Karczma pod Silberbergiem Strona Główna Karczma pod Silberbergiem
Witamy na nowym-starym forum dla larpowiczów Silberbergu :)

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Przygoda #1.1
Autor Wiadomość
Powój 
Rozwydrzona


Skąd: Z bajorka
Wysłany: 20-11-2014, 16:58   

Właśnie wiedziała, znała takich co przed walką lubili się napić bo na trzeźwo co to za walka? Znała też świętoszków co odmawiali sobie wszystkiego byle skupić się na zadaniu. Jedni i drudzy ginęli tak samo.
Coraz bardziej zaczynał ją irytować, naprawdę. Jeśli chciał naprawdę mógł tam wrócić nie broniła mu, wskazała tylko, że muszą chyba iść po Ofielię. Ale jeśli nie chciał odzyskiwać siostry jego sprawa. Najwyżej sama tam pójdzie, w końcu potrafiła dotrzymywać obietnic.
- Nie panikuj od razu! - Syknęła, naprawdę, trafiło jej się świetne towarzystwo.
Zamiast na jego słowach to skupiła się na tym co widziała, analizowała. Czyli znów jakaś sieczka? Najpierw z Elidisem, potem w karczmie kobieta mówiła o jakiejś bitce, a teraz jeszcze to. Uciszyła towarzysza ruchem dłoni, a przynajmniej miała nadzieje, że się przymknie.
- Słuchaj, najpierw zejdźmy z widoku. Potem będę Cię leczyć, a potem od razu idziemy po Ofelię. Po drodze możesz mi zdradzić twój plan, oczywiście jeśli nie polega na umieraniu.
To się nazywa parania i że to niby ona jet przewrażliwiona.
_________________
Uważaj czego sobie życzysz.
 
 
 
Owizor 
miewał złe sny o ogórkach...


Skąd: Kraków
Wysłany: 20-11-2014, 18:12   

Argan przewrócił oczyma. Ów przewrót zatrzymał się jednak na wyraźnie opadającym słońcu.
- No dobrze już, dobrze... - westchnął - Myślałem, że naradzimy się w zajeździe, no ale wiesz... Zresztą nieważne, wcale nie była taka ładna... Znaczy się... no... grzaniec dała... Zresztą mniejsza... Nie wracajmy do tego...
Przystanął. Zdał sobie sprawę, że kolano przestało swędzieć. Czyżby trucizna postępowała? No tak, sam słyszał sporo historii o takich truciznach, które zabijają powoli, w ciągu kilku dni... To musiała być jedna z takich trucizn!
Zauważywszy, że Convolve się nie zatrzymała, ruszył za nią.
- No dobra. Powiedz tylko, czy dożyję do wieczora, by zdołać wyciągnąć Ofelię... Jak tak, to zajmijmy się już jej ratowaniem, potem mogę umierać w spokoju... No, względnym...
Zwolnił kroku, by przyjrzeć się strażnikom miejskim i plamie krwi. Korciło go, by dowiedzieć się o co chodzi, ale skoro Convolve zareagowała aż taką złością na jakąś bogom ducha winną karczmarkę, to co dopiero na wypytywanie strażników miejskich!
- Proponuję zatrzymać się w jakimkolwiek zaułku i pomyśleć na spokojnie nad tym, co nas czeka na miejscu. Może chodźmy już powoli na południe, na Nadbrzeżu Handlowym powinien być jak codzień chaos, łatwiej będzie w nim pozostać anonimowym... No i będziemy mieć już widok na przesmyk Żerski...
_________________
2013 II turnus - Owizor Rożenek, szpiegujący dla Imperium mag ziemi z Ofiru
2014 II turnus, Epilog - Argan Rożenek, styryjski dezerter podszywający się pod liryzyjskiego możnego Octavia Lecorde

Nelramar - Oberon Williamson, nekromanta-sadysta podszywający się pod elfa // Ohtat'Penatis Idril - elficki dowódca gardzący po równo Wergundią i Styrią
2015 I turnus - ponownie Owizor Rożenek który to nawrócił się, by jako Sędzia Rega Ludmir romansować z pewną elfką [+]
2015 turnus +18 - Archibald dar Bregen, samozwańczy książę o słabej psychice
 
 
 
Powój 
Rozwydrzona


Skąd: Z bajorka
Wysłany: 20-11-2014, 18:43   

Teraz musiała się zgodzić, faktycznie pomysł z przejściem przez nadbrzeże był dobry, tam też nietrudno było znaleźć jakiś zaułek w którym mogła sprawdzić paranoika.
- Cierpliwości. Najpierw na nadbrzeże, potem sprawdzę.
Ruszyła w kierunku nadbrzeża obserwując dalej w skupieniu okolice. Dopiero gdy dotarli na wyznaczone miejsce skręciła w jeden z zaułków i sprawdziła czy są sami. Wśród tłumu przez który przed chwilą przeszli była szansa, że zgubią ewentualny ogon, kilkakrotnie zatrzymała się też przy jakiś straganach zagadując sprzedawców. Nic nie kupowała. Upewniając się, że jest bezpiecznie skinęła na niego dłonią.
- Dobra, chodź. Sprawdzimy kiedy nam zejdziesz kawalerze.
_________________
Uważaj czego sobie życzysz.
 
 
 
Owizor 
miewał złe sny o ogórkach...


Skąd: Kraków
Wysłany: 20-11-2014, 23:14   

Argan odstawił podobny teatrzyk, nawet trochę dłuższy od Convolve. Przejrzał stragany bardzo dokładnie, szukając jakiejkolwiek inspiracji co można by kupić, co może się okazać przydatne.
Dotarłszy do zaułka na jego twarzy malowała się jednak panika. Bowiem teraz lekko zaswędziało go ucho. Jak nic, trucizna musiała postępować!
- Jeśli nie przeżyję do wieczora błagam, uratuj Ofelię - wyszeptał dramatycznym tonem, patrząc z nadzieją na jej apteczkę.
 
 
 
Powój 
Rozwydrzona


Skąd: Z bajorka
Wysłany: 20-11-2014, 23:35   

Już bez słowa przewróciła oczami na ten dramatyzm i uniosła dłonie do góry w kierunku jego głowy. Gdy dotknęła palcami jego skroni powoli zaczęła odsuwać od siebie kolejne doznania, potrzebowała skupienia. Najpierw przestała zwracać uwagę na zapachy, potem na zmysł wzroku aż w końcu i słuch się wyłączył. Było tylko bicie serca i tętno badanego mężczyzny. Miała nadzieje, że nie zacznie się zaraz niecierpliwić i wiercić bo od razu wyrwałby ją ze tego stanu, a potrzebowała chwili by zrozumieć czy coś jest nie tak. Następnie odsunęła od siebie odczucia własnego ciała i nawet tętno gdzieś znikło. Pozostała cisza. I poprzez ciszę, czując ciepło jego skóry zagłębiła się umysłem tam gdzie znajdował się jego. Nie skupiała się jednak na słowach czy obrazach pamięci, sięgnęła do tego co teraźniejsze, myślami wniknęła w jego krwiobieg poznając dokładnie jego reakcje. Jeśli coś było nie tak powinna to wyczuć.
_________________
Uważaj czego sobie życzysz.
 
 
 
Owizor 
miewał złe sny o ogórkach...


Skąd: Kraków
Wysłany: 20-11-2014, 23:51   

/no to chyba czekamy na MG z opisem okolicy i czy moja paranoja jest uzasadniona ;) /
 
 
 
Powój 
Rozwydrzona


Skąd: Z bajorka
Wysłany: 20-11-2014, 23:59   

/sama ją wywołałam :D /
_________________
Uważaj czego sobie życzysz.
 
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 21-11-2014, 00:25   

Badająca paranoję ma już informacje na ten temat pełne :D

W rejonie doków i nadbrzeża handlowego, gdzie się znajdowaliście, budynki stały w lekkim nieładzie, trudno było rozeznać ulice, więcej też było przestrzeni, zapełnianych rozmaitymi stertami skrzyń i innych ładunkowych akcesoriów.
Przy pomostach kręciło się trochę ludzi, krzątało się przy łodziach rybackich, choć bez większego entuzjazmu. Porządkowali sprzęt, pakowali coś, ktoś malował kadłub, ktoś pakował nowe sieci, ktoś tam montował świecący świeżymi łatami żagiel.
Na samym nadbrzeżu, bitym kamieniem, rzucało się w oczy jedno miejsce zagrodzone jakąś liną, na której widać było pieczęcie. Kręciło się tam kilku strażników portowych. Koło tej liny ktoś położył bukiet świeżych kwiatów.
Patrząc na południe wzdłuż wybrzeża widzieliście już wały miasta, podmurowane na wysokość kilku metrów, na górze zakończone ostrokołem. Wały były na sporym wzniesieniu, więc patrząc od waszej strony - teren podnosił się w kierunku wału o kilkanaście jjeśli nie więcej metrów. Nad samym klifem widoczna była duża basteja, od niej na prawo teren urywał się jak ucięty nożem. Stąd gdzie staliście, było widać poniżej tylko linię umocnień portowych z długim wysuniętym pirsem, zakończonym murowanym fortem, broniącym wejścia do portu.
To właśnie miejsce nazywano Przesmykiem Żerskim.
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Powój 
Rozwydrzona


Skąd: Z bajorka
Wysłany: 21-11-2014, 00:36   

Każdą komórką odczuwała to co on w tej chwili, w pewien sposób widziała nawet to co on. Wciąż nie przyzwyczaiła się do tego doświadczenia, jednak było ono wyjątkowo relaksujące być gdzieś z boku kontrolując jego czynności życiowe i samej w jakiś sposób nie istniejąc. Trwało to dla niej godzinami, sprawdzanie kawałka po kawałku każdej cząstki jego istnienia. Dla niego to mogły być minuty, bo tyle to naprawdę trwało. Niezbyt długo, ani zbyt krótko. Nagły powrót do ciała i umysłu sprawił, że zachwiała się tracąc równowagę. W ustach poczuła nieprzyjemny smak krwi z przygryzionej wargi. I spojrzała na niego z powagą.
- Do rana dożyjesz. - Złapała sie jednak jego ramienia blednąć. To było wyczerpujące.
_________________
Uważaj czego sobie życzysz.
 
 
 
Owizor 
miewał złe sny o ogórkach...


Skąd: Kraków
Wysłany: 21-11-2014, 01:25   

Przytrzymał medyczkę, nieco niepewny, czy mówiła na poważnie.
- Dobra... To wystarczy by wyciągnąć Ofelię... mam nadzieję - uśmiechnął się niepewnie, podpierając wciąż Convolve - Dzięki... Jesteś w stanie słuchać planu? - rozejrzał się za skrzynią, czy jakimkolwiek innym miejscem, na którym można by było usadzić medyczkę. Po znalezieniu takowego, podprowadził ją i pomógł usiąść.
- Więc... - wyprostował się i podrapał po brodzie, próbując zebrać myśli. Byłoby o wiele łatwiej, gdyby nie ten irytujący brak zaspokojenia, prześladujący go odkąd w pokoju Angeli zastał ledwie jej zapach, a teraz jeszcze wzmocniony "incydentem" z karczmarką - Podejdziemy do Przesmyku Żerskiego... Elfy pewnie już obserwują okolicę... Może i nawet by nas nie rozpoznały, ale zauważyć, to zauważą na pewno... Na miejscu pewnie będzie czekał jakichś kontakt od porywaczy... Nie wierzę, by od razu stali z Ofelią gotową do przehandlowania. Raczej będą chcieli, byśmy weszli na ich teren. Notabene mogą cię nie wpuścić... Tak czy inaczej, wszelki opór z mojej strony będzie samobójstwem. Hm... Może gdybyśmy poszukali na targowisku jakoś dyskretnie pierścienia w miarę możliwości maksymalnie podobnego do tego, na którym im zależy...? Myślisz, że daliby się złapać na takie coś?
 
 
 
Powój 
Rozwydrzona


Skąd: Z bajorka
Wysłany: 21-11-2014, 01:35   

Skinęła głową potakująco i wsłuchała się w słowa towarzysza, w tym samym czasie wyciągnęła z torby butelkę z wodą i pociągnęła z niej łyk po chwili chowając naczynie. Starała się ułożyć w myślach jego plan w miarę logiczną całość. W końcu całkiem rozsądnie to brzmiało.
- Musimy rozważyć możliwość, że nie zależy im na pierścieniu a na tobie. Ogółem mogą początkowo zażądać tej błyskotki, ale pewnie i tak spróbują nas chociażby obić byśmy nie spróbowali go odbić. No i mogą nas spróbować oszukiwać, wciskać jakieś kłamstwa, może nawet amulety będą mieli by wywrzeć na nas presję. - Westchnęła. - Na to ostatnie mogę spróbować coś zrobić, wtedy i tak będziemy słyszeć ich kłamstwa, ale nie będą na nas oddziaływać magicznie. Ale tu muszę mieć twoją zgodę na ingerencję. -Przerwała rozważając możliwość, że jej nie wpuszczą. - Raczej nie będą widzieć we mnie zagrożenia, jestem w końcu sanitariuszką. Nikim więcej.
_________________
Uważaj czego sobie życzysz.
 
 
 
Owizor 
miewał złe sny o ogórkach...


Skąd: Kraków
Wysłany: 21-11-2014, 01:55   

- Skoro jesteś "sanitariuszką, nikim więcej", to jak niby chcesz takie coś zrobić? - Argan uniósł brew i uśmiechnął się ironicznie. Jego spojrzenie powędrowało na dekolt, ale zdecydowanie nie było to spojrzenie ani pożądliwe, ani też przypadkowe...
- Najbardziej obawiam się tego, że szantażowanie nas Ofelią to jeden wielki blef. Odbiorą pierścień, skopią i uciekną... Dlatego myślę, że pomysł z zakupieniem fałszywki nie jest głupi... - spojrzenie nadal spoczywało na dekolcie, choć ironiczny uśmiech znikł z twarzy, zastąpiony ponurym grymasem niepewności - Ech, bardzo przydałaby się jakaś odsiecz, jakby potoczyło się źle... Jesteśmy trochę wystawieni na tacy. Choć możemy zgrywać, że mamy jakieś wpływowe wsparcie... Zobaczymy, czy lepiej będzie zgrywać ważniaków, czy niegroźne ofiary losu, które nie będą im więcej przeszkadzały. Obstawiam, że raczej to drugie, ale kto wie? - spojrzał medyczce w oczy - Na razie chciałbym wiedzieć, jak mogłabyś nas "zabezpieczyć"?
 
 
 
Powój 
Rozwydrzona


Skąd: Z bajorka
Wysłany: 21-11-2014, 02:01   

Uśmiechnęła się, tym razem szczerze, chyba po raz pierwszy od rana.
- Co zrobią cóż... Zobaczymy. Sądzę, że elfy w odpowiednim momencie ewentualnie zaingerują, jeśli będzie naprawdę źle. One też chcą odzyskać Ofelię. - Na jego słowa o tym, że jest sanitariuszką aż się zaśmiała. Ale nie kpiąco. - Cóż, posiadam pewne umiejętności. Ale lepiej to nazwać łaską. Niewielu o tym wie, tym ze Styrgradu za bardzo zależało na tym, by ta informacja się nie wymknęła za daleko dlatego wysłali mnie na drugi koniec świata aby jak najmniejsza ilość ludzi miała ze mną styczność. - Wzruszyła ramionami. - Jestem tylko sanitariuszką. A pomóc nam może Tavar, chyba, że masz coś przeciwko.
_________________
Uważaj czego sobie życzysz.
 
 
 
Owizor 
miewał złe sny o ogórkach...


Skąd: Kraków
Wysłany: 21-11-2014, 02:28   

Argan powstrzymał się od parsknięcia śmiechem.
No tak... Tavar... Akurat Tavar... Dlaczego akurat ona!?
Najpierw przygarnęła jego i Ofelię, dając rodzeństwu dom i w miarę pełne żołądki. Potem on zdradził jej państwo dezercją z frontu. Miał ją głęboko gdzieś aż do momentu, gdy przejawiła swoją moc naznaczając Artema w osadzie Krevaina. Wtedy dopiero Argana naszło poczucie winy... Myślał, że odkupił się, namawiając Liora do wsparcia Styrii w walkach o osadę. Ale kilka miesięcy potem, gdy z modlitwami do niej skoczył wgłąb pewnej jaskini i zaklinował się w przejściu, miał dziwne wrażenie, że gdzieś w oddali usłyszał złośliwy, kobiecy chichot.
Cóż, nie miał bladego pojęcia, czy Tavar patrzy na niego łaskawym okiem. Ale chyba tak...
Poza tym Ofelia żarliwie ją wyznawała. Przynajmniej przed wojną. Jeśli na froncie też modliła się tak często, nie dziwota że polubiła się z Convolve. A Tavar powinna patrzeć przychylnie na ratujących jej wyznawczynię...
- Nie... raczej nie mam nic przeciwko... - stwierdził po dłuższej chwili zastanowienia, będącej pospiesznym rachunkiem sumienia - Tylko jak by to miało wyglądać?
Spojrzał w stronę targowisk. Czy dałoby się tam kupić coś na jakąś ofiarę?
 
 
 
Powój 
Rozwydrzona


Skąd: Z bajorka
Wysłany: 21-11-2014, 02:36   

Westchnęła ciężko to było trudne do wytłumaczenia, jak to miała działać? Nigdy nie była pewna czy jej prośby zostaną wysłuchane, jednak to wszystko polegało na wierze. Czemu została obdarzona tą łaską? Sama nie wiedziała. Po prostu pewnego poranka obudziła się ze znamieniem bogini na ramieniu i głosem mówiącym co ma zrobić by bogini ją wsparła. Być może to dlatego, że już nie mieła domu, straciła wszystko pozostała jej tylko bogini.
- To będzie prośba, nic więcej. Jeśli pani będzie nam łaskawa to jej wysłucha. Jeśli nie cóż... Oczywiście, patrzy ona przychylniej jeśli podarujesz coś dla siebie ważnego. Przedmiot, wspomnienie, nie ważne. Jeśli chcesz złożyć jej podziękę za udzieloną łaskę, w najbliższym czasie po prostu odwiedź świątynię. I tyle. - Przerwała na chwilę. - Nie jestem kapłanką. Po prostu potrafię do niej dotrzeć. Albo to ona do mnie.
_________________
Uważaj czego sobie życzysz.
 
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 21-11-2014, 02:52   

Powoli robi się szaro. Wbrew oczekiwaniom ludzi na nadbrzeżu nie robi się coraz mniej... Nie ma tu latarni ani niczego takiego, za to wzdłuż nadbrzeża widzicie maźnice ze smołą, które zapewne zostaną odpalone po zmroku. Po zamkniętej wałami zatoce pływa kilka łodzi. Przynajmniej trzy cumują blisko południowej części.
Z kolei na wale, w bastei widzicie odpalany płomień latarni. Latarnie zapalają się też na fortach pirsów.
Jacyś ludzie nawołują się między brzegiem a łodziami. Słyszycie jakieś kłótnie w najbliższych zaułkach. Ktoś ciężko bluzga, przepakowując jakieś skrzynie z jednej sterty na drugą za jednym z budynków.
Przy targu rybnym normalne zamieszanie, handlarze pakują powoli stragany, przekładają towar na wózki, niektórzy na łódki, pewnie mieszkają w północnej części, gdzie łatwiej przepłynąć niż dowieźć.
Con stąpając po bruku nagle się potyka - stopa pojechała jej na ułamanym drewienku, wygląda wypisz wymaluj jak ułamany grot strzały.
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Owizor 
miewał złe sny o ogórkach...


Skąd: Kraków
Wysłany: 21-11-2014, 03:20   

Argan cały czas myślał, co też może poświęcić Tavar. Wszystko co miał, było właściwie Octavia. Było zakupione pieniędzmi Lecordów. Pieniędzmi, które zdobył poprzez sprzeniewierzenie się Styrii... Ale w ciągu ostatnich miesięcy zdążył dość dużo pomóc państwu dzieci Tavar swoją tarczą czy mieczem, do których notabene bardzo się przywiązał.
Już rozważał wymalowanie na "trumnie" swarzycy, gdy Conv która w międzyczasie powstała, potykając się o drewienko, wyrwała go z zamyślenia.
- O, drewienko - zauważył, niezbyt odkrywczo - Warto schować do rękawa, może będzie okazja kogoś dźgnąć - rzucił w stronę medyczki.
Chciał wrócić do poszukiwania w myślach czegoś do poświęcenia, ale myśl która zaczęła mu kiełkować przed chwilą, znikła rozproszona faktem potknięcia Conv o grot.
- A, chędożyć to - mruknął zirytowany, patrząc na zdecydowanie zbyt szybko szarzejące niebo - Ofiary będę składał po prostu co tydzień. Nie ma czasu na wymyślanie czegoś bardziej wyrafinowanego.
 
 
 
Powój 
Rozwydrzona


Skąd: Z bajorka
Wysłany: 21-11-2014, 20:16   

//sorry, że tak długo dziś, ale po prostu jakiś zrąbany dzień mam. //
Po potknięciu złapała się jednej ze skrzyń w celu złapania równowagi i ratunku przed kolejnym dzisiaj upadkiem. Gdy już zażegnała wizję upadku schyliła się po "drewienko" które tak zignorował Argan. Przez chwilę obracała je w dłoniach i zmarszczyła brwi.
Grot... Tutaj? Rozejrzała się po zaułku korzystając z resztek światła, może toczyła się tu jakaś bitka. A być może aż tutaj doleciała strzała wypuszczona gdzieś na placu. Obróciła głowę, sprawdzając czy przy zapieczętowanych linach dalej są strażnicy a potem weszła pomiędzy skrzynie zaułka w którym byli sprawdzając czy nie znajdzie innych śladów walki.
_________________
Uważaj czego sobie życzysz.
 
 
 
Owizor 
miewał złe sny o ogórkach...


Skąd: Kraków
Wysłany: 21-11-2014, 21:43   

Argan nieco bez zrozumienia patrzył za medyczką. Chwilę się wahał, ale ostatecznie ruszył za nią.
Cały czas jego myśli zaprzątnięte były ofiarą dla Tavar, ale nic mu nie przychodziło do głowy poza orężem z załączonymi ewentualnymi przechwałkami, jak to nie przysłużył się sprawie w Osadzie Krevaina i forcie XIV... Nie miał absolutnie żadnego dobrego (albo nieobraźliwego) pomysłu...
A wszystko to przez kobiety! Czy może raczej przez fakt, że od przeszło tygodnia cierpiał na brak Angeli przy boku. A na dzisiejszy dzień nastawiał się, że ów brak w końcu zostanie uzupełniony. Ale nieee, musiał oczywiście latać po brudnych zaułkach i wyciągać z bagienka siostrzyczkę! Od wizyty w apartamencie Lecordów jego myśli uparcie wracały do płci pięknej, głównie do karczmarki, nie pozwalając się skupić na sprawach ważnych. Dobrze, że przynajmniej Convolve nie latała w skąpych kieckach...
Westchnął z rezygnacją. Poszukiwanie potencjalnej ofiary dla Pani Tavar nie miało sensu.
- Czego szukasz? - zapytał, widząc poczynania medyczki.
 
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 22-11-2014, 00:37   

Con:
rozejrzałaś się po okolicy. Zrobiłaś kilka kroków po bruku w jedną i drugą stronę. Wreszcie dostrzegłaś drugą część bełtu kilka kroków dalej, musiał uderzyć w jakiś twardszy element i się rozprysnąć. Ewentualnie został wyrwany z rany i ciśnięty - przyjrzałaś się, nie było śladów krwi. Na tym nie. Ale kolejny krok przyniósł kolejne znalezisko - tym razem zakrwawione drzewce bełtu.
Przyjrzałaś się okolicy - skąd dokąd mogli strzelać? Kto to mógł widzieć? Twój wzrok padł na chłopaka z służby porządkowej miasta, który właśnie skończył płukać bruk i pakował szmaty do pustego wiadra.
I na kilku stojących opodal żołnierzach ze straży portowej...
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Powój 
Rozwydrzona


Skąd: Z bajorka
Wysłany: 22-11-2014, 00:48   

Podniosła kolejny bełt warząc go w dłoni i zmrużyła oczy, dopiero głos Octavia wyrwał ją z zamyślenia.
- Tu ktoś walczył, a nasze elfy miały obserwować okolicę... - Zerknęła na strażników. - Zaczekaj chwilę.
Przybrała wyraz przerażenia na twarzy i wybiegła z zaułku w stronę strażników, w dłoni trzymała grot. Wyglądała jakby kogoś szukała, zgubiła ważną dla siebie osobę wśród tłumu.
- Przepraszam... Ja... Szukam brata, dziś rano wyszedł z domu i nie wrócił. Miał tu przyjść załatwiać sprawy dla ojca. - Głos jej się załamał. - Znalazłam to w zaułku... Nie wiem gdzie jest... Co tu się stało? - Z błaganiem w oczach pragnęła przyciągnąć uwagę jednego z pilnujących.
_________________
Uważaj czego sobie życzysz.
 
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 22-11-2014, 00:54   

Strażnicy spojrzeli po sobie, jeden z nich odchrząknął, niechętnie odrywając się od pogawędki.
- Panienka się nie martwi - powiedział - Co prawda wygląda pani niczym elfka - błysnął komplementem i zębami w uśmiechu - ale uszów w szpic nie widzę, to to pani bracia nie były. Jeden elf tu poległ rano, w czoło oberwał grotem. A drugiego odnieśli do Kwiatu na noszach, w bark dostał chyba czymś zatrutym, bo ciężko coś go nosiło.
Widząc zainteresowanie w oczach Con, podszedł też i drugi strażnik:
- Ale ty, durny, może pani brat to ten co z krasnoludem tych gnojków gonił? Hm? Taki wysoki dość, włosy takie jaśniejsze niż pani trochę, ale ciemniejsze niż tamten fagas - wskazał na Octavia - Kolczugę nosił, taką łataną skórzanymi łatami, chyba mu się skończyły kółeczka. Pani mu sprawi na urodziny - poczucie humoru było widocznie częścią szkolenia straży - To oni cali z tego wyszli. Tamci ponoć coś ukradli, elfy kogoś goniły, co im się włamał gdzieś. To jedne i drugie prysnęli w przesmyk. Tyle że nie wyszli po drugiej stronie, bośmy tam ludzi posłali. Pewnie spadli z klifu, dziś zła pogoda była, ale rankiem poszukają ich ciał na dole. A może panience pomóc tego brata szukać?
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Owizor 
miewał złe sny o ogórkach...


Skąd: Kraków
Wysłany: 22-11-2014, 00:59   

Argan stanął oniemiały, widząc co wyprawia Convolve...
Że co!?
Zaraz... Elfy... Bełt...
Oż w mordę...
Chciał rzucić się biegiem za medyczką, ale w pół kroku zatrzymał się, zorientowawszy się co się dzieje. Przystanął w głębi zaułka, oglądając całą akcję z nieco dalsza.
Cóż, trzeba przyznać, że Covolve zaimponowała mu swoją szybkością myślenia...
_________________
2013 II turnus - Owizor Rożenek, szpiegujący dla Imperium mag ziemi z Ofiru
2014 II turnus, Epilog - Argan Rożenek, styryjski dezerter podszywający się pod liryzyjskiego możnego Octavia Lecorde

Nelramar - Oberon Williamson, nekromanta-sadysta podszywający się pod elfa // Ohtat'Penatis Idril - elficki dowódca gardzący po równo Wergundią i Styrią
2015 I turnus - ponownie Owizor Rożenek który to nawrócił się, by jako Sędzia Rega Ludmir romansować z pewną elfką [+]
2015 turnus +18 - Archibald dar Bregen, samozwańczy książę o słabej psychice
 
 
 
Powój 
Rozwydrzona


Skąd: Z bajorka
Wysłany: 22-11-2014, 01:01   

Na uwagę o elfach uśmiechnęła się i przecząco potrząsnęła głową.
- Nie, ja spiczakiem nie jestem, ale jak handlujemy z nimi toć łatwiej się dogadać gdy wyglądasz jak one. - Na wieść jednak o zmarłych zasmuciła się wyraźniej, jednak troska uciekła z jej twarzy. - Nie, brat mój młodszy jest, mnie o pół głowy przerasta ledwie. To mogło go tu nie być... - Westchnęła ciężko. - Pewnie już do domu wrócił a ja na darmo się martwię o tego głuptasa. - Wskazała jednak jeszcze na kwiaty. - Toć któryś elf tu rodzinę miał czy ki bies?
Po chwili rozmowy odetchnęła jakoby z ulgą, nadal jednak bełt w dłoni ściskając.
- Dziękuje panom, bardzo dziękuje. Jak tatulo się dowie, że staż taka dobra to pewnie i przychylniej spojrzy.
_________________
Uważaj czego sobie życzysz.
 
 
 
Owizor 
miewał złe sny o ogórkach...


Skąd: Kraków
Wysłany: 22-11-2014, 02:34   

Na wskazanie przez strażnika odpowiedział tylko pytającym spojrzeniem. Stał jednak na tyle blisko, by słyszeć większość słów dialogu. Starając się wyglądać, jak zupełnie przypadkowy przechodzeń (co w sumie nie było trudne dzięki staremu płaszczowi i zatłoczeniu), podszedł parę kroków do kwiatów by przyjrzeć się całej scenie z nieco innego kąta niż Convolve, wciąż jednak słuchając jej jednym uchem. A nuż może zauważy coś ciekawego...?
_________________
2013 II turnus - Owizor Rożenek, szpiegujący dla Imperium mag ziemi z Ofiru
2014 II turnus, Epilog - Argan Rożenek, styryjski dezerter podszywający się pod liryzyjskiego możnego Octavia Lecorde

Nelramar - Oberon Williamson, nekromanta-sadysta podszywający się pod elfa // Ohtat'Penatis Idril - elficki dowódca gardzący po równo Wergundią i Styrią
2015 I turnus - ponownie Owizor Rożenek który to nawrócił się, by jako Sędzia Rega Ludmir romansować z pewną elfką [+]
2015 turnus +18 - Archibald dar Bregen, samozwańczy książę o słabej psychice
 
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 22-11-2014, 12:30   

Strażnik spojrzał w ślad za ruchem jej dłoni na zagrodzony linami obszar.
- A to? A nieeeee, to w ogóle z tymi elfami nic nie ma. To wczoraj wieczór ktoś tu zabił dwoje ludzi.
- Paskudna sprawa - mruknął drugi strażnik - Ja rozumiem, kogoś napaść, zabić nawet. Ale dziesięcioletnią dziewuszkę... To skurczysyn.
Widząc pytające spojrzenie Con strażnik westchnął, widać że opowiada to po raz n-ty:
- Chodzi o płatnerza z garnizonu miasta, Remberta. Wszyscy go znali, to był mistrz w swoim fachu. Trzy córy miał, małe. Spacerował z nimi tu wczoraj wieczór. Napadli go, pewnie z klifu zrzucili, bo ciała nie ma, a córeczkę znaleźli jedną tu zabitą, ktoś ją pchnął i o kamienie uderzyła. Pozostałe córki uciekły i się ukryły o tam w piwnicy, a ta chciała pewnie taty bronić... Matka w rozpacz wpadła. Podobno sędziego Rega wynajęła.
- Ej, ale ktos mówił, że ponoć sprawców już w cytadeli zamknęli.
- Żartujesz?! No! - skomentowal strażnik słowa swojego kolegi - To mam nadzieję, że mu kat tak w oczka zaświeci, że pożałuje...

Octavio:
Stoisz tak sobie i usiłujesz maskować zszokowany wyraz twarzy, gdy twoją uwagę skupiają dwie postaci, które z dużym zwojem liny przechodzą w podcieniach jednego z budynków w kierunku Przesmyku. Jeden człowiek i jeden krasnolud.
Chwilę zastanawiasz się, skąd ich znasz. Ale uwagę twoją odwraca łódka, która dobija do jednego z dalszych pomostów. W półmroku widzisz, jak wysiada z niej dwójka mężczyzn i kobieta w płaszczu z obszernym zasłaniającym twarz kapturem. Po chwili przyjrzenia się masz wrażenie, że ona się porusza jakoś dziwnie. Jak ktoś ze związanymi rękami.
Są jednak bardzo daleko od ciebie, ponad 100 m odkrytego terenu. Możesz obserwować, jak idą przez nabrzeże i znikają za budynkami.
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Owizor 
miewał złe sny o ogórkach...


Skąd: Kraków
Wysłany: 22-11-2014, 15:48   

/ostatni akapit odnosi się znów do człowieka i krasnoluda, znikających za budynkami, tak? czy to kobieta jest te 100m od mężczyzn? czy my od nich?/

Argan przez chwilkę jeszcze przyglądał się wychodzącej na ląd trójce, próbując dostrzec cokolwiek więcej. Przesunął się w stronę Convolve, próbując przyciągnąć jej uwagę spojrzeniem dającym dyskretnie do zrozumienia, że powinna doń podejść.
 
 
 
Powój 
Rozwydrzona


Skąd: Z bajorka
Wysłany: 22-11-2014, 16:16   

Co się dzieje w tym miejscu? Bitki, kradzieże, porwane elfy i zabite dzieci. Oszalali Ci wszyscy ludzie?
- To chore. - Mruknęła na wieść o zabójstwie dziewczynki. Ciekawe kogo podejrzewali o to morderstwo. - Nie ważne, dziękuje za pomoc. Muszę iść ojcu powiedzieć, że go tu nie było. - Uśmiechnęła się na pożegnanie do mężczyzn i ruszyła pomiędzy stragany aby zgubić się między ludźmi. W tym samym czasie też wyłapała spojrzenie Argana i uśmiechnęła się do niego. Pomiędzy grupką ludzi zawróciła i poszła w jego stronę chowając ułamane drzewce do torby.
_________________
Uważaj czego sobie życzysz.
 
 
 
Owizor 
miewał złe sny o ogórkach...


Skąd: Kraków
Wysłany: 22-11-2014, 17:57   

/domyślam się, że to pierwsze, ale głowy nie dam - w razie czego się wykasuje... czyli przyjmuję, że człek i krasnal znikli za budynkiem, a byli jakieś 100m od trójki wychodzącej z łódki/

Argan w tym czasie zaczął udawać zafascynowanego widokiem otwartego morza. Przeszedł się parę leniwych, spacerowych kroków bez pośpiechu.
Gdy Conv znalazła się dość blisko niego, nie odrywając wzroku od zatoki, przemówił półgębkiem, uważając jednak by nikt nie stał na tyle blisko by usłyszeć przypadkiem jego słowa.
- Nie odwracaj sie od razu, ale... tamten pomost - mruknął, ruszając lekko głową - To trochę dziwne, by para mężczyzn prowadziła kobietę ze spętanymi nadgarstkami. Kto wie, czy to nie jest właśnie... wiesz kto... - rzucił Convolve pełne napięcia spojrzenie, które szybko skierował w stronę, gdzie znikł mężczyzna z krasnoludem - Poza tym zdawało mi się, że widziałem jakiegoś człowieka z krasnoludem, być może od tego całego zamieszania tutaj... szli mniej więcej w tamtym kierunku - wskazał ruchem głowy w stronę, gdzie para zniknęła - Mieli ze sobą sznur, nie mam pojęcia po co...
Zaczął iść spokojnym, spacerowym krokiem w stronę zejścia pomostu, którym szła trójka która wysiadła z łódki. Rzucił okiem na zgromadzoną w okolicy straż miejską.
- Co robimy? - wyszeptał do medyczki - Idziemy za tymi z łódki? Czy może szukamy tamtej dwójki co znikła za rogiem?
 
 
 
Powój 
Rozwydrzona


Skąd: Z bajorka
Wysłany: 22-11-2014, 19:01   

//chyba, chodziło o to, że trójka była jakieś 100m od nas//
Słuchając jego słów powstrzymała z trudem chęć odwrócenia się i zerknięcia przez ramię, jakby na jego słowa uśmiechnęła się mrużąc oczy i przyglądając się niebu.
- Wiem. I rozumiem, ale chyba nie jest dobrym pomysłem, żeby tu na nich nastręczać. To mogłoby się źle skończyć. Tym bardziej jeśli byśmy się pomylili. - Słuchając uwagi o człowieku i krasnoludzie zmarszczyła brwi. - Podobno jakieś krasnoludy coś ukradły elfom i czmychnęły w przesmyk, jednak nie wyleźli. Strażnicy przypuszczają, że z klifu spadli czy coś, bo postawieni po drugiej stronie gwardziści nic nie widzieli. - Zerknęła we wskazane miejsce. - To twoja decyzja, musisz ocenić ile mamy czasu. Nie znam się zbytnio na tym, no i możemy trafić na bitkę.
_________________
Uważaj czego sobie życzysz.
 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,05 sekundy. Zapytań do SQL: 9