Karczma pod Silberbergiem
Witamy na nowym-starym forum dla larpowiczów Silberbergu :)

Wspomnienia - Najlepsze akcje 2012

wampirka - 01-08-2012, 16:43
Temat postu: Najlepsze akcje 2012
Niniejszym otwieramy sezon na podsumowanie, co dla odmiany było NAJfajniejsze ;)
Travor - 01-08-2012, 17:16

1. Próba wskrzeszenia Izosa i obudzenie Izofiela. Genialna akcja. Ktośtam narzekał że z tyłu nie było nic widać ani słychać. Nie wiem. Byłem na czele i klimat akcji był przedni :)
2. Oblężenie - już klasyk, zawsze bardzo mile widziany, przyjemna walka, bardzo klimatyczna akcja. Dobra długa bitka zawsze dobra bo nie zła ;)
3. Gabonitum + dziewczynka. Super klimat biesiady, można było poknuć po kątach i naprawdę dobra akcja z dziewczynką, można było się przerazić. Zawsze warto iść w psychodelię ;)
4. Finał z Izofielem - głównie ze względu na efekty :)
5. Długa wyprawa była w tym roku super zrealizowana. Ktoś wpadł na genialny pomysł, żeby coś działo się również po drodze. Bardzo, bardzo dobra idea. Dzięki temu cały marsz był ciekawy. No i mój osobisty plus za to że nie trzeba było tam nocować :D Ja już wolę z miejsca wrócić do obozu, ale przespać się gdzieś gdzie nie wieje :D
6. Walka z wampirami byłaby świetnie zrealizowaną akcją, gdyby nie fakt zabawy w okolicach prawdziwego cmentarza, która w moich oczach przekreśla całą sprawę. Gdyby była w normalnym miejscu, byłaby to świetna akcja.
Plus to że ekipy BNów wbijały i robiły akcje podczas posiłków to też jest gut ;)

The124C41 - 01-08-2012, 17:54

Ja też już się wypowiedziałam w ogólnym temacie, ale równie dobrze mogę się rozwinąć. Niestety, wiele akcji przegapiłam (spis ludności) bądź przespałam (wampiry), więc będzie to niepełna lista.

- pójście ratowanie tych czterech fajtłap co się dały złapać łowcom. Nie dość, że i grupka była bardziej kameralna, co sprzyjała interakcjom, to i jeszcze Illima nieźle nas przegonił po lasach/zgubił się więc i droga było dostatecznie długa że aż nawet się zaczęłam do innych odzywać. Czego to szpieg nie zrobi z nudów... Targowanie się też było dość fajne, no i bitka gdzie Indiana mi wybiła z głowy niemal dosłownie w ogóle podnoszenie miecza na BNów. Nawet parę zmarnowanych momentów odgrywania miło wspominam.

- Spotkanie Eliasa z kapłanami. Mimo potknięcia przed samą wyprawą, wyjście było świetne. Wszędzie ciemno, ja już w paranoję wpadam że gdzieś zabłądzę i mnie zostawią, gdyby nie świecąca Era, chyba bym gdzieś się oddaliła. Nie widziałam co się dzieje bo byłam z tyłu, ale słyszałam trochę przez mikrofon. Pozwoliłam wyobraźni dopowiedzieć resztę.

- Wyprawa do żywiołaków. Szczególnie mi się spodobał finał, w którym udziału nie brałam, starcie z żywiołakiem ziemi, oraz starcie z żywiołakiem wody. Rzadko kiedy napotykam zagadki którym mój zidiociały umysł może podołać, więc bardzo mnie cieszyło że tym razem udało mi się coś odgadnąć.

Kajetan - 02-08-2012, 01:57

Nieszczęśliwie będąc martwym ominąłem 4 dnia tą akcję, która rokrocznie daje mi największy ubaw, czyli akcję "schizową"(w tym wypadku dziewczynka), ale wiem, że Kvendulfowi się spodobała, więc od razu zaliczam do stawki najlepszych akcji.

Druga akcja to kymerski obóz, naprawdę realnie stworzona akcja, jedna z tych, po których szedłem spać nie myśląc o tym, że fajna akcja była, tylko myśląc coś w stylu "cholera, ci Kymerzy to jednak może nie takie dzikusy są, jak to Ofirczycy mówią!" Wczucie 100% !
Szczególnie podobał mi się wystrój obozu, wszędzie skóry, podczas medytacji szamańskiej kręcące się między nogami psy (nagroda za odgryw dla nich !! :D )
+ oczywiście prześwietna postać samego szamana i te nieocenione w dodawaniu klimatu bębny!

Trzecią akcją była budowa wieży! Esencja larpa! Nakład i efekty minimalne, a zabawa lepsza niż na niejednych akcjach wyposażonych w dużą ilość gadżetów :D
Akcja tak poprowadzona, że aż chciało mi się mieszać ten pseudo-cement.
Serio, ta akcja była w zabawie idealnie wyważona, trochę mistycyzmu (opętani i chorobliwie wierni poddani), trochę walki między graczami, trochę codziennego życia i ostatecznie trochę jajcarstwa


Reszta też bardzo spoko, ale te akurat najprzyjemniej zapamiętałem
Ahh, no i jeszcze rękami, nogami podpisuje się pod tym, żeby już na stałe zostały akcje podczas obiadów! Może to i złe miejsce na to, ale tak tylko napomknę, że właśnie fajnie wygląda to, jak na obiad nie przychodzą sobie sami wieśniacy, ale też jacyś wojskowi, czy inne "kolorowe postaci", bo nadają klimatu i poczucia, że jednak jesteśmy w innym świecie :P

Pedro - 02-08-2012, 12:48

Moim zdaniem świetną akcją było wyjście na miejsce spotkania się kapłanów Izosa z druidem. Początkowo zgubienie się w lesie przez zbyt wczesne zejście ze ścieżki, przedzieranie się przez krzaczory i ten brak orientacji był mocno frustrujący ale gdy teraz na to patrzę to było bardzo fajne choć nie zamierzone, planowanie zemsty na Solonie razem z wampirką również zaliczam to fajnych momentów. Sama akcja potem, przebudzenie Izofiela, obserwowanie wszystkiego z bliska również miało swój klimat w którym zatarła się granica rzeczywistości i gry. Inną świetną dla mnie akcją a może właściwie przerywnikiem był Jan. :mrgreen: Miła odskocznia od świata gdzie wszystko chce cię zabić. Super był też klimat Gabonitum. Mimo że poszedłem tam niestety jako duszek nie postać co nieco uniemożliwiło mi pełne wczucie się w klimat to gdy pojawiła się dziewczynka zrobiło się na prawdę mrocznie. Podobały mi się też zmagania z żywiołakami. Trochę trzeba pomyśleć i większość graczy wysiada. :)
Wojo - 03-08-2012, 23:52

Więc tak:

Tak jak Travor napisał-genialnym urozmajceniem długiej wyprawy były żywiołaki.
Szczególnie życia oraz ziemi.
Potem oblężenie-te emocje jak naszą pseudo balisadę rozwalili :D
Schizowa dziewczynka "Czemu mnie zabili...chciałam się pobawić".
Masakryczne strasznie,straszne wampiry niższe tzw "CykCyki"-kapitalnie zagrane.
Haha ogólnie strasznie straszno było w tym roku-dziękuję za doskonałą zabawę!

Sephion - 07-08-2012, 00:26

Znajdzie się kilka:

- Gabonitum. Droga kadro, nawet nie wiecie jaką przyjemność sprawiliście mi tym widokiem zastawionych stołów i pełnych dzbanów :) . Ponadto moment znakomitego wczucia wszystkich graczy, wydaje mi się że bez wyjątków. Fajnie było mieć drugą biesiadę, uwielbiam tą atmosferę wspólnej zabawy i tego... braterstwa - bo nic tak nie łączy jak wspólna uczta.

- budowanie wieży. Odskocznia od głównego wątku, wykorzystanie przeciwko graczom czegoś o czym zapomnieli, no i ten stres że gdzieś zaginęło nam pół obozu.

- Coś czego chyba nikt nie wspominał - atak bandytów na obóz. Knułem sobie wtedy w ostatnim domku z Solonem i Trawiuszem, wychodzimy i widzimy chaos, pożogę i śmierć. Potem szarża z tarczami na schody, desperacka ich obrona, a następnie obserwowanie z poziomu gleby odgrywu Hoda. Bardzo przekonywującego zresztą, czuło się że karczma zaraz pójdzie z dymem.

- Fireshow w kazamacie. Świetny finał, bardzo emocjonujący, niesamowita immersja (trzeszcząca bariera, czucie ognia na twarzy, miód), Coś takiego sprawiło że spadło z nas to idiotyczne przekonanie "pójdziemy, zabijemy, następny punkt na liście"

Mógłbym wymieniać dalej, ale te przychodza mi na myśl jako pierwsze.

Kajetan - 07-08-2012, 00:35

Cytat:
Ponadto moment znakomitego wczucia wszystkich graczy, wydaje mi się że bez wyjątków.

O tak, tutaj muszę pogratulować kadrze oraz graczom. Gdyby na każdej, nawet najmniejszej akcji ludzie chociaż w połowie wczuwali się tak, jak na Gabonitum to poziom larpa skoczyłby w górę hen wysoko.

Pedro - 07-08-2012, 00:47

Sephion napisał/a:
no i ten stres że gdzieś zaginęło nam pół obozu.


O tak... pamiętam to jak budzą nas o 7 na alarm bo okazuje się że duża grupa poszła sobie nic nikomu nie mówiąc. ;|

Do momentów w który jeszcze z uśmiechem wspominam był ten gdy podczas odbijania zaklętych towarzyszy Maciek a właściwie ten mag krzyczy w moją stronę gdy stoję 2 metry od niego idąc wyrwać mu kartkę: "Hipnoza!". A ja odpowiadam: "Odporność na magię.". I to jego zaskoczenie. :)

Sephion - 07-08-2012, 00:53

A, no i byłbym zapomniał.

- Porwanie, i odbijanie mnie i Glona przez was. Siedzieliśmy tam już którąś godzinę, nie bardzo było co zrobić, i w końcu przychodzicie. A potem kiedy udawaliście że się zbieracie po prostu serce podskoczyło mi do gardła. Autentycznie się bałem :) . Miałem ochotę wam krzyknąć żebyście coś zrobili, cokolwiek. Bitwa z samnijkami była okej, ale najmilej wspominam te emocje kiedy pomyślałem już przez chwilę że nas zostawicie.

Indiana - 07-08-2012, 22:20

Travor napisał/a:
Ktośtam narzekał że z tyłu nie było nic widać ani słychać.
Euuu, chyba narzekanie poszło w kierunku akcji finałowej, a nie tej :)

Travor napisał/a:
gdyby nie fakt zabawy w okolicach prawdziwego cmentarza, która w moich oczach przekreśla całą sprawę.
Interesujące, bo to, o ile pamiętam, trzecia akcja, którą tam przerabiasz.
Pozwolę sobie zauważyć, że "w okolicy" nie znaczy "na cmentarzu". Na cmentarz - jak zawsze zresztą - was przyprowadziliśmy, żeby wkręcić klimat horroru. Ale przeszliscie sobie przez cmentarz jak na to miejsce przystało, w skupieniu i spokojnie. I - jak zawsze zresztą - zabawa zaczęła się na użytkowym terenie obok cmentarza. Na terenie, gdzie pasą się konie, jeżdżą traktory, rok temu zawaliła się stodoła, a turnus później jeździła koparka robiąc dół na rurę z wodą. Na normalnym terenie, nie na poświęconej ziemi. Nie pytam czy, bo Twój wpis mi na to juz odpowiedział - mi natomiast to "w okolicy" robi ogromną różnicę.

Travor napisał/a:
Plus to że ekipy BNów wbijały i robiły akcje podczas posiłków to też jest gut ;)
Z naszej strony wyglądało to znacząco inaczej... :roll:


K.W.I.K. napisał/a:
Druga akcja to kymerski obóz
Też mi się podobała :) Co więcej, wiem ile czasu zajęło rozkładanie tego obozu. I zgadnij teraz, co sądzę o ilości graczy na tej akcji i moim niemal godzinnym namawianiu Was na nią.... :P

Pedro napisał/a:
, planowanie zemsty na Solonie razem z wampirką
...coś o tym słyszeliśmy.... :D

Wojo napisał/a:
naszą pseudo balisadę rozwalili
Czy balisada to miks barykady z palisadą...? :D

Wojo napisał/a:
straszne wampiry niższe tzw "CykCyki"
Dlaczego turnus drugi zyskał miano "Urwis2".... :]

Sephion napisał/a:
Droga kadro, nawet nie wiecie jaką przyjemność sprawiliście mi tym widokiem zastawionych stołów i pełnych dzbanów :)
I tu jak raz zupełnie nie jesteśmy adresatami tych podziękowań, bo to nie nasza zasługa.

K.W.I.K. napisał/a:
Cytat:
Ponadto moment znakomitego wczucia wszystkich graczy, wydaje mi się że bez wyjątków.

O tak, tutaj muszę pogratulować kadrze oraz graczom.
Doskonały przykład, jak rozbieżne są spojrzenia kadry i graczy na tą samą rzecz... :)

Pedro napisał/a:
A ja odpowiadam: "Odporność na magię."
Trzeba wycofać tą profesję!!! ;)

Sephion napisał/a:
kiedy pomyślałem już przez chwilę że nas zostawicie.
Też tak pomyślałyśmy :D Z ogromnym żalem... ;)
Sephion - 08-08-2012, 02:45

Indiana napisał/a:
Wojo napisał/a:
straszne wampiry niższe tzw "CykCyki"
Dlaczego turnus drugi zyskał miano "Urwis2".... :]

U nas były "Klekotki" z tego co pamiętam. Chociaż i tak jeśli o wampiry chodzi to moim faworytem jest "do obozu przyszły dwie wyższe wampirki" biorąc pod uwagę kto grał jedną z nich :)

Indiana napisał/a:
Sephion napisał/a:
kiedy pomyślałem już przez chwilę że nas zostawicie.
Też tak pomyślałyśmy Z ogromnym żalem...

Tutaj presję wywarłyście na mnie taką, że naprawde chciało mi się zapłakać nad smutnym losem czyściciela koni w Samnii :) . Nie pomagało nawet towarzystwo śmiertelnie spokojnego Glona, powiem tyle że zamiast przejmować się tym, że trawa mnie łaskocze, ręce od trzymania "w więzach" mi ścierpły, czy że jest gorąco, zastanawiałem się nad tym jak to będzie już nigdy nie zobaczyć wygodnego łóżka ani twarzy kompanów. Niezbyt przyjemne doświadczenie, ale wspomina się zajefajnie :)

Indiana - 08-08-2012, 02:52

Sephion napisał/a:
"do obozu przyszły dwie wyższe wampirki"
Tja ;D W praktyce jedna była Wampirką, a druga była wyższa ;) Kolejne 15 minut radości kantorka... :D

Sephion napisał/a:
trawa mnie łaskocze, ręce od trzymania "w więzach" mi ścierpły, czy że jest gorąco,
Zwłaszcza że jest gorąco... A ci gracze kompletnie nie chcą padać! CO się przebiję na koniec grupy, to początek stoi z powrotem! A francowaty jedwabny kaftan zachowuje się jak foliowy woreeeeek, no wezmę i zemdleję, a co!
Przynajmniej miałam prawą rękę ;)

Kajetan - 08-08-2012, 02:56

Indiana napisał/a:
Z naszej strony wyglądało to znacząco inaczej...


Akurat wbijanie BNów na posiłki jest jak najbardziej w porządku :) Bardzo mi się podobała sytuacja targania kaplana, który siedział obok mnie i nie chciał się przyznac, że jest magiczny. Aż mu szynka spadła koło moich butów, gdy ktoś go ładnie pociągnął za fraki :) Chociaż z drugiej strony mam wrażenie, że niektórych mógł zdziwić nasz brak reakcji(przynajmniej lwiej części) gdy do karczmy wbili ludzie z elfką. To w końcu nie nasz biznes :) - przynajmniej tak to interpretowała postać krasnoludzkiego oprycha.

No i świetne oblężenie fortu, w którym mogłem sobie wrzucać na żołnierzy, balansując na krawędzi wkurzenia ich do końca :) Oraz fajnie wkomponowana pieśń podczas obrony. Jakoś tak lepiej się walczyło.

@dół

Kto pomógł ten pomógł! :D

Abel - 08-08-2012, 02:58

Ależ reakcja była! Pomogliście łowcom :D
W zasadzie powinniście się dziwić, czemu elfy chwile później nie zrobiły wam z dupy hangaru :)

Sephion - 08-08-2012, 03:01

K.W.I.K. napisał/a:
Oraz fajnie wkomponowana pieśń podczas obrony. Jakoś tak lepiej się walczyło.

Jeśli mówimy o tym samym, to własnie przypomniałeś mi o tym, o czym powinienem pamiętać! :) Przyśpiew "Rapsodu" zagrzewający do walki to był kolejny moment w którym od atmosfery przechodzily ciarki. Podniosło to na duchu zmęczonego, starego człowieka po sześciu zawałach... Można się było poczuć jak prawdziwy powstaniec, a nie ktoś wrzucony w środek oblężenia :) .

Indiana - 08-08-2012, 03:10

K.W.I.K. napisał/a:
Chociaż z drugiej strony mam wrażenie, że niektórych mógł zdziwić nasz brak reakcji(przynajmniej lwiej części) gdy do karczmy wbili ludzie z elfką. To w końcu nie nasz biznes :)
Ten brak reakcji byłby zupełnie ok :D Ale reakcja pt.
Łowca wiąże elfkę do drabiny, podchodzi Reshi:
- Chcesz linę?
Łowca w myślach "Kurde. Porąbalo go? Nie no, to jakiś kant jest. Ma trującą tą linę czy coś, jest alchemikiem. Albo jakąś magiczną. Albo to jakiś podstęp, wezmę linę i mnie obwiąże. Albo..." Rzut oka w szczerą jak łza kobolda twarz Reshiego "Nie. On tak na serio....."
- Jasne, dawaj.

No żesz łot...?????

K.W.I.K. napisał/a:
mogłem sobie wrzucać na żołnierzy, balansując na krawędzi wkurzenia ich do końca
Wrrrrr :angry: :angry: :angry: Trzy turnusy edukacji wraz z warsztatami terenowymi, pt. "jak BN się odwraca i sobie idzie, to nie kpij i nie wal mu w plecy. Bo wróci strasznie wkurzony".

Itaryjczycy na barykadzie. łomot, wióry, łomot, więcej wiórów, aua, łomot, wpiernicz, lomot, aua. Gracze leżą, zepchnięci do kazamaty. No dobra, dość. Indi-coś-jakby-dowódca-w-sensie-pontekonter:
- Ooooodział, odwrót!
Nila, wykicawszy z kazamaty radośnie:
- taaak! W zorganizowanym pośpiechu!
:angry: :angry: :angry: :angry: :angry: :angry: :twisted:
- Ooooodział stać! W tyyyyyył zwrot! Do ataku!!!!!!!
Mina Nili - bezcenna ;)

Abel napisał/a:
czemu elfy chwile później nie zrobiły wam z dupy hangaru

Jak anegdotki to anegdotki ;)
Urwis zgubił plecaczek. Nie ma. Ukradli, oj oj. Był w nim portfel i słodycze. Oj oj.
W domku- bajzel na kółkach. Ok, przeszukać!
Urwis ma brata, starszego. Brat nic nie ogarnia. Ale znalazł się portfel, jest już tylko jedno oj. Trudna rada, trzeba zrobić rewizję. Jeden plecak, drugi plecak, piąty plecak....
- Wampirko!!!! Plecaczek się znalazł!
- Co?? Jak? Gdzie?????
- W plecaku brata...........
- !@#%^&*(&^%$@!@#$%^&*%$#@!#$%^&*(^%$#@!#$%^&*^%$#@ !!!!!!!!!!!! Jak mi jeszcze raz taki numer, to wam zrobię z tyłka Pearl Harbour!!!!!
....
....
Cisza.
....
Cichutko z tyłu:
- Ale co to jest Perlharbor....?

:roll:

Abel - 08-08-2012, 03:13

Cytat:
Mina Nili - bezcenna


Wtedy jeszcze żyła, to stroiła miny :D

Kajetan - 08-08-2012, 03:17

Indiana napisał/a:
Wrrrrr Trzy turnusy edukacji wraz z warsztatami terenowymi, pt. "jak BN się odwraca i sobie idzie, to nie kpij i nie wal mu w plecy. Bo wróci strasznie wkurzony".


A to ja z paroma tarczownikami miałem troche wyższy poziom! Bo wrzucaliśmy, jak byliście przed barykadą. Gdyby nie ten wasz kapłan....!


Indiana napisał/a:
No żesz łot...?????

No, ja też się zakrztusiłem wtedy.

Indiana napisał/a:
Nila, wykicawszy z kazamaty radośnie:
- taaak! W zorganizowanym pośpiechu!


Do kpienia z żołnierzy po oficjalnym dostaniu wpieprzu, miały się tylko te osoby, które dzielnie broniły kazamat i ogniska :)

@Elfik
Kanapki na obiad?! ;)

Bryn - 08-08-2012, 03:19

No kurde, chciałem tej elfce pomóc. Ale jak zobaczyłem, że nikt mojego zapału nie podziela, to miałem prosty wybór: walczyć i zostać przesłanym Helethai w kilku paczkach albo dokończyć kanapkę i cieszyć się życiem :P
A w ramach obrony barykady starałem się odciągać od was uwagę Horacego :P Więc stałem na skałce i naparzałem tymi kulami energii, a jak trzeba było, to robiłem szybki myk w krzaki (czyli poradnik 'jak wkurzać BN'ów i nie zginąć) :>

Sephion - 08-08-2012, 03:19

Reshi podobno miał plan :)
Indiana - 08-08-2012, 03:20

K.W.I.K. napisał/a:
Bo wrzucaliśmy, jak byliście przed barykadą.
A nie no, to spoko, przepisowo :) Do pewnego poziomu oczywiście ;)
(do Urwisów zrobiłam sobie punkt snajperski i łoiłam do każdego, który się odzywał pogardliwie ;) Czasem nawet trafiałam ;) ;) )

K.W.I.K. napisał/a:
Do kpienia z żołnierzy po oficjalnym dostaniu wpieprzu miały tylko te osoby, które dzielnie broniły kazamat i ogniska :)
Tja ;) Czasem to się nazywa "syndrom 3 szeregu" ;)
Kajetan - 08-08-2012, 03:27

No to jeszcze akcja, którą też ja świetnie wspominam - negocjowanie z całym obozem o wskrzeszenie Wolfganga. Wydzieranie się na Was na naradzie i w ogóle było fajne :D I cholerny Travor... Ale na szczęscie jakiś kompromis udało się zawrzeć.

Najlepiej to się chyba miał Wolfgang, który jako duch wtedy siedział sobie grzecznie na ławeczce i słuchał jak sobie o nim gadają :)

The124C41 - 08-08-2012, 03:57

Sephionie ty podła dwulicowa istoto :mrgreen:

Cytat:
Pedro napisał/a:
A ja odpowiadam: "Odporność na magię."
Trzeba wycofać tą profesję!!!


Zgadzam się, ale obustronnie. W znaczeniu, że jeżeli wycofywać odporność na magię, to nie jako grywalnej profesji, ale jako całego elementu gry. Nie magowałam na Silberbergu więc nie mogę rozwodzić się na temat zranionych uczuć delikatnych magów których pracowicie przygotowane zaklęcia, za które płacili z własnej many, a tu przychodzi byle zbir/wampirka wampirka i Indiana wampirka/coś i jest odporne! Biedacy.

Cytat:
Łowca wiąże elfkę do drabiny, podchodzi Reshi:
- Chcesz linę?
Łowca w myślach "Kurde. Porąbalo go? Nie no, to jakiś kant jest. Ma trującą tą linę czy coś, jest alchemikiem. Albo jakąś magiczną. Albo to jakiś podstęp, wezmę linę i mnie obwiąże. Albo..." Rzut oka w szczerą jak łza kobolda twarz Reshiego "Nie. On tak na serio....."
- Jasne, dawaj.


Taka knujność to tylko u Da Tirelliego :D

@anegdotka o plecaczku. Lol dotyczył miejsca znalezienia plecaczka, czy też nieznajomości historii? Bo mi to zalatuje "jak można tego nie wiedzieć", podczas gdy ja, historyczny antytalent co nie pamięta nawet daty odkrycia Ameryki, absolutnie rozumiem urwisów. PS. "Zrobię wam z tyłka Messynę/Telfambę" byłoby bardziej klimatyczne.

Cytat:
(do Urwisów zrobiłam sobie punkt snajperski i łoiłam do każdego, który się odzywał pogardliwie Czasem nawet trafiałam )


Hura! Snajperowanie! <cieszy się jak dziecko>

Indiana - 08-08-2012, 04:06

The124C41 napisał/a:
Nie magowałam na Silberbergu więc nie mogę rozwodzić się na temat zranionych uczuć delikatnych magów których pracowicie przygotowane zaklęcia, za które płacili z własnej many, a tu przychodzi byle zbir/wampirka wampirka i Indiana wampirka/coś i jest odporne! Biedacy.
Ja też nie magowałam, a jednak się rozwodzę ;) Zła istota ze mnie.
Nie, chodzi o korektę w profesjach. Ale o tym więcej i dużo później :) Kilka korekt z pewnością się kroi.

The124C41 napisał/a:
Lol dotyczył miejsca znalezienia plecaczka, czy też nieznajomości historii?
Zestawienia zirytowanej Wampirki, dla której P.H. jest pojęciem powszechnym i czytelnym, z wystraszonym Urwisem, który właściwie nie wie, co mu zrobią, ale to perlharbor to na pewno coś strasznego.... To oczywiste, że urwis może nie wiedzieć, co to P.H., a jak się jest zirytowanym poważnie, to czasem się zapomina, żeby używac wersji klimatowych.
Abel - 08-08-2012, 04:10

Ja maguję i uważam osobiście, że odporność ma uzasadnienie fizyki magii.
The124C41 - 08-08-2012, 04:30

@ Indiana. Ach, dziękuję ^^ Biedny urwis

Cytat:
Ja maguję i uważam osobiście, że odporność ma uzasadnienie fizyki magii.


Czy jeżeli jest to możliwe, mógłbyś wyjaśnić? Nie zamierzam podawać w wątpliwość twojego autorytetu, ani też niedowierzać, jedynie bardzo mnie ciekawią sprawy magiczne, a nie miałam do czynienia z fizyką magii obozu, więc dlatego bardzo mnie ciekawi jej działanie, o ile nie jest to informacja tajna.

PS. <żart> Ja pierwiastkuję, za rok jadę na urwisa i tyle! ;) </żart>

Abel - 08-08-2012, 10:12

Spoko, będę miał o czym myśleć w laboratorium ;)
Kajetan - 08-08-2012, 13:00

Jak dla mnie to mogłoby w ogóle magii na Silberze nie być, ja bym tam się cieszył :D
Indiana - 08-08-2012, 13:12

Abel napisał/a:
odporność ma uzasadnienie fizyki magii.
Również tak sądzę, na prosty rozum. Są ludzie, którzy upiją sie do nieprzytomności setką wódki, a są tacy, którzy się nie upiją półlitrem spirytusu. Jedni będą rzygać po mleku z gruszkami, innych to nie rusza. Jedni staną w przeciągu i łapią zapalenie płuc, inni mają to w trąbie.
Dlatego powoli dryfuję w kierunku zrobienia z odporności cechy naturalnej, występującej przykładowo u 0,5% populacji. Przykładowo, osoba, która chce mieć odporność, podlega "rzutowi kostką" - i ma ją lub nie ma. Lub też po prostu z 40 uczestników odejmujemy magów, a z reszty losujemy, kto oberwie odpornością ;)

Illima - 08-08-2012, 13:29

Indiana napisał/a:
Abel napisał/a:
odporność ma uzasadnienie fizyki magii.
Również tak sądzę, na prosty rozum. Są ludzie, którzy upiją sie do nieprzytomności setką wódki, a są tacy, którzy się nie upiją półlitrem spirytusu. Jedni będą rzygać po mleku z gruszkami, innych to nie rusza. Jedni staną w przeciągu i łapią zapalenie płuc, inni mają to w trąbie.
Dlatego powoli dryfuję w kierunku zrobienia z odporności cechy naturalnej, występującej przykładowo u 0,5% populacji. Przykładowo, osoba, która chce mieć odporność, podlega "rzutowi kostką" - i ma ją lub nie ma. Lub też po prostu z 40 uczestników odejmujemy magów, a z reszty losujemy, kto oberwie odpornością ;)

Jednocześnie (przy czym to jest moje zdanie, a nie żadne ustalone przez nas zasady) magia powinna być bardziej elitarna. Nie podoba mi się wizja wszędobylskich magów, których jest na świecie więcej niż szewców, drwali czy najemników. Gdyby magów w grze było mniej, łatwiej byłoby też reagować na czary, zmniejszyłby się chaos i większa frajda by była.
Niestety wszelkie restrykcje ograniczałyby wam wybór postaci. Tu. Jest. Problem.

Reshion vol 2 Electric Bo - 08-08-2012, 13:56

I. Akcja nocna z kapłanami , Eliasem i Izofielem .
II. Gabonitum i dziewczynka . Tak naprawdę dziewczynka była jedynym momentem kiedy na jakieś akcji podniosło mi się ciśnienie :) ( to jej "Chodzie się ze mną pobawić" :D )
III. Wieża :D Fajnie było być opętanym i lać swoich kwasem ;) , chyba byłem jedną z niewielu osób które ciągle pamiętały o "spisie" . Też ogromną radość wzbudził we mnie fakt , że "opętani" wybili by resztę obozu gdyby nie boska interwencja :) . Tylko trochę żałuję , że ominąłem frajdę związaną z budowanie wieży .
IV. Oblężenie . Przyjemna długa walka :) , i te czary Horacego :D "zbiorowe milczenie" i cała reszta .
Indiana napisał/a:

Łowca wiąże elfkę do drabiny, podchodzi Reshi:
- Chcesz linę?
Łowca w myślach "Kurde. Porąbalo go? Nie no, to jakiś kant jest. Ma trującą tą linę czy coś, jest alchemikiem. Albo jakąś magiczną. Albo to jakiś podstęp, wezmę linę i mnie obwiąże. Albo..."


Dzięki Indi za zaufanie :P

Sephion napisał/a:
Reshi podobno miał plan

Plan był :D ale to był taki który kiedy przyjdzie do głowy wydaje się zarąbisty ale po fakcie okazuje się kompletną porażką :) .
Ogólnie zamysł był taki ( no muszę się jakoś usprawiedliwić :P ) :
1. Przychodzą łowcy z czymś ( na samym początku nie wiedziałem , że to był elf ) . Usłyszałem jakieś zdanie z gatunku "musimy się pośpieszyć" czy "nie mamy czasu" .
2.Po chwili rozłożyli się z mapą na której był napis "Szlak próby".
3. I zaczyna się : do głowy wpadł plan . Daje wam line byście zaczęli się bawić z w przywiązywanie a potem w odwiązywanie elfa co miało was spowolnić/opóźnić wyjście z karczmy .
4. Przechodząc za wami zauważam na mapie napisy : "wieża maga" a obok rysunek wieży, ścieżkę obok której był napis "szlak próby" oraz "potok wodnika" o który wiedziałem od Ignatusa , że jest źródłem many czy czymś z wiązanym z maną . Co de facto stwierdzało , ze mapa jest cholernie ważna ponieważ musieliśmy pójść do wieży maga i "zrobić" tam miecz na Izofiela .
5. Potem zaczyna się knucie , kto da pieniądze by wykupić elfa i ganianie po karczmie .
6. Na sam koniec wbijają elfy zaczyna się walka z łowcami , szybkie zabranie mapy a potem "zkwaszenie" przez elfkę-wampirkę.

Indiana napisał/a:
Również tak sądzę, na prosty rozum. Są ludzie, którzy upiją sie do nieprzytomności setką wódki, a są tacy, którzy się nie upiją półlitrem spirytusu. Jedni będą rzygać po mleku z gruszkami, innych to nie rusza. Jedni staną w przeciągu i łapią zapalenie płuc, inni mają to w trąbie.
Dlatego powoli dryfuję w kierunku zrobienia z odporności cechy naturalnej, występującej przykładowo u 0,5% populacji. Przykładowo, osoba, która chce mieć odporność, podlega "rzutowi kostką" - i ma ją lub nie ma. Lub też po prostu z 40 uczestników odejmujemy magów, a z reszty losujemy, kto oberwie odpornością


W taki sam sposób można by zrobić coś takiego jak odporność na alchemię/druidyzm/kapłanstwo i nowe klasy np.: zabójca kapłanów :P

Bryn - 08-08-2012, 14:06

Zabójca kapłanów? Rozumiem, że ktoś miałby być uodporniony na moc wszelkich bogów? :P No, bardzo logiczne: zjadł w dzieciństwie jakieś ziółka/wpadła do kociołka z magicznym wywarem jak był mały/ma jakiś dziwny gen po rodzicach, że moc bogów nie ma na niego wpływu :P To by była ciekawa klasa :D A na druidyzm 1. jest odporny zabójca magów, druidyzm to magia 2. nie sądzę, żeby druidzi mieli coś komukolwiek zrobić :P no chyba, że ktoś chciałby być odporny na pomoc druida.
Aerant - 09-08-2012, 16:33

No to w punktach

I. Wyżej już wspominane Gabonitum.
Na samej akcji byłem co prawda martwy, ale za to ile to zabawy dostarczyło.
Siedzimy, a właściwie drzemiemy sobie w komnacie przy palenisku (Ja, Elfgar z Zielonych martwy i ze dwie,
trzy żywe osoby, co istotne dla opowieści ,urwisowe). Nagle wpada otruta bodajże Sara. Wpadła, wszyscy się poderwali i... stoją my jako trupy jakieś delikatne podpowiedzi stosujemy "ehm może jej pomożecie czy coś" a oni oczy przerażone i ni kroku :D ale w końcu dali się przekonać, że jednak trzeba coś zrobić

II.Bitka z izofilami czyli kapłanami Izofiela.
Podeszliśmy pod świątynie, zwiad wysłany, kitramy się po krzakach i wszystko pięknie ALE w pewnej chwili ktoś się delikatnie poruszył I jak nagle cały tył się do przodu ruszył to całe kitranie po szło się chować. Walka super z tarczą ramię w ramię obrona tyłu, zaklęcia się sypią, beeni padają jak trzeba i ten piękny odwrót na koniec. Tylko ręki potem za bardzo nie czułem (ach ten młot :mrgreen: )

III. Moja "osobist akcja"
Niewiele osób ją widziało więc pokrótce ją opiszę:
-Umiera krasnolud razem z Van Helsingiem beznadziejnie próbujemy go wskrzesić
-Wpada minstr... magistra mówi że sądzić i pewnie zabijać będzie
-Uciekamy z niechęci do życia i (w moim przypadku) chęci zmiany postaci
-Przybywa Hogar i obwieszcza że złapali dwóch kapłanów i idziemy ich ratować,
a Abel każe nam wskakiwać w ciuszki fabularne i lecieć na górę (przejażdżka beenowozem :mrgreen: )
-Mamy zaszczyt podziwiać beenów przy pracy "tylko tym razem nie bijcie ich za mocno" ;D
-Zostaje podjęta decyzja że zostaniemy ścięci co następuje gdy tylko nasi pojawiają się na horyzoncie. Ja umieram i dzień później podejmuję profesję kowala run Van Helsing dostaje ciężką rane.

IV. I taki mały spis pojedynczych zdarzeń
Oblężenie:
-Udaje nam się w miarę odeprzeć itharyjczyków, morale rosną wznoszą się bojowe okrzyki, wszyscy wypadają i nagle "o wielka tavar ześlij na nich deszcz trujących cierni" "cały pierwszy szereg pada" i już tylko dobiega mnie (również leżącego) zduszone "nosz k****"
-Morale opadły i ronimy się już tylko w kazamacie znaczna większość leży raniona na ziemi nagle udało się! Indi wydaje rozkaz do odwrotu teraz możemy zająć się leczeniem rannych prawda? Nie w porywie chwili trzeba się oczywiście rzucić na oddział od którego chwile wcześnie dostaliśmy po głowie
Jan:
-Siedzimy sobie w karczmie gdy nagle wpada przerażona gromadka i woła że coś krzyczy przy namiotach. No to co tarcze w dłoń i huzia. Znaleźliśmy to wrzeszczące coś zapędziliśmy pod karcze ale Hodo krzyczy nie bić to zostawiliśmy :D

-Świeżo po przybyciu (tzn. po odczekaniu 24h i zrobieniu nowej postaci) Już jako krasnoludzki kowal run siedzę sobie w karczmie i uważnie słucham, bo oto, po raz kolejny, obalają zielonych. No fajno niech se obalają, ale gdy już zieloni (2 z 4) zostali otoczeni wianuszkiem sędziów i oprawców postanowiłem, przechodząc prze ten wianuszek wybrać się po picie, ale gdzież nie mogę! Bo ja zły jestem bo jakiś kapłan (poprzednia postać) rozmawiał z zielonymi. Cierpliwie tłumacze że ja dobry jestem nic nie zrobiłem, nie i już. A picie przyniósł mi jakiś miły-były krasnolud ;)

-Akcja na takiej samej zasadzie, tylko że byłem sam.
Wracamy ze świątyni Izosa, dowiedzieliśmy się wielu ważnych rzeczy, jakich to nie powiem, bo szczerze mówiąc nie specjalnie tam słuchałem. Idziemy sobie raźno od bandytów po drodze dostaliśmy (ech zdziwiona mina Nili gdy aktywowałem na niej runę ognia :D ) i wracamy do obozu. Rozpoczyna się rozmowa że nie powinniśmy innym o niczym mówić itd. również teraz nie przysłuchuję się tej rozmowie gdy nagle pada hasło "... szczególnie pewien krasnolud" I wszyscy stoją wokół mnie i zaraz jakieś przysięgi, obietnice mi każą składać. No to ja, jako że nie lubię jak mi się bronią grozi, wszystkim prezentuję trzymaną w dłoni runą ognia, wybuchu, destrukcji idt. i rzucam znanym skądinąd tekstem "to co khalil detonuj?" to jakoś ostudziło entuzjazm uczestników tej sceny :mrgreen:

Tristan - 09-08-2012, 17:12

Taaa muszę szczerze przyznać, że akcja pod kryptonimem "obalamy zielonych" zaczęła mnie z lekka irytować. Nie mogłem zrobić spacerku po obozie żeby nie zostać ze trzy razy odciągniętym na stronę pod pretekstem "Zieloni wysyłają do kogoś list/planują kogoś zabić/etc." :angry: W końcu szlag mnie trafił i chciałem omówić całą tę kwestię z Zielonymi żeby zakończyć wszelkie niejasności. Niefortunnie i bezmyślnie wybrałem na miejsce do tego karczmę co skończyło się tym, że przyłączyło się do tego kolejne 20 osób i zamiast rozmowy w kilkoro oczu wyszedł cały proces którego chciałem uniknąć.
Co do przysięgi o której wspomniałeś: Podczas drogi powrotnej rzuciłem tylko hasłem że lepiej zachować dla siebie część informacji na wypadek gdyby jednak (nikogo nie oskarżałem) w obozie faktycznie znaleźli się styryjscy agenci. Niestety padłeś ofiarą czyichś uprzedzeń na co zasugerowałem prosty sposób żeby każdy złożył tę przysięgę milczenia.

sars - 09-08-2012, 22:05

No właśnie Aerant <nie umiem cytować>. Obczaiłam sobie w kazamacie, że jest paru ludzi, można umierać, wpadam, tarzam się po ziemi, pluję krwią <która mi się kończy> a tu.. NIC. "Pomóżcie mi, pomóżcie!" Nic.
Wpada Indiana: Czemu jej nikt nie pomoże?!
I ten szmer: Bo my nie żyjemy.
Gdybym mogła to bym facepalm'a zrobiła.

Artem - 09-08-2012, 22:33

Z jasnych źródeł wiem ,iż okazało się ,że zieloni byli z Arethyńskiego Ruchu oporu :roll: Ja się nie mieszałem w te sprawy. Odnośnie Gabonitum staraliśy się z kolegą wyjaśnić sprawę i sprowadziliśmy uzdrowicieli ,ale jedyna ,,żywa" część gromadki prócz Aeranta była zajęta wpatrywaniem się w płomienie :angry: Byli nawet tacy ,którzy niezauważyli stojącej w drzwiach Mrocznej Dziewczynki <facepalm>
wampirka - 10-08-2012, 00:32

Artem napisał/a:
Arethyńskiego Ruchu oporu

CO?!?

Reshion vol 2 Electric Bo - 10-08-2012, 00:56

wampirka napisał/a:
Artem napisał/a:
Arethyńskiego Ruchu oporu

CO?!?


Na mapce świata z silberberg.pl pod miastem Aerthyna jest napisane " ( RUCH OPORU ) " , więc chyba o to chodzi :)

Aver - 11-08-2012, 02:23

U mnie pierwsze miejsca zajęły dwie akcje :)

1a. Gabonitum i upiór w kazamacie.
Generalnie było fajnie (ach ta moja elokwencja...). Siedzimy sobie przy ognisku, gadamy gadamy, nagle proszą do tańca pary. "Valdar chodź, będzie fajnie :D " Niby wszystko okej, tańczymy sobie, nagle ktoś wybiega z kazamaty i woła uzdrowicieli i kapłanów, bo Sara otruta. No to Sauron leci do środka, ja za nim, bo sama tańczyć nie będę, zresztą byłam ciekawa, co się konkretnie stało.
I teraz proszę mnie poprawiać, jeśli mi się chronologia zrąbała, ale chyba po stwierdzeniu zatrucia i odniesieniu Sary do innej komnaty do nas przyszła kochana dziewczynka z dziurą w plecach :D
Dalej w sumie pamiętam jak weszliśmy z Tristanem, Mattgardem i Wampirką do tej drugiej komnaty, z której wcześniej wydobywały się tajemnicze dźwięki. Wchodzimy, patrzymy, a tam siedzi na podłodze kilku naszych pogrążonych w transie, a wśród nich dziewczynka-upiór. Mattgardowi się trzęsły kolana ze strachu, Tristanowi chyba zresztą też ;) i to jej "Pobawcie się ze mną. Jak się ze mną nie pobawicie oni zginą." Dam dam. Trza coś było wymyślić. Nasz pikinier wpadł na genialny pomysł śpiewania duchowi.
[j]- Dobra, to kto jej coś śpiewa?
[M]- Ja nie umiem.
[T]- Ja też nie.
<look na łowczynię>
[j]- Co się tak patrzycie?... O nie.
[M]- Jak nie zaśpiewasz oni zginą!
[j]- Ale ja nie umiem!
W końcu wyszło na to że jednak chyba umiem i podczas wynoszenia zahipnotyzowanych śpiewałam jakąś kołysankę, idąc z Wampirką za tym upiorem. W końcu chyba się udało ją uśpić czy coś ;) tylko nadal nie rozumiem czemu wszyscy się jej tak bali... przecież ona była prawie tak słodziutka jak kobold :D


1b. Wspomniane koboldy.
Najpierw ochrzan od Wampirki że nie wzięliśmy pochodni. Okej, pochodnie zabrane, idziemy. Dochodzimy do okolic wsi. I nagle się okazuje że nie mamy mapy. <kolejny ochrzan później> Jakiś zwiad poszedł na... zwiad, przy czym nie było ich 10 min, po czym okazało się że wygodnie leżeli sobie trochę niżej na łące przyczajeni niczym BN'ni :roll: :D w końcu doszliśmy do jakichś skało-jaskinio-sztolnio-czegoś no i coś zaczęło w nas rzucać szyszkami. Patrzymy w prawo, a tam schodzi jakieś chichrające się zielone coś w kasku z przyklejoną świeczką i kilofem w ręce. Momentalnie wszyscy rzygali tęczą :D :D niestety pomysł Elfgara by zabrać kobolda do obozu spełzł na niczym. :mrgreen: Ostatecznie dowiedzieliśmy się, czegośmy się mieli dowiedzieć o znikających górnikach (pomogła w tym błyskotka zwana wcześniej moim pierścieniem). A potem resztę drogi do obozu wkurzałam cały tył udając kobolda :D

I teraz tak bez ładu i składu:

- Nocny atak łowców niewolników i późniejsze odbijanie uwięzionych
Idziemy sobie w kilka osób spokojnie na obchód. Zeszliśmy na dolną półkę, nagle jakieś krzyki z góry. No to pędem lecim do ogniska. Włażę po schodkach - <pac bokenem od Maćka>. No okej okej, już padam <pac bokenem od Indi> nosz kurde przecież leżę już! <pac po nogach od yyy... Lucyny?> !!!!... w końcu podczołgałam się pod krzaki i w sumie leżałam tam resztę akcji (kocham bandaże :D ). Dobra, zabierają nam naszych, w tym Danusa-skryptorium, jak nam zabiorą te wszystkie papiery będziemy mieli przerąbane... myślę gorączkowo co tu zrobić i nagle pod chodzi, mimochodem, nasz druid i rzuca jakby od niechcenia torbę tuż koło mojej głowy. UFF. Papiery i kasa uratowane.
Następnego dnia wyruszyliśmy odkupić naszych kompanów. Pierwszą część odkupiliśmy... potem natrafiliśmy na Samnijki. Oke, oke, gadamy, próbujemy coś zrobić, a tu nagle
[Zielony]- Cios krytyczny odcięcie głowy!
[niepamiętamkto] - No chyba nie.
No i zaczęła się jatka. Kompania dostała wpiernicz i została ukarana zabraniem części dobytku, za to odzyskaliśmy niewolników :)

- Zbieranie żywiołów i cały ten magiczny bełkot.
Bo nie ma to jak ganianie wiatru w lesie, pacanie ziemią po skałach, zagadki-utopki i półgodzinna medytacja nad słowami "Ja żywioł, wy życie" + rispekt od Zielonych ;) :P no i walka z Izofielowymi kapłanami, podczas której oberwałam zbyt dużo razy i zginęłam... Dzielny nizioł-nienizioł transportował moje ciało do obozu, ale jak się okazało że wskrzeszania nie będzie, fabularnie zostałam wrzucona do rowu ;__;

- Oblężenie
Już jako bezużyteczna kapłanka próbowałam cokolwiek wspomóc naszych dzielnych wojów, ale w sumie wyszło na to że więcej machałam mieczem niż czarowałam. Ale całościowo fajnie wyszło, zwłaszcza iluzja Tavar i Elfgar Bez Serca :mrgreen: no i nasza barykada, którą co rusz trza było naprawiać...

- Ratowanie podziemnej elfki
Siedzimy sobie spokojnie w karczmie, gramy w kości, nagle przychodzi zgraja ludu z czymś ludziopodobnym z workiem na głowie. Przywiązują toto do drabinki i pytają, czy nie chce kto kopnąć 'podziemnego plugawstwa', tylko 'na ręce uważać, bo czaruje'. Skojarzenie nr 1: elf podziemny. Ktoś poprosił o zdjęcie worka z głowy, przywódca ostrzegał, że plugawe, że straszne, że w ogóle zue i brudne. Podejrzenia sprawdzone - uprowadzili elfkę z podziemia. W końcu ją wykupiliśmy, jej kompania przybyła i rozsiekła łowców, w nagrodę za uratowanie dostaliśmy sznur pereł i mapę zabraną jednemu z łowców, prowadzącą do żywiołaków.

- Walka z magistrą
Wielka sieczka połączona z podsmażaniem i panierowaniem w bandaże i maści na zasklepianie ran. Mnie się podobało, nawet chyba udało mi się kogoś dobić (co przy tylu zapaleńcach do bitki było nie lada wyczynem :P ) No i Wojo ze swoimi zwiechami przy leczeniu... :D
- O potężny Duchu Dzika ulecz tego dzielnego wo... yyy dzielną wojowniczkę. ;D

- Pogrzeb Kymerów
Zarąbiste. Wręcz w pewnym momencie czułam te wszystkie duchy krążące wokół nas :) spalanie ziółek, lampion... Klimat jak się patrzy. Sara genialnie grała wiedźmę :D i nasz duet nucenio-śpiewania ;)
- Wskrzeszanie Elfgara
To samo. I najwyraźniej Mortowi nie przeszkadzała kapłanka dobrego boga podczas rytuału :) modlimy się, modlimy, Valdar prosi Morta o łaskawe zwrócenie nam wojownika. Nagle magowie i druidzi z zewnętrznego kręgu zaczynają padać (ręka Hoda :D ). Okej, czarujemy dalej. Zaczynam nucić. Szamani padają. Kapłan pada. No to chyba moja kolej. Elfgar się budzi pośród zemdlonych ludu. Challenge complete.

- Chram Wessiego
Przychodzimy na miejsce, leżą dwa spalone trupy. No to co robimy? Wchodzimy do katakumb. Tarczownicy z przodu, reszta za nimi. Wchodzimy do tej komnaty, jakiś rozkopany grób czy coś takiego. Coś się tam rusza. No to oczywiście "Wyjdź, nic ci nie zrobimy"... No cóż, to kobold na pewno nie był, bo zatruwał jadem trupim. Dwóch otrutych, reszta spier... wykonała taktyczny odwrót, w katakumbach została Wampirka, ja z tarczą Zielonych i Valdar. No i zużyta pochodnia. Słyszę szept Wampirki, że trza poustawiać urny. Jedna blisko, okej, chwila nieuwagi upiora i urna stoi. Gdzie jest druga? Ja oczywiście ślepa nie szukałam na drugiej ścianie. Dobra, druga urna stoi. Gdzie trzecia? Na końcu. Valdar dalej próbuje uspokoić martwą kapłankę, ja z tą tarczą przekradam się do końca komnaty, stawiam urnę. Nic się nie dzieje. Po chwili upiór wraca do grobu. Wracamy na górę i opierniczamy resztę za 'taktyczny odwrót' :mrgreen:

- Bitka z Izofielem i magiczny bełkot v2.0
Rozgromiwszy izofilów zaszyliśmy się w kazamacie, związaliśmy Tristana i przystąpiliśmy do rytuału. Niby każdy miał po kolei mówić, ale no w końcu sam opętany zaczął się drzeć, więc trza go było przekrzyczeć :D No i drzemy się, drzemy, aż w końcu Izolda stwierdziła że możemy skończyć, bo Tristan kopnął w kalendarz. I chyba Izofiel też, bo tak jakoś się chłodniej od pleców zrobiło :P co się tam działo, niestety nie miałam okazji zobaczyć, zbyt zajęta zdzieraniem gard... to znaczy kapłanieniem. Ale w końcu wszystko się udało, okej, dupy w troki i wracamy do obozu. Wszyscy happy że świat po raz kolejny uratowany, idziemy sobie w luźniej gromadce, gawędzimy wesoło, morale podniesione o 200%... nagle napadają nas bandyci. Chwila paniki... i rozdzielamy się na dwie grupki: większa, z tarczami, poleciała za resztą, a mniejsza, z Wojem i paroma ktosiami z mieczami zaczęła gonić Quartiesa.
[Wojo] - Potężny duchu Dzika obal Quartiesa!
<Quarties wywraca oczami i pada>
<10 osób rzuca się na niego wrzeszcząc "DOBICIE">
Wszyscy wracamy do obozu na biesiadę będąc jeszcze bardziej happy.

- Biesiada, krasnoludzkie gry kontuzjogenne, walki trójek i pojedynki.
Nie wiem, czy to się do akcji zalicza, ale jak wszystko to wszystko :D
Założyłam się z van Stefanem które pierwsze będzie rzygać z przejedzenia... W sumie żadne nie rzygało, czyli zakład nadal trwa... :mrgreen: Żarełko pyszne, zwłaszcza kurczaki... i wyścigi z Izoldą która zje więcej :D
KGK: przeciąganie kija - wyrąbiste, tylko potem trochę żeberka bolą od leżenia ;)
to takie z workiem - cóż... widok Tristana owiniętego sznurem z workiem na końcu był dość zabawny ;)
Walki trójek, czyli Drużyna B: jedyna dziewczyńska trójka, ale nie jedyna w spódnicach :D udało się pierwszą walkę wygrać, w drugiej nie miałyśmy szans z Wykałaczką van Stefana i toporkami Eldona :)
Pojedynki: Nawet nie pamiętam kto wygrał, ale pamiętam że pewien Kalmar strasznie mnie rozpraszał podczas pojedynku :angry: :P

Jak mi się coś przypomni to dopiszę ;)

Artem - 11-08-2012, 23:19

Najlepsze były toporki Eldona ;) I te przyśpiewki Hoda ,o waszej ,,Drużynie B"
Avergill napisał/a:
Quarties wywraca oczami i pada>
<10 osób rzuca się na niego wrzeszcząc "DOBICIE">
Wszyscy wracamy do obozu na biesiadę będąc jeszcze bardziej happy

Morale +100 :mrgreen: Ale była radocha!
wampirka napisał/a:
CO?!?

O przepraszam :roll: -nieformalną grupę znaną jako Ruch Oporu ,której niektórzy z członków znajdowali się aktualnie w Arethynie ;>

Pedro - 12-08-2012, 21:25

Indiana napisał/a:
Dlatego powoli dryfuję w kierunku zrobienia z odporności cechy naturalnej, występującej przykładowo u 0,5% populacji. Przykładowo, osoba, która chce mieć odporność, podlega "rzutowi kostką" - i ma ją lub nie ma. Lub też po prostu z 40 uczestników odejmujemy magów, a z reszty losujemy, kto oberwie odpornością


Całkiem ciekawa koncepcja. Moim zdaniem lepsza niż profesja zabójca magów. Osobiście wybrałem tą profesję tylko z powodu tej odporności, nie dlatego bo chciałem zabijać magów (chyba że przy okazji :) ).

Nila Laurelin - 12-08-2012, 22:09

Artem napisał/a:
nieformalną grupę znaną jako Ruch Oporu ,której niektórzy z członków znajdowali się aktualnie w Arethynie

Przykro mi ale to też nie prawda. Z tego co wiem Zieloni dostali misję moją i Onfisa a to znaczy że byli przedstawicielami messyńskiego ruchu oporu, który z arethyńskim miał tyle wspólnego, że też nazywał się"ruch oporu". ;) Dwie różne organizacje o różnych założeniach i celach działalności.

Indiana - 12-08-2012, 22:22

Nila Laurelin napisał/a:
z arethyńskim miał tyle wspólnego, że też nazywał się"ruch oporu".
Nie bardzo :D Bo w Arethynie nie było żadnego ruchu oporu, z tej prostej przyczyny, że chwilowo Arethyna nie ma się czemu opierać.... :D
Przedstawiciele Arethyny, którzy grali tylko i wyłącznie na I turnusie, byli pełnomocnikami senatu i kratistosa Arethyny. Kropka.

Pedro napisał/a:
Całkiem ciekawa koncepcja.
Ano, jest tego więcej :) W temacie "profesje" będzie dawno już potrzebne wielkie sprzątanie... ;)

Avergill napisał/a:
Włażę po schodkach - <pac bokenem od Maćka>. No okej okej, już padam <pac bokenem od Indi> nosz kurde przecież leżę już! <pac po nogach od yyy... Lucyny?> !!!!...
Hm, chyba nie bardzo od Indi ;) Indi w tym czasie obrywała w kły od Zielonych na cmentarzu :D
Nila Laurelin - 12-08-2012, 23:47

Indiana napisał/a:
w Arethynie nie było żadnego ruchu oporu

ale...ale...mapka mówiła że jest... :sad:
o tutaj: http://www.silberberg.pl/...tracje/mapa.jpg

Indiana - 13-08-2012, 00:03

Nie, mapka tylko mówiła, że ktoś na niej nabazgrał ręką "ruch oporu". Szczerze nie wiem, co ten ktoś miał na myśli :P
Artem - 13-08-2012, 13:30

Indiana napisał/a:
Bo w Arethynie nie było żadnego ruchu oporu, z tej prostej przyczyny, że chwilowo Arethyna nie ma się czemu opierać....

A to przepraszam :roll:
Indiana napisał/a:
Przedstawiciele Arethyny, którzy grali tylko i wyłącznie na I turnusie, byli pełnomocnikami senatu i kratistosa Arethyny.

To zakładam ,że zieloni pisali do owego senatu ,bo napewno pisali do ,,Przyjaciół z Arethyny" ;D

Artem - 13-08-2012, 13:33

Znam treść ich listów (od innych ,,przyjaciół"). Nila możesz mieć rację ,że z messyńskiego ruchu oporu byli owi zieloni lecz na 100% kontaktowali się z Artethyną.
Elfgar - 13-08-2012, 22:26

Emm, kolega Artem to widzę arcyszpieg, podsłuchujący rozmowy z dnia wyjazdu ze Srebrnej. Tak, pisaliśmy do kogo się dało.
Artem - 14-08-2012, 18:55

To wiem akurat nie z dnia wyjazdu ;| Do takich oszustw się nie posuwam
;p

Marin - 14-08-2012, 21:37

Jakoś wcześniej nie mogłam się zebrać więc bardziej ogólnie:
- Parę razy wymieniona wcześniej akcja z budowaniem wierzy. Przypadło mi do gustu bronienie "mojego pana" własnym ciałem. I krzyczenie na swoich pomimo odniesionych ran :D (Boże jakie to musiało być irytujące.)
- Przyjście dwóch wyższych wampirów do obozu i moja i Ikera próba rozmowy z nimi (swoją drogą zabawne było próbowanie nakłonienia ich do rozmowy, a za razem trochę przerażające kwestie o tym jak to nasi ludzie byli smaczni i jak to oni nie wiedzą gdzie się teraz znajdują)
- Akcja z podziemnymi elfami, oraz wkurzenie Tsuny no bo "jak oni mogą kazać mi odrywać się od gulaszu". (Chociaż i tak dzielnie szybko zjadł i wstał bronić kobiety ;D ;) )

Z mojej strony, mogę dodać jeszcze coś, co może nie było akcją, ale rozbawiło mnie i Sephiego dość mocno. Kiedy większość naszych wybyła na akcję, a czwórę porwano (w tym nas dwoje) i przebraliśmy się w stroje niefabularne siedliśmy sobie w karczmie. No i tak siedzimy, siedzimy, aż tu nagle wpada Travor i rzuca się na Sephiego odgrywając gryzienie. Na co nasza reakcja "ale nas tu nie ma, porwani" i wielce wkurzona mina Travora "seriously?" po czym w akcie desperacji rzucenie się na Demon :D Przysporzyło mi to sporo śmiechu.

No to na razie chyba tyle.

Indiana - 15-08-2012, 02:03

Artem napisał/a:
Nila możesz mieć rację ,że z messyńskiego ruchu oporu byli owi zieloni lecz na 100% kontaktowali się z Artethyną.
To rzeczywiście musi wskazywać na to, że w Arethynie działa ruch oporu, no nie ma innej opcji!!! :roll:
Marin napisał/a:
Przyjście dwóch wyższych wampirów do obozu i moja i Ikera próba rozmowy z nimi
Aha :) To już wiem, kto był tymi geniuszami, na których syczała Wamp ;)

Marin napisał/a:
tu nagle wpada Travor i rzuca się na Sephiego odgrywając gryzienie
Aaaha :D Nie ogarnęliśmy, że wampiryzmem nie zaraża się przez ugryzienie....? :D :D
Sephion - 15-08-2012, 02:09

Moja koszula w kratę chyba nie była dostatecznie niefabularna, po potem Hodo także zaczął ze mną fabularną rozmowę, by dopiero po kilku sekundach zorientować się że mnie porwano. Na przyszłość biorę ze sobą dres. Chociaż dla niektórych to także strój fabularny jeśli spod szaty wystaje nie więcej niż pół nogawki od spodni :D
Marin - 15-08-2012, 09:11

Indiana napisał/a:
Aha To już wiem, kto był tymi geniuszami, na których syczała Wamp

;D ;D ;D
Indiana napisał/a:
Nie ogarnęliśmy, że wampiryzmem nie zaraża się przez ugryzienie....?

Najwyraźniej nie wszyscy :D ;)
Cytat:
Chociaż dla niektórych to także strój fabularny jeśli spod szaty wystaje nie więcej niż pół nogawki od spodni

Dobrze powiedziane.

The124C41 - 15-08-2012, 11:40

Sephi, trzeba było zatrzymać mój mroczny czarny płaszcz :D Snułbyś się po obozie niczym widmo i może wtedy by cię nie zaczepiali.

Ale kto mówi że szlachetny Trawiusz chciał zarazić wampiryzmem, może po prostu zgłodniał i nie chciało mu się czekać do obiadu :D A arethyńska krew przecież jest najsmaczniejsza, jak źródła ofirskiego szpiega donoszą.

karalek - 16-08-2012, 08:21

Dzięki Indiana ;D Na ciebie zawsze można liczyć ;D ;D


A wracając do tematu to:

Gabonitum - Świetna akcja na której i można było sie zrelaksować a potem dostać zawału gdy człowiek skojarzył, że to chodzi o tą dziewczynkę z opowieści. A dodatkowo przesympatyczna postać Horacego.

Walka z Magistrą - Pierwsza tak pokaźna walka na tym turnusie, nie mogła sie zakończyć naszym sukcesem bo co by było potem???

Jan - cały czas nie wiem czy to miało być na poważnie czy nie... Ale w każdym razie akcja z pukaniem po domkach wniosła wiele wesołego.

Żywioły - I znowu bardzo dobry pomysł by w naszą wędrówkę wpleść fabułę a. Je tak jak bywało co roku, że najpierw długa wędrówka, dochodzimy na miejsce i dopiero zaczyna sie coś dziać .

Oblężenie - Dla mnie jak dla osób które stały na warcie udana akcja gdyż tam panował klimat, a dobrej bitki nigdy zamało

To może jeszcze dodam wizytę dwóch wyższych wampirek :P

Oraz wszelkiego rodzaju ataki na obóz

Z tego co pamiętam to tyle ale może jeszcze coś sobie przypomnę :D

Aver - 26-08-2012, 22:59

Indiana napisał/a:

Avergill napisał/a:
Włażę po schodkach - <pac bokenem od Maćka>. No okej okej, już padam <pac bokenem od Indi> nosz kurde przecież leżę już! <pac po nogach od yyy... Lucyny?> !!!!...
Hm, chyba nie bardzo od Indi ;) Indi w tym czasie obrywała w kły od Zielonych na cmentarzu :D


A to sorry, ciemno było, a oczy już nie te więc mogłam się pomylić ;)

W ogóle to całe podejrzewanie Zielonych było jakieś... podejrzane? <elokwencja level -4> W końcu wyszło na to że się pogubiłam w tym wszystkim i jak głupia zgadzałam się z ogółem, który generalnie chyba racji nie miał... ;|

Artem - 26-08-2012, 23:37

Chyba?! :angry: Chyba pisałem o tym ,że racji nie mieli ..... ;/
Aver - 27-08-2012, 14:03

No dobra dobra, okej, masz rację, wybacz, nie bij, jestem tylko głupim bambusem, zresztą już Cię przepraszałam :< to całe 'chyba' się mi się tak jakoś się tam się no się zapodziało się... mówiłam że mam -4 poziom elokwencji...
Indiana - 27-08-2012, 22:43

Avergill napisał/a:
podejrzewanie Zielonych
Tak na marginesie - o co konkretnie byli podejrzewani...? :D
szwed - 28-08-2012, 00:47

To opowiem jak to było z mojej strony od początku do końca:

Więc tak miałem w Queście by znaleźć styryjskich szpiegów/popleczników i od tego punktu zacząłem.. Mnóstwo Questów leżało na podłogach w domkach itp.(a o tych zgubionych w hali już nie wspomnę). Kierując się motywem z 2011 o Aentil-Laro byłem w tedy prawie pewien że w obozie musi być ktoś kto nie jest w 100% za ofirem a jedyną grupą/osobą w tedy która mogła by być jakimś zagrożeniem byli zieloni... Zaczęły się podsłuchiwania i inne gierki(tutaj podziękowania dla Zaqua ;) ) Aż 3-4 dnia zostały przetłumaczone teksty z świątyni izosa i było już dokładnie wiadomo czym było działo... Zaraz po tym zieloni zaczęli wysyłać jakiś tajny list co w tedy nie wyglądało na zbieg okoliczności. W skrócie to co o nich w tedy wiedziałem to że szukali czegoś(prawdopodobnie artefaktu) na wszelkie sposoby co miało związek z podziemiami jak i masę innych rzeczy... Było również kilka błędów na linii Ja-Podsłuchiwacze-Zieloni i gdy kilka osób na szybko układało te puzzle podczas wysyłania przez zielonych listu.. pluzzle zostały źle ułożone i wyszło że zieloni szukają łez dla kogoś lub dla kasy co było w tedy logiczne. I zbliżamy się do kompletnej pomyłki tej historii czyli samego sławnego oskarżenia zielonych czy obalenia jak kto woli co nie zostało w ogóle przemyślane na spokojnie więc skutki również nie były dobre :D W skrócie: Gdy tłum się o tym dowiedział duża cześć osób chciała zielonych po prostu zaszlachtować( i nie chodziło tu o powód fabularny tylko o to że tych koksów miało wiele ludzi dość). Skończyło się na czymś w rodzaju sądu kiedy wampirka ostro broniła zielonych najpierw jako córka teo a potem poza fabularnie... A my przygotowując wszystko na szybko nie mieliśmy przygotowanych jakiś lepszych dowodów bo "ja podsłuchałem jak gadali o tym i tym" czyha nie jest jakiś świetnym dowodem gdy mowa o sądach ;) . Więc: przyznaje, to oskarżenie to była jedna wielka pomyłka, sory Zieloni.

Potem praca zielonych dla Itaros lub dla Styrii była wykluczona ale wciąż wiadomo było o nich bardzo mało... Dalej próbowałem zbierać o nich informacje ale już bez większych działań a ograniczając się tylko do tego by nic ważnego nie wpadło w ich ręce. Chodziło głównie o kielich dla tea by go oni ani nikt inny nie próbować sprzedać Itaros albo komuś innemu(co domysłem nie jest parę osób naprawdę chciało to zrobić). A potem miecz na izosa którego moc była wielką nie wiadomą... Doszło w tedy do dość zabawnej sytuacji, kiedy w łaźniach po powrocie od żywiołów idę z magiem ziemi który ma miecz i Tellem a dwóch Zielonych zaczyna grozić by im ten miecz dać... Nie będę tutaj wpisywał tekstów jakie w tedy poleciały z ich strony by nie łapać warnów ale gdy zdali sobie sprawę że nie damy się nastraszyć jeden ruszył z głównym argumentem: " to ja ten miecz z skarpy wziąłem"(skarpy czy tego miejsca gdzie ten miecz powstał). Prawie padłem bo po lewej miałem maga który ten miecz stworzył wcięć chyba wiadomo kto miał do tego ostrza większe prawa... :roll:

Również podczas wyprawy na żywioły Zielony który został wygadał wszystko co wiedział czyli że byli z ruchu oporu i szukali planów satrum czy jak się ten fort nazywał.. Co ogólnie skończyło jakiekolwiek działania przeciwko nim. Była jednak jeszcze jedna śmieszna sytuacja może nie tak bardzo związana z podejrzeniami: Gdy spotkaliśmy Horacego w świątyni nie było z nami zielonych ale za to kowal run który by chętnie wypaplał zielonym o tym kim jest Horacy a gdyby jednak byli szpiegami Styrii mogło by być nie wesoło... Kowal został zmuszony do przysięgi że Horacego nie wyda chociaż nikt nie wierzył w to że przysięgi dotrzyma.. Ale podczas ostatniej akcji gdy wszyscy spotkaliśmy Horacego i walczył on z nami przeciwko kapłanom Izofiela a Zieloni to zauważyli ich miny były świetne "Kto to?!" :D

Chyba niczego nie pominąłem :) sory za błędy.

wampirka - 28-08-2012, 01:32

szwed napisał/a:
W skrócie: Gdy tłum się o tym dowiedział duża cześć osób chciała zielonych po prostu zaszlachtować( i nie chodziło tu o powód fabularny tylko o to że tych koksów miało wiele ludzi dość). Skończyło się na czymś w rodzaju sądu kiedy wampirka ostro broniła zielonych najpierw jako córka teo a potem poza fabularnie...


"Poza fabularnie" powiadasz? Ciekawostka, nie sądziłam, że w moim darciu ryja o tym, że nie wolno czynić samosądów na ziemiach mojego ojca doszukasz się "poza fabularności" :D No ale.
Pomijając, że głównym argumentem oskarżających było "Wysłali list! To JEST PODEJRZANE!", a po zapytaniu, dlaczego walczyli z Magistrą, że przecież jeden z nich zginął itd, wszystkim nagle zrobiło się smutno i odpuścili :)

szwed napisał/a:
szukali czegoś(prawdopodobnie artefaktu) na wszelkie sposoby co miało związek z
podziemiami

Z czym?! O.o"

szwed - 28-08-2012, 01:51

wampirka napisał/a:


"Poza fabularnie" powiadasz? Ciekawostka, nie sądziłam, że w moim darciu ryja o tym, że nie wolno czynić samosądów na ziemiach mojego ojca doszukasz się "poza fabularności" :D No ale.
Pomijając, że głównym argumentem oskarżających było "Wysłali list! To JEST PODEJRZANE!", a po zapytaniu, dlaczego walczyli z Magistrą, że przecież jeden z nich zginął itd, wszystkim nagle zrobiło się smutno i odpuścili :)



Chodzi mi o ten "znak z góry" czy jak to określił Tristian mówiący mu że zieloni są niewinni ;) .

wampirka - 28-08-2012, 01:58

Tristan pomocy! Nie wiem, o co chodzi ;)
Tristan - 28-08-2012, 02:08

Szwed lekko się pomylił. Mianowicie sytuacja wyglądała następująco: Gdy ludzie przestali już nawet mnie słuchać i oskarżać zielonych o wszystko dosłownie, (bodajże) Elfgar zrezygnowany kompletnie szepnął mi na ucho magiczne - tak pozafabularnie jesteśmy niewinni, potem Ci wytłumaczę. Oczywiście kilka osób zauważając to obskoczyło mnie i "Co Ci powiedział? Skąd wiesz że niewinni?" więc ratowałem się wyjaśnieniem, iż to "znak z góry/nici przeznaczenia mi powiedziały etc." Niestety nikt nie zrozumiał, że owy "znak z góry' to informacje pozafabularne.

Tak szczerze to do teraz jak wspominam tamto wydarzenie to się krzywię :-? jak to już gdzieś pisałem lekko schrzaniłem podczas tej akcji.

Indiana - 28-08-2012, 02:58

Ech :) A magiczne źródełko prawdomówności pod samiutkim noskiem ;) Zaznaczone na mapie ;)

Nie było mnie tam, więc to ocena nieco w ciemno, ale wygląda na to, że jednak lepiej wychodzi, kiedy grę opiera się na rzeczach fabularnych, wyłącznie. Sugerowanie się tym, że "powinien być ktoś, kto nie jest za Ofirem" i tym co jest w pozostawionych na podłogach misjach (swoją drogą gratulacje właścicielom.... :roll: ) to prosta droga do zepsucia zabawy sobie i innym. Nie mówiąc już o tym, że to lekka dziecinada...
No ale ... gdyby Zieloni więcej myśleli a mniej bili, też by było niegłupio ;)

Elfgar - 31-08-2012, 14:08

Fajna sprawa ogólnie, tylko nie wiem, czy by ludzie byli tacy bitni, gdyby nas tam było 4 i z tarczami ^^
@Indi: zdefiniuj 'więcej myśleli', bo nie czaje w czym problem. Jak na nasze standardy, to całkiem sporo kombinowaliśmy; no jasne, że pewnie nie tyle co ludzie na weteranie, ale to też kwestia pewnie braku motywacji z racji nieaktywnej grupy styryjskiej.

Indiana - 31-08-2012, 14:50

Elfgar napisał/a:
Jak na nasze standardy
W tym ;) ;)
A tak serio, to aspirowaliście do bycia "motorem" grupy, czyli tymi, którzy ciągną wszystkich za sobą. Tymczasem ograniczyliście się do bycia "mieczem", czyli bądź co bądź narzędziem. Motorem Waszego turnusu bezsprzecznie był Tristan.
Może "myślenie" to nie do końca dobre określenie, ale ta gra naprawdę nie polega na tym, żeby jak najsprawniej rozwalać przeciwników ;)
"- A walić to!
- Ale że ... tą sprawę, czy ich mieczem....?"
;)

wampirka - 31-08-2012, 19:58

Ją mieczem! :D :D :D
Ja bym Wam dała popalić za żywiołaka życia, hhrhr :D

Elfgar - 01-09-2012, 00:21

Przez pierwsze 2,3 dni to jakoś się staraliśmy, ale potem nam się odechciało 'motorzyć', trudno było poczuć bluesa, szczególnie że Tristan z taką chęcią podjął rolę prowadzącego.

Jasne, że nie polega na samej walce. I fajnie, że mieliśmy jakąś ważniejszą misje, niż 'słuchaj Komesa', i dlatego pisaliśmy te pechowe listy itd. tylko pewnie przejawił się brak wprawy w knuciu fabularnym.

Ashad - 01-09-2012, 00:33

"Narzędziem", które sami trzymaliśmy ;)
Wygodniejsze było stanie z boku, a w razie sprzeczności interesów wdrażanie swoich sugestii. Ja przynajmniej zadowoliłem się 'motorzeniem' w boju ;)

Indiana - 02-09-2012, 15:21

Uderz w stół :)
Elfgar napisał/a:
potem nam się odechciało 'motorzyć', trudno było poczuć bluesa
?
Ashad napisał/a:
Wygodniejsze było stanie z boku
Kto co lubi :)
Elfgar - 03-09-2012, 21:07

Mam na myśli, że chyba na nie ten turnus trafiliśmy, jakiekolwiek knucie i prowadzenie ludzi nie dawało za dużo satysfakcji, bo wyzwanie nie było zbyt wielkie, dlatego nam się po paru dniach odechciało i posadę prowadzącego przejął Tristan (niecnie ją wykorzystując, by nas oskarżyć; sory musiałem ;P )
Lyar - 06-10-2012, 01:13

Spóźniam się już cztery miesiące z tym, ale lepiej późno niż wcale. Pamięć mam słabą, więc jak coś bym pomylił, to przepraszam.

1. Zdecydowanie najlepszą akcją było oblężenie Północnego Szańca. Zdecydowanie takiej akcji brakowało mi w 2011 i mam nadzieję, że będzie takich więcej. Kochałem swoje zadanie - siedzieć za krzakiem i ostrzeliwać Kapałana Tavar - Horacego i Nilę z ukrycia (i jeszcze uciekanie przed Artemem, który co pięć minut prosił mnie o strzały ^^). Co prawda Horacy i tak mówił, że moc Pani daje mu niezniszczalność, ale chyba nie odporność na Varangę ^^ Podobało mi się też odbicie jeńców, szkoda, że nie włączyłem się do tej akcji.

2. Gabonitum, w którym martwi będąc, razem z Kalmarem weszliśmy do gry Śpiewajłami z Shamarothu. Granie podstarzałego krasnoludzkiego barda (o głosie słodkim niczym żelazne wiertło ^^) było miłą odmianą od niziołków, które mi się już przejadły... Szkoda, że wymyśliliśmy tylko jedną piosnkę, ale dla tych owacji i śmiechów naprawdę było warto... Pamiętam, jak przy zwrotce Danusa nasz droid pomylił się mówiąc "Bo wszystko co złote od złota poczyna". Po tym zaczęły się szepty "że co?" wśród gości, a my zamarliśmy... po czym pośpiesznie zaśpiewaliśmy refren:
"Eee... Złoto, złoto, złoto, złoto..." xD
Poza tym - Gerwazy! GERWAZY! Chyba moja ulubiona postać niezależna w tym roku. Gawędzenie z nim przy ognisku i stole genialnie umiliło mi wieczór.
Cały czas z Danusem próbowaliśmy wyswatać Kalmara/Gwidona/Kapturka, będącego moim bratankiem, Erikiem z całą żeńską populacją obozu. Jego opory w stosunku do ożenku skłoniły mnie, a raczej Brana, do rozważań, że Erik to bardzo wrażliwy krasnal o "artystycznych skłonnościach". Najlepsza akcja chyba była jak przy licytacji kupiliśmy za dwa senatusy Erikowi taniec z Tynagironówną ^^ Nagle rozległy się krzyki "Eryku! Znaleźliśmy Ci żonę!". Szkoda, że Wampirka tego nie słyszała _^_

T.B.C.

Indiana - 07-10-2012, 23:13

Prawda, lepiej późno niż później :D
Śpiewajły były nad podziw fajnym akcentem, wąziutka (oooj, jak wąziutka!) linia między żartem a żenadą, na szczęście nie została przekroczona, a przyśpiewki były zgrabnie sklecone i miłe dla ucha :)

Kalmar - 13-10-2012, 00:17

Lyar, Najgorsze było to, jak mnie przytrzymaliście, po czym Danus zaczął liczyć kasę na wykupienie tańca :D Byłem autentycznie przerażony :P

A tak to najbardziej mi się podobała walka na Wieży Magów. Latanie dookoła i odpychanie Izofilów było świetne; ten klimat osaczenia i możliwości ataku z każdej strony był naprawdę mrożący krew w żyłach.
Podobno jak podczas walki ryknąłem coś o ucieczce czy odwrocie, to BN'i się cofnęli :O

Lyar - 13-10-2012, 01:20

Cytat:
wąziutka (oooj, jak wąziutka!) linia między żartem a żenadą

Niestety ta granica często się zaciera, a ja nigdy nie zauważam, gdzie się umiejscowiła. Całe szczęście, że tu akurat trafiliśmy ^^

Kalmarze Dzielny, bałeś się tańca z Wampirką? ^^ Powinieneś był śpiewać z zachwytu po dostąpieniu tego zaszczytu, a nie uciekać ;p

- Kontynuując o Gabonitum - szkoda, że wątroba nie pozwoliła zasmakować pysznych kiełbasek, ale owoce były jak najbardziej smaczne.
Dziewczynki nie widziałem, niestety, ale jestem pewien, że świetnie wyszła... Całe szczęście, że Avergill jej zaśpiewała, a nie my... Nie wiadomo co by zrobiło to widmo po usłyszeniu krasnoludzkiego śpiewu...

3. Jak już Kalmar wspomniał, bitwa na Wieży Magów. Chyba moja najbardziej udana ucieczka - po tym, jak mi się skończyły strzały, czmychnąłem na drugą stronę Wieży gdy kultyści zaczęli się zbliżać. Potem, jak ktoś mnie gonił, pobiegłem trochę dalej i chyba wpadłem do jakiejś wilczej jamy, bo widziałem, jak coś czworonożnego się porusza, (chyba, że Skryto-Tsuna w tajemnicy został na drugi turnus ^^), więc czmychnąłem z powrotem. Na szczęście odparto atak i mogłem w spokoju pozbierać strzały i zgubić sztylet, który wycyganiłem od Woja. Potem przez pół/ćwierć drogi "niosłem" Aver w nadziei na wskrzeszenie.

4. Cała koncepcja wyprawy po żywioły była świetna, chociaż szkoda, że nie natrafiliśmy na żywiołaka ognia (chociaż może miał on jakiś związek z odrodzeniem Izofiela, nie wiem, może mi coś umknęło, albo po prostu ominęliśmy jego siedzibę). Do żywiołaka powietrza i ziemi na 10m nie podszedłem, ale spodobała mi się kreacja żywiołaka wody w wykonaniu Sary. Nawet mogę się pochwalić, że zgadłem jedną zagadkę ^^ U tajemniczego żywiołaka życia chyba szedłem dobrym tropem, ale jedyną w pełni rozumną osobą okazała się Aver ;p

5. Rytuał Anty-Izofielowy - gdzie byliśmy wraz z Danusem i Perthem dwoma i pół druida, jak nas określiła Wamp. Jako wyznawca Herna mogłem wziąć udział w rytuale i muszę przyznać, że bardzo mi się to podobało... Szkoda, że nie widziałem samej walki, ale znajomość słówek kapłańskich z dwóch poprzednich lat od Aerlinn bardzo się przydała ^^ Najlepszy moment - gdy wpadliśmy w trans i już modlitwy nam się wyczerpały, zaczęliśmy powtarzać "Avane [tu wstaw miejsce bóstwa]", Nila szepnęła nam "A może tak kreatywniej?" _^_

To Be Continued Once More

Indiana - 13-10-2012, 03:20

Lyar napisał/a:
Powinieneś był śpiewać z zachwytu po dostąpieniu tego zaszczytu, a nie uciekać ;p
Uhu, jakby dostąpił tego zaszczytu, to by rzeczywiście śpiewał i to bardzo raczej wysokim tonem ;) ;)

Lyar napisał/a:
Nie wiadomo co by zrobiło to widmo po usłyszeniu krasnoludzkiego śpiewu...
"Za niewielką opłatą okrętowy trubadur umili wam czas NIE śpiewając pieśni" :P
Droga upiorna dziewczynko, w zamian za uwolnienie naszych kolegów umilimy ci czas... ;)

Lyar napisał/a:
chociaż może miał on jakiś związek z odrodzeniem Izofiela, nie wiem, może mi coś umknęło, albo po prostu ominęliśmy jego siedzibę
A może po prostu do zniwelowania przewagi żywiołu ognia potrzebowaliście wszystkiego OPRÓCZ ognia...? :roll: A myslałam, że tylko Hodo nie rozumie fabuły .... :roll:
Lyar - 13-10-2012, 17:47

Cytat:
A może po prostu do zniwelowania przewagi żywiołu ognia potrzebowaliście wszystkiego OPRÓCZ ognia...?

To rozumiem doskonale, mi chodziło o spotkanie go tak czy tak, niekoniecznie chcąc zdobyć jego żywioł... Chociaż w naszej misji akurat by się przydał.

Frodo - 01-03-2013, 20:49

Mój ranking jest taki : :)
5: Wampiry w drugi (lub pierwszy) dzień były mocne. Strasznie straszny atak, gdy byliśmy w drodze do przemytników, od razy rzucono nas na głęboką wodę i wciąż nie wiem czy nasza porażka była zamierzona, czy mieliśmy jakieś szanse je pokonać? :)
4: Bitwa z Magistrą (podkreślając początek słowa tego: "MAGistrą") była ciężka lecz sukces ucieszył mnie naprawdę, bo poprzednio mieliśmy pasmo porażek. Pokonanie jej było również początkiem politycznego wątku, nowym rozdziałem w naszej przygodzie :)
3: Śledzenie kapłanów i pierwsze ujrzenie Izofiela ! Wyglądał epicko i ten jego głos... brrrr
2: Ta zagadka z "promieniami" z niebios i podejrzewania że "TO BYŁ SMOK!" oraz pióra Izofiela, które uważaliśmy za poboczną zagadkę i myśleliśmy że znajdziemy jakąś opuszczoną karawanę z monetami :D
1: Bitwa o Szaniec! Wybitna! Magia śmiga, miecz śmiga, strzała Indiany śmiga! Ekstra! :)

Indiana - 02-03-2013, 00:21

Frodo napisał/a:
czy mieliśmy jakieś szanse je pokonać?
Nie bardzo :) Raczej sukcesem było, jeśli wszystkim uda się uciec :)

Frodo napisał/a:
Bitwa z Magistrą (podkreślając początek słowa tego: "MAGistrą") była ciężka lecz sukces ucieszył mnie naprawdę
Nie wspominam zbyt dobrze tej bitki ;) ;)

Cytat:
Wyglądał epicko i ten jego głos...
W imieniu Głosu Izofiela - bardzo nam miło ;) :D

Frodo napisał/a:
strzała Indiany śmiga!
To u Was był bodajże pojedynek snajperów, nie? :D Fakt, fajne to było :D
A zaczęło się od tego, że przyszedł do mnie ktoś z BNów, strasznie wkurzony i mówi "Indi, oni w ogóle nie traktują poważnie tych strzał!" ... ;) ;) :twisted:

Perth - 02-03-2013, 00:26

Głosy Izofiela i bogini zemsty też mi się bardzo podobały, ale kojarzyły mi się z... nagłośnieniem na pielgrzymkach :D
Kajetan - 02-03-2013, 16:08

Na fajne pielgrzymki uczęszczasz :D
Kartoflen - 03-03-2013, 00:12

Frodo napisał/a:
1: Bitwa o Szaniec! Wybitna! Magia śmiga, miecz śmiga, strzała Indiany śmiga! Ekstra! :)

Popieram w stu procentach. Ta akcja była zdecydowanie najlepsza.

Eri - 03-03-2013, 00:14

Obawiam się, Kartoflenie, że Twoich umiejętności i tak nic nie przebiję... :mrgreen:
Kartoflen - 03-03-2013, 00:59

Wiele razy mi jeszcze o tym przypomnisz, prawda? :D

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group