Karczma pod Silberbergiem Strona Główna Karczma pod Silberbergiem
Witamy na nowym-starym forum dla larpowiczów Silberbergu :)

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Wątki fabularne 2011
Autor Wiadomość
Aerant 
zwany też Ortem


Skąd: Okolice Warszawy
Wysłany: 31-08-2011, 00:00   

a ty ty za mnie mówisz zaiste został wysłany ze świętą misją walki z puszcz aby chronić magów (a nie kapłanów A'hinie)
_________________
Normal 2011- Mroczny kapłan Widy z własną gwardią
Weteran 2012- Kapłan Styrwita co dla Styrii głowę stracił, a następnie krasnoludzki kowal run
Weteran 2013- Wergundzki paladyn Modwita i dziesiętnik XXII w zbroi z karimaty co to heroicznie poległ w obronie fortalicji
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 31-08-2011, 00:03   

A'hin napisał/a:
Aerant miał chronić osoby rozstawiające reine czyli np. mnie.
Hm, to nie mial w misji żadnego nazwiska... :-?
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Kajetan 


Skąd: Tychy
Wysłany: 31-08-2011, 00:05   

Z Keldornem to o morgotha chodziło a nie Aeranta
_________________
WALCZYĆ TRENOWAĆ VILLSVIN HIRD MUSI PANOWAĆ
 
 
Aerant 
zwany też Ortem


Skąd: Okolice Warszawy
Wysłany: 31-08-2011, 00:06   

nie nie miałem miałem tylko o jakiejś pani co to do chramu nad lędą (nie wiem jak to się pisze) przybyła po czym z niego wybyła ;) a ja miałem niejasne przeczucie że jadę jej na spotkanie
_________________
Normal 2011- Mroczny kapłan Widy z własną gwardią
Weteran 2012- Kapłan Styrwita co dla Styrii głowę stracił, a następnie krasnoludzki kowal run
Weteran 2013- Wergundzki paladyn Modwita i dziesiętnik XXII w zbroi z karimaty co to heroicznie poległ w obronie fortalicji
 
 
Kajetan 


Skąd: Tychy
Wysłany: 31-08-2011, 00:08   

Czy ta pani czasem druidką nie była ? :D
_________________
WALCZYĆ TRENOWAĆ VILLSVIN HIRD MUSI PANOWAĆ
Ostatnio zmieniony przez Kajetan 31-08-2011, 00:09, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
A'hin 
...z zamiłowaniem do dzikusów


Skąd: W-wa
Wysłany: 31-08-2011, 00:11   

K.W.I.K. napisał/a:
Czy ta pani czasem druidką nie była ?

Dobre xD
Aerant napisał/a:
a ty ty za mnie mówisz zaiste został wysłany ze świętą misją walki z puszcz aby chronić magów (a nie kapłanów A'hinie)

To było zadanie pod postać zabójcy magów ktorego zadaniem było rozstawianie reina bo znałem sie na magi a zarazem byłem na nia odporny.
_________________
"If someone hates you, you should say: "I love you" and rape this man."
 
 
 
Aerant 
zwany też Ortem


Skąd: Okolice Warszawy
Wysłany: 31-08-2011, 00:11   

nie myślę że nie było to zbyt niejasno opisane jak na postać jakiegoś gracza, a może to ja się po prostu nie skapnąłem ;) ,ale wątpię
_________________
Normal 2011- Mroczny kapłan Widy z własną gwardią
Weteran 2012- Kapłan Styrwita co dla Styrii głowę stracił, a następnie krasnoludzki kowal run
Weteran 2013- Wergundzki paladyn Modwita i dziesiętnik XXII w zbroi z karimaty co to heroicznie poległ w obronie fortalicji
 
 
Travor 

Wysłany: 31-08-2011, 00:12   

Kończąc mojego posta z tematu o recenzjach:
W sprawie Ys,
chciałbym dokonać krótkiego wyjaśnienia dlaczego niektóre rzeczy wyglądały jak wyglądały.
Otóż.
Poprosiliśmy by wątek Ys pojawił się ponownie i byśmy mogli zagrać styryjczykami z jednego jedynego powodu. Bo wątek ten strrasznie nam się spodobał. Był po prostu świetny. I chcieliśmy nim zagrać, niczym mniej ale właśnie Ys. Ze wszystkimi "smaczkami" tej frakcji. Dlatego postaraliśmy się by w naszych strojach pojawiły się barwy w których chadzali ludzie z Ys w '09, poskładaliśmy ołtarzyk Indry itp. Chcieliśmy po prostu grać Ys, niczym innym. Wiedzieliśmy, że to frakcja negatywnie kojarzona, liczyliśmy więc że z fabuły wyniknie coś, co nie pozwoli "uratować tavar". Wyrżnąć nas za fakt bycia styryjczykami. Quest w szczegółach minął się z naszymi oczekiwaniami. Nie mogliśmy działać jako Ys - co miało być główną frajdą - powinniśmy udawać niezwiązanych z sobą przybłędów. Nie dziwne, że o wiele lepiej wyszło to osobom które miały właściwie i tak odgrywać takie postacie, niż nam, którzy do pół roku jaraliśmy się że gramy Ys, wymyślaliśmy związane z tym klimacenia, dopytywaliśmy się o i tworzyliśmy szczegóły tej frakcji.
Chcieliśmy więc chociaż w minimum zachować klimat jakiegoś obcego ludu, chociaż trochę zaznaczyć że coś jest na rzeczy, że czcimy nieznane bóstwo itp. Okazało się że były osoby kontynuujące 3 rok postaci, część zaś od tak po prostu stwierdziła sobie że dysponuje wiedzą z 09'. Może by to mimo wszystko jakoś uszło, gdyby nie dwa zdarzenia.
Abdel i ujawnienie WSZYSTKICH informacji o nas przez tavar.
Co do pierwszego nie mam nic do powiedzenia. Tyle tylko że zdziwiony jestem do dziś.
Efekt był taki, że wbrew naszej woli, nie tylko kilka bardziej zmyślnych osób coś switało, ale wzrok wszystkich zwrócił się na nas i od tamtej pory byliśmy postrzegani jako jakaś dziwna grupa na którą trzeba uważać, bo to najpewniej jacyś kultyści którzy są na pewno przeciwko nam wszystkim, trza ich trzymać zawsze od strony miecza. I nie byłoby to takie złe, gdybyśmy chociaż mogli tym wysokim kosztem, zwać się Ys.
W tym momencie już naprawdę księga od Tavar w którym był pełen zapis co to i czym to się je był zbędny. No ale i tu dostaliśmy kopa. Efekt? Z nas wszystkich chyba tylko Enid w ogóle zobaczyła D-a-H na oczy a potem nas wycięto ciosem w plecy gdy szliśmy poświęcić naszą najcenniejszą rzecz w imię grupowej sprawy. Bo chociaż sie okazało ze koniec końców Puszcza nas nie oszukała, ja osobiście nie chciałem zaufać tej sile, mieliśmy wszystko do rytuału prócz magów, ale w ich sprawie dogadywaliśmy się z Tiar'ielem i ofirczykami. Uważam, że gdyby to było możliwe, odprawilibyśmy przyzwanie. Ale postanowiliśmy że okażemy całej grupie gest dobrej woli, skoro wszyscy idą za Durghiem jak jeden mąż i wspierają Puszczę. Więc i my ją poprzemy żeby okazać że jesteśmy im towarzyszami w pewnym stopniu a w każdym razie na pewno nie wrogami.
Co zrobiono w odpowiedzi?
Wybito nas ciosem w plecy. Dla mnie osobiście nauczka by w przyszłości nie naginać lekko dążeń mojej postaci by nie dochodziło w drużynie do skrajnych kwasów. Każdy sobie rzepkę skrobie jak to mówią. Lepiej bym wyszedł gdybym jednak zdecydował się wprowadzać w życie plan zachachmęcenia D-a-H. Nauka na przyszłość.
Zwłaszcza, że w sprawie ołtarza, o który było tyle awantur, jeden z graczy zamieszanych powiedział mi po obozie że ukradł go dlatego iż wyglądaliśmy głupio jak się tak przy nim modliliśmy. Aha. Trochę szkoda.
Co do ostatecznego wyboru - Laro - cóż, w umyśle starego Inubisa to nowe, ostatnie Ys ma być prawdziwym rajem. Raj nie może stanąć na ziemi siłą wydartej jej mieszkańcom.
A poza tym - dość już było ukłonów w stronę Durgha i spółki, ostatni raz przy takim ukłonie, odcięto nam głowy.
Idea utopijnego Ys towarzyszyła Inubisowi przez cały czas i miała główny wpływ na jego decyzje. Szkoda, że choć próbowaliśmy uświadomić ekipie do czego dążymy i że nie jest to żadne zło, spotykaliśmy się z takimi zagraniami jak to o którym pisałem wyżej, albo
Cytat:
przez wspomniany brak bitki Lily zorganizowała akcję pt. "Na ratunek Tavar!"


Cóż. Czy z naszej winy czy nie - trudno mi stwierdzić, ale nie bawiłem się dobrze. Choć osiągnęliśmy niby swoje, mam wrażenie że tego questa mógłby zrobić i w pojedynkę niezbyt mocny gracz, po prostu idąc na akcję z awatarem Tavar i przyjmując jej propozycje. Dobrze, że w pośmiertnych drgawkach udało nam się chociaż na do widzenia przestawić sprawę nieco na inny tor niż sama jechała.
Choć, jak widzę, w tej jednej sprawie która jako tako się potoczyła jak myśmy chcieli już od razu zarzucono nam oszukiwanie i faworyzację OG. Trochę szkoda, jak mówiłem.

Zagranie w grupie było dziwnym doświadczeniem. Ale - może z własnej winy - przez cały tegoroczny obóz czułem się wyjątkowo bezsilny. Nie mieliśmy ani jednego asa. Wywalczyliśmy, przetrwanie. Trochę porażka. Był nawet taki moment gdy udało mi się tak wymanewrować całą ekipę że całkiem legalnie i otwarcie chcieli mi pozwolić na krwawą ofiarę - pod przykrywką zadośćuczynienia za kradzież ołtarza. Wypełniłbym swego mini-questa. Wtedy jednak pojawiła się Indariel i przebiła moje argumenty. Nie mam o to pretensji, w końcu nie zrobiłaby tego gdyby moja śpiewka była mniej dziurawa, ale trochę szkoda że skoro nabrali się na nią wszyscy zainteresowani sprawą gracze to OG ją udaremniła. Trudno.

Widzę to tak - nastąpiło kilka niezależnych do nas złych zbiegów okoliczności, które uwypukliły i naświetliły nasze własne błędy. Efekt - brak satysfakcji z gry. No ale i również dosyć cenne doświadczenie do przyszłych postaci i tego pokroju inicjatyw.

Dzięki całemu turnusowi za wspólną grę. Miło było spotkać wiele nowych osób i kilku dawno nie widzianych znajomych w boju o Twierdzę Silber :) Sława!
 
 
Kajetan 


Skąd: Tychy
Wysłany: 31-08-2011, 00:13   

Bo wiesz, nasza pani która zakosiła nam włócznie (a z drugiej strony ją ochroniła) była druidką właśnie :D

//
To wcale nie była włocznia!
_________________
WALCZYĆ TRENOWAĆ VILLSVIN HIRD MUSI PANOWAĆ
Ostatnio zmieniony przez Kajetan 31-08-2011, 00:23, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Aerant 
zwany też Ortem


Skąd: Okolice Warszawy
Wysłany: 31-08-2011, 00:15   

to to wiem ale czy to o to chodziło to ja ci nie powiem bo sam tego nie ogarnąłem
_________________
Normal 2011- Mroczny kapłan Widy z własną gwardią
Weteran 2012- Kapłan Styrwita co dla Styrii głowę stracił, a następnie krasnoludzki kowal run
Weteran 2013- Wergundzki paladyn Modwita i dziesiętnik XXII w zbroi z karimaty co to heroicznie poległ w obronie fortalicji
 
 
Kajetan 


Skąd: Tychy
Wysłany: 31-08-2011, 00:27   

Wracając do misji styryjczyków, to myślę, że też staralibyśmy się grać trochę innych ludzi niż wszyscy, ale z całej grupy tylko Wulfryk miał w poprzednich turnusach styczność ze Styrią, a do tego zabijając Sefresa. Ja osobiście nie wiedziałem o tym nic, nie znałem flagi ani kolorów i Styrii tak jak całą nasza grupa, więc stwierdziliśmy, że będziemy grać skryte postacie, które ukazywały tylko to, że się znają , przy okazji jednając jak najwięcej pobratymców którzy przydaliby się przy wskrzeszaniu Sefresa. Widać czasem niewiedza popłaca, bo my żyjemy i mamy się dobrze przy boku Sefresa jednocześnie będąc sojusznikiem przeżylych tą bitkę :D Szczerze mówiąc, też chcieliśmy poprzeć Laro, ale potem okazało się, że Sefres nei chce.

//Wulfryk
Ta, ja z urwisa 09 pamiętałem tylko Hodo jako Sefresa, Hetepsechemui(popraw ktoś jeśli, a napewno się pomyliłem) no i tą kule, co nam z Masywu zabrano :P Więc, też nie za dużo.
_________________
WALCZYĆ TRENOWAĆ VILLSVIN HIRD MUSI PANOWAĆ
Ostatnio zmieniony przez Kajetan 31-08-2011, 00:29, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
Travor 

Wysłany: 31-08-2011, 00:39   

K.W.I.K. napisał/a:
my żyjemy i mamy się dobrze przy boku Sefresa jednocześnie będąc sojusznikiem przeżylych tą bitkę :D

Taak, to to my też. Ale bez frajdy po drodze.
 
 
karalek 
Iker

Skąd: Warszawa
Wysłany: 31-08-2011, 00:40   

tak wędrówka dwa dni wracamy i kradną nam kule, to było zabójcze :roll:
_________________
Obozowy Iker z Urwisa 2008, 2009, 2010 i z normala w 2011r. oraz z I turnusu w 2012, 2013 i 2014 roku. A w 2015 na +18 Mgr. Iker Fries czyli alchemik ze specyficznym hobby
 
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 31-08-2011, 01:23   

Ech, Travor. Naprawdę mi przykro, że misja, która od początku była tworzona pod Was, nie spełniła waszych oczekiwań. Pod tym kątem właściwie ułożyliśmy połowę fabuły. Nie spodziewałam się, że w ten sposób to odbierzecie.
Travor napisał/a:
. Nie mogliśmy działać jako Ys - co miało być główną frajdą - powinniśmy udawać niezwiązanych z sobą przybłędów.
Hm. A może z chwilą, kiedy Abdel i tak was wystawił na strzał, trzeba było odkryć część kart i przejąć rolę Durgha? Może... Gdybologia, wiem. Ale my naprawdę staramy się nie ingerować w stosunki wśród graczy, za wyjątkiem sytuacji, gdy ktoś jest ewidentnie prześladowany.
Travor napisał/a:
od tamtej pory byliśmy postrzegani jako jakaś dziwna grupa na którą trzeba uważać, bo to najpewniej jacyś kultyści którzy są na pewno przeciwko nam wszystkim
O tym właśnie mówię. Skoro mleko się rozlało, może trzeba było zagrać va banque?
Travor napisał/a:
księga od Tavar w którym był pełen zapis co to i czym to się je
Zamysł tej księgi nie brał pod uwagę właśnie tego, że ktoś wam wcześniej wywali parawan. Akcja była po to, żeby konspira musiała się wydać i musiała zacząć działać.
Travor napisał/a:
potem nas wycięto ciosem w plecy gdy szliśmy poświęcić naszą najcenniejszą rzecz w imię grupowej sprawy.
Nie rozumiem] tego. Nie pojmuję, czemu nie zobaczyliście właśnie waszej szansy w dogadaniu się z Tavar, skoro rytuał był dla was na granicy wykonalności i niepewny.
Travor napisał/a:
Lepiej bym wyszedł gdybym jednak zdecydował się wprowadzać w życie plan zachachmęcenia D-a-H.
I co dalej? Fabuła powinna wam uświadomić, że wasz artefakt, zanim nadano mu moc chronienia cesarzy, był częscią Tavar. Powinniście załapać wszystkie wiążące się z tym możliwości i opcje. Zwłaszcza ty, z twoją przenikliwością polityczną. Mając D-a-H w ręce, mogliście Tavar dyktować warunki. Nie musieliście iść na rozkazy Durgha i OG by was poparli. Ael Tavar była jedyną szansą na odrodzenie cesarstwa, to przecież musiało być oczywiste!
Travor napisał/a:
w umyśle starego Inubisa to nowe, ostatnie Ys ma być prawdziwym rajem. Raj nie może stanąć na ziemi siłą wydartej jej mieszkańcom.

Stary Anubis powinien wiedzieć, czym jest walka o przetrwanie :) Nie spodziewałam się po was takich sentymentów ;)
Travor napisał/a:
od razu zarzucono nam oszukiwanie i faworyzację OG.

Hm. Chwilę wcześniej i chwilę później mówisz, że OG byli przeciwko wam :)
Travor napisał/a:
Wtedy jednak pojawiła się Indariel i przebiła moje argumenty. Nie mam o to pretensji, w końcu nie zrobiłaby tego gdyby moja śpiewka była mniej dziurawa, ale trochę szkoda że skoro nabrali się na nią wszyscy zainteresowani sprawą gracze to OG ją udaremniła. Trudno.
Pozwolenie wam na krwawą ofiarę byłoby waszym gwoździem do trumny w oczach grupy, spowodowałoby walkę, w której byście przegrali :) I sprzeniewierzeniem się ideałom księcia Sephresa przy okazji :)
Travor napisał/a:
Ale - może z własnej winy - przez cały tegoroczny obóz czułem się wyjątkowo bezsilny. Nie mieliśmy ani jednego asa.

Cholera, a założyłabym się, że mieliscie ich naprawdę sporo....

Travor napisał/a:
Efekt - brak satysfakcji z gry.
I to jest cholerna szkoda, zwłaszcza w waszym przypadku... :(
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Hodo 
Emeryt


Skąd: Księstwo Śląsko-Pomorskie
Wysłany: 31-08-2011, 02:10   

K.W.I.K. napisał/a:
Szczerze mówiąc, też chcieliśmy poprzeć Laro, ale potem okazało się, że Sefres nei chce.

Ta, okazało się że Sephres nie chce ;] Było słuchać uważnie tego, co Sephres do was mówił, przy pierwszym spotkaniu, to by nie musiał się potem łapać za głowę, widząc co czynią jego poddani :!: :!:
 
 
 
Kajetan 


Skąd: Tychy
Wysłany: 31-08-2011, 02:12   

Ale... ale ta zdrada na polu walki była zamierzona! :D :D:D
_________________
WALCZYĆ TRENOWAĆ VILLSVIN HIRD MUSI PANOWAĆ
Ostatnio zmieniony przez Kajetan 31-08-2011, 02:12, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Travor 

Wysłany: 31-08-2011, 12:05   

Indiana napisał/a:
Naprawdę mi przykro, że misja, która od początku była tworzona pod Was, nie spełniła waszych oczekiwań.

Nie napisałem do końca tak, napisałem o szczegółach. Chodziło po prostu o fakt że tą misję najlepiej wykona 100% konspira. Grając otwarcie Ys nie moglibyśmy rozwinąć skrzydeł tak jak na to pozwoliłaby opcja którą jak się potem okazało wybrał 1-szy turnus. Bo nie mieliśmy nic, albo nam się tak wydawało, że nie mieliśmy nic czym mogliśmy zamachać na zasadzie "mamy coś, czym możemy wam pomóc, dogadajmy się". Czymś takim jak sądziliśmy będzie Draig-a-Haern. Tylko że gdy doszło do jego zdobycia byliśmy już w takim szachu, że jak wspomniałem część z nas go na oczy nie ujrzała. Nie mieliśmy grupie nic do zaoferowania specjalnego, a część weteranów miała z nami z tytułu frakcji na dzień dobry na pieńku.

Nie wiem jak mielibyśmy w tej sytuacji przejąć rolę Durgha. Jego postać z kolei, znała się z prawie wszystkimi kontynuowanymi postaciami, ba, znała się to mało powiedziane - gdyby kazał im skoczyć na główkę do studni w Białym Domku i sprawdzić, czy przypadkiem nie ma tam 12 królestw, motywując to tym że mu się tak, o, po prostu przyśniło, wszyscy jak jeden mąż stawiliby się w ładnym rządku. Nie wiem o ile z boku ta sytuacja była widoczna, ale nie, nie było mowy żeby ktokolwiek przejął tam rolę Durgha, wydaje mi się że nawet gdybyśmy tych wpadek nie zaliczyli ;)

Sam rytuał, cyrki przy zdobywaniu wody życia, to było świetne. Obecność D-a-H i ysowych wątków w fabule też. Dzięki za to.

Indiana napisał/a:
Nie rozumiem] tego. Nie pojmuję, czemu nie zobaczyliście właśnie waszej szansy w dogadaniu się z Tavar, skoro rytuał był dla was na granicy wykonalności i niepewny.

To w sumie efekt dość prostego rozumowania. Załóżmy że się nie udaje, w jednym i drugim przypadku. W pierwszym, Tavar pochłania moc D-a-H, staje się bogiem a co do nas stwierdza "takiego wała!". Zostajemy w ciemnej dziurze bez D-a-H. W drugim, rytuał się nie udaje. Tak samo, tyle że mamy D-a-H. Z którego moim zdaniem mogliśmy skorzystać, przecież w naszych żyłach płynęła krew cesarska, krew Sephresa. Czy tak było naprawdę, a hun, się nie dowiedzieliśmy. Po prostu porażka rytuału stawiała nas w niezmiennej sytuacji, a Tavar? Mogła zrobić cokolwiek. Olać nas, stworzyć marionetkowego księcia (czego żeśmy się strasznie przelękli, gdy potem książę wyszedł z identycznej chmury dymu jak iluzje puszczy i stwierdził że ta da nam AUTONOMIE a nie własny kraj). Co mieliśmy na dowód uczciwości Puszczy, poza cukierkowaniem Durgha. A ryzyko było ogromne. Pomijając już fakt że nawet przez głowę nam nie przeszło że rytuał może być ściemą, widzieliśmy to trochę tak że możemy albo się przyłożyć i go odprawić co będzie mega trudne ale jak już się odbędzie to wszystko będzie alright, albo jeśli jesteśmy bęcwałami i nie damy rady rytuału - wleźć do kieszeni Tavar z nieprzewidzianymi konsekwencjami ;) Naprawdę wierzyliśmy że zrobimy ten rytuał ;)
Indiana napisał/a:
Fabuła powinna wam uświadomić, że wasz artefakt, zanim nadano mu moc chronienia cesarzy, był częscią Tavar.

Uświadomiła nam to Tavar, powtarzali jej zwolennicy. Dlaczego trudno zrozumieć, że nie chcieliśmy tak na dzień dobry uwierzyć na słowo zmutowanej bogini z innego wymiaru i oddać jej rdzeń długowieczności cesarstwa? A może po prostu jest ekspansywną siłą która chce się dorwać do mega wypasionego hiper artefaktu? To nie byłoby takie dziwne, prawda? Nie mogliśmy poznać jej intencji, obiecywała nam to czego pragnęliśmy, ale kurcze, rzucała podobnymi obietnicami na lewo i prawo. Nie było żadnych dowodów że gdy nas już wykorzysta, spłaci dług. Poza bredzeniem jej zwolenników, marzących o namiestnikowskich tronach.
Indiana napisał/a:
Mając D-a-H w ręce, mogliście Tavar dyktować warunki.

No. Mając D-a-H w ręce.
I po to szedłem tam na górę. Horacemu wystarczyło powiedzieć że chcemy osobiście spłacić dług i oddać D-a-H jej właścicielce - by dostać go tam na górze w ręce. I spróbować ugrać coś więcej nim odda się go ulundo. Ewentualnie walnąć chociaż przy tym uroczystą przemowę w imieniu cesarzy styryjskich którzy korzystali z jego mocy.
No. To sobie mogłem popatrzeć.
Indiana napisał/a:
Hm. Chwilę wcześniej i chwilę później mówisz, że OG byli przeciwko wam :)

Ech. Miałem nadzieję że się nie da czegoś takiego wywnioskować. No to stwierdzam oficjalnie że nie odczułem by OG byli przeciwko nam :P Raz nas popierali, raz przeciwnie :P Sytuacje z ofiarą przytoczyłem bo się zastanawiałem dlaczego.
Indiana napisał/a:
Pozwolenie wam na krwawą ofiarę byłoby waszym gwoździem do trumny w oczach grupy, spowodowałoby walkę, w której byście przegrali :)

Nooo, gdybym tam kogoś za rogiem to pewno, tyle że udało mi się wmówić grupie że to sprawiedliwa cena za kradzież ołtarza, która nie ma być dla moich widzimisie ale dobra grupy - ochrony przed gniewem boga ;) Aleee to nie ważne w sumie.
Indiana napisał/a:
I sprzeniewierzeniem się ideałom księcia Sephresa przy okazji :)

Tak, ale ustaliliśmy że ciałem do rytuału będzie ktoś z nas, gdyż nie mamy możliwości za bardzo innych ;) ;) ;) My naprawdę chcieliśmy go zrobić ;)
Liczyłem trochę na tą ofiarę, miałem nadzieje że może przywrócenie Indrze mocy da mi większe pole do manewru. Ale to drobiazg jest.
Indiana napisał/a:
Cholera, a założyłabym się, że mieliscie ich naprawdę sporo....

W sensie? Przegapiliśmy czy jak? Ja widziałem tylko D-a-H, ale o tym było już wyżej.
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 31-08-2011, 14:32   

Wiesz, z punktu widzenia 'teraz' mogę tylko teoretyzować, nie jak należało zagrać, ale być może jak sama bym to zagrała. Myślę, że przegadałabym Durgha ;)
Travor napisał/a:
Jego postać z kolei, znała się z prawie wszystkimi kontynuowanymi postaciami, ba, znała się to mało powiedziane - gdyby kazał im skoczyć na główkę do studni w Białym Domku i sprawdzić, czy przypadkiem nie ma tam 12 królestw, motywując to tym że mu się tak, o, po prostu przyśniło, wszyscy jak jeden mąż stawiliby się w ładnym rządku.
:D :D W dziesiątkę :D Durgh jest graczem absolutnie z najwyższej półki. Świetnym przykładem, że LARPa wygrywa się słowem. I nie tylko LARPa. W pewnym momencie, o czym już pisałam, zorientowaliśmy się, że zaraz nam się wszystko wywali, bo grupa jest właściwie na rozkazy kapłana. I zaczęliśmy równoważyć, dokładnie - ja zaczęłam, bo Off miał potem dołączyć do stronnictwa Puszczy. I bardzo, ale to bardzo brakowało mi oparcia w graczach. Gdybyś wtedy wystąpił właśnie przeciw niemu (chociaż akurat to było w moich oczach nielogiczne ;) ;) ) to bym cię poparła, za to akurat ręczę.
Travor napisał/a:
, a Tavar? Mogła zrobić cokolwiek. Olać nas, stworzyć marionetkowego księcia (czego żeśmy się strasznie przelękli, gdy potem książę wyszedł z identycznej chmury dymu jak iluzje puszczy i stwierdził że ta da nam AUTONOMIE a nie własny kraj).
Wszystko pięknie. Rzecz w tym, że nawet zakładając powodzenie rytuału wskrzeszenia (szczerze mówiąc, jak się dowiedzieliśmy w którymś momencie, że jesteście gotowi i chcecie działać, zapadła decyzja, że pozwolimy i wskrzesimy Wam Sephresa, ale potem się okazało, że jednak nie jesteście. A szkoda :( ), lądujecie w sytuacji, kiedy jest was sześcioro, licząc księcia, w świecie rozdanych kart i zajętych domen. I nie macie nic więcej. Jesteście wygnańcami bez kraju. Nikt nie da wam więcej niż autonomię.
Jaki był zamysł twórców fabuły? Rodzące się bóstwo nie ma tożsamości ani historii. To wy mogliście z Tavar zrobić Styrię. Nadać tożsamość. bo to była jedyna możliwość odrodzenia Cesarstwa. Jeśli nie chcieliście zabierać czyichś ziem - dążyć do wycofania za Morque Ando i tam tworzyć Styrię. To jedyne ziemie niczyje.
Trzeba było poprzeć Tavar, zająć Silber, zassać energii ;) , zaszachować oba kraje elifickie i wycofać się na południe w ramach pokazania dobrej woli, jako Nowa Styria, pod berłem Sephresa i opieką dwóch równoprawnych bóstw - Indry i Tavar.
Travor napisał/a:
No. Mając D-a-H w ręce.
I po to szedłem tam na górę.
Ok :) Tu się pojawiły problemy techniczne ;) Nie mogłeś iść na górę, bo pirotechnika ;) Proza życia ;) ;) ;)
No. Ale przemowę to mogłeś walnąć ;)

Travor napisał/a:
udało mi się wmówić grupie że to sprawiedliwa cena za kradzież ołtarza,
Wiem, ale to by ci się odbiło czkawką, pamiętający 2009 rok zarzucaliby, że chcecie tutaj wprowadzić krwawe rytuały i zamordyzm styryjski :)

Jak ja bym to poprowadziła? Hm. W momencie, kiedy Abdel was wystawił na strzał, pojechałabym w daleko idący mistycyzm, "my, pielgrzymi, po stuleciach wędrówki, szukamy tego, co nasze i nie należy do tego świata, aby światu oddać mądrość i wiedzę naszego cesarstwa. Bo potęgi już nie mamy, co sami widzicie". Sprawę z D-a-H postawiłabym jasno i dążyła do przejęcia go wcześniej, na każdym kroku powtarzając, że jego moc ma znaczenie tylko dla Styrii i nie da się nim nikomu zaszkodzić. Kiedy przyszło co do czego, miałabym jasno ugruntowaną w grupie świadomość, że D-a-H należy do mnie i mi go mają oddać w łapki.
Wcześniej może zwróciłabym się do Tiar'iela o analogiczną zgodę, jaką dał komesowi - co wydrę Tavar to moje.
Gdy rzeczy zaczęły się klarować i tavar ujawniła księgę, jej zawartość nie byłaby dla nikogo zaskoczeniem, nikt by mi nie zarzucił knucia potajemnie. Rzuciłabym hasło - oddajemy D-a-H a na terenach Tavar stworzymy kraj dla tych, którzy nie mają dla siebie miejsca w tym świecie. Wycofamy się na południe, ale najpierw musimy zająć Silber i pobrać moc. Tu można było wciągnąć w to ludzi komesa - np. Virona, który bardzo dobrze to rozgrywał, mielibyście ich poparcie. Poparłaby to też część graczy i Durgh, więc byłoby to stronnictwo nie do ruszenia. Przeciwko byłby ten OG, który miałby rolę Indariel, czyli nieprzejednany przeciwnik Tavar, popierany przez Laro, najprawdopodobniej z kilkoma stronnikami, tymi z elfów, którzy nie łyknęliby zapewnień o wycofaniu. Zważywszy na moc oddziaływania Durgha - byłoby ich bardzo niewielu i można by ich było rozegrać, tak jak robił to Off, czyli pogrozić Aenthil dominacją Laro. Powtórzylibyście to, co zrobił 1 turnus - zajęlibyście Silber i dyktowalibyście warunki. Tavar bez was byłaby tylko eterycznym bytem z armią śmiertelnych już mutantów na usługach. Z wami stanowiłaby zalążek imperium. Wtedy łaskawie moglibyście zdecydować, że oddajecie zabrane ziemie, bo jesteście mili i dobrze ;) ;)

Travor napisał/a:
My naprawdę chcieliśmy go zrobić ;)
A dlaczego właściwie nie zrobiliście go tego wieczora, gdy odzyskaliście D-a-H? :)
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Travor 

Wysłany: 31-08-2011, 17:32   

Indiana napisał/a:
Tu się pojawiły problemy techniczne ;) Nie mogłeś iść na górę, bo pirotechnika ;)

Nie zrozumiałem. Nie mogłem się potargować i walnąć przemowy bo generalnie wąchałem chwilowo kwiatki od spodu :D I kto wie, gdybyśmy wtedy pogadali sobie z Tavar może efekt byłby zupełnie inny. Bo to był ten moment kiedy zamierzaliśmy powiedzieć "Ok, mamy d-a-h, chcemy tego tego i tego a tamto ma tak wyglądać". Niestety, w tym kluczowym momencie zostaliśmy wycięci. I huna mogłem zrobić. Oczywiście można było z nią gadać jeszcze następnego dnia ale nie mieliśmy już d-a-h, w sumie to nigdy my go nie mieliśmy. Nie byliśmy już w pozycji do stawiania żądań.
Indiana napisał/a:
(szczerze mówiąc, jak się dowiedzieliśmy w którymś momencie, że jesteście gotowi i chcecie działać, zapadła decyzja, że pozwolimy i wskrzesimy Wam Sephresa, ale potem się okazało, że jednak nie jesteście. A szkoda :( )

Nie do końca wiem o który moment chodzi. Generalnie problem był jeden - magowie. Dogadaliśmy się potajemnie z Baldrinem, Aerlinn i Durghiem że nam pomogą. W gruncie rzeczy chyba błąd. Co do reszty uczestników - trzech bodajże - złapaliśmy się dwóch wyjść. Pierwsze to Tiar'iel, nie pamiętam dokładnie jak dużo mu powiedzieliśmy ale generalnie że Sephres może użyć D-a-H by powstrzymać napływ Puszczy czy coś w ten deseń. Tylko potrzebujemy magów vayle. On powiedział że to przemyśli. Potem Degra nas zbeształa że to nie jest właściwy kierunek i sprawa nie była kontynuowana. Zresztą Tiar'iel przestał się jakoś wtedy z grupą dogadywać i pojawiać w obozie.
Drugi to ściągnięcie ofirskich magów poprzez Horacego. Wysłaliśmy do nich wiadomość, odpowiedź brzmiała - najprędzej za trzy dni. Pomyśleliśmy - sygnał od kadry że jeszcze nie mamy się za to brać. No dobra. I tak się rozeszło bo potem wyszło że ekipa zamierza zdobyć i oddać D-a-H dla Tavar, więc zamiast na rytuale skupiliśmy się na tym żeby z tej transakcji coś mieć. Niestety, w momencie gdy trza było z nią gadać leżeliśmy martwi.
Indiana napisał/a:
A dlaczego właściwie nie zrobiliście go tego wieczora, gdy odzyskaliście D-a-H? :)

Po pierwsze, bo grupa ukrywała przed nami Draig-a-Haern i było pewne że go oddadzą, więc chcąc nie chcąc już wtedy musieliśmy zaakceptować ten sposób i tylko postarać się jak najwięcej z tego wyciągnąć. Po drugie - czasu by i tak nie było, bo przecież tego samego wieczora poszliśmy dah oddać. Po czym całą noc moja postać była martwa a dopiero z rana wskrzeszona. Tiar'iel stał się naszym wrogiem a Horacy oddał Tavar artefakt któy mieliśmy dla niego aktywować. A zatem wtedy rytuał nie był już możliwy. Byliśmy do niego gotowi w dniu rytuału tzw. "bombki". Chcieliśmy się tam wybrać godzinę wcześniej i go odprawić. Ale dostaliśmy negatywnąodpowiedź od ofirskich magów którą wzięliśmy za wskaźnik od kadry.
Indiana napisał/a:
Jaki był zamysł twórców fabuły? Rodzące się bóstwo nie ma tożsamości ani historii.

Wtedy tak o tym nie myślałem. Kiedy Tavar mówiła o "państwie, jakiego nie widział świat" itd. odebrałem to tak, że ma swoją wizję którą zamierza zrealizować. A my będziemy na doczepkę, jeśli w ogóle. Bo książe mówił o pełnej autonomii od Tavar, nie Styrii jako jej państwie. Gdybym miał świadomość, ze tak to ma wyglądać, to bym się nigdy nie zdecydował na żadne Laro ;) . Ale ani Tavar nie dała nam tego do zrozumienia, ani książe nie oświadczył takich planów. Mówiono raczej o partnerstwie Styrii i państwa które stworzy sobie Tavar.
Indiana napisał/a:
"my, pielgrzymi, po stuleciach wędrówki, szukamy tego, co nasze i nie należy do tego świata, aby światu oddać mądrość i wiedzę naszego cesarstwa. Bo potęgi już nie mamy, co sami widzicie"

Kiedy próbowałem wyskakiwać z tego typu tekstami Nila, Onfis itp. wyskakiwali z rozróbą na przełęczy Silber, gdzie "zabijaliśmy" wieśniaków a nasz książe był nieumarłym i nikt nie uwierzyłby w naszą krzywdę i dobre intencje ;)

Oczywiście, teraz na sucho, znając wszystkie fakty, też bym to poprowadził zupełnie inaczej. Jednak trzeba było podejmować decyzje na podstawie tego co się wie, albo co się wydaje i czego się mniej lub bardziej celnie domyśla ( :D ). Pewnie byśmy postępowali tak jak piszesz wyżej, gdyby nie to że było kilka osób dla których postaci Ys to zło wcielone po 09. To sprawiało że znaliby kilka stron medalu, i nie można im było wcisnąć od nowa kim jesteśmy. W każdym razie, gdy się ujawniliśmy, plota o "złym arcymagu" poszła z kilku punktów bardzo szybko, co przyczyniło się do "na ratunek tavar".
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 31-08-2011, 21:09   

Travor napisał/a:
Nie zrozumiałem. Nie mogłem się potargować i walnąć przemowy bo generalnie wąchałem chwilowo kwiatki od spodu :D
Sorki :) To ja nie zrozumiałam :) Zupełnie mi wyleciało ze łba, że taki był kontekst. Fakt też, że wpuszczenie graczy na tą skałkę nie było przewidziane, bo była okablowana. Odruchowo myślałam, że ktoś (Off? BNy?) odmówił ci wejścia tam, więc tłumaczę, jaki mógł być powód :)

Ok, tej akcji do dziś nie rozumiem. Zgłoszono nam ją przed wyjściem i ostrzegliśmy autorów przed konsekwencjami. Spartaczyli straszliwie. Dziwię się, że z zemsty ich nie pozabijaliście, tego właśnie się spodziewaliśmy i byliśmy nastawieni na hamowanie mordobicia.

Travor napisał/a:
Nie do końca wiem o który moment chodzi.
O wieczór między walką w wąwozie, a wyjściem pod skałkę i spotkaniem z Tavar. Doszła do nas wtedy informacja - do mnie trafiła przez Offa - że jesteście gotowi i chcecie zrobić rytuał, zanim oddacie DaH puszczy, będzie wilk syty i tak dalej. Była szybka narada w kantorku, Hodo już się prawie przebierał za Sephresa, a Kharie za Tavar, bo zdecydowaliśmy się to puścić, chociaż nie było tego w planach. Po czym alarm odwołany, bo okazalo się, że jednak nie jesteście gotowi, bo nie macie magów. Szkoda. Ciekawe, jak by to wyszło.

Travor napisał/a:
Tiar'iel, nie pamiętam dokładnie jak dużo mu powiedzieliśmy ale generalnie że Sephres może użyć D-a-H by powstrzymać napływ Puszczy czy coś w ten deseń. Tylko potrzebujemy magów vayle. On powiedział że to przemyśli. Potem Degra nas zbeształa że to nie jest właściwy kierunek

Vayle dostali włócznię z Aenthil, żeby ją zbadać, bo magowie elfów zaczęli kminić, że DaH ma coś z puszczą wspólnego, ale za kija nie wiedzieli co. Odesłali to do specjalistów od walki z Tavar. Degra miała rację i nie miała, mogliście wyjść w oczach Tiar'iela na zdrajców, którzy chcą knuć puszczańskim narzędziem jemu pod bokiem. Albo stary mag mógł uznać, że to przydatne.
Travor napisał/a:
Byliśmy do niego gotowi w dniu rytuału tzw. "bombki". Chcieliśmy się tam wybrać godzinę wcześniej i go odprawić. Ale dostaliśmy negatywnąodpowiedź od ofirskich magów którą wzięliśmy za wskaźnik od kadry.

O. Ta informacja chyba w ogóle do mnie nie doszła. W sumie też mógłby to być ciekawy scenariusz. Ale - chyba, że znów nie rozumiem :) - przecież nie mieliście wtedy włóczni?

Travor napisał/a:
bo grupa ukrywała przed nami Draig-a-Haern i było pewne że go oddadzą

Hm. Wynika z tego, że główną waszą słabością było za małe poparcie w grupie. Mówiłam wam to chyba już przy akcji z Abdelem. Mieliscie dwa rozwiązania - iść w totalną konspirę, jak 1 turnus, albo w totalną jawność, jak Durgh. A wy wybraliście rozwiązanie pośrednie - trochę konspiry i niejasność waszych poczynań zaraz na wstępie wzbudziły nieufność, jasne było, że coś knujecie. Jeszcze na grubo przed odkryciem księgi Tavar, ktoś z graczy mi meldował (Utes?), że chcecie wskrzesić potwornego lisza. Moim zdaniem to było najgorsze z możliwych rozwiązań. Ale łatwo mi się to mówi teraz z kanapy ;)
Travor napisał/a:
Kiedy Tavar mówiła o "państwie, jakiego nie widział świat" itd. odebrałem to tak, że ma swoją wizję którą zamierza zrealizować.

Wiesz, ze w takich sytuacjach rozgrywamy argumenty i logiczne czynniki na bieżąco. Na zwykły rozum - jaką wizję? Państwa ulundo? Tavar stała się częścią świata, podlega jego prawom. Nie odleje sobie wojska z brązu, ani nie wyhoduje w probówkach. A nawet jeśli - to nie prędko. Tavar była czystą kartą. Mogliście ją pomalować na styryjsko :)

Travor napisał/a:
Ale ani Tavar nie dała nam tego do zrozumienia, ani książe nie oświadczył takich planów. Mówiono raczej o partnerstwie Styrii i państwa które stworzy sobie Tavar.
No tak. Powiedziałabym - problem techniczny. BNy improwizują tekst, który nie zawsze jest ściśle zbieżny z założeniami.
Ale kurcze - czy Laro dało wam więcej niż Tavar? Czy ich słowo było pewniejsze? No chyba nie, jak powiedziałby pewien uroczy mag ;)
Travor napisał/a:
W każdym razie, gdy się ujawniliśmy, plota o "złym arcymagu" poszła z kilku punktów bardzo szybko, co przyczyniło się do "na ratunek tavar".
Mhm, o tym mówiłam. Gdybyście się zdecydowali poprzeć Tavar, Durgh i jego moc słowa byłaby po waszej stronie ;) I ploty o złych arcymagach można by uciszyć.

Sumując - łatwo to się teraz analizuje, i fajnie, bo to dużo wnosi. Z mojej strony muszę przyznać, że uznałam połączenie Tavar-Styria za tak oczywiste, że zupełnie nie opracowałam sensownej alternatywy. Wy wybraliście inną opcję, przez co wszystkie pod was pomyślane wątki (np. właśnie komes i jego ludzie) się rozsypały i stworzyły nielogiczną kombinację (kreujący się na przywódcę Aenthil Onfis po stronie Tavar...?). Po raz kolejny wychodzi konkluzja, że pełny wybór dla graczy jest kiepskim pomysłem i się nie sprawdził. Przyznaję też, że w waszym pierwotnym składzie uznaliśmy was za silniejszych niż byliście, przez co mieliście zasadzone na ogonie takie osoby, jak Aerlinn, z misją niedopuszczenia do operacji wbrew naturze ;) Nie przewidziałam Utesa. Przewidzieliśmy za to Durgha i byliśmy święcie przekonani, że będzie sprzymierzeńcami, co czyniłoby tą grupę jeszcze silniejszą. A tu sru ;)
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Kajetan 


Skąd: Tychy
Wysłany: 31-08-2011, 21:28   

Jak tak to czytam, to musze przyznać, że na weteranie dzieje się chyba o wiele lepiej niż na normalu :)

No ale moje komentarze, może i mało wnoszące do dyskusji:

Cytat:
Naprawdę wierzyliśmy że zrobimy ten rytuał

My też. I też mieliśmy problem z magusami, którzy raz nam powiedzieli, że nie chcą, a w momencie gdy niestety wydało się, że jesteśmy grupą ze Styrii, dowiedzieli się o całej akcji wskrzeszenia Sephresa, dwoch czy tam trzech się od nas odwróciło.

Cytat:
Dlaczego trudno zrozumieć, że nie chcieliśmy tak na dzień dobry uwierzyć na słowo zmutowanej bogini z innego wymiaru i oddać jej rdzeń długowieczności cesarstwa?


No, my też tak rozumowaliśmy. Ale my chyba za wiele do gadania nie mieliśmy. Zostaliśmy przekrzyczeni na "naradzie" w sprawie - "Co robimy z DaH?". My wtedy byliśmy pewni, że rytuał się uda.

Cytat:
Kiedy próbowałem wyskakiwać z tego typu tekstami Nila, Onfis itp. wyskakiwali z rozróbą na przełęczy Silber, gdzie "zabijaliśmy" wieśniaków a nasz książe był nieumarłym i nikt nie uwierzyłby w naszą krzywdę i dobre intencje


Normalnie jakbym słyszał 80% uczestników normala :P Ale w sumie, co im się dziwić? :)

W sumie, my też byliśmy(a przynajmniej mnie - Wulfrykowi wydawało się) blisko wskrzeszenia Sephresa na własną ręke. Juz nawet kapłan Widy przygotowywał oktagon na terenie obozu(mieliśmy chyba jakąś ugodę z graczami, że myśleli, że tak naprawdę nie mogliśmy przekazać DaH'u prosto w ręce Sephresa. My to z Akinorim i Khalilem jakoś ominelismy i z tego co pamiętam, nasz pomysł był zgodny z zasadami). Potem jednak ktoś się zaparł, że nie zgodzą się pomóc nam w rytuale(mag ognia? Chyba tak, za to też go chciałem ubić podczas ostatniej walki ;]) no i bez pytania nas o jakiekolwiek zdanie(no bo w sumie racja, po co? I tak nie damy rady zrobić rytuału) poszliśmy do Tavar oddać jej grzecznie DaH.(nie obyło się bez krasnoludzkiego marudzenia)
_________________
WALCZYĆ TRENOWAĆ VILLSVIN HIRD MUSI PANOWAĆ
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 31-08-2011, 21:36   

Travor napisał/a:
Dlaczego trudno zrozumieć, że nie chcieliśmy tak na dzień dobry uwierzyć na słowo zmutowanej bogini z innego wymiaru i oddać jej rdzeń długowieczności cesarstwa?
Ale ja to doskonale rozumiem :) Dziwię się tylko, że kiedy na koniec wszystko stało się jasne, wybraliście Laro, a nie Tavar :) I ewentualnie, że wcześniej nie dostrzegliście, iż puste połacie Puszczy to jest właśnie to, na czym możecie odbudować cesarstwo. A DaH, jeśli jest częśćią Puszczy, był dla Cesarstwa i tak stracony.... :/

K.W.I.K. napisał/a:
nie zgodzą się pomóc nam w rytuale(mag ognia?
Haha, następny, który dostał misję z przydziału i wykonał ją niemalże lepiej, niż ten, dla którego została napisana ;) Ale zrobił ten sam błąd i tak samo przegrał ;) A razem z obydwoma panami... przegrał Ofir, z akcentem na Arethynę ;)
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Kajetan 


Skąd: Tychy
Wysłany: 31-08-2011, 22:11   

A właśnie, moglibyście wkleić treść tych "fajniejszych" misji?. Ciekawość mnie zżera co do niektórych :D
Na przykład, czy rzekomy łowca potworów (Van Helsing aka van stefan) na serio przyjechał do kraju elfów bo... jakiś delikwent zakosił mu konia ? :D
_________________
WALCZYĆ TRENOWAĆ VILLSVIN HIRD MUSI PANOWAĆ
Ostatnio zmieniony przez Kajetan 31-08-2011, 22:11, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 31-08-2011, 22:14   

Degran zakosił mu konia :) Poprzez tego konia miał wam też wsiąść na ogon, ale niestety nie ogarnął ;) Jego następca na weteranie też nie ogarnął ;)
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Aerant 
zwany też Ortem


Skąd: Okolice Warszawy
Wysłany: 31-08-2011, 22:19   

a ja a ja też przyjechałem naprawdę dla tego że mnie wysłali z świętą misją? :D a i popieram pytanie K.W.I.K-a (nie wiem jak mam się do was zwracać)
_________________
Normal 2011- Mroczny kapłan Widy z własną gwardią
Weteran 2012- Kapłan Styrwita co dla Styrii głowę stracił, a następnie krasnoludzki kowal run
Weteran 2013- Wergundzki paladyn Modwita i dziesiętnik XXII w zbroi z karimaty co to heroicznie poległ w obronie fortalicji
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 31-08-2011, 22:20   

Dobra, wrzucę, ale za jakiś czas, bo na razie mam urwanie łba :)
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Kajetan 


Skąd: Tychy
Wysłany: 31-08-2011, 22:27   

kajtuś i Wojtuś, Aerant, brzmiałoby najlepiej :P Nie no, pisz kwiki albo jak tam chcesz.
Kwiki wystarczą :P
_________________
WALCZYĆ TRENOWAĆ VILLSVIN HIRD MUSI PANOWAĆ
Ostatnio zmieniony przez Kajetan 31-08-2011, 22:28, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
Aerant 
zwany też Ortem


Skąd: Okolice Warszawy
Wysłany: 31-08-2011, 22:30   

ziekuję bardzo a w ten rytuał który odprawiłem nad dreg... to mnie kosztował tyle łaski boskiej że aż się dziwię iż Off tego nie wykorzystał i nie pozbawił mnie mojego jakże wspaniałego leczenia i plus 1 do życia :D
_________________
Normal 2011- Mroczny kapłan Widy z własną gwardią
Weteran 2012- Kapłan Styrwita co dla Styrii głowę stracił, a następnie krasnoludzki kowal run
Weteran 2013- Wergundzki paladyn Modwita i dziesiętnik XXII w zbroi z karimaty co to heroicznie poległ w obronie fortalicji
 
 
Bryn 


Wysłany: 31-08-2011, 22:39   

Kurtka, ja do teraz żałuję, że nie pojąłem działan w kierunku kła strzygi,. Zupełnie to zawaliłem. Jakby mi się udało, to wszyscy Vayle'owie spod Silberu byliby na moich rozkazach (z tego co wiem). Mogłem wyskoczyć z jakąś przemową w karczmie jak o tym gadaliśmy. No ale to tylko gdybanie. Szkoda.
_________________
2011 i 2012 - Tirianus Taeleth, kapłan bitewny Silvy
2013 - Emrys, syn Drogowita z Wojniłłów Karanowic, witeź / Małgorzata
2014 - Cadan a.k.a. Kaban/Shazam/Conan - laryjski psionik
2015 - Brynjolf Gunnarson Sliabh Ard
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 31-08-2011, 22:53   

Elfik napisał/a:
nie pojąłem działan w kierunku kła strzygi,. Zupełnie to zawaliłem
No trochę zawaliłeś ;) Ale jeszcze musiałbyś mnie przekonać, że mam ci go oddać ;) Albo mi go odebrać ;)
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,05 sekundy. Zapytań do SQL: 10