Brzmi nieźle

Hodo napisał/a:
To tak samo jak z rozmowami w klimacie 24/dobę. Pomysł przedni, wykonanie, no cóż.


Hodo w życiu nie ma takich prostych analogii ...

Indiana - 08-08-2008, 03:26

Shamaroth_Glupi napisał/a:
Hodo napisał/a:
Sham, a nie boisz się ze ci się pachwiny obetrą ? Albo co gorsza jajca!



Kiepskie.


Sham, wredne, ale prawdziwe. Zanim zaczniesz mi cokolwiek oświadczać
(swoją drogą tekst o Łozie był idiotyczny), zastanów się czy dasz radę. Bez uszczypliwości to mówię.

Indiana - 08-08-2008, 03:27

Ulfberht napisał/a:
Hodo w życiu nie ma takich prostych analogii ...

A ja właśnie jedną prostą analogię wyciągnęłam z tegorocznych obozów...

Shamaroth_Glupi - 08-08-2008, 03:28

Rozumiem,w Twoich slowach uszczypliwości nie widzę. Wiem,że dam radę,jak zadbam o to,bo niestety obtarcia miałem już przed obozem,a ów je tylko spotęgował.
Gothern - 08-08-2008, 03:29

No nie patrzac, mamy jeszcze 11 miesiecy.. :P
Shamaroth_Glupi - 08-08-2008, 03:31

Myślę,że wystarczy :D
Indiana - 08-08-2008, 03:32

No dobrze. No to zobaczym, jak będzie. Biorę to pod uwagę przy rozważaniach na rok następny, które są dopiero przed nami. I jak mówię - niczego nie obiecuję.
Gothern - 08-08-2008, 03:32

Roznie to bywa.. ja wytyczne postaci wyslalem niecaly tydziem przed obozem.. robiac indi dodatkowa prace :PPPPPP
Dziekuje, bo quest byl super :P :D

Indiana - 08-08-2008, 03:35

Osz nie denerwuj mnie nawet z waszymi opowiadaniami, gdzie pięciu narratorów, dziesięciu bohaterów i niewiedomo ile historyjek :P :P Wrrrr.... :angry: ;) ;)
Gothern - 08-08-2008, 03:36

To studnia! ja pisalem tylko jedna scenke... :P
Indiana - 08-08-2008, 03:46

Teraz to Studnia :P A przedtem było "nooo, napisałem" :P
Dobra, tylko dlatego, że ujęliście mnie opowiadankiem, nie pogoniłam wam tych postaci po cz\asie do diabła :)

Gothern - 08-08-2008, 03:49

:hihi:
Dzienkujem :medit: :D

Ziemowit - 08-08-2008, 12:41

Hmmmm...z weteranem było jak z drużyną polską na Euro. Miało być super, a było poniżej oczekiwań. I nikt nie wie jaka jest tego główna przyczyna :mrgreen:
Wy to macie problemy egzystencjalne, mi tam się podobało. Po raz pierwszy awansowałem na 2 poziom. Postrzelałem sobie z łuku. Następny większy artefakt w spodniach zaliczony. Poznałem wartościowe osoby takie jak Rambo. Brałem udział fabule na tyle na ile było mi to dane. Czegóż więcej chcieć ??

Alathien - 08-08-2008, 13:54

Dobra, nie chcę się powtarzać co do plusów i minusów, ale i tak się powtórzę bo nie można o tym nie napisać:

+ Fabuła, była jak dla mnie naprawdę ciekawa, bardziej podobna do tej z przed dwóch lat, więcej mistyczności i łamigłówek, jeszcze to zapętlenie czasu, po prostu genialne :D I mniej politycznie, też na plus. I brak typowego podziału na dobro i zło, Chanat który w tamtym roku był malowany na zły, wrogów cesarstwa, w tym roku byli z nimi na równi, a siły Chaosu też nie były do końca złem, były chaosem :D

+ Charakteryzacja BNów, ich gra. Mackoludy rules! W tym roku zrobiliście postacie iście z Księgi Potworów i wyszły znakomicie. Też siły Chaosu, kapitalnie, i Werters jako demon i wysłannik Welesa. Postać w donjonie. Indra przemawiający przez swego sługę. Wyrocznia. Wszystko to było świetne.

+Efekty specjalne, co też się tyczy poprzedniego plusa. I ta akcja w Donjonie, była bardzo, bardzo klimatyczna :D

+ pogoda była praktycznie idealna, poza kilkoma upałami.

+Wielu graczy postarało się o strój, więc jeśli o charakteryzacje postaci graczy też było w porządku, ale tu też nasuwa się minus...

– co z tego, ze mieli dobra stroje jak wiele postaci graczy którzy w tamtym roku błyszczeli kreacją postaci w tym po prostu nie odznaczali się niczym. W tym roku nawet nie ma z czego opowiadania napisać. Wiem że nie jestem święta, niby Alathien też nie była jakaś super, ale postać napisałam dużo wcześniej i starałam się wczuć na tyle ile było możliwe, ale quest też nie dawał mi jakiejś ciekawej akcji, tak zdziałałam ile mogłam.

Pełno zastojów w grze i jakby za mało tego wszystkiego. Na poprzednich obozach nie bywało tak żebyś my cały czas siedzieli i nic nie robili. Żadnych pretekstów ani możliwości na wyjścia gdziekolwiek, takie bezsensowne siedzenie i nic nie robienie. To było jak wielkie dziury w fabule. I właśnie w czasie tych zastojów bez tematów fabularnych do rozmowy wywiązywały się takie spłycenia. Ja wiem, że fajnie było sobie pogadać, Globbus, ale nie ileś takich popołudni, dopołudni, wieczorów. Już się wpadało w monotonność, nudę i dlatego wychodziło tak dużo nie fabularnych akcji, rozmów. A jak się już tak wszyscy gracze zasiedzą to potem nawet jak coś się pojawia to ciężko przerwać wszechogarniające lenistwo. Zauważcie, ze na akcjach, większości wyjść z obozu wszyscy sie wczówali i porządnie odgrywali. Tak samo bardzo brakowało mi jakiejkolwiek akcji w dniu uczty, zwykle graliśmy do końca, a tu co? Tylko mała grupka poszła sprawdzić, czy nie ma dewlaronu.

- Kości. Całkowicie za dużo. Nie mówię, ze w ogóle były złe, ale ich nadmiar. Pisaliście, ze świetny sposób na wzbogacenie się. Może, tylko szkoda, ze praktycznie jeden z nielicznych. Wojownicy mieli Ormurina za którego jakąś kasę dostawali. A przeciętny mag zaczynający grę z 5 lintarami mógł kupić kilka komponentów magicznych niezbędnych mu (świece, kadzidła) i nic już nie miał, bez możliwości zarobku, bo nikt mu nie płacił za rzucanie czarów ratujących tyłek choćby Ormurinowi. A co do kości, jeśli ktoś zupełnie nie ma w nich szczęścia i nie jest kasiastą postacią BNa to szybko straci te swoje marne 5 lintarów za które nie mógł nawet jednej miksturki kupić.

– Większość postaci BNów (albo przynajmniej połowa) odpornych na magię. Albo takie sianie plotek żeby magowie nie przeszkadzali wojom w "zabawie" jak na chohole, gdzie powiedziano nam, ze przed kazamatami jest bariera i magowie mają się nie zbliżać. Niestety przez większość czasu, poza nielicznymi akcjami magowie byli balastem dla drużyny który się za nią wlekł. Jeszcze magia bitewna jakoś dawała radę. Ale i tak miałam zaledwie parę przypadków żeby przeciwnik zareagował na mój czar. W porównaniu z wojem taki mag bitewny jest do niczego na polu bitwy. Fakt, parę zaklęć pomyliłam, ale był to naprawdę niewielki procent wszystkich, w tym roku przyłożyłam się i porządnie wykułam wszystkie i cały czas wymyślałam nowe. Moim zdaniem magowie są zbyt słabi w tej grze. Wszyscy tylko patrzą na to jaką rzeź mógłby zrobić mag i dla tego zmniejszają działanie czarów, ale gdy porównać go z przeciętnym wojem który może walczyć ile chce, bo mana mu się nie kończy to i tak jest słaby. Oczywiście teraz powiecie mi że trzeba było grać wojem.. :roll:

user126 - 08-08-2008, 14:00

Cytat:
Stroje nie są najważniejsze , można mieć przecież wypasiony strój a grać jak kozia dupa ^^


Owszem, ale wszyscy grali dobrze (przynajmniej na pierwszym turnusie), więc nie widzę powodu zwracania na to uwagi. Największym "problemem" (cudzysłów stąd, że do prawdziwego problemu nijak to porównywać) są stroje po których nijak nie widać profesji gracza. Oczywiście gdy pobyliśmy ze sobą to już wiedzieliśmy kto jest kto, ale to powinno być widać na pierwszy rzut oka.

Shamaroth_Glupi - 08-08-2008, 14:14

Harald napisał/a:
Największym "problemem" (cudzysłów stąd, że do prawdziwego problemu nijak to porównywać) są stroje po których nijak nie widać profesji gracza. Oczywiście gdy pobyliśmy ze sobą to już wiedzieliśmy kto jest kto, ale to powinno być widać na pierwszy rzut oka.



Kurczę,tu się z Tobą nie mogę zgodzić. Mieliśmy w tym roku gościa,który był pedałkowto ubrany,śiewał i grał i mówił,że jest bardem. Był zabójcą. Ja byłem kowalem i wykuwałem miecze. Byłem zabójcą :P Kapłan nie każdego Boga chciałby być rozpoznawalny.


Alathien napisał/a:
Wojownicy mieli Ormurina za którego jakąś kasę dostawali.



Dupa,nic nie dostaliśmy xD Nawet złamanego lintara przez cały obóz,ciągle nas dymali ;_;

Ulfberht - 08-08-2008, 14:31

Shamaroth_Glupi napisał/a:
Dupa,nic nie dostaliśmy xD Nawet złamanego lintara przez cały obóz,ciągle nas dymali ;_;


Nie powiem kto nie oddał kasy za odprowadzenie ...

Choć w sumie nie mam pojęcia za co Ormurin miał płacić swoim Wojom ... :)

user126 - 08-08-2008, 14:35

Pewnie, że zabójcy i im podobne typy nie powinni się ujawniać, ale widzisz: pseudobard ubrany był jak bard i dlatego uważaliście go za barda. A gdyby miał na sobie jeansy, lnianą koszulę i kaptur, a obok niego stał wojownik i mag, identycznie ubrani, to musisz przyznać, nie wyglądałoby tak fajnie jak gdyby bard był pedałkowato ubrany, wojownik miał na koszuli naszyte jakieś płytki, imitujące pancerz, a mag miał mnóstwo pierścieni, księgę u pasa i szatę. I o to mi od początku chodzi. Żeby profesje (te "uczciwe") były widoczne po stroju. Ale oczywiście najważniejsze, żeby widać je było po zachowaniu gracza.
Indiana - 08-08-2008, 16:49

Alathien napisał/a:
quest też nie dawał mi jakiejś ciekawej akcji, tak zdziałałam ile mogłam

Alathien, jesteś kolejnym z przykładów, że to nie quest decyduje o postaci. Quest to rzecz poboczna, ważne, na ile postaci chce się brać udział w fabule. I jak raz do twojej postaci nie mam żadnych absolutnie zastrzeżeń :)

Alathien napisał/a:
świetny sposób na wzbogacenie się. Może, tylko szkoda, ze praktycznie jeden z nielicznych.

Do listy poprawek zostało już wprowadzone poprawienie zaplecza walutowego :)

Alathien napisał/a:
W porównaniu z wojem taki mag bitewny jest do niczego na polu bitwy.
Alathien napisał/a:
Moim zdaniem magowie są zbyt słabi w tej grze.

Uważam, że się mylisz.
Po pierwsze, profesje magiczne, za wyjątkiem bitewnej, nie służą z założenia do walki. Jeśli ktoś chce wyciągnąć maksimum z walk, faktycznie powinien zostać wojownikiem. Są dostępne profesje, które są "fizyczne" i mają elementy magii.
Po drugie, realizacja zaklęć kuleje u nas od zawsze, a w tym roku na polu bitwy wydaje mi się, że największym problemem była mała słyszalność czarów. Nie sądzę za to, żeby było to jakimś ogromnym problemem, fakt, ze magowie zawsze narzekają, że są za słabi. Tymczasem w tym roku Bny regularnie padały na wasze zaklęcia.
Harald napisał/a:
Żeby profesje (te "uczciwe") były widoczne po stroju.

Na pewno nie zaszkodzi, ale nie proponowałabym raczej rozwiązań w stylu "naszyte płytki"...:/ wyjdzie nam z tego okrutna kaszana. Już lepiej postarać się o normalne elementy stroju ochronnego, karwasze, kaptur kolczy itp. ALbo np. skórzany kaftan (kamizelka) z naszytymi podkładkami. Proszę, bez imitacji i plastików, bo wyjdą pajace, a nie wojownicy :/

Gadjung - 08-08-2008, 18:25

Yngvild napisał/a:

Alathien napisał/a:
W porównaniu z wojem taki mag bitewny jest do niczego na polu bitwy.
Alathien napisał/a:
Moim zdaniem magowie są zbyt słabi w tej grze.

Uważam, że się mylisz.
Po pierwsze, profesje magiczne, za wyjątkiem bitewnej, nie służą z założenia do walki. Jeśli ktoś chce wyciągnąć maksimum z walk, faktycznie powinien zostać wojownikiem. Są dostępne profesje, które są "fizyczne" i mają elementy magii.
Po drugie, realizacja zaklęć kuleje u nas od zawsze, a w tym roku na polu bitwy wydaje mi się, że największym problemem była mała słyszalność czarów. Nie sądzę za to, żeby było to jakimś ogromnym problemem, fakt, ze magowie zawsze narzekają, że są za słabi. Tymczasem w tym roku Bny regularnie padały na wasze zaklęcia.

no coz, istnieje na to latwe rozwiazanie, tylko jest chyba niemozliwe do realizacji ze wzgledu bhp. mianowicie chodzi mi o to, ze tak jak przy magii ' BN'owskiej ' tak i przy naszej uzywac petard. ofc nie tak mocnych jak wasze ale dzieki nim latwiej bedzie okreslic obszar dzialania i odgrywac efekty ;]
( i tak 99,9% magow ma rozdzke wiec poprostu rozdzka by wskazalo kierunek, a druga reka rzucilo petarde , limit many = limit czarow, wiec magowie nie musieliby targac ze soba tony petard )

tylko jak napisalem wczesniejten pomysl chyba nie przejdzie ze wzgledow bph ;> [/quote]

Indiana - 08-08-2008, 20:18

Oczywiście, że to niewykonalne. Bezpieczeństwo to raz. Wyobraz sobie, że gracz odpala czar , a w tym momencie dostaje z bokena i pada/ktoś go przewraca/sam się potyka. Albo że przy odpalaniu odpali się komuś reszta paczki.
Ale też i z innego powodu. Gracze nie widzą 90 % momentów odpalania "czarów". Nie ma w tym nic klimatowego. Te momenty, które widzicie, gdy w ciemności np. słychać czy widać zapalniczkę, zazwyczaj są kaszaniaste. Nie wyobrażam sobie, że nagle wszyscy będą zasuwać i odpalać zapalniczkami petardy normalnie podczas gry.

Gadjung - 08-08-2008, 20:32

Yngvild napisał/a:
Oczywiście, że to niewykonalne. Bezpieczeństwo to raz. Wyobraz sobie, że gracz odpala czar , a w tym momencie dostaje z bokena i pada/ktoś go przewraca/sam się potyka. Albo że przy odpalaniu odpali się komuś reszta paczki.


ehehehehe...tzw wyzszy poziom realizmu ;P

Doctor - 08-08-2008, 20:37

Równie dobrze możesz wsadzić ryj w ognisko - też będzie wysoki poziom realizmu. :P ;)
Ulfberht - 08-08-2008, 22:28

Alathien napisał/a:
– Większość postaci BNów (albo przynajmniej połowa) odpornych na magię.


Nie byłem magiem , ale według mnie BN-i byli odpowiednio podatni na magię , jednak nie reagowali kiedy czar wypowiedziany był za cicho ...

Hodo - 08-08-2008, 22:32

Faktycznie dużo w tym roku było postaci odpornych na magię. Staraliśmy się padac kiedy było to możliwe. Fakt, czasem w ogólnym hałasie nie dało się wychwycic polskiej wersji zaklęcia i nawet jak się widziało że ktoś coś rzuca to nie bardzo było wiadomo co ;) A czasem po prostu trudno było pasc i dac się spałowac, kiedy np zaraz trzeba było leciec dalej i dac się ścigac ;)
Doctor - 08-08-2008, 22:39

Hodo napisał/a:
A czasem po prostu trudno było pasc i dac się spałowac, kiedy np zaraz trzeba było leciec dalej i dac się ścigac ;)

Prawda, prawda, po trzykroć prawda.
Przy czym nie wydaje mi się, żeby postaci odpornych na magię było odczuwalnie więcej. :)

allam - 08-08-2008, 23:46

Ufff... Przebiłam sie przez wasze posty, sporo tego.

+ Odgrywanie BN'ów: m. in. niezapomniana postać kupca z Chanatu wykreowana przez Hoda(żałuję, że nie udało mi sie kupić Krecika :-( ) i Dyplomata oraz kupiec-numizmatyk (pozwolę go sobie tak nazwać) odgrywani przez Jacka.
Do BN'ów można było podejść i poklimacić kiedy nikomu się nie chciało i poknuć trochę ^^ (m. in. z Wertersem).

+ Działania OG (wielki ukłon dla Indiany) - było z kim się zastanowić per: "mamy to, to i to, hm... co dalej? jak zrobimy tak to... a jak inaczej to...". Zdaję sobie sprawę, że moja postać była 'nakierowywana' na odpowiedni trop (wręcz wrzucana na niego :mrgreen: ), ale było to robione bardzo delikatnie. Ja mam satysfakcję z rozknuwania "co by tu dalej...",

+ Ćwiczenia przeprowadzone przez Off - przynajmniej mi to uświadomiło jak ważne jest zwarcie&inne-techniczno-taktyczne-zabawki i dało motywacje do wydzierania się na polu bitwy: "Szyk, szyk, trzymać szyk!",

+ Zgranie grupy (ogromnie wszystkim dziękuję),

+ Prawidłowe priorytety graczy (najpierw myślimy o fabule potem o wygodzie - przynajmniej tak to wyglądało z relacji Banitów) (i chronienia mojego tyłka przed skrytobójcami :mrgreen: ),

+ To, że mogłam jako postać darzyć zaufaniem innych np. zawsze jak coś się działo, gdzie będzie potrzebny ktoś silny i mężny, Verna zawsze biegła po Gothernna(pupilku :mrgreen: ) -mimo jego 'ciemnych' interesów o których dobrze wiedziała,

- brak zaangażowania w cokolwiek ze strony niektórych graczy,,

- na tyle częste wychodzenie z klimatu przez cześć graczy, że aż chciało mi się raz tłumaczyć "ja teraz mówię klimatycznie" 8-) ,

+/- z relacji Banitów dowiedziałam się, że był BN odporny na magię, odbijający strzały i jednocześnie rzucający zaklęcia (zabójco magów-mag-wojownik :-D ?)
Mimo wszystko trudno mi ocenić czy było za dużo BN'ów odpornych na magię, bo większość naszych magów po prostu ich nie atakowała >.> (może to subiektywne odczucie),

+ BN'i siekący mieczem potrafili dopasować sie do nas w walce, (hm.. nie wiem jak to ująć, dobra będzie tak: oczywiste jest, że powinnam częściej padać od ich miecza, bo obiektywnie rzecz biorąc nie miałam żadnych szans w walce, a czasem BN'i dawali tyle czasu by ktoś zdążył dolecieć do mnie i mi pomóc),

+ nocne, klimatyczne wyprawy,

Na razie skończyły mi się pomysły :-P



Hodo napisał/a:
A mi się gra w kości bardzo podobałą, z tym że we wszystkim trzeba znac umiar i nie widzę powodu żeby jej zabraniac. Po to z Jackiem wybijalismy monety żeby wlasnie hazard sie rozwijał na obozie :D


To już wiem, dlaczego te monety były takie krzywe (owalne, trapeziaste, o kształcie-trudnym-do-określenia-jednym-słowem) ;-)

Hodo - 08-08-2008, 23:57

A dlaczego wydaje ci się że cesarskie monety powinny byc okrągłe ? :P

allam napisał/a:
z relacji Banitów dowiedziałam się, że był BN odporny na magię, odbijający strzały i jednocześnie rzucający zaklęcia (zabójco magów-mag-wojownik :-D ?)

Jak dla mnie zwykły demon :D :D

allam - 09-08-2008, 00:12

A nie powinny być ^^'? Wiesz okrąg, Gracja, Japonia, doskonałość, harmonia i te rzeczy :-D

Zwykły demon?!

Ekhem... Tak, bardzo zwykły <ze strachu chowa się do szafy i patrzy przez dziurkę od klucza czy nigdzie mnie ma zwykłych demonów vel. Hoda>

Najbardziej mi się podobała krótka wymiana zdań z jednym 'niezwykłym i miłosiernym' demonem
Ja do Gothernna: Pamiętasz o pierścieniu?
Gothernn: Tak, pamiętam
Demon: Jakim pierścieniu?
Ja: a z kim mam przyjemność?
Demon sobie poszedł od nas :-( ...
Do tej pory nie mogę dojść, dlaczego mnie nie zarąbał :]

Indiana - 09-08-2008, 00:13

Nooo, Verna :) Najwyższy czas :)
allam napisał/a:
Działania OG (wielki ukłon dla Indiany)

Do usług :) Na tym ta funkcja polega, inaczej niewykonalna byłaby realizacja akcji :) Jak już mówiłam, jak dla mnie moja tegoroczna rola OG była do kitu bo zrezygnowałam z całej jej fabularnej oprawy. Zresztą, zanim obydwie wasze grupy mi zaufały, to była połowa turnusu ;)

Hodo napisał/a:
allam napisał/a:
z relacji Banitów dowiedziałam się, że był BN odporny na magię, odbijający strzały i jednocześnie rzucający zaklęcia (zabójco magów-mag-wojownik :-D ?)

Jak dla mnie zwykły demon :D :D

Zgadzam się :) Swoją drogą... przy banitach? Demon...? :shock: Gdzie?....
allam napisał/a:
powinnam częściej padać od ich miecza

Nie doceniasz waszych możliwości, byliście w walce lepsi niż sądzisz. Masz do czynienia ze sportami walki, wiesz z pewnością, że najważniejsza w całej zabawie jest psychika :) Off tylko pokazał wam techniczne rozwiązania :) A jeśli wrócicie w przyszłym roku, to będzie jeszcze lepiej :)

allam napisał/a:
większość naszych magów po prostu ich nie atakowała

I słusznie :) W założeniu, nie liczą maga bojowego, profesja magiczna nie służy do walki :)
allam napisał/a:
Prawidłowe priorytety graczy

I tu się podpisuję obiema łapkami :)

Pozostaje mi życzyć sobie, żeby obydwie grupy graczy przemieszały się, tworząc grupę od hardcorów terenowych oraz grupę od knujactwa obozowego, wtedy będziemy mogli dopasować wam dokłądnie fabułę :)
Marzenia ściętej głowy ;) :D
Po prostu na początek życzyłabym sobie, żebyście wszyscy wrócili w przyszłym roku :)

Indiana - 09-08-2008, 00:15

allam napisał/a:
a do Gothernna: Pamiętasz o pierścieniu?
Gothernn: Tak, pamiętam
Demon: Jakim pierścieniu?
Ja: a z kim mam przyjemność?
Demon sobie poszedł od nas :-( ...


Cooo tooo? ;D ;D i kiedy ;D i jaki pierścień ;D wyśmienite :D

allam - 09-08-2008, 00:20

Po tej piekielnie długiej wędrówce, koło obozu, gdy nas demony atakowały ^^. Pierścień miał dodawać jedno HP Gothernn'owi :mrgreen: . ładna byłaby zdobycz dla demona, nie?

Kod:

Hodo napisał/a:
allam napisał/a:
z relacji Banitów dowiedziałam się, że był BN odporny na magię, odbijający strzały i jednocześnie rzucający zaklęcia (zabójco magów-mag-wojownik :-D ?)

Jak dla mnie zwykły demon :D :D

Zgadzam się :) Swoją drogą... przy banitach? Demon...? :shock: Gdzie?....


A nie wiem czy demon, w każdym razie jakiś piekielny wymiatacz, którego chyba odgrywał nasz Hodo :-D . Z relacji wynika, ze było to koło tych ruinek gdzie sie minęły obie grupy "Mypsy" i Banici

Hodo - 09-08-2008, 00:22

allam napisał/a:
A nie powinny być ^^'? Wiesz okrąg, Gracja, Japonia, doskonałość, harmonia i te rzeczy

Kochana, w Styrii nic nie jest doskonałe :D

Wymiana zdan genialna :D "A z kim mam przyjemnośc" Człowiek kulturalny nawet z demonem rozmawia na poziomie :D

Indiana - 09-08-2008, 00:28

Hodo napisał/a:
Wymiana zdan genialna

Taaa, jak teatrzyk zielona gęś :D

allam napisał/a:
było to koło tych ruinek gdzie sie minęły obie grupy "Mypsy" i Banici

Eeee, kurcze, pojęcia nie mam, o czym mowa. Hodo? Gdzie tam wymiatałeś? O ile znów nie pomylono cię z Olą ;D

Hodo - 09-08-2008, 00:42

Nie chodzi czasem o Hernę ? Ale ja w tym dniu nie walczyłem z graczami tylko byłem nieśmiałym kupcem :P
user126 - 09-08-2008, 00:44

Nie "Mypsy", tylko "Wypsy"!
Indiana - 09-08-2008, 00:57

No właśnie, Harald :D Wypsy, czyli Oni-psy :P Czyli z punktu widzenia Verny Mypsy :P
user126 - 09-08-2008, 01:00

Też fakt. Zbyt skomplikowana logika jak dla prostego wikinga :D Jak zostanę szlachcicem to będę jarzył szybciej.
Hodo - 09-08-2008, 01:04

Ja myśle że szlachcic tym bardziej by nie zjarzył, oni są tylko do wydawania pieniędzy :D
user126 - 09-08-2008, 01:08

Słuszna uwaga, choć nie pasuje do tego szlachcica, którym zagram za rok :)
Gothern - 09-08-2008, 03:45

Yngvild napisał/a:


Nie doceniasz waszych możliwości, byliście w walce lepsi niż sądzisz. Masz do czynienia ze sportami walki, wiesz z pewnością, że najważniejsza w całej zabawie jest psychika :) Off tylko pokazał wam techniczne rozwiązania :) A jeśli wrócicie w przyszłym roku, to będzie jeszcze lepiej :)


Po prostu na początek życzyłabym sobie, żebyście wszyscy wrócili w przyszłym roku :)


Oczywsiscie, wroce ,tym razem na Weterana. :D

Ogolnie sadze ze z walka bylo dobrze
. Dziewczyny bardzo dobrze sobie radzily. Nie raz odwracajac glowe widzialem lecacy Miecz w moje plecy, i w tej samej chwili dziewczyne zbijajaca go. Nie to co rok temu, zanim sie zorietnowalem kto atakuje nasz ;szyk trujkowy; to z 10 osob z tylu zostawalem tylko ja...
Co do `expienia´ po obozie- To jest racja. Trenowalem co prawda tutaj w Opolu z kolegami, ale nie tak wiele. A roznica w walce miedzy 07 a 08 byla kapitalna.

allam - 09-08-2008, 13:54

Hodo napisał/a:
Nie chodzi czasem o Hernę ? Ale ja w tym dniu nie walczyłem z graczami tylko byłem nieśmiałym kupcem

Bogowie, nie mam zielonego pojęcia. Znam to tylko z opowieści jakiś krętackich, zdradliwych, tchórzliwych, knujnych i nieufających nikomu Banitów ;-)

Hodo napisał/a:
Ja myśle że szlachcic tym bardziej by nie zjarzył, oni są tylko do wydawania pieniędzy :D

Kochany, a chcesz przez łeb? Verna to przecież szlachcianka :D
Yngvild napisał/a:

Hodo napisał/a:
Wymiana zdan genialna

Taaa, jak teatrzyk zielona gęś :D

Ja nawet mam podejrzenia, który BN mógłby dostać połowę zysków z tego teatrzyku, ale rozsiewać plot nie będę, bo pewna nie jestem :-P Trudno was rozpoznać po głosie.

user126 - 10-08-2008, 00:18

allam napisał/a:
Znam to tylko z opowieści jakiś krętackich, zdradliwych, tchórzliwych, knujnych i nieufających nikomu Banitów


ehem: Ja byłem pośród banitów i żaden z tych epitetów do mnie nie pasuje.

Indiana - 10-08-2008, 00:24

Spoko, do mnie pasują wszystkie ;)
allam - 10-08-2008, 00:57

Przypomniałam sobie jeszcze ;-) :

- Fruterianie czy jak oni się tam zwali :angry: . Myślałam, że zarżnę na miejscu i to już nie tylko klimatycznie. Z mojego punktu widzenia wygląda to tak: siedzieliśmy przy ognichu, klimaciliśmy o atakach, które na pewno nas tej nocy czekają, BN'ki zaczęły swoją 'fanfaronadę' (wiem, że to określenie nie pasuje, ale po prostu kocham to słowo :D ) i... i jak dla mnie klimat poszedł, a mnie trafił szlag na tyle mocno, że polazłam od ognicha (i z tego co pamiętam to wtedy właśnie usłyszałam Doctorka podkładającego sztylet w namiocie i zwiałam z powrotem do karczmy :mrgreen: )

+ Dobrze rozegrane akcje np.: podzielenie się na "Mięso armatnie" i "Wsparcie" i walka z partyzantką (szczerze mówiąc to nie wierzyłam, że atak "Mięska" na "Wsparcie" i wciągniecie w ten sposób partyzantki w hueh... zasadzkę, wyjdzie. Może dlatego to tak miło wspominam); pojmanie elfów i wszystkich pro Chanackich; scena na moście (mogłam sobie wtedy poodgrywać pełną gębą :-) )

user126 - 10-08-2008, 01:39

allam napisał/a:
pojmanie elfów i wszystkich pro Chanackich


Tak: to było bardzo fajne... Ale rozegrane było faktycznie dobrze, bo uciekliśmy i był jeden z najlepszych dni na obozie.

Varthanis - 10-08-2008, 03:10

Scena na moście na weteranie mnie skosiła - podział na dwie armie, potyczka ze sobą, nagle... WTF? coś tu nie gra, to już chyba było o_O a później nagły orient i szok :D

słowem, wszystkie akcje z zapętlaniem czasu wymiatały - basta :D

Ziemowit - 10-08-2008, 13:22

I tak najlepsza na moście była przemowa Bobra. Tak ujmująca...szkoda że tak niewielu jej słuchało
Melyonen - 10-08-2008, 14:38

Ja jej słuchałam i pozniej padłam mu w ramiona. :D :D
Gothern - 10-08-2008, 15:20

allam napisał/a:
scena na moście (mogłam sobie wtedy poodgrywać pełną gębą )


Doslownie ;D

Varthanis - 10-08-2008, 15:33

tia, ja z Torusem na tyłach oddziału cesarskiego rozmyślaliśmy czy 'w imie pokoju' nie pociachać styryjskiej grupy po plecach xD
Anka... - 12-08-2008, 21:36

Hodo napisał/a:
Nie chodzi czasem o Hernę ? Ale ja w tym dniu nie walczyłem z graczami tylko byłem nieśmiałym kupcem :P


A nie chodzi przypadkiem o tę postać, która zaatakowała grupę intelektualistów? Z tego co pamiętam wtedy część poszła na devlaron (tak to się pisze?), a część do wyroczni....

Abel - 12-08-2008, 23:49

Ty nie walczyłeś Hodo, ale ja ten dzień wspominam z mojej ulubionej akcji, która na I turnusie wyszła gorzej niż na II z powodu zakrzywienia czasoprzestrzeni :P
Może chodzi o któryś z ataków za mostem lub bramą?

Gothern - 13-08-2008, 04:17

Ten moment gdy chanowie wycofali sie na moscie, i zostala tylko grupka graczy-elfow. Tak patrzyli po sobie ze strachem.. dlaczego akurat wtedy musialo dojsc do porozumienia, no... ^^
Abel - 13-08-2008, 09:47

Wtedy jak się wszyscy poślizgnęli na moście? :D nie wiem, znowu coś zepsuliście :P
Viron - 13-08-2008, 17:06

Też bym coś napisał. Po 3/4 pierwszej strony wymiękłem. :P

+Fabuła! Świetna, a przede wszystkim zaskakująca. Tyle zapętleń nie było nawet dwa lata temu (odnosząc się do wypowiedzi Alathien). I wbrew przypuszczeniom, nie denerwowało mnie to, że znów ratowaliśmy świat.

+Charakteryzacja i efekty specjalne, które podobały mi się zawsze :P (ukłony dla Abla, który jako demon wywoływał u mnie dreszcze :D )

+Gra w kości. Nie wiem dlaczego wszyscy tak się jej czepili. Klimatyczna, zajmująca gra. Rozumiem, można byłoby mieć pretensje, gdybyśmy grali w karty (nie wspominając już o magicach), co jest dużo bardziej nieklimatyczne, ale kości?
No...drobną ( :D ) przesadą było stawiane kości ponad fabułę, ale ja nie mam sobie nic do zarzucenia :P

Koniec tego dobrego.

-Podstawowym minusem tego LARPa był mój quest. To było awykonalne! Miałem przekonać Gildię, żeby naciskała na Chanat o otworzenie szlaku handlowego.
Dobra. Informacje na początek...pusto. Udałem się TU, ponieważ Gildia naciska TU na pokój, a wszyscy kręcą się TU wokoło CZEGOŚ (czego - nie wiem. Że to dewlaron dowiedziałem się 3 dni później).
W drugi dzień piszę list do Gildii Kupieckiej. Kolebka oderwana, jak na złość w całym Srebrnogórzu nie ma ani jednej stacji Gildii (dziwne). Wybrać się do niej? Jak, cholera, jak już wspomniałem w wielkich górach Srebrnogórza nie ma żadnej siedziby G.K, a Kolebka jest poza światem i bym sobie krążył po lesie. Trudno. Zacząłem szukać w bandzie yndywydualystów wtyki G.K. Okazało się to daremne, bo nic nie znalazłem. :D
Na koniec, w ostatnim dniu trafia się Tarin, który pod postacią (jak się później dowiedziałem) wysoko postawionej w G.K. kobiety morduje Alastara. Szansa! Wypisuję weksel. Przekazanie kasy na jej uwolnienie ma być pod bramą. Mam być sam. Daję pieniądze (razem 2200 lintarów, pff) i zadowolony wracam do obozu. Po godzinie okazuje się, że oszukano mnie i dałem pieniądze złodziejowi.
Pf. Chyba jestem za głupi, bo ja nie dałem rady tego wykonać.

-zastoje w fabule, ale to już było pisane setki razy, więc sobie odpuszczę.

-brak wspólnego działania, jak to w zeszłych rokach :P Cholerni yndywydualyści :P

Chyba tyle. Reszta była świetna.

przepraszam za ewentualne powtarzanie się słów.

Gothern - 13-08-2008, 22:44

Abel napisał/a:
Wtedy jak się wszyscy poślizgnęli na moście?

W pewnym momencie naprawde sie cholernie przestraszylem ze spadne :D jezu, to byl Hardcore

Shamaroth_Glupi - 14-08-2008, 00:06

W którym mijescu mostu się poślizgnęliście?
Gothern - 14-08-2008, 01:57

Na srodku. Bylo cholernie slisko....
Hodo - 15-08-2008, 23:34

Viron napisał/a:
Podstawowym minusem tego LARPa był mój quest.

Jaki egocentryk xD

Indiana - 16-08-2008, 02:32

allam napisał/a:
Fruterianie czy jak oni się tam zwali :angry:

Zgadzam się. Ale tu zawinił brak doświadczenia i wyczucia nowych BNów :)

allam napisał/a:
nie wierzyłam, że atak "Mięska" na "Wsparcie" i wciągniecie w ten sposób partyzantki w hueh... zasadzkę, wyjdzie

BNy niemal autentycznie uwierzyły, że ze sobą walczymy :) Masz rację, fajnie wyszło :)

Viron napisał/a:
Gra w kości. Nie wiem dlaczego wszyscy tak się jej czepili. Klimatyczna, zajmująca gra.

Ja też nie mam jej nic do zarzucenia. Szczerze mówiąc, grze w karty czy dajmy na to warcaby też bym nie miała. Rzecz rozbija się o to, że jeśli gracze wolą grać niż iść na akcję, to mamy problem.

Viron napisał/a:
Dobra. Informacje na początek...pusto. Udałem się TU, ponieważ Gildia naciska TU na pokój, a wszyscy kręcą się TU wokoło CZEGOŚ (czego - nie wiem. Że to dewlaron dowiedziałem się 3 dni później).
W drugi dzień piszę list do Gildii Kupieckiej. Kolebka oderwana, jak na złość w całym Srebrnogórzu nie ma ani jednej stacji Gildii (dziwne). Wybrać się do niej? Jak, cholera, jak już wspomniałem w wielkich górach Srebrnogórza nie ma żadnej siedziby G.K, a Kolebka jest poza światem i bym sobie krążył po lesie. Trudno. Zacząłem szukać w bandzie yndywydualystów wtyki G.K. Okazało się to daremne, bo nic nie znalazłem. :D
Na koniec, w ostatnim dniu trafia się Tarin, który pod postacią (jak się później dowiedziałem) wysoko postawionej w G.K. kobiety morduje Alastara. Szansa! Wypisuję weksel. Przekazanie kasy na jej uwolnienie ma być pod bramą. Mam być sam. Daję pieniądze (razem 2200 lintarów, pff) i zadowolony wracam do obozu. Po godzinie okazuje się, że oszukano mnie i dałem pieniądze złodziejowi.
Pf. Chyba jestem za głupi, bo ja nie dałem rady tego wykonać.

:roll:
No dobrze, od początku. Na własne życzenie powiązałam cię z Republiką i dałam dość duży kaliber postaci, ostatecznie miałeś niemal nieograniczone fundusze oraz pełnomocnictwa Senatu Republiki. Nie wiem, kogo pytałeś (z BNów) o miejscowego agenta Gildii. Na pewno nie mnie, a to ja odgrywałam przewodniczkę karawan kupieckich, mogłam cię skontaktować. Poza tym w grze były co najmniej trzy postaci związane z Gildią. Namir - oficjalny przedstawiciel Gildii, zajmujący się (już nieoficjalnie) dewlaronem. Mortimer - najemnik Gildii, ochraniający i pilnujący Namira z ramienia Gildii. Oraz alchemik, przy okazji nekromanta, pracujący dla Gildii, czyli Szalony. Z którym z nich rozmawiałeś na temat swojej misji?... W dodatku w połowie gry pojawiła się, już bez mojej ingerencji, ale z moim poparciem, oficjalna wysoka przedstawicielka Gildii w postaci Krwawej Reni. W dodatku na wstępie uprzedziłam Ren o twojej misji, więc była przygotowana na reakcję, gdybyś tylko z nią nawiązał kontakt... Nie wiem, kogo winisz za niewykonanie misji... Z drugiej strony, skoro wybraliście sposób gry, polegający na kompletnym utajnianiu informacji i swoich celów... No tak, wtedy misja polegająca na nawiązaniu kontaktu mogła się nie powieść...

Viron - 16-08-2008, 13:36

Nie, ja nie mam pretensji do organizatorów! Prędzej do tego, że sam nie zabrałem się do tego już pierwszego dnia...chociaż usprawiedliwić mnie może to, że nie wiedziałem, iż chodzi o dewlaron. I jak już mówiłem, w tej grupie strasznie było trudno znaleźć kogokolwiek kto nie miałby tajemnic. Owszem, ostatniego dnia dowiedziałem się, że Ren jest wysoko postawioną w Gildii (od Namira). Miała za mną rozmawiać, jeśli ją wykupię z więzienia, za morderstwo. Cena była umówiona na 1200 lintarów, ja dałem 2200 (!) i się okazało, że to był zwykły naciągacz, a Renia wyszła sama za sprawą Starosty.

Nikogo nie pytałem o agenta, ponieważ pewny byłem, że list wszystko załatwi. A gdy okazało się, że na całym Srebrnogórzu nie ma ani jednej "siedzibki" Gildii, a kolebka oderwała się od świata, to miałem marné szansé, żeby spotkać agenta.

Yngvild napisał/a:
Z drugiej strony, skoro wybraliście sposób gry, polegający na kompletnym utajnianiu informacji i swoich celów... No tak, wtedy misja polegająca na nawiązaniu kontaktu mogła się nie powieść...


I dokładnie o to chodzi.

Zdecydowanie wolę być donoszącym zdrajcą, niż wysoko postawionym kupcem :D

Ah, jeszcze jedno. Tak, moja postać była wysokiego kalibru i to moja wina, że nie umiałem, a właściwie nie potrafiłem jej dobrze odegrać, ale strasznie mnie bolało, że na początek miałem tak mało informacji :( Gdy się wszystkiego dowiedziałem, kolebka fruwała już w przestworzach :>


[EDIT] Yngvild, czy uczciwy złodziej, który regularnie, co jakiś czas podpierdzielał mi coś z magazynu, oddał może drewnianą szkatułkę? Troszku mnie ona wykosztowała i nie chciałbym jej stracić :)

Indiana - 16-08-2008, 13:56

Żaden złodziej niestety niczego nie oddał. Marne to pewnie pocieszenie, ale my też straciliśmy sporą część artefaktów :(

Dziwna sprawa z tym wykupieniem z więzienia. Ponieważ całość była regularną improwizą, kazałam Doctorowi, który grał żołnierza, przyjąć od ciebie wykup, a dodać tylko do niego łapówkę dla siebie. Nie wiem, skąd niby wzięło się, że to nie ty ją wykupiłeś.... :-|Węszę tu czyjś niepotrzebny nadmiar inwencji.

Mało informacji mieli chyba wszyscy. Trudno nam podawać informacje, bo cokolwiek wam powiemy, będzie to malutki wycinek informacji o miejscu. W ten sposób każda podana informacja automatycznie jest drogowskazem. Dlatego raczej czekamy na wasze pytania, niż podajemy sami, również dlatego, że unikamy dzięki temu pracy nad tysiącami szczegółów, które musielibyśmy wymyślać jako maskujące.

No, list niestety nie miał szans nigdzie dojść. Bo kolebka fruwała w przestrzeni właśnie :)

To morał chyba z tego, że nadmiar knujności nieco szkodzi. I nie jest bynajmniej zjawiskiem normalnym :)
Ale nic się nie przejmujcie, już powoli powstają rozwiązania problemu :) :hihi:

Shamaroth_Glupi - 16-08-2008, 14:11

Yngvild napisał/a:
No, list niestety nie miał szans nigdzie dojść. Bo kolebka fruwała w przestrzeni właśnie

To morał chyba z tego, że nadmiar knujności nieco szkodzi.



I że trzeba się spieszyć,bo nie znasz dnia ani godziny,kiedy znajdziesz sie gdzieś we wszechświecie :P

Viron - 16-08-2008, 15:37

No to szkoda :P

Tak, Doc powiedział, że mam mu dać jeszcze 200 dla niego (chociaż już dałem 800 ponad wskazaną cenę) i zapewnił, że Renia wyjdzie. Przyszedł Starosta i zwolnił Ren od tak sobie. Wyszło na to, że dałem majątek Banku Republiki i wielkie gje to dało :D

Yngvild napisał/a:
Ale nic się nie przejmujcie, już powoli powstają rozwiązania problemu :) :hihi:


Mamy się bać? :D

Indiana - 16-08-2008, 17:29

Viron napisał/a:
Przyszedł Starosta i zwolnił Ren od tak sobie.

???? ;D
Przecież Starosta zwolnił Renię, dlatego, że ją wykupiłeś :D Nie wiem o co ci chodzi w tym momencie :)

Abel - 16-08-2008, 17:37

Taak i to było wtedy, kiedy się podirytowałem, bo pojawienie się Starosty wszyscy zignorowali zajęci kośćmi... Może dlatego, bo nie spytałeś to nie wiedziałeś, że Renia wyszła za kaucją... :roll:
Shamaroth_Glupi - 17-08-2008, 00:49

Abel,ten dzień,kied stałeś z nami ambitnie przed karczmą -.-?
Viron - 17-08-2008, 02:24

Nie, nie, nie.

To było tak. Przekazałem kaucję, Starosta przyszedł, wszyscy go zlali, zajęci grą w kości, podszedł Namir, ja i...na śmierć zapomniałem, kto tam jeszcze był.
Dialog potoczył się tak :

-Witamy panie starosto (ple, ple, ple)
-Witam.
-(ple, ple, ple) ... nasza "kompanka" została niesłusznie skazana.
-Dlaczego?
-Ponieważ usprawiedliwia ją list, który zdołaliśmy przechwycić.
-Jaki list?
Bober polazł po list. To był ten świstek, który odebraliśmy magowi z kapituły (martwemu magowi), w którym napisane było, że Alastar za zabicie Krwawej Reni miał dostać "śmieszną cenę" 500 lintarów.
Abel czyta, czyta. Dobrze, wypuszczę ją.
Podchodzę do Namira.
-To ta moja kaucja nic nie dała?
-Na to wygląda.

Tak to wyglądało z mojej strony. Może coś przegapiłem.

Indiana - 17-08-2008, 04:03

Viron, ja naprawdę nie rozumiem o co ci chodzi, chłopie... :roll: To nie moja wina, że Namir ci jakąś bzdurę powiedział.
Na marginesie - ciekawe, co niby udowadniał ten list, skoro stało w nim, że Alastar ma zabić maga Tarina, a nie Renię... :roll: Starosta uwolnił Renię, bo dostał kaucję. Ciekawe tylko, czemu tak tajnie nie wyjawiłeś panu Staroście, że to ty jesteś tym, który kaucję wpłacił... Przy samej tej scenie mogłeś błysnąć, że ty reprezentujesz Republikę Nadbrzeżną i ręczysz słowem, oraz tym listem (jak już się na niego uparliście), że Renia jest niewinna i wpłacasz za nią kaucję. I trąbić o tym tak głośno, żeby nie dało się nie usłyszeć, po czym porozmawiać z Renią o tym, co może ci załatwić w zamian za tą drobną przysługę. W ten sposób właściwie mogłeś całą misję załatwić na pół godziny przed biesiadą... :roll:
Wybacz, Viron, ale z tego co mówisz, wychodzi, że zawaleniu misji jesteś winien ty osobiście. :-|

Viron - 17-08-2008, 15:25

Pf. Nie powiedziałem, że to twoja wina, a wręcz podkreślałem, że nie winię organizatorów, więc ja nie rozumiem, dlaczego się bronisz :roll:
Yngvild napisał/a:
Na marginesie - ciekawe, co niby udowadniał ten list, skoro stało w nim, że Alastar ma zabić maga Tarina, a nie Renię...


Nie wiem. Starali się wytłumaczyć staroście, że w ciele Reni jest Tarin. Widocznie staroście coś udowadniał...szczerze mówiąc, to nie dziwi mnie, że można było się w tym pogubić.

Yngvild napisał/a:
Starosta uwolnił Renię, bo dostał kaucję.


Wszystkie znaki na ziemi i niebie mówiły jednogłośnie, że Ren została uwolniona dzięki listowi.

Yngvild napisał/a:
Wybacz, Viron, ale z tego co mówisz, wychodzi, że zawaleniu misji jesteś winien ty osobiście.


Miło, że sobie podyskutowaliśmy. Ja uważam inaczej. Do zobaczenia za tydzień.

pozdrawiam

Abel - 17-08-2008, 15:39

Yngvild napisał/a:
który grał żołnierza, przyjąć od ciebie wykup, a dodać tylko do niego łapówkę dla siebie.


Plus premia dla Starosty :P

Viron napisał/a:
Wszystkie znaki na ziemi i niebie mówiły jednogłośnie, że Ren została uwolniona dzięki listowi.


Wszelkie znaki na niebie i ziemi ZINTERPRETOWAŁEŚ, że wykup nie miał znaczenia, a jednak miał i to kolosalne.

Viron napisał/a:
szczerze mówiąc, to nie dziwi mnie, że można było się w tym pogubić.


Sęk w tym, że Starosta nie mógł wam uwierzyć w historyjkę o podwójnej osobowości, bo wykraczało to poza jego urzędniczy łeb. Dopiero pokazanie DOWODU sprawiło, że klepka w mózgu zaskoczyła i Starosta w ogóle dopuścił myśl, że ona może być niewinna.

Indiana - 17-08-2008, 17:29

Viron napisał/a:
Pf. Nie powiedziałem, że to twoja wina, a wręcz podkreślałem, że nie winię organizatorów, więc ja nie rozumiem, dlaczego się bronisz :roll:

Zasugerowałeś, że to była mission impossible, więc usiłuję ci udowodnić, że tak nie było i unaocznić wszystkie szanse, których nie wykorzystałeś.
Viron napisał/a:
Do zobaczenia za tydzień.

Kłi? Przyjeżdżasz czy cuś? :)

Gothern - 17-08-2008, 18:37

Yngvild napisał/a:
Viron napisał/a:
Do zobaczenia za tydzień.


Też tak właśnie jakos pomyślałem :D

Shamaroth_Glupi - 17-08-2008, 18:38

Ja też tak pomyślałem,ale po chwili doszło do mnie,że to może jakiś cytat :P
Gothern - 17-08-2008, 18:48

Albo ON wyjeżdża >P
Hodo - 17-08-2008, 19:48

Viron, mówisz że twoje niepowodzenie w misji to nie wina organizatorów, a jak Indiana zwraca uwagę że z tego co mówsz wynika że sam jesteś sobie winny to mówisz, że uważasz inaczej. To jak to z tobą jest ? :P
allam - 17-08-2008, 23:11

Hodo, dłuższego i bardziej zawiłego zdania nie dało się zbudować?
Czwarty raz je czytam, a nadal nie jestem pewna czy je dobrze rozumiem :P

Shamaroth_Glupi - 17-08-2008, 23:30

Napisał to jednym tchem ^^
Hodo - 17-08-2008, 23:52

Zwykłe zdanie wielokrotnie złożone, czepiacie się ;p
allam - 18-08-2008, 15:29

Tak, czepiam się. Przyznaję się do tego z całą przyjemnością :mrgreen:
Quarties - 19-08-2008, 13:12

Viron, podstawowe zasady LARP'a:
1. MG ma zawsze rację.
2. OG ma zawsze rację.
3. BN też ma zawsze rację.
4. Jeśli MG nie ma racji patrz punkt 1.
5. Jeśli OG nie ma racji to tylko dlatego, że MG mówi inaczej.
6. Jeśli BN nie ma racji to tylko dlatego, że OG, albo MG mówią inaczej.

Więc skoro wszyscy, oprócz MG się wypowiedzieli, to znaczy, że mają rację.
Do zobaczenia w sobotę Villsviny :P

Abel - 19-08-2008, 13:47

Hodo napisał/a:
Zwykłe zdanie wielokrotnie złożone, czepiacie się


I tak nie przebije ono zdania złożonego z tekstów u magów. Ciekawe czy ktoś je zauważył, bo było absolutnie bez sensu :P

Hodo - 19-08-2008, 16:38

Quarties co jest w sobotę ? ;P
allam - 19-08-2008, 20:50

Abel, przytocz, przytocz proszę...
Jeżeli było na naszym obozie to nie zauważyłam, ew. nie pamiętam. Jeżeli było na weteranach to nie mam szansy pamiętać, ale chętnie się dowiem ^^'

Abel - 19-08-2008, 22:41

To było na wszystkich trzech turnusach, a zdanie brzmi następująco:

"Do pobierania many żywiołu powietrza najlepsze są tereny często owiewane prze wiatry, dodatkowo znajdujące się na wzniesieniu, które, w miarę możliwości, stoi na skrzyżowaniu podziemnych żył magicznych, które gęstymi sieciami oplatają cały znany nam świat, więc znalezienie takiego miejsca nie wydaje się tak trudne, aczkolwiek trzeba wielkiego szczęścia, aby trafić na nie za pierwszym razem, co czyni cały rytuał znacznie trudniejszym, aczkolwiek efektywniejszym." :P :D :D z tekstu "Rytuały magiczne".
Swoją drogą to żaden z magów nie zastosował się do umieszczonych tam instrukcji, co mnie bardzo... zawiodło, tak to dobre określenie :P

Zdanie powstało dzięki inspiracji Offa, który powiedział, że zdania 7-krotnie złożonego to nie napiszę :D

Hodo - 19-08-2008, 23:36

Nie bez powodu twoje teksty znajdowały się w folderze pt "Bajdy Abla" ;) ;) :P
allam - 19-08-2008, 23:39

Abel napisał/a:
Ciekawe czy ktoś je zauważył, bo było absolutnie bez sensu :P

Nie dziwię się, że je przegapiłam, bo to zdanie ewidentnie ma sens :mrgreen: . A to, że jest długie, zawiłe i żeby je zrozumieć trzeba sobie rysować łapkami w powietrzu plan 3D, świadczy tylko o twojej złośliwości lub ew. o dobrym humorze objawiającym się budowaniem długich zdań lub o jakimś innym fakcie, którego nie jestem świadoma :P (lub po prostu o twojej upartości względem udowadnia czegoś Offowi, ale ta możliwość mniej mi się podoba :-D )

Torus - 20-08-2008, 00:26

Ja mam taką małą uwagę : Alathien skoro nie miałaś kasy na początku i nie miałaś kapitału do gry to skąd miałaś tą kasę, którą mi w ostatni dzień "pożyczyłaś" na grę? :)
Alathien - 20-08-2008, 14:30

miałam tylko 5 lintarów ;p a dwa mi zostały z poprzedniej postaci
Ulfberht - 20-08-2008, 15:40

też miałem 5 lintarów na początku ... i w porywach doszedłem do 80 :)
Doctor - 20-08-2008, 15:59

A ja miałem weksel na dwa kafle i 200 lintarów w kamykach (pozdro Viron). ;)
Torus - 20-08-2008, 17:47

My z Grettirem w ostatni dzień wygraliśmy w kości razem około 80 (40 na łeba chyba wyszło)
Krecik1 - 21-08-2008, 22:33

Miałam lintara!
Hodo - 21-08-2008, 22:40

Ta, a twój stary dwa lintary :P
Krecik1 - 21-08-2008, 23:15

W takim razie miałam 3 lintary.
Shamaroth_Glupi - 21-08-2008, 23:25

Ja miałem... 1000 na wejście,potem przez moment mialem jakies 4000 lintarów,a potem skończyłem z pustą kieszenią :D
Ulfberht - 21-08-2008, 23:54

przeklęta inflacja ... :)
Quarties - 23-08-2008, 01:03

Hodo napisał/a:
Quarties co jest w sobotę ? ;P


Poprawka w niedziele, przyjeżdżam z rodziną do srebrnej, wziąć swoje rzeczy i pozwiedzać :)

Hodo - 23-08-2008, 01:09

Aha, to z villsvinami sie raczej nie zobaczysz, chyba że chodziło ci o indianę i łozę :P
Quarties - 27-08-2008, 13:10

tak, właśnie o nich :P
Katharziz - 08-12-2008, 02:58

Więc...

Przeczytałem troszkę ponad polowe pierwszej strony z tego tematu... dalej po prostu mi się nie chciało i brak czasu.

Ponieważ czasu od obozu minęło całkiem sporo, pomyślałem że opisanie tego co pamiętam może być ciekawe. W końcu to co zapamiętałem musiało się rzucać w oczy.

Po pierwsze chciałem przeprosić za swoje zachowanie jako banity, podszedłem do tego zbyt na "ludzie" i za mało klimatycznie. chodź po głębszym zastanowieniu znalazłem przyczynę... tego "luźnego" podejścia... był nim zastój, niestety wywołany przez ogół graczy.

Po drugie MINUSY

-Indywidualizm jak najbardziej, ale tu był Trochę zbyt powszechny.

-Zdecydowanie za wielka potęga Bn'ów, 1BN - 30 przeciwników
(-zabiłem Cię. -Tak, zabiłeś tego po prawej, ten po lewej Cię trafił)
rozumiem że ciężko rozwiązać problem dużej ilość, żołnierzy, ale wolałbym bić się z jednym którego zabijam(lub on mnie), i jeżeli ja go zabiłem, to po 5s wstaje jako ktoś inny.

-bezsilność Magów co do: demonów, stworów chaosu itp...

-piękne są formułki magiczne, ale ich wykorzystanie w walce jest naprawdę trudne(czas rzucania czarów... 'i tak was wszystkich sparaliżuję')

-nie jasne wytłumaczenie jak gracz/bn ma zareagować na czar

-BARDZO zmienne tępo fabuły... pierwszy i ostatni dzień... Niesamowicie szybko i wspaniale... inne dni... stosunkowo różnie, ale parę godzinnych przestojów nie było zbyt miłych

-czas powrotu do gry dość długi jak na tak krótki czas obozu, myślę że to był jeden z punktów który który powodował "strach"... większość było żal utracić swojej idealnej postaci.

-chaotyczne ceny

-podział na małe grupki, bez przygotowania na to BN, NPC itp..

-brak walk na otwartej przestrzeni

PLUSY!
+ Reakcja Inidany, nazwałbym to pęknięciem - gdy ostro wytłumaczyłaś że mamy się wsiąść do roboty. Miałem ochotę Ci pogratulować.

+Fabuła... po prostu napisać książkę

+Efekty specjalne

+Jak już było klimatycznie... to było... Brak słów... niesamowicie... (konik na biegunach, walki demonów i wiele innych)

+ Atmosfera przyogniskowa, wartowa

SUGESTIE
-wprowadzenie jakiegoś Cennika

-podwójny język czarów...

Przy wielkich zaklęciach(tworzeni laski, talizmanu), lub zaklęciach statycznych, które wypowiada się w trakcie względnego spokoju, lub obiekt na który ma działać nie ucieka/walczy... lub jest obiektem martwym. Ogólnie mówić- magia nie bojowa - używamy język Czysto magicznego, długie mantry, zaklęcie wypowiadane w niezrozumiałym języku dla niemagicznych śmiertelników

Język Bojowy, czysto polski "Kula Ognia", "Paraliż", "Oślepienie"... lub jakaś formułka przed, aby można było odróżnić rzucenie czaru od zwykłego nazywania czaru, np: "ex Kula Ognia"

Taki język bojowy pozwoliłby łatwiej reagować przeciwnikom na czar(paść na ziemie, biegać w kółko niczym podpalony, czy stanąć jak wyryty po sparaliżowaniu)

Poświęcić chociaż 30min pierwszego dnia na pokazanie jak reagować na podstawowe zaklęcia.

Jeżeli już jest podział na grupki to dać każdej grupce swojego BN... który jakoś by tam działał... chodź ja w ogóle nie jestem za podziałem na grupki.

Zapewne znów chaotycznie pisałem...

Pozdrawiam Vifonek
P.S. Jak coś mi wpadnie do głowy to napiszę.

Hodo - 08-12-2008, 03:21

Vifon, jak metytorycznie, chaux pas bas !
Indiana - 08-12-2008, 18:53

U, czuję się nieco wyrwana do odpowiedzi :) No to odpowiadam:
Katharziz napisał/a:
chciałem przeprosić za swoje zachowanie jako banity

Wybaczone ;)
Katharziz napisał/a:
Indywidualizm jak najbardziej, ale tu był Trochę zbyt powszechny.

Prawda. Byliśmy sami zdziwieni, do jakiego stopnia weterani się podzielili.
Katharziz napisał/a:
Zdecydowanie za wielka potęga Bn'ów, 1BN - 30 przeciwników

To naturalny punkt widzenia gracza :) Staramy się robić tak, żeby padać, odchodzić i wracać znów, ale to zwyczajnie nie zawsze jest wykonalne.
Poza tym, zwracam uwagę, że w fabule 2008 gracze mieli do czynienia z istotami z gatunku demonów, ich nieśmiertelność, która miała być wręcz demonstracyjna, miała na celu dać odczuć graczom, że odpowiednio długie machanie bokenem nic w tym przypadku nie da.
Katharziz napisał/a:
-bezsilność Magów co do: demonów, stworów chaosu itp...

jak wyżej. I wcale nie bezsilność. Ale też i nie mamy na celu tworzenie gry, w której za jednym kichnięciem gracza padają zastępy wrogów. To fantasy, owszem, ale wy jesteście normalnymi stworzeniami, a nie bogami :)

Katharziz napisał/a:
piękne są formułki magiczne, ale ich wykorzystanie w walce jest naprawdę trudne(czas rzucania czarów... 'i tak was wszystkich sparaliżuję')

Jest trudne. Ma być trudne. Inaczej każdy jeleń mógłby być magiem :) Ale nie jest niewykonalne.
Katharziz napisał/a:
nie jasne wytłumaczenie jak gracz/bn ma zareagować na czar

Racja. Próbujemy to cały czas dopracować. Ostatnio powstała idea grup czarów o takiej samej reakcji.
Katharziz napisał/a:
BARDZO zmienne tępo fabuły

Prawda. Ale tak naprawdę sami byliśmy tym zdziwieni. Mieliśmy zestaw akcji, przerobionych na pierwszym turnusie bez wielkich zastojów. A tu nagle u weteranów - łup, 3godzinna akcja idzie w godzinę, na następną weterani w ogóle nie chcą iść, kolejna trwa pół nocy, więc trzeba dać się wyspać, za to rano już marudzenie że nic się nie dzieje, więc inicjuję jakąś improwizę... po czym słyszę "eee, to chodzmy grać w karty". Niestety, błędem było oddanie weteranom za dużej części inicjatywy w tej kwestii. Poprawimy :)
Katharziz napisał/a:
czas powrotu do gry dość długi jak na tak krótki czas obozu, myślę że to był jeden z punktów który który powodował "strach"... większość było żal utracić swojej idealnej postaci.

W przeciwnym razie gracze już kompletnie nie obawialiby się śmierci postaci :) 24 h i tak nie generują obawy choć trochę porównywalnej z realnym zagrożeniem życia :)
Katharziz napisał/a:
chaotyczne ceny

Racja:) Do poprawy.
Katharziz napisał/a:
podział na małe grupki, bez przygotowania na to BN, NPC itp..

Pochodna zjawiska opisanego jak wyżej. Poza tym, parę grup odczuło, jak to jest, kiedy MG nie wie, że coś się wydarzyło. Wtedy to coś się nie wydarzyło :P
Katharziz napisał/a:
brak walk na otwartej przestrzeni

Eee??
Katharziz napisał/a:
Reakcja Indiany, nazwałbym to pęknięciem

Ja bym to nazwała inaczej :P Nic w tym fajnego, że tak daleko rozminęły się oczekiwania graczy i nasze plany. W gruncie rzeczy tamten moment to była nasza porażka, że nie potrafiliśmy wystarczająco zainteresować was grą.
Katharziz napisał/a:
+Fabuła... po prostu napisać książkę
+Efekty specjalne
+Jak już było klimatycznie... to było... Brak słów... niesamowicie... (konik na biegunach, walki demonów i wiele innych)
+ Atmosfera przyogniskowa, wartowa

:)
Katharziz napisał/a:
podwójny język czarów

W związku ze zmianami świata gry - poczekajcie na nowy system magii. Ale wyłącznie polska formuła nie wchodzi w grę :)
Katharziz napisał/a:
Taki język bojowy pozwoliłby łatwiej reagować przeciwnikom na czar

Polska nazwa przed właściwą równieżna to pozwala. Problem leży w braku chęci odgrywania efektu.
Katharziz napisał/a:
30min pierwszego dnia na pokazanie jak reagować na podstawowe zaklęcia.

Da się zrobić :)
Katharziz napisał/a:
dać każdej grupce swojego BN... który jakoś by tam działał

Niewykonalne. Od tego są OG.

Abel - 08-12-2008, 19:01

Katharziz napisał/a:
-Zdecydowanie za wielka potęga Bn'ów, 1BN - 30 przeciwników


nie chciałem tego pisać, ale to już któraś taka wypowiedź. Nie chcę wam tego wytykać, ale jak schodziliście z Zamkowej i szliśmy za wami to w pewnym momencie staliście w 30 przeciwko mnie i nic z tym nie robiliście. Byłem fizycznie sam, więc mogliście mnie bezwzględnie "spałować"... Ale ja wam tego naprawdę nie chcę wytykać, tylko nie wiem czy taka scenka wam się zapamiętała ;)

Shamaroth_Glupi - 08-12-2008, 19:20

Abel napisał/a:
mogliście mnie bezwzględnie "spałować"




Ja to sobie gdzieś zapiszę :D

Indiana - 08-12-2008, 19:32

;D ;D
Shamaroth_Glupi napisał/a:
Ja to sobie gdzieś zapiszę :D
;D ;D zdechłam :D
Abel - 08-12-2008, 19:39

Wiesz Sham, ja mówię o fizycznych możliwościach, co by wam się stało po pałowaniu to pozostaje (i niech pozostanie) w mrocznych zakątkach domysłów snutych w trakcie długich zimowych wieczorów :P
Indiana - 08-12-2008, 20:15

Abel napisał/a:
co by wam się stało

Ale jesteś groźny, Ablu ;) ;)

Varthanis - 08-12-2008, 22:05


Quarties - 08-12-2008, 22:44

I jak zwykle Varhanis wniósł do tematu uproszczoną wypowiedź :D
Hodo - 08-12-2008, 22:55

Padanie po otrzymaniu ciosu wbrew pozorom rzadko jest możliwe.
Varthanis - 08-12-2008, 22:59

Jak zwykle? :D
Ulfberht - 09-12-2008, 00:14

Hodo napisał/a:
Padanie po otrzymaniu ciosu wbrew pozorom rzadko jest możliwe.


Zgadzam się, graczowi też bywa ciężko , pamiętasz Hodo jak szukałeś mnie za skarpą ? :lol:

Hodo - 09-12-2008, 00:16

To zły przykład, bo padłeś aż za bardzo :D Brrr, masakra ;P
Ulfberht - 09-12-2008, 00:18

dobra , to muszę padać mniej :-)

w sumie wyglądało to gorzej niż było w rzeczywistości

Hodo - 09-12-2008, 00:21

Dla niewtajemniczonych - Milsonik gruchnął z jakichś 2-3 metrów na plecy :P
Indiana - 09-12-2008, 00:30

Nie on jeden :P
Alathien i Bober edycja 2006, mały Chochoł :P
Przykładowo :P

Katharziz - 09-12-2008, 01:53

Alathien okiem w drzewo.... ałć...

z niecierpliwieniem czekam na styczeń i przedstawienie świata ;]

Gothern - 09-12-2008, 02:15

Tak, i zaczać postać tworzyć. A nie, rok domysłów, a potem 2 tygodnie przed obozem,
"O cholera, przydało by się tą postać zrobić" ;]

allam - 13-12-2008, 22:16

Yngvild napisał/a:
Katharziz napisał/a:
czas powrotu do gry dość długi jak na tak krótki czas obozu, myślę że to był jeden z punktów który który powodował "strach"... większość było żal utracić swojej idealnej postaci.

W przeciwnym razie gracze już kompletnie nie obawialiby się śmierci postaci :) 24 h i tak nie generują obawy choć trochę porównywalnej z realnym zagrożeniem życia :)


Hm... Chyba nie do końca mogę sie zgodzić.
Każdy kto stworzył postać przed obozem trochę pracy w nią włożył, zastanawiał się nad nią etc. Większość graczy lubi postać, którą tworzy, więc nie chce jej stracić. Poza tym, przynajmniej moim zdaniem, przyjemniej się odgrywa postać dopracowaną z hm... "smaczkami". :)
Już kompletnie pomijam kwestię, że 'obawa przed śmiercią' też jest do odegrania tak samo jak wszystkie inne silne emocje: czarna rozpacz, wściekłość, zrezygnowanie etc.

Podsumowując: całym sercem i duszą jestem za skróceniem czasu oczekiwania na powrót do gry ;-)
-----------
A tworzenie postaci w ostatnie 2 tygodnie to cudowna sprawa Gothernn. Chorobliwy brak czasu powoduje wzrost kreatywności i nagle się okazuje, że człowiek ma tyyyyyyle pomysłów :D

Indiana - 13-12-2008, 23:13

Nie zgadzam się, Allam.
Po pierwsze wcześniejsze tworzenie wychuchanych postaci dotyczy mniej niż połowy graczy.
Po drugie, serdecznie ostrzegam przed skupianiem się na chuchaniu w postać, zamiast na zabawie. Efekt przerasowienia oglądaliśmy właśnie u weteranów.
Po trzecie, odegrać możemy absolutnie wszystko, ale po to idziemy w teren i usiłujemy być swoimi postaciami, żeby wyobrazni nie musieć używać do wszystkiego. Uważam za całkiem pozytywne, jeśli gracze naprawdę się obawiają albo naprawdę są przejęci, choćby w niewielkim stopniu. Uważam to wręcz za osiągnięcie.
Po czwarte, hekatombę postaci (bodaj 11 jeśli dobrze pamiętam) na obozie "wychuchanych postaci" zafundowali sobie weterani sami, nieraz usiłując zabijać się po kątach nawet bez wiedzy MG. Zauważ, że my staramy się nie zabijać postaci, o ile nie ma w tym jakiegoś celu (np. Tarin, który następnego dnia wraca do gry). Najczęsciej postaci giną, kiedy energia graczy jest skierowana przeciwko innym graczom, a nie przeciwko generowanym przez nas przeciwnikom.
Sumując, uważam, że 24h to właściwa i proporcjonalna cena za utratę postaci. O ile Off nie uważa inaczej, nie widzę opcji zmiany.

Gothern - 14-12-2008, 00:55

allam napisał/a:
A tworzenie postaci w ostatnie 2 tygodnie to cudowna sprawa Gothernn. Chorobliwy brak czasu powoduje wzrost kreatywności i nagle się okazuje, że człowiek ma tyyyyyyle pomysłów :D



Cóż, u mnie to działa zupełnie odwrotnie :)

Yngvild napisał/a:
Najczęsciej postaci giną, kiedy energia graczy jest skierowana przeciwko innym graczom, a nie przeciwko generowanym przez nas przeciwnikom.


Cóż, u nas, pomimo tego że i tak 3/4 postaci to przetrzymało, TYLKO bnowie zabijali postacie..
Koniec końców uważam że 24h to czas odpowiedni na stworzenie nowej postaci. Można o niej co nie co pomyślec, leniuchy mogą sobie odpocząć ^^. Szkoda tylko że wtedy 1 na 9 dni właściwie odpada z zabawy..

Hodo - 14-12-2008, 01:48

A szlachcic ? On został zabity przez gracza, chyba że pomyliłem obozy ;)
Gothern - 14-12-2008, 01:51

Sory, to "tylko" miało zły wydźwięk. Miałem na myśli że w większości. Owszem, szlachcica zabił gracz, ktoś tam jeszcze był, lub nie, nie pamiętam, ale BNi napewno w ilości przebili :P No ale nie mam wam tego za złe- mi się upiekło ]:->
Indiana - 14-12-2008, 01:53

Gothernn napisał/a:
3/4 postaci to przetrzymało,

3/4 postaci...? Było was, jeśli dobrze pamiętam 29 , 1/4 stanu to niby 5 postaci zginęło? Chyba nie. Poza tym, to jest tak, że jeśli grupa się uprze, prawie zawsze jest szansa zreanimować umarlaka. I nic wtedy nie odpada z zabawy.

Gadjung - 14-12-2008, 16:31

tak jak na weteranie padla i zginela conajmniej polowa ekipy a wrocila bo "brama byla zamknieta" ;D
imo 24h starczają ( no ewentualnie moznaby skrocic do ~20 jak postac padla np o 3 w nocy, a nastepnego dnia jest kolejne wyjscie na nocke )

Grettir - 14-12-2008, 16:43

Moim zdaniem przy 8 dniach właściwej fabuły 24h to za dużo. Ktoś dwa razy zginie i ma zje...zepsuty obóz. Każdy stara się jak najlepiej bawić, bo zdarza się to raz na rok. Moim zdaniem 12 lub nawet 18 godzin było by si, ale nie 24...
Indiana - 14-12-2008, 18:24

Moim zdaniem, trzeba bardzo chcieć, żeby dwa razy zginąć. Z jednej strony narzekacie, że się za długo czeka, a z drugiej, sami robicie wszystko, żeby pozabijać jak najwięcej współgraczy.

Gadjung, ta połowa, co padła, padła właśnie po to. Po to BNy dobijały graczy. I dobrze wiecie, że BNy robią to znacznie rzadziej niż by mogli. Nie jest nam na rękę dużo zabitych postaci, lepiej prowadzić grę ze stałym składem. Dlatego zawsze przymykamy oko, ułatwiamy wskrzeszania, redukujemy wasze zapędy typu "ale ja powinnam zginąć, bo jestem magiem, a on mnie drasnął".
Jeśli zmniejszymy karę za porażkę, jaką jest strata postaci, efekt będzie taki, że rozbrykacie się jeszcze lepiej i co chwila będą ginąć postacie i powstawać nowe. Tego chcecie?

Ziemowit - 14-12-2008, 19:19

Fest trzeba mieć naryte w czerepie żeby dać specjalnie ubić własną postać coby grać inną. Nigdy bym nie dał usmiercić Kulberta ;D ;D ;D ;D ;D
allam - 14-12-2008, 21:50

:-D No, no Indi...
W świetle takich argumentów jestem skłonna przyznać Ci rację.
Chociaż jako rasowy optymista bardziej bym wierzyła w graczy, ale mam zerowe doświadczenie w prowadzeniu larp'ów, więc pewnie jestem nieobiektywna. :->
Mam wrażenie, że bardzo duży wpływ na twoje stanowisko ma ostatni 'weteran' (nie byłam - nie widziałam - nie mi oceniać)

Varthanis - 14-12-2008, 22:17

byłbym za 24 godzinami dla zabitego, a np. 12 dla padających po raz drugi, bo o 2 śmierć się trzeba naprawdę postarać :P w ten sposób nikt nie straciłby 2 dób z 9 dni i byłoby cacy :P
Gothern - 14-12-2008, 22:19

O, na przykład.
Grettir - 14-12-2008, 22:50

No wyjście Varthanisa jest ok
Gadjung - 14-12-2008, 22:52

Yngvild napisał/a:

Jeśli zmniejszymy karę za porażkę, jaką jest strata postaci, efekt będzie taki, że rozbrykacie się jeszcze lepiej i co chwila będą ginąć postacie i powstawać nowe. Tego chcecie?


wiesz, łatwiej jest przychamować graczy kilkoma gwałtownymi zgonami niz pobudzic do akcji jak się z tawerny nie chcą ruszyć ; >

Abel - 14-12-2008, 22:59

Tu nie chodzi o brawurę walki i odwagę, tylko o arcyknucie w wykonaniu weteranów. Jeżeli będziesz mógł stworzyć nową postać po 12h to będziesz chciał zabić swojego mordercę w formie zemsty i tak dalej i dalej, aż się skończy fabuła i nie zauważycie tego :P
Airis - 14-12-2008, 23:05

Abel napisał/a:
Jeżeli będziesz mógł stworzyć nową postać po 12h to będziesz chciał zabić swojego mordercę w formie zemsty

A tak to nie ? :D

Indiana - 14-12-2008, 23:07

Po pierwsze, nie przypominam sobie, żebym rozpisywała konkurs pomysłów w tym temacie :)
Po drugie - nie mów mi, Gadjung, że zjawisko tyłków przyrośniętych do karczmy jest spowodowane strachem przed utratą postaci.
Jeszcze raz proponuję przypomnieć sobie, ile postaci ginęło w poprzednich latach. O ile pamiętam, standardem były 2 - 3 postaci na turnus. Nie więcej. Więcej zafundowaliście sobie sami. Jeśli nie chcecie tracić postaci, przestańcie ustawiać się przeciwko innym graczom. I tyle. I to najlepiej zredukuje ilość śmierci na obozie.
Gadjung napisał/a:
atwiej jest przychamować graczy kilkoma gwałtownymi zgonami

I tłumaczę ci właśnie, że jeśli śmierć będzie miała nikłe konsekwencje, to gucio wam mogę przyhamować.

Varthanis - 14-12-2008, 23:07

dlatego jeśli zginie główna postać weterana jest standardowe 24, a gdy zrobi kolejną i głupio zginie to i tak nie będzie miał się na kim mścić, ewentualnie na bn-ach :P ponadto druga postać to nie będzie ta sama dopieszczona postać pierwsza, a duża część graczy 1) nie będzie tak do niej przywiązana jak do poprzedniej 2) nie da się tak łatwo ukatrupić 3) nawet jeśli to nie będzie miała poważnych motywów żeby sprzątnąć swojego oprawcę i postać trzecia nie będzie tworzona "tylko po to żeby się zemścić" bo a)może sie to nie udać i będzie kolejne czekanie b) nie będzie chciała marnować czasu na mordowanie się, tylko na fabułę, żeby nie stracić miodnych akcji.

takie jest moje zdanie ;)

Indiana - 14-12-2008, 23:08

Airis napisał/a:
A tak to nie ? :D

Tak to też, ale tak masz w przeciągu 9 dni szanse dać się zabić 5 razy, a w przypadku zmniejszenia godzin do 12 - szanse znacznie rosną :) co prowadzi do absurdu :)

Varthanis - 14-12-2008, 23:10

Yngvild napisał/a:
standardem były 2 - 3 postaci na turnus.


poza, bodaj 2005, kiedy w wąwozie zatłukli lub ciężko poranili prawie całą grupę i zostało tylko 2 kapłanów i chyba jeszcze jakiś woj ;)

Indiana - 14-12-2008, 23:12

Varthanis napisał/a:
1) nie będzie tak do niej przywiązana jak do poprzedniej
Varthanis napisał/a:
2) nie da się tak łatwo ukatrupić

To się wyklucza, nie sądzisz?

Kurcze, problem nie jest w małym przywiązaniu do postaci. Albo dużym. Problem jest w tym, że MG nie przewiduje dużej śmiertelności graczy, za to gracze robią to za niego.
Varthanis napisał/a:
może sie to nie udać i będzie kolejne czekanie

Może wartałoby o tym pomyśleć, zanim się kogoś sprzątnie na bezczela przy iluś świadkach. To akurat nie do ciebie, Varthanis, ale jest.
Varthanis napisał/a:
nie będzie chciała marnować czasu na mordowanie się, tylko na fabułę, żeby nie stracić miodnych akcji.

Byłoby błogo, jakby na to wpaść na początku gry.

Indiana - 14-12-2008, 23:13

Varthanis napisał/a:
poza, bodaj 2005, kiedy w wąwozie zatłukli lub ciężko poranili prawie całą grupę i zostało tylko 2 kapłanów i chyba jeszcze jakiś woj ;)

Ciesz się, żeś nie widział tego, co się działo potem na zapleczu :]
Skoro masz tak świetną pamięć, to jeszcze sobie przypomnij i powiedz głośno, co było dalej ;)

Abel - 14-12-2008, 23:15

Właśnie o to mi chodziło Airis, o tą Twoją, między innymi, butę i upór, którym brniesz do przodu. Nie dość, że się pomścisz, to jeszcze jak! To nie jest pochwała. "Pochwała łotrostwa" co najwyżej. A najmniej powinny się wypowiadać osoby, które przyczyniły się do ponownego, chamskiego zejścia Kaya.
Tyle.

Varthanis - 14-12-2008, 23:21

Cytat:
To się wyklucza, nie sądzisz?

cóż, każdy popełnia błędy :D - chodziło mi o to że nie będzie to postać tak dopracowana jak poprzednia, ale przecież nikt nie pójdzie na pewną śmierć...
Cytat:
Byłoby błogo, jakby na to wpaść na początku gry.

dwie śmierci pod rząd są dość rzadką sprawą, więc myślę że po takim szoku każdy w końcu wpadłby na to ;)
Cytat:
Skoro masz tak świetną pamięć, to jeszcze sobie przypomnij i powiedz głośno, co było dalej ;)

dużo leczenia :D a tak serio - naprawdę nie pamiętam o jakie akcje później ci chodzi o_O

Grettir - 14-12-2008, 23:23

Yngvild napisał/a:
Skoro masz tak świetną pamięć, to jeszcze sobie przypomnij i powiedz głośno, co było dalej ;)


To wtedy zrobiliśmy przerwę techniczną, Indiana była darła się na całą Srebrną, a Łoza wyrażał się "pompująco"? ;-)

Varthanis - 14-12-2008, 23:25

ała... :D
Indiana - 14-12-2008, 23:30

Varthanis napisał/a:
dużo leczenia

No jak leczenia, jak niby byli zabici, co? :D
Grecio pamięta znacznie lepiej :) Tamta akcja była wynikiem drastycznego niedomówienia :) Które potem dość wyraznie i głośno zostało domówione :hihi: ;)
A w efekcie ustaliliśmy, że ponieważ dobić miało nie być, to wszyscy zabici są ranni :) I dlatego, Varthanisu, się leczyliście, a nie kopaliście kurhanik :D

Varthanis - 14-12-2008, 23:35

oo :D dzięki za przypomnienie :D
Shamaroth_Glupi - 15-12-2008, 19:35

Yngvild napisał/a:
Może wartałoby o tym pomyśleć, zanim się kogoś sprzątnie na bezczela przy iluś świadkach.


To mi przypomniało, jak elegancko zabiłem Mel, poćwiartowa`lem ją i w ogóle i zapomniałem Wam powiedzieć :( :(

Abel napisał/a:
A najmniej powinny się wypowiadać osoby, które przyczyniły się do ponownego, chamskiego zejścia Kaya.


Popieram, ale nie ruszajmy lepiej tego tematu.

Indiana - 15-12-2008, 20:08

Shamaroth_Glupi napisał/a:
w ogóle i zapomniałem Wam powiedzieć :( :(

Shamaroth, gdyby nie dotyczyło to ciebie, załamałabym ręce :D Tobie się takie strzały wybacza :D :D :D

Shamaroth_Glupi - 15-12-2008, 20:18

:papa: Hej, to ja :D
Melyonen - 15-12-2008, 21:25

"Bo ja Cie teraz ćwiartuję, wiesz?" :hihi:
Ortan - 15-12-2008, 21:28

Abel napisał/a:
Właśnie o to mi chodziło Airis, o tą Twoją, między innymi, butę i upór, którym brniesz do przodu. Nie dość, że się pomścisz, to jeszcze jak! To nie jest pochwała. "Pochwała łotrostwa" co najwyżej.

A to apropos czego? Oo Nie rozumiem do czego pijesz w przypadku Airisena. <yes>

Za to z zamordowaniem Kaya się zgodzę :< Lubiłam jego postać :P

Sham napisał/a:
To mi przypomniało, jak elegancko zabiłem Mel, poćwiartowa`lem ją i w ogóle i zapomniałem Wam powiedzieć :( :(

Taa... Strasznie się rozczarowałam wtedy :< ;D ;P

Melyonen - 15-12-2008, 21:30

wiem Ortan. :D mnie tez było bardzo przykro. :P
Shamaroth_Glupi - 15-12-2008, 21:44

KAżdemu się może zdarzyć :foch:

Indi,a jeśli nie będzie za rok nikogo przy tym,jak będę kogoś zabijał,to dowodem na wszystkie wykonane czynności może być film na telefonie :D :D ?

Abel - 15-12-2008, 21:53

Miałem na myśli to, że mszczenie swojej ex-postaci nie zawsze dobrze wychodzi dla fabuły i reszty graczy. Co prawda akcja z Alastarem miała miejsce pod koniec turnusu, ale w nnym terminie mogła trochę zakłócić przebieg rozgrywki.
Indiana - 15-12-2008, 22:46

Shamaroth_Glupi napisał/a:
Indi,a jeśli nie będzie za rok nikogo przy tym,jak będę kogoś zabijał,to dowodem na wszystkie wykonane czynności może być film na telefonie :D :D ?

Szamciu, poinformowanie OG zaraz przed lub zaraz (zaraz, kutfa! :D ) po fakcie :P

Ech, i wy potem płaczecie, że wam postacie giną.,... :roll: :P

Shamaroth_Glupi - 15-12-2008, 22:52

Ja tam nie płaczę, nie zginąłem ani razu :D Głupi ma zawsze szczęście :D
Varthanis - 15-12-2008, 23:05

Na Meledorze i tak nikt by się nie zemścił - uciekł dlatego że wiedział że każdy będzie chciał mu dać w rzyć za amulet ;P
Ortan - 16-12-2008, 00:32

Noo, jesli się nie mylę (a raczej nie) mszczenie się było całkiem rozsądne.
Wiesz, pętla czasowa, Tarin wiedział co się wydarzy. Mszczenie się za własny zgon, wydaje się być całkowicie uzasadnione. :medit:

Airis - 16-12-2008, 00:39

Abel napisał/a:
Właśnie o to mi chodziło Airis, o tą Twoją, między innymi, butę i upór, którym brniesz do przodu. Nie dość, że się pomścisz, to jeszcze jak! To nie jest pochwała. "Pochwała łotrostwa" co najwyżej.

Mimo wszystko przyjmę to jako komplement. <kłania się> Mogę tylko rzec, że czuję się dumna z powodu tak znakomitego odegrania postaci. Tarin uśmiecha się patrząc na Ciebie z niebios, Ablu (do tego czasu zapewne zdążył już wygryźć Indrę). :medit:

Poza tym od kiedy to granie polega na takim zachowaniu, które 'dobrze wychodzi dla fabuły i reszty graczy' ? Imnsho to zabójstwo było 100% uzasadnione i chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego. (pomijając już fakt, że świetnie się wtedy bawiłam).

Aha - moje odezwanie się w tym temacie nie miało żadnego związku z głownym tematem i jest mi właściwie obojętne, czy czas reaktywacji postaci trwa 24 czy 12 godzin, wiec upraszam o nieprowadzenie ze mną polemiki w tej kwestii :D

Indiana - 16-12-2008, 01:10

Airis napisał/a:
upraszam o nieprowadzenie ze mną polemiki w tej kwestii

Prowadzić polemikę zdaje się wolno mi z każdą dowolną wypowiedzią na tym forum, nieprawdaż? :)

Airis napisał/a:
czuję się dumna z powodu tak znakomitego odegrania postaci.

Rzeczywiście, postać odegrałaś tak znakomicie, że do dzisiaj na widok choćby zdjęcia Tarina w twoim awatarze nóż mi się w kieszeni otwiera :)
Airis napisał/a:
Poza tym od kiedy to granie polega na takim zachowaniu, które 'dobrze wychodzi dla fabuły i reszty graczy' ? Imnsho to zabójstwo było 100% uzasadnione i chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego.

Nie polega w najmniejszym stopniu :) Nie musisz absolutnie niczego tłumaczyć.
Jestem w stanie wyobrazić sobie fabułę zestawioną w 100 % z takich postaci jak Tarin :) ...
Kij, wasz problem :) Nikt z pewnością graczom nie zabroni zabijać postaci współgraczy :)
Ortan napisał/a:
Tarin wiedział co się wydarzy

A raczej, co się nie wydarzy ;)

Varthanis - 16-12-2008, 01:40

Cytat:

Noo, jesli się nie mylę (a raczej nie) mszczenie się było całkiem rozsądne.
Wiesz, pętla czasowa, Tarin wiedział co się wydarzy. Mszczenie się za własny zgon, wydaje się być całkowicie uzasadnione. :medit:


żle się wyraziłem ^^" - mój koment był do wypowiedzi Abla, chodziło mi o to że, pomijając pętle czasową nikt nie mógł się zemścić, bo Meledor zwiał ratując tym samym tyłek i zgarniając nagrodę i dopiero potem się wszystko wyjaśniło - a tarin poznał swojego oprawcę dopiero z listu przy ciele Arcymaga, bo gdy pierścień został mu zabrany, był nieprzytomny :P

a właśnie ciekawostka - Meledor jeszcze wracał po pierścień, przełamany i zakopany na terenie obozu - tak blisko a tak daleko... :D

Indiana - 16-12-2008, 02:00

A Tarin nie mścił się - bo przez pętlę czasową nie miał za co, a poza tym zabił narzędzie, płatnego zabójcę, zamiast dobrać się do rzyci zleceniodawcy, którego przecież znał. Zabójca mu nie zagrażał, bo przecież nie zaistniało zlecenie :) Jeszcze. Chcąc się naprawdę zemścić, należało zabić zleceniodawcę :) Hihi, albo wynająć Meledora, aby go zabił ;) ;)
Wnioskuję z tego, że atak na Meledora był wyrazem frustracji po przegranym pierwszym starciu, a nie rzeczywistą logiczną "zemstą" postaci :)
Ot takie prywatne przemyślenia ;)

A ten pierścień to chyba przed zamknięciem pętli czasowej, nie?

Katharziz - 16-12-2008, 02:10

Jak ja lubię wszelkie(no prawie) prywatne przemyślenia.
Varthanis - 16-12-2008, 02:31

no przed przed, ale to smaczek taki :D pamiętam jak kazałaś mi dygać po niego z powrotem do obozu jako Meledor :D
Indiana - 16-12-2008, 02:36

Nie kazałam :D Zasugerowałam :D :D
Katharziz - 16-12-2008, 02:37

Yngvild napisał/a:
Nie kazałam :D Zasugerowałam :D :D


Ty tylko sugerujesz :P

Varthanis - 16-12-2008, 02:39

życzenie klienta jest dla Meledora rozkazem, niekoniecznie usłyszane bespośrednio od niego :D :D :D
Indiana - 16-12-2008, 02:40

Varthanis napisał/a:
życzenie klienta jest dla Meledora rozkazem, niekoniecznie usłyszane bespośrednio od niego :D :D :D

Dobra dobra, proszę się mną tu nie wykręcać :D

Varthanis - 16-12-2008, 02:57

Roger that :D
Ortan - 16-12-2008, 23:54

Indi o Tarinie napisał/a:
Rzeczywiście, postać odegrałaś tak znakomicie, że do dzisiaj na widok choćby zdjęcia Tarina w twoim awatarze nóż mi się w kieszeni otwiera :)


A wiesz, że mi też? :D

Indiana - 17-12-2008, 00:03

A wierzę :mrgreen: :evil: ;)

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group