Karczma pod Silberbergiem
Witamy na nowym-starym forum dla larpowiczów Silberbergu :)

Epilog 2007 - Larp wrześniowy - co było w grze :)

Indiana - 23-09-2007, 21:07
Temat postu: Larp wrześniowy - co było w grze :)
Poniżej to, co krązyło w grze i bywało ważne dla różnych osób :)

Skład archiwum:
Cytat:
Egzorcycm:
Egbert Saville
Istoty spoza światów.
Rzecz o bytach niewyjaśnionych w innych światach przebywających.

W pismach licznych opisuję wyniki wielu lat moich badań nad naturą demonów. W tej zaś krótkiej notatce zostawiam krótki opis mojego starcia z demonem imieniem Erthal, który przybył w nasz świat przez przypadek i wielu szkód był przyczyną.
Erthal jest władcą czasu. A powinienem napisać raczej władczynią, gdyż istota owa zdaje się mieć kobiecą naturę. Z badań, które zdołałem przeprowadzić w krótkim okresie, gdy była w mojej mocy, wnioskować mogę, że naturalną przestrzenią tej istoty są spirale czasu, w których zwykła drążyć niezrozumiałe dla mnie tunele i przejścia. Wydaje się, że ona to odpowiada za rzadkie zjawiska zaburzeń w odczuwaniu czasu, nienaturalnych przejść pomiędzy jedną a inną płaszczyzną czasową i inne anomalie. Przebywając w naszym wymiarze zdaje się tracić część swoich zdolności, tym niemniej czas wydaje się być i tutaj jej narzędziem. Gdy była obecna w naszym świecie, widziałem ciała ludzi, których poddała nagłemu działaniu czasu, ciała w okrutnym tempie postarzałe, kilka godzin wysychające niczym tysiącletnie mumie, dzieci o twarzach stuletnich starców, młodzieńców umierających ze starości po kilku godzinach jej klątwy. Miałem też okazję obserwować jej wyczyny, gdy udało się jej opanować umysły ludzi, co przychodzi jej z niezwykłą łatwością. Wystarczyło bowiem, że spojrzała komuś w oczy dotykając go, a ten stawał się posłuszny jej rozkazom, zyskując zarazem nadludzką siłę i odporność. Erthal zawsze jest żądna niszczenia, więc ci, których opanowuje, zwykle giną ostatecznie, gdy moc demona opuszcza ich ciała, chyba, że jej władza nad ich umysłami trwa nie dłużej niż dobę – wtedy mają szansę przeżyć. Jeśli zaś kto zabije osobę przez Erthal opętaną, sam stanie się przedmiotem jej władzy.
Możliwe jest zniewolenie jej woli, dla osoby zbyt słabej oznaczać to może jednak tak ogromne obciążenie umysłu, że może zabić.
Każdemu, kto zetknie się z Erthal, zalecałbym więc odesłanie jej poza nasz własny wymiar.
Poniżej treści egzorcyzmów i przebieg rytuałów, którymi można dokonać wymienionych czynności. Obydwie czynności udały mi się z powodzeniem, choć nie bez trudu, obydwie bowiem przypłaciłem ciężkimi ranami.

ODESŁANIE
Osoba opętana musi zostać unieruchomiona ogromną siłą, nie może mieć kontaktu wzrokiem ani dotykiem z żadną inną osobą.
Całość może odbywać się w środku kręgu sypanego solą – pozwoli to na uniknięcie ryzyka wydostania się demona poza krąg.
Ponadto wskazane jest, aby wewnątrz kręgu paliły się kadzidła – dym pomoże bowiem w komunikacji ze świadomością Erthal.
Absolutnie niezbędna będzie też osoba, która stanowiła medium pomiędzy światami (w moim przypadku byłem to ja sam). Ta osoba jako jedyna stanowi pomost pomiędzy naszymi zaklęciami, a obcym nam bytem jakim jest Erthal.
Należy po kolei kolejnymi zaklęciami:
- obudzić demona, jeśli jest uśpiony
- osłabić jego moc
- z pomocą medium otworzyć portal
- oderwać świadomość demona od świadomości osoby opętanej
- poprzez medium wezwać demona poza granice portalu
- wezwać medium z powrotem
- zamknąć portal

OPANOWANIE
Środki bezpieczeństwa podobne jak w poprzednim przypadku, ale do pojmania demona potrzebne będzie nam naczynie wypełnione roztworem soli, w środku którego znajdować się będzie drugie naczynie, stanowiące rodzaj ‘klatki” dla demona.
Również potrzebna będzie osoba medium.
Kolejnymi zaklęciami należy:
- przygotować naczynie, obkładając je zaklęciami blokującymi i zamykającymi
- obudzić demona, jeśli jest uśpiony
- zaatakować jego świadomość uderzeniami woli, by spowodować jego złość
- zaklęciem odbijającym skierować ją na powrót na świadomość demona
- w momencie, gdy osoba opętana odczuje uderzenie (fizycznie wydać będzie wstrząs ciała), należy zastosować zaklęcie poddania woli, trzykrotnie wypowiedziane, nie zapominając o własnym imieniu włączonym w zaklęcie
- oderwać świadomość demona od świadomości osoby opętanej
- otworzyć iluzje portalu skierowanego wyjściem w naczynie wewnątrz naczynia z solą
- rozkazem wysłać demona do portalu, a następnie do blokowanego naczynia
- zamknąć portal


Cytat:
Aneks do paktu raegeńsko - styryjskiego z 175 r. - bonus dla Raegen
Ku chwale Indry i innych bogów! Niech będzie cześć im należna!

Od dnia szóstego miesiąca Mawrth i po wieczne czasy zawarliśmy przymierze między wolnym królestwem Raegen a Cesarstwem Styryjskim, co zapisano w obecności wielu świadków na zamku styrgradzkim w Pakcie Lennym.
Niniejszym poszerzamy owo przymierze o co następuje.
Robert, Król Raegen, przyjmuje zwierzchnictwo i majestat Jego Wysokości Cesarza Styrii, składa mu hołd, przed obliczem bogów i ich biorąc na świadków przysięga pozostać na jego rozkazy. Oddając się w opiekę Cesarza rezygnuje jednocześnie z własnej armii, poza ustalonymi wyjątkami.
Aleksy, Pan i Władca Cesarstwa Styryjskiego, bierze w opiekę Wolne Królestwo Raegen, przed obliczem bogów i ich biorąc na świadków przysięga chronić wszystkimi siłami lud Raegen, ziemię i wszystko w królestwie przed wszelkim wrogiem. Mieszkańcy królestwa Raegen służyć odtąd będą w armii Cesarza, armia ta zaś bronić będzie królestwa Raegen.
Jeżeliby kiedykolwiek bogowie dopuścili, aby królestwo Raegen opuszczone zostało i Cesarz ochrony i opieki mu nie udzielił w chwili zagrożenia, w czas ów niech jasnym będzie, że królowie Raegen otrzymują prawo do powołania własnej armii, której sami rozkazywać będą, nie pozostając dłużej w posłuszeństwie względem władców Cesarstwa Styryjskiego. Do armii owej powołać mogą wszystkich mieszkańców królestwa Raegen służących dotychczas w armii pod rozkazami Cesarza, gdyż zostają oni zwolnieni wtenczas z wszelkich przysiąg wierności i posłuszeństwa.
Na świadków owego paktu bierzemy Indrę Zwycięskiego i Raven Wszechwiedzącą, w osobach generała Zakonu Pana Słońca i jednego z Sędziów Raven.
Podpisano na zamku Silberberg, dnia 16 Mawrth, roku styryjskiego 175.

Cytat:

melodramat ;)
Przełęcz Wilcza
Dnia szesnastego miesiąca Ebrill roku styryjskiego trzysta sześćdziesiątego piątego.

Piszę te słowa ku pamięci tych, którym służyłem.

Nazywam się Elmi Urdarian, pisząc te słowa kończę osiemdziesiąty czwarty rok życia. Owymi czasy byłem opiekunem, a potem obrońcą panienki Elwiry z rodu Vasadarian, córki Dymitra Vasadariana, margrabiego na Kłodzku i pani Soni z rodu Mowbre, hrabianki twerskiej z południowej Rowenii.
Panienka Elwira miała lat sześć, gdy pierwszy raz przyszło jej ujrzeć skutki ciążącej nad Kłodzkiem wróżdy rodowej. Zbiry paladyna Silberbergu latem roku trzysta dwudziestego najechały dobra margrabiego na stokach nad Bardem. Spłonęły trzy wioski. Pech chciał, że pani Sonia przebywała w tamtej okolicy na polowaniu z córką. Orszak ich został napadnięty w lesie. Młody Rasgalen miał wtedy lat dwanaście i brał udział w swej pierwszej wyprawie wojennej. Wtedy to ujrzeli się po raz pierwszy, choć nie mieli wiele czasu, bo przybyliśmy w samą porę by odegnać silberberskich rabusiów, bo bogowie wiedzą co mogłoby się stać.
Jednak wtedy zaczął sypać się piach w klepsydrze przeznaczenia. Dziesięć lat później oboje wpadli na siebie przypadkiem podczas wizyty w świątyni w Bardzie. Panienka Elwira była wówczas najpiękniejszą panną w całej Rowenii. On zaś był synem ówczesnego paladyna na Silberbergu. Nosił imię Robert i najbardziej znienawidzone w Kłodzku nazwisko Rasgalen. Ale dla przeznaczenia nie ma granic, miłość nie zna zakazów.
Mi, który wówczas byłem stróżem panienki Elwiry, przyszło być świadkiem jej wielkiej miłości.
Tych dwoje bowiem wbrew krwawej zemście, dzielącej oba rody, zakochało się w sobie.
Spotykali się w lasach nad przełęczą Wilczą, na pograniczu majątków obu rodzin. W miejscu, gdzie wieki temu zaczęła się krwawa nienawiść między ich rodami. Jest tam traperska chata z kominkiem, gdzie zwykli byli spędzać długie godziny. Zaś po trzech latach zdecydowali, że powiedzą o tym światu.
Latem, w dokładnie trzynaście lat po ich pierwszym spotkaniu, przed ołtarzem wielkiej świątyni Indry w Bardzie złożyli wzajemną przysięgę na oczach rodzin, dworów i dostojników. Tylko obecność rycerzy zakonnych uchroniła wtedy świątynię od otwartej walki, w tak wielką wściekłość wpadł bowiem margrabia Dymitr. Panienkę kazano mi odwieźć do zamku kłodzkiego, stamtąd margrabia planował wywieźć ją dalej na południe. Gdym potem rozmawiał z ludźmi paladyna Silberbergu, dowiedziałem się, że i młodego panicza wywieziono wtedy w lasy Raegen, do ich rodowego zamku w Mirawalde.
Panienka, z moją skromną pomocą, uciekła na linie z zamkowego okna. Panicz uciekł po drodze na północ. Spotkali się na Wilczej Przełęczy, a był to czwarty miesiąca Awst roku styryjskiego trzysta trzydziestego trzeciego. Biorąc na świadków bogów jedynie przysięgli tam sobie miłość małżeńską i to, że nie opuszczą jedno drugiego. Za jednym i drugim już szedł pościg.
Mając jedynie moją pomoc, przekroczyli Niess i uciekli w stepy na południe od gór, zostawiając za sobą obydwie rodziny i przekleństwo je dzielące. W ucieczce zatrzymaliśmy się dopiero, gdy na południu widać już było Góry Mgliste. Okolica była to bezludna, oboje bowiem obawiali się ludzkich siedzib i osad, ze strachu prze wpływami swoich rodzin. Ale na stepach znaleźli dobre miejsce do życia, wąwóz ze strumieniem. Tam też pan Robert wybudował dom dla siebie i swojej żony, którą zawsze jednak w myślach nazywam panienką Elwirą. Ja zaś zostałem z nimi, by służyć pani tak, jak było mi przeznaczone. Tamtego roku była łagodna zima, a wiosną następnego roku pani powiła bliźnięta, chłopca i dziewczynkę. Nadali im imiona Rennard i Olga.
Cały rok pracowali oboje, by stworzyć dom dla siebie i swoich dzieci, które przyszły na świat wbrew tak ogromnej nienawiści. Z okolicznych osad kupili ziarno i nasiona, by uprawiać kawałeczek ziemi przy domu. Polowali, łowili ryby. Jesienią zbierali owoce swojej pracy i byli szczęśliwi.
Potem jednak nadeszła zima.
Była to najdłuższa zima, jaką pamiętano na ziemiach Rowenii. Srogie śniegi spadły w miesiącu Hydrew. Pod koniec roku pojawiły się wielkie stada wilków, grasujące po stepach.
Dwudziestego ósmego dnia miesiąca Rafthyr zaś umarła panienka Elwira. Z panem Robertem byliśmy wtenczas na polowaniu, skończyły się bowiem jesienne zapasy. Gdy wróciliśmy, znaleźliśmy jej rozszarpane przez wilki ciało opodal domu.
Pan Robert wpadł w rozpacz tak wielką, że omal nie postradał zmysłów. Krzyczał długo i groził bogom i demonom. Potem zamilkł i nigdy nie usłyszałem od niego już żadnego słowa. Umarł wiosną, szóstego dnia miesiąca Mawrth, zabity przez ogromną rozpacz.
Zostałem wtenczas sam z dwojgiem dzieci, które miały niespełna rok.
Nie wiem, czy decyzja moja była słuszna, jeśli nie, niechaj bogowie i panienka Elwira mi wybaczą. Wróciłem bowiem do Kłodzka skrycie i oddałem małą Olgę bratu panienki Elwiry, Rayadanowi, dziedzicowi Kłodzka. Uznał on ją za własną córkę i w tej świadomości wychował, zachowawszy w całkowitej tajemnicy fakt, że jej rzeczywistym ojcem był Robert z rodu Rasgalenów.
Małego Rennarda zawiozłem do Silberbergu, pozostawiwszy go pod opieką starego paladyna. Rok później wyjechał on wraz z dzieckiem do Mirawalde, zostawiwszy Silberberg młodszemu synowi, Evryllowi. Rennard wychował się więc w Mirawalde, nie wiedząc, że jego matką była Elwira z rodu Vasadarian.
Uczyniłem to, by obydwu rodzinom oddać dzieci, które utraciły. Uczyniłem to, aby krew tych dwojga przeżyła w ich dzieciach. Jednak, oby mi bogowie wybaczyli, zaprzepaściłem pamięć o ich wielkiej miłości, bowiem ani ich dzieci ani wnuki nie będą znać ich imion i historii.

Spisałem tę historię i powierzam ją podziemiom archiwum w Silberbergu, obawiam się bowiem, że jeśli trafi w ręce panów na Kłodzku czy Silberbergu – zostanie zniszczona. Jeśli taka będzie wola bogów, ujrzy ona kiedyś światło dnia i trafi do tych, w których powinna żyć pamięć panienki Elwiry i pana Roberta.


Cytat:
"Mapa" skarbu:
Raport z przesłuchania
przeprowadzonego w dniu 16 Mai 376 r. St. w Kamieńcu.
w sprawie: napadu i kradzieży w dobrach książąt dar Kirian w Kamieńcu
przesłuchiwany: Alojzy Chwost z osady Kieł (w majątku hrabiego Rasgalena z Silberbergu)
w charakterze: świadka
We wstępie świadek potwierdza, że jest w pełni sił umysłowych, a wszelkie zeznania składa dobrowolnie. Następnie oświadcza, co następuje:
Dnia 12 Mai obecnego roku przez przypadek świadek napotkał w lesie trzech mężczyzn, dwóch ludzi i półelfa. Świadek podał też rysopis (adnotacja protokolanta: rysopis odpowiadał wyglądowi ujętych dwa dni temu sprawców napadu na majątek dar Kirianów) owych trzech osobników, zaznaczając, że oni go nie widzieli. To znaczy, świadek sądzi, że go nie widzieli, ukrył się bowiem w krzakach i obserwował, jak wyżej wymienieni podążają do ruin starego pieca do wytopu ołowiu. Świadek nie potrafi zlokalizować go na mapie (nie potrafi bowiem posługiwać się mapą) ale podaje lokalizację owego pieca. Znajduje się on na stoku powyżej Szlaku Zębatego, a poniżej drogi biegnącej na zachód od Żelaznego Mostu. Świadek podaje, że aby znaleźć ów piec, należy z drogi idącej na zachód za Żelaznym Mostem zejść w dół prosto na zachód w miejscu gdzie droga skręca ku południowemu zachodowi. Tam świadek widział, jak wymienieni mężczyźni ukrywali niesione w torbach niewielkie przedmioty, pozawijane w szmaty. Następnie ów półelf krzyczał jakieś nieznane słowa, które świadek wziął za zaklęcia. Potem mężczyźni odeszli stamtąd. Świadek zeznał, że do złożenia zeznań nakłoniła go informacja o nagrodzie wyznaczonej przez księcia dar Kirian. Świadek odebrał ową nagrodę w wysokości 50 lintarów.
Adnotacja urzędowa:
Przesłuchiwany Alojzy Chwost dnia 18 Mai 376 r. St. został znaleziony martwy w pobliżu osady Kieł. Znaleziono przy nim kopię listu gończego z pieczęcią cesarską oraz 50 lintarów.

Na skarb składał się wart jakieś 20 tys. zabytkowy puchar, ozdobny wisior, trochę cennych kamieni i "Błękitne Oko". Skarb znajdował się tam, gdzie Alojzy Chwost opisał :P

Cytat:
bonus dla Cesarstwa:
Przedmioty magiczne i nadprzyrodzone, na ziemiach wschodnich Cesarstwa Styryjskiego znane.
Rzecz przez Grega Harterna w roku Styrii 325 spisana.

Pierścień Garthellena – przedmiot zwany też „Błękitnym Okiem”. Istnieje legenda związana z Pierścieniem. Głosi ona, że w roku 175, gdy cesarstwo Styrii zażądało od Raegen złożenia hołdu lennego, rycerz Cedric Garthellen zebrał zbrojną drużynę i wystąpił przeciwko cesarzowi Aleksemu II. Po kilku miesiącach walki Garthellen został pokonany przez hetmana wojsk cesarskich, Eystena dar Kirian. Pojmany w niewolę rycerz raegeński spodziewał się rychłej śmierci, jednakże hetman wielkomyślnie pozwolił mu odejść wolno wraz z jego ludźmi, zabierając mu jedynie należący do rycerza artefakt, Błękitne Oko. Cedric Garthellen złożył wówczas przysięgę, zgodnie z którą on i wszyscy jego potomkowie stawią się zbrojnie na każde wezwanie Cesarza Styrii, o ile zostanie im okazany ów artefakt. Zgodnie z legendą potomkowie Garthellena żyją do dzisiaj na terenie rozległych rozlewisk zwanych Bagnami Sawery. W roku Styrii 268 na wezwanie Cesarza Justyna Zdobywcy stawili się w liczbie dwóch tysięcy wojownicy ze wschodniego Raegen, identyfikowani z potomkami Cedrica Garthellena. Według obliczeń naukowców dzisiaj ich liczba może sięgać kilkunastu tysięcy ludzi.
Pierścień Garthellena jest przechowywany w skarbcach książęcej rodziny dar Kirian.



W posiadaniu Miji Pendragon, wykradziony z archiwów styryjskich, z pieczęcią kancelarii cesarskiej:
Cytat:
list zbuntowanych zakonników:
Komturia Bardo, dnia 10 Mai 391 r. St.


Chwała niech będzie Indrze Zwycięskiemu i Tobie, Najjaśniejszy Panie, dziedzicu potęgi Styrii.

Zakon Pana Słońca służy Panu Zwycięstwa od czasów, gdy jeszcze plemiona styryjskie walczyły ze sobą nad brzegami wielkiej Odear. Przez wieki, które minęły, Zakon służył radą, mieczem i modlitwą władcom świętego Styryjskiego Cesarstwa.
Dziś zaś chmury zebrały się nad Zakonem. Mrok ogarnia nasze myśli i rozpacz rozdziera nam serca, gdy musimy pisać te słowa, jednakże bez tego Zakon zginie, a z nim być może i Styria. W sercu Zakonu zrodziła się zdrada. Najwyżsi rangą dostojnicy zakonni przystąpili do spisku, który dybać będzie na życie Twoje, Najjaśniejszy Panie, a być może i innych, którzy Tobie służą. Nie dość mamy informacji, by podać wszystkie cele i wszystkich uczestników owego spisku. Nadmienię tylko, że dni temu dziesięć spotkali się oni w pobliskiej nam miejscowości Silberberg, na jednym z tamtejszych fortów. Wiemy ponad wszelką wątpliwość i w każdej chwili ręczymy rycerskim słowem, że na owo spotkanie przybył człowiek, który pochodzi z Easterlingów, a rozmawiano tam o pozbawieniu życia Waszej Wysokości w sposób podstępny, a także o tym, by hordy Easterlingów wtargnęły niezatrzymywane w nasze granice.
Ponad wszelką wątpliwość wiemy, że w spisku owym uczestniczy naczelny kapłan Zakonu, Drezedek, a także generał Zakonu, Regnar dar Pavenle, komtur bardzki, Anzelm Aubrycht i komtur lestecki, Torwald Preid.
Nie wiedząc, komu spośród dostojników styrgradzkich możemy ufać, ośmielamy się kreślić te słowa bezpośrednio do Waszej Wysokości, licząc na to, że uda się nam udaremnić owe nikczemne plany.
W obawie przed tym, że spiskowcy podejmą się jednak opisanych czynów, zdecydowani jesteśmy złamać zakonne śluby posłuszeństwa i wystąpić zbrojnie przeciwko naszym dowódcom. Cokolwiek się stanie, wiedzę o tym powierzamy Waszej Wysokości. Za dwa dni od teraz zdecydowani jesteśmy pojmać wyżej wymienionych podczas święta Indry Pana Słońca w Styrgradzie i oddać ich, a także siebie samych, jako że na własnych zwierzchników decydujemy się podnieść rękę, pod sąd Waszej Wysokości. O ile wcześniej nie dosięgnie nas ręka spiskowców.
Jedyne, co mamy na poparcie naszych słów, to nasze słowo rycerskie, któregośmy nigdy nie splamili kłamstwem, i honor, którego nie odważymy się splamić zdradą swojego kraju. Za nami, którzyśmy poniżej wypisali swe imiona, stoi wielu niżej postawionych rycerzy i knechtów, którzy o planach naszych dowódców nic nie wiedzą, a gotowi są oddać życie i wolność za święte Cesarstwo Styryjskie.

Niech łaska Pana Zwycięstwa będzie z Tobą, nich chroni Cię przed wrogami.

Rycerze Zakonu Pana Słońca
Aidan dar Lea
Magnus Torgren
Tiernan dar Bethle
Lambert von Landhofen
Gerard Tardenmare
Jedric Mensarioth
Ronan dar Illia
Falghar Zeghara


Oprócz tego

Ziemowit - 23-09-2007, 21:37

Egzorcyzm-zdobyła straż i oddała według misternego planu :!:
Aneks-zdobyła straż :!: :!:
"mapa"-zdobyła straż :!: :!: :!:
skarb-zdobyła straż :!: :!: :!: :!:
karteczka bonusowa dla Straży-zdobyta :!: :!: :!: :!: :!:

Buahahaha <szyderczy śmiech>

Angantyr - 24-09-2007, 01:15

Buahahahaha...khe, khe... kłaczek... :] Myśle, że gdyby potomkowie Garthallena dowiedzieli się o dotychczasowej niepodległości Raegen, czyli tego, o co walczył założyciel ich oddziału, to pierścień byłby tutaj niewiele pomocny. Przysięga czy nie, to nadal są potomkowie Raegen. :D Więc co? Fein Rasgallen zyskał prawdopodobnie kilkanaście tys. doborowych żołnierzy? Fajnie. :D

Odkryty skarb...Mmmmmmmmm Taaaaak. :mrgreen: Ciekawe co na to Kamieniec, a także Król Raegen, na którego ziemiach znaleziono to wszystko. Straż posądzona o kradzież i przywłaszczenie mienia? :D

Oj, ale fajnie było, żeby nie było, że się tylko czepiam. :P :D

Indiana - 24-09-2007, 01:31

Sam se kłaczek.
Kamieniec nawet nie kwiknie, po ich udziale w spisku na życie cesarza niech się cieszą, że jeszcze mają swoje dobra i nie siedzą w lochu :P

Co do obydwu dokumentów -
założenie było następujące - robimy jeden dokument, który może przynieść korzyści Raegen, a szkodę Cesarstwu, a drugi odwrotnie, i niech drużyny o niego walczą. Ostateczna treść tych dokumentów - bez wątpienia można było je wymyślić lepiej, tak, żeby były bardziej jednoznaczne w kontekście tego konfliktu, ale proszę o wybaczenie dla piszących tą fabułę i te teksty - zdaję sobie sprawę z niedopracowania.
Co by było gdyby - decyzja jak zachowaliby się ludzie z bagien, to decyzja MG.
Co nie zmienia faktu, że obydwa papiery mieliśmy w ręku my, nie Raegen :D

Hodo - 24-09-2007, 01:43

Angantyr napisał/a:
Odkryty skarb...Mmmmmmmmm Taaaaak. Ciekawe co na to Kamieniec, a także Król Raegen, na którego ziemiach znaleziono to wszystko. Straż posądzona o kradzież i przywłaszczenie mienia?

Oczadziałeś ? Od kiedy to poszukiwanie skarbów jest nielegalne ?

Angantyr - 24-09-2007, 01:55

Hodo napisał/a:
Oczadziałeś ?


Musze z przykrością przyznać, że tak. :P W przeciwnym razie siedziałbym z Wami do oporu, zamiast "podtrzymywać pion" przy ognisku czy ławie. :P

Hodo napisał/a:
Od kiedy to poszukiwanie skarbów jest nielegalne ?


Gdyby to chodziło o rzeczy, które zaginęły przed setkami, nawet dziesiątkami lat, to nic by w tym nie było. No, ale mamy do czynienia ze skradzionymi stosunkowo niedawno przedmiotami, które są poszukiwane przez właścicieli. Nie ma prawa mówiącego o tym, że to, co znalezione na ziemiach Państwa należy formalnie do jego władcy. Chyba powinniście to przedyskutować z przedstawicielami Raegen.
No może trochę Was wkręcam. Przecież Raegen nie wywoła Wam wojny z powodu paru artefaktów, znalezionych na swoich ziemiach, prawda? Kogo by interesował pierścień wart kilkanaście tysięcy zbrojnych? :] :P :D

Indiana - 24-09-2007, 02:24

Przedstawiciele Raegen w grze nie dowiedzieli się o pierścieniu - zostawiliśmy to jako jeden z ostatecznych siłowych argumentów, które okazały się nie być potrzebne.
Drążąc sytuację fabularną - nie jest sprecyzowane, jak prawo traktuje poszukiwanie i znajdowanie skarbów, więc to zostawiam. Rodzina dar Kirian po wybryku księżnej Eledhwen jest na cenzurowanym i ani kwiknie przeciwko cesarstwu - to pewne. My nikomu nie pochwaliliśmy się znalezionym skarbem, gdybyśmy chcieli go spieniężyć, zrobilibyśmy to po cichu i bez munduru ;) A w ostateczności - w razie problemów, zawsze moglibyśmy liczyć na 10 % znaleźnego :D ;)
Mówiąc szczerze, skarb o tej wartości został pomyślany jako sposób na uspokojenie Roweńczyków. Ale Roweńczycy uspokoili się sami :D

Angantyr - 24-09-2007, 02:43

Roweńczycy nie znaleźli tej mapy (przeszkali jaskinię ponownie, po odejściu wszystkich spod sztolni), co wyznał jeden z nich pod wpływem eliksiru, nie mieliśmy go także my, a skoro Raegen nic o nim nie wiedziało, to znaczy, że mieliście go Wy. ;) To wiedzieliśmy, a później także i Roweńczycy, więc tak łatwo byście z mapki nie skorzystali. :D :P :mrgreen:
Indiana - 24-09-2007, 02:48

Hmmm, nie zrozumiałam. Jakiej mapki? Do skarbu prowadził opis (ten z przesłuchania), a nie mapka. W każdej grupie był ktoś, kto coś o nim wiedział. Co z tego, że wiedzieliście, że jest mapka. Co z tego, że mogliśmy my ją mieć? (równie dobrze mogliście być dupy wołowe i nie zauważyć jej w sztolni - wszak jeden dokument nie został znaleziony :P ) Oczywiście, że skorzystaliśmy ze zdobytego papierka :D Oczywiście, że wydobyliśmy skarb i nikt się nie zorientował, że go mamy :P
Ortan - 24-09-2007, 19:34

Kto wiedział o tym u nas? I co wiedział? :D
Bo my (O&A) nie wiemy o tym nic. :<

Indiana - 24-09-2007, 19:43

Nie jestem pewna, ale u was wiedział chyba Illima (oryginalnie miał to być człowiek z młotkiem :P ). U Roweńczyków był to Omo, u nas - Globus, u banitów...chyba Sham. Poza tym, o istnieniu w ogóle archiwum wiedzieli Gadjung, Hodo, Ula ... a zresztą... ja poprostu chyba wrzucę treść misji do wglądu... :D
Illima - 24-09-2007, 21:17

Nic o mapce nie wiedziałem :)
Gadjung - 24-09-2007, 21:25

Yngvild napisał/a:
Poza tym, o istnieniu w ogóle archiwum wiedzieli Gadjung, Hodo, Ula ...


Off skwitowal moja pierwsza propozycje co do odwiedzenia archiwom pojdziemy rano ( propozycja byla ok ~4:30 rano )
drugą : a komu by sie chciało nieść ponton na 6 rano ( propozycja z ~5:30 ) :D

Airis - 24-09-2007, 21:27

Żeby się tylko nie okazało, że przez przypadek nikt z reageńskich nic nie wiedział ... :]
Abel - 24-09-2007, 21:31

Chyba przez ZUPEŁNY PRZYPADEK tak było.
Ulfberht - 24-09-2007, 22:00

Cesarskie psy muszą jakoś wygrywać :P :P :P
Abel - 24-09-2007, 22:14

Apropos, dzisiaj mają swoje święto: pełnia księżyca :D wyjcie pieski wyjcie!
Airis - 24-09-2007, 22:36

Jak już chcecie być złośliwi, to przynajmniej trzymajcie jakiś poziom :] :P
Indiana - 24-09-2007, 22:44

Wygląda na to, że zawiść was zżera zwyczajnie. Obojętnie, ile wiedzieliście. Byliście WSZYSCY pod tą sztolnią. Było was łącznie 20 osób! A nas czworo! Mieliście nas w garści i pod mieczem, bezbronnych. A my wyszliśmy stamtąd, wynosząc nie tylko życie, ale wszystkie cenne papiery :D Udławcie się zazdrością :D

Abel, często mi się zdarza wyć do pełni, a porównanie do psa nie jest specjalnie obraźliwe- każdy wie, że kocham psy, a dwa takie są dla mnie rodziną. Więc spadaj.

Abel - 24-09-2007, 22:51

Ja się przyznaje do jednego pieska w rodzinie, a skoro Ty się nie czujesz urażona, to ja nie czuję się w obowiązku przepraszać zwłaszcza, że to wszystko jest raczej na żarty. Ja też się nie obrażam za porównania do chanackich(dla odmiany) psów i nie widzę w tym nic złego, ot trochę dystansu do samego siebie.

Fakt, mieliśmy was w garści, ale my nie wiedzieliśmy NIC na temat archiwum. Równie dobrze mogliśmy wierzyć, że nic tam nie było poza egzorcyzmem i nie mielibyśmy powodu, aby nie wierzyć...

Indiana - 24-09-2007, 22:59

Jasne :D a dlaczego właściwie tam przyszliście? :D I dlaczego sądziliście, że skoro w zabranej Hodowi torbie nie było dokumentów, to ich nie mamy? Mieliście nas za łosi...? Wiem, ze przekonująco kłamałam pod tą sztolnią, ale to jeszcze nie powód, żeby nam wierzyć :D Naprawdę uwierzyliście, że przyszliśmy tam po ten egzorcyzm? :D :P

A o psy wcale się nie obrażam :P

Airis - 24-09-2007, 22:59

Yngvild napisał/a:
Mieliście nas w garści i pod mieczem, bezbronnych. A my wyszliśmy stamtąd, wynosząc nie tylko życie, ale wszystkie cenne papiery

Wyjaśniałam Ci już jak to wyglądało z mojego punktu widzenia ;)

I możesz mi wierzyć, że Rienowi trzęsły się ręce od pokusy, kiedy trzymał miecz na Twojej szyi. Tylko był za bardzo obowiązkowy - nie opłaca się rozpętywać wojny dla chwili osobistej satysfakcji ;)

Indiana - 24-09-2007, 23:02

Rien nie musiał mnie zabijać, żeby odebrać mi papiery :P Zwłaszcza, że tym cholernym eliksirem ułatwiliście sobie robotę :P wystarczyło odpowiednio zaszantażować :P
Airis - 24-09-2007, 23:12

Aaaaaaapff, to jednak jeszcze raz mam wyjaśniać? :roll: No dobrze - to nie było 20 na 4, bo większość tych 20 siedziała na stoku, rozmawiała i miała głęboko gdzieś co się działo fabularnie dookoła. A ja nie mogłem ryzykować, że sprawy będą wyglądać jeszcze gorzej (przy próbie ataku daje 85% szans, że któreś z Was by nam uciekło, a to oznaczało nieuchronną wojnę - Fein by mi urwał łeb, jakbym się jeszcze kiedyś pokazał w Reagen :P ). Nie wiedziałem co robić, a Wy wyraźnie dawaliście do zrozumienia swoim zachowaniem, że macie zamiar puścić nam płazem ten incydent - więc skwapliwie skorzystałem z możliwości załagodzenia sprawy.
A o jakichkolwiek dokumentach ważnych dla Reagen zwyczajnie nie wiedziałem, więc nie miałem powodu podejrzewać, że znaleźliście coś więcej niż egzorcyzm.

Wierz mi, gdyby któremukolwiek z magów (najlepiej Varthanisowi) chciało się ruszyć tyłek na polecenia moje lub Naila, to wyglądałoby to inaczej.

Gadjung - 24-09-2007, 23:12

Yngvild napisał/a:
Byliście WSZYSCY pod tą sztolnią. Było was łącznie 20 osób! A nas czworo! Mieliście nas w garści i pod mieczem, bezbronnych.


Nale nie pozwalal nam was zabic ( dowodcy sie slucha :<)

Abel - 24-09-2007, 23:16

Ja bym całe poselstwo Styrii z chęcią wybił(Globus dostał piorunem), ale to by było zbyt otwarte...
Indiana - 24-09-2007, 23:18

Rien, za opieszałość waszych magów nie możesz nas winić. Faktem jest, że było was tam 20-tu i gdybyście (mówię ogólnie) grali porządnie - jakie mielibyśmy szanse? Zwłaszcza, że jedna dobra zagrywka, i sama bym wam oddała wszystkie papiery :P

A tak serio? Co was skłoniło do tego, żeby przyjść pod sztolnię? Co powiedziała wam Ula?

Airis - 24-09-2007, 23:19

Gadjung :] Ty się lepiej nie odzywaj na ten temat, bo ja dobrze pamiętam CO robiłeś pod sztolnią.
Mianowicie NIC nie robiłeś :]

Indi, my szukaliśmy banitów i nie szliśmy wcale pod sztolnię. Ula zasugerowała, żeby iść w stronę pobliskiej miejscowości, po drodze usłyszeliśmy głosy w lesie, więc pobiegliśmy w tamtym kierunku (okazało się, że to jakiś gość krzyczący na konia :]) a potem, dyskretnie kierowani przez Ulę, dalej szukaliśmy grupy Naila, znowu biegnąc za jakimiś głosami (pewnie Wy się darliście :P ) aż trafiliśmy pod sztolnię.

I wcale Was nie winię za opieszałość magów. Winię magów :P I siebie winię, że nie wybrnąłem lepiej z tej sytuacji :P

Gadjung - 24-09-2007, 23:51

Airis napisał/a:
Gadjung :] Ty się lepiej nie odzywaj na ten temat, bo ja dobrze pamiętam CO robiłeś pod sztolnią.
Mianowicie NIC nie robiłeś :]


A co miałem robić ?
Bić nie wolno, wejść nie wolno, podyskutować co robić sie nie da bo wszyscy sie drą :<
Tylko z Ellin mozna było pogadac ^^

Hodo - 24-09-2007, 23:55

biedaczek
Varthanis - 25-09-2007, 00:00

E tam, nie słyszałeś pełnej rozmowy przy sztolni Gadjungu :D a było warto :D
Ulfberht - 25-09-2007, 00:04

z perspektywy bocznej sytuacja wyglądała jak początek Zabójstwa w Wenecji ...

jeśli tytułu nie pomyliłem ...

Gadjung - 25-09-2007, 00:08

Śmierć Wenecji :P

a tam też ływali łódką ( pontonem ) tyle ze troche krocej xD

Elin - 25-09-2007, 00:27

Eh...z tego co pamiętam Gadjung rozmawiałeś ze spora ilością ludzi- np. z Vartanisem :/.

Airis napisał/a:

I wcale Was nie winię za opieszałość magów. Winię magów :P


Jeśli chodzi o fabułę to, że mój mag przy sztolni NIC nie robił było dla niego bardzo fabularne i właściwe, ale to było juz na forum Reagen - nie każda postać ma ten sam punkt widzenia - wasze problemy mogły mnie nie zajmować wcale.

Właściwie to idąc tokiem myślenia Joanny to jakaś głupota ze strony Miji lub Riena była by jej nawet bardzo na rękę i nie zamierzała im w tym przeszkadzać (to dość logiczne że ukręcenie przez Feina głowy Rienowi było by dla niej bardzo miłym faktem.

I to wynika po prostu - z misji i z postaci.

Moja misja i cel wycieczki to była zabawa z magią wiec w tym wypadku troche bardziej niż to co cesarscy robią w sztolni interesowały mnie informacje które mogłam uzyskać siedząc sobie na trawie i rozmawiając z Vartanisem tudzież reszta banitów, bo miałam mały problem z demonem, który mi sie wywołał.

Zresztą - moje wyobrażenie Maga to mimo wszystko osoby patrzącej z góry albo co najmniej ignorującej większość rzeczy więc mag NIC nie robiący to właśnie odpowiednia osoba na odpowiednim miejscu :D

Indiana - 25-09-2007, 00:27

Chrzańcie się, wasze szczęście, że z pontonu schodziło powietrze :P Bo byście sobie posiedzieli pod tą sztolnią jeszcze :P

To Ula was bardzo dyskretnie kierowała...

Bez dwóch zdań, fabuła była pełna niedopracowań. Niestety, formuła "improwizacja" nie sprawdza się w tym wypadku. Plan był inny. Miałam nadzieję, że godzina 12 wzbudzi wasze podejrzenia i zaczniecie się interesować, co mamy zamiar zrobić wcześniej. W razie czego, był plan, że Ula wam powie, że podsłuchała, dokąd i po co idziemy.

Ale i bez tego, Rien, mogłeś to wygrać :D Jednym ruchem :D

Airis - 25-09-2007, 01:05

Niestety, nie widzę, jakim jednym ruchem mogłem to wygrać. :P

Elin, ja rozumiem, że dla Twojej postaci siedzenie i gadanie z Varthanisem mogło być fabularnie usprawiedliwione. Ale chyba Rien ma prawo być wkurzony na Joannę, że nie zechciała się ruszyć akurat kiedy była potrzebna, prawda ? :)

Indiana - 25-09-2007, 01:14

Hmmm, właściwie to były dwa takie ruchy :P Za jeden kapitan z pewnością zabiłby Riena :P ;)
Ale chodzi mi o to, że skoro już wyknuliście ten cholerny eliksir, to trzeba to było wykorzystać. Skoro już trzymałeś mi miecz na gardle, to nie ode mnie trzeba było żądać odpowiedzi, tylko kogoś innego zaszantażować :P Względnie na odwrót :P

Airis - 25-09-2007, 01:24

Ale nie mogłem Was szantażować będąc oficjalnym wysłannikiem Reagen - czy to nie oczywiste ? Zdecydowaliśmy się na wyciągnięcie Was przemocą z tej sztolni tylko dlatego, że Varthanis miał Wam wyczyścić umysły tak, żebyście się nigdy nie dowiedzieli o naszym udziale w tym wszystkim. W momencie, w którym okazało się, że Varthanis wcale nie chce współpracować i nie reaguje na prośby o pomoc jedynym wyjściem było jakoś załagodzić sytuację.

Wiesz, my na Waszym miejscu po prostu zerwalibyśmy negocjacje po czymś takim - i tego się bałem.

A kapitan i tak wyglądał, jakby chciał zabić Riena, nie wiedzieć czemu :P

Varthanis - 25-09-2007, 01:31

Smierć W Wenecji jak coś :D :P aha, z Raegen nie miałem już wiele wspólnego, a z Joanną łączył mnie pewien zyskowny interes, to dlaczego do cholery miałbym się waszą sprawą interesować? (na dodatek za darmo!) :mrgreen:
Indiana - 25-09-2007, 01:43

Varthanisie, a nie wpadło ci do głowy, ze mogliśmy mieć coś cennego, o czym nie wiesz? :P I tym sposobem nie zarobiłeś paru dodatkowych tysięcy leżących w starym piecu :P
Pomijając fakt, że mogliśmy jednak miec ten rytuał :D :D

Rienie, kapitan bezwzględnie powinien cię za to zabić :P Na twoje szczęście zdążyłeś przeprosić :P

Airis - 25-09-2007, 01:50

Kapitan nie chciał mnie zabić, bo miał do mnie prośbę i liczył na to, że ją spełnię, co z radością uczyniłem :D . Był to chyba jedyny moment na fabule kiedy ktoś mnie naprawdę całkowicie zaskoczył :D

Swoją drogą ta gwardzistka to ma dziwny gust. Rien jest znacznie ciekawszy od kapitana :P

Indiana - 25-09-2007, 02:16

Łeee, Rien był mocno zniewieściały :D :D Nawet utrzymać mnie nie potrafił :P
Cholera, jak Rien mnie prosił o wybaczenie, powinnam kazać mu ryć się....

Airis - 25-09-2007, 02:18

Byłaś zbyt miękka, wybaczyłaś mu bez żadnego problemu :D A już się przygotowywałem do pojedynku po negocjacjach.
Indiana - 25-09-2007, 02:22

:roll: Punkt dla ciebie... racja, trzeba było mu wtłuc.... Rzecz w tym, że Rien w sumie nic mi nie zrobił :D No, gdyby jednak wyciągnął te dokumenty, to co innego :P
Varthanis - 25-09-2007, 17:00

Aha, a nie pomyślałaś że kasa kasą, ale Varthanis nie będzie nadstawiał D... jeśli może ponwnie coś schrzanić? ryzyko zawodowe, Indi :P a co do rytuału... jak byście nie oddali, demon zrobiłby małą rozróbę, więc wasza była w tym brocha żeby wedle własnej woli oddać lub nie oddać mi rytuału. Moglibyście nie oddać, ale demon zrobilby wam z D... jesień średniowiecza, a ja bym spieprzył przez portal, i prędzej czy później jakiś egzorcyzm czy rytuał opracował dla świętego spokoju :D
Hodo - 25-09-2007, 17:54

Mylisz się Rienie, byłem już przygotowany żeby cie poturbowac, gdybys sie posunał z Yngwild za daleko :P A na tamten pomysł z eliksirem wpadłem później :P No i po negocjacjach zginąłbyś Rienie z mojej ręki, gdybys nie próbował mnie ratowac swoim eliksirem ;)
Abel - 25-09-2007, 20:25

Airis napisał/a:
I wcale Was nie winię za opieszałość magów. Winię magów :P I siebie winię, że nie wybrnąłem lepiej z tej sytuacji :P


Tłumacząc łopatologicznie: mogłem Ci co najwyżej piorun zesłać

Indiana - 25-09-2007, 22:08

Jestem wzruszona, kapitanie :D Taka troska o swoich żołnierzy :P ;)

Varthanis, jak sądzisz, dlaczego oddaliśmy (chcieliśmy znaczy) oddać wam ten egzorcyzm bez walki? Bo nam na nim nie zależało :P Tam były cenniejsze rzeczy, które w pośpiechu czytaliśmy w środku przy resztce świeczki :P A demon chciał się dobrać do dupy tobie i Larixowi, nie nam :P

Ablu... Twoje cholerne pioruny mi spędzały sen z powiek, więc "co najwyżej" jest nie na miejscu :D Jak uciekałam Rienowi, bez problemu byś mnie tym trzasnął :D :P

Varthanis - 25-09-2007, 22:45

Czyli sądzisz że gdyby demon zabił nas dwóch, poszedłby sobie do domu? :P mówiłem że mogłem spieprzyć przez portal i coś nabazgrać zanim demon by mnie znalazł (pewnie po drodze by troche poniszczył for fun, ale szczegół) a byłby zły z powodu tej ucieczki i mógłby namieszać również u was ;P prosze o uważne czytanie ;P
Indiana - 25-09-2007, 22:57

Zawsze czytam uważnie. W przeciwieństwie do niektórych, którzy nie przeczytali co dokładnie mają z tym demonem uczynić.... :P
Nie, jasne, że demon by narozrabiał. Ale po pierwsze, w kontekście powierzonych nam zadań - to byłby pikuś. Po drugie, jakoś by się później znalazło zdolnego maga, który z pomocą Joanny posłałby demona do diabła. :)

Varthanis - 25-09-2007, 23:40

no niby była opcja zamknięcia go gdzieś ale mogła w rezultacie skończyć się moją skromną osobą na ścianie, co niespecjalnie mnie kusiło :P nikt nie zlecił mi też żądnego cennego przedsięwzięcia zamknięcia czorta dla niego... aha, i nie jesterm żadnym pieprzonym demonologiem, tylko nekromantą ;P nie że nic o nich nie wiem, ale nie wdaję się w żadne konszachty z nimi - ja tu tylko ożywiam trupy :P
Gadjung - 25-09-2007, 23:40

Varthanis napisał/a:
Czyli sądzisz że gdyby demon zabił nas dwóch, poszedłby sobie do domu? :P mówiłem że mogłem spieprzyć przez portal i coś nabazgrać zanim demon by mnie znalazł (pewnie po drodze by troche poniszczył for fun, ale szczegół) a byłby zły z powodu tej ucieczki i mógłby namieszać również u was ;P prosze o uważne czytanie ;P


Te Demon gonił Larixa nie ciebie :D

Varthanis - 25-09-2007, 23:42

jakby dogonił larixa, goniłby mnie :P nie sądzisz że wolałby się pozbyć swojego biletu powrotnego? :P
Indiana - 26-09-2007, 00:04

Świetna dyskusja :D
Varthanis, ja mówię o tym, że miałes opisane, jak czorta uśpić, a chyba zapomniałeś, albo niedoczytałeś :P
Wiedziałeś też o archiwum i o tym, że może tam być coś na czorta :P

Elin - 26-09-2007, 00:11

Yngvild napisał/a:
Po drugie, jakoś by się później znalazło zdolnego maga, który z pomocą Joanny posłałby demona do diabła. :)


A niby kto by mi za to zapłacił ?

Vartanis i jego całkiem żywa osoba była ważna częścią mojego zainteresowania wskrzeszoną Candis (bez demona w komplecie).

Varthanis - 26-09-2007, 00:15

a wiedziałem? Nie miałem o tym żadnego dokumentu o_O
Indiana - 26-09-2007, 00:28

Varthanis... Co dostałeś od Offa/mnie przed fabułą...? Tak z ciekawości....
Bo ode mnie do Offa z datą 18-09-2007poszedł w mailu nastepujący tekst adresowany do ciebie:

Cytat:
Varthanis – gdy tylko medium przekroczy granicę wymiarów, poczujesz drgnięcie energii. Wtedy jeszcze nic się nie będzie działo.
Drugi sygnał odczujesz, kiedy dusze wrócą do ciał. Poczujesz niesłychanie mocno czyjąś obecność. Ale jeszcze wtedy będziesz przekonany, że to Candice, która wszak była psioniczką, jej aura z pewnością więc musi być mocna.
Candice zbudzi się, zacznie witać się z ludźmi, patrząc im głęboko w oczy. Gdy dojdzie do Elin, ta zacznie wrzeszczeć. Dopiero wtedy podejdziesz do Candice (lub ona do ciebie) – gdy jej dotkniesz, natychmiast wyczujesz, co się święci.
Ściągnąłeś demona.

Cała twoja wiedza o demonach jest nie za duża, rzadko się z nimi stykałeś. Ale jednak jesteś magiem wysokiej klasy i wiesz sporo. Wiesz na przykład to, że osoby pod urokiem demona są ogromnie odporne na ciosy i magię (ich żywotność wzrasta nieraz nawet dziesięciokrotnie). Wiesz także, że osoba, w której usadowił się demon, jest niema nie do zabicia. Za pomocą specjalnych, obłożonych egzorcyzmami ostrzy da się taką osobę uśmiercić, ale demon wówczas i tak przeniesie się na osobę, która zabiła poprzedniego opętanego. Demona można się pozbyć (tj. odesłać w inny wymiar)specjalnymi egzorcyzmami, ale żadnego takiego nie masz. Potrafiłbyś jedynie go tymczasowo uśpić. Uśpienie wymagałoby rzucenia zaklęcia na jakiś przedmiot, a następnie zawieszenie tego przedmiotu na szyi opętanego. Aby zaklęcie zawarte w amulecie zadziałało, musi pomóc to samo medium, które otworzyło portal dla demona. Tylko ta osoba jest w stanie komunikować się z wolą demona. Dotykając opętanego i recytując to samo zaklęcie, które zostało rzucone na amulet, spowoduje sprzężenie zaklęcia z umysłem demona. Po kilkunastu minutach wola demona osłabnie, aż w końcu zaniknie. Ale odrodzi się natychmiast po zdjęciu amuletu. Amulet osłabnie samoczynnie po 24 godzinach.

W tym czasie koniecznie musisz zdobyć egzorcyzm.
Z rozmaitych przeczytanych książek przypominasz sobie również, że istnieją egzorcyzmy pozwalające panować nad demonami... To by dopiero było coś...

Znane ci archiwa, w których z pewnością znalazłbyś coś o demonach, są w Bargail, stolicy Raegen, w Minnesare na południu Raudarii, w legendarnym archiwum w podziemiach stolicy Mortheimu, w stolicy Mittum, oczywiście w Styrgradzie, w górach Arhebar. Istnieje także mnóstwo innych mniejszych archiwów, gdzie znaleźć można istne skarby. Niewykluczone, że w tak wyjątkowej okolicy jak Silberberg, także jakoweś kiedyś istniało.


Droga Joanno, po znalezieniu pewnego skarbu stac by nas było na twoją pomoc. :)

Elin - 26-09-2007, 00:35

Stwierdzam, że Candis przywiała sie z nami wielkim krzykiem wraz z machaniem rączkami i nóżkami, a nie patrzeniem w oczy :D

[ Dodano: 2007-09-25, 22:36 ]
Ale to akurat dla powyższego sporu nie istotne :D

[ Dodano: 2007-09-25, 22:48 ]
Yngvild napisał/a:
Droga Joanno, po znalezieniu pewnego skarbu stac by nas było na twoją pomoc. :)


Skarb ?! To jakies nie uczciwe pieniądze ;)

[ Dodano: 2007-09-25, 22:52 ]
Poza tym przyznała bym tym samym, ze to dla pieniądzy,a na to moja reputacja nie mogła sobie pozwolić ;)
Że niby co ? Miała bym straży, czy tez ludziom z dworu Reagen, postawić warunek ze wykonam rytuał odpędzający demona jeśli mi odpowiednio zapłacą, a nie ze względu na to, ze mam wyrzuty sumienia, jako że zostałam zmuszona przez grupę zbrojnych do odprawienia rytuału przywołania tego "okropnego złego demona" i chce teraz naprawić swój błąd i uratowac świat ?
Bez sensu :D

Varthanis - 26-09-2007, 00:54

Aha, spoko... No ja dostałem treśc obu moich listów i misję ze wskrzeszeniem Riga, oraz rytuał przywrócenia z martwych - o zakłóceniach usłyszałem od Offa jak kończyłem rytuał, więc powypraszałem magów, druidów, kapłanów i co tam jeszcze - później było tylko gorzej, ale dokończyłem rytuał i Candice powrzeszczała, a później łup! - Demon :/

Elin, kasa od Riga i Edrica jest ciułana, później wyślą Varthanisowi, a on rozdzieli ją stosownie :P 1000 lintarów czystego zysku dla Joanny :D

Rin - 26-09-2007, 01:22

Varthanis napisał/a:
Elin, kasa od Riga i Edrica jest ciułana, później wyślą Varthanisowi, a on rozdzieli ją stosownie :P 1000 lintarów czystego zysku dla Joanny :D


Spokojnie :D straż z takiej jednej placówki wybiera/wybierała się po pewien skarb :D Ciekawe czy myśleli, że to pójdzie bez niespodzianek :D

Indiana - 26-09-2007, 01:26

Ekhm... Straż juz się wybrała po skarb :D Teraz może go tylko spienięzyć :P
Rin - 26-09-2007, 01:34

Co za różnica :D Skarb daleko nie wypłynie poza placówkę...jeśli straż będzie chciała wybrać się do kupca, będą mieli niespodziankę...jeśli kupiec przyjdzie do straży...będzie miał niespodziankę po wyjściu z niej :D (albo nie...żaden kupiec z kasą nie wejdzie na teren placówki ;D )
Hodo - 26-09-2007, 01:36

Taak ? Ciekawe bardzo
Elin - 26-09-2007, 01:49

Nie to zebym kwestionowała umiejętności Gwardi Cesarstwa Stryrii, naszego wielkiego sojusznika, ale czy przypadkiem nie gwizdnęli wam jakiś czas temu świętego artefaktu decydującego o losach Cesarstwa ?
Kradzież pieniędzy kupcowi nie brzmi przy tym szczególnie imponująco (tym bardziej nieprawdopodobnie)

Indiana - 26-09-2007, 02:08

Jasne. Tak gdybać to ja też sobie potrafię. Liczą się efekty dokonane :P
Artefakt wylądował w Styrgradzie? Wylądował.
A zasadniczo wasze postacie nawet nie wiedzą, że w rękach Strazy jest jakiś skarb :P

Angantyr - 26-09-2007, 14:20

Jak to nie? :D Wiedza, że macie "mapkę" do skarbu, więc będa Was obserwować. A jeśli jakiś kupiec będzie akurat wchodzić na teren placówki nie umknie to ich uwadze. :P
Ciekawe ilu z tych kupców nalezałoby do Gildii? ;)

Jest tak pieknie pochmurno! :D :D :D

Rin - 26-09-2007, 14:25

Straż działa jak pułapka feromonowa ;) Przyciąga kupców z kasą...Po co nam skarb? Potem by trzeba jeszcze kupca szukać :P
Indiana - 26-09-2007, 14:32

Angantyr napisał/a:
Wiedza, że macie "mapkę" do skarbu, więc będa Was obserwować.


Angantyrze, chyba nadal nie rozumiesz. Jacuś i Kulbert poszli po skarb we dwóch, kiedy wy usiłowaliście się nam podkradać pod obóz :P :P Skarb leży ukryty w halli zajazdu Villsvin :D
Hmmm, kto powiedział, że kupiec. W sumie muszę do Styrgradu pojechać, jakiś raport zdać. Mogę spieniężyć wtedy ten pucharek :) Potem miałam w planie poprosić o przeniesienie do Straży pod Silberberg, bo podobnie jak Rien, mam wyżej uszu polityki w stolicy :P O ile pan kapitan się zgodzi :P (jak się nie zgodzi, odkupię od Miji resztę eliksiru :P :P ;) )

Airis - 26-09-2007, 15:29

Yngvild napisał/a:
O ile pan kapitan się zgodzi :P (jak się nie zgodzi, odkupię od Miji resztę eliksiru :P :P ;) )

Interes kwitnie :D

Indiana - 26-09-2007, 15:31

Pewnie :D Może zmienicie profesję? :P
Airis - 26-09-2007, 16:43

Kuszące, ale raczej nie ;)
Varthanis - 26-09-2007, 18:35

No, wracając do tematu - czytam dokładnie :D
Angantyr - 27-09-2007, 02:36

Oj Indi, ale przecież oni by Tobie nie pozwolili odejść ot tak bez pożegnania. :D W tym już ich broszka, żeby wywęszyć kiedy i gdzie znikniecie i co z tego może wyniknąć.

A myśmy tak pędzili, żeby tylko zdążyć Was dogonić. :mrgreen: Bywa. :] :P

Indiana - 27-09-2007, 03:09

My pędziliśmy, żebyście nas nie dogonili :P Poza tym, jak już nas dogoniliście - to jeszcze mieliśmy mapę, a nie skarb :P I stracha, że zaraz dostaniemy po pysku i nici ze skarbu :D :D

Cytat:
Oj Indi, ale przecież oni by Tobie nie pozwolili odejść ot tak bez pożegnania. :D W tym już ich broszka, żeby wywęszyć kiedy i gdzie znikniecie i co z tego może wyniknąć.

Tego nie rozumiem. Jacy oni? :P

Rin - 27-09-2007, 03:22

Yngvild napisał/a:
Tego nie rozumiem. Jacy oni? :P


Rigo i Edric (+ Candice, ale to już zależy ile czasu minęło by od jej wskrzeszenia)...Borys chyba przeszedł na wcześniejszą emeryturę ;)

Indiana - 27-09-2007, 03:30

Hmmm, chcecie powiedzieć, że nie dojadę do Styrgradu? ... No, ale to chyba z czystej zemsty, bo przecież o samym skarbie nic nie wiecie :P No i jakoś muszę dowieźć pakt zawarty z Raegen.
To ja chyba poproszę kapitana o eskortę... :-P
Kapitanie.... :D

Angantyr - 27-09-2007, 03:52

Nie wiedza, że macie skarb, ale wiedza, że przechowujecie "mapkę", więc reszta sama się nasuwa. :P :D
Indiana - 27-09-2007, 04:24

Ok, punkt dla Ciebie.... :D Ponawiam prośbę o eskortę... :D
Rin - 27-09-2007, 11:45

No dobra...ale w placówce macie mniej osób niż my możemy sobie "na zewnątrz" załatwić :D

...ale tak w ogóle to jestem za eskortą :) łatwiej po kolei atakować dwie mniejsze grupki niż jedną wielką naraz ;)

Grettir - 27-09-2007, 13:25

Rin napisał/a:
Borys chyba przeszedł na wcześniejszą emeryturę ;)


Nie chwal dnia przed zachodem słońca ;-)

Indiana - 27-09-2007, 14:19

Rin napisał/a:
No dobra...ale w placówce macie mniej osób niż my możemy sobie "na zewnątrz" załatwić :D

...ale tak w ogóle to jestem za eskortą :) łatwiej po kolei atakować dwie mniejsze grupki niż jedną wielką naraz ;)


Dobra dobra, nie wiem, ilu załatwisz, chętnych do zadarcia z Cesarstwem i Raegen - bo to też interes Raegen, zeby pakt dotarł do Styrgradu :P
Poza tym - ryj się, jeden nasz Strażnik jest wart pięciu waszych obwiesiów :D :P

Swoją drogą :D wychodzi nam tu epilog do epilogu :D :D

Grettir - 27-09-2007, 14:56

Yngvild napisał/a:
jeden nasz Strażnik jest wart pięciu waszych obwiesiów :D :P



Większej bzdury w życiu nie słyszałem ;)

Indiana - 27-09-2007, 15:38

To dlatego, że słabo słuchasz sam siebie :P :P :P
Grettir - 27-09-2007, 15:51

Powiedz roweńczykowi, że plecie bzdury ;) zobaczymy jak skończysz



Słyszałem o bitwie pod Termopilami ;-) 300 roweńczyków na milion cesarskich psów ;) Taki cesarski honor u nas to zawsze się walczy 1v1 ;-)

Indiana - 27-09-2007, 15:58

Mówię Roweńczykowi że plecie bzdury :D :D I na kant mi naskocz, kozacki psie :P ;)

A o tej bitwie to dość kiepsko cię w szkole uczyli... O ile w ogóle cię uczyli, bo wygląda, jakby twoja wiedza opierała się na karczemnych plotkach :P ;)
Coś ci się pomyliło odnośnie tej przewagi :D Jak pamiętam ostatnio to nas było czworo na was jakichś dwudziestu. Więc ryj się, Roweńczyku :D :P
Poza tym, to wy mi tu grozicie przewagą liczebną :P
Cytat:
w placówce macie mniej osób niż my możemy sobie "na zewnątrz" załatwić :D

Grettir - 27-09-2007, 16:11

Widać, że cesarstwo wymazuje z historii niewygodne dla nich fakty ;-) A w tej bitwie na bramie polowej było jedynie 4 roweńczyków więc 1v1 ;-)
Indiana - 27-09-2007, 17:09

Jasne jasne :P Gliwicka (roweńska) falanga... :roll: Gdybyśmy mieli tylko takich przeciwników... :roll:
Jedyna taka bitwa była na Widmowym Bastionie w Górach Sowich za czasów Justyna Zdobywcy. Ale wtedy Bastionu bronili absolutnie wyjątkowi ludzie :D I krasnoludy :D I jedna wyjątkowa elfka :D ;)

Taaa, czterech was było... Reszta przyszła tam na piknik :roll: I kto spod Bramy musiał spieprzać...? :D :P Bo raczej nie my... :roll:

Rin - 27-09-2007, 17:11

Grettir napisał/a:
A w tej bitwie na bramie polowej było jedynie 4 roweńczyków


A nie 2? Ty i Nadia :D więc 2 cesarskie psy na jednego roweńczyka ;-)

Edit:
No tak...zapomniałem, że w cesarstwie geografii nie uczą...dla nich wszystko co nie ze styrii to Rowenia ^^

Grettir - 27-09-2007, 17:17

Ja nie spieprzałem ;) odszedłem jako bohater ;) a Ci spod bastionu to racja byli wyjątkowi, a najbardziej Heimdall, Shamaroth i Bożydar, którzy następnie uwolnili góralkę, a no i z jakąs tam Indariel pokonali piratów ;-) oni chyba z miasta Gleitz ;-)
Varthanis - 27-09-2007, 17:42

*OGŁOSZENIE*

Najemny mag oferuje swoje usługi w napadach/rabunkach/szantażach
bonusowo włada grobowym humorem i całkiem szybko ucieka

Cennik:
Szantaże: 30 lintarów od osoby niemagicznej, 50 od magów plus 10 za każdy poziom
Napady: 20 lintarów za godzinę, w przypadku rabunku, część zrabowanego skarbu

I ŻADNYCH DEMONÓW

;-)

Omo - 27-09-2007, 18:02

Humorem nie tylko grobowym wladasz :lol: ;-)
Ulfberht - 27-09-2007, 18:20

nazwałbym to ... wieczorkami :)
Indiana - 27-09-2007, 18:23

Cytat:
Grettir napisał/a:
A w tej bitwie na bramie polowej było jedynie 4 roweńczyków


A nie 2? Ty i Nadia :D więc 2 cesarskie psy na jednego roweńczyka ;-)

Oczywiście.... :roll: Bo tylko dwóch miało dość odwagi by w ogóle stanąć do walki. Reszta dalej konie chędoży w stepie szerokim :roll:
I dali się spławić obietnicom na słowo. A już myślałam, że zażądają natychmiast pomocy finansowej ( w sumie po to był ten skarb :P )Ale z drugiej strony... Fakt, mogli tylko prosić i to grzecznie ...

Cytat:
No tak...zapomniałem, że w cesarstwie geografii nie uczą...dla nich wszystko co nie ze styrii to Rowenia ^^

Chyba ci się ze strachu coś pomyliło. To kozak się doliczył czterech swoich, nie ja czterech Roweńczyków.
Cytat:
A w tej bitwie na bramie polowej było jedynie 4 roweńczyków więc 1v1 ;-)

Najwyraźniej z liczeniem równie ciężko u was jak z nauką historii ... :roll:

Varthanis - 27-09-2007, 18:30

wieczorkami mówisz? w sumie tam też ciemno jak w... grobie :D
Grettir - 27-09-2007, 19:18

Yngvild napisał/a:
Cytat:
A w tej bitwie na bramie polowej było jedynie 4 roweńczyków więc 1v1 ;-)

Najwyraźniej z liczeniem równie ciężko u was jak z nauką historii ... :roll:


ekhm...Ja, Nadia, Tomus(znaczy się Omo) i demon

To w Styrii matematyki nie uczą ;)

Indiana - 27-09-2007, 19:26

Ja cię chrącholę... :roll: :roll: :roll: Naucz ty matematyki Edrica i nie zawracaj mi gitary :P ;) To on uznał że dwóch i zwalił to na mnie. A ja kąd niby mam wiedzieć, kto z tej hałastry był Roweńczykiem a kto nie? Wszystko było jakąś zbieraniną z choinki urwaną :P
Grettir - 27-09-2007, 19:32

Wolę być z tej choinki niż z Cesarskiej budy ;-)
Rin - 27-09-2007, 19:45

To chyba był Tomir, to po pierwsze :D

Po drugie...nie mam pojęcia skąd pochodzi...to, że uratowałem go w Rowenii nie czyni go Roweńczykiem...

Skąd pochodzi Demon również nie mam pojęcia...

Yngvild...a nauczycielki w podstawówce nigdy Ci nie mówiły, żeby nie ściągać z błędami :D

Grettir - 27-09-2007, 19:49

Tomir mówił, że jest roweńczykiem (tak mi sie wydaje ) a gdy nad moim grobem zapytaliście się kim jest Demon to Nadia odpowiedziała Ci : "najlepszy roweński szermierz" ;-)
Rigo - 27-09-2007, 19:51

powiem tak pieprzycie... :-P
edric z rigiem zastosowali taktyczny odwrót i reszta nie jest ważna ;p
a gdybyśmy nie uciekli to i tak byście dostali po dupie, po prostu nie chcieliśmy wam krzywdy zrobic. :mrgreen:

tak poza tym o jakiej matematyce wy mówicie :-P jeden, dwa, trzy,wiele ,więcej.... w cholere :-P

Rin - 27-09-2007, 20:01

Rigo napisał/a:
gdybyśmy nie uciekli to i tak byście dostali po dupie, po prostu nie chcieliśmy wam krzywdy zrobic. :mrgreen:


No właśnie...mówiliśmy Wam już wcześniej, że teraz chcemy żyć uczciwie z uprawy roli ;-) ale Wy oczywiście musicie mieć niesprawne wybaczanie, co? :-P

Indiana - 27-09-2007, 20:05

Już sobie wyobrażam ten obrazem - Rigo i Edric jako szczęśliwa para, żyjąca cicho i spokojnie z uprawy roli gdzieś na roweńskich stepach... :roll:
Jak wy będziecie żyć spokojnie z uprawy roli, to ja zostanę dwórką cesarską... :roll:
Wybaczanie? Nie, misie bławatne :D Niektórych rzeczy się nie wybacza :D (np. próby uduszenia mnie tarczą, Rigo ;) ;P)

Rigo - 27-09-2007, 20:14

Yngvild napisał/a:
róby uduszenia mnie tarczą, Rigo ;) ;P)


trzeba sie było rzucać :-p ? jakbyś leżała spokojnie jak pan bóg nakazał to by ci sie nic nie stało :mrgreen:

Yngvild napisał/a:
Rigo i Edric jako szczęśliwa para,

nie pozwalasz sobie za dużo czasem ? :-P

Indiana - 27-09-2007, 20:20

Cytat:
nie pozwalasz sobie za dużo czasem ?

:mrgreen: :mrgreen: Nie, bo co? :D

Hodo - 27-09-2007, 21:07

Skarb jest bardziej niż bezpieczny w drodze do Styrgradu ;) Poselstwo powinno przecież pojechac w całości, zdac sprawę Cesarzowi. Nie ruszy nas jakaś zgraja obszarpańców.

Rigo i Edric ? No w sumie takie ciągłe uciekanie musi zbliżac... :P

Grettir - 27-09-2007, 21:14

No tak wspólna służba w armii też może zbliżyć ;-) Rien miał rację o tym romansie, dlatego do zabiłeś :-P
Varthanis - 27-09-2007, 21:57

Taktyczny odwrót® to mój patent z karty postaci sprzed nieco ponad 2 lat! zastrzegam sobie prawa! XD
Rigo - 27-09-2007, 22:08

Yngvild napisał/a:
:mrgreen: :mrgreen: Nie, bo co? :D

Hodo napisał/a:
Rigo i Edric ? No w sumie takie ciągłe uciekanie musi zbliżac... :P

ryjcie sie :-P

Grettir - 27-09-2007, 22:12

Zauważ, że łatwiejszy do powstania jest związek kobieta-mężczyzna , niż mężczyzna-mężczyzna ;) ale o tym już kiedyś Rien prowadził rozmowę, potem ktoś go zabił xD
Airis - 27-09-2007, 22:14

Cytat:
Rien miał rację o tym romansie, dlatego do zabiłeś
O przepraszam, zabił mnie ten parszywy zdrajca Jaskier :P Za zupełnie inny romans ^^
Ulfberht - 27-09-2007, 22:18

Straż i Reagen coś ostro romansowali :P
Indiana - 27-09-2007, 22:22

Grecio, żeby cię swędzą? :D Ani chybi w ryj chcesz, roweński obwiesiu :P
Rin - 27-09-2007, 22:38

Yngvild po prostu potrzebuje tej krasnoludzkiej czułości :D

A Edric i Rigo uciekali zawsze osobno, co chyba psuje tą Waszą koncepcję...Nie to co taka Yngvild która bez Hoda nie wytrzyma...

Yngvild napisał/a:
Potem miałam w planie poprosić o przeniesienie do Straży pod Silberberg
(...)
O ile pan kapitan się zgodzi :P (jak się nie zgodzi, odkupię od Miji resztę eliksiru :P :P ;) )

Ulfberht - 27-09-2007, 22:39

Odwazne słowa :)
Grettir - 27-09-2007, 23:01

Indi przecież to jest rozmowa o prawdziwych uczuciach nie masz sie czego wstydzić ;-)
Hodo - 27-09-2007, 23:42

Zaraz polecą kufle :-x Yngwild i Hoda łączą wyłącznie stosunki służbowe. Wyłączając sytuację, gdy byli pod działąniem eliksiru :P Chociaż to były normalne zdrowe kontakty. Nie to co w grupie pastuchów z Rowenii
Indiana - 27-09-2007, 23:47

Chyba się wam, chłopaki, życie znudziło.... :angry: :angry: :angry: :angry:
To, że ktoś mi czegoś dolał do napoju, nie znaczy, że mam w zwyczaju romansować z dowódcami, albo że gustuję w krasnoludach!!!
Następny, który się z tym wyrwie, ma w pysk.... :angry: :angry: :angry: :angry:

Grettir - 27-09-2007, 23:52

Hodo napisał/a:
Yngwild i Hoda łączą wyłącznie stosunki służbowe


a służba trwa 24h na dobę więc wchodzi na teren życia prywatnego, no ale to czysta spekulacja ;-)

Hodo - 27-09-2007, 23:58

Strażnik służbie nie ma życia prywatnego, dlatego nigdy nie pokonacie Straży pastuchy chędożone
Rigo - 28-09-2007, 00:04

Indi jaki bulwers xDDDD
Varthanis - 28-09-2007, 00:10

chłopaki, brak wam polotu... Jak dla mnie to większym problemem jest zatwardziały konserwatyzm straży - Strażacy, weźcie next time maga, bo w przeciwieństwie z reageńskimi dyplomatami nie miałem z wami powodów do dyskusji :D bezmyślne osiłki ;P Burżuj Varthanis nie zgadza sie z wizerunkiem głupawego obwiesia i patrzy na was z góry :P
Indiana - 28-09-2007, 00:15

Varthanis, z grających magów jeden był Chanem, druga Rowenką, trzecia maginią z Raegen, a czwarty nekromantą... Kogo mieliśmy zatrudnić?...
Poza tym... zatrudniać maga po to, żebyś miał z kim dyskutować...? :P

Abel - 28-09-2007, 18:13

Rin napisał/a:
Straż i Reagen coś ostro romansowali


A ja się ośmielę dodać, że baaardzo ostro :-P

"Nie pokonasz miłości, nie zwyciężysz jej w sobie-to wiesz..."

Ale wtedy pociesznie buraczka spaliliście :-P
Yngvild napisał/a:
Kogo mieliśmy zatrudnić?...


Oczywiście, że mnie! Miły, młody kompetentny, biegle włada magią oraz paroma językami. Potrafi na dodatek stwarzać takie pozory, o które by siebie nie podjżewał.

Varthanis - 28-09-2007, 21:10

zatrudnić? uczyć się, a nie zatrudniać! ;)
Alathien - 28-09-2007, 21:56

Yngvild napisał/a:
druga Rowenką

Wypraszam sobie, Candice w tej drózynie wogóle nie zalezało na Rowenii, sama do końca nie wie skąd pochodzi, bo elfiej wyspy się wyżekła ;p

Rin - 28-09-2007, 22:23

Alathien napisał/a:
Yngvild napisał/a:
druga Rowenką

Wypraszam sobie


Przykro mi to mówić Candice...ale Yngvild chyba nie o Tobie mówiła :D Po prostu Cię pominęła :P

Alathien - 28-09-2007, 22:28

a, racja ;p a to też wypraszam sobie pomijanie mnie ;-)
Shamaroth_Glupi - 29-09-2007, 13:49

Yngvild napisał/a:
gustuję w krasnoludach!!!


wiedzialem! :D


Rigo napisał/a:
Indi jaki bulwers xDDDD



umarlem, Rigo xD xD xD xD :D :D

Varthanis - 29-09-2007, 15:08

Sham, to juz było wredne dziennikarskie zagranie XD nie polecam sie w SG pojawiać XD
Shamaroth_Glupi - 29-09-2007, 15:21

Varthanis napisał/a:
Sham, to juz było wredne dziennikarskie zagranie XD



ba,mam zamiar isc na studia dziennikarskie,to musze cwiczyc przerozne prowokacje :P Varthanis,co tam masz xD?

Indiana - 30-09-2007, 11:21

Candice, mówiłam o Nadii :D Ciebie siłą rzeczy nie mogliśmy zatrudnić przed grą, bo byłaś trochę nieżywa :D :D :D ;)

Abelku, chanie chędożony, to, że ty masz przegwizdane tak u gwardzistki jak i u kapitana, to już wszyscy wiedzą :P Jeszcze słowo i ci załatwię specjalne względy na przesłuchaniach w siedzibie wywiadu, dokąd cię odesłano :P Jedyny romans Styrii i Raegen został uzewnętrzniony podpisaniem paktu. Więc nie wiem, o co ci chodzi.

Sham, a ty po prostu masz po ryju za manipulację prasową :P

Cytat:
zatrudnić? uczyć się, a nie zatrudniać! ;)

Varthanis, czego? :D Ściągania demonów? :P Ryj się :P

To był tylko malutki bulwers :P ;)

Abel - 30-09-2007, 11:51

Hmmm, a ja mówiłem o romansie wewnątrzstyryjskim, a nie o przyjaźni między narodami.
Varthanis - 30-09-2007, 19:19

No cóż - mag NIE myli się tylko raz ;P zwłaszcza jeśli dobrze ucieka :D (ach, ta skromność XD)

Sham, stosuj sztuczki z prawdy, przeprowadzając rozmowę z kapitanem straży :D ciekawe czy reakcje będą podobne jak u Vimesa XD

Abel - 30-09-2007, 19:33

A jakie sztuczki to były?
Indiana - 30-09-2007, 19:50

Właśnie? :D
Hodo - 30-09-2007, 20:24

Właśnie ?
Varthanis - 01-10-2007, 01:01

ciekawy sposób wyciągania z innych faktów (na który zresztą owy kapitan się uodpornił XD) ;P jak znajde ten fragment w książce to zrzuce dokładnum cytatem :D
Shamaroth_Glupi - 02-10-2007, 14:18

ej to co robil De Worde w "Prawdzie",to byla dla mnie kwintesencja dziennikarstwa :D
Varthanis - 02-10-2007, 22:48

dla mnie również :D

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group