Karczma pod Silberbergiem Strona Główna Karczma pod Silberbergiem
Witamy na nowym-starym forum dla larpowiczów Silberbergu :)

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
o Esencji Larp
Autor Wiadomość
Deutin 

Skąd: Warszawa
Wysłany: 30-01-2011, 16:32   o Esencji Larp

Czyli co cenimy najbardziej w obozach LARP. Co powinno być ich nieodłączną częścią.
- Wstęp powinien być obowiązkowy - w 2010 było uzasadnione czemu cała nasza zgraja spotkała się w jednym miejscu i czemu nie rozeszła się w cztery strony świata przed końcem obozu.
- Oblężenie - Obowiązkowa, epicka bitwa z liczniejszym przeciwnikiem (choć nie miałbym nic przeciwko, żebyśmy następnym razem my oblegali wroga.
- Nadnaturalny przeciwnik - Choć raz powinniśmy mieć okazję "powalczyć" przeciwko czemuś nienaturalnemu. (wilkołaki, kotołaki mile widziane)
- Główny przeciwnik - wielki boss wokół którego toczy się wątek.
- Możliwość decyzji czy wybieramy stronę zła czy dobra... (tego brak... np. w 2010 nie mogliśmy dołączyć do okanogana. musieliśmy go pokonać.... bo tak ;D )
- Czołganie się po tunelach.
- Długa wędrówka gdzieś daleko (zazwyczaj ostatniego dnia).
- niekoniecznie happy end (czemu choć raz nam się nie powiedzie?)

Jeśli wy też uważacie jakieś elementy za "obowiązkowe" na larpie, napiszcie. A nóż i widelec, komuś się to przyda :)
 
 
Travor 

Wysłany: 30-01-2011, 16:45   

Hmm, komu? :)
 
 
Illima 
Dyrektor Instytutu Alchemii

Skąd: Wrocław
Wysłany: 30-01-2011, 17:14   

Kadrze ;)
 
 
Travor 

Wysłany: 30-01-2011, 17:30   

No ale to są takie rzeczy które chyba kadra wie i od dawna się trzyma :)
Za wyjątkiem
Deutin napisał/a:
- Możliwość decyzji czy wybieramy stronę zła czy dobra... (tego brak... np. w 2010 nie mogliśmy dołączyć do okanogana. musieliśmy go pokonać.... bo tak ;D )

A to już chyba jest po prostu problematyczne od strony technicznej ;) Choć fakt, i tu nawet nie o Okanogana chodzi a też o Księcia Sephresa, w przypadku którego połowa turnusu poparła i przeszkodziła drugiej połowie go zabić, ale że fabuła założyła co innego to niezależnie od nas odegrała się scenka w której on zginął ;) Ale rozumiem, że przygotowanie dwóch zakończeń, zależnych od kaprysu graczy to 2x więcej pracy, choć to były wielki krok na przód i na pewno ogromnie pożądany przez społeczność graczy ;)
A reszta to an mój gust takie oczywistości, których kadra się trzyma od lat... ;)
No może jeszcze to wymaga komentarza:
Cytat:
- Główny przeciwnik - wielki boss wokół którego toczy się wątek.

Na mój gust dobra fabuła nie potrzebuje "bossa", choć fakt że często go zawiera ;)
 
 
Abdel 

Skąd: Warszawa
Wysłany: 30-01-2011, 19:25   

Deutin napisał/a:
- Możliwość decyzji czy wybieramy stronę zła czy dobra... (tego brak... np. w 2010 nie mogliśmy dołączyć do okanogana. musieliśmy go pokonać.... bo tak ;D )


Taka nieliniowość fabuły byłaby super.Chociaż jak już powiedział Travor trudna do zrealizowania technicznie.Aczkolwiek ponoć na epilogu tak właśnie było.

Według mnie kolejną nieodłączną częścią dobrego LARP-a są też:
Misje poboczne,niezwiązane z głównym wątkiem,które można wykonać ale nie trzeba.Utwierdzają nas w przekonaniu,że świat żyje.
 
 
Nox 
Noxxis Młotodzierżca


Skąd: Z Shamaroth'u
Wysłany: 30-01-2011, 21:44   

Ogólnie to wszystko, nie licząc czołgania się po tunelach. Do tej pory mam szramę poprawioną właśnie ścieżkami szlaństwa
_________________
Noxxis Młotodzierżca, Kapłan Wajana, Mag Runiczny, Saper oraz antytalent handlowy. W latach 2010 i 2011, oraz 2012, lecz z brakiem możliwości kontynuacji.
Właściciel łokcia nie do zdarcia i kolana nie do wygięcia... Tak się zastanawiam... Co następne sobie uszkodzę?
 
 
Hodo 
Emeryt


Skąd: Księstwo Śląsko-Pomorskie
Wysłany: 30-01-2011, 21:47   

To powiedział krasnolud ? :/ :/ :roll: :roll:
 
 
 
Gvyn 


Skąd: Warszawa
Wysłany: 30-01-2011, 21:54   

Można by też nie atakować wczesnym rankiem (powrót po zniszczeniu tablic).
 
 
Travor 

Wysłany: 30-01-2011, 21:56   

Phi... pytanie ile w tym chcecie LARPa a ile obozu dla dzieci w takim razie...
 
 
Hodo 
Emeryt


Skąd: Księstwo Śląsko-Pomorskie
Wysłany: 30-01-2011, 21:57   

No tak, przecież w rzeczywistości żaden wróg nie byłby tak bezlitosny, zeby atakować wczesnym rankiem. ;]

O, Travor mnie ubiegł i to celnie jak cholera :D
Ostatnio zmieniony przez Hodo 30-01-2011, 21:58, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
Aerlinn 
Tavariel In'Tebri


Skąd: Kraków
Wysłany: 30-01-2011, 21:58   

Nox, trzeba jeszcze dodać brak sytuacji, gdzie można sobie obetrzeć łokieć. Została ci blizna po tych setkach obtarć? Bo wyglądało to w pewnym momencie makabrycznie...
_________________
2010-2012 - Aerlinn Tavariel In'Tebri, kapłanka Silvy i Herna
2013 - + Sonja córka Aliny z Sulimów, drużynniczka rodu Kietliczów Karanowiców
2014 - kadet (bardka Nawojka, + Angela Ehrenstrahl, Talsojka Arianwel'arya... i inne)
2014 Nelramar - + Tulya'Istanien z rodu Idril, Vayle'Finiel z rodu Meredith oraz khorani Akhala'beth (khorani drugiego hurdu tentara kedua)
 
 
 
Hodo 
Emeryt


Skąd: Księstwo Śląsko-Pomorskie
Wysłany: 30-01-2011, 22:01   

Przecież blizny są fajne! Ja tam bym się cieszył z kolejnej. Tylko niestety przez trzy turnusy nie obtarłem sobie łokcia (sic) :(
 
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 30-01-2011, 22:02   

Deutin napisał/a:
2010 nie mogliśmy dołączyć do okanogana. musieliśmy go pokonać.
A ktoś próbował? To skąd wiesz :) Może gdybyście na czas rozszyfrowali smoczą panią/pana ;)

Travor napisał/a:
chodzi a też o Księcia Sephresa, w przypadku którego połowa turnusu poparła i przeszkodziła drugiej połowie go zabić
Nieprawda, Travor. Niczemu nie przeszkodziła. Mieliście wtedy możliwość zakończyć grę inaczej i taki rozwoj wydarzeń był przewidziany. Mam scenariusze z tamtego roku, więc dowód jest, jak coś ;)
Rzecz w tym, że kilkoro graczy poparło Sephresa, uniemożliwiło zabicie go i zginęło. Sam zaś Sephres zgodnie z logiką powinien wymordować graczy pozostałych co do jednego, a na to już nie moglismy pozwolić, bo odpadłby jeden dzień fabuły.
Podobnie, w roku 2008 było przewidziane inne rozwiązanie, ale żaden turnus go nie wybrał.
Sumując - staramy się i postaramy się bardziej, ale bez waszej inwencji i aktywności gucio z tego wyjdzie.

Deutin, dzięki za uwagi. Większość rzeczywiście od lat mieści się w schemacie, ale fajnie wiedzieć, że te elementy są lubiane i cenione :)
Przykładowo, zastanawialiśmy się, czy wielka bitwa lub daleka wędrówka nie spowszednieją, jako że zawsze są. Ale postaramy się, żeby tak nie było :) O ile tylko nie sparaliżujecie naszych działań, jak to było w przypadku smoka ;)
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Deutin 

Skąd: Warszawa
Wysłany: 30-01-2011, 22:16   

Wiem, że są od lat bo jeżdżę i widzę :D
Ale na prawdziwą niespodzianką byłaby możliwość oblegania nieprzyjaciela i to, że oglądamy dobrze znany nam fort z innej perspektywy.
Szkoda tylko, że z tak bogatego bestiariusza, wysyłacie na nas tylko kilka gatunków stworzeń. A w 2010 rozczarowaliście mnie. Jak stare dobre wilkołaki, których wycie potrafiło zmrozić krew w żyłach i zdeformować szyki, mogliście zastąpić kotołakami!?
Ech... Stare dobre czasy.
Najważniejszy jednak jest wstęp moim zdanie. Sprecyzowanie czemu po prostu się nie rozejdziemy, a ratowanie świata, nie zostawimy komuś innemu.
 
 
Travor 

Wysłany: 30-01-2011, 22:16   

Indiana napisał/a:
Nieprawda, Travor. Niczemu nie przeszkodziła. Mieliście wtedy możliwość zakończyć grę inaczej i taki rozwoj wydarzeń był przewidziany. Mam scenariusze z tamtego roku, więc dowód jest, jak coś ;)

Indiana napisał/a:
Podobnie, w roku 2008 było przewidziane inne rozwiązanie, ale żaden turnus go nie wybrał.

Mogłabyś rozwinąć, jeśli Ci się chce pisać? :) Bo bardzo jestem ciekaw tych alternatywnych zakończeń, zawsze mi się wydawało że scenariusz jest liniowy :) Zwłaszcza że te dwa roczniki '08 i '09 to były tak genialne fabuły że takie "co by było gdyby" jest bardzo ciekawe...
 
 
Hodo 
Emeryt


Skąd: Księstwo Śląsko-Pomorskie
Wysłany: 30-01-2011, 22:18   

Że niby kotołak nie deformował szyków ? Ha ha ha :D
 
 
 
Travor 

Wysłany: 30-01-2011, 22:28   

Prawda że przeklęte dziecko i kotołak nie robiły takiego wrażenia jak cmentarz i wilkołaki w '09 czy wampiry w '07... ale... to zabrzmi głupio ale mam wrażenie że to kwestia długości akcji. Z wampirami, a raczej efektami tej randki męczyliśmy się jeszcze pół nocy, na cmentarzu trochę się tłukliśmy, była scena z arcykapłanem Ys i odpowiednie wprowadzenie w klimat z grobami przed... a na wilkołaki to było polowanie, najpierw je ścigaliśmy, potem dopadliśmy, bitka, odczynianie uroku z karczmarza... zaś kotolak to, z tego co słyszałem taki epizod był na zasadzie coś wpadło między ludzi, kilku obiło i zwiało. Z utopcem dziewczynką... cóż chyba dwie BN-ki to jednak było za mało, bo Mel trochę pobiegała i potłukła ale generalnie zaraz wpadliśmy do dołu zniszczyliśmy grób i koniec zabawy... przynajmniej ja tak to odebrałem... ale gdyby tam było z 5 takich dziewczynek :D to byśmy się trochę potłukli przy okazji :mrgreen: To nie były te długie akcje, z serii polowań na potwory, znaczy z dziewczynką długa była bo się długo szło a sama zabawa... 10, 15 minut?
Ostatnio zmieniony przez Travor 30-01-2011, 22:30, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 30-01-2011, 22:45   

Deutin napisał/a:
Wiem, że są od lat bo jeżdżę i widzę :D
Ale na prawdziwą niespodzianką byłaby możliwość oblegania nieprzyjaciela i to, że oglądamy dobrze znany nam fort z innej perspektywy.

Jeździsz od lat, a nie pamiętasz, że w 2008 gracze oblegali armię barbarzyńców na Widmie? :)

/na marginesie, wybacz, bo zupełnie Cię nie kojarzę po imieniu, mógłbyś się tak nieco zdekonspirować, bo nie wiem, z kim gadam :) /

Deutin napisał/a:
A w 2010 rozczarowaliście mnie. Jak stare dobre wilkołaki, których wycie potrafiło zmrozić krew w żyłach i zdeformować szyki, mogliście zastąpić kotołakami!?

Hm, a sądziłam, że rozczarowaniem raczej grozi powtarzanie nieustannie tego samego motywu? :)
Moim zdaniem kotołak doskonale się sprawił. Wasze wrzaski wówczas mówiły więcej, niż wasze słowa obecnie ;)

Travor napisał/a:
bardzo jestem ciekaw tych alternatywnych zakończeń

W 2008 roku - fabuła "Kolebka życia" - gracze, zwłaszcza ci, którzy mieli misje związane ze stronnictwem Lokiego (np. Airis), mogli niedopuścić do przywrócenia równowagi (waga i strażnik :) ). Kiedy wyszliście poza świat i znaleźliście wagę, mogliście zostawić rzeczy własnemu biegowi lub dać przewagę którejś ze stron. Ale gracze to idealiści :) Nikt nawet nie spróbował ;) A była przewidziana wersja biesiady, jako ostatniej uczty bohaterów, którzy jutro umrą :)

W 2009 przewidzieliśmy opcję, że większość graczy stanie po stronie Sephresa, przywracając tym samym jego królestwo. Wówczas - mieliśmy problem z moralnym wydźwiękiem wymordowania całego Silberbergu ;) - Sephres na bazie graczy stworzyłby podwaliny swojej armii (czyt. zmusiłby was do hołdu), rezygnując z pobierania energii z wieśniaków. Hetepsehemui pojawiłaby się po to, żeby go zmusić do porzucenia morderczych planów. Ponieważ natomiast dzień przed już wiedzieliśmy, że na obydwu turnusach Sephers nie zdobył więcej niż 2-3 zwolenników, wiedzieliśmy też, że ta operacja się nie uda.
Paradoksalnie - właśnie dwa poprzednie lata skłoniły nas do refleksji "czy graczom jest potrzebne alternatywne rozwiązanie", jako że stworzyliśmy je dwa razy, a nikt nie skorzystał. Fakt, że OG nie parli w tą stronę, ale też i nie hamowali. W tym roku odpuściliśmy i rzeczywiście Okanogan był jednobarwny, ale był też punkt zaczepienia, Smocza Pani, która mogła być światełkiem w tunelu. Ale nikt (ABSOLUTNIE NIKT, nawet gracze ze smoczego plemienia) nie przejawiał najmniejszych refleksji na temat, czy smocza sprawa nie jest aby warta poparcia :)

Reasumując po raz kolejny - to trochę tak, jak z misjami prywatnymi. W znakomitej większości otrzymujecie szerokie możliwości działania, z których nie korzystacie (jako grupa). Być może to nasza wina, że za mało "reklamujemy" te możliwości, co zamierzamy poprawić.
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
The124C41 
No good deed goes unpunished


Skąd: Outer Heaven
Wysłany: 30-01-2011, 22:59   

*sigh* Na chwilę przerywam pisanie posta, wychodzę z domu, a tu temat się rozwinął... mam nadzieję, że moje komentarze nadal są aktualne...

Cytat:
Nadnaturalny przeciwnik - Choć raz powinniśmy mieć okazję "powalczyć" przeciwko czemuś nienaturalnemu. (wilkołaki, kotołaki mile widziane)

Pozwólcie, że rozwinę to w coś więcej, a mianowicie: 'nadnaturalny' wątek. To, co czyni historię fantasy historią fantasy, a nie tylko neutralnym wątkiem przypadkowo osadzonym w uniwersum fantasy. Każde uniwersum fantasy ma, albo powinno mieć, swoje specjalne cechy, reguły nim rządzące, które można odnieść jedynie do tego uniwersum i do żadnego innego, i to powinno znaleźć się w fabule, moim zdaniem. Jeżeli trzeba robić wielką, epicką fabułę na skalę światową, niech i ona wpływa na świat nie tylko w czysto polityczno-militarno-ekonomiczny sposób co jest przecież typowe dla mega-fabuł, lecz i również niech wpłynie na samą istotę świata: niech go permanentnie zmieni od środka.

Cytat:
Główny przeciwnik - wielki boss wokół którego toczy się wątek.

Osobiście, uważam, że budowanie wątku wokół bossa jest ok i może być dobrze zrobione, ale ja wolę wątki zbudowane wokół czegoś bardziej niematerialnego - wydarzenia, jakiejś specjalnej właściwości świata. Owszem, antagonista JEST potrzebny, wręcz niezbędny, i JEST mechanizmem narracyjnym bez którego nie da się zbudować historii, ale ile wątków można budować dookoła jednego człowieka?

Cytat:
Możliwość decyzji czy wybieramy stronę zła czy dobra...

To jest właśnie kolejna rzecz, na którą chciałabym zwrócić uwagę. Możliwość wyboru jest ważna, ale mnie najbardziej ciekawi sposób, w jaki kolega to ujął. 'Stronę zła czy dobra'. Sugeruje to, że świat jest czarno-biały, i na dodatek szufladkuje graczy w te dwie kategorie. Jednakże, jak jest powszechnie wiadomo i często cytowane, nie ma bieli i czerni, jedynie wiele odcieni szarości. Nawet jeżeli ktoś to uwzględni i zechce dodać opcję pośrodku, to nadal, jak to TV Tropes gdzieś ładnie ujęło, wybory są następujące: albo jesteś nieskalanym świętym w lśniącej zbroi co rozwiązuje wszystkie problemy od Wielkiego Zła Zagrażającego Światu do kotka co utknął na drzewie, albo ignorujesz to wszystko bo to nie twój problem, albo jesteś amoralnym potworem co morduje, gwałci i pali wszystko na swojej drodze, z peleryną zrobioną ze skór niewinnych niemowląt powiewającą na wietrze. A przecież nawet zrobiona na kolanie w dziesięć minut postać nie jest tak jawnie stereotypowa. Kiedy tak spoglądam na swoją listę ulubionych gier, właściwie tam nie ma wyboru - najczęściej dochodzi do But Thou Must - odpowiedź 'tak' popycha fabułę do przodu, odpowiedź 'nie' nie pozwala iść dalej i tak w kółko aż gracz w końcu naciśnie 'tak'. Jest to zwykle usprawiedliwione tym, że główny bohater nie podjąłby innej decyzji, co mniej więcej redukuje gracza do stopnia wykonawcy i redukuje wolną wolę gracza do 'ogniem czy mieczem' do tego stopnia, że nawet byłam zaskoczona kiedy akurat można było dokonać wyboru. Jednakże, było to uzasadnione, gdyż z to perspektywa postaci, nie gracza, miała tutaj znaczenie. oczywiście, w LARP'ie nie da się uwzględnić wszystkich najdrobniejszych detali i zawsze coś takiego by się skończyło tym, że każdy idzie w swoją stronę i do niczego nie dochodzi. Ale, na wszystko co święte, 'dobro czy zło'? Proszę, jeżeli musicie dawać ograniczony wybór, niech będzie to wybór ograniczony do różnych organizacji, krajów, może ras - czegoś, z czym postać może się identyfikować. Bo nie można się identyfikować z jednowymiarowym, banalnym 'dobrem' lub 'złem'.

Cytat:
niekoniecznie happy end (czemu choć raz nam się nie powiedzie?)

Absolutnie się zgadzam. Dobre zakończenie jest dobre, owszem, zwłaszcza, jeżeli trzeba było ciężko na nie zapracować, ale naprawdę nie znoszę kiedy bohater rozwiązuje wszystkie problemy wszechświata, ratuje wszystkich swoich przyjaciół, poślubia bohaterkę i wszyscy żyją długo i szczęśliwie. To niekoniecznie musi być wielka przegrana na końcu, ale osiąganie wszystkich celów po kolei jest zwyczajnie nudne. Nie mogą cały czas zwyciężać, przecież nie są bogami (chyba, że są, ale to wyjątkowy przypadek).
_________________
Obóz 2010 + epilog 2010 - Alexander Verlaine Marlowe, szpieg ofirski
Epilog 2011 - Calatin de Vere, niziołczy uczony
Obóz 2012 - Caius Katsulas/Alexander Verlaine Marlowe, szpieg ofirski na usługach Proroka

There's only one way for a professional soldier to die. That's from the last bullet of the last battle of the last war.
 
 
 
Nox 
Noxxis Młotodzierżca


Skąd: Z Shamaroth'u
Wysłany: 30-01-2011, 23:02   

Hej Hodo! Mam swoją działkę blizn i mi wystarczy. Nie chcę nabawiać się ich większej ilości. :angry: Co do tunelu... Mam lekką klaustrofobię więc nie lubię ciasnych przejść.
_________________
Noxxis Młotodzierżca, Kapłan Wajana, Mag Runiczny, Saper oraz antytalent handlowy. W latach 2010 i 2011, oraz 2012, lecz z brakiem możliwości kontynuacji.
Właściciel łokcia nie do zdarcia i kolana nie do wygięcia... Tak się zastanawiam... Co następne sobie uszkodzę?
 
 
Hodo 
Emeryt


Skąd: Księstwo Śląsko-Pomorskie
Wysłany: 30-01-2011, 23:08   

Pathetic. Nie przystoi krasnoludowi wyglaszać takich stwierdzeń. A blizny po odrapaniach schodzą po paru tygodniach, więc dramatyzujesz.
 
 
 
Gvyn 


Skąd: Warszawa
Wysłany: 30-01-2011, 23:11   

Ja miałem tylko taki problem w tym przejściu do ścieżek szaleństwa, że w pewnym momencie w środku zaczepiłem paskiem i miałem 20 sekund zastanawiania się jak go odczepić, ale poza tym przejście nie było złe.
Ostatnio zmieniony przez Gvyn 30-01-2011, 23:12, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Abdel 

Skąd: Warszawa
Wysłany: 30-01-2011, 23:24   

Cytat:
Ogólnie to wszystko, nie licząc czołgania się po tunelach. Do tej pory mam szramę poprawioną właśnie ścieżkami szlaństwa


Gvyn napisał/a:
Można by też nie atakować wczesnym rankiem (powrót po zniszczeniu tablic).


Aż mnie zmierziło jak to przeczytałem...Co to ma w ogóle znaczyć? Na Larpa jeździ się między innymi właśnie po to aby zostać wymiętym i pokiereszowanym.

Cytat:
Przecież blizny są fajne! Ja tam bym się cieszył z kolejnej. Tylko niestety przez trzy turnusy nie obtarłem sobie łokcia (sic) :(


O to jest dobre nastawienie ;)

I mnie natchnęło na kolejny punkt dobrego LARP-a : Ma być HARDKOROWO ataki w środku nocy,Bitwy z parokrotnie liczniejszym przeciwnikiem,skrytobójcy i potwory czający się wszędzie.Po LARP-ie mamy być zakrwawieni i ubłoceni. Tego chcemy :mrgreen: ;D
 
 
Gvyn 


Skąd: Warszawa
Wysłany: 31-01-2011, 00:31   

Nie wszyscy podzielają twój masochizm. Ja jadę na LARP-a by się dobrze bawić, a nie po to by go nie przeżyć, lub przeżyć ze stałym urazem. LARP służy zabawie i jeżeli chce się człowiek na nim wykrwawiać, błocić i maksymalizować realizm, to według mnie pomylił adres, bo od tego są (jeżeli mówimy o obozach) obozy survivalowe, lub jakieś wyjazdu z grupami odtwórstwa historycznego. Z góry uprzedzam, żeby też nie przeginać w drugą stronę. Jak się człowiekowi zdarzy ubłocić, rozciąć jakąś część ciała, lub zmęczyć to nic złego, ale nie taki jest tego cel i powinno to być w rozsądnych granicach.
 
 
ailiS 
alchemiczka


Skąd: z Koszmaru
Wysłany: 31-01-2011, 01:20   Re: o Esencji Larp

Deutin napisał/a:
Czyli co cenimy najbardziej w obozach LARP. Co powinno być ich nieodłączną częścią.
- Wstęp powinien być obowiązkowy - w 2010 było uzasadnione czemu cała nasza zgraja spotkała się w jednym miejscu i czemu nie rozeszła się w cztery strony świata przed końcem obozu.
- Oblężenie - Obowiązkowa, epicka bitwa z liczniejszym przeciwnikiem (choć nie miałbym nic przeciwko, żebyśmy następnym razem my oblegali wroga.
- Nadnaturalny przeciwnik - Choć raz powinniśmy mieć okazję "powalczyć" przeciwko czemuś nienaturalnemu. (wilkołaki, kotołaki mile widziane)
- Główny przeciwnik - wielki boss wokół którego toczy się wątek.
- Możliwość decyzji czy wybieramy stronę zła czy dobra... (tego brak... np. w 2010 nie mogliśmy dołączyć do okanogana. musieliśmy go pokonać.... bo tak ;D )
- Czołganie się po tunelach.
- Długa wędrówka gdzieś daleko (zazwyczaj ostatniego dnia).
- niekoniecznie happy end (czemu choć raz nam się nie powiedzie?)

Jeśli wy też uważacie jakieś elementy za "obowiązkowe" na larpie, napiszcie. A nóż i widelec, komuś się to przyda :)


To ja proponuję (tak, żeby utrudnić kadrze życie) - CASTING!!!
Oczywiście w celu zapewnienia innym graczom dobrej zabawy. Kandydaci będą musieli przejść trzy etapy:
1. Aktorstwo (odgrywanie).
2. Sprawność.
3. I NAJWAŻNIEJSZE: Umiejętność nie marudzenia, nie kwękania, nie obijania się, nie leniwienia, itp. itd.

:P
_________________
Banda nierobów!
 
 
Abel 

Wysłany: 31-01-2011, 01:29   

Cytat:
I mnie natchnęło na kolejny punkt dobrego LARP-a : Ma być HARDKOROWO ataki w środku nocy,Bitwy z parokrotnie liczniejszym przeciwnikiem,skrytobójcy i potwory czający się wszędzie.Po LARP-ie mamy być zakrwawieni i ubłoceni. Tego chcemy :mrgreen: ;D


Indi, mam dowód, żeby potem nie było, że nikt nie prosił! :D
Generalnie problem z tym jest taki, że trzech BNów w nocy może wytłuc obóz, bez wielkiego halo. Czego przykładem może być napad jaszczurów na obóz na drugim turnusie, kiedy część poszła na nocne wyjście. Takiej rzeźni dawno nie było :P
A generalnie gracze rzadko wpadają na pomysł nieliniowego zakończenia, tu ukłon w stronę Abdela, który do samego końca kombinował ze zniszczeniem Okanogana, co wykraczało cokolwiek poza ramy fabuły.

EDIT: Ailis, ale Ty wiecznie marudzisz :P
Ostatnio zmieniony przez Abel 31-01-2011, 01:30, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Hodo 
Emeryt


Skąd: Księstwo Śląsko-Pomorskie
Wysłany: 31-01-2011, 01:32   

Abel napisał/a:
EDIT: Ailis, ale Ty wiecznie marudzisz :P
Gdyby to był facebook, to kilknałbym "Lubię to" :D
 
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 31-01-2011, 02:28   

Alex (mogę tak skrócić? ;) Pliiiizzzz, Alexander jest okropnie długi ;) ) Twój wpis jest tak piękny, że aż muszę skomentować ;)

The124C41 napisał/a:
To, co czyni historię fantasy historią fantasy, a nie tylko neutralnym wątkiem przypadkowo osadzonym w uniwersum fantasy. Każde uniwersum fantasy ma, albo powinno mieć, swoje specjalne cechy, reguły nim rządzące, które można odnieść jedynie do tego uniwersum i do żadnego innego, i to powinno znaleźć się w fabule, moim zdaniem. Jeżeli trzeba robić wielką, epicką fabułę na skalę światową, niech i ona wpływa na świat nie tylko w czysto polityczno-militarno-ekonomiczny sposób co jest przecież typowe dla mega-fabuł, lecz i również niech wpłynie na samą istotę świata: niech go permanentnie zmieni od środka.

Zgadzam się bezsprzecznie. Pytanie, jakie mi się ciśnie, to na ile nam się to udaje. Staram się bardzo każdą historię, w którą Was wplątujemy, silnie wiązać z różnymi aspektami naszego świata. Gdy w 2006 r. gracze bronili górskiej enklawy, znalazło to później odbicie w historii wielkiego cesarstwa, w 2007 gdy bronili samych granic cesarstwa, byli współtwórcami jego dziejów, wręcz rozdawali karty, niektórzy zostali władcami, inni szarymi eminencjami. Rok później znaleźli się w rozgrywce bogów i przez chwilę mieli ich losy w rękach. Książę Sephres mógł stać się kolejnym na liście władców Północy. Gracze grali przy jednym stole z największymi tego świata. Czy to dość? Czy może za dużo? Czy wielcy nie maleją w zetknięciu ze zwykłym graczem?


Właściwie tak sobie tylko dywaguję, bo w sumie odpowiedź mamy zapisaną na początku każdego scenariusza gry w kantorku ;) I w absolutnej drodze wyjątku, pozwolę sobie go tutaj przytoczyć jako motto całości akcji obozowej - "UMIAR, KUR*A!!!!"
;)

The124C41 napisał/a:
Sugeruje to, że świat jest czarno-biały, i na dodatek szufladkuje graczy w te dwie kategorie.

Nie, nie i jeszcze raz nie!! Tak być nie będzie! ;)
Druga strona ma zawsze swoje racje. Tylko chciejcie ich słuchać :) Słowo harcerza, że nie zrobię Wam nigdy czarno białej fabuły, bo to, co napisałaś, jest absolutną wykładnią - czarno-białe bywają bajki, a i to tylko te kiepskie ;)

The124C41 napisał/a:
budowanie wątku wokół bossa jest ok i może być dobrze zrobione, ale ja wolę wątki zbudowane wokół czegoś bardziej niematerialnego - wydarzenia, jakiejś specjalnej właściwości świata.
Sądzę, że jedno nie wyklucza drugiego.

The124C41 napisał/a:
Dobre zakończenie jest dobre, owszem, zwłaszcza, jeżeli trzeba było ciężko na nie zapracować, ale naprawdę nie znoszę kiedy bohater rozwiązuje wszystkie problemy wszechświata, ratuje wszystkich swoich przyjaciół, poślubia bohaterkę i wszyscy żyją długo i szczęśliwie.
Mam nadzieję, że Twój punkt widzenia jest powszechny wśród graczy :) Obawiam się bowiem sytuacji, że przegracie grę, po czym zapanuje ogólny marazm i wszystkomiwisizm ostatniego dnia i wszyscy wyjadą w skwaszonych humorach.
Myślę, że zafundowanie Wam pełnego wyboru oraz możliwości przegranej - może nie na każdym rozdrożu fabuły, ale na pewno na jej finale - jest w obrębie naszych możliwości :)

Gvyn napisał/a:
. Ja jadę na LARP-a by się dobrze bawić, a nie po to by go nie przeżyć, lub przeżyć ze stałym urazem. LARP służy zabawie i jeżeli chce się człowiek na nim wykrwawiać, błocić i maksymalizować realizm, to według mnie pomylił adres
Wiesz, w tym kontekście jednak chyba nie ten ktoś pomylił adres :) Oczywiście, można robić LARPa przy stole, w sali, na placu, można opierać go na grze aktorskiej, na pięknych strojach i charakteryzacji, na wyszukanych zabawkach. Ale to nie ten adres. Jeśli mówimy o 'zbawianiu świata', albo chociaż o zwykłym RWD, to uważam za konieczne unuranie, zmęczenie, wybrudzenie graczy (a nas wraz z nimi), bo ta zabawa ma sens tylko wtedy, kiedy jest realna. W przeciwnym razie zostańmy przy RPG. Wiem, że dla niektórych czołganie 30tką (tak się zwie ten tunel) to traumatyczne przeżycie, ale mogę powiedzieć tylko jedno - przyzwyczaicie się albo przestaniecie przyjeżdżać. Fajnie, jeśli to pierwsze :) Rzecz w tym, że tylko w tym stanie zmęczenia/wybrudzenia/obicia/strachu zrozumiecie swoje postaci, wasze reakcje i decyzje staną się choć zbliżone do ich reakcji i decyzji i przeżyjecie to, po co właściwie to robimy - znajdziecie się choć na chwilę kimś innym. Ot, takie malutkie katharzis ;)

ailiS napisał/a:
To ja proponuję (tak, żeby utrudnić kadrze życie) - CASTING!!!

Ale że co? Co się wygrywa? ;)
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Varthanis 
Nekromanta z Północy


Skąd: Wrocław
Wysłany: 31-01-2011, 04:08   

Indiana napisał/a:
inni szarymi eminencjami.


cholernie bogatymi szarymi eminencjami :D

Indiana napisał/a:
The124C41 napisał/a:
Dobre zakończenie jest dobre, owszem, zwłaszcza, jeżeli trzeba było ciężko na nie zapracować, ale naprawdę nie znoszę kiedy bohater rozwiązuje wszystkie problemy wszechświata, ratuje wszystkich swoich przyjaciół, poślubia bohaterkę i wszyscy żyją długo i szczęśliwie.
Mam nadzieję, że Twój punkt widzenia jest powszechny wśród graczy :) Obawiam się bowiem sytuacji, że przegracie grę, po czym zapanuje ogólny marazm i wszystkomiwisizm ostatniego dnia i wszyscy wyjadą w skwaszonych humorach.
Myślę, że zafundowanie Wam pełnego wyboru oraz możliwości przegranej - może nie na każdym rozdrożu fabuły, ale na pewno na jej finale - jest w obrębie naszych możliwości :)


jestem jak najbardziej za, z chęcią zagrałbym w taką fabułkę, bo (marudząc po weterańsku :P ) świadomość (a ośmieliłbym się rzec żę częściej nawet podświadomość) "uratujemy świat i tak, po co się nadmiernie silić" zaczyna doprowadzać ekipę do przesiadywanek w obozie :) I mimo że wiem że jest mało czasu na zmieszczenie fabuły i że jestem zwolennikiem ciągłej akcji, ciekawą opcją byłaby w środku fabuły kilkugodzinna przerwa 'integracyjna', coby ośmielić nowych graczy i dać weteranom się wygadać - myślę że takie chwilowe rozluźnienie pomogłoby później znów wczuć się w klimat (jednak nieczęsta możliwość zobaczenia się w ciągu roku sprawia że tyle jest do opowiedzenia, niekoniecznie fabularnie) :)

Indiana napisał/a:
Gvyn napisał/a:
. Ja jadę na LARP-a by się dobrze bawić, a nie po to by go nie przeżyć, lub przeżyć ze stałym urazem. LARP służy zabawie i jeżeli chce się człowiek na nim wykrwawiać, błocić i maksymalizować realizm, to według mnie pomylił adres
Wiesz, w tym kontekście jednak chyba nie ten ktoś pomylił adres :) Oczywiście, można robić LARPa przy stole, w sali, na placu, można opierać go na grze aktorskiej, na pięknych strojach i charakteryzacji, na wyszukanych zabawkach. Ale to nie ten adres. Jeśli mówimy o 'zbawianiu świata', albo chociaż o zwykłym RWD, to uważam za konieczne unuranie, zmęczenie, wybrudzenie graczy (a nas wraz z nimi), bo ta zabawa ma sens tylko wtedy, kiedy jest realna. W przeciwnym razie zostańmy przy RPG. Wiem, że dla niektórych czołganie 30tką (tak się zwie ten tunel) to traumatyczne przeżycie, ale mogę powiedzieć tylko jedno - przyzwyczaicie się albo przestaniecie przyjeżdżać. Fajnie, jeśli to pierwsze :) Rzecz w tym, że tylko w tym stanie zmęczenia/wybrudzenia/obicia/strachu zrozumiecie swoje postaci, wasze reakcje i decyzje staną się choć zbliżone do ich reakcji i decyzji i przeżyjecie to, po co właściwie to robimy - znajdziecie się choć na chwilę kimś innym. Ot, takie malutkie katharzis ;)


tu popieram w pełni, high five dla graczy którzy przyklaskują tej idei :) Powiem wam tyle - jak pierwszy raz pojechałem na obóz w Srebrnej to najbardziej urzekło mnie właśnie wczucie w postać, momenty grozy podczas ataków nieumarłych na starym cmentarzu pod osłoną nocy, kilkugodzinne wędrówki po lochach, nagłe poranne i nocne pobudki (nierzadko kwitowane szpetnym bluzgiem i korygowane serią pompek), błądzenie po omacku w podziemnej grocie czy przełażenie tunelem z finiszem w błotnistej kałuży (ach i te spływy, nocki w ręcznie budowanym szałasie, to było coś :D ), nie wyobrażałem sobie że można cieszyć się jak dziecko maszerując w tę i z powrotem kilka godzin, stercząc w deszczu godzinę, drąc ryja nad jeziorkiem tylko o to by po uzyskaniu oczekiwanej nagrody być z niej w kilka minut bezczelnie obrabowanym. Jestem zdecydowanie przeciwny zmiękczaniu formy obozu, przecież, drodzy przeciwnicy brudu i obtarć, nikt was stalą po głowie nie bije i krzywdy specjalnie zrobić nie chce. Tyle ode mnie ;)

Hodo napisał/a:
athetic. Nie przystoi krasnoludowi wyglaszać takich stwierdzeń.


No bez przesady, fobii lub jej braku się nie wybiera. (sam coś wiem na ten temat, przeklęte kratownicowe schody na jasnej górze :P )

Jeszcze mała uwaga do graczy oczekujących wyborów indywidualnych - możliwości duże są, ale tą chęć najlepiej przekazać choćby w opisie postaci. Wiadomo że wybranie np. wojownika bez określonej historii czy celów ogranicza tą opcję w drastycznym stopniu, bo kadra nie ma na czym oprzeć questa - zachęcam do przykładania się do kart postaci, albo przynajmniej wybierania postaci o dużych możliwościach fabularnych typu szpieg, mag-specjalista, wróżbita itp :)
_________________
Jag tog mitt spjut jag lyfte mitt horn.
Fran hornets läppar en mäktig ton.
Hären lystrade marscherade fram.
De gav sig mitt liv, bergets stamm!

Dobry elf to martwy elf.
 
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 31-01-2011, 15:06   

Varthanis napisał/a:
ciekawą opcją byłaby w środku fabuły kilkugodzinna przerwa 'integracyjna'

Hm, wiesz, jednak mam wątpliwości co do tego :/ Bardzo trudno wchodzi się potem z powrotem w rolę i światy gry. Może biesiadę wcześniej zaczynać, żebyście mieli więcej czasu na gadanie właśnie na biesiadzie?

Varthanis napisał/a:
świadomość (a ośmieliłbym się rzec żę częściej nawet podświadomość) "uratujemy świat i tak, po co się nadmiernie silić" zaczyna doprowadzać ekipę do przesiadywanek w obozie
No tak, to logiczne. Mam nadzieję, że moje obawy co do tego, jak przegracie, się nie sprawdzą ;)

Varthanis napisał/a:
drąc ryja nad jeziorkiem tylko o to by po uzyskaniu oczekiwanej nagrody być z niej w kilka minut bezczelnie obrabowanym.
;) ;) ;) :D

Varthanis napisał/a:
nie wyobrażałem sobie że można cieszyć się jak dziecko maszerując w tę i z powrotem kilka godzin, stercząc w deszczu godzinę,

:D :D Choć fakt, że ta faza cieszenia się przychodzi zazwyczaj, gdy już wyschniesz ;) ;)

Varthanis napisał/a:
zachęcam do przykładania się do kart postaci, albo przynajmniej wybierania postaci o dużych możliwościach fabularnych typu szpieg, mag-specjalista, wróżbita itp :)
Tak, też. Ale niekoniecznie. O kartach postaci od kadry słów kilka.
1. Historia postaci, profesja, misja... To wszystko tylko ozdobniki. Mogę właściwie sformułować pewną regułę, która ma rzecz jasna wyjątki - grą najczęściej zarządzają i trzęsą ludzie bez skomplikowanej postaci, za to charyzmatyczni. Niekoniecznie przywódcy. Czasem outsiderzy, czasem marudni kontestatorzy, którzy dostali wlepioną im z taśmy misję "od ręki". Rewersem tej reguły są gracze, którzy zasypują nas rozbudowaną historią postaci, dopracowanym i wyśmiganym opowiadaniem na 5xA4 (im zawdzięczacie okienko na 1500 znaków w karcie ;) ), obowiązkowo przedramatyzowanym, z zabitymi rodzicami i chomikiem, w mailach wypytują o szczegóły stroju, broni, profesji, rasy. Dla nich tworzymy misje z drugim i trzecim dnem, wmieszane w główną fabułę, powiązanie szeroko z innymi graczami... I co? I psińco. Gdy przychodzi do gry, ci gracze giną w tłumie, biernie idąc za grupą, a wychuchana misja przepada nietknięta.
W tym roku szczególnie dużo było takich misji.
Drodzy gracze :) Czytamy to, co przysyłacie :) Dokładnie! Chciejcie się angażować we własną misję! Zapamiętujcie te szczegóły, które sami do niej wpisaliście! Knujcie, działajcie, wypytujcie, podejmujcie wyzwania. Nie wiem, czy to kwestia zapomnienia, zagubienia się w świecie gry, może nadmiernej ostrożności, może nieśmiałości - nie wiem. Ale regularnie szkoda mi niewykorzystanej pracy, włożonej w misje.
A może tkwi w tym inny błąd? Dawać wasze opinie, może wypracuje się z tego dobre rozwiązanie :)
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,08 sekundy. Zapytań do SQL: 15