Karczma pod Silberbergiem
Witamy na nowym-starym forum dla larpowiczów Silberbergu :)

Wspomnienia - LARP'2010 - akcje i wydarzenia

Indiana - 30-08-2010, 00:21
Temat postu: LARP'2010 - akcje i wydarzenia
Od miesiąca - czyli od zakończenia I turnusu - obiecuję, że zajmę się tematami o obozach i ciągle nie mam na to czasu.
Żeby nie było, że się tylko usprawiedliwiam. Zacznę temat analogiczny do zeszłorocznego, może zechcecie się przyłączyć do gadaniny. Jeśli jeszcze macie po temu nastrój.


NAJLEPSZE AKCJE WSZYSTKICH TURNUSÓW 2010 Dobra akcja dla mnie osobiście, to taka, przy której lekko zaciera się granica gry i rzeczywistości. To taka, podczas której zatrzymuję się na chwilę z otwartą paszczęką i podziwiam scenerię, klimat, urodę chwili. Dobra akcja to taka, która pakuje adrenalinę w żyły zupełnie niespodziewanie sprawiając, że na krótkie chwile staję się moją postacią.
Mam kilka takich z tegorocznych obozów.
Inaczej patrzy się na to z drugiej strony, zza barykady Kadry, ale ponieważ i z tamtej strony zdarzało mi się patrzeć, chętnie pogadam i o tym, jeśli komuś z Kadry chce się gadać.

Hodo - 30-08-2010, 00:49

Może nie do końca na temat, ale jako najbardziej komiczną wspominam akcję na Urwisie, gdy okazało się, ze dziwnym przypadkiem w mojej sztucznej krasnoludzkiej brodzie zaplątała się..... gumowa szczęka zombie..... Wyszło to na jaw dopiero po dłuższym czasie, podczas rozmowy z graczami przy ognisku :D To naturalne, że krasnoludy noszą w brodach trofea...
Indiana - 30-08-2010, 00:52

Sztuka szybkiej improwizy jest bezcenna :P Nie zombie, tylko pani wójtowej :P
Hodo - 30-08-2010, 01:19

Tak, faktycznie, pani wójtowa lepsza od zombie :roll: :roll:
The124C41 - 30-08-2010, 14:52

To i ja się wypowiem i opiszę moim zdaniem najlepsze sytuacje z turnusu pierwszego - zarówno te pasujące do definicji Yngvild jak i takie, które po prostu były świetne.

- To właściwie nie było zacieranie się granicy między graczem a postacią, ale zupełne współgranie gracza i postaci, lecz wspomnę. To było na apelu kiedy odkryli, że planujemy bunt. Dekurion (o ile dobrze pamiętam, to chyba był on) zwrócił się do Ragnara 'To szukamy winnego czy robimy odpowiedzialność zbiorową?' 'Odpowiedzialność zbiorowa jest przeciw wszystkim prawom Imperium Wergundzkiego' 'Zatem odpowiedzialność zbiorowa!' Jako gracz, nienawidzę odpowiedzialności zbiorowej bardziej niż wszystkiego, no może z wyjątkiem głupoty, więc już prędzej bym wzięła na siebie winę niż pozwoliła, by użyli tej znienawidzonej metody. Tyle, że potrzebowałam jeszcze fabularnej wymówki bo taki cyniczny manipulator jakiego planowałam grać raczej by się nie poświęcił... I wymówka była. Zrobienie wrażenia na paniach. Chyba się udało (Yndie i Aerlinn :D )
- Trupie Jeziorko. Ja co prawda załapałem się dopiero na końcówkę, ale to co Durgh zrobił było naprawdę niesamowite. Bariera zupełnie się zatarła i dopiero po chwili jeden z głosów w mojej głowie ją ponownie postawił, wydzierając się niemiłosiernie. Muszę go ukarać, gdyż takie momenty są naprawdę bezcenne
- Narada. Nie dość, że otoczenie było bardzo klimatyczne (wspaniałe były te lampiony przy stanowiskach różnych frakcji) to i jeszcze moja pierwsza okazja by się wykazać. Na przyszłość dam też innym szansę do przemówienia, chyba Sephion miał jakiś pomysł wtedy...
- Przede wszystkim, bitwa o fort. Pierwszy raz ta granica zatarła się już w drodze do fortu, kiedy hird uderzał mieczami w tarce i krzyczał 'Na pohybel psom Eudomara!' - wtedy w ogóle zapomniałem, że to gra i tylko patrzyłem na nich. Brawa dla hirdu! Cała bitwa była też bardzo klimatyczna - a ja tylko siedziałem w forcie przez cały czas, więc co dopiero muszą sobie myśleć ci co aktywnie brali udział w walce! Nawet te chwile w których nie miałem niczego do roboty były jakieś magiczne, niezwykłe. Ale muszę przyznać, że moim ulubionym momentem z bitwy była ta chwila, w której się wydawało, że wszystko stracone, dowódca opróżnił lazaret z tych co mogli jakoś się ruszać i przykazał uciekać. Ja zostałem i byłem absolutnie pewny, że jeżeli to zauważy i każe się wynosić, zacznę się z nim sprzeczać. Bo wbrew temu, co niektórzy mogą myśleć, decyzja o tym, że moja postać się nawróci, nie była przemyślana i podjęta. To po prostu tak wyszło. Właśnie w forcie to się zaczęło, i w tym momencie byłem pewien, że nie zostawię Durgha, że osłonię go własnym ciałem przed wergundzkim mieczem jeżeli taka byłaby konieczność. Byłem na to przygotowany, siedziałem tam sam i czekałem, aż wróg przyjdzie. Ale nasi wrócili, na szczęście nikt (z wyjątkiem Aerlinn) nie zauważył mojej obecności i nic drastycznego się nie stało. Niemniej jednak, to właśnie bitwę o fort widzę jako taką granicę.
- Odczytanie drzewa genalogicznego panującego rodu Wergundii. Było tam dwóch Ivarów - jeden 'zginął na wojnie', drugi 'zginął w Fiordzie' i jeden Aleksander 'zginął tragicznie' - nie wiem czy to było celowe, ale było świetne. Kupa śmiechu.
- Urodziny Aerlinn. Świetna zabawa, miałem okazję zatańczyć z Yndie co będę wspominać do końca życia. Drugi najwspanialszy moment tego lata.
- Toledańska Inkwizycja, oczywiście! Dopiero co się nawróciłem i już okazja by się wykazać. Poświęciłem kałamarz jako naczynie dla świętej oliwy (kiedy myliśmy, przypadkowo prysnąłem Inkwizytorowi wodą w okulary. Myślałem, że klątwę dostanę, ale jednak nie... 'Czy ja też dostanę klątwę?' 'Za co?' 'Byłem ateistą...' 'Ale się nawróciłeś' 'Aha, szkoda' - oczywiście parafrazuję) a tu okazuje się, że można co najwyżej klątwy wymyślić. Ale jakie to były klątwy... klątwy pierwsza klasa!
- Ścieżki Szaleństwa. Zacznijmy od początku czyli jak to się dowiedzieliśmy o tym miejscu. Hugin, zwykle wesoły i pełen werwy, po prostu krasnolud, mówił o tym miejscu z takim przerażeniem, że aż mnie ciarki przeszły. 'To jest jedna z najstraszniejszych legend mego ludu... jeżeli kogoś naprawdę strasznie nienawidzisz, mówisz 'Obyś trafił na Ścieżki Szaleństwa!''. No i jeszcze sama natura Ścieżek - to przeraża zarówno mnie jako gracza jak i moją postać która stara się dbać o te resztki zdrowia psychicznego jakie jej zostały po politykowaniu... Pierwsze takie zatarcie się bariery przytrafiło mi się już przed wyruszeniem - kiedy rozeszliśmy się przemyśleć to, co usłyszeliśmy. Ja się udałem modlić za namiotami. W pewnym momencie poczułem jak jakiś kapłan (zapewne Durgh, ale nie mam pojęcia, jak ktoś pamięta to korekta mile widziana) kładzie ręce na mojej głowie i mnie błogosławi bym podjął słuszną decyzję. To było niesamowicie klimatyczne i naprawdę zatarło tę barierę doszczętnie.
'Wypadki' Tsuny i Onfisa bardzo podsyciły tę atmosferę paranoi i lęku, jestem pewna, że niektórzy co chcieli tam iść, zrezygnowali przez właśnie te wydarzenia. Później, tuż przed wyruszeniem, wszyscy kapłani błogosławili tych wyruszających na Ścieżki. Ja miałem bardzo dobrą pozycję, klęczałem tuż przed Durghiem i słyszałem wszystko - to było naprawdę wspaniałe błogosławieństwo i przez cały ten czas, kiedy oni mówili, zupełnie się zatraciłam i zapomniałam o reszcie świata. No a potem wyruszenie na Ścieżki... na miejscu takich chwil zatracenia było naprawdę dużo. Nie wiem jak inni, ale ja przez cały czas czułem, że to miejsce jest piekłem na ziemi, że każda chwila w nim spędzona odbiera mi część zdrowia psychicznego. I tylko owo błogosławieństwo i mamrotana pod nosem modlitwa utrzymywały mnie przy zdrowych zmysłach. Już sobie zaplanowałam post-Ścieżkowe schizy, ale Ulf mnie ubiegł, a ja nie chciałam mu odbierać sceny. Ale naprawdę powinnam była to odegrać.
- Negocjacje z krasnoludami. Do tej pory sobie nie wybaczyłam moich powolnych refleksów. Ale fajnie było kiedy co chwilę ktoś do mnie przychodził i wyciągał rękę po bezanta.
- Rytuał zniszczenia kryształu. To był jeden z tych momentów, w których granica między graczem a postacią dosłownie nie istniała. Wiem, że Aerlinn tak samo to odczuwała, też modliła się o to samo. Niestety, czar chwili został zniweczony kiedy ktoś do mnie podszedł i zapytał, do kogo się modlę. Ugh. Później przeważnie żałowałem, że jednak nie wprowadziłem swego post-Ścieżkowego planu w życie. Jednak kiedy nas zaatakowano w drodze powrotnej, od razu wpadłem w rolę. I śmierć Yndie tylko to pogorszyła - całe te negocjacje z Wergundami spędziłem na kolanach, modląc się.

Dobra. Chyba wszystko. Jak coś pominąłem, proszę zwracać uwagę.

Indiana - 30-08-2010, 16:03

Nie wykluczam, że pogadam tu sobie sama do siebie ;) Ale ostatecznie co mi szkodzi ;)

Moje najlepsze akcje (chronologicznie, nie wg jakości ;) )

Sam początek, zakuwanie w obroże. Tylko na jednym turnusie udało mi się wjechać do obozu, co i tak raczej nie zostało zauważone, ale mi sprawiło masę radochy. I różnice w podejściu wszystkich trzech grup. Najbardziej realnie podeszły Urwisy, w lot zrozumieli niuanse sytuacji, nie było bohaterskiego szarpania i warczenia, było dużo szeptów i knucia. Urwisy pobiły wszystkich na głowę w dyskrecji planowania rebelii. 1 turnus, Jeże, przy których nie byłam do końca pewna, czy odgrywają, czy może zaraz będziemy tu mieli bijatykę ;) 2 turnus, mniej szarpania, ale za to musieliśmy wprowadzić zakaz zgromadzeń, bo byliśmy przekonani, że zrobią nam rebelię w pierwszy wieczór ;)
("do klatki, do klaaaatki!" ;) ;) )
Z dyskrecją najsłabiej miał 1 turnus (słynne wystąpienie Feha... :roll: i wpuszczenie dekuriona na zakazany turniej ;) ;) ).

Dalej rozeszło się po kościach właściwie. Do walki z driadami i szukania zielonych kryształków wszyscy podeszli podobnie (i obie grupy mnie okantowały bezczelnie ;) , z czego pierwsza grupa bardziej bezczelnie, za co oberwali :P ).
Przez następne dni usiłowałam być zuuua... I mi nie wychodziło. Liczyłam, że chociaż za bijatykę z Ragnarem zechcecie mnie zabić, a tu gucio ;)

Jedną z ulubionych scen była moja rozmowa z komendantem, ach, ten dramatyzm sytuacyjny ;) Niestety widziało to tylko łącznie 4 graczy (plus jeszcze 2 na Urwisie, ale w przeciwnej roli - komendanta).
No i wszystkie moje sprzeczki z Huginem! Mi naprawdę rzadko się zdarza, że muszę się wysilić nad odpowiednio celną pyskówka... :D A tu masz, kurde :P

Absolutnie ulubiona akcja - bitwa o obóz. Poprzedzona kilkoma godzinami napięcia, czy przypadkiem nie zrobicie nam za wcześnie powstania. Ulubiona, bo OG rzadko ma okazję wkroić graczom :D A tu nareszcie!! I do tego nabrać nie tylko graczy, ale i kadrę na krew charakteryzatorską - bezcenne :D
Co prawda powinnam was tam pozabijać za zostawienie mi broni w rękach :D Za to zdziwiona mina gościa, który dostał po dziobie za naplucie na moją flagę... 8-) I tego, któremu zabrałam swój miecz :D (1 turnus). Na 2 turnusie poszło mi jednak trudniej, a w rezultacie załatwił mnie na różowo wredny Samnijczyk :D Na 3 turnusie już nie musiałam się martwić o przeżycie, więc po prostu wyszła wesoła bitka :)

I zaraz następna scena po odbiciu obozu - radosny "toast wolności". tu rządzi 1 turnus i Off, który ten toast w ramach klimatu wylał sobie na głowę :D I jego mina... "mogłaś mi kurde powiedzieć, że tam jest sok, a nie woda!!!!! :angry: " :D :D :D
I zaraz po tym narada - odkrycie kart i elegancka rozkmina polityczna, to co tygryski lubią najbardziej :) Na obu turnusach - mrau ;)

Scena, którą wyciągnęła już Aerlinn, jedyna, w której Jarl Leif pokazał pazurki i odpowiedział na moje zaczepki (w temacie uciekania z pola bitwy etc), tak, że musiałam pójść sobie jak niepyszna pomimo pozornej wygranej. Za tą scenę właściwie dziękuję Jackowi, który sprowokował tą bijatykę (bo to improwiza była :D ) Szkoda, że na 2 turnusie nie zrobiliśmy powtórki.
A, a Jarl nie był bezczelny. Był pragmatyczny. W jego sytuacji nie mógł tolerować człowieka, który przez swoje emocje nie wykonuje rozkazu. Wywalenie go, to ryzyko, że przejmie go wróg. A Jarl miał jednak na sobie sporą odpowiedzialność.

Rada Narodów... Wyjątkowa na wszystkich trzech turnusach. Urwisy przez zrytą pogodę nie miały okazji wycieczki nad jeziorko, ale i tak był klimat. Za to dwa pozostałe turnusy miały okazję widzieć wyjątkowy i subtelny wystrój. Na 1 turnusie było lepiej, na 2 lampki zrobiły nam trochę na złość i było ciemniej. Ale wkraczając w to miejsce, pomimo tego, że sama je przygotowywałam, trochę mnie zatkało. Magia ;)
I wreszcie miałam okazję się na całego pokłócić o swoje z godnymi przeciwnikami :D A nie byłam na specjalnie dobrej pozycji wyjściowej... :D

Bitwa ... Och i ach. Jak by tu do tego nie podejść, tak zawsze takie chwile powodują, że ciężko nie być swoją postacią. Kilka narzędzi - adrenalina, zmęczenie, ból - jest niezawodnych w tej kwestii. Chwilami, zwłaszcza w tych krzakach na porohach (1 turnus) brakowało mi sił, żeby biegać wokół grupy i kontrolować walkę wszędzie tam, gdzie coś się działo. 2 turnus obdarzył nas wyjątkową aurą - bitwa odbyła się w lejącym deszczu, wśród bijących piorunów. W każdej chwili byliśmy gotowi do ewakuacji, gdyby zaczęło bić w Chochoła... Potem barykada. Każdy kolejny atak, na który tak bardzo nie chciało mi się wstawać. Ale było trzeba. Patrzyłam na zmęczonych, umorusanych i poobijanych graczy, jednych w upale, drugich w deszczu i wszystko robiło się tak cholernie realne ;) "Nie mam już siły, ale trzeba się bić" myślała Indiana. "Nie mam już siły, ale trzeba się bić" myślała Yndirmarie ;) Po czym obie pomyślały "A kit, przecież to nie pierwszy raz" ;) Dzięki chłopakom z hirdu i wszystkim pozostałym walczącym i leczącym graczom i kadrze za to rewelacyjne przeżycie :)

No i właśnie. Potem trzeba było desant w ciemności przeprawić tak, żeby nikt z was nie skręcił sobie karku i tu dopiero miałam dziką adrenalinę ;) Ale to była już tylko Indiana ;)

Paradoksalnie, podobnie było na Urwisie, będąc z drugiej strony barykady, biegnąc całą tą trasę w kolczudze. Tu brak kontaktu z graczami na forcie zrekompensował mi "koncert" wergundzkich pieśni wojennych :D

Kolejna scena, która mnie zachwyciła, to był moment, gdy wyjmowaliście smoczy kryształ. Dzięki chłopakom z pirotechniki efekty mnie zachwyciły. Zasłona dymu, światła pochodni, krew kapiąca na biały kamień... (taaak, nabrać graczy na krew charakteryzatorską - bezcenne :D :D Varthanis na końcu obozu przyznał się, że do końca myślał, że Off naprawdę pociął sobie łapę :D ) Po prostu uroda chwili :) 1 turnus znacznie słabiej, bo ekipa magiczna była słaba. 2 turnus profesjonalnie i bez zarzutu, rytuał jak z bajki.

"Ścieżki Szaleństwa"... Tam musieliśmy tylko dodać parę szczegółów, bo to miejsce tak naprawdę zagrało za nas. Fantastyczna robota Hugina i improwiza Ulfa na 1 turnusie dodatkowo nastawiła graczy ... jak do jeża ;) Że prawie frekwencja zawisła na włosku ;) Przyznaję, na to miejsce nie ma mocnych. Wiem, co gdzie jest rozstawione, ale konik z pozytywką... biała postać nad wejściem... Auć ;) Nie musiałam się starać z odgrywaniem ;) Zwłaszcza po tym, jak Nox przypierniczył mi pochodnią w czoło, bo usiłował trafić kotołaka :angry: (jacek, jesteś mistrzem miauczenia ;) )
Świetne role białych istot, w którymś momencie, jak Abel popatrzył na mnie tymi pustymi oczodołami, to serio miałam szczerą ochotę co prędzej sobie pójść ;)
Wszystkie trzy grupy były rewelacyjne, po początkowej panice szliście w napięciu, ale bez dezorganizacji, aż szkoda, że nie mogliśmy zafundować wam tam walki ;)

No i w końcu Zamkowa :) Widowisko efektów. To był właśnie ten moment, kiedy ja i moja postać stwierdziły "to wy się bijcie, a ja sobie popatrzę" :) Oczywiście klimat walki, odsieczy ("zabiję Horacego za ten rajd na oślep na szczyt!!"), dźwięk rogu, mgły świtu, wstające słońce... :) To była kulminacja, ale wcześniej -
1 turnus, marsz w ciemności i 30 osób, które zasnęły w sekundę po tym jak usiadły na ziemi... Znów realność sceny kopnęła mnie w wyobraźnię ;)
2 turnus, pięknie rozłożone obozowisko (z niejakimi problemami ;) ), i mój półsen wśród śpiewu "emmelei" i mruczenia magów... Przysłuchując się dywagacjom magów nt sposobu rozkładania kręgów pomyślałam "cholera, przecież my tego nie wymyślaliśmy... to chyba oni sami" :) I to była bardzo pozytywna myśl :)
Dlaczego wszystkim graczom wydawało się, że przed śniadaniem są objęci jakimś okresem ochronnym....? :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Na samym końcu dwa ukłony do Urwisów.
Ostatnia bitka, ta zaczynająca się na Bramie Polowej, a kończąca hołdem na Moście Lisim. W bitkach bywa różnie, niemal zawsze ktoś dostanie po ryju, ktoś po paluchach, ktoś ściemnia, że nie dostał, ktoś się wkurza, ktoś na kimś bierze odwet... I w tej bitwie też regularnie ktoś brał po głowie (bo oni są cholera, niżsi... ;) ) i po palcach... Ale nikt się nie wkurzał (z małymi wyjątkami i nie wśród graczy :) ). To była najbardziej pozytywna bijatyka z wszystkich turnusów, bez zbędnej "napinki", w klimacie, bijatyka dla samej przyjemności bijatyki :) Sława Urwisom za tą umiejętność :)

W tej bitwie, zakończonej przybyciem magnifera kamienieckiego (ja) i hołdem złożonym synowi Elmeryka (Abel), zginęła Erna, Wergundka (Ola), odpowiednik mojej Yndir. Przez dwa poprzednie turnusy Yndir nie doczekała się jednak takiego pożegnania, jakie Urwisy odprawiły Ernie. Jej ciało, zawinięte w koce i tiul, zostało złożone na drewnie i słomie, po zapadnięciu ciemności Olaf podpalił zgodnie z wergundzkim obyczajem stos pogrzebowy. Nie było wielkich mów, tylko dźwięk rogu i jeden okrzyk, a potem stali długo z uniesioną bronią w całkowitym milczeniu, całkowicie nieruchomo, w całkowitej powadze i skupieniu, aż płomienie zaczęły dogasać. Te dzieciaki, które zwykle nudzą się sceną po 5 minutach i rzadko wiedzą, co to klimat, tutaj w tamtym momencie mogliby uczyć was wszystkich starych wyjadaczy :) Poruszające :) Co najmniej :)



O, jeszcze 1-turnusowa zabawa urodzinowa :) Moim zdaniem przebiła biesiadę entuzjazmem i spontanicznością (no i bo ja tam byłam ;) ;) ;) Róbcie nam więcej takich akcji :)

Edit:
A tak to powinno brzmieć w oryginale:
http://www.youtube.com/watch?v=hF0wXoO-98M :)

Indiana - 30-08-2010, 16:19

The124C41 napisał/a:
Jako gracz, nienawidzę odpowiedzialności zbiorowej bardziej niż wszystkiego, no może z wyjątkiem głupoty, więc już prędzej bym wzięła na siebie winę niż pozwoliła, by użyli tej znienawidzonej metody.
Bardzo naiwnie zagrali gracze, że pozwolili nam doprowadzić do tego momentu. Aleksader się poświęcił i powinni go za to na rękach nosić, bo w głupi sposób zawaliliby cały plan rebelii (mogli spróbować się rzucić na nas - stojąc na placu bez broni nie mieli szans).
A cała akcja miała na celu zmobilizowanie graczy do dyskrecji :)

The124C41 napisał/a:
Odczytanie drzewa genalogicznego panującego rodu Wergundii. Było tam dwóch Ivarów - jeden 'zginął na wojnie', drugi 'zginął w Fiordzie' i jeden Aleksander 'zginął tragicznie' - nie wiem czy to było celowe, ale było świetne. Kupa śmiechu.
Przypadkowe :)

The124C41 napisał/a:
. Świetna zabawa, miałem okazję zatańczyć z Yndie co będę wspominać do końca życia.
Bardzo mi miło :)

The124C41 napisał/a:
Już sobie zaplanowałam post-Ścieżkowe schizy, ale Ulf mnie ubiegł, a ja nie chciałam mu odbierać sceny. Ale naprawdę powinnam była to odegrać.
Prawda :) Liczyliśmy na więcej improwizy, bo rewelacyjne przedstawienie Ulfa to było za mało, żeby gracze nie sądzili, że są to osobiste problemy Ulfa z równowagą psychiczną ;) ;)
The124C41 - 30-08-2010, 16:21

Urodziny były wspaniałe, to prawda. Udało mi się u Demona zamówić czekoladę na prezent urodzinowy :D Tańce też były świetne, do tej pory z Aerlinn szukamy utworów z obozu...
Indiana - 30-08-2010, 16:24

Utwory wysłałam Ulfowi ;)
Aerlinn - 30-08-2010, 16:25

To teraz ja rozpisuję się o akcjach, może niezbyt chronologicznie, mniej więcej od najlepszej, ale mniej więcej:
1. Bitwa o obóz. Moja pierwsza bitwa, przy której wreszcie weszły mi do głowy formułki leczące (bo musiały) i od razu zostały na maxa wykorzystane. Pamiętam z samej walki niewiele, bardziej moją pierwszą ranę (i pierwsze z wielu uratowanie mi życia przez Durgha) oraz moje pierwsze wyczerpanie zaklęciami. Ranę zarobiłam, uciekając z placu w dół, w stronę namiotów i przez chwilę, jak to pisał Aleksander, granica się zatarła. Niemal czułam krew, pył bitewnego pola (pył czułam naprawdę, bo padłam na twarz) i całą tę atmosferę. A chwilę potem, pamiętam, jak zobaczyłam leżącego Onfisa, który słabym głosem zapytał się, czy dam radę go uleczyć (później mówił mi, że czekał na Offa i w międzyczasie leczyło go już trzech kapłanów). Oczywiście epickość do kwadratu stanowiły próby zabicia kapłanki i dla mnie osobiście pierwsze omdlenie z braku mocy.
2. Samo oczekiwanie na bunt, o któym pisze każdy. Wszyscy patrzący spode łba na Zaka, ja zabraniająca Durghowi przetrzepania mu umysłu, a potem tego żałująca, jak wyszła na jaw poważniejsza zdrada niż sądziłam. Niesamowity karny apel (dobrze, że nie przeszukiwaliście jeńców, bo mieli niektórzy niebezpieczne przedmioty przy sobie ;p, a przynajmniej takie, które by ich wkopały).
3. Fort. Cóż tu trzeba mówić? Ratowanie Durgha z innymi, potem czuwanie przy rannym, poza tym wcześniejsze wycofywanie się z widmem klęski za plecami... Na końcu krew na drzewach, która niesamowicie działała na wyobraźnię... Wiem, że nie po kolei, ale jeszcze noszenie kamieni na barykadę i osobisty zakaz Ulfa, który bał się o moje nadwyrężone kolano... Potem jego rozkaz ukrywania się i w razie czego powiadamiania naszych sojuszników o klęsce... Niepokój tego, czy ktoś tam na dole w ogóle żyje.
4. Śmierć Ulfa przy pierwszym, moim ukochanym, ataku Ormurinu i moment, kiedy bezsilnie siedziałam w karczmie, gdy oni próbowali go wskrzeszać. Bezcenność, prawdziwe łzy i siłowanie się z Aleksandrem, żeby mnie jednak tam puścili, że też chcę ratować dowódcę.
5. Ścieżki Szaleństwa. Tylko, że mnie na ścieżkach nie było. Chodzi mi o ten sam wieczór, tylko spędzony w obozie. Opowieści o Arden przy ognisku, potem przysypianie w halli i wreszcie z duszą na ramieniu podążenie do namiotu z pytaniem, czy rano wstanę.
6. Rytuał i całe wyjście nań, niesamowita noc pod chmurką, wcześniej modlitwy w marszu (szłam w trójce z dwoma wyznawcami Toledy).
7. Inkwizycja (specjalnie pod szczęśliwym numerem). Niestety, nie do końca udana, bo bogowie nie zgodzili się na stosy, ale sama atmosfera "ukarzemy bluźnierców" była nie do podrobienia. I te spojrzenia na linii Hogar-ja.
8. Osiem, jak ósmy lipca, czyli moja ukochana pierwsza biesiada. Kto był, ten pamięta, kto nie był, niech żałuje. Podnoszenie na tarczy pod sufit, cała halla śpiewająca (elfce na 116 urodziny) sto lat i jeszcze ten chóralny okrzyk "Sława"
Na razie tyle, jeszcze coś dopiszę potem, bo mnie pewna osoba męczy o kontynuowanie zarówno opowiadania, jak i sesji.

Indiana - 30-08-2010, 16:40

Aerlinn napisał/a:
4. Śmierć Ulfa
Agrrr, wiedziałam, że będę dopisywać kolejne :D Akcja wskrzeszania Ulfa! Poprowadzona przez Durgha i Ivara, autentyczność argumentów ("zostałeś zabity w sposób niegodny wojownika, ciosem z ukrycia, jak możesz pozostawić to bez zemsty!"), autentyczność emocji drużyny. Olaf angażował się w rytuał, a ja - Yndir jeszcze była na cenzurowanym z ograniczonym zaufaniem ;) - stałam w kręgu ochraniającym i oglądałam widowisko, jakie mi zafundowaliście :) Światło świec, kapłani inkantujący improwizowane modlitwy, skupione twarze i nic, co mogłoby rozbić ten klimat.... Dużo bywało wskrzeszeń w tym roku, ale to było wyjątkowe.
Aerlinn - 30-08-2010, 16:41

Jak tak piszesz, to jeszcze bardziej żałuję, że nie wyrwałam się z halli nawet kosztem wykrwawienia się z niedoleczonej rany.
Hodo - 30-08-2010, 16:54

Kto by pomyślał, że przebojem lata będą modlitwy, rytuały i kapłani :P W dobie modnej laicyzacji i wojującego ateizmu ;)


I taka uwaga: Skąd wam się wziął potworek słowotwórczy Yndie ? ;) Indi, od Indiana :D

The124C41 - 30-08-2010, 16:56

Bo wymyślanie modlitw to kupa dobrej zabawy. A z takimi kapłanami trudno było pozostać ateistą, naprawdę.
Indiana - 30-08-2010, 17:00

Hodo napisał/a:
Skąd wam się wziął potworek słowotwórczy Yndie ? ;) Indi, od Indiana :D
Może od Yndir, od Yndirmarie? ;)
Indiana - 30-08-2010, 17:00

Hodo napisał/a:
przebojem lata będą modlitwy, rytuały i kapłani :P W dobie modnej laicyzacji i wojującego ateizmu ;)
Może to potrzeba równowagi? ;) ;) ;)
Hodo - 30-08-2010, 17:03

Yngvild napisał/a:
Hodo napisał/a:
Skąd wam się wziął potworek słowotwórczy Yndie ? ;) Indi, od Indiana :D
Może od Yndir, od Yndirmarie? ;)

No to Yndie, od Yndir ? W polskim nie ma takich oboczności :p Pamiętam, że na początku forum ,również była maniera pisania Indie ;)

Aerlinn - 30-08-2010, 17:07

Ja to wzięłam od Yndirmarie, bo Yndir nie wyglądało tak fajnie. ALe jeśli nie pasuje, mogę zmienić w opowiadaniu.

Edit: zmienione - liczba zmian 31 na stron 77, a jeszcze nie dokończone. A miało być na początku trzydzieści stron...

Indiana - 30-08-2010, 17:15

Wolę jednak Yndir :) Jaśniej odróżnia mnie od mojej postaci :)
Abel - 30-08-2010, 17:23

Cytat:
W tej bitwie, zakończonej przybyciem magnifera kamienieckiego (ja) i hołdem złożonym synowi Elmeryka (Abel), zginęła Erna, Wergundka (Ola), odpowiednik mojej Yndir. Przez dwa poprzednie turnusy Yndir nie doczekała się jednak takiego pożegnania, jakie Urwisy odprawiły Ernie. Jej ciało, zawinięte w koce i tiul, zostało złożone na drewnie i słomie, po zapadnięciu ciemności Olaf podpalił zgodnie z wergundzkim obyczajem stos pogrzebowy. Nie było wielkich mów, tylko dźwięk rogu i jeden okrzyk, a potem stali długo z uniesioną bronią w całkowitym milczeniu, całkowicie nieruchomo, w całkowitej powadze i skupieniu, aż płomienie zaczęły dogasać. Te dzieciaki, które zwykle nudzą się sceną po 5 minutach i rzadko wiedzą, co to klimat, tutaj w tamtym momencie mogliby uczyć was wszystkich starych wyjadaczy :) Poruszające :) Co najmniej :)


To nie jest jedyny plus Urwisów i mojego oddziału Tryntyjczyków (podkreślam raz jeszcze, Tryntyjczyków ;) ). Co nie ujęło szczególnie to scena kiedy zeszliśmy z panią magnifer po schodach przed hallę i powitał nas szpaler Urwisów z bronią uniesioną nad moją głową. Bajka :)

Kolejny obrazek to oczywiście wyjścia nocne wszelkiej maści i pokroju. Zazwyczaj takie wyjścia nie cieszyły się taką popularnością jak dzienne, a co dopiero wyjście do "Ścieżek Szaleństwa". Znana pobudka: "Obudź go za wszelką cenę"... dopiero później okazało się jak wysoka była ta cena... :)

Brawa też dla grupy, która szła ze mną do jeziorka po miecz(e) i za to, że się wygrzebała z tego błota, chociaż miałem przez chwilę wrażenie, że jeden spadnie na dół i malowniczo tam zostanie. Ale na szczęście nie został.

Wracając do Ścieżek. Białe postacie mnie zadziwiły, nie wiedziałem, ze to tak strasznie wygląda. I to liczenie "Czy to już ta kazamata, czy następna? Tam się chyba lała woda, ale tu też..." Ciemno i dymu tyle, że dopiero jak nadepnąłem na laleczkę i uniosłem ją na wysokość oczu, to z Hassanem stwierdziliśmy, że mamy tego dość i wychodzimy :)

Indiana - 30-08-2010, 17:29

Abel napisał/a:
Co nie ujęło szczególnie to scena kiedy zeszliśmy z panią magnifer po schodach przed hallę i powitał nas szpaler Urwisów z bronią uniesioną nad moją głową. Bajka :)
O, prawda :) Pani magnifer w pełni potwierdza ;) (co nie znaczy, że przestała się na ciebie foszyć za początkowe wzięcie jej za faceta :P ;) )

Abel napisał/a:
mojego oddziału Tryntyjczyków (podkreślam raz jeszcze, Tryntyjczyków ;)
Możesz se podkreślać ;) gdyby nie fabuła, miałabym dwa oddziały doborowych wojowników wergundzkich (no, Travora trzeba by było gdzieś skitrać :D ) dowodzonych przez wergundzkiego następcę tronu... jednego z dwóch :D

Abel napisał/a:
Znana pobudka: "Obudź go za wszelką cenę"... dopiero później okazało się jak wysoka była ta cena... :)
Rozwiń opowieść ;)
maxus - 30-08-2010, 23:43

No przepraszam! Nie próbowałem pochodnią walnąć kotołaka, tylko zostałem walnięty w rękę przez jednego z naszych!
Akcje...
1, Fort... bez komentarza!
2, Próba zamachu (wykonana przez Ormurin) podczas wskrzeszania Ulfa
3,116 Urodziny Elfki :-D
4,Niszczenie Jaszczurów... piosenka przez 2 tygodnie nie chciała mnie zostawić :angry:
5,Zabranie kryształu Olafa i ucieczka... Po prostu EPIKA!

Indiana - 31-08-2010, 00:54

maxus napisał/a:
Nie próbowałem pochodnią walnąć kotołaka, tylko zostałem walnięty w rękę przez jednego z naszych!
Jasne jasne :D :P

maxus napisał/a:
1, Fort... bez komentarza!
2, Próba zamachu (wykonana przez Ormurin) podczas wskrzeszania Ulfa
3,116 Urodziny Elfki :-D
4,Niszczenie Jaszczurów... piosenka przez 2 tygodnie nie chciała mnie zostawić :angry:
5,Zabranie kryształu Olafa i ucieczka... Po prostu EPIKA!
No nie głupio ci, że zapisałyśmy stronice, a ty "bez komentarza"? ;) Komentować, ale już! ;)
maxus - 31-08-2010, 11:58

Co tu komentować?
Wszystko jasne! Granice się zatarły... Pełna epickość... Moja radość z działających min... i złość gry reszta wypadła na aktywowaną...
A z tym kotołakiem na sreio tak było :-/

Harold&Wilfred - 31-08-2010, 13:31

Taaak. Miny alchemiczne na barykadzie.
Wergundowie tuptutuptu bić tryntyjskie gady, nagle ktoś wrzeszczy;
-Mina alchemiczna!
Wergundowie, ubłoceni i zmemłani posyłają wściekłe spojrzenia w góre i przewracają się.
Hardol pochłonięty myśleniem o ciepłym obiedzie rozgląda się niepewnie.
-BUUUM?


Akcja z atakiem jaszczurów na leniwych graczy, który zostali w obozie zamiast iść, żeby rozwalić katalizator.
Wpierw dorwaliśmy jakiegoś biedaka przy ognisku "Jesteś wężem". Następnie przez jakieś 15 minut rozbijaliśmy się między namiotami. Gracze zachowywali się świetnie. Byłam pod wielkim wrażeniem :D Wracając już sobie na górę zobaczyłyśmy, że wężowaty nieszczęśnik przepełzł już całą drogę po schodach. Ale wytrwałość! :D

Akcja kiedy Enid zwinęła flagę Ofiru z karczmy. Piętnaście osób siedziało tam i tylko ja zauważyłam. Nerwy ze stali ;D

Wróżenie z kart. Na karcie widać słoneczną postać a za nią jeszcze dwie inne.
"Hm...widzę tu...Ciebie, a za Tobą dwóch osobników. To mężczyźni, uważaj" Tu wszyscy oglądają się na obiekt, któremu wróżono, a tu za nim dwóch graczy. Wszyscy zachichotali, ale jakoś tak nerwowo ;D

Akimori ma urodziny (chyba?). Wyciąga dwa piękne ciasta. Jedno białe a drugie ciemniejsze. Podejrzliwie patrzymy i pytamy się;
-A z czego niby te ciasta?
Jakiś gracz rezolutnie;
-Wiadomo z czego, z ziemnioków!

Na wachcie siedzi samotna osoba. Dowiadujemy się, że reszta olała sprawę i śpi. Oferujemy swoją pomoc. Idziemy do odpowiedniego namiotu.
-Gdzie śpi Moren?
-Środkowe łóżko na górze - odpowiada ktoś pomocnie. Łapiemy za bety i ściągamy.
-Nieeee nieee, to nie ja! -odpowiada spokojnie ściągany z łóżka biedak. - On jest po prawej.
-Nie, to nie ja, Moren jest po lewej - odpowiada pośpiesznie osoba z prawej.
Łapiemy gościa z lewej.
-Kur....terefere i tak dalej. - Odpowiada zaspane ciało całkiem uprzejmie. Wiemy że trafiliśmy dobrze :)

Nila Laurelin - 31-08-2010, 13:40

podczas obrony fortu:
wybuchają ładunki, wszędzie pełno dymu, leje, Wergundowie atakują odzywa się jeden z ofirskich książąt (Horacy chyba):
- Jak na ofirskim weselu!!! :D

i Durzo odbijający ładunek tarczą :P epickie

Thorfinn - 31-08-2010, 14:33

Nila Laurelin napisał/a:
- Jak na ofirskim weselu!!!


A to dobre, nie słyszałem :)

Enid - 31-08-2010, 14:36

Postaram się moje wspomnienia ułożyć w miarę chronologicznie, ale co z tego będzie, to ja już nie wiem :-P :
-sam klimat więzienia/obozu/etc. był wręcz genialny. Cała konspiracja wśród graczy, kombinowanie, wszelakie pomysły ucieczki... Genialne! :-)
-pierwszej nocy próba nieudanej ucieczki, którą prowadziła Karola. Myślałam, że się uda a tu bęc:P Ciekawym zagraniem były "oślepiające petardy". Krzyki z obozu i ucieczka w pobliskie krzaki. Wtedy pierwszy raz zatarła mi się rzeczywistość :-)
-wyprawa po Fride. Świetnie odegrana rola za równo matki, córki jak i ojca :-D . Ten głosik:mamo! mamo?, szum wody, cała szamotanina a do tego jeszcze krypta stworzyły niezapomniane wrażenia :-)
-absolutnie wszystkie akcje z jaszczurami. Niosły ze sobą powiew mistycyzmu i tajemnicy, dzięki czemu gra stawała się jeszcze ciekawsza. Swoją drogą: po wyjściu z domu maga spotkaliśmy jaszczura(chyba Abla) który machał w specyficzny sposób rękami. Po co? :-P
-motyw driad,
-odbicie obozu, próba zabójstwa Indi :-) ,
-obrona fortu, którą już wszyscy pięknie opisali,
-korzeń gór, który był chyba moją ulubioną akcją :-) , po prawdzie nawet nie wiem czemu :-)

HaroldiWilfred napisał/a:
Akcja z atakiem jaszczurów na leniwych graczy, który zostali w obozie zamiast iść, żeby rozwalić katalizator.
Wpierw dorwaliśmy jakiegoś biedaka przy ognisku "Jesteś wężem". Następnie przez jakieś 15 minut rozbijaliśmy się między namiotami. Gracze zachowywali się świetnie. Byłam pod wielkim wrażeniem :D Wracając już sobie na górę zobaczyłyśmy, że wężowaty nieszczęśnik przepełzł już całą drogę po schodach. Ale wytrwałość! :D

Jak najbardziej tak :mrgreen: do teraz się z tego śmiejemy :-P
I to chyba te "najlepsze" z zaplanowanych przez kadrę :-)


HaroldiWilfred napisał/a:
Akcja kiedy Enid zwinęła flagę Ofiru z karczmy. Piętnaście osób siedziało tam i tylko ja zauważyłam. Nerwy ze stali ;D

I tak najlepszy był Moren, który siedział na przeciwko mnie i się tępo wlepiał ;D

Enid - 31-08-2010, 14:38

Cytat:

Na wachcie siedzi samotna osoba. Dowiadujemy się, że reszta olała sprawę i śpi. Oferujemy swoją pomoc. Idziemy do odpowiedniego namiotu.
-Gdzie śpi Moren?
-Środkowe łóżko na górze - odpowiada ktoś pomocnie. Łapiemy za bety i ściągamy.
-Nieeee nieee, to nie ja! -odpowiada spokojnie ściągany z łóżka biedak. - On jest po prawej.
-Nie, to nie ja, Moren jest po lewej - odpowiada pośpiesznie osoba z prawej.
Łapiemy gościa z lewej.
-Kur....terefere i tak dalej. - Odpowiada zaspane ciało całkiem uprzejmie. Wiemy że trafiliśmy dobrze :)

Chciałyśmy ściągnąć Shaya, a Moren jest do teraz "zły" za tą akcję :P

The124C41 - 31-08-2010, 14:41

Na początkującym też było ciekawie z wartami. Miałam wartę ostatnią i pierwszego dnia grzecznie siedziałam tam rano z resztą, dwie następne przegapiłam z powodu nocnych akcji (kiedy wróciliśmy, już była kolej następnej warty) i tak oto następną wartę miałam o północy/do północy. Siedzę sobie, siedzę i pod koniec się zorientowałam, że nie mam pojęcia gdzie śpi następna warta. Miałam nadzieję, że reszta wie i ich obudzi, więc poszłam spać, ale jak się okazało, nie wiedzieli i spory kawał tej nocy wart nie było. I chyba za to były pompki na apelu. Ała.
Shay - 31-08-2010, 14:42

Nie mnie chciałyście ściągnąć a właśnie Morena. Tyle że ktoś powiedział że ja to Moren :P A przed 30 minutami wróciłem z warty wtedy ! :P
Jak Enid kradła flagę ofiru to wszyscy poza Morenem byli zamieszani w ten spisek, więc nikt nie reagował.

Indiana - 31-08-2010, 14:59

Cytat:
podczas obrony fortu:
wybuchają ładunki, wszędzie pełno dymu, leje, Wergundowie atakują odzywa się jeden z ofirskich książąt (Horacy chyba):
- Jak na ofirskim weselu!!! :D

i Durzo odbijający ładunek tarczą :P epickie
Ja słyszałam :D Nie było mi wesoło, ale nie dało się nie śmiać :D W dodatku powiedział to z takim zachwytem, jakby mówił "Jak w domu :D " ;)

Na którym turnusie dostałam zza fosy pociskiem w czoło? :D :D

Cytat:
Swoją drogą: po wyjściu z domu maga spotkaliśmy jaszczura(chyba Abla) który machał w specyficzny sposób rękami. Po co? :-P

Mel? Nie mam pojęcia, po co ;) ;)
Cytat:

HaroldiWilfred napisał/a:
Akcja kiedy Enid zwinęła flagę Ofiru z karczmy. Piętnaście osób siedziało tam i tylko ja zauważyłam. Nerwy ze stali ;D
Jak wróciłam z akcji, weszłam do karczmy... i brakuje mi tego czegoś pstrokatego. "Ej, gdzie jest ta flaga?".... "Cooo?" "Jaka flaga?" "E... O KURDE!!! FLAGA!!!" :D :D :D

Cytat:
Jak Enid kradła flagę ofiru to wszyscy poza Morenem byli zamieszani w ten spisek, więc nikt nie reagował.
TO nie łatwiej było wyciągnąć go z karczmy? :D :D
Enid - 31-08-2010, 15:13

Po prawdzie to ja tam głównie BN-ów widziałam, Shaya, nieprzytomnego Morena którego jak widać sensu wyciągać nie było, bo nawet tego nie pamiętaXD i Horacego :-P
Abel - 31-08-2010, 15:28

Indi, chyba na drugim, ale nie mam pewności. Wtedy nam kilka ładunków zamokło, więc pasuje do opisu sytuacji ;) zresztą stałem obok Jacka wtedy i widok był... przecudowny :D
Doctor - 31-08-2010, 17:05

Nila Laurelin napisał/a:

i Durzo odbijający ładunek tarczą :P epickie

Raczej głupie wziąwszy pod uwagę, że nie wiedział co konkretnie w danym momencie leciało. ;) Zresztą takich baseballistów było więcej. :P

ailiS - 31-08-2010, 17:59

1. Nocna wyprawa po broń i powrót z kotołakiem w tle :D Szczerze mówiąc to nie spodziewałam się potworów (zresztą, potem było słychać :mrgreen: ). Zorientowałam się za późno, gdzieś między Olafowym "Bierzcie broń!" i "Nie podoba mi się to miauczenie" maga bojowego. Z prawej strony, z góry usłyszeliśmy szelest liści, a kiedy któs skierował tam pochodnię, to widziałam białą smugę pędzącą na mnie z wielkimi zębiskami, które potem się okazały pazurami...Wyobraźnia zrobiła swoje i do dziś się zastanawiam, czy słyszano mnie w obozie :-D ( z drugiej strony warto było, choćby po to, żeby zobaczyć mieszaninę zażenowania i zgrozy na twarzy Ragnara :-P ). Kiedy kotołak przemknął między nami drugi raz, kilka osób poleciało za nim i zniknęli w ciemnościach. Podchodzimy z pochdnią w stronę wrzasków, a tam chłopaki leżą jak po zarazie, oczy w słup, usta wykrzywione-jak trupy! Pomijam kwestię, że był z nami jeden kapłan...

2. Oczekiwanie na rebelię. Wszyscy podnieceni i rozdygotani! Jeden drugiegi pyta: "kto dowodzi?" "Durzo!". Podchodzi Olaf do Durzy: "Ogarniasz ten burdel?" "Nie bardzo..." Kadra musiała mieć niezły ubaw, gdy nas wtedy obserwowała. Mogliście nas przycisnąć, zrobić dochodzenie :-P , ale nie narzekam :D

3. Wyzwolenie obozu. Pierwszw duża bitwa i tu ogromny plus dla kadry. Zmusiliście graczy do szybkiej mobilizacji, integracji i knucia, choć czasu było mało. nie wiem kiedy dokładnie zaczęła się rebelia, chyba siedziałam w oparach cynamonu. Pamiętam, że wyszłam z namiotu i zaczęłam biegać z eliksirami. Walka już wrzała. Oczywiście musiałam się znaleźć w nieodpowiednim miejscu i czasie. Kogoś tam uleczyłam i widzę, że z lewej strażnicy spychją naszych w stronę namiotów( czyli moją), z prawej, z dołu wyszedł Abel chyba z Jackiem i robią to samo. Przód obstawiony wrogiem, z tyłu barierka i skarpa. Nagle tłoczno zrobiło się od naszych( wszyscy plecami do mnie). Strażnicy powoli i spokojnie zacieśniali krąg, nasi przestępowali z njogi na nogę, wrzeszczeli i też się cofali. A ty człowieku stoisz w środku, wiesz co się za chwilę stanie, nic nie możesz zrobić i oglądasz to wszystko w zwolnionym tempie!

4. Obrona fortu. A przed obroną fajnie było popatrzeć jak Krecik dyryguje chłopakami przy barykadzie :D Muszę przyznać, że pogoda nam dopisała. I burza i silny deszcz - warunki idealne, żeby popatrzeć jak inni tłuką się w błocie :P albo berserkują. ;D ( ale mieliście miny ;D ) Grzmiało też we właściwych momentach, np. kiedy Morenn rzucał bombkę. :) To miło żeście nas nie zatłukli od razu, tylko z każdym atakiem podchodziliście bliżej. Szkoda tylko, że ktoś od nas zgubił moją fiolkę( potem się wam dostało!) Powrót/ odwrót też był ciekawy - w ciemnościach, w ulewie - super!

5. Narada u driad. Klimat niesamowity. Nawet gdyby było to tylko miejsce na popas i tak każdy by je zapamiętał. Mogłoby być więcej takich miejsc... Czy w lampach były liście kapusty?

6. Wyprawa, by zniszczyć jaszczuroludzi. Po części wycieczka krajoznawcza, nigdy wcześniej nie widziałam tryntyjskiego przedmurza wieczorem i o poranku :) Zakładanie obozu też miało swój urok. Szkoda, że mieliśmy za dużo swojej wody i nie poszliśmy napełnić butli nad strumień. :-D Powrót i atak tuż przed obozem uważam za plus -trochę adrenaliny i motywacji, żeby nie dać się zabić. Na minus była odsiecz w wykonaniu graczy. Powinniście przybiec jak stado dzikich bestii, bo waszych biją, tym bardziej, że wiedzieliście, żę nas zaatakują.
Ale się rozpisałam, to rekord :D

Nila Laurelin - 31-08-2010, 18:08

Doc napisał/a:
Raczej głupie


z perspektywy czasu tak, ale wtedy wyglądało genialnie :D i nie bardzo myśleliśmy o konsekwencjach :sad:

Marion - 31-08-2010, 18:35

Łaaa, czekałam na ten temat, żeby sobie w końcu popisać;D A jako, że temat pojawił się późno, więc miałam mnóstwo czasu na przemyślenie sobie wszystkiego, to pisać będę dużo;p
Trzy takie akcje absolutnie the best of jak dla mnie:
-Wyzwolenie obozu- ostatnie chwile przygotowań to była taka niesamowita kulminacja emocji, wszędzie wyczuwalnie napięcie ( nie pamiętam chyba czegoś takiego z dwóch poprzednich obozów, na których byłam). Jako grupa magiczna w ogóle nie mogliśmy się zebrać do przeprowadzenia tego rytuału, który miał bunt zacząć, bo wydawało nam się to takie abstrakcyjne, nierealne i bez szans powodzenia. A potem sama walka, moment, kiedy wydawało się, że już po nas, że przegramy. No i demon, przed którym spierniczałam zarówno jako moja postać jak i osobiście-pozafabularnie(czyli granica, o której mówiła Indi zdecydowanie się zatarła;p) W ogóle po dwóch dniach snucia się po obozie i w zasadzie niewielkiej ilości bardziej konkretnych akcji powoli zaczynała mnie irytować tegoroczna koncepcja fabularna,( z resztą nie tylko mnie- dwie BN-ki nawet podsłuchały jedną z rozmów na te temat;) ), bo baliśmy się, że będzie to tak wyglądało do końca, ale od momentu wyzwolenia uznaliśmy pomysł z obozem karnym za genialny:D Głównie właśnie ze względu na to, że tak mocno działał na psychikę, i że w pewnym momencie zaczęliśmy go mieć tak serdecznie dość, a nie wiedzieliśmy, kiedy to się skończy.
-obrona Fortu- same stroje Wergundów, chowanie się przed ich oddziałem w krzakach, starcia przed dotarciem do fortu i ucieczka z hukiem piorunów w tle, i takie obrzydliwie realne mokre ubranie, zimno i zmęczenie;) No i końcówka- chaos, kiedy część grupy, która jeszcze nie przeszła przez fosę zaczęła mieć kłopoty, a my nie wiedzieliśmy, co się dzieje i co robić; a później przejście przez las w drodze powrotnej- krew na drzewach, mgła w lesie obok ścieżki, milczenie, takie jakieś otępienie i niezrozumienie, co się właściwie stało. Klimat przez cały czas, wspomagany przez czynniki atmosferyczne;p
- scena z ostatniego dnia- rozmowa Indirmarie z dowódcą oddziału( za chiny nie pamiętam, nazwy stopnia wojskowego, który nosił :oops: ) który przyszedł złożyć hołd Olafowi. Świetnie odegrana i mocno poruszająca, w dodatku z towarzyszącym graczom poczuciem bezsilności. Chociaż mhrocznemu nekromancie wzruszać się nie wypadało, a już tym bardziej pod wpływem wzruszenie próbować stanąć w obronie obcej kobiety, więc tutaj emocjonować się mogło tylko moje ,,ja'' pozafabularne;p
A tak poza tym to jeszcze przede wszystkim wyprawa na Zamkową. Ja wiem, że to takie dziecinne i w ogóle, ale ja zawsze chciałam przespać się w lesie i w końcu ktoś spełnił moje marzenie;p A zobaczenie gór i miasteczek poniżej chwilę po wschodzie słońca warte było wstania o czwartej;)
I oczywiście ,,ścieżki szaleństwa''. A najbardziej gramolący się przez dziurę w murze, mamroczący, obandażowany Agnar i postaci bez oczu na końcu- jedno i drugie naprawdę niepokojące i nieprzyjemne.
Rada Narodów wizualnie piękna, chociaż wtedy wydawała mi się trochę za długa. Ale patrząc z perspektywy czasu to też miało to swój urok- w końcu od kiedy negocjacje polityczne są krótkie i przyjemne?;p
I pewnie jeszcze mnóstwo takich drobiazgów i pomniejszych sytuacji, które w tej chwili wyleciały mi z głowy, ale zapewne przypomną o sobie później:)

Enid napisał/a:

-absolutnie wszystkie akcje z jaszczurami. Niosły ze sobą powiew mistycyzmu i tajemnicy,


A mnie znowu akcje z jaszczurami podobały się chyba najmniej( oprócz ich wspomnianego pojawienia po bitwie o Fort). Właśnie tego mistycyzmu i tajemnicy mi w nich brakowało. Za bardzo kojarzyły mi się z jakąś grą komputerową, albo czymś w tym stylu. I przy nich granicę między mną, a moją postacią czułam bardzo wyraźnie: moja postać mogła się ich bać, ale ja już nie potrafiłam...

Yngvild napisał/a:

Varthanis na końcu obozu przyznał się, że do końca myślał, że Off naprawdę pociął sobie łapę :D

Nie tylko Varthanis tak myślał;D Szczególnie, że Ty też miałaś wtedy taką minę, jakbyś była na Offa zła naprawdę;)

Indiana - 31-08-2010, 19:12

Abel napisał/a:
Indi, chyba na drugim, ale nie mam pewności.
Hmm, to chyba jednak był pierwszy turnus ;) Siadłam sobie na kłodzie, za drzewkiem, a dostałam, jak się wychyliłam, żeby zobaczyć co robicie ;) Ci, co to widzieli, padli ze śmiechu, że odbijam pociski z główki :D

ailiS napisał/a:
Zorientowałam się za późno, gdzieś między Olafowym "Bierzcie broń!" i "Nie podoba mi się to miauczenie" maga bojowego. Z prawej strony, z góry usłyszeliśmy szelest liści, a kiedy któs skierował tam pochodnię, to widziałam białą smugę pędzącą na mnie z wielkimi zębiskami, które potem się okazały pazurami...Wyobraźnia zrobiła swoje i do dziś się zastanawiam, czy słyszano mnie w obozie :-D
Piękny opis :D :D Słyszano :D Chociaż pocieszę cię - 1 turnus słyszano lepiej :D
(moja rozmowa z Offem, po tym, jak znad jeziorka utopców wysłałam mu smsa "ucisz ich!" jest już legendarna :D :D )

ailiS napisał/a:
Jeden drugiegi pyta: "kto dowodzi?" "Durzo!". Podchodzi Olaf do Durzy: "Ogarniasz ten burdel?" "Nie bardzo..." Kadra musiała mieć niezły ubaw
:D :D No, chyba nie ogarniał :D Ale za to bardzo ładnie bronił schodów.... 8-) Kadra miała niezły ubaw, chociaż zgrzyty nas czasem wkurzały zbyt oczywiste faile, w rodzaju - podchodzę do schodów, a tam między namiotami goście przenoszą naręcza broni... Kurde, czy tak trudno było wystawić czujkę? Dwie osoby, jedna zajmuje intruza rozmową, druga ostrzega niosących. No, jak już mówiłam, to było zawalone ;)

ailiS napisał/a:
ierwszw duża bitwa i tu ogromny plus dla kadry. Zmusiliście graczy do szybkiej mobilizacji, integracji i knucia, choć czasu było mało.
O :) Miło to słyszeć, szczerze mówiąc, obawialiśmy się, żeście się zwyczajnie nudzili tą atmosferą. Chociaż może to jest tak, że głosiciele tej opinii byli wśród was po prostu najgłośniejsi :)

ailiS napisał/a:
Kogoś tam uleczyłam i widzę, że z lewej strażnicy spychją naszych w stronę namiotów( czyli moją), z prawej, z dołu wyszedł Abel chyba z Jackiem i robią to samo. Przód obstawiony wrogiem, z tyłu barierka i skarpa. Nagle tłoczno zrobiło się od naszych( wszyscy plecami do mnie). Strażnicy powoli i spokojnie zacieśniali krąg, nasi przestępowali z njogi na nogę, wrzeszczeli i też się cofali. A ty człowieku stoisz w środku, wiesz co się za chwilę stanie, nic nie możesz zrobić i oglądasz to wszystko w zwolnionym tempie!
Przepiękny ten opis :D

ailiS napisał/a:
I burza i silny deszcz - warunki idealne, żeby popatrzeć jak inni tłuką się w błocie :P albo berserkują. ;D ( ale mieliście miny ;D )
Minę to ja miałam, jak prałam buty z tony błota w środku :P A miałam wysokie kozaki... :roll:

ailiS napisał/a:
Mogłoby być więcej takich miejsc... Czy w lampach były liście kapusty?
;D ;D ;D Zabiłas mnie tą kapustą :D Tak, zgadzam się, postaram się, aby było więcej takich miejsc :)

ailiS napisał/a:
Szkoda, że mieliśmy za dużo swojej wody i nie poszliśmy napełnić butli nad strumień. :-D

Grrrr, ile ja się nagimnastykowałam, żeby was nad ten strumień wygonić... :angry: Kiedy już uznałam, że atak nastąpi tutaj... to właśnie daliście się przekonać na wyjście nad strumień... W efekcie atak nastąpił za późno i zamiast odpierać atak drugiej grupy wrogów, usłyszeliście róg Offa... Księciu się wydarł i puścił się biegiem na górę, w efekcie czego nawet nie zauważyliście, że wrogów mieliście dopiero co za plecami. Tak wydarliście, że w ogóle mnie nie słyszeliście ;) ;)
Koniec końców i tak poszło ładnie, tylko znacząco za krótko :)

ailiS napisał/a:
nigdy wcześniej nie widziałam tryntyjskiego przedmurza wieczorem i o poranku :)

To widowisko, które nam wtedy natura zafundowała... :) Przedgórze Sudeckie/Tryntyjskie, pokryte warstwą mgieł, z których wystają tylko szczyty, gdzieś w dole bijące dzwony a nad tym wszystkim wstające słońce ... I w ogóle ;) ;) Nie, nie jestem sentymentalna :P

ailiS napisał/a:
Na minus była odsiecz w wykonaniu graczy. Powinniście przybiec jak stado dzikich bestii, bo waszych biją, tym bardziej, że wiedzieliście, żę nas zaatakują.
Ale przecież kazali im walczyć PRZED ŚNIADANIEM!! :D
Abel - 31-08-2010, 19:47

Cytat:
(moja rozmowa z Offem, po tym, jak znad jeziorka utopców wysłałam mu smsa "ucisz ich!" jest już legendarna :D :D )


A jaki ja miałem rebus, jak szedłem z grupą i słyszę jakieś krzyki, na co grupa zaczęła też reagować... Całkiem zabawny klimat otoczenia nam wyszedł wtedy chociaż zupełnie nie zamierzony ;)
Aha Aliss, nie oddałaś mi opali! :) zupełnie zapomniałem o nich...

maxus - 31-08-2010, 19:55

Co do petardy... Tak to był pierwszy turnus
Nila Laurelin - 31-08-2010, 20:41

Dużo było genialnych akcji, postaram się mniej więcej chronologicznie, ale nic nie obiecuję :-P
- turniej więźniów kiedy w ciągu kilku sekund plac opustoszał jakby nikogo nigdy tam nie było
- akcja drewienko i głuchy telefon (Ragnarowe : Turlaj pyzy do Ofiru")
- poszukiwanie żony dekuriona i dziewczynka-utopiec(?) wołająca "Mamusiu"
- planowanie buntu i ten apel na którym Abel oznajmił że znaleźliście grot od strzały, klimat tworzony przez wymiotujących kajdaniarzy, strach, że naprawdę coś macie, niedowierzanie i ulga ("przecież nie mieliśmy strzał, prawda?");
- samo wyzwolenie, kiedy brakowało broni i wzięłam pałki z turnieju - miny ogłuszonych od tyłu Karoli i Mel były bezcenne ;D Gertruda dumna do końca i ten jej demon...
-bitwa z centuriami i wszystko co ją poprzedzało: od narady przy Jeziorku Herna (pięknie, klimatycznie, lampiony były cudowne!)przez wabienie pawężników w stronę naszych i atak z 2 stron, aż po samą bitwę w forcie, w tym deszczu i przy piorunach... wtedy się naprawdę zatarły wszystkie granice między grą, a resztą świata... a potem jaszczuroludzie i zbiorowe i indywidualne halucynacje
- Korzeń gór!
- wyprawa na Zamkową, chwilami naprawdę nie wiedziałam gdzie idę... potem przygotowanie obozowiska, krakersy na kolację i sen przy ognisku, atak w trakcie rytuału, i ta piosenka (ciągle mi chodzi po głowie mimo, że nie grałam magiem) i widoki na przedgórze! całkowicie zgadzam się z przedmówcami... i też nie jestem sentymentalna
- atak przed śniadaniem, odsiecz mogła się odrobinę pośpieszyć :> po prostu czekali na tych, którzy jeszcze się nie wgramolili po schodach na górę i pobiegli dopiero jak zaczęłam na nich wrzeszczeć :D
- rozmowa Indir z dekurionem, świetna! kilka osób trzymało już ręce na rękojeściach
-rytuał dżina i sztuczne ognie!!! chociaż nadal żałuję, że Jacek zapomniał o moim długu a potem już nie umiałam się wkręcić w tę akcję ;(

The124C41 - 31-08-2010, 20:48

Nila Laurelin napisał/a:
Ragnarowe : Turlaj pyzy do Ofiru"


O bogowie... dlaczego na początkującym takich akcji nie było?

ailiS - 31-08-2010, 21:08

[quote="Abel"]
Cytat:

Aha Aliss, nie oddałaś mi opali! :) zupełnie zapomniałem o nich...


Aliss? Też ładnie :) Wszystkie kamienie, które dostałam były w brązowej sakiewce. Ostatniego dnia wszystko oddałam do metalowej skrzynki. Nie zgubiłam kamieni, bo przed oddaniem sprawdziłam. Aha, jeden kamień-zielony gellamit kapłan wajana przehandlował z krasnoludami i gnomem. niczego z rzeczy, które otrzymałam od kadry nie przywiozłam do domu. Sprawdźcie, czy ich tam nie ma przypadkiem.

Yngvild napisał/a:
Zabiłas mnie tą kapustą

:oops: No to co tam było? Liście, chyba...

Człowiek na głodzie jest zdolny do wielu rzeczy. Proponuję, żeby w przyszłym roku jakaś banda ukradła śniadanie i uprowadziła Demona. Nikogo nie będzie trzeba namawiać, żeby je odzyskał :mrgreen:

Abel - 31-08-2010, 21:22

Wybacz literówkę ;) Ailis
Miałem na myśli to, że moja postać pożyczyła Ci na trzy dni dwa opale, a później ich nie oddałaś, nie oskarżam Cię o nic ;)

ailiS - 31-08-2010, 21:34

Wybaczam :)
Nic nie mówiłeś o trzech dniach :>

Indiana - 31-08-2010, 21:46

Marion napisał/a:
W ogóle po dwóch dniach snucia się po obozie i w zasadzie niewielkiej ilości bardziej konkretnych akcji powoli zaczynała mnie irytować tegoroczna koncepcja fabularna,( z resztą nie tylko mnie- dwie BN-ki nawet podsłuchały jedną z rozmów na te temat;) ), bo baliśmy się, że będzie to tak wyglądało do końca, ale od momentu wyzwolenia uznaliśmy pomysł z obozem karnym za genialny:D Głównie właśnie ze względu na to, że tak mocno działał na psychikę, i że w pewnym momencie zaczęliśmy go mieć tak serdecznie dość, a nie wiedzieliśmy, kiedy to się skończy.
O! I to mi dużo tłumaczy :) Pomysł był oparty na zaskoczeniu (długo sobie wyobrażaliśmy wasze miny, jak zabierzemy wam wychuchaną broń ;) )was i istotnej odmianie od standardu :)

Marion napisał/a:
i takie obrzydliwie realne mokre ubranie, zimno i zmęczenie;)

Dobrze, że ciepło było przy okazji :)
Marion napisał/a:
No i demon, przed którym spierniczałam zarówno jako moja postać jak i osobiście-pozafabularnie(czyli granica, o której mówiła Indi zdecydowanie się zatarła;p)
Hodo, jesteś strrrraszny! :D :D
Marion napisał/a:
scena z ostatniego dnia- rozmowa Indirmarie z dowódcą oddziału( za chiny nie pamiętam, nazwy stopnia wojskowego, który nosił :oops: ) który przyszedł złożyć hołd Olafowi. Świetnie odegrana i mocno poruszająca, w dodatku z towarzyszącym graczom poczuciem bezsilności. Chociaż mhrocznemu nekromancie wzruszać się nie wypadało, a już tym bardziej pod wpływem wzruszenie próbować stanąć w obronie obcej kobiety, więc tutaj emocjonować się mogło tylko moje ,,ja'' pozafabularne;p
Byłam przekonana, że ta scena pozostała zupełnie niezauważona, podobnie jak zniknięcie mojej postaci. Szyte na bieżąco improwizacje, jak wybrnąć z faktu, że BNy nie utrzymały Bramy Polowej i zamiast mnie dobić, tylko raniły... :) Bo, jak już wiecie z 1 i 3 turnusu, plan był inny :)

Marion napisał/a:
Ja wiem, że to takie dziecinne i w ogóle, ale ja zawsze chciałam przespać się w lesie i w końcu ktoś spełnił moje marzenie;p
Przepraszam... Czy jest może więcej takich pragnień na sali...? :D Bo to żaden problem, bardzo lubię spać w lesie... ;) ;)


Marion napisał/a:
Rada Narodów wizualnie piękna, chociaż wtedy wydawała mi się trochę za długa.
:D :D To wszystko przez "dziurę driad" :D :D

Marion napisał/a:
Yngvild napisał/a:

Varthanis na końcu obozu przyznał się, że do końca myślał, że Off naprawdę pociął sobie łapę :D

Nie tylko Varthanis tak myślał;D Szczególnie, że Ty też miałaś wtedy taką minę, jakbyś była na Offa zła naprawdę;)

Hihihi, mrau!! 100% satysfakcji :D :D
Jak mogliście sądzić, że Off się pociął na potrzeby gry??!!! :D :D

ailiS napisał/a:
ngvild napisał/a:
Zabiłas mnie tą kapustą

:oops: No to co tam było? Liście, chyba...

Bibuła gufrowana ;) ;) ;)

ailiS - 31-08-2010, 21:51

Yngvild napisał/a:
Przepraszam... Czy jest może więcej takich pragnień na sali...? :D Bo to żaden problem, bardzo lubię spać w lesie... ;) ;)

Oj, jest :D

Yngvild napisał/a:
Bibuła gufrowana ;) ;) ;)

:what:

ailiS - 31-08-2010, 21:54

nic... fajny pomysł :)
Abel - 31-08-2010, 22:15

Cytat:
Jak mogliście sądzić, że Off się pociął na potrzeby gry??!!! :D :D


Ja miałem to samo ;) jeżeli Cię to pocieszy

Nie no, liczyłem na jakąś uczciwość ze strony inteligencji i to alchemiczki, a tu proszę! Chociaż w świetle innych czynów to staje się niewinnym pożyczeniem :P

Hodo - 31-08-2010, 22:55

Ze strony zaplecza wszystko wygląda inaczej :) Akcje które mi się podobały, to te które dały mi najwięcej frajdy z grania, tudzież były wymagające technicznie. Jadę w kolejności, dniami.

1. Bycie Ragnarem. Bycie więźniem było całkiem fajne, bo było w całości improwizowane. Nigdy nie wiedziałem, czy za głupi tekst nie dostanę w mordę. ;) Z drugiej strony na weteranie było mi cholernie trudno, bo nie wiedzieć czemu, z marszu zostałem uznany za szpicla ;\ A nie mogłem dopuścić, żebyście pierwszego dnia przegięli pałę z próbą ucieczki. Na pierwszym turnusie grało się weselej. Było załatwianie księżycówki i fajne sytuacyjne rozmowy.
2. Elf, strzegący gellamitu. Nie wiem jak z waszej strony, z mojej beznadzieja na wszystkich turnusach. Trudno było z góry kontrolować, czy reagujecie na czary i równocześnie być mistycznym typem. W rezultacie ani mistycyzmu, ani załatwiania graczy czarami, w dodatku niedogadanie z OG i rezultat akcji był zupełnie inny niż planowany. Ale chociaż ze znalezieniem cholernych kryształków nigdy nie było problemu.
3. Zdobywanie katalizatora na Widmie. To jedna z moich ulubionych bijatyk, samotny rewolwerowiec, broniący się na forcie :D Fajny klimat, wesoło mi było.
4. Powrót Darth Maula, czyli Imp, podczas uwalniania obozu. Wyraz strachu i zaskoczenia w oczach tych, którym wyskoczyłem za plecami - bezcenny. Wyraz mojego zaskoczenia, gdy zatliły mi się włosy - równie bezcenny. Wskakiwanie w gromady graczy z gołą klatą i mało efektywnymi bokenowymi pazurami - tego nie da się kupić.
5. Wiec Narodów - wszystko co zostało wcześniej powiedziane, bajeczny nastrój i cudne kłótnie ;D
6. Skrytobójcy z Ormurinu. Ale z was ciamajdy, zgarnąłem 2 osoby przy wejściu do namiotu, 3 osoby zaglądały do środka i mnie tam nie znalazły :roll:
7. Wielka bitwa z Wergundami. Bardziej niż sama bitka podobał mi się marsz, bo takiej epickiej ulewy od wieków nie widziałem! I akurat jak wy wyszliście z obozu, przestało lać, zaczęło siąpić, phi. Ale same walki też były spoko, dawaliście radę do samego końca, można było się w końcu zmęczyć. Chociaż na końcu już krew mi się gotowała, bo coraz więcej osób wolało siedzieć w kazamatce i jeść kiełbaski -__- A już udawanie trupów jest poniżej krytyki.
8. Rytuał na lisiance. Z punktu widzenia kogoś kto siedział za skałką i odpalał dymy, jakoś mało efekciarskie mi się to wydawało. Jak z waszej perspektywy ? Ale bitka potem to już było miodzio, było jej mnóstwo i w sumie gdybyście zaczęli uciekać, zamiast się powoli wycofywać, to wcale by mi się nie chciało za wami gonić ;p
9. Powtórna wyprawa do smoka (znalezienie jaja). To tam takie krzyczące paskudztwa was wygoniły i poza przestraszeniem paru osób tak, że usiadły uważam, że efektu nie było. Szybko uciekliście, nie podjęliście walki i w ogóle się nas nie lękaliście :(
10. Ścieżki szaleństwa. Laboga, jak zobaczyłem Mel, to coś się we mnie zamknęło 8/
11. Zepsucie tablicy z pieśnią bogów. Nie podobało mi się. Strasznie dużo przygotowań nas to kosztowało, musieliśmy się tam dostać nad ranem, wiec nie pospaliśmy sobie, a bijatyki było strasznie mało, po tym jeszcze czekanie z zasadzką, aż będziecie wracać, i wasze malkontenckie teksty, ze śniadaniem. Jedyne, co wynagradzało trud to fajne fajerwerki ;)

Melyonen - 31-08-2010, 23:08

Hehe, po prawdzie ścieżki szaleństwa też mi się podobały. :D za wiele do roboty nie miałam... a samo się robiło. :D Wasze miny były bezcenne. Nawet nie wyobrażacie sobie ile mnie kosztowało powstrzymywanie śmiechu. :D
Melyonen - 01-09-2010, 00:09

To ja też namaluję posta, z tego, co jeszcze pamiętam. ;)

Lecąc od początku, to mnie osobiście najbardziej podobał się pierwszy dzień obozu. Klimat jaki wspólnie zbudowaliśmy (kadra + gracze) był nie do opisania, na każdym turnusie. Trochę się martwiłam, że wyjdzie farsa, że będziecie się wygłupiać... ale było cudownie. :) Momentalnie wyczuliście sytuację, a czasami łapałam się na tym, że zastanawiałam się, czy to tylko gra, czy serio jesteście tak przerażeni tym zakuwaniem. :D
Oczywiście akcja Utopce baardzo mi się podobała. ;) Za każdym razem dostarczała mi mnóstwo radości, widząc Wasze miny i słysząc "co to za ku****wo??" (pozdrawiam ekipę z weterana :D ) a na Urwisie ktoś malowniczo mi przypierniczył pochodnią w sam środek czoła, później chodziłam z guzem jak z kreskówki. :D ale było świetnie. :D chociaż powiem Wam na pocieszenie, że siedząc w wodzie pod mostkiem i czekając na Was, sama się trochę bałam. :P
Wyzwolenie obozu. W sumie tutaj największe pokłony dla Hoda, za rewelacyjne odegranie Impa. :) Sama bitka później też mi się podobała. Bardzo pocieszna była też Wasza radość po zwycięstwie. :) aż mi się samej gęba śmiała. :D
Wiec Narodów. Jak tylko przeczytałam ten fragment fabuły, wiedziałam, że to będzie to coś. :) I było. Światła, miejsce no i Wy. Jak to się mówi - tego się nie da opisać, to trzeba przeżyć. ;) myślę, że to była ta chwila u mnie, kiedy zatarły się granice. :)
Bitwa z Wergundami - najbardziej podobała mi się na weteranie, w strugach deszczu i z burzą. :) może dlatego, że gdy byłam przemoczona do suchej nitki, było mi już wszytko jedno. :D to drugie miejsce, gdzie zatarły się granice.
Zamkowa. Na obozach nie lubiłam tej akcji. ;) bardzo mało, albo wcale nie spałam, później jeszcze się trzeba było charakteryzować, a później jeszcze walczyć, pfff. :P ;) ;) ale jak tak teraz myślę... jak sobie przypominam ten wschód słońca, gdy już leżałam zabita na trawie, to słońce nieśmiało przedzierające się przez drzewa, ta mgła... coś niesamowitego. :) no i pełen szacun za fajerwerki. :)
Nikt kurczę nie wspomina biesiady!! :D A biesiada była mega! :P Pierwszy turnus wymiatał z tańczeniem. ;)

Jak mi się jeszcze coś przypomni, to dopiszę. :D

Edit: No ścieżki szaleństwa oczywiście! :D Ale to jak wyżej. :D

Indiana - 01-09-2010, 00:11

Hodo napisał/a:
1. Bycie Ragnarem. Bycie więźniem było całkiem fajne, bo było w całości improwizowane.
Witamy w świecie OG :)

Hodo napisał/a:
W rezultacie ani mistycyzmu, ani załatwiania graczy czarami, w dodatku niedogadanie z OG i rezultat akcji był zupełnie inny niż planowany.
Niedogadanie z OG? :] Więc tak to się teraz nazywa?
Ta akcja miała dużo malarskiego kolorytu, który w sumie chyba tylko ja dostrzegłam. Elf stał w tych tiulach na tle słońca, wyglądał jak przezroczysty. Dookoła dziury i zapadliska, bardzo lubię to miejsce... Całość lekko odrealniona, taka... eteryczna. Ale potem niestety wyszło... niedogadanie :]

Hodo napisał/a:
Chociaż na końcu już krew mi się gotowała, bo coraz więcej osób wolało siedzieć w kazamatce i jeść kiełbaski -__- A już udawanie trupów jest poniżej krytyki.
No tak, tu się zgadzam. To też przytyk do Urwisów :P

Cytat:
Ale bitka potem to już było miodzio, było jej mnóstwo i w sumie gdybyście zaczęli uciekać, zamiast się powoli wycofywać, to wcale by mi się nie chciało za wami gonić ;p
Mi wcale nie chciało się uciekać, ale cały czas ktoś wyrywał do przodu :P :P

No i z marszu wspomnienie ;)
II turnus, powrót od smoka. Idziemy Warowną, nagle słyszę jakiś świst. I stuk. Co jest? Nagle ktoś przede mną dostaje strzałą. Ej, kurde :D Tu miał być atak? Byłam tylną strażą, wołam "Ostrzał z tyłu!!", a z przodu słyszę wielkie paniczne "Uuuuucieeeeekaaaaać!!!!" :D Puentą całej akcji są długotrwałe dochodzenia, kto właściwie krzyczał "uciekać" :D Za tył ręczę, przód się wyparł, środek nic nie wie :D Wychodzi na to, że to BNy ;) ;) ;) _

Hodo napisał/a:
poza przestraszeniem paru osób tak, że usiadły uważam, że efektu nie było.
Był. Nabiłeś mi guza, aż usiadłam 8/

Hodo napisał/a:
. Nie podobało mi się. Strasznie dużo przygotowań nas to kosztowało, musieliśmy się tam dostać nad ranem, wiec nie pospaliśmy sobie, a bijatyki było strasznie mało, po tym jeszcze czekanie z zasadzką, aż będziecie wracać, i wasze malkontenckie teksty, ze śniadaniem.
Melyonen napisał/a:
Hehe, po prawdzie ścieżki szaleństwa też mi się podobały. :D za wiele do roboty nie miałam... a samo się robiło. :D
Najlepsza akcja wg BNa? To ta, gdzie najmniej trzeba robić....? ;) :P :P :P
Melyonen - 01-09-2010, 00:14

Wcale nieprawda. ;) ale skoro samo się robiło, to jeszcze lepiej. :D :D
Indiana - 01-09-2010, 00:17

Melyonen napisał/a:
le jak tak teraz myślę... jak sobie przypominam ten wschód słońca, gdy już leżałam zabita na trawie,
O rany, co za puenta :D :D :D

Melyonen napisał/a:
Nikt kurczę nie wspomina biesiady!! :D A biesiada była mega! :P
Przepraszam :) nie wspominam fajnie biesiad :)

Melyonen napisał/a:
Trochę się martwiłam, że wyjdzie farsa, że będziecie się wygłupiać... ale było cudownie.
Ja się obawiałam masowego niezrozumienia sytuacji, wybuchu buntu, którego nie dałoby się realnie stłumić, bez zabitych postaci. Ale poszło dobrze :) Podśmiechujki się nie liczą ;) ;) ;)
Hodo - 01-09-2010, 00:26

Yngvild napisał/a:
Podśmiechujki

Warn ? ;)

Indiana - 01-09-2010, 02:29

A chcesz koniecznie? Za kolejne zaśmiecanie tematu...?
Hodo - 01-09-2010, 03:35

Kolejne ?!
Dobrogór - 01-09-2010, 14:08

Co do akcji z odsieczą, powiem jak to wyglądało ze strony... powiedzmy że wsparcia ;)

Dowiadujemy się, że druga grupa jest zagrożona, więc się zbieramy. Ktoś się kąpie, część śpi. W końcu udaje się zorganizować i wychodzimy. Część poszła do przodu (w tym ja), a część się wlecze. Kiedy dotarłem do skrzyżowania i zacząłem leczyć leżących najbliżej, "grupa uderzeniowa" jeszcze była z tyłu, a leczenie unikając ciosów nie jest przyjemne ;)

Z ulubionych mogę wymienić ataki na obóz podczas wyprawy. Pierwszy był Ormurin, i wrzask kapłana w jakimś namiocie. Pierwszym, wejscie "wewnętrzne". Sprawdzili namiot, pusty, wyleczyłem. On wychodzi, ja z tyłu, i wtedy z drugiego wybiega uzbrojone stado, co spowodowało moją materializację w namiocie :roll: Słucham jak walczą, jak bym wyszedł miałbym po lewej skarpę, po prawej najemników. Więc czekam. I nagle słyszę "Psst, kapłan! Lecz mnie!" I wtedy dokonałem skrytoleczenia na Varthanisie, i małą niespodziankę atakującym :D

Atak jaszczuroludzi później był chyba inny dla każdego kto w obozie był ;) Jedni sobie spali, inni wartowali itd. i nie widziałem części 'rozrywek' :P No i na budzenie "Lecz mnie, lecz!" czy coś w tym stylu, odparłem że mi się nie chce ;D Ale jakoś się zwlekłem i obudziłem. Ale chyba dalej spałem, bo uznałem że to "nasi" z pochodnią łażą, jak pare godzin wcześniej na patrolach. To nie byli nasi :oops: Otwieram namiot a tam jaszczuroludź. Zatarcie świata realnego i natychmiastowe budzenie w jednym ;)
Później musiałem się bronić przed wojownikiem, który myślał że jest krową. Dosyć dziwne. Szkoda tylko że wojownicy którzy byli z jaszczurami spowodowali zbicie graczy w kupkę w jednym miejscu :/ Akcja byłaby lepsza gdybyśmy byli rozproszeni. No i irytujące wrzaski "Zieeeeemia się trzęęęęsie!" :mrgreen: Takie coś może doprowadzić do szaleństwa :hah: Gracze wtedy spisali się chyba dobrze, odgrywając wizje, człowiek-wąż khm khm, po za drobnymi pomyłkami (ktoś gapił się w ziemię zamiast na nią paść).

Innych akcji było pełno, ale zostały już opisane po wielokroć, więc sobie odpuszczę.

Varthanis - 01-09-2010, 16:57

Yngvild napisał/a:
Marion napisał/a:
Ja wiem, że to takie dziecinne i w ogóle, ale ja zawsze chciałam przespać się w lesie i w końcu ktoś spełnił moje marzenie;p
Przepraszam... Czy jest może więcej takich pragnień na sali...? :D Bo to żaden problem, bardzo lubię spać w lesie... ;) ;)


akcje z nocą w lesie zawsze były świetne, dziwiłem się że dawno ich nie było ;)

Indiana - 01-09-2010, 18:10

Varthanis napisał/a:
akcje z nocą w lesie zawsze były świetne, dziwiłem się że dawno ich nie było ;)
Bo co niemiara marudzenia, jak przychodzi co do czego ;) Ale wezmę znacząco pod uwagę te opinie... :D
Varthanis - 01-09-2010, 19:33

Yngvild napisał/a:
Bo co niemiara marudzenia, jak przychodzi co do czego ;) Ale wezmę znacząco pod uwagę te opinie... :D


hurra! :D

Marion - 01-09-2010, 20:39

Varthanis napisał/a:
Yngvild napisał/a:
Bo co niemiara marudzenia, jak przychodzi co do czego ;) Ale wezmę znacząco pod uwagę te opinie... :D


hurra! :D


A Ty się Varthanis nie ciesz, bo jak się okaże, że jesteśmy w mniejszości z tymi upodobaniami, to nas gracze w przyszłym roku zabiją :-P Ty jako BN jeszcze może jakoś się uratujesz, ale ja? :D

Aerlinn - 01-09-2010, 20:40

Spokojnie, część początkującego w kwestii lasu na pewno was popiera. Przynajmniej ja i co najmniej 3 osoby. A i reszta pewnie też.
Indiana - 02-09-2010, 04:18

Pedro napisał/a:
Orwidor, nie zapomnę tego jak Indir zgasiła zapał Orwidora do rysowania babeczek na deskach i opowiadaniu o nich. :mrgreen:
Eeee... przypomnij...? :D
Pedro - 02-09-2010, 22:09

No więc Orwidor dostał chyba jakiegoś objawienia bo przez długi czas (chyba nawet ze 3 dni to ciągną) opowiadał o babeczkach i o tym jak stworzyły świat. Malował je też między innymi węgielkami na płaskich kawałkach drewna. W końcu podeszłaś do niego i zapytałaś, że skoro jest następcą tronu to czemu daje sobie wydawać rozkazy zamiast zachowywać się jak na szlachcica z bogatego i znacznego rodu przystało czyli samemu rozkazywać a zamiast tego opowiada jakieś pierdoły o babeczkach. Po tych słowach więcej o nich nie wspomniał i przez jakieś pół godziny czy jakoś tak siedział i nie odzywał się wcale. :D
Krecik1 - 03-09-2010, 03:28

Yngvild napisał/a:
Lewy napisał/a:
Ogólnie święte miejsce dziwożon było dla Hugina pechowe
Ale za to jakie piękne ;) Poza tym, wkurzony Hugin lepiej się wykłócał ;) ;) ;) :D


Nawet mnie nie wnerwiaj! :P

Indiana - 03-09-2010, 17:57

Zapomniałam o jednej rozczulającej scenie, przy której nie byłam obecna :D
Jak to zwykle bywa, dzwonią do mnie rodzice uczestników. Tym razem zadzwoniła do mnie mama Aerlinn i lekko zaniepokojonym głosem pyta, czy z jej córką wszystko w porządku. W tym samym momencie widzę, jak chłopaki wynoszą ranną Aerlinn zza namiotów po ataku Ormurinu, szczerze mówiąc sądziłam, że nie żyje. Więc mówię to mamie:
"Wszystko w porządku, oczywiście, zdaje się, że jej postać chyba właśnie zginęła /tu następuje mozolne tłumaczenie, czym się różni gracz od postaci i co to znaczy, że zginęła... Rodzice jakoś dziwnie reagują na skrócony komunikat 'pani dziecko właśnie nie żyje' .... :roll: :D /"
Na co mama tłumaczy, że przed chwilą dzwoniła do córki, a ona nagle powiedziała, że musi kończyć, a zanim się rozłączyła, mama usłyszała jeszcze przeciągły krzyk....
Całość sceny poznałam potem z relacji Hoda... Aerlinn rozmawia przez telefon, za jej plecami staje zabójca Ormurinu. Aerlinn odwraca się, zabójca się szczerzy, Aerlinn mówi tylko do słuchawki "Maaaamo.... chyba muszę kończyć". Zabójca grzecznie czeka, aż się rozłączy .... i łup!

Komizm sytuacyjny zrozumiały tylko dla ludzi z tego obozu ;) ;) ;)

Hodo - 03-09-2010, 18:05

Bo ja jak się do niej skradałem, to myślałem że gada z kimś, kto jest ukryty za namiotem :oops:
Aerlinn - 03-09-2010, 20:53

A ja po prostu na drugi dzień dzwonię do rodziców i opowiadam jeszcze raz. "Wiecie, co się stało, jak skończyłam z wami gadać?" Bezcenne
Ulf - 03-09-2010, 21:50

Varthanis napisał/a:
Yngvild napisał/a:
Marion napisał/a:
Ja wiem, że to takie dziecinne i w ogóle, ale ja zawsze chciałam przespać się w lesie i w końcu ktoś spełnił moje marzenie;p
Przepraszam... Czy jest może więcej takich pragnień na sali...? :D Bo to żaden problem, bardzo lubię spać w lesie... ;) ;)


akcje z nocą w lesie zawsze były świetne, dziwiłem się że dawno ich nie było ;)


Podpisuje się obiema ręcyma i nogima :P mega klimat a rano jaką miałem rozkmine przez pierwszych kilka sekund jak zobaczyłęm nad sobą gałęzie i zanim skontaktowałem jak się tu znalazem :P

Ptakuba - 03-09-2010, 21:55

Ej ja też chce takie coś xD
Indiana - 03-09-2010, 21:59

Ulf, czekam na obszerniejszą opinię ;) ;)
(teraz będę terroryzować wszystkich, którzy tu zaglądają ;) ;) ;) )
A tą wezmę sobie do serca :mrgreen: Żebyście mi później nie marudzili!! ;)

Indiana - 03-09-2010, 22:15

Krecik napisał/a:
Yngvild napisał/a:
Lewy napisał/a:
Ogólnie święte miejsce dziwożon było dla Hugina pechowe
Ale za to jakie piękne ;) Poza tym, wkurzony Hugin lepiej się wykłócał ;) ;) ;) :D


Nawet mnie nie wnerwiaj! :P
:D :D "nieograniczone prawo do wycinki drzew i sto kopalń rocznie!" ;) ;)
Lewy - 03-09-2010, 22:26

A co, miałem pójść na ta waszą wojnę za paczkę fistaszków?
Czy może za "prawo wycinania drzew 5 metrów od kopalni"? To by nawet na wykałaczki dla górników nie starczyło :-P Ech, na pierwszym turnusie się jakoś łatwiej negocjowało :-D

Indiana - 03-09-2010, 22:30

Lewy napisał/a:
A co, miałem pójść na ta waszą wojnę za paczkę fistaszków?
To by nam wiele nie pomogło, chyba nie mieliśmy fistaszków :D :D Ale słowa "kompromis" to ty nie znasz... :D

I w ogóle myślałam, że główną linią sporu będzie gremialny najazd na Wergundię :P I że się chociaż powykłócam :D A to masz, kurde, krzaczki i wykałaczki :P :P ;) I jeszcze staliście po dwóch przeciwległych stronach, czułam się jak na meczu tenisowym :D

Hodo - 03-09-2010, 22:36

No, jak ktoś będzie w przyszłym roku marudzić, że trzeba iść na Wielką Sowę, to cepem przez łeb! ;D
Lewy - 03-09-2010, 22:39

Nie narzekaj, też swoja porcję kłótni odwaliłaś :-) I jeszcze suflerowałaś prawowitych wergundzkich nastepców tronu :-D
A kompromis znam, to takie rozwiązanie z którego wszyscy są niezadowoleni :-P Poza tym poszedłem na daleko idacy kompromis - zaczynałem od pełnej swobody kopania i wyrębu :-D

Indiana - 03-09-2010, 22:47

Lewy napisał/a:
I jeszcze suflerowałaś prawowitych wergundzkich nastepców tronu :-D
Bo akurat miałam inne wyjście! :D :P
/co ci wergundzcy władcy by zrobili bez mojej pomocy :roll: ;) )

Lewy napisał/a:
Poza tym poszedłem na daleko idacy kompromis - zaczynałem od pełnej swobody kopania i wyrębu :-D
A, taaaak, zna się tą metodę :D Całe szczęście, że Wergundowie nadchodzili, bo byś zaczął pewnie od żądania opuszczenia lasu! :D
ailiS - 03-09-2010, 22:49

Hodo napisał/a:

Ale nienawidzę wszystkich za to, że tak łatwo przeszliście na stronę Wergundii.


A kto Ci powiedział, że wszyscy?

Abel - 03-09-2010, 22:59

Oooo, ja też miałem duży wkład w kłótnię na drugim turnusie, Doktor może potwierdzić :D
ailiS - 03-09-2010, 23:01

tzn. kiedy?
Indiana - 03-09-2010, 23:01

Ej ;) Zagadaliśmy się, przenoszę to do "akcji" ;)

Ty??? Jaki kurde wkład?? :D

Abel - 03-09-2010, 23:03

Jak to jaki?! Piękne i rytmiczne chrapanie z krzaków przerywane rzucaniem szyszkami w myszy, które nas pochodziły :D nie mogliście nie zauważyć ;)
Indiana - 03-09-2010, 23:04

Bezczelny :D :D :D
Ulf - 04-09-2010, 02:24

@ Indi proszę cię ja bardzo

Generalnie cały okres kajdaniarzy był jednym wielkim majstersztykiem, no ale wyszczególnijmy samo wprowadzenie i zakuwanie w kajdany Krecik jako Verna (?) świetna rola dodała smaczku całemu zejściu, generalnie miałem ochotę od razu pięściami naklepać całej wergundzkiej ferajnie.

Potem nielegalny handel kamykami, a potem wjazd jednostki specjalnej (Indi i Abel) karcer za "nie winność" a potem szybkie trybiki co by wyciągnąć Ulfa z klatki (no i szantaż :P jak mnie ktoś stąd choć na chwile nie wyprowadzi to będę.. no wtajemniczeni wiedzą co :P ) ale to takie epizodyki z początku.

A no i moje ulubione zaczepki z Roderykiem, kit z tym ze co chwila obrywałem od niego po głowie

To co mam wam "za złe" :P to obrona fortu, no cholera cała obrona o lasce ale klimat był

Mega cud miód i orzeszki to Ścieżki szaleństwa, od samego początku wstęp Huginowy wstęp, zbieranie się ten nastrój, ja tam szedłem żeby nie wrócić zresztą Vej też, ale nie za bardzo była po temu okazja, potem same ścieżki te wszystkie schizy, Zjawa, mumia to był majstersztyk, miałem dusze na ramieniu a jak raz Indi poszła drugim korytarzem bez ostrzeżenia to myślałem że mi serce stanie. Schiza po też była bardzo przyjemna, Off dzięki :) generalnie przez całość obozu czułem jak Ulf sie zmienia to było arcyciekawe najpierw śmierć i wskrzeszenie zakończone utratą brata i pewnym rozłamem w Hirdzie, a potem ścieżki i lekki odjazd oraz pomoc 2 szpiczaków :)

Pierwsza biesiada i BABCIA INDI tańce i hulanka. Mniam

ach bym zapomniał kurcze ścieżki mają moc omal nie pominąłem świetnego marszu, mówcie co chcecie ale mi się tam bardzo podobało a 3 godzinki spaceru nie było jakimś problemem, teksty i rozmowy po drodze, a potem nocleg w lesie, kurcze po raz pierwszy ale na pewno nie ostatni i poranek budzę się i myślę sobie "co do kur....czaka nędzy się dzieje i czemu nade mną są gałęzie? Ach no tak wymarsz i nocleg ok zgadza się to jednak nie księżycówa" No i potem widok wschodzącego słońca nad przedgórzem Tryntu

Biesiada i tańce, dzięki wam zwinne i piękne driady, jedynym co Ulf kocha na równi z porządną bijatyką to porządne tańce a te z wami zwłaszcza 2 tura były zaje...dwabiste i scenka jak z filmu jakiegoś, my sobie tany tany i okrzyk ormurin i chopy natychmiast do broni i hajda

No to by było narazie tyle ale pewnie coś sobie jeszcze przypomnę :D

Indiana - 04-09-2010, 17:36

Ulf napisał/a:
wjazd jednostki specjalnej (Indi i Abel)
:D "Na węch" :D Jednostka specjalna wpadła, aresztowała Ulfa.... po czym stwierdziła "dobra, kurde, teraz MUSIMY znaleźć dowody..." :D :D :D

Ciekawi mnie coś :)
Napisaliście, że część fabuły spędzona w obozie jenieckim była najlepsza i miała świetny klimat.
Jak to się stało, że w trakcie trwania tej części, na dwóch pierwszych turnusach odnosiłam intensywne wrażenie, że Wam się nie podoba? Myślałam, że to kwestia mojej postaci (kontakt z grupą zerowy), ale chyba Off i Hodo mieli podobne wrażenie.
Więc skąd teraz entuzjastyczne recenzje? :) Efekt mitologizacji z czasem? Czy to wtedy się myliliśmy? Czy może jeszcze jakieś inne czynniki?

A pozostała część, po wyzwoleniu obozu - napisaliście o spowolnieniu tempa wydarzeń, sugerując, że się nudziliście. Tymczasem z naszej perspektywy wręcz odejmowaliśmy zaplanowane akcje, bo grupa sprawiała wrażenie tak wykończonej, że każdy niepotrzebny wysiłek ją rozwali. Przed wyprawą na Mabrog nawet nie zdążyliśmy z akcjami i obie grupy wyszły za późno. Rzecz jasna, pogoda miała na to ogromny wpływ, na 1 turnusie upał 30 st. (w nocy) i brak wody, na drugim 30 st. i nadmiar wody. My też zresztą byliśmy kompletnie wykończeni. Ale skąd teraz wrażenie, że w drugiej części turnusu mało się działo...?

ailiS - 04-09-2010, 17:42

Klimat obozu karnego był tak silny, że po 2 dniach fabuły myślało się, że jest się w tym obozie przynajmniej miesięc.
Przyznaję też, że niektórzy byli wykończeni w 2 części fabuły, ale po to się do Was jeździ. Zresztą człowiek dowiaduje się o sobie więcej jak jest na granicy wytrzymałości, a lepiej wcześniej niż później :-D

Ulf - 04-09-2010, 18:03

z mojej strony współpraca i kontakt nawiązał się mocny z Huginem no bo Yndir wiadomo, a Olaf w porównaniu z Kurtem z zeszłego roku wypadał tak jakoś mało wyraziście i nie przyciągnął przynajmniej mnie do siebie, wolałem knuć z Huginem, "a wtedy on wziął te nożyce i ciach". Z kolei Ragnarek powiem szczerze do samego końca tzn planowania buntu nie byłem pewien po której stronie barykady stoi, coś mi w nim nie pasowało i tak średnio mu ufałem. Tak więc o kontakt spytaj jeszcze Lewego :D A mitologizowania nie było, naprawdę klimat obozu jenieckiego był świetny, tak twierdze teraz i tak twierdziłęm w rozmowach z jeżową ekipą tuż po i w trakcie obozu

A ja po waszym wpadzie myślałem, że już pod łóżka nie zajrzycie bo tam też wkopałem kryształki....no ale niestety. A tak był bym posiadaczem 14 pięknych samorodków złota :D

Indiana - 04-09-2010, 18:59

Ulf napisał/a:
kontakt nawiązał się mocny z Huginem no bo Yndir wiadomo, a Olaf w porównaniu z Kurtem z zeszłego roku wypadał tak jakoś mało wyraziście i nie przyciągnął przynajmniej mnie do siebie, wolałem knuć z Huginem, "a wtedy on wziął te nożyce i ciach". Z kolei Ragnarek powiem szczerze do samego końca tzn planowania buntu nie byłem pewien po której stronie barykady stoi
Ciekawe krótkie podsumowanie roboty OG na 1 turnusie :)

Ulf napisał/a:
Tak więc o kontakt spytaj jeszcze Lewego :D
Nie rozumiem?

Ulf napisał/a:
pod łóżka nie zajrzycie bo tam też wkopałem kryształki....no ale niestety.
Ja tylko wiedziałam, że je masz :D Który to inteligent wydarł się z końca kolumny do ciebie "Ej, Ulf, zabrałeś wszystkie siedemnaście kryształów??" Ja dostałam tyle, ile żądał Hugin - 5 czy 6 :D Mistrzowie dyskrecji ;P
Ulf - 04-09-2010, 19:19

Yngvild napisał/a:
Ulf napisał/a:
Tak więc o kontakt spytaj jeszcze Lewego

Nie rozumiem?


no z graczami i ich wraznia :) wkręcenie się w klimat itp :P

Yngvild napisał/a:
Ulf napisał/a:
pod łóżka nie zajrzycie bo tam też wkopałem kryształki....no ale niestety.
Ja tylko wiedziałam, że je masz Który to inteligent wydarł się z końca kolumny do ciebie "Ej, Ulf, zabrałeś wszystkie siedemnaście kryształów??" Ja dostałam tyle, ile żądał Hugin - 5 czy 6 Mistrzowie dyskrecji ;P
No niestety nic na to poradzić nie mogłęm powiedziałem swoim o tym że je mam a oni no cóż :P :faint:
Marion - 04-09-2010, 22:28

Yngvild napisał/a:

Więc skąd teraz entuzjastyczne recenzje? :) Efekt mitologizacji z czasem? Czy to wtedy się myliliśmy? Czy może jeszcze jakieś inne czynniki?


To, co pisałam już wcześniej. Baliśmy się, ze tak będzie wyglądała większość pobytu. Czyli wojownicy bez broni i możliwości walki, magiczni praktycznie okazji do rzucania zaklęć. Ci, którzy postarali się aby przygotować bardziej wychuchane zbroje albo stroje też je stracili, więc oczywiście wściekali się, nie wiedząc, czy w ogóle będą mieli okazje je jeszcze na obozie założyć. Poza tym czasami trzeba też było troszeczkę zmodyfikować i przytemperować charakter swojej postaci. Bo odgrywanie swoją drogą, ale ręce od pompowania za dyskusje ze strażnikami bolały naprawdę :-P No i każdy dzień wlókł się niesamowicie. A jaką mieliśmy gwarancję ( poza nadzieją, że ,,przecież by nam tego nie zrobili" :-P ), że to wszystko nie będzie wyglądało tak do końca obozu? ;)
I w związku z tym dopiero po wyzwoleniu, patrząc z perspektywy czasu, całkowicie zdaliśmy sobie sprawę jak mocno udało Wam się nas w to wkręcić( nawet w pewien sposób na tę chwilę zmienić nasz sposób myślenia) i jakie to było niesamowite.
Dlatego w trakcie tak trudno było to docenić w trakcie. I tak, przyznaję, byłam wtedy jedną z naczelnych marudzących, stąd teraz czuję się zobowiązana do wytłumaczenia nas :)

Indiana - 04-09-2010, 23:30

No tak, to ma sens :D Ale w takim razie niechcący także w tym staliście się zbieżni z Waszymi postaciami :) Oni też nie mogli wiedzieć, czy kiedykolwiek jeszcze będą wolni i czy jeszcze kiedyś będą mogli stanąć do walki, czy może do końca życia przyjdzie im klęczeć. Różnic natomiast było więcej, wasze postaci chętnie zaryzykowały życie? Czy byli tacy, którzy uznali, że ryzyko nie jest warte świeczki? W rzeczywistości by byli, do tego potrzebny nam był ten drastyczny rozkaz likwidacji obozu (na marginesie, wydany ponieważ tryntyjski wywiad w tym obozie rozpracował działanie kul, więc istniało ryzyko, że system obozów się sypnie. Trzeba było likwidować świadków), żeby nie pozostawić Wam wyboru :)
Cieszę się z tego tłumaczenia :) To znaczy, że się udało :)

Hodo - 05-09-2010, 02:59

Marion napisał/a:
Bo odgrywanie swoją drogą, ale ręce od pompowania za dyskusje ze strażnikami bolały naprawdę

Ha ! I to jest właśnie LIVE action role play :D

Indiana - 14-10-2010, 00:10

Travor... Prawda, że nie masz gdzieś tego podsumowania, które napisałeś, prawda... :( Bo nie zdążyłam przekopiować... :( I chyba przepadło.
Travor - 14-10-2010, 00:22

No właśnie pierwszą rzeczą którą zrobiłem po tym jak zobaczyłem że postów po pewnej dacie nie ma, było wejście na tamto forum bo chciałem przekopiować, ale było już zamknięte ;/
Indiana - 14-10-2010, 00:26

:( :( :(
Kijowo. :( A specjalnie czekałam, żeby odpowiedzieć. Sorki.... :(

Travor - 14-10-2010, 00:30

Ale co, tamto forum poszło już w kosmos? Już nic nie będzie z niego odzyskane?
Aerlinn - 14-10-2010, 19:38

Co do akcji jeszcze, to wydarzenie nie do końca fabularne i trochę demotywujące. Bitwa o fort, ginie Zak, spora część graczy się cieszy, że nie będziemy musieli użerać się z oszustem, zdrajcą itd. Po czym okazuje się kolejnego dnia, że (podobno) w momencie, gdy w halli zbierają się "trupy", scena wygląda tak.
Indi do Zaka, Tsuny (z którego śmierci cieszył się pewien zakonnik) i reszty "martwych":
- Kto chciałby zostać wskrzeszony?
Tsuna i Zak podnoszą ręce.
- Ale nie wiemy... czy kapłani... mają łaskę bogów - dukają.
Indi klaszcze w dłonie:
- Już mają!
Potem z tej rozmowy wyszło, że Zak jest ważny dla fabuły, że TRZEBA go wskrzesić, co część graczy powitała jękiem. O Tsunę było też była awantura i kilka wspaniałych epizodów, kiedy starałam się przekonywać zakonnika - Durgha, by jednak pomógł wskrzesić elfa, który chciał odebrać mu Miecz Równowagi. Ale to już inna i fabularna bajka.

Abdel - 14-10-2010, 20:49

Hej,mój pierwszy LARP ,tak?Należało się trochę wyrozumiałości.Zwłaszcza,że cel sobie postawiłem,szczytny:Wszyscy mają mnie nienawidzić :mrgreen: (a i tak się nie udało)
Ale spoko już ja sobie ze śmiercią poradzę za rok(ale nie jako Zak,on zaginął w przepaści i już) :mrgreen:

Indiana - 14-10-2010, 21:21

Aerlinn napisał/a:
ndi do Zaka, Tsuny (z którego śmierci cieszył się pewien zakonnik) i reszty "martwych":
- Kto chciałby zostać wskrzeszony?
Tsuna i Zak podnoszą ręce.
- Ale nie wiemy... czy kapłani... mają łaskę bogów - dukają.
Indi klaszcze w dłonie:
- Już mają!

No, niezupełnie aż tak na bezczela :) Było to poprzedzone dużą ilością tłumaczenia w rodzaju "i tak macie za mało rąk do mieczy!" itd itp :)
Powodów, oprócz fabularnej roli Zaka, bez której w sumie by się obeszło, było kilka. Zwykle unikamy masowego "ginięcia" postaci, podczas bitwy nastąpiła lekka eskalacja ;) Dużo nowych postaci nie działa zbyt dobrze na grę. No i czynnik, którego nie bierzecie zwykle pod uwagę, a my musimy - czyli to jest obóz. Wyzłośliwianie się na kimś, bo jest upierdliwy, nie jest i nie będzie mile widziane ;) Nawet jeśli sobie poniekąd zasłużył ;)

Aerlinn - 14-10-2010, 21:30

Cóż, nie wiem dokładnie, jak to wyglądało, tak nam to opowiadano. Ale gdybyście widzieli minę części graczy po oznajmieniu, że Zak zostanie przywrócony życiu... Ja akurat aż tak strasznie go nie nienawidziłam, uważałam, że ma szansę się poprawić. Cóż, w końcu coś tam nam pomógł. Nawet smoka o jajo poprosił...
Abdel - 14-10-2010, 21:42

Oczywiście,że bez Zaka by się obeszło,tylko,że przez cały czas sprawiałem wrażenie,że jestem ważny(a to udając,że coś wiem :mrgreen: a to nosząc na szyi jakiś talizman,który rzekomo miałby mieć jakąś moc,a nie miał ;D )Przetrwałem tak długo tylko dlatego,że nikt nic o mnie nie wiedział.A jeżeli już ktoś coś usłyszał to tylko(wymyślone przeze mnie)plotki.
Dużo także mi dał stały dopływ informacji(Wiwat "żółtodzioby"!!! najlepsi szpiedzy)Nie przewidziałem tylko jednego...że zginę w walce,nie z rąk towarzyszy :mrgreen:

Powinnaś go jednak nienawidzić,To był straszny zwyrodnialec :mrgreen: (Wiwat moja aktorska doktryna -"graj zawsze te postacie z którymi nie masz nic wspólnego i rób tak aby były jak najbardziej wyraziste,to zawsze oznacza niezła zabawę :D )

Indiana - 14-10-2010, 21:57

Aerlinn napisał/a:
Ale gdybyście widzieli minę części graczy po oznajmieniu, że Zak zostanie przywrócony życiu...
Widzieliśmy :) Jednak weźcie pod uwagę, że OG (nie mylić z postacią OG) nader często pełni rolę sił nadprzyrodzonych, więc potraktujcie to jako pewną ingerencję Waszych bóstw, które z przyczyn dla Was niejasnych uznały Zaka za potrzebnego :)
Abdel napisał/a:
przez cały czas sprawiałem wrażenie,że jestem ważny
Wybacz, ale Twoje mniemanie o wrażeniu, jakie sprawiasz, dla OG w tym wypadku nie miało najmniejszego znaczenia :)
Abdel napisał/a:
Przetrwałem tak długo tylko dlatego,że nikt nic o mnie nie wiedział.
Niezupełnie... :]
Abdel napisał/a:
"graj zawsze te postacie z którymi nie masz nic wspólnego i rób tak aby były jak najbardziej wyraziste,to zawsze oznacza niezła zabawę :D )

Zapamiętam na przyszłość :) Zobaczymy, ile następnym razem wytrzyma taka Twoja postać :)

Abdel - 14-10-2010, 22:12

No tak wszystko co napisałaś to prawda,tylko,że ja się z siłami nadprzyrodzonymi nie bawiłem :) Pisałem o graczach bo tylko na nich mogłem mieć wpływ.Zdawałem sobie sprawę że OG wiedzieli o mnie wszystko i znali moje wszystkie plany.Mogłem tylko mieć nadzieję,że to co zrobię będzie dopuszczalne.(Trudno tak grać,teoretycznie,złą postać,stosując się jednocześnie do niezapisanych zasad obozu.Zasad nad którymi zresztą przez dobrą chwilę myślałem.Być przeciwko ale i równocześnie po stronie innych graczy)A teraz bogatszy o doświadczenia z tego roku układam nowe plany,bo trudno grać taką postacią ale za to jak fajnie :D
Indiana - 14-10-2010, 22:18

Abdel napisał/a:
ja się z siłami nadprzyrodzonymi nie bawiłem
Wystarczy że one bawiły się z Tobą :P
A to było odpowiedzią dla Aerlinn :)

Abdel napisał/a:
Trudno tak grać,teoretycznie,złą postać,stosując się jednocześnie do niezapisanych zasad obozu.

Łatwo. Tylko krótko :)

Abdel - 14-10-2010, 22:35

Lepiej łatwo,krótko i fajnie niż trudno,długo i nudno(ZAZNACZAM,że tylko w niektórych przypadkach) :P .A ostatni post traktuję jako swego rodzaju zachętę,żeby w przyszłości
pobawić się nie tylko z graczami :mrgreen:

Travor - 15-10-2010, 00:03

Aerlinn napisał/a:
- Kto chciałby zostać wskrzeszony?
Tsuna i Zak podnoszą ręce.
- Ale nie wiemy... czy kapłani... mają łaskę bogów - dukają.
Indi klaszcze w dłonie:
- Już mają!

Buuu! :)

Pedro - 16-10-2010, 21:18

Indiana napisał/a:
Było to poprzedzone dużą ilością tłumaczenia w rodzaju "i tak macie za mało rąk do mieczy!" itd itp :)


W większości momentów to mieliśmy szczerze mówiąc za mało mieczy do rąk a nie na odwrót. :P

Abdel - 16-10-2010, 21:40

Tia...Następnym razem nie pozwolę,żeby inni zabierali miecze tym co mnie popierają ;)
Abel - 19-10-2010, 22:44

To dzisiaj przypomniała mi się jedna scenka z pierwszego turnusu i aż się uśmiechnąłem. Mianowicie scena na chwilę przed wyjściem grupy na górę Mabroc Onfis zginął zabity przez Leifa. Część grupy chce wskrzeszenia skrytobójcy, część ma to w nosie. Jednak protesty przeciwko temu, aby Onfis leżał martwy i czekał na powrót. A że moja postać była dość elastyczna. Zaproponowałem, że mogę go wskrzesić, za drobną przysługę. Hird, który najgłośniej krzyczał za wskrzeszeniem poszedł na to. Całość wskrzeszenia... cóż, była to dość ciekawa scena z kilkoma krzykami i mantrami. Ale za to twarz Indiany kiedy Onfis wstawał z ławy :D nie ma co, scenka cudowna. Ale miało to też swoją drugą stronę. W końcu zobowiązano się do czegoś, więc poprosiłem o flagę Wergundii :P a oni jak gdyby nigdy nic, podeszli do Indiany i poprosili o nią :D miszczostwo, nie ma to tamto. I flagi nie dostałem i klops...
Indiana - 21-10-2010, 22:06

Abel napisał/a:
Ale za to twarz Indiany kiedy Onfis wstawał z ławy :D
Jaka? Nie pamiętam :D
Abel napisał/a:
a oni jak gdyby nigdy nic, podeszli do Indiany
:D To jeszcze kit :D Na Weteranie przyszła do mnie brygada maga Telamonta (który pieszczotliwie został przechrzczony na Telemarka ;) ), żądając oddania im TEGO dokumentu, bo potrzebują go pilnie :D Bo jak nie, to podejmą kroki ;) Czy jakoś tak ;) :D Fakt, że potem bardzo pilnie obserwowałam co piję i kogo mam za plecami, oraz gdzie mój mieczyk ;) :D
Niestety, nie podjęli kroków :(

The124C41 - 21-10-2010, 22:32

Cóż, ja też chciałem ten dokument... planowałem zrobić kopię i dopilnować, by oryginał zaginął w dziwnych okolicznościach :D Ale niestety tylko przez chwilę miałem go w swoich zdradzieckich łapkach i Yndir wyciągnęła rękę z miną bardzo niezachęcającą do zatrzymania... cóż miałem zrobić? Oddałem. A po co Telamontowi był potrzebny dokument?
Indiana - 21-10-2010, 22:58

The124C41 napisał/a:
A po co Telamontowi był potrzebny dokument?
A bo Telamont był na usługach Gildii Magów, która ostrzyła sobie ząbki na dokument mogący zamieszać w polityce i pozwalający dowolnie szantażować Eudomara :P I Gildia też obiecała, że podejmie kroki... :D

The124C41 napisał/a:
Yndir wyciągnęła rękę z miną bardzo niezachęcającą do zatrzymania...
O ja niedobra ;) Powinnam owinąć kokardką jeszcze ;) ;) ;)
Aerlinn - 21-10-2010, 23:00

I podpisać "dla Aleksandra zamiast pierścionka zaręczynowego"
Indiana - 21-10-2010, 23:12

Aerlinn napisał/a:
I podpisać "dla Aleksandra zamiast pierścionka zaręczynowego"
Te, szpiczak! ;) ;) ;)
Aerlinn - 21-10-2010, 23:16

Szpiczak – magiczne stworzenia bardzo podobne do zwykłego jeża. Różnią się usposobieniem. Szpiczaki są wyjątkowo podejrzliwe co do wszystkiego, co je otacza. Ich igły mają wiele magicznych właściwości.

O to ci chodziło?

The124C41 - 21-10-2010, 23:17

Podobne do zwykłego jeża... brzmi ciekawie. Elfka spokrewniona z Fiordyjczykami, tego jeszcze nie było...
Pedro - 21-10-2010, 23:36

The124C41 napisał/a:
Elfka spokrewniona z Fiordyjczykami, tego jeszcze nie było...


Aaa... mój mózg, zniszczyłaś mi mózg takim pomysłem. :angry: To by było straszne. Jeże jako banda elfów (lub jak kto woli gejów bo wszak za takie są uważane elfy :P ).

The124C41 - 21-10-2010, 23:41

A zwłaszcza elfki... <kusi los a zwłaszcza MG>
Aerlinn - 21-10-2010, 23:46

Oj, kusisz, kusisz. I teraz spieszę z wyjaśnieniami. Elfy mają taką samą orientację, jak inne rasy, nie wszystkie (ani nawet nie większość) są homo. A cała ta propaganda to wynik długoletnich wojen z Wergundią. Oczywiście, jak wiemy, Wergundia jest mistrzem propagandy i tak przekonano cały świat, że elfy są złe, chodzą w różowych szatach i kochają się z wiewiórkami (albo są homo). Niektórzy twierdzą, że ma to podłoże nie tylko w Wergundii, ale także w Ofirze, z którym przecież elfy walczyły jeszcze, zanim o Wergundii się komuś pomarzyło.
Do rzeczy: nie jestem spokrewniona z Fiordyjczykami (choć nie przeczę, że ich lubię i robię za ich prywatną terapeutkę). Jeśli twierdzisz, że ktoś z mojej rodziny się "Puszcza", to temu przeczę. Wyraźnie i ostatecznie. I nie, nie stosuj tu przysłowia "winny się broni"

Hodo - 21-10-2010, 23:54

Cieeee, doniesienia o elfich dewiacjach są starsze niż Wergundia :P Już dawni krasnoludzcy kronikarze i badacze spisywali obleśne zwyczaje długouchych ;) Jak również ich klasyfikację. ;)
Indiana - 21-10-2010, 23:54

Cytat:
O to ci chodziło?
Nie :P O to, że ktos tu się prosi o odcisk wergundzkiego buta na zadku ;) ;) ;)

Aerlinn napisał/a:
kochają się z wiewiórkami
Na szyszkach w dodatku! ;)

Aerlinn napisał/a:
Niektórzy twierdzą, że ma to podłoże nie tylko w Wergundii, ale także w Ofirze, z którym przecież elfy walczyły jeszcze, zanim o Wergundii się komuś pomarzyło.
Hmmm, o Ofirczykach Wergundowie mają podobną opinię.... ;) ;) Nie licząc tych szyszek :P
The124C41 - 21-10-2010, 23:59

Indi! Ale o wiewiórkach czy o, khm, sodomickich obyczajach? Bo ty wiesz, że ja mogę zweryfikować...
Aerlinn - 22-10-2010, 00:00

Tia, z doświadczeń własnej rodziny? Chyba, że to nie było kanoniczne ;p
Indiana - 22-10-2010, 00:09

The124C41 napisał/a:
Ale o wiewiórkach czy o, khm, sodomickich obyczajach?
O obyczajach wiewiórek w Ofirze ;) ;)
Hodo napisał/a:
adacze spisywali obleśne zwyczaje długouchych ;) Jak również ich klasyfikację. ;)

Klasyfikację elfów czy obleśnych obyczajów? :P A dopisali do nich popularne wśród własnego ludu np. obyczaje inicjacyjne z użyciem młotka? :D

The124C41 - 22-10-2010, 00:11

Obyczajów wiewiórek w Ofirze nie studiowałem, więc nie mogę się na ten temat wypowiedzieć.

Ale o obyczajach z użyciem młotka chętnie posłucham :D

Indiana - 22-10-2010, 00:19

Cytat:
Ale o obyczajach z użyciem młotka chętnie posłucham :D
E tam, dość, że po przejściu inicjacji odgłos krasnoluda wskakującego do wody brzmi "plask... plask!" ;) ;P Co ja zresztą będę o krasnoludach gadać ... :P
Hodo - 22-10-2010, 00:23

Ty nie mylisz krasnoludów z Boberami ? :P

"Elfy żyją w pustyni i w puszczy. Dlatego pierwsze nazywamy pustynnymi, a drugie puszczalskimi" Kojarzy ktoś te słowa ? ;)

The124C41 - 22-10-2010, 00:29

Elfy pustynne tylko z Nieboraków pamiętam...
Hodo - 22-10-2010, 00:53

O, bingo, a dziwne, że puszczalskich nie pamiętasz ;)
Indiana - 22-10-2010, 01:23

Hodo napisał/a:
Ty nie mylisz krasnoludów z Boberami ? :P
Ani trochę :D :P
Varthanis - 22-10-2010, 04:14

Dobr elf to martwy elf.

Jedyny porządny rodzaj elfa
Tyle na temat ;)

The124C41 - 22-10-2010, 09:31

Puszczalskie pewnie gdzieś pamiętałam, ale ściągnięcia z jednej z moich ulubionych książek zawsze lepiej mi zapadają w pamięć...
Hodo - 22-10-2010, 14:59

Diuna ?
Pedro - 22-10-2010, 17:30

Nie Diuna ale Wiedźmin. Chyba że Diuna była do Puszczalskich. To wtedy nie ważne :P
The124C41 - 22-10-2010, 18:05

Diuna. Do pustynnych. Kurczę, w filtrfraku nawet elf wygląda groźnie...


Edit: Varthanisie, przekonałeś mnie. Moja następna postać będzie z Frontu Przeciw Elfom

Varthanis - 22-10-2010, 18:10

Przeciwelfizm to stan ducha :P

a nawiązując do tego white liona w linku, polecam pogrzebać za opisem jednostki, albowiem miażdży :D

The124C41 - 22-10-2010, 18:14

Varthanis napisał/a:
Przeciwelfizm to stan ducha :P


Łaa... <gęba rozdziawiona w podziwie> Mów więcej, o mroczny mistrzu...

Abdel - 22-10-2010, 19:43

Uuu front przeciw elfom rośnie w siłę ;D

A nawiasem mówiąc to gdyby elfy nie były długowieczne to lista ich entuzjastów pewnie by zmalała.Nie ulega też wątpliwości,że to ludzie nie elfy zmieniają świat i nim kierują.

Varthanis - 22-10-2010, 20:04

Długowieczność jest nuuudna :P Dlatego postacie żyjące krótko acz treściwie są takie fajne do odgrywania :D

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group