Karczma pod Silberbergiem Strona Główna Karczma pod Silberbergiem
Witamy na nowym-starym forum dla larpowiczów Silberbergu :)

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
...Silberbergu 2012 :)
Autor Wiadomość
wampirka 


Skąd: Szczecin
Wysłany: 30-07-2012, 22:24   ...Silberbergu 2012 :)

Postanowiliśmy otworzyć temat, gdyż Urwissski są już na siódmym dniu, a jeśli chodzi o rozkminy to chyba klepnęli już wszystko, co istotne i istotniejsze :)
Zatem zapraszamy do komentowania!
Czekamy z niecierpliwością i szykujemy się na most :)
 
 
Travor 

Wysłany: 31-07-2012, 01:17   

Łokej.
Posta zorganizuję bo będzie tego trochę na punkty i podpunkty i inne takie.
Był to rok dziwny, dziwny w tym znaczeniu że pełen przeciwnych skrajności. Mimo że chyba w żadnym roku ogólnie nie bawiłem się tak dobrze, zdarzały się sytuacje beznadziejnie jak nigdy wcześniej, jak kadra pompująca graczy za inicjatywę czy gracze wyjmujący baloniki i bawiący się nimi w środku obozu.
No, ale po kolei.

I) Fabuła
1) Ogólne wrażenie
Tegoroczna fabuła bardzo przypadła mi do gustu. Zawsze dzielę ją na wątek mistyczny – w tym przypadku Izofiela – i polityczny - czyli sprawa Itharos. Oba w tym roku utrafiły bardzo w moje gusta. Na początku miałem jednak wrażenie że ten obóz stosunkowo wolno się rozkręca. W 2011 od razu zostaliśmy rzuceni w wir akcji, natomiast tutaj te wątki jakoś wolniej się rozpędzały. Ale od czasu przegonienia magisty tempo stało się właściwe.
Ilość akcji w końcu (znowu?) była odpowiednia – zdecydowanie spełniły się przedobozowe obietnice, i tak jak wcześniej byłem w czele narzekaczy tak teraz obiema rękami podpisuję się pod wszelkimi certyfikacjami takiej ilości – było naprawdę fajnie, często coś się działo, nudy było mało. Przynajmniej w moim wypadku. I było co odsypiać. A o to w tym chodzi :)
Akcje były ciekawe, miały sens. Nie żałowałem żadnej z nich, w przeciwieństwie do np. akcji z 2011 która polegała na spacerku i zaobserwowaniu rozmontowania reine wracając. Przede wszystkim, miałem wrażenie że były długie. Że nie raz nie dwa, jesli wychodziło się po zmroku to wracało z pierwszą zorzą. A ja osobiście uważam te dni na obozie w które mogę iść spać dopiero o świcie za najowocniejsze :) Odsypiać można w domu.
Tak więc ogólne wrażenie bardzo pozytywne. Do szczegółów wątków.
2) wątek mistyczny
Strasznie podobały mi się klimaty, w jakie poszliście tworząc całą otoczkę Izofiela, Izosa, ich kultu. Insipiracja rzymskim kultem Sol Invicta i generalnie motywy religii zaczerpniętych z przedmuzułmańskiego wschodu. Uwielbiam tę estetykę. Mniej ciekawa była historia Eliasa. Całość była dość ciekawa do zgłębiania, szkoda tylko że obie postacie – Elias i Izofiel – zostały skonstruowane w ten sposób iż ich połączenie było siłą stricte niszczycielską którą należało unicestwić bo postanowiła spopielić świat. Dość toporny ten aspekt. Niemniej, całość dała mi osobiście sporo frajdy, więc tam generalnie tylko chwilę było żal w kazamacie, że ostatnia iskra Izosa była szaleńcem i musiała zgasnąć.
O ile estetyka kultu Izosa była zapożyczona bezbłędnie, genialnie wręcz, to trochę szkoda że wizerunek wampirów był już z klasycznego fantasy. Szkoda w tym sensie że takie wampiry mogłyby pojawić się gdziekolwiek, a jakieś bardziej stereotypowe istoty z grecko-rzymskich mitologii napotkane przez nas właśnie w Ofirze to byłby klimatyczny smaczek :) Albo jakaś konkretna ofirska odmiana wysokiego wampira. Ale pewnie tylko ja zwróciłem na to uwagę, bo jakby nie patrzeć na założenie, wykonanie było świetne. Ale o tym dalej.
Generalnie wątek mistyczny, dla osoby takiej jak ja, dla której to ten polityczny jest główną zabawą, był bardzo przyjemny i interesujący. Szkoda tylko, że Izofiela, odgrywanego tak genialnie, było widać i słychać z bliska tylko raz :) Ale to, jak rozumiem, celowy zabieg.
3) wątek polityczny
Przede wszystkim rzuciło się w oczy, że w przeciwieństwie do poprzednich lat, miał wymiar bardziej lokalny. Bardzo to miła odmiana, rozgrywki między miastami-państwami w regionie były przefajne :) Bardzo podobały mi się wszelkie założenia, a najbardziej koncepcja Arethyny :) Kolejne odpowiedzi Darcjana na listy mojego (pozornie?) przekabaconego na ideę zjednoczenia arethyńczyka były piękne :D W praktyce, trochę za mało było moim zdaniem magistry. Może magowie mają na ten temat inne zdanie, ale ja nie czułem tego ucisku. Zakon Indry w ’07 albo Początku Świata w ’09 były bardziej upierdliwe i o wiele bardziej nakłaniały do (podjęcia próby) spuszczenia sobie wpierniczu swoim panoszeniem się. Oczywiście, w momencie skazania na egzekucje postawili nas i tak pod ścianą, no ale uważam że milicja Itharos powinna być bardziej upierdliwa w pokazywaniu kto tu rządzi. Jakieś rewizje osobiste, przesłuchania, spytki, wbijanie z buta itd. Mam wrażenie że ta część turnusu, która nie była ani polityczna, ani magiczna, szła do walki z magistrą, bo taka była fabuła ;) A nie bo z tym naprawdę trzeba było coś zrobić.
Bardzo dobrze bawiłem się w kręgu graczy z misjami politycznymi, tzn dwóch parek z innych miast oraz elfów z Hehtanore. Tak się trafiło że wszyscy oni byli rzeczywiście zainteresowani swoimi celami, przez co wątki polityczne kręciły się także w obozie. Wszyscy musieliśmy wygrać, bo szło na nas pięć pontekostii, od nas zależało to komu te zdarzenia przydadzą najwięcej zysków. Każdy miał z każdym trochę po drodze, z niektórymi mniej z innymi bardziej. Uważam że cały wątek polityczny, tak w kwestii głównej fabuły i jak i questów był zrobiony bardzo wyważenie i zręcznie – uniknięto antywergundzkiego sielankowego braterstwa z 2010 i „bratobójczych" starć wewnątrzobozowych z 2011. Tak trzymać w tej kwestii.
No, i fajne było to że nikt tam nie chciał tego powstania, przeklimatyczny aspekt rozgoryczonych wieśniaków :D Praktycznie w przeddzień bitwy dowiedzieliśmy się że mamy jednak szanse :)
Niezależna – i strasznie fajna swoją drogą – postać Tynagirona, którą dowolna strona może przekabacić na swoją stronę to też był bardzo fajny i moim zdaniem bardzo utrafiony szablon który mógły być w aspekcie politycznym powtarzany.
To czego mi brakowało, to czegoś a la Wiec Narodów, tzn akcji w całości poświęconej jakiejś formie negocjacji pomiędzy stronnictwami. Odbywało się to oczywiście po krzakach na obozie, ale taka akcja z uczestnictwem całego obozu i Bnów, wstawiona np. w miejsce przed bitwą gdy Tynagiron musi podjąć decyzję co do zakresu – i w ogóle podjęcia - swojej ingerencji, byłaby dla mnie osobiście genialna. Bo Wiec Narodów pozostaje akcją która z tych wszystkich lat, najbardziej przypadła mi do gustu. Dlatego trochę żałuję że nie doszło do planowanych podobno negocjacji z armią Itharos.
Ah, bitwa, jako element wątku politycznego. Jak to bitwa, mi osobiście dostarczyła ogromnej frajdy, większej niż te z poprzednich lat, ale to może ze względu na to że inną funkcję pełniłem wtedy w szeregach. ;) W każdym razie było wszystko co miało być, gdybyyy doszłyyy negocjacjeee to już w ogóle byłoby 10+/10+ ;)

II) Technikalia
1) Odgryw
Generalnie trzymał poziom, mimo zmian w kadrze. Bardzo podobała mi się postać Tynagirona, ktoś wyniuchał do niej Maćka i to był perfekcyjny przydział. Poza tym, „odkryciem roku” był Hodo ;) ;) ;) W tym roku jakoś tak zerwał z tradycją leifowo-komesowych cwaniaczków i zrobił naprawdę dobre postacie – szef mafii z tatuażem i Samuel to były naprawdę świetne kreacje, w czołówce roku. Poza tym świetny był Izofiel – co prawda raz, ale widać że Illima głęboko przemyślał sobie koncepcję anioła :D
2) Charakteryzacja
Charakteryzacja bardzo dobra – wampiry, żywiołaki, dziewczynka wszystko cacy. Sądzę że w tej kwestii nie ma naprawdę co ulepszać, tylko kwestia trzymania takiego poziomu :) Bo jest naprawdę dobrze.
3) Stroje i akcesoria.
Mimo że jak przyszło do wyliczania podczas uczty, kadra wytłuściła mi liczne innowacje w kwestii strojów, to jednak muszę powiedzieć że po 2011 byłem rozczarowany. W kwestii ogólnego wrażenia. Gdy w ’08 pojawił się Chanat, były specjalne arabskie stroje, w 2010 specjalne wergundzkie mundury, w 2011 w ogóle magia, nowe komplety dla aenthil, laro, vayle. To jakoś tak robiło wrażenie, kuurcze, rzeczywiście jesteśmy przy granicy z arabusami/w wergundzkim obozie/elfiej krainie. Natomiast w tym roku nastawiłem się na odczucie w stylu „kuurcze, rzeczywiście jesteśmy w kręgu kultury grecko-rzymskiej”, z której stroje, jak napisała Indiana, „możnaby popełnić z prześcieradła”. Niestety, milicja itharos była ubrana w klasyczne już ubranka „na tryntyjczyka”. To by było ok. Ale pontekostie Itharos, najbitniejsze oddziały ofiru które prowadziły uderzenie na wergundie a teraz strzegły granic styryjskiej strefy wpływów wyglądały jak... Tryntyjczycy. Z tym że mieli z sobą wyglądające dobrze ulundo. I przepiękny sztandar, ratujący sytuację. Ale przez całą fabułę w Ofirze, nie przewinęła się ani jedna postać której strój byłby kurcze bezpośrednio wzorowany na antyku. Tynagiron miał strój swoją drogą bardzo ładny, ale też w innym klimacie, kontuszowaty. Jego córka nosiła coś neutralnego, w każdym razie na pewno nie było to wzorowane na rzymiankę. Szkoda bardzo, aczkolwiek tak słuchając po uczcie chyba tylko mnie to przeszkadzało, więc może to nieistotne.

Bardzo ładne stroje mieli za to kymerowie. Przydadzą się podczas fabuły w Samnii :D Szkoda tylko trochę, że skoro dla nich stworzono całkowicie nowe komplety, nie byli oni motywem który zainteresował graczy. A szkoda, bo to mogła być naprawdę fajna rzecz, to ostatnie polowanie kymerów. Jakby się grało samnijczykiem...

Poza tym, bardzo ładnie ubrana i zrobiona była magistra. Połączenie estetyki Ys i Tavar – idealny wizerunek mody nowostyryjskiej :)
I jeszcze, zwróciłbym uwagę na sztandary. Ten od Itharos i ten od hetajry Tynagirona. Bardzo ładnie zrobione, bardzo fajne są tego typu duperelki, urealniają świat na akcjach na których występują.
Akcesoria? Miecz Żywiołów był zarąbisty ;) Jak tylko go zobaczyłem to wiedziałem że muuuuszę położyć na nim łapy :D Świecił! :D
Poza tym działo było całkiem całkiem.

Na styku powyższych trzech kategorii jest kreacja Izofiela. Naprawdę genialna. Dodatek kija z fireshow to już w ogóle cud. Ten moment kiedy wszedł rozpalając ognie, przez co jego obecność naprawdę uderzała ciepłem w twarz... genialnie zrobiony. Nie wiem, jak lepiej możnaby to zrobić bez obróbki komputerowej. ;)
4) mechanika
Nowy system OG brzmiał i w sumie nadal brzmi w teorii bardzo dobrze. W praktyce, mam pewne wątpliwości. Ciągle brakowało BN’a i to jakoś wszystko znacznie sprawniej szło ze stałymi. Myślałem że urozmaicenie będzie bardzo urealniało grę ale tak jakoś tak nie jest. Off i Indiana są jednak niezastąpieni w swej roli.

Generalnie kadra była w tym roku jakoś mniej „do ludzi”. Postacie OG, poza Hogarem, były cyniczne, w naszych naradach często pełniły rolę jakiejś kurcze loży szyderców, torpedującej nasze wymysły. Czuć było jak cholera, czy akcja jest czy nie jest gotowa, bo w przeciwieństwie do poprzedniego zespołu OG, który to zręcznie maskował, tu po prostu wjeżdżało się na trybie cwaniaka który nam udowadniał jakimi jesteśmy idiotami że gdzieś chcemy leźć. A obsuwy, jak odnosiłem wrażenie, zdarzały się nie raz i nie dwa razy. Ustalaliśmy na naradach gdzie mamy iść i byliśmy gotowi po czym przed prawie co drugą akcją, nawet jeśli była zapowiedziana na wcześniej, siedzieliśmy na dupach i czekaliśmy na zbawiciela czyt. OG. Wielokrotnie organizowałem narady które w gruncie rzeczy były zbędne, ale by po prostu utrzymać klimat, bo ludzie jakoś tak działali, że siedząc pomiędzy domkami to była jakaś klimatyczna katastrofa, ale w karczmie to jednak fabuła trwa. Przy okazji wszelkie tematy były wałkowane z każdej strony.
Raz doprowadziło to nawet to bardzo niemiłej sytuacji. Po zmroku miało się odbyć spotkanie Eliasa z kapłanami. Toteż gdy zrobiło się już solidnie ciemno, po bardzo długiej naradzie, wydłużanej nie powiem nawet sztucznie przeze mnie, bo normalnie z tłumu tylko kilka osób chce dyskutować decyzje i można je podejmować o wiele sprawniej, ustawiliśmy się w rzędzie na schodach do furtki czekając na BN’a. Tak, czekając, byłem drugą osobą na przedzie i staliśmy przed furtką. Nieruchomo. Nie wchodziliśmy na górę, nie wyszliśmy poza furtkę, nie dotykaliśmy furtki. Bo, mówiąc krótko, nie wypuściłbym nikogo poza teren obozu od tak, znam zasady. Wtedy przyszli OG i przepompowali nas jak za samowolne opuszczenie obozu, nie słuchając żadnych wyjaśnień. Dość ostro przepompowali. Muszę powiedzieć że jeszcze nigdy nie byłem tak wkurzony na obozie – pękaliśmy energią żeby iść, wyjść, pójść na akcję, zjawisko odwrotne do jakichś weteranizmów i innych olewizmów na które kadra taaak narzeka, myśmy wszystko zgadali, ustalili, na czas ustawiliśmy się do wyjścia i wszystko git. No to dostaliśmy. Poszliśmy grać w kości, akcja odbyła się co najmniej godzinę później. Kompletne niezrozumienie między graczami a kadrą, chamsko ujawniające że coś poszło nie tak w przygotowaniach, coś czego nie pamiętam żeby kiedykolwiek wcześniej na taką skalę miało miejsce.
I może ludzie się do tego przyznają, może nie, ale nie tylko ja miałem takie odczucia w kwestii tegorocznej kadry.
III) Turnus
Cóż, generalnie wniosek na ten – i w sumie poprzedni rok – bardzo wiele zależy ode mnie, gracza, w kwestii tego jak się będę bawił. W tym roku – abstrahując od chłodnej oceny elementów obozu – bawiłem się chyba najlepiej ze wszystkich lat. W zeszłym zaś, mimo iż teraz słyszę głosy że był to rok lepszy, bawiłem się fatalnie.
Turnus – w kwestii osobowej - oceniam bardzo wysoko. Panowała naprawdę dobra atmosfera, mimo że istniały questy powodujące sprzeczność interesów, nie było żadnych uraz. A to naprawdę sukces, to wiele zmienia. Było wiele nowych dla mnie twarzy, które nie tylko dorównywały starym wyjadaczom ale trzymały ten sam poziom i przodowały razem z nimi na tych samych zasadach. Ludzie byli zainteresowani fabułą, chcieli myśleć i działać, mimo że pomiędzy pierwszym i drugim domkiem zorganizowaną jakąś enklawę pozafabularności, do której coponiektórzy chodzili się zresetować, wszyscy przychodzili na naprawdę częste narady, zawsze wiedzieliśmy co mamy zrobić i gdzie mamy dalej iść, chyba ani razu, może poza tymi feralnymi kymerami, kadra nie musiała nas naprowadzać na kolejną akcję. Poza tym panowała przyjemna decentralizacja, grupki graczy były małe i nieznaczące, nie było żadnych ostrych podziałów ani wojujących indywidualności. W razie konieczności bardzo sprawnie dochodziło się do konkretnych wniosków i decyzji.
Bardzo wam dziękuję za tę współpracę.
Chciałbym poświęcić szczególny akapit osobie, która moim zdaniem jest prawdziwym zwycięzcą tego obozu, jeśli oczywiście można o czymś takim mówić. Mianowicie Elfikowi, graczowi o tyle niezwykłemu, że pomimo znacznej różnicy wiekowej był osobą przodującą na turnusie, przodującą jako elf, jako kapłan i jako wysłannik kasty dyplomatów. Był znacznie bardziej odważny i przebiegły niż niejeden z nas, ocierających się o dorosłość czy też innych weteranów. Naprawdę wyrazy uznania, jak będziesz tak trzymał to za kilka lat nikt Ci nie podskoczy ;) Tylko bierz misje polityczne i trenuj! :D
Poza tym chciałbym podziękować:
Trójce ofirczyków z naszego małego przymierza ku odbudowie Ofiru:
Sephionowi za przeklimatyczne odgrywy i dystyngowane intrygi :)
Solonowi za jego upór i to że zawsze mogłem na niego liczyć w każdym szeregu i w każdej dyskusji gdzie potrzebni byli ofirczycy :)
Nili za to że ogarniała brata i dodawała trochę uśmiechu w te nasze groźne plany :)
A także:
K.W.I.Kom, za walkę ramię w ramię z wszelką szkaradą, no i za ortodoksję w kwestii trzymania klimatu! Mało graczy tak zaangażowanych jak Wy, niewiele tak wyrazistych postaci :) Dzięki że ożywialiście ten świat!
Archiasowi, Vironowi i Dobrogórowi za zdzieranie gardła ze śmiechu :D :D :D
Livii za nieocenioną pomoc przy ogarnianiu ludzi, no, i za zabranie wszystkich papierów oraz tarczy żywiołów ze mną do Tulos ;)
Aerlinn za wieczną gotowość do odgrywu i jeszcze wieczniejszą (w przypadku elfa to chyba zwrot dozwolony ;) ) do leczenia z zatrutych kolców i innego badziewia :D
Noxisowi i Tsunie za dodawanie turnusowi kolorytu :)
A’hinowi za przejęcie inicjatywy w sprawie kymerów i szczery entuzjazm do wszelkiej sprawy gdzie go brakowało, dzięki Tobie cokolwiek z tego było ;)
Alexandrowi za sporego stresa jak tu Cię wyeliminować uciętego przeklimatyczną akcją :) Trzymam kciuki za następny rok!
Ignatusowi, Reshiemu i Nilowi za zaangażowanie w jakie takie pchanie całości do przodu :)
I wielu wielu innym których nie sposób tu wymienić a z którymi przyszło mi walczyć ramię w ramię, z którymi przyszło mi się radzić, współpracować, konkurować i żyć przez te 10 dni :) Odwaliliśmy razem naprawdę kawał dobrej roboty której efektem była naprawdę dobra zabawa.
Sława wam wszystkim.
 
 
Sephion 
Isshkata


Skąd: Szczecin
Wysłany: 31-07-2012, 03:33   

Bardzo czekałem na pojawienie się takiego tematu, i muszę dodać że pierwszy post (nie licząc otwierającego) w nim czytałem z wyraźną przyjemnością. Pozwolisz Travorze że kusząc się o swoją ocenę obozu zapożyczę od Ciebie formę, mam wielki problem z utrzymywaniem wymowy w ryzach, a narzucone punkty trochę mi w tym pomogą ^^

1.) Fabuła

1.1) Ogólne wrażenia
Muszę przyznać że wieść o tym że gramy w Ofirze z miejsca wywołała 'banana' na mojej twarzy. Moja ulubiona kraina tylko zyskała na efektowności po tym co zrobili z nią Styryjczycy. Wyobrażałem sobie organizowanie ruchu oporu na terenie pod zaborem, hołubienie pozostałych resztek ofirskości etc. Nie zawiodłem się :) . Powiem więcej, momentami to co się działo przerosło moje najśmielsze oczekiwania.

1.2)Wątek mistyczny
Przed obozem dopracowywałem postać Sephiona, i wpadłem na pewien pomysł. Dalej oddawałby on cześć Izosowi, mimo śmierci tego ostatniego. Pomysł wydał mi się odrobinę pretensjonalny, i możliwe że dlatego wyrzuciłem go z pamięci. Teraz widzę że dobrze się stało, bo współgracze zobaczywszy mnie oddającego pokłon słońcu pierwszego dnia, roznieśliby mnie na mieczach zobaczywszy Izofiela :) . Motyw kapłanów wciąż wiernych Izosowi spodobał mi się niesłychanie. Z miejsca skoczyłem do osób z którymi aktualnie knułem (Trawiusz, Solon, Reshi) i zacząłem przekonywać ich do zwrócenia szczególnej uwagi na tą sprawę i być może skaptowania kapłanów. Sam Izofiel trochę mną wstrząsnął, przez pierwsze kilka dni po jego pojawieniu się (no, z dwa) nie mogłem pogodzić się z myślą że coś będącego swego rodzaju pamiątką po Izosie zostanie przez nas zniszczone. Samo zniszczenie wykonane bezbłędnie, od zdobywania i łączenia żywiołów aż do sceny w kazamacie.

1.3) Wątek polityczny
Bomba. Liczyłem na wątek powstańczy, wątek powstańczy się tu znalazł. Co prawda, pozwolę sobie wytknąć, wydawał mi się zrealizowany nieco słabiej niż w 2010. Nie do końca wiem co jest powodem, być może to że właściwie trzymała nas tam tylko nasza dobra wola i sumienie, może to, iż zbieranie sprzymierzeńców było wykonane odrobinę zbyt szybko i łatwo (rozmowa z Lisem, niewiele musieliśmy obiecać żeby zdobyć sobie partyzanckie wsparcie bandytów), także brakowało mi czegoś w rodzaju wiecu narodów, czy chociaż wspólnego planowania starcia. Dodatkowo jakoś nie było czuć tej presji czasu. Zobaczywszy w liście informację "idzie na was armia pacyfikacyjna" mało nie dostałem zawału (co znacznie wspomogło moje odgrywanie, Solon i Trawiusz mogli zobaczyć mnie nieźle roztrzęsionego ^^). Ale potem było to jakoś przeciągane, przekładane, nie znaliśmy dokładnej 'godziny zero', i przez to część graczy zaczynała czuć się zbyt pewnie. Z kolei zawierane na terenie obozu sojusze, próby przywłaszczenia sobie Łez i wszelkie inne działania tego typu (ach, te misje polityczne) rozwiązane bezbłędnie. Mimo że skrewiłem w swojej to i tak dało mi to mnóstwo satysfakcji. Serdeczne pozdrowienia dla osoby (Indi?)która zawiadywała odpowiedziami na listy, napuszczenie na siebie tak udanej gromadki spiskowców było świetne :)

1.3) Dodatkowe uwagi :)
Akcje, akcje, akcje, a także wątki, wątki, wątki. Moje własne, subiektywne oko wykryło kilka perełek, które chciałbym wynieść na piedestał :) . Chyba mój faworyt, czyli spis ludności. Wykorzystanie przeciwko graczom czegoś, o czym prawie zapomnieli. Z początku myślałem jaki może być tego pozafabularny, czysto mechaniczny sens. Doszedłem do dwóch wniosków - albo ma nas trzymać w tym miejscu (Itharos ma nasze nazwiska), ale wtedy bylibyśmy naciskani aby się wpisać, albo ma nas skłonić do wykopania spisującego za drzwi czy też wykopania chętnych do wykopania tego ostatniego (okazanie przynależności politycznej, co ja na przykład zrobiłem, co zostało chyba zauważone przez grupę wspierających Ofir). A potem budzą nas w środku nocy (ten wymagający głos Elfika zmuszający nas do wstawania bo warty nie ma, argh) i okazuje się że musimy iść do lasu zetrzeć się z własnymi kompanami. A potem jeszcze że nawet tym, którzy rzekomo nie znajdowali się pod wpływem zaklęcia (Reshi), też nie możemy ufać. Czysta masochistyczna przyjemność :D . A że wielbie zabawy z psioniką, to nawet do kwadratu. Po drugie, finał. I tu jak dla mnie przede wszystkim trzy słowa. Fireshow i łamanie bariery! W momencie kiedy Illima na nią naparł i dało się słyszeć trzaski niemal zobaczyłem tą zasłonę. 100% immersji. Z kolei to czego mi brakowało to rozwinięcie wątku z bandytami. Spodziewałem się że wątek 'tej, której krzyki słyszy Zamek na Wysokiej Skale' (czy jak to tam szło) zostanie rozwinięty, ba, usiłowałem to nawet połączyć z dziewczynką z podziemi Szpicgóry :D . Brakowało mi też odrobinę postaci szefa z tatuażem, bardzo ciekawa i robiąca wrażenie, chętnie zobaczyłbym Hoda w tej roli jeszcze z raz.

I specjalna perełka - akcja organizowana typowo przez graczy, właściwie niepotrzebnie, bo sprawa się rozmyła, ale udowodniła że też potrafimy. Mianowicie, po tym jak Ea nieopatrznie przegrzebała pamięć Tynagironowi, uznałem że wypadałoby oczyścić jej dobre imię (przysługa za przysługę oczywiście ^^). I wymyśliłem plan. Miała udawać opętaną. W tym momencie odegraliśmy całą scenę, Ea rzucająca się na Beatrice z nożem, uciekająca z karczmy, my ją obezwładniamy, i zrzucamy winę na 'tajemniczy eliksir' co potwierdzają nasi alchemicy, a w efekcie obwiniamy tajemniczego 'styryjskiego szpiega'. Czyli budzimy niepokój, który można wykorzystać. Można było to pociągnąć dalej, miałem zamiar wyciągnąć ten temat na którejś z narad, nie pamiętam już dlaczego tego nie zrobiłem. A przysługa Ei przydała się, bo potwierdziła ona prawdziwość słów Tsuny, mówiącego o opętaniu (który kłamał zresztą w żywe oczy :D ). W związku z tą akcją chciałbym szczerze przeprosić Hoda, który nie został poinformowany o tym co zamierzamy zrobić, i w efekcie trochę go to zdziwiło :)

2.)Sprawy techniczne - tu nie rozpiszę się może aż tak długo, bo to mój drugi obóz, więc nie obserwuję jego ewolucji tak długo jak niektórzy.

2.1)Odgryw

Kilka postaci bardzo przypadło mi do gustu, więc będzie tu sporo chwalenia :) . Theo - spokojny, sympatyczny, od początku zjednał sobie obóz. Jednakże nie był 'ciepłą kluchą', w momencie kiedy Ea nieopatrznie zaczęła grzebać mu w umyśle serce mi podskoczyło ze strachu. Szczęśliwie jednak spodziewany atak furii nie nadszedł :) Szef mafii - bardzo przekonujący szaleniec ("ten pies będzie królem tej doliny, a ja jego namiestnikiem!"). Bergenia - świetna pani gospodarz, tej karczmy aż chciało się bronić :) I ode mnie bardzo duża pochwała dla Horacego, za postaci właściwie epizodyczne, ale niesamowite. Jan i Gerwazy. Fenomenu pierwszego nie trzeba tłumaczyć, wniósł mnóstwo zdrowego, klimatycznego śmiechu do obozu (jak i koboldy, chociaż jak słyszę 'kula kamienia' to już mi się nóż w kieszeni otwiera, co za dużo to niezdrowo ^^). Z kolei Gerwazy to niby taki Igorowaty służący - bez historii, bez drugiego dna, ale bardzo, bardzo przekonujący (te wszystkie 'wielmożne pany' i 'Gerwazy zaraz przyniesie' :D )

2.2)Charakteryzacja i stroje

Tu lakonicznie, bo nie czuję chęci ani siły żeby sobie przypominać ^^. Postaci rozróżnialne, stroje sporo mówiły o przynależności, utrzymane na wysokim poziomie.

2.3)Mechanika

System 'szukania przewodnika' wydawał się na początku wybawieniem. Przydałby się także gdyby akcja z wyjściem incognito do świątyni miała miejsce. Ale w miarę jak fabuła się rozwijała to czekanie 'na przewodnika' robiło się nieco uciążliwe. Ale rozumiem, że siły (i ilość) kadry są ograniczone, i było to konieczne.

2.4)Turnus
Ciężko mi tu zgrywać specjalistę, skoro to mój drugi wyjazd, ale postaram się skrobnąć kilka słów. Jeśli chodzi o graczy to niewiele mogę zrobić poza podziękowaniem im z całego serca. Umilaliście mi zabawę o każdej porze dnia i nocy. Z serii podziękowania specjalne:
Reshi - bo bez syna wiele bym na tym obozie nie zrobił. Znakomicie się przekomarzało, przydawałeś się jak mało kto (mikstury i KWAS! :D )
Travor - oszukałeś mnie koniec końców, ale i tak dobrze było mieć takie wsparcie przez czas obozu. Fajnie się knuło, liczę że spotkamy się jeszcze na politycznej arenie :)
Solonfis - kolejny Ofirczyk, kolejny spiskowicz. Sporo idealizmu było w tej postaci, wraz z Trawiuszem prawie przekonaliście mnie do 'zjednoczonego Ofiru'. No i niesamowite zdolności gry w Prawo Dżungli, dalej się dziwię że obeszło się bez ofiar ^^
Tsuna - dzięki temu tu zdarzały się chwile pełne śmiechu, ale i takie w których skakała przysłowiowa 'gula' (ach, te opętania). No i ukradł ItharoStyrii jedzenie, nasz bohater. Skrytotsuna uderza ponownie, tym razem na ich racje żywnościowe! :D
Aerioleth - bo z Tobą można zawsze porozmawiać o Tryncie! :) Dużo fajnego odgrywu, spore wsparcie, aż się nie chciało dać zabić kiedy ostrzegałaś mnie przed każdą walką. I te mogące zabić spojrzenia w strone offtoperów ^^
Elfik - dyplomata z prawdziwego zdarzenia :) . Szkoda że sojusz koniec końców nie wypalił, wybacz że miałem nadzieję perfidnie Cię oszukać i zwiać z Łzami. I ta niezwykła krwiożerczość u kapłana Silvy, tylko byś truł ludzi :D
Marin i Powój, jako Bea i Rei - działałyście (w pierwszej chwili było "-liście", komuś się zachciało grać faceta ^^) razem, więc podziękuję wam też razem. Zaczęliśmy znajomość od świetnej, klimatycznej rozmowy przy ognisku, która tak mnie naładowała, że Trynt wspominałem cały obóz :) . Jesteście skłonne do klimacenia na poziomie o każdej porze, i to bardzo mi się podoba :) Żałuję że nie podrążyłem waszej misji, mimo że mogłem, ciekawe rzeczy mogłyby z tego wyjść. Myślałyście nad misją polityczną? :D
Natalia - kontynuowanie roli Aleksandra, i oddanie swojego życia w ręce Sephiona było poświęceniem. Dzięki temu doszło do jednej ze scen które zapamiętam na długo, czyli tego właśnie 'sądu'.
Noxxis - runiczny saper, którego zawsze dobrze mieć przy sobie :)
Toruviel - właściwie przejęłaś dowodzenie w czasie akcji z żywiołakami - ładnie to było wykonane :) . No i te tyrady w strone Tirianusa za nie wysłanie listu :)
Nila - ostra, ofirska ironia w całej swojej okazałości :) . Miło było posłuchać jak ktoś nas tak z sympatią ojeżdża z góry na dół :) .
Całej drużynie z drugiego stołu - Akinoriemu, Adamowi (tak chyba miał Astredd, taką przynajmniej mam nadzieję), Ei, Ikerowi, Marin, Powój, Reshiemu - sporo śmiechu się przy naszym stole słyszało, a rozbawić niewyspanego mnie to sztuka :)
Wszystkim magom i kapłanom, z Archiasem i Liwią na czele - uwielbiam oglądać rytuały, magię w działaniu, a i kilka scen (kłótnie apropo rytuału wywabienia demona - "ale liczą się chęci!" "Ten człowiek, znaczy elf", mało mi wtedy żyła nie pękła :D . A, no i zamieszanie ze spożywaniem dusz przez Archiasa, podczas którego on z kamienną twarzą robi się niewidzialny i wychodzi, świetne)
Pamięć już nie ta, godzina też nienajlepsza, więc prawdopodobnie zapomniałem wspomnieć o kilku graczach, którzy także zaważyli na tym że przeżyłem ten obóż tak a nie inaczej. Kiedy tylko sobie przypomnę postaram się uzupełnić listę podziękowań :) .
Podsumowując, jestem niezwykle zadowolony, i jeszcze przez długie tygodnie będę żył tym obozem, czekając tylko na epilog czy kolejny turnus :)

Zapomniałbym, na odchodnym muszę wszystkim obozowiczom coś polecić - mam wrażenie że wiem czym inspirowała się kadra tworząc jedno z akcesoriów które stały się osią fabuły - http://www.youtube.com/watch?v=XzBRBmlKSxY
Ostatnio zmieniony przez Sephion 31-07-2012, 03:36, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
The124C41 
No good deed goes unpunished


Skąd: Outer Heaven
Wysłany: 31-07-2012, 06:26   

Waaa, Travor wypowiedział się pierwszy i już nic mi nie zostawił do narzekania... no cóż, postaram się jakoś dopełnić całości jego postu :D

1. Główna fabuła. Ogólnie zgadzam się z przedmówcą na temat fabuły. Lubię zarówno polityczne intrygi, jak i mistyczne tajemnice, ale zawsze bardziej zwracam uwagę na wątek magiczny, gdyż wierzę, że daje on większą okazję do wykazania się kreatywnością - oraz jestem magofilem więc supernaturalne rzeczy pociągają mnie bardziej niż gadanina śmiertelników.

1.2. Wątek mistyczny czyli Izofiel. Również żałuję tego jednoznacznego* przedstawienia Izofiela. Owszem, był z niego interesujący złoczyńca, jednakże wolałabym mieć okazję ujrzeć go również z innej strony. Elias mi się kojarzył z innym znajomym uzdrowicielem z demonem zemsty w ciele, więc obawiam się, że nie powinnam się wypowiadać na ten temat.

1.3. Wątek polityczny czyli Święty Ofir. Politycznie, spodobało mi się widoczne zróżnicowanie miast Ofiru. Kiedy pierwszy raz robiłam postać na obóz, miałam problemy z widywaniem różnic, więc ostatecznie wybrałam to które miało najładniejszą nazwę. Teraz jednak każdy ma swój osobny temat przewodni, i inny klimat, i taki chociażby Messyńczyk był Messyńczykiem, nie tylko Ofirczykiem. I te międzymiastowe polityczne intrygi - to tylko potwierdziło moją teorię wewnętrznych polityk Ofiru :)

1.4 czyli przerywnik na cytat
Cytat:
Miecz Żywiołów był zarąbisty Jak tylko go zobaczyłem to wiedziałem że muuuuszę położyć na nim łapy Świecił!

To czemu tak się wahałeś kiedy doszło co do czego? :D Tak długo nad nim staliście, że gdybym miała siłę odgrywać, to bym zainterweniowała.

2.1. Odgryw i OG.
Bardzo się cieszę, że miałam okazję znowu zobaczyć w akcji Illimę. Był taki pocieszny jako Amary, w roli epizodycznej szlachcica co prowadził nas do łowców niewolników tak szlachecki, że aż się chciało wbić mu nóż w plecy, i bardzo żałuję że nie miałam okazji ujrzeć go jako Izofiela. Horacy też genialnie odgrywał, czy to niewolnika, czy też Horacego Samonitę (niestety z Janem prawie nie miałam styczności, poza jednym obudzeniem w nocy, ale jako że nie miałam na sobie okularów, myślałam, że to Astrett przyszedł trollować). Niestety, z racji tego że skrewiłam i nie wchodziłam w interakcje, o reszcie wypowiedzieć się nie mogę.

2.2. System. O ile potrafię dostrzec jego zalety, mianowicie, rozłożenie na więcej kadry obowiązku łażenia z graczami, a także brak konieczności fabularnego uzasadnienia czemu ci dwaj cały czas łażą z graczami, obóz wyraźnie mi pokazał, że wady tego systemu znacznie przewyższają zalety. Przykład podany przez Travora jest tylko najbardziej rzucającym się w oczy elementem. OG zapewniali, że zawsze będzie ktoś w karczmie z którym można pójść na akcję, ale często się zdarzało, że nikogo nie było. To utrudniało nie tylko akcje, ale i również techniczne kontakty - alchemicy co chcieli podręczyć Illimę o ich alchemiczne sprawy, czy też szpieg od siedmiu boleści co chciał wysłać list co by szedł kilka miesięcy, musieli gnić pod karczmą aż ktoś się pojawił.

2.3. czyli głaskanie ego graczom. Jak już wspomniałam, ten turnus skopałam, w ogóle nie miałam odwagi się do większości odezwać, więc wybaczcie, ale mogę wspominać tylko o postaciach z którymi moje postaci miały styczność.
- Z Reshim miałam kontakt minimalny, ale i tak dużą frajdę mi sprawił jego odgryw odpowiedzialnego syna co musi pilnować rozrzutnego ojca. No i wykorzystanie pełnego potencjału alchemika
- Nox, który się nie poddawał mimo pecha i nierozpalającego się ogniska, i za przyprawienie mnie o stan przedzawałowy przy wyjściu do magistry
- Trawiusz, za mordercze kombo włócznia + tarcza, za domaganie się uwolnienia mojej duszy, bycie ogólnie genialnym patriotą, z idealnie ofirską dawką pogardy dla barbarzyńców i cudzoziemców :D I za pomaganie przy mordowaniu wrednego styryjskiego szpiega
- Aerioleth, za przyprawienie mnie o stan przedzawałowy pod domkiem magistry, w namiocie, i pewnie jeszcze parę razy. Jak dobrze, że kadra mnie tak bardzo jak Sephiego nie cisnęła
- Livię, za bycie godnym przeciwnikiem (żałuję że nie udało mi się tego pociągnąć) i potem fajną siostrą, za to że potrafiła wszystkich zorganizować i za to że mnie przyprawiła o stan przedzawałowy Astrettem i Eą
- Niezapomnianemu Najjaśniejszemu Sephionowi eugenis Da Tirelli, bez którego światłej obecności ten obóz byłby dla mnie niczym Ofir opuszczony przez Izosa: rozwalony, niepełny i do niczego. Za politykowanie, za odgryw tak dobry że nikt by nie przypuszczał że to wszystko zaplanowaliśmy wcześniej, że ci odpuścili uchybienia regulaminowe przy zabijaniu mojej postaci, za podsycanie mojego ego, za udowodnienie raz na zawsze że Sephion Da Tirelli zasługuje na miejsce u boku Iroh i Snake'a w Loży Starych Ludzi Co Nadal Potrafią Dokopać, za wyglądanie królewsko w płaszczu, za motywowanie mnie do działania (To przez ciebie mi przeszukali umysł.) i za bycie kwintesencją ofirskości.

2.4. czyli ulubione akcje. Niestety, z racji braku immersji, jest ich mało, i z racji próżności, większość zawiera bądź dotyczy moją postać :D
- Akcja z łowcami niewolników, czyli jak zmotywować szpiega do ruszenia dupy. Mały fragment odgrywu z Sephionem, nieudane poderżnięcie gardła Indianie, dostanie łomotu z pięć razy, odkrycie że żywa tarcza żyje dłużej niż osoba z mieczem, krótka rozmowa o niewoli z Livią, to wszystko bardzo przyjemnie mi się wspomina. Chyba jedyny moment kiedy poszłam za sugestiami z pewnego tematu i aktualnie odgrywałam rany :D
- Moje prywatne dyskusje z Sephionem, plus jedna taka perełka przed. "Sephionie, mogę cię prosić na bok?" "Jasne <przesuwa się na ławie, robiąc miejsce>" "... NA BOK". Ach, niuanse językowe
- Wskrzeszenie Izofiela. Moja postać potem była zupełnie wstrząśnięta, i starałam się odgrywać, ale nie wyszło. Angelika ma dowód rzeczowy, może dostarczy
- Livia nasyłająca Astretta i Eę na przeszukanie mi umysłu. Stan przedzawałowy, szacunek dla godnego przeciwnika, początek mojego zainteresowania nią...
- Każda chwila kiedy chciałam kogoś otruć. A dużo ich było.
- Śmierć mojej postaci, naturalnie :D Już zarówno Travor i Sephi, których postaci miały w tym udział, wspomnieli, ale chyba do mnie należy obowiązek największego się nad tym rozpływania. Genialny odgryw Sephiego. Głos rozsądku (i prawa) Trawiusza. Dokument który się przydał, i to w zupełnie inny sposób, niż myślałam. Pogrzeb, który nastąpił, i następna akcja czyli...
- Ukradzenie duszy przez Archiasa :) Na początku było raczej dziwnie, bo nie miałam pojęcia czyją duszę ukradł i po cholerę, szkoda też że nie udało mi się wyprosić opętania, ale facet całkiem nieźle z tego wybrnął, wbrew pozorom
- Akcja z żywiołakami i mieczem. Całkiem ciekawa było zadowalanie żywiołaków, zwłaszcza żywiołaków ziemi i wody. Ów pomysł że aby poskromić żywiołaka ziemi należy przetrzymać jego atak, pochodził zresztą od mojej postaci, gdyż wtedy jeszcze miałam siły na odgryw, a moja magini aż się paliła aby wejść na kręgu i wziąć go na klatę :D Żywiołak wody był ciekawy, zadawał fajne zagadki, i to nawet takie które odgadłam :) Przy końcowym rytuale zaś żałuję, że nie miałam już sił odgrywać, bo mogłabym coś zrobić.

2.5. pytania od publiczności

Cytat:
Alexandrowi za sporego stresa jak tu Cię wyeliminować

Włócznią. Naprawdę, że też doświadczony Ofirczyk nie wpadł na to aby starszego człowieka co nawet miecza poprawnie nie umie trzymać włócznią nie zabić :D

Cytat:
Natalia - kontynuowanie roli Aleksandra, i oddanie swojego życia w ręce Sephiona było poświęceniem

Nie, było rozsądkiem :D Wiesz, on już oddał swoje życie w ręce Proroka, po tym to już może być tylko lepiej :D

* Narzekania typu "wcale nie był jednoznaczny, to wy zamiast negocjować go zaatakowaliście i byliście tak nastawieni" bardzo mile widziane.
_________________
Obóz 2010 + epilog 2010 - Alexander Verlaine Marlowe, szpieg ofirski
Epilog 2011 - Calatin de Vere, niziołczy uczony
Obóz 2012 - Caius Katsulas/Alexander Verlaine Marlowe, szpieg ofirski na usługach Proroka

There's only one way for a professional soldier to die. That's from the last bullet of the last battle of the last war.
Ostatnio zmieniony przez The124C41 31-07-2012, 06:26, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
Tsuna 
Łowca o Dualistycznej Naturze


Skąd: Zielona Góra
Wysłany: 31-07-2012, 19:38   

A teraz wypowiedź gracza który patrzył na to trochę inaczej.
1. Główna fabuła. - Przyjemna i bardzo ciekawa, osobiście nie interesują mnie polityczne sprawy ale zabawnie obserwowało się panów "Polityków " kłócących się o coś co mej postaci wydawało się równie ważne jak to czy wypije piwo z kufla drewnianego czy szklanego.
1.2. Wątek mistyczny czyli Izofiel. Izofiel był świetny... akurat ot tak półbóg do którego mógłbym odnosić z pogardą...
1.3. Wątek polityczny - Ofir - Błeeeeeeeeeeeeeee.... polityka. Mimo wszystko podobało mi śię zaangażowanie ludzi w odbudowę poszczególnych miast. Doskonale czuć było klimat podbitego kraju.
1.4 Odgryw.. Moim zdaniem postaci były utrzymane na naprawdę porządnym poziomie. Podobała mi się postać Amarego który polewał bandytów gorącą wodą. Genialna była Bergenia- oaza spokoju(do czasu).
1.5 Podziękowania kadrze...
Głównie Wamp, Kharie i Ablowi - za opiekę nad moją pogiętą postacią. A tak poza tym to Quartiesowi , za reakcje po którymś już ataku w plecy - "Znoooowuuuu" i później rano. "Tsuna! To ty mi wczoraj gardło poderżnąłeś!"
"Tak... 4 razy"
1.6 Turnus - Podziękowania specjalne...
Sephi- Świetny człowiek... no i ten klimat znajomych zjednoczonych po 20 latach, przeżywających jedno wielkie deja vu.
Aerlin- Jak zwykle niezawodna w ratowaniu mej rzyci gdy wpakowywałem się tam, gdzie mnie być nie powinno.
Reshi- Przyjemna postać opiekująca się ojcem i z chęcią rozmawiająca o wszystkim z jego starym druhem.
Nila- Oaza spokoju i chyba jedyna która potrafiła całkowicie ogarnąć mnie i Onfisa.
Toruviel - Typowa wysoko urodzona elfka. Odpowiednio zarozumiała i irytująca ale też
dość miła. (Tarcza +2 HP <3)
Trawiusz- Tak właśnie wyobrażałem sobie Ofirczyka... +Genialnie odegrany patriota.
Nox- Kolejny stary druh mej postaci, kolejny który wspomagał mnie jak mógł (Runki ochronne + gorące rękojeści dające pseudo zaufanie)
Archias- Kolejna przyjemna postać z którą można było się zdrowo nie lubić. Jego dusza była smaczna a jego zachowanie po rytuale bardzo ciekawe. I te późniejsze knucie jak zrobić z mej "biednej" duszyczki bateryjkę. Sam rytuał też był przyjemny - najbardziej podobało mi się polecenie Abla w pewnym momencie "Wyśmiej ich!"
Livia- Świetnie odegrana... Przywódczyni magów... Podobało mi się jak wstawiła się za mną, a później gdy zanosiło się na zasadzkę, jako okaz mej wdzięczności kazała się bronić. Żałowałem, że nic nas nie zaatakowało bo stałbym przed nią niczym mur i nie ruszał przez cały atak ... jedna z fajnych okazji do zagrania.
SolOnfis - No kurde, mego najlepszego druha bym nie wymienił. Znowu był mi bratem, kimś komu mogłem bezgranicznie zaufać. (Te walki plecy w plecy) No i tylko on tak umiał mnie opanować... klasycznie... kładąc mnie na ziemię. Przyjemnie fabularnie mnie też zdenerwował swoją głupią śmiercią (Ciekawe czy jego zabójca żyje to miałbym robotę na epilog).
Wszystko... Mało ale musi wystarczyć... Obóz był prze genialny, mógłby trwać choć do końca wakacji :>.
_________________
Łowca
Ostatnio zmieniony przez Tsuna 31-07-2012, 19:39, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Kajetan 


Skąd: Tychy
Wysłany: 31-07-2012, 21:53   

Dobra, przyszła i pora na nas.

Na obozie grało mi się lepiej niż w zeszłym roku. Głównie ze względu na graczy, którzy starali się trzymać klimat. Niestety niektórzy robili to cholera sytuacyjnie, a szczytem była sytuacja z lazaretem na forcie, gdzie leżało się ciężko rannym i słuchało rozmowy duchów o tym, kto kim gra za rok.

Stroje - tak jak Travor napisał, brakowało nieco elementów charakterystycznych dla terenu, w którym gramy. A pomijając ten jeden minus, to ogółem stroje - jak zwykle - na wysokim poziomie.

Fabuła - wątek z Itharos i polityką podobał się nam(przynajmniej mi - Kvendulf) bo osobiście sam wolę walczyć z ludziami i potworami, które da się zarąbać toporem.
Izofiel. No cóż, mi trochę mniej przypadł do gustu. Oczywiście postać świetnie odegrana przez Illimę, bardzo fajnie się stało w tej ciasnej kazamacie z tarczą(dzięki temu byłem w 1 szeregu i widziałem wszystko dokładnie!:D) i tylko czekanie, aż Izofiel pokona barierę i nas wszystkich...zabije. Ale mimo wszystko ja nigdy nie przepadałem za "wątkiem mistycznym" - jak już pisałem przed obozem, wydarzenia heroiczne nie podobają mi się, a walka z półbogiem ewidentnie się do takich zalicza.

OG - ja byłem bardzo zadowolony, gdy usłyszałem, że wreszcie będzie więcej BNów, którzy będą chodzić z nami na akcje. Nie żeby stali OG jak Indiana i Off mi nie pasowali, ale po prostu można też pograć z innymi.
Pomysł świetny, ale(niestety) osobiście się zawiodłem. Czekanie na BNa, który do nas przyjdzie i łaskawie pójdzie na akcje - oj nie, dziękuje. Z drugiej strony jak już napisali w temacie - nastawienie BNów do nas. Jedynie Hogar i córka Theo, z którymi dało się jako-tako pogadać. Postać Abla, gościa z Ligii. No...jakoś nam[K.W.I.Kom] z nimi ciężko było się ugadać :) Druga postać Abla, czyli ten mag jeśli mnie pamięć nie zawodzi można z nim było wymienić pare zdań, ale na tym koniec.
Co jeszcze do OG - to akcja z wychodzeniem na zewnątrz w wieczór przed przyzwaniem Izofiela. Ogółem rozumiem, że jest to obóz i w ogóle, dyscyplina. Ale przepompowanie całej ekipy przed wyjściem na epicką akcję troche bardzo ostudziło zapał nas wszystkich.
_________________
WALCZYĆ TRENOWAĆ VILLSVIN HIRD MUSI PANOWAĆ
 
 
Bryn 


Wysłany: 01-08-2012, 00:09   

Pufff.
Trzeba się w końcu zabrać za napisanie oceny obozu. Travor, zapożyczam twój podział tekstu.

I.) Fabuła
1. Ogólne wrażenie
Tegoroczna fabuła ciągnęła się powoli, była rozbita na wątki. O ile w zeszłym roku wszystko szło sprawnie i szybko, mimo przedobozowej, nagłej zmiany kadry, o tyle w tym roku czekało się na akcje i BN'ów godzinami. Serio. Chociaż knucia było dużo, tak w krzakach, jak i na słynnych naradach, brakowało mi czegoś. Chociaż wątki: Izofiela i polityczny bardzo mi przypadły do gustu, to jednak wolałem fabułę zeszłoroczną. Może dlatego, że wolę grać w elfim kraju, wolałem tamten wątek fabularny, wtedy był lepszy (w praktyce) system Og'owy. Nie jestem do końca pewny, bo nie mam wielkiego porównania. O poszczególnych rzeczach napiszę w osobnych podpunktach. Wątki poboczne, jak Jan, mafia itp. był dobre, chociaż politykę wolę bardziej na Silberze :P W ogóle obozu brakowało mi klimatu buntu przeciw Styrii. Szkoda, naprawdę lubię taki klimat, a w Ofirze roku 880 pasowałby idealnie, akurat w wiosce leżącej na granicy Styrii i Ofiru (a raczej tego, co z niego zostało).

2. Wątek mistyczny
Wątek "izofielowy" spodobał mi się bardzo. To całe zamieszanie związane z aniołem, jego sektą i "gaszeniem" go. Najlepiej czuło się, że to 'wielki, potężny, szalony anioł, miotający ogniem', kiedy zwiad szedł do kapłanów Izosa (dobrze, że nie wiem, kto tak pięknie nas poprowadził w las :angry: ), kiedy obserwował rytuał, i kiedy okazało się, że zaraz tu przyjdą sekciarze, świeżo pobłogosławieni przez Izofiela, i zabiją nas. Powagę sytuacji czułem do najbardziej kluczowego momentu tego wątku fabularnego. Do czasu, kiedy z Izofielem trzeba było walczyć i egzorcyzmować go. Między mną a Izofielem była ściana ludzi. Nie widziałem i nie słyszałem go. Wtedy miałem poczucie "dobra, idziemy, egzorcyzmujemy, zabijamy i skreślamy z listy rzeczy na dziś". No nie czułem zwyczajnie tej izofielowej siły i potęgi :/ Nie wiem, czego to było wynikiem. Pewnie dużo osób się ze mną nie zgodzi, ale to moje odczucia. Poza tym wątek świetny.
Do tego podpunktu zaliczę też kymerów. Nie rozpiszę się, bo to nie była rzecz fabularna, która moją uwagę na obozie przyciągnęła, ale ta manipulacja kymerami i nizołkami: +. Tak też misja A'hin'a była świetna. Szkoda, że trochę mu nie wyszła :/.

3. wątek polityczny
Nie mam za bardzo porównania. Tak, jak Travor napisał, polityka miała wymiar lokalny, jednak były w niej elementy polityki światowej, choćby motyw zawiązywania wielkiego sojuszu przeciw Styrii (który, przeze mnie i przez przeciwne sobie nacje, nie wypalił). Za ten wątek duuży + :) Nie mam co się rozpisywać na ten temat: wszystko świetne (no, oprócz mojej politycznej i złodziejskiej porażki. Travor - widzimy się na epilogu :angry: :P )


II.) Technikalia
1. Odgryw
Jak w poprzednich wypowiedziach: poziom wysoki, za to kolejny + :) Mocno rzucały się w oczy postacie baardzo poboczne jak Jan (nie wiem czemu, ale przy pierwszej akcji z Janem usłyszałem przez sen coś o ofirskiej ukrytej kamerze :D ) czy Gerwazy. Niestety, Izofiela nie miałem okazji poznać (kapłańskie egzorcyzmy utrudniają kontakty z Izofielem). Postać Thea świetna, tak jak jej odgrywanie przez Maćka. Ogólne wrażenie bardzo dobre :>

2. Charakteryzacja
Wysoki poziom, od zwykłych tatuaży do żywiołaków i golemów. Tak trzymać :)

3. Stroje i akcesoria:
Mam porównanie tylko do zeszłorocznego obozu. Niestety, tak jak w wypadku Travora, patrząc na to z perspektywy czasu i porównując 2011 do 2012: nie widać było tych ofirskich ubrań, które miały być grecko-rzymskie. Może to celowe, może po wojnie kultura ofirska uległa zatraceniu i/lub wymieszanie z innymi w tej części dawnych ziem ofirskich. Lepiej by jednak było, gdyby widać było te Ofirskie ubrania. Z armią Itharos to samo: gdyby nie pawęże, wyglądaliby jak przemytnicy przy skrzynce :/ Mimo, iż stroje były dobre, to jednak nie pasowały często do klimatu i miejsca gry (poza tymi "szarymi" postaciami, jak chłopi czy bandyci).
Akcesoria? Miecz żywiołów i sztandary styryjskie zakryły niejaką, hmm, przegraną strojów. Widać było potęgę tego miecza czy sztandaru (czyt. widać było, kiedy ktoś wpadł na pomysł dotykania tego sztandaru ;) ) Leci kolejny +

4. Mechanika
Z założenia była dobra. To, że możemy iść na akcje gdzie chcemy i kiedy chcemy, pod warunkiem, że namówimy na to postać BN'a albo poprosimy o ducha-opiekuna, prowadzącego do danego miejsca. W praktyce? Magowie, kapłani i gracze chcący zapytać o coś BN'a musieli czekać długo, aż jakiś przyjdzie. Słynna akcja spompowania obozu: nie było by jej, gdyby nie to, że żaden BN nie był na miejscu. Wynikło to chyba z tego, że były jakieś opóźnienia w przygotowaniu akcji czy coś takiego. Jedyny raz, kiedy na BN'a nie czekałem dłużej niż 10 min. (kiedy jakiś miał przyjść) był wtedy, kiedy poprosiliśmy o przewodnika w wymknięciu się do świątyni. Za to: - :<
III.) Turnus
Pod względem graczy, porównując do poprzedniego roku (bez obrazy dla zeszłorocznej ekipy) to było o wiele lepiej. Lepsza ekipa względem 2011 (mówię o zeszłorocznym ogóle, nie o wszystkich), lepsze odgrywanie postaci, lepszy klimat (chociaż w tym roku klimat też lubił iść paść się daleko od graczy). Ludzie (i nieludzie) byli zaangażowani w misjach i fabule . Chciałbym podziękować wszystkim za dobrą zabawę :) W szczególności chciałbym podziękować:
- Nili, która zawsze miała czas, żeby namalować tatuaże, podkleić uszy czy po prostu z sympatią wyśmiać wszystkie nasze plany :P I za umiejętność manipulacji, dzięki której nikt nie wiedział o kilku rzeczach, z korzyścią dla pewnej elfiej grupy :P
- Travorowi, Onfisowi i Erze za to, że zawsze potrafili ogarnąć grupę, zwołać narady czy zarządzić wyjście na akcje.
- Aerlinn za jej kapłańską pomoc w walce(kiedy w walce podchodziła do rannego Tirianusa, mówiąc "znowu?" :P ), jak i w obozie (kadzidełka, świeczki, zapałki, obrusy, takie tam duperele)
- Sephiemu i Reshiemu za ich dyplomatyczne knucia, bez których moja misja byłaby monotonna
-Tsunie za pomoc w misji i świetne odgrywanie opętania :P No i za kradnięcie jedzenia dla nas :>
- Hodowi w szczególności, za akcję "nie zajmuj się pierdołami" :D
I całej reszcie za świetną atmosferę, dobrą zabawę, intrygi i klimat. Widzimy się na epilogu :)
I zapomnianej, zostawionej z urwisami kadrze za zorganizowanie całego tego biegania z kijami po lasach :)


Dzięki, Travor, nie sądziłem, że ktoś tak o mnie napisze :D U Sephiego 'banana' wywołało granie w ofirze, u mnie ten akapit :>
_________________
2011 i 2012 - Tirianus Taeleth, kapłan bitewny Silvy
2013 - Emrys, syn Drogowita z Wojniłłów Karanowic, witeź / Małgorzata
2014 - Cadan a.k.a. Kaban/Shazam/Conan - laryjski psionik
2015 - Brynjolf Gunnarson Sliabh Ard
Ostatnio zmieniony przez Bryn 01-08-2012, 00:14, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 07-08-2012, 21:39   

Po przekopaniu się przez powyższe ciśnie mi się na klawiaturę tylko jedno.
"No nie po oczach!"... I "no dobrze, już, dobrze, w przyszłym roku obozu nie będzie"
Nie, bynajmniej nie chodzi o obecność (liczną) elementów krytycznych, tylko o powalający i zmrażający na amen recenzencki ton Waszych wypowiedzi. Po przeczytaniu ma się dojmujące wrażenie, że obóz nie wywołał żadnych emocji... To w sumie oznaczałoby kompletną klapę.


Aha, będę ogromnie wdzięczna za nieodpowiadanie na to, co piszę, zanim nie skończę ostatniej odpowiedzi (postaram się każdemu z osobna ;) ), bo nie ogarnę tej kuwety no ;)


No to po kolei.
Travor napisał/a:
W 2011 od razu zostaliśmy rzuceni w wir akcji,
Czy to nie był ten obóz, po którym zasypaliście nas informacjami, że za mało się działo...? Bo to się ciut wyklucza.

Travor napisał/a:
A ja osobiście uważam te dni na obozie w które mogę iść spać dopiero o świcie za najowocniejsze :)
My natomiast akcje, po których idziemy spać o świcie, a na których było 7 osób, uważamy za zmarnowany wysiłek.

Travor napisał/a:
generalnie motywy religii zaczerpniętych z przedmuzułmańskiego wschodu.
... :?: Licząc do wschodu Egipt, to owszem.

Travor napisał/a:
siłą stricte niszczycielską którą należało unicestwić bo postanowiła spopielić świat. Dość toporny ten aspekt.
Taką już mamy toporną wyobraźnię widocznie.
Wybacz, ale projektowania wiejących niuansem wątków, o których będziemy mogli graczom opowiedzieć na forum po obozie, bo wcześniej nie zauważą ich istnienia, odechciało nam się po ubiegłym roku.

Travor napisał/a:
jakieś bardziej stereotypowe istoty z grecko-rzymskich mitologii napotkane przez nas właśnie w Ofirze to byłby klimatyczny smaczek :) Albo jakaś konkretna ofirska odmiana wysokiego wampira.

Rzeczywiście, przyznaję, nie wpadłam na pomysł ofirskiego wampira. Przy czym i tak zostałabym przegłosowana w tym względzie :)

Travor napisał/a:
Kolejne odpowiedzi Darcjana na listy mojego (pozornie?) przekabaconego na ideę zjednoczenia arethyńczyka były piękne :D
Mhm, nie widziałeś miny Darcjana, otrzymującego kolejny list, świadczący o tym, że jego główny agent nie ogarną priorytetów polityki miasta.... :P :roll:

Travor napisał/a:
ja nie czułem tego ucisku. Zakon Indry w ’07 albo Początku Świata w ’09 były bardziej upierdliwe
Cóż, myślę, że to nie przeciwnik zmienił swoją naturę...

Travor napisał/a:
milicja Itharos powinna być bardziej upierdliwa w pokazywaniu kto tu rządzi. Jakieś rewizje osobiste, przesłuchania, spytki, wbijanie z buta itd.
Milicja zdeprymowała się z deka koniecznością żałosnego odrywania graczy siłą od kanapek....

Travor napisał/a:
Tak się trafiło że wszyscy oni byli rzeczywiście zainteresowani swoimi celami, przez co wątki polityczne kręciły się także w obozie.
Z tego samego powodu to był jedyny turnus, na którym owe wątki w ogóle istniały :)

Travor napisał/a:
antywergundzkiego sielankowego braterstwa z 2010

Travor napisał/a:
To czego mi brakowało, to czegoś a la Wiec Narodów,

Czy to przypadkiem nie jest z deka sprzeczne?

Travor napisał/a:
Tak trzymać w tej kwestii.
Dzięki, Mistrzu ;)


Travor napisał/a:
Dlatego trochę żałuję że nie doszło do planowanych podobno negocjacji z armią Itharos.
Też żałuję :) Głównie ze względu na planowany finał tychże. Mówię Ci, efekty takie, że serce z piersi się wyrywa ;) Proponuję popytać ludzi z II turnusu :)

Travor napisał/a:
Odgryw

To słowo jest dramatycznie płaskie, zwłaszcza w wydaniu kogoś, kogo stać na bardziej wyrafinowana elokwencję :P

Travor napisał/a:
w ’08 pojawił się Chanat, były specjalne arabskie stroje

Hm, mam wrażenie, że bardzo mocno działa u Ciebie syndrom "stare czasy są zawsze dobre, bo są stare i dobre".
Specjalne chanackie stroje to były pasy prześcieradeł, wiązane jako turbany, oraz tuniki indyjskie - notabene w dużej mierze te same, które obecnie imitowały ofirskie jedwabie.
Odnoszę wrażenie, że różnica leży tu w innej kwestii - Twoich oczekiwaniach, ustawionych na wizję, jaką sobie przyjąłeś. A przyjąłeś sobie, że zobaczysz Rzym w pełnej krasie, armię w loricach i możnowładców w togach. I zignorowałeś moje tłumaczenia, że Ofir to nie Rzym, tylko Bizancjum. Na spokojnie, jak przestawisz sobie ten wskaźnik, nadal tak będą Cię razić te stroje?
Jak Tryntyjczycy? Czyli jak, w skórzniach...? Miałam wrażenie, że nie po to tarmosiłam na sobie 15 kg sprzętu, żeby wyglądać jak Tryntyjczyk. Wydawało mi się, że to jednak były kolczugi plus naramienniki. Niestety, na wyposażenie 12 osób w rzymskie zbroje rzeczywiście nie mamy funduszy.

Cytat:
Ale przez całą fabułę w Ofirze, nie przewinęła się ani jedna postać której strój byłby kurcze bezpośrednio wzorowany na antyku.
Do oczekiwań opartych na nieporozumieniu dorzucę jeszcze powszechną u graczy niechęć do obserwacji :] Tak z głupia frant - a jak była ubrana pani mer Silberbergu na Gabonitum....?

Travor napisał/a:
Szkoda tylko trochę, że skoro dla nich stworzono całkowicie nowe komplety, nie byli oni motywem który zainteresował graczy. A szkoda, bo to mogła być naprawdę fajna rzecz, to ostatnie polowanie kymerów.
Taaaak. Też żałujemy.




Travor napisał/a:
Nowy system OG brzmiał i w sumie nadal brzmi w teorii bardzo dobrze.
Bynajmniej. Bo wystartował z jakimś gigantycznym nieporozumieniem w parze... Ale o tym zaraz.

Travor napisał/a:
Czuć było jak cholera, czy akcja jest czy nie jest gotowa, bo w przeciwieństwie do poprzedniego zespołu OG, który to zręcznie maskował, tu po prostu wjeżdżało się na trybie cwaniaka który nam udowadniał jakimi jesteśmy idiotami że gdzieś chcemy leźć. A obsuwy, jak odnosiłem wrażenie, zdarzały się nie raz i nie dwa razy. Ustalaliśmy na naradach gdzie mamy iść i byliśmy gotowi po czym przed prawie co drugą akcją, nawet jeśli była zapowiedziana na wcześniej, siedzieliśmy na dupach i czekaliśmy na zbawiciela czyt. OG. Wielokrotnie organizowałem narady które w gruncie rzeczy były zbędne, ale by po prostu utrzymać klimat, bo ludzie jakoś tak działali, że siedząc pomiędzy domkami to była jakaś klimatyczna katastrofa, ale w karczmie to jednak fabuła trwa. Przy okazji wszelkie tematy były wałkowane z każdej strony.

Ano właśnie, nie po oczach, proszę.
Czytając ten akapit mam wrażenie, że piszesz o zupełnie innym obozie, niż ten z pierwszego akapitu. Skoro akcje długo trwały i było ich dużo, to kiedy u licha był czas na te wielogodzinne przestoje...?
Dawno nie byłeś, najwyraźniej, na 1 turnusie. Kto jak kto, ale Ty powinieneś wiedzieć, że jeśli akcji nie ma, to OG jej nie wyczaruje i on jak raz jest tej sytuacji najmniej winny. O ile w ogóle ktoś jest winny. Przesunięcia w czasie wyjścia to cecha charakterystyczna 1 turnusu, i wiesz co - właśnie dlatego jest on 1 turnusem, czyli tym dla początkujących, którym to w większości nie przeszkadza oraz którzy trzykrotnie dłużej wszystko rozkminiają lub też z rozkoszą oddadzą się treningowi zamiast marudzeniu. Dla takich jak Ty weteranów przeznaczamy zwykle 2 turnus, gdzie system jest dograny, poprawki wprowadzone, a czasy wymierzone. jednak w tym roku weterani postanowili pojechać zbiorowo na ten właśnie turnus. Co mamy w związku z tym na to powiedzieć? Że zapraszam do kadry, obejrzeć, jak to wygląda z drugiej strony? Byłeś już w kadrze, powinieneś to wiedzieć. Dlatego sory, w tym kontekście ten element krytyki uważam za grubo nie fair.


Travor napisał/a:
ustawiliśmy się w rzędzie na schodach do furtki czekając na BN’a. Tak, czekając, byłem drugą osobą na przedzie i staliśmy przed furtką. Nieruchomo. Nie wchodziliśmy na górę, nie wyszliśmy poza furtkę, nie dotykaliśmy furtki. Bo, mówiąc krótko, nie wypuściłbym nikogo poza teren obozu od tak, znam zasady.
Fantastycznie, że gwarantujesz to swoim osobistym słowem i że znasz zasady. A teraz zechciej zadać sobie trud i wyobraź to sobie oczami będącego na dole OG, który nie dawał sygnału do wyjścia, nie widzi, czy i ile osób jest już za furtką, kto stoi na przedzie i czego akurat dotyka lub nie oraz kogo i gdzie by nie wypuścił. Zapadał zmrok, jak zauważyłeś. Miło mi i dziękuję za docenienie mnie w roli OG, ale ja bym was spompowała tak samo za samowolne wystartowanie do wyjścia po zmroku.



Ok, odpuszczając nieco mój zirytowany ton (który jest sporo mniej zirytowany, niż kiedy czytałam to pierwszy raz ;) ) przejdę do części "to może się wytłumaczymy..." - przykro mi, że tak wam dały się we znaki zjawiska pierwszoturnusowe. Tym bardziej przykro, im więcej waszych chłodnych opinii słyszę i czytam. Ale nawet zakładając nasze idealne przygotowanie z idealną ilością osób, po prostu za pierwszym razem nie da się utrafić idealnie w czas. A nie jesteśmy idealni, nasz sprzęt nie jest idealny, a do tego, czego macie prawo nie wiedzieć, Silber 2012 odbył się psim swędem, bo po 2011 odeszła większość stałej kadry obozów. Kadry mieliśmy łącznie ze mną 6 osób. Na zeszłorocznych . I wiem, że nic Wam to nie mówi, ani tym bardziej do niczego nie zobowiązuje, ale zanim przypiszecie nam olewatorstwo i bycie "nie do ludzi", zważcie, że każdy tegoroczny OG był jednocześnie szefem działu, a niektórzy nawet kilku. To nie był wybuch nagłej i długo tłumionej niechęci do naszych weteranów, tylko po prostu zwykła niemożność rozdwojenia się.
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 07-08-2012, 21:40   

Sephion napisał/a:
. Co prawda, pozwolę sobie wytknąć, wydawał mi się zrealizowany nieco słabiej niż w 2010. Nie do końca wiem co jest powodem, być może to że właściwie trzymała nas tam tylko nasza dobra wola i sumienie, może to, iż zbieranie sprzymierzeńców było wykonane odrobinę zbyt szybko i łatwo (rozmowa z Lisem, niewiele musieliśmy obiecać żeby zdobyć sobie partyzanckie wsparcie bandytów), także brakowało mi czegoś w rodzaju wiecu narodów, czy chociaż wspólnego planowania starcia. Dodatkowo jakoś nie było czuć tej presji czasu.
Gdybyś wiedział, co jest powodem, byłoby łatwiej odpowiadać :) W obu przypadkach postaci trzymała dobra wola, z małymi wyjątkami tak właśnie jest zwykle :)
Co do bandytów, mam wrażenie, że nie są ci znane wszystkie niuanse i przyczyny owego poparcia :)
Presji czasu rzeczywiście nie miało być. Raczej efekt pociągnięcia za sznurek, który ściągnął kowadło. Kowadło leciało kilka dni.

Sephion napisał/a:
Serdeczne pozdrowienia dla osoby (Indi?)która zawiadywała odpowiedziami na listy
:) Napuszczenie Was na siebie nie było aż tak trudne :) Zwykle trudniej jest was skłonić do sojuszy ;)

Sephion napisał/a:
Spodziewałem się że wątek 'tej, której krzyki słyszy Zamek na Wysokiej Skale' (czy jak to tam szło) zostanie rozwinięty, ba, usiłowałem to nawet połączyć z dziewczynką z podziemi Szpicgóry :D . Brakowało mi też odrobinę postaci szefa z tatuażem, bardzo ciekawa i robiąca wrażenie, chętnie zobaczyłbym Hoda w tej roli jeszcze z raz.
No wiesz, w sąsiednim temacie niektórzy napisali, że wszystkie wątki już rozwiązane.... ;)

Sephion napisał/a:
I specjalna perełka - akcja organizowana typowo przez graczy
Sporo się traci, nie będąc OG ;)

Sephion napisał/a:
Przydałby się także gdyby akcja z wyjściem incognito do świątyni miała miejsce.
Miała :)

Cytat:
Zapomniałbym, na odchodnym muszę wszystkim obozowiczom coś polecić - mam wrażenie że wiem czym inspirowała się kadra tworząc jedno z akcesoriów które stały się osią fabuły - http://www.youtube.com/watch?v=XzBRBmlKSxY
Załatwiłeś kadrze długie 15 minut wariackiego śmiechu (zwłaszcza Maćkowi, twórcy działka ;) ) :D Dzięki ;)
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 07-08-2012, 21:40   

The124C41 napisał/a:
Również żałuję tego jednoznacznego* przedstawienia Izofiela.
The124C41 napisał/a:
* Narzekania typu "wcale nie był jednoznaczny, to wy zamiast negocjować go zaatakowaliście i byliście tak nastawieni" bardzo mile widziane.
Rozczaruję Cię, Natalio. Był jednoznaczny. Rok 2011 trwale wyleczył nas z zapędów do dawania graczom wyboru strony konfliktu :) W przypadku Izofiela można było wzdychać z sentymentem do "ostatniej iskry" i żałować, że tak mocno uderzył się w głowę, kiedy upadał... Ale tak, panoszenie się Izofiela oznaczało w najlepszym razie niekontrolowane liczne pożary.... :P

The124C41 napisał/a:
Politycznie, spodobało mi się widoczne zróżnicowanie miast Ofiru. Kiedy pierwszy raz robiłam postać na obóz, miałam problemy z widywaniem różnic, więc ostatecznie wybrałam to które miało najładniejszą nazwę. Teraz jednak każdy ma swój osobny temat przewodni, i inny klimat, i taki chociażby Messyńczyk był Messyńczykiem, nie tylko Ofirczykiem.
To prosta konsekwencja grania w danym miejscu :) Przecież to działa analogicznie jak przybliżenie rysunku do oczu. Z daleka widać tylko grube kontury, a z bliska... Wiesz, jak fantastyczne intrygi mogą się rozgrywać między dzielnicami Birki? Albo w jednorodnym lesie Terali...? ;) ;)


The124C41 napisał/a:
OG zapewniali, że zawsze będzie ktoś w karczmie z którym można pójść na akcję,
Sekretna Księga 2012, odsłona pierwsza (i najpoważniejsza). Czy możecie przybliżyć, kto i kiedy coś takiego powiedział? Żebym mu mogła za to nakopać...
The124C41 napisał/a:
moja magini aż się paliła aby wejść na kręgu i wziąć go na klatę
Na 2 turnusie jeden taki też wpadł na ten pomysł... ;) ;) Chyba jest gdzieś nagrane, jak leci.... ;)
Pzdr, Tristan... :D 8-)
Żywiołak ziemi miał tęgi ubaw :D


Tsuna napisał/a:
zabawnie obserwowało się panów "Polityków " kłócących się o coś co mej postaci wydawało się równie ważne jak to czy wypije piwo z kufla drewnianego czy szklanego.
ignorant ;) ;) 8-)

Tsuna napisał/a:
Odgryw
:angry: :angry: :angry: :angry: :angry:
K.W.I.K. napisał/a:
Niestety niektórzy robili to cholera sytuacyjnie, a szczytem była sytuacja z lazaretem na forcie, gdzie leżało się ciężko rannym i słuchało rozmowy duchów o tym, kto kim gra za rok.
Za tą sytuację należy się weteranom parę naprawdę gorzkich słów... ;|

K.W.I.K. napisał/a:
bardzo fajnie się stało w tej ciasnej kazamacie z tarczą
Ale wiesz, ta kazamata ma jakieś 7 x 15 m.... :D

K.W.I.K. napisał/a:
wydarzenia heroiczne nie podobają mi się, a walka z półbogiem ewidentnie się do takich zalicza.
Hm, po pierwsze, wydaje mi się, że heroizm chyba nie zależy od rodzaju przeciwnika... ;) Ale ja się nie znam na fantasy.
A po drugie, to wiecie, że nie sposób was wszystkich usatysfakcjonować.... :roll: :P

K.W.I.K. napisał/a:
Czekanie na BNa, który do nas przyjdzie i łaskawie pójdzie na akcje
No kurde, przecież trzeba było w kantorku skończyć ploteczki, dopić kawkę i skończyć grać w Herosy, dopiero potem ktoś mógłby się ŁASKAWIE do tych graczy pofatygować i wyświadczyć im łaskę pójścia z nimi....

:roll:
Uprzejmie dziękuję w imieniu wszystkich OG za tą jakże uprawnioną ocenę ich pracy.

K.W.I.K. napisał/a:
Ogółem rozumiem, że jest to obóz i w ogóle, dyscyplina. Ale przepompowanie całej ekipy przed wyjściem na epicką akcję troche bardzo ostudziło zapał nas wszystkich.
Dobrze, że ogółem rozumiesz to, co rozumiesz. Ostudzony zapał był niezamierzoną ofiarą tej sytuacji.




Elfik napisał/a:
egoroczna fabuła ciągnęła się powoli, była rozbita na wątki. O ile w zeszłym roku wszystko szło sprawnie i szybko,
:shock: :shock: :shock:
Nie chce mi się jechać po zeszłorocznych cytatach, ale przypomnij sobie zeszłoroczne opinie o obozie. Szczerze przestaję rozumieć... Każda fabuła jest rozbita na wątki. W porównaniu do zeszłorocznej, ta fabuła miała o 60% więcej akcji (35 do 54 w tym roku). POWOLI???
Elfik napisał/a:
W ogóle obozu brakowało mi klimatu buntu przeciw Styrii.

Może dlatego, że Styria tam nie rządziła...?

Elfik napisał/a:
akurat w wiosce leżącej na granicy Styrii i Ofiru (a raczej tego, co z niego zostało).
Ogarnij mapę...

Elfik napisał/a:
No nie czułem zwyczajnie tej izofielowej siły i potęgi :/
TO mocna rozbieżność do wcześniejszych opinii. Ok, to co trzeba by zrobić, żebyś tę izofielową potęgę poczuł?

Elfik napisał/a:
Tak trzymać :)
Dzięki, Mistrzu :P Wiesz, że trzymasz ton... zupełnie jakbyś się wzorował na kimś, kto pisał powyżej...? ;)

Elfik napisał/a:
ofirskich ubrań, które miały być grecko-rzymskie.
Sekretna Księga rządzi. Gdzie, mój drogi Elfiku, napisano, że miały być grecko- rzymskie? Jaki strój na stronie Silberu ilustruje tą nację? Toga...? No chyba nie, lecąc klasykiem :P

Elfik napisał/a:
Z armią Itharos to samo: gdyby nie pawęże, wyglądaliby jak przemytnicy przy skrzynce :/
No psiakrew, to już chyba naprawdę przesada. Przemytnicy, ubrani w koszule z elementami skórzanych zbroi i armia ubrana w kolczugi, stalowe naramienniki, identyczne (czarne ze złotą lamówką, zauważył ktoś? ... :] ) płaszcze i takie same, niebieskie i zielone koszule pod kolczą.... Rzeczywiście, nie do odróżnienia.
Elfik napisał/a:
To, że możemy iść na akcje gdzie chcemy i kiedy chcemy, pod warunkiem, że namówimy na to postać BN'a albo poprosimy o ducha-opiekuna, prowadzącego do danego miejsca.
SŁUCHAM ŻE CO PROSZĘ?????!!!!!!!! Więc tak wygląda wersja, jaką wkręcił sobie 1 turnus, tak? Kto i kiedy wam powiedział, że możecie iść na akcję kiedy i gdzie chcecie????? Jak w ogóle to sobie wyobrażacie, że przygotujemy dowolną akcję (np. ruiny świątyni...?) na dowolny moment, uprzedzeni w dodatku na chwilkę przed wyjściem graczy??? Że zorganizujemy wyprawę na Zamkową i wszystkie atrakcje po drodze dla 2 osób?? Że na dowolne życzenie gracza oddeleguję człowieka z kadry, który zna teren, i przygotuję dla gracza takie miejsce, w jakie on akurat zechce pójść???
Zmiana w systemie OG dotyczyła WYŁĄCZNIE faktu, że zamiast 2 OG, z graczami na akcję wychodziło na zmianę więcej osób. Byliście w terenie z przypadkowym szlachcicem, z karczmarką Bergenią, z poszukiwaczem skarbów, z magiem, z córką lokalnego władyki... Tak, na tym to miało polegać. Nie wiem, w którym miejscu i na jakiej podstawie wysnuliście z tego wniosek, jaki wypisał tu Elfik, a jaki Wy, 1 turnus, raz po raz artykułowaliście w różnych miejscach i z jakiego wyprowadziliście większość skierowanych do OG pretensji. Jeśli w którymś miejscu ktoś z kadry coś wam takiego powiedział to (to znajdę go .... :angry: ) wielkie "przepraszam" za to nieporozumienie. Jednakowoż byłam na wstępie turnusu i pamiętam, co sama mówiłam i co mówił Wam Hodo. I coś tu się chyba nieco pomieszało.






Mam nadzieję, że pozostałe turnusy coś również napiszą i mam nadzieję (taką cichutką ;) ) że nie będzie to aż tak przytłaczające jak to powyżej :) I że może będzie w tym nieco więcej emocji, co nie oznacza braku krytyki. Wbrew pozorom, bo idę o zakład, że w poczciwej prostocie reakcji sporo osób, którym odpowiedziałam, uzna, że się wkurzam o krytykę obozu :)
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Kajetan 


Skąd: Tychy
Wysłany: 07-08-2012, 22:01   

Indiana napisał/a:
Ale wiesz, ta kazamata ma jakieś 7 x 15 m....


No niby tak! Ale jak się jest całą grupą wciśniętą w połowę kazamaty, z czego jej czwartą część zajmują kapłani robiący coś czego i tak nie zrozumiem, to wojacy się cisna w tej malutkiej, pozostawionej dla nich części! :D Ale to i tak plus :)

Indiana napisał/a:
Hm, po pierwsze, wydaje mi się, że heroizm chyba nie zależy od rodzaju przeciwnika... Ale ja się nie znam na fantasy.
A po drugie, to wiecie, że nie sposób was wszystkich usatysfakcjonować....


To było raczej takie moje osobiste odczucie. No bo przecież na Izofiela nie rzucę się z toporem i tarczą, trzeba było poczynić wszystkie przygotowania, rytuały znaleźć te mieczysko(akcje fajne nawiasem mówiąc) Ale ja po prostu nie przepadam za wątkami mistycznymi, więc może stąd moje odczucia do Izofiela :)

Indiana napisał/a:
No kurde, przecież trzeba było w kantorku skończyć ploteczki, dopić kawkę i skończyć grać w Herosy, dopiero potem ktoś mógłby się ŁASKAWIE do tych graczy pofatygować i wyświadczyć im łaskę pójścia z nimi....


Sorry, ja właśnie tak się wtedy czułem, jakby ktoś mi wyświadczał łaskę, że idziemy na akcję.
_________________
WALCZYĆ TRENOWAĆ VILLSVIN HIRD MUSI PANOWAĆ
Ostatnio zmieniony przez Kajetan 07-08-2012, 22:03, w całości zmieniany 3 razy  
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 07-08-2012, 22:04   

Dziękuję, skończyłam paplać ;)

Do kompletu dorzucam identycznych niemal - zbóje i żołnierze Itharos. I gwoli ciekawoski, kilka ciuszków, z czego damski, który ma na sobie Nila, mocno podobny do stroju pani mer z balu na Gabonitum. Szal był ciemnożółty.

I jeszcze link do paru strojów bizantyjskich.
http://www.historiasztuki...-BIZANCJUM.html
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Abel 

Wysłany: 07-08-2012, 22:59   

I jeszcze Hodo jako Samuel Platinus :)
Cytat:
Fantastycznie, że gwarantujesz to swoim osobistym słowem i że znasz zasady. A teraz zechciej zadać sobie trud i wyobraź to sobie oczami będącego na dole OG, który nie dawał sygnału do wyjścia, nie widzi, czy i ile osób jest już za furtką, kto stoi na przedzie i czego akurat dotyka lub nie oraz kogo i gdzie by nie wypuścił. Zapadał zmrok, jak zauważyłeś. Miło mi i dziękuję za docenienie mnie w roli OG, ale ja bym was spompowała tak samo za samowolne wystartowanie do wyjścia po zmroku.


Z tego miejsca dziękuję Ci Indi za tą wypowiedź w imieniu swoim na pewno, a pewnie w imieniu Wampirki też. Travorze, skoro jesteś tak zajebiaszczo odpowiedzialny i przewidujący, to czemu nie przewidziałeś, że wchodzenie na schody jest głupim pomysłem? Bo nie kumam czegoś...
Co do reszty uwago o OG, dzięki wielkie, polecam się na przyszłość :)
 
 
wampirka 


Skąd: Szczecin
Wysłany: 08-08-2012, 00:32   

Placidus, Abluuuu! A nawiązując do sytuacji powyżej, to jak wróciłam z kantorka i zobaczyłam Was już wracających ze schodów, to również doszłam do wniosku, że postanowiliście postawić na swoim czy coś.
I tak wogóle: to stanie pod bramką przyspiesza przygotowanie akcji? Kurde, trzeba to poćwiczyć :D

Co do sekretnej księgi: "I powiedział Ho-do: A w tym roku będziecie musieli znaleźć sobie BN'a, który będzie chciał pójść z wami na akcję". Amen.
Wyszło z tego, co wyszło i jak wyszło.
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 08-08-2012, 01:03   

K.W.I.K. napisał/a:
Sorry, ja właśnie tak się wtedy czułem, jakby ktoś mi wyświadczał łaskę, że idziemy na akcję.
Jakbyś nas od wczoraj znał. Naprawdę nie mam pojęcia, jakim sposobem wykminiliście sobie coś takiego. Bo chyba nie dlatego, że niektóre postaci BN czy OG, zamiast byc słodkie jak króliś w budyniu, są niemiłe i wredne? Bo chyba wiecie, że generalnie to coś jakby gra, nie? Czy też weterani tego nie wiedzą....?
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Kajetan 


Skąd: Tychy
Wysłany: 08-08-2012, 01:35   

Abel napisał/a:
Co do reszty uwago o OG, dzięki wielkie, polecam się na przyszłość

Jeśli chodzi o ogół Ciebie jako OG to raz pojawił się kwas, który był zdaniem graczy duży i również zdaniem graczy niepotrzebny, to było spoko. O postać z ligii chodziło mi o to, że nasza misja nie za bardzo pozwalała nam lubić ludzi z Ligii Kupieckiej. A z magiem, jeśli mnie pamięć nie myli byłem raz czy maksymalnie dwa na akcji, z której 80% to był długi marsz, a 20% walka, dlatego też nie mogłem za bardzo z Tobą pogadać.

Indiana napisał/a:
Bo chyba nie dlatego, że niektóre postaci BN czy OG, zamiast byc słodkie jak króliś w budyniu, są niemiłe i wredne? Bo chyba wiecie, że generalnie to coś jakby gra, nie? Czy też weterani tego nie wiedzą....?


Co do samej sytuacji, wyniknęła z tego, że po prostu długo czekaliśmy na akcję, która miała się odbyć zaraz po zmroku(co też spotęgowało efekt) -> zostaliśmy przepompowani( nie mowię czy słusznie czy nie, stwierdzam fakt) -> frustracja, a przynajmniej dla mnie.


Ok. To jeszcze w takim razie pociągnę trochę dyskusję i dodam parę rzeczy, bo wyszło na to, że jestem takim co tylko narzeka. A jestem też takim, któremu się również podoba.

Odgrywanie postaci przez BNów było jak zwykle na wysokim poziomie. Generalnie świetnie wspominam postać dziewczynki z fortu, Theo, herszta mafii, magistry, bezwzględnych cwaniaczków-żołnierzy wbijających nam na posiłki(o samej idei wjazdów podczas amciania napiszę w innym temacie), Jana i wielu innych, których teraz na poczekaniu nie pamiętam :)
Fajnie mi się walczyło mimo tego, że dużo osób narzekało na magię i odporność. Ja tak jak w zeszłym roku jakoś bardzo tego nie doświadczyłem, a gdy sieknąłem BNa toporem to na chwilę odchodził czy tam się kulił - efekt uzyskany.
Klimat podczas akcji, w które byłem zaangażowany - dzięki za wskrzeszanie Wolfganga akcja, która naprawdę miała wielki klimat, gdy staliśmy tam z tymi pochodniami i słuchaliśmy jak magowie plotą te swoje inkantacje :)
Walki w obozie!
Byłbym zapomniał. Akcja z wjazdem mafii na obóz i ciśnięciem nas pod karczmą, no chyba nic lepszego :) Bardzo miło wspominam tę walkę. Tak samo ataki nocne, które były częste i brak OG podczas alarmów(przynajmniej większości), gdzie gracze sami musieli się organizować.

Jeszcze jedyne co dodam, to skomentuję ogólne zamieszanie w sprawie akcji z Kymerami. Ja jako ten drugi z K.W.I.Ków, który nie poszedłem na akcje dodam coś na swoją obronę.
Jak najbardziej rozumiem kadrę, która tworząc tę akcję się natrudziła, bo gdy usłyszałem o rozmachu z jakim była przygotowana - to okej, świetnie.
Ale. Po pierwsze - dla niektórych postaci mało co znaczyła wizyta u Kymerów, którzy bądź co bądź mało mnie w tym momencie obchodzili. No bo w końcu mam na głowie 500 żołnierzy i Izofiela. Iluś tam Kymerów w tą czy w tamtą to w porównaniu z tym co nas czeka błahostka, a dodatkowo poszedl na tą akcje A'hin, który był w to najbardziej zaangażowany - czyli o nastwienie naszej grupy do Kymerów byłem jako-tako spokojny. To tak z tych fabularnych usprawiedliwień.
Drugim argumentem, który pewnie zostanie odebrany jako śmiech, a nie argument - no bo w końcu obóz, trzeba chodzić na akcje! Jest fakt, że byłem cholernie utyrany i ciężko przedstawiała mi się wizja wychodzenia na akcję o tej porze i spania w lesie. Tak wiem zaraz dostanę w twarz, że inni też byli zmęczeni, a jakoś poszli, że to obóz. Ja nie czułem się w ogóle na siłach, sorry. To tak na moją obronę :)
_________________
WALCZYĆ TRENOWAĆ VILLSVIN HIRD MUSI PANOWAĆ
Ostatnio zmieniony przez Kajetan 08-08-2012, 01:40, w całości zmieniany 3 razy  
 
 
Bryn 


Wysłany: 08-08-2012, 01:43   

Czytając twój post, Indiana (-o?), zgadzam się z tobą tam, gdzie mnie cytowałaś. Czytając sobie swój post teraz, mam "O" zamiast ust :P Przyznam, że jak tamto pisałem, to nie specjalnie mi się chciało to pisać, ale stwierdziłem, że już to trzeba napisać :P Masz rację, wzorowałem się na kimś tam powyżej, ale tylko w kwestii szablonu (odgryw, mistycyzm, takie tam) :> No dobra, i tego "tak trzymać", nawet tego nie chciało mi się ruszać. Chciałem zaznaczyć, w tamtym poście, że obóz wypadł na duży plus, ale chyba mi coś, nie wyszło :D No, i napisałem bez emocji, patrz na fragmenty "nie chcę misie" :3
To zacznę jakoś poukładanie może...

Cytat:
Nie chce mi się jechać po zeszłorocznych cytatach, ale przypomnij sobie zeszłoroczne opinie o obozie. Szczerze przestaję rozumieć... Każda fabuła jest rozbita na wątki. W porównaniu do zeszłorocznej, ta fabuła miała o 60% więcej akcji (35 do 54 w tym roku). POWOLI???


Hmm, bardziej chodziło mi o to, że t tamtym roku wszystkie akcje (albo może to ja mam chorą pamięć) to były akcje Tiar'iel, Komes i Ulundo, które (znowu, może pamięć już nie ta, co za młodu :P ) wiązały się z sobą fabularnie. W tym roku doszły akcje "odszukajcie skrzynkę", "rozwiążcie problemy z mafią" itp. Takie mam wrażenie przynajmniej.

Cytat:
Może dlatego, że Styria tam nie rządziła...?


Ogarnąłem mapę i wiem tyle, że byliśmy przy na granicy wpływów Tavar. Może to ja jestem w błędzie, ale to nie znaczy, że tam jest Styria? Tavar kontroluje już 2 państwa?

Cytat:
Ogarnij mapę...

Dobra, z tym Ofirem przyznaję rację, coś mi się pomyliło.

Cytat:
TO mocna rozbieżność do wcześniejszych opinii. Ok, to co trzeba by zrobić, żebyś tę izofielową potęgę poczuł?


Wiem, że rozbieżność. To nie jest kadry wina, bo nie musiałem brać udziału w tym rytuale, a wtedy bym widział potęgę i moc Izofiela, ale jak siedziałem w tej kazamacie na ziemi, oddzielony od Izofiela żywym murem i drąc japę, miałem wrażenie, że coś dziwnie łatwo to poszło. Zazdroszczę, że reszta mogła to zobaczyć, bo ja nie miałem jak zwyczajnie :/ Chyba pan Izofiel musiałby zabić Trawiusza i przebić się przez mur, wtedy bym miał troszkę poczuć moc Izofiela, który pewnie spaliłby mnie na miejscu.

Cytat:
Dzięki, Mistrzu Wiesz, że trzymasz ton... zupełnie jakbyś się wzorował na kimś, kto pisał powyżej...?

Pacz pierwszy akapit.

Cytat:
Sekretna Księga rządzi. Gdzie, mój drogi Elfiku, napisano, że miały być grecko- rzymskie? Jaki strój na stronie Silberu ilustruje tą nację? Toga...? No chyba nie, lecąc klasykiem


Moje osobiste urojenia. Weszło mi do głowy, że Rzym, powinno zostać na chwilę, a zostało na dłużej :P

Cytat:
No psiakrew, to już chyba naprawdę przesada. Przemytnicy, ubrani w koszule z elementami skórzanych zbroi i armia ubrana w kolczugi, stalowe naramienniki, identyczne (czarne ze złotą lamówką, zauważył ktoś? ... :] ) płaszcze i takie same, niebieskie i zielone koszule pod kolczą.... Rzeczywiście, nie do odróżnienia.


Ja widziałem tylko ciebie w kolczudze i ze stalowymi (chyba) naramiennikami, ale może oczy też nie te... :P Może resztę przysłaniały tak te pawęże, ale ja widziałem Quartiesa i Abla w skórzanych kamizelkach, tyle że z tymi pawężami, odpornymi na magię prawie tak, jak przedramiona Horacego-ulundo :P

Cytat:
SŁUCHAM ŻE CO PROSZĘ?????!!!!!!!! Więc tak wygląda wersja, jaką wkręcił sobie 1 turnus, tak? Kto i kiedy wam powiedział, że możecie iść na akcję kiedy i gdzie chcecie????? Jak w ogóle to sobie wyobrażacie, że przygotujemy dowolną akcję (np. ruiny świątyni...?) na dowolny moment, uprzedzeni w dodatku na chwilkę przed wyjściem graczy??? Że zorganizujemy wyprawę na Zamkową i wszystkie atrakcje po drodze dla 2 osób?? Że na dowolne życzenie gracza oddeleguję człowieka z kadry, który zna teren, i przygotuję dla gracza takie miejsce, w jakie on akurat zechce pójść???
Zmiana w systemie OG dotyczyła WYŁĄCZNIE faktu, że zamiast 2 OG, z graczami na akcję wychodziło na zmianę więcej osób. Byliście w terenie z przypadkowym szlachcicem, z karczmarką Bergenią, z poszukiwaczem skarbów, z magiem, z córką lokalnego władyki... Tak, na tym to miało polegać. Nie wiem, w którym miejscu i na jakiej podstawie wysnuliście z tego wniosek, jaki wypisał tu Elfik, a jaki Wy, 1 turnus, raz po raz artykułowaliście w różnych miejscach i z jakiego wyprowadziliście większość skierowanych do OG pretensji. Jeśli w którymś miejscu ktoś z kadry coś wam takiego powiedział to (to znajdę go .... ) wielkie "przepraszam" za to nieporozumienie. Jednakowoż byłam na wstępie turnusu i pamiętam, co sama mówiłam i co mówił Wam Hodo. I coś tu się chyba nieco pomieszało.


Ok, napisałem głupotę. Chodziło mi o coś zupełnie innego, czyli o to, że BN'a musimy poprosić, żeby z nami poszedł na akcję. Albo poprosić o ducha-opiekuna (np. ciebie), żeby nas zaprowadził do tej świątyni. I chyba tylko ja tak myślałem, a nie turnus 1. Tylko mnie nie bij :P A tak na serio, to przepraszam, źle się wyraziłem. No.

No to żeby nie było, to może poprawię mój post w tym.
Główne rzeczy, które mi się nie podobały:
- czekanie na BN'a, aż (nie łaskawie, domyślam się, że to nie super ważny boss czy oblężenie waszego miasta zmusiło was, żeby nie przychodzić przez godzinę. Co jak co, ale oblężenie w Herosach tyle nie zajmuje :P ) przyjdzie. Może ja zapomniałem zeszłoroczny pierwszy turnus, ale jakoś tego nie powiązałem pierwszeństwa turnusu z technicznymi kłopotami.
- długie czekanie na akcje, patrz wyżej.

Plusy:
-cała reszta w sumie :P Największe to walki magiczne, które były naprawdę klimatyczne (pozdrowienia, Horacy :>) i akcje jak ta najdłuższa, z żywiołakami czy ratowanie przez bicie osób budujących wieże.
Chyba tyle z mojej strony. Puff, chyba chociaż trochę poprawiłem tamto coś.

Edit: zapomniałbym, o 3 minusie :3 Gracze, którzy podczas alarmu nie wstawali, tylko spali mówiąc, "nie chcę misie, nie wstanę" itp. :angry: :angry: :angry: To było zdecydowanie najgorsze według mnie.
_________________
2011 i 2012 - Tirianus Taeleth, kapłan bitewny Silvy
2013 - Emrys, syn Drogowita z Wojniłłów Karanowic, witeź / Małgorzata
2014 - Cadan a.k.a. Kaban/Shazam/Conan - laryjski psionik
2015 - Brynjolf Gunnarson Sliabh Ard
Ostatnio zmieniony przez Bryn 08-08-2012, 01:53, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Abel 

Wysłany: 08-08-2012, 01:53   

Cytat:
Jeśli chodzi o ogół Ciebie jako OG to raz pojawił się kwas, który był zdaniem graczy duży i również zdaniem graczy niepotrzebny, to było spoko. O postać z ligii chodziło mi o to, że nasza misja nie za bardzo pozwalała nam lubić ludzi z Ligii Kupieckiej. A z magiem, jeśli mnie pamięć nie myli byłem raz czy maksymalnie dwa na akcji, z której 80% to był długi marsz, a 20% walka, dlatego też nie mogłem za bardzo z Tobą pogadać.


Mi nie chodzi o postaci, które nie ukrywam, były robione na szybko i gorąco. I szczerze mówię, że świetne ani wspaniałe nie były, ale jeżeli się podobały, to miło mi. Chodzi mi o rzekomo wielką zbrodnię spompowania całej grupy, której śmiałem się dopuścić, ale żadne z Was nie pomyślała jak to wygląda z drugiej strony. I to tyle w temacie.
 
 
Bryn 


Wysłany: 08-08-2012, 01:56   

Co do kymerów to na swoją obronę powiem, że to ja byłem tym jednym z nielicznych, którzy poszli na akcję i od kiedy okazało się, ze to nie daleko i tak mało osób chcę iść, zdecydowało się pójść. Nie zmienia to faktu, że kiedy Illima jako szaman zaczął gadać o kymerach i Eliasie, to ja (chyba to widziałaś, Indi?) musiałem uważać, żeby nie zasnąć na miejscu, co byłoby wobec tego pana szamana co najmniej niemiłe :p

Edit: A co do OG, to rozmawiałem i z Wampirką, i z Ablem na akcjach (z Ablem raczej niefabularnie, kiedy wracaliśmy z najdłuższej akcji. Ech, te halucynacje :D )
_________________
2011 i 2012 - Tirianus Taeleth, kapłan bitewny Silvy
2013 - Emrys, syn Drogowita z Wojniłłów Karanowic, witeź / Małgorzata
2014 - Cadan a.k.a. Kaban/Shazam/Conan - laryjski psionik
2015 - Brynjolf Gunnarson Sliabh Ard
Ostatnio zmieniony przez Bryn 08-08-2012, 02:01, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 08-08-2012, 01:59   

K.W.I.K. napisał/a:
wyszło na to, że jestem takim co tylko narzeka. A jestem też takim, któremu się również podoba.
Hm, obruszając się za jakieś tam sformułowania niekoniecznie zamierzałam uzyskać efekt "no to teraz trzy cztery chwalimy!" ;) Ale w sumie podoba mi się ;) Będę na Was częściej burczeć ;)

K.W.I.K. napisał/a:
Co do samej sytuacji, wyniknęła z tego, że po prostu długo czekaliśmy na akcję, która miała się odbyć zaraz po zmroku(co też spotęgowało efekt) -> zostaliśmy przepompowani( nie mowię czy słusznie czy nie, stwierdzam fakt) -> frustracja, a przynajmniej dla mnie.
Ta frustracja jest jasna - znaczy, ta z powodu opóźnienia akcji. Ale pomyśl, naprawdę wpadło Ci do głowy, że przesuwamy akcję na później, bo nam się nie chce/robimy łachę/pijemy kawkę/plotkujemy? Nosz kurde, serio?? Już nie mówiąc o tym, że jakoś tam może niektórzy z Was, weteranów, znają nas troszkę osobiście, to z pewnością niektórzy z Was, weteranów, znają świetnie realia zaplecza i powinni wiedziec, że jak przesuwamy, to dlatego, że wyżej rzyci nie podskoczy. A akurat na tej akcji szły w ruch efekty specjalne, których naprawdę nie można robić w pośpiechu, bo grozi zrobieniem sobie krzywdy.
Ok, być może bardziej doświadczony OG wymyśliłby coś na poczekaniu, zesłałby ze trzy objawienia, ze dwa ataki opętania, zemdlałby efektownie czy coś. Ok, można było - być może, bo mnie tam nie było - zrobić to lepiej.
Ale rozwiązaniem na sytuację chyba nie jest robienie efektu "to my wychodzimy, z OG czy bez".

K.W.I.K. napisał/a:
dużo osób narzekało na magię i odporność.
Właśnie! ;) Podobno jestem odporna na czary!!! :angry: Wrau! To człowiek już nie wie, w jakiej pozie ma padać, żeby się nie powtarzać z monotonii, a oni "nie reaguje" ;) ;)


K.W.I.K. napisał/a:
Walki w obozie!
Żebyście się (cześć, Noxis... ;) ) jeszcze tak w tym obozie nie darli... ;) ;)
Walki w obozie są bardzo si, dla kadry również, bo ma blisko... ;) :D Ograniczenia są oczywiste - nadmiar hałasu po 22 może zaowocować w końcu wizytą panów w mundurkach, bynajmniej nie itaryjskich ;) Ale na razie jakoś poszło ;)

K.W.I.K. napisał/a:
dla niektórych postaci mało co znaczyła wizyta u Kymerów, którzy bądź co bądź mało mnie w tym momencie obchodzili. No bo w końcu mam na głowie 500 żołnierzy i Izofiela. Iluś tam Kymerów w tą czy w tamtą to w porównaniu z tym co nas czeka błahostka

Ech. Ujmę to tak - znowu usiłujecie kombinować, zamiast po prostu działać. Kymerowie cię mało obchodzili, bo żołnierze i Izofiel? To co powiesz na to, że ratunek z oblężenia był wynikiem owej wizyty (powinien być wynikiem rytuału pogrzebowego, którego nie było, ale uznaliśmy, że jednak tym razem nie zabijemy wszystkich graczy w finale... :roll: ), a uzyskany w nagrodę artefakt miał być istotną pomocą przeciw Izofielowi.
Następnym razem jednak Was zabijemy... :angry:
;)

K.W.I.K. napisał/a:
byłem cholernie utyrany i ciężko przedstawiała mi się wizja wychodzenia na akcję o tej porze i spania w lesie.
I to szczerze mówiąc ma więcej sensu, niż to pierwsze ;)
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 08-08-2012, 02:27   

Elfik napisał/a:
Hmm, bardziej chodziło mi o to, że t tamtym roku wszystkie akcje (albo może to ja mam chorą pamięć) to były akcje Tiar'iel, Komes i Ulundo, które (znowu, może pamięć już nie ta, co za młodu :P ) wiązały się z sobą fabularnie. W tym roku doszły akcje "odszukajcie skrzynkę", "rozwiążcie problemy z mafią" itp. Takie mam wrażenie przynajmniej.
No dobra. W sumie zgodziłabym się, że tamta fabuła była nieco bardziej zwarta. W tej fabule od biedy wszystkie wątki zbiegały się w stwierdzeniu "Obrońcie Srebrnogórze" przed dwoma wielkimi zagrożeniami. Z tym, że tutaj teren był bardziej otwarty, a u elfów przytłaczające podporządkowanie jednej sprawie od razu wszystko definiowało przez pryzmat Tavar. Ta fabuła na pewno dała nam więcej możliwości dla misji indywidualnych (przeklinanych co chwila ;) ;) )

Elfik napisał/a:
e byliśmy przy na granicy wpływów Tavar. Może to ja jestem w błędzie, ale to nie znaczy, że tam jest Styria? Tavar kontroluje już 2 państwa?

Musimy to ostro prostować, bo nie tylko ty popełniasz to uproszczenie.
Tavar, u licha, to bogini. Wstąpiła na niebiosa i dołączyła do rządzących tam bogów (jak to przebiegło, wiedzą tylko bogowie. I Fabularna ;) ) Jej wpływy na ziemi mogą się przejawiać głównie religijnie.
Styria jest państwem, tworem polityczno-społecznym. Armia Styrii (nie armia Tavar!) przejechała przez Ofir, ale wycofała się stamtąd. W międzyczasie hołd złożyły Styrii Itharos i Korathia, pomijając odmienne okoliczności, są one obecnie państwami podporządkowanymi w jakiś sposób (nie podaliśmy nawet, w jaki konkretnie), ale osobnymi, nie są Styrią.
W Itharos, w zamian kultu upadłego Izosa, silnie rozwija się kult Tavar oraz Indry. Itharos zajęło teren Messyny. Styria wspiera Itharos militarnie. Wspiera, nie wyręcza. Styria, nie Tavar.

To tak w skrócie.

Cytat:
Chyba pan Izofiel musiałby zabić Trawiusza i przebić się przez mur, wtedy bym miał troszkę poczuć moc Izofiela, który pewnie spaliłby mnie na miejscu.
Pomyślimy o tym następnym razem ;) :D

Elfik napisał/a:
Ja widziałem tylko ciebie w kolczudze i ze stalowymi (chyba) naramiennikami, ale może oczy też nie te... :P Może resztę przysłaniały tak te pawęże, ale ja widziałem Quartiesa i Abla w skórzanych kamizelkach, tyle że z tymi pawężami, odpornymi na magię prawie tak, jak przedramiona Horacego-ulundo :P
Owszem, stalowymi :) I Maćka oraz Rowka w kolczych już nie widziałeś? ;) I Illimy? To mam w nosie, następnym razem idę w skórach :P ;)
No tak, niektórzy byli w skórach, bo aż tyle kolczych nie mamy. No ale jednak bez przesady, porównanie przesadziłeś o milę świetlną.
Przy czym morał z tego jest taki, że wrażenie robi tylko pełna unifikacja ciucha - koloru, kroju. To, że pół armii jest opancerzone po zęby, nie ma znaczenia, bo kolcze nie są identyczne, a drugie pół ma co innego.
Co jest z tą magią? To kto w końcu był odporny...?

Elfik napisał/a:
czyli o to, że BN'a musimy poprosić, żeby z nami poszedł na akcję. Albo poprosić o ducha-opiekuna (np. ciebie), żeby nas zaprowadził do tej świątyni. I chyba tylko ja tak myślałem, a nie turnus 1. Tylko mnie nie bij :P A tak na serio, to przepraszam, źle się wyraziłem. No.

Oj wyluzuj, bić Cię będę dopiero na następnym obozie ;) ;)
No i właśnie, ale to chyba gigantyczna różnica, nie? Możecie poprosić, co nie znaczy, że z Wami pójdzie. Jasne, w tej sytuacji wychodzi krzywo, bo w realu poszlibyście sami. Przy czym, gdybyśmy wiedzieli, że i tak się zgubicie w krzakach, to byśmy Was puścili wcześniej ;) ;) (gdybyśmy Was puścili wcześniej, to pewnie prawem Murphiego doszlibyście jak po sznurku ;) )
Gdybyś tylko Ty stawiał taką tezę, uznałabym, że się przesłyszałeś i nie ma problemu. Ale to nieporozumienie urosło do jakichś rozmiarów ogromnych już na turnusie i wyszło z tego mnóstwo paskudztwa, bo z jednej strony Wy, wkręciwszy sobie ten motyw, oczekiwaliście czarów z mleka, a z drugiej, problemy techniczne 1 turnusu robiły ciężką przepaść względem Waszych oczekiwań. I wyszła kicha.

Elfik napisał/a:
Może ja zapomniałem zeszłoroczny pierwszy turnus
No pacz, a ja pamiętam dokładnie bliźniaczą akcję z zeszłego roku, kiedy z Offem kombinowaliśmy jak dzicy (bo też jak głupi rzuciliśmy hasło "po zmroku", musimy się w końcu tego oduczyć....), a jak w końcu zabrakło pomysłów, to skończyliśmy na prostym "nie możemy teraz iść! Bo nie. Bo .... Puszcza." Nie zarzuciliście nam wtedy (chyba), że Wam robimy łachę...
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 08-08-2012, 02:47   

Elfik napisał/a:
Co do kymerów to na swoją obronę powiem, że to ja byłem tym jednym z nielicznych, którzy poszli na akcję i od kiedy okazało się, ze to nie daleko i tak mało osób chcę iść, zdecydowało się pójść. Nie zmienia to faktu, że kiedy Illima jako szaman zaczął gadać o kymerach i Eliasie, to ja (chyba to widziałaś, Indi?) musiałem uważać, żeby nie zasnąć na miejscu, co byłoby wobec tego pana szamana co najmniej niemiłe :p
No wiem, wiem :)Aczkolwiek, ponieważ szaman też zasypiał, była istotna szansa, że by nie zauważył ;) Co więcej, ja też zasypiałam ;) Więc nie, nie widziałam :D
Za to widziałam entuzjazm, jak rano (rano! jest jasno, przespaliśmy się, całe pół godziny!!) zobaczyliście zwiad Itharos.
- Ej, ktoś tam jest!
- Eeeee.... Noooo...
- Jacyś ludzie, chyba zbrojni, patrzcie! Już kiedyś widziałam te mundury!
- Eeeeee, noooo. To co, mamy tam zejść i gadać z nimiiiiii....?

Tja ;)
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Abel 

Wysłany: 08-08-2012, 02:49   

Cytat:
Ja widziałem tylko ciebie w kolczudze i ze stalowymi (chyba) naramiennikami, ale może oczy też nie te... Może resztę przysłaniały tak te pawęże, ale ja widziałem Quartiesa i Abla w skórzanych kamizelkach, tyle że z tymi pawężami, odpornymi na magię prawie tak, jak przedramiona Horacego-ulundo

Skoro tak się rozdrabniasz: Odporność na magię dawały tylko pawęże, kiedy szliśmy bez nich to byliśmy ubijalni.
 
 
Sephion 
Isshkata


Skąd: Szczecin
Wysłany: 08-08-2012, 02:53   

Kurcze, akurat mi na przykład ta odporność na magię pasowała, chyba jestem osamotniony. W walce z magistrą chociażby, kiedy wycofywaliście się pod wiatę, a nasze zaklęcia, ku zawodowi magów, zbaczały jakoś z toru, to nie odebrałem tego jako, bo ja wiem, robienia mi na złość, tylko właśnie motywację. Bo mnie motywuje to, że walczę z przygotowanymi wojownikami, wyposażonymi w magię, alchemię, dobrze uzbrojonymi i, tak, własnie tak, odpornymi na czary. Ale rozumiem że prosty wojak nie zrozumie jakie to przykre kiedy ktoś pochłania jego "podwójną wybuchową wzmocnioną kulę ognia"
_________________
2010 - Sephion Da Tirelli, kupiec bez towaru.
2012 - Sephion Da Tirelli, szpieg o słabym sercu.
2013 - Symeon Melachrinos, psionik zwany czasem pajacem.
2014 - Symeon Melachrinos, specjalista
2015 - Siegwald dar Barenstark, potomek sześciu rodów
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 08-08-2012, 02:57   

Sephion napisał/a:
"podwójną wybuchową wzmocnioną kulę ognia"
To do mnie ten przytyk...? :D :D :D
To była szybka improwiza :) Nawet nie za bardzo przemyślana na bazie mechaniki, ale nie pozbawiona logiki. Po prostu taka reakcja wydała mi się lepsza niż żadna, a nijak nie miałam opcji paść w tym momencie (bo byście nawiali, a miałam was związać bitką). Wiem, Akinori strzelił focha, trudno, no :) Na pocieszenie Akinoriego pozostaje tylko, że to naprawdę nie była dla mnie dobra noc... ;)

Własnie, a'propos... Bo tak bym zapytała, co u licha zrobiliście z kryształem, żywiołem ziemi...??? Bo tak jakby nie wrócił do mnie... :P A tęsknię za nim :P
;)
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Bryn 


Wysłany: 08-08-2012, 03:11   

To magowie na rytuale nie wrzucili tych esencji do tej dziury pośrodku...? :D
_________________
2011 i 2012 - Tirianus Taeleth, kapłan bitewny Silvy
2013 - Emrys, syn Drogowita z Wojniłłów Karanowic, witeź / Małgorzata
2014 - Cadan a.k.a. Kaban/Shazam/Conan - laryjski psionik
2015 - Brynjolf Gunnarson Sliabh Ard
 
 
Illima 
Dyrektor Instytutu Alchemii

Skąd: Wrocław
Wysłany: 08-08-2012, 03:15   

Cytat:
Hmm, bardziej chodziło mi o to, że t tamtym roku wszystkie akcje (albo może to ja mam chorą pamięć) to były akcje Tiar'iel, Komes i Ulundo, które (znowu, może pamięć już nie ta, co za młodu ) wiązały się z sobą fabularnie. W tym roku doszły akcje "odszukajcie skrzynkę", "rozwiążcie problemy z mafią" itp. Takie mam wrażenie przynajmniej.
Ja się na fantasy nie znam ale uważam, że luźne akcje są bardzo na plus dla obozu.

Tak jak na plus zaliczam, że pewna akcja odbyła się przy cmentarzu ;)
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 08-08-2012, 03:15   

Elfik napisał/a:
To magowie na rytuale nie wrzucili tych esencji do tej dziury pośrodku...? :D
@#$%&$^*&(&^%$#@$%^&*%(%$#@!!!!! mać..... :angry: :angry: :angry: :angry:
;)
W rytuale jasno stało, że NIE!!! Sam by się rzucił, jeden z drugim, to by było prościej :P
(jeden w sumie próbował ;) )

A tak serio, to w dziurze ich nie było. ;)
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
The124C41 
No good deed goes unpunished


Skąd: Outer Heaven
Wysłany: 08-08-2012, 03:29   

Więc po pierwsze. Nie jestem telepatą, więc mogę, i na pewno będę, się mylić. Nie jest moim zamiarem wyzłośliwianie się, obrażanie kogokolwiek czy wprowadzanie w błąd. Moim zamiarem jest jedynie przedstawienie w możliwie uprzejmy sposób mojego poglądu. Jak wszyscy w tym temacie, nie jestem wszechwiedząca, więc możliwe jest że moja ocena sytuacji zupełnie odbiega od prawdy. Niemniej jednak, podczas czytania doszłam do pewnych wniosków, które się różnią od przedstawionych tu opinii. Mam nadzieję, że ich udostępnienie doprowadzi nie do dalszego niezrozumienia, lecz do załagodzenia sprawy.

A więc, po pierwsze. Droga Indiano, przynajmniej w moim wypadku, obóz wywołał emocji. I ja nie chcę mówić za nikogo, ani przytaczać wyrwanych fragmentów z kontekstu, więc z góry przepraszam wszystkich zacytowanych za użycie ich wypowiedzi, ale...

Cytat:
Miecz Żywiołów był zarąbisty Jak tylko go zobaczyłem to wiedziałem że muuuuszę położyć na nim łapy Świecił!

Cytat:
W momencie kiedy Illima na nią naparł i dało się słyszeć trzaski niemal zobaczyłem tą zasłonę. 100% immersji.

Cytat:
Najlepiej czuło się, że to 'wielki, potężny, szalony anioł, miotający ogniem', kiedy zwiad szedł do kapłanów Izosa

To w moim odczuciu właśnie udowadnia, że te emocje były.

Next. Wreszcie coś przy czym intuicyjnie najbardziej rozumiem OG :) Mianowicie "toporne wątki" na które gracze narzekają vs "niuansowane wątki" których gracze nie rozumieją. Viewers Are Geniuses vs Viewers Are Morons. Niestety, nie jestem w stanie tutaj zasugerować rozwiązania. Nie ma złotego środka. Nie istnieje idealna równowaga między niuansami a dosłownością. Część graczy zawsze będzie narzekać że jest zbyt toporne, a część nie zrozumie całej fabuły.
(Owa "część" nie oznacza iluśtam ustalonych graczy, jedynie hipotetyczny fragment całości bez ustalonych tożsamości)

Cytat:
Travor napisał/a:
Kolejne odpowiedzi Darcjana na listy mojego (pozornie?) przekabaconego na ideę zjednoczenia arethyńczyka były piękne
Mhm, nie widziałeś miny Darcjana, otrzymującego kolejny list, świadczący o tym, że jego główny agent nie ogarną priorytetów polityki miasta....


<żart> fsagdyggRAGE nie pozwolę! :D Jak tak można! Toż to czyste... AGENT NIE OGARNĄŁ! AGENCI NIE OGARNĄ! Biedny, biedny zmaltretowany język <tuli>
I biedny, biedny zmaltretowany Sephion. Fff, Darcjan myśli że on lepiej ogarnia priorytety bo jest kratistosem? Wydaje mi się że Arethyna bardziej potrzebuje fajnego sojusznika niż lania od Samnijczyków. Ale zawsze mogę się mylić, nie jestem szaleńcem w koronie </żart>

Cytat:
Milicja zdeprymowała się z deka koniecznością żałosnego odrywania graczy siłą od kanapek....


No tak, znowu nie mogę mówić za wszystkie stoły, ale niestety mogę przyznać, że zdarzało mi się stykać z osobami dla których priorytetem było nie larpowanie, a skończenie kanapki. Biedna milicja. Niemniej jednak, ja dość miło wspominam akcje posiłkowe.

Teraz w sprawie sprzeczności

Cytat:
Travor napisał/a:
antywergundzkiego sielankowego braterstwa z 2010

Travor napisał/a:
To czego mi brakowało, to czegoś a la Wiec Narodów,

Czy to przypadkiem nie jest z deka sprzeczne?


Raczej nie. Wiec zwaśnionych stronnictw co się nawzajem przekrzykują i zaklinają na wszystko co święte, że nigdy nie zawrą przymierza z tymi parszywcami z <wstawdowolnykraj/miastotutaj>, też mógłby być ciekawy.

Cytat:
Czytając ten akapit mam wrażenie, że piszesz o zupełnie innym obozie, niż ten z pierwszego akapitu. Skoro akcje długo trwały i było ich dużo, to kiedy u licha był czas na te wielogodzinne przestoje...?


Ja w tym również nie widzę żadnych sprzeczności. Zdarzały się dni przepakowane akcją, chociażby jak dzień trzeci w którym było i wyjście do Eliasa, i po niewolników, i bitwa u magistry, i Gabonitum, i może coś jeszcze co przegapiłam z racji spania. I bywały również spokojniejsze dni z jednym chociażby wyjściem, które zdarzały się nieco później.

Cytat:
Travor napisał/a:
Odgryw

To słowo jest dramatycznie płaskie, zwłaszcza w wydaniu kogoś, kogo stać na bardziej wyrafinowana elokwencję


<żart> Indiano, z tobą trzeba jak z Sephim... <wdech> "Prastara sztuka wzywania prawdziwego "ja" postaci, wzywania jej ducha, by przejął gracza, by za niego przemawiał, by prowadził jego dłoń, jego język, jego serce". Lepiej? ;) </żart>

Następny problem, jak widzę, to problem komunikacyjny. Gracze mieli jawnie inne wizje czy informacje, od kadry, z których wynikało mylne wrażenie na temat strojów ofirskich czy też natury nowego systemu. Nie mogę i w tym wypadku podać złotego rozwiązania. Do takich rzeczy zawsze będzie dochodzić. Jedyna porada jakiej mogę udzielić, to aby zrozumieć sedno sprawy, i przestać obwiniać graczy za to że mieli inne wizje/informacje a kadrę za ich niespełnienie.

Cytat:
Tak z głupia frant - a jak była ubrana pani mer Silberbergu na Gabonitum....?


<żart> Wierzę, że fragment mojej dyskusji z Angeliką jest tutaj stosowny do sytuacji...
[21/07/2012 21:20:35] The124C41: Żałuję, że nie poszłam na wampiry. Wtedy to bym mogła zobaczyć Indianę i wampirkę w ładnych ubraniach
[21/07/2012 21:20:49] Angelika: były w ładnych na imprezie
[21/07/2012 21:23:42] The124C41: Gabonitum? Byłam, ale było, kurna, ciemno ;/
</żart>
Wyżej przytoczony fragment nie ma zamiaru implikować, że inne ubrania nie były ładne ;>

Cytat:
żałować, że tak mocno uderzył się w głowę, kiedy upadał


Ale w znaczeniu Izofiel kiedy upadał po śmierci Izosa, czy Illima kiedy padł odgrywając (o ile padł, detali walki z Izofielem nie znam)?

Cytat:
Albo w jednorodnym lesie Terali...?


<żart> Ta, kurde, intrygi typu "a kto mi ukradł moją maciorę?". Nie przesadzajmy, z Liryzją to się zgodzę, ale dzikusów nie możemy posądzać o zdolność snucia intryg... </żart>

Cytat:

K.W.I.K. napisał/a:
Niestety niektórzy robili to cholera sytuacyjnie, a szczytem była sytuacja z lazaretem na forcie, gdzie leżało się ciężko rannym i słuchało rozmowy duchów o tym, kto kim gra za rok.
Za tą sytuację należy się weteranom parę naprawdę gorzkich słów...


W 2010 tak samo było w lazarecie. Jeden (+ Noxxis później) leżał i odgrywał (względnie spał), grupa zebrała się w kącie i gadała, Tsuna łaził i gryzł... Obawiam się że to już po prostu atmosfera lazaretu i fakt, że zabici niewiele mają do roboty.

Cytat:
K.W.I.K. napisał/a:
wydarzenia heroiczne nie podobają mi się, a walka z półbogiem ewidentnie się do takich zalicza.
Hm, po pierwsze, wydaje mi się, że heroizm chyba nie zależy od rodzaju przeciwnika... Ale ja się nie znam na fantasy.


Myślę, że tutaj chodzi o termin który nwnvault nazywa "scope", zaś panowie z Masterminda "warstwą". Jest warstwa gry, "tu i teraz", ma znaczenie dla niewielkiego fragment, jak te Samnijki co raz się pojawiły i słuch o nich zaginął. Jest warstwa lokalna, jak zbóje Hoda, co może i terroryzują Srebrnogórze, ale nie mają większych wpływów. Jest warstwa globalna, na kraj/świat/planetę, którą tutaj reprezentowały owe pentekostie. I jest wreszcie warstwa epicka, dotycząca spraw bogów i samej osnowy rzeczywistości, do której można zaliczyć Izofiela.

Ale squee, jaka śliczna Ofirka z Nili! Niluuuś...

Cytat:
Sephion napisał/a:
"podwójną wybuchową wzmocnioną kulę ognia"
To do mnie ten przytyk...?


<żart> Nie wiem czy to miał być przytyk, ale źródła ofirsko-styryjskiego szpiega podsuwają mi taką drobną perełkę "A Indiana to zjadła podwójną wybuchową wzmocnioną kulę ognia! Co ona je na śniadanie!" </żart>
Obawiam się, że przedawkowanie odporności na magię na obu stronach może się skończyć ping pongiem zamiast walki http://www.youtube.com/watch?v=ywsYXLWHmCI Seriously. Za dużo odporności tylko psuje zabawę.

Cytat:
@#$%&$^*&(&^%$#@$%^&*%(%$#@!!!!! mać...


<tuli> Już, już. Powiedz skąd wzięłaś żywioł, to odkupię, bo odkąd Sephion mnie przyjął na syna, mam więcej pieniędzy niż włosów na ciele :P

Cytat:
Sam by się rzucił, jeden z drugim, to by było prościej
(jeden w sumie próbował )


... Archias?

Aby zakończyć mój przydługawy post, pragnę przypomnieć trzecie prawo Newtona: "Każdej akcji towarzyszy reakcja równa co do wartości i kierunku lecz przeciwnie zwrócona". Więc proszę, pamiętajcie aby wasze wartości były w miarę uprzejme i pozbawione świństw, aby nie nakręcać problemów. Dziękuję za uwagę
_________________
Obóz 2010 + epilog 2010 - Alexander Verlaine Marlowe, szpieg ofirski
Epilog 2011 - Calatin de Vere, niziołczy uczony
Obóz 2012 - Caius Katsulas/Alexander Verlaine Marlowe, szpieg ofirski na usługach Proroka

There's only one way for a professional soldier to die. That's from the last bullet of the last battle of the last war.
 
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 08-08-2012, 03:58   

The124C41 napisał/a:
Więc po pierwsze. Nie jestem telepatą, więc mogę, i na pewno będę, się mylić. Nie jest moim zamiarem wyzłośliwianie się, obrażanie kogokolwiek czy wprowadzanie w błąd. Moim zamiarem jest jedynie przedstawienie w możliwie uprzejmy sposób mojego poglądu. Jak wszyscy w tym temacie, nie jestem wszechwiedząca, więc możliwe jest że moja ocena sytuacji zupełnie odbiega od prawdy. Niemniej jednak, podczas czytania doszłam do pewnych wniosków, które się różnią od przedstawionych tu opinii. Mam nadzieję, że ich udostępnienie doprowadzi nie do dalszego niezrozumienia, lecz do załagodzenia sprawy.
Zakładam optymistycznie, że każdy tutaj mógłby poprzedzić swój post tym sformułowaniem, a nie czyni tego tylko dlatego, że byłoby to zbyt powtarzalne ;)

Jedynym poważnie niemiłym dla nas akcentem było owo "łaskawie" w stosunku do OG, szczególnie rażące, kiedy się było tam i wtedy i widziało wszystkich zasuwających na poziomie lamperii, aby akcja spóźniła się o 2 godziny, a nie o 5.
Pozostałe kwestie są po prostu zestawione z wersją drugiej strony. Nie zamierzam nikogo zagryzać, ale też i zgadzać się nie muszę.

The124C41 napisał/a:
To w moim odczuciu właśnie udowadnia, że te emocje były.
Również zakładam, że były, ale dla mnie po iluś latach czytania tych poobozowych wrażeń te wpisy wydały się straszliwe chłodne, wyliczone i zgryźliwe niczym recenzja znudzonego życiem krytyka. Może jest tak, jak napisał elfik - tak wyszło, bo zmęczenie, bo przypadek etc. Nie wiem.

The124C41 napisał/a:
Część graczy zawsze będzie narzekać że jest zbyt toporne, a część nie zrozumie całej fabuły.
Z tym owszem, pogodziliśmy się. Jednak obóz ze swojej natury ciąży jednak w tą drugą stronę, nie przestając jednak narzekać wraz z tą pierwszą :) Wątki, które graczom umykają (wszystkim), są bardziej kłopotliwe, niż te "toporne", obóz to nie książka, która niezrozumiana wyląduje na półce i tyle. To funkcjonuje na zasadzie łańcucha przyczynowo-skutkowego.
Więc staramy się i będziemy to robić, aby wątki były raczej klarowne niż eteryczno-niuansowe.

The124C41 napisał/a:
Wiec zwaśnionych stronnictw co się nawzajem przekrzykują i zaklinają na wszystko co święte, że nigdy nie zawrą przymierza z tymi parszywcami z <wstawdowolnykraj/miastotutaj>, też mógłby być ciekawy.
Na Wiecu byli też Wergundowie oraz jeden taki, co wpadł do dziury i potem zaklinał, że przymierza nie będzie. Bynajmniej na nic, co święte. Więc w końcu to było ok czy do kitu? Przymierze antywergundzkie, które ostatecznie uratowało Wergundię? To było takie płaskie i sielankowe?
A tutaj? Któż, na litość boską, bronił zrobić takiego wiecu? Niektórzy nawet mieli to w misji i byliśmy w sumie na to przygotowani.

The124C41 napisał/a:
Zdarzały się dni przepakowane akcją, chociażby jak dzień trzeci w którym było i wyjście do Eliasa, i po niewolników, i bitwa u magistry, i Gabonitum, i może coś jeszcze co przegapiłam z racji spania. I bywały również spokojniejsze dni z jednym chociażby wyjściem, które zdarzały się nieco później.
Tak, wiemy, taki nawet był plan. Wysiłek-odpoczynek-wysiłek-odpoczynek. Obsunięcia w akcjach były, było ich, o ile pamiętam, około 5. Tych z winy zaplecza. Jakim cudem rzutują wrażeniem na pozostałe 49 akcji...?

The124C41 napisał/a:
Gracze mieli jawnie inne wizje czy informacje, od kadry, z których wynikało mylne wrażenie na temat strojów ofirskich czy też natury nowego systemu.
Nazywamy to zwykle Sekretną Księgą. I jest to zjawisko normalne. Z tym, że w tym roku wpisy z księgi najwyraźniej spowodowały dużo żalu do kadry, w dużej mierze nieuzasadnionego. A ja mam w zwyczaju tłumaczyć się za moją kadrę :)

The124C41 napisał/a:
<żart> Wierzę, że fragment mojej dyskusji z Angeliką jest tutaj stosowny do sytuacji...
[21/07/2012 21:20:35] The124C41: Żałuję, że nie poszłam na wampiry. Wtedy to bym mogła zobaczyć Indianę i wampirkę w ładnych ubraniach
[21/07/2012 21:20:49] Angelika: były w ładnych na imprezie
[21/07/2012 21:23:42] The124C41: Gabonitum? Byłam, ale było, kurna, ciemno ;/
</żart>

Ech :) Żałuj i tak, na akcji wampirskiej miałyśmy jeszcze kły ;)

The124C41 napisał/a:
Ale w znaczeniu Izofiel kiedy upadał po śmierci Izosa, czy Illima kiedy padł odgrywając
.... :D :D To pierwsze ;)

The124C41 napisał/a:
Obawiam się że to już po prostu atmosfera lazaretu i fakt, że zabici niewiele mają do roboty.
Obawiam się, że muszę stanowczo zaprzeczyć. To zachowanie miało miejsce tylko na Waszym turnusie, pomimo równie dużej ilości zabitych na 2 i cięzko rannych na 3 turnusie.

The124C41 napisał/a:
Myślę, że tutaj chodzi o termin który nwnvault nazywa "scope", zaś panowie z Masterminda "warstwą". Jest warstwa gry, "tu i teraz", ma znaczenie dla niewielkiego fragment, jak te Samnijki co raz się pojawiły i słuch o nich zaginął. Jest warstwa lokalna, jak zbóje Hoda, co może i terroryzują Srebrnogórze, ale nie mają większych wpływów. Jest warstwa globalna, na kraj/świat/planetę, którą tutaj reprezentowały owe pentekostie. I jest wreszcie warstwa epicka, dotycząca spraw bogów i samej osnowy rzeczywistości, do której można zaliczyć Izofiela.
Jak mówiłam, nie znam się na fantasy :) Ale z tego, co napisał KWIK, należałoby raczej wywnioskować, że de gustibus non disputandum.
Est. :P

I pOntekostie! ;)

The124C41 napisał/a:
przedawkowanie odporności na magię na obu stronach może się skończyć ping pongiem zamiast walki
Może. Ale taka sytuacja nie ma tu miejsca. Ma miejsce duzo niedomówień w kwestii systemu magicznego oraz przepaści między rzeczywistą proporcją mocy gracza-maga względem BNa a wyobrażeniem gracza-maga o proporcji własnej mocy do mocy BNa.

The124C41 napisał/a:
Powiedz skąd wzięłaś żywioł, to odkupię, bo odkąd Sephion mnie przyjął na syna, mam więcej pieniędzy niż włosów na ciele :P
Dzięki piękne, alem po pierwsze już odkupiła, a po drugie nie o odkupienie chodzi bynajmniej.

The124C41 napisał/a:
Archias?
Pomyliłam imiona? Przepraszam.

The124C41 napisał/a:
Więc proszę, pamiętajcie aby wasze wartości były w miarę uprzejme i pozbawione świństw, aby nie nakręcać problemów.
Myślę, że wbrew pozorom nie ma tu aż tylu problemów, które można by nakręcać :) Damy radę je przedyskutować i się nie pogryźć, naprawdę :)
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,08 sekundy. Zapytań do SQL: 10