Karczma pod Silberbergiem
Witamy na nowym-starym forum dla larpowiczów Silberbergu :)

Gracze o... - ...odgrywaniu ran na SB

Kajetan - 31-03-2012, 01:47
Temat postu: ...odgrywaniu ran na SB
Cześć! :)
Od pewnego czasu nachodzi mnie pewna myśl, jak to jest z odgrywaniem ran na Silberbergu. Konkretnie o co mi chodzi - jak dobrze wiemy(przynajmniej na obozach, na których ja byłem) w walce często kogoś się odciąga/targa w głąb/za szereg, aby mu udzielić pomocy, uleczyć itd. Ale taki ktoś, często, albo nawet wcale, nie odgrywa rannego, a wręcz przeciwnie - gdy ktoś go lekko pociągnie za kołnierz sam wstaje i przesuwa się do tyłu.
Co o tym sądzicie? Jak to powinno być, no i czy sami odgrywacie rany? W sensie, gdy dostaniecie to na ziemi leżycie i jęczycie z bólu czy spokojnie oglądacie sobie przebieg walki? ;) Jestem tego ciekaw, bo w sumie na silberbergowych walkach brakuje mi właśnie tylko tego - jakiegoś prawdziwego wczucia w sytuacje.
A z powodu tego, że inni się nie wczuwają, sam mam wrażenie, że odgrywanie ran mogłoby być trochę głupie :)
Jak to wg. Was jest?

Tristan - 31-03-2012, 01:59

Ja uważam, że jak najbardziej powinno się to w miarę możliwości odgrywać. Z własnego doświadczenia wiem, iż pozwala to się dobrze wczuć w postać. Co do "odciągania" to zależy od rodzaju rany. Pamiętam, że sam zostałem cięty w nogę, padłem na glebę i zacząłem się czołgać polegając wyłącznie na rękach i wyłączając nogi z użycia w tym konkretnym wypadku (odczołgałem się na tyle co by mnie nie podeptali a potem ktoś mnie ciągał jak worek kartofli :P ). Co do odgrywania ran to nikt nie oczekuje chyba krzyków agonii i rozpaczy (no chyba, że Ci flaki wystają czy cuś :D ) ale te minimalne szczegóły jak krzywienie się z bólu, ciche pojękiwanie albo syknięcie z bólu jak komuś ranę leczą powinny być oczekiwane od graczy (żeby nie powiedzieć "wymagane"bo mi tu jakoś nie pasuje).
A co myślą inni?

Indiana - 31-03-2012, 03:43

Zarąbisty temat :D
Spędziliśmy ileś godzin, usiłując wymyślić coś, co będzie funkcjonalne ;) I nadal to kuleje (tak, jak np. odgrywanie zaklęć). No bo:
K.W.I.K. napisał/a:
w walce często kogoś się odciąga/targa w głąb/za szereg, aby mu udzielić pomocy, uleczyć itd.
Tak. Ale niemal nigdy nie robi tego bez pomocy ranionego. Gdyby raniony nie pomagał aktywnie, odciągnięcie go najczęściej byłoby bardzo trudne.
A co za tym idzie - bardzo utrudniałoby graczom walkę.

Ale - jak się nad tym zastanowić, to by był bardzo pożądany efekt. Bynajmniej nie po to, zeby graczom było pod górkę, tylko żeby graczom wytworzyć większą presję, większego nerwa, a tym samym - lepsze emocje.

No ale dalej idąc tym tropem:
K.W.I.K. napisał/a:
gdy dostaniecie to na ziemi leżycie i jęczycie z bólu czy spokojnie oglądacie sobie przebieg walki?
A bo rana ranie nierówna. I są to nieraz bardzo niuansowe różnice. Przykładowo - cięcie po żebrach spowoduje ból i krwawienie, ale nie powinno powalić. 10 cm niżej zadane cięcie po bebechach powinno być śmiertelne.
Lekkie cięcie po udzie powinno boleć, mocne - rozwalić mięsień. Cięcie po wewnętrznej uda - przeciąć tętnicę i zabić, podobnie jak każde cięcie w dowolną pachwinę. Znowuż uderzenie czymś maczugopodobnym łamie kości, a nie przecina raczej skóry.
I weź to człowieku analizuj. To są na poczekaniu wypisane przypadki, możliwości normalnych jest ilość ogromna, a do tego dochodzą tysiące splotów okoliczności z gatunku nieprawdopodobnych.

A do tego:
Tristan napisał/a:
pozwala to się dobrze wczuć w postać
Prawda. Ale dotyczy to znaczącej mniejszości. Rażąca większość, poniesiona emocjami, ambicjami i zupełnie naturalną chęcią uczestniczenia w wydarzeniach, niechętnie daje się wyłączyć z gry i niepilnowana - najchętniej zignoruje otrzymaną ranę. I o ile dla owej mniejszości moglibyśmy wprowadzać rozróżnienia ran, o tyle na ową większość nie wystarcza nam uwagi, by upilnować w ogóle przestrzeganie zasad, a co dopiero realne odgrywanie.

Tym niemniej :D 8-) Mamy zamiar tą sferę bardziej dopracować i spróbować choć trochę wprowadzić rozróżnienia ran, a nade wszystko - do kosza pójdzie eliksir "ogólnouzdrawiający" na konto takich, leczących określone obrażenia, czym mamy nadzieję, nieco wymusić przynajmniej zastanowienie się, czym właściwie dostałem ;)

K.W.I.K. napisał/a:
czy sami odgrywacie rany? W sensie, gdy dostaniecie to na ziemi leżycie i jęczycie z bólu

Owszem, kiedy trzeba graczom utrudnić robotę :D Bo wytarmosić moją wagę piórkową z pola bitwy to już jest zagadnienie :D
Generalnie rany dla OG to problem, bo trudno jednocześnie pilnować gry, zasad, bezpieczeństwa, nadawać emocje, sugerować kierunek, a do tego wiarygodnie odgrywać ciężko ranionego. Czasem przydają się proste charakteryzacje, tudzież autentyczne obrażenia, które pomagają stworzyć klimat, ale generalnie rzadko mi się zdarza odgrywać rany.

Illima - 31-03-2012, 12:50

Świetny temat.

Jako, że Indiana już sporo napisała, ja chciałem dodać tylko kilka rzeczy.
Po pierwsze: odgrywanie rannych przez graczy należy potraktować jak postulat, także STARAJCIE SIĘ ODGRYWAĆ RANY. Wiem, że to trudne z powodów, o których wspomniała Indi, ale to naprawdę jest element, który dodaje klimatu. To raz, a dwa, że jak sam byłem graczem i starałem się odgrywać ranionego (z uwzględnieniem miejsca trafienia, a więc i tego czy inni muszą mnie tarmosić, czy mogę im pomóc ruszając nogami), to poziom wczucia się w postać, wniknięcia w świat larpa, a więc i satysfakcji z obozu rekompensował mi z nadwyżką minutę czy dwie straconej walki. A i inni na tym korzystają, bo tworzymy realistyczny klimat. Także starajcie się.
Cytat:
do kosza pójdzie eliksir "ogólnouzdrawiający"
Gwoli ścisłości, coby uprzytomnić graczom: eliksir ogólnouzdrawiający już wcześniej został wycofany z użytku, tylko wy, gracze jakoś nie możecie tego sobie przyswoić. Być może trzeba czasu, żeby ten fakt zapadł w pamięć, niemniej jednak wydaje mi się nie bez znaczenia to, że (w nawiązaniu do tego o czym pisała Indi) wcale nie macie ochoty leżeć na glebie i patrzeć jak inni walczą, tylko hop! Eliksir w dziób albo na ranę i już jesteśmy rześcy jak sarenka. Nie ważne, że dostaliśmy młotem po żebrach, pijemy "zasklepienie rany" i do boju. Dodatkowo jeszcze rześkość sarenki zaraz po uleczeniu też nie jest wskazana.

Dzięki Kwiki za ten temat. Może dzięki niemu ta sprawa zostanie wyjaśnona i zapamiętana, a to byłby jeden problem mechaniki gry mniej. ;)

Pedro - 31-03-2012, 13:30

Tu pojawia się też mały problem. Powiem to na przykładzie. Odchodząc od ludożerców na tegorocznym obozie zajęliśmy się jeszcze jakimś stworem, dzikim elfem czy nie wiem czym (do dziś się nie dowiedziałem co to było). To coś mnie trochę pogryzło, a nawet więcej niż trochę. I tu pojawia się problem, brak eliksirów, kapłana czy czegokolwiek, a do obozu jakieś pół godziny drogi. I jak tu przez całą drogę grać mocno kulejącego i pogryzionego w inne miejsca który powinien mieć duże problemy z poruszaniem przez utratę krwi, a w skrajnym przypadku może i niesiony? Powiem że odgrywałem rany przez może pierwsze 100 metrów, a potem dopiero w karczmie jak wezwali Aerlinn by uleczyła moje rany. Jak to w takim wypadku powinno wyglądać, jak myślicie? Męczyć się przez całą drogę czy nie?
Aerlinn - 31-03-2012, 14:13

Cóż, na moje to w ogóle akcja była ewidentną porażką od strony osobowo-leczącej :D I moim zdaniem odgrywać przez pierwsze 100 metrów, a potem co jakiś czas zatrzymywać pochód, że nie dajesz rady, żeby chociaż dali wody i takie tam. W takiej sytuacji to pewnie mało, ale zawsze coś. A ja bym im tam jeszcze tuż pod obozem kazała nieść :D Ale mnie jest chyba łatwiej nieść, niż łowcę potworów, więc nie wiem :D

P.S. Ale pobudkę w nocy miałam niezłą.

Indiana - 31-03-2012, 15:03

Pedro napisał/a:
Powiem że odgrywałem rany przez może pierwsze 100 metrów, a potem dopiero w karczmie jak wezwali Aerlinn by uleczyła moje rany.
Takie problemy pojawiają się nam częściej, i niestety realizm gryzie wtedy po kostkach naszą obozową konwencję.
O ile w przypadku pogryzionego łowcy potworów - Aerlinn ma rację, tak, padać raz po raz, tudzież kazać się nieść, czy też w jakiś inny sposób wyrazić fakt, że jest się rannym.
O tyle, np. w wypadku walki "w biegu", gdzie następuje potyczka-ucieczka-potyczka-wpiernicz-ucieczka-potyczka-wpiernicz-ucieczka w podskokach, realizm dyktowałby takie warunki - ponieważ w grę wchodzi całość skóry żyjących, więc rannych/martwych musielibyśmy zostawiać. Oczywiście, uskuteczniamy kiedy się da taktykę "no one left behind", więc gracze tarmoszą swoich rannych, których czasem bywa więcej niż stojących na nogach. Jednocześnie wróg - w postaci BNów - w danym momencie już dawno powinien przerobić nas na plasterki, zamiast czekać z uniesionym mieczem, aż dźwigniemy z ziemi wszystkich leżących, z grzecznym zapytaniem w oczach "przepraszam, czy już mogę was bić dalej...?".
W takich wypadkach musimy wybrać któryś rodzaj realizmu. Nie możemy zostawić rannego (także dlatego, że nie możemy zostawić uczestnika obozu bez opieki), chociaż teoretycznie takowy mógłby w krzakach przeżyć i powrócić samodzielnie do obozu. Nie możemy też realnie nieść wszystkich, których nieść by trzeba.

No to teraz konkursy na właściwe rozwiązania ;)
- może zaklęcia/eliksiry zmniejszające wagę?
- może jednak podział ran na ciężkie (leżysz i kwiczysz) i lekkie (też kwiczysz, ale stoisz na nogach).
Dalsze rozwiązania? :)

Kajetan - 31-03-2012, 15:13

Może eliksiry znieczulające, które przez jakiś czas nie pozwalałyby odczuć bólu? Nie chodzi mi o walkę, tylko o powrót właśnie :) Tylko też znieczulające nie tak, że można już fruwać, tylko tak, że będzie się w stanie iść o własnych nogach, ewentualnie o kiju czy coś, o walce nie wspominając :P
Indiana - 31-03-2012, 15:15

K.W.I.K. napisał/a:
Może eliksiry znieczulające, które przez jakiś czas nie pozwalałyby odczuć bólu?
O. Też dobre.

Dawać następne pomysły ;)

Tudzież problemy, się to rozkmini i będzie cacy ;)

Reshion vol 2 Electric Bo - 31-03-2012, 15:49

Można zrobić tak , że nie cios w inne miejsce powoduje inne obrażenia , np. cios w rękę czy żebra w "realu" jest troche mniej szkodliwy niż wyprucie flaków oraz każdy z nich posiada troche inne suktki .
Gdy spróbować zrobić coś w stylu :
cios w ręke - kończyna tymczasowo wyłączona z walki .
cios w noge - kulejemy , potrzebujemy pomocy w chodzieniu .
cios w brzuch - szybka pomoc medyczna .
itp.

Oczywiście trudno byłoby takie coś odegrać szczególnie przy akcj w systemie walka-ucieczka-walka-ucieczka-walka-ucieczka , i tak dalej . Zawsze można na upartego albo stanąć w szergu i próbować wszystkich po długiej walce wybić albo cały czas uciekać ew. co jakiś czas rzucać coś co przyblokuje czasowo wrogów ( ściane ognia , dziury w ziemi ( a la Orwidor ) , "zgubienie drogi" ).
Trudno byłoby też to wszystko przypilnować by nikt nie oszukiwał w przypadku jakieś mega bitwy jak ktoś np. dostanie w tętnice udową a będzie twierdził , że oberwał w noge i jedynie ma trudności w chodzeniu .
Zawsze można też zrobić czary/eliksyry na konkretny rodzaj obrażeń ( lekkie / ciężkie ) i
miejsce ( wewnątrz organizmu / zawnętrzne ).
A w przypadku akcji z gatunku walka-ucieczka-walka-ucieczka to wtedy można używać mikstur znieczulających ( jak to K.W.I.K powiedział ).

Aerlinn - 31-03-2012, 16:45

Powiem tak, nie widzę dalszego podziału ran jeśli chodzi o sprawy reguł itd. Jak ktoś będzie chciał, zawsze będzie mógł je obejść i oszukać, a pilnowanie tego tylko zepsuje klimat (coś w stylu "padasz!" "Ale wcale że nie!"). Dobrzy gracze i tak, nawet bez ścisłego ograniczenia ran lekkich/ciężkich, będą właściwie odgrywać.
Oczywiście, eliksiry wszelkiej maści typu "zatamowanie krwawienia/znieczulenie/uzupełnienie krwi po walce" byłyby przydatne.

Bo jeśli byśmy chcieli bawić się tylko w zasady, możnaby jeszcze podzielić, kto oberwał, bo myślę, że wojownik jest bardziej przyzwyczajony do własnej krwi i ran niż na przykład kapłan/druid/dowolny intelektualista całe życie siedzący nad księgami. A to spowodowałoby zabawę w mechanikę, a nie w LARPA. Stąd już tylko krok do bicia się, krzycząc, ile hp zabrało się uderzeniem, a tego chyba nikt nie chce.

Reasumując - eliksiry dobra rzecz, odgryw jeszcze lepsza. Zasad nie zmieniajmy, wystarczy się wczuć, żeby wiedzieć, kiedy trzeba leżeć, a kiedy dasz radę doczołgać się do kolegi i wyciągnąć bandaż :D

Nox - 31-03-2012, 16:48

No wiesz Reshi, podział ran na podstawie gdzie się je otrzymało, może wygląda na papierze (ekranie) ale wydaje mi się że duuużo gorzej wyjdzie na "polu bitwy" gdzie nie wszyscy do końca reagują poprawnie na otrzymane rany...
Illima - 31-03-2012, 16:53

Najlepiej byłoby chyba gdyby gracze mieli pewne wyczucie w odgrywaniu obrażeń, wtedy znaczna cześć graczy mogłaby się wycofywać z walki trzymając się za rękę czy żebro. Tylko część wymagałaby pomocy innych.

Dodatkowo pomysł eliksirów znieczulających jest niezły. Przypomnę tylko, że coś takiego jak eliksir znieczulający istnieje w grze. Jeżeli większosć graczy o tym nie miała pojęcia, to miejcie pretensje do alchemików ;) to samo dotyczy zresztą innych podstawowych eliksirów, o któych gracze chyba nie słyszeli, np. eliksir odkażający. ;)

Czy magowie nie mieli aby opcji lewitowania ciał? Czar zmniejszający wagę też niezły.

reshi, podział na strefy uderzeń jaki proponujesz jest nie do utrzymania w mechanice gry, nie da się tego dopilnować. Dlatego sądzę, że musi pozostać w gestii graczy realistyczne odgrywanie ran.

edit:
Cytat:
eliksiry wszelkiej maści typu "zatamowanie krwawienia/znieczulenie/uzupełnienie krwi po walce" byłyby przydatne
to wszystko JEST już w grze. Chciejcie to tylko zauważyć i stosować. :)
Indiana - 31-03-2012, 17:19

Illima napisał/a:
podstawowych eliksirów, o któych gracze chyba nie słyszeli, np. eliksir odkażający. ;)
Mam wrażenie, że postaci używają je regularnie do dezynfekcji wewnętrznej ;) ;) ;)
szwed - 31-03-2012, 18:00

ja bym zbytnio nie chciał różnych rodzajów ran co do miejsca trafienia bo by się to raczej w praktyce nie sprawdziło, i tak już większość bitew jest chaotyczna a tutaj wszystko i tak zależy od nas graczy jak to zagramy, tak jak teraz na urwise standardowym pytaniem uzdrowicieli jest "gdzie dostałeś?" tego żadne prawa nie zmienią a tylko gracze..

K.W.I.K. napisał/a:
Może eliksiry znieczulające, które przez jakiś czas nie pozwalałyby odczuć bólu? Nie chodzi mi o walkę, tylko o powrót właśnie :) Tylko też znieczulające nie tak, że można już fruwać, tylko tak, że będzie się w stanie iść o własnych nogach, ewentualnie o kiju czy coś, o walce nie wspominając :P
świetne! nie wiem dlaczego ale kojarzy mi się to z początkiem Mission: Impossible 3 i ich adrenalinom;)
Pedro - 31-03-2012, 19:12

szwed napisał/a:
świetne! nie wiem dlaczego ale kojarzy mi się to z początkiem Mission: Impossible 3 i ich adrenalinom;)


Może dlatego że adrenalina właśnie działa jak znieczulenie czasowe. ;) Co prawda ma jeszcze kilka innych właściwości ale znieczulenie na ból to jedna z nich.

Tiamat - 31-03-2012, 20:44

Hm. Zranienie, jak dla mnie, oznacza po prostu że jest się niezdolnym do podejmowania akcji- na tyle, na ile pozwala sytuacja. To nie jest dobre wyjście? Jak można, kładziesz się na ziemi, jak nie można, idziesz za grupą. Nie rozmawiasz (chyba że jęczysz o bólu), nie leczysz się sam, nie podejmujesz żadnych akcji i starasz się przeszkadzać sobą tak bardzo jak możesz ale na tyle, żeby nie dało się iść dalej. Kwestia wyczucia ;)

Co do eliksirów- szkoda że w tym roku nie działał do końca podział, ale uważam że mimo wszystko trochę nie działał, bo w ogólnym rozrachunku leczący i tak leczyli wszystko. A może wprowadzić coś takiego:

Klasy "leczące", w sensie stricte leczące, miałyby osobne umiejętności/czary od leczenia ran mechanicznych i całej reszty- np. "uzdrowienie" na rany cięte, miażdżone, kłute itd. oraz "oczyszczenie" na zatrucia, poparzenia, kwas itd. Klasa lecząca może uzdrowić niemal wszystkie rany- w koncu od tego jest.

Klasy "nie-tak-bardzo-leczące", tzn wszystkie te, które mają jakaś tam umiejętność leczenia ale nie jest to ich główna funkcją, miałyby właśnie takie "ograniczone" uzdrowienia- mag ognia mógłby usunąć poparzenia (ale nie kwasowe, ani nie trucizny), kapłan Wajana mógłby naprawić kości (ale nie rany, trucizny czy kwas) itd.

W ten sposób zaznaczona jest różnica miedzy klasami leczącymi a nieleczącymi, umiejętność "leczenia ogólnego" jest rzadka i cenna. Cała reszta musi posiłkować się cząstkami tych umiejętności. Kapłanka Widy byłaby znakomitą i cenną leczącą, podobnie jak mag życia czy szaman- powinni mieć dostęp do pełnego leczenia. Cała reszta- sory batory. Nekromanta nie zna się na leczeniu trucizn(bo i skąd), kapłan run nie umie leczyć ran ciętych (j.w) a mag żywiołowy nie umie usunąć ran niezwiązanych ze swoim żywiołem. Mniej przekoksu, więcej możliwości ;)

W tym układzie, alchemik/uzdrowiciel nie ma "mikstury ogólnoleczącej" tylko przepisy na różne typy mikstur uzdrawiających. Może wyleczyć niemal wszystko, ale nie od ręki. Jak się przygotuje i będzie mieć ileś mikstur na każda ewentualność- wykorzysta w pełni swoją klasę. Jak nie... cóż.

Illima - 31-03-2012, 20:51

Tiamat, problem się rozchodzi nie tyle o magów i kapłanów co właśnie o alchemików (i pochodnych), którzy rozdają wszystkim "zasklepienie rany", a wszyscy używają tego jako eliksiru ogólnoleczącego.
Tiamat - 31-03-2012, 21:14

No to mówię: osoby alchemikopodobne mają, jako osoby wybitnie zajmujące się leczeniem, recepty na wszelkie rodzaje zranień- ale nie eliksir ogólnoleczący. Mają możliwości pełnego uzdrawiania, ale muszą odpowiednio grać, żeby je wykorzystać. A to, że mago-kapłani maja leczenie ogólne, to całkiem inna sprawa. Co o tym sądzicie?
Travor - 31-03-2012, 21:54

Hym. Kojarzy mi się to z pewną sceną z 2010. Bo całej bitwie z wergundami byłem jednym z - stosunkowo - wielu trupów które zostały w kazamacie. Był to już moment zwijania się, więc w ramach poklimacenia, jesteśmy po bitwie, mamy wielu zmarłych bla bla bla leżeliśmy wszyscy ładnie jak te kłody. Jak pisałem było po bitwie, więc nie że ktoś walnął kłodę jak trzeba było biegać. Grupa nie chciała jednak zagrać żadnego transportu, powiedziano nam żebyśmy po prostu ruszyli tyłki ;) Travor - jak to Travor - zaczął marudzić, że może by ktoś chociaż symbolicznie stwierdził że mnie niesie. No to dostałem. "Aha, niosę cię." I tak naprawdę trupy *teleportowały się* do karczmy.
Teraz, o co mi chodzi, bo nie żeby się poskarżyć. Najpierw przedstawię drugą sytuację. Dobrze już znane, bo swego czasu rozdmuchane morderstwo w drodze by oddać D-a-H. Zostaliśmy tam zabici i nasze ciała teleportowały się na górę i z powrotem.
No, to teraz już naprawdę o co mi chodzi.

Noszenie trucheł dodaje klimatu, jestem pewien że wywołuje to pewne emocje, jeśli trzeba się siłować z ciałem zmarłych towarzyszy, spowalnia marsz całej ekipy itd. Sądzę że dodałoby to klimatu sytuacji pobitewnej, gdy z obitymi ryjkami, z truchłami przyjaciół telepiemy się do obozu.
Podobnie w drugiej sytuacji. Nadałoby to realizmu. Zabili nas zaraz po wyjściu z obozu, wybrali na ten moment akcje, początek drogi? To niech nas targają. Albo, wezmą pod uwagę inne okoliczności całego przedsięwzięcia. Bo tak, to wyszło trochę jak w jakiejś grze komputerowej, target eliminated i już się nie przejmujesz ;)
Reasumując, co myślicie o wprowadzeniu oficjalnej zasady targania ciał? Może tu już nawet ostatecznie chodzić o to, żeby tam symbolicznie ktoś daną osobę "prowadził", jak są jakieś takie warunki że tak trzeba, ale żeby ktoś był jednak tym zajęty, żeby nie było tak prosto że sobie wszyscy spacerkiem rekreacyjnym i ci martwi i żywi wracają do obozu.
To, że jak straciłeś przyjaciela w bitwie, to musisz go targać jeśli nie chcesz go zostawić na żer zwierzakom, że kilka osób będą dosłownie boleć łapy od targania zwłok przez ileśtam kilometrów, to jest czysty realizm. Bardzo dobry, żeby się wczuć w konsekwencje tego ze, heloł, człowiek zginął. Bo tak to leży, zaraz wstaje, idzie z nami, potem chwilę leży bo rytualik rach ciach ale znowu chodzi, znów żywy, to tak właściwie z tego się takie nic robi.
Więc ja bym był za bardzo zdefiniowanym trupowaniem w przypadku martwych postaci, zwłaszcza jeśli jeszcze chce się coś z nimi robić, wskrzeszać, pochować. To bardzo klimatyczne utrudnianie życia :) Vide przykład pozytywny z epilogu - droga do miejsca Tavar z rannym Komesem. Noszenie go w kilku, potem odprawianie wzmacniających rytuałów, chwilowy odwilż w postaci możności tylko prowadzenia. I cała ta droga miała klimacik. Ten klimacik mógłby się przejawiać również po tym jak gracze dostają wpiernicz :)

Kajetan - 31-03-2012, 22:05

Cytat:
Noszenie go w kilku, potem odprawianie wzmacniających rytuałów


Taa, w kilku! "To co, może wojownicy go poniosą?" Pff..
// Nie no, żartuje :D Było okej.

I zgadzam się 100% z Travorem, że powinna być zasada noszenia trupów, a nawet tych osób "ciężko" czy tam krytycznie rannych(taka zasada też była, prawda?).

Travor - 31-03-2012, 22:12

K.W.I.K. napisał/a:
"To co, może wojownicy go poniosą?" Pff..

:D :D :D Em, ekhem, ale że... no... um :D

Reshion vol 2 Electric Bo - 31-03-2012, 22:14

To ja chyba wezmę nosze ;)
Ale na poważnie pomysł bardzo fajny i klimatyczny ale nie da się ukryć , że czasami jeżeli droga była by długa ( bądź pod górkę stromą i takie tam ) , padało by i gracz był "masywny" lub byłoby ich paru ( proszę bez obrazy ) to mogłoby się skończyć tym , że ciało martwego/rannego by zostało zjedzone przez wilców .

Travor - 31-03-2012, 22:16

No, takie przypadki miałem na myśli mówiąc o wariancie symbolicznego "niesienia", gdy jest to tam jakoś bardziej konieczne.

EDIT: Aczkolwiek poza sławetną akcją oblężenia i Ciosem Krecika nie pamiętam, by ginęło na jednej akcji więcej niż 2-3 osoby, a biorąc pod uwagę liczebność grup, przetransportowanie tylu osób przeważnie byłoby chyba w zasięgu naszych możliwości ;)

Indiana - 01-04-2012, 02:00

Tiamat napisał/a:
Mniej przekoksu, więcej możliwości ;)
No i amen. A i tak wszystko sprowadza się właśnie do odróżniania, cóż to za obrażenia i czym odnieśliśmy. Tak czy owak, najwięcej będzie w tym pracy OG - żeby przypominać i inspirować graczy w tej materii.
Travor napisał/a:
jak straciłeś przyjaciela w bitwie, to musisz go targać
Widzisz, tu leży jednak gracz pogrzebany.... Bo nie jest tak, że w graczowej grupie każdy dla każdego jest przyjacielem. Co zresztą też jest elementem realistycznym.

Travor napisał/a:
trupy *teleportowały się* do karczmy.
To jest kicha. Jednakowoż, zauważ, że po bitwie na forcie wszyscy byli naprawdę serdecznie zjechani. Akcja zresztą na to była obliczona. Nie naciskaliśmy, bo obawialiśmy się, że zmęczenie weźmie górę nad chęcią gry.

Travor napisał/a:
ja bym był za bardzo zdefiniowanym trupowaniem w przypadku martwych postaci, zwłaszcza jeśli jeszcze chce się coś z nimi robić, wskrzeszać, pochować.
Słusznie. I to, myślę, da się zrobić. Ale nie jako odgórny nakaz niesienia do bazy. Może wspomniany preparat/zaklęcie zmniejszenia wagi byłoby tu przydatne, żeby był klimat syty i gracz cały? Albo odwrotnie ;)
Raczej jako wymuszenie decyzji - są ciała, co z nimi robimy? Zabieramy, wskrzeszamy tutaj, chowamy, palimy? Jeśli porzucamy, to z pełnym rozmysłem (może jakieś prześladowanie przez duchy później? ;) )
Generalnie - jestem za. Nie wiem, co na to adepci na stanowiska OG ;)

Kajetan - 01-04-2012, 02:09

Cytat:
Jeśli porzucamy, to z pełnym rozmysłem (może jakieś prześladowanie przez duchy później? )


To jest dobry pomysł, jeśli gracze dadzą radę. Bo rozumiem, że wtedy gracze martwi przez chwile musieliby być niby-BNami?
Na pewno byłoby to o tyle ciekawsze, że gracze nie nudziliby się przez te 24h, a przynajmniej tą 1h "zabawy" by mieli;)

Reshion vol 2 Electric Bo - 01-04-2012, 02:37

Indiana napisał/a:
Jeśli porzucamy, to z pełnym rozmysłem (może jakieś prześladowanie przez duchy później? )

Prawie jak podczas ( i chwile po ) bitwy o fort 2010 .

Aerlinn - 01-04-2012, 12:06

To nie były duchy, tylko przeszkadzacze w klimacie :D Jeśli mówisz o tamtej dwójce :D

Ale pomysł z decyzją "na forcie", co robić z ciałami, jest super. No i prześladowania nie musieliby odgrywać gracze (choć pewnie by chcieli :D ). Więc wszystko jak najbardziej gra i śpiewa. +5 do klimatu w lecie :D

Travor - 01-04-2012, 13:09

Indiana napisał/a:
Jeśli porzucamy, to z pełnym rozmysłem (może jakieś prześladowanie przez duchy później? ;) )

Indiana napisał/a:
Widzisz, tu leży jednak gracz pogrzebany.... Bo nie jest tak, że w graczowej grupie każdy dla każdego jest przyjacielem.

No tak, ale też trochę przyjąłem za pewnik że zgodnie z bliżej nieokreślonymi "prawami bogów" zmarłego powinno się jednak pochować. Więc możnaby też podkreślić, np. we wstępnej gadce dla czarujących, że w interesie każdego kapłana jest zawsze grupę do tych "zbożnych" rozwiązań nakłaniać. A przynajmniej większości kapłanów ;) Co gwarantowałoby że ktoś tam zawsze będzie o to jakoś tam zabiegał, innymi słowy będzie bez chamstwa ;)
Ot, bo inaczej co bardziej humanitarne bóstwa mogą się wypiąć :)
To fajny motyw w zasadzie, Antygona się przypomina ;)

Reshion vol 2 Electric Bo - 01-04-2012, 14:03

Aerlinn ja mówie o całej bandzie trolli ( choć tamci byli najgorsi ;) ) , nie tylko o tamtej dwójce , którzy za psucie klimatu robili pompeczki :D

Motyw kapłanów chcących pochować poległych jest bardzo fajny i można nawet to podłożyć pod to jak wyznawcy danego boga powinni być chowani .

I do rzeczy potrzebnych na Silber dochodzi łopata ( oczywiście bezpieczna ;) ) :D

Aerlinn - 01-04-2012, 14:38

Z tą łopatą to zależy, jakie bóstwo. Ale faktycznie, pole do popisu, jeśli akurat znajdzie się kapłan bóstwa wyznawanego przez nieboszczyka.
Travor - 01-04-2012, 14:44

Ja bym to widział mimo wszystko szerzej, że większość bóstw generalnie nakazuje swoim kapłanom dbać o pochówki, już nie wchodząc w szczegóły czy dana osoba tam składała temu bóstwu ofiary co weekend, czy tam raz w chwili potrzeby. To trochę zbyt... ludzkie? ;) ... myślenie. Bogowie tego po prostu wymagają, może poza jakimś tam chlubnym wyjątkiem lub dwoma, i tyle.


EDIT: A z niepochowanych zwłok to rożne fajne rzeczy mogą się robić, bynajmniej nie tylko duchy, które byłyby chyba najnudniejszą formą, tak patrząc jak to ludzie dotychczas odgrywali :D

EDIT2: Chociaż po tym temacie to spodziewam się że raczej nikt nie dopuści do takich zajść ;) Więc to raczej bardziej kwestia kadry, żeby nas od czasu do czasu stawiała w sytuacji, gdzie musimy wybrać, czy zabieramy zwłoki i ponosimy jakieś tego bolesne konsekwencje, czy też nie :)

Reshion vol 2 Electric Bo - 01-04-2012, 14:59

Travor-zombie :D
Fajna by też wyszła akcji z ...ghulami które wyczuły nie pochowane zwłoki w obozie i zaatakowały o 4 rano ;) albo nawet nekromanta który tworzy sobie armie zombich :D lub inne takie tam motywy .

Kajetan - 01-04-2012, 15:08

Travor- za te wszystkie kozy !
Tiamat - 01-04-2012, 20:34

Może to trochę pesymizm, ale mam wrażenie że optowanie za pełnym realizmem względem martwych ciał łatwo przychodzi graczom z ciepłych, wygodnych domów i że parę osób może jeszcze pożałować tego jak będzie środek silbera, deszcz, syf, błoto i trzeba będzie nieść jakiegoś poległego tarczownika w rynsztunku. Ale to takie moje wredne wtrącenie. :P
Travor - 01-04-2012, 20:49

No, ale to chyba kwestia z gatunku czy jedziemy na Silbera żeby sobie rekreacyjnie pochodzić po górach, czy jednak przeżyć COŚ, pod "cosiem" rozumiejąc sytuację mającą w granicach rozsądku wyzwolić jak najwięcej realnych emocji i doświadczeń.
Klasyczna kwestia ile ma być w tym LARPa a ile obozu dla dzieciaków. Taki "bolący realizm", jak targanie trucheł po błocie, pomijając już magię zmniejszającą wagę, nie byłby moim zdaniem jakimś niespotykanie rzadkim na Silberbergu uniedogodnieniem ;)
A ja tam, przynajmniej od pewnego wieku, również przez to za tym obozem przepadam ;)

Tiamat - 01-04-2012, 23:04

Ależ ja w najmniejszym stopniu nie twierdzę, że to nie będzie fajna sprawa- dodatkowa kara za śmierć, również nie dla osoby która umarła, to świetna sprawa.

A pomarudzić można.

Viron - 01-04-2012, 23:33

Z drugiej strony...ja sobie tego nie wyobrażam. Mimo, że Silber ma być jak najbardziej oddający realia, to targanie...kogokolwiek, ale tarczownik w kolczudze jest tu dobrym przykładem, byłoby po prostu niemożliwe. I myślę, że zepsułoby to nam grę.
Wyobrażam sobie, jak sztucznie to wygląda, gdy dwóch wojów niesie trzeciego, ledwo dyszą, a Ulundo grzecznie czeka, niby to potykając się co kroku, żebyśmy wszyscy nie poginęli drugiego dnia fabuły :D

Kajetan - 08-08-2012, 14:11

No to już tak po obozie, mogę spokojnie stwierdzić, że jak dla mnie poziom odgrywania ran na Silberbergu się podniósł (ale nadal nie jest to to, co mogłoby być gdybyśmy się bardziej wczuli) :) Chociaż może wydaje mi się tak dlatego, że skoczyłem między dwoma turnusami i wbiłem się do ekipy weteranów.
Ale nadal jest akcja taka, że dostaje mieczem w dajmy na to brzuch, podbiega alchemik "Zasklepienie!" i leje mi za kołnierz. Ta wiem, że to nie jest wina kadry i za wiele do gadania tutaj nie macie, więc gracze-alchemicy! Nieco realizmu, zapytać się gdzie ktoś oberwał i tam wylać eliksir! :)
Miłym akcentem byli leczący kapłani, którzy odprawiali jakieś modły etc. Chociaż w zeszłym roku też tak było :)

@Reshi
Nie będę wskazywał palcem :) Taka ogólna rada dla każdego alchemika.

Reshion vol 2 Electric Bo - 08-08-2012, 14:20

K.W.I.K. napisał/a:

Ale nadal jest akcja taka, że dostaje mieczem w dajmy na to brzuch, podbiega alchemik "Zasklepienie!" i leje mi za kołnierz [..] więc gracze-alchemicy! Nieco realizmu, zapytać się gdzie ktoś oberwał i tam wylać eliksir! :)

Jeżeli to ja to przepraszam :) , niestety czasami były takie momenty , że terzeba było leczyć na szybko i nie było czasu pytać ludzi gdzie dostali ;) lub było ciemno i nie widać było gdzie się leje :) .

Indiana - 08-08-2012, 14:24

K.W.I.K. napisał/a:
dostaje mieczem w dajmy na to brzuch, podbiega alchemik "Zasklepienie!" i leje mi za kołnierz.
;D ;D
Fakt, że walczymy z tym rok w rok. Ale wiesz, jakieś tam postępy są. JUż choćby to, że oblał cię zasklepieniem a nie ogólno-wszystko-co-popadnie-leczącycm eliksirem :P

The124C41 - 08-08-2012, 16:27

Ja raz odgrywałam ranność, ale jako że nikt nie zwracał uwagi, fochnęłam się i już potem nie odgrywałam :( Ale ja się starałam przy leczeniu jakoś pilnować detali: kiedy miałam ten eliksir zasklepienia ran od Nili na magistrę, to pytałam przed podaniem o typ ran, no i kiedy Sephion dostał w brzuch to mu bandaż zawiązałam na pasku a nie np. na ramieniu etc...
Aerant - 09-08-2012, 17:05

Z leczeniem było dobrze. Poza szamanami, ale może to miało tak być, że te wszystkie "potężne duchy dzików i całej reszty silberowego zwierzyńca" leczyły jak z karabinu i to na odległość. Ale zawsze było pytanie co boli? gdzie boli? itd. Z odgrywaniem dobrze sam starałem się odgrywać i nie byłem w tym osamotniony, choć widywało się akcje typu: poparzenie na kogośtam i ten ktośtam patrzy niezbyt przytomnie po czym wiąże bandaż na nadgarstku i huzia na wroga.
Indiana - 09-08-2012, 18:25

Aerant napisał/a:
Z odgrywaniem dobrze
Zgadzam sie. Jeden nawet za piękne odegranie poparzenia dostał poziom ;) (dostał oczywiście nie tylko za to, to tylko dopełniło do poziomu)(pomijając to, że oczywiście losujemy poziomy - pozdrowienia, weterani :P )
A'hin - 09-08-2012, 19:48

Hę, może temat jest o odgrywaniu ran, ale chciałbym się tu podzielić moim spostrzeżeniami na temat leczenia, głównie kapłańskiego. Podczas takich akcji jak walka z magistrą, oblężenie na szańcu etc. gdzie ludzie odnosili dużo ran, strasznie nie podobały mi się już wspomniane akcje typu: podbiega kapłanka i krzyczy "vere silva cośtamcośtam- o silvo ulecz tego czarownika- uzdrowienie", potem 3 minuty niezdolności do walki i huzia. Podczas jednej takiej akcji bywało ze dostałem z takiego "karabinku leczącego" z kilkanaście razy. Wydaję mi się że takie sytuacje można rozwiązać na nieco inny sposób. Np. 2 kapłanów i 1 wojownik zbierają wszystkich rannych z pola bitwy w jedno miejsce, np. pod jakieś drzewo. Tych rannych jest tam załóżmy 8. Kapłani zaczynają odprawiać jakiś uber rytuał, a nie 1 zdanie "vere silva costamcostam". Po czymś takim na rannych nie obowiązywało by już to (według mnie strasznie sztuczne) 3 minuty niezdolności do walki, ze względu że był by uleczony przez boga tak naprawdę, a to nie byle co.

Chodzi mi o to że uzdrowienie magiczne (nie alchemiczne) powinno być czymś super, a nie tylko 28 już z kolei odklepanym czarem. W końcu zrasta ci się noga! Dude, normalnie to trwa kilka tygodni! Wiem że oduczenie graczy korzystaniach z takich "czarów-karabinków" nie jest łatwe, ale wydaję mi się że wpłynęło by to bardzo pozytywnie na klimat bitew na silberze.

wampirka - 10-08-2012, 00:37

Gdyby z leczeniem było tak jak mówisz, to walka z magistrą trwałaby trzy minuty. No może pięć.
Ciężko jest rozwiązać ten problem. A alchemia to niby co? Powinna trwać dużo dłużej, bo niby mało w tym magii, a dodatkowo powinno to jedynie PRZYSPIESZYĆ naturalne procesy regenaracji.
Więc po takim eliksirze "zasklepienie rany" powinno się mieć raczej całą bitkę z głowy.
A o te dwie minuty trudno.

Abel - 10-08-2012, 00:52

Jakby miały być takie zasady, to szlak bojowy nie miałby sensu. Kaboom.

BTW. Jak po walce z kultystami w nocy "pięknie" odegrałem swoją ranę, to zostałem potraktowany właśnie taką "klepaną" formułką, ale spoko, takie są prawa dżungli ;)

Powój - 14-08-2012, 21:18

Może z opóźnieniem się wypowiem, ale w sumie mogę wtrącić do tematu moje spostrzeżenia. Było kilka takich sytuacji, gdzie po prostu w pewnym momencie człowiekowi się odechciewa odgrywać te rany. Bo o ile, po przypalaniu biodra (Ignatus, dzięki za świetne leczenie, już wiem czemu nie lubię magów ognia) to jeszcze znalazł się ktoś kto podtrzymywał moją postać i pomagał jej iść, o tyle w innych sytuacjach tego nie było. Chociaż okej, rozumiem, jak ktoś mi przypieka biodro, to jeszcze się wydarłam na tą osobę, co mogli niektórzy zauważyć. Ale jak ktoś kuleje, albo trzyma się w pół, oddychając z trudem i kaszląc, to pada stwierdzenie "nie opóźniaj marszu", "nie odgrywaj i tak nikt tego nie robi" etc. A to już boli.
Indiana - 15-08-2012, 01:58

A'hin napisał/a:
Chodzi mi o to że uzdrowienie magiczne (nie alchemiczne) powinno być czymś super, a nie tylko 28 już z kolei odklepanym czarem.
Znaczy się, masz w tym sporo racji. Problem jest taki, że specyfika walki na bokeny (zwłaszcza w wydaniu laików, czyli 90% walczących) jest taka, że generuje mnóstwo trafień. Zauważ, że gracze i tak ściemniają dobrą połowę, jeśli nie więcej. W efekcie po minucie walki masz niezdolnych do walki niemal wszystkich i zerową operatywność grupy.
Ale. Konsekwentnie dążymy, z roku na rok, do utrudniania leczenia i słowo, będziemy nad tym nadal myśleć, jak by zrobić, żeby było realniej.

Sephion - 15-08-2012, 02:21

Indiana napisał/a:
Ale. Konsekwentnie dążymy, z roku na rok, do utrudniania leczenia i słowo, będziemy nad tym nadal myśleć, jak by zrobić, żeby było realniej.

Przyznaję że w tym roku byłem świadkiem zdziwienia, a miejscami zbulwersowania graczy faktem, że jak ktoś ich pięć razy poturbuje ostrym narzędziem, to mimo magicznego leczenia mogą nie móc rzucić się do najbliższej bitki z takim entuzjazmem. Wyłączenie na dzień jako największa zmora wojowników! :)

Onfis - 15-08-2012, 12:16

Sephion napisał/a:
Przyznaję że w tym roku byłem świadkiem zdziwienia, a miejscami zbulwersowania graczy faktem, że jak ktoś ich pięć razy poturbuje ostrym narzędziem, to mimo magicznego leczenia mogą nie móc rzucić się do najbliższej bitki z takim entuzjazmem.


Pięć ciosów jest do zrozumienia, ale jak trzy dni pod rząd byłem wyłączany z walki po otrzymaniu zaledwie jednej rany, to się odechciewa... Nie po to targam pancerz, tarczę, poświęcam czas na opanowanie walki, żeby jedna rana, często nawet zadana w partię ciała mało istotną, wyłączała mnie z walki. Między innymi to zepsuło mi walkę z magistrą... Człowiek dwoi się i troi, ściąga kilku przeciwników, jest zmorą łuczników ze swoją tarczą, aż tu po otrzymaniu ciosu w nieopancerzoną strefę dowiaduje się, że resztę walki musi przeleżeć... Rozumiem realia i tak dalej, ale inaczej na ranę zareaguje niziołek, a inaczej żołnierz z ponad dwudziestoletnim doświadczeniem. Mogę kuśtykać, mogą wlec nogę za sobą, ale adrenalina i doświadczenie chyba zrobiłby swoje...


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group