Karczma pod Silberbergiem Strona Główna Karczma pod Silberbergiem
Witamy na nowym-starym forum dla larpowiczów Silberbergu :)

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Wątki fabularne 2011
Autor Wiadomość
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 01-09-2011, 00:32   

K.W.I.K. napisał/a:
Mieliśmy jeszcze taki pomysł, ale stwierdziliśmy, że nie ma co bo to technicznie by nie wypaliło, a mianowicie Akinori jako ten od prowadzenia rytuału na koniec nie wróciłby do naszych czasów, tylko na taki okres, że moglibyśmy ostrzec Sefresa o zagrożeniu ze strony Hetepsechemui
O kutfa :D Dobry pomysł :D Ale byście nam zagwozdkę dali ;)
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Tristan 
Wujek Wiedźmak


Skąd: Lubin
Wysłany: 01-09-2011, 00:36   

Powój napisał/a:
Wystarczyło by dodać trucizny do mussmilka. Co prawda połowa sali też by padła trupem, ale cóż, ważny cel :D


Oj nieładnie kraść pomysły Babciu Wiedźmo :P I z pewnością więcej niż połowa by padła :D
_________________
Va'esse deireádh eap eigean...

Darael Carnesir (2011) Elf który nie był elfem
Karigasz Gramont (2012) Druid, nieformalny przywódca duchowy (znany pod imieniem Tristan)

 
 
Travor 

Wysłany: 01-09-2011, 00:50   

Indiana napisał/a:
Lily, Utesa, Kelediego. Na początek. W atmosferze, jaka się wtedy zrobiła, mielibyście poparcie :)

No nie, zaraz pojawiłyby się głosy że już dość przelewania krwi i wewnętrznych walk i w ogóle peace and love, nas można my nie możemy ;)
To była w ogóle idiotyczna sytuacja, nie wiedziałem jak miałaby się zachować moja postać. Kolejne konflikty i pomsty mogły tylko pogorszyć naszą sytuacje, ale z drugiej strony jakie to nierealistyczne, że człowiek zabity nie przywiązuje do tego faktu ogromnej wagi. Cóż, nie było czasu się nad tym pochylać. Jakoś tam na szybko ustaliliśmy że jeden z tych co tłukli, ten fiordyjski pirat - imię wypadło mi z głowy - złoży przysięgę lojalności Sephresowi i odpokutuje pomagając nam odbudować Ys. Reszcie jakoś się upiekło. Naprawdę, nie było czasu i miejsca na jakieś awantury, dość czasu pochłonęły już nasze poprzednie sprawy. Głupio ale cóż zrobić. Nie wiem jak mielibyśmy inaczej tą sytuację rozegrać. I tak miałem 12h gry, w tym jeden kluczowy punkt w plecy.
 
 
Kajetan 


Skąd: Tychy
Wysłany: 01-09-2011, 01:01   

Indi, a nasz plan może wszedłby w życie, gdyby nie to, że nie chcieliśmy odchodzić bez Dagerana, a średniawo jak mieliśmy go skołować. Po 2 to to, że i w tej i w tej sytuacji musielibyśmy zaczynać wszystko od początku, z jednym wyjątkiem, że teraz nie mieliśmy (póki co) na karku Hetepsechemui :)
_________________
WALCZYĆ TRENOWAĆ VILLSVIN HIRD MUSI PANOWAĆ
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 01-09-2011, 01:02   

Vey :)
Wiem, masz rację. Z perspektywy i na spokojnie powiedziałabym - trzeba było nie zabierać się za zabijanie z powodu ołtarza, a zabić właśnie wtedy. No ale własnie :)
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Viron 
Viron van Redriel


Skąd: aronoł
Wysłany: 05-09-2011, 01:02   

Mnie, swoją drogą, znając pewne szczegóły, ogromnie zdziwiło wasze przejście na stronę Laro.
Tak, jak Indi napisała. Durgh i tzw. ludzie komesa (czyli ja i Masha) byliśmy waszymi naturalnymi sojusznikami.
Ja osobiście napisałem chyba najwięcej listów na tym obozie (prawda li to, Indi? ;D ), więc komes był idealnie poinformowany o całej sytuacji.
Co więcej nawet Tavar wiedziała o tym, co planuję, bo udało mi się do niej "pomodlić" :)
Więc zaplecze mielibyśmy dobre. Z reszta, mając Durgha obyłoby się bez mojej "modlitwy".

Wyobrażałem sobie to tak.
Komes chce państwa.
Najpierw okazuje się, że Tavar sama chce stać się "normalna", więc i łatwiejsza do zwalczania. Komes też tego chciał. Więc lecę i popieram tych, co chcą oddać jej D-a-h. Później okazuje się, że Tavar będzie bóstwem. Więc zasadniczo łatwiej jest utworzyć państwo przy jej pomocy. No więc lecę i "modlę się" do niej o państwo dla komesa, w zamian za pomoc jego ludzi.
Wtedy wyszło na jaw, że Tavar wam wskrzesza Sefresa i że będziecie mieli dzięki niej państwo.
No to lecę do was i dogaduję się z Enid. I wszystko zdawało się idealnie układać...do czasu, gdy zaczęliście gadać o jakimś dziwnym...raju Ys ;)
No i wtedy się zrypało. Reszty dokonał Sefres, który, kurka wodna, dał wam wybór (NIE ZA BARDZO ROZUMIEM, DLACZEGO?).


Swoją drogą, Indi, jak komes wylądował na 1. turnusie? Bo raczej mało dowiedziałem się na biesiadzie, a jestem ciekaw, na czym będę stał podczas epilogu.
I czy można było coś zrobić lepiej? To znaczy...czy lepiej było was nie zdradzać i siedzieć nadal cicho, jak mysz kościelna?

I DLACZEGO NIE MOGŁEM DOBIJAĆ, jak już zdradziłem? :D I JAKIM CUDEM komes wpadł Ci, Indi, w ręce, kiedy stałaś sama pod drzewem otoczona przez ludzi komesa? :D
Bo ja tego nie ogarniam ;)
_________________
2006 - Viron
2007 - Viron
2008 - Engvar (??????????) :D
2009 - Viron
2010 - Viron
2011 - Viron
2012 - Viron
 
 
Kajetan 


Skąd: Tychy
Wysłany: 05-09-2011, 01:08   

na 1 turnusie komes wyladowal na ziemi konając. No chyba, że jakiś elfik go uzdrowił, z tego co mi wiadoomo :D
_________________
WALCZYĆ TRENOWAĆ VILLSVIN HIRD MUSI PANOWAĆ
 
 
Viron 
Viron van Redriel


Skąd: aronoł
Wysłany: 05-09-2011, 01:16   

Toż piszę, co się stało z nim W OGÓLE.
_________________
2006 - Viron
2007 - Viron
2008 - Engvar (??????????) :D
2009 - Viron
2010 - Viron
2011 - Viron
2012 - Viron
 
 
Bryn 


Wysłany: 05-09-2011, 01:18   

Więc było tak, że komes, cały poparzony przez Tiar'iela uciekał z towarzyszami do Wergundii. Nasz oddział spotkał go w lesie na drodze. Jego towarzysze byli bardzo nieufni, ale udało nam się przekonaC ich o naszych dobrych zamiarach. Zostawiłem u kogoś mój piękny mieczyk i podszedłem spróbować go uleczyć. Udało mi się. Wyleczyłem go na tyle z oparzeń, że mógł mówić. Podziękował nam i odszedł z towarzyszami w stronę Wergundii. Tak to wyglądało.
_________________
2011 i 2012 - Tirianus Taeleth, kapłan bitewny Silvy
2013 - Emrys, syn Drogowita z Wojniłłów Karanowic, witeź / Małgorzata
2014 - Cadan a.k.a. Kaban/Shazam/Conan - laryjski psionik
2015 - Brynjolf Gunnarson Sliabh Ard
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 05-09-2011, 01:19   

Uhu, no to kilka istotnych pytań w końcu ;)
Viron napisał/a:
jak komes wylądował na 1. turnusie?
Nijak, właściwie. Trzon jego oddziału, "Zieloni", w starciu o kieł go wystawili i od tej pory stanowili zbrojną gwardię Ys, a temat samego komesa padł.

Viron napisał/a:
I czy można było coś zrobić lepiej?

Jeśli tak, to nie bardzo. Komes miał dość przesrane w tym zestawieniu, bo pomimo całego swojego sprytu i talentu politycznego, wpadł w rozgrywkę gigantów. Z perspektywy fotela ;) i na spokojnie, myślę, że można było otwarcie wystąpić do Tavar w imieniu komesa i zaproponować jej służbę jego i jego ludzi, w zamian za uczynienie komesa jej namiestnikiem na ziemi. Z perspektywy fabuły wiem, że zyskałbyś odpowiedź pozytywną - jak już pisałam, Tavar była białą kartą, bogiem bez wiernych, władcą bez poddanych, przyjęłaby każde wsparcie,a wy przecież byliście drużyną wyrzutków bez kraju. Można było też rozmawiać wtedy, gdy uratowaliście rannego komesa przy Moście Lisim, można było mu to rozwiązanie zaproponować, też by je przyjął. Względem innych graczy bez problemu wyszlibyście z twarzą stwierdzając "przecież my nie mamy ojczyzny, więc chcemy sobie zyskać nową, nic wam to nie wadzi".
Szyki pokrzyżowali wam Ys. Rzeczywiście, wspólnie byście to doskonale rozłożyli. Chociaż wtedy my osłabilibyśmy retorykę (Off) popierającą Puszczę, żeby wyrównać nieco siły. Chyba ;) Ale zwycięstwo byłoby wasze. Zdecydowali Ys.
Viron napisał/a:
czy lepiej było was nie zdradzać i siedzieć nadal cicho, jak mysz kościelna?

Bynajmniej :) Tak właśnie należalo uczynić, jak uczyniłeś :) Mogłeś spokojnie grać jeszcze twardziej i iść w oficjalną reprezentację ludzi komesa :)

Viron napisał/a:
I DLACZEGO NIE MOGŁEM DOBIJAĆ, jak już zdradziłem?
Podczas walki za mostem? Obawialiśmy się za daleko idących scysji między graczami. Ale może to byl błąd.

Viron napisał/a:
I JAKIM CUDEM komes wpadł Ci, Indi, w ręce, kiedy stałaś sama pod drzewem otoczona przez ludzi komesa? :D
Bo ja tego nie ogarniam ;)
Fejspalm... :) Kwestię klątwy tłukłam wam od drugiego dnia, kiedy wyszła na jaw :) Ze dwa razy kazałam łowcy recytować ten fragment jego misji:
Cytat:
Pradawne zasady klątwy działają tak, że posiadając część ciała strzygi, w której zaklęta jest moc można uzyskać całkowitą władzę nad winowajcą. Głównie po to dawniej rzucano te okrutne czary. Osoba, która posiada część (na przykład kieł) strzygi, po pierwsze może pobierać moc od winowajcy, a po drugie, staje się automatycznie chroniona mocą klątwy jako mściciel i staje się nietykalna. Nie ima się jej żadna broń ani magia, nawet elfia. Wyjątkiem w tej sytuacji jest osoba, która "dziedziczy krzywdę", czyli spadkobierca (wedle krwi lub wedle tradycji) osoby, klątwę rzucającej. On jako jedyny może uszkodzić mściciela.

Komes,gdy wszedł w posiadanie kła, stał się "mścicielem". Ja zaś byłam spadkobiercą :)
Jak zostałam sama przeciw ludziom komesa, to zwyczajnie wyciągnęłam ręce i złapałam go za kołnierz ;) Nie mógł mnie uszkodzić - i tylko mnie :) Więc resztę odgoniłam groźbą zabicia szefa i zabrałam kieł - wtedy nie mógł mnie zabić już nikt.
Nadal nie wiem, dlaczego obie grupy zignorowały to zupełnie.

Viron napisał/a:
Ja osobiście napisałem chyba najwięcej listów na tym obozie (prawda li to, Indi? ;D )
Masza dotrzymywała ci kroku ;)


Wątek komesa z pewnością będzie miał swoje post scriptum, jeśli nie na epilogu, to na pewno w historii świata gry :)
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Kajetan 


Skąd: Tychy
Wysłany: 05-09-2011, 01:25   

No tak, te zawiłości z podstawianym komesem itd tak mi zawróciły w głowie, że już się pogubiłem teraz który był który :D
_________________
WALCZYĆ TRENOWAĆ VILLSVIN HIRD MUSI PANOWAĆ
 
 
Hodo 
Emeryt


Skąd: Księstwo Śląsko-Pomorskie
Wysłany: 05-09-2011, 01:27   

Viron napisał/a:
DLACZEGO NIE MOGŁEM DOBIJAĆ, jak już zdradziłem?

Sory, Viron, ale zachowałeś się jak zwykła menda. Trzeba było najpierw kogoś pokonać, a potem go dobić, zamiast rzucać się na rannych, których pokonali inni.
 
 
 
Masza 


Skąd: Szczecin/Poznań
Wysłany: 05-09-2011, 01:39   

Viron napisał/a:
komes był idealnie poinformowany o całej sytuacji

Aż mi się przypomniało:
-Ile listów dostaliśmy od komesa?
-1.
-A ile mu wysłaliśmy?
-7.

Czy jakoś tak ;) .

Jeszcze jedno...
Viron napisał/a:
(czyli ja i Masha)

Masza, kurde, Masza.
_________________
lastfm.pl/user/Gurthiriel
Ostatnio zmieniony przez Masza 05-09-2011, 01:40, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Viron 
Viron van Redriel


Skąd: aronoł
Wysłany: 05-09-2011, 02:31   

Hodo, rozumiem, że było ciemno, ale wyraźnie żeś nie dowidział, co się działo. Ja tam od tyłu 3/4 ich wytłukłem. Więc dobijałem "swoich" rannych. Konkretnie...no. Jak ona miała :) Em...koleżanka, co się razem z Indi do Laro wybrała. Przepraszam, że imienia nie pamiętam :)

Ah! No i co do klątwy, to rzeczywiście tego nie zrozumiałem :D Po prostu jak już Enid sieknąłem od tyłu, to byłem pewny, że nie jesteś w stanie nic zrobić i że nic się nie stanie, więc pobiegłem do drugiej grupy, żeby też ich od środka ciachać, ale w międzyczasie usłyszałem, że go masz i było to dla mnie nie lada zaskoczeniem ;)

Przepraszam, MaSZa ;)
Ostatnio zmieniony przez Viron 05-09-2011, 02:37, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
Hodo 
Emeryt


Skąd: Księstwo Śląsko-Pomorskie
Wysłany: 05-09-2011, 02:40   

To w takim razie faktycznie żem nie dowidział. Z mojej perspektywy wyglądało to, jakbyś wyskoczył z szeregu, przyłączył się do nas i pierwsze co zrobił to zaczął dobijać. Dołączając do ludzi komesa, w pewnym sensie podczas tej akcji stałeś się kimś na kształt BN-a. Gdyby ci pozwolić, to spokojnie mógłbyś dobić cały obóz, bo większość graczy przynajmniej raz leżała. ;) A to byłoby niewskazane. ;)
 
 
 
Viron 
Viron van Redriel


Skąd: aronoł
Wysłany: 05-09-2011, 09:20   

Hah, no wiem, wiem. Z resztą sam później też się trochę za głowę złapałem, bo właściwie mógłbym za dużo namieszać takim dobijaniem ;)
Po prostu chciałem trochę odwrócić bieg gry. Swoją drogą, gdybyś nie powiedział, że nie mogę dobijać, to bym później nie miał, jak wrócić, jako moja postać. I tak było z tym cienko i gdyby nie pomoc Ys to by mnie tam usiekli ;)
_________________
2006 - Viron
2007 - Viron
2008 - Engvar (??????????) :D
2009 - Viron
2010 - Viron
2011 - Viron
2012 - Viron
 
 
Hodo 
Emeryt


Skąd: Księstwo Śląsko-Pomorskie
Wysłany: 05-09-2011, 15:20   

Uwierz, że ja się bardziej złapałem za głowę, widząc ten nagły zwrot akcji:D
 
 
 
Bryn 


Wysłany: 08-10-2011, 14:23   

Wracając do mojej misji: czy jeśli by mi się udało, to mógłbym kontrolować Vayle spod Silberu? Czy mógłnym przez to ochronić Silber? I czy ta misja była w ogóle wykonalna? A, i jeszcze jedno: miałem taką pieczątkę księcia Adarnila, która nadawała mi prawo samodzielnego działania na rzecz Aenthilu. Czy mogłem dzięki niej wydać rozkaz tym posłom z Aenthilu odesłania resztek armii Aenthilu do Silberu?
_________________
2011 i 2012 - Tirianus Taeleth, kapłan bitewny Silvy
2013 - Emrys, syn Drogowita z Wojniłłów Karanowic, witeź / Małgorzata
2014 - Cadan a.k.a. Kaban/Shazam/Conan - laryjski psionik
2015 - Brynjolf Gunnarson Sliabh Ard
Ostatnio zmieniony przez Bryn 08-10-2011, 14:26, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
Nila Laurelin 

Skąd: z daleka
Wysłany: 10-10-2011, 19:49   

Ok, to teraz ja. Z delikatnym opóźnieniem, ale zawsze :mrgreen:

Baaardzo podobała mi się tegoroczna fabuła. Kwestia ulundo i Tavar jako bóstwa zdecydowanie bardziej dotyczyła graczy niż zeszłoroczny Okanogan. Trochę brakowało mi potyczek z wrogami, z którymi teoretycznie mielibyśmy jakieś szanse, bo nieśmiertelne twory puszczy i potężni magowie raczej do takich nie należeli :P Ale fabuła opierała się bardziej na mistyce i jako takiej nie można jej niczego zarzucić.

Co do ilości akcji, to może faktycznie było ich tyle co w zeszłym roku, ale osobiście mniej odczułam ich natężenie niż w '09 czy '10. przez pierwsze kilka dni połowa obozowiczów siedziała przy ognisku od 7 rano i...nic.

Wątki...
Wątek Tiariela był trudny do rozgryzienia zachowując jakikolwiek obiektywizm, bo teoretycznie wypełniał swoje obowiązki, a jednak jego działania pozostawały w sprzeczności z głównymi założeniami społeczności. Ostatecznie jednak nie można było stać z boku, a byłam bardzo daleka od poparcia go (i bardzo mnie zdziwiło, że zrobił to Utes, tłumacząc się mętnie jakąś przysięgą).

Podobnie było z komesem, tu jednak przeważył fakt wciągania nas w prywatne porachunki między nim a Tiarielem. Mojej postaci bardzo to nie odpowiadało.

Styryjczycy, cóż...początkowo w ogóle nie skojarzyłam że Styryjczycy to Styryjczycy (nie pamiętałam imienia Indry :roll: )Faktycznie mieliście problem z poparciem i byliście punktem centralnym sporów wewnątrzgrupowych, głównie przez obozowych złodziei i ich akcję z ołtarzykiem i "na ratunek Tavar".
Cytat:
Nila, Onfis itp. wyskakiwali z rozróbą na przełęczy Silber, gdzie "zabijaliśmy" wieśniaków a nasz książe był nieumarłym i nikt nie uwierzyłby w naszą krzywdę i dobre intencje

Z naszej strony tak to właśnie wyglądało. Grupa zwolenników Sephresa, z którym 2 loa temu walczyliśmy, bo za dużo sobie pozwalał, próbuje nam wcisnąć że są biedni i nieszczęśliwi, a jak tylko im pomożemy to powrócą do precelków, dusz i podejrzanych rytuałów.
Co do mojej rzeczonej hipokryzji, słowo wyjaśnienia jak doszło do tego że w konsekwencji walczyłam ramię w ramię ze Styryjczykami. Z decyzją o obdarowaniu ich autonomią na terenie Laro nie miałam właściwie nic wspólnego. Ich prośbę przekazał Emethrion a zawyrokowała sama Savra. W takim układzie nie miałam nic do powiedzenia, nawet gdybym chciała się przeciwstawić woli księżnej, a nie chciałam będąc jej wierną i wierząc że podejmuje przemyślane, odpowiedzialne decyzje.

Tavar, Durgh i reszta... Jak już napisał Travor postać Durgha:
Cytat:
znała się z prawie wszystkimi kontynuowanymi postaciami, ba, znała się to mało powiedziane - gdyby kazał im skoczyć na główkę do studni w Białym Domku i sprawdzić, czy przypadkiem nie ma tam 12 królestw, motywując to tym że mu się tak, o, po prostu przyśniło, wszyscy jak jeden mąż stawiliby się w ładnym rządku.

i tu miałam największy problem, bo czysto teoretycznie powinnam była znać ich wszystkich z obozu III8, a w praktyce nie wiedziałam nic o ich postaciach, relacjach między nimi, ani o tym co wtedy robili.
Trzeba jednak przyznać że kapłan był okropnie przekonujący i zyskał ogromne poparcie, które utrzymało się nawet wtedy, gdy karmił nas naciąganymi obietnicami Tavar.

Dodatkowo Hodo-Emethrion, który miał wiedzieć kim jestem, a nie wiedział, co skończyło się kłótnią i rozkazem ogłuszenia mnie ;) może coś by to zmieniło, nie wiem.

Podsumowując, w tym roku nie wszystko ogarnęłam, stałam trochę z boku i w konsekwencji nie zagrałam tak jak chciałam. Co nie zmienia faktu że cieszę się że pojechałam na tegoroczny obóz.

Btw.
[quote]zemsta postaci, której istnienie obydwa turnusy absolutnie zignorowały[quote]
Indi, olśnienie, że jesteś ostatnią z Ciliea spłynęło na nas po tym jak Tiarielowi nie udało się podnieść osłon, a Ty powiedziałaś coś w stylu "miecz nie wystarczy, trzeba być jeszcze Kimś", tylko jakoś nikt o tym głośno nie mówił :D

Cytat:
koleżanka, co się razem z Indi do Laro wybrała

Ja :mrgreen: Grzecznie przeleżałam w błocie do końca bitwy, potem ktoś przyszedł leczyć i powiedziałam żem martwa, a kadra kazała mi zmartwychwstać :) Nie powiem, ucieszyłam się ;)
Najdłuższy post życia:D
_________________
Before doing something be sure to ask yourself: 'Could I get in trouble for this?' If the answer is 'No', find something more exciting to do.
 
 
Hodo 
Emeryt


Skąd: Księstwo Śląsko-Pomorskie
Wysłany: 10-10-2011, 19:59   

Nila Laurelin napisał/a:
Dodatkowo Hodo-Emethrion, który miał wiedzieć kim jestem, a nie wiedział, co skończyło się kłótnią i rozkazem ogłuszenia mnie

Ojej, przepraszam ;) Ale obawiam się, że gdybym nie zapomniał, że Emetrion cię zna, i tak nie zgodziłby się na twoje żądania :) W końcu byłaś tylko... kimś związanym z wywiadem? Czyli nie wojskowym ;) Najwyżej potraktowano by cię bardziej godnie :P
 
 
 
Nila Laurelin 

Skąd: z daleka
Wysłany: 10-10-2011, 20:22   

Zawsze coś ;)
_________________
Before doing something be sure to ask yourself: 'Could I get in trouble for this?' If the answer is 'No', find something more exciting to do.
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 10-10-2011, 20:31   

A już myślałam, że się nie odezwiesz ;)

Nila Laurelin napisał/a:
Kwestia ulundo i Tavar jako bóstwa zdecydowanie bardziej dotyczyła graczy niż zeszłoroczny Okanogan.
Hm, były też zupełnie inne założenia. Tam miał być jednoczący wróg, a tu z premedytacją podzieliliśmy graczy.
Nila Laurelin napisał/a:
którym 2 loa temu
Alleluja, jedna z nielicznych elfów, które przyswoiły sobie elficki podział czasu :)

Nila Laurelin napisał/a:
Grupa zwolenników Sephresa, z którym 2 loa temu walczyliśmy, bo za dużo sobie pozwalał, próbuje nam wcisnąć że są biedni i nieszczęśliwi, a jak tylko im pomożemy to powrócą do precelków, dusz i podejrzanych rytuałów.
Zagadnienie tkwi w tym, czy w ogóle Ys próbowało Wam sprawę tłumaczyć i czy wy w ogóle chcieliście słuchać ;)

Nila Laurelin napisał/a:
czysto teoretycznie powinnam była znać ich wszystkich z obozu III8
Urok dwóch turnusów :)

Nila Laurelin napisał/a:
w tym roku nie wszystko ogarnęłam, stałam trochę z boku
Ciekawe, w moim odczuciu byłaś dużo bardziej widoczna niż w poprzednich latach. I samodzielna jako postać ;)

Nila Laurelin napisał/a:
Indi, olśnienie, że jesteś ostatnią z Ciliea spłynęło na nas po tym jak Tiarielowi nie udało się podnieść osłon, a Ty powiedziałaś coś w stylu "miecz nie wystarczy, trzeba być jeszcze Kimś", tylko jakoś nikt o tym głośno nie mówił :D
Żadną ostatnią, byłam dzieckiem ostatniego :) Ciekawość, jak zatem wytłumaczyliście sobie, że położyłam Komesa gołymi rękami i zabrałam mu kieł, skoro typ miał być odporny na wszystko oprócz dziedzica klątwy :P :P ;)

Nila Laurelin napisał/a:
Grzecznie przeleżałam w błocie do końca bitwy, potem ktoś przyszedł leczyć i powiedziałam żem martwa, a kadra kazała mi zmartwychwstać :)
E? :) TO ja nie wiem czemu.
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Nila Laurelin 

Skąd: z daleka
Wysłany: 10-10-2011, 20:44   

Cytat:
TO ja nie wiem czemu.


bo teoretycznie Viron miał nie dobijać, chyba...

Cytat:
Ciekawość, jak zatem wytłumaczyliście sobie, że położyłam Komesa gołymi rękami i zabrałam mu kieł


nie tłumaczyliśmy tego... w każdym razie ja nie :P
Cytat:

Ciekawe, w moim odczuciu byłaś dużo bardziej widoczna niż w poprzednich latach. I samodzielna jako postać


Dziękuję :mrgreen:
_________________
Before doing something be sure to ask yourself: 'Could I get in trouble for this?' If the answer is 'No', find something more exciting to do.
 
 
karalek 
Iker

Skąd: Warszawa
Wysłany: 10-10-2011, 21:47   

My, a przynajmniej część osób obczaiła że jest z tobą coś nie tak - w sensie żę masz jakieś porachunki z Tiar... Trial... mam nadzieje że każdy wie o kogo chodzi ;)
Szczególnie po pewnym tekscie który powiedziałaś chyba w świątyni ale i tak nikt nie poruszył tego tematu
_________________
Obozowy Iker z Urwisa 2008, 2009, 2010 i z normala w 2011r. oraz z I turnusu w 2012, 2013 i 2014 roku. A w 2015 na +18 Mgr. Iker Fries czyli alchemik ze specyficznym hobby
 
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 10-10-2011, 21:56   

To może jako apel do wszystkich przyszłych graczy :) Nie ignorujcie takich wskazówek i wątków, bo ich szkoda.OG to znaczy Opiekun-GRACZ. Można od niego uzyskać info, można go ubić (jeśli będzie to niemożliwe z punktu widzenia gry, to nasza w tym głowa, żeby nie zaistniało :) ), można wykorzystać jego zdolności, znajomości, powiązania. Nie wykorzystujecie w ten sposób podanych wam na tacy podpowiedzi :)
Żeby mi to ostatni raz ;) ;)
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Aerlinn 
Tavariel In'Tebri


Skąd: Kraków
Wysłany: 11-10-2011, 00:08   

karalek napisał/a:
Tiar... Trial... mam nadzieje że każdy wie o kogo chodzi


Z Vayle Tiar'ielem :)
_________________
2010-2012 - Aerlinn Tavariel In'Tebri, kapłanka Silvy i Herna
2013 - + Sonja córka Aliny z Sulimów, drużynniczka rodu Kietliczów Karanowiców
2014 - kadet (bardka Nawojka, + Angela Ehrenstrahl, Talsojka Arianwel'arya... i inne)
2014 Nelramar - + Tulya'Istanien z rodu Idril, Vayle'Finiel z rodu Meredith oraz khorani Akhala'beth (khorani drugiego hurdu tentara kedua)
 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,05 sekundy. Zapytań do SQL: 10