Karczma pod Silberbergiem Strona Główna Karczma pod Silberbergiem
Witamy na nowym-starym forum dla larpowiczów Silberbergu :)

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
LARP'2010 - akcje i wydarzenia
Autor Wiadomość
Shay

Wysłany: 31-08-2010, 14:42   

Nie mnie chciałyście ściągnąć a właśnie Morena. Tyle że ktoś powiedział że ja to Moren :P A przed 30 minutami wróciłem z warty wtedy ! :P
Jak Enid kradła flagę ofiru to wszyscy poza Morenem byli zamieszani w ten spisek, więc nikt nie reagował.
Ostatnio zmieniony przez Shay 31-08-2010, 14:43, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 31-08-2010, 14:59   

Cytat:
podczas obrony fortu:
wybuchają ładunki, wszędzie pełno dymu, leje, Wergundowie atakują odzywa się jeden z ofirskich książąt (Horacy chyba):
- Jak na ofirskim weselu!!! :D

i Durzo odbijający ładunek tarczą :P epickie
Ja słyszałam :D Nie było mi wesoło, ale nie dało się nie śmiać :D W dodatku powiedział to z takim zachwytem, jakby mówił "Jak w domu :D " ;)

Na którym turnusie dostałam zza fosy pociskiem w czoło? :D :D

Cytat:
Swoją drogą: po wyjściu z domu maga spotkaliśmy jaszczura(chyba Abla) który machał w specyficzny sposób rękami. Po co? :-P

Mel? Nie mam pojęcia, po co ;) ;)
Cytat:

HaroldiWilfred napisał/a:
Akcja kiedy Enid zwinęła flagę Ofiru z karczmy. Piętnaście osób siedziało tam i tylko ja zauważyłam. Nerwy ze stali ;D
Jak wróciłam z akcji, weszłam do karczmy... i brakuje mi tego czegoś pstrokatego. "Ej, gdzie jest ta flaga?".... "Cooo?" "Jaka flaga?" "E... O KURDE!!! FLAGA!!!" :D :D :D

Cytat:
Jak Enid kradła flagę ofiru to wszyscy poza Morenem byli zamieszani w ten spisek, więc nikt nie reagował.
TO nie łatwiej było wyciągnąć go z karczmy? :D :D
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Enid 
kanalia


Skąd: Marki
Wysłany: 31-08-2010, 15:13   

Po prawdzie to ja tam głównie BN-ów widziałam, Shaya, nieprzytomnego Morena którego jak widać sensu wyciągać nie było, bo nawet tego nie pamiętaXD i Horacego :-P
 
 
 
Abel 

Wysłany: 31-08-2010, 15:28   

Indi, chyba na drugim, ale nie mam pewności. Wtedy nam kilka ładunków zamokło, więc pasuje do opisu sytuacji ;) zresztą stałem obok Jacka wtedy i widok był... przecudowny :D
 
 
Doctor

Wysłany: 31-08-2010, 17:05   

Nila Laurelin napisał/a:

i Durzo odbijający ładunek tarczą :P epickie

Raczej głupie wziąwszy pod uwagę, że nie wiedział co konkretnie w danym momencie leciało. ;) Zresztą takich baseballistów było więcej. :P
 
 
ailiS 
alchemiczka


Skąd: z Koszmaru
Wysłany: 31-08-2010, 17:59   

1. Nocna wyprawa po broń i powrót z kotołakiem w tle :D Szczerze mówiąc to nie spodziewałam się potworów (zresztą, potem było słychać :mrgreen: ). Zorientowałam się za późno, gdzieś między Olafowym "Bierzcie broń!" i "Nie podoba mi się to miauczenie" maga bojowego. Z prawej strony, z góry usłyszeliśmy szelest liści, a kiedy któs skierował tam pochodnię, to widziałam białą smugę pędzącą na mnie z wielkimi zębiskami, które potem się okazały pazurami...Wyobraźnia zrobiła swoje i do dziś się zastanawiam, czy słyszano mnie w obozie :-D ( z drugiej strony warto było, choćby po to, żeby zobaczyć mieszaninę zażenowania i zgrozy na twarzy Ragnara :-P ). Kiedy kotołak przemknął między nami drugi raz, kilka osób poleciało za nim i zniknęli w ciemnościach. Podchodzimy z pochdnią w stronę wrzasków, a tam chłopaki leżą jak po zarazie, oczy w słup, usta wykrzywione-jak trupy! Pomijam kwestię, że był z nami jeden kapłan...

2. Oczekiwanie na rebelię. Wszyscy podnieceni i rozdygotani! Jeden drugiegi pyta: "kto dowodzi?" "Durzo!". Podchodzi Olaf do Durzy: "Ogarniasz ten burdel?" "Nie bardzo..." Kadra musiała mieć niezły ubaw, gdy nas wtedy obserwowała. Mogliście nas przycisnąć, zrobić dochodzenie :-P , ale nie narzekam :D

3. Wyzwolenie obozu. Pierwszw duża bitwa i tu ogromny plus dla kadry. Zmusiliście graczy do szybkiej mobilizacji, integracji i knucia, choć czasu było mało. nie wiem kiedy dokładnie zaczęła się rebelia, chyba siedziałam w oparach cynamonu. Pamiętam, że wyszłam z namiotu i zaczęłam biegać z eliksirami. Walka już wrzała. Oczywiście musiałam się znaleźć w nieodpowiednim miejscu i czasie. Kogoś tam uleczyłam i widzę, że z lewej strażnicy spychją naszych w stronę namiotów( czyli moją), z prawej, z dołu wyszedł Abel chyba z Jackiem i robią to samo. Przód obstawiony wrogiem, z tyłu barierka i skarpa. Nagle tłoczno zrobiło się od naszych( wszyscy plecami do mnie). Strażnicy powoli i spokojnie zacieśniali krąg, nasi przestępowali z njogi na nogę, wrzeszczeli i też się cofali. A ty człowieku stoisz w środku, wiesz co się za chwilę stanie, nic nie możesz zrobić i oglądasz to wszystko w zwolnionym tempie!

4. Obrona fortu. A przed obroną fajnie było popatrzeć jak Krecik dyryguje chłopakami przy barykadzie :D Muszę przyznać, że pogoda nam dopisała. I burza i silny deszcz - warunki idealne, żeby popatrzeć jak inni tłuką się w błocie :P albo berserkują. ;D ( ale mieliście miny ;D ) Grzmiało też we właściwych momentach, np. kiedy Morenn rzucał bombkę. :) To miło żeście nas nie zatłukli od razu, tylko z każdym atakiem podchodziliście bliżej. Szkoda tylko, że ktoś od nas zgubił moją fiolkę( potem się wam dostało!) Powrót/ odwrót też był ciekawy - w ciemnościach, w ulewie - super!

5. Narada u driad. Klimat niesamowity. Nawet gdyby było to tylko miejsce na popas i tak każdy by je zapamiętał. Mogłoby być więcej takich miejsc... Czy w lampach były liście kapusty?

6. Wyprawa, by zniszczyć jaszczuroludzi. Po części wycieczka krajoznawcza, nigdy wcześniej nie widziałam tryntyjskiego przedmurza wieczorem i o poranku :) Zakładanie obozu też miało swój urok. Szkoda, że mieliśmy za dużo swojej wody i nie poszliśmy napełnić butli nad strumień. :-D Powrót i atak tuż przed obozem uważam za plus -trochę adrenaliny i motywacji, żeby nie dać się zabić. Na minus była odsiecz w wykonaniu graczy. Powinniście przybiec jak stado dzikich bestii, bo waszych biją, tym bardziej, że wiedzieliście, żę nas zaatakują.
Ale się rozpisałam, to rekord :D
_________________
Banda nierobów!
 
 
Nila Laurelin 

Skąd: z daleka
Wysłany: 31-08-2010, 18:08   

Doc napisał/a:
Raczej głupie


z perspektywy czasu tak, ale wtedy wyglądało genialnie :D i nie bardzo myśleliśmy o konsekwencjach :sad:
_________________
Before doing something be sure to ask yourself: 'Could I get in trouble for this?' If the answer is 'No', find something more exciting to do.
 
 
Marion 

Skąd: DG
Wysłany: 31-08-2010, 18:35   

Łaaa, czekałam na ten temat, żeby sobie w końcu popisać;D A jako, że temat pojawił się późno, więc miałam mnóstwo czasu na przemyślenie sobie wszystkiego, to pisać będę dużo;p
Trzy takie akcje absolutnie the best of jak dla mnie:
-Wyzwolenie obozu- ostatnie chwile przygotowań to była taka niesamowita kulminacja emocji, wszędzie wyczuwalnie napięcie ( nie pamiętam chyba czegoś takiego z dwóch poprzednich obozów, na których byłam). Jako grupa magiczna w ogóle nie mogliśmy się zebrać do przeprowadzenia tego rytuału, który miał bunt zacząć, bo wydawało nam się to takie abstrakcyjne, nierealne i bez szans powodzenia. A potem sama walka, moment, kiedy wydawało się, że już po nas, że przegramy. No i demon, przed którym spierniczałam zarówno jako moja postać jak i osobiście-pozafabularnie(czyli granica, o której mówiła Indi zdecydowanie się zatarła;p) W ogóle po dwóch dniach snucia się po obozie i w zasadzie niewielkiej ilości bardziej konkretnych akcji powoli zaczynała mnie irytować tegoroczna koncepcja fabularna,( z resztą nie tylko mnie- dwie BN-ki nawet podsłuchały jedną z rozmów na te temat;) ), bo baliśmy się, że będzie to tak wyglądało do końca, ale od momentu wyzwolenia uznaliśmy pomysł z obozem karnym za genialny:D Głównie właśnie ze względu na to, że tak mocno działał na psychikę, i że w pewnym momencie zaczęliśmy go mieć tak serdecznie dość, a nie wiedzieliśmy, kiedy to się skończy.
-obrona Fortu- same stroje Wergundów, chowanie się przed ich oddziałem w krzakach, starcia przed dotarciem do fortu i ucieczka z hukiem piorunów w tle, i takie obrzydliwie realne mokre ubranie, zimno i zmęczenie;) No i końcówka- chaos, kiedy część grupy, która jeszcze nie przeszła przez fosę zaczęła mieć kłopoty, a my nie wiedzieliśmy, co się dzieje i co robić; a później przejście przez las w drodze powrotnej- krew na drzewach, mgła w lesie obok ścieżki, milczenie, takie jakieś otępienie i niezrozumienie, co się właściwie stało. Klimat przez cały czas, wspomagany przez czynniki atmosferyczne;p
- scena z ostatniego dnia- rozmowa Indirmarie z dowódcą oddziału( za chiny nie pamiętam, nazwy stopnia wojskowego, który nosił :oops: ) który przyszedł złożyć hołd Olafowi. Świetnie odegrana i mocno poruszająca, w dodatku z towarzyszącym graczom poczuciem bezsilności. Chociaż mhrocznemu nekromancie wzruszać się nie wypadało, a już tym bardziej pod wpływem wzruszenie próbować stanąć w obronie obcej kobiety, więc tutaj emocjonować się mogło tylko moje ,,ja'' pozafabularne;p
A tak poza tym to jeszcze przede wszystkim wyprawa na Zamkową. Ja wiem, że to takie dziecinne i w ogóle, ale ja zawsze chciałam przespać się w lesie i w końcu ktoś spełnił moje marzenie;p A zobaczenie gór i miasteczek poniżej chwilę po wschodzie słońca warte było wstania o czwartej;)
I oczywiście ,,ścieżki szaleństwa''. A najbardziej gramolący się przez dziurę w murze, mamroczący, obandażowany Agnar i postaci bez oczu na końcu- jedno i drugie naprawdę niepokojące i nieprzyjemne.
Rada Narodów wizualnie piękna, chociaż wtedy wydawała mi się trochę za długa. Ale patrząc z perspektywy czasu to też miało to swój urok- w końcu od kiedy negocjacje polityczne są krótkie i przyjemne?;p
I pewnie jeszcze mnóstwo takich drobiazgów i pomniejszych sytuacji, które w tej chwili wyleciały mi z głowy, ale zapewne przypomną o sobie później:)

Enid napisał/a:

-absolutnie wszystkie akcje z jaszczurami. Niosły ze sobą powiew mistycyzmu i tajemnicy,


A mnie znowu akcje z jaszczurami podobały się chyba najmniej( oprócz ich wspomnianego pojawienia po bitwie o Fort). Właśnie tego mistycyzmu i tajemnicy mi w nich brakowało. Za bardzo kojarzyły mi się z jakąś grą komputerową, albo czymś w tym stylu. I przy nich granicę między mną, a moją postacią czułam bardzo wyraźnie: moja postać mogła się ich bać, ale ja już nie potrafiłam...

Yngvild napisał/a:

Varthanis na końcu obozu przyznał się, że do końca myślał, że Off naprawdę pociął sobie łapę :D

Nie tylko Varthanis tak myślał;D Szczególnie, że Ty też miałaś wtedy taką minę, jakbyś była na Offa zła naprawdę;)
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 31-08-2010, 19:12   

Abel napisał/a:
Indi, chyba na drugim, ale nie mam pewności.
Hmm, to chyba jednak był pierwszy turnus ;) Siadłam sobie na kłodzie, za drzewkiem, a dostałam, jak się wychyliłam, żeby zobaczyć co robicie ;) Ci, co to widzieli, padli ze śmiechu, że odbijam pociski z główki :D

ailiS napisał/a:
Zorientowałam się za późno, gdzieś między Olafowym "Bierzcie broń!" i "Nie podoba mi się to miauczenie" maga bojowego. Z prawej strony, z góry usłyszeliśmy szelest liści, a kiedy któs skierował tam pochodnię, to widziałam białą smugę pędzącą na mnie z wielkimi zębiskami, które potem się okazały pazurami...Wyobraźnia zrobiła swoje i do dziś się zastanawiam, czy słyszano mnie w obozie :-D
Piękny opis :D :D Słyszano :D Chociaż pocieszę cię - 1 turnus słyszano lepiej :D
(moja rozmowa z Offem, po tym, jak znad jeziorka utopców wysłałam mu smsa "ucisz ich!" jest już legendarna :D :D )

ailiS napisał/a:
Jeden drugiegi pyta: "kto dowodzi?" "Durzo!". Podchodzi Olaf do Durzy: "Ogarniasz ten burdel?" "Nie bardzo..." Kadra musiała mieć niezły ubaw
:D :D No, chyba nie ogarniał :D Ale za to bardzo ładnie bronił schodów.... 8-) Kadra miała niezły ubaw, chociaż zgrzyty nas czasem wkurzały zbyt oczywiste faile, w rodzaju - podchodzę do schodów, a tam między namiotami goście przenoszą naręcza broni... Kurde, czy tak trudno było wystawić czujkę? Dwie osoby, jedna zajmuje intruza rozmową, druga ostrzega niosących. No, jak już mówiłam, to było zawalone ;)

ailiS napisał/a:
ierwszw duża bitwa i tu ogromny plus dla kadry. Zmusiliście graczy do szybkiej mobilizacji, integracji i knucia, choć czasu było mało.
O :) Miło to słyszeć, szczerze mówiąc, obawialiśmy się, żeście się zwyczajnie nudzili tą atmosferą. Chociaż może to jest tak, że głosiciele tej opinii byli wśród was po prostu najgłośniejsi :)

ailiS napisał/a:
Kogoś tam uleczyłam i widzę, że z lewej strażnicy spychją naszych w stronę namiotów( czyli moją), z prawej, z dołu wyszedł Abel chyba z Jackiem i robią to samo. Przód obstawiony wrogiem, z tyłu barierka i skarpa. Nagle tłoczno zrobiło się od naszych( wszyscy plecami do mnie). Strażnicy powoli i spokojnie zacieśniali krąg, nasi przestępowali z njogi na nogę, wrzeszczeli i też się cofali. A ty człowieku stoisz w środku, wiesz co się za chwilę stanie, nic nie możesz zrobić i oglądasz to wszystko w zwolnionym tempie!
Przepiękny ten opis :D

ailiS napisał/a:
I burza i silny deszcz - warunki idealne, żeby popatrzeć jak inni tłuką się w błocie :P albo berserkują. ;D ( ale mieliście miny ;D )
Minę to ja miałam, jak prałam buty z tony błota w środku :P A miałam wysokie kozaki... :roll:

ailiS napisał/a:
Mogłoby być więcej takich miejsc... Czy w lampach były liście kapusty?
;D ;D ;D Zabiłas mnie tą kapustą :D Tak, zgadzam się, postaram się, aby było więcej takich miejsc :)

ailiS napisał/a:
Szkoda, że mieliśmy za dużo swojej wody i nie poszliśmy napełnić butli nad strumień. :-D

Grrrr, ile ja się nagimnastykowałam, żeby was nad ten strumień wygonić... :angry: Kiedy już uznałam, że atak nastąpi tutaj... to właśnie daliście się przekonać na wyjście nad strumień... W efekcie atak nastąpił za późno i zamiast odpierać atak drugiej grupy wrogów, usłyszeliście róg Offa... Księciu się wydarł i puścił się biegiem na górę, w efekcie czego nawet nie zauważyliście, że wrogów mieliście dopiero co za plecami. Tak wydarliście, że w ogóle mnie nie słyszeliście ;) ;)
Koniec końców i tak poszło ładnie, tylko znacząco za krótko :)

ailiS napisał/a:
nigdy wcześniej nie widziałam tryntyjskiego przedmurza wieczorem i o poranku :)

To widowisko, które nam wtedy natura zafundowała... :) Przedgórze Sudeckie/Tryntyjskie, pokryte warstwą mgieł, z których wystają tylko szczyty, gdzieś w dole bijące dzwony a nad tym wszystkim wstające słońce ... I w ogóle ;) ;) Nie, nie jestem sentymentalna :P

ailiS napisał/a:
Na minus była odsiecz w wykonaniu graczy. Powinniście przybiec jak stado dzikich bestii, bo waszych biją, tym bardziej, że wiedzieliście, żę nas zaatakują.
Ale przecież kazali im walczyć PRZED ŚNIADANIEM!! :D
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Abel 

Wysłany: 31-08-2010, 19:47   

Cytat:
(moja rozmowa z Offem, po tym, jak znad jeziorka utopców wysłałam mu smsa "ucisz ich!" jest już legendarna :D :D )


A jaki ja miałem rebus, jak szedłem z grupą i słyszę jakieś krzyki, na co grupa zaczęła też reagować... Całkiem zabawny klimat otoczenia nam wyszedł wtedy chociaż zupełnie nie zamierzony ;)
Aha Aliss, nie oddałaś mi opali! :) zupełnie zapomniałem o nich...
 
 
maxus
[Usunięty]

Wysłany: 31-08-2010, 19:55   

Co do petardy... Tak to był pierwszy turnus
 
 
Nila Laurelin 

Skąd: z daleka
Wysłany: 31-08-2010, 20:41   

Dużo było genialnych akcji, postaram się mniej więcej chronologicznie, ale nic nie obiecuję :-P
- turniej więźniów kiedy w ciągu kilku sekund plac opustoszał jakby nikogo nigdy tam nie było
- akcja drewienko i głuchy telefon (Ragnarowe : Turlaj pyzy do Ofiru")
- poszukiwanie żony dekuriona i dziewczynka-utopiec(?) wołająca "Mamusiu"
- planowanie buntu i ten apel na którym Abel oznajmił że znaleźliście grot od strzały, klimat tworzony przez wymiotujących kajdaniarzy, strach, że naprawdę coś macie, niedowierzanie i ulga ("przecież nie mieliśmy strzał, prawda?");
- samo wyzwolenie, kiedy brakowało broni i wzięłam pałki z turnieju - miny ogłuszonych od tyłu Karoli i Mel były bezcenne ;D Gertruda dumna do końca i ten jej demon...
-bitwa z centuriami i wszystko co ją poprzedzało: od narady przy Jeziorku Herna (pięknie, klimatycznie, lampiony były cudowne!)przez wabienie pawężników w stronę naszych i atak z 2 stron, aż po samą bitwę w forcie, w tym deszczu i przy piorunach... wtedy się naprawdę zatarły wszystkie granice między grą, a resztą świata... a potem jaszczuroludzie i zbiorowe i indywidualne halucynacje
- Korzeń gór!
- wyprawa na Zamkową, chwilami naprawdę nie wiedziałam gdzie idę... potem przygotowanie obozowiska, krakersy na kolację i sen przy ognisku, atak w trakcie rytuału, i ta piosenka (ciągle mi chodzi po głowie mimo, że nie grałam magiem) i widoki na przedgórze! całkowicie zgadzam się z przedmówcami... i też nie jestem sentymentalna
- atak przed śniadaniem, odsiecz mogła się odrobinę pośpieszyć :> po prostu czekali na tych, którzy jeszcze się nie wgramolili po schodach na górę i pobiegli dopiero jak zaczęłam na nich wrzeszczeć :D
- rozmowa Indir z dekurionem, świetna! kilka osób trzymało już ręce na rękojeściach
-rytuał dżina i sztuczne ognie!!! chociaż nadal żałuję, że Jacek zapomniał o moim długu a potem już nie umiałam się wkręcić w tę akcję ;(
_________________
Before doing something be sure to ask yourself: 'Could I get in trouble for this?' If the answer is 'No', find something more exciting to do.
 
 
The124C41 
No good deed goes unpunished


Skąd: Outer Heaven
Wysłany: 31-08-2010, 20:48   

Nila Laurelin napisał/a:
Ragnarowe : Turlaj pyzy do Ofiru"


O bogowie... dlaczego na początkującym takich akcji nie było?
_________________
Obóz 2010 + epilog 2010 - Alexander Verlaine Marlowe, szpieg ofirski
Epilog 2011 - Calatin de Vere, niziołczy uczony
Obóz 2012 - Caius Katsulas/Alexander Verlaine Marlowe, szpieg ofirski na usługach Proroka

There's only one way for a professional soldier to die. That's from the last bullet of the last battle of the last war.
 
 
 
ailiS 
alchemiczka


Skąd: z Koszmaru
Wysłany: 31-08-2010, 21:08   

[quote="Abel"]
Cytat:

Aha Aliss, nie oddałaś mi opali! :) zupełnie zapomniałem o nich...


Aliss? Też ładnie :) Wszystkie kamienie, które dostałam były w brązowej sakiewce. Ostatniego dnia wszystko oddałam do metalowej skrzynki. Nie zgubiłam kamieni, bo przed oddaniem sprawdziłam. Aha, jeden kamień-zielony gellamit kapłan wajana przehandlował z krasnoludami i gnomem. niczego z rzeczy, które otrzymałam od kadry nie przywiozłam do domu. Sprawdźcie, czy ich tam nie ma przypadkiem.

Yngvild napisał/a:
Zabiłas mnie tą kapustą

:oops: No to co tam było? Liście, chyba...

Człowiek na głodzie jest zdolny do wielu rzeczy. Proponuję, żeby w przyszłym roku jakaś banda ukradła śniadanie i uprowadziła Demona. Nikogo nie będzie trzeba namawiać, żeby je odzyskał :mrgreen:
_________________
Banda nierobów!
 
 
Abel 

Wysłany: 31-08-2010, 21:22   

Wybacz literówkę ;) Ailis
Miałem na myśli to, że moja postać pożyczyła Ci na trzy dni dwa opale, a później ich nie oddałaś, nie oskarżam Cię o nic ;)
 
 
ailiS 
alchemiczka


Skąd: z Koszmaru
Wysłany: 31-08-2010, 21:34   

Wybaczam :)
Nic nie mówiłeś o trzech dniach :>
_________________
Banda nierobów!
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 31-08-2010, 21:46   

Marion napisał/a:
W ogóle po dwóch dniach snucia się po obozie i w zasadzie niewielkiej ilości bardziej konkretnych akcji powoli zaczynała mnie irytować tegoroczna koncepcja fabularna,( z resztą nie tylko mnie- dwie BN-ki nawet podsłuchały jedną z rozmów na te temat;) ), bo baliśmy się, że będzie to tak wyglądało do końca, ale od momentu wyzwolenia uznaliśmy pomysł z obozem karnym za genialny:D Głównie właśnie ze względu na to, że tak mocno działał na psychikę, i że w pewnym momencie zaczęliśmy go mieć tak serdecznie dość, a nie wiedzieliśmy, kiedy to się skończy.
O! I to mi dużo tłumaczy :) Pomysł był oparty na zaskoczeniu (długo sobie wyobrażaliśmy wasze miny, jak zabierzemy wam wychuchaną broń ;) )was i istotnej odmianie od standardu :)

Marion napisał/a:
i takie obrzydliwie realne mokre ubranie, zimno i zmęczenie;)

Dobrze, że ciepło było przy okazji :)
Marion napisał/a:
No i demon, przed którym spierniczałam zarówno jako moja postać jak i osobiście-pozafabularnie(czyli granica, o której mówiła Indi zdecydowanie się zatarła;p)
Hodo, jesteś strrrraszny! :D :D
Marion napisał/a:
scena z ostatniego dnia- rozmowa Indirmarie z dowódcą oddziału( za chiny nie pamiętam, nazwy stopnia wojskowego, który nosił :oops: ) który przyszedł złożyć hołd Olafowi. Świetnie odegrana i mocno poruszająca, w dodatku z towarzyszącym graczom poczuciem bezsilności. Chociaż mhrocznemu nekromancie wzruszać się nie wypadało, a już tym bardziej pod wpływem wzruszenie próbować stanąć w obronie obcej kobiety, więc tutaj emocjonować się mogło tylko moje ,,ja'' pozafabularne;p
Byłam przekonana, że ta scena pozostała zupełnie niezauważona, podobnie jak zniknięcie mojej postaci. Szyte na bieżąco improwizacje, jak wybrnąć z faktu, że BNy nie utrzymały Bramy Polowej i zamiast mnie dobić, tylko raniły... :) Bo, jak już wiecie z 1 i 3 turnusu, plan był inny :)

Marion napisał/a:
Ja wiem, że to takie dziecinne i w ogóle, ale ja zawsze chciałam przespać się w lesie i w końcu ktoś spełnił moje marzenie;p
Przepraszam... Czy jest może więcej takich pragnień na sali...? :D Bo to żaden problem, bardzo lubię spać w lesie... ;) ;)


Marion napisał/a:
Rada Narodów wizualnie piękna, chociaż wtedy wydawała mi się trochę za długa.
:D :D To wszystko przez "dziurę driad" :D :D

Marion napisał/a:
Yngvild napisał/a:

Varthanis na końcu obozu przyznał się, że do końca myślał, że Off naprawdę pociął sobie łapę :D

Nie tylko Varthanis tak myślał;D Szczególnie, że Ty też miałaś wtedy taką minę, jakbyś była na Offa zła naprawdę;)

Hihihi, mrau!! 100% satysfakcji :D :D
Jak mogliście sądzić, że Off się pociął na potrzeby gry??!!! :D :D

ailiS napisał/a:
ngvild napisał/a:
Zabiłas mnie tą kapustą

:oops: No to co tam było? Liście, chyba...

Bibuła gufrowana ;) ;) ;)
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
ailiS 
alchemiczka


Skąd: z Koszmaru
Wysłany: 31-08-2010, 21:51   

Yngvild napisał/a:
Przepraszam... Czy jest może więcej takich pragnień na sali...? :D Bo to żaden problem, bardzo lubię spać w lesie... ;) ;)

Oj, jest :D

Yngvild napisał/a:
Bibuła gufrowana ;) ;) ;)

:what:
_________________
Banda nierobów!
Ostatnio zmieniony przez ailiS 31-08-2010, 21:51, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
ailiS 
alchemiczka


Skąd: z Koszmaru
Wysłany: 31-08-2010, 21:54   

nic... fajny pomysł :)
_________________
Banda nierobów!
 
 
Abel 

Wysłany: 31-08-2010, 22:15   

Cytat:
Jak mogliście sądzić, że Off się pociął na potrzeby gry??!!! :D :D


Ja miałem to samo ;) jeżeli Cię to pocieszy

Nie no, liczyłem na jakąś uczciwość ze strony inteligencji i to alchemiczki, a tu proszę! Chociaż w świetle innych czynów to staje się niewinnym pożyczeniem :P
 
 
Hodo 
Emeryt


Skąd: Księstwo Śląsko-Pomorskie
Wysłany: 31-08-2010, 22:55   

Ze strony zaplecza wszystko wygląda inaczej :) Akcje które mi się podobały, to te które dały mi najwięcej frajdy z grania, tudzież były wymagające technicznie. Jadę w kolejności, dniami.

1. Bycie Ragnarem. Bycie więźniem było całkiem fajne, bo było w całości improwizowane. Nigdy nie wiedziałem, czy za głupi tekst nie dostanę w mordę. ;) Z drugiej strony na weteranie było mi cholernie trudno, bo nie wiedzieć czemu, z marszu zostałem uznany za szpicla ;\ A nie mogłem dopuścić, żebyście pierwszego dnia przegięli pałę z próbą ucieczki. Na pierwszym turnusie grało się weselej. Było załatwianie księżycówki i fajne sytuacyjne rozmowy.
2. Elf, strzegący gellamitu. Nie wiem jak z waszej strony, z mojej beznadzieja na wszystkich turnusach. Trudno było z góry kontrolować, czy reagujecie na czary i równocześnie być mistycznym typem. W rezultacie ani mistycyzmu, ani załatwiania graczy czarami, w dodatku niedogadanie z OG i rezultat akcji był zupełnie inny niż planowany. Ale chociaż ze znalezieniem cholernych kryształków nigdy nie było problemu.
3. Zdobywanie katalizatora na Widmie. To jedna z moich ulubionych bijatyk, samotny rewolwerowiec, broniący się na forcie :D Fajny klimat, wesoło mi było.
4. Powrót Darth Maula, czyli Imp, podczas uwalniania obozu. Wyraz strachu i zaskoczenia w oczach tych, którym wyskoczyłem za plecami - bezcenny. Wyraz mojego zaskoczenia, gdy zatliły mi się włosy - równie bezcenny. Wskakiwanie w gromady graczy z gołą klatą i mało efektywnymi bokenowymi pazurami - tego nie da się kupić.
5. Wiec Narodów - wszystko co zostało wcześniej powiedziane, bajeczny nastrój i cudne kłótnie ;D
6. Skrytobójcy z Ormurinu. Ale z was ciamajdy, zgarnąłem 2 osoby przy wejściu do namiotu, 3 osoby zaglądały do środka i mnie tam nie znalazły :roll:
7. Wielka bitwa z Wergundami. Bardziej niż sama bitka podobał mi się marsz, bo takiej epickiej ulewy od wieków nie widziałem! I akurat jak wy wyszliście z obozu, przestało lać, zaczęło siąpić, phi. Ale same walki też były spoko, dawaliście radę do samego końca, można było się w końcu zmęczyć. Chociaż na końcu już krew mi się gotowała, bo coraz więcej osób wolało siedzieć w kazamatce i jeść kiełbaski -__- A już udawanie trupów jest poniżej krytyki.
8. Rytuał na lisiance. Z punktu widzenia kogoś kto siedział za skałką i odpalał dymy, jakoś mało efekciarskie mi się to wydawało. Jak z waszej perspektywy ? Ale bitka potem to już było miodzio, było jej mnóstwo i w sumie gdybyście zaczęli uciekać, zamiast się powoli wycofywać, to wcale by mi się nie chciało za wami gonić ;p
9. Powtórna wyprawa do smoka (znalezienie jaja). To tam takie krzyczące paskudztwa was wygoniły i poza przestraszeniem paru osób tak, że usiadły uważam, że efektu nie było. Szybko uciekliście, nie podjęliście walki i w ogóle się nas nie lękaliście :(
10. Ścieżki szaleństwa. Laboga, jak zobaczyłem Mel, to coś się we mnie zamknęło 8/
11. Zepsucie tablicy z pieśnią bogów. Nie podobało mi się. Strasznie dużo przygotowań nas to kosztowało, musieliśmy się tam dostać nad ranem, wiec nie pospaliśmy sobie, a bijatyki było strasznie mało, po tym jeszcze czekanie z zasadzką, aż będziecie wracać, i wasze malkontenckie teksty, ze śniadaniem. Jedyne, co wynagradzało trud to fajne fajerwerki ;)
Ostatnio zmieniony przez Hodo 31-08-2010, 22:58, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
Melyonen
[Usunięty]

Wysłany: 31-08-2010, 23:08   

Hehe, po prawdzie ścieżki szaleństwa też mi się podobały. :D za wiele do roboty nie miałam... a samo się robiło. :D Wasze miny były bezcenne. Nawet nie wyobrażacie sobie ile mnie kosztowało powstrzymywanie śmiechu. :D
 
 
Melyonen
[Usunięty]

Wysłany: 01-09-2010, 00:09   

To ja też namaluję posta, z tego, co jeszcze pamiętam. ;)

Lecąc od początku, to mnie osobiście najbardziej podobał się pierwszy dzień obozu. Klimat jaki wspólnie zbudowaliśmy (kadra + gracze) był nie do opisania, na każdym turnusie. Trochę się martwiłam, że wyjdzie farsa, że będziecie się wygłupiać... ale było cudownie. :) Momentalnie wyczuliście sytuację, a czasami łapałam się na tym, że zastanawiałam się, czy to tylko gra, czy serio jesteście tak przerażeni tym zakuwaniem. :D
Oczywiście akcja Utopce baardzo mi się podobała. ;) Za każdym razem dostarczała mi mnóstwo radości, widząc Wasze miny i słysząc "co to za ku****wo??" (pozdrawiam ekipę z weterana :D ) a na Urwisie ktoś malowniczo mi przypierniczył pochodnią w sam środek czoła, później chodziłam z guzem jak z kreskówki. :D ale było świetnie. :D chociaż powiem Wam na pocieszenie, że siedząc w wodzie pod mostkiem i czekając na Was, sama się trochę bałam. :P
Wyzwolenie obozu. W sumie tutaj największe pokłony dla Hoda, za rewelacyjne odegranie Impa. :) Sama bitka później też mi się podobała. Bardzo pocieszna była też Wasza radość po zwycięstwie. :) aż mi się samej gęba śmiała. :D
Wiec Narodów. Jak tylko przeczytałam ten fragment fabuły, wiedziałam, że to będzie to coś. :) I było. Światła, miejsce no i Wy. Jak to się mówi - tego się nie da opisać, to trzeba przeżyć. ;) myślę, że to była ta chwila u mnie, kiedy zatarły się granice. :)
Bitwa z Wergundami - najbardziej podobała mi się na weteranie, w strugach deszczu i z burzą. :) może dlatego, że gdy byłam przemoczona do suchej nitki, było mi już wszytko jedno. :D to drugie miejsce, gdzie zatarły się granice.
Zamkowa. Na obozach nie lubiłam tej akcji. ;) bardzo mało, albo wcale nie spałam, później jeszcze się trzeba było charakteryzować, a później jeszcze walczyć, pfff. :P ;) ;) ale jak tak teraz myślę... jak sobie przypominam ten wschód słońca, gdy już leżałam zabita na trawie, to słońce nieśmiało przedzierające się przez drzewa, ta mgła... coś niesamowitego. :) no i pełen szacun za fajerwerki. :)
Nikt kurczę nie wspomina biesiady!! :D A biesiada była mega! :P Pierwszy turnus wymiatał z tańczeniem. ;)

Jak mi się jeszcze coś przypomni, to dopiszę. :D

Edit: No ścieżki szaleństwa oczywiście! :D Ale to jak wyżej. :D
Ostatnio zmieniony przez Melyonen 01-09-2010, 00:10, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 01-09-2010, 00:11   

Hodo napisał/a:
1. Bycie Ragnarem. Bycie więźniem było całkiem fajne, bo było w całości improwizowane.
Witamy w świecie OG :)

Hodo napisał/a:
W rezultacie ani mistycyzmu, ani załatwiania graczy czarami, w dodatku niedogadanie z OG i rezultat akcji był zupełnie inny niż planowany.
Niedogadanie z OG? :] Więc tak to się teraz nazywa?
Ta akcja miała dużo malarskiego kolorytu, który w sumie chyba tylko ja dostrzegłam. Elf stał w tych tiulach na tle słońca, wyglądał jak przezroczysty. Dookoła dziury i zapadliska, bardzo lubię to miejsce... Całość lekko odrealniona, taka... eteryczna. Ale potem niestety wyszło... niedogadanie :]

Hodo napisał/a:
Chociaż na końcu już krew mi się gotowała, bo coraz więcej osób wolało siedzieć w kazamatce i jeść kiełbaski -__- A już udawanie trupów jest poniżej krytyki.
No tak, tu się zgadzam. To też przytyk do Urwisów :P

Cytat:
Ale bitka potem to już było miodzio, było jej mnóstwo i w sumie gdybyście zaczęli uciekać, zamiast się powoli wycofywać, to wcale by mi się nie chciało za wami gonić ;p
Mi wcale nie chciało się uciekać, ale cały czas ktoś wyrywał do przodu :P :P

No i z marszu wspomnienie ;)
II turnus, powrót od smoka. Idziemy Warowną, nagle słyszę jakiś świst. I stuk. Co jest? Nagle ktoś przede mną dostaje strzałą. Ej, kurde :D Tu miał być atak? Byłam tylną strażą, wołam "Ostrzał z tyłu!!", a z przodu słyszę wielkie paniczne "Uuuuucieeeeekaaaaać!!!!" :D Puentą całej akcji są długotrwałe dochodzenia, kto właściwie krzyczał "uciekać" :D Za tył ręczę, przód się wyparł, środek nic nie wie :D Wychodzi na to, że to BNy ;) ;) ;) _

Hodo napisał/a:
poza przestraszeniem paru osób tak, że usiadły uważam, że efektu nie było.
Był. Nabiłeś mi guza, aż usiadłam 8/

Hodo napisał/a:
. Nie podobało mi się. Strasznie dużo przygotowań nas to kosztowało, musieliśmy się tam dostać nad ranem, wiec nie pospaliśmy sobie, a bijatyki było strasznie mało, po tym jeszcze czekanie z zasadzką, aż będziecie wracać, i wasze malkontenckie teksty, ze śniadaniem.
Melyonen napisał/a:
Hehe, po prawdzie ścieżki szaleństwa też mi się podobały. :D za wiele do roboty nie miałam... a samo się robiło. :D
Najlepsza akcja wg BNa? To ta, gdzie najmniej trzeba robić....? ;) :P :P :P
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Melyonen
[Usunięty]

Wysłany: 01-09-2010, 00:14   

Wcale nieprawda. ;) ale skoro samo się robiło, to jeszcze lepiej. :D :D
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 01-09-2010, 00:17   

Melyonen napisał/a:
le jak tak teraz myślę... jak sobie przypominam ten wschód słońca, gdy już leżałam zabita na trawie,
O rany, co za puenta :D :D :D

Melyonen napisał/a:
Nikt kurczę nie wspomina biesiady!! :D A biesiada była mega! :P
Przepraszam :) nie wspominam fajnie biesiad :)

Melyonen napisał/a:
Trochę się martwiłam, że wyjdzie farsa, że będziecie się wygłupiać... ale było cudownie.
Ja się obawiałam masowego niezrozumienia sytuacji, wybuchu buntu, którego nie dałoby się realnie stłumić, bez zabitych postaci. Ale poszło dobrze :) Podśmiechujki się nie liczą ;) ;) ;)
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Hodo 
Emeryt


Skąd: Księstwo Śląsko-Pomorskie
Wysłany: 01-09-2010, 00:26   

Yngvild napisał/a:
Podśmiechujki

Warn ? ;)
 
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 01-09-2010, 02:29   

A chcesz koniecznie? Za kolejne zaśmiecanie tematu...?
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Hodo 
Emeryt


Skąd: Księstwo Śląsko-Pomorskie
Wysłany: 01-09-2010, 03:35   

Kolejne ?!
 
 
 
Dobrogór 

Skąd: test
Wysłany: 01-09-2010, 14:08   

Co do akcji z odsieczą, powiem jak to wyglądało ze strony... powiedzmy że wsparcia ;)

Dowiadujemy się, że druga grupa jest zagrożona, więc się zbieramy. Ktoś się kąpie, część śpi. W końcu udaje się zorganizować i wychodzimy. Część poszła do przodu (w tym ja), a część się wlecze. Kiedy dotarłem do skrzyżowania i zacząłem leczyć leżących najbliżej, "grupa uderzeniowa" jeszcze była z tyłu, a leczenie unikając ciosów nie jest przyjemne ;)

Z ulubionych mogę wymienić ataki na obóz podczas wyprawy. Pierwszy był Ormurin, i wrzask kapłana w jakimś namiocie. Pierwszym, wejscie "wewnętrzne". Sprawdzili namiot, pusty, wyleczyłem. On wychodzi, ja z tyłu, i wtedy z drugiego wybiega uzbrojone stado, co spowodowało moją materializację w namiocie :roll: Słucham jak walczą, jak bym wyszedł miałbym po lewej skarpę, po prawej najemników. Więc czekam. I nagle słyszę "Psst, kapłan! Lecz mnie!" I wtedy dokonałem skrytoleczenia na Varthanisie, i małą niespodziankę atakującym :D

Atak jaszczuroludzi później był chyba inny dla każdego kto w obozie był ;) Jedni sobie spali, inni wartowali itd. i nie widziałem części 'rozrywek' :P No i na budzenie "Lecz mnie, lecz!" czy coś w tym stylu, odparłem że mi się nie chce ;D Ale jakoś się zwlekłem i obudziłem. Ale chyba dalej spałem, bo uznałem że to "nasi" z pochodnią łażą, jak pare godzin wcześniej na patrolach. To nie byli nasi :oops: Otwieram namiot a tam jaszczuroludź. Zatarcie świata realnego i natychmiastowe budzenie w jednym ;)
Później musiałem się bronić przed wojownikiem, który myślał że jest krową. Dosyć dziwne. Szkoda tylko że wojownicy którzy byli z jaszczurami spowodowali zbicie graczy w kupkę w jednym miejscu :/ Akcja byłaby lepsza gdybyśmy byli rozproszeni. No i irytujące wrzaski "Zieeeeemia się trzęęęęsie!" :mrgreen: Takie coś może doprowadzić do szaleństwa :hah: Gracze wtedy spisali się chyba dobrze, odgrywając wizje, człowiek-wąż khm khm, po za drobnymi pomyłkami (ktoś gapił się w ziemię zamiast na nią paść).

Innych akcji było pełno, ale zostały już opisane po wielokroć, więc sobie odpuszczę.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,05 sekundy. Zapytań do SQL: 9