Karczma pod Silberbergiem
Witamy na nowym-starym forum dla larpowiczów Silberbergu :)

Chwała Akwirgranu - piwniczka - Pieśń Pierwsza

Onfis - 04-02-2016, 22:21
Temat postu: Pieśń Pierwsza
Harald ruszył przodem, reszta za nim. Światło padające z otwartych drzwi oświetlało zejście. Po paru metrach stanęliście na progu sporego pomieszczenia, także wszystko prócz skrawka oświetlanego przez słońce ginęło w mroku. Zrobiło się chłodniej. O tyle o ile byliście w stanie coś zobaczyć pomieszczenie było zastawione skrzyniami i workami. Na najbliższej wejścia paczce stała latarnia, wystarczyło ją tylko odpalić. Kiedy już migotliwe światło płomienia rozeszło się po piwniczce, mogliście ocenić, że jest to pomieszczenie o wymiarach jakiś trzech metrów na trzy metry. Z niektórych worków wysypywała się pasza albo warzywa, a jedna z otwartych skrzyń zdradzała swoją zawartość – skóry. To wyjaśniło też specyficzny zapach, który czuliście od wejścia. Jednak coś jeszcze drażniło wasze nosy, ciężko tylko wam było określić, co to za zapach. W rogu piwniczki była też klapa. Otwarta.
Pedro - 04-02-2016, 23:44

Gdy światło rozjaśniło pomieszczenie rozejrzał się uważnie po piwniczce. Skrzynie i worki nie przykuły jego uwagi na długo. Nie przyszedł tu przecież po warzywa do zupy. Co innego jednak jeśli chodzi o klapę. Odwrócił się do towarzyszy i przyłożył palec do ust nakazując ciszę, a następnie wskazał palcem na siebie i na klapę, a osobę która trzymała lampę by trzymał się kawałek za nim. Podszedł następnie powoli do klapy. Zerknął z góry w dół. Jeśli nie zobaczył niczego poza drabiną lub schodami to kucnął, a następnie położył się na ziemi i wystawił głowę w dół chcąc sprawdzić co jest na dole. Widły które miał ze sobą położył obok tak by mieć do nich szybki i łatwy dostęp.
Kodran - 05-02-2016, 19:16

Schodząc w dół, poczuł chłód. Na razie mu nie przeszkadzał, ale z czasem może być gorzej. Odpalił latarnię i ogarnął wzrokiem piwniczkę. Nie wiedział czego się spodziewał, zwyczajna spiżarnia. Kiedy Ralf zbliżył się do klapy, wziął latarnię i stanął obok niego, czekając aż ten sprawdzi co jest na dole.
Szrapnel - 05-02-2016, 20:20

W piwnicy było ciemno i zimno. Na całe szczęście jego płaszcz trzymał ciepło, a lampa stała na paczce tuż przy wejściu. Gdy Harald zapalił latarnie, rozejrzał się po piwnicy. Zawartość worków wysypywała się a jedna ze skrzyń była otwarta.
Ciekawe kiedy ktoś ostatni raz tu zaglądał?
Spoglądając na towarzyszy pochylających się nad klapą ustawił się niedaleko od wyjścia.

Onfis - 06-02-2016, 20:48

Kiedy Ralf postanowił zbadać drogę prowadzącą przez klapę, zobaczył drabinę niknącą w ciemności. W bladym świetle lampy widać było kamienne ściany. Widać piwniczka była przynajmniej dwupiętrowa, co było dość nietypowe. Jednak przy samej klapie dziwny zapach się nasilał. Był dość słodki i lekko mdławy, ale wydawał się przyjemny. Dodatkowo Ralf mógł poczuć na twarzy lekki wiatr, jakby z dołu był przeciąg. Znów też można było wręcz odczuć ciszę naciskającą zewsząd. Ciszę przyjmującą wręcz materialną formę. Prawie podskoczyliście kiedy usłyszeliście ciche kroczki, ale towarzyszący im pisk wyjaśnił, że musiała to być tylko mysz buszująca pośród worków.
Czy poszukiwani przez was mężczyźni mogli zejść klapą w dół, a jeśli nie oni, to kto otworzył właz?

Pedro - 07-02-2016, 13:08

- No dobra. - powiedział szeptem kucając przy wejściu- Idziemy tam, cicho i powoli. Jeśli coś zobaczymy to żadnych krzyków i hałasów. Nie zaryzykuję spaceru w absolutnej ciemności dlatego zabieramy lampę. Będziemy jednak przez to łatwo widoczni dlatego podwajamy ostrożność. Harald, znajdź coś czym można by zakrywać latarnię. W tamtej skrzyni są skóry - wskazał śmierdzący pojemnik. - Spróbuj przykryć latarnię tak by światło rzucało nam tylko pod nogi by się nie potknąć. Nie chcemy zwiększać naszej widoczności. Każdy ma broń? - zacisną mocniej dłoń na widłach - jeśli tak i nie ma żadnych pytań to ruszamy.
Zbliżył się do drabiny i gdy latarnia posiadała już zakrycie, powoli zaczął schodzić w nieznane. Gdy dotarł na sam dół kucnął przy ścianie przygotowując się na ewentualnie nie wiadomo co z ciemności i czekał aż jego towarzysze zejdą za nim

Kodran - 08-02-2016, 16:02

Nie lubił takiej ciszy. Nie lubił właściwie żadnej ciszy. Zawsze wolał słyszeć jakiekolwiek odgłosy, niż ich brak. Zacisnął ręce na broni. Na polecenie Ralfa pokiwał głową.
-Da się zrobić- wyszeptał i cicho ruszył do skrzyni ze skórami. Wertował je i przymierzał, starając się znaleźć taką, która pasowałaby najlepiej do przeznaczonego dla niej zadania.
-Mam jedno pytanie. Czego właściwie się spodziewamy?

Onfis - 09-02-2016, 16:05

Po kolei schodziliście po drabinie. Nic dziwnego, że nawet przy świetle lampy podłoga ginęła w mroku, gdyż zejście okazało się naprawdę długie. Kto by pomyślał, że coś takiego znajduje się pod jednym z akwirgrańskich domów? W przytłumionym świetle lampy dostrzegaliście niewiele więcej, niż kawałek podłogi pod waszymi stopami. W sumie „podłoga” było złym określeniem, gdyż była to po prostu goła skała. Padające na ziemię światło przesnuwało się przez cienką warstwę gęstego dymu, który kłębił się wokół waszych stóp. Dopiero teraz zorientowaliście się, że wszędzie pachnie kadzidłem, jakby wszyscy najwyżsi kapłani postanowili okadzić siedzącego gdzieś tutaj księcia. Jednak mogliście się założyć, że nie ma tu ani księcia, ani kapłanów. Była za to ciemność i jedynie wasza latarnia ją rozpraszała, oświetlając małe kółko przy waszych stopach.
Za plecami mieliście drabinę, jednak nie mieliście pojęcie ani jak daleko do ścian, ani w którą stronę się skierować. Nagle z prawej strony poczuliście delikatny powiew, który spowodował, że ciarki przeszły wam po plecach, ponieważ niósł on ze sobą nie tylko chłodne powietrze, ale coś więcej. A może tylko wam się wydawało, że usłyszeliście cichy szept? Może to tylko wyobraźnia płatała wam figle?
-Sł...dzie...yjdą...
Czy rzeczywiście słyszeliście ułamki słów, czy to tylko szum wiatru układał się w waszych głowach w przypadkowe głoski?
-Ni...dzą...łam...

Pedro - 10-02-2016, 16:07

Zastygł w miejscu gdy usłyszał odgłosy podobne do rozmowy. Zaczął mówić tak cicho jak to możliwe by pozostali go usłyszeli.
- Nie wiem czy to rozmowa, czy wiatr, ale powinniśmy to sprawdzić. Nie wiadomo czego się spodziewać dlatego broń w pogotowiu. co by się nie działo, nie krzyczcie jeśli nie jesteście absolutnie pewni, że nas odkryli. Jeśli zacznie się robić gorąco, uciekajcie w miarę możliwości. Jeśli będzie trzeba to zróbcie użytek z tego co macie. A teraz powoli, złapmy się za koszule by się nie pogubić. Ja idę pierwszy, Harald tuż za mną z latarnią. Jest osłonięta to nie powinna nas oślepiać. w razie gdyby coś z przodu się działo zasłaniasz światło. Nie pogubcie się. I żadnych odgłosów. Wszystko jasne? To ruszamy w stronę przeciągu.

Poczekał, aż pozostała dwójka się przygotowała i ruszył powoli w stronę przeciągu, ścieżką oświetlaną przez światło lampy.

Kodran - 10-02-2016, 22:54

Kiedy tylko usłyszał podejrzane dźwięki, zakrył latarnię kompletnie i wszystko pogrążyło się w mroku. Pokiwał głową na słowa Ralfa, po czym zdał sobie sprawę, że raczej tego nie widzi i wyszeptał, łapiąc koszulę stojącego przed nim towarzysza:
-Zrozumiane. Czy któryś z nas ma coś w zanadrzu? Jakiś as w rękawie?
Odkrył odrobinę latarnię, tak jak poprzednio, sygnalizując, że jest gotowy.

Szrapnel - 10-02-2016, 23:04

Słysząc dźwięki z bliżej nieokreślonego źródła. Przystanął. Mogły to być strzępki rozmowy, ale równie dobrze mógłby to być wiatr.
Może to nasi dwaj zaginieni?
Wysłuchał całego planu kapłana w ciszy. Mruknął na zgodę i ustawił się na końcu pochodu. Zanim ruszyli pytanie zadał jeszcze Harald.
-Asów nie noszę, ale mam kastety jeśli czujesz się z tym lepiej - odpowiedział szeptem.

Onfis - 18-02-2016, 23:59

Szliście, od czasu do czasu potykając się o jakiś kamień. Przejście, w które trafiliście cały czas się zwężało, aż musieliście iść bokiem. Z każdym krokiem zapach kadzideł się nasilał, niesiony przez co raz częstsze powiewy. Pomiędzy ostrożnymi krokami wciąż mieliście wrażenie, że słyszycie strzępki słów.
-Sł...m...dą...nas...
Wąski krąg światła pozwalał wam nie zatracić się zupełnie w ciemności, jednak ta zdawała się zachowywać... nienaturalnie. Wydawało wam się czasami, choć może był to tylko grubszy głąb kadzidłowego dymu, że mrok wyciąga swoje macki chcąc zadławić ten kawałek oświetlonej ziemi u waszych stóp. Wrażenie to nasilało się z każdym krokiem. Czuliście jednak, że jeszcze trochę, troszeczkę i dojdziecie... Tylko dokąd? Albo do czego? Nagle zdaliście sobie sprawę, że coś was ciągnie do przodu, że chcecie tam iść, że nie przeszkadza wam wąski korytarz, niepokojące otoczenie, czy nawet nieznane.
-Idą... Sły...ę... Jak chy... Do ...e
Teraz już byliście praktycznie pewni, że docierają do was strzępki słów. Jednak przestało was to martwić, gdyż zobaczyliście przed sobą błysk światła, a to niechybnie przecież oznaczało cel waszego marszu. Ile on tak w ogóle trwał? Nie potrafiliście powiedzieć. Z każdym krokiem światło przed wami stawało się wyraźniejsze.
-Przyszli... Wiedziałam... Słyszałam, że przyjdą... Oni szukają, chcą znaleźć... Przyszli do mnie dla mnie. Tak jak słyszała. Ale oni nas nienawidzą. Mają mieć broń. Przyjdą walczyć. Ale przede wszystkim przyjdą pytać.
Wkroczyliście do dość dużej okrągłej jaskini. Światło w niej było dziwnie miękkie i rozproszone, jakby nie miało źródła, nic nie rzucało cienia, pomieszczenie wydawało się po prostu być jasne. Na przeciwko was ze ściany spływał mały strumyk wody z cichym szemraniem wpadając do oczka wodnego. W ścianach po bokach widniały otwory, zapewne podobne do tego, którym weszliście, służące też pewnie do przemieszczania się, choć niektóre były naprawdę wąskie. Po środku tego wszystkiego ze skrzyżowanymi po samnijsku nogami siedziała kobieta. Stara kobieta. Nawet bardzo stara. Długa tunika bez rękawów odsłaniała chude, pomarszczone ręce, ozdobione wokół ramion misternymi splotami tatuaży, a na przedramionach licznymi bransoletami. Jej palce cały czas się poruszały, jakby przebierała w czymś, jakby próbowała coś złapać, a potem to puszczała. Włosy miała praktycznie białe. Twarz miała tyle zmarszczek, że wyglądała jak rzeźba. Jej usta co jakiś czas poruszały się w szepcie. Otworzyła oczy.
Mlecznobiałe oczy ślepca. Oczy, które nie wiedzą. Jednak mogliście przysiąść, że te oczy się w was wpatrywały, badały was, oglądały.
-Podejdźcie – powiedziała zaskakująco mocnym głosem, a wy podeszliście -Hmmmm... Szukacie ich... Szukacie... JEGO! Szukacie tego, który mnie zdradził dla tych miłośniczek pisklaka! Czego od niego chcecie?! Jesteście od niej albo tych, które jej służą? Czy może sama was przysłała z bronią do mnie? Jest aż tak głupia?
Zauważyliście, że jej oczy lekko rozbłysły, a ona sama uniosła się lekko na rękach. I czy to tylko poblask waszej latarni zakłócił jednostajne światło, czy tatuaże na jej ramionach lekko się poruszyły? Wam samym zaszumiało lekko w uszach. Zauważyliście też, że chcecie się cofnąć o krok... jednak nie mogliście oderwać nóg od podłoża.

Pedro - 20-02-2016, 23:25

Szedł spokojnie w głąb korytarza. Nie wiedział co tam zastanie i pewna część jego samego nie chciała wiedzieć, jakby spodziewając się, że może to nie być nic dobrego. Jednak w żadnych myślach nie spodziewał się, że na końcu drogi zastanie zasuszoną staruchę, w dodatku pewnie Samnijkę albo co gorsza Qa. Jeszcze większym zaskoczeniem dla niego było, że jego nogi robiły co chciały. Nie mogąc się ruszyć zaczął rozmowę.
- W brew temu co myślisz, nie wiem kim jesteś i z pewnością nie przyszliśmy tu z czyjegokolwiek polecenia. Szczerze, jesteś ostatnią osobą którą spodziewaliśmy się tu zastać. Swoją drogą, kim jesteś? Zapomniany korytarz pod miastem to miejsce w którym nie oczekuje się zobaczyć stare kobiety. Szczególnie sądząc po twoim wyglądzie, z daleka.

Szrapnel - 22-02-2016, 23:25

Gdy szli w głąb korytarza Talion skupił się na lampie. Niepokoiła go ta ciemność. Niby ciemność jak ciemność, ale ta wydawała się nienaturalna. Wyciągała się w stronę światła, jakby chciała je stłamsić. W tym czasie niezrozumiałe pomruki zaczynały zamieniać się w całe słowa. Jaskinia zrobiła na nim niewielkie wrażenie. Była... interesująca, żadnego widocznego źródła światła, a mimo to było w niej jasno. Z zadumy wyrwały go oskarżenia rzucone w ich stronę. Zmarszczył lekko brwi. Nie miał pojęcia o co chodzi, ale Ralf podsumował to co chodziło mu po głowie. Nie powiedział nic. Oparł tylko szpadel na ziemi.
Kodran - 23-02-2016, 00:46

W miarę posuwania się głębiej w ciemność i dalej od względnego bezpieczeństwa powierzchni, Harald czuł coraz większy niepokój. Na szczęście miał ze sobą lampę i mógł kurczowo zacisnąć na niej dłoń, ci dodało mu trochę pewności siebie. Podążając przed siebie, oczywistym zaczęło być, że to nie wiatr płatał im figle, a ktoś naprawdę coś mówił. Nie spodziewał się tu starej kobiety, szczególnie wyglądającą na szamankę, druidkę czy inne co. Kiedy zrozumiał, że nie może się poruszyć począł rozglądać się po miejscu, w którym wylądowali.
Onfis - 23-02-2016, 21:06

-Nie znacie, jednak szukacie, przyszliście, jednak nie wiecie do kogo, widzicie, jednak nie poznajecie... Albo jesteście niezmierzenie głupi, albo kłamiecie – wbiła w was wzrok ślepych oczu – I nie wiem, co jest dla was gorsze, głupi czy fałszywi? To się jeszcze okaże, to się okaże, może tylko macie pecha, chociaż i tak czuję na was tego pisklaka, nie ukryjecie nic przede mną. Mówcie więc jak, i pocoście tu przyleźli!? I uważajcie kogo nazywacie starcem pisklaki – zignorowała jednak pytanie Ralfa.
Poczuliście jakby nagle zniknęło napierające na was ciśnienie. Wypuściliście powietrze z płuc, bo przypomnieliście sobie, że powinniście oddychać. Spróbowaliście poruszyć nogami, jednak te wciąż były związane z podłożem.
Harald, który rozejrzał się dookoła, dostrzegł to, na czym nikt się w pierwszej chwili nie skupił – na ziemi w wielu miejscach narysowane były rozmaite symbole, których przeznaczenie jako związanych z magią, udało mu się odgadnąć. Same symbole pulsowały lekko światłem. Najpierw rozbłyskały te blisko kobiety, potem te co raz dalej, jakby to, co wyzwalało światło, rozchodziło się falami od niej. Harald zorientował się też, że stoją pomiędzy czterema symbolami, z których dwa na pewno znajdowały się blisko niego, od pozostałych odgradzali go towarzysze. Najjaśniejszy symbol, który świecił nieprzerwanie, bez względu na cykl pozostałych, znajdował się przy oczku wodnym.

Pedro - 26-02-2016, 11:32

- Nazywaj nas jak chcesz, ale to nie zmieni faktu, że nie wiemy kim jesteś, ani o jakim pisklaku mówisz. Gdybyś zaczęła używać imion byłoby nam łatwiej. - ciągnął dalej rozmowę. Rzucił szybkim spojrzeniem po otaczających ich znakach. Nie znał się na tym kompletnie dlatego wolał nie zaprzątać sobie teraz tym głowy licząc na to, że jego towarzysze coś wymyślą.
Mając w pamięci różne historie, w tym takie o szamankach i innych wiedźmach które wiedzą i widzą wiele pomimo ślepoty, które wiedzą o wiele więcej niż można by się spodziewać, a już z pewnością takie z których lepiej sobie nie robić wrogów postanowił lekko odsłonić karty.
- Przyszliśmy tu, bo szukamy naszych towarzyszy. Zniknęli nam z oczu. Trafiliśmy tu przypadkiem szukając ich. Nie spodziewałem się, że w środku miasta znajdziemy wejście do takiego kompleksu jaskiń. Sądziłem, że to będzie zwykła piwniczka.

Kodran - 27-02-2016, 00:00

Nie podobało mu się to. Zaczynając od tego, że nawet nie znaleźli śladów ludzi, których szukali, przez nie możliwość ruchu, na najprawdopodobniej potężnej szamance kończąc. Ale cóż. Postarał się dyskretnie zwrócić uwagę Talionowi na znaki, a szczególnie na ten pulsujący bez względu na inne. Nie wiedział jeszcze co zrobić, jedyne co przychodziło mu na myśl to rzucić czymś. Mogło to jednak być ryzykowne i postanowił na razie skupić się na kobiecie.
-Nie jesteśmy twoimi wrogami i nie stanowimy dla ciebie zagrożenia. Może puścisz nas wolno?

Onfis - 01-03-2016, 17:17

-Imiona nie mają znaczenia, można je przyjąć, odrzucić, zmienić, nie można jednak oszukać tego, kim się jest, a ona jest tylko pisklakiem, który porwał się z motyka na słońce, a one jej pomagają, ale ona nie wiem, że te łasice zagryzą piskle prędzej czy później.
Ciężko było zrozumieć tą pełną alegorii wypowiedź, jednak wyglądało na to, że ta kobieta ma jakiś wrogów. Albo to ktoś jest jej wrogiem. Ralf postanowił odsłonić karty w nadziei na wyjaśnienie sytuacji, jednak...
-Kłamstwa! Kłamstwa! Kłamstwa! - wybuchła kobieta – Nie moglibyście tu przyjść, gdyby żadna z nich wam nie pokazała! Kto was tu przyprowadził?! Czuje ją przecież na was!
Napierające na was ciśnienie wróciło, a drobna staruszka jakby urosła w waszych oczach.
-Ostrzegałam was, żebyście nie kłamali! Okazaliście się jednak większymi głupcami niż sądziłam! Nie spodziewałam się, że ktokolwiek w ogóle mógłby być tak głupi, żeby próbować okłamać Matkę Sabatu, wy jednak...
Nagle ciążąca na was siła zniknęła, a przed wami znów siedziała tylko stara, ślepa kobieta.
-Przebiegłe łasice... To możliwe, że wprowadziły was tu, a wy o niczym nie wiedzieliście... Tylko co chciały osiągnąć waszymi rękami... A wy biedni głupcy daliście się wciągnąć w ich grę... Jakże mi żal waszego losu, bo jesteście jak te much, które siadają na kowadle nieświadome pędzącego młota...
Wydawała się mówić do siebie zupełnie nie zwracając na was uwagi.
-Dlaczego one chcą wmieszać w to obcych? Ale skoro tak tego chcą... - podniosła na was „wzrok” - Mówcie coście za jedni i kogo do cholery szukacie? Tylko szczerze i bez ukrywania niczego.

Pedro - 03-03-2016, 11:18

Postanowił powiedzieć prawdę, ale skoro sama powiedziała, że imiona są nieważne, to przemilczał je. Dodatkowo nie wydawała się faktycznie wiedzieć wszystkiego skoro wcześniej posądzała go o kłamstwo mimo, że również mówił prawdę.
- Jesteśmy mieszkańcami Akwirgranu. Byliśmy umówieni w rzeźni Adeline. Gdzieś kilku naszych towarzyszy zniknęło w pewnym momencie, więc poszliśmy ich szukać. Wydało mi się, że widzę jak ktoś wchodzi do piwniczki, ale nie byłem pewny kto to jest. Podstanowiliśmy to sprawdzić. W środku znaleźliśmy zejście do tych podziemi. Tutaj trafiliśmy idąc za Twoim głosem. Sądziliśmy, że ktoś z nich z kimś rozmawia albo coś. Ot cała historia.
Mówił pewnym głosem patrząc w stronę kobiety.

Szrapnel - 04-03-2016, 00:20

Talion stał tam, patrzył i słuchał w milczeniu. Jego wzrok błądził po pomieszczeniu to znów schodził na staruszkę. Myśli kłębiły mu się w głowie.
Jak się tu dostała? Po co się tu dostała? Jak długo tu siedzi? Na kogoś czeka? - Mnóstwo pytań. Żadnych odpowiedzi. Ale czy były one w ogóle ważne? Raczej nie będzie miał okazji ich poznać, a nawet jeśli to co miałby z nimi zrobić.
-I kim są one? - wyrwało mu się

Kodran - 04-03-2016, 00:24

Szczerze mówiąc Harald nie miał pojęcia, o czym mówiła przez jakiś czas kobieta. Nagle padło słowo, które kojarzył. Sabat. Matka Sabatu. Znaczy jakaś potężna czarownica. Poczuł, że zaczyna mu się robić odrobinę cieplej. Postanowił, że towarzysze powiedzieli już większość tego co powiedzieć być powinne i milczał.
Onfis - 04-03-2016, 20:25

-Jakiej rzeźni? A dlaczego ktokolwiek miałby cokolwiek nazwać po tej żmii? Najgorszej ze zdrajczyń chciwej bestii? Jej imię powinno być wymazane! Tej która zgubiła nas wszystkie!
Zdecydowanie czuliście, że dane jest wam poznać tylko i wyłącznie wierzchołek góry lodowej. Wyglądało na to, że ta kobieta, organizacja jakiej była członkiem, oraz inne powiązane z tym osoby miały jakąś swoją mroczną historię. Jednak tak, jak wy nie byliście świadomi, wielu tajemnic, tak samo wydawało się, że ta staruszka nie wiem o niektórych oczywistych rzeczach. Nasuwało się pytanie, czy siedząc tu pod ziemią mogła przegapić fakt najazdu Qa?
-Dla waszej wiadomości, choć może już to zauważyliście, nie jesteście w żadnej piwniczce, a w pewnym szczególnym dla mnie miejscu, i żyjecie jeszcze tylko dlatego, że nie wleźliście tutaj w pełni świadomie – czy ta drobna staruszka rzeczywiście mogła zagrozić waszym życiom? - Jednak to nie zmienia faktu, że naruszyliście je swoja obecnością. A ceną za to jest śmierć.
Z jednej strony czuliście strach, tak kobieta rzeczywiście potrafiła szczególne rzeczy, zapewne jakiś rodzaj magii i wydawała się w tym być dość potężna. Z drugiej strony to tylko wątła staruszka, a żadna magia nie chroni przed toporkiem w głowie.
Symbole na ziemi zapulsowały dość jaskrawo jasnoniebieskim kolorem. Podobny odcień nagle przybrało światło rozświetlające kawernę. Kobieta pochyliła się w wasza stronę.
-Więc co zaoferujecie mi w zamian?

Pedro - 06-03-2016, 23:48

Wysłuchał tego co staruszka miała do powiedzenia. Ewidentnie musiała tu długo siedzieć i nie wychodzić ani na moment skoro informacje od niej były dla niej nowe.
- Na prawdę nie ma powodu do uciekania się do przemocy. Możemy się jakoś dogadać. Ze swojej strony mogę zaoferować informacje o tym co dzieje się na górze, bo mam wrażenie, że nie wiesz o wielu rzeczach. A odkąd Adeline zginęła zmieniło się bardzo wiele. I to w bardzo istotni sposób.
Po chwili dodał:
- Jakie "nas" masz na myśli?

Onfis - 09-03-2016, 23:35

-Mądrze mówisz, po co uciekać się do przemocy, jak można się dogadać... Jednak mam wrażenie, że delikatnie mnie nie zrozumiałeś. Parę informacji za wasze życie? Jakich? Że bestie z Południa rządzą naszym światem? Myślisz, że nie wiem, co się dzieje? Myślisz, że dlaczego siedzę tutaj i zbieram moc, zamiast żyć jak dawniej? Niesiesz na barkach lata, w ramionach dźwigasz życia, a w oczach błyszczy ci mądrość wielu, jednak zachowujesz się niczym szczeniak próbujący oszukać głupszego od siebie.
Jej słowa w delikatny sposób przeczyły sobie, czyżby były pewne informacje, których nie znała? Ale skoro dotarły do niej wieści o Qa, to przecież powinna wiedzieć o nazwie rzeźni, każdy w Akwirgranie o tym wiedział!
Jaskrawoniebieskie światło dalej wypełniało salę. Symbole dalej się świeciły.
-Znasz się na sprawiedliwości chłopcze, oj znasz. Zaproponuj sprawiedliwą ceną za wasze życia. O ile potrafisz czymkolwiek zapłacić za życie...
Talion, który wciąż przyglądał się tylko przebiegowi rozmowy, w tym niebieskim świetle dostrzegł, że pod jedną ze ścian jest wyrysowany krąg, podzielony na 8 części, każda zawierająca innym symbol: drzewo, psa, płomień, człowieka, koronę, miecz i księgę. Symbole były bardzo wyraźne i dokładne. Jak udało je się wyryć tak starannie w kamiennej podłodze? I co one znaczą?
-Jakie „nas”? Nas. Nas wszystkie. Nasza rodzinę. Nasze wartości. Zasady. Och gdybyś tylko potrafił pojąć, czego ta żmija się dopuściła! Przeklinałbyś ją, a nie nazywał cokolwiek na jej cześć. Choć może rzeźnia pasuje do do jej imienia...

Kodran - 11-03-2016, 01:16

Harald nabierał pewności, że stoi przed nimi wiedźma. Bardzo potężna, niezbyt przyjaźnie do nich nastawiona wiedźma.
-Co uważasz za dobrą cenę za nasze życie?
Spojrzał jakie symbole są najbliżej jego pozycji, w jakiej są odległości i co najważniejsze, czy wciąż nie może się ruszyć.

Pedro - 12-03-2016, 22:07

- Mówisz, że z powodu najazdu siedzisz tutaj i zbierasz energię. Czyli nie są to dla ciebie przyjaciele, mam rację? A i mówiąc, o tym, że ta, jak ją nazywasz "żmija" was zdradziła, waszą rodzinę, domyślam się, że jesteś stąd, albo przynajmniej z okolicy. Skoro Qa nie są ci przyjaciółmi, może chciałabyś przyjąć pomoc w walce z nimi. Bo przecież nie zbierasz energii tylko po to by czymś zająć sobie czas? Prawda? To nie są twoi przyjaciele. To nasi wspólni wrogowie. - popatrzył na kobietę badawczym spojrzeniem. Ciężko zgadywać kim ona tak na prawdę była, ale skoro nie mówiła zbyt pochlebnie o Qa to można z dozą bezpieczeństwa założyć, że jest im nieprzychylna tak samo jak każdy inny Wergund. Może warto ją "zwerbować" do walki. Nie wiadomo kiedy osoba o zdolnościach magicznych się przyda.
Sprawdził czy jest w stanie się normalnie poruszać.

Szrapnel - 13-03-2016, 18:19

Przysłuchując się rozmowie, rozglądał się po pomieszczeniu. W niebieskim świetle zauważył wyryty w kamiennej podłodze krąg. Każda z ośmiu części zawierała inny symbol
Drzewo, pies, płomień, człowiek, korona, miecz i księga. To nie ma żadnego sensu. Ona śledzi te przedmioty i istoty? A może ich potrzebuje? Talion przestał przysłuchiwać się rozmowie i skupił się na symbolach. Może coś sobie przypomni, a nuż im się to przyda.

Onfis - 15-03-2016, 14:43

-Cena za wasze życie? A może to wy pomożecie mi w mojej walce, co? To nie ci, jak ich nazywacie, Qa mi przeszkadzają, tylko własne siostry, plamię żmijowe! Odpłaciłabym im pięknym za nadobne, och tak... To jak będzie? Ja was nie zabiję, a wy oddacie mi małą drobną przysługę i zajmiecie się jednym drobnym problemem? No tak, aż tak głupi nie jesteście żeby brać w ciemno... Potrzebuję was, żebyście zniszczyli pewne źródło mocy, na którym uzurpatorki oparły sobie ich oś rozłamu w naszej rodzinie. Jedno. Małe. Źródło. Wy i tak nie czerpiecie z niego żadnych korzyści, a mi jest cierniem w oku.
Talion, którzy przyglądał się kołu, zdał sobie sprawę z faktu, że koło podzielone jest na osiem symboli, a on dostrzegał tylko siedem, ostatniego zupełnie nie mógł dostrzec. W środku koła też znajdował się jakiś kształt, jednak w tym świetle był on nie do zinterpretowania. Jednak udało mu się coś przypomnieć...
Mówiono, że w spalonej części rzeźni Adeline znaleziono okrąg podzielony na osiem części i resztki jakiś symboli. Ludzie szeptali, że to portal do przyzwania demonów, które zapewniły dziewczynie sukces. Jednak to były tylko plotki. Talion słyszał jednak kiedyś jak pewien mag z uniwersytetu wypowiadał się na ten temat, mówiąc, że jeśli rzeczywiście ktoś przyzwałby demona do naszego świata, to symbole zawarte w kole mogą oznaczać właśnie to nadnaturalne stworzenie, w zależności od jego natury i wygnać takie stworzenie można by gromadząc moc w tych symbolach i przeładowując je, tak, by zniszczyć źródło siły demona, co prawdopodobnie wyrzuci go z naszego świata. Ale oczywiście to wszystko to były tylko spekulacje i plotki, nikt nie mógł potwierdzić związku Adeline z jakimiś ciemnymi siłami, a tym bardziej nikt tych sił nie niszczył.

Pedro - 19-03-2016, 00:23

Ralf zamyślił się przez chwilę nad propozycją staruchy. Nie mieli w tym momencie zbyt wielkiego pola do manewru. Albo się zgodzą, albo będą trupami. Popatrzył szybko na towarzyszy. Nie był pewny czy udało im się cokolwiek wymyślić przez czas w którym zagadywał kobietę. Pewnie do tej pory zaczęli by działać. Wziął głęboki wdech i odpowiedział:
- Zgoda. Zniszczymy dla ciebie to źródło. Ale mogłabyś powiedzieć nam więcej na ten temat? Gdzie jest to źródło, co to za rodzina, skąd ten rozłam? Nie jest dobrze zabierać się do pracy nic nie wiedząc.

Kodran - 19-03-2016, 14:35

Nie mieli tak naprawdę wyboru, wiedźma mogła zabić ich bez większych problemów. Teraz za to pytanie jaką siłą oni dysponują by zniszczyć źródło? Widły, szpadel i siekierka? Idealnie. Ale nie było się nad czym zastanawiać.
Już miał przemówić, kiedy Ralf powiedział za nich. Znalazł się w swojej pozycji dowódcy dość szybko. Nie przeszkadzało mu to. Brak wiedzy o nowym celu za to bardzo, toteż wsłuchał się w odpowiedź staruchy.

Onfis - 07-04-2016, 00:36

-Źródło... Nie wygląda zawsze jednakowo. Źródło zmienia formę, którą wy postrzegacie. Jednak Źródło jest zawsze związane z pewnym artefaktem. Musi być z nim połączone. Szmaragd oprawiony w surowe żelazo – bez niego, nie może istnieć źródło. Poznacie je, poznacie, bądźcie spokojni... A ono pozna was – szepnęła praktycznie niesłyszalnie – A co do rozłamu... Rozłam jak rozłam, młode chytre kuny chciały wykiwać starą kwokę i wykorzystać pisklę, które pewnie chcą kontrolować. Zachciało się władzy, już ja im pokażę podnosić rękę na tradycje.
Czas waszego pobytu w tym miejscu mijał, czuliście to. Starucha wyciągnęła rękę, która zapłonęła jaskrawo-niebieskim płomieniem. Odruchowo cofnęliście się o krok.
-To jak, mamy umowę? Wy pomożecie mi, a ja... no powiedzmy, że może kiedyś pomogę wam, a przynajmniej was nie zabiję póki co.
Nie mając większego wyboru, powoli każdy z was wyciągał rękę. Czuliście jak płomień omiatał waszą dłoń, jednak nie czuliście gorąca. Pozostała was tylko pewność, że z tej umowy coś więcej wynika, niż zwykły uścisk dłoni i kilka słów.
-Idźcie już, nie zabierajcie więcej mojego czasu i oddechu – machnęła ręką i mruknęła coś pod nosem.
Odwróciliście się i zagłębiliście w korytarz, którym tu przyszliście. Szliście w milczeniu, bojąc się odezwać. Kiedy po paru krokach spojrzeliście przez ramię dostrzegaliście tylko ciemność, jednak po paru kolejnych krokach znaleźliście się w pomieszczeniu z drabiną. Czy nie szliście poprzednio kilka minut? Czy może tylko wam się wydawało, może tylko strach i niepewność zaćmiły wam zmysły?
Staliście pod drabiną, w głowie mając mętlik po tym co widzieliście i słyszeliście. Wciąż jednak nie odnaleźliście swoich towarzyszy... Może warto było się jeszcze zapytać? Choć teraz mogło być już za późno.

Kodran - 07-04-2016, 20:32

Szmaragd oprawiony w żelazo... I jeszcze je poznają. Z wzajemnością. Nie żeby miał coś lepszego do roboty, ale szukanie kamyczka po Akwirgranie brzmiało słabo. Wyboru jednak nie było, toteż nie narzekał. Kwoki, pisklę, kuny a wszystko tradycyjne. Cudownie. Szczerze to rozumiał z tego naprawdę mało,
Ważniejsze było chyba ponowne odnalezienie reszty a potem zdecydowanie o dalszych działaniach.
-Wracamy na powierzchnię, czy jeszcze chcecie coś sprawdzić?

Pedro - 11-04-2016, 20:39

Wyszedł z groty z kobietą skołowany. Nie wiedział co dokładnie myśleć sobie o tym całym zajściu. Zagrożenie było realne, dlatego zgodził się na zadanie które ta im przydzieliła. A skoro się zgodził, to zamierzał je teraz wypełnić. Tylko, że dalej nie znaleźli tych po których tu przyszli. Rozejrzał się po korytarzu chcąc sprawdzić czy jest tu jakaś inna ścieżka.
- Musimy znaleźć zaginionych. Nie było ich tutaj, bo inaczej ta kobieta by wiedziała coś o nich. Musimy ich znaleźć. Skoro nie było ich tam, to może są na zewnątrz. Bo ten korytarz chyba nie ma więcej odnóg.
Powiedziawszy to zaczął w ciemności szukać ścian i odnóg innych niż ta którą właśnie wrócili.

Onfis - 21-04-2016, 01:20

Otaczała was nieprzenikniona ciemność, rozpraszana tylko przez krąg światła wokół latarni. Wciąż tez wszędzie snuły się opary kadzielnego dymu, od którego zapachu powoli zaczynało wam się kręcić w głowach. Wprawdzie widzieliście drabinę, ale nic poza nią. Dym wydawał się gęstnieć, zaburzając poczucie orientacji i nieznośnie kręcąc w nosi. Latarnia co raz mnie dawała. Pomimo, że cały czas szliście w stronę drabiny, ta nie przybliżała się nawet o krok.
Kiedy już chcieliście się zatrzymać i zbadać dziwne zjawisko, kłąb dymu przed wami zgęstniał, zawirował i mogliście przysiąść, że przybrał kształt kobiety.
-Dla waszego dobra, lepiej żebyście nikomu o tamtym spotkaniu nie wspominali - jak na dym, mówiła całkiem wyraźnie - A jeśli chcecie wiedzieć więcej, bądźcie o zmroku na targu tkaczy.
Dym rozwiał się w ułamku sekundy, a idący przodem Harlad prawie wpadł na drabinę.

Pedro - 21-04-2016, 17:01

Po rozwianiu się dymu Ralf przystaną i zamyślił się. Po krótkiej chwili powiedział:
- No dobra, to się robi coraz dziwniejsze. Ale też coraz bardziej zaczyna mnie to intrygować. Nie wiem jak wy, ale ja się wybiorę na targ dziś wieczorem. A teraz wróćmy do szukania naszych zgub. Do tej pory pewnie i nas wzięli za zaginionych.
To powiedziawszy skierował się na drabinę i nie zważając na pozostałą dwójkę wyszedł na górę do piwnicy, a następnie na podwórko rzeźni.

Kodran - 23-04-2016, 00:08

-Zgadzam się, trzeba znaleźć resztę. Ja też chyba poczułem ochotę na wyroby tkackie.
Przepuścił przodem Ralfa a następnie sam wdrapał się na drabinę i ruszył na górę.

Onfis - 28-04-2016, 19:19

Kiedy wyszliście na podwórko była już noc. Czy to możliwe, że siedząc pod ziemią, w całkowitych ciemnościach, straciliście poczucie czasu i minęło tak wiele godzin? Na podwórzu nie było nikogo, jednak w domku paliły się światła. Znów też panowała nienaturalna cisza, którą Ralf pamiętał z poprzedniego wieczoru.
Staliście zaraz za drzwiami ziemianki, nie za bardzo wiedząc co ze sobą teraz zrobić. Czyżby światła oznaczały, że właściciel sam się znalazł? Czy może wasi towarzysze czekali na wasz powrót? A może to jeszcze ktoś inny?
Czarny kot miauknął przeciągle i wdrapał po konarze uschniętego drzewa, a potem przeskoczył na dach. W ciemności nocy dostrzegliście, że kot miał pod szyją białą plamkę, dość wyraźnie teraz widoczną. Przez chwilę zwierze was obserwowało, potem jednak znudzone zeskoczyło z dachu na drugą stronę domu i zniknęło.
Czas wyznaczonego spotkania albo już nadszedł, albo nawet minął, nie mieliście więc wiele czas na podjęcie decyzji, co ze sobą zrobicie i gdzie się udacie.

Pedro - 29-04-2016, 12:21

Ralf rozejrzał się po placu. Zaskoczony był tym szybkim upływem czasu ale mógł pozwolić sobie teraz na rozmyślanie o co chodzi i dlaczego. Nie spodobała mu się ta nienaturalna atmosfera otaczając to miejsce. Tak samo jak poprzedniej nocy. Ale może to normalne w tym miejscu? Tal czy siak trzeba było działać.
-Dobra, proponuję zrobić tak. Ja z Haraldem pójdziemy na ten targ spotkać sie z tą staruchą. W tym czasie ty Talion zajdź do domu i zobacz czy wszystko ze wszystkimi w porządku. Wolalbym co prawda zrobić obie te rzeczy samemu, ale nie mam pojęcia ile zostało do wyznaczonego czasu spotkania dlatego najlepiej jeśli pójdziemy tam od razu. Ktoś ma cos do dodania?
Popatrzył na towarzyszy przez chwilę czekając na odpowiedź

Kodran - 04-05-2016, 20:34

Kiwnął głową, zgadzając się z Ralfem. Chciał zobaczyć swoich towarzyszy, ale to co może wydarzyć się na targu jest ważniejsze.
-Chcesz się jakoś przygotować, czy idziemy tak jak jesteśmy?

Pedro - 05-05-2016, 12:58

- A co chcesz wziąć? Miecz i zbroję? Na to niestety nie ma co liczyć. Chodźmy, bardziej przygotowani raczej nie będziemy.
Odłożył widły pod ścianę tam skąd je zabrał i ruszył w stronę targu rybnego.

Onfis - 05-05-2016, 16:22

Akwirgran nocą zdaje się kurczyć. Górne piętra domów pochylają się ku sobie, uliczki i zaułki skracają się, a i wy sami przemykaliście szybciej, jakby bojąc się tego, co może czekać gdzieś w mroku. Pomimo zakazu noszenia broni wprowadzonego przez Qa, wciąż gdzieś tam czaili się ludzie, mający środki, a nie mający sumienia. Zawsze też mogliście trafić na patrol, który bardzo chętnie wypyta was, gdzie to się wybieracie o tak późnej godzinie i pokaże wam, jak zły to był pomysł.
Kiedy skręcaliście w stronę targu rybnego, uchwyciliście kątem oka ruch, który zniknął w przeciwnej uliczce. Jednak nie wyglądało to na człowieka, więc pewnie był to zbłąkany pies czy kot, albo nawet większy ptak. Kto by się tam przejmował?
Targ rybny, pomimo że o tej godzinie był pusty, śmierdział niemożliwie, tak że czuliście go, zanim go zobaczyliście. Była to z tego mniej uczęszczana okolica. Jednak kiedy tylko wyszliście zza zakrętu, dostrzegliście na środku placu kilka postaci. Ruszyliście w ich stronę, ciesząc się, że jednak zdążyliście na spotkanie. Wtedy jedna z czterech stojących osób odwróciła się w waszą stronę, a wy dostrzegliście mundur poborowych z Tryntu. I dopiero teraz w blasku księżyca zauważyliście, że jedna z postaci podnosi się z klęczek, wciąż trzymana za kołnierz. Po bruku potoczyła się pusta butelka, a kolejną dojrzeliście w dłoni żołnierza.
Do waszych uszu doleciało przekleństwo, a potem dwóch żołnierzy zaczęło biec w waszą stronę, zasłaniając wam trzeciego. Za sobą mieliście uliczką, którą przyszliście, po prawej stronie ciągnął się plac, zakończony kolejną uliczką, a po waszej lewej zza kilku skrzyń widać było przejście.

Pedro - 06-05-2016, 11:15

Widząc grupkę ludzi Ralf liczył na to, że to o to chodziło wiedźmie z podziemi. Nie wiedząc dlaczego ruszył w ich stronę jakby szedł do starych znajomych. Wielkie było jego zdziwienie gdy tymi osobami okazali się Tryntyjscy poborowi. W dodatku najpewniej pijani. Nim rzucili się w ich stronę dostrzedł człowieka na kolanach. Czy to tylko przypadkowy przechodzeń, czy może o niego chodziło wiedźmie? A może to najbardziej pojany poborowy który się przewrócił? Niestety nie miał możliwości zapytać ani zastanowić się nad tym dłużej, bo musiał zacząć uciekać przed żołnierzami. Jeszcze kilka lat temu mógłby się z nimi samemu policzyć, ale teraz wolał najpierw zyskać trochę przewagi. Po szybkim rzucie okiem na okolicę zdecydował się na przejście za skrzyniami.
- Za mną - syknął do Haralda i rzucił się w stronę skrzyń.
Miał nadzieję, że nie będzie to ślepa uliczka, bo nie chciał się wdawać w bójki z żołnierzami, nawet jeśli byli pijani.

Kodran - 06-05-2016, 13:14

Kiedy ujrzał grupkę osób, w mniej więcej umówionym miejscu, ruszył w ich kierunku, podejrzewając, że to ci, z którymi mieli się spotkać. Grupka szybko rozwiała domysły, kiedy ruszyli biegiem w ich kierunku. Harald ruszył najszybciej jak mógł za Ralfem a nawet wyprzedził go, jeżeli mógł. Poborowi z Tryntu? Nie powinni być bardzo nastawieni na złapanie nas. Chyba, że chcą skasować potencjalnych świadków tego co akurat robili.
Onfis - 10-05-2016, 19:19

Rzuciliście się w stronę kawałka uliczki, który widniał za pakunkami. Z pewnymi problemami pokonaliście drewniane skrzynie i zaczęliście biec przed siebie. Za wami żołnierze przedarli się i kontynuowali pogoń. Krzyczeli coś, ale słyszeliście ich kiepsko, poza tym mówili już dość niewyraźnie.
Nagle wpadliście na sznur z rozwieszonym praniem. O ile Harald zmieścił się pomiędzy dwoma kocami, Ralf dostał nieprzyjemne pacnięcie mokrą nogawką w twarz, jednak nie przeszkodziło mu to zbytnio. Chwilę po tym za sobą usłyszeliście pojedyncze przekleństwo i jeden z żołnierzy zatrzymał się na chwilę zaplątany w spadający koc.
Uśmiechnęliście się na myśl, że chociaż jeden z ścigających został w tyle, jednak nie przewidzieliście, że to nie koniec niespodzianek. Biegnący po prawej Harald nagle musiał uskoczyć przed wylewaną z okna falą nieczystości, i wprawdzie uniknął oblania, ale stracił na chwilę tempo, co pozwoliło żołnierzowi nadrobić stratę. Wkurzeni żołdacy zebrali się w sobie i przyśpieszyli. Zaczęli też krzyczeć, więc lada moment mogli ściągnąć wsparcie. Wy jednak widzieliście już wylot uliczki zawalony pakunkami. Mogliście albo się na nie wspiąć i wydostać się na skrzyżowanie, albo odbić w prawo i kontynuować ucieczkę wąską uliczką.

Pedro - 11-05-2016, 00:54

Podbiegł szybko do pakunków, pochylił lekko i ułożył ręce w strzemię.
- Wskakuj. Szybko! Podasz mi na górze rękę, albo dam sobie radę w inny sposób. - ponaglił towarzysza.

Kodran - 11-05-2016, 18:30

Harald jak najszybciej potrafił, dzięki pomocy Ralfa, wdrapał się na pakunki. Kiedy znalazł się już na górze, bez ociągania wyciągnął rękę by pomóc towarzyszowi. Jeżeli musiał położyć się na pakunkach by sięgnąć, to tak zrobił.
Onfis - 11-05-2016, 23:32

Obaj znaleźliście się na skrzyniach. Przed wami było skrzyżowanie. Ulicą z waszej prawej zauważyliście, że ktoś idzie nieśpiesznie. Pozostałe dwie drogi były puste. Za wami żołnierze dopadli już skrzyń nie dając wam specjalnie czasu do namysłu.
Nagle z domu zaraz po waszej lewej wychyliła się postać w kapturze i machnęła ręka zachęcająco.
-Szybko, zanim przejdą na druga stronę - usłyszeliście kobiecy głos.

Pedro - 13-05-2016, 14:36

Spojrzał na kobietę która pojawiła się znikąd. Wachał się przez ułamek sekundy, ale po tej krótkiej chwili ruszył w stronę nieznajomej. Kto wie w jaki sposób mieli dowiedzieć się tego o czym mówiła starucha?
Kodran - 14-05-2016, 01:25

Nie widząc innej możliwości, szczególnie że Ralf już zdecydował, także ruszył w stronę tajemniczej nieznajomej.
Onfis - 16-05-2016, 15:50

Jednak jeśli spodziewaliście się jakiś wyjaśnień, myliliście się. Gdy tylko zamknęły się za wami drzwi, zostaliście szybko przepchnięci przez korytarz, po czym pokazano wam drzwi, za którymi prowadzące opadające w dół schody.
-Idźcie na dół, potem pierwszymi drzwiami po lewej stronie. Tam wam wszystko wyjaśnią - piwnica ginęła w ciemności, więc podano wam lampę i kiedy zeszliście, zamknięto za wami drzwi.
Znajdowaliście się w czymś, co wyglądało jak jedna ze starszych piwnic w Akwirgranie. Wilgotne nagie ściany, grube drewniane drzwi. widzieliście rzeczywiście wspomniane na górze wejście, jednak kawałek dalej korytarz zakręcał w prawo, jednak dopóki nie zajrzelibyście za załom z lampą, nic byście nie dojrzeli. Wzdrygnęliście się, kiedy obok was przebiegł popiskujący szczur. Z jednej strony powiedziano wam, że ktoś na was czeka, z drugiej trochę was kusiło, żeby sprawdzić co jeszcze może kryć ta piwnica, w której znaleźliście się w sumie dość niespodziewanie i w dużym pośpiechu, bez żadnych dodatkowych wyjaśnień.

Pedro - 18-05-2016, 14:11

Staną przy przejściu w lewo. Zamyślił się. Z jednej strony nie wypadało myszkować po lokum osób które pomogły w potrzebie. Z drugiej strony taka piwnica to nie musi być kryjówka kogoś grubszego niż kilku biedaków. Inaczej nie byłoby tej czujki na dole i tej całej tajemnicy. Po chwili podjął decyzję.
- Nie ma co myszkować. Nie wiemy z kim mamy do czynienia. Możemy jeszcze żałować, że tu weszliśmy.
Jeśli nie usłyszał głosów sprzeciwu ruszył lewym korytarzem.

Kodran - 18-05-2016, 17:04

Bez zastanowienia wziął podaną lampę i kiedy zostawiono ich samych, postanowił tylko szybko sprawdzić co kryje się za załomem.
Planował tylko zajrzeć, a następnie dołączyć do Ralfa.

Onfis - 21-05-2016, 00:13

Harald:
Wyprzedziłeś swojego towarzysza, który tylko machnął ręką i otworzył wskazane drzwi, jednak ty zostawiłeś go w ciemności. Planowałeś tylko zajrzeć. Tylko. Jednak kiedy wychyliłeś się zza załomu twoim oczom ukazał się długi korytarz, a na jego końcu światło. Światło odbijane przez najpiękniejszy kryształ, jaki w życiu widziałeś. Aż dziw brał, że nie docierało aż tutaj. Wydawało się, że wystarczy jeden krok, by znaleźć cię w jego blasku...jeden krok. Zupełnie zapomniałeś o pomieszczeniu do którego miałeś wejść, o czekającym Ralfie, liczył się tylko ten blask. Postawiłeś pierwszy krok w stronę kryształu... a po nim następny. W głowie zabrzmiało ci jedno zdanie: "Co jest wartością życia?".

Ralf:
Ignorując ciekawość towarzysza wszedłeś do wskazanego wam pomieszczenia, jednak bez latarni nie mogłeś nic dostrzec. Chciałeś się obrócić i krzyknąć na Haralda, ale drzwi za tobą już się zamknęły. Spróbowałeś więc je pchnąć, ale nie ruszyły z miejsca. Pomimo, że nikt się do ciebie nie odezwał, wydawało ci się, że czujesz w pomieszczeniu czyjąś obecność. Obecność, która wydawała się ciebie otaczać, zataczając co raz bliższe kręgi. W panice rzuciłeś się do drzwi. Próbując je otworzyć, twoje palce natrafiły obok klamki namacałeś kilka wypukłości, które dało się wcisnąć. Były to kolejno: trójkąt, okrąg i kwadrat.

Kodran - 22-05-2016, 21:01

Był mniej więcej w połowie kolejnego kroku, kiedy spróbował się opamiętać. Nie przychodziło to łatwo, właściwie to wcale nie przychodziło. Dokończył kolejny krok. Czuł, że o czymś zapomniał a może tylko mu się zdawało?
Chłonął wzrokiem cudowne znalezisko. Co jest wartością życia? Sam już nie wiem, uczono mnie myślałem, że wiem. Teraz wątpię.

Pedro - 22-05-2016, 23:06

Panika opanowała mu umysł. Nie wiedział co to kryje się w ciemności, ale pewny był, że coś tam jest. Chciał jak najszybciej wydostać się z pomieszczenia. Złapał za klamkę, a gdy wyczuł przyciski zaczął je wciskać w losowej kolejności jak opętany. Jeśli to nie pomogło, uspokoił się tak jak mógł, odwrócił i przyjął pozycję obronną, zasłaniając gardą twarz. Przygotowywał się na to co miało go spotkać.
Onfis - 01-06-2016, 02:33

Harald:
Stawiałeś krok za krokiem, dalej wpatrzony w kryształ, a w głowie wciąż dźwięczało to samo pytanie - "Co jest wartością życia?". Kryształ emanował miękkim białym światłem, które zdawało się przynosić ciepło, zapraszać. Czy nie lepiej przestać się zastanawiać nad jakąś głupią odpowiedzią, a dać się otoczyć temu ciepłu?

Ralf:
Naciskałeś przyciski nie zastanawiając się nawet, jaka powinna być ich kombinacja. Drzwi jednak pozostawały zamknięte i kiedy postanowiłeś stawić czoło temu, co czyhało w ciemności, gotów walczyć, poczułeś jak napływa do ciebie straszliwe zimno. Czy starczy ci sił, by dalej stać i walczyć?

Pedro - 03-06-2016, 00:03

Czuł nachodzące go zimno. Czuł jak powoli chłód wkrada się w jego ciało, opanowując mięśnie. Wtedy zaczął się modlić. Reg, mimo, że głuchy od kilku lat, był jedyną osobą która mogła mu w tym momencie pomóc.
- Regu, nie ważne czy mnie słyszysz. Pomóż odegnać to zimno z mojego ciała. Pomóż mi stanąć w pełni sił przed nieznanym. Prowadź moje ręce, by pokonać to co czyha na mnie w ciemności.
W ten sposób wspierając się psychicznie starał się opanować chłód który go otaczał i czekał, gotów na wszystko.

Kodran - 03-06-2016, 18:45

Decyzja przyszła naturalnie, prawie jakby podjął ją sam. Nie próbował znaleźć odpowiedzi na pytanie, nie widział szansy na odnalezienie jej.
Nie zatrzymał się a zbliżył bardziej do kryształu. Pozwolił się otoczyć ciepłu.

Onfis - 07-06-2016, 19:14

Ralf:
Pomimo tego, iż wiedziałeś, że twoje modlitwy są głuche, postanowiłeś ten jeszcze jeden raz je wypowiedzieć w akcie ostatecznego zrywu. Podziałało. Chyba, bo przecież to nie miała prawa działać. Niemniej, może za sprawą twojej determinacji, albo chociaż wiary w sukces, napierająca na ciebie obecność wycofała się, nie wiedziałeś jednak na ile. Poza tym, wciąż byłeś zamknięty w lochu, a drzwi zabezpieczone były najwyraźniej szyfrem, którego jak dotąd nie złamałeś.

Harald:
Ciepło otaczał cię, otulało, było takie przyjemne, zapewniało bezpieczeństwo, odegnało wszelkie smutki. Czułeś, że mógłbyś przy nim zostać, już na zawsze. Na zawsze...

Kodran - 08-06-2016, 18:29

Na zawsze... Na zawsze...Na zawsze? Na zawsze?! Głos, który wcześniej próbował go odwieźć od zbliżania się do kryształu przybrał na sile.
Nie
Użył całej swojej siły woli aby spróbować oderwać się od kryształu.

Pedro - 09-06-2016, 10:52

Gdy zorientował się, że jego modlitwa, w ten czy w inny sposób podziałała, nie przerwał jej. Modlił się do głuchego boga prosząc go o pomoc i siłę. W tym czasie położył dłoń na drzwiach i powoli zaczął przesuwać ją wzdłuż, przechodząc na ścianę i dalej w nieznane. Chciał zbadać w jakim pomieszczeniu się znalazł i czy jest stąd inne wyjście. Nie nie widząc, musiał jakoś sobie radzić po omacku.
Onfis - 13-06-2016, 12:33

Ralf:
W pomieszczeni, w którym się znajdowałeś, znalazłeś... absolutne nic. Tylko gołe ściany i drzwi, którymi wszedłeś. Wyglądało na to, że jest to też jedyna droga wyjścia, wciąż jednak zablokowana.

Harald:
Wręcz tytanicznym wysiłkiem woli oderwałeś swoje myśli od kryształu, choć był on jedna z piękniejszych rzeczy, jakie w życiu widziałeś. Nie udało ci się jednak oderwać od niego wzroku. Cały twój wysiłek zaowocował tym, że przestałeś myśleć o tym przedmiocie jako jedynym celu swojego istnienia, a w twojej głowie znów pojawiło się pytanie "Co jest wartością życia?".

Pedro - 15-06-2016, 01:00

Skoro nic w pomieszczeniu nie znalazł wrócił do drzwi. Nie przestawał się modlić do Rego. Przyłożył ucho do drzwi w pobliżu dziwnego mechanizmu i zaczął naciskać guziki starając wyłapać może jakiś odgłos, czy inny ślad mogący go naprowadzić na prawidłowy mechanizm.
Pedro - 15-06-2016, 17:33

Po krótkim zastanowieniu wcisnął po kolei okrąg, trójkąt i kwadrat licząc na to że to o ilość kątów lub boków w figurze chodzi. Jeśli nie w tej to spróbował w odwrotnej.
Kodran - 15-06-2016, 19:15

Nie wiedział czy będzie go na to stać, ale spróbował też oderwać oczy od kryształu.
Dalej próbował też wymyślić jakąś odpowiedź, ale na razie skupiał się głównie na oderwaniu się od kryształu.

Onfis - 20-06-2016, 21:41

Ralf:
Zamek kliknął po pierwszej próbie, i mogłeś otworzyć drzwi. Nie widziałeś nigdzie swojego towarzysza, jednak pamiętałeś, że poszedł sprawdzić korytarz za załomem. Kiedy tam zajrzałeś, zobaczyłeś go siedzącego pod postumentem i wpatrującego się w prosty górski kryształ stojący na postumencie.

Harald:
Kryształ przykuwał całą twoją uwagę. Bez reszty. Jedynym, co prócz niego się liczyło, było nieznośnie odbijające się echem pytanie.

Pedro - 21-06-2016, 11:02

Gdy zamek puścił, wyszedł z pokoju tak szybko jak tylko mógł zatrzaskując za sobą drzwi. Poszedł następnie szukać towarzysza. Gdy znalazł go gapiącego się w kryształ zawołał:
- Harald. Co ty robisz?

Kodran - 22-06-2016, 23:04

O ile w ogóle usłyszał pytanie, to spróbował chociaż wyszeptać:
-Pomocy
Wiedział, że nie da rady oderwać wzroku od kryształu.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group