Karczma pod Silberbergiem
Witamy na nowym-starym forum dla larpowiczów Silberbergu :)

Wątek 21 - Offtop

Indiana - 16-01-2015, 00:16
Temat postu: Offtop
Hej, żyjecie?
Znaczy, nie wiecie czy żyjecie, ale odezwijcie się, czy widzicie wątek ;)

Strandbrand - 16-01-2015, 00:18

Odzywam się. Pozwoliłem sobie zapisać wszystkie 6 stron #18. Tak na wszelki wypadek :)
Indiana - 16-01-2015, 00:24

Jak najbardziej, to mi dużo ułatwi :) Zawsze to łatwiej, niż otwierać tamtym osobny wątek :)
Owizor - 16-01-2015, 00:39

Też żyję (chyba) i widzę wątek :)
Indiana - 16-01-2015, 01:00

Ok, Argan, możesz mi przypomnieć, jak byłes ubrany? ;) Sorki, będzie szybciej ;)
Owizor - 16-01-2015, 01:54

Chyba już nieaktualne, sorry za spóźnienie... :sad: No ale na wszelki wypadek:
Naramienniki te same co na epilogu. Przeszywka zielona, od wewnętrznej strony czerwona, na lewej łopatce nieco rozpruta. Spodnie i buty zwykłe, brązowe, nie rzucające się w oczy, choć z bardzo wysokiej jakości materiału. Lewy rękaw przywęglony. Skórzany pas po prawej stronie ma przypiętą kaletkę, zaś po lewej miecz upstrzony symbolami Lecordów. W jednej dłoni był obnażony miecz Szrapnela, w drugiej Keithena (w zestawie z pochwą i paskami oraz kapeluszem).
Rzeczy w kaletce gdzieś wypisywałem, ale mogę jeszcze raz jakby była potrzeba :)

Indiana - 16-01-2015, 02:10

Dzięki :) W porę przypomniałam sobie, że zielona :)
Owizor - 16-01-2015, 02:23

To jest ta sama przeszywanica, tylko założona na lewą stronę ;)
(tak, ona rzeczywiście taka jest)

Strandbrand - 17-01-2015, 21:46

Czegoś nie załapałem Indi:
Więc gdy Argan zemdlał... wyciągnąłem dokument i pomachałem nim do dekuriona tak? Bo tylko tutaj mam lukę.

Indiana - 18-01-2015, 02:18

Wyciągnąłeś lub powiedziałeś żołnierzom, gdzie jest - zajedno. W każdym razie wydobyli papier w międzyczasie.
Strandbrand - 21-01-2015, 17:30

Pytanie - czy gdy but plasnął o ziemię sięgnąłem do niego (zgodnie z zamierzeniami) i zabrałem pierścień?
Indiana - 21-01-2015, 17:35

Nie wiem, sięgnąłeś? :D
Ponieważ przyspieszamy, to jak zawsze możecie wtrącać swoje "wmiędzyczasie" ;)

Strandbrand - 21-01-2015, 17:36

Okej, przyjąłem. No to napiszę jak się ogarnę, i wtrącę co nieco o tym że go zabrałem.
Owizor - 23-01-2015, 20:12

nie jestem pewny, czy dar Hovder miał prawo wiedzieć o rzeczach, które właśnie powiedział... to błąd, czy rzeczywiście powiedział
Cytat:
gdzie z udziałem wspomnianych styryjskich szpiegów, gwardzisty oraz dwóch elfów
?
(w ogóle to pomijając moje kłamstwa, gość rzeczywiście ma trochę naiwne spojrzenie na świat)

Indiana - 23-01-2015, 20:23

Ok, jeśli mam odkrywac karty, to czytaj dalej. Jak nie, to napisz, usunę, co napisałam.
































Mogłeś się już po jego słowach zorientować, że od początku byliście śledzeni. Ustawka na wybrzeżu była asekurowana, w momencie kiedy wmieszał się Elidis, postanowili popuścić smycz i obserwować, gdzie ich doprowadzicie. Byliscie skupieni na tym, co przed wami. Urwaliście się im na chwilę, ale po badaniu miejsca, gdzie zabiliście ludzi z Ligi, zostało tyle śladów, w tym po rytuale Lothela, no i ciała zabitych.

Ciekawa jestem, co wydaje ci się naiwne :D
Że nie przejął się groźbą zatopienia floty...? Zastanów się, na ile realna byłaby taka groźba. Liga Kupiecka w otwartej wojnie przeciw Wergundii...? Serio?
Pomijając to,że po całej tej awanturze dziadek i tak będzie obserwowany, bo jego decyzje mogą być... pochopne. I może się z nagła udławić pestką.
Ale ty nie miałeś opcji go powiadomić i o tym akurat wszyscy wiedzą, port jest zablokowany ściśle i na głucho do czasu podpisania układu. A nawet gdybyś miał, czemu miałby ci wierzyć? Gdzie jest ciało Angeli? Jak chcesz udowodnić swoje słowa? Przecież on ma wszystkie atuty, bo sam wlazłeś mu w ręce. W dodatku, oba wywiady po podpisaniu układu będą musiały jakoś się dogadać i wystawić jakąś ofiarę na pożarcie, a ty robisz wszystko, żeby być tą ofiarą. I z przyczyn dla mnie niezrozumiałych, zamiast targować się o wolność za pomocą tego, co masz, a na czym mu zależy, zmuszasz go, żeby co to odebrał siłą i sprawił, że zginiesz przy próbie ucieczki.

Za dużo chyba kart odkryłam :)

Owizor - 23-01-2015, 21:53

Niespecjalnie dużo, bo się domyślałem - chciałem tylko się upewnić, że sama nie napisałaś przypadkiem czegoś co wiesz jako MG, a czego dar Hovder nie miał prawa się dowiedzieć... Sorry :oops:
A planów po tym co przeczytałem, nie koryguję, bo już były gotowe i jak najbardziej zgodne z tym co przeczytałem ;)
Indiana napisał/a:
Zastanów się, na ile realna byłaby taka groźba.
Całkiem realna, skoro flota stacjonuje w Birce i siłą rzeczy musi korzystać z birkańskich zasobów.
Indiana napisał/a:
Liga Kupiecka w otwartej wojnie przeciw Wergundii...?
Paradoksalnie gdyby była otwarta, Wergundia oberwałaby jeszcze mocniej. Liga jest rozproszona po całym świecie, zajęcie Birki i tym samym Emporium byłoby tylko ucięciem głowy hydrze, po którym kupcy całego świata poczuli się zagrożeni/uciskani. Zaczęliby całkiem solidarnie bojkotować Wergundię.
W końcu dlaczego Elmeryk oszczędził Liryzję siedem dekad wcześniej?
Liga prowadziłaby wojnę gospodarczą, wprowadzając zabójcze cła, odmawiając kredytów i bojkotując wergundzkie towary na całym świecie. Sytuacja troszkę analogiczna do Rosji w naszym świecie, tyle że Birka w przeciwieństwie do Ukrainy jest centrum światowej gospodarki, więc sankcje ze strony Ligii tym bardziej rzeczywiście sprawiłyby, że Akwirgran stałby się rezerwatem dla umierających z głodu.
A co na to Wergundia? Straciła kupę ludzi i dóbr na wojnie, która zakończyła się status quo - same straty. Mało tego, jej północne prowincje zostały spustoszone przez Terali. Mało tego, nawet jeśli miała jakieś rezerwy finansowe na potrzeby leczenia ran powojennych, to wpompowała je w Zapołudnie, skąd te pieniądze już nigdy nie powróciły. Słowem - Wergundia po tej wojnie będzie bankrutem. Wojna finansowa z Birką (i resztą świata, jeśli spróbują ją zająć siłą) będzie już tylko dobiciem umierającego. /do tego momentu pisałem rzeczy pewne, dalej w tym akapicie to już politologiczne gdybanie/ Mercja, która jako jedyna prowincja wyszła z tej wojny z zyskiem (bo leży daleko od teralskich najazdów, przez co większość gospodarki została przeniesiona do niej, oraz bo Wergundia z pewnością zaczęła budować porty niezależne od Birki), nie będzie chciała utrzymywać pozostałych, zbankrutowanych i spustoszonych prowincji, w których wieśniacy będą w tysiącach umierać z głodu. Nie chciałaby marnować świeżo wybudowanych portów z powodu embarga w jakie wplątał ją Akwirgran. A po jej odłączeniu, posypie się reszta.
Słowem - tak, wojna z Birką zakończyłaby się prawie na pewno upadkiem Wergundii, której gliniane nogi właśnie się kruszą, straciwszy kupę kasy i zasobów ludzkich.
Indiana napisał/a:
I może się z nagła udławić pestką.
I wtedy władze przejmuje wściekły synek bądź konkurenci Ehrenstrahlów - Reventlowie. A na stronie stoi napisane, że oni dążyli do tego, by Liga opowiedziała się po którejkolwiek ze stron i wykończyła drugą. A że akurat będzie fala nienawiści wobec Wergundii, to wybór wydaje się oczywisty...
Indiana napisał/a:
i o tym akurat wszyscy wiedzą, port jest zablokowany ściśle i na głucho do czasu podpisania układu
Tak, to o informacji to było moje jedyne kłamstwo sensu stricte - ale byłem przekonany, że dar Hovder nie jest aż tak pewny siebie. A wywiady z pewnością mają swoje metody by obejść blokadę. Niedopuszczanie myśli, że drugi najmocniejszy wywiad w mieście - styryjski - jest w stanie ominąć kwarantannę jest ignorancją i naiwnością. Chciałem zagrać na tym, że dobry szpieg nie powinien być tak bezgranicznie pewny swoich źródeł i swoich ludzi. Ale dar Hovder najwyraźniej jest.
Indiana napisał/a:
czemu miałby ci wierzyć?
Bo mu wlazłem grzecznie w rączki - agent Styryjski raczej by uciekał...
Indiana napisał/a:
Gdzie jest ciało Angeli?
Wydobyte, ale co to ma do rzeczy? Nie kontrolują wszystkich tuneli, agent styryjski z dowodami mógł spokojnie sobie zwiać gdziekolwiek.
Indiana napisał/a:
oba wywiady po podpisaniu układu będą musiały jakoś się dogadać
I dlatego wywiad styryjski robi to co robi? Chyba tylko wywiad wergundzki myśli, że koniec wojny otwartej oznacza koniec wojny wywiadów...? Wergundia pomaga Styrii, bo chce ratować swoje upadające kolonie, ale wywiady muszą się szykować na to, że jak tubylcy zostaną pokonani, to wojna rozgorzeje na nowo. Więc raczej nie będą aż tak się kochały, jak to teraz przedstawia dar Hovder (notabene gotowy zabić potencjalnego agenta Styrii za rzeczy które kryją się za pierścieniem - skoro tak mu zależy na przyjaźni, to czemu tak o to walczy?)
Indiana napisał/a:
a ty robisz wszystko, żeby być tą ofiarą
Jak to się mówi - "winny się tłumaczy". Ja staram się grać przed dar Hovderem osobę gotową mu pomagać, która stara się mu przemówić do rozumu... Plan troszkę spalił w momencie gdy okazało się, że wie w których momentach belfuję. Bo teraz już tak łatwo mi nie uwierzy. Ale jakbym zaczął się kajać i tłumaczyć ze wszystkiego, to tym prędzej skończyłbym na pieńku... Jak reaguje osoba, która właśnie planuje skopać tyłek wywiadowi styryjskiemu, a którą oskarżają o takie bzdury? No raczej oburzeniem i/lub pobłażaniem.
Indiana napisał/a:
zamiast targować się o wolność za pomocą tego, co masz
To właśnie miał być ostatni atut, na wypadek jakby inne nie wypaliło... Ale teraz z kolei ja odkrywam swoje karty, więc może zamiast pisać o tym co napiszę, po prostu to napiszę... ;)
Indiana - 23-01-2015, 22:19

Ech, a miały rozmawiać postaci.

Bądź poważny, całe rozumowanie opierasz na tym, że stowarzyszenie kupców, posiadające zarząd i wieloosobowe władze, wywali do kosza cały swój wielowiekowy dorobek układów, korzyści i możliwości z powodu chęci zemsty jednego dziadka?
To nie jest imperium, zarządzane przez satrapę.
Pomijając, że owa chęć zemsty dziadka musiałaby być poprzedzona tym, że uwierzy w twoją wersję, a ty jesteś w potrzasku - albo się przyznasz, że nie jesteś Octaviem, a Ofelia to twoja siostra, albo wyjdzie, że spędziłeś z nią noc.
Ta wojna wergudzko-ligowa po prostu nie ma prawa stać się faktem, nikt rozsądny do tego nie dopuści.

Gdyby, fantazjując, jednak dziadek miał taki mir, że w ciemno kupcy (kupcy!!!! ludzie, idący za zyskiem!!!) spalą wygodne kontakty i sieci handlowe i pójdą na wojnę, bo jego córeczkę podobno ktoś skrzywdził, to Wergundia ich zgniecie w 5 minut. Albo i w 3. Jakie sztylety, na litość boską? Birka nie ma tylu obywateli, żeby wymordować załogi classis, choćby każdy jej mieszkaniec był skrytobójcą. Elmeryk oszczędził Birkę, bo mógł i bo mu to ułatwiono - Birka była posłuszna. Niech się tylko postawi, to się skończy.
I żadne tam przeciwstawne rody. Sytuacja się zmienia, konflikt na linii Sankary odchodzi do lamusa. Wywiady się nie będą kochały, no bez żartów, traktujmy się poważnie. Ale jeden i drugi dostaną z góry jasny przykaz - żadnych casus belli. Żadnych prowokacji. Żadnych afer, które wyjdą na wierzch. Także tej. Przecież to logiczne, że zatuszują ekstrawaganckie posunięcia swoich cyngli. I przerobią tak, żeby wyszło, że to ktoś inny.

To jest miasto wergundzkie. Nawet potężny i bezczelny wywiad styryjski nie obejdzie blokady morzem. Ale tobie naprawdę nie jest na rękę udowodnić, że owe informacje przedostały się dzięki temu wywiadowi.

Owizor - 23-01-2015, 23:26

Indiana napisał/a:
wywali do kosza cały swój wielowiekowy dorobek układów, korzyści i możliwości
Wergundia im wywali, jeśli zaatakuje. Owszem, gniew Ehrenstrahlów (nie samego dziadka, to duża rodzina) sprowokowałby tylko kilka zajść. Ale Wergundowie to dumny naród, mogliby zareagować pochopnie.
Kupców łączą dwie rzeczy - miłość do pieniądza i żądza wolnego rynku. Jak im się zagrozi odebraniem tego, to owszem, będą chcieli pokazać, że się z nimi nie zadziera.
Indiana napisał/a:
nikt rozsądny do tego nie dopuści.
dlatego liczyłem na rozsądek Randala... bo Ehrenstrahlowie mogą nie być rozsądni... a spierale przemocy lubią się nakręcać :roll:
Indiana napisał/a:
to Wergundia ich zgniecie w 5 minut. Albo i w 3.
militarnie tak... ale co dalej? okupowana Birka oznacza obumarcie handlu, Wergundia zyskałaby bardzo złą opinię w całym świecie, Arnulfa oskarżano by o bycie nowym Eudomarem, kraj byłby politycznie i gospodarczo izolowany...
wiem, że to wczesne średniowiecze i handel światowy aż takiego znaczenia nie ma... ale Liryzja i tak jest Szwajcarią - jej podbój skazuje agresora na bankructwo i hejt reszty świata, dlatego nikt rozsądny nie próbuje...
w wojnie gospodarczej Ehrenstrahl nie pociągnąłby za sobą wszystkich kupców, to oczywiste... ich majątek bardzo, ale to bardzo by na tym ucierpiał... za to majątek Wergundii by nie przetrwał w ogóle

ale dobra, bo zwlekam z odpowiedzią postaci - już ślę...

Indiana - 24-01-2015, 01:44

Kupców łączy akurat jedna rzeczy - miłość do pieniądza. Akty przemocy z ich strony względem największego rynku zbytu, pomijając to, że nie mają środków, nie wchodzą w grę.
Wolny rynek zwisa - dopóki są uprzywilejowani.

Więc przeczysz sam sobie. Albo uważasz, że liga byłaby gotowa dla dziadka wybic załogi classis, albo że jednak cisnąć ekonomicznie.
To pierwsze jest wykluczone, nikt w lidze by temu rodowi na to nie pozwolił (zakładając, ze wszyscy w rodzie tak kochali swą latorośl).
Ale gdyby jednak zaistniało, skończyłoby się szybkim laniem, ale nie żadnym tępieniem gospodarczym, bo niby czemu? jakie okupowanie, jakie obumarcie handlu? Po co? Ale to w ogóle jest nie do rozważania, bo jest bez sensu i by nie zaistniało.

A to drugie - że liga robi focha na Wergundię i zakłada embargo...? Taaaak? I co, wstrzymują cały transport na Sankarze? Akurat.


Bardzo mi przykro, Liga nie jest niezależnym mocarstwem, wizja, że w imię prywatnej zemsty jednego rodu zrobi coś przeciw takiemu mocarstwu bez wsparcia innego mocarstwa, jest mrzonką.
Pan Randal to wie (i strasznie go wnerwia mówienie po imieniu :D :D ).
Tak czy owak zrobi, jak widzisz wszystko, by nie było skandalu i wnerwionego na Wergundię dziadka.

A Liryzja nie jest Szwajcarią :D Poczytaj o możliwościach obronnych tej ostatniej i porównaj z Liryzją. Samo trzymanie kasy nie wystarcza.

Owizor - 24-01-2015, 05:23

No dobra, o tyle się przeliczyłem, że detali rodu Ehrenstrahl nie znam poza tym, co jest opisane na stronie. Ale założyłem, że skoro są najpotężniejsi w Birce, to są w stanie całkiem sporo...
Tu wiele zależałoby od detali. Czy inne rody widząc konflikt Salomon-Wergudnia uznałyby, że Ehrenstrahlowie powariowali, czy że Wergundia im się wtrynia z buciorami i sami mogą być następni. To drugie mogłoby je zmotywować, bo Wergundia zaczęłaby się jawić jako uzurpator dążący do zagarnięcia ich wpływów...
Ale to już są detale hipotetycznego scenariusza, który i tak opiera się o kłamstwo Argana, więc jest mało prawdopodobny.
Ech... a już miałem nadzieję, że manipulacje się powiodą ;/ gdyby nie okazało się że Pan Żylasty (tak dla odmiany, by nie nadużywać imienia ;) ) wie więcej niż myślałem, powiodłyby się... a tak to trzeba sięgać po ostatnie karty :roll:

Indiana - 24-01-2015, 07:13

Cokolwiek by uznali, prawdopodobieństwo ich zbrojnego ataku na wergundzką flotę jest... No sam przyznaj. Naciski, szantaże, manipulacje kursem waluty, może jakieś skandale polityczne - ale nie atak zbrojny, no jak! Liga trzyma Wergundię, ale bez Sankary Liga nie istnieje...

On też nie sięgnął jeszcze po ostatnie karty. Ostatnie karty pana Żylastego wyglądają do złudzenia jak narzędzia do tortur.
Ale właśnie po nie sięga.
Słowa są dobre, ale nie kiedy nie ma się czasu :)

W ogóle - czy w którymś momencie dowiedziałeś się, co się kryje w skrytce, otwieranej pierścieniem?

Owizor - 24-01-2015, 13:42

Tak, wiem, Ofelia mi powiedziała, ale odkrywam karty stopniowo, po kolei - im więcej pozostanie mi w rękawie po zakończeniu przesłuchania, tym lepiej ;)
Indiana - 24-01-2015, 14:25

Aha, to znaczy, wiesz to, co powiedziała Ci Ofelia :D No oki :D
Strandbrand - 24-01-2015, 19:29

Dobra tak by nie spoilerować na shoutboxie.

Nie jestem oskarżony o nic związanego z wojną trwającą na zewnątrz miasta. Nie zdezerterowałem, nie zabiłem oficera, nie zdradziłem swojej armii. W takiej sytuacji jak ta ciężko jest rozgraniczyć prawo cywilne i wojskowe ale nie słyszałem by w Vekowarze panowało tylko wojskowe prawo. Oskarżenia jakie padają na nas to jeśli dobrze zrozumiałem to ogólnie morderstwo oraz kontakty z ,,wrogiem".
Ale teraz tak - morderstwo jest sprawą cywilną jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało. Zaś bratanie się z wrogiem nie jest oficjalne gdyż to wszystko dotyczy wywiadów. Wywiady są tajne i ich akcje nie mogą być wyciągane na światło dzienne. Skoro tak to w świetle prawa cywilnego mogą nas tylko oskarżyć o morderstwa a to z kolei daje nam mniej zarzutów do odparcia. Dlatego chciałbym doprowadzić do sądu cywilnego i mam nadzieję że się uda. Taki... plan zmniejszenia oskarżeń. I dlatego chcę wykorzystać żandarmów - oni nie wiedzą co zrobiliśmy, tylko Randal ,,wie". Jeśli chociaż jeden chwyci haczyk i uda się stanąć przed sądem cywilnym to będzie nam łatwiej.

Indiana - 24-01-2015, 19:32

Krótko - jeśli o coś jesteście oskarżeni, to o działanie na rzecz Styrii i współdziałanie z jej wywiadem. A jesteście w mieście w stanie oblężenia.
Strandbrand - 24-01-2015, 19:34

W stanie oblężenia przez tubylców. Czy oficjalnie nie doszło już do zawarcia trójprzymierza i nie zawieszono wojny ze styrią? W ten sposób odbywa się to co mówię - trwa tylko wojna wywiadów, w której o udział nie można nas jawnie oskarżyć bez ujawniania że takowa trwa.
Indiana - 24-01-2015, 20:54

Ale można was postawić przed plutonem na szybko, zanim będzie jakieś "jawnie".

Ja rozumiem, że ratujecie się jak możecie. Ale zestaw faktów jest dość prosty - przedstawiciel Ligi, który najwyraźniej ma problemy (zabił ludzi Coralidesa, a ród Lecorde podupada), dogadał się ze Styryjczykami, wziął udział w intrydze, w której przynętą była lista agentów (to oznacza, że w grze jest życie tych wszystkich agentów, nie mówiąc już,że informacje), pozabijał ludzi na służbie Wergundii, działając w spółce ze Styrią.
Masz obok szefa wywiadu na Zapołudnie, który ma wszelkie prawa rozkazywać wszystkim z wyjątkiem magnifera, ale od niego ma upoważnienia. Ten szef, jakkolwiek nie jest paskudny, zrobi wszystko, zeby wyciągnąć swoich ludzi.
Ma na usługi całą kohortę i załogę cytadeli. Ma wszelkie prawa, by was na miejscu powiesić. Choć tego nie zrobi, bo informacje. Za duzo nie ryzykuje, bo Lecordowie to szysz, ale nie az znów taka, bez problemu przedstawi reszcie Ligi dowody na to, że Octavio miał lewy romans i pozbył się narzeczonej.
Albo jego kochanka się jej pozbyła.
Jesteście w dupie.
A wy zamiast współpracować, usiłujecie z nim prowadzić wojnę.

Strandbrand - 24-01-2015, 21:12

Indi... współpraca aktualnie prowadzi nas do lochu. Z narzędziami tortur. To jest sytuacja próba ratowania tyłków z ryzykiem ścięcia lub lochy z torturami zakończone ścięciem. Ja po prostu nie widzę jak mam z nim współpracować? Oddać pierścień i mapę? Nie ja tym dysponuję. W sensie, tak mam pierścień ale Eryk wie o nim tyle co nic. Może to być dla niego zwykła błyskotka lub klucz do odpowiednika bomby atomowej .-. Postać zachowuje się naturalnie. I ja nie wiem co robić już tak szczerze...
Indiana - 24-01-2015, 21:22

Nieprawda. Do lochu z narzędziami tortur prowadzi was butna postawa Argana. Wyłącznie.
Strandbrand - 24-01-2015, 21:51

W takim razie ja nic na to nie mogę wskórać chyba? A w obecnym momencie sesji następny post to już twoje wyprowadzenie nas do lochu. To moje żądanie sądu było ostatnim wręcz rzutem na taśmę...
Indiana - 24-01-2015, 22:11

Znalazł się, zgadywacz następnych ruchów :D
A Huna.

Rzut na taśmę spoko, i tak spodziewałam się, że się na nich rzucisz i byłoby smutno :)
W pełni ogarniam metodę rzutu na taśmę.

Strandbrand - 25-01-2015, 01:21

No wiesz .-. czuję się urażony. Nie jestem jakimś berserkerem czy szaleńcem by w środku wergundzkiej cytadeli mordować wergundów.

I co z tym zrobić? Bo jak na razie ten rzut na taśmę nas zabija.

Indiana - 25-01-2015, 01:27

No już nie dramatyzuj :D Zaraz będę odpisywać.
Owizor - 26-01-2015, 12:35

Wiadomo co stało się z moją zbroją, przeszywką i paskiem (oraz przytroczonym doń mieczem i kaletką zawierającą dokumenty, amulet Liora i podróbkę pierścienia)? Opisy sugerują, że została na górze, lub że wziął ją jakiś żołnierz...
Indiana - 26-01-2015, 16:27

Hm, Eryk nie zgłaszał, że bierze, a ja nie zwróciłam uwagi. Założymy, że zajęła się nią ekipa medyczna.
Owizor - 27-01-2015, 20:34

czekamy już na MG, czy na razie nic się na razie nie dzieje i możemy sobie jeszcze podziałać/pogadać?
Strandbrand - 27-01-2015, 20:37

Reshi napisał/a:
#21 Dajcie znać jak wam się podoba voghern ;)


I o kim/czym mówi Reshi?

Indiana - 27-01-2015, 23:50

1. Możecie gadać ;)

2. Nie powiem ;)

Strandbrand - 28-01-2015, 00:34

To mam jeszcze takie pytanie merytoryczne (I tak dzisiaj niestety nie napiszę posta). Jak oświetlone jest pomieszczenie w którym utknęliśmy? Okna jakieś? Świecie? Cokolwiek? Czy siedzimy w ciemnościach?
Indiana - 28-01-2015, 02:27

Swiatło dzienne wpada przez dwa wąskie otwory w górnej części ściany.
Strandbrand - 29-01-2015, 23:56

Opad szczeny spowodowany ostatnim postem i tym co robi Aldea był tak wielki że aż przegapiłem dzisiaj rano jeden przystanek... Odłączenie od #18 to była dobra decyzja :D
Strandbrand - 04-02-2015, 00:24

No więc by nie było dalszych nieporozumień to teraz wytrzaskam tu kilka punktów o Eryku ^^

-Opuścił wergundię w wieku 18 lat, udał się do Teralii gdzie poznał Owizora Rożenka i kilka innych osób z Pengantaru. Zabił herszta bandytów ,,Traszkę" oraz złego kniazia Lajarowicza wspomagając tym czynem innego kniazia, Mindaugasa.
-Potem z powodu braku pracy ruszył na front wergundzko-styryjski jako najemnik. Tam po kilku bitwach dostał się do niewoli styryjskiej, gdzie siedząc za kratami poznał z kolei Argana Rożenka, będącego wartownikiem przy jego więzieniu i dogadał się z nim. Następnie Argan odnalazł na polu bitwy umierającego Octavia Lecorde i podszył się pod niego. Wykorzystując złoto Lecordów wykupił Eryka z niewoli i razem pojechali do Birki gdzie następnie wyruszyli na za-południe
-Wydarzyło się wszystko z III turnusu 2014. Potem po przybyciu do Vekowaru Eryk został tam i prawdopodobnie został strażnikiem w siedzibie ligii pomagając Petrze i Arganowi/Octaviowi jak umiał. Poznał też zapewne resztę strażników siedziby Ligii Kupieckiej.
-Jego ojciec Kaldel Strandbrand. Historia wygląda tak - Kaldel w wieku poborowym próbował dostać się do białego tymenu ale w wyniku nadepnięcia pewnemu oficerowi na odcisk wysłano go od razu do zielonego, zapewne z intencją zabicia go gdyż odbywały się wtedy zamieszki związane z wydarzeniami w wyniku których Tavar zabiła Izosa. Podczas tych wydarzeń Kaldel zdobył stopień setnika za brawurową akcję ocalenia całego swego oddziału i po tych wydarzeniach przeniesiono go do czerwonego tymenu. Tam zdobył stopień dekuriona, który posiadał gdy Eryk uciekał z Wergundii. Potem wysłany podczas wojny styryjsko-wergundzkiej dowodził na odcinku Nelramaru, gdzie również wręczył glejt Octaviowi Lecorde i podczas wydarzeń z Nelramaru awansował na stopień Magnifera w wyniku śmierci Magnifera Edmunda dar Kertendorfa przebywającego w oblężonym forcie Neugard.

Jeśli mam coś sprecyzować/dopisać/poprawić to daj znać Indi.

Owizor - 05-02-2015, 01:06

To nim pomyślę nad odpowiedzią na sesję, też walnę też od siebie detale historii, by było jak najwięcej jasne:

Urodził się w 879 roku jako ostatnie dziecko Ordona i Agnes Rożenków. W rodzinnym dworku we wsi Emiia żył wraz z rodzicami, wujkiem (poległym w powstaniu messyńskim gdzie walczył jako ochotnik) oraz o siedem lat starszą siostrą Ofelią. Najstarszego z trójki rodzeństwa, Owizora, znał jedynie z kilku odwiedzin podczas wakacji - bowiem ów już wtedy studiował magię ziemi w Karantanii.
W roku 888 pewnej wrześniowej nocy Emiia została napadnięta i spalona przez samnijczyków. Był to arban powracający z sukursji samnijskiej, który postanowił uzupełnić marne łupy z wyprawy dobytkami okołoarethyńskich latyfundiów. Rodzice Argana i Ofelii zginęli broniąc dworku, reszta służby również poległa. Jedynie jemu i siostrze udało się zbiec. Argan miał wówczas 9 lat i nie odstępował o krok 16-letniej Ofelii, która w zasadzie myślała za ich obu.
Rodzeństwo przed nadciągającą zimą schroniło się w Messynie. Tam też, w rynsztokach i kanałach pod Bramą Velidzką, spędzili pierwszy rok tułaczki. Zrujnowane, powoli odbudowujące się miasto nie było jednak dobrym miejscem dla pary sierot. Żebraków i włóczęg było bez liku, a Miasto w zasoby i zapasy żywności nie obfitowało. Dlatego na zimę 889/890 rodzeństwo postanowiło spróbować szczęścia dalej na południu, w Itharos.
Itharos było już dla nich lepszym miejscem. 11-letni Argan i 18-letnia Ofelia zaczęli pracować dorywczo po karczmach. Wciąż jednak żyli w biedzie a ich zarobki były niepewne i rzadko kiedy starczyły na cokolwiek poza przeżyciem następnego dnia. Ostatecznie Ofelia, mająca dość obdartusów z ciemnych zaułków coraz chętniej oglądających się za jej wdziękami, zdecydowała się udać wraz z Arganem do Styrii gdzie miała nadzieję znaleźć w końcu jakieś perspektywy.
W kwietniu 891 roku rodzeństwo przybyło do Styrii gdzie złożyło hołdy Tavar i zaczęło pracować jako osadnicy na jednym z krańców Wielkiej Puszczy. Argan zaczął się wprawiać w zawodzie drwala, zaś Ofelia w roli gospodyni. Powstająca maleńka osada którą częścią się stali nosiła nazwę Tesspe i składała się z kilkunastu świeżo przybyłych do Styrii osadników.
Przez cztery lata Argan i Ofelia żyli skromnie acz bezpiecznie w drewnianym domku na skraju Wielkiej Puszczy. Przez cały ten czas Ofelia poiła Argana opowieściami o utraconej Emii, wywołując w nim tęsknotę do utraconego, rodzinnego dworku. Mimo wszystko jednak okres bycia styryjskim osadnikiem Argan wspomina bardzo ciepło. Do końca 995 roku Tesspe rozrosło się do kilkudziesięciu osadników, a Ofelia zaczęła rozglądać się za potencjalnym mężem.
Zima 995/996 przyniosła Wielką Wojnę. Krótko po zdobyciu Kotaperi przez Wergundów, do leżącej daleko od frontu Tesspe przybyli styryjscy poborowi. Spanikowany katastrofalnym przebiegiem wojny hetmanat zarządził bowiem obowiązkowy, błyskawiczny pobór do wojska dla wszystkich ludzi zdolnych władać bronią. Argana i Ofelię wraz z niemal wszystkimi osadnikami siłą wcielono do wojska.
Rodzeństwo zostało rozdzielone. Argan otrzymał ze zbrojowni cztery rzeczy: tunikę, hełm, włócznię i kopa w tyłek po którym wylądował w tentara ke'empat. Akurat w przeddzień kontrofensywy wojsk Styrii.
Podczas inwazji na Aenthil Argan zdążył stracić niemal wszystkich znajomych z oddziału. Przez kolejne lata wojny kilkukrotnie był przenoszony, kilkukrotnie cudem uchodził z życiem z sytuacji w których reszta jego oddziału ginęła zmiażdżona wergundzkimi pawężami, podziurawiona elfickimi strzałami bądź spopielona magicznymi falami ognia.
Śmierć towarzyszy i bycie typowym be-pe-pe sprawiło, że Argan stracił wszelkie patriotyczne uczucia do Styrii. Walczył tylko po to, by przetrwać, nie w głowie mu było dobro krainy Tavar.
Latem 898 Argan pełnił akurat służbę w oddziale pilnującym pojmanych najemników wergundzkich, gdy jeden z nich nazwał go Owizorem Rożenkiem. W ten sposób zaczęła się znajomość Argana z najemnikiem Erykiem Strandbrandem. Jak się okazało, Wergund znał najstarszego z Rożenków, o którego istnieniu Argan z Ofelią praktycznie już zapomnieli.
Od uwięzionego najemnika Argan dowiedział się niewiele. Eryk spotkał Owizora dwa razy, za każdym razem w leżącym nieopodal Lędy zamku Lisogrodzie. Drugi raz miał miejsce niedawno, bo ledwie pół roku wcześniej, kiedy to Owizor brał udział w zamieszkach mających miejsce podczas wesela pary tamtejszych kniaziów. Wówczas to Imperialiści i kapłani rzucili się sobie do gardeł, a sam Owizor zginął spopielony.
Niedługo Argan miał przyjemność rozmawiać z Erykiem. Krótko po poznaniu najemnika okoliczne wojska wergundzkie, wzmocnione oddziałami ochotników z Liryzji, ruszyły z ofensywą. Strażnicy obozu jenieckiego ruszyli w większości do walki z nimi.
Podczas jednego ze starć Argan przebił włócznią szarżującego nań konno Liryzyjczyka. Gdy zdjął jego okularowy hełm odkrył, iż ów zabity wojownik jest doń bliźniaczo podobny. Jako że jego zbroja była piękna i wypasiona, wiedziony impulsem Argan postanowił ją sobie przywłaszczyć. Zaciągnął ciało w krzaki i tam przebrał się w pancerz Liryzyjczyka. Akurat wtedy przybyli żołnierze Wergundzcy, którzy wzięli go za owego Liryzyjczyka i zanieśli do lazaretu.
I w ten oto sposób Argan zaczął byc przez wszystkich brany za Octavia Mikaela Lecorde.
(i tutaj uwaga Eryk, mamy małą rozbieżność - myślałem, że cię nie wykupiłem, tylko odbiłem... w sumie efekt końcowy ten sam, ale napiszę jak myślałem że to było)
Już w lazarecie Argan zorientował się, że Octavio to bogata szycha i absolutnie wszyscy w otoczeniu go za niego biorą. Mając nadzieję na życie w luksusie, postanowił grać w tę grę. Jednakże by móc to robić, musiał pozbyć się swoich dotychczasowych znajomych z oddziału (za którymi zresztą nie przepadał). Dlatego postanowił przeprowadzić atak Wergundów na pozycje styryjskie.
Znał teren, a jako niedawny strażnik obozowy znał również jego słabe punkty oraz godziny zmian wart. Tak więc atak który poprowadził nocą bezproblemowo wdarł się w sam środek styryjskiego obozu, od razu zdobywając magazyn broni i najważniejsze punkty obronne. Uwolnieni jeńcy chwycili za broń i pomogli w wybiciu Styryjczyków. W sumie w ataku zginęła ponad setka Styryjczyków, zaś oddziały wergundzkie wyszły liczbowo na plus, gdyż dołączyło się do nich kilkudziesięciu uwolnionych jeńców.
To dzięki tej akcji uwolniony przez Octavia-Argana Eryk postanowił towarzyszyć mu jako ochroniarz. To również dzięki tej akcji Octavio otrzymał od Kaldela Strandbranda glejt gratulacyjny.
Niedługo Argan zabawił na froncie w szatach Octavia. Już wiosną 899 na front przybyło wezwanie nakazujące Octaviu wrócić do rodziny. Argan musiał udać się do Liryzji, co zrobił wraz z Erykiem oraz poznanym po drodze trubadurem Szarłatem. Ku zaskoczeniu Argana, nawet członkowie rodu Lecorde brali go za Octavia. A że ich bogactwa były olbrzymie, postanowił kontynuować teatrzyk i zażyć trochę życia w luksusie o którym tyle mu opowiadała Ofelia.
Jednakże i w Birce niedługo zabawił. Nim lato dobiegło końca, Lecorde wypłynęli na Zapołudnie. On sam nie chciał tego, lecz nie miał wyboru - rodzina przymusiła go do wejścia na pokład.
Kilka miesięcy w Vekowarze upłynęło mu na hulankach i korzystaniu z życia arystokraty. Dopiero gdy Lecorde wyruszyli do osady Krevaina, musiał ponownie ubrać zbroję i chwycić tarczę...

Wydarzenia obozu na razie może oszczędzę... w innej chwili napiszę ;)

Strandbrand - 05-02-2015, 01:10

Cytat:
(i tutaj uwaga Eryk, mamy małą rozbieżność - myślałem, że cię nie wykupiłem, tylko odbiłem... w sumie efekt końcowy ten sam, ale napiszę jak myślałem że to było)


Mieszają mi się tu wersje prawdziwe i ta którą przedstawiliśmy Lecordom najwyraźniej... Ehhh kurde ale żeś pojechał po bandzie z tym opisem :P Aha i w końcu Owizor nie żyje czy żyje do cholery? Bo mówiłeś mi kiedyś że to spopielenie to plotki :|

Owizor - 05-02-2015, 01:56

Strandbrand napisał/a:
Mieszają mi się tu wersje prawdziwe i ta którą przedstawiliśmy Lecordom najwyraźniej...
No i właśnie nie pamiętam która w końcu była prawdziwa, też mi się to miesza ;/
Ale za coś glejt musiałem dostać, nie? :mrgreen:

Co do Owizora, to cóż... pisałem opowiadanie wieńczące jego historię, ale umarło ono z byłym laptopem i niestety tylko częściowo udało się je odzyskać... teraz na konkurs chciałem scenkę napisać, ale przez sesję (uczelnianą, nie silberową ;) ) się nie wyrobiłem :roll: może teraz jakoś, jak już jestem po egzaminach, zdążę to dokończyć i wysłać tak już luzem, bez ram konkursowych... Zobaczymy czy się zbiorę ;)
A w skrócie:
Owizor i Adrilen wyjechali z Lisogrodu późnym popołudniem. W nocy w lesie słychać było odgłosy walki i widać było pożar. Nad ranem znaleziono spopielone szczątki: prawdopodobnie trzech koni i jednego humanoida, raczej niskiego i masywnego. Uznano że owe szczątki to Owizor i pochowano je w Karantanii, w katakumbach Akademii Magii Ziemi.

Indiana - 05-02-2015, 02:47

O Jeżu, chłopaki.... :D
Dobra, wezmę, przeczytam. Tak, wezmę i przeczytam, do 6 rano jeszcze daleko! Ot co :D
Owizor napisał/a:
o siedem lat starszą siostrą Ofelią.
... Ech ;)

Dobra, będę z tego strugać, chociaż dotychczas nasza gra przypominała szachy ;) A tymi wyznaniami dostarczyliście mi milion amunicji ;)
W zamian zabraliście milion czasu na rozkminianie "kim u licha jest Adrilen" i "jakie na litość kosmosu wesele".... ;)

Owizor - 05-02-2015, 03:17

sorry, nie chciałem na początku zasypywać tak długaśnym i detalicznym tekstem bo nie sądziłem że aż taka szczegółowość będzie potrzebna - nie przewidziałem skali tej sesji i co tu będzie się wyprawiać... :roll: ;)
Indiana napisał/a:
kim u licha jest Adrilen
postać Aver z epilogu 2013, cytując: "Słysząca Skałę Adrilen Pioc Ark'hant - najemna skałomiotka na usługach Imperium", przyjaciółka Owizora
Indiana napisał/a:
jakie na litość kosmosu wesele
ot takie tam wesele pary lokalnych kniaziów spod Lędy, co to chciałem w owym półistniejącym opowiadaniu zawrzeć - podczas biesiady doszło do walk bo kapłani rozpoznali Imperialistów i vice versa i się zrobiła burda jakiej niejeden stadion by się nie powstydził
Indiana - 05-02-2015, 04:01

Tak, ja zasadniczo też nie przewidziałam skali... tj. nie miałam opcji jej przewidzieć, jako że nie mam porównania i nie wiem :D Bo, jak wspominałam, pierwszy raz to robię... ;)
Spoko, na pewno nie przeszkadzają te informacje, a mogą jedynie pomóc. Mi ;) Bo Wam to bardziej posłużą do podkładania kłód pod nogi ;) Tudzież kowadeł ;)

Strandbrand - 05-02-2015, 10:33

Ehhhh... jeśli mam być szczery to nie martwi mnie to. W końcu co to by była za gra gdyby wszystko podstawiano nam na srebrnym półmisku pod nosy. Przeciwności losu i kłody pod nogami to element budujący część zabawy. Ale mam też nadzieję że utrzymasz proporcje i nie zrobisz z tych informacji samych kowadeł :( Bo przecież sukcesy i dobre wydarzenia na sesjach też muszą być... A poza tym mam niezły mętlik w głowie. Ygh, knujność tej sesji mnie pokonuje...
Indiana - 05-02-2015, 14:35

Wiesz, to jest tak jak napisałam - partia szachów. Ja mam jakiś plan. Robię ruch. Wy robicie swój, który albo rozwala mój plan, albo idzie po jego linii. Wtedy robię kolejny- żeby was sprowokować do odsłonięcia waszego planu. Dostaję to, dopasowuję swój plan. I tak w kółko.
Celem gry dla mnie nie jest zburanie postaci tylko sprawienie, zeby było ciekawie. Obu stronom. Moja strona na razie jest zachwycona ;)
Ale nie zrzucajcie sobie więcej kazamat na głowy ;)

Owizor - 05-02-2015, 16:49

Ech... Na początku myślałem o tej sesji "ot, niezobowiązująca zabawa, gdzieśtam pójdę, pospuszczam jakieś mojmiry, może poratuję świat, i w zasadzie niewiele się zmieni" i pozwalałem się prowadzić za rączkę, bo nie chciało mi się nad sesją za dużo myśleć. W sumie to dopiero od momentu śmierci Angeli zacząłem serio przejmować się tym co się dzieje, bo to mi pokazało, że to nie jest jakaśtam niezobowiązująca przygódka... I efekty tego że mi się nie chciało knuć na początku prześladują Argana do teraz :roll:

Dobra, to dla dopełnienia obrazu dorzucam jeszcze streszczenie wydarzeń obozowych i epilogowych z mojej perspektywy:

Obóz:
W osadzie Krevaina Octavio z polecenia Travida robił za reprezentacyjne, zbrojne ramię Lecorde. W praktyce polegało to na tym, że świecił wszędzie zbroją, starając się wyglądać możliwie jak najdostojniej i podrywając osadniczki.
Gdy do osady przybyli Wergundowie, Argan usłyszał od Emilii da Tirelli, iż wśród ich jeńców znajduje się Symeon Melachrinos, który to rzekomo jest w posiadaniu praw własności do Emii. Kiedy, jak i dlaczego Owizor miałby przekazać owe prawa Symeonowi pozostawało dla Argana tajemnicą. Niemniej po krótkim wywiadzie z Symeonem upewnił się, iż jest to prawda. Ugadał się z uwięzionym psionikiem, że namówi Travida by go uwolnił w zamian za owe akta własności.
Umowa została wypełniona - Travid, namawiany przez Octavia (oraz kilka innych osób), wykupił Symeona z niewoli wergundzkiej. Ów zaś przepisał akta własności Emii na Octavia Lecorde. W ten oto sposób Argan zdobył papiery, dzięki którym formalnie i teoretycznie odzyskał swój rodzinny dworek. Zaczął snuć plany jak by tu uciec Lecordom i dotrzeć do Ofiru...
W miedzyczasie Argan bardzo skumplował się z Valdarem, obaj bowiem byli czymś na kształt naturalnych przywódców podczas walk i dobrze im się współpracowało. Przyjazne relacje przetrwały nawet późniejsze wydarzenia - walkę o osadę w której stanęli przeciw sobie. Valdar nigdy nie poznał prawdziwej tożsamości Octavia, co zapewne uratowało mu życie gdyż kapłan poszukuje po całym świecie osób powiązanych z imperialistami spod Ścieburzy.
Krótko po uwolnieniu Symeona, doszło do ataku w którym zginął Krevain. Artem, chcąc się poświęcić dla wskrzeszenia Styryjczyka, wywarł na Arganie olbrzymie wrażenie. Jego poświęcenie przypomniało mu bowiem, że na froncie pozostaje wciąż Ofelia - osoba która była dla niego de facto jednocześnie siostrą i matką. Zdał sobie sprawę, że to co zrobił dezerterując i przywdziewając szaty Octavia, było na dobrą sprawę zdradą Ofelii.
Zaczął dążyć do odzyskania spokoju sumienia. W tym celu zaczął postępować bardziej (w swym mniemaniu) honorowo, sumienniej spełniać obowiązki tarczownika i dążyć do nawiązania współpracy ze Styrią.
Dogadał się z Artemem, że w zamian za ściągnięcie siostry z frontu będzie namawiał Lecordów do wspierania Styrii . Przekazał mu również dokument w którym zapisał, iż "Octavio Lecorde w razie swej śmierci przekazuje prawa do dworku w Emii Ofelii Rożenek".
Układ ów został wypełniony - gdy doszło do bitwy o osadę, przewodzący Lecordom Lior został namówiony do opowiedzenia się po stronie Styrii, co prawdopodobnie przeważyło o jej zwycięstwie.
Niestety, krótko potem osadę zaatakowała Sapientia. Wiedziony idealistyczną wizją odzyskania honoru Argan odmówił stanięcia po stronie handlarzy niewolników i wyjawił Lecordom swoją prawdziwą tożsamość. Stanął przeciw Sapientii i jej sojusznikom... i przegrał.
Co gorsza, po przybyciu Sapientii Artem popełnił samobójstwo. Argan musiał powtórzyć swoje układy z Artemem Ylvie: "pomogłem Styrii w osadzie, w podzięce zapewnijcie bezpieczeństwo takiej jednej Ofelii". A ta okazała się już nieco większą intrygantką od Artema...
Wraz z grupą osadników wygnanych przez Sapientię, Argan udał się do Vekowaru. Wraz z nim wędrowała Angela Ehrenstrahl.
Argan poznał Angelę kilka dni wcześniej i miał z nią romans. Gdy zaś Travid dowiedział się o jej nazwisku, postanowił wydać ją za Octavia. W ten oto sposób niezobowiązujący romans przerodził się w polityczny mariaż. Co zresztą odpowiadało Arganowi - pieniądze z posagu Ehrenstrahlów połączone z majątkiem Lecorde stanowiły już prawdziwe bogactwo, dzięki któremu mógłby odbudować Emiię dziesięciokrotnie większą. A Angela była dobrą kandydatką na przedłużenie rodu (prawdopodobnie Argan nie byłby wiernym mężem, ale teraz już się tego nie dowiemy).
Plan spalił trochę na panewce w momencie, gdy Argan został wraz z Angelą wygnany z osady Krevaina.
Jednnakże ku swojemu zaskoczeniu, w obozie uchodźców pod Vekowarem Argan zastał Petrę Lecorde. Jak się okazało, krótko po tryumfie Sapientii osada upadła zdobyta przez tubylców. Lior załamał się psychicznie i uciekł w las wraz z żoną Waldradą, a mamcia Primrose znikła gdzieś wraz z Szarłatem, co w praktyce czyniło Petrę nową głową rodu. Młoda i przerażona wizją obowiązków astrolożka uzgodniła z Arganem, iż ma on kontynuować teatrzyk Octaviowy dla dobra majątku Lecorde.
Tak więc Argan jako Octavio Mikael Lecorde przejął w Vekowarze stery Ligii Kupieckiej, mając u swojego boku narzeczoną Angelę, ochroniarza-przyjaciela Eryka i zdającą się na jego protekcję Petrę. Planował pozałatwiać wszelkie formalności i czym prędzej płynąć do Birki, jednakże już w dzień w którym miał wsiąść na pokład ze swą nową "rodzinką", w porcie ogłoszono blokadę...

Epilog:
Blokada się przedłużała, miasto zajęte było dochodzeniem. Znudzona oczekiwaniem Petra zaciągnęła się do oddziału Straży Pogranicza, by badać ruchy tubylców na peryferiach Vekowaru.
W pewnym momencie Argan dostał "zaproszenie nie do odrzucenia" od siedziby wywiadu styryjskiego. Styryjczycy szantażując go osobą Ofelii przymusili go do udziału w wyprawie do fortu XIV "Przystań", gdzie pełnił rolę ochroniarza Ylvy i reprezentanta Ligii.
Na krótko przed wyruszeniem, Argan zastał w siedzibie Lecordów podrzuconą karteczkę z wiadomością od Reshiona, proponującym współpracę: "Wiem kim jesteś naprawdę, ale nie martw się - nie chcę cię szantażować, tylko zaoferować współpracę. Sam bowiem również mam sprawy do załatwienia, o których lepiej by Wergundia, Styria i Liga nie wiedziały. Zatem gdybyś był zainteresowany, wiedz że bardzo chętnie wyświadczę jakąkolwiek przysługę za przysługę."
Za fakt, iż owa karteczka znalazła się niezauważona w pokoju gościnnym apartamentu Lecordów, Argan dość mocno opierniczył Eryka. Ale nie miał za bardzo co w związku z tym zrobić - musiał już ruszać wraz z resztą ekspedycji. Pożegnał więc Angelę i przykazał Erykowi pilnować bezpieczeństwa apartamentu oraz spraw Lecorde.
Cała grupa mająca przeprowadzić śledztwo dotarła do fortu XIV "Przystań", gdzie ku swojemu zaskoczeniu Argan zastał Petrę. Jeszcze większym zaskoczeniem było spotkanie Reshiona w obstawie Remusa Astoriego, oraz Primrose i Szarłata wędrujących z gromadą orków.
Jeszcze przed pójściem spać Argan zaczął układać się za plecami Ylvy z Toruviel. Poprosił elfkę, by wykorzystała wpływy Lomin'yaro do wyciągnięcia Ofelii Rożenek z frontu - nie ufał bowiem w czystość intencji Styrii. Toruviel zgodziła się to zrobić w zamian za prosty dług wdzięczności. Argan jak dotąd nie miał jeszcze okazji spłacić owego długu, a Toruviel zapewne nie powiadomiła jeszcze Lominów o poszukiwaniu Ofelii.
Następnego dnia rano Argana wysłano do podpytania Reshiona o jego powód przebywania w osadzie. Ów wykorzystał tę okazję do dowiedzenia się, jakież to intencje miał alchemik, oferując współpracę. Odkrył, że Reshion jest agentem Imperium. Postanowił zaprząc również i ową organizację do ściągania Ofelii z frontu - obiecał, że w razie potrzeby pomoże Reshionowi, w zamian usłyszawszy obietnicę, iż Imperium spróbuje poznać losy Ofelii i ściągnąć ją z frontu. Reszcie grupy Argan powtórzył bajkę o tym, jakoby Reshion był wysłannikiem kratistosów Małego Ofiru.
Jakiś czas potem Petra wyznała Arganowi, iż jest w posiadaniu Pieczęci do Ahi-Tere. Ów chciał ją odsprzedać krasnoludom reprezentowanym przez Defta w zamian za układy handlowe, jednakże nim targ został dobity, Pieczęć ukradły elfy podziemne, przy okazji wmawiając za pomocą psioniki i zbiegu okoliczności, iż sam akt kradzieży był dziełem Primrose.
Choć zarówno Argan jak i Petra wiedzieli o tym, że uciekające elfy nie mają karteczek z rytuałem, nie powstrzymywali pościgu pragnąc odzyskać Pieczęć. Gdy elfy zostały pobite a Reshion pojmany, Argan zdał sobie sprawę z jego manipulacji oraz faktu, że pośrednio mu ją ułatwił. Po zaprowadzeniu Reshiona z powrotem do fortu, poluzował mu więzy i dopilnował, by ruszająca za Imperialistami grupa nie pozostawiła przy alchemiku żadnego wartownika.
Po niepowodzeniu w próbie odzyskania Pieczęci, priorytetem dla Argana i Petry stała się zemsta na mamci Primrose. Wraz z resztą grupy zaatakował orków, po czym próbował powstrzymać Imperialistów w jaskini Starych Bogów. Gdy próba dorwania Imperium zakończyła się niepowodzeniem, próbował jeszcze z Petrą ściągnąć na Primrose klątwę poprzez rytuał astrologiczny połączony z modlitwą do Swarta. Nie znają efektów owej klątwy, czy odniosła ona jakikolwiek skutek...
Po powrocie do Vekowaru Petra ruszyła prosto do siedziby Lecorde, tymczasem Argan zatrzymał się jeszcze w siedzibie wywiadu Styryjskiego, gdzie Ylva, w zamian za wypełnienie misji, pozwoliła mu się spotkać z Ofelią.

Strandbrand - 05-02-2015, 16:54

Paweł a ty jakiejś sesji nie masz? Wiesz studia i te sprawy? I rzucasz tu taki text wall. Popadne w kompleksy i uznam Eryka za nudną postać przez to ;____;
Owizor - 05-02-2015, 17:17

Sorry, akurat wczoraj skończyłem ostatni egzamin - dziś wieczorem dowiem się, czy będę miał drugie terminy ;)
(zresztą sporo przekopiowałem z innych opisów :roll: )
A teraz muszę pomyśleć nad postem w sesji... tak bardzo "error 409: conflicting data" ;)

Strandbrand - 05-02-2015, 22:34

Cytat:
Wiesz, to jest tak jak napisałam - partia szachów. Ja mam jakiś plan. Robię ruch. Wy robicie swój, który albo rozwala mój plan, albo idzie po jego linii. Wtedy robię kolejny- żeby was sprowokować do odsłonięcia waszego planu. Dostaję to, dopasowuję swój plan. I tak w kółko.
Celem gry dla mnie nie jest zburanie postaci tylko sprawienie, zeby było ciekawie. Obu stronom. Moja strona na razie jest zachwycona ;)
Ale nie zrzucajcie sobie więcej kazamat na głowy ;)


Cóż przedstawienie tego jako partii szachów jest ciekawe. Chociaż tak bym tego nie nazwał. W szachach jest dwójka graczy mających tyle samo figur i równe szanse. Tutaj dwójka graczy mierzy się z trzecim, zdecydowanie potężniejszym graczem. Powiedziałbym nawet że są dwie figury kontra szachista posiadający kilka zestawów figur do użytku :3 Ale ja też jestem jak na razie zachwycony grą. To zdecydowanie świetne wyjście, by świat Silbera żył cały rok a nie tylko w wakacje i kawałek jesieni. (Dooobrze nie będziemy już zrzucać kazamat na głowy ^^ Nauczyliśmy się już chyba wystarczająco dużo...)

Indiana - 05-02-2015, 23:42

Ja też uczę się cały czas :) Pewnie, że MG ma większy asortyment ruchów w tej grze, ale też i istnieje pewne samoograniczenie, bo jednak zagrywka w rodzaju "spada na ciebie meteoryt, bo tak" byłaby nie do zagrania dla mnie. Więc to, czym wam odpowiadam, układam możliwie logicznie wedle posiadanej wiedzy, ale też zgodnie z przyjętymi założeniami. Czyli jesli sobie założę, że ofiara będzie żyła 3 godziny, to zostawiam losowi, czy przez ten czas ktoś ją uratuje czy też zginie.
A, no i bardzo staram się liczyć z detalami technicznymi, z anatomią, fizyką, balistyką i czym tylko się da.

Myślę sobie, że nie od rzeczy byłoby, zeby mniejsze czy większe, ale takie sesje trwały na okrągło. I chętnie w następnej pouczestniczę jako gracz :)

Kurczę, zastanawiam się, jakim cudem mogłam znać te wszystkie detale z życia Waszych postaci... :( Są tak fantastycznie rozbudowane, że moje postaci OG w życiu nie miały ani 1/100 tych szczegółów w życiorysach.

No nic, w obecnej fazie partii szachów mam swoje założenia i kilka otwartych rozwiązań, zobaczymy, co dalej :)

Strandbrand - 06-02-2015, 00:33

Cytat:
A, no i bardzo staram się liczyć z detalami technicznymi, z anatomią, fizyką, balistyką i czym tylko się da.


Zauważyłem i w sumie z tego powodu myślałem że masz już jakieś doświadczenie w byciu MG. Zazwyczaj ,,nowi" mistrzowie mają manierę robienia ,,coś się dzieje bo tak"... bardzo doceniam urealnienie wszystkiego co się tu dzieje i zdrowy rozsądek zachowany podczas działań. To naprawdę animuje sesję. Potrzeba resuscytacji oddechowej Szrapnela, operacja i fachowe terminy nad nogą Argana, sceny walki które są po prostu logiczne.

Cytat:
Myślę sobie, że nie od rzeczy byłoby, zeby mniejsze czy większe, ale takie sesje trwały na okrągło. I chętnie w następnej pouczestniczę jako gracz :)


Popieram całym wergundzkim serduchem :) Nie wiem jak prowadzi Pedro ale też chyba dobrze z tego co słyszę od ludzi pod jego narracją.

Cytat:
Kurczę, zastanawiam się, jakim cudem mogłam znać te wszystkie detale z życia Waszych postaci... :( Są tak fantastycznie rozbudowane, że moje postaci OG w życiu nie miały ani 1/100 tych szczegółów w życiorysach.


Owizor pojechał po bandzie ale ja też mogę ^^ Bo mam Wergundzkie drzewko rodziny strandbrandów dzielące się na dwie gałęzie obecnie które mogę opisać, dokładniejszy opis Kaldela i jego relacji z Erykiem oraz innych członków rodziny. Jeśli tylko chcesz to czytać ;)

Indiana - 06-02-2015, 01:10

Strandbrand napisał/a:
Bo mam Wergundzkie drzewko rodziny strandbrandów dzielące się na dwie
... LITOŚCI, no :D :D :D NIE! :D

I tak zanim użyję czegoś z waszych życiorysów, to musi minąć x czasu, bo teraz akurat będziecie się tego spodziewać ;)

Strandbrand napisał/a:
myślałem że masz już jakieś doświadczenie w byciu MG
Bardzo dziękuję za ten komplement :D Idę starać się dalej :D
Owizor - 06-02-2015, 01:39

Cytat:
3 godziny, to zostawiam losowi, czy przez ten czas ktoś ją uratuje czy też zginie.
to uczucie, kiedy zna się spoilery i chce się zamordować Reshiego, ale postać nic do niego nie ma a nawet go lubi :angry:

No właśnie sęk w tym, że wielu graczy lubi sobie robić postaci o niesamowicie rozbudowanej historii... które są nudne i/lub naciągane i nikomu niezainteresowanemu nie chce się ich wysłuchiwać ;) Dlatego właśnie starałem się tego uniknąć, zwłaszcza że mojej historii niedaleko od klasycznej "spalonej wioski"... :roll:
(przypomina mi się tamta bolączka kadry Nelramaru: brak limitów na historie postaci w ankietach... i potem weź czytaj takie postaci, które przewinęły się przez absolutnie wszystkie organizacje tego świata i mają powody by znać się na każdej profesji po trochę i mają drzewka na ileśtam pokoleń wstecz ;__; )

Ach, i tak, też podziwiam talent MG (sorry jeśli to brzmi jak komplement, stwierdzam po prostu fakt), bo jak już mówiłem, nie spodziewałem się że ta sesja będzie AŻ taka rozbudowana i detaliczna... :roll: :)

Indiana - 07-02-2015, 17:30

Ja się pro forma upewnię jeszcze :) Pierścień, który był w bucie, a obecnie robi za treskę we włosach Eryka, to jest właściwy pierścień od Ofelii? Sprawdziłam jeszcze w rozmaitych PW i wychodzi mi, że tak (swoją drogą, korciło mnie, żeby obok Eryka spuścic zamiast kowadła jakiś duuuuuży magnes ;) ;) )
Owizor - 07-02-2015, 18:47

Tak, to oryginał (właśnie, jak bardzo jest on charakterystyczny? podróbka kupiona na targu była bardzo podobna, więc chyba nie jest on jakiś wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju, że każdy go rozpozna?)
Indiana - 07-02-2015, 20:15

Nie jest, w każdym razie nie z wyglądu. Z przyciemnianego srebra, ze wzorkiem dookoła, z kamieniem półszlachetnym, czerwonym (karneol). O, taki, powiedzmy. Tylko bez rozłączenia. I oryginalny ma wewnątrz inskrypcję. Ten twój kupiony na targu ma kamień szlifowany, a nie cięty i nieco inny wzorek.
Strandbrand - 08-02-2015, 01:17

Omińcie mnie na jedną turę. I tak tylko krzyczę. A jestem na imprezie i w wolnych chilach sobie lookam
Indiana - 14-02-2015, 04:23

Celem uniknięcia nieporozumień - w znanym wam obecnie świecie gry nie ma absolutnie technicznej możliwości przekazywania wiadomości na odległość :D Więc szybki fax do Birki stanowczo odpada.
Jedyne, co byłoby wykonalne, to wędrówka ducha szamana, ale to musiałby być rzeczywiście kaliber typu Władca Kuców ;)

Strandbrand - 14-02-2015, 12:10

Cóż Eryk&Argan nie ogarniają takich rzeczy jak magia co dobitnie już pokazaliśmy więc mogą się łudzić :P Ale Karol przyjął informację do siebie.
Indiana - 14-02-2015, 15:16

Tak tak, ogarniam, że postacie =/= gracze :) Tylko wolałam naprostować, bo wiem, że na obozach bywały jakieś psioniczne telefony, więc na wszelki wypadek dementuję - otóż nie ;)
Owizor - 14-02-2015, 15:18

Właśnie zastanawialiśmy się już nad tym zagadnieniem na obozie, czy istnieje coś takiego jak "poczta psioniczna" ;) wtedy Symeon stwierdził, że gadał z kimś z działu magii i usłyszał, że tak (ale on był wrednym manipulatorem wodzącym za nos Lecordów, więc mógł skłamać ;) )

ej... ale to oznacza, że w takim razie Larsa nic nie zatrzymało w drodze do Birki! ;__; możemy na miejscu zastać cały majątek Lecorde już rozgrabiony! :shock:

Indiana - 14-02-2015, 15:51

Kim, u licha, jest Lars? :shock: :shock:
I czego jeszcze nie wiem? :D (czy MG nie powinien czasem wiedzieć wszystkiego? :D :D )

Pedro - 14-02-2015, 16:00

Powinien. Owizor, tłumacz się teraz. :D
Owizor - 14-02-2015, 16:53

(kiedyś już to chyba pisałem, ale znikło najwyraźniej gdzieś w odmętach postów na samym początku sesji ;/ )
Lars Reginsson (tak, od tego Reginsa spod Visnohory, choć tatuś porzucił synka dla Imperium gdy był jeszcze bobaskiem (o ile dobrze pamiętam historię postaci)), postać grana przez Szweda. Jeden z najemników na usługach Travida, gość od brudnej roboty (tak jak pan Astorii) oraz kapitan statku Lecordów podczas podróży na Zapołudnie. Po tym jak Travid się zeswarcił, Lars pozostał wierny Liorowi. Po tym jak Lior uciekł w las ów stwierdził jednak, że również pierniczy cały interes. Zebrał grupkę kompanów-najemników i popłynął do Birki zaraz po dotarciu wraz z innymi uchodźcami do Vekowaru. Miał w planie oznajmić w Birce że Lecorde się rozsypali, a następnie zagrabić cały majątek pozostawiony przez Travida w Liryzji i uciec z nim na Fiord by żyć długo i szczęśliwie.
Uznaliśmy, że mu się to nie uda, gdyż nim statek dopłynąłby do Liryzji, Liga zdążyłaby już otrzymać wiadomość drogą psioniczna "Ten gość co zaraz przypłynie pod naszą banderą to oszust i zdrajca, przygotujcie mu ciepłą celę. Przesyłamy całuski z Zapołudnia, Lecorde".

Well... czyli w takim razie jak się nie da wysłać wiadomości psionicznej (wynajęty psionik nas oszukał!? :angry: ), to czy mogliśmy jakkolwiek wysłać wiadomość do Birki? Czy na miejscu zastaniemy już zgliszcza...? ;)


To wypiszę jeszcze kilka postaci które mogą mieć jakieś znaczenie dla dramatu, a o których jeszcze nie było mowy:

Gonzales Lecorde - najstarszy, troszkę przygłupi syn Travida. Ku rozpaczy kupca oznajmił po skończeniu szesnastki, iż wstępuje do zakonu Tulvy i porzuca więzy rodzinne. Tak więc siedzi sobie w klasztorze, gdzie narkotyzuje się kadzidłami i nie ma bladego pojęcia o sytuacji rodziny (miała to być postać Kalmara, ale niemalże w ostatniej chwili okazało się, że ów nie może jechać - stad właśnie backstory o zamknięciu się w klasztorze)

Leopold Magnum - jeden z nielicznych prawdziwych przyjaciół Travida, zajmuje się majątkiem Lecorde pozostawionym w Liryzji (to miała być postać Tiamata zanim ów nie zdecydował się zmienić grupy i zostać Laro)

Alicia Girhard - siostra Waldrady, a więc szwagierka Liora. Pochodzi z Daramonu, z rodziny dość przeciwnej władzy w Akwirgranie. Jeszcze niepełnoletnia, żyje u rodziny i marzy o księciu z bajki (postać Egi, która też nie mogła pojechać na obóz - Indi może ją znać z larpa tolkienowskiego gdzie grała Celebrianę)

Indiana - 14-02-2015, 17:25

Na litośc boską, jak mogło wam wpaść do głowy, że można psionicznie wysłać wiadomość przez pół świata?? Pomijając już techniczny warunek odległości - w końcu psionika działa na dotyk, a tylko ful wypasiona z niewielkiego dystansu, to nie wpadło wam do głowy, że gdyby funkcjonowało takie coś, świat musiałby być zupełnie inaczej urządzony? Psionik-telepata byłby noszony w kieszeniach jak telefon komórkowy! W każdym biurze, na kazdym okręcie, przy każdym oddziale wojskowym...
Kurczę, no :D :D :D :D

Dobra, nie wiem, jak ten Lars się dostał na okręt i czyj to był okręt, nie wiem też, jakie miał pełnomocnictwa do "zagrabienia" majątku Lecordów (zakładam, że majątek to nie tylko worki ze złotem, ale też np. jakieś latyfundia? Wywiezione na Fiord... ;) ).
Przyjmuję, że dopłynął (droga morska to chyba jakieś 3 tygodnie), nabruździł, być może w efekcie tego przysłali tu tych dwóch obwiesiów, co umarli w podziemiach. No ale żeby jakiś najemnik miał roznieść w drobiazgi majątek tak potężnego rodu - no chyba nie.

Owizor - 15-02-2015, 02:34

Indiana napisał/a:
droga morska to chyba jakieś 3 tygodnie
na bazie opowiadania łącznikowyego wyszło, że "przy jesiennych wiatrach" to 40 dni z Birki do Vekowaru :)
Indiana napisał/a:
Przyjmuję, że dopłynął (droga morska to chyba jakieś 3 tygodnie), nabruździł, być może w efekcie tego przysłali tu tych dwóch obwiesiów, co umarli w podziemiach. No ale żeby jakiś najemnik miał roznieść w drobiazgi majątek tak potężnego rodu - no chyba nie.
no właśnie choćby i dlatego myślę, że jednak pan zasiadł w owej celi ;) Zwłaszcza że Angela tak przed jak i po upadku osady regularnie pisała listy do Birki, więc tym bardziej ów po przypłynięciu zostałby uznany za oszusta
Owizor - 16-02-2015, 01:25

wyjeżdżam na trzy dni, nie wiem jak na miejscu będzie z internetem, więc najwyżej jutro i pojutrze pozwalam się przeskoczyć (popojutrze już będę) :)
Indiana - 16-02-2015, 04:43

Spoko, żaden problem :) Miłych ferii :)
Strandbrand - 17-02-2015, 16:39

Jak rozumiem opis najemników powstrzymujących tłumy i celujących z kusz dotyczy ligowego mola? A to oznacza że statek jest gotowy i noszą na niego bagaże właśnie?
Indiana - 18-02-2015, 05:43

Tak, dotyczy. Być może, może oznaczać, że go dopiero przygotowują.
Owizor - 19-02-2015, 01:04

już jestem, biorę się za lekturę :)
Indiana - 25-02-2015, 02:33

Cytat:
No co by nie mówić, masz klasę, skurczybyku
A dziękuję, dziękuję :D
Strandbrand - 06-03-2015, 09:15

Który z tych przemiłych panów mnie w końcu trzyma? Herszt ,,za fraki'' czy ten co postanowił doskoczyć i zaimponować szefowi? To ważne bo nie wiem komu rozkwaszę nos :3
Indiana - 06-03-2015, 13:53

Obaj :)
Owizor - 13-03-2015, 01:48

jednak nie zdążę dziś odpisać, przepraszam :( jutro ok 10:30 przyleci odpowiedź...
Indiana - 13-03-2015, 01:58

Spoko, akurat wy macie mnóstwo czasu, bo ci na dole trzymają wszystko za kostki ;)
Strandbrand - 18-03-2015, 17:40

Nie mam pojęcia czy to w jakimś stopniu ma na Eryka wpływ, ale przypomniałem sobie że on był w bliskiej styczności ze starymi bogami na kościotrupie. Ba nawet ich odpychał mieczem bo się pchali z łapami. Więc przypominam na wszelki wypadek (I pamiętam że na początku sesji zadałaś to pytanie, więc może mieć jakieś znaczenie).
Indiana - 18-03-2015, 18:11

Zadałam, niestety Eryk wraz z drugim spryciarzem wymanewrowali się z randki ze starymi bogami i ich kumplami w podziemiach :D Więc na tą chwilę traci to mocno na znaczeniu.
Strandbrand - 01-04-2015, 20:19

Czy w obecnej sytuacji poza zemdloną Aldeą jest w pomieszczeniu jakiś dziesiętnik? Oraz czy wraz z nami z cytadeli przybył tu jeszcze jakiś medyk poza Aldeą?
Indiana - 01-04-2015, 20:33

Są sanitariusze z medycznego. Medyk w sensie kwalifikowany to raczej nie.
Dziesiętnik jest na pewno, część ludzi ogarnęła tam te strzelnice, ktoś ich tam pewnie rozstawia. A część stoi na zewnątrz.

Strandbrand - 01-04-2015, 20:42

A Corbet gdzieś tu siedzi czy on i mój oddział byli na zewnątrz?
Indiana - 01-04-2015, 21:05

A niech siedzi, nie chce mi się nowych Bnów wymyślać :D
Strandbrand - 03-04-2015, 03:38

Super że widzisz wszystko.
W takim razie na szybko mi to wyjaśnij - pod pojęciem ,znalazła centymetr przed twarzą" rozumiesz:
a)właśnie widzę szpic grotu włóczni lecący we mnie
b)włócznia przeleciała przed moim nosem i aktualnie obserwuję jej bok jak leci przede mną?

Pedro - 03-04-2015, 03:42

Widzisz jak leci w twoją stronę. Masz ułamek sekundy na reakcję.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group