Karczma pod Silberbergiem Strona Główna Karczma pod Silberbergiem
Witamy na nowym-starym forum dla larpowiczów Silberbergu :)

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Przygoda #26
Autor Wiadomość
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 18-03-2015, 23:56   Przygoda #26

Skrót sytuacji.

Hallbjorn - nie masz bladego pojęcia, dlaczego i z jakiej paki w środku całego tego cyrku wpakowało ci się do chaty dziesięciu smutnych panów z Ligi. Nie byli nawet ze straży portowej, o armii już nie wspominając. Darli mordę, pytali o Reshiego i w ogóle byli wybitnie nieuprzejmi, błotem z ulicy zapaćkali ci elegancki dywan, ściągnięty z Samarkandy, jeden nawet pozwolił sobie na ostentacyjne stłuczenie kryształowej karafki. Ten dowódca, ooo, ten to cię wybitnie drażnił.
Rzecz w tym, że niestety większość różnej służby, którą miałeś, oraz ochroniarzy, zwinęła się i prawdopodobnie próbowała teraz dobić się na któryś ze statków. Pozostali, którzy akurat byli w domu, uznali, ze nie będą ryzykować rozróby. Zresztą, sam im to nakazałeś.
W rezultacie kmioty z Ligi wywlekły cię ze związanymi rękami w kierunku portu wojennego.
Myślałeś, że cię oddadzą w ręce armii, ale skąd.

Po drodze trafili na jakiegoś cwaniaczka. Cwaniaczek był kulawy, ktoś mu upierniczył nogę tuż nad kolanem. I to chyba niedawno, sądząc po tym, jak nieporadnie poruszał się o kulach.
Towarzyszyła mu jakaś panienka. Tę to znałeś, widywałeś ją czasami na placu, potem chyba kręciła się u pograniczników. Niepozorna i wyglądała jak mały wystraszony chomik. Za starym wyjadaczem byłeś, żeby nie wiedzieć, jak bardzo potrafia być groźne takie panienki.
Dalej też się nie poprawiło. Zaciągnęli cię do jakiejś pustej kamienicy. Teraz to dopiero sie zrobiło wąsko, bo w sumie tutaj to pies z kulawą nogą się nie zainteresuje tobą.
Cytat:
Ponieważ w tym momencie staliście przy forcie nabrzeżnym (ten budynek kwadratowy przy samym molo wojskowym, jak wszystkie budynki fortyfikowane, w szarej otoczce), przeszliście na drugą stronę ulicy do waszego oddziału.
- Panie Lecorde - zameldował najemnik - Zgodnie z rozkazem dom na Białej przeszukany, znaleźliśmy tam tylko tego o tutaj. Twierdzi, że da Tirelli wynajmował u niego lokum. Mieszkał tam on i jakaś panna, też da Tirelli, magiczka.
- To jest bezprawne... - warknął ów człowiek, szarpiąc związanymi z tyłu rękami - Nie jesteście strażą, żeby sobie tak pozwalać...
- Zamknij ryj - dowódca najemników mocnym uderzeniem w nerkę na chwilę pozbawił go oddechu. Petra spojrzała na to krytycznie, jeszcze bardziej krytycznie na kilku przechodniów, którzy zainteresowali się sytuacją, po czym rozejrzała się i wskazała na bramę narożnej kamienicy. Była otwarta. Petra pociągnęła cię za rękaw, wskazując budynek.
Weszliście.


Zacząłeś się zastanawiać, co by im powiedzieć, żeby się odpierniczyli,

Cytat:
Budynek sprawiał wrażenie całkowicie pustego, na schodach walały się jakieś sprzęty, kołdry, doniczki z kwiatami, wszystko porzucone w pospiechu. Dowódca najemników, Ulfer, wysłał najpierw dwóch do sprawdzenia terenu. Mieszkanie na parterze było puste, więc weszliście tam. Najemnicy pchnęli na krzesło więźnia.
- Przytrzymajcie go, proszę - powiedziała Petra i wyciągnęła z sakwy kamyk koloru czarnego. Przez chwilę ważyła go w dłoni, marszcząc brwi. Nogą szybko sprzątnęła wokół więźnia wszelkie leżące przedmioty i spiesząc sie rozłożyła kilka kolejnych kamieni dookołoa.
- Ej! - zaprotestował uwięziony - Nie wolno, ja nie chcę żadnych..
- Ulferze, byłbyś tak miły i zakneblował mu usta, jeśli jeszcze raz się odezwie niepytany? - łagodny uśmiech Petry przeraził więźnia chyba bardziej niż treść słów. Najemnik z ukłonem potwierdził. Panna Lecorde tymczasem porozkładała swoje kamyki, po czym stanęła za jego plecami i na chwilę skupiła myśli - kamienie dookoła zaiskrzyły, powodując, że więzien podskoczył jak dźgnięty szpilą.
- Słuchaj no - Petra stanęła teraz przed nim - Sprawa wygląda tak, jesteś oskarżony o spisek, zdradę i sianie defetyzmu...
- Niczego nie... - zamilkł, przerażony ruchem Ulfera.
- No - kontynuowała dziewczyna - I zawiśniesz. Chyba, że mi powiesz, gdzie jest Reshion da Tirelli i z kim się konszachtował. Możesz zacząć od tego, jak się nazywasz... A jak nie powiesz - kamyki znów zaiskrzyły - to ci zagotuję mózg w środku tego kręgu.
Więzień rozejrzał się w popłochu. Miał twarz poznaczoną bliznami, wyglądał na kogoś, kto ma bogatą przeszłość, wcale nie spędzoną na uprawie brukwi, a to z kolei średnio licowało z jego zachowaniem, pasującym bardziej do wystraszonej pensjonarki.
- Hallbjorn... Nazywam się Hallbjorn Einarson. Jestem kupcem. Mam tutaj dom... Kamienicę. Wynajmowałem ją da Tirellemu i jego siostrzenicy Emilii... Nic nie wiem o żadnych konszachtach, nikogo nie zdradziłem i w ogóle nie wiem o co chodzi!!!


...kiedy nagle panienka zaczęła wyglądać przez okna, potem polecieli na górę.
Rzeczywiście, dziwnie to brzmiało.

Cytat:

Zanim ktokolwiek zdążył odpowiedzieć, Petra znieruchomiała, nasłuchując. Wyszła z kręgu i połozyła palec na ustach, każąc wam być cicho.
- Słyszysz to...?
- Co?
- To z zewnątrz...?
- Nie bardzo...
Dziewczyna podbiegła do okna i otworzyła je na oścież, wychodziło na bramę. Rzeczywiście, zamiast słyszeć harmider bitewny, słyszeliście... huk..? Jak mnogi chór głosów. Powietrze drgało od niskiego, wibrującego dźwięku, hipnotyzującego i pięknego.
- Co, do jasnej... - mruknęła Petra. Nie zwracając uwagi na to, że mogłoby ci to przyjść z lekkim trudem, wybiegła na klatkę schodową i zawołała - Ta kamienica ma kilka pięter, z góry może zobaczymy. Chodź, Octavio!
Zakląłeś w myśli. I tak ledwie stałeś. Jeden z najemników zauważył twoje wahanie i zaproponował pomoc. Ulfer wysłał kilku, by zabezpieczyć wejście do klatki schodowej i dwóch wraz z Petrą (Oddział liczył 10 osób), po czym skinął ci głową, że dopilnuje więźnia.

... po czym zniknęli na schodach, po chwili usłyszałeś z oddali ich kroki na górnym piętrze.

Technicznie rzecz była niewesoła. Najemnicy znali się na swojej robocie. Więzy na rękach były założone porządnie.
Ulfer tymczasem wpadł na pomysł, żeby wypatroszyć ci kieszenie. I sakiewki. I obmacać każdy kawałek ubrania w poszukiwaniu schowków między tkaninami, w biżuterii, w butach, w których poprzecinał paski i właśnie je ciął na kawałki i patroszył podeszwę.

Octavio,
Twoje działanie, kiedy wrócisz z góry
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Owizor 
miewał złe sny o ogórkach...


Skąd: Kraków
Wysłany: 19-03-2015, 14:22   

No to na razie czekam na rozwój wydarzeń na górze, a tymczasem niech sobie kupiec pogwarzy bez skrępowania ;)
_________________
2013 II turnus - Owizor Rożenek, szpiegujący dla Imperium mag ziemi z Ofiru
2014 II turnus, Epilog - Argan Rożenek, styryjski dezerter podszywający się pod liryzyjskiego możnego Octavia Lecorde

Nelramar - Oberon Williamson, nekromanta-sadysta podszywający się pod elfa // Ohtat'Penatis Idril - elficki dowódca gardzący po równo Wergundią i Styrią
2015 I turnus - ponownie Owizor Rożenek który to nawrócił się, by jako Sędzia Rega Ludmir romansować z pewną elfką [+]
2015 turnus +18 - Archibald dar Bregen, samozwańczy książę o słabej psychice
 
 
 
Reshion vol 2 Electric Bo 
To jak, umowa handlowa?


Skąd: Szczecin
Wysłany: 22-03-2015, 19:59   

Napiął jeszcze raz mięśnie, potężne muskuły się naprężyły pod materiałem lecz dalej więzy nie ustępowały, wcinały się boleśnie w nadgarstki. Mimo, że robił to kolejny raz z rzędu dalej miał nadzieję, że ustąpią.
Rozejrzał się, znów, po pomieszczeniu szukając czegoś co może go uratować z niego bo jak widać mała kobitka miała zabić go za coś czego w ogólnie nie zrobił. Jasne, na procesach każdy krzyczał, że niewinny, ale kiedy miałby czas na spiskowanie, sianie defetyzmu i kogo miał zdradzić? Jedyne co robił to handlował towarami. I skupował minerał, który teraz osiągnie jeszcze większe ceny na światowych rynkach po wydarzeniach tutaj…
Może to dlatego? Może chcą te chłopaki z ligi zabrać mu to co mogą.. Miasto i tak już jest stracone. Zamieszki, atakujący tubylcy. Nie ma dla niego nadziei. A ten tutaj jeszcze mu ubranie niszczył.
Zerwał mu z szyi medalion ze znamieniem Stywida. Z mieszka wysypały się monety. Z drugiego kilka rzeczy, pierdółek codziennego użytku.
Tylko mógł przeklinać w myślach.
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 24-03-2015, 17:41   

Ulfer z niepokojem patrzył na wyjście z pomieszczenia, raz po raz wychodząc i nasłuchując na klatce schodowej.
- Hej! - krzyknął - Tam na górze! W porządku?
Gdy nikt nie odpowiedział, pokręcił się niespokojnie, wyjrzał kilka razy na ulicę, zerknął na blokujących wejściowe drzwi swoich ludzi.
Po czym wrócił do więźnia.
- Słuchaj no, pajacu - warknął - Już dawno powinniśmy być na statku i machać na pożegnanie temu cholernemu zadupiu. Na drodze do mojego ciepłego wyra w chacie w Birce stoisz ty i twój niewydarzony upór. Daj mi jakiś pretekst, dupku, jeden malutki pretekst, bo mam straszną ochotę coś ci połamać.
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Reshion vol 2 Electric Bo 
To jak, umowa handlowa?


Skąd: Szczecin
Wysłany: 25-03-2015, 13:28   

Nie zareagował na groźby. Głowa spóscił, zapatrzył się w podłogę. Nie było sensu cokolwiek odpowiadać agresorowi. Co miał powiedzieć?
Bardzo dobrze, dla takich jak ty nicponi w życiu łatwo nie powinno być. Dostanie w morde i pewnie coś mu złamie.
Co mnie to obchodzi, mam własne rzeczy na głowie teraz. Efekt pewnie nie inny.
Jak chcesz się szybciej stąd zwinąć to zawołań swojego szefa. Dostanie w ryja za pyskowanie.
Ale ja nic nie wiem. Pożegna się pewnie z zębami kilkoma.

Pana strażnik jest wkurzony i jak ktoś jest na kogoś wkurzony i zły cokolwiek może go wkurzyć dalej. Najlepiej teraz zamilczeć i czekać na powrót tego kulawego dziada.
Chociaż... przestawienie trzeba kontynuować

- Nie wiem, co wy odemnie chcecie... jestem tylko kupcem! - Powiedział po czym zaczął się modlić, żeby najemnik wybrał jakiś mniej ważny organ jako cel swojego ataku
Ostatnio zmieniony przez Reshion vol 2 Electric Bo 25-03-2015, 13:29, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 27-03-2015, 03:44   

Uderzenie nie nastąpiło. Nie od razu w każdym razie. Najemnik pełnym irytacji krokiem przeszedł parę metrów mijając krzesło, na którym siedział więzień i dopiero wtedy mocnym kopniakiem okutego buta wywalił w nogę od mebla. Stołek z hukiem poleciał na ziemię razem z siedzącym na nim człowiekiem, który tym samym wyrżnął w podłogę potylicą, po czym przewrócił się na bok.
Najemnik z rozmachem poprawił kopnięciem w brzuch, pozbawiając więźnia na chwilę oddechu.
Jak przez mgłę dotarły do uszu jeńca dźwięki szybkich kroków w butkach na niskim obcasie.
- Ulfer! Jak mu obijesz twarz to... - po tym zapadła cisza i po chwili dał się słyszeć głos tamtej drobnej kobiety, ale tak zimny i wyrachowany, jakiego chyba wcześniej nie udało ci się uchwycić - a właściwie to nic. Chcesz to przywal mu jeszcze raz.
Najemnik nie dał się drugi raz prosić, następny kopniak trafił w podkurczone kolana.
Na korytarzu słychac już było kroki pozostałych.
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Reshion vol 2 Electric Bo 
To jak, umowa handlowa?


Skąd: Szczecin
Wysłany: 27-03-2015, 04:09   

Po upadku zobaczył mroczki przed oczyma. Chwila po upadku wykorzystał na namierzenie bólu.
Bolała tylko głowa. Nie tak źle, mogło być o wiele gorzej.. - Nie dokończył myśli. Mroczki sprawiły, że nie przygotował się na kopniaka. Nie napiął nawet mięśni brzucha. Organy wewnętrzne poczuły miłość od najemnika. Popieszczone, odezwały się różnobarwą gamą impulsów nerowowych w organizmie. Prawie wszystkie mówły: "Ała" i nie wyglądało by miało się to zmienić. A to sukinkot..
Usłyszał słowa. Słabo ale usłyszał.
O nie.. zabiją mnie.. Nie trzeba być geniuszem by odgadnąć co zamierza się zrobić z więźniem kiedy to czy jego zdolność przekazywania informacji przestała być ważna. Umrzeć w taki sposób.. niech mi chociaż nóż do ręki dadzą bym z bronią umarł. Niech pozowolą w wal... Kolejny cios przerwał mu przyślenia. Ten cios jeszcze wytrzymał nie krzycząc. Grunt to nie dać satysfakcji oprawcom
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 27-03-2015, 04:26   

Owizor, przepisz pls to, co się zazębia w wątkach, ok? :)
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Owizor 
miewał złe sny o ogórkach...


Skąd: Kraków
Wysłany: 27-03-2015, 04:54   

/właśnie to robię ;) /

Z pomieszczenia obok dało się usłyszeć czyjeś kroki i ciche słowa. Wyraźne stały się jednak dopiero gdy ktoś podniósł znacznie głos.
- Czy ja kazałem wam go bić!? - zadudniło zza drzwi - Czy ja w ogóle powiedziałem wam, że macie coś robić poza pilnowaniem go do mojego powrotu!? Won mi stąd, wy skończeni irrumatorzy!!!
Drzwi pomieszczenia otwarły się gwałtownie, by wpuścić jednonogiego człowieka o dwóch kulach, ubranego w czerwoną przeszywanicę i płytowe naramienniki. Postać owa wleciała do pomieszczenia. Dosłownie wręcz. Otwierając bowiem w pośpiechu drzwi, przybysz źle postawił kule co sprawiło, że gdyby nie natychmiastowa pomoc najemnika, zapewne wyrżnąłby jak długi na posadzce.
Wybawidziel nie doczekał się jednak żadnej wdzięczności.
- CZY JA KAZAŁEM WAM GO KATOWAĆ!? SPI***ALAJ MI STĄD W PODSKOKACH!!! JUŻ!!! ŻEBYM CIĘ JUŻ NA OCZY NIE WIDZIAŁ, TY POZBAWIONY ROZUMU BRUTALU!!! JUŻ!!! WON STĄD, DURNIU!!!
Najemnik z początku zdawał być się zupełnie zdezorientowany. W końcu jednak zdał sobie najwyraźniej sprawę się, że jednonogi jegomość nie chce go widzieć w pomieszczeniu. Otworzył usta by odpowiedzieć, jednakże zagłuszony falą kolejnych krzyków, zasalutował jedynie krótko i wyszedł, trzaskając za sobą drzwiami. /jak zareagował jakoś inaczej, to niechaj MG poprawi... ale wyganiam go tak czy siak/ Pozbawiony jego podparcia człowiek w czerwieni potrzebował chwili by odzyskać równowagę.
Klnąc wciąż wyjątkowo szpetnymi i wyszukanymi wiązankami łączącymi w sobie wszystko co najlepsze z ulic Birki, Wergundii, Styrii oraz Ofiru, przemierzył kilka kulawych kroków po pokoju. /jakieś meble poza rozwalonym krzesłem?/ W końcu oparł się o najbliższą przesłuchiwanemu ścianę placami i zsunął się powoli na podłogę, wyraźnie starając się uspokoić skołatane nerwy. Ułożył obie kule obok, by w razie czego móc je wykorzystać w trudnym dla kaleki procesie wstawania z ziemi.
- Przepraszam - wysapał po dłuższej chwili - Przepraszam, powinienem był ich ogarnąć... Po tym wszystkim już sobie z nimi pogadam na poważnie.
Westchnął ciężko. Zamilkł na krótką chwilę. Nie minęło jednak kilka sekund nim znów przeniósł wzrok na leżącego.
- Wybacz, nie chciałem tego... Nic do ciebie nie mam - uśmiechnął się przepraszająco, całkiem szczerze. Jego twarz była wyraźnie zmęczona. Zarost na policzkach liczył już sobie co najmniej tydzień, powoli zlewając się z zaniedbaną bródką i podkręconymi wąsami. Jasne, acz przetłuszczone włosy na głowie nieporadnie zasłaniały wysokie czoło i zakola.
- Nic do ciebie nie mam - powtórzył - Moim jedynym marzeniem jest w tej chwili opuścić ten zasrany port i gdzieś w cywilizowanym świecie załatwić sobie kobietę i gromadkę dzieci. Gdyby więc to ode mnie zależało, już dawno byłbym daleko stąd. Ale pewne upierdliwe bóstwo przyszantażowało mnie, bym cię tu uprowadził. Więc niestety i ja i ty jesteśmy tu niejako w niewoli.
Przyjrzał się z uwagą leżącemu. Ponury uśmiech zagościł na jego twarzy.
- Tak więc spróbujmy sobie nawzajem jakoś pomóc, by mieć to jak najszybciej za sobą - mruknął powoli, ważąc słowa i wpatrując się świdrującym spojrzeniem w przesłuchiwanego - Jak działają imperialne amulety?
_________________
2013 II turnus - Owizor Rożenek, szpiegujący dla Imperium mag ziemi z Ofiru
2014 II turnus, Epilog - Argan Rożenek, styryjski dezerter podszywający się pod liryzyjskiego możnego Octavia Lecorde

Nelramar - Oberon Williamson, nekromanta-sadysta podszywający się pod elfa // Ohtat'Penatis Idril - elficki dowódca gardzący po równo Wergundią i Styrią
2015 I turnus - ponownie Owizor Rożenek który to nawrócił się, by jako Sędzia Rega Ludmir romansować z pewną elfką [+]
2015 turnus +18 - Archibald dar Bregen, samozwańczy książę o słabej psychice
 
 
 
Reshion vol 2 Electric Bo 
To jak, umowa handlowa?


Skąd: Szczecin
Wysłany: 27-03-2015, 23:48   

Co? - Pierwsze usłyszane słowa były ... niewiarygodne. - Widać ci najemnicy są trzymani na długiej smyczy. Teraz ktoś zrobi z nimi porządek. Może jednak przeżyję. Ulfer odpuścił dając szanse na przywrócenie się do pionu. Obrócił się na brzuch i podparwszy się na przed głowie spróbował się podnieść. To chyba uratowało mu życie. Już i tak wkurzony Argan nie zauważył rozpromienionej twarzy fiordyjczyka. Ograniczył się tylko do wrednego uśmiechu, nie chcą zarobić kolejnych uderzeń na wypadek gdyby nowo przybyły nie podzielał jego poczucia humoru. Ha, karma, sk****synie.
Nikłe doświadczenie z byciem przywiązanym do krzesała odbił się teraz. Na nic zdały się próby i tylko wylądował na lewym boku. Odezwało się żebro, które przyjęło przed chwilą podkutego buta na wizytę, - Chyba złamane.. cholera.. - trochę go jeszcze poboli, ale jak mówiła mu mama: "Jeśli boli znaczy, że żyjesz."
Dalsze przemyślenia przerwała mu kanonada przekleństw od starego Lecorda, Coś tam wpadło mu w ucho, lecz było to wiele. Bardziej zaciekawiła do wypowiedź tego człowieka. Kompletnie inna postawa od tamtego trepa. - Nie podoba mi się to... - Jednak jeszcze bardziej zadziwiło go pytanie jakie mu zadano.
- Eee.. Nie wiem - Wzruszył ramionami na tyle ile mógł w swoim stanie. - Nie mam pojęcia. Nie widziałem żadnego na oczy nigdy. Z tego co wiem o magii to amulety pochłaniające zaklęcia są specjalnie wytworzonymi magicznymi anomaliami. Ponieważ są z magicznego punktu widzenia pustką to dzięki temu pochłaniają zaklęcia by się wypełnić. Jak koryto rzeki kiedy pada deszcz, lub inna dziura w ziemi. Te pewnie są tylko jakoś przestawione na działanie na magię kapłańską. To pytanie do teoretyka magicznego, czy się różni magia kapłaństwa od normalnej. - Przełknął ślinę. - Osobiście nie mam pojęcia.. to tylko moje przypuszczenia. Nie znam żadnego kogo mógłby takie mieć. Nie widziałem żadnego na oczy nawet...

teoretyka, nie teoretysty :P
Ostatnio zmieniony przez Pedro 28-03-2015, 00:00, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 28-03-2015, 07:08   

1. Skąd Hallbjorn zna imię Argana?
2. Lecorde nie jest stary.
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Reshion vol 2 Electric Bo 
To jak, umowa handlowa?


Skąd: Szczecin
Wysłany: 28-03-2015, 13:53   

1. Nie zna, tylko wszystko wiedzący narrator zna, po imieniu się do niego nie zwraca
2. Stary Lecorde jako ten zarządzający rodem
 
 
Owizor 
miewał złe sny o ogórkach...


Skąd: Kraków
Wysłany: 29-03-2015, 23:20   

Westchnął ciężko. Pomasował się chwilę po skroniach, najwyraźniej zbierając myśli. Przerwał milczenie dokładnie w momencie, gdy zaczęło się ono niezręcznie przedłużać.
- Dobra, rozumiem... W takim razie widzę trzy opcje na to, co z nami będzie.
Spojrzał w sufit, mrużąc oczy w zamyśleniu. Zdawał się szukać czegoś w pamięci. Po chwili przeniósł spojrzenie z powrotem na rozmówcę.
- Pierwsza opcja jest taka, że... hm... znajdziesz dla mnie jakiś naprawdę, naprawdę mocny środek na zachwaszczenie - mówił bardzo powoli, jakby z trudem wyszukując odpowiednie słowa - Wtedy, o ile uwolnię się od zachwaszczenia, bardzo chętnie wesprę wujka w... hm... w szukaniu ogrodnika - spod przymrużonych powiek rozmówcy, Hallbjorna świdrowało bardzo uważne spojrzenie zdające się szukać czegoś na jego twarzy.
- Druga opcja jest taka - kontynuował po krótkiej pauzie jednonogi jegomość - Że wyłożysz mi plany i tajemnice mojego przyjaciela Reshiona da Tirelli lub chociaż jego przeklętej siostrzenicy Emilii, które co najmniej jedne znasz doskonale. Wtedy może pan liczyć, panie Czorcie - uśmiechnął się pod nosem - na pełną amnestię, ochronę i opiekę ze strony Ligii. A ja sam mogę liczyć na święty spokój oraz możliwość pomocy w przedsięwzięciach przyjaciela. A przynajmniej w części.
Westchnął w zamyśleniu, po czym chwycił kule i podparł się na nich, by powstać.
- Ostatnia opcja jest taka, że rzeczywiście zaszła pomyłka i mówi pan prawdę. Że rzeczywiście jest pan prostym kupcem Hallbjornem - stęknął, z trudem podnosząc się z ziemi - Wówczas z olbrzymią przyjemnością skorzystam z faktu, iż jest pan nieco podobny z twarzy do pewnego Wergunda.
Stanął prosto i spojrzał na przesłuchiwanego. W jego oczach pojawiło się coś niepokojącego. Bardzo niepokojącego.
- I zaczerpnę nieco inspiracji z tego, jak ów postępuje z niewinnymi, nie rozumiejącymi nic kupcami.
_________________
2013 II turnus - Owizor Rożenek, szpiegujący dla Imperium mag ziemi z Ofiru
2014 II turnus, Epilog - Argan Rożenek, styryjski dezerter podszywający się pod liryzyjskiego możnego Octavia Lecorde

Nelramar - Oberon Williamson, nekromanta-sadysta podszywający się pod elfa // Ohtat'Penatis Idril - elficki dowódca gardzący po równo Wergundią i Styrią
2015 I turnus - ponownie Owizor Rożenek który to nawrócił się, by jako Sędzia Rega Ludmir romansować z pewną elfką [+]
2015 turnus +18 - Archibald dar Bregen, samozwańczy książę o słabej psychice
 
 
 
Reshion vol 2 Electric Bo 
To jak, umowa handlowa?


Skąd: Szczecin
Wysłany: 30-03-2015, 01:04   

Trzy opcje? Widzę będzie ciekawie... - Uważnie obserwował jedyną osobę w pomieszczeniu poza nim. - Jeśli mam stąd wyjść żywy to muszę rozgryźć czego chce.. - Potrząsł głową i wrócił do słuchania Lecorda.
Pierwsza opcja, to niby coś, jak nie pierws.. środek na zachwaszczenie? Ogrodnik? Świetnie jakiś szyfr. - Czoło zmarszczyło się, myślał nad słowami, próbował coś rozgryźć o co chodzi. - Pytał się o amulety... może to jest powiązane z imperium..to temat chyba na wieczór przy kielichu wina a nie teraz leżąc na podłodze z drugiej strony.. - Oczami gdzieś błądził w oddali, patrzyła na sufit, który zdarzył się być bliżej jego prawej strony twarzy. Zaraz potem musiał znowu oddać się słuchaniu.
Reshiona VILLBUSA da Tirelliego - Poprawił w myślach kupca, na głos się nie odważył. - O widzę, że ta wiedźma nie tam małej liczbie osób dała się we znaki.. - Przy słowie "Czort" znowu pojawiło się zagubienie na jego twarzy. - O kogo mu do licha chodzi... a .. a.. A tego Czorta. To może się dogadamy. - Od długiego czasu się wreszcie ucieszył.
Trzecia opcja jest do bani. Choć z niego bardziej wyrafinowany brutal niż z poprzedniego.
-No drogi panie, ja panu pomóc mogę, ale musi mi pan też pomóc. - Obrócił się by widzieć twarz Oktavia. - Wiem pan, ja nie chcę skończyć tak, że ja panu pomogę a pan tak mnie do wiatru wystawi. Jakaś mała gwarancja by się przydała. Druga sprawa to taka, zdarzyło mi się coś widzieć na ten temat i na parę innych, ale wypadało by się pan przedstawił bo tak średnio mi mówić ciągle "pan". - Zamilkł na moment dosłownie, zrobił szybki wdech i wydech. - Trzecie. Ja coś powiem ale to nie będzie wszystko bo część jest spisana. I by tam wejść potrzebujesz mnie.
 
 
Owizor 
miewał złe sny o ogórkach...


Skąd: Kraków
Wysłany: 30-03-2015, 02:00   

Uśmiechnął się słysząc odpowiedź przesłuchiwanego.
- Cóż za zabawne odwrócenie ról - mruknął sam do siebie kiedy ów jeszcze mówił.
Gdy skończył, pokiwał lekko głową.
- Octavio Mikael Lecorde, z upoważnienia Solonisa Coralidesa reprezentant Ligii Kupieckiej na całym Zapołudniu - przedstawił się z lekkim ukłonem - Gwarancja... Słusznie, pewnie gdybym był na pańskim miejscu też bym się tego domagał... domyślam się, że moje słowo honoru, jakkolwiek swój honor bardzo cenię, nie będzie wystarczało?
Z cierpkim uśmiechem przekulał parę kroków dookoła Hallbjorna, pozornie podziwiając pomieszczenie w którym się znaleźli. Mruknął coś pod nosem w zamyśleniu.
- Hm... a co pana zadowoli...? Na coś na papierze nie mamy za bardzo czasu... Zróbmy może tak: ruszymy gdzie pan wskaże, a w drodze zastanowi się pan jaka gwarancja będzie dla pana zadowalająca. Może być tak? Obiecuję, że do tego czasu włos z pana głowy już nie spadnie.
Stanął naprzeciwko przesłuchiwanego i pochylił się, patrząc weń uważnie.
- Więc... Czort i da Tirelli. Co, gdzie i jak, by im pomóc? Wybacz pośpiech, ale jak zapewne sam sobie zdajesz sprawę, pali się. Dość dosłownie.
_________________
2013 II turnus - Owizor Rożenek, szpiegujący dla Imperium mag ziemi z Ofiru
2014 II turnus, Epilog - Argan Rożenek, styryjski dezerter podszywający się pod liryzyjskiego możnego Octavia Lecorde

Nelramar - Oberon Williamson, nekromanta-sadysta podszywający się pod elfa // Ohtat'Penatis Idril - elficki dowódca gardzący po równo Wergundią i Styrią
2015 I turnus - ponownie Owizor Rożenek który to nawrócił się, by jako Sędzia Rega Ludmir romansować z pewną elfką [+]
2015 turnus +18 - Archibald dar Bregen, samozwańczy książę o słabej psychice
 
 
 
Reshion vol 2 Electric Bo 
To jak, umowa handlowa?


Skąd: Szczecin
Wysłany: 30-03-2015, 02:14   

- Miło mi, Hallbjörna Einarrson. Podałbym rękę ale nie mam za bardzo jak. - Uśmiechnął się połową twarzy jednocześnie pomachał prawą ręką na ile mu wiązania pozwoliły.
Innej gwarancji i tak się nie spodziewałem. Lepsza taka niż żadna. - Słowo honoru na razie wystarczy. - Potem i tak ciebie rozsądzą bogowie, i przodkowie za bycie kłamcą. - Starał się utrzymać kontakt wzrokowy z Mikaelem. Irytowało go takie krążenie.
- Jeśli nie ma pan nic przeciwko ruszeniu, to lepiej teraz. Pójdziemy do domu na Białej, który już dzisiaj odwiedziłeś. Tam resztę wyjaśnimy. A o Czorcie i Da Tirellim opowiem po drodze. Tyle ile wiem.
Miał okazję wydostać się wreszcie stąd i nie chciał jej zaprzepaścić.
 
 
Owizor 
miewał złe sny o ogórkach...


Skąd: Kraków
Wysłany: 30-03-2015, 13:42   

Skinął głową w krótkim, oszczędnym ruchu. Jego uśmiech pozostał dziwny, nienaturalny, jakby Octavio nie był do końca normalny.
- Zgoda - mruknął - Momencik proszę, powydaję polecenia...
Odwrócił się na pięcie, co omal nie zakończyło się utratą równowagi. Gdy tylko ją odzyskał, ruszył w stronę drzwi. Uchylił je, rozejrzał się co znajduje się po drugiej stronie, po czym ruszył dalej. Nie zamknął ich za sobą, co umożliwiło Hallbjornowi usłyszenie po dłuższej chwili ciszy wydawane polecenia:
- Wy tutaj, idźcie go podnieść i doprowadzić do porządku. Zaprowadzi nas gdzie trzeba. Tylko delikatnie z nim, psiakrew! Jak znowu zobaczę, że któryś się nad nim znęca, to cały wasz żołd popłynie do Birki, a wy tu zostaniecie...
_________________
2013 II turnus - Owizor Rożenek, szpiegujący dla Imperium mag ziemi z Ofiru
2014 II turnus, Epilog - Argan Rożenek, styryjski dezerter podszywający się pod liryzyjskiego możnego Octavia Lecorde

Nelramar - Oberon Williamson, nekromanta-sadysta podszywający się pod elfa // Ohtat'Penatis Idril - elficki dowódca gardzący po równo Wergundią i Styrią
2015 I turnus - ponownie Owizor Rożenek który to nawrócił się, by jako Sędzia Rega Ludmir romansować z pewną elfką [+]
2015 turnus +18 - Archibald dar Bregen, samozwańczy książę o słabej psychice
 
 
 
Reshion vol 2 Electric Bo 
To jak, umowa handlowa?


Skąd: Szczecin
Wysłany: 30-03-2015, 21:13   

Uśmiechnął się kiedy usłyszał, że jednak ruszają. Nie zauważył za to uśmiechu Octavio, patrzył wtedy na podłogę. Mógł wręcz szorować ustami po zalegającym brudzie i kurzu ale ze względów zdrowotnych się powstrzymał.
Za łatwo poszło, za łatwo... - Słysząc polecenia nie wiedział czy się radować czy smucić. - Za za chwilę się pewnie okaże co i jak..
 
 
Owizor 
miewał złe sny o ogórkach...


Skąd: Kraków
Wysłany: 01-04-2015, 03:10   

Po chwili do pomieszczenia wkroczyła para najemników. Nie było wśród nich Ulfera.
- No, wstajemy - mruknął jeden, chwytając Hallbjorna pod pachy i podnosząc z ziemi.
Drugi tymczasem zajął się poprawieniem więzów. Zacisnął je cholernie mocno, na granicy bezpieczeństwa dla krążenia w dłoniach.
- Dasz radę chodzić? - mruknął ten, który trzymał kupca pod pachy - Nawet jeśli nie, będziesz musiał. Nie mamy medyka.
Choć nie zaśmiali się, można było przysiąc że obaj ledwo zauważalnie uśmiechnęli się złośliwie.
Ruszyli w stronę drzwi, ciągnąc za sobą spętanego. Gdy je przekroczyli, rozminęli się z trójką najemników taszczącą w przeciwnym kierunku wiadra i pochodnie. Minęli się szybko i bez słowa.
Korytarz nie był długi. Szybko dało się zauważyć stojącą przed wyjściem z kamienicy grupkę czterech postawnych najemników. Był wśród nich i Ulfer. Widząc Hallbjorna rzucił mu pełne nienawistnej satysfakcji spojrzenie.
Nieco obok grupki stał Octavio, opierając się plecami o ścianę. Widać było, że miał serdecznie dość chodzenia o kulach. Zmęczona prawa noga drżała lekko z wysiłku.
- Jak ruszamy? - spytał oschle Ulfer - Ta pokraka może się wyrywać.
- Grupą, spokojnym krokiem, jesteśmy tu służbowo i legalnie - przewrócił oczyma Octavio - Tamta trójka zaraz dołączy, nie czekajmy na nią. Ruszamy zaraz jak tylko wróci... No właśnie - uśmiechnął się, gdy z pokoju obok wyszła niska dziewczyna o raczej długich, falujących, brązowych włosach. Chowała ona coś do torby. Rzuciła przelotne spojrzenie na Hallbjorna, po czym skierowała się do Octavia i powiedziała mu coś przyciszonym głosem. Ów skinął głową, po czym oparł się o kule i postąpił kilka kroków do przodu.
- Ruszajmy - oznajmił - Nie ma czasu do stracenia. Pan Hellbjorn pośrodku, ja obok, Petra z tyłu, Ulfer prowadzi. Na Białą!

DLA MG:
- co powiedziała mi Petra
- czy osoba która wychodziła z Saulem została jeszcze zobaczona przez Hallbjorna, czy też nie
_________________
2013 II turnus - Owizor Rożenek, szpiegujący dla Imperium mag ziemi z Ofiru
2014 II turnus, Epilog - Argan Rożenek, styryjski dezerter podszywający się pod liryzyjskiego możnego Octavia Lecorde

Nelramar - Oberon Williamson, nekromanta-sadysta podszywający się pod elfa // Ohtat'Penatis Idril - elficki dowódca gardzący po równo Wergundią i Styrią
2015 I turnus - ponownie Owizor Rożenek który to nawrócił się, by jako Sędzia Rega Ludmir romansować z pewną elfką [+]
2015 turnus +18 - Archibald dar Bregen, samozwańczy książę o słabej psychice
 
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 01-04-2015, 05:13   

Nie wiem, czy wy jesteście w środku czy tuż za wyjściem na zewnątrz, założyłam to drugie.

Gdy wychodziliście przez korytarz w kierunku wyjścia, z jednego z bocznych pokoi wybiegła dziewczyna.
Chowała ona coś do torby. Rzuciła przelotne spojrzenie na Hallbjorna, po czym skierowała się do Octavia i powiedziała mu coś przyciszonym głosem, jednak była wyraźnie tym przejęta i podekscytowana, że szept szybko zmienił się w półgłos i do uszu Halbjorna dotarły urywane słowa:
- ... jest niedaleko! Miałam wizję... To ważne! On mówi, że to ważne...
Zreflektowała się po chwili i ściszyła głos.
Gdy wyszliście przed budynek, czekali tam juz pozostali najemnicy.
Na widok owej kobiety zareagowała towarzysząca im na oko dziesięcioletnia dziewczynka z ogromnym owczarkiem wergundzkim.
- Pani Petro! - zawołała, podbiegając - I co? Czy gwiazdy pani powiedziały...?
Kobieta nazwana Petrą przyklękła i przytuliła dziewczynkę, szepcząc jej coś na ucho, na co mała zareagowała rozszerzonymi z radości oczami i radosną ekscytacją.
- Panno dar Mirge - powiedział stojący tuż przy nich najemnik lekko żartobliwym tonem - Dała pani szlacheckie słowo, że teraz pójdzie pani z nami. Czy możemy zatem...?
Rozpromieniona dziewczynka objęła jeszcze raz tę kobietę i ukłoniła się niemal dworsko żołnierzowi.
- Oczywiście, prosze pana, przecież dałam słowo!
W tym momencie owczarek , dotychczas czujnie, ale spokojnie obserwujący okolicę, wstał gwałtownie, wpatrując się w kierunku, gdzie znajdowała sie brama do miasta. Z psiej gardzieli dobył się głuchy warkot. Dopiero on zwrócił waszą uwagę na to, że od bramy słychać rosnący hałas.
Wszyscy spojrzeli z niepokojem w tamtym kierunku. Bramę, widoczną stąd ponad głowami ludzi, spowijał kłąb dymu, z którego raz po raz wydobywały się błyski wyładowań magicznych i języki ognia.
- Ruszajmy - oznajmił Octavio, dając znać- Nie ma czasu do stracenia. Pan Hellbjorn pośrodku, ja obok, Petra z tyłu, Ulfer prowadzi. Na Białą!
Nim przebrzmiały jego słowa, od strony bramy dał się słyszeć huk i wrzask licznych gardzieli. Wszyscy obecni na ulicy zatrzymali się na kilka sekund, patrząc z niepokojem na to, co się dzieje.
Wrzask i odgłosy walki stawały się coraz głośniejsze.
Aż wreszcie rozróżniliście pojedyncze, krzyczane słowa.
- Szturm się przedarł! Brama padła!
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Owizor 
miewał złe sny o ogórkach...


Skąd: Kraków
Wysłany: 01-04-2015, 16:24   

Ja założyłem to pierwsze, ale spoko nie czyni to wielkiej różnicy :)

Brama padła...
Ta wieść sprawiła, że na moment Octavio zastygł w bezruchu.
A więc jednak. A więc do tego dochodziło... Miasto ulegało, pogrążało się w ogniu i obsydianie... Więc wszystko się układało! Wszystko mogłoby już iść tak pięknie... gdyby tylko mógł sam stanowić o swoim losie!
Zmełł w ustach przekleństwo.
Powinien był być właśnie na pokładzie Damy! Powinien był właśnie lecieć do Birki, byle dotrzeć do niej przed ludźmi dar Hovdera! A może przy odrobinie szczęścia nawet wszyscy ludzie oraz jego intrygi spłonęłyby w tym mieście...? Przyszłość Octavia mogła być taka piękna...
Ale nie. Oczywiście cholerne siły nadprzyrodzone musiały go tu zatrzymać.
Zaklął znowu.
- Dobra, uwijamy się! - rozkazał donośnym głosem - Ruchy! Na Białą, a zaraz potem na pomost!
Zmusił się do szybszego przemieszczania. Zmęczone opieraniem się o kule ręce zaprotestowały, ale zignorował ich prośbę o odpczynek. Zrównał się krokiem z prowadzonym przez najemników Hallbjornem, podczas gdy reszta oddziału, w obecnej chwili licząca pięciu wojowników, ruszyła tworząc coś na kształt kordonu.
- Dobra, uwińmy się z tym szybko... cokolwiek by tam nie było do załatwienia - mruknął do jeńca - Chyba że znajdzie się jakiś sposób by mnie wyrwać spod klątwy... hmm... właśnie, póki pamiętam...
Uniósł głowę.
- Jakby nam na drodze stanęły dzikusy, to tylko się brońcie, nie atakujcie! - zaordynował na podniesionym głosem, by wszyscy najemnicy usłyszeli, ale ludzie wokół niekoniecznie. Panujący na ulicy rozgardiasz pomagał - Mam kontakty po ich stronie, a nuż się uda dogadać...
Obejrzał się za siebie, by zerknąć na Petrę i poszukać wzrokiem trójki najemników której zlecił podpalenie. Ci powinni lada moment dogonić grupę. Ponownie schylił głowę i przybliżył się do Hallbjorna.
- Dobra, to zamieniam się w słuch. Co masz do powiedzenia na temat tamtej uroczej dwójki da Tirellich i ich lokum?
_________________
2013 II turnus - Owizor Rożenek, szpiegujący dla Imperium mag ziemi z Ofiru
2014 II turnus, Epilog - Argan Rożenek, styryjski dezerter podszywający się pod liryzyjskiego możnego Octavia Lecorde

Nelramar - Oberon Williamson, nekromanta-sadysta podszywający się pod elfa // Ohtat'Penatis Idril - elficki dowódca gardzący po równo Wergundią i Styrią
2015 I turnus - ponownie Owizor Rożenek który to nawrócił się, by jako Sędzia Rega Ludmir romansować z pewną elfką [+]
2015 turnus +18 - Archibald dar Bregen, samozwańczy książę o słabej psychice
 
 
 
Reshion vol 2 Electric Bo 
To jak, umowa handlowa?


Skąd: Szczecin
Wysłany: 02-04-2015, 01:40   

Widząc brak tego sadysty ucieszył się, widać nie przypadł on też do gustu Lecordowi. Byle tylko ci nie byli gorsi. - Ponura myśl przebiegała my przez głowę ale zaraz po tym szybko, na szczęście. Chciał jednak nie wyjść na miasto o własnych siłach.
- Zawsze możecie nazwać mnie księżniczką i ponieść. - Normalnie brzmiałoby to jak docinek ale pogodny ton rozwiał wszelkie wątpliwości. Poczucia humoru Hallbjorn nie tracił nawet w ponurych chwilach. - Haha!
Podniesiony rozprostował nogi, wyciągnął się na ile pozwolili mu najemnicy i poprawił raz dłonie związane. Napiął się jak poprawiali mu więzy chcąc zyskać trochę więcej miejsca dla rąk, nie podobał mu się ten wżynający się sznur.
Smutni panowie z wiadrami na chwilę przyciągnęli jego uwagę, za dużo nie było tutaj do powiedzenia. Dalej posłusznie poszedł z najemnikami, Ulferowi odwdzięczył się spojrzeniem cwaniaczka. Trzeba było sobie nie odbijać na mnie ciepłego łóżka w Birce. Po kilku słowach najemnika jednak mu mina zrzedła. Nie mówcie, że to on jest dowódcą tutaj. A już miała się do mnie fortuna uśmiechać. - Westchnął i rozejrzał się po okolicy na ile mógł. Przyjrzał się uważnie się dziewczynę, jednak nie zdążył zobaczyć co chowa do torby. Czekaj, kto, co, gdzie. O kim ona może mówić.. Gwiazdy, do kogo się zwracają astrolodzy.. Echh, trzeba było lepiej się uczyć jak była okazja. Ale dalej. Dar Mirge, co oni tutaj robili? Co może od nich chcieć ten kupiec.. Zamyślił się na chwilę ale pozostał dalej grzecznym i posłusznym więźniem tuptającym ze strażnikami. Pośrodku, jak miło. Troszczący się właściciel więźnia.
Przeszli kilka kroków i usłyszał wrzaski. Wstrząsało nim. Nie nastawiał się, że dożyje swoich lat w ciepłym domku i przy ciepłym łóżku ale myśl, że może zostać zabity przez jakiś dzikusów daleko od domu nie podobała mu się również.
Brama padła. Cholera. Nie wiele nam zostało w takim razie. Nie wiele.. Gdzie jesteś Reshion jak ciebie potrzebuję, do jasnej cholery. Gdzie, nie ma ciebie od dnia. Gdzie się tutaj zgubiłeś. Przekląłby ale ugryzł się w język aby tego nie robić. Wolał się jednak na razie nie wychylać. Jakby mieli kogoś porzucić to pewnie niego.
Klątwy? To wszystko robi się coraz dziwniejsze i niewiarygodne. W co ja się. Wróć, w co ja zostałem wplątany. Lepiej było zostać w Monscastra...Monscastracie.. ech nawet nie pamiętam jak to się odmienia.
Rozkaz unikania starć z dzikusami mu się spodobał. Widać, że nie będą chcieli zgrywać bohaterów. Biedota i tak zawsze miała przesrane, teraz byle tylko się na nich nie rzucili jak się zorientują o co chodzi. Jak padło słowo "kontakty" to powoli nie wiedział już co robić. Co za intrygi tutaj się rozgrywały. Nie można powiedzieć, że Reshion go nie ostrzegł, ale takiego czegoś się nie spodziewał. Zwłaszcza, że to w Ofirze, gdzie podobno jest ich najwięcej na świecie nie spotkał się z nimi, za bardzo. A tutaj to nagle pojawiały się nowe z minuty na minutę. Choć może to właśnie dlatego Ofir jest sławny z nich bo mało kto o nich wie? Hm, to ciekawa teoria.

-Szczerze to mnie ciekawi czemu są tacy ważni dla tylu osób nagle. Ale to na potem. Widziesz, Da Tirelli po tym jak się do mnie wprowadził to zaczął sprowadzać wiele rzeczy do mnie. I też niespotykane ilość pieniędzy. W jego lokum zostało też wiele dokumentów, które możemy przeszukać i zobaczyć co tam napisane jest. Ale by je znaleźć potrzebujesz mnie. Mam wrażenie, że wiele będziemy mogli z nich się dowiedzieć razem. - Konspiracyjnie odpowiedział Oktaviowi.
 
 
Owizor 
miewał złe sny o ogórkach...


Skąd: Kraków
Wysłany: 02-04-2015, 19:45   

- Wiesz, ja też nie mogę tego zrozumieć - wzruszył ramionami, maszerując u boku Hallbjorna - Reshion... cóż... senator ofirski, mecenas, alchemik... Związany co prawda z Imperium, ale co się dziwić skoro Ofirczyk...? Żaden z niego fanatyk. Zresztą, te koligacje mogłyby mi teraz się przydać - mruknął bardziej do siebie niż do rozmówcy - Nic do niego nie mam... Nie to co do jego siostrzenicy, Emilii. Przeklęta morderczyni i sapientystka. Wspierała ongiś handel ludźmi. A gdy próbowałem jej parę miesięcy temu uświadomić że to niemoralne, skończyłem z odłamkami w bebechach i złamaną nogą - uśmiechnął się pod nosem - Tak, ta sama noga której od niedawna nie mam. Ma pecha do ciężkich obrażeń. Miała...
Zrobił krótką przerwę w marszu, by odzyskać oddech. W wysiłku związanym z kalekim poruszaniem się, mówienie szybko odbierało powietrze w płucach.
- Ale mniejsza o wspominki... Mówisz, że jesteś potrzebny by do nich dotrzeć? Cóż, to było do przewidzenia, że są ukryte... - przygryzł wargi w zamyśleniu - Jak sądzisz, da się te ukryte rzeczy zapakować i wywieźć okrętem, nim to wszystko pójdzie z dymem?
Ugryzł się w język nim zaczął mówić o kolejnym swoim planie. O podpaleniu budynku po przeszukaniu go. Miała na to wpływ nie tylko obecność Hallbjorna, ale również i fakt, iż trójka najemników wysłana do podpalenia zdążyła już dołączyć z powrotem do grupy. Był świadomy, że mało kto lubi podpalać miasta. Jego przyszła służba będzie musiała być bardziej bezwzględna.
Argan liczył na to, że uda się załatwić wszystko co trzeba, nim ogień uniemożliwi dostanie się i tą drogą na wybrzeże.

Tymczasem Petra rozglądała się za wskazaną przez gwiazdy matką Veroniki, która teoretycznie powinna być gdzieś niedaleko.


/to plany na przyszłość napiszę już jutro/
_________________
2013 II turnus - Owizor Rożenek, szpiegujący dla Imperium mag ziemi z Ofiru
2014 II turnus, Epilog - Argan Rożenek, styryjski dezerter podszywający się pod liryzyjskiego możnego Octavia Lecorde

Nelramar - Oberon Williamson, nekromanta-sadysta podszywający się pod elfa // Ohtat'Penatis Idril - elficki dowódca gardzący po równo Wergundią i Styrią
2015 I turnus - ponownie Owizor Rożenek który to nawrócił się, by jako Sędzia Rega Ludmir romansować z pewną elfką [+]
2015 turnus +18 - Archibald dar Bregen, samozwańczy książę o słabej psychice
 
 
 
Reshion vol 2 Electric Bo 
To jak, umowa handlowa?


Skąd: Szczecin
Wysłany: 02-04-2015, 20:09   

Imperialista? Jak? Przecież to nieprawdopodobne? - Stanął jak wryty. Obrócił się do Lecorda. - Co? Imperialista!? - Spojrzał się na Oktavia jak na idiotę. - Pierwsze słyszę. To naprawdę mało prawdopodobne. Ten człowiek wplacił kilka nie małych sumek na lokalne świątynie z okazji świąt jak tu był. Brał też w kilku z nich udział. - Fiordyjczyk wyglądał na równie zaskoczonego jakby się dowiedział, że jego matka była kiedys mężczyzną.
Co się dzieje w tym mieści. Najlepiej jakby spłonęło. Wszystko wydaje się w nim walić ostatnio. - Potrząsnął głową jakby chciał złe myśli wyrzucić z niej, wziął głęboki oddech by zebrać się w sobie po bombie jaką dostał. - Pewnie tak... Tylko nie wiem jak tego dużo będzie i ile by zabrało czasu szukanie tego wszystkiego. Jakieś pojemniki też by się przydałyby to wszystko nieść wygodniej. Nie chcę brzmieć jak idiota, ale na czas biegania po domu mogłbys mnie rozwiązać by było szybciej jak tak czas będzie naglił. I tak jest was dziesięciu. I jeden prawie mag. Potem będziesz mógł znowu mnie zniewolić. - Zamilkł. Zaczął spoglądać w dal, kłócił się z myślami. Przeszedł jak dobre kilkanaście metrów, ignorując rzeczy do okoła. Otworzył usta jakby chciał coś powiedzieć jednak od razu potem je zamknął. Otworzył je jednak potem jeszcze raz. - Ty też byłeś tam w tej osadzie Krewajna? Gdzie wszystko co się tutaj wydarzyło się zaczęło?
 
 
Owizor 
miewał złe sny o ogórkach...


Skąd: Kraków
Wysłany: 03-04-2015, 02:18   

/niby miał być koniec, ale dorzucę jeszcze odpowiedź ;) /

- No dobra, imperialista to złe słowo - przewrócił oczyma - Kontaktował się z nimi i w czymśtam wyręczył. Dla jakichś swoich intryg. Jak to Ofirczyk...
Uśmiechnął się cierpko na słowa o uwolnieniu.
- Wybacz - mruknął - Aż tak jeszcze ci nie ufam... Względy bezpieczeństwa, nic osobistego... Mam nadzieję, że rozumiesz. Jak będzie już wszystko pod kontrolą, to znów o tym może pogadamy... Przy okazji, w razie czego, możesz liczyć na kajutę na Damie - uśmiechnął się jakby obietnica ratunku była wystarczającą rekompensatą za nierozwiązanie.
Nie był pewny, czy Hellbjorn rozważa jego słowa, czy chce zacząć nowy temat. Po chwili wyczekiwania okazało się, że to drugie.
- W osadzie Krevaina? Cóż, byłem - westchnął - Tam właśnie poznałem Reshiona, choć początkowo pod zupełnie innym imieniem. Czemu pytasz?
_________________
2013 II turnus - Owizor Rożenek, szpiegujący dla Imperium mag ziemi z Ofiru
2014 II turnus, Epilog - Argan Rożenek, styryjski dezerter podszywający się pod liryzyjskiego możnego Octavia Lecorde

Nelramar - Oberon Williamson, nekromanta-sadysta podszywający się pod elfa // Ohtat'Penatis Idril - elficki dowódca gardzący po równo Wergundią i Styrią
2015 I turnus - ponownie Owizor Rożenek który to nawrócił się, by jako Sędzia Rega Ludmir romansować z pewną elfką [+]
2015 turnus +18 - Archibald dar Bregen, samozwańczy książę o słabej psychice
 
 
 
Pedro 

Wysłany: 03-04-2015, 04:36   

Szliście w stronę domu na Białej tak szybko jak pozwalały wam na to kule Lecorda. Za wami w uliczkach słychać było krzyki walczących i umierających. Czas się kurczył. Upadek bramy sprawił, że musicie przyspieszyć jeśli chcecie zrobić wszystko co planowaliście.
Domek był coraz bliżej. Zaledwie 2 ulice dzieliły was od celu gdy nagle z bocznej uliczki wypadła na was gromada krzyczących Tubylców. Najemnicy, nim napastnicy dopadli do waszej grupki byli gotowi już do walki, jednak nim pierwszy przeciwnik dobiegł do was, jeden z najemników złapał się za wystający z podbrzusza drzewiec włóczni i upadł na ziemię. Potem dobiegła reszta i rozpętała się walka. Dziewczynka zaczęła krzyczeć przerażona, a jej pies warknął gardłowo i rzucił się na jednego z przeciwników. Zaskoczony Tubylec nie zdołał uniknąć szarży zwierzęcia i nim się obejrzał, owczarek złapał go za rękę szarpiąc mocno. Wtedy jednak inny z napastników podbiegł i uderzeniem drzewca oderwał go od ręki towarzysza, jego samego pozbawiając części mięsa z ręki. Pies skamląc padł na ziemię.
Najemnicy wzięli was w centrum, jednak będący w przewadze Tubylcy zaczęli was otaczać. Zaatakowali jednocześnie, angażując waszych ochroniarzy w walkę. Jeden z napastników przedarł się do was i zaatakował kalekę drzewcem uderzając o kule by go przewrócić. Lecorde upadł na ziemię i zasłonił się rękoma w rozpaczliwej próbie obrony. Jego wzrok powędrował w stronę jego oprawcy. Wielkie było jego zdziwienie gdy nad ramieniem Tubylca dostrzegł cienistą postać. Stała z założonymi rękoma, patrząc się na walkę. W następnej sekundzie jednak coś świsnęło, a Tubylec nad Lecordem odleciał do tyłu z bełtem wbitym w pierś. Z uliczki z której wybiegli Tubylcy wypadł nagle oddział żołnierzy. Po krótkiej walce kilku z dzikusów uciekło w popłochu. Żołnierze którzy przyszli wam na ratunek nie mieli jednak czasu na rozmowę. Jeden z nich, wyglądający na dowódcę rzucił tylko:
- Uciekajcie stąd. Na ulicach nie jest bezpiecznie - po czym oddział pobiegł za grupą uciekinierów.
Dziecko wciąż rozhisteryzowane kuli się pochlipując cicho. 1 z najemników nie żyje. 2 innych rannych. Pozostali zdołali zachować sprawność. Wokół was leży 7 trupów Tubylców.
_________________
2010 - Rion (random), zwiadowca z czarnego tymenu
2011 - Nil, łowca potworów
2012 - Nil, łowca potworów (†)/ Ralf, podróżnik odporny na magię (zabójca magów)
2015 - Ralf, Sędzia Rega
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 03-04-2015, 06:32   

Mysza warczała nadal. Niespodziewanie kolejny oddział tubylców dopadł was od strony ulicy, wiodącej do placu wschodnie.
- Panie Lecorde! - wrzasnął Ulfer, pomagając ci wstać - Nie ma szans, do portu!
Nie dał ci czasu na protest, najemnicy utworzyli wokół ciebie ciasny kordon, otoczyli tarczami. Za waszymi plecami aleja północa huczała od walki.
Na ulicy trwało pandemonium. Szybkie, lotne grupy tubylców rozpełzały się pomiędzy budynkami szybciej, niż obrońcy byli w stanie się zorganizować. Dawały znać o sobie niedobory armii, której część wciąż była odcięta po drugiej stronie miasta.
Szeroką aleją północną parły kolejne oddziały napastników, ciężej uzbrojone, wsparte przez jakichś kapłanów. Vekowarska, wspierana przez idące z portu dziesiątki czternastej, próbowała postawić tamę w poprzek, ale linia w kilku miejscach nie wytrzymała, w kilku miejscach też tubylcy uderzyli od bocznych uliczek.
Pod bastionami broniły sie pojedyncze dziesiątki, gotowe w ostateczności wycofać sie i zabarykadować wśrodku.
Chaos pogłębiali nieliczni cywile, którzy nie zdołali uciec, a teraz kłębili się, nie wiedząc, w którą stronę uciekać, umierali zdeptani przez tłum, od obsydianowych ostrzy i zaklęć.

Wy też umieraliście. Nie zdołaliście wycofać się do portu, napastnicy ogarnęli was pod ścianą budynku, który nakazałes podpalić i który zajął się właśnie wielkim ogniem.
Najemnicy nie ustępowali ani kroku, od ich ciosów ginęli kolejny tubylcy, jednak wciąż przychodzili następni. Gdzieś za ich plecami słyszałeś krzyk Petry, a potem tej dziewczyny, bojowe szczekanie walczącego psa.
Ulfer poległ, rażony szeroki grotem w oko, umarł natychmiast, jeszcze zanim poczuł ból. Nie wszyscy mieli tyle szczęścia, niektórych tubylcy wpychali do płonącej kamienicy lub schwytanych zabijali na bruku, miażdżąc czaszki maczugami.
Jeszcze nim upadł ostatni, zrozumiałeś, że twoja droga tu się kończy.
Czas zwolnił, obrazy zaczęły przesuwać się przed twoimi oczami z powolną precyzją.
Petra walczyła. Mając tylko swój krótki miecz i psa biła się z desperacką zajadłością kogoś, kto nie ma już nic do stracenia, za jej plecami z wydobytym małym kordzikiem stało źródło jej siły. Panna dar Mirge, dziesięciolatka, przestała panikować, wciąż płacząc wspomagała Lecordównę dzielnie, dobijając każdego, którego ta zdołała zranić.
Zza ich pleców dostrzegłeś czarne zakapturzone widmo o lodowatych oczach. Czarny anioł przekrzywił okrytą woalem głowę. Miał rysy Travida.
Poczułeś uderzenie.
Oparłeś się plecami o gorące kamienie ściany, próbując walczyć jedną ręką.
Przed tobą jeden z najemników upadł na kolano. Czarny aniol spłynął po bruku i nagle tubylec który próbował go zadźgać, buchnął falą krwi z ust i umarł.
Coś błysnęło.
Maleńką, mało znaczącą iskierką.
To była nadzieja.
Cień rozszerzył się, tubylcy wokół zaczęli umierać.
Gdy jeden z nich cię dosięgnął, nawet się nie bałeś. Grot rozorał ci ciało, a nadzieja wciąż lśniła. Udało się. Swart jest obok. Uwierzył. Przecież spełniłem misję. Że chciałem oszukać? Uciec? WYkpić się medalionem Imperium? Że zdradziłbym bez wahania...? Swart powinien to zrozumieć.
Z poziomu bruku widziałeś skórzane łapcie tubylców i twarze umarłych.
Anioł patrzył. Czekał.
Tubylec zauważył cię i rozpędził się w twoim kierunku. Wiedziałeś, że anioł cię osłoni, przecież przyszedł tu cię bronić.
Nadzieja lśniła.
Anioł patrzył. Czekał.
Tubylec starannym ruchem przeszył cię włócznią, aż zgrzytnęła o bruk.
Anioł uśmiechnął się. Tubylec upadł na kolana i zalał się krwią tuż obok ciebie.
Oczekujesz obrony? Szansy? Kolejnej? Ty, który całe swoje życie myślałeś wyłącznie o sobie, sądzisz, że ktoś przyjdzie ci na pomoc?
Oczekujesz pomocy od tego, którego próbowałes oszukać?
Próbowałeś wygrać swoje małe gierki w świecie, który płonie.
Błąd.

Z poziomu bruku zobaczyłeś ją. Nie widziałeś jej nigdy wcześniej, ale wiedziałeś doskonale, kim jest. Jej złote włosy, rozwiane w ogniu walki, przed którym próbowała chronić najmłodsze dziecko. Chustę, którą okrywała rozdartą suknię.
Nie musiałeś nawet patrzeć, żeby się domyślić, do kogo należał głos, który wrzeszał gdzieś za twoją głową.
Veilemea dar Mirge uniosła głowę. Ktoś uderzył ją mieczem po ramieniu. Głos wrzasnął głośniej.
Czas zatrzymał się, Vekowar zamilkł.
Z ciszy przebił się krzyk Veroniki, który najpierw był piskiem dziecięcego głosiku, ale rósł i rósł, potężniał, unosił sie jak tarcza nad miastem, nad twoją głową, nad walczącymi.
Zobaczyłeś ją i stojącą obok Petrę. Stała... nie, nie stała. Unosiła się delikatnie nad brukiem miasta, w złocistej sferze mocy, splatającej sie barwą z jej rozwianymi włosami, wibrującej, lśniącej. Za jej plecami zobaczyłeś gwiazdy, znałeś je, każdy w Wergundii znał ten układ. Tarcza Modwita.
Sfera rozprzestrzeniła się, wypełniając cała szerokość ulicy.
Gdzieś dalej, bliżej bramy, gdzie słychać było przedtem krzyki styryjskich gwardzistów, zapadła cisza.
Spomiędzy przerzedzonego szeregu styryjczyków wyszła khorani. Jej błękitna suknia łopotała na wietrze, uniesione ręce filtrowały światło, czyniąc tęczę wokół błonistych palców. Przed nią rosła fala. Kłąb spienionej wody, syczący, huczący jak gejzer, który formowała w dłoniach.
Sfera mocy Modwita sprzęgła się z z wodną sferą ulundo. Energia uwolniona z okowów zaklęć uderzyła w szeregi atakujących, zgniatając i rozrywając ciała, zmywając bruk vekowaru z ich krwi.

Czas drgnął.
Bruk spływał krwią i wodą. Modwit. Tavar. Miasto.
Swart.
Złe wybory. Złe decyzje.
Konsekwencje.
Veilemea dar Mirge przytuliła na wpół przytomną Veronikę. Pies szczekał z obłędną radością.
Anioł patrzył. Czekał.


the end.
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Reshion vol 2 Electric Bo 
To jak, umowa handlowa?


Skąd: Szczecin
Wysłany: 03-04-2015, 19:50   

Z tego co widzę to wszędzie mają chyba o tych Ofriczykach złe zdanie.. ale pieniędzy to nie przeszkadza od nich przyjmować, co bardziej pazernym. - Uniósł brwi tylko. Dalsza część wypowiedzi Oktavia go rozbawiła, odchylił do tyły głowę i zaśmiał się. - Haha! Nie masz mi się z czego tłumaczyć drogi przyjacielu, masz racje jak nikt inny teraz! Nie mogę ciebie o takie coś winić, prędzej nazwać za bardzo ufnym jakbyś na moją propozycje przystał. Ale w tym też nie ma niczego złego, lepiej ludziom ufać niż nikomu. - Pogodny nastrój go nie opuszczał i zamiast bardziej marudzić z racji na sytuację to wydawało się, że nawet polepsza się. Może to przez to nie zauważył, że ostatnie zdanie mogło zostać uznane za rasistowskie. - Za małą kajutkę był bym niezmiernie wdzięczny szczególnie, że to wszystko chyba zaraz trafi szlag. A osada.. - Wydało się jakby spoważniał na chwilę. - Sporo o niej słyszałem, od alchemika i nie tylko. Jej ostatnie były podobno bardzo.. hm, tragiczne. Symbol zgody, wspólnego wysiłku w imię korzyści, ponad narodowościami, rasami obraca się przeciwko sobie... Ech parchaty te.. - Coś powiedział dalej ale wrzask wojowników Qa wypadających za alejki zagłuszył go. Jako, że był i tak otoczony najemnikami to tylko pozostał gdzie stał by nie utrudnić im im walki. W czasie walki za dużo nie zrobił, podniósł Oktavia to podtrzymał jednego najemnika jak miał paść uderzony obsydianowym mieczem w nogę. Więcej nie miał jak. - Lepiej niech sami walczący dokończą robotę, będę tylko przeszkadzał nagłymi nagłymi aktami heroizmu.
Walka była krótka na szczęście. Odsiecz przybyła szybko i przechyliła szalę na ich stronę. Starcie jednak zdarzyło zebrać swoje żniwo.

***

Przytrzaśnięci do muru nie byli w gównianej pozycji. Widzieli o tym wszyscy. W takich chwilach wewnętrzne intrygi idą na bok a walka ze wspólnym wrogiem staja się celem głównym. Najemnik, któremu wcześniej niby pomógł postanowił się odwdzięczyć, z nawiązką.
- Dawaj ręce. - Zażądał oschło kiedy widział już, że walka ich nie ominie i każde ręce do walki się przydadzą. Fiordykczy podniósł sporawe łapy tylko bo zostały po chwili pracy nożem oswobodzone z okowów. Wreszcie. Zanim Ulfer zdążył zaprotestować, ten już się rozciągał wolny od więzów. Zanim podeszli wrogowie zdążył dostać tylko miecz po trupie z ostatniego starcia i ustawić się do szyku.
- Z bogiem panowie. I panie - Jako prawdziwy dżentelmen nie mógł zapomnieć o przedstawicielkach płci pięknej. - Pokażmy im jak się bijemy na północy. - Spojrzał tylko raz jeszcze no ich grupkę straceńców. Potem się zaczęło. Z nim byli mieszkańcy północy. I okrzyk Styrwida na ustach. Przeciwko nim horda.
Nie został przyjęty do varangi ale mimo to nie można powiedzieć, że był słaby w wojowaniu. Na swoim koncie miał już sporo wygranych walk. Przez ostatnie tygodnie walczył tylko dla rekreacji, niektóre rzeczy jednak trudno zapomnieć. Można mimo to powiedzieć, że miał pecha. Był jednym z tych, którzy zostali zepchnięci do budynku, razem i jeszcze jednym mieszkańcem północy, który nie miał zamiaru na darmo oddać skóry bronili, lub próbowali opuścić, wejście do budynku. Przeciwnicy nie mogli przez to wykorzystać swojej przewagi i ich otoczyć ale ogień dawał o sobie nie miłosiernie znać, z każdą chwilą zbliżając się do nich. Sekundy zamieniały się w minuty a minuty w godziny. Ranili go dwa razy. Raz po żebrach przejechał mu grot włóczni, za drugim dostał mieczem w bark. Mimo to się nie poddawał. Jego towarzysz nie miał tyle szczęścia. Dostał włócznia w kolano. Poprawili maczugą w głowę. Jednak przeciwników też ubywało. Po tym jak znowu go ranili, teraz miecz wbił się w ramię już i tak obolałej ręk, rzucił się na nich ja zwierz. Jak berkserker fiordyjski jakim był. Prawie dwu metrowym olbrzymy, który uczył się na jak walczyć i zabijać odkąd dostał miecz do ręki. Świat widział jak przez mgłę, jedyne na czym się skupiał to by walczyć. Czymkolwiek. Jak miecz wypadł mu z ręki to rzucił się na jedno z Qa przygniatając go do ziemi i wbił mu nóż po samą rękojeść w gardło. Potem przyszedł kolejny. I kolejny. I kolejny.
I tak walcząc, nie myśląc o niczym innym starał się przeżyć jak długo mógł. Aż wreszcie Khorani użyła mocy i dokończyła starcie. Sam już wtedy ledwo na nogach chodził. Zmęczony i wyczerpany, czerwony od krwi swojej i wróg klęczał na ulicy. Podniósł głowę by zobaczyć kto jeszcze żyje.
I o dziwo jego porywacz żył dalej. W stanie też był nie najlepszym ale nie miał on jak sobie pomóc. Musiał więc on sam.
Wstał ledwo i podszedł do Lecorda. Złamał włócznie, która z niego wystawała. Podniósł go, wkładając jedną rękę pod plecy, drugą pod biodra i ruszył jak najszybciej mógł w kierunku Pani Wody po pomoc.
Co za ironia. Nie wierzę, że to się dzieje.
Szedł jak pijany, mając problemy z utrzymaniem się na nogach, chwiejąc się. Szedł tam szybko jak to możliwe.
- Medyka! Medyka potrzeba! Pan Lecorede umiera mi teraz na rękach! - Wykrzyczał jak podszedł bliżej, obraz powoli mu się rozmazywał. Ręce ciążyły. - Jeszcze kilka kroków, jeszcze kilka kroków..
 
 
Owizor 
miewał złe sny o ogórkach...


Skąd: Kraków
Wysłany: 05-04-2015, 18:39   

Nah... miałem już sobie darować, ale jednak pokusa jest silniejsza... a nie będę spamował na "sesjowym post scriptum" ;) Takie tam jeszcze przemyślenia Argana w malignie...

Chciał wrzeszczeć. Chciał stąd uciekać. Chciał skulić się gdzieś w kącie i przeczekać zagrożenie. A potem to wszystko spalić lub zamurować... Zwłaszcza tego anioła! Ale nie mógł...
Oczekujesz obrony? Szansy? Kolejnej? Ty, który całe swoje życie myślałeś wyłącznie o sobie, sądzisz, że ktoś przyjdzie ci na pomoc?
Ale ja radziłem sobie... Radziłem sobie... Radziłem... Sam! Sam!!! Sam nauczyłem się bronić! Sam nauczyłem się dbać o własne interesy! Sam nauczyłem się przeżyć!!!
Sam... Jak na froncie...
Bo na froncie nie było Ofelii.
Ofelia zawsze mnie chroniła. A ja ją.
Zawsze.
Wyciągaliśmy się nawzajem z tarapatów. Ona miała talent do wpadania w nie... Zwłaszcza gdy wyrosła na piękną dziewczynę...
Wciąż mam malutką bliznę przy prawej brwi po tym, jak dałem się pobić drabowi... Byle tylko Ofi zdołała uciec...
Zawsze dbała o moje bezpieczeństwo. A ja zawsze dbałem o jej bezpieczeństwo. Zawsze byliśmy wobec siebie szczerzy.
A potem ją odebrali.
Sam... Sam w okopie.
Najlepszy przyjaciel, zawsze u boku, zamieniony w zwęglony szkielet. A nie minął jeszcze tydzień.
Miał dobre buty, lepsze od moich. I nie zniszczyła ich tamta kula ognia.
Wybacz... Muszę...
Przetrwanie. Przetrwają tylko ci, którzy tego pragną. Hetmanka Enid kazała się wspierać. Co ona w ogóle wie? Była kiedykolwiek w okopie!?
Przeżyć...
Przeżyć!!!
Z włócznią i morionem na łbie. I butami po najlepszym przyjacielu... on w ogóle kiedykolwiek istniał!? Nie... te buty były od zawsze... One i tamten szyk pawęży wergundzkich.
Były od zawsze...
Przeżyć...
Przeżyć!!!
Wergundzki namiot. Bezpiecznie. I wszyscy tacy wierni. No proszę...
Przeżyć... By przeżyć trzeba dbać wyłącznie o siebie. Zwłaszcza tu. Zwłaszcza w masce.
Luksusy... Jest dobrze... Ale nie wolno zdejmować maski.
Nie myśleć o froncie. Tam pozostał tylko ból. I setka trupów z własnego oddziału.
By przeżyć, trzeba myśleć tylko o sobie.
Przeżyć!
Luksusy... Jest dobrze... Nawet na dalekim południu nazwisko Lecorde zapewnia luksusy... i zapewnia przeżycie.
Sam... Sam wśród luksusów.
Nie, nie sam. Jest Eryk. Dziwne...
Chwila... Co ten człowiek robi?
Artem. Kymer. Chyba ostatni na tym świecie... Co on robi? Poświęca się? Bez sensu, nie przeżyje. A przeżycie jest najważniejsze...
Na pewno?
Dla Styryjczyków! - odpowiedział. Nie dla Styrii. Nie dla Tavar.
Oni są aż tak ważni? A kto taki pozostał w Styrii?
Nie... Ofi...
Co ja zrobiłem!? Tam wciąż jest moja siostra... Kim ja się stałem przez to wszystko!?
Nie, przeżycie jednak nie jest najważniejsze...
Kim ja się stałem!?
Zacznij budować. Odbuduj to wszystko...
Może czas wyjść z ukrycia? - Angela patrzyła z taką powagą. Byliśmy wtedy razem na wartowni... Zaraz po powrocie z Tabu...
Starałem się.
Starałem ze wszystkich sił.
Starałem się ze wszystkich sił, by to naprawić. By nie myśleć tylko o sobie!
Prawie się udało... Bywały wpadki. Krótkie spódnice przyciągają spojrzenia. Złoto Lecordów jest zbyt cenne by je odrzucić.
Ale starałem się...
Ciało Angeli. Ona nic nie wiedziała, nic nie rozumiała.
Nie przeceniaj jednak tego, co możesz - groźba w głosie Ofelii. To nie była tamta Ofelia. Tamta nie kłamała. Tamta nie patrzyła z pogardą. Tamta nigdy by czegoś takiego nie zrobiła.
Tamta Ofelia dawno już zginęła. Zabita przez Styryjski wywiad.
I na co było mi odbudowywać honor? Na co mi były ideały? Co mi to dało, poza bólem?
Sam... Sam w tunelu.
Angela się myliła. I zapłaciła za to najwyższą cenę.
Nie.
Przeżycie jednak jest najważniejsze.
Przeżyć...
By przeżyć, trzeba dbać wyłącznie o siebie.
Hetmanka Enid kazała się wspierać. Co ona w ogóle wie? Była kiedykolwiek w okopie!?
Przeżyć...
Dar Hovder tryumfował. Tryumfował, bo rąk nie pętał mu honor.
Przeżyć...
Eryk próbuje mnie powstrzymać... Cholera, może miał rację?
Poszedł gdzieś. Zniknął. I tym razem nawet buty nie zostały, ani zwęglony szkielet.
Zemsta. Tylko zemsta na Wergundii i Styrii mnie ukoi.
Ale ty, patronie zemsty, nie zezwalasz mi na nią...
Jak możesz ode mnie oczekiwać wierności Swarcie!? Chcę przeżyć!!! Honor to przeszkoda! Empatia to zagrożenie! Niewinni giną zamurowani!
Przeżyć...
Preżyć!!!
Bez względu na wszystko. Bez względu na życie innych, bez względu na złożone przysięgi...
Tylko to się liczy. Tylko ja sam.
Tylko ja sam się liczę.
Sam... po prostu sam... w ciemności.

Ktoś go uniósł. Ktoś wołał pomocy. Ktoś chciał go uratować.
Podniósł ostatkiem sił powieki. Spodziewał się ujrzeć Hallbjorna, wszak to chyba był jego głos...
Ale zobaczył krasnoluda.
Znał go.
Otos. Krasnolud z osady Krevaina. Cały zakrwawiony. Dokładnie w ten sam sposób co wtedy...
...wtedy próbowali powstrzymać Sapientię przed przejęciem władzy w osadzie. Nie mogli dopuścić do tego, by pozbawieni wszelkiej moralności handlarze niewolnikami tryumfowali.
Krasnolud o prostej, złotej brodzie spojrzał na niego. Zupełnie jak wtedy. I przemówił zupełnie tym samym głosem co wtedy. Zupełnie tymi samymi słowami.
- Dobrze, że są jeszcze jacyś ludzie którzy mają honor.
Tyle że tym razem Argan nie leżał tuż obok z odłamkami skały w trzewiach i złamaną nogą, zaś sercem rozpieranym przez dumę.
Stał po przeciwnej stronie, z bronią w dłoni.
I wystarczyło jedno pchnięcie, by dobić krasnoluda.

Anioł patrzył. Czekał.
_________________
2013 II turnus - Owizor Rożenek, szpiegujący dla Imperium mag ziemi z Ofiru
2014 II turnus, Epilog - Argan Rożenek, styryjski dezerter podszywający się pod liryzyjskiego możnego Octavia Lecorde

Nelramar - Oberon Williamson, nekromanta-sadysta podszywający się pod elfa // Ohtat'Penatis Idril - elficki dowódca gardzący po równo Wergundią i Styrią
2015 I turnus - ponownie Owizor Rożenek który to nawrócił się, by jako Sędzia Rega Ludmir romansować z pewną elfką [+]
2015 turnus +18 - Archibald dar Bregen, samozwańczy książę o słabej psychice
Ostatnio zmieniony przez Owizor 05-04-2015, 18:42, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 05-04-2015, 21:34   

Ładne :)
W imieniu zimnego, wyrachowane Swarta mogłabym odpowiedzieć:
"W dupie mam twoją wierność i twoje przeżycie. Uratowałem cię w tamtej celi. Chcę tylko, żebyś wyrównał rachunek."
Od siebie to chyba nie ma sensu, ale jest taki piękny fragment w sadze o Wiedźminie, gdzie jest o zaciąganiu i spłacaniu długów.
Co do "psychoanalizy" Argana - to zakończenie potwierdziło wszystkie moje o tej postaci opinie.
Ja, moje, mnie.
Nawet jeśli pojawia się Ofelia, to w głowie Argana nawet nie pojawiło się słowo "dlaczego?", bo przecież jej motywacja jest nieważna, ważna że "ja" oberwało, więc Ofelia - do kosza.

A "hetmanka" ... ;) Argan nie wie, kim ona jest i co przeszła, a Owizor? ;)
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,1 sekundy. Zapytań do SQL: 15