Karczma pod Silberbergiem
Witamy na nowym-starym forum dla larpowiczów Silberbergu :)

Dzieci Szakala - W Wasze ręce

Indiana - 17-10-2017, 15:05
Temat postu: W Wasze ręce
Otrzymaliście ode mnie wstępną notkę o treści:
Cytat:
Zatem wybraliście. Okoliczności były takie, że raczej
żadne z Was nie zastanawiało się nad tym, co będzie dalej. Tymczasem nagle
stanęliście w obliczu faktu, że świat jest przeciwko Wam. Wasz wielki patron
kiedyś nadejdzie – jakąkolwiek z tym wiążecie nadzieję, to będzie trwało. Do
tego czasu musicie przetrwać.

Przed Wami staną otworem informacje o tym, kto jest
jednym z Was. Dowiecie się, jak ich rozpoznawać i jak się komunikować. Trzech
przewodników Szakala jest w tym wymiarze, musicie ich strzec, żeby nie
wypchnięto ich podobnie jak poprzednich.

Musicie też strzec samych siebie – bo bez wątpienia macie
potężnych wrogów, może i słabszych niż ci, których wybraliście, ale Trzech nie
będzie za Was rozwiązywać problemów.

Co jest ważne – Wasza misja pozostaje absolutnie tajna i
ukryta. Nie możecie nikomu pozwolić, by uczynił z tego niepotrzebny rozgłos,
przedstawienie dla ludzkich oczu – o ile nie uznacie tego za potrzebne. Ci z
Waszych szeregów, którzy powiedzą za dużo i zbyt wielu – będą z tych szeregów
usuwani.

Wasze poczynania staną się faktem – tj. zostaną
zrealizowane w świecie gry, o ile zechcecie ten wątek dalej prowadzić i
monitorować. Tych, którzy są zainteresowani tematem i jego kontynuacją – proszę
o odzew. Znajdzie się dla Was tajne miejsce na forum, gdzie będziecie mogli
opracować struktury tego czegoś, co tworzycie.

Chciałabym, żeby to były narady fabularne (tj. rozmawiają
tam postaci, nie gracze), a ich efektem będzie forma tego wątku, jaki pojawi się
w następnych fabułach.


Oddaję w Wasze ręce zatem przestrzeń na naradę i pomysły. Tym razem tutaj, a nie przez FB, ponieważ te pomysły będą bazą do aktualizacji świata gry i muszę mieć do nich bieżący dostęp, nie mogą zniknąć w odmętach netu.

Pierwsza informacja, jakiej potrzebujecie, to że Trzech przybocznych Szakala nie będzie Was wyręczać, nie będzie odpowiedzią na wszystkie założenia. Możecie traktować ich raczej jak kapłani traktują swoich bogów - jako źródło mocy, oparcie, w wyjątkowych sytuacjach jako źródło odpowiedzi.
Zatem organizacja przyziemnych spraw jest w Waszych rękach, jak również to, aby okazać się przydatnymi dla nadchodzącego.

Tutaj możecie opracować kilka założeń.
1. Zebrać informacje - nie będę prowadzić pełnego rpg, bo nie dam rady, ale będę czekać na Wasze pomysły o tym, czego i od kogo potrzebujecie. W przypadku trafnych poszukiwań - będę te informacje tutaj zamieszczać. Tym samym zacząć musicie od tego, co wiecie, czego się domyślacie, aczego powinniście szukać.
2. Stworzyć struktury - czego? Jeszcze nikt z nas nie wie. Wiemy tylko, że musi to pozostać tajne wobec świata, bo jesteście - chyba - w mniejszości i może się okazać, że żadnego przyjścia nie doczekacie.
3. Skoordynować sojuszników - wiecie o tym, że wśród wielkich tego świata jest kilku, którzy już sprzyjają Waszej sprawie. Jak do nich dotrzeć, jak ich odróżnić, jak uzyskać ich pomoc. I dalej - jak przekonać następnych.
4. Sabotować wrogów - wiecie też, że ci, którzy postanowili oprzeć się Szakalowi, będą próbowali działać, tworzyć struktury, niszczyć Was. Jesli nie uprzedzicie ich działań, nie pokrzyżujecie planów - prędzej czy później natkniecie się na stworzone przez nich sprawne oddziały, które tym razem doskonale będą wiedziały, jak z Wami walczyć.


Wyjaśniając mój zamysł wobec tego wątku - to nawet nie jest wątek. To kampania.
Zakrojona na wiele odsłon, z wieloma mniejszymi wątkami. Na razie znacie trzy - Światło, Ciemność, Szaleństwo. Ehiron, Dagmara, Lyria. Felnor, wirus, Enarook.
Trzy punkty, którymi do tego świata przesiąka moc tych, których wybraliście.
Dlaczego tam? Jak to wykorzystać? Kim są ci Troje?
To wszystko będzie się toczyło POZA głównymi fabułami, a właściwie obok nich, równolegle, mając na nie wpływ z wzajemnością, jednak gracze zaangażowani w te sprawy będą je rozgrywać w ukryciu. Nie każdy gracz będzie miał do nich dostęp. Rzeczy będą musiały być maskowane, utajniane, jesli zdecydujecie się je ujawniać, to będzie miało okreslone konsekwencje.
Jednocześnie chcę, żeby to było możliwie w Waszych rękach.
I absolutnie nie wyklucza to Waszego udziału w innych wątkach fabuł, a wręcz przeciwnie.Jeśli uważacie też, że w tym gronie powinny znaleźć się inne osoby, to proszę o informację.
Zwracam jednak uwagę, że wiedza z tego działu nie będzie mogła być używana przez postaci, które nie należą do Dzieci Szakala.

Przyjmę tyle Waszego zaangażowania, ile zechcecie włożyć, jeśli nie wystarczy zapału - będę to układać sama.
Na razie otwieram i czekam na Waszą inicjatywę.

Piotr - 19-10-2017, 00:39

*Wchodzę do do starego,lekko nadgryzionego zębem czasu pomieszczenia. Zaprawa osypuje się z wykonanych z niedbale ociosanych kamieni ścian. Spróchniałe deski skrzypią mod moimi stopami. Po środku pokoju stoi potężny, drewniany stół przy którym siedzą trzy osoby*

Witajcie ponownie przyjaciele. Po dłuższym rozstaniu w końcu udało mi się zgromadzić was wszystkich w jednym miejscu. Jest parę naprawdę ważnych kwestii które wymagają niezwłocznego omówienia. Jadnak zacznijmy od najważniejszego. Mam przyjemność przedstawić wam naszego nowego, i jak na razie jedynego sojusznika. To mój stary opiekun, Ostergarberd z rodu Podkowian. Przez pewien czas sprawdzałem czy jest tak samo lojalny jak dawniej, i nie myliłem się. Może pozwolę mu opowiedzieć o sobie więcej samemu

Yarant - 19-10-2017, 00:51

Bądźcie pozdrowieni, zacni ludzie. Na imię mi Ostergarberd, ale możecie mi mówić Ost i pochodzę z zacnego ale ostatnio niezbyt znanego rodu Podkowian. Tylwinek *lekko się uśmiecha i zerka w stronę towarzysza* wprowadził mnie w ogół sytuacji. Muszę przyznać , że opowieści o potędze Ehirona, przysporzyły mi wiele nadziei. Na razie nie musicie wiedzieć więcej. *po tym lakonicznym przedstawieniu się siada przy stole*
Indiana - 19-10-2017, 13:39

Zwyczajowo proponuję tekst fabularny pisać normalnie, dialog pogrubieniem, a tekst techniczny/komentarz - kursywą. Ponieważ, jak wiecie, mojej postaci tu nie ma, będę pisać zapewne zawsze kursywą :)
Tym niemniej macie oczywiście pełną gwarancję dyskrecji, co zostało powiedziane tutaj, tutaj zostaje.




Yarant napisał/a:
możecie mi mówić Ost i pochodzę z zacnego ale ostatnio niezbyt znanego rodu Podkowian.

Chciałabym umiejscowić Was na mapie. Skąd pochodzi ród? Do jakich ziem rości pretensje? Oczywiście to sprawa kilku propozycji, bo zakładam, że najlepiej byłoby aby był z tego terenu, gdzie odbędzie się fabuła. A gdzie to będzie, to ja jeszcze też nie wiem.
Komponując całość miejcie na uwadze, że ten motyw będzie musiał być na tyle uniwersalny by można go było grać na wszystkich turnusach, także tam, gdzie nie będzie Was jako graczy.


Yarant napisał/a:
opowieści o potędze Ehirona, przysporzyły mi wiele nadziei.

To dobre miejsce żeby zacząć zagadnienie - PODSUMUJCIE SWOJĄ WIEDZĘ.
Co wiecie o Ehironie, a czego nie.
Tudzież o Szakalu. I reszcie.

Yarant - 19-10-2017, 18:28

Cóż, Do jakich ziem rościmy sobie prawa… W grze chcieliśmy to zrobić jakoś tak- „ Bo widzisz miejscowy szlachcicu, tam daleko w tę stronę jest sobie osada. I ta osada, dawno temu należała do moich przodków (dziadka konkretniej), proponuję się jakoś dogadać.(np. przez małżeństwo[mam dwie wnuczki], lub zakup, ale to drugie raczej w wersji ekstremalnej).
I skoro mamy bardzo śmiałe plany wobec tej osady i okolicznych terenów zamieszkałych to też raczej populacja nie powinna być śmiesznie mała, tak ponad 150 mieszkańców byłoby najlepiej, ale Ne ode mnie to zależy.
Zakładaliśmy również, że fizycznie na tamtym obszarze byśmy się nie pojawili, bo jak to odegrać? No w każdym razie ja nie znam się na okolicy, bo może jest jakaś porzucona atrapa wioski niedaleko warowni. :P
A, co do pochodzenia… To jest dobre pytanie. Staramy się robić naszą fabułę i historie postaci tak uniwersalne jak jesteśmy w stanie, ale nie da się ukryć, że założyliśmy Teralę ponieważ, dość dawno jej nie było.
Jeśli byłaby taka prośba to mogę również wysłać drzewo genealogiczne zawierające imiona i wieki postaci, z rodziny. W razie jakichkolwiek potrzeb dotyczących naszej grupki, można walić jak w dym.
Po zdobyciu tych ziem i po uniezależnieniu się prawdopodobnie (zakładając, że fabuła będzie w Terali i „niedaleko” granicy z Samnią) podebrać trochę do tego smutnego i mającego wiele problemów państwa.
Ale oczywiście wszystko zależy od miejsca Fabuły obozowej.

Natomiast o Ehironie (moja postać) wie tyle, że jest bardzo silny, służy szakalowi, spełnia życzenia w zamian za pokłon a jego domeną jest światło.O tunelu szaleństwa wiem pobieżnie a o przeszłości Ehirona nie wiem, nic. O pozostałych demonach wiem tyle, że są.

Deft - 19-10-2017, 22:33

Pytania :
1. Ile czasu minęło od zdarzeń z epi ? [tydzień/miesiąc].
2. Czy wszyscy stronnicy szakala razem uciekli z osady? Bo ja i Thorgrim byliśmy na zewnątrz za bramą (i pacneliśmy symbolicznie furtę), nie wiem natomiast co z resztą ?
3. Kto według Ciebie, Piotrze Spopielaczu, siedzi w owej lokacji ?
4. W sumie to jak Cię zwać, bo chyba na epilogu nie wyłapałem Twojego imienia ^^'
5. Skąd nagle wziął się Yarant ? Bo chyba na epilogu Cię nie było... [I chodzi mi o osobę]
6. Skąd wziął się Ost ? Czy nie miało nie być tu postronnych ?

Piotr - 19-10-2017, 23:49

1.Około miesiąca
2.Mogliśmy uciec osobno. W zamieszaniu które rozpętało się po nieudanej próbie wypędzenia trójcy nietrudno było wtopić się w ciemność. Zakładamy że uciekli wszyscy,ale niekoniecznie razem.
3. Trzy pozostałe osoby które przyłączyły się do Ehirona.
4.Nie ma problemu. Moja postać nazywa się Tylwin.Jest też Świętopełek, ale chwilowo nie jest aktywny (przynajmniej w większym stopniu).
5.Znajomy z obozu wakacyjnego. Niestety nie dał rady być na epilogu. Zafascynowany wątkiem "demonicznym" postanowił dołączyć do naszego zacnego grona.
6.Ost jest czymś w rodzaju wujka dla mojej obecnej postaci, mimo tego że nie są faktycznie spokrewnieni. Znają się od czasów gdy Tylwin był jeszcze dzieckiem. Ostergarberd jest wyjątkowo ambitny, a mianowicie pragnie posiadać własne państwo. A przynajmniej coś co by je przypominało. W realizacji tego celu jest gotów posunąć się do różnych środków. Tylwin, po znalezieniu dawnego przyjaciela ostrożnie badał podatność Osta na sugestię, a gdy przekonał się że ten wciąż jest lojalny zapoznał go z informacjami ogólnymi. Ost zafascynowany wizjami władzy i potęgi poszedł za nim [Tylwinem]. I tak oto cała nasza piątka trafiła tutaj, do starej piwnicy pod jakimś opuszczonym liryzyjskim domem. Nadszedł czas na otwartą rozmowę, z dala od wścibskich uszu.

Indiana - 20-10-2017, 04:15

Piotr napisał/a:
1.Około miesiąca
A skąd to info? Póki co narada jest nieco pozaczasowa, to nie jest regularne rpg, chcę żebyście skoordynowali działania i pomysły. Może to być kilka dni po, może być miesiąc.

Deft napisał/a:
Skąd nagle wziął się Yarant ? Bo chyba na epilogu Cię nie było... [I chodzi mi o osobę]
6. Skąd wziął się Ost ? Czy nie miało nie być tu postronnych ?

To moja wina, tudzież decyzja. Panowie wystosowali projekt takiego wątku fabularnego, z czego wynika, że i tak podzielili się wiedzą o eskhara. W drodze wyjątku pozwoliłam wciągnąć tu gracza, którego nie było na epilogu.
Mamy więc dwóch kumpli, Yaranta (?) i Tylwina oraz Osta, kogoś w rodzaju protektora, lokalnego możnowładcę. Umiejscowienie na mapie będzie zależało od wyboru miejsca gry.


Piotr napisał/a:
Jest też Świętopełek, ale chwilowo nie jest aktywny

Świętopełk nie żyje. Bo umarł. A kto umarł, ten nie zyje. Nie ma opcji gry tą postacią.

Deft napisał/a:
Czy wszyscy stronnicy szakala razem uciekli z osady?
Raczej tak, nikt nie podejmował bezpośrednio żadnego pościgu.
Jeszcze ;)


Yarant napisał/a:
Staramy się robić naszą fabułę i historie postaci tak uniwersalne jak jesteśmy w stanie, ale nie da się ukryć, że założyliśmy Teralę ponieważ, dość dawno jej nie było.

To, że jej dawno nie było, nie znaczy, że będzie w tym roku, to zależy od bardzo wielu czynników. Zostawmy na razie ową wersję uniwersalną, szczegóły opracujemy później.

Yarant - 20-10-2017, 20:15

Tylwinie, nie mówiłeś, że będzie tu taki wygadany krasnolud. :P Ale do rzeczy. Czy moglibyście się proszę przedstawić. Zwłaszcza wy drogie panie, bo trochę nie zręcznie się czuję w takim nieznajomym towarzystwie. zanosi się śmiechem
Deft - 20-10-2017, 22:18

[ wnioskuje że ostatnia wypowiedź jest kierowana do Thorgrima - jedynego tutaj krasnoluda, a 'wygadany' to sarkazm, bo nic nie powiedział... ale mam nadzieje, że 'drogie panie' to nie obelga ]

Sangre przez dłuższą chwilę świdrował spojrzeniem Tylwina i nowo przybyłego Ostergarberda, po czym powoli wstał, podpierając się jedną ręką na powyszczerbianym blacie starego stołu, a drugą stuknął w naramiennik siedzącego obok Thorgrima, dając mu znak, aby także wstał. Bez pośpiechu, choć nie ospale, podszedł po zmurszałych deskach do wejścia, gdzie nadal stał Tylwin, przy którym stanął ramię w ramię.
- Jak wiele już powiedziałeś temu błaznowi ? - spytał na tyle cicho, aby dotarło to tylko do jego uszu.

Piotr - 20-10-2017, 22:44

Tylwin uśmiechnął się delikatnie, po czym szeptem odparł krasnoludowi :
-Tyle ile musiał wiedzieć przyjacielu...Na chwilę obecną pokazałem mu tylko światło odbijające się od powierzchni jeziora jakim jest ta kwestia.Wciąż nie ma pojęcia o tym co kryje się w głębinach.

Mordrim - 20-10-2017, 22:44

Thorgrim wstał z krzesła zapalił swoją fajkę po czym poszedł za Sangre i stanął koło niego.
Deft - 20-10-2017, 22:49

. . . serio Tylwin ?
Pomijam że "jedynego tutaj krasnoluda" miałeś post wyżej.
Moja postać to człowiek. Ta jedna akurat NIE JEST KRASNOLUDEM.
Mogłeś nie wiedzieć, rozumiem. Ale jak nie wiesz, to nie pisz. Od tego są PYTANIA


-sory za off-top

Piotr - 20-10-2017, 22:52

Wiedziałem że coś spartaczę.No cóż,przepraszam, zapomniałem o tym.Może prowadźmy tą rozmowę dalej,tak jakby tego nie było,dobrze?
Ashana - 20-10-2017, 22:53

Sil spojrzała z podejrzliwością na trójcę stojącą przy wejściu, po czym odpowiedziała nieufnie Ostowi Silana'ali z rodu Tlais Orthogok
Deft - 20-10-2017, 23:12

Sangre poczuł jak wzbiera w nim obrzydzenie. Ludzie jednak są obrzydliwą plagą tego świata...
- Nie jestem Twoim przyjacielem, głupcze. A światło to i tak a dużo dla postronnych, bo pochodzi z samej kwestii. - wycedził, niemalże przez zęby.
Odwrócił się w stronę Ostergarberda i Silany, i po krótkiej chwili zawahania dodał :
- Zwą mnie Sangre. Z urodzenia jestem Styryjczykiem. Podążam za Ciemnością oraz Chłodem i na razie to wszystko co powinieneś o mnie wiedzieć, Panie Ostergarberd z rodu Podkowian. A teraz : jak raczysz Pan udowodnić swoją lojalność wobec reszty z nas ? Bo chyba nie myśleliście, razem z Tylwinem, że słowa wystarczą ?
Tu przerwał na chwilę. Panowała głucha cisza, atmosfera gęstniała, a w powietrzu oprócz wilgotnego zapachu błota, zaczynało dać się wyczuć swąd potu.
- A co Wy sądzicie, Thorgrimie i Silano ? Może to ja jestem w błędzie i potrzebujemy sojuszników na tyle rozpaczliwie by zaufać temu pyszałkowi, który wlazł tu w swoich buciorach i posadził dupsko przy stole bez zaproszenia ? - Dorzucił Sangre, ani na chwilę nie odrywając oczu od Ostergarberda.

Ashana - 20-10-2017, 23:29

Sil patrząc na stół odparła Ten człowiek ma racje, po pierwsze nie zaufam komuś kogo dopiero co poznałam, a po drugie to że ty i Tylwin znacie się nie znaczy że jesteś po naszej stronie. Słowa nie są dla mnie gwarancją wierności Po tych słowach elfka wbiła w Ostergarberda swoje nieufne spojrzenie
Deft - 20-10-2017, 23:33

Sangre zerknął na elfkę i lekko skinął głową na znak wdzięczności, po czym wymownie spojrzał na Thorgrima.
Mordrim - 21-10-2017, 01:18

Thorgrim Zaciągnął się dymem z fajki i po czym wypuścił dym przez usta i rzekł. W dzisiejszych czasach Czyny znaczą o wiele więcej niż słowa. Nie pokazaliście nic ciekawego. Zwołujecie nas tutaj. Marnujecie nasz cenny czas i Jeszcze sobie żartujecie. Pokażcie coście dla naszej sprawy zrobili bo w przeciwnym Razie Inaczej sobie z wami pogadamy
Deft - 21-10-2017, 01:24

Sangre rozłożył ręce, wzruszył ramionami i pokręcił głową.
- Sam widzisz, Panie Ostergarberd, nie wystarczy być możnym i chcieć. Tutaj przysięga na papierze to minimum.
Chciał mówić dalej, ale przystanął i patrzył oczekująco na Osta.

Yarant - 22-10-2017, 01:41

Ost gładzi swą długą brodę i wstaje, po dłuższej chwili zamyślenia.
śmiesz twierdzić, szacowny Sangre, że JA, mógłbym dać kłamliwe świadectwo oddania najjaśniejszej świecy mojej przyszłości? Stop, stop. zapomniałem się. Dziękuję za zdradzenie mi swego imienia. Pomimo mego sędziwego wieku postaram się aby nie wyleciało mi z głowy imię, zacnego członka rodu Tlais Orthogok. Kłania się nisko, na znak szacunku. Zapewne zastanawiacie się dlaczego Tylwin mi zaufał. Jest to spowodowane tym, że po prostu znamy się od czasów kiedy on łaził z gołymi pośladami. Przybyłem tu razem z osobą która dostąpiła zaszczytu bycia honorowym członkiem rodu Podkowian. Człowiek ten dał mi obraz, najbardziej oddanych sług nowej nadziei, a tymczasem widzę, że są miedzy wami konflikty zamiast współpracy, nie mówię oczywiście o wszystkich. Siada Więc podajcie mi ten jak się domyślam pokazowy dokument, który co uważam za oczywiste każde z was podpisało a ja zapoznam się z jego treścią i zapytam Tylwina czy zgodny on jest z priorytetami maszego Światła. Następnie zajmiemy się czymś ważniejszym, niż podawanie w wątpliwość wiary kogokolwiek z tu obecnych

Deft - 25-10-2017, 17:01

Sangre z trudnem powstrzymywał się żeby nie przerwać Ostergarberdowi, zwłaszcza kiedy znowu zaczął prawić o jego relacji z Tylwinem. Wówczas Sangre zaczął gładzić swoją brew - próbował oderwać się od tej sytuacji, wyłączyć emocje, przeanalizować na chłodno zajście. Ale widział, że nie wolno myśleć samemu za grupę.
- Thorgrim, Silana, czy moglibyście proszę wyjść na chwilę ze mną? Wolałbym wpierw omówić sprawy między nami. - Pochylił głowę przed każdym z nich, na znak szacunku... choć może wyglądało to jak rozkazujące skinięcie..? - Tylwinie, co do Ciebie mam częściowe zaufanie, jeśli chcesz możesz do nas dołączyć. Nalegam jednak żeby Twój przyjaciel tutaj zaczekał.
Na Osta nawet nie spojrzał. Podszedł do starych drzwi frontowych z nadrdzewiałymi zawiasami i otworzył je z piskiem. Z zewnątrz wpadło chłodne powietrze, widocznie zbliżał się już zmierzch. Stał tak w pozycji odźwiernego i patrzył wyczekująco na elfkę.

Indiana - 25-10-2017, 18:08

Na zewnątrz gałęzie drzew, powoli pozbawianych już liści przez nadchodzącą jesień, drapały niepokojąco o dach. Zimna mokra mgła wciskała się do pomieszczenia przez nieszczelne ościeżnice.
Cała wasza rozmowa, jak i to miejsce, wydawała się zawieszona w czasie i przestrzeni, w jakiejś mokrej zimnej pustce.
Czy pomiędzy gniewnymi warknięciami, którymi próbowaliście budować swoją pozycję w tym dziwnym gronie, zastanowiliście się tak naprawdę, co dalej...?
Coś skusiło Was w tym, co właśnie Ost nazwał "nową nadzieją". Co? Obietnica oświecenia, wiedzy absolutnej? Spokoju, jaki daje ciemność, wyzwolenia od zmysłów? Czy właśnie nagięcia ich...?
Co niosą ze sobą ci, którym chcecie służyć?
Czym są.
Czego chcą od świata.
Na co liczycie, że wam okażą łaskę, swoim sługom i ambasadorom, że w nowym świecie otrzymacie swoje dominia i korony...? A jeśli nie będzie nowego świata... Czego się spodziewacie, czego oczekujecie...? Czy może jesteście świadomi, że istoty, które są poza prawami Stwórcy, mogą przynieść zniszczenie także i wam, a chodzi tylko o to, by do chwili gdy to nastąpi, móc korzystać z tego, co niosą. Z przekroczenia praw świata.
Wolności absolutnej.
Oni, Eskhara, urzekli was swoją potęgą, ale ich potęga nie ocali was tu i teraz. chyba. Posłuchajcie...
Czy na mokrych liściach nie słychać już tupnięć biegnącego pościgu...?
Zerknijcie za okno... czy w ciemności nie rozbłyśnie nagle iskra styryjskiego krzesiwa? Nie błyśnie poblask na okutej tarczy wergundzkich paladynów?
Za dużo słów. Za dużo słów o niczym.
Potrzebujecie określić swoją ścieżkę. Wrogów. Przyjaciół. Cele. Na teraz. Na jutro. Na najbliższą dekadę. Stulecie.
Czego chcecie, pociągnąć za sobą nacje podziemi? Zbudować organizację, zdolną obronić Dzieci Szakala, aż ten nie przybędzie? Nauczyć się korzystać z mocy Eshkara?
Zważcie, że macie teraz ich łaskę, ich protekcję, czujecie to w żyłach, wyczuwacie intuicją. Ale to nie jest za darmo. Macie swoje obowiązki.
Szakal potrzebuje przyczółków, chronionych i silnych, takich jak Felnor, czymkolwiek jest. Jeśli okażecie się nieprzydatni w tym dziele - zostaniecie wyrzuceni jak nieprzydatne narzędzia. Szakal okaże łaskę silnym, nie gnuśnym.

Ashana - 25-10-2017, 21:06

Silana odwróciła wzrok od Osta, w którego przez cały czas się wpatrywała. Spojrzała w kierunku Sangre. Bez słowa odeszła od stołu i skierowała się do wyjścia, zerknęła na mężczyznę i oparła się o zewnętrzną ścianę budynku. Ciekawe czy Tylwin dołączy... Odparła cicho elfka, wpatrując się w horyzont.
Mordrim - 25-10-2017, 23:26

Thorgrim Bez chwili zastanowienia wyszedł za Sangre Rzucając przy okazji Krzywe spojrzenie na Osta gdy go mijał.
Deft - 26-10-2017, 01:15

Po dołączeniu Thorgrima, Sangre jeszcze przez chwilę czekał na Tylwina, ale uznał że najwidoczniej nie warto. Wziął więc głęboki oddech i zaczął :
- Szanowna Silano, drogi Thorgrimie. Przede wszystkim dziękuje, że zaufaliście mi jak dotąd. Chcę, żebyście wiedzieli, że wiele to dla mnie znaczy i obiecuję Was nie zawieść. Przyłożył zaciśniętą pięść do klatki piersiowej. Co do naszego nowego stronnika : potrzebujemy jakiegoś zapewnienia, nie tylko że jest z nami, a również że nigdy nie zdradzi. A do czegoś takiego potrzebna jest magia... Ze swojej strony mogę zaoferować rytuał opart na krwii Ostergarberda, który pozwoli mi go uśmiercić w dowolnym momencie, ale to nie najlepsze rozwiązanie. Może wasze zdolności pozwalają na coś bardziej adekwatnego ?

Mordrim - 26-10-2017, 01:40

Krasnolud chwilę się zamyślił. Zapalił znów swoją fajkę i po chwili odpowiedział Sangre na zadane przez niego pytanie. Me runy na nic się tu nie zdadzą a twój pomysł jest dobry lecz zaczekam z decyzją. Silano a ty? Zwrócił na nią wzrok i wypuścił w tym samym momencie dym z fajki przez nos.
Ashana - 26-10-2017, 09:34

Sil stała chwilę w zamyśleniu -Na pewno jest wiele zaklęć i rytuałów którymi mogłabym na niego zadziałać psionicznie. Niestety żaden aktualnie nie przychodzi mi do głowy,
a przesłuchanie w tym momencie nie ma sensu...-
Odparła elfka, spojrzała na towarzyszy po czym po chwili dodała - Musiałabym chwilę pomyśleć, lecz rytuał który proponujesz wydaje się być jednym z najlepszych rozwiązań. Ja go widzę jako człowieka który na piedestale stawia swoje własne cele, a nie dobro sprawy. Co jeśli będziemy w sytuacji że Ost będzie musiał wybrać między ucieczką i dalszą możliwością spełniania własnych celów, a zostawieniem nas na pewną śmierć, lub pojmanie co może być równe z dużymi problemami dla tych istot? W takim wypadku najodpowiedniejsze wydaje mi się zabicie go, jeśli nas zdradzi jedynym kto będzie po nim płakał z tu obecnych jest Tylwin, do którego również największego zaufania nie mam- stwierdziła elfka wpatrując się w oczy Sangre i Thorgrima. Czuła się trochę bezsilna, bo nie miała żadnego pomysłu który mógłby im w tym wypadku pomóc.

Mordrim - 26-10-2017, 17:05

Ost myśli że jak powoła się na tytuły i historie swego rodu to ma prawo do nas należeć. Nie to tak nie działa i to jest błędny tok myślenia. Sil zgadzam się z tobą że Ost jest tu tylko by spełnić swoje. Najlepiej to by się on nas pozbył byśmy mu nie przeszkadzali. Krasnolud zaciągnął się znów dymem z fajki .Wypuścił go przez usta i westchnął. Żyję już długo na tym świecie i nieraz widziałem podobnych mu.
Piotr - 26-10-2017, 21:51

Wybaczcie,nie było mnie w domu cały wczorajszy dzień,więc nie za bardzo miałem jak dołączyć.
Chwilę po tym jak Thorgrim milknie drzwi otwierają się. Zamyślony Tylwin powolnym krokiem przechodzi przez ich próg, po czy ostrożnie je zamyka. Przez chwilę wpatruje się w ziemię, po czym wzdycha i unosi wzrok na trójkę osób stojących przed nim i zaczyna mówić.
Darujcie mi moje spóźnienie.Musiałem przemyśleć parę spraw...
Ale już jestem. Mam nadzieję że względnie szybko uda nam się rozwiązać kwestię Ostergarberda. Po części rozumiem waszą nieufność względem niego.Jestem nawet gotów przystać na pewne "zabezpieczenia" które wzmocnią jego oddanie naszej sprawie. Być może uda mi się go przekonać by zgodził się na nie dobrowolnie.Ale mimo wszystko wciąż jest moim przyjacielem, dlatego co bardziej...drastycznych rozwiązań wolał bym uniknąć.Postarajmy się jak najszybciej rozwiązać tą irytującą kwestię, bo są rzeczy które są o wiele bardziej warte naszej uwagi.

Tylwin przestaje mówić i patrzy wyczekująco na osoby stojące przed nim.

Yarant - 26-10-2017, 21:57

Podczas gdy wszyscy stwierdzili, że mają w głębokim poważaniu zasady etykiety, Ost zaczął z braku laku grać sam ze sobą w łapki.
Indiana - 29-10-2017, 23:28

Dzieci Szakala, potrzebuję od Was określenia następujących spraw:
1. Jak wyobrażacie sobie miejsce, w którym jesteście? Macie niemal pełną dowolność, w granicach logiki.
Miejsce ustronne czy publiczne?
Ruiny? Jaskinia? Może gospoda przy trakcie? Obozowisko w lesie?
2. Przyjmuję, że minęło kilka godzin od Waszej ucieczki - na potrzeby unifikacji gry. Określcie proszę pobieżnie, co czyniliście przez tych kilka godzin (zakładam, że ok. 2-3h trwała droga).
3. Określcie kto jest w tym miejscu i co mniej więcej robi (śpi? je kolację?) - możecie przyjąć, że Ost jako szlachcic posiada jakąś obstawę, określcie jaką.
4. Określcie co macie na sobie i przy sobie, zwłaszcza jeśli na sobie macie pancerz lub zaklęcie.

Yarant - 30-10-2017, 02:00

1. Brudna zatęchła piwnica u jakiegoś liryza. Tak sobie to miejsce wyobrażałem. Teraz bardziej jakaś porzucona obrośnięta mchem sypiąca się szopa w lesie, zbudowana z kamieni i strzechy.
2. Kilka godzin... Trochę nie wiem jak Tylwin miał mnie bezpiecznie zwerbować w tak krótkim czasie. Ale mielimy założone, że tylko upewniał się czy na pewno nadal może mi ufać(Tak może, i wy wszyscy też!), więc chyba bezpiecznie będzie założyć, że zostałem oświecony.
3. Aktualnie siedzę i nie robię nic konkretnego, bo co mam robić, podczas gdy pewne osoby obmyślają jak by mi tu legalnie zabić postać. Obstawa? Trochę zbyt bogato, i niebezpiecznie ze względu na tematykę spotkania. W najlepszym razie gdzieś w bezpiecznej odległości znajduje się kilkoro członków mojej rodziny.
Na pewno jest tam jedna wnuczka, można jeszcze założyć córkę i to tyle, pozostałe wnuczęta są gdzieś niedaleko miejsca fabuły obozowej, brat z sierotą są nie wiadomo gdzie, a Tylwin jest wśród nas. Naszego rodu nie należy postrzegać jako bogaczy w złotych szatach. Raczej jako taką lepszą Gołotę.(Ale chcemy przywrócić dawny stan rzeczy)
4. Na sobie mam to co napisałem w wyglądzie postaci. Natomiast przy sobie mam, nieodłączną siekierę, jakieś tam pieniążki na zaś, powiedzmy... 15 bezantów i "prezent" dla elfki. Tylwin wspomniał o psioniku to wygrzebałem z rodzinnego kufra wspaniałości, zaklęcia psioniczne, (skąd mój dziad je miał to już nie wnikam :P ) z zamiarem podarowania ich w geście dobrej woli.[Ogólnie to są moje zaklęcia z obozu, już zatwierdzone przez Elidisa]
Jak coś nie tak, jestem gotów odpowiedzieć za swoje zbrodnie.

Leite - 30-10-2017, 09:04

Cytat:
1. Brudna zatęchła piwnica u jakiegoś liryza. Tak sobie to miejsce wyobrażałem. Teraz bardziej jakaś porzucona obrośnięta mchem sypiąca się szopa w lesie, zbudowana z kamieni i strzechy.
2. Kilka godzin... Trochę nie wiem jak Tylwin miał mnie bezpiecznie zwerbować w tak krótkim czasie. Ale mielimy założone, że tylko upewniał się czy na pewno nadal może mi ufać(Tak może, i wy wszyscy też!), więc chyba bezpiecznie będzie założyć, że zostałem oświecony.

Zaiste, jest to kilka godzin.
Proszę się zdecydować, <to do wszystkich>, gdzie jesteście konkretnie, bo lokalizacja nie będzie się zmieniać w magiczny sposób w zależności od humoru :V i wypisać w punktach stan rzeczy posiadanych <przypomnę, nie napiszesz, że masz, to nie masz ^^>. Yar, ciebie też, chociaż jeżeli bardzo nalegasz, to sama sprawdzę i wypiszę.
Brak obstawy zapisany ;)
~MG Leite

Yarant - 30-10-2017, 12:28

To co mam przy sobie-biała koszula, brązowe spodnie, porządne buty, Gruba kamizela z "barankiem" do pół uda, muszla na sznurku(pamiątka), pióro wyrzeźbione w kości(pamiątka), siekiera, 15 bezantów, wspomniane wcześniej zaklęcia, skórzany pas.
Deft - 30-10-2017, 13:11

[i] 1. Stara, obrośnięta już mchem chatka w lesie, która puchnie przy każdym deszczu i niepokojąco skrzypi przy silnym wietrze. Pewnie korzystał z niej jakiś kłusownik w sezonie, ale jedyna prowadząca do niej ścieżka jest już tak zarośnięta, że tylko celowo jej szukając można w ogóle stwierdzić że ten prześwit leśnego podłoża to właśnie ona. Dlatego stwierdziliśmy że możemy tu się zatrzymać i porozmawiać.
2. Sangre i Thorgrim uciekli z osady razem i zaszyli się w zaroślach, licząc że za chwilę zobaczą resztę uciekinierów, a nie pościg. Na szczęście nie pomylili się - zarządzeniem losu akurat kiedy elfka przebiegała przez rozdroże księżyc wyjrzał zza chmur. Dalej jednak nie chcieli ryzykować. Maszerując i truchtając na zmianę udali się na wschód, w las. Kiedy po 2 godzinach napotkali ową chatkę, postanowili się w niej zatrzymać, zebrać myśli i przejrzeć zapasy.
[nie jestem w stanie logicznie uzasadnić skąd wzięli się Ost i Tylwin, nawet jakbyśmy czekali w osadzie]
Sangre nie mógł pozbyć się uczucia, że jego były oddział depcze mu po piętach, więc zaproponował żeby ciągle ktoś z nich patrolował okolice. Pozostała dwójka siedziała w środku i rozmawiała. Takim sposobem wszyscy złapali oddech po ucieczce, wymienili kilkadziesiąt zdań i przejrzeli swoje ekwipunki.
3. Oprócz naszej piątki nikogo tu nie ma. (przynajmniej według naszej wiedzy)
4. Z rzeczy istotnych mechanicznie : miecz, pierścień srebrny z kryształem (do używania magicznego), kilka zębów nawinietych na rzemień (również do magii, ale słabsze ), mapa ternu (ta którą miała czarna tercja) , eliksir leczniczy (ten który dostała czarna na epi, zostały 4 dawki po fabule). Poza tym typowe 'świeczki, krzesiwo, nóż itp.'


edit 3: skoro NA PEWNO jest tam ktoś z rodziny Osta, to niech będzie, nie mam nic przeciwko.

Leite - 30-10-2017, 19:56

Tylwin
Uciekłeś. Uciekłeś w mrok nocy, z osady, nie oglądając się za siebie. Przyjmując pomoc eskhara, stałeś się wrogiem dla osób, które w osadzie przebywały. Nie chciałeś umierać, teraz, kiedy wreszcie udało Ci się coś osiągnąć. A by dotrzymać umowy, musiałeś być żywy.
Po dłuższej chwili biegu zwolniłeś do truchtu i zacząłeś się zastanawiać, co dalej. Nie byłeś pewien, gdzie dokładnie jesteś, a noc nie ułatwiała Ci orientacji w terenie. Liryzja to nie twoje tereny, aczkolwiek udało Ci się określić chociażby kierunki świata. Ścieżka, którą podążałeś, skręcała łagodnie. Cały czas miałeś wrażenie, że pośród poskręcanych drzew i krzewów kryją się nieprzyjazne Ci oczy, które obserwują i oceniają. Które wiedzą, co zrobiłeś i do kogo się przyłączyłeś. Nie pomagało Ci to w drodze.
Po kilku chwilach marszu dotarłeś do czegoś w rodzaju polanki. Drzewa rozpościerały swoje gałęzie, osłaniając ją kompletnie od niepogody, ale mimo schronienia przed wiatrem poczułeś dreszcz. W lesie nie było ciemno, wprost przeciwnie, od jasnego światła księżyca, które raz po raz prześwitywało zza chmur, miałeś wrażenie, że widzisz aż za dużo.
Zatrzymałeś się i odetchnąłeś głęboko. Po chwili zamarłeś, widząc poruszenie kątem oka, a ono zdecydowanie nie było przywidzeniem wywołanym światłem księżyca. Odwróciłeś się bardzo powoli, tylko po to, by stanąć twarzą w twarz z, choć bladym, patrzącym na ciebie ponuro Świętopełkiem. Serce zabiło Ci mocno. Twój widmowy towarzysz miał splecione ręce na piersi. Wiało od niego chłodem, jego ciemne oczy, osadzone w bladej, wyostrzonej cieniami twarzy patrzyły na Ciebie.
-Widzę, że dołączyłeś na dobre…
Westchnąłeś, próbując uspokoić galopujące serce. Zdecydowanie, spotkanie upiornego towarzysza w środku nocy w lesie nie było najmilszym przeżyciem. Wrażenie bycia obserwowanym nie zniknęło.
-Świętopełk. Czemu tym razem zawdzięczam ten zaszczyt? - zapytałeś trochę nerwowo. Upiór westchnął. Ciemne oczy widma wwiercały się w ciebie. Nie byłeś w stanie rozczytać, o czym może myśleć.
-Masz pomysł, co teraz zrobić?
Pokręciłeś głową. Nie wiedziałeś. On najwyraźniej też nie.
-Ktoś jeszcze dołączył? Ktoś jeszcze przeszedł na naszą stronę?
Zawahałeś się. Ktoś tam był...Ale nie wiedziałeś, kim byli i gdzie poszli. Po wyjaśnieniu tego duchowi, dostrzegłeś w jego oczach błysk. Być może teraz wam się coś uda zdziałać. Po chwili przypomniałes sobie twoim dawnym opiekunie, który przebywał w okolicy. Niewykluczone, że wciąż pozostał Ci lojalny i że dołączyłby do sprawy. To szalony pomysł, ale może jednak...
-Wiesz…-odezwałeś się. - Może mógłbyś sprawdzić, co się dzieje u mojego opiekuna...Ostergarberda z rodu Podkowian. Zawsze był wobec mnie lojalny i mam wrażenie, że mogłby być dobrym sojusznikiem. A aktualnie potrzebuję pomocy.
Upiór westchnął. Popatrzył w niebo, a nieliczne podmuchy wiatru, które przedostały się przez osłonę, poruszały jego włosami.
-Mogę tak zrobić. Póki co, kieruj się na wschód. Sprawdzę, co jeszcze uda mi się dowiedzieć. Tak czy siak, zapewne jeszcze się pojawię.
Gdy to powiedział, odwrócił się i odszedł w cienie nocy, nie tyle znikając między drzewami, co rozmazując się w plamę mgły.
Patrzyłeś przez chwilę za nim, rozpamiętując jeg wizyty, po czym ponownie ustaliłeś, gdzie jest wschód i ruszyłeś w tym kierunku.


Ostergarberd
Nie mogłeś spać tej nocy. Zasiadałeś na ganku przed swoim domem, patrząc w ciemny las. Ostatnio często miewałeś problemy ze snem. Powracające koszmary, Twoja rodzina w opałach, rzeczy, których wolałbyś nawet nie wspominać. Wzdrygnąłeś się.
Noc była piękna, przez przelatujące chmury często wyglądał księżyc. Co prawda trochę ostatnio padało, ale nie przeszkadzało Ci to. Otoczenie wprawiło Cię w tak dobry humor, że praktycznie wcale nie okazałeś zdziwienia na widok postaci młodzieńca, wyłaniającego się z cieni dookoła Twojego domu. Jedynie Twoja ręka odruchowo przesunęła się na szorstki trzon siekiery za pasem.
-Piękna noc. - odezwałeś się na powitanie, pilnie obserwując nieznajomego. Zdecydowanie nie znałeś tego młodzieńca. A i on raczej nie był pewny, czy to właśnie Ciebie szuka.
-Ostergarberd z rodu Podkowian? - jego głos był chłodny i mroźny. I mroczny.
Potwierdziłeś, wiedząc, że w razie ataku zdołasz wyciągnąć siekierę zza pasa i wbić mu ją w głowę w niecałe trzy sekundy. Oczywiście, jeżeli się nie poruszy.
-Mam dla pana przesłanie od pańskiego, cóż, członka rodziny, Tylwina.
To Cię zainteresowało. Dawno nie widziałeś się z młodym, a przykro by było, gdyby stała się mu jakaś krzywda. Skinąłeś głową, prosząc o kontynuowanie.
-Chce on panu coś zaproponować. Czy mogę liczyć na pełną dyskrecję? - głos nieznajomego wciąż budził niepokój, a jego twarz, skryta w cieniu, była niemalże niewidoczna, choć noc ciemną nie była.
Ponownie skinąłeś głową, a wówczas tajemniczy osobnik w dość oględny sposób przedstawił sytuację, w której znajdował się Tylwin. Określił on, że chłopak potrzebuje pomocy i to niezwłocznej, wyjaśnił, w którym kierunku mniej więcej powinieneś się udać, by go znaleźć i zapewnił, że sam wyruszy po więcej wsparcia.
Nie podobało Ci się to, ale też nie zapowiadał się daleki spacer. Wziąłeś, co miałeś, w tym papiery, które miałeś w skrzyni przy wejściu. Przypomniałeś sobie bowiem, że choć Tobie się nie przydadzą, to może chociaż jemu.
I ruszyłeś.

Sangre, Thorgrim, Silana
Podziemna elfka, krasnolud i były już członek Czarnej Tercji. To dość ciekawa kombinacja, by poruszać się w cieniu nocy, uciekając od miejsca, w którym wydarzyło się tak wiele. Każdemu z was tłukły się różne myśli po głowie.
Trzy postaci.
Ciemność, światłość i szaleństwo.
Urywki scen. Nadejście ciemności. Nadejście ognia. Wybuchowy, dziki śmiech szaleństwa, który nadszedł niewiadomo skąd.
Biegliście dalej na wschód. Błoto po drodze nieco utrudniało wam podróż, w dodatku silny wiatr, mimo wszystko, co chwila przywiewał kolejne chmury, delikatnie siąpiące deszczem.
Chociaż tyle, że żadne z was nie miało większych problemów z poruszaniem w ciemności.
Biała tablica, pilnowana przez parę osób. Trzy istoty krążące po placu. A następnie zdrada. Tablica wręczona tej, której domena w pewnym sensie was okrywała.
Jeszcze do was wszystko nie dotarło, ale nie mieliście czasu.
Nie potrzebowaliście aktualnie rozmawiać. Wiadomo było jedno. Byle dalej. Może po drodze znajdziecie jakieś schronienie.
Mimo zmęczenia byliście w stanie określić, ile mniej więcej szliście. Dwie godziny spędzone na przedzieraniu się przez teren, zmienianiu ścieżek, unikaniu jakichkolwiek miejsc, gdzie mogą być ludzie, działając wyłącznie na wspomnieniach. Na szczęście, lub też nie, byliście w Liryzji.
W końcu zwolniliście. Choć tak różni, wręcz będący śmiertelnymi wrogami, przez wydarzenia minionej nocy zostaliście w pewnym sensie powiązani.
Przejście było tak niezauważalne, że Silana, zatopiona w myślach, niemal je przeoczyła. Od dłuższej chwili szliście nieco zbyt na południe, a wąziutka dróżka biegła na wschód. Zboczyliście więc. Po krótkim marszu przez las dotarliście do opuszczonej chatki myśliwskiej. W każdym razie, mogliście z pewnością powiedzieć, że nikt się tu nie zapuszczał. Postanowiliście odpocząć i zmieniać się na warcie, omawiając najistotniejsze kwestie.


Wszyscy
Kiedy Tylwin przyszedł wraz z Ostergarberdem, na warcie był akurat Thorgrim. Po chwili wszyscy znaleźliście się w chatce, zmęczeni, zirytowani i nieco kłótliwi. Tylwin wyjaśnił, że dostać się tutaj konkretnie pomogło mu jego znajome widmo. Określił też, skąd tu się wziął Ostergarberd i co się dowiedział.
Osoba, będąca sednem sporu, została w chatce, gdy wy wyszliście porozmawiać. Wiatr, osłabiony przez drzewa, poruszał lekko waszymi włosami i ubraniami. Przelatujące chmury odsłaniały co chwila księżyc, zalewający las upiornym światłem. Co jakiś czas czuliście przelotne opady deszczu.
Podziemna elfka, będąca wysoko postawioną dyplomatką. Były członek Czarnej Tercji. Kransolud, również mający wpływy. I człowiek, którego rodzina miała znajomości.


/Proszę o wypisanie rzeczy przez te osoby, które jeszcze nie wypisały, a mają wypisać :V.
Jeżeli są jakieś pytania odnośnie powyższego, to proszę w temacie “Pytania”/

Mordrim - 30-10-2017, 20:47

1. We wnętrzu tej rozpadającej się chaty znajdował się mały stół wokół którego było ustawionych sześć krzeseł. W rogu chatki znajdowało się palenisko nad którym był zawieszony żeliwny kociołek a nad wejściem było zawieszone jelenie poroże. Z lasu można było usłyszeć wicie wilków. Być może dzisiaj jest pełnia.
2. Thorgrim Wraz ze Sangre uciekli z osady razem i zaszyli się w zaroślach, licząc że za chwilę zobaczą resztę uciekinierów, a nie pościg. Na szczęście nie pomylili się - zarządzeniem losu akurat kiedy elfka przebiegała przez rozdroże księżyc wyjrzał zza chmur. Dalej jednak nie chcieli ryzykować. Maszerując i truchtając na zmianę udali się na wschód, w las. Kiedy po 2 godzinach napotkali ową chatkę, postanowili się w niej zatrzymać, zebrać myśli i przejrzeć zapasy.
3. Nikogo poza naszą piątką nie widział krasnolud.
4. Thorgrim ma na sobie kolczugę, stalowy naramiennik na lewym ramieniu i naszyjnik ze srebra ( + 10 pkt many). A reszta to pięć runicznych blaszek z gotowymi na nich zaklęciami (ognista skóra, kula ognia, fala ognia, kamienny bełt i fala światła. Wszystkie zatwierdzone na obozie.), osiem pustych blaszek, sztylet i jednoręczny młot kowalski.

Piotr - 30-10-2017, 21:23

1.Podobnie jak pozostali, czyli jako starą, porzuconą chatę gdzieś po środku liryzyjskich lasów, do której prowadzi zarośnięta ścieżyna. Wewnątrz domku stoi lekko spróchniały,pocięty stół z dostawionymi pięcioma pienikami służącymi jako siedziska.
2.Dziękuje Leite za zacny opis.W pełni się z nim zgadzam.
3.Stoję na zewnątrz chaty razem z czterema innymi osobami (czyli wszystkimi z naszej grupy nie licząc Osta). Na chwilę obecną nie wiem co robi Świętopełek. Całkiem możliwe że niebawem znów dane będzie mi się z nim skontaktować, ale to już zależy od niego
4.U pasa mam zawieszony krótki miecz. W torbie znajdują się składniki niezbędne do odprawiania czarowniczych rytuałów (czyli kora drzew, ususzone liście oraz kwiaty i tym podobne przedmioty). W sakiewce przyczepionej do wnętrza torby smutnie pobrzękuje samotny bezant obijający się o srebrny pierścień należący niegdyś do Świętopełka. Dodatkowo na dnie torby leży kilka solidnych, zwiniętych bandaży. Z amuletów na mojej szyi tylko dwa posiadają konkretną moc. Obydwa są kłami (jeden wilczy, drugi należał do przedstawiciela gatunku którego Tylwin nie zna.Wie tylko że pochodzi z podziemia). Kieł wilka pozwala rzucać zaklęcie unieruchomienia (na jedną osobę) a drugi umożliwia obalanie całego szeregu ludzi, lecz wymaga względnie częstego ładowania.

Deft - 31-10-2017, 14:55

W głowie Sangre kłębił się ogrom myśli, od rozważań jak dostać się do Pustki, przez wizje kultu eshkara w gmachach Pethabanu, aż do dnia obecnego. Tego niewiarygodnie długiego, napiętego i stresującego dnia. Jeszcze rano był członkiem oddziału Czarnej Tercji, któremu w znacznym stopniu ufał Komandor Kethren - nie byle dowódca. Zaczą też mu ufać Baldwin, wielki kapłan Czterech w Jednym...
Może i zrezygnowali z honoru i wolności, ale dostali za to siłę... eh, możliwe że dużo nie będę się od nich różnił, jeśli Eshkara nie uznają mnie za godnego wolności... Jeśli w ogóle uda się wprowadzić ich do tego świata i przeżyć.
To ostatnie słowo utkwiło w jego głowie, jak echo które nie cichło. Tyle razy manipulował na granicą śmierci, a wciąż coś go trzymało po stronie żywych. Nie chciał umierać, jakby czuł, że musi jeszcze coś zrobić...
Chwila obecna, Kethren, Ost, Krasnolud, Elfka...
- Tylwinie, Thorgrimie, Silano. Nie możemy tu zostać. I nie mówię o Liryzji, choć o tym też należy pomyśleć. Nie wolno nam zapomnieć, komu właśnie zaszkodziliśmy - Komandor, Baldwin, Meril, Eotir, Imira. Wszyscy pewnie będą nas ścigać. Tylwinie, zgaduje że Ostergarberd ma tutaj jakieś włości. Jak daleko się znajdują ? No i w którym kierunku - nie możemy zbliżać się do osady. Na pewno korzystniej byłoby skryć się tam, niż w pobliskim lesie. U szlachcica raczej nie będą nas szukać. To w pierwszej kolejności. I nie obchodzi mnie co Twój przyjaciel o tym sądzi. Poza tym, jeśli faktycznie chce stanąć po naszej stronie nie powinien mieć pretensji. Następnie trzeba pomyśleć nad dalszym kierunkiem naszych działań. Wieść o tym, co tu zaszło, szybko dotrze do Wielkich tego świata. Ja nawet gdybym chciał zapewnić nam cokolwiek w Styrii, słowo Kethrena będzie więcej warte, a ten kraj pełen jest szpiegów i zabójców. Ale...
Spojrzał na brodacza i szpiczastouchą. Nie znał zupełnie ich wewnętrznej etykiety, a nie byli już otoczeni przez ludzi, nie musieli tolerować powierzchniowego stylu bycia.
- Wybaczcie mi śmiałość, przedstawiciele wyższych ras, ale na ile wasza dwójka znaczy coś w podziemiu? Czy zdołacie nakłonić waszych Władców do udzielenia nam pomocy? Czy wasze zdanie będzie warte więcej niż władców i kapłanów powierzchni? A jeśli nie, czy macie przyjaciół pod ziemią, którzy na własną rękę mogliby nam pomóc?
Już zaczerpnął powietrze, aby mówić dalej, ale opamiętał się.
Obcych ludzi zazwyczaj nie trzeba szanować. Ale to nie ludzie.
Pochylił lekko głowę i odwrócił wzrok, oczekując na odpowiedź.

Ashana - 31-10-2017, 19:45

1. Moje wyobrażenia nie różnią się od innych
2.Elfka uciekła z osady zabierając wcześniej cały swój ekwipunek, biegła przez las, starając się jak najlepiej zatrzeć ślady, w pewnym momencie dotarła na rozdroże gdzie spotkała Sangre i Thorgrima, dalej wędrowali razem
3.Nie widziała nikogo oprócz naszej piątki
4.Sil ma miecz i sztylet, skórzane karwasze, bukłak z wodą, skórzaną torbę a w niej: zaklęcia, weksel na 15 bezantów, 2 kryształy (każdy wart 2 bezanty), pióro, atrament, notes


Gdy elfka usłyszała jak Sangre określił ją jako "przedstawicielkę rasy wyższej" podniosła głowę w błyskawicznym tępię odwracając wzrok od ziemi, delikatnie wyprostowała plecy i starała się opanować swoje nabrzmiałe ego. Sil tylko uśmiechnęła się lekko i odpowiedziała mężczyźnie:
Od momentu gdy zaproponowałam handel wergundi i podziemia moja pozycja w hierarchii wzrosła, sądzę że jeśli poprosiłabym matki o pomoc mogły by zareagować pozytywnie. Ale nie jestem tego pewna. A nawet jeśli robiły by to bardzo po kryjomu, by handel mógł kwitnąć
Odpowiedziała elfka której ego było już prawie nie możliwe do opanowania. Odsunęła się pół kroku od reszty i zaczęła powtarzać w głowie wszystkie swoje zaklęcia by się trochę uspokoić

Yarant - 31-10-2017, 23:29

Ost wybiega w szaleńczym pędzie z szopy zatrzymując się przy towarzyszach. W jego szeroko otwartych oczach można dostrzec, strach wręcz przerażenie. Muszę wracać!
Piotr - 31-10-2017, 23:32

Tylwin obraca się, i patrzy zaskoczony na Osta. Po chwili odzywa się:
Przyjacielu,cóż się stało?

Deft - 31-10-2017, 23:37

Sangre jest kompletnie wyrwany z kontekstu. Co u diabłów mogło się zadziać w środku ?!
Mruga dwa razy i stara się odpowiedzieć na tyle spokojnie, na ile pozwala mu na to jego dzisiejszy dzień.
- Czemu ? O co Ci chodzi człowieku ?

Yarant - 31-10-2017, 23:41

Zostawiłem córkę i wnusię w domu. Co one sobie pomyślą jak zauważą, że mnie nie ma. Jak chcecie to możecie iść ze mną. Przynajmniej będą tam panowały jakieś porządne warunki, a nie tak jak w tej szopie.
Mordrim - 31-10-2017, 23:42

Thorgrim niemalże ie zadławił się dymem ze swej fajki. Położył rękę na swym młocie i zaczął obserwować okolice.
Leite - 31-10-2017, 23:47

Niewiele było do oglądania. Staliście pośrodku niczego, chatka znajdowała się na lekkim wzniesieniu w porównaniu do ścieżki, z której weszliście na nikłą dróżkę. Pogoda wciąż była mieszana, chociaż tyle. że dróżka prowadząca do was była zarośnięta i na niej nie było błota.
W pobliżu szemrał jakiś strumyk.
Wciąż była ciemna noc, a świt zapowiadał się, że będzie dopiero za parę godzin.

Ashana - 31-10-2017, 23:54

Sil patrzyła chwilę na Osta z podejrzliwością, po czym zaczęła przeczesywać swój czerwony kosmyk włosów zastanawiając się
Być może dobrze będzie zmienić aktualne położenie. W każdej chwili do tej rudery mogą zawitać palladyni, albo tercja, co mi się nie uśmiecha
Stwierdziła elfka po chwili. Następnie rozejrzała się dookoła zastanawiając się czy może Styryjczycy już nie są na ich tropie

Yarant - 01-11-2017, 00:26

Widzę, że jesteście chętni aby ruszyć zemną. Chodźmy zatem czym prędzej. I ruszył przed, siebie w kierunku z którego przybył.
Mordrim - 01-11-2017, 00:41

Thorgrim postanowił pójść w przeciwnym kierunku niż Ost. zabrał swoje rzeczy i poszedł w las. Po oddaleniu się jakieś 50 metrów przycupnął i czekał czy któryś z jego towarzyszy pójdzie za nim. Obserwując i rozglądając się bacznie po okolicy.
Piotr - 01-11-2017, 00:55

Tylwin patrzy zaskoczony na krasnoluda znikającego w lesie. Ciężko wzdycha, po czym zaczyna iść w ślad za Ostem. Idąc nuci cicho kołysankę zasłyszaną przed laty jeszcze w ojczystej Terali.
Deft - 01-11-2017, 21:47

Sangre odwiódł Thorgrima wzrokiem i gdy tylko tamten zniknął posłał Silanie spojrzenie pod tytułem *sprawdź proszę o co mu chodzi.* i skinął głową w kierunku krasnoluda.
- Tywinie! Poczekaj chwilkę.
Rzucił Sangre, wygrzebując z kaletki mapę okolicznych terenów i podchodząc jednocześnie do swojego rozmówcy.
- Mimo wszystko uważam że musimy działać razem i postaram się namówić do tego resztę. Wskaż proszę dokąd Ty i Ostergarberd się udajecie. Powinniśmy sie tam pojawić nie dłużej niż w pół godziny po was.
Rozłożył przed Tylwinem mapę i oczekiwał odpowiedzi.

Ashana - 01-11-2017, 21:48

Silana spojrzała na oddalającego się Tylwina, na Sangre i na krzaki w których zniknął krasnolud.
-Bogowie dajcie mi siły- mruknęła pod nosem, po czym wlazła w krzaki śladem Thorgrima. Wchodząc głębiej w zarośla zobaczyła kucającego krasnoluda rozglądającego w około.
Nie musiałeś chować się po krzakach by powiedzieć, że nie chcesz iść za naszym drogim szlachcicem- powiedziała sarkastycznie elfka opierając się o drzewo

Piotr - 01-11-2017, 22:13

Tylwin obrócił się i podszedł do Sangre. Idąc nie spoglądając za siebie zawołał do Osta:
Zaczekaj chwilę Oście.Wydaje mi się że zdołasz dokładniej wskazać lokalizację swojego domu.Bądź co bądź ostatni raz byłem tu przeszło osiem lat temu.
Zbliżywszy się do Sangre uśmiechnął się lekko i przemówił:
Mam nadzieję że uda się nakłonić Thorgima do wyjścia z lasu. Mimo wszystko nie jest to ani najprzyjemniejsze, ani najbezpieczniejsze miejsce na siedzenie w samotności.

Yarant - 01-11-2017, 22:19

Co? A tak, już, idę. Ost podszedł do Sangre trzymającego mapę i wskazał palcem w miarę dokładne miejsce swojego zamieszkania. Raczej się nie zgubicie nie mam za wielu sąsiadów. Postaram się żeby czekało na was coś ciepłego. Powodzenia.
Deft - 01-11-2017, 23:57


Leite - 02-11-2017, 00:02

Tylwin, Ost
Mapa, na którą spojrzał Ost, była rozrysowana wyraźnie i dokładnie, na tyle dokładnie, że mężczyzna wręcz bez namysłu odpowiedział:
-Drogi Sangre, granice twojej mapy tu nie sięgają. Ostatni punkt, który jest na niej widoczny, znajduje się od nas jakieś sześć, siedem kilometrów na zachód.
Wskazał w kierunku, z którego przyszli, uśmiechając się z godnością, ale też serdecznie.
-Żeby trafić do mojego domostwa, musicie wyjść z tej ścieżyny na drogę, a następnie skierować się na północ. Na pierwszym skrzyżowaniu wybierzcie drogę w prawo, która dalej prowadzi na północ i idźcie nią aż do pierwszych zabudowań. Mój dom stoi nieopodal uroczego lasu, rozpoznacie go po moim herbie rodowym, czyli podkowie z koroną u góry.
To rzekłszy, uśmiechnął się dobrodusznie i ruszył wraz z Tylwinem przez las. Tylwin obejrzał się jeszcze przez ramię, jakby upewniając się, że wciąż tam są, a potem ruszył przed siebie.
Po krótkiej chwili wyszli na większą ścieżkę, która wiodła na północ i na południe. Las dookoła był pełen cichych dźwięków, jak zawsze nocą.
Ost skierował się odruchowo w kierunku swojego domu, martwiąc się, czy jego rodzina zauważyła już jego nieobecność. Czy martwią się? Szukają go? Płaczą? Nie, skarcił się w duchu, na pewno nic się nie dzieje. Przynajmniej masz Tylwina przy sobie.
Młodszy z dwójki mężczyzn rozglądał się dookoła. Co chwila musieli patrzeć pod nogi, by nie utonąć w kałużach lub nie poślizgnąć się w błocie. Tylwin zastanawiał się tylko, czy Świętopełk gdzieś jest okolicy i odezwie się do niego?

Sangre
Mężczyzna zachował kamienną twarz, mimo wzrastającej frustracji, spowodowanej zachowaniem Osta oraz tym, że mapa okazała się bezużyteczna. Westchnął głęboko, próbując powstrzymać się od wyssania życia z nędznej istoty, która aktualnie kierowała się do swojego domu i skupił się przez chwilę na własnych myślach. Coś dziwnego nie dawało mu spokoju od dłuższej chwili, ale nie mógł zrozumieć, co.
Po chwili namysłu i analizy otoczenia uświadomił sobie, że obecność, którą czuł od momentu dołączenia do Tercji, ciche, nieistniejące kroki za plecami i poczucie bycia obserwowanym, wszystko, co nieprzyjemne... Przestało go prześladować. Dalej czuł, że Dagmara gdzieś tam jest, ale nie było to coś, co powodowało ciarki na plecach czy nieprzyjemne myśli. Nic dziwnego w sumie, byli po jednej stronie.
Nieświadomie potarł policzek, gdzie usta jego wieloletniej nemesis zostawiły parę godzin wcześniej pocałunek.

Thorgrim

Krasnolud spoglądał ponuro na elfkę, gdy ta się zbliżała. Znajdował się w niewielkiej kotlince, otoczony młodymi drzewkami. Jakieś dwa metry za nim cicho bulgotało źródło wody, przekształcające się w cienki strumyk, spływający cicho w kierunku, który wedle waszej wiedzy był wschodem. Stróżka krwi, spływająca z jedynej większej rany na lewym ramieniu krasnoluda, już stygła. W czasie walki powinien był paść wiele razy, ale zgodnie z obietnicą, Szakal utrzymał ich przy życiu. Oby nie tylko tych obietnic dotrzymał...
Thorgrim na widok bladego oblicza podziemnej wspomniał, jak kiedyś, bardzo dawno temu, walczył z jej podobnymi. Jasne, wyszczerzone w szalonych uśmiechach twarze, spryskane krwią. Nieustające potyczki. Bitweny szał.
A teraz, przez jedną sytuację, jedną decyzję, byli po jednej stronie. Nawet nie chciał jej zabijać, choć wiedział, że byłby w stanie i że jeszcze chociażby pół roku wcześniej by się nie zawahał. A trafił tu przez Ondynę...
Choć wciąż sarkastyczny głos elfki wzbudzał w nim irytację.

Silana
Niemal nie zastanawiała się nad tym, czy grozi jej coś ze strony Thorgrima. Sytuacja zmieniła się bardzo szybko, od kiedy podziemne weszły w tymczasowy sojusz z krasnoludami, a następnie zgodziły się na handel. Handel był jej osiągnięciem. Nie wiedziała jeszcze, jak konkretnie to zrobić, ale wiedziała, że to jej zasługa. Co z kolei przypomniało jej nasycone kolorami tatuaże Echirona. Elfa, który, bawiąc się ogniem z łatwością podziemnego poruszającego się w ciemności, obiecał jej naukę tego żywiołu. Aż zadrżała z ekscytacji na myśl o mocy przepływającej przez jej ręce, o żywiole, który by jej słuchał, tak jak myśli się już przed nią ugina ją. Pragnęła tego mocno. Z tego powodu też mniej dbała o to, jak zwraca się do swojego odwiecznego wroga. Albo też miała to gdzieś. Był tylko krasnoludem. Czy to ważne...?
Strzepnęła krew, która zlepiła część jej włosów. Wyglądało to tak, jakby miała dwa czerwone pasemka, a nie jedno. Rana jednak goiła się, poza tym, I tak nie było to nic poważnego

Deft - 02-11-2017, 00:17

- Dzięki. Idźcie już. Odpowiedział chłodno Sangre, po czym udał się do pozostałej dwójki.
- Ruszcie się. W domostwie Osta będziemy względnie bezpieczni i odzyskamy trochę sił. Im szybciej ruszymy tym mniejsza szansa że natkniemy się na pościg. Rzucił bezmyślnie kompanom i nie czekając ruszył tą samą trasą co Tylwin i Ost.

Mordrim - 02-11-2017, 00:19

Thorgrim powstał i zacisnął swe pięści mając wzrok skierowany ku dołowi. Ten człeczyna nas zdradzi i wszyscy za to zapłacimy. Ty, ja i Sangre. Krasnolud podszedł do źródełka by zaczerpnąć wody do manierki. Wiesz o tym elfko.
Ashana - 02-11-2017, 00:28

Elfka spojrzała na krasnoluda Teraz większym priorytetem jest to że mamy na karku tercję, wolę już tego dziada od nich. Teraz idę dołączyć do reszty, byłoby lepiej jakbyś przestał siedzieć w tych krzakach odpowiedziała elfka po czym ruszyła w ślad za Sangre.
Mordrim - 02-11-2017, 00:33

Krasnolud przypiął manierkę do pasa i bez słowa pobiegł za elfką. w jego głowie kłębiła się teraz masa myśli.
Leite - 02-11-2017, 12:04

Sangre, Silana, Thorgrim
Wróciliście po własnych śladach, wychodząc z wąskiej ścieżki na wąską drogę, którą wcześniej opuściliście w pośpiechu. Kałuże i częściowe błoto na drodze poznaczone były śladami, w tym dwoma kierującymi się na północ.
Poza wami nie było tu najwyraźniej nikogo.

Mordrim - 02-11-2017, 18:00

Thorgrim zastanawiał się teraz co takiego będzie na nas czekało w drodze do Domu Osta lub co nas tam czeka. Mgło się okazać że czeka na nas jakaś zasadzka po drodze lub też na miejscy Czeka na nas Tercja z już wymierzonymi muszkietami i pistoletami w naszym kierunku. Zarazie nie zamierzał się dzielić z resztą swoimi przemyśleniami a co jeszcze informacjami jakie posiada o jednym z Eshkar.
Yarant - 02-11-2017, 18:46

No, Tylwinie to skoro zostało jeszcze trochę drogi do mojego domu, to może opowiesz mi trochę więcej na temat Szakala, Ehirona oraz ich sług. Mam też kilka pytań. Po pierwsze, czy Eskahara są w stanie manipulować materią naszego świata? Czym oni tak właściwie są, oraz jak zamierzamy roznieść światu ich moc? Chciałbym najpierw poznać twoje zdanie, później będę chciał zapytać o to samo naszych towarzyszy. Czy odpowiedzi na moje pytania są w ogóle dostępne?
Deft - 02-11-2017, 21:36

- Tędy.
Rzucił Sangre, po czym ruszył śladami na północ. Obejrzał się przez ramię na swoich nieludzkich towarzyszy. Podążali kilka kroków za nim. Zamyśleni. Pogrążeni w swoich zmartwieniach, marzeniach, może tęsknotach. Jak dużo ich oczy widziały, ile cennych przeżyć było w ich pamięci, czy duchem wciąż kochali podziemie ? Mógł tylko zgadywać, teraz nie było czasu na takie pytania. Ale z jakiegoś powodu oboje postanowili służyć Echironowi...
Sangre patrzył na niego tylko raz, kiedy jeszcze w osadzie oddzielił się od szeregu stawiającego opór Dagmarze i poczuł gorąc na plecach. Odwrócił się i stanął jak wryty. Echiron świdrował go wzrokiem. Stali tak niecały metr od siebie, twarzą w twarz, w bezruchu. Trwało to kilka chwil, ale ten obraz utkwił utkwił w pamięci nekromanty. Nic innego się nie liczyło w tamtym momencie. Ten płomień przyćmiewał Tercję, kapłanów i magów. Przez chwilę zrównał nawet ten wspaniały i potężny mrok do którego Sangre planował wkroczyć. Wszyscy się go obawiali. Lecz czy mrok nie jest tym ciemniejszy, im silniejsze jest światło ?
Czy własnie to skłoniło Thorgrima i Silanę do opowiedzenia się po stronie Eshkara ? Czy bali się i chcieli po prostu stanąć po stronie, która zdawała się być silniejsza ? Wolałby żeby tak nie było, ale tym razem nie musiał zgadywać. Na to pytanie czas był wręcz idealny.
Po kilku krokach w ciszy, kiedy to wszystko przelatywało przez jego głowę, powiedział :
- W sumie to nie zdążyłem was spytać, ale dlaczego postanowiliście służyć Echironowi ?

Mordrim - 02-11-2017, 22:06

Krasnolud szedł z samego tyłu pewnym krokiem. ciągle w głowie miał twarz Sigi, która była w szoku po tym co on zrobił. Thorgrim starał się o tym teraz nie myśleć i skupić się na obecnej sytuacji. po chwili dźwięk marszu i szumiącego wiatru przerwało nagłe pytanie Sangre. Sangre. O moich pobudkach nie chce mówić na razie ponieważ to jest moja prywatna sprawa. Być może kiedyś wam powiem dlaczego wybrałem tą a nie inna drogę.
Piotr - 02-11-2017, 22:14

Tylwin zaśmiał się cicho. Przez chwilę patrzył się przed siebie, po czym nie odrywając wzroku od ciemności która go otaczała zaczął mówić:
Ciężkie pytania zadajesz drogi Oście, oj bardzo ciężkie.Chciał bym być pewien tego co wiem...ale mimo wszytko postaram ci się przekazać informację które sam uznaję za prawdziwe.
Tylwin drapie się po głowie.Przelotnie myśli o tym kiedy się ostatnio kąpał, ale równie szybko jak podjął się rozwiązywania tego zagadnienia porzuca je i kontynuuje swoją wypowiedź:
Widziałem jak odkształcają nasz świat. Byłem świadkiem tego jak niszczyli, ale niewątpliwie potrafią też tworzyć...Ich moc nie pochodzi stąd, ale w widoczny sposób wpływają na rzeczy i istoty które się tu znajdują.Jak zamierzamy roznieść ich moc? Dobre pytanie. Jest nas niewielu, a nasi przeciwnicy dzierżą pełnię władzy niezbędnej do walki z nami. Ale mimo to widzę nadzieję. Na świecie nie brakuje ludzi pokrzywdzonych przez los. Dowódcy którzy stracili kończyny w walce, ludzie nienawidzący swego wyglądu,rodziny które straciły dzieci...podejrzewam że oni wszyscy byli by gotowi zapłacić za byle cień tego czego pożądają. Ale to niebezpieczna droga. Igranie z ludzkimi uczuciami potrafi wiele dać, ale równie często jak przynosi zysk sprowadza na igrającego niebezpieczeństwo.Dlatego trzeba by z tego narzędzia korzystać ostrożnie. Zresztą, było by tylko pomocą w naszych głównym celu. Musimy znaleźć bezpieczne miejsca w których zaszyjemy się i sabotując naszych przeciwników z cienia oczekiwać, i oczywiście wedle możliwości przyspieszać, przyjście naszego pana.

Yarant - 02-11-2017, 22:35

Hmmm. Czyli Eshkar są w stanie manipulować naszą rzeczywistością... Dobrze warto to zapamiętać.Chyba rozumiem do czego dążysz, młody. Moglibyśmy wykorzystać takich nieszczęśników, jako szpiegów, zamachowców, żołnierzy lub mogli by nam zapewniać bezpieczeństwo. Musze ci przyznać, że o ile pomysł jest dobry to jaką mamy pewność, że nie wydadzą naszych imion i twarzy tym z którymi walczymy. A z kim my właściwie walczymy?
Ashana - 02-11-2017, 22:36

Elfka spojrzała na krasnoluda, a następnie na mężczyznę, Powody mojego dołączenia do tych istot opowiem przy innej okazji, może w lepszych warunkach, może jak będziemy daleko stąd, na razie nie jestem gotowa by o tym mówić ostatnie słowa powiedziała znacznie ciszej, niemalże szeptem. Czy chodziło o to że miejsce jest niedogodne? Nie, ani o to że nie była gotowa by o tym mówić. Ona im nie ufała, po prostu jeszcze nie potrafiła im zaufać. Każdy był inny i każdy miał inne pobudki. Łączyły ich tylko te istoty. Rozmyślając nad tym spoglądała jedynie na czubki swych butów, wsłuchując się powiew wiatru który delikatnie smagał jej odstające uszy.
Piotr - 02-11-2017, 23:23

Czarownik przeskoczył nad kałużą błota. Lekko zadrżał. Noce z każdym dniem stawały się coraz zimniejsze. "Przydało by się zdobyć jakieś cieplejsze ubranie" pomyślał. Po chwili zdał sobie sprawę z prozaiczności swoich myśli i postanowił odłożyć temat ciepłego ubrania na bliżej nieokreśloną przyszłość.
Zabrzmi to co najmniej zabawnie, ale można powiedzieć że każdy kto nie jest z nami może być uznany za wroga. Choć ja wolę termin "chwilowo stawiający się potencjalny sojusznik". Jednakże jest parę organizacji które wiedzą o naszym istnieniu i postawiły sobie za koronny cel unieszkodliwienie nas wszystkich. Najzacieklejszą z nich jest grupka sformowana przez Baldwina, którą nazywam "inkwizycją". Do tego dochodzi jeszcze Styria, z tą swoją czarną tercją. Zapewne już niebawem pozostałe państwa północy dowiedzą się o naszym niedawnym wyczynie. I części z nich z pewnością się to nie spodoba.Ach, zapomniałem o druidach. Tak, im też nie przypadniemy do gustu.

Yarant - 02-11-2017, 23:46

Ost zauważywszy jak Tylwin zadrżał z zimna okrył go swoja kamizelą. Tercja. To ci dopiero ambaras. A powiedz mi skąd oni właściwie o tym wiedzą? A zresztą oni zawsze są tam gdzie mogą komuś zepsuć plany. Dalej Baldwin. To jest ten zdrajca co odprawiał rytuał w srebrnej rzece? Nigdy nie zaufam komuś kto oddał swoje życie Opiekunom. Nie możemy dopuścić również do przejścia państw północy na ich stronę. Jeśli do tego dojdzie Północ zostanie stracona. Przez takich ludzi jak Baldwin zatracamy nasze dawne tradycje. Nasi nowi zbawcy są aktualnie jedyną nadzieją na dawny stan rzeczy. Oni w zamian za oddanie będą nowymi Bogami północy. Ale to kiedyś, teraz trzeba nam sojuszników. Miejmy nadzieję, że Siliana i Thorgrim znaczą wśród swoich więcej niż, my na scenie politycznej, ale to też się wkrótce zmieni. Widzisz Tylwinie, zamierzam wraz z pomocą naszego pana, odzyskać moj... przepraszam nasze dawne ziemie. Znalazłem ostatnio w naszych starych rodowych rzeczach dokument. Jest do testament Aldrofa, mojego dziada. Pisze on tam, że to mi zostawia misję zwrócenia dawnej chwały naszemu nazwisku. Moglibyśmy założyć na naszych ziemiach centrum kultu.
Deft - 03-11-2017, 00:18

W pewnym stopniu Sangre spodziewał się takiej odpowiedzi. No bo i czemu te inteligentne istoty miałby mu coś powiedzieć ? Przecież jest tylko człowiekiem...
- Rozumiem. Wybaczcie śmiałość, nie chciałem wnikać w wasze prywatne sprawy.
Tu przerwał na chwilę, rozejrzał się po okolicy, upewnił się że podąża we właściwym kierunku.
- Chciałem też Was spytać o kwestię działania na rzecz Eshkara... z tego co mi wiadomo, część z nich jest już na naszym świecie. Oczywiście najważniejsza z nich jest szpica Szakala, której musimy zapewnić bezpieczeństwo, aż do przybycia ich Pana... które nie wiemy kiedy nastąpi. Nie żeby przeszkadzało mi czekanie, ale czy wiemy chociaż czemu nie może on przybyć teraz ? Czy potrzebuje po prostu więcej mocy, którą zbierają dla niego Eshkara w naszym świecie, czy może jest coś jeszcze ? Wiecie cokolwiek w tej kwestii ?

Leite - 03-11-2017, 00:33

Ost, Tylwin
Temat wydawał się być z pozoru lekki, nieistotny, jednakże obaj mieliście świadomość, że to, o czym rozmawiacie, ważyło się na skalę nawet nie świata, a wszechświata. Słowo Eshkara nie miało wagi czegoś, co byłoby w stanie zachwiać waszą rzeczywistością.
Droga zaczęła skręcać na zachód, co dla Osta było znakiem zbliżania się do skrzyżowania. Rozejrzał się, wspominając, że w sumie lubi tę okolicę, ale teraz las wydał mu się nieprzyjazny i groźny. Drzewa, zwykle dumnie wnoszące się wysoko z szeroko rozpostartymi liśćmi, o pięknych, łagodnych kształtach, w świetle księżyca oraz przy mocnym wietrze nabrały złowieszczych kształtów. Po plecach przebiegł wam dreszcz.
Deszcz się nieco nasilił, nie na tyle, by stanowić jakąś przeszkodę, ale przeszkadzał trochę bardziej, niż przed chwilą, nie był na pewno już mżawką. Mimo wszystko wiatr gnał, co chwila przewiewając chmury.
W chwilach ciszy w waszej rozmowie słyszeliście, jak drzewa trzeszczą. Wydawało się to zbyt głośne, jak na taką moc wiatru.

Sangre, Silana, Thorgrim
Cisza, która zapadła po odpowiedziach na pytanie Sangre, nie była idealna. Dookoła was wzmógł się wiatr, poruszając drzewami, które wydawały z siebie ciche, trzeszczące dźwięki, które, choć możliwe do ignorowania, sprawiały, że czuliście się niepewnie.
A chociaż rozmowa toczyła się dalej, mieliście wrażenie, że z każdym padającym słowem dookoła robi się coraz bardziej ponuro. Cienie wydawały się poruszać. Gdy spokojny głos mężczyzny poruszył kwestię Eskhara i Szakala, wiatr zaczął dąć mocniej, a deszcz przestał być lekką mżawką i się nieco rozpadał.
/Sil, po kolejnych pytaniach Sangre, słyszysz bardzo odległe i praktycznie niesłyszalne, ledwo na skraju słuchu, wycie wilków./
Thorgrim zamyślił się głęboko, przez co przez chwilę przestał zwracać uwagę na to, co ma pod nogami. Wspomniał jeszcze raz Sigi, jak stała naprzeciwko niego ze swoją tarczą z niedźwiedziem. Jak krzyczała, że jest zdrajcą. Jak musiał kierować broń przeciwko swojej wcześniejszej towarzyszce, która...
Poślizgnął się.
-Cholera!
Na szczęście wyciągnął przed siebie ręce, więc nie upadł w błoto całym ciałem. Chwała bogom, że nie było głębokie, dłonie miał upaprane, aczkolwiek nie całkowicie. Reszta jego stroju ocalała.

Mordrim - 03-11-2017, 00:56

Krasnolud powstał z ziemi i podszedł do liści bu wytrzeć w nie ręce. Cały czas czuł niepokój i jeszcze ten las było w nim coś nie tak. Coś tu nie grało. Do stu muflonów. Parszywa pogoda. Sangre Jak Daleko jeszcze do domu Osta? Spytał go Thorgrim.
Ashana - 03-11-2017, 15:05

Sil lekko się uśmiechnęła i wpatrywała się przez chwilę w krasnoluda który wyglądał na lekko złego swoim bliskim spotkaniem z ziemią. Po słowach krasnoluda zwróciła swój wzrok na Sangre który wydawał się mieć jeszcze wiele pytań związanych ze sprawą
Dokładnie, wszyscy przedyskutujemy to na miejscu, gdzie będzie ciepło, a może nawet Ost da nam jakieś strawy na myśl o jedzeniu elfce poprawił się nastrój, od paru godzin nie jadła niczego przyzwoitego, a jedzenie jakie spakowała zjadła w opuszczonej chacie. Myśląc o tym zrobiła się jeszcze bardziej głodna, ale zaczął doskwierać jej również chłód. Wyjęła więc z torby swój ciemno fioletowy płaszcz z futrem, po założeniu zaciągnęła kaptur tak bardzo że ledwo widać było jej oczy
A poza tym nie chcę spotkać żadnych wilków, ani niedź.... zamyślona przez chwilę próbowała przypomnieć sobie nazwę zwierzęcia Niedźwiedzia

Yarant - 06-11-2017, 17:42

Idąc obok Tylwina, Ost rozgląda się czujnym wzrokiem dookoła. Sprawdza jak gęsty jest las otaczający go, oraz wyszukuje ruchu czegoś co może mu zagrozić.
Piotr - 06-11-2017, 20:23

Tylwin omiata wzrokiem drzewa dookoła siebie. Wzdryga się, po czym zerkając co jakiś czas za siebie odpowiada Ostowi: To zaiste interesujące wieści.Wiele się w młodości nasłuchałem twoich opowieści o dawnych bohaterach i utraconej chwale, ale szczerze powiedziawszy nigdy do końca w nie wierzyłem. A tu proszę, odnajduje się zaginiony przed laty dokument...
W oczach czarownika widać niepokojący błysk,po czym mówi do siebie szeptem:
O tak...ziemia na której ich prawo mnie nie dosięgnie...ziemia na której to JA będę prawem...
Po chwili orientuje się że nie dokończył zdania. Lekko zmieszany odkasłuje, po czym kontynuuje przerwaną wypowiedź:
Obawiam się jednak że ich obecny posiadacz może nie być zadowolony z tego faktu.Ale skupmy się na bieżących i istotnych sprawach. Masz może coś do jedzenia w swoim domostwie?

Yarant - 06-11-2017, 20:35

Coś do jedzenia? Patrzcie ludzie on się pyta czy jest coś do jedzenia. Oczywiście, że jest. Ugoszczę cię chlebem i solą, Tylwinku. Oczywiście nie zabraknie również poczęstunku dla tamtych Mówiąc to wykonał gest palcem za siebie.
Leite - 12-11-2017, 20:06

Tylwin
Próba odwrócenia myśli od tematu ziemi zadziałała zaskakująco dobrze. Pomyślałeś o dobrych posiłkach, które jadłeś w swoim życiu i Twój żołądek zapragnął ich. Jakieś dobre mięso, kufel piwa, ciepło kominka... Wszystko zamiast chodzenia w tej pogodzie po lesie, zwłaszcza, od kiedy zaczęło padać. Wiatr ciągle wiał, poruszając koronami drzew i wydając jeżące włos na karku dźwięki. Las dookoła był ciemny, z prawej strony drogi lekko opadał w dół, po lewej były nieliczne krzaki. Jakieś trzydzieści, czterdzieści metrów przed wami był prześwit - prawdopodobnie rozstaj. Pamiętałeś te ziemię na tyle, by wiedzieć, że droga prowadząca do domu Osta biegła dalej w kierunku miasteczka, tyle że nie byłeś pewien, jak duże to miasteczko aktualnie jest. Mogło się rozrosnąć...

Ost (mogę pisać skrótem?)
Chodzenie po lesie ze swoim krewnym, nawet o 4 w nocy, sprawiało Ci pewna przyjemność, bo długo go nie widziałeś, aczkolwiek okoliczności nie były zbyt sprzyjające. Eshkara brzmiały bardzo obiecująco, ale nawet ta myśl nie sprawiała, że czułeś się dobrze. Las dookoła był mroczny I bardziej złowrogi, niż kiedykolwiek wcześniej. Właściwie, to zieleń zawsze wywoływała spokój, a nie niepokój.
Dlatego też poczułeś pewną ulgę, widząc, że około czterdzieści metrów przed wami jest rozstaj. Myślałeś też o tym, co zrobisz w domu, jak już przyjdziesz...i że trzeba by było nie obudzić młodej.

Silana
Droga, którą szliście, zupełnie nie przypominała podziemi. Tam dookoła była skała, w różnym stopniu pokryta roślinami albo krwią goblinów, a tutaj widziałaś nad sobą co jakiś czas to dalekie, odległe niebo. Nie było stabilne, jak strop tunelu. Było zmienne, odległe, pełne chmur goniących jedna drugą. Wiatr na skórze akurat nie był niczym niezwyczajnym, bo przeciągu w tunelach nie dało się uniknąć. Ale padający deszcz był już mniej przyjazny. Na szczęście wilki usłyszałaś tylko raz. Ale uszy zostały czujne.
Schowałaś się w kapturze. Zapewne Ostecoś ma dom podobny do tych, które widziałaś już u powierzchniowców. Nic wspólnego z jaskinią. Światło, drewno. I brak lśniących roślin dookoła. Ciekawe, czy na powierzchni mają oazy?
Nie lubiłaś też tej lepkiej ziemi. Zawsze irytowała, wydając mlaszczące dźwięki. Sangre nie odpowiedział na pytanie krasnoluda, a ty zadrwiłaś z towarzysza z podziemi w duchu... Skąd Sangre mógł wiedzieć, gdzie jest dom jakiegoś nadętego bufona?

Thorgrim
Sangre nie odpowiedział na Twoje pytanie. Szedł w milczeniu obok, kiedy Ty ułożyłeś swój sprzęt na swoim miejscu i jeszcze raz, dokładnie wytarłeś dłonie. Błoto było dosyć miękkie, ale nie rozwodnione. Więcej ziemi niż kałuży. Czy to ma znaczenie? Przy pracy zawsze się ubrudzi.
Obok ciebie szła po prawej Silana. Nie widziałeś jej twarzy, bo miała narzucony fioletowy kaptur. Tylko jasne włosy trochę wystawały z przodu. Jej buty nie wydawały głośnych dźwięków, najwyraźniej od bardzo dawna ma w nawyku chodzenie cicho. I nic dziwnego, to główna taktyka białomordych. Zniknąć i zaatakować znienacka.
Jakie dziwne towarzystwo złożyło się na sługi Eshkara...
Wiatr wiał dość mocno, wywołując w tobie poczucie niepokoju. Drzewa trzeszczały cicho, ale ciągle. Księżyc, w nielicznych momentach, w których nie zasłaniały go chmury, świecił jasnym i zimnym światłem.
Słowem, nic dobrego na nocny spacer.

Sangre
Na Twoje pytanie przedstawiciele potężniejszych ras odpowiedzieli, że wolą odpowiedzieć w domu nadętego człowieczka. Nie protestowałeś, okolica nie zachęcała do rozmów na tak poważne tematy. Wolałeś też nie strzępić języka, by wyjaśnić Thorgrimowi, jak daleko jest do tego domu. Nie miałeś pojęcia. Upadek krasnoluda zaskutkował większą uwagą poświęconą podłożu oraz otoczeniu. Jako członek Tercji, miałeś już wyuczone nawyki rozglądania się i obserwacji otoczenia, wyostrzenia zmysłów. Jednakże, poza mocnym wiatrem i szumem liści w koronacji drzew nie słyszałeś niczego niepokojącego. Kroki dwóch istot idących koło Ciebie były łatwe do rozróżnienia.
Dlatego też, gdy usłyszałeś damskie buty idące gdzieś za Tobą, zwróciłeś na nie uwagę. Słyszałeś je setki razy wcześniej, wraz z migającą kątem oka czerwoną suknią, która nie należała do Tavar.
Dagmara jednak nie wywoływała teraz w Tobie niepokoju. Była sojuszniczką, która obiecała Ci ważne dla Ciebie rzeczy. Kto z Tercji by się odważył szukać księcia Sephresa? Czy lisz nie był ważny dla tak zwanych Styryjczyków? Dlaczego go nie szukali? Poczułeś irytację. Wizja idącej za Tobą kobiety, która w ciągu ostatnich paru godzin przestała Ci być nieprzyjazna, aktualnie sprawiła, że poczułeś, że masz wsparcie i że Eshkara poważnie podchodzą do kwestii składania hołdu. Nie byłeś sam. Przyzwyczaiłeś się do jej kroków teraz na tyle, żeby szukać uchem innych dźwięków. Nigdy wcześniej Ci się to nie udało...

Mordrim - 13-11-2017, 22:33

Thorgrim nadal kroczył przez las, idąc za Sangre i obok elfki, która szła koło niego. Cały czas czuł wewnętrzny niepokój, przez co cały czas trzymał rękę na swym młocie. Podczas pobytu w osadzie jeszcze kilka godzin temu wymyślił modlitwę na cześć Echirona, którego nadal uważał z swego przodka. W trakcie marszu starał się być czujny. Po raz pierwszy zaczął mówić słowa tej modlitwy półszeptem.
Wpierw widzisz światło. Po nim nadciąga grom. Krew. Ogień Stal . Błyskawica. Ja ostatni modlę się do pierwszego.
Ocaliciela ostatniego. Niszczyciela orków. Pana światła. Ja ostatni ze swego rodu modlę się do pierwszego.
Ja Thorgrim Tordenskrall modlę się do ciebie Echironie Tordenskrallu. Twórco mego Rodu. Czuwaj nad nami w trakcie tej podróży. Chroń nas od złego.

Przez ten cały czas wierzył, że jednak Echiron jest jego przodkiem i nadal ani na chwilę nie zwątpił.

Piotr - 13-11-2017, 23:47

Tylwin z zadowoleniem popatrzył przed siebie.Z ulgą pomyślał o tym że już niedługo będą na miejscu. "Jak ja dawno nie widziałem tych terenów..." pomyślał z melancholią. Wydawało mu się że od czasów gdy beztrosko biegał po tej okolicy minęły wieki.
Z tego co pamiętam gdzieś za tym rozstajem który majaczy przed nami znajduje się wioska?Czy może miasteczko...Eh, nie ma co dawno mnie tu nie było.A tak w ogóle to jak ci się powodzi? Doczekałeś się w końcu swojej upragnionej licznej rodziny?

Yarant - 14-11-2017, 00:08

No prawie. Za rozstajem jeszcze kawałek, ale to naprawdę niedaleko. Ach, kiedyś to było w ogóle cudownie. A, właśnie. Wiesz ty co? Mam wnuczkę. Jest jeszcze młoda, ale rośnie jak na drożdżach. Oprócz tego na naszych rodowych ziemiach żyją jeszcze moje pozostałe wnuczęta, razem z synem chyba go pamiętasz prawda? Więc można powiedzieć, że się doczekałem licznej rodziny. Ha. Ha.
Szkoda tylko mojego kochanego braciszka Gotarda, pojechał na tą przeklętą wojnę i nic o nim nie wiadomo,
mam nadzieję, że przynajmniej jego zwłoki nie poniewierają się w jakimś lesie. Miał być z niego wszak paladyn Morta.
Zakręciła mu się łezka w oku, którą szybko wytarł rękawem. Po tym zamilkł i zaczął wpatrywać się w ziemię.

Ashana - 14-11-2017, 19:19

Teraz Silana szła w milczeniu, i wpatrywała się w czubki swych butów, dookoła niej słyszała podmuch wiatru i szepty krasnoluda, jednak nie przysłuchiwała się im. Miała na głowie ważniejsze problemy, był nim między innymi Justynian. Pamiętała jego ostatnie spojrzenie zanim uciekła z osady, pełne rozczarowania. Tęskniła za przyjacielem, wspominała ich wspólne chwile, gdy razem zgłębiali tajemnice magii, i gdy razem się śmiali. Te wesołe wspomnienia przysłoniła elfce wizja najbliższego spotkania z przyjacielem. Nie będzie już siedzenia nad zaklęciami, i picia samnijskiej. Znowu będzie rozczarowanie, smutek, a może nawet śmierć. NIE! Elfka nie byłaby wstanie skrzywdzić Justyniana, ale jeśli on będzie chciał ją zabić za zdradę, to co ona będzie musiała zrobić. Z przemyśleń wyrwał ją coraz bardziej doskwierający głód, który elfka "zamaskowała" chowając twarz bardziej w kaptur. Lecz myśli o Justynianie jej nie opuściły. Siedziały z tyłu jej głowy, a wizje najbliższego spotkania stawały się coraz bardziej makabryczne
Deft - 14-11-2017, 21:51

Szedł w milczeniu. Wiatr smagał jego twarz. Szepty, chlupanie błota, skrzypienie gałęzi czy szelesty dookoła zdawały się być bez najmniejszego znaczenia. Liczył się każdy inny dźwięk. Oczywiście, szczęk dobywanego miecza czy naramienników wyróżni się na tyle żeby przykuć uwagę Sangre... ale na razie pogrąża się on statycznym bezkresie swojego braku myśli, jak w białym, półprzezroczystym oceanie, w którym pływa tylko jedna rybka. Jedna, krwiście czerwona, uciekająca przed spojrzeniem rybka.
-Dagmaro, jesteś tu? Chciałem widzieć, dlaczego prześladujesz Czarną Tercję. Czy to tylko żądza zemsty, czy jest coś więcej?

Leite - 15-11-2017, 00:14

Ost & Tylwin
Wyszliście z leśnej drogi na trakt, prowadzący z południa na północ, gdzie lekko zakręcał. Był z ubitej ziemi, teraz lekko wilgotnej i rozmiękkłej od deszczu, choć większa część była zdatna do użytku bez plam błota, lepiących się do butów.
Na wprost was wychodziła na trakt leśna ścieżka podobna do tej, którą właśnie opuściliście. Wiadomo wam było, że prowadzi prosto na zachód - szliście tędy do opuszczonego domku w lesie.
Na środku rozstaju rósł wielki, rozłożysty dąb. Jego pień mógł mieć obwód powyżej półtora metra, a długie gałęzie trzeszczały złowieszczo na wietrze, który wił się również między liśćmi, tworząc szum.
Droga do domu Osta była z waszej prawej. Wiedzieliście (a przynajmniej Ost wie...), że z tego rozstaju czeka was jeszcze jakieś cztery i pół kilometra drogi.

Thorgrim
Gdy zacząłeś szeptać, poczułeś się pewniej. Poczułeś również nikłą obecność. Wypowiadane słowa miały swój ciężar, padający niczym młot na kowadło.
Po skończeniu modlitwy poczułeś ogarniające Cię lekkie ciepło. Co prawda, dookoła wciąż wiało, ale dla Ciebie odczuwalna temperatura wzrosła, nie na tyle, żebyś się pocił, ale by chronić Cię przed chłodem nocy i wyziębiającym, lekkim deszczem.
Mimo wszystko pozostałeś czujny, zatem gdy nad Twoją głową rozległ się trzask, natychmiast spojrzałeś do góry i, widząc spadający duży konar, błyskawicznie odskoczyłeś. Nie do końca Ci się to udało, bo cienkie gałązki chlasnęły Cię po głowie, aczkolwiek nie spowodowały żadnych obrażeń. Silana miała mniej szczęścia. A wiatr nie był aż tak mocny.

Silana
Myśli o Justynianie pochłonęły Cię. Nie widziałaś już drogi, tylko pełną wyrzutów twarz mężczyzny w reakcji na Twoje decyzje. Nigdy wcześniej nie sądziłaś, że dasz radę się tak zaprzyjaźnić z jakimś powierzchniowcem, a tym bardziej żywić do niego takie uczucia. Ofiryjczyk również mógłby przyłączyć się do Echirona, jego moc by zapewne się zwiększyła...
Był za słaby, żeby się zdecydować...Teraz ja tu jestem, a jestem znacznie potężniejszy...
Głos Echirona rozległ się cicho w Twojej głowie, wraz z otaczającym Twoje ciało ciepłem, zupełnie jakbyś narzuciła na siebie futro.
Patrzyłaś pod nogi, zamyślona, co sprawiło, że Twoja reakcja na niespodziewane zagrożenie była opóźniona. Zoorientowałaś sie, co się dzieje, za późno, więc gdy odskoczyłaś, konar uderzył Cię w plecy i przewrócił. Nie był zbyt ciężki, byłaś w stanie go sama odrzucić, ale leżałaś, zatrzymana szokiem. Gdybyś się nie ruszyła, spadłby Ci na głowę i spowodował o wiele większe obrażenia. Na razie jednak tylko odczuwałaś lekki ból, ciągnący się przez połowę pleców. Cholera, jak, nie wiało tak mocno...

Sangre
Biel pustki. Czerwony kolor. Ciche kroki za Tobą. Ładne połączenie kolorów, niczym krew na śniegu...
Czerwona rybka w Twoich myślach rozpłynęła się w czerwoną smugę, falującą lekko pośród bieli. Nie tyle, co to widziałeś, a raczej czułeś, niczym wspomnienie, którego nigdy nie było. Cichy, hipnotyzujący głos pojawił się w Twojej głowie.
Jestem...
Przypomniała Ci się scena w korytarzach szaleństwa, scena chwilowej grozy i niepokoju, gdy Dagmara powiedziała reszcie Twojej "drużyny", kim jesteś. Gdy krążyła między wami, odkrywając wasze najgłębsze lęki i najskrytsze marzenia. Kethren, jak ostatni głupiec, zignorował Twoje zdolności, podobnie reszta.
A ja nie...Kiedy byłyśmy dziećmi...przyszły potwory... głos Dagmary nie zmienił swojego hipnotyzującego tempa ani tonu, lecz takiej ciemności i zimna, jakie wyrażał, nigdy w życiu nie czułeś. Więc ja też stałam się potworem...chcę ich złamać, wpędzić w obłęd tak samo, jak oni...beznamiętnie strzelili do mojej siostry...
Głos cicho odpłynął w momencie, w którym rozległ się głośny trzask i na Ciebie oraz dwójkę istot spadł ułamany konar. Ty zdążyłeś odskoczyć, podobnie Thorgrim, chociaż miał minimalnie mniej szczęścia. Silana jednak upadła pod wpływem uderzenia. Zorientowałeś się, że nie wieje aż tak mocno, by tego typu gałęzie spadały na ziemię.
Gdy stanąłeś pewnie na nogach, lustrując okolicę, Dagmara odezwała się znowu.
Czy trzeba Ci więcej powodów, by zniszczyć te godne pogardy istoty...?

Mordrim - 15-11-2017, 00:59

Thorgrim podszedł do Elfki.Nic ci się nie stało podziemna? Pomógł jej wstać podnosząc ją z ziemi i jeszcze przez sekundę analizował jakim cudem Taki konar spadł przy tak słabym wietrze. Chyba jego modlitwa została wysłuchana ponieważ poczuł że ktoś nad nim czuwa. Sięgnął po manierką z wodą, którą miał przy pasie. Odkręcił po czym wziął łyk wody ze źródełka, z którego ją pobierał przy chatce. Ciągle starał się zachowywać czujność choć wokół panowała ciemność i ciężko było cokolwiek zobaczyć.
Yarant - 15-11-2017, 21:35

Gdy Ostergarberd dotarł do skrzyżowania, obszedł drzewo z dość sporej odległości ze względu na kałużę, która powstała na drodze. Tylwinie wiesz dlaczego to drzewo jest wyjątkowe? Otóż jest na nim wyryta przysięga miłości pewnej pary z wioski, jest jednak wycięte wśród gałęzi więc ci go nie pokarzę.
Ashana - 15-11-2017, 22:24

Elfka spojrzała na konar z zawiścią, i odrazą, jakby było ono truchłem wroga. Ten kawałek drewna spowodował że Sil przestała rozmyślać nad ważnymi dla niej sprawami- eszkara, Echiron, jedzenie... Justynian. Ból pleców był tylko kolejną rzeczą przez którą Silana patrzyła tak a nie inaczej na tą kłodę. Jestem cała, krasnoludzie odparła elfka na pytanie Thorgrima, siląc się przy tym na uśmiech, który przypominał bardziej grymas.
Piotr - 15-11-2017, 23:11

Tylwin rozejrzał się po rozstaju. Jak przez mgłę pamiętał to miejsce, jednak nie był zdolny do określenia jak daleko znajduje się miasteczko. Widok potężnego drzewa wokół którego hulał wiatr jednocześnie wzbudził w nim niepokój, jak i obudził pewne wspomnienie. Drzewo było łudząco podobne do tego które rosło nieopodal chaty jego pierwszego mistrza.Pamiętał jak w ciepłe letnie dni siadał pod jego potężnym pniem i obserwował śmieszne,czerwone owady które biegały pośród jego korzeni. Ale to drzewo było inne. Mimo podobnego wyglądu Tylwin za żadne skarby nie położył by się pod nim. Nawet romantyczna opowieść Osta nie poprawiła jego wizerunku w umyśle czarownika. Krążąc myślami wokół przeszłości uświadomił sobie dosyć ważną rzecz. Wypadało by rozmówić się z Świętopełkiem. Być może posiada jakieś przydatne informacje. A nawet jeśli nie to i tak wypadało by mu powiedzieć jaki jest ich plan na chwilę obecną. W końcu jego obecny mistrz mimo swojej dosyć mocno "odmiennej" formy wciąż posiadał pewną gamę możliwości. Zatrzymał się i przemówił do swego towarzysza:
Osterze, zatrzymaj się proszę.Muszę zrobić coś dosyć...ważnego. Zapewne pamiętasz Świętopełka.W końcu to on wskazał ci drogę do tej opuszczonej rudery. Widzisz, chciał bym się z nim skontaktować.Nie powinno mi to zająć dużo czasu,ale mam do ciebie prośbę. Mógł byś się w tym czasie rozglądać dookoła? Być może jest to zbyteczne,ale będę się wtedy czuł trochę pewniej.
Po wypowiedzeniu tych słów Tylwin stanął w miejscu. Spokojnym tonem zadał pytanie:
Świętopełku, czy słyszysz mój głos?

Deft - 16-11-2017, 00:44

Jej głos był cichy i hipnotyzujący, ale każde wypowiedziane słowo świdrowało głowę Sangre. Drżało i pulsowało zatknięte między nerwy, podobnie do uczucia które czuje się budząc po ciężkim ciosie w potylice. Lecz mimo tego, Sangre nigdy czuł się tak spełniony. Ta istota która od lat rozmywała się na granicy jego wzroku, teraz rozmawiała z nim. Wiedział że przekazując jej tablicę odniósł sukces. Czuł, jakby jego ręka coraz mocniej chwytała ciemność, a i ciemność chwytała ją. Przestawały się liczyć głód, chłód, zmęczenie. Znaczenie miał gniew. Nieprzebrany ogrom gniewu, który od lat kumulował się w Sangre. Gniew, który już wkrótce miał z hukiem wydostać się z lodowego wnętrza nekromanty, za sprawą Dagmary. Tej, która go rozumiała. Bo czy nie była Ona kiedyś do niego podobna ? Co trzeba czuć, aby stać się Eshkara ..?
Czy zemsta jest potężniejsza od obrzydzenia, czy może tamta dziewczynka była potężniejsza ode mnie ? - Pomyślał sam do siebie, ale po chwili odgonił te myśli.
- Nie jestem w stanie sobie wyobrazić co czujesz, Pani, ale ja również nienawidzę tych ludzi. Za to kim są i za to co Ci zrobili... Przysięgam że nie poprzestanę, póki Twoja zemsta nie będzie spełniona. Póki w żyłach Kethrena i Imiry płynie krew. Póki cała cholerna Czarna Tercja, Styria i wszyscy brudni ludzie tego świata żyją.

Był pewien swoich słów.
Lecz...
Kethren i Imira. Potwory, które beznamiętnie zabijają... czy aż tak się od nich różnię ?
Fakt, oni robią to bo taki mają rozkaz, bezmyślnie. Ja decyduje sam za siebie. To JEST różnica.
- Stanął wyprostowany, z głową prosto i tak patrzył, na przyszłość -
Ja zabijam z dumą, oni z przymusu. I dzięki temu jestem potężniejszy. Godny uwagi Eshkara, czyż nie?
Zerknął przez ramię. Krasnolud i Elfka zdawali się być w porządku, dziwnie połączeni zerwanym konarem, z perspektywy Sangre.
- To nic takiego, - tylko cholernie dobra imitacja wystrzału, pomyślał - chodźmy dalej. Przed nami lepsza droga.
Nie czekając na odpowiedź, ruszył dalej, w stronę rozstaju.

Leite - 16-11-2017, 14:16

Tylwin
Popatrzyłeś na drzewo. Sprawiało wrażenie zagniewanego, to znaczy, gdyby oczywiście mogło być świadome. Poza wielkością i wiekiem, w sumie niczym nie przypominało tamtego rozświetlonego, łagodnie szumiącego buku. Tutaj był tylko zimny wiatr, lekki deszcz i rzadziej ostre światło księżyca.
Na twarzy Ostera malowało się lekkie zaskoczenie, najwyraźniej nie wiedział, kto go odwiedził tej nocy. Zignorowałeś to. Przemknęły Ci przez głowę urywki myśli - potęga, magia ognia, czarownictwo.
Westchnąłeś I uczuliłeś zmysły. Może gdzieś ntu krążył...?
Ale poza wiatrem i deszczem nie było tu nic.

Ost
Odczułeś pewne zaskoczenie, słysząc, że odwiedził Cię Świętopełek. W jaki sposób Tylwin chciał się z nim skontaktować, skoro dookoła nikogo nie było? Zastanowiła Cię przysięga miłości na drzewie i podumałeś przez chwilę nad losem kochanków, gdy usłyszałeś kroki na ścieżce za tobą.

Thorgrim
Uczucie delikatnej obecności nie znikło, zatem uznałeś, że z pewnością coś do Echirona dotarło. Woda w manierce smakowała czystością, była krystaliczna i bardzo zimna. Nie sprawiła jednak, że poczułeś się gorzej, przez ciepło, które Cię otaczało. Dookoła poza ponuro szumiącymi drzewami nic nie było, jedynie Sangre poszedł już do skrzyżowania i właśnie na nie wychodził.

Silana
Wstałaś I uniosłaś drewno, rzucając je z wściekłością na pobocze. Twoje plecy zapulsowały, najwyraźniej mimo ubrań powstało długie zadrapanie, prawdopodobnie otoczone siniakami. Skrzywiłaś się na ten zbieg okoliczności i ruszyłaś dalej, rana Ci nie przeszkadzała na tyle, by być poważnym problemem.

Sangre
Gniew pulsował w Twoich żyłach, niwelując chłód, jaki zaczynałeś czuć w palcach. Serce przyspieszyło, jakbyś był podekscytowany, jak zawsze, gdy coś tak mocno skupiało Twoje myśli. A gniew, połączony z lodem, skutkował naprawdę ciemnym połączeniem, godnym ciemności.
Zemsta jest równie potężna, jak Twoje odczucia, Sangre...
Dagmara wiedziała nieco więcej na twój temat, niż się tego spodziewałeś.
Przyjmuję Twoją przysięgę, nekromanto. Twoja moc jest potężna i bardzo przydatna, a staniesz się jeszcze silniejszy z czasem.
Zamilkła na chwilę, delikatnie wpływając na Twoje odczucia. Czułeś się tak, jakby ktoś Ci bliski, nawet bardzo, stal koło Ciebie, lekko Cię dotykając, powodując przyjemność. Nie czułeś tego od...od...
Jesteś. Każdy z nas jest częściowo potworem, ale niektórzy, jak Ty.. I ja... Robią to w słusznym celu, a nie dla pustych wartości...
Wyszedłeś na rozstaje. Na wprost Ciebie, obrócony tyłem, stal Tylwin, najwyraźniej na coś czekając. Przed nim, na środku rozstajów, rósł duży dąb, który już widziałeś, w drodze do domku. Ost stał gdzieś po Twojej prawej, bliżej ścieżki prowadzącej na północ.

Yarant - 16-11-2017, 19:34

Usłyszawszy jakieś kroki za sobą, postanowił przyjrzeć się kto idzie. O! Bardzo szybko nas dogoniliście. Mam nadzieję, że nie spotkały was żadne problemy po drodze.
Mordrim - 18-11-2017, 00:29

Krasnolud ponowił marsz po napiciu się wody. Nie zdejmował ręki ze swego młota bacznie się rozglądając po okolicy. Już wiele lat minęło od kiedy tu był. Pamięta jak wiele z tych drzew było jeszcze małymi siewkami. Dużo się zmieniło oj dużo.
Piotr - 18-11-2017, 01:08

Tylwin patrzył chwilę przed siebie. "Cóż,mam nadzieję że Świętopełek jest gdzieś w pobliżu. Pozostaje mi liczyć na to że pokaże się gdy uzna to za stosowne". Czarownik poczuł lekki niepokój. Nie lubił chodzić po nieznanych mu traktach. Wiązało się to oczywiście z dozą ekscytacji charakterystyczną dla czegoś nieznanego, ale nie było to doznanie warte podejmowania ryzyka. Szczególnie teraz, gdy wydawało się że pół znanego świata za koronny cel postawiło sobie zabicie ich. Tylwin spojrzał ponownie na owo złowrogie drzewo. Nie był pewien dlaczego zwyczajnie wyglądające drzewo budziło w nim aż taki niepokój. Ale był pewien jednego- z cała pewnością nie ma ochoty bezpośrednio się o tym dowiadywać. Po chwili obserwowania powykręcanych niczym setki czarnych dłoni sięgających w wszystkich kierunkach gałęzi drzewa przeniósł wzrok na czubki własnych butów. Zaczął myśleć o temacie który niezmiernie intrygował go od momentu gdy pierwszy raz o nim usłyszał: Felnorze. Nie wiedział o nim praktycznie nic, lecz każda niewiadoma tylko bardziej rozpalała płomień jego ciekawości. Gdzie leży to tajemnicze miejsce, dlaczego upadło,jak wyglądało i co najważniejsze-W jaki sposób da się do niego dotrzeć i wynieść je z powrotem na światło dzienne. Przynajmniej na niektóre z tych pytań odpowiedź znał jego pan-tego Tylwin był pewien. Ale nie był to czas i miejsce by go o to zapytać. W dodatku czarownik sam do końca nie wiedział jak się z nim skontaktować...
Z zamyślenia wyrwały go odgłosy dochodzące zza jego pleców i Ost odwracający się w tamtym kierunku . Sam również obejrzał się za siebie. Miło ucieszył go widok reszty grupy.Mimo wszystko idąc razem byli bezpieczniejsi.Stanął obok Osta i odezwał się:
Zaprawdę, cieszy mnie wasz widok towarzysze!Mam nadzieję że udało się wam pokonać tą nieszczęsną błotnistą drogę bez większych przeszkód, tak jak nam. Ale nie czas teraz na długie rozmowy. Pogawędzimy gdy będziemy już na miejscu.
Po wypowiedzeniu tych słów Tylwin zaczął iść w ślad za Thorgrimem.

Ashana - 18-11-2017, 03:27

Sil szła z tyłu i spoglądała spod kaptura spojrzeniem które nie mówiło nic, było jak Lodowata nieskończona pustka, która odzwierciedlała aktualny stan jej umysłu. Gdy analizowała po raz setny swoje problemy, decyzje i zastanawiała się nad ich słusznością oddalała się od świata rzeczywistego, od kompanów i od Echirona. Starała się opamiętać jednak to wszystko wciąż krążyło jej z tyłu głowy... Tak samo jak Justynian... Elfka szła teraz łapiąc się za ramiona z całej siły, jakby chciała skruszyć sobie kości. Przez to że prowadziła życie wśród ksiąg nie miała szans na osiągnięcie takiego efektu. Zamiast tego jej palce lekko się zaczerwieniły. Mimo tego trzymała się dalej za ramiona.
Muszę przestać. Sil nie myśl o tym. Nie przejmuj się czymś takim. Szakal nie będzie chciał słabych sług. Ale ja zaraz oszaleje. Potrzebuje Justyniana. On mnie zrozumie. Nie on ma mnie za zdrajczynię. A jakbym nie przyłączyła się do Szakala? Może da się to odwrócić Po tych myślach przypomniała sobie uczucie ciepła jakie poczuła chwilę wcześniej. NIE. Ta decyzja jest dobra. Dobra? Nie...Najlepsza! A to że Justynian ma ją za zdrajczynie, to jego problem. Elfka wie że nie będzie potrafiła go skrzywdzić, ale będzie potrafiła spojrzeć mu bez wyrzutu w twarz. Teraz szła pewnym krokiem, mimo lekkiego bólu pleców który odczuwała szła wyprostowana, a jej spojrzenie mówiło wiele, za wiele by je odczytać. Ale pewne było jedno. Można było w nich dojrzeć coś na kształt lekkiej iskierki obłędu, szaleństwa... a może była to odwaga?

Deft - 18-11-2017, 23:31

Słowa towarzyszy były impulsem zewnętrznym, takim na jaki Sangre zwracał uwagę kiedy był głęboko zamyślony, a musiał pozostać czujny. Kiedy do niego dotarły odruchowo chwycił za miecz i zaczął lustrować okolicę. Dopiero po chwili opamiętał się, puścił rękojeść i wyprostował się.
- Zgadzam się. Tędy ? - rzucił od niechcenia i zaczął dreptać w stronę ścieżki na północ. Jaki w ogóle był sens ich wypowiedzi ? Ehh...
Wdech. Wydech.
- Dziękuje. Twoja opinia jest dla mnie bardzo cenna, choć mam wrażenie że trochę mnie przeceniasz Pani. Nie mam siły ani wiedzy tak wielkiej jak niektórzy z moich wrogów... Jeśli wolno mi spytać, a'propos słusznych celów, chcę służyć Eshkara, ale wiem mało, chociażby o Szakalu. Wyjawiłabyś mi Pani, czego On oczekuje od Ciebie ? To bardzo pomogło mi zdecydować co mam czynić. Chronić czy atakować, skryć się czy rekrutować popleczników ? Obu na raz nie da się wykonać, a obawiam się konsekwencji, jeśli zadziałamy pasywnie, jeśli Szakal potrzebuje działań agresywnych lub na odwrót... Czy jest On gotów, ale coś go powstrzymuje i powinniśmy temu przeciwdziałać, czy może połączenie między naszymi światami jest za słabe ?
Z każdym zdaniem Sangre jego głos był coraz mniej pewny i drżał bardziej. Chciał służyć Eshkara i potrzebował do tego odpowiedzi na to jedno pytanie : pasywność czy aktywność ? Czuł się nieswojo zadając je istotom o tyle potężniejszym i wspanialszym od siebie, ale stwierdził że warto zapytać, bo jeśli zacząłby działać w błędną stronę, konsekwencje były gorsze, niż wstyd który teraz czuł. Gdyby nie dziwna, nienaturalna bliskość, jaką odczuwał względem Dagmary, nie śmiałby zapytać.
- Wybacz śmiałość...
Czekał. A jego zmysły i nerwy wariowały. Miał wrażenie że za chwilę Echiron i Lyria pojawią się obok Dagmary i oznajmią, że ten człowiek przekroczył granicę i trzeba go uśmiercić. Skupiał się na ich domenach. Podświadomie wyszukiwał ich obecności. Pewien słuszności swoich pytań, niepewien czy wolno mu znać odpowiedź...

Leite - 19-11-2017, 01:29

Wszyscy
Spotkaliście się ponownie na rozstaju.
Wszyscy, którzy uznali, że służba Eshkara jest drogą słuszną.
Tylwin, czarownik, młody jeszcze mężczyzna. Ostergarberd, starszy przedstawiciel rodzaju ludzkiego, szlachcic. Elfka podziemna, z pałającą z oczu dziwną energią. Krasnolud, skupiony na sobie. I Sangre, mający najwyraźniej inne rzeczy w głowie, niż rozmowa z resztą.
Ten ostatni, nie czekając, ruszył w kierunku północy. Zaraz za nim ruszył Thorgrim i Tylwin.
Dąb nad/za wami sprawiał coraz bardziej nieprzyjazne wrażenie, trzeszcząc złowieszczo. We wszystkich nagle obudziła się chęć, by jednak ruszyć sprawnie dalej.
Okolica się nie zmieniła. Nie zauważaliście podejrzanych ruchów czy dźwięków.

Silana
Uczucie ciepła Cię nie opuszczało, a Echiron ponownie przemówił.
Wiesz o tym, że zapewnię Ci naukę kolejnych żywiołów...Dołączenie do mnie to najlepsze, co mogłaś zrobić.
W pewnym sensie jego słowa odpowiadały Twoim myślom. Zadecydowałaś, że nie będziesz wątpić w swoje decyzje. Na tym polegała sztuka istnienia. Na tym, by przeżyć i stać się potężniejszym.
Ponownie usłyszałaś wilki, ale głośniej, niż poprzednio.

Tylwin
Pierwszy raz w życiu ciekawość była w Tobie tak mocna, jak troska o bezpieczeństwo i pragnienie potęgi. Felnor pochłaniał Twoje myśli. Przypomniałeś sobie kolorowe, żywe malunki na twarzy Echirona. A może to były tatuaże? Nie byłeś pewien, chociaż był tak jasno oświetlony swoją mocą ognia. Chodził bez strachu w otoczeniu płomieni i stanowił wyrazisty kontrast dla ciemności, panującej z drugiej strony placu. Chciałeś być równie potężny, jak on, żadna istota do tej pory nie zrobiła na Tobie tak ogromnego wrażenia.

Sangre
Pozostałeś czujny. Zawsze byłeś czujny, nawet w trakcie snu. Dlatego też Twoje wyczulone uszy były w stanie usłyszeć odległe, ledwo słyszalne wycie wilków. Typowy odgłos nocy.
Nigdy nie miałeś problemu ze wstydem, bo Twoja moralność była zupełnie inna, niż tych śmieci ludzi, a działanie według niej nie powodowało wstydu. Nie ze strony poniższych istot.
Ale Dagmara nie była poniższą istotą i przyznanie się do niewiedzy lub okazanie słabości było dla Ciebie bardzo trudne. Pierwszy też raz w życiu pytałeś się kogoś o radę, co robić...
Szakal chce emocji. Chce zrobić z wszystkich ludzi niewolników, którzy będą mu dostarczać tego, czego pragnie. Będzie ich torturował, tworzył najgorsze rzeczy, jakie jest w stanie.
Dagmara stawiała słowa powoli, zastanawiając się nad każdym kolejnym zdaniem, jednakże nie porzuciła swojego typowego tonu.
Na razie jest zbyt mało sług Szakala, by przeprowadzać otwarte działania, Sangre...A jak ogłosisz wszem i wobec wśród tych szczurów, że jesteście sługami Szakala, to was wytropią i zagryzą w najgorszy sposób, jaki im przyjdzie do głowy...
Nie wyśmiewała Cię, nie dała po sobie poznać w jakikolwiek sposób, że kpi z Twojej niepewności. Wprost przeciwnie, jej ton brzmiał tak, że poczułeś się nieco mniej niepewny.
Kroki za Tobą. Lekki zapach, który dopiero co wyczułeś, przywodzący na myśl narcyzy. Niby piękne kwiaty, ale mimo wszystko wiedziałeś, że są trujące, gdy się z nimi nieodpowiednio obejdziesz.
Nie było tu Lirii ani Echirona. A jej obraz był tylko iluzją, jak podejrzewałeś.

Yarant - 19-11-2017, 16:20

Teraz gdy wszyscy byli już razem, Ost poczuł się trochę pewniej. Smutek związany z nieznanym losem młodszego brata, został przyćmiony, przez coś czego Ostowi brakowało od bardzo dawna. Cel. Teraz gdy może działać na korzyść Eshkara, jego zdaniem jedynej szansy na dawną Północ ze swojej młodśoci, czuje się potrzebny. Nie żeby wcześniej nie był. Teraz jest potrzebny czemuś potężniejszemu, czemuś co być może go obdarzy choć nikłym cieniem swojej potęgi. Cieszę się. powiedział cicho, można pomyśleć, że tyko głośno myślał, ale te słowa dodały mu otuchy i wiary w to co robi. Wymacał za plecami swoją siekierę aby upewnić się, że tam jest, ale wyczuł coś jeszcze. No tak, przecież mam ten zwój. Podszedł do Silany ze zwitkiem papieru w dłoni. Przypomniałem sobie, że zabrałem ze sobą jakieś zaklęcia psioniczne, prawdopodobnie już i tak je znasz, ale może do czego ci się przydadzą. Po czym podał Elfce zwitek papieru.
Ashana - 19-11-2017, 19:07

Elfka spojrzała na Osta, a następnie na wyciągniętą w jej stronę jego dłoń w której trzymał zwitek. Ostrożnie sięgnęła po zaklęcia, jakby były zarazem czymś najcenniejszym, a zarazem czymś co mogło kosztować ją życie. Gdy tylko dotknęła papieru opuszkami palców zabrała go w mgnieniu oka i schowała do torby.
- Dziękuję ci Wyszeptała elfka na tyle głośno by dotarło to do uszu mężczyzny, a na jej twarz wstąpił lekki uśmiech. Ost trafił idealnie. Nic nie mogło bardziej uszczęśliwić Silany niż zapiski z zaklęciami. Nawet jeżeli szpiczasto ucha je znała nie było to ważne.
Dobrze a teraz przydało by się żebyśmy przyśpieszyli kroku. Wolałabym nie spotkać wi... wilków które są wcale nie tak bardzo daleko stąd, o ile mnie mój słuch nie myli. A ja naprawdę bardzo nie chcę dzisiaj spotykać żadnych przeszkód które stanęłyby między nami a spokojnym miejscem w którym moglibyśmy się naradzić

Piotr - 20-11-2017, 23:56

Tylwin kątem oka dostrzegł Osta dającego elfce jakiś zwitek papieru. Nie wiedział dokładnie co to jest, ale sam fakt że ów dar nie został z góry odrzucony poprawił mu trochę humor. Może jednak była jakaś nadzieja rozpoczęciu współpracy między całą grupą...
Bawiąc się jednym z amuletów począł rozmyślać o Echironie, o jego mocy,wiedzy i pochodzeniu. Poczuł lekki smutek gdy uświadomił sobie ile arcydzieł sztuki,architektury czy muzyki mogło zaginąć wraz z upadkiem owych tajemniczych wysp. Cóż, być może wciąż istniała nadzieja że chociaż ułamek tego ocalał. Inną kwestią była moc. Tylwin urodził się z pewnym potencjałem, który kształcąc się rozwijał. Lecz od momentu gdy ukończył naukę wiedział że istnieje pewna granica której nie był w stanie przekroczyć korzystając z sposobów które z ucznia na mistrza przekazywali przez wieki jego mistrzowie. Musiał sięgnąć dalej, spojrzeć szerzej. To właśnie brak tych zdolności zawsze irytował go w druidach.Byli ograniczeni ścisłymi zasadami, niezdolni do korzystania z pełni możliwości jaką dawała magia, zarówno tych destrukcyjnych jak i kreatorskich...Podobnie jak ich pani, której działania niejednokrotnie przyszło mu widzieć. Zupełnie inaczej sprawa wyglądała z Echironem. Moc którą dawał była pełna, a zakres jej użycia nieograniczony...
Pogrążony w rozległym monologu wewnętrznym Tylwin szedł za krasnoludem wpatrując się w zamyśleniu w jego plecy.

Mordrim - 21-11-2017, 01:10

Thorgrim szedł za Sangre. Wiedział że im szybciej dotrą do domu Osta to będą mieli szansę na ukrycie się tam i planowanie dalszych posunięć ze strony naszej grupy. Krasnolud podczas marszu krasnolud rozmyślał nad tym jaką mocą włada jego przodek. Magia runiczna sama w sobie jest już potężna ale nawet ona nie była w stanie zniszczyć kamiennej tablicy. Nawet z pomocą innych magów. Zastanawiało go to czy da się ją na tyle wzmocnić by silą mogła dorównywać magii pustki. Musiał porozmawiać o tym z Echironem ale sam. Bez nikogo. Po chwili jednak wrócił do cichego mówienia modlitwy do swego przodka by nawiązać z nim jak najlepszą więź. Starał się przy tym zachowywać czujność.
Deft - 21-11-2017, 23:49

Głowa Sangre prawie parowała od przemyśleń, a głos Eshkara definitywnie nie pomagał. Potrzebował chyba na trochę wrócić do chwili obecnej, do prostego podążania leśną ścieżką i świeżego powietrza wypełniającego płuca...
- Dziękuje Dagmaro, Twoje słowa pomogły mi. Lecz czekają mnie teraz inne sprawy. Mam nadzieję że nawiedzisz mnie znów wkrótce. Będę czekał Ciemności w ciemności. - odruchowo schylił głowię i przez chwilę patrzył na swoje buty. Ile jest w tym iluzji, ile z tego dzieje się w jego głowie, a ile na prawdę, a może to tożsame ?
Uświadomił sobie że prowadzi nie znając drogi, więc zwolnił kroku. Obejrzał się przez ramię i zobaczył ich grupka znów zaczyna się rozwlekać. Zwolnił jeszcze bardziej i zaczął rozglądać sie po okolicy. Przypominały mu się młodzieńcze lata kiedy to jego opiekun próbował wpoić mu zamiłowanie do natury. Sangre nigdy nie rozumiał tego człowieka - przecież wszystko co naturalne jedynie dąży do śmierci. Ea, natura, życie jest tylko pośrednikiem...
Po chwili zrównał się z krasnoludem, który zdawał się coś mamrotać sam do siebie.
- Wybacz Thorgrimie, jeśli wyrywam Cie z zawiłych rozważań, ale chciałbym pomówić z Tobą o tych, którzy pozostali w osadzie.

Leite - 22-11-2017, 01:52

Wszyscy
Szliście w lekkich odstępach od siebie, jakieś 10 minut. Przed wami, w odległości około pięćdziesięciu metrów, widać było lekki prześwit między drzewami, zwiastujący rozstaje. Pogoda wciąż była niezmiennie taka sama - trochę wiało, trochę świeciło zimnym światłem księżyca, wciąż było chłodno, chociaż większość z was tego nie odczuwała. Las też był ciągle tak samo nieprzyjazny, zimny i ciemny. I pełen złowieszczych trzasków, chociaż to tylko wiatr.
Rozmowa się nie kleiła. Pomimo oddania hołdu nie byliście sobie jakoś bardzo bliscy, a i otoczenie nie sprzyja pogawędce.

Silana
Cóż, miałaś tylko nadzieję, że nie wykrakałaś tych wilków. Zwitek pozostawał bezpiecznie w Twojej kieszeni. Nie spodziewałaś się tego po powierzchniowcu w rodzaju Osta. Plecy Cię lekko bolały - był to zapewne spory siniak.
Ciemność lasu nie była dla Ciebie czymś nowym - w podziemiu jest wiecznie ciemno - ale mimo wszystko budziła w Tobie lekki niepokój. Nie odczuwałaś zimna, czułaś się normalnie. Końcówki uszu nie były różowe. Najwyraźniej na pewien sposób wsparcie Echirona chociaż tak działało.

Ost
Wiara wróciła do Ciebie. Wiara i nadzieja, którą straciłeś, gdy Północ straciła swoich bogów i swoje ziemie. Gdy ten cholerny Baldwin sprawił, że Północ przyjęła Opiekunów, upiornych bogów Zapołudnia.
Gdzie Mort, gdzie Swart, gdzie Toleda?
Gdzie wszystko, co znajome?
Wolałeś oddać wszystko w ręce Eshkara, niż oddać się ''Opiekunom''.
Ty również nie czułeś zimna. A i nie pamiętałeś, żeby lasy były kiedykolwiek tak nieprzyjazne.
Zbliżający się rozstaj był jednym z trzech, jakie mieliście minąć na drodze do Twojego domu. Wiedziałeś, że jakieś 600 metrów za tym przed wami jest kolejny, a potem, po dłuższej drodze, jeszcze jeden, za którym praktycznie pół kilometra były Twoje włości.

Tylwin
W pewnym sensie pogardzałeś też wszystkimi, którzy czynią dobro wyłącznie, nie robiąc nic innego. Przykładowo były takimi elfki Aenthil, zwane tawanien, które były służkami Silvy. Nie rozumiałeś, jak można chcieć ograniczenia mocy.
A teraz zamiast starych bogów są nowi. Opiekunowie. Ich domeny są większe.
Ale kogo to obchodzi, kiedy można dołączyć do Eshkara i dostać większą moc, niż jacykolwiek bogowie kiedykolwiek komuś dali?
Chciałeś działania. A na razie jedynym działaniem był marsz. Marsz, chociaż nie czułeś chłodu, a raczej ciepło. Ale las dookoła pozostał dziwny i niepokojący.

Thorgrim
Uderzanie młotkiem. I jeszcze raz. I jeszcze raz.
Wróciło do Ciebie wspomnienie siedzenia na placu w słońcu, gdy robiłeś runy, a nad Tobą stały jakieś podziemne. I śmialiście się i rozmawialiście, a nie myślałeś nawet o tym, że dwa miesiące później skończysz tu. Porzuciłeś myśli, wróciłeś do szeptania.
Powtarzanie modlitwy, poza próbą zwrócenia uwagi na siebie, było sposobem na przejście w swego rodzaju trans w trakcie marszu. Automatyczny chód, automatyczne myśli i droga mijała niepostrzeżenie. Ciepło, które najwyraźniej dawał Ci Twój przodek, niwelowało nieprzyjemności związane z długim przebywaniem na dworze. Ale las dookoła Ciebie wciąż był nieprzyjazny.

Sangre
Czułeś jej obecność, ale nie odezwała się więcej. Wciąż szła za Tobą. A ty pozostałeś czujny.
Chociaż czułeś chłód, byłeś do niego przyzwyczajony. Jako Tercja nigdy nie pracowaliście w ciekawych warunkach. Więc i teraz to zignorowałeś.
Las dookoła był ciemny, ale ciemność Ci nie przeszkadzała, stała się wręcz miła. Drzewa w niej schowane wykrzywiały pazury, ale nie robiło to na Tobie wrażenia, chociaż uczucie niepokoju wciąż pozostawało.
Miłość do natury, prff... Ciekawe, gdzie jest Sephres?

Mordrim - 23-11-2017, 20:45

Podczas marszu Thorgrim wspominał wydarzenia sprzed dwóch miesięcy. <Wszystko tak szybo się zmieniło. W jednej chwili walczyłem z Eshkarami a teraz stoję po ich stronie>. W pewnym momencie jego skupienie rozproszyło nagłe pytanie Sangre. Hmm? Słucham cię. .
Deft - 24-11-2017, 09:43

Wlekąc się noga za nogą, pierwsze kilka słów Sangre wypowiedział bezpośrednio do Thorgrima, później kontynuował swoją wypowiedź rozglądając się po okolicy.
- Z tego co się orientuję, cała wasza zbieranina magów napotkała Echirona, wliczając w to dwóch elfów z Talsoi, prawda? Czy nie byli oni zainteresowani Felnorem? A może po prostu bali się stanąć po stronie Eshkara?

Yarant - 24-11-2017, 19:06

Ach, zaiste moje domostwo należy do spokojnych miejsc, podobnie spokojny będzie też ciepły posiłek który postaram się podać. I faktycznie można by przyspieszyć kroku, las wydaje się być dzisiaj wyjątkowo niespokojny. Po tych słowach lekko przyspiesza aby wyrównać krok z Tylwinem.
Tylwinie, wcześniej pod drzewem mamrotałeś coś o jakimś Świętopełku, kim on jest? Wlepił w młodzieńca podejrzliwe spojrzenie.

Piotr - 24-11-2017, 19:30

Głos Osta wyrwał czarownika z zamyślenia.Tylwin uśmiechnął się lekko pod nosem i podniósł głowę spoglądając na szlachcica.
Widzisz Oście, można by go określić kimś w rodzaju mistrza,czy może raczej mentora. W istocie to on sprawił że stoję w tym miejscu, i zacząłem kroczyć tą, a nie inną ścieżką. W czasach gdy dopiero co zaczynałem termin u człowieka który nauczał sztuki czarnoksięskiej on właśnie go kończył. Nie pamiętam zbyt dobrze jego wyglądu z tamtych dni...W czasie nauki zdarzyło mi się go parę razy spotkać gdy odwiedzał mojego mistrza. Był całkiem majętnym człowiekiem, tego nie można zaprzeczyć,ale też trochę że tak to ujmę ekscentrycznym. Potem przestał przychodzić. Gdy ukończyłem naukę wędrowałem trochę po grodach Teralskich zarabiając na życie rzucaniem klątw i uroków miłosnych. Ale nie muszę ci chyba tłumaczyć że nie była to praca która w pełni mnie zadowalała. Postanowiłem go znaleźć, zapytać radę. Mój mistrz był poczciwym człowiekiem, ale brakło mu szerszej perspektywy. Ale on...czułem że idę do odpowiedniego człowieka. Nie wnikając w to co działo się podczas poszukiwań udało mi się go znaleźć. A właściwie to co z niego zostało...
Tylwin znowu zapatrzył się przed siebie. Ciężko było mu uwierzyć że to wszystko działo się tak niedawno...Jego życie,wiedza o świecie,cele, wszystkie te rzeczy kolosalnie się zmieniły od tamtego momentu. I to bynajmniej nie na gorsze.

Mordrim - 24-11-2017, 19:31

Thorgrim nie odczuwał zmęczenia wywołanego marszem. Nie takie wycieczki sobie urządzał. Sto lat w ruchu. Sto lat w podróży. Widział jak na przestrzeni jednego stulecia świat się zmienił. Tak. Nasza grupa napotkała Echirona w tej dziwnej anomalii. Z tego co pamiętam to temat Felnoru nie był aż tak poruszany ale prawdopodobnie Echiron mógł z niego pochodzić. Z czasów kiedy jeszcze nie był tym kim jest teraz.
Deft - 24-11-2017, 22:45

Czy to możliwe, że wszyscy Eshkara żyli kiedyś na tym świecie...?
- To dość... zaskakujące. W moim mniemaniu przynajmniej. Dwóch elfich magów morza nie drążyło tematu zaginionej, podobno zatopionej elfiej cywilizacji ?
Czy tylko Echiron utrzymał swoją egzystencję, czy może cała nacja elfów z boku przygląda się jak świat zdominowany przez ludzi upada ..?
- A z drugiej strony, Ty do Echirona przystałeś. To dla mnie trochę niezrozumiałe. Pojmujesz - Krasnolud i Elf.
Co kieruje tym Thorgrimem, i jak bardzo może on naruszyć dobro ogółu ?
Sangre przyśpieszył lekko kroku widząc, że reszta również ruszyła. W głowie miał dużo myśli, ale na razie wolał je zachować dla siebie i utrzymać Echriona jako główny wątek rozmowy... przynajmniej na razie.

Mordrim - 25-11-2017, 00:13

Zamyślił się przez chwilę.
Wspominali tam coś o tym że on Echiron chciał podnieść Felnor z dna morskiego. A uważasz że mają teraz rzycić wszystko i gonić za tą cywilizacją. Człowieku trwa wojna i jeszcze teraz jeszcze my jesteśmy na ich celu
Jego drugie pytanie chciał przemilczeć lecz uchylił mu rąbka tajemnicy.
To jest moja sprawa lecz mogę ci dać podpowiedź. ,,Gdy ogień, który trwał od wieków zaczyna gasnąć i teraz jest to tylko mały płomyk, który może w każdej chwili zgasnąć. To trzeba na nowo go rozpalić by mógł trwać kolejne wieki."
Po tych słowach zaciągnął się dymem z fajki, po czym wypuścił go przez nos.

Leite - 26-11-2017, 00:46

Dotarliscie do rozstajów. Wyglądały tak, jak poprzedni, krzyżując się z pomniejszą drogą leśną. Jej odcinek po prawej stronie był ciemny do momentu, w którym około osiemset metrów dalej mogliście zauważyć białą ścianę wąwozu, jasno oświetloną płonącym ogniem. Trakt dalej wiódł prosto, gdzie sześćset metrów przed wami było chyba kolejne rozdroże. Droga w lewo była ciemna I cicha.
Ashana - 26-11-2017, 19:57

Elfka przystanęła, rozejrzała się we wszystkich kierunkach w celu zapoznania się z otoczeniem, po czym spojrzała na Osta, ona prawie w ogóle nie znała się na powierzchni, nie licząc tego co opowiadał jej Justynian.
- To w którą teraz stronę idziemy? Ost?
Spytała Sil patrząc na staruszka, równocześnie bawiąc się kosmykami swoich włosów

Yarant - 26-11-2017, 22:55

Niezbyt zadowolony z niejasnej odpowiedzi Tylwina, oderwał od niego swoje spojrzenie aby zwrócić wzrok na Elfkę. Eeee... W tą... Nie tam... Nie no zgrywam się, nie jestem jakimś staruchem, żeby nie wiedzieć jak dojść do własnego domu. Musimy iść o tam. Wskazał palcem na dalszą część traktu wiodącą na wprost. Po tym Ost ruszył dalej i pogrążył się w rozważaniach. Ciekawe jak wygląda Echiron, czy raczej jak knot płonącej świecy, czy też jest podobny do buchającego ogniska. Chciałbym go kiedyś zobaczyć. Ale z drugiej strony nie muszę widzieć ani dotknąć aby służyć. Bogowie Północy nigdy mi się nie ukazali a służyłem im, teraz są Eshkara i służę im.
Piotr - 27-11-2017, 00:33

Tylwin otrząsnął się z zamyślenia. Popatrzył przelotnie na Osta. Gdy zorientował się że stracił zainteresowanie tematem Świętopełka przystanął kawałek za nim. "Może to i dobrze?" pomyślał. Dokończę mu kiedy indziej,w przyjemniejszym otoczeniu. Jego uwagę zwrócił blask oświetlający ścianę wąwozu.
Bandyci, myśliwi, czy może drwale obozujący nieopodal swojego miejsca pracy? A może coś jeszcze innego.Czarownik był tego odrobinę ciekaw, ale nie kwapił się do sprawdzenia tego osobiście.

Deft - 28-11-2017, 09:11

Cóż... jak widać nikt nikomu tutaj nie ufa.
Pomyślał Sangre po ostatniej wypowiedzi krasnoluda. Trochę go to irytowało, ale z drugiej strony, czuł się bardzo komfortowo wiedząc, że sam nie będzie musiał się z niczego tłumaczyć. Poszedł dalej drogą wskazaną przez Ostergarberda. Włożył ręce za pas i lekko spuścił głowę. Wiedział, że woli działać sam. Wiedział też, że drużyna może osiągnąć znacznie więcej... Tylko czy ta czwórka to odpowiednia grupa? Ciekawe kto z nich chociażby słyszał o Sephresie... swoją drogą, ja też dawno o Nim nie myślałem. Eh, takie urwanie głowy... Przypomniały mu się słowa Ifryta, irytujące oczernienia Arcyksięcia, z których jednak dało się czegoś dowiedzieć. Na przykład tego, że Sephres nigdy nie opuścił tego wymiaru. To trochę uspokoiło Sangre - przynajmniej nie będzie musiał dostać się do Pustki... Nie żeby go to nie korciło, ale na pewno jest trudniejsze niż sprawa Arcyksięcia. No właśnie, wypadałoby jakoś te sprawy połączyć. Może warto pojechać do Terali szukać śladów Sephresa i nowych popleczników? A może sensowniej skupić się tylko na pomocy Eshkara, licząc że w zamian oni rozwiążą tą zagadkę...
Pogrążając się w myślach, Sangre położył rękę na mieczu, żeby skrócić trochę swój czas reakcji. I szedł dalej

Leite - 30-11-2017, 01:21

Szliście dalej, idąc środkiem traktu w kierunku północnym. Po kolejnych sześciuset metrach od traktu odchodziła kolejna ścieżka w prawo, a grunt między drzewami, kawałek dalej, wyglądał tak, jakby znajdowało się tam spore skupisko skał i kamieni, tworzących jakąś górę czy wzniesienie. Swoją drogą, sama droga zaczęła się wznosić, najwyraźniej wchodziliście na inny, wyższy punkt w tej okolicy. Po lewej wciąż był taki sam, nudny, czasem poprzecinany krzakami, las.
Gdy droga zaczęła się wznosić i musieliście się bardziej wytężyć, by ciągle iść tym samym tempem, cisza dookoła was zaczęła być niepokojąca. Silana miała silny poczucie, że coś jest nie tak. Ost rozejrzał się nerwowo, podobnie jak Tylwin, bo obaj są wyczuleni na siły natury. Sangre poczuł mentalne ostrzeżenie, jakby cichy szept, mówiący "Uważaj...". Thorgrim natomiast zwyczajnie zdał sobie sprawę, po części po reakcjach innych, że coś jest nie tak, jak być powinno.

Deft - 04-12-2017, 10:44

Sangre zszedł z traktu, na prawą stronę. Szedł dalej, trzymając się jakieś 15-20 metrów od drogi. Wyciągnął miecz i nasłuchiwał.
Yarant - 04-12-2017, 18:23

Hmmm. Czyli nie tylko ja to odczułem. Nie dość, że kamienista to jeszcze stroma droga, na pewno nie współgra z starymi kośćmi Osta. Rozejrzał się po twarzach towarzyszy, dostrzegł na nich zaniepokojenie. Czy wy równierz to poczuliście? Zapytał tych, którzy dalej znajdowali się na trakcie, poniewarz reakcja nekromanty jasno dawała do zrozumienia, że coś go niepokoi.
Piotr - 04-12-2017, 22:35

Tylwin zatrzymał się. Mimowolnie położył rękę na rękojeści swojego miecza, po czym obrócił się w kierunku osób które zostały na trakcie.
Cóż, nie wiem jak pozostali Oście, ale ja stanowczo coś poczułem. Na odległość śmierdzi tu magią natury, lub czymś w podobie.

Mordrim - 06-12-2017, 00:59

Thorgrim po reakcji Sangre i reszty odruchowo dobył swego młota i zaczął się rozglądać i nasłuchiwać. drugą rękę położył na torbie, w której się kryły blaszki z zaklęciami runicznymi.
Leite - 06-12-2017, 20:56

Zatrzymaliście się, nasłuchując. Ost westchnął, myśląc, że nie powinno ich tu nic spotkać, wszakże do jego domu jest tylko 40 minut. Powinno minąć szybko, chyba że coś spotkają.
No ale no właśnie. Las dookoła wydawał się być spokojny.
Wydawał.
Z lewej strony drogi dostrzegliście małe poruszenie. Ciemny las ładnie, na nieszczęście dla was, maskował obce ruchy. Wiatr, szumiący liśćmi, również zagłuszał częściowo niepokojące dźwięki.
A wy w sumie szliście bez specjalnego krycia się. Każdy mógł was zobaczyć. Dowolny człowiek.
W końcu poruszenie nabrało większego kształtu. Dość nisko przy ziemi, bo maksymalnie na wysokości metra, poruszało się coś ciemnego. A za tym kolejne i jeszcze jedno, nieco oddalone. W końcu, po dłuższej niepewności, księżyc ponownie wyszedł zza chmur, oświetlając wyraźnie widoczne, wyszczerzone zęby i wykrzywiony w grymasie złości pysk. Dobiegł was też głuchy warkot.
A potem wszystkie trzy, niewyraźne wcześniej, wilki, do tej pory poruszające się ostrożnie i cicho, wyskoczyły z lasu na drogę, kierując się z atakiem na Thorgrima.

Sangre Ost Silana Tylwin Thorgrim Przeciwnicy

Mordrim - 11-12-2017, 21:10

Thorgrim miał teraz w oczach przebłysk szaleństwa. Niczego i nikogo się nie lękał. zacisnął mocno zęby i zacisnął swą dłoń na młocie. Mierzył wzrokiem najbliższego wilka po czym ruszył na niego z morderczym impetem. Młotem wymierzył cios w łeb zwierzęcia z taką siłą jakby kuł młotem o rozgrzaną stal na kowadle.
Ashana - 11-12-2017, 22:34

Elfka wyciągnęła miecz, zobaczyła jak krasnolud zamachuje się na jedno ze zwierząt młotem, po czym podbiegła do wilka który jeszcze dobrze nie wyszedł na drogę. Stanęła przed nim po czym zaczęła zasypywać go gradem ciosów
Yarant - 11-12-2017, 22:35

Ostergarberd wyciągnął przed siebie rękę, otworzył usta ale słowa stanęły mu w gardle. Już chciał wezwać ducha Jelenia. zaklął w myślach. Następnie sięgną po siekierę.Lata już nie te same, prawdo podobnie będę im tylko zawadzał. Zastanawiał się jednak jak może pomóc swoim towarzyszom. Przypomniał sobie, że trakt pod jego stopami jest wyłożony całkiem sporymi kamieniami. Po bardzo krótkiej chwili namysłu chwycił jeden z kamieni ustawił się w miejscu z którego raczej nie trafi szturmującego krasnoluda ani elfki. Wycelował najbliższemu wilkowi kamieniem w tors i rzucił.
Piotr - 11-12-2017, 23:46

Tylwin zaskoczył atak wilków. Z własnego doświadczenia wiedział że raczej niechętnie atakują ludzi, szczególnie gdy mają względnie dużo pożywienia. Ale ostatnie miesiące nauczyły go że doświadczenie bywa zawodne. Dostrzegł kątem oka elfkę i krasnoluda rzucających się do ataku na dwa wilki i Osta biorącego zamach do rzutu kamieniem. Szybkim ruchem wyciągnął z pochwy miecz i ruszył w kierunku ostatniej bestii, chwilowo przez nikogo nie atakowanej. Trzymając miecz w prawej ręce przygotował się do ewentualnego rzucenia zaklęcia. "Ciekawe czy wilki smakują tak samo jak lisy...Oby nie". Pomyślał podczas biegu. Gdy zbliżył się do zwierzęcia zaczął je atakować tnąc po grzbiecie i pysku, starając się wykorzystać dystans na który pozwalał mu jego jednoręczny miecz
Deft - 12-12-2017, 01:04

Wilki. Głupie, dzikie wilki. Tego nam do jasnej Echironowej brakowało, żeby nas potyczka z walkami zatrzymała. pomyślał Sangre, trochę zły sam na siebie że tak paranoicznie zareagował. Z mieczem w dłoni zmienił pozycje na dogodniejszą - bliżej traktu i pozwalającą pilnować pleców naszej dzielnej grupki... W końcu każda walka robi hałas, a jeśli pościg jest blisko, to lepiej jeśli nie wpadną nam na odsłonięte tyły. To samo z resztą tyczy się potencjalnych następnych wilków, ale reszta chyba sobie poradzi... Tak więc stanął koło przydrożnego drzewa* i czujnie podziwiał rozwój sytuacji.

* /jeśli jakieś jest po jego stronie, jak nie ma to kucnął żeby być jak najbardziej mobilnym i niewidocznym jednocześnie/

Leite - 12-12-2017, 01:42

Thorgrim
Zamachnąłeś się z siłą, jaka była nieznana większości ludzi oraz innych ras. Siłą, która wykorzystywana była do tworzenia najlepszych broni na świecie, o ile, oczywiście, byłbyś kowalem.
Ku Twojemu oraz najwyraźniej zwierzęcia zdziwieniu trafiłeś. Cios trafił w głowę wilka między jego uszami, powalając go z przeciągłym wycio-jękiem na ziemię, jednak nie zabijając. Zwierzę było najwyraźniej ogłuszone. Po chwili otrząsnęło się i spróbowało podnieść, ale średnio mu to wyszło, łapy nie ustawiały się tak, jak trzeba, więc wilk tylko niemrawo odsłonił zęby i zastygł.

Ashana
Pierwsze cięcie z niemal mistrzowską przecyzją odcięło wilkowi jego lewe ucho. Zawisło ono tylko na paru smutnych strzępach skóry. Kiedy zamachnęłaś się do kolejnego ciosu, zwierzę się przyczaiło i skoczyło na Ciebie, próbując ugryźć w brzuch, ale źle wycelowało, rozpruwając Ci zębami szatę. Twój następny cios wyszedł bardzo słabo, ponieważ błyskawica bólu przeskoczyła przez Twoje zranione plecy, co wilk skąpliwie wykorzystałby, gdyby nie kamień, rzucony przez Osta. Ten niewielki moment zadecydował o Twoim kolejnym ciosie, który rozciął nieco pysk zwierzęciu, jednak nie poważnie. Wówczas rozwścieczony wilk zdołał złapać Twoją rękę z mieczem zębami i szarpnąć, rozdzierając skórę.

Ost
Jak na staruszka, rzucającego w ciemności, całkiem dobrze Ci poszło. Kamień poszybował, trafiając wilka, walczącego z Silaną, w tors, nie spowodował jednak większych obrażeń. Jedynie dał elfce uniknąć ataku zwierzęcia, które na chwilę odwróciło się i warknęło w Twoim kierunku. Potem wróciło do walki, zatem następna rzecz, którą dostrzegłeś, to reszta stada, wychodząca na trakt, za Twoimi plecami.

Tylwin
Wilk położył uszy po sobie, ewidentnie zdając sobie sprawę z Twoich zamiarów. Wyszczerzył kły, błyszczące wyraźnie w ciemności i warknął. Nie zrobiło to na Tobie wrażenia, zatem po prostu go zaatakowałeś.
Pierwsze cięcie w tors wbiło się ładnie, zostawiając dość długą ranę na grzbiecie wilka. Następnie on sam niegroźnie rozszarpał Ci zębami skórę na udzie, prawdopodobnie przez to, że Twój następny cios, wycelowany w jego pysk, chybił, lekko tylko zahaczając o ucho i uderzył z trzaskiem o ziemię.
Zwierzę zawarczało głucho i ponownie rzuciło się do ataku, wykorzystując masę ciała, która popchnęła Cię na tyle, byś dość poważnie stracił równowagę. Nie upadłbyś, gdyby nie to, że wilk zacisnął zęby na Twoim udzie i nie miał zamiaru puszczać. To wystarczyło, byś przywitał czterema literami glebę.

Sangre
Kucnąłeś przy pobliskim drzewie, jakieś 5/7 metrów od traktu. Silana zniknęła w cieniu, walcząc, Ost rzucił jakiś kamień, najbliżej Ciebie znajdował się Tylwin, ewidentnie mający kłopoty. Upadł na ziemię pod naporem walczącego z nim wilka. W sumie, to dobrze zrobiłeś, chowając się w lesie, bo zza pleców drużyny na trakt zaczęły wychodzić inne wilki.

Mordrim - 12-12-2017, 13:23

Thorgrim widział że jego towarzysz może zaraz skończyć jako wilcza karma. Musiał działać szybko. Wilka już ledwo stojącego dobił kolejnym uderzeniem swego młota. Siła uderzenia byłaby w stanie skruszyć goblińską czaszkę. W jego oczach narastał gniew i szał.
Yarant - 13-12-2017, 23:26

Usatysfakcjonowany udanym rzutem, Ost rozejrzał się dookoła w poszukiwaniu amunicji. Niestety, poszukiwania przerwał mu obraz trzech szczerzących swe białe zębiska wilków, które znikąd pojawiły się z nim. Kolejne... Jest ich więcej, za nami. Szybko, przebiegł wzrokiem po walczących towarzyszach, jego wzrok utkwił na Powalonym Tylwinie. Tylwin! O nie Pieronie! Po moim trupie! Dobył na powrót swojej nieodłącznej broni i wykonał dość powolną, ze względu na swój wiek ale nadal, szarżę. Z rozbiegu zadał cios prosto w grzbiet zwierzęcia, z zamiarem zadania jak największego bólu.
Piotr - 14-12-2017, 22:19

Lekko zdezorientowany Tylwin poczuł falę bólu rozchodzącą się z jego uda. Zaklął w myślach i zaczął w swoistym przypływie sił wynikającym ze strachu i bólu walić mieczem w łopatki, kark i pysk wilka
Ashana - 14-12-2017, 23:04

Elfka zasyczała czując falę bólu przepływającą przez jej plecy i rękę,. Odruchowo cofnęła się do tyłu łapiąc wolną ręką ranioną, a następnie zadała wilkowi parę dość silnych i ciosów starając się celować w pysk, szyje, i korpus zwierzęcia.
Deft - 15-12-2017, 01:23

Oby ten starzec nie dał się zagryźć tym trzem...
Sangre możliwie szybko, przemieścił się na wysokość Tylwina. Wtedy wyszedł na drogę krzycząc :
- Thorgrim, dawaj tutaj ! Wybijemy je po kolei !
Wrzeszcząc i celując mieczem w Tylwina oraz szarpiącego go wilka, Sangre z wyćwiczonym latami walk spokojem szedł w ich kierunku. Jednocześnie miał się na baczności, czy z jego prawej strony * nic się nie rusza.
- Walcie wszystkim co macie ! To nie czas na półśrodki ! - krzyknął stojąc po środku drogi.




* /u góry obrazka poglądowego/

Leite - 16-12-2017, 16:19

Thorgrim
Młot sięgnął swego celu. Czaszka zwierzęcia rozprysnęła się na wszystkie strony, mózg wręcz wystrzelił z wnętrza głowy, obryzgując Cię razem z krwią. Strzał był na tyle mocny, że niektóre kawałki kości ledwo ominęły Twoją głowę, jedynie rozcinając Ci nieco prawe ucho. Wilk wyglądał teraz makabrycznie, resztki jego głowy trzymały się praktycznie niezniszczonego ciała. Biel kości i spływająca na ziemię krew...

Ost
Nie zdążyłeś dobiec, z resztą, jeżeli nawet, to Silana ze swoim przeciwnikiem stali Ci na drodze, przesuwając się aktywnie. Dalej był Thorgrim, który właśnie strzaskał czaszkę. Huk i chrupot kości był ohydny, mózg rozprysnął się na wszystkie strony.
A potem wilki, będące za Tobą, Cię dogoniły.
Pierwszy rzucił się za Twoją nogę, nieudolnie ją szarpiąc zębami, jednakże rozdarł Ci spodnie i trochę skórę. Zachwiałeś się, co wykorzystał drugi wilk, skacząc na Ciebie i przewracając Cię. Wgryzłby Ci się w głowę, gdyby nie to, że Sil, jakimś cudem, odwinęła się do tyłu i trzasnęła go w kark. Udało Ci się odwrócić na plecy, kiedy ten odskoczył. Wtedy minął Cię trzeci wilk, kierujący się do elfki. Ten drugi, co Cię przewrócił, stanął na Tobie łapami i warcząc, patrzył na Ciebie, szykując się do odgryzienia Ci twarzy.

Tylwin
Trafiłeś w łopatki, wilk zawył i puścił Twoją nogę, wyrywając fragment skóry i mięśnia. Zanim zdążył zrobić coś więcej, trzasnąłeś go znowu w kark, ale tym razem pod złym kątem, prawie że płazem. Kolejne trafienie w pysk, na odlew z prawej strony, zaskutkowało odcięciem części nosa i prawie całego ucha wilka. Krew bryznęła na Ciebie, nie przeszkadzając na szczęście. Noga piekła, jak cholera, a wilk odskoczył na chwilę, wyjąc przeciągle.

Silana

Wyrwałaś rękę z pyska wilka, którego najwyraźniej rozproszyła szarża Osta. Szybko zadałaś parę ciosów, jeden po drugim. Pierwszy trafił w pysk, znacząco uszkadzając wzrok zwierzęcia, następny lekko go zranił w szyję, kolejne pchnięcie w klatkę piersiową zatrzymało się na żebrach, krusząc je. Spróbowałaś ponownie trafić i zabiłaś go.
W tym momencie, niewiele myśląc, odskoczyłaś i odwinęłaś się na wilka, przewracającego Osta. Mocne uderzenie w kark wywołało jego krótki pisk i lekki odskok, przynajmniej nie wgryzł się w kark starca.
Wówczas kolejny wilk z tyłu wyskoczył na Ciebie, starając się ugryźć w nogę i niestety to mu się udało, chwycił Cię mocno zębiskami pod kolanem, na łydce i zacisnął. Zaczął szarpać, próbując Ci najwyraźniej wyrwać kawał mięsa z nogi i przewrócić.

Sangre

Nic się nie działo po prawej stronie drogi. Zobaczyłeś, jak w zwolnionym tempie, upadającego Osta i dwa wilki na nim. Zobaczyłeś Sil, którą jeden chwycił za nogę i najwyraźniej nie zamierzał puścić. Zobaczyłeś padający młot Thorgrima i mózg. I uciekające życie. I zobaczyłeś wilka, który odskoczył od Tylwina, wyjąc.
Byłeś w dobrym miejscu, żeby pomóc każdemu z nich.

Yarant - 16-12-2017, 20:28

Cały obolały od upadku i podrapanej nogi Ost leżał, przygnieciony przez wilka. Zbierając się w sobie, postanowił przekierować całe swoje siły w jeden atak, którego prawdopodobnie wilk się nie spodziewa. Zacisnął rękę mocniej na rękojeści siekiery i przywalił ostrzem w głowę stojącego na nim wilka.
Piotr - 27-12-2017, 00:09

Tylwin, ciągle leżąc na ziemi chwycił odrobinę ziemi, po czym wyciągnął lewą rękę w kierunku ranionego przed chwilą wilka. Zaciskając rękę uwolnił moc obalając wilka. W duchu liczył na to że wilk, lżejszy wszakże od człowieka mocniej odczuje efekt tego zaklęcia. Tuż po rzuceniu zaklęcia poniósł się ostrożnie zważając na to by nie nadwyrężać ranionej nogi i poprawił chwyt na mieczu trzymanym w prawej ręce.
Deft - 03-01-2018, 09:08

Oczy Sangre przeskakiwały z prawa na lewo, wychwytując niepokojąco dużo ruchów wilków. Po chwili analizowania sytuacji krzyknął :
- Thorgrim ! Pomóż Silanie ! Raz, a dobrze !
Mooooże uda się zakończyć tą potyczkę z jakimkolwiek sensem... we dwójkę powinni poradzić sobie z jednym wilkiem.
Sam Sangre skrócił dystans do Tylwina, powolnym i pewnym krokiem. Ciągle obserwował zwierze i wyczekiwał dogodnego momentu, kiedy straci ono równowagę, lub spróbuje gryźć Tylwina. Gdy tylko taki nastanie, Sangre zrobi wypad na jedną nogę, obniżając się do poziomu wilka, przerzucając swój ciężar ciała i nadając impetu dźgnięciu, bez używania całego ramienia, dzięki czemu wilk jeśli spróbuje go użreć będzie sięgał tylko przedramienia. Samo dźgnięcie wyprowadzi skosem od podbrzusza zwierzęcia w stronę karku, mając nadzieje na przebicie serca. Jeśli się na czymś zatnie, to ma luźny nadgarstek, którym może szybko wyciągnąć ostrze i obrócić do bloku lub cięcia w tylną łapę zwierzęcia.


/wszystkiego najlepszego w nowym roku, szczególnie udanych rzutów kośćmi ^^ Wracamy do gry !/

Mordrim - 05-01-2018, 22:56

Krew spływała ze zranionego ucha krasnoluda na jego brodę. Czuł on wielki gniew a z jego oczu dało się to bardzo łatwo wyczytać. Gdy wyjmował swój młot z głowy już zabitego wilka usłyszał on słowa Sangre skierowane do niego. Z młota ciekła krew i spływały po nim jeszcze fragmenty mózgu. Thorgrim odwrócił swój wzrok w lewo w kierunku Elfki, którą szarpał za nogawkę jeden z tych wstrętnych kundli. Krasnolud sięgnął wolną ręką do swej kaletki i wyjął z niej jedną z blaszek z wyrytymi na niej runami. Runy, które do tej pory niczym się nie wyróżniały od zwykłego pisma krasnoludzkiego teraz zaczęły jażyć się na kolor czerwieni i momentalnie po tym wilk stanął w płomieniach (Ognista skóra).
Ashana - 15-01-2018, 21:24

Gdy Elfka spostrzegła się że wilk zajął się ogniem. Narastający ból Sil zmusił ją do szybkiego działania, więc zamachnęła się, i wymierzyła jak najdokładniejszy cios głowicą swojego miecza w kark zwierza. Poczuła przeszywający ból w kręgosłupie i w nodze, przez co podziemna wykrzesała całą swoją siłę na ten cios, który jak miała nadzieję spowoduje iż wilki odczepi się od jej nogi i spopieli się bez kawałka jej mięsa w swoich kłach.
Leite - 21-01-2018, 03:34

Thorgrim
Znajoma blaszka, znajoma runa. Znajome uczucie wydobywania mocy z zaklętego znaku.
Ogień.
Zapłonął, ale nie z siłą, której oczekiwałeś, miał być głównie odstraszający, raczej nie dałby rady spalić wilka, może trochę go przypalić i zmusić do odejścia.
Tymczasem wilk zapłonął niemal niczym pochodnia. Całe jego futro stanęło w ogniu. Wszędzie.
Przestraszone zwierzę wpadło w panikę. Z jękiem potwornego bólu puściło nogę elfki i rażącym w uszy piskiem zaczęło się tarzać i biegać w strachu, ale nie mogło nic zrobić. Błyskające białe oczy. Szybki, paniczny, zakłócany dymem oddech.
Spalało się żywcem.
Wzmocniony ogień nie dawał się zgasić.
Smród palonego futra, a chwilę później, żywego mięsa, rozniósł się po okolicy.
Po jeszcze dłuższej chwili wilk szarpnął się, skoczył i padł z ostatnim jękiem rozpaczy na ziemię, dogorywając. Okrutnie spalone ciało leżało, silnie kontrastując z błotem i glebą.
Tak drastyczna śmierć zwróciła uwagę innych wilków, które nieco się zawahały, ale nie zaprzestały ataku.
Poczułeś lekką obecność ciepła za plecami, które minęło. Mogłeś się domyślić, czyj to był znak.

Ost
Gdyby nie to, jak przerażający moment to był, mógłbyś nawet docenić piękno zwierzęcia, stojącego na Tobie.
Dwa półokrągłe rzędy kłów. Długi język. Ohydna ślina. I ten wzrok wściekłego zwierzęcia. I warczenie.
Rozpaczliwy cios.
Nawet trafił, gorzej, że wiele złego nie zrobił. Mało miejsca na porządny zamach. I niekomfortowa pozycja.
Efekt był taki, że nieco bardziej zakrwawiony wilk, nawet nieco bardziej bardziej, patrzył na Ciebie z wściekłością jednego oka. Które, mógłbyś powiedzieć, płonęło.
To dziwne.
Zwykle zwierzę by uciekło.
A to wciąż zamierzało...chyba...
Ból.
Po obu stronach twarzy, na kościach szczęki i okolicach kości policzkowych.
I okropny, źle pachnący mięsem i kośćmi oddech, chuchający Ci prosto na twarz i blokujący oddychanie. Poza wrzaśnięciem z bólu zachciało Ci się też wymiotować.
A potem wilk nieco szarpnął, więc poza wbiciem Ci się w skórę doszedł ból od szarpnięcia. Ale nie zrobił tego jakoś bardzo mocno, widać wystarczająco mu uszkodziłeś głowę.
Ciepła krew zwierzęcia spływała Ci na prawą skroń. W stronę uszu zaczęła lecieć Twoja własna.
Poczułeś napływ adrenaliny.
Gdzieś z prawej, od Silany, napłynął silny rozbłysk światła ognia. Wilk nieco rozluźnił chwyt, jakby zamierzał zaraz puścić i spojrzeć w kierunku, z którego dobiegają tak straszne piski.
Uderzenie wilka : 04/81/64 => uznaję, że około 45/50
Gryzienie Ciebie : 97/95/53 => przykro mi, uznaję, że około 80
Początkowo miałam tylko pierwsze rzuty dla obu, ale uznałam, że to zbyt okrutne.
Przepraszam ;_;


Tylwin
wilki osiągają masę do 80 kg w przypadku samców, także ten...
Zaklęcie zadziałało. Poczułeś znajome uczucie, towarzyszące pojawiającej się energii, odpowiadającej na Twoje wezwanie. Dziwne, niesamowite uczucie.
Czułeś, jak moc, powiązana z Twoją ręką, przesuwa się w przestrzeni do wilka. Jak niedostrzegalnie Cię ciągnie, nie ruszając z miejsca.
Wilk, jednak nie tak potężny, jak inne, przewrócił się, odrzucony siłą do tyłu i w bok. Zaskowytał, zaskoczony.
Cios Sangre przerwał to wycie.
Był, krótki, wyważony, żołnierski.
Perfekcyjny.
Jak Tercja, do której należał Sangre.
Popatrzyłeś na niego. Oświetlało go światło od tyłu, pochodzące od...płonącego upiornie wilka. Twarz mężczyzny była skryta w cieniu i miałeś wrażenie, że ten cień jest głębszy, ciemniejszy, niż powinien być.
Tylko jego oczy przez chwilę rozbłysły, a potem dźgnął wilka jeszcze raz, tak dla pewności, że nie żyje.

Silana
Wilk zawył rozdzierająco, puszczając Twoją nogę. Dostał w kark, nawet dość mocno, ale i bez tego puściłby Twoją nogę, która zapulsowała ponuro.
Stanął w ogniu.
Chcąc, nie chcąc, jasność płomienia odbiła się powidokiem na Twoich oczach. Ale był ciepły. Był znany.
Był czymś, co chciałaś nauczyć się kontrolować.
Prawie nie dostrzegałaś tego, że to wciąż żywe zwierzę.
Jego przerażony pisk wwiercał się w Twoje uszy. Spanikowane oczy i niespójne ruchy. Czysty strach i rozpacz.
I potworny ból, kiedy zwierzę zaczęło się tarzać, próbując zgasić bezskutecznie ogień. W międzyczasie zawężone oczy przeskoczyły przez Ciebie. Poczułaś ułamek sekundy ten wzrok.
A po długiej chwili cierpienia i smrodu, który wypełnił Twoje nozdrza, wilk skonał, oddychając słabo, by na końcu, z długim jękiem, paść ostatecznie nieruchomo. Zwęglone ciało oraz spalone resztki futra, na których jeszcze tańczył ostatni płomień, w narastającej ponownie ciemności zrastały się z tłem. Żarzyły się jeszcze chwilę, dając niesamowity, lekki blask w makabrycznej odsłonie.

Sangre

Zwierz był już ranny. Zaklęcie Tylwina go odrzuciło, nie do końca w sposób, jaki Ci odpowiadał, ale wciąż, nie przeszkodziło to Twoim planom.
Wypad, pchnięcie. Wyważone, wycelowane.
Cel osiągnięty, zwierzę zabite.
Cel osiągnięty, człowiek zabity.
Nic nowego, Tercja się nie bawiła z celami. Chyba, że musiała.
Czułeś szybki trzepot serca zwierzęcia na końcu ostrza. Tak słaby. Tak ulotny. Tak pełen życia, które zamiera, ucieka.
Powoli.
Powoli.
Powoli...
Skończyło się. Wilk patrzy pustym wzrokiem w las.
To tylko zwierzę.
Źródło mocy.

Wszyscy.
Pozostały dwa wilki, które najwyraźniej wiedziały, że zostały same. Siedzący na Oście samiec wyglądał na nastawionego bojowo, drugi pozostały przy życiu stał na środku drogi, jeżąc się i warcząc, trochę niepewnie.

___________________________________________________________________
Przepraszam was za przerwę.
Wracamy do zabawy, od tej pory będę pisać regularnie.
W załączniku obrazek dla Osta & całość grupy.

Mordrim - 24-01-2018, 23:31

Thorgrim poczuł znajome mu już co oznaczało że Ehiron nad nim czuwa. Widział że energia wyzwolona z runicznej blaszki była o wiele większa niż zazwyczaj co spowodowało całkowite spopielenie wilka. Krasnolud widział że jeszcze dwa wilczury stoją na nogach a jeden z nich właśnie kosztuje sobie Osta. Był cały umazany krwią i czół narastający gniew, który mógł w każdej chwili dać o sobie znać w postaci braku kontroli nad sobą.Zacisnął mocniej dłoń na rękojeści młota a z jego ust uchodziła widoczna para z każdym oddechem. Thorgrim ruszył z impetem między wilki ale bliżej tego co stał na jego towarzyszu. Młotem zamachnął się tak by mieć jak największy zasięg do wyprowadzenia ataku uderzając poziomem na lini głowy wilka na Ostcie i wykorzystując prędkość i impet uderzenia Thorgrim wykonał pół obrót przez lewe ramie dzięki czemu lecący młot mógł dostać dodatkowy impet i też dosięgnąć drugiego wilka trafiając go w kręgosłup w połowie długości wilka.
Yarant - 25-01-2018, 01:54

Ostergarberd poczuł jednocześnie ogromną chęć zwymiotowania jaki i przeszywający ból. Chciał chwycić się za twarz jednak stojący na nim wilk skutecznie mu to uniemożliwiał. Ostatecznie wydał z siebie gardłowy okrzyk bólu, który mimo wszystko starał się stłumić.
Leite - 04-02-2018, 18:29

Thorgrim
Trafiłeś. Zobaczyłeś to, co zrobiłeś, zanim jeszcze się stało, a kiedy młot dosięgnął celu, obróciłeś się i pociągnąłeś cios dalej, chcąc trafić na drugiego wilka.
On był już w połowie skoku na Ciebie. Ujrzałeś białe zęby dyszącego złością zwierzęcia, rozwarte szczęki, oczy dzikiego stwora...a w następnej chwili trafiłeś z całym impetem w lewe tylne udo zwierzęcia.
Rozległ się ohydny trzask.
Wilk zaskowyczał, kiedy cios obrócił nim dwa razy i rzucił o ziemię. Pozostał tam, wyjąc i próbując się podnieść, co uniemożliwiała mu najprawdopodobniej kompletnie strzaskana kość udowa i być może trochę kość krzyżowa. Kładł uszy po sobie i patrzył panicznie na was, leżąc bezradnie w odległości jakiś 3 metrów od Ciebie.

Ost
Wilk na Tobie dostał od Thorgrima po głowie młotem, co odrzuciło go na bok. Sprawiło to, że trochę przesunął Ci dodatkowo zębami po twarzy, ale na Twoje szczęście krasnolud trafił w górną część głowy wilka. Gdyby uderzył niżej, wbiłby Ci zęby zwierzęcia wewnątrz głowy.
Wilk przetoczył się i padł na ziemię, oszołomiony. Stracił możliwość ruchu, ale wciąż żył, chociaż miał ogromne problemy z poruszaniem się. Najwyraźniej dostał w mózg.
Twoja twarz i ciało były wolne. Co prawda krwawiłeś, ale nie zabije Cię to.

Yarant - 10-02-2018, 01:54

Teraz uwolniony od ciężaru wilka, Ost był w stanie się podnieść. Nie było to łatwe, ale nie należy do osób, które łatwo pokonać. Po ustabilizowaniu się na prostych nogach, rzucił Thorgrimowi wdzięczne spojrzenie.
Chciał coś powiedzieć, podziękować krasnoludowi, jednak przy poruszeniu ustami, rana zapiekła uniemożliwiając wymówienie jakichkolwiek słów. Na razie trzeba będzie pomilczeć. wycofał się na kilka kroków aby odzyskać nieco sił, i przygotować się na próbę dokończenia przez wilka jego dzieła. Nigdy nie lubiłem drapieżników.

Deft - 10-02-2018, 03:58

Przez krótką chwilę Sangre wpatrywał się w prawie namacalną, uciekającą z wilka energię. Subtelny fiolet w duszach poległych w walce drapieżników zawsze go fascynował. Zdawał się być ledwo widoczną namiastką gorącej, karmazynowej, gotującej się krwi pośród lazurowego ducha.
Wyprostował się. Wydech, wdech, obrót w stronę pozostałych wilków. W pozie bojowej, z mieczem wyciągniętym skosem przed siebie obserwował młynek krasnoluda. Głuche uderzenia i rozbryzgującą się na pół traktu breję - mieszankę mózgów poprzednich wrogów i błota. Wydech.
Rozejrzał się po okolicy. Nie zauważył niczego specjalnego. Żadnych więcej wilków. Szybkim ruchem nadgarstka strząchnął krew z miecza. Postarał się nasłuchiwać przez chwilę. Ostatni wilk na trakcie. Ranni towarzysze. Na razie nic więcej - przynajmniej nie styryjskie buciory.
Coś mu jednak nie pozwalało o nich zapomnieć. Czuł, że jest obserwowany. Wiedział że jego były oddział może czekać w zaroślach na okazję. Nie przyzwyczaił się jeszcze...
Powrót. Skupienie.
Z twarzą pokrytą bezdusznym chłodem ruszył w stronę ostatniego zwierzęcia. Bez zawahania, naturalnie, w pełnym wyproście, z czubkiem miecza przy kostce. Wilk został sam, my dominujemy. Ktokolwiek spojrzałby teraz nekromancie w oczy zrozumiałby, że czas uciekać - nawet zwierze. A właśnie w nim Sangre utkwił swoje spojrzenie, licząc na kontakt wzrokowy.
To proste. Kolejne życie do odebrania. Jedno cięcie jeśli wilk zaatakuje. Dwa jak będzie utrzymywał swoją pozycję. Sangre był tak pewien tego co robi, że poświęcił część uwagi na otoczenie. Następny ruch był dla niego oczywisty. Nie odrywając oczu od wilka rzucił donośnym, choć opanowanym tonem:
- Opatrzcie się. Zabieramy się stąd jak najszybciej. Kleić rany będziemy na miejscu.

Mordrim - 12-02-2018, 00:34

Bitewny rytm. Doskonałe uczucie gdy nie myślisz a wszystko robisz instynktownie a rany, które odnosisz nie czujesz w trakcie jego trwania. Lecz gdy się kończy to zaczynają do ciebie dochodzić bodźce z otaczającego cię świata oraz ból daje wtedy o obie znać. Po powaleniu ostatniego wilka krasnolud jeszcze przez moment był w stanie zawieszenia. Rozglądnął się wkoło patrząc czy aby nie ma jeszcze kolejnych napastników ale nikogo nie dostrzegł. Teraz musiał się uspokoić i wyrównać oddech gdyż cała walka trwała bardzo krótko lecz była niezwykle intensywna. Zakrwawiony młot wytarł i z powrotem przymocował go do pasa jednocześnie poczuł lekki ból i sięgnął dłonią ucha. następnie odjął ją od ucha i zauważył że krew mu z ucha leci. odwrócił sie na pięcie i spostrzegł że jego towarzysz co za moment mógł skończyć jako wilcza karma wstał i chciał mu coś powiedzieć lecz chyba jego nowa ozdoba nie pozwalała mu na to. Thorgrim klepnął go w ramię po czym poszedł w kierunku Tylwina mijają się przy tym z Sangre, który szedł w kierunku już konającego wilka. Po drodze podszedł do trzech martwych wilków ze sztyletem w dłoni i każdemu z nich odciął język gdyż chciał z nimi później zrobić użytek. W międzyczasie usłyszał słowa Sangre dobiegające z tyłu lecz gdy inni rany mieli bandażować Thorgrim wykorzystał ten czas na pozyskiwanie tych języków i patrzenie na drogę czy ktoś z przodu nie nadciąga.
Piotr - 12-02-2018, 23:31

Tylwin odetchnął głęboko. Podpierając się na swoim mieczu przeleciał wzrokiem po całym polu bitwy. Ku swojej uciesze dostrzegł że wszystkie wilki leżą na ziemi martwe. Lub dogorywające, lecz w tej chwili niezbyt go to interesowało. Gdyby miał trochę więcej czasu i był w lepszym stanie z chęcią przeszedł by się pomiędzy trupami, i odciął co bardziej użyteczne w magicznym rzemiośle części ciała, takie jak uszy, oraz powybijał istotą zęby. Ale nie było to miejsce i pora na takie zabawy. W jego głowie zaczął kiełkować znacznie lepszy pomysł. Nawet pobieżny rzut oka ujawniał że dwójka z jego towarzyszy, Silana i Ost byli w wyjątkowo złym stanie. Jago własna rana też nie rokowała zbyt dobrze, szczególnie w wypadku szybkiego marszu. Dlatego postanowił skorzystać z rytuału którego nauczył się bezpośrednio od swojego mistrza, rytuału który posiadał moc leczenia i zasklepiania ran. Nieraz już przyszło mu z niego skorzystać, i choć nie był tak efektywny jak zaklęcia magów życia (których Tylwin miał okazję kiedyś obserwować przy pracy), to w tym wypadku powinno przynajmniej trochę pomóc. Czarownik ponownie westchnął po czym nucąc cicho pod nosem zaczął kreślić średnich rozmiarów krąg. Nieraz już miał okazję to robić (wszakże ten prosty symbol jest podstawą każdego obrzędu i rytuału) więc uporał się ze swoją pracą dosyć szybko. Gdy skończył wszedł w sam jego środek i odwrócił się w kierunku rannej dwójki.
Silano, Oście, mogli byście się zbliżyć? Szykuję się właśnie do odprawienia małych guseł które powinny chociaż trochę zaleczyć te rany. Cudem to to nie będzie, ale to zawsze jakieś ułatwienie podczas marszu. Gdy będziemy na miejscu przyjrzę się im, oczywiście za waszą zgodą, bliżej.
Obydwoje ruszyli w jego kierunku chwiejnym krokiem. Po chwili stali przed nim w pełnej okazałości. Z bliska ich rany (szczególnie ugryzienie na twarzy Osta) wyglądały jeszcze gorzej. Tylwin nakazał im usiąść, po czym naprędce wyjaśnił zasady rytuału. Ich zadanie nie było specjalnie skomplikowane. Musieli jedynie siedzieć nieruchomo, i za żadne skarby nie przekraczać granicy rytuału podczas jego trwania. Resztą zajmie się on. Po skończonym wywodzie Tylwin usiadł ze skrzyżowanymi nogami po środku kręgu i po chwili intensywnego grzebania w torbie wydobył z niej wiązkę wierzbowych witek. Naprędce rozplątał sznurek i obłożył się nimi, dając jednakże po jednej staruszkowi i elfce, a najgrubszą zatrzymał dla siebie. Zatarł energicznie ręce, i powiedział:
No to zaczynamy.Może trochę szczypać ale to naturalne...
...chyba.Dodał już sam do siebie.
Czarownik rozpoczął rytuał. Nucił, najpierw cicho, a wraz z upływem czasu coraz głośniej melodię której nauczył go jego mistrz, melodię która od pokoleń rozbrzmiewała po całej Terali i okolicach, towarzysząc leczeniu różnych istot, niekoniecznie dobrych i prawych. Czarownik skupił się na przepuszczaniu, splataniu i przelewaniu magii poprzez trzymaną w rękach gałąź. W tym momencie nie miała ona znaczenia jako obiekt materialny. Stanowiła symbol, formę nadającą kształt mocy, odkrytą przed wiekami przez jego poprzedników. Nie musiał się martwić o celowanie. Raz uwolniona magia działała na całym terenie rytuału, ograniczona jedynie jego pieśnią, i kręgiem który był z nią niejako połączony. Wedle wyuczonych przed laty zaleceń musiał powtórzyć całą melodię trzynaście razy, by czar zadziałał w pełni. A gdy to się stanie przerwie pieśń i wygasi rytuał. Przyszłość pokaże jak efektywny okaże się tym razem...

Leite - 12-02-2018, 23:43

Wilk usilnie próbował wstać, aż napotkał spojrzenie Sangre. Przez jeden ułamek chwili nie odwracał wzroku, a potem w ostatnim zrywie spróbował się podnieść i odbić - bez skutku. Uszkodzenia, spowodowane młotem krasnoluda, były zbyt rozległe. Ciemność i futro skutecznie zasłaniały widok.
Wilk padł.
Sangre odwrócił się tak, jakby chodziło o wypicie herbaty czy obserwowanie otoczenia, kompletnie niezwruszona twarz, koniec ostrza w krwi. Precyzyjne cięcia.
Środek lasu. Wilki. Trzeba się spieszyć.
Nekromanta i krasnolud mieli praktycznie brak obrażeń, jedynie lekko rozcięte ucho tego drugiego powoli zasychało. Oczywiście, najgorzej był poszkodowany Ost, aczkolwiek rany nie były aż tak głębokie. Jednakże warto by było im się przyjrzeć w świetle. Silana miała lekko poranioną rękę, dosłownie zadrapania, natomiast zarówno ona, jak i Tylwin musieli zająć się swoimi nogami. U niej pod kolanem, u niego na udzie widniały dwa rządki wąskich śladów po zębach, które krwawiły.
Kiedy czarownik odprawił rytuał, rany się zasklepiły na tyle, by nie być problemem. Wyglądały, jakby zostały zrobione conajmniej tydzień temu. Wciąż bolały. Wciąż trzeba było się nimi zająć. Ale nie uniemożliwały mowy ani ruchu, chociaż wszystko, w ograniczonej formie.
Nie mieliście ochoty się tu zatrzymywać. Elfka i czarownik doprowadzili się jako tako do stanu, w którym można iść, natomiast nietypowa praktyka Thorgrima tylko trochę zwróciła uwagę. Odciął on trzy języki z sześciu wilków, kiedy zaczęli być gotowi i ruszyli dalej.
Trochę utykając, klnąc I licząc na to, że nie będzie poważnych powikłań, około dwadzieścia minut później mieliście skrzyżowanie z pomniejszą leśną dróżką. Las po lewej stronie ustąpił miejsca polu, a jakieś siedemset metrów dalej, na środku, zoabczyliscie zarys chaty. Po drugiej stronie drogi las się nieco przerzedził, ale nie skończył. Przemienił się raczej w młody gaj, zza którego wyzierał znajomy Ostowi dom - jego własny. Był piętrowy, w jednym okienku na górze paliła się świeca. Sprytnie schowany za drzewami, nie rzucał się wyraźnie w oczy, a stał na uboczu. Prowadziła do niego wąska dróżka. <miłego opisywania, Ost ;) >
Dookoła wciąż nie było żywej duszy. Trakt, z którego jeszcze nie zeszliście, prowadził dalej na północ, gdzie las się kończył (jakieś 300 m). Według słów najnowszego sługi Eshkara, miało się tam znajdować miasteczko.

Yarant - 13-02-2018, 00:37

Widoczny dom był powodem do dumy dla Osta ale jednocześnie upokorzeniem. Należał do niego niemal całe życie, ale jednoczenie to nie tu żyli jego przodkowie, nie w tym miejscu i nie w taki sposób. Jedyne co może wskazywać po budynku, że należy do rodziny szlacheckiej jest mały herb zawieszony nad frontowymi drzwiami, przedstawiający złocistą koronę nad czarną podkową, oba te symbole tak sprzeczne z aktualną sytuacją rodu znajdowały się na purpurowym tle w kształcie tarczy. Same drzwi nie są niczym zasłonięte ot przejście w ścianie. Obok drzwi stoi zwykła ławka, coby można było usiąść na świeżym powietrzu. Z zewnątrz dom wydaje się być bardzo obszerny, średnio dwa okna z jednej strony dla jednego pietra, co za dnia gwarantuje dobre oświetlenie wewnątrz, jednak zima sprawia, że jest trochę zimno. Na szczęście ten problem jest niejako rozwiązywany przez kamienny kominek ustawiony w dużym pokoju. Wnętrze budynku jest zastawione potrzebnymi ale oszczędnymi meblami. Bez znacznego przepychu. Największymi oznakami luksusu są okazyjne skóry zwierząt na ścianach w formie ozdoby, jednak w razie potrzeby można je zdjąć aby się ogrzać. po przejściu przez drzwi widać dużą izbę na przeciwko wejścia stoi duży regał z różnymi przedmiotami codziennego i niecodziennego użytku, po prawej jest ławka podobna do tej na zewnątrz, po lewej zaś duży kufer bez zamknięcia. Po przejściu w głąb budynku droga prowadzi schodami na drugie piętro gdzie znajdują się sypialnie, druga droga to przejście do pokoju dziennego i jadalni. Pokój dzienny wyposażony jest w, jedną z wspomnianych wcześniej skór, drewniany fotel na biegunach, cztery krzesła niewielki stolik oraz wspomniany wcześniej kominek, koło którego naniesiono zawczasu drew na opał. Przed kominkiem stoi żelazny stelaż a na nim zawieszonych kilka garnków. To jest domowa kuchnia. Jadalnia zawiera 4 stołki i duży dębowy stół porządnego wykonania, na nim zaś stoi duża misa z wodą pitną. Pod ścianą, ustawiona tak aby nikomu nie wadzić szafka zawiera, różne składniki kuchenne oraz parę słoików z pół gotowymi potrawami. Na pietrze znajdują się cztery pokoje. Jeden jest pokojem funkcjonującym jako składzik, pozostałe trzy są sypialniami. To w jednej z nich pali się światło. Jest to pokój, sypialny wnuczki Ostergarberda. Pokój obok dalej od schodów jest pokojem córki. Natomiast Największy pokój po drugiej stronie korytarzyka jest sypialnia i przy okazji biurem Osta. Hmmm. Dziwne powinny już dawno spać o tej porze, być może zauważyły moje zniknięcie. Jeśli chcecie możecie zaczekać na zewnątrz a ja sprawdzę o co chodzi. Mówienie sprawiło Ostowi pewien zastrzyk bólu ale nie tak duży jak wcześniej. Rozmasował policzki przykryte gęstą brodą i kontynuował Możecie również wejść ze mną i np. rozpalić w kominku aby było nam cieplej, ja mimo wszystko chciałbym sprawdzić o co chodzi.Ostatecznie może to być dobry znak od Echi... od Niego Nawet w myślach Ost nie czuje się dobrą osobą do wymawiania tego imienia, ostatecznie nie wie jak będzie potraktowany przez pana światła na dłuższą metę. A zatem jaka decyzja?
Deft - 14-02-2018, 14:00

Kolejna nie pewna, drażniąca sytuacja, których w ostatnich dniach Sangre odczuwał zdecydowany nadmiar. Od dłuższej chwili szedł zamyślony i wsłuchiwał się w odgłosy lasu, więc wypowiedź Ostergarberda od razu poddał rozważaniom. Czy światło rozpalili gospodarze, czy intruzi? A może to efekt zapominalstwa i pośpiechu Osta? Kto to wie... Choć w normalnej sytuacji dość mocno zaniepokoiło by to nekromantę, teraz myślał o Eshkara i o tym jak chce im służyć. A na tak trudne tematy najlepiej myśli mu się w samotności, ciemności i ciszy.
- Zostanę na zewnątrz, jako czujka. Jeśli ktoś za nami podąża to może się tu niedługo pojawić. - rzucił do grupy, po czym zwrócił się w stronę krasnoluda - Tylwinie, Thorgrimie wejdzie do środka i przygotujcie miejsce. Dalsze leczenie, ciepło, posiłek.., sami wiecie.
Silana. Idź proszę z Ostergarberdem na górę i upewnij się że wszystko tam w porządku.
- ciągnął dalej, obracając się do elfki - Potem wróć po mnie.
Jakieś uwagi?

Dorzucił rozglądając się po okolicy za dogodnym miejscem do czatowania.

Ashana - 14-02-2018, 19:41

Silana odwróciła wzrok od posiadłości, i w skupieniu przysłuchiwała się słowom Sangre, gdy ten zakończył przerzuciła swe spojrzenie na Osta. Spoglądała na niego jeszcze przez chwilę, zastanawiając się co mu zrobi jeżeli okażę się iż przekraczając próg domu wpadną w zasadzkę. Ja nie mam żadnych uwag Odpowiedziała nekromancie, po czym podeszła do Ostergarberda Więc sprężajmy się i sprawdźmy czy wszystko jest tak jak powinno Rzekła do mężczyzny przekrzywiając lekko głowę i wskazując ręką na posiadłość. Na twarzy elfki dało dostrzec się cień uśmiechu, gdy wyobraziła sobie to co stałoby się z Ostem gdyby ten zdradził.
Leite - 15-02-2018, 23:12

Silana, Ostergarberd
Pchnięte cicho drzwi do domu nie zaskrzypiały, natomiast wewnątrz było ciemno, widać właściciele nie chcieli ryzykować spaleniem budynku. Lampa, zawieszona przy drzwiach, za szklaną szybką, dawała wystarczająco dużo światła, oświetlając ławę, stojącą pod ścianą po prawej, oraz dalszą część pomieszczenia, ze ścianą, która najwyraźniej prowadziła do jakiegoś pomieszczenia. Tam właśnie się skierował Ostergarbed, by po chwili znaleźć się na starych, skrzypiących schodach. Podążająca za nim elfka wywoływała nieco mniej dźwięków.
Na górze był szeroki korytarz, a na przeciwnej ścianie znajdowały się trzy pary drzwi. Te na wprost były uchylone i padał z nich promień światła, rozświetlając ciemność.
Starzec skierował się do nich i uchylił je nieco, zaglądając. Poza łóżkiem i stolikiem nocnym ze świecą nic się tam nie znajdowało. W łóżku, głaszcząc kota, siedziała dziewczyna, na oko 16 letnia, która patrzyła na drzwi w zamyśleniu.
-Gdzie byłeś, dziadku? - zapytałą cicho. Kot na jej kolanach się wyprostował. Znalazła go parę dni wcześniej, kręcącego się po okolicy i przygarnęła.

Sangre
Dom był schowany między drzewami, rzednącego już lasu. Stworzony na planie prostokątu, z rogami skierowanymi prosto w kierunkach świata. Z tego, co zdążyłeś zauważyć, gęściejszy gaik znajdował się pomiędzy domem a drogą, natomiast za domem drzew było coraz mniej. Za wschodnim rogiem, jakieś 50 metrów dalej, była łąka.
Jedyna wyraźna droga, od ganku do traktu, miała jakieś ZMIANA = 50 M 25 metrów. Nie była leśną ścieżynką, ale też nie ubitym traktem, około 70 centrymetrów szerokości. Las po jej obu stronach co jakiś czas przecinały krzaki, ale w nielicznych miejscach. W większości były to niskie, liściaste krzewy, a drzewa to wysokie, smukłe sosny z gołymi pniami u dołu. Co dawało Ci dobry widok na drogę, zwłaszcza, jeżeli ktoś tą drogą by się poruszał ze światłem. Teren co jakiś czas się zagłębiał, największy dołek, jaki mogłeś zauważyć, miał jakieś pięćdziesiąt, sześćdziesiąt centymetrów głębokości i był dość wąski. Nie było łatwo go zauważyć, koło niego rosła sosna oraz jakiś krzak. <trzy metry od drogi, 5 od domu na północ, mapkę dostaniesz jutro>

Tylwin, Thorgrim
Weszliście zaraz za Silaną i Ostem, lecz skręciliście w prawo, miast iść do góry po schodach. Waszym oczom ukazał się spory pokój, dość surowo urządzony. Po lewej stronie znajdował się kominek. Dało się też, w świetle żaru, dostrzec jakieś krzesła i stoły. Obok kominka leżały ułożone, przygotowane wcześniej drwa, których teraz użyliście, by rozpalić większy ogień. Tylwin również, zgodnie z prośbą swojego przyjaciela, otworzył okno, które jest za kominkiem.

Yarant - 16-02-2018, 00:16

Ostergarberd zauważywszy swoją wnuczkę zatrzymał delikatnie dłonią idącą za nim elfkę. Kochanie, pójdź proszę spać, posiedzę na dole przez jakiś czas, zamierzam sobie coś ugotować więc nie przejmuj się jak coś usłyszysz. I zgaś świecę, żeby ten kot jej nie przewrócił. Po tych słowach Ost zamknął drzwi i odszedł zalecając elfce zachowanie ciszy, do zejścia na dół. Gdy zszedł na dół powiedział szeptem do zgromadzonych To tylko moja wnusia, nie przejmujcie się, lepiej jednak będzie jeśli zachowamy względną ciszę, żeby nie zeszła. Nie poinformowałem jej o przybyciu gości, więc mogłaby się zdziwić. Udał się następnie do półki z słoikami zawierającymi potrawy. chwycił słój z gulaszem i zabrał się za przyrządzanie potrawy. Nadal szeptem Thorgrimie i Silano, usiądźcie sobie, jedzenie wkrótce będzie gotowe, Tylwin, wyjmij proszę naczynia.
Piotr - 18-02-2018, 22:13

Robi się Ost. Odrzekł Tylwin, po czym podszedł do szafki z naczyniami i wyjął pięć misek, i tyleż samo łyżek. Wróciwszy do stołu rozstawił miski kładąc koło nich sztućce, po czym zauważywszy że brakuje siedzenia dla jednej osoby zabrał od mniejszego stolika jeden stołek i postawił go przy jednym z krótszych boków stołu. Następnie usiadł na krześle i wpatrzony w ogień zamyślił się głęboko.
Deft - 18-02-2018, 22:32

Sangre przykucął przy bocznej ścianie domu, blisko ganka. Poświęcał cześć uwagi na drogę, ale głównie skupiał się odgłosach dobiegających z wewnątrz domu. W tym czasie jego umysł był zupełnie gdzie indziej. Wspominał wszystkie miejsca, krainy i wsie, które znał czy odwiedzał. Przypominał sobie wszelkich potencjalnych sprzymierzeńców. Rozważał plan na najbliże kilka tygodni, ciągle wahając się nad istotą rozwoju i bezpieczeństwa kultu Eshkara...
Jedno szczególnie nie dawało mu spokoju - Pethaban. Ale czy warto ryzykować podróż w tym kierunku? Nie wiedział. Nie był pewien.

Leite - 18-02-2018, 23:30

Ostergarberd
Zobaczyłeś na twarzy Twojej wnuczki pytania. Kot na jej kolanach zeskoczył na podłogę i przeciągle syknął na Ciebie, z wielkim niezadowoleniem machnął ogonem i skoczył na parapet. Wnuczka dmuchnęła przeciągle i świeczka zgasła.
Zamknąłeś drzwi.
Miała 16 lat, ale niezły był z niej urwis. Miałeś nadzieję, że nie zachce jej się nagle zejść. Mogłoby być nieciekawie.
Rany wciąż bolały. W końcu były tylko powierzchownie zaleczone, rytuał Tylwina pomógł wam się wstępnie ogarnąć.
Przygotowanie gulaszu zajęło Ci względnie mało czasu. Nawet się nie spalił.
Nałożyłeś każdemu, wliczając w to nieobecnego członka Tercji i zacząłeś jeść. Jedzenie sprawiło ból, w niektórych miejscach policzki miałeś poważnie uszkodzone i ciepła potrawa nie sprzyjała łagodnym odczuciom. Jak dobrze, że zwierzę się nie przebiło na wylot...chociaż bardzo niewiele brakowało.

Silana, Thorgrim
Zasiedliście przy stole. Odruchowo jak najdalej od siebie. Z przyzwyczajenia. Elfka zajęła miejsce jak najciemniejsze. W milczeniu zaczęliście jeść.

Tylwin
Byłeś tu kiedyś, więc nie czułeś się obco. Chociaż z pewnością nie spodziewałeś się, że w tym domu, przy tym stole, zobaczysz akurat te osoby o takim czasie. Z otwartego okna powiało chłodem, noc nie przestała być nieprzyjemna. Zasiadłeś między elfką a krasnoludem.

Sangre

Stuknięcie. Kilka stuknięć? Przesunięty mebel. Kroki. Dźwięki, kojarzące się z przygotowywaniem jedzenia.
Wiatr. Lekki deszczyk. Pusta droga..
..pusta?
Z północnej strony drogi, tam, gdzie mogliście iść, szedł, zataczając się, jakiś człowiek. Na tyle, na ile mogłeś zauważyć, jego kroki były nierówne, a lampa, trzymana w ręku, chybotliwa. Skręcił w pewnym momencie w przeciwną stronę, najwyraźniej na ścieżkę idącą w kierunku jego domu, po drugiej stronie traktu. Dobrze, że przynajmniej nie śpiewał. Zauważyłeś, że w pewnym momencie się przewrócił i zostawił lampę, najprawdopodobniej zapominając o niej. Świeciła z pobocza odbijającej od traktu ścieżki.
Poza tym, nic się nie działo.

Yarant - 19-02-2018, 00:12

Pozwolicie, że pójdę po Sangre. Niech coś zje, pewnie wszyscy od dłuższego czasu nic nie jedliście. Ost wstał od stołu aby ostrożnie wyjść za drzwi i szeptem zaprosić do środka nekromantę. Nie czekając na żadną odpowiedź wrócił do stołu. Czy czegoś wam potrzeba? Być może mam to tutaj.
Leite - 28-02-2018, 02:27

Cisza zapadła i przejęła we władanie pomieszczenie. W sumie nic jej nie przerywało, ponieważ nikt z was nie miał ochoty robić zbędnego hałasu. Jedliście bezgłośnie, nie mówiąc nic. A potem siedzieliście bezgłośnie, w ciszy. Zza okna dobiegał cichy szum wiatru.
Dlatego też kroki na schodach, prowadzących do góry, były doskonale słyszalne. Ludzkie kroki, poprzedzane szybkim i cichym zbiegnięciem jakiegoś małego stworzenia na dół.
Do pokoju wpadł kot, który zatrzymał się gwałtownie i zjeżył, sycząc i prychając, na wasz widok. Po chwili do pomieszczenia weszła młoda, na oko 16-letnia dziewczyna, w koszuli nocnej i z rozczochranymi włosami. Pochyliła się, chwytając zwierzę.
-Wybacz, dziadku, nie mogę spać tej nocy i trochę zgłod...
Urwała, bo wyprostowawszy się, zobaczyła nietypowe zgromadzenie przy stole. Siedzącego tyłem do ognia krasnoluda, z potężnym młotem przy pasie. Siedzącą naprzeciwko niego Silanę, z bladą skórą i uszami, doskonale widocznymi w mdłym świetle kominka. Tylwina, również przy stole oraz jej dziadka.
-...dziadku...? Kto..kim...
Objęła zwierzę, wciąż syczące i prychające i przytuliła, cofając się nieco.

Sangre
Na dworze pogoda się poprawiała. Już nie zacinało, wiatr zwolnił, ale wciąż księżyc raz po raz oświetlał teren. Minęła już dłuższa chwila, od kiedy usłyszałeś szept Ostergarberda, zapraszajacy do środka, ale się nie ruszyłeś. Siedziałeś już dłuższą chwilę bez ruchu.Obserwowałeś z przyzwyczajenia teren, ale byłeś pogrążony w myślach.
Dlatego kiedy usłyszałeś ciche kroki, stworzone za pomocą damskich butów, nie byłeś zaskoczony. Nie mogła być za Tobą, bo siedziałeś oparty o ścianę, a ona lubiła się bawić z odczuciami, poczuciem, że naprawdę tu jest. Dlatego jej kroki dobiegały zza rogu domu.
Po czym ucichły. Byłeś świadomy tego, że nie jesteś sam.

Yarant - 01-03-2018, 23:49

To są.. Nowi przyjaciele, wracaj na górę i śpij. Ot wstał od stołu lekko stękając, aby odprowadzić wnuczkę do schodów. Jasny gwint, oby nie zrozumieli tego na opak. Przez głowę Osta przelatywało teraz mnóstwo myśli, i nie wiedział na czym się skupić. Przeleciał oczami po twarzach towarzyszy, mając nadzieję na nie dostrzeżenie dezaprobaty, ani tym bardziej wrogości.
Mordrim - 02-03-2018, 23:38

Thorgrim spojrzał kątem oka dziewczynkę, która stała na schodach. Potem powrócił do konsumpcji tego jakże dobrego gulaszu. Już kończył jeść i przypomniała mu się krasnoludzka kuchnia. Wyśmienite potrawy doskonale doprawiane i bardzo mocne alkohole. Słowa Osta lekko zaniepokoiły krasnoluda gdyż nie ufał mu a ten od razu już go przyjacielem nazywał. Ty było bardzo dziwne.
Piotr - 02-03-2018, 23:56

Czarownik spojrzał znad miski z gulaszem na stojącą nieopodal dziewczynę. Patrzył na nią przez chwilę mrużąc oczy, i usiłował sobie przypomnieć kim tak właściwie była. Po chwili uświadomił sobie że to wnuczka Osta, Norin. "Nielicho się zmieniła" pomyślał. "Pamiętam gdy była jeszcze małym dzieckiem..."
Popatrzył jeszcze chwilę na dziewczynę, przez moment miał nawet zamiar się przywitać, ale finalnie głód zwyciężył. "Porozmawiam z nią kiedy indziej" pomyślał po czym powrócił do zagarniania łyżką kolejnych porcji gulaszu do wnętrza swojej jamy gębowej. Był to jego pierwszy od dłuższego czasu ciepły posiłek, i to w dodatku nadzwyczaj smaczny. Przypominał mu odrobinę gulasze które dawniej często jadał w Terali, ale w przeciwieństwie do nich nie zawierał dodatkowych składników w postaci rdzy z garnka i posiłku sprzed trzech dni. Była to jedna z tych rzeczy za którymi Tylwin nieszczególnie tęsknił.

Deft - 03-03-2018, 00:26

Sangre znał to uczucie, kiedy coś umyka w kącie oka lub ktoś zdaje się stać za jego plecami. Gdyby nie damskie buty, prawdopodobnie sięgałby już po miecz...
Witaj Panienko.
Zastanawiałem się czy ukażesz się bez mojej prośby. A może jesteś tu cały czas?
Tak czy inaczej, chciałbym żebyś była ze mną w środku, kiedy zacznę rozmawiać z resztą.

Po tych słowach Sangre wstał, przeciągnął się, ostatni raz rozejrzał po okolicy, wyszedł z cieni nocy i udał się do środka.

Leite - 03-03-2018, 02:29

Dziewczyna uśmiechnęła się psotnie i wybiegła z pokoju z niezadowolonym kotem na rękach.

Ost
Uśmiechnęła się do Ciebie.
-Udało mi się, prawda?- była bardzo zadowolona z siebie. Pobiegła wyżej, zanim zdążyłeś zareagować, nie dając możliwości odpowiedzi. Odwróciłeś się, żeby wejść do pokoju ponownie i zauważyłeś wchodzącego Sangre.

Reszta
Siedzieliście nad tymi miskami z jedzeniem już dłuższą chwilę i pojawienie się dziewczyny było tego jedynym przerywnikiem. Ale też, kiedy Ost wrócił, dołączył do niego z dworu Sangre. W pomieszczeniu nie było najcieplej z powodu otwartego okna.

Sangre
Nie zawsze.
Głos miała taki, jak zwykle, lekko hipnotyzujący.
Stagnacja. Patrzę.
Oszczędzała słowa. Czułeś ją za sobą, natomiast otwarte drzwi ukazały Ci pomieszczenie kończące się schodami, przy których stał Ostergarberd, z nieco zmartwioną miną. Z pomieszczenia na wprost niego padało światło z kominka.
Zamknąłeś drzwi i wszedłeś tam. Istotnie, kominek z wesołym ogniem był po lewej, a po prawej stół, przy którym siedziała reszta. <reszta pomieszczenia jak na rysunku od Osta ;) >

Deft - 05-03-2018, 21:25

Przechodząc przez pierwsze pomieszczenie Sangre rzucił przelotnie okiem na regały. Niektóre półki były zastawione fiolkami, co w połączeniu z widocznymi gdzieniegdzie ziołami, trochę go uspokoiło. Przynajmniej domostwo porządne.
Ciepło kominka, choć powinno być przyjemną odmianą, tym razem nie kusiło Sangre. Nie czuł potrzeby siedzenia i grzania się przy nim. Pierwszy raz, umiarkowana temperatura pomieszczenia była wystarczającym odstępstwem od chłodu nocy. Inną kwestią był nawet nieźle pachnący posiłek. Zauważył, że reszta już jadła, niektórzy nawet kończyli.
- Smaczne ? - rzucił, rozglądając się za miską dla siebie. Nie czekając na odpowiedź, dodał - Co z tym światłem na piętrze ? I zamknijcie już to okno.
Oparł się wewnątrz framugi, już z miską w ręku. W ten sposób miał wzgląd na drugie pomieszczenie. Zerkając raz po raz, zaczął jeść.
- To kto z nas najbardziej się zna na leczeniu ran ? Ja sam proste rany zaleczyć potrafię, choć magią nie pomogę.

Piotr - 05-03-2018, 22:20

Tylwin odłożył na stół łyżkę i pustą już miskę. Otarł twarz rękawem po czym zwrócił się w kierunku Sangre.
Tak znam się odrobinę, choć medyk ze mnie średni.Za to w tak spokojnych okolicznościach powinienem być w stanie skorzystać z nieco lepszego rytuału.Lub jakiś ułożyć... Niemniej przydał by się ktoś kto opatrzy rany, bo o ile z ich oczyszczeniem powinienem sobie poradzić, to pełna regeneracja ciała leży poza moim zasięgiem. Sporo zależy od tego jakimi składnikami dysponuje nasz szlachetny gospodarz.
Czarownik obrócił się do Ostergarberda.
Oście, czy posiadasz może w swojej domowej spiżarce orzechy leśne i czosnek? Były by one, powiedzmy, co najmniej bardzo użyteczne.Nie pogardził bym też jedną, czy dwoma świeczkami lub ogarkami oraz odrobiną mąki.

Yarant - 05-03-2018, 22:26

Ost jednocześnie zbity z tropu, chwilową wizytą ukochanej wnuczki, oraz szczęśliwy z pojawienia się nekromanty, zamknął okno. Po zamknięciu spojrzał jeszcze n chwilę panującą na dworze ciemność, samemu nie wiedząc czego tam szuka.Cóż na leczeniu jako takim to znam się pewnie mniej niż Pan, ale trzymam na górze mały słoiczek maści odkażającej. Chyba miałem gdzieś kilka bandaży... Jeśli zaś chodzi o czosnek to powinien być na półce nad stołem. Po swoich ostatnich słowach Ost podszedł do skrzyni stojącej nieopodal drzwi wejściowych i zaczął ją przetrząsać w poszukiwaniu opatrunków. Po skończonych poszukiwaniach chwycił świeczkę stojącą na regale i przyniósł ją staremu druhowi (Tylwinowi).Niestety więcej aktualnie nie mam, jeśli byś chciał jest też worek mąki na regale, prawdopodobnie przyda ci się w rytuale.
Mordrim - 05-03-2018, 23:03

Thorgrim właśnie skończył jeść gdy wszedł Sangre do środka. Teraz gdy Sangre zapewne musiał zjeść swoje to nikt nie stał na czatach i mogli zostać teraz łatwo zaskoczeni. widział jak Ost i Tylwin przygotowują się do leczenia. wstał od stolika i podszedł do drzwi. odpocznijcie i wyleczcie się tak szybko jak zdołacie a ja stanę na warcie teraz. Otworzył je i po wyjściu zamknął za sobą kierując się do najbliższych krzaków by mieć widok na las jak i na budynek. Jednocześnie czekał też na dogodny moment by zająć się tym co odebrał kudłaczom na trakcie.
Leite - 06-03-2018, 00:42

Sangre
Kiedy wszedłeś i zacząłeś mówić do swoich towarzyszy, Dagmara cicho weszła do pomieszczenia. Byłeś pewien, że inni jej nie widzą.
Do tej pory tylko dwa razy widziałeś ją w całości, w dodatku w ciągu minionej nocy.
Wziąłeś miskę i usadowiłeś się wygodnie przy framudze, bacznie obserwując otoczenie.
Miałeś dobry widok.
Po lewej, ciemne schody prowadzące do góry.
Po prawej ogień kominka, oświetlający pokój, który lekko mącił obraz widziany przez szkło szyb. Lekko za Twoim ramieniem siedziała bez ruchu Silana, wpatrzona w ogień. Ost się kręcił po domu, robiąc lekki hałas. Tylwin chwycił mąkę.
A pomiędzy dwoma obrazami, na wprost Ciebie, opierała się o framugę Dagmara.
Stała po stronie pomieszczenia ze schodami, opierając się lewym ramieniem, wciąż woląc skryć się w cieniu.
Dopiero teraz miałeś okazję się jej przyjrzeć.
Miała czerwoną suknię, jak wcześniej, lekko ubłoconą od drogi, jakby naprawdę ją przeszła. Suknia zawężała się na biodrach, opinając je i idąc dalej do góry, wraz ze sznurowanym wiązaniem. Dalej był dekolt, nieco większy, niż się spodziewałeś.
Płaszcz miała spięty niewielką klamrą, odrzucony do tyłu, więc odsłaniał jej ręce, założone na piersiach.
Rozwichrzone lekko włosy okalały bladą szyję, która następnie zmieniała się w piękną twarz z hipnotyzującym spojrzeniem.
Nie mówiła nic. Nie musiała.
Ty za to dalej się rozglądałeś.
Póki co, cisza i spokój.

Tylwin
Dostałeś do rąk żółtą świeczkę, która miała może pięć centymetrów długości. Jej knot był długi na tyle, by dało się go spokojnie zapalić. Znaleziony czosnek był ledwie połówką główki, na szczęście w miarę świeżą. Musiałbyś tylko go wyłuskać z suchej skóry. Mąkę sam ściągnąłeś z regału, było jej ze dwa kilo w najmniejszym worku, obok leżały jeszcze dwa, duże. Owoców leśnych również musiałeś szukać, dostrzegłeś jakąś żałosną garść jagód. Ostergarberd przyniósł Ci dwie w miarę czyste szmaty, które od biedy się nadawały na opatrunki. Nie najlepszy zestaw, ale kto powiedział, że będzie łatwo... Na pewno byłeś zmęczony.


Ostergarberd
Okno zamknęło się z cichym trzaskiem. Na dworze nie było widać specjalnie nic, wciąż było ciemno, chociaż świt się prawdopodobnie zbliżał. Wciąż jednak nie było widać ani śladu światła.
Cała noc chodzenia, bezsenność i nietypowe spotkanie z wilkami były dość męczące, zwłaszcza dla osoby w Twoim wieku. Poszedłeś poszukać jeszcze bandaży, ale nie mogłeś ich znaleźć, widać Twoja wnuczka je do czegoś zużyła. Udało Ci się odkryć dwie stare szmaty, które nadawałyby się jeszcze na opatrunki. Byłeś za to pewien, że maść wciąż jest do góry, koło nogi Twojego łóżka. Na drobne gospodarskie skaleczenia starczała, ale na takie...nie byłeś pewien, czy jest jej wystarczająco dużo.
Sangre stał w drzwiach, jedząc. Tylwin zbierał przedmioty i układał je na stole. Elfka podziemna siedziała bez ruchu. Thorgrima nie było.
Dziwne towarzystwo...Twarz Cię lekko zabolała.

Thorgrim
Wyszedłeś z w miarę ciepłego pomieszczenia na zimno i wiatr. Pogoda była wciąż paskudna. Na ganek zawiewało zimne powietrze, więc czym prędzej zszedłeś po krótkich schodach i skierowałeś się do najbliższego gęstego krzewu. Usiadłeś pod nim, jakieś dwa metry wschodniego rogu budynku, tak, by patrzeć na budynek i las, który rośnie od południa. Gaj dookoła Ciebie szumiał cicho. Dostrzegłeś jakieś nieruchome światło około 80 m dalej, nisko, nieco przysłonięte znajdującymi się po drodze przeszkodami.
Języki wciąż miałeś przy sobie. Nic się nie działo.
Tylko wiało. I byłeś lekko zmęczony, ale w sumie, umiałeś funkcjonować.

Mordrim - 08-03-2018, 23:22

Thorgrim siedział pod krzewem starając się obserwować okolicę i walcząc ze zmęczeniem. Chłodny wiatr powiewający w lesie trzymał go nadal przytomnym. po chwili siedzenia dostrzegł on światło w oddali z drogi, które się nie ruszało lecz trwało w bezruchu. Nie było jednak widoczne dla niego źródło tego więc postanowił podejść nieco bliżej by zbadać to. Po drodze jeszcze cicho raz pomodlił się do Ehirona słowami.
Wpierw widzisz światło. Po nim nadciąga grom. Krew. Ogień Stal . Błyskawica. Ja ostatni modlę się do pierwszego.
Ocaliciela ostatniego. Niszczyciela orków. Pana światła. Ja ostatni ze swego rodu modlę się do pierwszego.
Ja Thorgrim Tordenskrall modlę się do ciebie Echironie Tordenskrallu. Twórco mego Rodu. Czuwaj na de mną i daj mi siłę bym mógł głosić twe słowo. Pozwól mi dostrzec to co niezauważalne.
. Powolnymi i cichymi krokami skradał się w tamtym kierunku i będąc w połowie drogi między główną drogą a domem Osta przykucnął przy drzewie w zaroślach i starał się dostrzec to co było na drodze nasłuchując przy tym czy coś lub ktoś nie nadchodzi.

Piotr - 09-03-2018, 00:44

Tylwin ciężko westchnął. Mimo iż posiadał dość składników by odprawić rytuał, wolał by zrobić to o świcie, po zażyciu przynajmniej odrobiny snu, jednak widmo pościgu pobudzało go dostatecznie mocno by zdołał się zmobilizować do działania. Wstał, i przeszedł do pustszej części izby, i stanąwszy w pewnej odległości od kominka zaczął usypywać z mąki krąg, jednakże tym razem ubogacił go o wpisany w jego wnętrze trójkąt. Następnie zawołał Silanę i Osta. Poinstruował ich by usiedli wewnątrz kręgu naprzeciwko niego, chwile potem samemu siadając. Gdy to uczynił począł wyjaśniać im zasady rytuału:
Tak jak poprzednio nie wolno wam przekroczyć granicy, oraz jej przerywać. W wypadku tego konkretnego rytuału możecie dodatkowo wspomóc jego oczyszczającą moc na nowo otwierając swoje rany.Wiem że brzmi to dosyć nieprzyjemnie... Czarownik skrzywił się lekko.
...ale owe rany powinny się ponownie zasklepić jeszcze podczas trwania obrzędu. Nie jest to jednak krok wymagany, więc zostawiam to waszemu wyborowi.
"Dodatkowo krew żywych istot powinna wzmocnić moc rytuału, szczególnie jeśli owe istoty biorą w nim bierny, bo bierny, ale jednak udział..." dodał w swoich myślach Tylwin.
Gdy skończył mówić rozdał każdemu z uczestników po ząbku czosnku i wierzbowej gałązce, po czym udał się do kominka zapalić świece. Gdy już to uczynił ponownie usiadł wewnątrz kręgu i zaciskając zęby rozciął swoim mieczem ranione podczas wcześniejszej bitwy z wilkami miejsca. Po chwili na podłogę skapnęło parę kropel krwi ściekających z ostrza. Niewiele myśląc czarownik odrzucił miecz poza krąg i rozpoczął wyśpiewywanie zaklęcia, starając się ignorować ból w przeciętych przed chwilą miejscach, koncentrując swój wzrok na stojącej przed nim świeczce.

Deft - 09-03-2018, 22:29

Sangre odpoczywa. Przysłuchuje się reszcie, pochłania wzrokiem Dagmarę i zjada do czysta, po czym po sobie sprząta.
Leite - 10-03-2018, 01:40

Thorgrim
Siedząc w ciemności, powoli przyzwyczajałeś wzrok do niej. Kiedy już się oswoiłeś z cieniem, kątem oka dostrzegłeś ruch na południe od Ciebie. Zamarłeś i spojrzałeś w tamtym kierunku, poprzez drzewa, próbując dostrzec, czy był to przypadkowy ruch, czy nie. Jeszcze przez ułamek sekundy dostrzegłeś kolejny ruch, ale nie mogłeś być pewien, czy to wiatr, czy ktoś obcy.
Wiało tak paskudnie, że nie zdziwiłbyś się, gdyby na warcie co chwila wzrok Ci płatał figle.
Mimo wszystko wstałeś i bardzo powoli oddaliłeś się w kierunku światła, nasłuchując.
Gdy przystanąłeś za pierwszym razem, z prawej dobiegł Cię szelest, który brzmiał niczym ciche łapy na liściach. Zamarłeś i zacząłeś obserwować okolicę, ale niewiele się zmieniło. Ruszyłeś dalej, ów dźwięk ponownie do Ciebie dobiegł, ale znowuż, nic nie widziałeś. Gdy się zatrzymałeś na dobre, próbując dojrzeć, o co chodzi ze światłem na drodze, jakieś pięć metrów od Ciebie przebiegło zwierzę, nawet nie byłeś w stanie stwierdzić, jakie. Było wzrostu psa, ale wyraźnie nie zwracało na Ciebie uwagi i Ci znikło z oczu.
Światło, oddalone od Ciebie około czterdzieści metrów, leżało na ścieżce, najwyraźniej odchodzącej z głównego traktu, przynajmniej na tyle, na ile mogłeś zobaczyć. Było nieruchome, ale aby dostrzec więcej szczegółów, musiałbyś podejść nieco bliżej, ponieważ teraz drzewa lekko przesłaniały Ci widok. Na pewno nie widziałeś tam ruchu.
Obejrzałeś się też w kierunku, z którego przyszliście. Po drugiej stronie traktu rósł rząd drzew, a za nim rozpościerała się łąka. I właśnie tam, mniej więcej w takiej samej odległości od Ciebie, jak do lampy, na pewno coś zauważyłeś. Ruch, niewyraźny ciemny zarys, który po chwili zlał się z ciemnością, ponownie zostawiając Cię w rozterce, czy to kolejne zwierzę, Twoje nerwy, noc czy wiatr. Jedno byłeś w stanie stwierdzić z pewnością, byłeś zdany tylko na wzrok, jeżeli chodzi o większe odległości, ponieważ na dłuższy dystans wiatr wszystko zagłuszał.

Tylwin
Spojrzałeś na swoją nogę i pierwszy raz miałeś okazję się jej przyjrzeć w świetle. Zadrżałeś. Brakowało Ci, nie aż tak wielkiego, ale wciąż dość dużego kawałka mięśnia w nodze. Najwyraźniej jednak nie było to na tyle poważne, żebyś kompletnie nie mógł chodzić, ale uniemożliwiało bieg z pewnością. Aby nie kuleć do końca życia, powinieneś odwiedzić chirurga, aby pozszywał porozrywane włókna.
Mimo wszystko zdecydowałeś się rozciąć ranę.
Noga wściekle zapulsowała, a krew zaczęła płynąć, rozlewając się też na podłodze. Zignorowałeś to i rozpocząłeś rytuał. Noga zaczęła nieprzyjemnie pulsować, a ból się pogorszył, gdy doszło do oczyszczania rany. Na szczęście później wszystko się zrosło, chociaż spora plama została na podłodze.
Gdy podniosłeś wzrok, zauważyłeś, że Twoi towarzysze w kręgu nie powielili ruchu dotyczącego rozcinania. Wyglądali na równie zmęczonych, ale wewnętrznie ich rany powinny być na tyle dobrze zaopatrzone, aby wytrzymać do wizyty do chirurga lub w miarę normalnie funkcjonować.
Niestety, byłeś pewien, że bieg dla Ciebie byłby ogromnym wysiłkiem i bólem.

Sangre
Obserwowała każdy Twój ruch bardzo dokładnie, czekając, aż zaczniesz. Nie wykazywała zniecierpliwienia, uśmiechała się lekko. Kiedy poszedłeś odstawić swoją miskę, czułeś jej wzrok na sobie.

Yarant - 12-03-2018, 22:14

Zobaczywszy jak Tylwin rozlewa sporą plamę krwi na podłodze, Ost lekko spochmurniał, albowiem trudno jet zmyć krew z drewna. Ostatecznie powstrzymał się od zbędnych uwag i podziękował przyjacielowi. Następnie wstał, dołożył do kominka i rozsiadł się przy stole. Zaintrygowało delikatnie starca to, że Sangre wpatrywał się w futrynę, nie chciał być wścibski. Po krótkiej chwili oddał się rozważaniom, mrucząc mimowolnie niewyraźnie pod nosem. Trzeba by przygotować jakieś miejsce do spania dla gości. Tylwina mogę położyć w moim łóżku, ale co z resztą. Raczej słabym pomysłem będzie jeśli mieliby spać tu na dole,
ale, jeśli nie tu to gdzie.
Skierował swoje spojrzenie na drewno palące się w kominku. Czy ten ogień jest swego rodzaju Jego emanacją? Jeśli tak, to czy to znaczy, że nas chroni i otacza swoim ciepłem? Dawniej było lepiej, starzy Bogowie... Na szczęście teraz przybyli na nowo. Tylko jak im służyć, czego potrzebują. Kogo? I dlaczego objawili się w Liryzji, czy to ze względu na słabe wpływy tych parszywych "Opiekunów" Ost zrobił dość osobliwą minę, sugerującą dezaprobatę i szyderstwo.Tylwinie, jeśli możesz usiądź tu proszę. Wskazał ręką na krzesło obok swojego.

Mordrim - 12-03-2018, 22:28

Torgrim dostrzegał że coś wokół niego krąży i coraz bardziej miał przeczucie że coś lub ktoś może na niego napaść. Najbardziej martwił go czarny kształt, który widział na łące. Najgorsza myśl przeszła mu przez głowę że mogli jego i jego towarzyszy doścignąć prześladowcy. Krasnolud zacząć się powoli wycofywać najpierw nisko i dla bezpieczeństwa dobył swego młota. Starał się też rozglądać czy nic nie idzie w jego kierunku. Następnie gdy był już blisko domu wstał i zaczął iść w kierunku ławki na której sobie usiadł kładąc młot koło siebie by móc go błyskawicznie dobyć. Wyjął dwie runiczne blaszki jedną której użył w walce z wilkami i drugą nie użytą jeszcze ale nadal napełnioną mocą magiczną. Tyle już lat pracował nad runami i tyle ich wykuł. Nie raz widział je w walce ale takiej mocy jeszcze nie miały one w sobie jak teraz. Teraz przyglądał się im co jakiś czas patrząc na linie drzew.
Piotr - 12-03-2018, 22:50

Tylwin po raz ostatni zmierzył wzrokiem swoją nogę, po czym ostrożnie zaczął iść w kierunku Osta. Nie zwracał szczególnej uwagi na kałuże krwi którą za sobą zostawił. Po części z roztargnienia, po części dalatego iż był stanowczo zbyt obolały na sprzątanie. Wlokąc się powoli dotarł do krzesła stojącego obok tego na którym siedział jego przyjaciel i ciężko usiadł. Zadowolony z perspektywy chwili odpoczynku wyciągnął się na krześle, ziewnął po czym przemówił do Osta.
Tak Ostergarberdzie? Masz jakąś sprawę do omówienia?

Yarant - 12-03-2018, 23:40

Czy mógłbyś przybliżyć mi światło? Ostatnie słowo wyraźnie zaakcentował, dając rozmówcy do zrozumienia, że nie mówi dosłownie.
Deft - 13-03-2018, 00:17

Dobrze.., skończyli się leczyć, z tego co widzę...
- Silano, jeśli byś mogła, zaproś Thorgrima do środka. Wyleczyliśmy się, teraz pora porozmawiać.
Sangre rozejrzał się za dodatkową tobą, czy też workiem. Czuł się jeszcze na siłach, żeby zacząć pakować... w sumie wszystko co mogłoby się przydać. Długoterminowe jedzenie, zioła, kubki, noże, mapy, koce, pasy, pochodnie, lampy, osełka, krzesiwo i tak dalej. Choć na razie tylko się rozglądał - nie brał nic bez pytania gospodarza. A mówiąc o tym...
- Ostergarberdzie. Jeśli wolno mi się wtrącić, zanim zaczniesz rozmawiać się ze swoim kuzynem, czy masz może jakieś torby czy plecaki? Któryś z Twoich sąsiadów nie posiada może konia ? Oraz... - Słowa nekromanty były stanowcze, ale nie natarczywe. Kierował je do Osta, ale na niego nie patrzył. Kręcił się po pomieszczeniu i rozglądał. - Czy jesteś gotów porzucić to miejsce, jeśli zajdzie taka potrzeba ? - To ostatnie wypowiedział z chłodem w głosie, patrząc prosto w oczy swojego rozmówcy. Bez emocji w głosie. Choć z lekkim, szyderczym uśmiechem...
- Wiesz, że chcę Ci służyć. Ale spójrz na nich. Czy oni także chcą służyć ? Czy są w ogóle przydatni ..? /tutaj pada ostatnie pytanie do Osta./ Przecież chowając się w cieniu, mógłbym sam dotrzeć do Terali czy Styrii. Czy sam nie mógłbym rozpocząć kultu ? Tylko dla Ciebie i dla Mnie... - Te słowa, wypowiadane w myślach, kierował do swojej Pani, zerkając na nią czasami.

Leite - 13-03-2018, 00:45

Yarant & Tylwin
Zasiedliście do stołu, pomieszczenie pozostało w lekkim nieładzie po rytuale. Krzesło było ulgą dla was obu.
Rozmowa, którą zamierzaliście toczyć, prawdopodobnie będzie długa. Dlatego też zerkaliście przelotnie na Sangre, który począł się krzątać po pomieszczeniu.

Thorgrim
Szedłeś powoli, nisko, z młotem w ręce. Miałeś wrażenie, że po chwili dołączył do Ciebie inny ruch, gdzieś bliżej ścieżki, ale był trudny do wychwycenia w trakcie własnego marszu. Skręciłeś już, kierując się w stronę domu, nawet się wyprostowałeś, obserwując ławkę i dom, kiedy po drugiej stronie drogi zauważyłeś ruch.
W cieniu, wciąż między drzewami i niewyraźnie, ktoś właśnie się schował za drzewem. Mogłeś nawet dostrzec z boku niewyraźny zarys wyginającego się kształtu, zbyt prostego, żeby być gałęzią. Drzewo było jakieś dwa metry od domu, mniej więcej tam, gdzie początkowo siedziałeś.

Sangre
Usłyszałeś, jak się poruszyła. Wciąż pozostając w cieniu, obserwowała każdy Twój ruch.
Światło należy do Echirona...tak samo, jak oni. Razem obserwowaliście, jak Silana wstała i ruszyła w kierunku drzwi, by je otworzyć. Ostrożnie omijała wszystkie zawalone czymś partie pomieszczenia, by w końcu przysłuchiwać się konwersacji z framugi. Stała koło tylko Tobie widzianej Pani Ciemności.
Możesz iść sam i zrobić to dla mnie...To byłoby bardzo odważne. Jej głos nabrał lekkiej pochwały, może podziwu, ale wciąż nie na tyle wyraźnego, by móc to jasno określić.
Silana przeszła do holu, podchodząc do drzwi. <nie, jeszcze nie otworzyła>

Mordrim - 13-03-2018, 01:34

Uczucie bycia śledzonym ciągle mu towarzyszyło co wzbudzało w nim coraz większy niepokój. Thorgrim zauważył po prawej stronie ruch i niewyraźny kształt za drzewem. Kątem oka tylko to dostrzegł i wiedział że to nie jest nic przyjaznego ale nie przerwał marszu by nie wzbudzać podejrzeń że niedoszły obserwator został wykryty. Podszedł do drzwi otworzył je i wszedł do środka przesuwając jeszcze przy tym ręką Silanę, która stała centralnie przed nimtak by nie było jej widać z zewnątrz. Następnie zamknął za sobą drzwi po czym odwrócił się do towarzyszy.Słuchajcie mam dwie wiadomości. Złą i gorszą. Którą chcecie najpierw usłyszeć? powiedział do nich lekko uciszonym głosem.
Yarant - 13-03-2018, 19:57

Oster właśnie otwierał usta aby zadać pytanie, gdy usłyszał inne, skierowane do niego. Zamyślił się na krótką chwilę. Hmmm... Jakiś worek powinien być w skrzyni przy wejściu, jeśli nie tam, to możesz wziąć worek po mące. Tu popatrzył na worek zostawiony przez Tylwina.Chyba nic podobnego niestety tu nie mam. A jeśli chodzi o opuszczenie tego budynku. Szczerze o niczym innym nie mażę. Aczkolwiek najpierw musiałbym zadbać o bezpieczeństwo mojej rodziny. Mam nadzieję, że tyle wystarczy, o koniach niestety nie wiele wiem, chyba Alek miał kilka ale nie jestem pewny w jakim się stanie znajdują. Jeśli sugerujesz żeby je "pożyczyć" to pomimo iż nie pochwalam przestępstw to niekiedy są konieczne, a i ten osobnik nie jest mi specjalnie miły. Alek ma dom w głębszej części wioski niedaleko. Staruszek już chciał się zabrać do rozmowy z Tylwinem, gdy do pomieszczenia wszedł krasnolud, i zadał swoje pytanie.Cóż, ja wolałbym tą złą jako pierwszą. Na wieść o złych wieściach Ost odruchowo położył rękę na ostrz siekiery, aby móc szybko ją wyciągnąć zza pasa.
Piotr - 13-03-2018, 21:36

Tylwin słuchał jednym uchem odpowiedzi której Ost udzielał Sangre. Patrzył w ogień i myślał o niedawno stworzonych rytuałach. Nadzwyczaj fascynujący wydawał się ten polegający na użyciu człowieka jako swego rodzaju magazynu energii magicznej...pytanie tylko czy obiekt był by w stanie to przeżyć. Po tyle głowy chodził mu też pomysł przeprowadzenia małego rozeznania w arkanach magii akademickiej, oraz ponownego przestudiowania swoich notatek, szczególnie tej ich części która dotyczy eshkahara, oraz sposobu ich przyzywania. Ale większość z tych rzeczy musiała poczekać na trochę spokojniejszy okres. "Pytanie czy takowy wogóle nadejdzie?" pomyślał sobie czarownik. Jego leniwe rozważanie zostało gwałtownie przerwane w momencie gdy do pomieszczenia wszedł krasnolud. Lekko zaniepokojony Tylwin wyprostował się na krześle, i odpowiedział mu:
Thorgrimie, myślę że powinieneś zacząć od tej złej.
Czarownik rozejrzał się po pomieszczeniu. "Złe wiadomości" były ostatnią rzeczą z którą miał się teraz ochotę konfrontować. "Ale chyba lepiej będzie poznać problem i podjąć próbę jego rozwiązania, niż zostawiać go za plecami.Przynajmniej chwilowo" pomyślał.

Mordrim - 14-03-2018, 00:25

Thorgrim obracał w ręce młotem gdyż czół że za niedługo będą mieli gości. Na drodze widziałem światło nieruchome a gdy sie nieco zbliżyłem lekko przygasło. Mówił ściszonym głosem. Ta gorsza to jest to że widziałem czarny kształt na polane skąd przyszliśmy a następnie postać, która stoi i chowa się za drzewem bardzo blisko domu. po wypowiedzeniu ostatnich słów zacisnął mocno dłoń na trzonku młota.
Deft - 15-03-2018, 21:07

Świetnie... oby to nie byli Oni. Kethren ma sprawny umysł, Torres pewnie nie może się doczekać potyczki... Cholera. Myśli przylatywały błyskawicznie przez głowę Sangre. Wiesz, czym były te kształty, Panienko? Możesz je wyczuć? Zapytał w myślach, na tyle subtelnie na ile mógł...
- Thorgrim, drzwi. Rzucił tylko, bo widział że krasnolud już jest gotów. Złapał szybko wspomniany przez Osta worek, po czym idąc w stronę regału mówił dalej :
- Silana, znajdź proszę tyle liny ile możesz i idź na górę. Tylwinie, pomóż Thorgrimowi. Weźcie może te stoły i zostawcie drzwi. W trakcie wypowiedzi zaczął już szperać w regale, potem w szafach i kufrze. Zbierał to wszystko, za czym się wcześniej rozglądał, z naciskiem na zioła lecznicze, prowiant, mapy i noże, tak szybko i sprawnie jak umiał. Potem, razem z fantami udał się na górę.

Mordrim - 15-03-2018, 21:42

Gdy skończył mówić usłyszał wystrzał na zewnątrz co utwierdziło go w przekonaniu że zaczęło się u teraz muszą się obronić przed atakiem ze strony ich prześladowców. Ułamek sekundy później przemówił do niego Sangre z jasnym celem. Thorgrim spojżał w prawo i chwycił za jedno z żelaznych uch, które były po bokach jego przymocowane ciągnąc go w stronę drzwi podsuwając go pod nie i jeszcze dopychając kolanem dla pewności czy przylega do drzwi. Tylwin podnieś te ławkę i oprzyj ją o drzwi Powiedział wskazując na nią.
Piotr - 15-03-2018, 22:01

Tylwin westchnął ciężko, po czym skinął głową i wstał od stołu. Starając się oszczędzać niedawno zaleczoną nogę przeszedł przez pomieszczenie. Choć starał się zachować spokój, niepokój związany z perspektywą obrony przed tercją bynajmniej nie zamierzał go opuścić. Osobiście czarownik wolał by uniknąć walki, ale żaden z sposobów które teoretycznie mogły by to umożliwić nie miał w tej chwili większego sensu. Ucieczka była by równie niebezpieczna co obrona, przynajmniej na chwilę obecną, a próby pertraktacji wydawały mu się zwyczajnie bezsensowne.Przynajmniej na razie. Myśląc o różnych możliwościach rozwiązania tego problemu czarownik zbliżył się do ławki, i sapiąc cicho podniósł ją, po czym zgodnie z zaleceniami Thorgrima oparł o drzwi. Stał tam jeszcze krótką chwilę zastanawiając się czy nie pozostać koło wejścia, ale finalnie stwierdził że to marny pomysł i podszedł do schodów, stanął na ich pierwszym stopniu, po czym zaczął się rozglądać po pomieszczeniu, bezwiednie bawiąc się włosami.
Yarant - 15-03-2018, 22:05

Ost nie do końca wiedział co się dzieje, ale wiedział że nie dzieje się nic dobrego. Nawet bez polecenia od nekromanty ruszyłby pędem po ukochana wnuczkę. Szybko przedostał się na piętro i odnalazł dziewczynę.Ubieraj się, jest niebezpiecznie i trzymaj się z dala od okien. Gdy będziesz gotowa idź do mojego pokoju. Mężczyzna mówił szybko i wyraźnie. Aby stracić jak najmniej cennego czasu na przygotowania. Nie czekając na odpowiedź ruszył do swojego pokoju gdzie wyjął ukryty w biurku nóż oraz małą sakiewkę gdzie. To się pewnie przyda. Ost jeszcze rozejrzał się po schodach, i zobaczył tam Tylwina. Tylwinie, posłuchaj mnie, jeśli coś mi się stanie zabierz ją,Kiwnął głową w górę.i uciekajcie lub cokolwiek. Nie pozwól aby coś jej się stało, rozumiesz?
Piotr - 15-03-2018, 22:16

Czarownik spojrzał na twarz Osta, po czym odpowiedzał mu:
Dobrze Oście. Zrobię to.A przynajmniej spróbuję zrobić. Na nieszczęście nie mogę ci obiecać że zdołam ją uchronić. W razie krytycznej sytuacji wybiorę swoje życie, a nie jej. Niemniej postaram się jej pomóc w taki sposób jaki będzie leżał w moich możliwościach. Mam nadzieję że to rozumiesz...
Tylwin odwrócił na krótką chwilę patrząc się w górę schodów, po czym wrócił do mówienia:
...ale liczmy na to że nie dojdzie do takiej sytuacji. Nie powiem, cieszę się że po tylu latach zastałem cię żywego, i nie mam ochoty na to by tej nocy ten stan się zmienił.

Yarant - 15-03-2018, 22:24

Dziękuję ci, doceniam te słowa. Ost nabrał nowej wiary i chęci do działania. Wrócił do swojego pokoju aby poczekać na córkę, oraz elfkę która zgodnie ze słowami Sangre powinna zawitać do tego pomieszczenia z liną w rękach. Niechaj światło nam sprzyja i oświetla nasze umysły byśmy nie popełnili błędu. Wyobraził sobie świece oświetlającą pomieszczenie, było to jego wyobrażenie o jego nowym panu, czuwającym nad nim tak jak dawniej robili to Bogowie północy.
Mordrim - 15-03-2018, 22:48

W trakcie gdy Tylwin zajmował się ławką, która miała służyć jako dodatkowa część barykady drzwiowej Thorgrim kierował się do drugiego pomieszczenia. Tam znajdował się duży stół, który miał wykorzystać na drugą barykadę. W jednej ręce trzymał swój młot a lewa ręka spoczywała na torbie, w której znajdowały się wilcze języki.
Panie Światła i przodku mój czy mnie słyszysz? Czy słyszysz tego co walczy w twym imieniu? Czy słyszysz ostatniego co poświęci wszystko by twe plany się ziściły?
Czeka nas teraz trudna i ciężka potyczka w której wszystko może się zdarzyć. Lecz wiec jedno Echironie Tordenskrallu. Ofiara zostanie tobie złożona z ich oczu gdyż nie są godni by podziwiać i widzieć twój blask,
światło i majestat. Skazani będą na wieczny mrok. Pozwól mi być twym osobistym katem i tym co kary wymierzy twym i mym przeciwnikom.
Teraz niech początkiem będą te języki, które odebrałem wysłannikom Ei, którzy mieli nas zatrzymać. Przyjmij tę moją skromną ofiarę
Mówił to w myślach mając nadzieję że jego modlitwa zostanie wysłuchana

Leite - 16-03-2018, 00:03

Zaczęło się robić ciekawie.
Kiedy tylko Thorgrim zamknął za sobą drzwi, rozległ się huk wystrzału, ale mniej skupionego, jakby na otwartej przestrzeni. Z góry usłyszeliście przestraszony krzyk. Chwilę po pierwszych słowach Thorgrima w drzwiach utkwiła, brzęcząc, strzała, która przebiła drewno, ledwie wystając zadziorem na drugą stronę.

Thorgrim
Przesunąłeś kufer do drzwi i docisnąłeś go do nich, upewniając się, że przylega. Zastawiał je w miarę ciasno, wystawał na jakieś pięćdziesiąt, sześćdziesiąt centymetrów nad podłogę, więc może się chociaż przewrócą.
Podszedłeś do drugiego stołu, jednocześnie odmawiając modlitwę.
Kiedy skończyłeś ofiarowywać języki poległych wilków, poczułeś podmuch nieprzyjemnie gorącego powietrza na twarzy. Echiron nie pojawił się osobiście, ale usłyszałeś w myślach jego wściekły głos.
Kpisz sobie ze mnie?! Gorąco się zwiększyło, niemal paląc Ci skórę.
Ofiarujesz mi, Panu Wiedzy i Mądrości, Poszukiwaczowi Odpowiedzi, jakiś kawał mięsa?? Mam to potraktować jako obrazę, sługo? Upadłeś mimowolnie na kolana, słysząc głos przodka w swojej głowie. Po chwili ton zleżał, a gorąco, wbrew Twoim podejrzeniom, nie spaliło Ci twarzy ni brody.
Liczę na to, że to błąd, chociaż nikczemnie świadczy o Tobie jako o moim potomku. Nie popełnij więcej takich godnych pogardy uczynków, bo się Ciebie wyrzeknę i skonasz w męczarniach.

Sangre
Dagmara nie raczyła odpowiedzieć. Z resztą, po huku wszystko stało się raczej jasne. Rozpoznałeś dźwięk pocisku od samopału, brzmiało to tak, jakby wybuchł komuś zanim wyleciał z lufy. Lub był poza nią.
Worek był brudny od mąki wewnątrz, ale trudno. Udało Ci się znaleźć jakieś zioła (4, wybierz sobie, nie za duża ilość), dwa wyszczerbione na krawędziach kubki, ze trzy nożyki, jeden do grzybów i owoców, dwa pozostałe równie niewielkie, lecz ostrzejsze, jeszcze dwa ogarki świec, około pięcio- sześciocentymetrowe, jakąś małą lampę. Krzesiwo leżało koło kominka, również je zabrałeś. W kufrze w holu znalazleś dwie szmaty i jeden całkiem spory koc. Wiele więcej, poza sucharami i dwoma bochenkami chleba oraz kawałem sera, Ost w swoim domu nie miał. Przynajmniej nie tu.
Na górze ujrzałeś zjeżonego, syczącego kota, który wyglądał, jakby miał Cię zaraz zaatakować. Drzwi do pokoju na wprost były otwarte, na stole stała zgaszona świeca, okno, niczym nie zasłonięte, otwierało się na noc. W pokoju Osta (po lewej od schodów) stała przestraszona dziewczyna, ale bez trudu dałeś radę ją przejrzeć. Była podekscytowana. Silana stała w korytarzu, trzymając zwój liny pod pachą i przypominając sobie zaklęcia.

Tylwin
Przenoszenie ciężkich ławek z uszkodzoną nogą naprawdę nie jest najmilszym zajęciem pod słońcem. Zrobiłeś to, ale z wielkim trudem i całe szczęście, że nie upadła Ci na podlogę, bo to by mogło ostrzec intruzów.
Po rozmowie z Ostem popatrzyłeś na schody do góry, gdzie wszedł już Sangre. Ocalenie życia wnuczce Osta będzie trudne, zwłaszcza z tą nogą. I do tego z tym przeciwnikiem.

Ost

Zaraz po wybuchu i krzyku wbiegłeś do góry. Dziewczyna była kompletnie rozbudzona, wyglądała przez okno, próbując coś zobaczyć. Odciągnąłeś ją stamtąd, kazałeś się ubierać i wyszedłeś, rozmawiając z Tylwinem, stojącym piętro niżej. Byłeś gotowy. Miałeś sakiewkę (ucięło Ci posta, co tam wrzuciłeś?), siekierkę i niezawodne poczucie, że może być ciekawie. A miałeś już planować, jak was położyć spać...

Mordrim - 18-03-2018, 16:49

Wybacz mi ten błąd, który popełniłem. i dziękuję ci za to że mi pokazałeś czego nie powinienem robić. Był to mój pierwszy i ostatni, który popełniłem. Powiedział w myślach mocno zaciskając zęby z bólu, który został mu zadany. powstał z kolan podnosząc młot, który leżał na ziemi i chowając go do mocowania przy pasie. Podszedł do stołu z którego jeszcze kilkanaście minut temu wraz z towarzyszami jadł posiłek i zaczął go ciągnąć w stronę schodów. Na góre ale migiem. Powiedział do tych co byli jeszcze na dole. odczekał moment po czym przewrócił go tworząc tym samym barykadę i sam udał się na górę.
Yarant - 18-03-2018, 21:28

Cały czas mając na oku wnuczkę, Ost wyjrzał przez okno. Poszukiwał w ciemności świateł lub ruchu mogącego zwiastować niechybne pojawienie się wroga. Myślicie że możecie ot tak napadać mnie i moich gości w moim własnym domu? Kimkolwiek jesteście nie pozwolę abyście dostali to po co przyszliście. Ponownie położył dłoń na ostrzu siekierki, była chłodna i szorstka w dotyku. To ostrze nie jednej krwi już smakowało chłystki. Zaburczał gniewnie pod nosem. Po chwili obserwacji odszedł dla bezpieczeństwa od okna, a odwróciwszy się spostrzegł Sangre. A tak właściwie to wiemy kto nam zakłócił spokój?
Piotr - 18-03-2018, 21:57

Tylwin widząc wycofującego się na górne piętro krasnoluda udał się za nim. Starając się oszczędzać ranną nogę wdrapał się po schodach, po czym, wciąż będąc pogrążonym w myślach podszedł do kawałka ściany znajdującego się pomiędzy drzwiami na przeciwko schodów, a tymi które prowadziły do pomieszczenia sąsiadującego od lewej strony z schowkiem, a następnie oparł się o niego plecami. Patrzył chwilę na ścianę na przeciwko siebie, po czym zaczął wodzić spojrzeniem po osobach znajdujących się na piętrze.
Deft - 18-03-2018, 22:01

Sangre wziął linę od Silany. Kilkoma sprawnymi ruchami przywiązał sobie worek do ramion, żeby móc swobodnie sie poruszać z nim na plecach.
- Zamknąć mordy, wszyscy. Szykujcie się na walke. Atakujcie tylko z zaskoczenia.
Następnie wszedł do pokoju na przeciwko schodów, zamknął za sobą drzwi i zastawił je pryczą.
Wyciągnął miecz, po czym na czworaka podszedł pod okno. Mebel spod okna przesunął w róg, wzdłuż ściany. Wszystko tak cicho, jak umiał.
Wdech.
Wydech.
Wychylając tak mało głowy, jak mógł, wyjrzał za okno. Prawie pod nim było wejście, więc liczył, że zaobserwuje ruch w zaroślach na wprost.

Leite - 19-03-2018, 00:07

Weszliście do góry.
Było ciemno, nikt nie palił żadnego światła. Wchodzenie po schodach z uszkodzoną nogą nie jest najlepszą rozrywką na świecie, na szczęście zaraz za Tylwinem szedł Thorgrim, który mógł go w razie czego złapać.
Rozmowy, ostro uciszone przez Sangre, ucichły. Za oknem z pokoju Osta nie było widać wiele więcej, niż zwykły widok, z łąką w tle.
Silana uniosła brwi na widok znikającego Sangre i weszła do pokoju obok, gdzie na łóżku śpi zwinęta kobieta, bardzo podobna do młodej wnuczki Osta. Miała kamienny sen, skoro jeszcze nie wstała. Sama dziewczyna z resztą była cicho.
Barykada piętro niżej, chociaż prowizoryczna, wciąż była.

Sangre
Dagmara weszła z Tobą do pokoju. Obserwowała Cię uważnie, pytająco. Nie musiałeś się obawiać, że ją zobaczą, bo fizycznie jej tam nie było.

Leite - 19-03-2018, 01:26

Szuranie z pokoju Sangre. Cisza.
A potem huk, trzask, drugi huk. W pokoju, w którym jest Silana, obudziła się kobieta i krzyknęła.
I dźwięk, jakby ktoś wylądował na podłodze ze skoku.

Mordrim - 19-03-2018, 02:26

Thorgrim stał na górze przed pokojem do którego wszedł Sangre trzymając w ręku młot a w drugim jedną z magicznych blaszek z wyrytymi na niej runami. Czekał na to jak nieproszeni goście wejdą do środka parterem lecz usłyszał huk z pokoju,w którym przebywał jego towarzysz. Zrobił dwa kroki w tył by się nieco rozpędzić i z impetem uderzył z bara w drzwi, wpadając do środka. Zobaczył w środku intruza i zamachnął się swym młotem do ciosu.
Yarant - 19-03-2018, 19:00

Huk. Trzask. Huk. Krzyk. Słusznie niepokojące odgłosy sprawiły, że Ostergarberd jeszcze na chwilę wybiegł z pokoju. Na korytarzu zobaczył Wbijającego się w drzwi krasnoluda. Obok spostrzegł Tylwina stojącego w czujności pod ścianą. Podszedł chwycił kuzyna za rękaw przyciągnął do siebie wgłąb korytarza i powiedział Bierz młodą i Silanę i uciekajcie, zaraz dołączę. Wbiegł następnie do pokoju córki, trzymając się z dala od okna podał jej ciepłe ubrania i kazał biec z Tylwinem. Ost wyprosił z pomieszczenia elfkę i czekał aż córka będzie jako tako gotowa do drogi. Zamierzał uciekać dopiero kiedy ona będzie w stanie. Echironie,
wybacz, że ośmielam się zwracać do ciebie, ale proszę... nie, błagam, abyś wsparł moją rodzinę w tej trudnej sytuacji. Jedyne co mogę ci ofiarować w zamian to moja skromna osoba.
Ost podczas tej improwizowanej modlitwy nie oczekiwał cudów, albowiem co zrobił aby na to zasłużyć? Jedyne na co liczył to otucha, ciepło, które napędzi go do działania.

Leite - 19-03-2018, 19:28

Silana obejrzała się na Ciebie, kiedy wpadłeś do pokoju. Wydawało się, że miała ochotę cisnąć zaklęciem o kobietę, ale na Twoją prośbę wyszła. Uniosła brwi na widok Tylwina i dziewczyny, którzy otrzymali rozkaz ucieczki.
-A gdzie? - zapytała cicho, po czym wskazała na pokój taranowany przez Thorgrima. -Zostawiacie go?
Sama ustawiła się w gotowości koło miejsca, gdzie stoi Tylwin, czekając na wolne przejście lub przeciwnika. Zacięty wyraz twarzy. I zaklęcia w głowie.

Yarant - 19-03-2018, 23:25

Na razie uciekamy w las. A potem jeśli będzie możliwość spróbujemy zdobyć konie. Powiedział jak najciszej zbierając się w pośpiechu do ucieczki.
Deft - 20-03-2018, 22:51

Co to jest ? ... Pomyślał Sangre, w ostatnich ułamkach sekundy przed wystrzałem.
Huk.
To są poparzenia od wypaczonego lodu. ... Może ze względu, że to znów lewa ręka, a może na ogromny ból. Może. Ale na pewno, na trwającą może dwie sekundy chwilę, w świadomości Sangre górę nad rzeczywistością wzięło przelatujące w zwiększonym tempie wspomnienie.

Będą bolały bardziej niż wszystko czego do tej pory doświadczyłeś i zostawią bliznę.
... Myślałem wtedy o ucieczce, o porzuceniu mrocznej strony magii...
Patrz na swoją rękę ! Bez bólu, bez wytrwałości, bez poświęcenia, nie osiągniesz niczego.
... Starałem się nie skupiać na słowach jak 'żrący' czy 'mięso'...
Śmiertelni uciekają, bo się boją. Masz zrozumieć - nie bać się, ale zrozumieć - że kiedyś umrzesz. Ty możesz zostać ręką śmierci. Skup się na tu i teraz! Na Twojej dłoni.
... Krzyczałem przez łzy, że 'już rozumiem', że 'widzę potęgę ciemności'...
To przedwczesne uniesienia ! To najważniejsza chwila Twojego życia, a Ty się zdajesz na innych. Musisz rozważyć opcję, że świat Cie nie akceptuje, że tu nie pasujesz. Ale nie możesz się poddać. Przejmij kontrolę!
... Wtedy pierwszy raz rzuciłem zaklęcie sprzeczne prawom natury. Wypaczyłem swoją magię życia. Zapanowałem nad magią która chciała sprawiała mi ból i cisnąłem nią w drzewo, a ono uschło. Cierpienie które po niej pozostało przez kilkadziesiąt minut trzymało mnie w szachu...
Gratulacje. Właśnie zostałeś sługą śmierci. Lepiej przynieś jej obfite żniwo.


Upadek na podłogę. Reanaliza sytuacji. Dziura w lewym Ramieniu i potężny ból. Instynktowna chęć zwinięcia się w kłębek. Samoistny krzyk. Imira. Wróg z lewej, w zasięgu ciosu.
Choć raz nie walcz z odruchami, głupcze ! - głos Sangre rozbił w jego głowie.
Zacisnął dłoń na mieczu. Przekręcił się na lewy bok, podkulając nogi i impetem całego zamachu prawego ramienia pchnął mieczem, wrzeszcząc imię swojej oponentki (*), próbował zabójczo wsadzić jej miecz w trzewia, ostatecznie celując w serce.





* IMIRAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :mrgreen: nie mogłem się powstrzymać.

Piotr - 20-03-2018, 22:55

Czarownik był mocno zdezorientowany całą sytuacją. W jednej sekundzie niedaleko od niego doszło do podwójnej eksplozji, chwilę później w drzwi za których dało się słyszeć wybuchy wbił się krasnolud, a w następnym momencie był już ciągnięty za rękaw przez Osta. Po chwili udało mu się względnie poukładać myśli. Sytuacja była zła. Można by wręcz powiedzieć że gargantuicznie potworna. Walka z Tercją wydawała się być Tylwinowi samobójstwem. Dlatego też spodobała mu się idea starca dotycząca ucieczki. Problemem pozostawała kwestia Sangre i krasnoluda. O ile z tym pierwszym nie łączyła go jakaś głębsza relacja, o tyle z drugim miał okazję spędzić wcześniej trochę czasu, co pozwoliło mu go odrobinę poznać. Niemniej myśl o pozostawieniu obydwu na praktycznie pewną śmierć nie należała do najprzyjemniejszych. Czarownik miał nadzieję że obydwaj zdołają wycofać się tuż po nich. Wciąż będąc lekko zamyślonym przemówił do osób stojących niedaleko niego:
Jeśli chcemy uciekać teraz to najlepiej było by to zrobić szybko. Jest szansa że nie zdołali jeszcze okrążyć chaty. Niestety istnieje jeden problem,a mianowicie moja noga. Nie jestem pewien jak spisze się podczas schodzenia. Dlatego jestem zmuszony prosić jedną z was drogie panie by zeszła pierwsza i była w razie czego gotowa asekurować moje zejście.Oczywiście w wypadku odmowy postaram się uczynić to samodzielnie. Choć efekt może być nieoczekiwany...i niekoniecznie korzystny.
Skończywszy mówić bardzo ostrożnie przemieścił się do dużego pomieszczenia na przeciwko dwóch mniejszych sypialni i schowka, i stanął w nogach łóżka czekając na kobiety które miały uciekać razem z nim, nieustanie lustrując pokój w którym się obecnie znajdował wzrokiem.

Leite - 21-03-2018, 02:25

Ostergarberd
Twoja córka wydawała się oszołomiona. Ubrała się, ledwo kojarząc i nie umiejąc zadać pytania.
Rozległ się ostry trzask łamanego drewna, rozrzuconego najwyraźniej po sąsiednich ścianach.
Gdy wyszliście, córka przytuliła córkę i przestraszona patrzyła na to, co się dzieje z domem.
Kiedy pod wami rozległ się huk, potężniejszy niż wcześniejsze, znowu cicho krzyknęła z przestrachu.
-Ojcze, co się dzieje?! Co się dzieje z naszym domem??
Przeszliście do Twojego pokoju. Wyglądając za okno, wyglądało na to, że na oko ziemia jest jakieś trzy, cztery metry niżej. Nie było nikogo widocznego na zewnątrz.
Echiron Ci nie odpowiedział. Poczułeś jedynie napływającą do Ciebie adrenalinę.
Nie było z wami Silany. Podeszła do drzwi, które zostały wybite przez Thorgrima i zajrzała tam, szykując zaklęcia.

Tylwin
I znowu. Trzask szkła. Huk drewna z pokoju wnuczki Osta. Huk samopału. Krzyk Sangre. I krzyk dopiero co obudzonej kobiety.
Przeszliście do pomieszczenia, w którym spał Ost. Jedyne wyjście było przez okno, którego odległość od ziemi wynosiła trzy, cztery metry.
Silany nie było z wami. Została pomagać.
A sytuacja nabierała tempa.

Yarant - 22-03-2018, 18:58

Nie mamy czasu, trzeba uciekać. Tylwin patrz czy czy ktoś idzie. Następnie chwycił pościel z łóżka i wyrzucił szybko za okno, które uprzednio otworzył. Zostawił jedynie koc aby skrócić trochę drogę na dół. No dobrze, Tylwin pierwszy wy po nim, ja zejdę ostatni i zaczekam jeszcze na resztę. Jeśli nie zejdę uciekacie z Tylwinem. W razie przybycia kogoś z tych co zostali z tłu Ost nie będzie zwlekał i dołączy do tych którzy są już na dole, zrobi to też jeśli będzie czekał zbyt długo.
Piotr - 22-03-2018, 22:15

Tylwin patrzył na czynności wykonywane przez Osta, jednocześnie myśląc o tym co mógł by uczynić by złagodzić siłę upadku.Jedyne co przyszło mu do głowy to podjęcie próby przetoczenia się gdy dosięgnie ziemi.Była to jednak marna pociecha.Odrobinę nadziei dodał mu pomysł starca polegający wa wyrzuceniu pościeli na zewnątrz. Ale to wciąż było mało. Czarownik wziął pozostawiony przez Osta koc i spróbował przywiązać go możliwie jak najstaranniej do (Nie wiem jak dokładnie wygląda okno, więc załóżmy że jest to najbliższy nadający się obiekt, na przykład okiennica.Jeśli takowego nie ma to Tylwin skacze bez asekuracyjnego kocyka.). Popatrzył na ziemię znajdującą się pod oknem. "Miejmy nadzieję że jakieś przychylne siły czuwają teraz nad nami... "pomyślał, po czym nie ociągając się dłużej chwycił się mocno koca, przełożył ostrożnie obydwie stopy przez okno i zawisł na zewnątrz domu.Ostrożnie zszedł na sam dół zwisającego koca.Wziął głęboki oddech, a następnie puścił się tej improwizowanej liny, starając się możliwie jak najlepiej zamortyzować upadek.
Leite - 23-03-2018, 01:51

Ost
Pościel nie ułożyła się równomiernie w miękką warstwę. Prawdę mówiąc, koce dały niewielkie wsparcie, z powodu wiejącego wiatru. Popatrzyłeś na to krytycznie, potem wydałeś kolejne rozkazy.
-IMIRA, GRANAT! KRYJ SIĘ!
Męski głos dobiegał z dołu. Potem kroki na schodach.
Twoja córka patrzyła na Ciebie oszołomiona, ale po chwili wzięła córkę pod rękę i podeszły do okna, umożliwiając zejście Tylwinowi.
Ty zaś czekałeś, patrząc, jak nogi i ciało Twojego kuzyna zaczynają znikać za oknem. Po chwili usłyszałeś, że wylądował.
Twoja wnuczka usiadła na oknie.

Tylwin

-IMIRA, GRANAT! KRYJ SIĘ!
Męski głos dobiegał z dołu. Potem kroki na schodach.
Zejście nie należało do najprostszych. Koc był zamocowany, ale wysokość dość spora, zrobiłeś co mogłeś, żeby zejść w jak najłagodniejszy dla Ciebie sposób, ale noga i tak zabolała. Poza tym, póki co, nic Ci nie było.
To dobra wiadomość.
Wnuczka Osta usiadła na oknie.
Tu jeszcze dom był w lesie, ale rzadszym, łąka zaczynała się niewiele dalej.

Yarant - 23-03-2018, 19:29

Cholera! Oni chcą zawalić ten dom wszystkim na głowy?! Oby to nie było tak silne jak granat Drana, 30 lat temu, bo zaraz wszyscy będziemy wąchać kwiatki od dołu. Ost szybko myślał co robić. Rzucają granatami jeśli któryś wpadnie tutaj może być słabo. Szybka decyzja. Rozejrzał się po pomieszczeniu. Na zastawienie drzwi stołem a tym bardziej łóżkiem, w tych czasach nie mógł liczyć. Ale krzesło to co innego, a i zamek w drzwiach choć stary to wciąż działa. Na razie ograniczę się do klucza. Jak będę wyskakiwał i będę miał czas to zastawię krzesłem. Spieszcie się, bo czasu mamy coraz mniej. Ja też nie wiem co dokładnie się dzieje. Mówił szeptem, może napastnicy nadal nie zdają sobie sprawy, że tu są. Co zrobić z dokumentami, trzeba je zabrać ale w czym. Dobra lepiej żeby się popsuły, niż żeby je znaleźli. Wyjął z szuflady w biurku mały pliczek papierowych kartek połączonych na krawędzi sznurkiem, a następnie schował je pod koszulą. Gdy przyjdzie kolej Osta na wyskoczenie przez okno i dołączenie do rodziny na dole, a pod drzwiami nadal nie będzie reszty grupy, ani nikogo innego, Ost otworzy drzwi przed ucieczką. Jeżeli reszta dołączy otworzy im drzwi i zamknie za nimi w miarę możliwości. Jeśli natomiast pod drzwiami będą napastnicy, blokada zostanie dodatkowo wzmocniona krzesłem.
Piotr - 25-03-2018, 00:17

Czarownik odetchnął z ulgą. Sam do końca nie wierzył że udało mu się zeskoczyć bez uszkadzania swojej nogi. Zdawał sobie jednak sprawę że to jeszcze nie koniec. Najchętniej uciekł by już pomiędzy drzewa, ale wiedział że musi poczekać jeszcze na córkę i wnuczkę Osta, dlatego odsunął się kawałek od okna z którego wyskoczył i przyległ do ściany starając się na wszelki wypadek jak najmniej rzucać się w oczy. W duchy liczył na to że jego brązowo-ciemnozielony strój mu w tym pomoże.
Leite - 25-03-2018, 00:24

Dziewczyna chwyciła się koca i zaczęła się powoli zsuwać.
Koc szarpnął, nie wypadł na szczęście. Nie spadła niekontrolowanie, po prostu powtórzyła ruchy Tylwina.
I jej również się nic nie stało.
Do zejścia szykuje się matka.
Z holu dobiegł kolejny huk.

Piotr - 26-03-2018, 21:45

Tylwin wzdrygnął się gdy usłyszał kolejny huk. Mimo iż miał okazję już wcześniej słyszeć dźwięk wydawany przez Styryjską broń, to ciężko mu było do niego przywyknąć. Wciąż opierając się o drewnianą ścianę domu patrzył jak córka Osta schodzi po kocu. Jednocześnie co jakiś czas odwracał głowę lustrując teren dookoła wzrokiem i nasłuchiwał dźwięków dochodzących z okolicy, zarówno lasu jak i wnętrza domu.
Deft - 26-03-2018, 22:07

Ciężka kolba samopału wylądowała z impetem na czaszce Sangre. Nie był pewien, czy go zamroczyło, ze zamknął oczy, ale wiedział, że nie chce wracać od razu do tamtego pokoju. Widział samego siebie lewitującego w bezkresie. Jak źrenica drapieżnika z odbijającą się w niej ofiarą, bezkres ten był głównie czarny i chłodny, lecz z pewnymi kolorowymi wyjątkami stanowiącymi jakby centrum tej przestrzeni. Złotawe włosy, za którymi nigdy nie przepadał. Błękitne ogniki w oczach. Stalowe złączenia i elementy pośród czarnego munduru. Zielone płomienie skute ciemnym, granatowym lodem, którego nigdy nie roztopią, razem formując krąg dookoła leżącego nekromanty. Karmazyn, biel, szarość, fiolet chaotycznie, choć statycznie tkwiące w jego ramieniu... Czasem przebywa tu, kiedy śpi. Czasem widzi to miejsce, kiedy wyobraża sobie zaklęcie. Czasem trafia do niego, kiedy coś lub ktoś próbuje grzebać mu w mózgu. Ale Ona jest tu zawsze. Karmazyn, biel, szarość, fiolet. Stoi tu i teraz, plecami do niego i podziwia moment, w którym wszechobecna czerń zmienia się ze skały w ciecz. Sangre usiadł, podpierając się obiema rękoma.
– Czemu tu jesteśmy ? – Zapytał spokojnym głosem.
Kobieta w czerwieni odwróciła się do niego z nietypowym wyrazem twarzy.
– Nie podoba Ci się tu ? – Odpowiedziała równie spokojnie, prawie melodyjnie.
Nekromanta odpowiedział gestykulując, a wokół jego rąk pojawiały się, krążyły i znikały różnokolorowe iskry.
– Jest idealnie. Żadnych problemów, tylko rozwój. Czas nie gra tu roli, a rozwiązania wszystkich tajemnic są stąd widoczne, jako srebrzyste punkty na horyzoncie... tylko że ja nie mogę wyjść z tego okręgu.
Dagmara lekko się uśmiechnęła.
– A przesunięcie okręgu wymaga powrotu na tamtą stronę. Zmiany w czasie, podjęcia działania... a przynajmniej Ty tak sądzisz. Może to i dobrze – czego by nie mówić, Twoje ciało właśnie teraz leży na podłodze tamtego pokoju, w totalnym rozluźnieniu i się regeneruje, tak szybko jak tylko może, po Twoim błędzie.
Ten uśmiech, którym obdarza się kogoś mniej inteligentnego, ale darzonego sympatią zniknął. Zamiast jego pojawił się inny, szeroki, uwidaczniający wszystkie perłowo białe zęby, prawie szaleńczy, potworny.
– A kiedy już się to stanie, postaraj się wreszcie zabić swój były oddział, dobrze ?
Sangre poczuł jak te słowa go pobudzają. Krew jakby szybciej pulsuje, Prawa dłoń zaciska się na mieczu. Fioletowy lód z zaczyna wstępować na jego lewą rękę i pnie się wyżej, w kierunku ramienia, jakby zamierzał się schować wewnątrz Sangre.., i całe to miejsce, zdaje się zanikać. Czyżby się budził ..?


// Ja to tu zostawię, żeby weszło tak szybko jak może w fabułę [jak fizycznie będe w stanie się wybudzić]

Yarant - 26-03-2018, 22:17

A jednak nie tak mocny... Ostergarberd pomógł córce zejść w możliwie najbezpieczniejszy sposób na dół, następnie, odczekał krótką chwilę i sam zabrał się do schodzenia.Miej mnie i moją rodzinę w swjej opiece Panie. Aby zmiękczyć sobie jakoś upadek wyrzucił koc zwinięty w kłębek oraz poprosił cicho kogoś na dole, o asekurację. Swoje ruchy po zejściu na dół, Ost będzie kierował gdzieś w okolice wioski niedaleko. Lecz najpierw schowa się na chwilę razem z resztą wśród drzew aby dać chociaż cień szansy na dołączenie pozostałych. Gdy jednak nie zobaczy, żadnych znajomych twarzy uda się w dalsza wędrówkę w okolice wioski, jednak nie za blisko, tak aby wiedzieć gdzie jest ale nie tak żeby dało się ich stamtąd zobaczyć.
Piotr - 26-03-2018, 22:20

Czarownik popatrzył na znajdujący się na przeciwko niego las. Choć nie należał do grona wybitnych strategów, orientował się że stanie na otwartym terenie wokół domu nie należało do najświetlejszych pomysłów. Sam z chęcią skrył by się już dawno w owym lasku, ale czuł niejako obowiązek dopilnowania by wnuczka,córka i sam Ost zeszli bezpiecznie z górnego piętra. Teraz, gdy finalnie byli bliscy dokonania tej czynności był gotów by uciec w jakieś bardziej osłonięte miejsce.W międzyczasie Tylwin cicho poprosił córkę i wnuczkę by asekurowały Osta. Sam wolał tego nie robić ze względu na swoją zranioną nogę. Zaczął na wpół wkradać się, na wpół iść w kierunku lasu, starając się jak najmniej rzucać w oczy.
Leite - 27-03-2018, 01:06

Ostergarberd
Twoja córka nie była najlepszą i najsprawniejszą osobą w okolicy. Dlatego też miałeś nadzieję, że nie będzie tak źle, jak być mogło.
No i nie było, chociaż upadła, ale potrafiła zachować ciszę. Wyraźnie trzymała się za nogę. Cóż.
Odwiązałeś koc i zrzuciłeś go na ziemię, licząc na bezpieczne lądowanie, ale to znaczyło, że mogłeś się chwycić tylko parapetu, a dalej spaść na ziemię. Dość niefortunnie, bo ewidentnie skręciłeś sobie kostkę. Tak samo, jak Twoja córka. Widać jedynie wnuczka odziedziczyła sprawność po ojcu...
Ruszyliście, utykając, w stronę lasu.

Tylwin
Jeszcze zanim córka Osta zeszła, ty powoli ruszyłeś w stronę lasu. Ostrożnie, na tyle, na ile mogłeś z uszkodzoną nogą, zatrzymałeś się za najbliższym drzewem, przy którym rósł krzew i obserwowałeś, czekając na resztę.
Dlatego też nie zaskoczyło Cię, że gdy Ost wylądował na ziemi, jakieś zwierze przebiegło niedaleko Ciebie, w lesie. Typowe odgłosy nocne, byłeś czujny.
Twoi towarzysze powoli ruszyli w Twoim kierunku.

Yarant - 28-03-2018, 18:27

Asz, cholera! Stęknięcie bólu wydobyło się z ust Osta, jednak, jak miał nadzieję, nie na tyle głośno aby ktoś niepożądany mógł go usłyszeć. Udało mu się wraz z córką doczłapać do krawędzi rzadkiego lasu. Kiedy zbliżyli się, zauważył Tylwina chowającego się pod drzewem i szybko do niego dołączył. Słaba sytuacja teraz to nas bardzo opóźni, ale powinniśmy dać radę. Mówił szeptem, na wypadek gdyby jakiś napastnik ukrywał się pośród drzew. Poszukał jakiejś gałęzi lub innego kija leżącego na ziemi aby przygotować przynajmniej dla córki podporę, robi wszystko jak najciszej jeśli coś ma wywołać zbyt duży hałas to tego nie zrobi. Następnie Oster poklepał wnuczkę po ramieniu i pogratulował odwagi. Po zakończeniu tych czynności Chowa się jeszcze na około 30 sekund razem z resztą głębiej w lesie i obserwuje dom. W razie przybycia przyjaciół chce uciekać razem z nimi. Jeśli jednak przyjdzie ktoś wrogo nastawiony będzie się starał uciekać.
Piotr - 28-03-2018, 21:54

Mam nadzieję że to nic poważnego Oście...przyjrzymy się temu bliżej za... Czarownik już chciał powiedzieć "chwilę", ale zorientował się że było by to w tym wypadku wierutne kłamstwo....jakiś czas, gdy będziemy względnie bezpieczni. Tylwin ciężko westchnął. Chciał wspomóc w jakiś sposób krasnoluda, elfkę i Defta. Części z nich zdążył polubić, część nie, ale wszyscy oni byli sojusznikami. A w tej chwili Tywlin rozpaczliwie potrzebował sojuszników. Postanowił więc, idąc pod osłoną lasu okrążyć dom na tyle by mieć przynajmniej częściowy widok na okno za którym toczyła się walka. Wierzył że istnieje szansa iż uda mu się wesprzeć sojuszników podczas ucieczki. Niemniej wolał do tego czasu uniknąć zauważenia przez tercję. Ja tymczasem spróbuję sprawdzić jak sobie radzi reszta z nas. Poczekajcie proszę w głębi lasu,w pobliżu tego miejsca do mojego powrotu. Powiedziawszy to czarownik ruszył w kierunku okna, okrążając dom tak by dostać się tam możliwie najkrótszą drogą. Zatrzyma się gdy tylko zdoła dostrzec samo okno, lub to co dzieje się za nim, starając się jak najmniej zbliżać do domu i trzymać pod osłoną lasu.
Piotr - 28-03-2018, 21:57

Idąc ciemnym lasem Tylwin stwierdził że nie zaszkodziło by zwrócić się do Ehirona po pomoc lub radę. Dla siebie, lub swoich towarzyszy. Postanowił więc poprosić go o to w myślach. Nie prosił o nic wielkiego, ot o małą poradę lub niewielką pomoc. W jakiejkolwiek formie.
Wybaczcie brak słów modlitwy ,ale czas goni.

Leite - 29-03-2018, 02:26

Ostergarberd
Z wnętrza domu dobiegł was przeraźliwy, wysoki wrzask.
Idąc do lasu, nagle na Ciebie i Twoją rodzinę opadła ściana niespodziewanej wilgoci. Zanim zdążyłeś jakkolwiek zareagować, w powietrzu pojawiły się łuki elektrycznej energii i dosięgły waszą trójkę, nie czyniąc szczególnych obrażeń, ale spinając wasze mięśnie tak, że padliście na ziemię i nie mogliście się podnieść (jak po paralizatorze).
Widziałeś, jak podbiega do was wysoki, jak tyczka, elf i patrzy na was.

Tylwin
Pozostałeś za drzewem i po chwili się okazało, że był to dobry wybór. Ost i jego rodzina znienacka zostali porażeni łukami energii i padli na ziemię.
Wtedy usłyszałeś za sobą cichy warkot. Po zerknięciu za siebie ujrzałeś wilka, jeżącego grzbiet. Stał w odległości jakiś pięciu, siedmiu metrów.
Po chwili nad leżącymi pojawił się wysoki elf i tam się zatrzymał.
Następnie spomiędzy drzew wypadł kolejny, młody zwierz, również wilk i zatrzymał się metr od Ciebie, warcząc.
Następnie skoczył do ataku.
Elf, widać, jeszcze Cię nie zauważył.

Yarant - 03-04-2018, 14:49

Mięśnie Osta nagle się spięły, a on upadła na ziemię. Razem z nim upadły dziewczyny. Znikąd pojawił się jakiś elf. Przez ciemność nie był w stanie zobaczyć dokładnie jaki. Starzec zebrał się w sobie i zaczął powoli czołgać się w stronę zszokowanej wnuczki. Stara się jednocześnie dokładnie obserwować ruchy napastnika. W razie gdyby próbował wejść w interakcję ( np. przycisnąć do ziemi, chwycić) z Ostem, ten będzie się bronił za pomocą noża, a jeśli nie będzie mógł go dobyć wykorzysta pięści. Jak na razie Ost, nie wykonuje żadnych ruchów, które mogłyby zostać odebrane jako agresywne.
Piotr - 03-04-2018, 23:16

Tylwin zaklął w myślach. W chwili gdy w jego polu widzenia pojawił się elf stracił nadzieję na udaną ucieczkę. Ale nie zamierzał się poddawać. A przynajmniej jeszcze nie teraz.Niemniej nie zamierzał, przynajmniej na chwilę obecną podejmować prób atakowania elfa.Skrycie liczył na to iż zapewni mu to chociaż cień szans na uniknięcie natychmiastowej egzekucji w wypadku schwytania przez wrogów. Mimo wszystko wolał nie dopuszczać do siebie tej myśli. Czarownik korzystając z wolnych rąk podjął próbę unieruchomienia wilków swoimi zaklęciami. Następnie, najszybciej jak to było możliwe przy jego obecnym stanie zaczął uciekać w głąb lasu (czyli w kierunku przeciwnym niż ten w którym znajdował się dom, z perspektywy mapy na południe), starając się zniknąć elfowi z zasięgu wzroku.
Leite - 04-04-2018, 00:39

Ostergarberd
Do Twoich uszu dobiegły przekleństwa w nieznanym Ci języku. Elf widać nie spodziewał się ani Ciebie, ani Twojej rodziny.
Z drugiej strony zaczął warczeć...no nie, czy to kolejny wilk...? Elf zaczął go uspokajać, po czym ponownie zwrócił się do was.
-Jeśli będziecie wykonywać polecenia, to nic się wam nie stanie, a jeśli znowu będziecie chcieli uciekać to zatrzymam was w ten sam sposób co przed chwilą. Będziemy do was mieli kilka pytań na które radzę odpowiedzieć z sensem i bez ściemniania, bo my dobrze wiemy gdy ktoś kłamie...
Wciąż trzymał różdżkę w dłoni, najwyraźniej zdecydowany działać. Rozglądał się dookoła, nasłuchując.
Twoja córka wybuchnęła.
-Panie, nasz dom został nagle napadnięty, obudziłam się w nocy, a ty...a ty nas...! Kiedy atakują Twój dom, to chyba oczywiste, że trzeba jakoś uciec...! Schody zablokowane strzałami, a my...
Zdania nie były do końca składne, ale kto by ją winił po takich przeżyciach. Zesztywniałymi dłońmi tuliła do siebie córkę, która wyjatkowo postanowiła być cicho.
Z lasu, z bardzo bliska, dobiegło was wilcze wycie.

Tylwin

Wilk warczał na Ciebie. Ułożyłeś zaklęcie, a on się na Ciebie rzucił. Zadziałało, młode zwierzę znieruchomiało. Ostrożnie ruszyłeś, widząc drugiego wilka. Ten był większy, najwyraźniej dorosły. Znów spróbowałeś rzucić zaklęcie, ale tym razem Ci nie wyszło. Zza Ciebie dobiegł głos przestraszonej córki Osta.
Zwierzę przed Tobą zawyło. Skowyt rozdarł noc, będąc niesamowicie dobrze słyszalnym.
Następnie zwierzę wlepiło w Ciebie oczy. I postąpiło krok do przodu.
Elf wciąż Cię nie zauważył, dalej byłeś zasłonięty.

Yarant - 05-04-2018, 23:14

Czy ty wiesz przez co przeszliśmy? W środku nocy zatakakowała nas zgraja uzbrojonych nieznajomych. Nie wiem jak ty, ale ja bardzo cenię sobie życie moich bliskich, a nie było innej drogi ucieczki. Teraz mógłbyś łaskawie pomóc starcowi i rannej kobiecie, zamiast nam grozić. Ost delikatnie się wycofał, jeśli nie da rady wstać do czołgając się. Dalej w razie jakichkolwiek działań mających na celu kontakt fizyczny ze strony elfa, będzie reagował z bronią w sposób defensywny. Przy okazji Ost rozgląda się aby rozeznać się w sytuacji, stara się wyglądać na zestresowanego.
Leite - 06-04-2018, 00:09

Ost
Dotarłeś do córki i wnuczki, objąłeś je ramionami. Elf zadał pytanie, przerywając Twojej córce.
-Nie obchodzą mnie ludzie którzy przed chwilą wpadli do waszego domu... bo tych ludzi znam... Zrobił krótką pauzę by pozwolić tym słowom wybrzmieć, po czym kontynuował.
-Obchodzą mnie ci których przyjęliście dziś do domu. Krasnolud, blada elfka, i inni. Ilu ich przybyło? I dlaczego ich przyjęliście?
Doskonale wiedzieli, kogo szukają. Cholera. Za Twoimi plecami pojawił się młody chłopak, na oko szesnastoletni, z twarzą umazaną błotem.
Twoja córka zdecydowała się odezwać. W sumie dobrze, jako jedyna nie musiała kłamać, ale...
-Znasz ludzi, którzy niszczą nam dom.
Nie była zachwycona. Ty też nie.
-Nikogo więcej tam nie było, dopiero co się obudziłam, jakieś huki, krzyki, a potem tato kazał mi uciekać, nie wiem tylko, gdzie jest Tylwin, bo się tu pojawił...
Młoda westchnęła, ty przymknąłeś oczy. Cholera. Cholera. Póki co, nie widzieli Tylwina...
Ale wówczas młode wilka znów wróciło do życia, podbiegło do was tym razem, wąchając. Było niepokojąco podobne z pyska do pewnego stwora, którego wolałbyś więcej z tak bliska nie oglądać. Rany niemal zapulsowały, a to małe cholerstwo się zjeżyło i zaczęło na was warczeć.
W krzakach zaczęło się coś dziać. Gardłowy warkot. I coś, co brzmiało, jak atak zwierzęcia.

Tylwin
Zaklęcie po chwili przestało działać, zaraz po tym, jak usłyszałeś swoje imię.
Młode przestało się Tobą interesować, ale większy wilk ruszył na Ciebie z atakiem.
Wyszczerzył kły i skoczył, warcząc. Miałeś jakieś dwie sekundy na reakcję, zanim Cię przewróci.

Yarant - 06-04-2018, 23:24

Oster właśnie chciał skomentować znajomość elfa z tercją, ale ubiegła go w tym córka. Nawet jeśli powiedziała za dużo, to mówi pełną prawdę. Zanim Ost zacznie mówić, stara się pomału wstać.Ciekawi mnie, że wiesz iż zostałem odwiedzony przez rannych i głodnych wędrowców, którym okazałem pomoc i schronienie. Nie zamierzam teraz wnikać w to dlaczego zaglądałeś mi w okna. Ludzi tych znam z imienia i wyglądu bo spędziłem z nimi chwilę czasu przy posiłku, który im zaoferowałem. Fakt, grupka dość osobliwa i niechętna do opowiadania o sobie, ale nie będąc wścibskim nie wypytywałem ich. Starł się nie zwracać uwagi na wilka obok, ale jego smród i niepokojące podobieństwo, dawały się we znaki. Czy mógłbyś proszę odsunąć tego drapieżnika od nas?. Powiedział to z delikatnym wstrętem. Nagle coś w krzakach zawarczało, a gałęzie niepokojąco za hałasowały. Ost przerwał i spojrzał w tamtym kierunku.
Leite - 09-04-2018, 00:28

Ostergarberd
W trakcie Twojej odpowiedzi elf zdążył odskoczyć na metr do tyłu i zacząć się skradać w kierunku zamieszania w krzakach.
Mały wilk wciąż pozostawał w tym samym miejscu, wciąż warcząc i się jeżąc.
Osobnik za Twoimi plecami również się schował.
Kobiety pozostały cicho.
Nie widziałeś dokładnie, co się dzieje z Tylwinem, ale też, sądząc po dźwiękach, lepiej było tego nie widzieć.
Z wnętrza domu dobiegł Cię wrzask.
-MEDYKA NA GORĘ!

Tylwin

Wilk rzucił się na Ciebie, skoczył, próbując sięgnąć gardła. Przewrócił Cię i wylądował na Tobie.
Błysk kłów..A potem szarpane gardło.
To było tak niewłaściwe.
Krew zaczęła się lać nie tam, gdzie trzeba, cholernie wszystko bolało, a co gorsza, Twoja głowa została unieruchomiona.
Wilk nie rozszarpywał dalej. Po prostu na Tobie stał, warcząc.

Yarant - 10-04-2018, 21:26

Ostergarberd podniósł się z trudem i zaczął się zbliżać do krzaków. Zryw był nagły, ale starzec miał na uwadze, żeby nie uszkodzić sobie bardziej nogi. Jeśli elf nie zwraca na niego znacznej uwagi, wyjmuje siekierę. Żeby to nie był Tylwin. Nie! To na pewno on. Oby nic mu nie było, jeśli coś mu zrobiłeś długouchu, to nie ręczę za siebie. Jeżeli uda mu się zbliżyć do zamieszania niezaatakowanym, zamachnie się na wilka. Na każdy bezpośredni bądź magiczny atak odpowie atakiem.
Leite - 11-04-2018, 01:30

Ostergarberd
Ruszyłeś, wyjmując siekierę. W połowie drogi zaatakował Cię mały wilk, odmachnąłeś się, odrzucając zwierzę z piskiem i idąc dalej.
Elf na Ciebie zerknął, młody chłopak podszedł bliżej Was.
Przed Tobą Tylwin leżał na ziemi, gardło miał rozszarpane przez stojące na nim zwierzę. Wilka. Dorosłego.
Ow wilk patrzył na Ciebie, na młodego, którego odrzuciłeś na bok i zaczął warczeć. Złowrogo.

Leite - 13-04-2018, 01:37

Ost
To, co się zaczęło dziać, nabrało tempa bardzo szybko. Wilk warknął na Ciebie, ruszył do ataku.
Jednocześnie elf opadł na kolano z wykręconą ręką w Twoim kierunku. Chłopak też zaczął biec.
A wtedy otoczyła Cię i Twoją rodzinę jebcza, huczna ściana wody, kręcąca się w ogromnym wirze.
Wir miał cztery metry średnicy, zatem mieściliście się idealnie w środku, nie będąc specjalnie zalani wodą, ani tym bardziej wyrzuceni w górę.
Z Wami znalazł się tam ranny wilk.
Nie było absolutnie nic słychać. Krople słonej wody opadały. Ściana miała jakieś dwa metry.
Elf chyba coś do was krzyknął, ale nie słyszeliście.
Byliście...bezpieczni?

Sangre
Twoja głowa...Wciąż byłeś wewnątrz. W swojej głowie. Wewnątrz świecącego kręgu.
Równie dobrze mogłeś mieć zwidy.
Ale jednak coś się zmieniło.
Wszystko zaczęło migotać.Pod Twoją szyją rozchodziło się przyjemne uczucie, przynajmniej miałeś odczucie ciepła, bo aby sprawdzić, co naprawdę się stało, musiałbyś wrócić do odczuć swojego ciała i horrendalnego bólu.
A krąg słabł. Mogłeś próbować się wydostać i odzyskać przytomność.
Ale nie musiałeś. Jeszcze nie musiałeś.
Chociaż kiedyś pewnie Cię stąd wywali.
Kiedyś.

Thorgrim
Chodzisz, jak chodziłeś, po wspomnieniach labiryntu.

Silana
Leżysz ranna, zamroczona bólem. Półprzytomna. Średnio kojarzysz, co się dzieje. Jako jedyna z trójki jeszcze nie dostałaś regenerantu.

Yarant - 14-04-2018, 21:03

Widok wilka na Tylwinie, sparaliżował na chwilę Osta. Nie był pewny czy atakować czy nie. Jednak chwila niepewności wystarczyła aby stracić szansę. Znikąd pojawiła się wokół niego wodna pułapka. Jeszcze gdyby był w niej Tylwin, a nie było tego drapieżnika. Zaczął się rozglądać w poszukiwaniu drogi wyjścia. Nic. Jedyna droga prowadziła górą, ale nawet nie było co myśleć o takim sposobie ucieczki. Myśl. Myśl. Ten Elf. On musiał to rzucić. Ale nie słyszałem żadnych dziwnych słów. Musiał to stworzyć przy pomocy jakiegoś amuletu. No chyba że jest aż tak potężnym magiem, żeby stworzyć taki wir w ułamku sekundy samemu. Nie to na pewno amulet. W amulecie nie mógłby trzymać tak dużego zaklęcia. Chyba, że.. Chyba, że działa krótko. Za chwilę powinno zniknąć. Ale wcześniej użył jakiegoś innego zaklęcia, żeby nas powalić. Jeśli ta woda tu zostanie, pewnie użyje jeszcze raz tego samego triku. Trzeba będzie się szybko wydostać. Mając na uwadze ostatnie znane sobie położenie nieznajomych, wybrał miejsce gdzieś pomiędzy elfem a Tylwinem. Starał się poinstruować, gdzie trzeba wykonać unik na koniec zaklęcia, swoją rodzinę. Zważywszy na szum wody, pewni nikt ich nie usłyszy, ale i tak, starał się to przekazać na tyle cicho na ile pozwalała sytuacja. Następnie Przyszykował się do czegoś na podobę skoku, tyle że mającego nie nadwyrężyć uszkodzonej nogi. Kiedy zaklęcie zacznie wyraźnie słabnąć przyszykuje się do uniku, gdy zniknie skok zostanie wykonany, jeśli nic mu nie przeszkodzi. Przez cały czas starzec zwraca uwagę na niepożądanego towarzysza na obszarze klatki, jeśli zacznie się zbliżać, zostanie wpierw postraszony siekierą, a następnie uderzony tępą częścią głowicy (najlepiej w głowę). Po wyskoczeniu, Oster odwróci się do elfa, ale wcześniej zerknie na Tylwina aby ocenić czy jego stan zmienił się.
Leite - 15-04-2018, 01:15

Ost
Wilczek się nie poruszał. Dziewczyny zrozumiały, co miałeś na myśli, wstały i ustawiły się za Tobą.
Wszystko szło zgodnie z Twoim planem, wir zwalniał, zaklęcie słabło.
No, prawie wszystko, bo woda nie zniknęła, tylko zatrzymała się, a następnie runęła w dół, zalewając Was, ziemię, wilka i generalnie wszystko, co było w okolicy.
Nie była to ciepła woda. Ani nawet słodka. Była słona.
Udało Ci się utrzymać równowagę, dziewczynom też. Wyskoczyliście z kręgu, obracając się tam, gdzie powinien być elf...tylko że tam już go nie było.
-EJ WY TAM!!! MAM TYWINA, ALE ZARAZ MI SIĘ WYKRWAWI!!! JEST TAM GDZIEŚ HELI? BO BY SIĘ PRZYDAŁ...
Spojrzałeś w druga stronę.
Elf klęczał nad Tylwinem, przykładając mu bandaż do gardła. Patrzył się w stronę domu. Podążając za jego spojrzeniem, dostrzegłeś kogoś w oknie. Po drodze zarejestrowałeś mokrego, zszokowanego chłopaka, dużego wilka, który się otrząsnął jak pies i zdecydował iść do małego, który leżał gdzieś w tym ogromnym błocie, które powstało.

Tylwin
Pozostałeś przytomny. Gdzieś poza skrajem Twojego pola widzenia powstał jakiś wir. Następnie pojawił się przy Tobie elf.
- Pomogę ci, dzięki czemu przeżyjesz, ale jeśli wykonasz jakikolwiek ruch który by mi zagrażał, jeśli poczuję jakiekolwiek drgnięcie w mocy, to dokończę dzieło tej wilczycy...
Słabo go słyszałeś, ale słyszałeś.
Następnie pochylił się nad Tobą i wyjął bandaż, przykładając Ci go do szyi. To bolało.
A potem zaklęcie się skończyło i zalała Cię woda. Słona. Twoją ranę również.
Chciałeś wyć, ale nie mogłeś dobyć głosu. Ból był okropny, miałeś ochotę zrobić wszystko, byleby się skończył.
Jak przez mgłę dotarło do Ciebie, że elf coś krzyczy...
-EJ WY TAM!!! MAM TYWINA, ALE ZARAZ MI SIĘ WYKRWAWI!!! JEST TAM GDZIEŚ HELI? BO BY SIĘ PRZYDAŁ...

Mordrim - 16-04-2018, 22:04

...Korytarz zaczął się rozdzielać w różnych kierunkach. Szedł dalej a wspomnienia były na każdym jego kroku a korytarze coraz bardziej się rozwidlały niczym labirynt. Ślepe uliczki o zawracania i znowu rozwidlenia. Nie wiedział ile już tak chodzi po tym miejscu. Czy minęły minuty godziny a może nawet całe dnie. Czas się tutaj zatracał. nagle dziwne uczycie go dopadło jakby ukłucie a potem ciepło. Teraz czas miał nad rozmyślanie nad tym co było i co jest oraz jak dalej potoczy się los jego oraz jego towarzyszy. Thorgrim wiele błędów popełnił w swym życiu i chciał dokonać niemożliwego czym było odtworzenie dawnej świetności oraz siły swego rodu. Jednak postanowił choćby za cenę swego życia dokonać tego a jedynym co teraz mogło mu dać szansę na wykonanie tego była służba Ehironowi oraz temu kto stał nad nim i był jego panem czyli Szakalowi. Przystanął na chwilę po czym się wyprostował.

Tyś co chodzisz w świetle i jesteś Panem wiedzy usłysz głos tego co błąka się w mroku.
Tyś co twym życzeniem i jedynym pragnieniem było podniesienie z dna morza swego domu Usłysz głos tego co wzywa cię przed swe obliczę.
Twą domeną światło oraz mądrość i wiedza wszelaka.
Tyś mym przodkiem a ja twym potomkiem.
O Ehironie pojaw się przed mym obliczem.



mówił to powoli i donośnym głosem. Echo jego słów niosło się po całym labiryńcie mrocznych korytarzy

Yarant - 16-04-2018, 22:14

Mokry i cały w słonej wodzie. Najprzyjemniejsze to to nie było, a co dopiero dla córki i wnuczki Osta. Wystąpił o krok do przodu, żeby zasłonić nieco rodzinę, a siekierę w ręku trochę opuścił. Cały czas zerkał na Tylwina, przeklinając w myślach Wilczycę, która teraz brnęła w błocie. A żeby ci się to szczenię tam utopiło, bestio przebrzydła. zwrócił się teraz do swojego rozmówcyPanie, miej mnie w opiece. Czuję się zaszczycony Skinął lekko głową, i zrobił krótką pauzę na zebranie myśli. Dlaczego miąłbym atakować kogoś, kto z tego co rozumiem przyszedł mi pomóc. Ta gromadka, cóż poznałem ich zgoła niedawno. Przybyli do mnie zmarznięci i głodni. W swoim domu staram się nie odprawiać nikogo, toteż ich przyjąłem i nakarmiłem. Nie byli specjalnie rozmowni, z tego powodu też starałem się nie być wścibski i nie wymuszać odpowiedzi. W sprawie tej rekompensaty, jeśli coś niechcący uszkodziliście to z chęcią przyjmę pieniądze na naprawę szkód, ale wolałbym porozmawiać o tym w trochę przyjemniejszych warunkach. Tak, z czystej ciekawości, czy mogę się dowiedzieć czym, dokładnie, zawinili? Coś ci nie ufam, że spiskowali z wrogimi, Liryzji, siłami.
Leite - 17-04-2018, 02:07

Thorgrim
Nic się nie stało. Stałeś w ciemności, dalej, jak stałeś. Tylko że ciemność zrobiła się bardziej zielonozłota, jeżeli można to tak określić.

Tylwin, Ost, Silana, Thorgrim -> co się z wami dzieje, jest na finale.

Sangre, jak w ostatnim poście, w którym do Ciebie pisałam.

Yarant - 18-04-2018, 18:50

Na górę? Hobbit? Triskel? Nie dobrze, jak oni chcą ich ratować mocą Ei. Przez cały wywód Pani Oficer, Oster kiwał głową ze zrozumieniem, jednak kiedy padło imię "Baldwin dar Keran", Starzec wzdrygnął się, nie miał najlepszego zdania o zdrajcy. Choć mogło to również być spowodowane mokrymi ubraniami. Dziękuję, za wyjaśnienie, cieszę się, że pośrednio przysłużyłem się złapaniu... Tutaj delikatnie syknął, rana na twarzy niespodziewanie dała o sobie znać, kiedy emocje nieco opadły. Rozmasował delikatnie szczękę i kontynuował. ... zamachowców.Za taki zamach to im się nagroda należy, a nie kara.Chętnie byśmy się przebrali, więc udamy się teraz do budynku. Mówiąc to wsunął siekierę za pas na plecach, tak jak zawsze. Wracając ręką do wygodnej pozycji, musnął palcami nóż, aby upewnić się, że wciąż tam jest. Chciał ruszyć jeszcze zanim Tylwin zniknie mu z oczu, więc szybko zachęcił rodzinę aby ruszyła do domu, co też sam uczynił, po drodze podniósł z ziemi pod ścianą koc, i okrył nim dziewczyny. Zerknął jeszcze przelotnie na Wilczycę, próbującą ratować młode. Po wejściu do budynku, Ostergarberd stanął jak wryty. Powybijane okna, porozwalane meble, ograbione półki. Z jego twarzy nie trudno było wyczytać szok. Spodziewał się, że będzie jakieś wybite okno, ale nic więcej. Oczywiście dobrze wiedział o barykadach, ale to jak meble zamiast być barykadą są, porozrzucanymi na podłodze drewnianymi konstrukcjami, było dla niego i jego materialistycznej cząstki niemałym ukłuciem. Dalej podążał zdecydowanie smętniej, ale nadal uważnie szedł za trójką niosącą kuzyna. Nie wyprzedzał ich, spokojnie poczekał aż wdrapią się po schodach. Niestety pokój, wnuczki Osta był delikatnie mówiąc zmasakrowany i na dodatek zajęty. Rodzinę zostawił w pokoju córki, a sam spróbował się osuszyć w jakiś sposób, a potem przebrać w swoim pokoju.
Mordrim - 18-04-2018, 23:21

.... Pozostawiony w mroku i ciszy. Sam jak zwykle od stu lat. Gdy zmarł jego dziadek Torgorr został sam na tym nędznym padole. Czół wtedy ból i pustkę taką jak teraz gdy nikt nie słyszał jego wezwań czy też krzyków. Cisza i mroki korytarzy mu towarzyszyły teraz i wspomnienia wyświetlane a jednak bardzo realistyczne że aż można by było wejść do nich i każdą z postaci w nich zawartych dotknąć. A jednak były tylko tym co Torgrimowi płatał figle jego umysł czuli tylko iluzją i wspomnieniem dawnych dni. Zacisnął teraz mocną swą pięść w zdrowej ręce oraz ile tylko mógł w zranionej. Znów umysł z niego drwił a tym razem jakieś nicie zielonozłote cieńkie jak włos widział. Tyle emocji się w nim teraz nagromadziło i musiało to znaleźć jakieś ujście więc unosząc głowę ku sufitowi zaryczał tak głośno i donośnie że aż cały korytarz zadrżał. Płuca miał jak miechy kowalskie więc był to nie dość że głośny to jeszcze długi ryk może pół minuty trwał. w trakcie trwania tego wspomnienia zostały skute łańcuchami, które wyłoniły się z głębin mroku. Grube potężne łańcuchy oplotły każde wspomnienie związane z jego rodziną oraz jego rodem i skryły w najgłębszych miejscach podświadomości krasnoluda. Po tym ryku wziął kilka głębszych wdechów i wyprostował się a korytarz nieco rozjaśniał.

Ehironie. Panie światła i wiedzy oraz Wielki podróżniku.
Zmieniam swe marzenie, któreś ty chciał spełnić gdy nadejdzie czas.
Stare umiera a nowe powstaje. Ród gaśnie a nowy zapłonie.
Legenda twa na nowo nakreślona zostanie gdy powstanie nowy świt.
Świt nowego rodu, którego chcę być założycielem.

Tutaj w mrokach korytarzy zgasło jedno ustępując miejsca czemuś nowemu.
Dzisiaj w tych podziemnych labiryntach zgasł ostatni zwany Thorgrim Tordenskrall.
Nowe Światło zapłonęło dając początek.
Arkhedos się teraz zwę!!!
Mym panem jest Ehiron a ja jestem tym co niesie jego światło oraz głoszę jego słowo!!!!


SŁAWA CI O EHIRONIE!!!!

Leite - 19-04-2018, 11:48

Ostergarberd
Wzrok furyer był wnikliwy, wręcz przenikliwy. Poczułeś się nieswojo.
Ruszyłeś szybko za grupką z Tylwinem, rejestrując, że ciemnowłosa Styryjka podeszła do wilków. Twoja córka owinęła się z wnuczką kocem, chwała bogom, się żadna z nich nie odezwała.
Pierwszym znakiem zniszczeń były otwarte drzwi. W sumie, nic im nie było, ale ten środkowy, z kapeluszem, musiał odsunąć kufer. Ława również tam była, położona na ziemi. Widać zadziałało, pytanie, na kogo...
Dalej.. Otwarte szafy. Odrzucony stół, który Thorgrim położył na schodach. Szkło w pokoju z kominkiem, wywalone rzeczy, jakby ktoś czegoś szukał. Schody...nietknięte.
Dwójka wniosła na górę Tylwina, ten z kapeluszem został, patrząc na was. Miałeś szczęście, że miałeś brodę, zasłaniała, co trzeba.
A potem wszedłeś do góry.
Drzwi do pokoju Noiry...wywalone z zawiasów. To w sumie wiedziałeś. Nie wiedziałeś, że razem ze ścianami będą nadpalone. Cały jej pokój zawalony szkłem, drewnem, krwią, gdzieś dostrzegłeś leżącego, związanego Sangre.
Dopiero po chwili zwróciłeś uwagę na rytuał.
Wszyscy do góry nad nim stali. Wysoki, ciemnowłosy mężczyzna z raną na twarzy. Niski, z jasnobrązowymi włosami do ramion, najwyraźniej niebędący ranny. Rytuał tworzył...niziołek. Z wielkim guzem na czole. W rytuale leżeli Silana i Thorgrim. Ich stan... Był słaby.
Odprowadziłeś dziewczyny do pokoju córki. Nie był zniszczony, drzwi działały, poleciłeś im tam zostać i sam udałeś się do swojego pokoju.
Rozwalona klamka, rozwalone krzesło. Musieli wbić się siłą, co skutkuje zniszczeniami.
Okno wciąż było otwarte, zatem pokój się wychłodził. Na łóżku nie było nic. W dole widziałeś kucającą w błocie Styryjkę, koło wilków, niedaleko niej stał ten z kapeluszem.
Co teraz?

Thorgrim
Kiedy zdecydowałeś, nie rozległy się fanfary. Nic nie błysnęło.
Wspomnienia cichły w mroku.
Zielonozłote światło zniknęło.
Ale Ty poczułeś się pewnie.
Podjąłeś ważną decyzję, może najważniejszą w ciągu swojego dotychczasowego życia.
Odrzuciłeś przeszłość.
Nie chciałeś odtwarzać rodu. Chciałeś stworzyć nowy, lepszy, potężniejszy.
Nowe imię, niczym buchający co 256 lat płomień z jeziora magmy w Kesham, zajęło ważne miejsce w Twoim życiu.
Poczułeś się odnowiony. Mocniejszy. Potężniejszy.
Poczułeś, że dokonałeś dobrego wyboru, poczułeś zmianę.
Poczułeś siłę i motywację.
Wciąż byłeś w ciemności, ale wiedziałeś, że kiedyś, niedługo, światło do Ciebie wróci. Światło Echirona, pana Wiedzy i Mądrości.
Wiedziałeś, że ciemność odejdzie, a Ty będziesz mógł służyć swemu Panu tak, jak chciałeś, pokonując jego wrogów.
Zaczynając od tych, którzy czają się zaraz za ciemnością.

Yarant - 19-04-2018, 16:11

I kto tu jest prawdziwym bandytą, nawet jeśli faktycznie są na służbie u Rosgalenów, to nie usprawiedliwia wywoływania takich szkód. A zresztą, będzie można z nich ściągnąć za to trochę grosiwa. Przymknął za sobą drzwi, w taki sposób, żeby same z siebie się nie otworzyły. To samo zrobił z oknem. Następnie wyjął z pojemnika pod łóżkiem, świeże ubrania i zaczął się pośpiesznie przebierać. Kiedy jednak, zza pazuchą znalazł dokumenty trochę nie wiedział co zrobić. Są mokre, trzeba je wysuszyć. Na szczęście nie na tyle żeby do niczego się nie nadawały. Na razie Ost postanowił je schować pośród ubrań w schowku (włożył je w złożoną koszulę, żeby nie było ich za łatwo znaleźć.) Gdy dokończył czynność ubierania się, przemieścił się w stronę korytarza. Gdy do niego przeszedł, zobaczył plecy Hobbita schodzącego na dół. Pokuśtykał do pomieszczenia gdzie leżeli wszyscy jego towarzysze, poczuł delikatne ukłucie w sercu gdy zobaczył ich w takim stanie. Czy oni przypadkiem nie są umierający, dlaczego ten karypel ich ot tak zostawił? Teraz dopiero zwrócił większą uwagę na triskel, na podłodze. Zaraz, zaraz. Czy to mąka? Mam nadzieję, że nie, bo ostatni złodziej w moim domu wyszedł bogatszy o nową wiedzę, jak szybko siekiera ucina palce.
Oparty o framugę wywalonych drzwi, zwrócił się do wszystkich Żołnierzy znajdujących się w pomieszczeniu. Przepraszam, ale nie znają się państwo, może na nastawianiu skręconych części ciała? Uśmiechnął się serdecznie. Usłyszał jakiś hałas, na dole i odruchowo odwrócił się w tamtym kierunku. jednak po chwili wrócił spojrzeniem do ludzi w pomieszczeniuBo mam mały problem Pokazał na swoją stopę. Zresztą moja córka też.

Deft - 21-04-2018, 01:02

Ciemność. Z każdą chwilą coraz bliżej, z każdej strony. Czarna mgła, ściany, woda - zbliżały się, aż zajęły całe pole widzenia. Zaczęły naciskać na ciało nekromanty, zatkały mu nos i uszy. Reset. Reaktywacja instynktów i zmysłów, pierwszy dotyk. Ból, fale rozkurczowego bólu w okolicy ran. Ubrania w normie, po chwili odnotowane więzy. Błędnik i zapach następne, bez problemów dostarczyły informacji o sytuacji. Wzrok i słuch nadal z zaburzoną precyzją, ale też zaczynały działać. Podłoga przed twarzą, nic specjalnego nie widać. Zamykam oczy, zaciskam zęby, staram się równomiernie oddychać, znieść fale bólu. Sangre wybudzał się, ale nie ruszał. Na razie skupiał się na nasłuchiwaniu, na odgłosach i rozmowach w koło.
Leite - 21-04-2018, 15:40

Ostergarberd
Właściwie, to ranni leżeli między schodami, a pokojem Noiry. Elf wraz z niskim mężczyzną przenosili Tylwina poza triskel. Następnie zaczęli go dokładnie przeszukiwać.
Triskel istotnie był zrobiony z mąki.
Oparłeś się o niezbyt dobrze wyglądającą framugę, obserwując poczyniania reszty. Uważny wzrok wysokiego, ciemnowłosego mężczyzny, którego mundur wyglądał tak, jak tej tam Styryjki i Sangre, krążył po pomieszczeniu, zatrzymując się na Tobie dość często.
Zadałeś pytanie w przestrzeń. Czekając na reakcję, mogłeś podziwiać wnikliwość maga, który pozbawił Tylwina wszystkiego, co ten miał przy sobie i obserwował te przedmioty.

Sangre
Wyraźnie byłeś w stanie wyczuć, że dostałeś w międzyczasie regenerant.
To nie zmienia faktu, że równie wyraźnie dało się czuć ból między oczami i w ręce. Regenerant działał, zapewne dzięki niemu byłeś w stanie w ogóle się obudzić.
Tylko że regenerant nie robił operacji, a na czole z pewnością kości chociaż trochę miałeś wgniecione do środka. W okolicach uszu i nosa czułeś krew. Mózg sobie jakoś poradził, w końcu...chyba podali Ci regenerant w okolice szyi - tam było najcieplej. Najprzyjemniej.
Zamknięte oczy. Zatem słuchu. Z słuchu wynikało, że coś się działo gdzieś niedaleko, ale nie było słychać chodzących ludzi. Na pewno nie czułeś, żeby ktoś stał nad Tobą.
Dało się odczuć, że ręce masz powiązane z szyją. Czymś wąskim. Sznurek zapewne. Nie miałeś worka na plecach ani broni nigdzie, gdzie byś ją czuł. Rękawiczka też była na swoim miejscu. Leżałeś prawą stroną twarzy do podłogi, nasłuchując lewym uchem.
Ale i tak trudno było Ci się skoncentrować przez zalewające Cię fale bólu.

Yarant - 23-04-2018, 22:50

Oj poco mi obmacujesz kuzyna Elfie, czego ty od niego chcesz? Ost na jakiś czas zawiesił wzrok na Tylwinie i kupce przedmiotów obok niego. Ze względu na niespecjalną rozmowność osób w pomieszczeniu, wszedł głębiej do pokoju. Usiadł pod ścianą, żeby nie nadwyrężać kończyny. Teraz miał chwilę czasu, żeby przyjrzeć się Krasnoludowi, Elfce oraz Nekromancie. Widać było, że bez pomocy czeka ich śmierć, nawet jeśli nie natychmiastowa, najpewniej umrą. Przepraszam, że się wtrącam, ale gdzie poszedł ten hobbit? Wydawało się, że jest zajęty korzystaniem z nieswoich zasobów. Starał się jakoś podtrzymać rozmowę. Dużo się dziś działo, chciał w jakiś sposób rozładować emocje, oczyścić myśli, na spokojnie przeanalizować sytuację. Zauważył, że młodzik nie pasujący do grupy żołnierzy, podobnie jak hobbit zresztą, przypatrywał mu się. Ost odwdzięczył się tym samym. Dokładnie przyjrzał się chłopcu. Cały mokry, szczupły i wysoki. Wyglądał w najlepszym razie na zmęczonego, ale Ost opisał go w swojej głowie jako "styranego". Szkoda, że w takim stanie nie znajduje się reszta tych parszywców, byliby równie łatwą ofiarą co starzec ze skręconą kostką. Nie zimno ci chłopcze? Na dole na pewno jest jakiś koc. Możemy po niego pójść, musiałbyś mi tylko trochę pomóc. Na twarzy znowu pojawił się uśmiech. Tym razem szczery. Ost lubi dzieci, nawet jeśli pomagają tak bezdusznym ludziom. Po prostu trafił w złe ręce, ale ostatecznie nikt go raczej do tego nie zmuszał. pomyślał sobie Oster.
Leite - 24-04-2018, 00:06

Ost
Kiedy byłeś w połowie ostatniego zdania, do góry weszła ta Styryjka z tym drugim, w kapeluszu, tym razem z plecakiem.
Dzieciak patrzył na Ciebie niepewnie.
Elf pochylał się nad Tylwinem.
Z dołu dobiegł głos hobbita.
-Potrzebuję tu kogoś wysokiego, inaczej nici z rytuału. Meril? Możesz przyjść?
Byliście wszyscy razem na piętrze, za wyjątkiem druida.

następny odpis - środa 25.04.2018r godzina 20:00

Yarant - 25-04-2018, 20:11

Proszę mi mówić Ost. Wierzchowca? Niestety ja takowego nie posiadam, kiedyś chciałem, ale nie bardzo mi się to opłacało. W tej sprawie trzeba by było udać się do wioski, kawałek wzdłuż drogi, niejaki Alek z tego co mi się wydaje powinien dysponować jakimś. Jeśli chodzi o możliwość zatrzymania się, to nie widzę przeszkód, zresztą i tak nie miałbym jak was wygonić. Na obiad trzeba chwilę zaczekać. Starał się mówić, powoli, żeby nieprzyjemny ból na twarzy, się nie powtórzył. Poprosiłbym jeszcze, Panią o obejrzenie nogi mojej córki, jest w tym pokoju. Wskazał kiwnięciem głowy pokój w, którym powinny znajdować się dziewczyny.Proszę jednak ich nie męczyć, miały już dość stresu na tej nocy. A tymczasem, czy mogę pożyczyć jednego z pani podwładnych? Chciałbym, zęby mi pomógł w uprzątnięciu bałaganu na dole. Zerkał co jakiś czas na Elfa, pochylonego nad Tylwinem. Gdy skończył swój wywód, Ost zaczął się zastanawiać nad tym co powiedział długouchy.
Leite - 25-04-2018, 23:46

Ost
Elf wbił Tylwinowi strzykawkę i wpuścił niebieski płyn do jego ciała. Z tego, co widziałeś, skóra dookoła ukłucia zmieniła kolor.
Facet, który dał mu strzykawkę, przeszedł do pokoju A i sprawdził nekromantę, nad którym już i tak stał ten bez kapelusza. Następnie stanął przy ścianie, mając w widoku zarówno nekromantę, jak i rytuał.
I tak najlepszy punkt obserwacyjny miałeś, póki co, Ty. Jedyną osobą, do której musiałbyś się mocniej odwrócić, był kucający agent, za Tobą, w przejściu.
Chłopak natomiast powoli do Ciebie podszedł. Ostrożnie wstałeś.

Sangre
Imira.
Mówiła coś...
-....gospodarz tego domostwa był uprzejmy zeznać, że czwórka zdrajców przypadkiem szukała u niego noclegu i nie zna ich. Przyjął obcych wędrowców pod dach w złych czasach, co świadczy o nim jako o dobrym.. choć może nierozsądnym człowieku...
-... proszę natomiast, w imieniu armii Sojuszu, o pomoc. Prosimy o możliwość...
Kroki. Ktoś wchodził do pomieszczenia, w którym leżałeś.
-....muszę prosić, aby żadne z was nie wchodziło tutaj ani nie zbliżało się na mniej niż 2-3 metry do więźniów. Mamy do czynienia z ludźmi władającymi groźną magią, więc po pierwsze to wasze bezpieczeństwo....
Huczy w głowie. Owy ktoś minął Twoją głowę i chyba zatrzymał się pod ścianą.
-...potraktował was jako zagrożenia. Bo to się skończy bardzo... bardzo nieprzyjemnie i wszyscy będziemy żałować...
Brzmiała tak, jakby stała w drugim pokoju. Ostatnie zdanie było wypowiedziane dość groźnym tonem.
Następne już łagodniej.
-...tylko zabezpieczymy więźniów...
Drugie kroki. Ktoś podchodził do Ciebie. Od strony głowy.
-... panie, poprosić o opuszczenie pomieszczenia. Wiem, że to twój dom, ale...
-...czuły bardziej komfortowo przy kobiecie.
Sprawdzał więzy. Słuchał oddechu. Był trochę nierówny.
Potem...z jej, Imiry, strony, ale bliżej, odezwał się...Ost?
-Proszę mi mówić Ost. Wierzchowca? Niestety ja takowego nie posiadam...
Sprawdzał też przytomność. Nie zrobiłeś nic, co mogłoby Cię zdradzić. A i tak bolało...
-...udać się do wioski, kawałek wzdłuż drogi, niejaki Alek...
-...nie widzę przeszkód, zresztą i tak nie miałbym jak was wygonić....
Drugi ktoś Cię zostawił i przeszedł parę kroków za Twoimi plecami.
-...Poprosiłbym jeszcze, Panią o...
Huczy. Boli. Niewyraźnie.
-...męczyć, miały już dość stresu na tej nocy...
-...żęby mi pomógł w uprzątnięciu bałaganu na dole.
Gdzieś się jeszcze przewinął młody głos, coś o chłodzie. I głos spod podłogi...I chyba Meril coś mówił....

następny odpis piątek, 20:00

Yarant - 27-04-2018, 17:28

Oby poszli po tego konia, będzie można spróbować uciec, zwłaszcza jeśli ich uleczą. A tym czasem niech myślą, że nie mam z nimi związku. Popatrzył na chłopca stojącego przy nim, cały mokry, biedaczysko. Ost zaczął kuśtykać ostrożnie w stronę schodów. Idąc, przyglądał się dokładnie wyposażeniu tercji. Chciał jak najlepiej wiedzieć czego może się po nich spodziewać, nawet jeśli nie wszystko zobaczy. Chodźmy więc. Zwrócił się do chłopaka. nawet się do niego nie odwrócił, był zbyt pochłonięty obserwacją. Trochę się rozpędził i oprócz wyposażenia pooglądał sobie ich twarze. Gdy zszedł na dół, poszedł poszukać w kufrze stanowiącym wcześniej część barykady, koca lub czegoś innego czym można by było okryć Chłopaka. Gdy już to skończy, postara się na nowo rozpalić ogień w kominku.
Mordrim - 27-04-2018, 22:03

Nowa siła. Nowe imię oraz nowy początek.
Teraz już nie czułem zwątpienia ani lęku w sercu. Korytarz już nie wydawał się dla mnie taki straszny ani mroczny. przeszłość zostawiłem za sobą i teraz zaczynam wytyczać nowy niezbadany szlak, którym nikt poza mną i moimi towarzyszami nie odważył się podążać. Jest to droga sługów Eshkara. Wznowiłem marsz idąc pewnie i z podniesioną głową. Me nowe imię zna tylko ten co mu je wyjawiłem zaś stare niech przepadnie i zatraci się w przeszłości. Korytarz ciągnął się niemiłosiernie a końca go nie było widać. Echem się niósł dźwięk mych kroków gdy nadal maszerowałem przez niego.

Leite - 03-05-2018, 22:13

Thorgrim/Arkhedos
Korytarze zaczęły jaśnieć.
Nie, nie jaśnieć.
Blednąć.
Robiły się z każdym krokiem coraz słabsze. Rozmywały się w szarość.
Wychodziłeś z głębin swojego umysłu, a ból...
Ból powoli zaczął być odczuwalny. Z każdym krokiem coraz bardziej.

Silana/Tylwin
Jesteście półprzytomni. Jak się skupicie, to możecie ogarnąć otoczenie, ale nie czujecie się najlepiej. I no. Po prostu możecie zacząć rejestrować okolicę.

Mordrim - 06-05-2018, 21:17

Każdy kolejny krok był coraz większym wysiłkiem i sprawiał mi coraz większy ból jednak mimo to parłem dalej przed siebie widząc jak korytarz który był jeszcze chwilę temu mroczny i ciemny zaczął się rozjaśniać i bledły i nagle potężny oślepiający blask. Nic poza światłem nie widziałem. rękę dałem przed siebie na wysokości oczu bym nie oślepnął i szedłem dalej. Każdy kolejny krok sprawiał mi coraz większy ból i wysiłek.
Yarant - 06-05-2018, 21:22

Ach, nie ma za co. Kochany chłopak. Niestety będzie trzeba mu wyrządzić krzywdę jeśli zrobi coś nierozsądnego. Skoro jedzenie będzie się podgrzewać jeszcze chwilę, to zrobię coś pożytecznego. Ost poszukał jakiegoś kawałka drewna, którym mógłby zgarnąć kawałki szkła z podłogi na kupkę. Nie było to trudne, gdyż mógł użyć kawałka okna. Gdy już skończył, jedzenie wciąż nie było gotowe, więc popatrzywszy na swoją kostkę, poszedł na górę, aby zorientować się kto teraz jest kimś ważnym wśród tych wandali i przy okazji poprosić o "naprawienie" swojej nogi.
Leite - 07-05-2018, 00:31

Thorgrim
A potem nagle...nagle już nie było korytarzy.
Był ból. Ale świadomość również wróciła. Chociaż bolało tak strasznie...
Leżałeś na brzuchu. Miałeś związane ręce za plecami. Zamknięte oczy. Szumiało Ci w uszach. Na szczęście, chyba się nie poruszyłeś. Chyba nie zauważyli.
Dźwięki docierały jak przez zasłonę. Póki co, nie byłeś w stanie zrozumieć niczego. Chyba ktoś wchodził po schodach...

Leite - 10-05-2018, 19:31

Sangre
Stanął nad Tobą Meril. Jakimś sposobem dałeś radę to wyczuć.
Odciął Ci kawałek włosów. Po chwili przerwy zorientowałeś się, że jego nóż zawędrował na Twoją szyję i lekko ją rozciął.
Powstrzymałeś się od reakcji. Nóż nie robił nic więcej, po chwili z resztą zniknął. Najwyraźniej elfa naszły jakieś przemyślenia.
Słyszałeś Miguela, mówiącego o przenoszeniu. Elf odszedł, najprawdopodobniej Miguel się zbliżył. Jakoś metr od Ciebie.
Torresa nie słyszałeś, za to ktoś wszedł od korytarza i stanął nad Twoją głową.
Wówczas dopiero znajomy głos się odezwał wraz z krokami, wychodzącymi z pomieszczenia.
-Miguel ma rację. Wszystkich tam wrzucamy, pod ścianę. Ja i Miguel bierzemy pierwszą wartę, zmieniamy się co trzy godziny. I czekamy na Imirę.
Słyszałeś, jak Imira wychodziła i słyszałeś reakcję wszystkich na jej wyjście. No, powiedzmy.
Na pewno słyszałeś darcie się przez okno.
A więc Torres wyszedł z pomieszczenia. Zostały dwie osoby w nim, poza Tobą.
Właśnie mieli Cię przesunąć, gdy osobnik stojący bliżej Twoich nóg się zatrzymał.
Prawdopodobnie poczułeś to samo. Kolejną osobę w pomieszczeniu. Konkretniej dwa kroki blisko okna.
Wedle Twojej wiedzy, nikogo tam nie było. Ale kroki były znajome.
Wiedziałeś, że to Ona.

Thorgrim
Rejestrowałeś rozmowy. Miałeś zamknięte oczy, leżałeś na brzuchu.
I wiedziałeś, że robi się coraz jaśniej.
Przyjazne światło. Trudno to było ocenić, mając zamknięte oczy, ale czułeś się tak, jak zwykle po nocy, kiedy się widzi promienie słońca. Jakby wszystkie nocne przemyślenia, smutki i problemy znikały.
Wiedziałeś więc też, że Meril, którego poznałeś po głosie, odciął Ci trochę włosów.
A potem rozległy się różne kroki, trudne do oceny.
Jednak wraz z jednymi z nich odezwał się Torres.
-Miguel ma rację. Wszystkich tam wrzucamy, pod ścianę. Ja i Miguel bierzemy pierwszą wartę, zmieniamy się co trzy godziny. I czekamy na Imirę.
Jego kroki zatrzymały się tak z metr od Was, gdziekolwiek leżałeś. Bo raczej nie byłeś już w pomieszczeniu, gdzie padłeś.
Póki co, nikt Cię nie dotykał.

Tylwin
Półprzytomnie patrzyłeś na to, co się dzieje.
Ktoś wchodził, ktoś wychodził, bolało, było Ci słabo. Coś, co Ci wstrzyknął elf, było nawet ciepłe i przyjemne, sprawiało, że czułeś się lepiej.
Zdjęli z Ciebie wszystkie magiczne przedmioty, chyba leżały koło Ciebie.
Słyszałeś Osta w okolicy, więc wiedziałeś, że nic mu nie było i że raczej nie był w złej sytuacji.
Ale trudno było się skupić.
Mogłeś się założyć, że straciłeś naprawdę sporo krwi.
-Miguel ma rację. Wszystkich tam wrzucamy, pod ścianę. Ja i Miguel bierzemy pierwszą wartę, zmieniamy się co trzy godziny. I czekamy na Imirę.
To był...Torres? Mówił to, stając nad Tobą. Chyba znajdowałeś się na piętrze? I...chyba za Tobą, za Twoją głową leżeli inni? Chyba...

Deft - 13-05-2018, 01:34

Powoli, ale konsekwentnie, z każdą chwilą, z każdym zakamuflowanym oddechem, Sangre czuł się trochę lepiej. Nasłuchiwał w bezruchu, czekał na jakąś okazję do poprawienia swojej sytuacji... Dodatkowe więzy na nogach i oczach na razie nie stanowiły problemu, skupił się na tych łączących szyję z rękoma. Nie był pewien, na ile siły mu wróciły, ale sznur mógł ulec przy odrobinie szczęścia. /zakładam że wyczułem pętle na szyi z podobnego tworzywa co na nadgarstku/ Więzy były Imiry, więc pewnie pierwszorzędne, pomimo zmęczenia autorki. Po chwili namysłu postanowił, że kiedy będzie przenoszony spróbuje zgiąć lekko łokcie [jeśli miał związne nadgarstki na wysokości bioder; jeśli pod łopatkami to wygnie plecy], aby móc złapać łączenie z pętlą na szyi, co da części z pętlą więcej luzu. Podczas przenoszenia prawdopodobnie węzeł sam z siebie by się lekko zacisnął, więc przede wszystkim spróbuje temu przeciwdziałać, tak, aby uzyskany luz nadal był kiedy będą go kłaść pod ścianą. Wtedy właśnie spróbuje wyciągnąć prawą rękę z węzłów - czy raczej, lewą ręką ściągnąć węzły z prawej - wybijając sobie kilka stawów [przy prawym kciuku], jeśli będzie to konieczne. Póki działa regenerat, może sobie na to pozwolić.
- Witaj... od razu mi lepiej, kiedy jesteś w pobliżu. pomyślał nekromanta, lekko zawstydzony sytuacją.
/edit/ Jeśli w którymkolwiek momencie się poddusi, to naturalnie prychnie, licząc na reakcje noszących.

Leite - 13-05-2018, 22:15

Sangre
Byłeś gotowy na podnoszenie, na kombinowanie i inne rzeczy, a tymczasem nad Tobą Miguel wykonał dziwny ruch. Poczułeś, że o Ciebie zahaczył i prawie by się wywrócił.
W tle rozległ się cichy, krótki śmiech.
A potem odezwał się drugi śmiech. Z korytarza. Rzężący, bulgocący, brzmiący, jakby ktoś się dusił, bardziej, niż śmiał. Trwał chwilę, a potem się odezwał dziwny głos. Nie zrozumiałeś. Mówił coś...
Następnie odezwała się Silana, ale w życiu byś jej o taki głos nie posądzał. Charczała.
-Samotna, ranna wilczyca stada nie uratuje.
Zaniosła się śmiechem.
A potem usłyszałeś inny głos, lekko hipnotyzujący, powolny.
-Chciałbyś służyć mi wiecznie, Sangre?
Coś Ci podpowiadało, że to nie było takie zwykłe pytanie.

Mordrim - 16-05-2018, 22:06

Zmysły powoli zaczynały powracać do normalnego stanu. Czułem że jestem skrępowany i że coś się teraz dzieje z moimi towarzyszami. Nie mówili ono jak zawsze. Zapewne któreś z Wielkiej trójki przez nich przemawiało by zasiać strach wśród naszych wrogów na których byliśmy zdani łaskę. Nagle głos potem głuche uderzenie jakby w głowę i następnie słyszałem że ktoś się dusi. Nie lękałem się tego co się wokół mnie działo ponieważ czułem ciepło bijące od światła wschodzącego słońca. Czułem że ten któremu służę jest gdzieś w pobliżu i teraz nastaje jego pora. Pora Pana światła.
Panie Światła. Służba tobie jest wielkim zaszczytem dla mnie.
Wymówiłem to w myślach i szybko musiałem w jakiś sposób zareagować by odwrócić uwagę Tercji i reszty od reszty moich towarzyszy. Zacząłem drgać i trzepać się. Zacząłem udawać stan opętania. Wiercąć się i waląc głową o podłogę. Napinałem mięśnie i wyginałem się zaczynając bełkotać i jęcząc. Jeśli mi się uda to też przy okazji powinny się rozerwać więzy na nogach.

Deft - 16-05-2018, 22:20

Korzystając z zamieszania w okół Sangre spróbował zgiąć jedną nogę tak, aby wyciągnąć ją ze słabszych więzów. Przy odrobinie szczęścia chaos na korytarzu sprawi że wrogowie stojący nad nim się nie zorientują. Liny na nadgarstkach wolał nie ruszać, póki Ci, co nad nim stali, nie ruszą się z miejsc, jednak jeśli go zostawią samego, to spróbuje się oswobodzić według planu.
- Tak, Pani. Chcę służyć Szakalowi i władać ciemnością, a przy Tobie będzie to wspaniała przyszłość, więc mogłaby trwać wiecznie. A skąd to pytanie teraz ?

Leite - 16-05-2018, 23:55

Thorgrim
Udało Ci się zerwać wiązanie na nogach, co nie było trudne. Wiłeś się i uderzałeś głową o ziemię. A potem...
Czułeś światło. A potem zrobiło się jeszcze jaśniej. Gorący podmuch powietrza przetoczył się nad Tobą, przewracając parę osób. Kolejny jasny rozbłysk...a potem spokój.
Czułeś, że ktoś stoi nad Tobą.
Ktoś nowy, nie Tercja, nie nikt inny.
I usłyszałeś to, co tak bardzo chciałeś usłyszeć.
Echiron. Mówił do...chyba kogoś z Tercji?
-Mówisz, że mało wiem. Nie masz pojęcia, jak bardzo się mylisz.
Jego głos spłynął niczym łaska na Ciebie. Zwłaszcza jego następne słowa.
-Nie lękajcie się, światło nadeszło.
Jakby...jakby odpowiedział na Twoją modlitwę. Był tutaj.
Potem znowu zwrócił się do kogoś innego.
-Jesteś pewien, że nie chcesz do mnie dołączyć? Twoja odwaga jest godna podziwu.

Proponował komuś dostąpienie do łaski. Nie widziałeś, komu. Nie rzucałeś się, od kiedy go usłyszałeś. Nie było potrzeby. Był tutaj.

Sangre
Usłyszałeś kroki i jakieś gadanie Miguela. Udało Ci się wyrwać nogi ze słabych więzów na nogach, ale wiedziałeś, że wciąż jeden z nich stoi nad Tobą. Niekoniecznie Tobą zainteresowany.
Po chwili poczułeś coś dziwnego. Tą obecność, którą czułeś parę godzin wcześniej. Tak jasną, kuszącą, zupełnie odmienną od Ciemności.
Obecność pojawiła się nie w Twoim pokoju. Tego byłeś pewien. Usłyszałeś, jak kilka osób się przewraca. Byli zbyt daleko, aby być osobami w Twoim pokoju.
A potem go usłyszałeś.
-Mówisz, że mało wiem. Nie masz pojęcia, jak bardzo się mylisz.
Teraz już byłeś pewien, że to Echiron. Rzucił w przestrzeń słowa, które były skierowane również do Ciebie, ale nie do końca.
-Nie lękajcie się, światło nadeszło.
A potem znów się odezwał, w ciszy, która nastała, mówiąc do kogoś.
-Jesteś pewien, że nie chcesz do mnie dołączyć? Twoja odwaga jest godna podziwu.
Usłyszałeś cichy chichot diuszes.
-Właśnie dlatego.

następny odpis w niedzielę bądź poniedziałek, bo Pyrkon - zależy ile osób zadeklaruje, że da radę napisać do niedzieli

Deft - 26-05-2018, 12:50

Próbując się oswobodzić Sangre zrozumiał że węzeł na rękach będzie musiał przeciąć. Nogi miał wolne i sprawne, widział gdzie leży większość sprzętu jego i jego kompanów, więc spróbuje się tam przedostać i się uwolnić. Zamieszanie w sąsiednim pomieszczeniu powinno pochłonąć uwagę całej grupy. Jednocześnie czuł, że na korytarzu jest Echiron i wypada okazać mu szacunek... ale okazja jest zbyt dobra, żeby nie skupić się na uwolnieniu się.
- Nie będę się kłaniał czy płaszczył, sporo mogę działać...

Leite - 26-05-2018, 18:06

Sangre
Usiadłeś. Nikt Cię nie uderzył, nikt Cię nie przewrócił. Zacząłeś się przesuwać na tyłku, przyciągając się nogami.
Przesuwając się, zacząłeś się lekko podduszać, a Twoje rany zapulsowały. Na szczęście jednak, Echiron wystarczająco dobrze zajmował Twoje najbliższe otoczenie. Z tego, co "widziałeś", niezwykle jasny strumień światła znajdował się gdzieś w wejściu, zatem możliwe, że byłeś w cieniu.
Boli Cię.
-Nie myśl, że możesz się zachowywać arogancko...
Zawód w jej głosie, lekka złość, coś, czego kombinacja wywołuje smutek.
Zacząłeś napotykać przeszkody na swojej drodze. Jakieś rozwalone łóżko. Strzępy drewna. Drzazgi, wbijające się w dłonie.
Z tego, co wiedziałeś, zmierzałeś w dobrym kierunku.
Pierwsza rzecz, na którą trafiły Twoje ręce, była miękka i oblepiona czymś lepkim. Ale dość...cienka na jednym końcu i...wyrwana.
Odrzuciłeś to i trafiłeś na jakieś zioła, wysypane z torby. To również nie był Twój cel, ale średnio wygodnie leżało się na plecach w rogu i szukało tego, co miałeś ochotę znaleźć. Zaczęło brakować Ci tlenu.
Wreszcie trafiłeś na coś, co przypominało ostrze. Musiałeś wyjąć to, ale tlenu już nie było w Twoich płucach. Ostatkiem sił, kiedy Twoje ciało zaczęło się mimowolnie autoregenerować, dałeś radę odciąć jeden sznurek na swojej lewej ręce. Wymagało to szarpnięcia, żeby się uwolnić.

Deft - 30-05-2018, 23:00

Trudy i brudy były na każdej misji, tym razem było po prostu gorzej niż zazwyczaj. Rany, drzazgi, ból głowy, niepokojące krzyki, hałasy dobiegające z korytarza i więzy były uciążliwe, ale tymi ostatnimi przynajmniej mógł coś zrobić. Desperacko spróbował nabrać powietrza, po czym napiął sznurek łączący ręce z szyją i spróbował go przeciąć. Następnie oswobodzi swoje ręce do końca i ścięgnie opaskę z oczu, jeśli nie straci przytomności. Cholerne szorstkie liny...
Jeśli będzie w stanie prowadzić w myślach rozmowę, chociażby po oswobodzeniu się :
- Jesteś ode mnie potężniejsza, Duszes, Panienko Ciemności, i wypełnię każde Twoje polecenie. Szanuję również gorejącego Echorina i obłąkaną Lyrię, ale w odróżnieniu od was ludzie i elfy tu obecne są dla mnie dużym zagrożeniem, dlatego działam... wybacz, jeśli to arogancja, ale sądziłem że wolicie czyny od pokłonów, choć należytych. - mówiąc to Sangre skrzywił się w dość smutnym grymasie na myśl, że nie umie myśleć jak Eskhara, jak jednen z Nich...

Leite - 31-05-2018, 01:06

Sangre
Wyzwoliłeś się z więzów.
Przy okazji zamroczyło Cię dość poważnie i przez dłuższą chwilę musiałeś odpocząć, zaraz po tym jak gwałtownie zacząłeś łapać powietrze.
Wyszło Ci to wyjątkowo głośno, ale nie byłeś w stanie tego powstrzymać.
Już pomijając Twój beznadziejny stan fizyczny, jaki pozostawiła Imira.
Naprawdę, naprawdę krzywo.
-Działaj zatem. Żywy bądź martwy.
Wyczułeś w jej głosie zadowolenie. Jednocześnie z tym faktem zarejestrowałeś huk i błysk, a także dźwięk padających ciał.

Deft - 04-06-2018, 00:18

W końcu... zrzucił z siebie wiotkie już liny, ściągnął też opaskę z oczu, nóż wsadził za pas. Błyski i huki za drzwiami wyostrzyły jego wzrok i słuch, rejestrował co tylko mógł. Prawą ręką złapał najbliższy miecz, rozejrzał się szybko za czymkolwiek godnym uwagi, [jeśli dostrzegę jakieś torby, kaletki, amunicję, broń albo regenerat w zasięgu do półtora metra, to biorę przez ramię albo za pas - zajmie to kilkanaście sekund] po czym wstał. Potarł sobie czoło - głowa nadal go trochę bolała. Lewe ramię też, ale reszta ciała zdawała się być w znośnym stanie.
- Torres stój!!! Wyjaśnij!! Hektor sprawdź jeńców! - przy ostatnim krzyku Sangre poczuł impuls, oczy otworzyły się szerzej, klatka piersiowa wypełniła się powietrzem, dłoń ścisnęła rękojeść, krew pulsowała szybciej. - Cholera, szybcy są. No dalej, Hektor... sprawdź co ze mną - groźby krążyły po głowie nekromanty. Był gotowy zabijać. Podszedł na spokojnie, po cichu - dwa kroki bezpośrednio w stronę ściany z drzwiami, potem wprost do drzwi [jeśli nikt mu nie przeszkodzi to nie wychyla się, pozostaje za framugą z mieczem gotowym do cięcia w kogokolwiek kto będzie próbował wejść]. Jeśli jednak oponent będzie w pomieszczeniu, to w każdej chwili był gotów wykonać niski wypad i wpakować przeciwnikowi ostrze w udo, po czym dostawiając drugą nogę użyć nowego impetu do skierowania miecza w górę i sprzedać oponentowi cios głownią w żuchwę. W końcu, z tego co słyszał, tercja była zajęta, więc mógł sobie pozwolić na agresję, a przy odrobinie szczęścia i z elementem zaskoczenia będzie mógł pierwszego przeciwnika załatwić od ręki... Czuł się trochę jak wąż, szykujący się do ataku.

Leite - 04-06-2018, 01:45

Sangre
Miałeś cholerne szczęście.
Zacząłeś macać i znalazłeś dwa regeneranty. Chwilę Ci zajęło, zanim skojarzyłeś, że to wasze rzeczy, a więc tu nie ma samopału ani pocisków. Znalazłeś za to drugi miecz i sztylet.
I wtedy zorientowałeś się, że Meril się ustawił tak, że mógł Cię widzieć.
Cholernie ostrożnie się przesunąłeś w Cień i zacząłeś poruszać w cieniu.
Stanąłeś przy drzwiach.
Miałeś cholerne szczęście, bo Hektor poszedł sprawdzać tych z korytarza. Ty chyba byłeś ostatni na jego liście.
Głowa Cię bolała, podobnie ręka, ale zostałeś w bezruchu.
-Tylko nie traf swojego...
Szepnęła Ci niemal do ucha.
-Jeżeli ten tercio zdradzi...możesz go zabić. Ale może też być Twoim wspólnikiem. Nie zawiedź mnie...

Leite - 25-06-2018, 16:13

Wybraliście swoją ścieżkę w chwili słabości, w chaosie, w niepewności jutra. Wybraliście ze
strachu, z desperacji, albo wręcz przeciwnie, w poszukiwaniu lepszych szans.
Nie spodziewaliście się jednak, że to, co wybieracie, ma za sobą takie zaplecze.
Droga nie była łatwa. Ludzie z oddziału nie byli szczęśliwi, że kazano im ratować jakichś,
przypadkowych, jak uważali, frajerów, nawet jeśli łączyła Was z nimi wspólna sprawa.
Byli w terenie dla ważniejszych celów.
Jednak, jak się okazało, dowódcy podjęli inną decyzję.
Elfka podziemna. Krasnolud. Żołnierz Tercji. Ludzie powiązani z dość znaczącym rodem z
rejonu Akwirgranu. To miało znaczenie.
Następne miesiące spędziliście w dziwnych miejscach. Byliście poharatani i ranni, nawet
Sangrie wymagał pomocy, pęknięcie kości czaszki spowodowało obrzęk mózgu i wściekły
ból. Silana była na skraju śmierci, Thorgrim miał zdruzgotany staw barkowy i obojczyk.
Wieziono Was nocami, podróżowaliście przez goblińskie i elfickie tunele Nallari, ludzkie
sztolnie kopalń, tajemnymi szlakami przemytników przez kolejne granice, miasta, miejsca,
stare ruiny, których zwykle nikt nie odwiedza, bojąc się potworów.
Potwory bały się Was.
Zaplecze Sztabu, zwanego niegdyś Sztabem Konspiracji Północy, było potężne. Mieli do
dyspozycji doskonale wyszkolone oddziały zabójców i szpiegów, terenowych agentów i
żołnierzy szturmowych. Mieli także rozliczne kryjówki, całe szlaki komunikacyjne, wliczając
w to magiczne portale, laboratoria, lecznice wyposażone w sprzęt, o którym nawet nie
wiedzieliście, do czego służy. Leżąc w trakcie rekonwalescencji w jednym z takich miejsc,
słuchaliście. Mówiono o tym, co dzieje się na powierzchni. O klęsce Laro w Kalidorei i o
tym, że „wypuszczono z rąk Zwój”. O oblężeniu Styrgradu. O Wybrańcu…
Sądząc, że jesteście nieprzytomni, mówiono wiele. A może to były halucynacje po zbyt
dużych dawkach leczącej magii. Zdaje się, że kilka razy przewinęły się przy Was wielkie
postaci, zakapturzony człowiek, którego twarzy nie widzieliście, nazywany prorokiem. Piękna
kobieta, odziana w elegancką dystyngowaną suknię z czarnego atlasu, na której lśniła
nienaturalnym blaskiem oszałamiająca kolia z górskich kryształów.
Potem było wiele rozmów. Wiele planów. Były szkolenia i powrót do sprawności.
Zyskaliście możliwość zmiany tożsamości, zyskania nowej twarzy z pomocą doskonałej
magii iluzyjnej. Pod własnymi imionami mieliście wracać do swoich i zyskiwać
popleczników.
Społeczność elfów podziemnych była szczególnie ważna, na najważniejszą z matron wyrosła
tam Mea’Aran Tlais Orthogok, ta sama, która zablokowała misję zdobycia Zwoju, klucza do
duszy Laro. Jej ród zyskał na znaczeniu, sprzymierzyła się z ludźmi, poprowadziła
wojowników pod Styrgrad… Ale zaczęła tracić z oczu podziemia. Wydarcie jej wpływów,
zaszczepienie kultu Szakala w NAllari było wielką misją.
To samo dotyczyło Kesham. Defthagron poprowadził wyprawę na południe, gdzie odkrył kult
Szakala, zamaskowany imieniem Wajana. Było blisko, by ukochany bóg krasnoludów stał się
wytrychem do ich serc… Być może ta szansa nie jest jeszcze stracona, być może Thorgrim
znajdzie argumenty, zdolne przekonać wodzów krasnoludów, że przyjaźnie z ludźmi nie są
dobrym pomysłem. Po tym, co stało się pod Askaronem, może nie byłoby to takie trudne.
O znaczeniu Czarnej Tercji dla sprawy Szakala nie trzeba było przekonywać, ale chyba przez
głowę Wam nie przeszło, jak wielka to broń. Sangre, prócz tego, że mógł stale delektować się
obecnością Dagmary, a w każdym razie jej wizji, miał przed sobą misję równie wielką, jak
oboje przedstawicieli podziemia. Czarna Tercja to przyszli żołnierze Szakala. Wszyscy. Takie
jest ich przeznaczenie, takie, lub śmierć.
Tylwinowi ciężko było patrzeć na smutek przyjaciela, jednak misja była ważniejsza. Być
może to wszystko skończy się kiedyś wielką pożogą… ale to będzie za milion lat. Póki co
czekała Was przebudowa świata, w Waszym zasięgu jest zniszczenie zaskorupiałych struktur,
rozbicie rządzących światem układów i zależności. Mieliście w ręku wielkie narzędzia. A
kierowali Wami wielcy wizjonerzy.
Ost zyskał nagle możliwości powrotu do starych dóbr pod Akwirgranem, które musiał
niegdyś zastawić za długi i zamieszkać w jakiejś podłej mieścinie w śmierdzącej Liryzji.
Niespodziewanie ów wierzyciel umarł na dziwną chorobę, uprzednio podpisawszy zwrot
majątku rodzinie Osta. Tym samym zyskaliście bazę i siedzibę przy samej wergundzkie
stolicy, która właśnie na krótką chwilę miała stać się centrum świata. Tu miały się zetrzeć
armie Północy i Zapołudnia… cóż Was to jednak obchodziło. Mieliście swoje zadania.
W Waszym zasięgu było monitorowanie struktur zależnych, takich jak Concordia, której
krnąbrna szefowa właśnie została zamknięta w areszcie domowym.
W Waszym zasięgu było także pomnożenie majątku na wielce opłacalnym kontrakcie z
wojskiem.
Ale najważniejszym zadaniem było to, co miało się tam stać, w cieniu wielkiej bitwy,
generującej gigantyczne energie, emocje, którymi eskhara się żywią.
Tam narodzi się Wybraniec.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group