Karczma pod Silberbergiem Strona Główna Karczma pod Silberbergiem
Witamy na nowym-starym forum dla larpowiczów Silberbergu :)

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Streszczenie wydarzeń z Przystani
Autor Wiadomość
Owizor 
miewał złe sny o ogórkach...


Skąd: Kraków
Wysłany: 07-10-2014, 01:35   Streszczenie wydarzeń z Przystani

Jak to zwykle bywa w takich sytuacjach, nie sposób opisać wszystko obiektywnie, dlatego napiszę tu tylko streszczenie z mojej perspektywy ;) Pełniejsze opowiadanie zapewne powstanie (o ile wiem kilka osób planuje pisać - to dobrze, połączy się to na koniec w jedną, zgrabną, wielowątkową całość :D ), a na razie tutaj napiszę w telegraficznym skrócie poczynania mej grupy... W połowie dnia plącze mi się nieco kolejność zdarzeń - niechaj ktoś poprawi, bo nie jestem pewien co było po czym...


Jak powszechnie wiadomo, w Vekowarze zabito ważnego wergundzkiego dyplomatę. Śledztwo stanęło w martwym punkcie, jednakże prowadząca negocjacje ulundka khorani'Azriya doznała wizji, w wyniku której nabrała przekonania, iż morderca przebywa w forcie Przystań. Sformowała w tajemnicy barwną, wielonarodową grupę, której przedstawiciele ruszyli do owej osady uzbrojeni w garść poszlak i worek domysłów...
W drodze do fortu grupa przypadkiem zboczyła z trasy by natknąć się na leżącą na poboczu nieprzytomną kobietę. Ocuciwszy ją okazało się, iż jest to Gerda - jedna ze strażniczek z Przystani, której oddział wybiło "coś przypominającego trochę tubylca". Dalszy marsz doprowadził nas do odchodzącej od głównej drogi ścieżki w którą oddział Gerdy miał się udać - tam po paru krokach dostrzegliśmy świeczki stojące pod różnymi dziwnymi znakami, a po kilku kolejnych usłyszeliśmy czyjś świszczący głos... jako że w grupie było kilka osób mających niegdyś nieprzyjemność odwiedzić jaskinię Starych Bogów, szybko zorientowaliśmy się, że oto nadciąga jeden z ich przedstawicieli. Odwróciliśmy się na pięcie i... cóż... wycofaliśmy się w zorganizowanym pośpiechu na z góry ustalone, odległe pozycje ;)
Dalszy marsz przyniósł nam spotkanie z rodzinką elfów podziemnych. Transportowali oni jeńca który zdążył się nam przedstawić jako "kapitan Leclerc". Zamierzali go oddać pod sąd za zbezczeszczenie jakiejś kapliczki, ale tunele okazały się wielce walące się... Poszli w swoją drogę a my w swoją - czyli do tyłu, bo usłyszeliśmy jakieś huki i postanowiliśmy sprawdzić co to.
Po dość długim czasie maszerowania w ciemności dogoniły nas poznane już elfy - jak się okazało, droga do ich tunelu to była ta sama droga w której usłyszeliśmy Starego Boga. Ów spuścił im niemały mojmir i oznajmił, że Starzy Bogowie odzyskują moc i powoli się przebudzają. Smutne, pobite elfy przyłączyły się do nas - wszak w kupie bezpieczniej.
Chwilę potem zastaliśmy istotę, która wedle Gerdy rozgromiła jej oddział - zakapturzony, najwyraźniej rozkładający się osobnik atakujący tubylczą obsydianową kosą. Nie mogąc go zabić, wycofaliśmy się, wysłuchując jego chrapliwych jęków iż składanie ofiar z ludzkiej krwi zmniejsza mu ból jaki zafundowali mu Starzy Bogowie.
Po wycofaniu się, dotarliśmy do fortu Przystań. Na miejscu dowodzący stacjonującą tam Strażą Pogranicza oficer Imram załatwił nam kwatery. Poza Strażą na miejscu byli też jacyś rzekomi "uchodźcy" których wcześniej opętało coś co również prawdopodobnie było Starymi Bogami (oczywiście od razu niemal wszyscy się domyślili, że to Imperium - byli zbyt zbrojni by być "jakimiś tam uchodźcami" i było tam zaskakująco dużo ofirczyków).
Nim wszyscy poszli spać, obóz odwiedziła również grupa orków. Zaskoczeni strażnicy wpuścili ich, ale cały czas patrzyli dość krzywo na owych dziwnych gości. Wśród brązowoskórych było zresztą też kilka nie-orków, przyjętych do plemienia za ładny uśmiech - to oni przede wszystkim poświadczyli, że orkowie nie są tu by plądrować, palić, łupić i zjadać elfy...
Kolejnym nocnym gościem był nasz znajomy z obsydianową kosą. Mając przewagę liczebną i terenową, osaczyliśmy go i wyciągnęliśmy informacje, że ciąży na nim klątwa Starych Bogów. Szamańsko-druidzki rytuał pomógł nieszczęśnikowi ostatecznie pożegnać ten świat. W ostatnich chwilach poinstruował nas, gdzie znaleźć jaskinię Starych Bogów, po czym umarł z cichym "dziękuję". Ustawiono warty i wszyscy poszli spać.

Obudziliśmy się, ku powszechnemu zaskoczeniu, na śniadanie. Nieniepokojeni żadnymi gośćmi posililiśmy się i zaczęli planować kolejny ruch. Położenie jaskini Starych Bogów w zasadzie nas nie obchodziło - nie mieliśmy wszak nic co można by było w związku z jej istnieniem przedsięwziąć. Zamiast tego skupiliśmy się na naszym głównym zadaniu: poszukiwaniu mordercy. Jako że jedną z poszlak był biały kwiatek w ustach denata, zacząłem wypytywać ludzi, czy aby w okolicy nie rosną białe kwiatki (pierwotnie dla kochanki, później, zorientowawszy się że mamcia i Emilia patrzą na fakt zdradzania narzeczonej dość negatywnie, przerzuciłem się na zbieranie kwiatków dla Angeli). Nikt nic nie wiedział... Przynajmniej z Reshim mogłem się trochę poukładać o pomoc na wypadek konieczności ucieczki...
W międzyczasie przyszła grupka uchodźców z osady badawczej. Nietrudno było domyślić się, że pracują dla Sapientii, jednakże nie mieli ani żadnych niecnych zamiarów ani tym bardziej niewiele wiedzieli o białych kwiatkach.
Tropy się pokończyły, sprawa stanęła w martwym punkcie. Ale właśnie w tej chwili Elidis poskarżył się, że go głowa boli. A ponadto chwilę wcześniej widziano elfy podziemne kroczące krokiem Różowej Pantery między domkami. Szybko wyszło na jaw, że to one przeszukały umysł jaśnie oświeconego elfa. Wniosek 1 - te elfy coś knują. Wniosek 2 - może ich jeniec będzie wiedział coś więcej... Akurat nadarzyła się okazja, bo oto kapitan Leclerc został wyprowadzony do toalety przez pojedynczego elfa (którego po chwili zastąpiła Leite).
Oczywiście na hasło "kilka osób idzie na górę by nie wzbudzić podejrzeń" ruszyła cała armia, a ja z Deftem i Agatką musieliśmy stać na dole i przekonywać elfy podziemne, że to wieczorny gulasz okazał się być stworzony z myślą o nieludziach i teraz ludzie szturmują toalety :roll:
Cała ta śmierdząca na kilometr akcja skończyła się tym, że Leclerc został uwolniony (po przy okazji zamieszania zaszantażowano Elfgara że ma go puścić).
No i właśnie tu zaczyna mi się plątać kolejność... Bardzo proszę o sprostowanie potem ;>
Jak się okazało, Leclerc ukrył <nieopodal Pohrynia> kartki z zapiskami "jak obudzić Starych Bogów i sprawić, by były miłe dla budzącego" i to między innymi o nie chcieli go przesłuchiwać elfy podziemne. Ruszyła ekspedycja, jednakże na miejscu Leclerc wmówił wszystkim, iż ktoś zabrał kartki z kryjówki. Niepocieszona grupa wróciła do osady. Jedynie Imperium dowiedziało się, gdzie tak naprawdę są owe karteczki - Leclerc bowiem był agentem Castorów, a Imperium przez cały czas było przy akcji obecne... W drodze powrotnej Ilva i Imram gdzieś się zapodziali.
Nie minęło dużo czasu od powrotu, jak oboje zostali znalezieni nieprzytomni przed bramą fortu, leżący przed świeżo wymalowanym znakiem Starych Bogów. Ilva zaraz po ocuceniu przekazała w transie wiadomość od Tavar, którą wyraźnie niepokoił brak postępów w dochodzeniu oraz właśnie sprawa Starych Bogów.
Dostawszy ową wiadomość, postanowiliśmy przyspieszyć dochodzenie i zagrać w otwarte karty: uzyskawszy zgodę i siłę zbrojną Straży Pogranicza, ustawiliśmy wszystkie obecne panie w rządku i po kolei (w kolejności od najbardziej podejrzanej) poiliśmy miksturką prawdomówności. Budząca najwięcej podejrzeń Gerda okazała się niewinna. Kolejne panie odpadały, odpadały... aż tu nagle Emilia, z niewinnym głosikiem odpowiada, że to ona zamordowała wergundzkiego dyplomatę :shock: Kilka szybkich testów: nie kłamie, rzeczywiście go zabiła.
Otóż jak się okazało, Emilię coś opętało (te rymy :mrgreen: ) i to owe coś nakazało jej zabić Eryka dar Dakatarah. Znaki szczególne: koń i białe kwiatki... czyżby Samnia? Poprosiliśmy będącego w naszym oddziale sekretarza Morta, by odprawił rytuał, który pomógłby namierzyć zabójcę... Równolegle do rytuału ktoś zauważył, że Reshi jest w posiadaniu jakichś dziwnych karteczek. Zbrojna grupa ruszyła do Reshiego (w toalecie, a jakże! :mrgreen: ) by z nim porozmawiać co on tak właściwie knuje. W odpowiedzi Reshi wypił jakąś miksturkę i umarł.
Zobaczywszy martwego wujka Emilia, która właśnie była w trakcie rytuału sprawdzającego kto ją wtedy opętał, spróbowała wybiec z kręgu. No więc też padła nieprzytomna. Równocześnie Szarłat odprawiał jakiś swój rytuał szamański... i też zemdlał. Zrobiło się wesoło. Na szczęście sytuacja szybko została opanowana. Wnioski: Emilię opętał jakiś niespotykanie potężny Samnijczyk, Reshion posiadał karteczki Leclerca ale umarł i czort jeden wie co się z nimi stało, a Szarłat też coś knuł robiąc ten swój rytuał ale orków nie sposób było wypytać co ich człowiek zrobił...
Krótko po całym zajściu zauważono, iż orkowie gdzieś wyruszają. Szybko ruszono ich tropem... By wpaść na Szamankę Tubylców. Jak się okazało, owa Szamanka zaczęła się układać z orkami, iż jeśli one obudzą Starych Bogów i ich udobruchają tak, by zaczęły być przyjazne dla Tubylców, wówczas tubylcy pozwolą orkom zamieszkać wśród nich. Podobną propozycję złożyła międzynarodowej grupie Ilvy, oferując w zamian informacje o szamanie który opętał Emilię, jednakże w odpowiedzi usłyszała tylko (oczywiście ubrane w ładniejsze słowa) "spadaj stąd, drugi raz nas nie naciągniesz". I tak powiedziała na tyle dużo, że nasza grupa dowiedziała się niemal wszystkiego na temat Władcy Koni - szamana który stał się duchem i nawiązał kontakt z tubylcami, po czym opętał Emilię...
Po powrocie do osady, Primrose próbowała namówić Petrę i Octavia-Argana by przehandlowali pieczęć do laryjskiej kuźni Ahi-tere-reinga. O cóż chodziło z ową pieczęcią? Otóż po wydarzeniach w osadzie Krevaina ów laryjski artefakt wylądował w rękach Petry Lecorde. Ta trzymała pieczęć w tajemnicy aż do momentu, gdy elfy podziemne, wielce pożądające owej pieczęci, nie zaczęły się domyślać, iż ją posiada. Wówczas ta, jakoś tak między wyprawą na Pohryń a przesłuchaniami, poleciała do Octavia i poinformowała go o istnieniu pieczęci, prosząc o ochronę. Ów, zorientowawszy się w sytuacji, chciał pierwotnie sprzedać pieczęć krasnoludom w zamian za udostępnienie ich podziemnych ciuchci ( :D ) dla transportu towarów. Teraz okazało się, że o pieczęci wie już też mamcia. Tak więc pojawiła się nowa, alternatywna oferta...
Nie zdążono jednak podjąć żadnej decyzji. Do układającej się trójki podkradły się elfy podziemne, które używszy zaklęć psionicznych wykradły artefakt i wymazały pamięć. Gdy po kilku chwilach cała trójka odzyskała przytomność, nie pamiętała już o czym nawet rozmawiała.
Elfy podziemne nie czekały aż ktokolwiek się zorientuje, co się właściwie stało. Wybiegły z obozu, niosąc za sobą tumany kurzu.
Oczywiście taka ewakuacja wzbudziła podejrzenia, iż to elfy podziemne są w posiadaniu karteczek do rytuału obudzenia Starych Bogów. Ilva i Imram momentalnie podnieśli alarm i ruszyli w pościg. Dodatkowym sygnałem do alarmu stało się odkrycie Emilii, że ciało Reshiona gdzieś wyparowało, a wśród elfów podziemnych pojawił się jeden nowy, zaskakująco podobny do ledwo co zmarłego alchemika... Tak więc grupy dyplomatów i Strażników oraz orkowie byli przekonani, że Reshion przekazał elfom podziemnym kartki Leclerca na temat rytuału obudzenia Starych Bogów.
Elfy szybko wyprowadziły pościg w pole... Ale od czego są szamani? Niekrótki rytuał sprawił, że poznano trasę ucieczki podziemniaków. Pościg zawrócił i ruszył krótszą drogą, wiodącą przez obóz...
Ku zaskoczeniu ścigających elfy, w pościgu nie wzięli udziału Imperialiści. Zamiast się za nimi uganiać, skorzystali oni z faktu iż wszyscy wybiegli i przejęli fort na własność. Wraz z nimi została Primrose i Szarłat, jak się bowiem okazało, oboje również byli agentami Imperium.
Grupa pościgowa jednak się tym nie przejęła. Ważniejsze na chwilę obecną od imperialistów siedzących w forcie były dla nas elfy spierniczające najwyraźniej z Reshionem i kartkami do rytuału. Gonitwa trwała długo i zawierała w sobie, poza bieganiem, wykurzanie elfów z tuneli za pomocą dymów. Ostatecznie elfy zostały dogonione i przyparte do muru (czytaj: do wylotu jaskini którą zadymiliśmy i z której musiały wyjść) przez siły pościgowe. Negocjacje trwały krótko: elfy przyznały się, że zdobyły pieczęć od Primrose (co sprawiło, że Petra i Octavio kompletnie już upewnili się w swych domysłach, że za kradzieżą artefaktu stała hobbitka) jednakże twierdziły, iż nie mają pojęcia o jakich kartkach mowa. Ponadto nie chciały wydać Reshiego grupie, co sprawiło iż wszyscy uznali, że elfy coś kręcą.
Doszło do szybkiego i bezwzględnego ataku. Walka trwała na tyle długo, że tunel zdążył się przewietrzyć i część elfów zdołała uciec. Czterech jednak pozostało ciężko rannych na powierzchni. Wśród nich Reshion, który skłamał, że elfy rzeczywiście mają kartki do rytuału. Mając trzech zakładników próbowano zaszantażować ukrywających się już głęboko w tunelu elfy. Gdy szantaż nie zadziałał, zakładnicy zostali straceni. Ostatni z nich w desperackiej próbie ucieczki ciężko ranił Ilvę, jednakże błyskawiczna akcja ratunkowa ocaliła przywódcę grupy międzynarodowej przed śmiercią.
Grupa, rozczarowana niepowodzeniem, ruszyła z powrotem do fortu, planując atak na przebywających w nim Imperialistów. Ci jednak wyszli powracającym na przeciw mówiąc, że szukali ich po całym lesie i że chętnie przyjmą ich z powrotem do fortu, by na spokojnie wspólnie poszukać kartek do rytuału. Grupa na to przystała - wszak po co bić się będąc zdyszanym po ganianiu za elfami, gdy można bić się po chwili odpoczynku, albo i wcale ;)
Po powrocie do fortu minęło trochę czasu, nim zorientowano się, że Imperialiści gdzieś się ulotnili, a orkowie wprowadzają sztuczny zamęt. Szybko zrozumiano, że przecież Reshion był sojusznikiem grupy Imperium przez większość czasu i że to Imperium jest w posiadaniu karteczek do rytuału, a pościg za elfami podziemnymi był daremny (przynajmniej dla tych, których nie obchodziła kwestia pieczęci :roll: ).
Zorganizowano pospiesznie plan ruszenia w pościg za Imperialistami i pobicia orków. Grupa Ilvy oraz Imrama puściła się biegiem w stronę jaskini Starych Bogów, zostawiając orków w tyle. Orkowie, próbując nadgonić grupę, nie zauważyli, iż ta się zasadziła na nich za zakrętem. Doszło do błyskawicznej egzekucji oddziału brązowoskórych. Ku rozczarowaniu Octavia i Petry wśród nich nie było Primrose i Szarłata - wtedy już wszyscy upewnili się, że ta dwójka zmanipulowała orków by pomagały Imperialistom.
Nie było czasu na dobijanie, grupa Strażniczo-międzynarodowa ruszyła biegiem do jaskini Starych Bogów.
Wejście było wąziutkie, można było wchodzić tylko pojedynczo. Na dole, w jaskini, schodzący desant dostrzegł przez mgłę Imperialistów rozmawiających ze Starymi Bogami. Gdy w jaskini znalazło się już dość dużo osób by stawić im czoła, ruszono w ich stronę.
Jednakże ci przywitali próbującą ich powstrzymać grupę uśmiechem. Pościg przybył za późno. Starzy Bogowie przebudzili się, a Imperium wmówiło im, że za ich dotychczasową niewolę odpowiedzialne są obecne bóstwa północy. Mimo że mieliśmy przewagę w liczbie i uzbrojeniu nad Imperium, nie zaatakowaliśmy, obawiając się wsparcia tychże przez Starych Bogów <choć w sumie teraz to zastanawiam się, czy gdybyśmy się przedstawili Starym Bogom jako ich "lepsi" wyznawcy i obiecali złożyć ofiarę z imperialnej krwi, to czy by nie poszły po popcorn i pozwoliły wygrać lepszym... no ale to już takie dywagacje "co by było gdyby..." :roll: >.
Postanowiliśmy wyjść z jaskini i zawalić ją za pomocą magii Emilii na głowy Imperialistów i awatarów - choćby i z kilkoma wojownikami poświęcającymi się i niepozwalającymi wyjść uwięzionym w środku. W ten sposób przynajmniej nie zostałby nikt żywy wiedzący o uwolnieniu Starych Bogów, a tym samym ci nie mieliby wyznawców i nasi bogowie z łatwością by ich zmietli.
Jednakże ku zaskoczeniu wychodzących, na powierzchni zastała ich... walka :shock: Jak się okazało, pobici orkowie zreorganizowali się, zabrali ze sobą spętanego i zostawionego w osadzie Reshiona, po czym spotkali grupę elfów podziemnych łaknących zemsty za zabitych zakładników i całą tą hordą ruszyli na naszą grupę.
Sytuacja była nieciekawa - wróg miał przewagę w liczbie i pozycji, a do tego zebrał śmiertelne żniwo pierwszym atakiem z zaskoczenia. Sytuacja odwróciła się, gdy wszystkie tarcze znalazły się na powierzchni. Z heroicznym wysiłkiem zdołaliśmy odeprzeć elfów, ba, nawet zaczęliśmy wygrywać tę zdawać by się mogło z góry przegraną bitwę!
Walka jednak przeniosła się nieco dalej od wylotu jaskini, przez co Imperialiści również mogli w spokoju wyjść na powierzchnię. Obie strony przerwały walkę - elfy bo znalazły się w odwrocie, a my, bo na naszych plecach pojawiło się imperium.
Doszło do sytuacji w której trzy strony stały i mierzyły do siebie: Podziemne+Orkowie przeciw Straż+Międzynarodowi przeciw Imperium. Ostatecznie elfy podziemne uznały, że nie interesuje ich co zamierza Imperium, a pragną pomścić braci. Orkowie zaś stwierdzili, że ufają intencjom stojącej wśród Imperialistów Primrose i również ich poprą.
Tak więc reprezentacja państw północy musiała się wycofać, by zachować głowy i nie znaleźć się w otoczeniu.
Elfy podziemne odeszły do swoich jaskiń, zaś orkowie i Imperium udali się do Szamanki Tubylców powiadomić o przebudzeniu Starych Bogów. Szamanka przyjęła wzruszeniem ramion informację, że owi bogowie będą teraz toczyć wojnę z bogami północy. Zawiązał się sojusz Imperialno-Tubylczo-Orkowo-Samnijski (ta Samnia to w sumie nie wiem czemu - wychodzi chyba na to, że Władca Koni działał w poparciu kagana Utherysa). Jako że moc bogów zależy od ilości wyznawców, to aby Starzy Bogowie byli w stanie zaszkodzić innym bogom, powyższe państwa zaczynają wojnę na wyniszczenie z pozostałymi państwami świata...
Tymczasem grupy Imrama i Ilvy powróciły do fortu. Octavio wraz z Petrą, przesiąknięci żądzą zemsty na Primrose, odprawili rytuał kapłańsko-astralny ściągający wieczny smutek i depresję na mamcię. Nie wiadomo jaki skutek to odniosło, gdyż była już wtedy w otoczeniu Szamanki. Tymczasem reszta magów i kapłanów za pomocą rytuału ostrzegła cały panteon o pojawieniu się Starych bogów. Politycy zaś powołali "święte przymierze" (nazwa robocza, padło też kilka innych ładnych nazw) w celu powstrzymania Tubylców i Imperium:
W Styrii wszyscy oficjalni Imperialiści dostają sztyletami po plecach (opcjonalnie są brani na tortury by wydać też tajniaków).
Wergundia i Hetanor zawiązują sojusz ze Styrią i ramię w ramię będą walczyć przeciw sojuszowi wspierającemu Starych Bogów.
Miasto Elidisa otrzymuje akceptację oraz wsparcie Ligii, Styrii i Wergundii, by stać się centrum operacyjnym do prowadzenia działań przeciw tubylcom.
Liga Kupiecka finansuje działania sojuszu.
Po zakończeniu wyjątkowo krótkich obrad zarówno Straż Pogranicza jak i grupa Ilvy opuściła fort Przystań i pomaszerowała do Vekowaru.



Także to była moja perspektywa, przepraszam za wszelkie nieścisłości i niezrozumiałości tekstu ;) Wszędzie gdziekolwiek się mylę, proszę poprawiać. No i przydałoby się też sprawozdanie przedstawicieli innych grup, bo tu jest tylko nasza propaganda ;)
_________________
2013 II turnus - Owizor Rożenek, szpiegujący dla Imperium mag ziemi z Ofiru
2014 II turnus, Epilog - Argan Rożenek, styryjski dezerter podszywający się pod liryzyjskiego możnego Octavia Lecorde

Nelramar - Oberon Williamson, nekromanta-sadysta podszywający się pod elfa // Ohtat'Penatis Idril - elficki dowódca gardzący po równo Wergundią i Styrią
2015 I turnus - ponownie Owizor Rożenek który to nawrócił się, by jako Sędzia Rega Ludmir romansować z pewną elfką [+]
2015 turnus +18 - Archibald dar Bregen, samozwańczy książę o słabej psychice
Ostatnio zmieniony przez Owizor 07-10-2014, 01:37, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
Reshion vol 2 Electric Bo 
To jak, umowa handlowa?


Skąd: Szczecin
Wysłany: 07-10-2014, 03:32   

Może potem napiszę wersje z mojej perspektywy, ale się jeszcze zobaczy. Najpierw chciałbym parę rzeczy uściślić.
Cytat:
Poza Strażą na miejscu byli też jacyś rzekomi "uchodźcy" których wcześniej opętało coś co również prawdopodobnie było Starymi Bogami (oczywiście od razu niemal wszyscy się domyślili, że to Imperium - byli zbyt zbrojni by być "jakimiś tam uchodźcami" i było tam zaskakująco dużo ofirczyków).


To jest wytłumaczenie jest tak naciągane, że aż oczy bolą jak się czyta :I. Uno. Żadni uchodźcy, nie wiem skąd to wzieliście ale jasno dawaliśmi do zrozumienia, że przychodzimy Z Vekowaru, a nie do. Secundo. Zbyt zbrojni, grupa najemników osłaniających swego pracodawcę, arystokratę, tak zbyt zbrojni, przecież 5 wojów to za dużo dla senatora ;) , 2-3 wystarczy, na takich terenach to pewnie jeden był by w sam raz ;) , kompletnie nie podejrzane :) . Tertio "dużo ofirczyków"=imp. Ok terali to rozumiem, ale ofirczyków? To na zasadzie dużo osób z kraju w jakim powstała jakaś organizacja = muszą być z tej organizacji -.-.

Cytat:
.Równolegle do rytuału ktoś zauważył, że Reshi jest w posiadaniu jakichś dziwnych karteczek.Zbrojna grupa ruszyła do Reshiego (w toalecie, a jakże! :mrgreen: ) by z nim porozmawiać co on tak właściwie knuje. W odpowiedzi Reshi wypił jakąś miksturkę i umarł.
Mam nadzieję, że słowo zauważył jest przypadkowe ponieważ nie opuszczałem z kartkami okolicy domuku nr6, tego na samym końcu na łazienkach Porozmawiać znaczy napastować ;) ?. Oraz nie w łazienkach tylko na schodach przy umywalkach, ;) .


Cytat:
wśród elfów podziemnych pojawił się jeden nowy, zaskakująco podobny do ledwo co zmarłego alchemika...
To zdanie fabularnie jest bezsensowne :) . Elf którym się stałem nie był do mnie podobny, w końcu po to był eliksir, aby wyglądać i brzmieć jak ktoś kim się nie jest. Nie mówię, że mieliście nie wiedzieć kim ten elf jest, choć chyba mówiłem komuś, że byłem elfem, który dał rozkaz do opuszczenia lokacji. Każdy kto był na obozie w momencie kiedy się przeklmieniałem mógł podejrzewać, że to byłem ja. Dowodu na 100% nie było, ale prawdopodobieństwo bardzo duże zdecydowanie.

Cytat:
. zabrali ze sobą spętanego i zostawionego w osadzie Reshiona


Widzę, że eliksir polimorfii działa :P . Drodzy współgracze, nie każda postać za jaką się wcielam jest Reshi :) . Wtedy byłem randomowym elfem :) . A sam Reshi po waszym wyjściu spierniczył do Vekowaru :) .


Przeprasza za ew. dziwne błędy ale to przez mój słownik na telefonie z autokorektą :) .
 
 
Owizor 
miewał złe sny o ogórkach...


Skąd: Kraków
Wysłany: 07-10-2014, 12:52   

Reshi napisał/a:
Uno. Żadni uchodźcy, nie wiem skąd to wzieliście ale jasno dawaliśmi do zrozumienia, że przychodzimy Z Vekowaru, a nie do. Secundo. Zbyt zbrojni, grupa najemników osłaniających swego pracodawcę, arystokratę, tak zbyt zbrojni, przecież 5 wojów to za dużo dla senatora ;) , 2-3 wystarczy, na takich terenach to pewnie jeden był by w sam raz ;) , kompletnie nie podejrzane :) . Tertio "dużo ofirczyków"=imp. Ok terali to rozumiem, ale ofirczyków? To na zasadzie dużo osób z kraju w jakim powstała jakaś organizacja = muszą być z tej organizacji -.-.
No racja, przecież Remus mi tłumaczył że jest twoją obstawą... Teraz mi się przekręciło...
Reshi napisał/a:
nie opuszczałem z kartkami okolicy domuku nr6, tego na samym końcu na łazienkach Porozmawiać znaczy napastować ;) ?. Oraz nie w łazienkach tylko na schodach przy umywalkach, ;) .
zaraz... to w takim razie dlaczego cię napastowali? ;|
Reshi napisał/a:
Widzę, że eliksir polimorfii działa :P . Drodzy współgracze, nie każda postać za jaką się wcielam jest Reshi :) . Wtedy byłem randomowym elfem :) . A sam Reshi po waszym wyjściu spierniczył do Vekowaru :) .
ojej... :shock: no dobra, to sporo wytłumaczyło :D
_________________
2013 II turnus - Owizor Rożenek, szpiegujący dla Imperium mag ziemi z Ofiru
2014 II turnus, Epilog - Argan Rożenek, styryjski dezerter podszywający się pod liryzyjskiego możnego Octavia Lecorde

Nelramar - Oberon Williamson, nekromanta-sadysta podszywający się pod elfa // Ohtat'Penatis Idril - elficki dowódca gardzący po równo Wergundią i Styrią
2015 I turnus - ponownie Owizor Rożenek który to nawrócił się, by jako Sędzia Rega Ludmir romansować z pewną elfką [+]
2015 turnus +18 - Archibald dar Bregen, samozwańczy książę o słabej psychice
 
 
 
Prim 
niziołek


Skąd: Kraków
Wysłany: 07-10-2014, 18:06   

Octavio, ja nikogo nie zmanipulowałam...odsyłam do moich podziękowań..Naucz sie wreszcie czytać ze zrozumieniem..
_________________
Primula Seweird- niziołek i druidka, pierwsza Imperialistka wśród nie- ludzi, sprzymierzona z Ludem Qarnachasayosyran, Ludzi- którzy Wiedzą, przyjaciółka Nayestecae
Primrose Goldworthy- niziołek i druidka, sprzymierzona z orkami Imperialistka, która obudziła Starych Bogów
Phlox dar Gorn- była banitka, czarownica z mroczną duszą, wdowa po Lambercie dar Gorn,
Cinna- historyk i druid, sapientystka, członkini Sztabu Konspiracji Północy, jedna z tych, którzy przypisali domeny Północy Opiekunom
Tari'gar- nieustępliwa i wymagająca admirał floty Talsoi
Surfinia- hobbitka z gminy w pobliżu zgliszcz Birki, żona Szomera z krwią tysięcy na rękach
Pixie- goblińska wojowniczka z plemienia Harcu
profesor Delfina da Tirelli- archeolożka i badaczka, najmłodsza wykładowczyni Uniwersytetu w Messynie

„Aby coś znaleźć, trzeba poszukać.
Istotnie, zazwyczaj kiedy się szuka, w końcu się coś znajduje, nie zawsze jednak dokładnie to, o co chodziło...”

"Czasem ku przeznaczeniu prowadzi właśnie ta droga, którą nie chcemy kroczyć"
 
 
Prim 
niziołek


Skąd: Kraków
Wysłany: 07-10-2014, 18:44   

A, i jeszcze jedno-podkreslam: misją orków było rownież obudzenie bogów :)
_________________
Primula Seweird- niziołek i druidka, pierwsza Imperialistka wśród nie- ludzi, sprzymierzona z Ludem Qarnachasayosyran, Ludzi- którzy Wiedzą, przyjaciółka Nayestecae
Primrose Goldworthy- niziołek i druidka, sprzymierzona z orkami Imperialistka, która obudziła Starych Bogów
Phlox dar Gorn- była banitka, czarownica z mroczną duszą, wdowa po Lambercie dar Gorn,
Cinna- historyk i druid, sapientystka, członkini Sztabu Konspiracji Północy, jedna z tych, którzy przypisali domeny Północy Opiekunom
Tari'gar- nieustępliwa i wymagająca admirał floty Talsoi
Surfinia- hobbitka z gminy w pobliżu zgliszcz Birki, żona Szomera z krwią tysięcy na rękach
Pixie- goblińska wojowniczka z plemienia Harcu
profesor Delfina da Tirelli- archeolożka i badaczka, najmłodsza wykładowczyni Uniwersytetu w Messynie

„Aby coś znaleźć, trzeba poszukać.
Istotnie, zazwyczaj kiedy się szuka, w końcu się coś znajduje, nie zawsze jednak dokładnie to, o co chodziło...”

"Czasem ku przeznaczeniu prowadzi właśnie ta droga, którą nie chcemy kroczyć"
 
 
Reshion vol 2 Electric Bo 
To jak, umowa handlowa?


Skąd: Szczecin
Wysłany: 07-10-2014, 19:11   

Chcieli ode mnie się dowiedzieć gdzie są ;) . Lecz zamiast wysłać samą Nem i pogadać wpadli na mnie wszyscy i np. Nila zaczęła mi w torbie grzebać(, chyba łamiąc przy okazji przysięgę złożoną wcześniej ;) ), choć , którą ciągle miałem na sobie, i zażądali ich wydania, bo tak :) .
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 09-10-2014, 00:43   

Reshi, kto Ci zatwierdził możliwość wejścia jako nowa postać do jednej z grup? Ktokolwiek to był, nie powinien był tego robić pod żadnym pozorem.

Prim, o ile rozumiem, obudzenie mogło być z grubsza w interesie wszystkich, ale napuszczenie ich na bogów północy - to już nie bardzo.
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Reshion vol 2 Electric Bo 
To jak, umowa handlowa?


Skąd: Szczecin
Wysłany: 09-10-2014, 01:06   

Proszę bardzo Indi:

Było to na zasadzie:
"Wojtek, uciekam z osady po tym jak pójdą"
"A masz jak?"
(Pokazuje rozwiązane więzy i tłumacze dlaczego takie są, kto mi pomógł itp., Wojtek poszedł sprawdzić, czy nie oszukuję. Wrócił po 5 minutach)
"Ok, możesz uciekać. A gdzie?"
"Do Vekowaru"
(Reszta z osady wychodzi)
"To uciekam"
"Dobra, uciekłeś, potem tylko zobaczymy czy przeżyłeś"
(Mija kilka minut, Wojtek gdzieś się ulotnił, ja chodzę przy halli, próbuje coś wymyślić co zostawiłem na pożegnanie w liście. Nagle pojawia się grupa czarna)
"Idziemy pobić się po raz ostatni na epilogu, idziesz z nami?"
"Fabularnie stąd uciekłem, więc za bardzo nie ma jak"
"To nie problem, nie jesteśmy tamtymi elfami, którymi byliśmy wcześniej. Kadra zatwierdziła. Teraz jesteśmy zemstą za poległych. Masz na sobie jeszcze charakteryzacje elfa więc możesz dołączyć"
(Smutne spojrzenie na pustą kartkę w rękach)

No i poszedłem z nimi. Umówiliśmy się jeszcze, że mogę wrócić przed wszystkimi do obozu napisać to co chciałem. Jako randomowe elfy numery: 8-10. Po drodze, jeszcze Elfgar wyjaśnił nam jak będziemy BN-ami. I tyle.
 
 
Owizor 
miewał złe sny o ogórkach...


Skąd: Kraków
Wysłany: 09-10-2014, 01:16   

Z naszej strony to wyglądało jakby Prim wykorzystała fakt bycia w plemieniu dla korzyści Imperium... A że w rzeczywistości było dokładnie na odwrót, to już tylko orkowie wiedzą - niech więc napiszą swoje streszczenie :P
(hm... właśnie zdałem sobie sprawę, że kronikarze mogą się w oczach potomnych czynić potężniejszymi od króli... aż dziw że tak mało osób się garnie do pisania streszczeń i opowiadań ;D )
_________________
2013 II turnus - Owizor Rożenek, szpiegujący dla Imperium mag ziemi z Ofiru
2014 II turnus, Epilog - Argan Rożenek, styryjski dezerter podszywający się pod liryzyjskiego możnego Octavia Lecorde

Nelramar - Oberon Williamson, nekromanta-sadysta podszywający się pod elfa // Ohtat'Penatis Idril - elficki dowódca gardzący po równo Wergundią i Styrią
2015 I turnus - ponownie Owizor Rożenek który to nawrócił się, by jako Sędzia Rega Ludmir romansować z pewną elfką [+]
2015 turnus +18 - Archibald dar Bregen, samozwańczy książę o słabej psychice
 
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 09-10-2014, 01:17   

Reshi, ale nie o tym mowa. Tu wiem, propozycja, żeby elfy wróciły pobiegać po epilogu, wyszła ode mnie, co Wojtek i Ashad mogą poświadczyć (bo lubię mieć pod górkę :P ).
Ten pod sztolnią, pod którą rozbiliśmy elfy, to był zatem przepolimorfowany Reshion, kropka. Tak? Bo tam nie miało prawa być nowej postaci.
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Reshion vol 2 Electric Bo 
To jak, umowa handlowa?


Skąd: Szczecin
Wysłany: 09-10-2014, 01:21   

Tak to był Reshi :) , Aver się przyznałem ale nie wiem czy to rozpowiadała, z tego co tu widzę wnioskuję, że nie.
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 09-10-2014, 01:44   

Aver nie miała z tym nic wspólnego. Toruviel znała twoje możliwości polimorfii, dodatkowy elf natychmiast został rozpoznany. A ty zasugerowałeś przed chwilą, że to jednak nie tbył Reshi, na całe szczęśćie - nie o tą akcję chodziło.
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Reshion vol 2 Electric Bo 
To jak, umowa handlowa?


Skąd: Szczecin
Wysłany: 09-10-2014, 02:02   

Zasugerowałem, że nie wyglądał jak Reshi i tylko tyle :) .
 
 
Kodran 


Skąd: Warszawa/Piastów
Wysłany: 14-10-2014, 19:21   

Cytat:
Mimo że mieliśmy przewagę w liczbie i uzbrojeniu nad Imperium, nie zaatakowaliśmy, obawiając się wsparcia tychże przez Starych Bogów

Z tego co pamiętam to Starzy Bogowie dali nam do zrozumienia, że nam nie pomogą i z chęcią zobaczą jak się poświęcamy w walce z wami...
_________________
2013- najemnik Nero(never forgetti)
2014- najemnik Kodran
epilog 2014- znów najemnik Kodran, Imperialista (tak jakby)
2015- Sarell, okrzyknięty Heroldem z Wierzchu (dzięki El)
epilog 2015- Sarell, #dziękiBryn ;)
2016- Severo dar Rodlingen, poborowy z Dakonii, później magnifer Czarnego Tymenu
Później też coś było grane
 
 
Szamalchemik 
Mistrz Wijów

Skąd: Kalisz
Wysłany: 14-10-2014, 21:20   

Kodran napisał/a:
Z tego co pamiętam to Starzy Bogowie dali nam do zrozumienia, że nam nie pomogą i z chęcią zobaczą jak się poświęcamy w walce z wami...

No ale my nie mogliśmy tego wiedzieć, nie?
_________________
1. turnus 2013 - Szamalchemik Orła
2. turnus 2014, Epilog 2014 - Ysgard Fuilteah Feah, krasnal ze Smoczej
2. turnus 2015 - Julian Skellen, Smoczy kapłan Tavar †
Epilog 2015 - Eanraigh Iainson Borgh Du, przedstawiciel Halfdana, Jarla Północy
Prolog, 3. turnus 2016 - Laurenz (dar) Eich, mag bojowy z kardamonowej bandy, późniejszy członek Czarnego Tymenu
+18, Epilog, Zimówka 2016 - Kethren, niewyspany komandor wywiadu styryjskiego
Prolog 2017 - Tristan Sterling, furier Tercji Gerei †
Bitewny 2017 - Fernan Heyes, oficer Czarnej Tercji
2. turnus, Epilog 2017 - Kethren, "cholerny buc, wyśmienity psionik"
 
 
Owizor 
miewał złe sny o ogórkach...


Skąd: Kraków
Wysłany: 14-10-2014, 22:30   

Ładnie zgrywaliście wtedy "ha, po naszej stronie są Starzy Bogowie, możecie nam naskoczyć :P " i nie chcieliśmy ryzykować... zresztą o niebo łatwiej i bezpieczniej było zawalić jaskinię :twisted:
tylko ci orkowie... ech... :roll:
_________________
2013 II turnus - Owizor Rożenek, szpiegujący dla Imperium mag ziemi z Ofiru
2014 II turnus, Epilog - Argan Rożenek, styryjski dezerter podszywający się pod liryzyjskiego możnego Octavia Lecorde

Nelramar - Oberon Williamson, nekromanta-sadysta podszywający się pod elfa // Ohtat'Penatis Idril - elficki dowódca gardzący po równo Wergundią i Styrią
2015 I turnus - ponownie Owizor Rożenek który to nawrócił się, by jako Sędzia Rega Ludmir romansować z pewną elfką [+]
2015 turnus +18 - Archibald dar Bregen, samozwańczy książę o słabej psychice
 
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 14-10-2014, 23:22   

Kodran napisał/a:
Starzy Bogowie dali nam do zrozumienia, że nam nie pomogą
Tja, a to jakim sposobem? Bo nam pokazali coś innego. Pokazali nam nawet, jak uroczo na odległość przejmują kontrolę nad umysłami. Walka była słabo możliwa.
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Kodran 


Skąd: Warszawa/Piastów
Wysłany: 14-10-2014, 23:41   

Cytat:
Pokazali nam nawet, jak uroczo na odległość przejmują kontrolę nad umysłami

Tego nie wiedziałem...
_________________
2013- najemnik Nero(never forgetti)
2014- najemnik Kodran
epilog 2014- znów najemnik Kodran, Imperialista (tak jakby)
2015- Sarell, okrzyknięty Heroldem z Wierzchu (dzięki El)
epilog 2015- Sarell, #dziękiBryn ;)
2016- Severo dar Rodlingen, poborowy z Dakonii, później magnifer Czarnego Tymenu
Później też coś było grane
 
 
Reshion vol 2 Electric Bo 
To jak, umowa handlowa?


Skąd: Szczecin
Wysłany: 14-10-2014, 23:46   

Teraz pora na wersję Reshiową.. przepraszam Reshionową, tytuł zobowiązuje :P ;) .

Tak zanim zacznę kilka informacji na temat mojej postaci, którym nie miałem okazji się podzielić (ze względu na moje czyny) a wypada aby dać lepsze światło na sytuację.

Historia mojej postaci jest czysto wymyślona przeze mnie, gdyż ani razu Reshi nie pojawił się w opkach łącznikowych. Ale gdzieś tam, kiedyś Indi napisała, że zachęca do pisania opowiadań co się wtedy działo, z naszymi postaciami. Mój aktualnie jest w trakcie pisania i poza tym będzie dość spory (po epilogu 2012 - "teraz") więc pewnie jeszcze sporooooooo czasu minie zanim go skończę. Lecz część faktów wypada przynajmniej potwierdzić czy gdzieś się za bardzo nie za galopowałem ;) , a mam wrażenie, że na pewno).

Jak komuś nie chcę się tego czytać to po prostu przewińcie do następnego akapitu ;) .
Mam nadzieję, że nie wygląda to na leczenie kompleksów bądź zaspokajanie jakiś manii ;) :P .

Pochodzi z rodu miejskiego Villibusów, nie za bogatych ale też jednocześnie stojących trochę wyżej niż szary obywatel. Od małego choruje na paranoję i manię prześladowczą. W wyniku tego ludzie, których rekrutował go, przynajmniej gwardii osobistej to osoby, której zawdzięczają mu wszystko (np. sieroty adoptowane z ulic, którym dał dom, jeść itp.). Źle walczy bronią białą, nie zbyt lubi magów ogólnie, ze względu, że często są traktowani lepiej niż alchemicy, zazwyczaj tego nie okazuje. Lecz nie przeszkadza mu to w utrzymywaniu z niektórymi kontaktów przyjacielskich oraz posiadaniu sporawej liczby na dworze. . Miał 7 lat kiedy Arethyna została zniszczona, brał udział w obronie Messyny. W czasie ewakuacji akademii alchemicznej doprowadził niechcący do śmierci z +- 70 studentów ale nikt o tym nie wie, ;) na razie, gdyż jest jednym ocalałem z tego wypadku (patrzeć „Pan Izofiel”). Uważa, że winne klęską, które poniosło jego państwo, jest jego zbyt duże rozbicie. Dąży więc do zjednoczenia Ofriu, w najbardziej skrajnej wersji do stworzenia monarchii, nie chciałby być jego władcą gdyż uważa, że nie sprawdził by się w takiej roli ale gdyby lud go wybrał to nie odmówiłby, raczej.
Po wydarzeniach z obozu 2012 dołączyć do oddziału na froncie walczyć o wolność Messyny.Po zakończeniu działań wojennych udał się wraz z Sephionem do Pethabanu z ramienia ówczesnego kratistosa Arethyny. W czasie tej podróży Sephion był bardzo chorowity, oraz ogólnie źle się czuł, aż w końcu umarł, co wykorzystałem aby się upewnić, że w jego testamencie jest to co oczekuję. Powróciłem potem do Ofiru jako właściciel połowy organizacji kupieckiej, „Da Tirelli i synowie”(która chyba powinien ktoś z rodu dodać do organizacji na stronie), która po aferze z Ligą stała się na terenach Miast dla niej poważnym konkurentem. Wydałem też wyroki na większość synów Sephiona, wszyscy byli bękartami, by trochę jego oczyścić wizerunek. Nie wszystkich dorwałem ale większa część wącha kwiatki od spodu. Dorobił też do części kupieckiej część militarną, do ochrony, firma „Protektor”, z czego on opłaca tych ludzi więc są bardziej posłuszni mu, mimo, że w kontrakcie napisane jest mają być całemu rodowi Da Tirellich. Założył też własną markę piwa oraz przy okazji specyfików niwelujących kaca oraz szkodliwe działanie alkoholu. I prymitywne kosmetyki, alchemiczne. Generalnie do początku 2013 głównie się skupiał na zacieśnieniu kontaktów z rodziną do, której został przyłączony oraz na rozbudowaniu swoje organizacji i oraz próbował monopolizować w O. rynek alchemiczny. 2013 – w wyniku chciwości i potrzeby jeszcze większej ilości pieniędzy na przyszłej inwestycje, projekty oraz badania podjął pracę dla Konf. Uzdrowicieli gdzie „złoto miało być wożone wozami” jeśli by wynalazł prostszy sposób na tworzenie epistemium, środka potrzebnego do praktycznie wszystkich rodzajów badań alchemicznych, aktualnie monopol na niego miało Stowarzyszenie Alchemiczne. Historia skończyła się tak, że w Terali wyleczył przy okazji zarazę (na moi turnusie zrobiłem to praktycznie sam :P ) i co mógł to skopiował z badań/osiągnięć Mojmira gdyż był nimi żywo zainteresowany i przy okazji otarł się o śmierć. Potem wrócił do Arethyny gdzie kupił sobie zamek i przylegające do niego ziemie, ogromne ale już bardzo podniszczone, gdyż ród który go stworzył w wyniku skończenia się zasobów złota w okolicznych kopalniach – ich źródła utrzymania – zaczął podupadać. Jego alchemiczne wynalazki, umowy z wieśniakami, wpompowanie dużej ilości kapitału oraz założenie na razie nie za dużej ale elitarnej akademii alchemicznej sprawiły, że region zaczął wycofywać się z recesji. W między czasie porywał też ludzi z okolicznych wiosek, albo przejezdnych, aczkolwiek nigdy „swoich” ani jego poddanych by przeprowadzać na nich potajemnie badania, w samotności prowadzone, tak też doszedł do eliksiru polimorfii. Eliksir działa na zasadzie zmian fizycznych, zewnętrznych i wewnętrznych ale nie rzeczy takich jak metabolizm, przez co może np. wyglądać jak krasnolud, przebywać na głębokościach takich jak one ale będzie się żyło tyle ile normalnie. Pozbywał się też ciał w taki sposób, że nie pozostawiały po sobie śladów, jak ktoś chce to mogę to rozwinąć, cały proces. A i jedna uwaga, on nie był sadystą więc nie znęcał się nad nimi, robił ile mógł, starając się zdać jak najmniej cierpienia tym biednym stworzonkom a potem ich bez boleśnie zabijał. No chyba, że ich wola była inna. Założyłem ,że udało mu się z 30 osób w ciągu tych 4,5 lat wykorzystać . Stał też się kolejno 1,3,7 – zaopatrzeniowcem armii Artehyńskiej, Messynskiej, Tulijskiej jeśli chodzi o alchemię wyłącznie. Z najważniejszych osiągnięć alchemicznych to, poza ww., nowe o wiele bardziej wybuchowe granty, miny i pociski oblężnicze w wersji alchemicznej i preparat znacznie zwiększający rozwój konkretnych roślin i plonów na danym terenie(można więc wybierać jakie się uprawia a jakie nie). Przez co bardzo bogacił się na wojnie. W między czasie uzyskał też tytuł eugenisa i senatora Miasta Arethyna oraz w wyniku intryg powiększył zasięg swoich ziem oraz wpływów. Zafascynował go minerał oraz jego zdolności, jest on największym katalizatorem alchemicznym na świecie więc zaczął skupował go więc masowo i wybrał się w podróż do Zza-Południa go wybadać w jego miejscu pochodzenia. Zostawił na swoim miejscu dublera. Sam minerał chciał wykorzystać by zrobić eliksir nieśmiertelności. Ma w końcu z 57 lat oraz jest bezdzietny a jakoś trzeba gałąź rodu przedłużyć ;) . Zaczął też tworzyć coś kształt encykopiedii, gdyż stwierdził, że na pewno mu się uda z tym eliksirem oraz będzie żył bardzo długo a chce mnie co wspominać, oraz przekazać młodszym pokoleniom , pokazać jak się kiedyś żyło, ponieważ świat się coraz szybciej rozwija. Tworzył też osobiste notatki na temat wszystkich osób, które przykuły jego uwagę aby móc to ew. wykorzystać. Przed wojną posiadał odział swojej firmy w Terali, który się „zbuntował” oficjalnie (założył do w okolicach obozu 2013) i zaczął działać na własną rękę. Tak naprawdę był planem awaryjnym na wypadek gdyby koalicja anty-Styryjska przegrała wojnę w spektakularny sposób. Wykorzystywał ją też aby sprzedawać broń obydwu stronom konfliktu (zakładam też, że armia Teralska nie jest za bardzo zawansowana pod względem alchemicznym).
Na obozie nie działo się nic ważniejszego, może poza tym, że wreszcie dołączyć do Sapientii, oraz fabularnie w czasie tych pięciu dni drogi jego nowy ochroniarz, Remus Astorii, próbował go zwerbować do Imperium. Zgodził się, lecz tak naprawdę miał inne cele. Chciał ich wykorzystać do własnego cel – albo umocnić władzę w Arethynie a potem zniszczyć od środka albo od razu zniszczyć. Ale jak widać rzeczy potoczył się inaczej ;) .
Fabularnie po przybyciu do Vekowaru czekała już na niego pewna grupa ludzi z jego organizacji, wysłana prosto z Arethyny przez jego dublera, dotarli z tydzień przed startem fabuły obozu, z wszystkim co potrzeba do m. długowieczności i jakimiś alchemicznymi specyfikami, których brakuje na zza-południu. Trochę się zdziwili kiedy spotkali szefa, wrzeszczącego na nich za spóźnianie się. Przejął czyjś dom w mieście z zamieszkał tam z Emilią. Coś tam porobił, dla interesów spółki, kilku nowych ludzi zrekrutował oraz knujnie powysyłał kilka wiadomości pewnych ludzi. (Elidisa, Angara, Toruviel i Emili).

Tutaj przykład:
Emilia po ciężkim dniu wróciła do „swojego” domu. Domem był budynek przez zajęty wuja i jego ludzi po tym jak jego właściciele go opuścili. Nie wnikała gdzie teraz są, ważne, że mieli gdzie mieszkać, po tym Vekowar został zalany falami uciekinierów z całego Zza-Południa. Ochroniarze siedzący przy wejściu tylko na nią spojrzeli, nie lubili wchodzić jej w drogę. Słyszeli już dość plotek na temat jej charakteru. Służba od razu obiegła ją kiedy tylko się pojawiła w środku. Z rozkazu wuja stała się ich oczkiem w głowie, nie wiedziała do końca dla czego, zazwyczaj nie był taki opiekuńczy ale podejrzewała, że nie wypada aby on wrócił cały i zdrowy a ktoś nie adoptowany w znacznie gorszym stanie. Mimo tego, że prawie zawsze jeden z nich był w jej pobliżu, nie byli zbyt upierdliwi, jakoś ich znosiła. Trochę do nich przyzwyczaiła po tym/ch ( tu wstawić czas między obozem a epilogiem) .Weszła się po schodach do góry, przeszła przez bogato zdobiony korytarz, pozostałości po dawnych lokatorach tego budynku i schowała się w swoim pokoju. Chciała chwilę posiedzieć odpocząć, do tego miasta, od chaosu pośpiechu, tłoku i duchoty lecz nie mogła. „Obowiązki wzywają” - pomyślała, usiadła przy biurku musiała zapisać kilka rzeczy, notatek naukowych oraz dwa listy - do swojego narzeczonego oraz wujowa z widomością gdzie się udaje. W końcu tak się o nią troszczył przez te ostatnie kilkanaście dni, że gdyby tak nagle zniknęła to pewnie by całe miasto przeczesał myśląc, że coś jej się stało. Jej uwagę przykuła niepozorna koperta leżąca na stole. Nie była za pieczętowana ale przeczucie mówiło jej, że i tak nikt nie jej nie czytał. Znajdywały się na niej tylko dwa słowa : ”Do E.”
„Droga bratanico,
Serce mi krwawi, że nie mogę się z tobą pożegnać , niestety pewne sprawy sprawiły, że muszę spędzić cały dzień poza domem. Zostawiam więc tobie ten list, wiem, że to nie jest wiele ale musi wystarczyć. „ Zagłębiłaś się w typowo Ofirskie ubolewanie, wuj nie szczędził tobie nie czego. Ktoś nie znający sytuację mógłby nawet pomyśleć, że umarłaś a to jest list kondolencyjny do twojego trupa. Jednak pod koniec nagle zrobiło się ciekawiej”. W wyniku kilku... nieprzewidzianych zdarzeń musiałem podjąć kilka radykalnych kroków. Siedzę teraz bardzo głęboko w czymś, co jeśli się uda, sprawi, że nasz ród dużo zyska. Jednak ryzyko nie jest małe, tak samo koszt porażki, a konkretnie wyjścia tego wszystkiego na jaw. Dlatego potrzebuję twoje wsparcia. Nie mogę teraz powiedzieć o co chodzi konkretnie ale z biegiem czasu się dowiesz. Spokojnie to jest odpowiedzialny za śmierć dyplomaty, to coś innego. Jeśli mi pomożesz to nie zapomnę Ci tego. Zawsze spłacam moje długi. Masz jeszcze mały prezent, przy kominku.”

„PS. Wrzuć kartę do kominka, za chwilę powinna się sama zapalić”

Szybko wrzuciłaś kartę do komina, przy którym zauważyłaś kilka stojących buteleczek. Kiedy oglądałaś pierwszą z nich nagle kartka się zapaliła żywym ogniem i po kilkunastu sekundach spłonęła.

Zmarszczyła brwi, patrząc na resztki płonącego listu. Coś zaczynało jej tu śmierdzieć, i to bynajmniej nie był odór hobbita. Przejrzała buteleczki, póki co ich nie tykając i westchnęła cicho. - Obyś się tylko nie wpakował w coś, z czego będę musiała Cię wyciągać, wuju... - wymruczała pod nosem i siadła przy biurku. Chwila zastanowienia i zaczęła pisać. "Wuju, nie będę się zagłębiać w to, co robisz, gdyż jesteś dorosłym człowiekiem i znasz granice. Pomogę Ci w tej sprawie jeśli tylko pozwolą na to moje kompetencje. Sama muszę udać się do Przystani, jak już dobrze pewnie zresztą wiesz. Tylko w ten sposób mogę wydostać się z tego miasta i zanieść raporty sapientystom. Nie martw się o mnie. Emilia." List nie był przesadnie długi, pozbawiony był również ozdobników. Nigdy się w nie nie bawiła. Westchnęła ciężko i zadumała się, patrząc na buteleczki, zastanawiając się w co tym razem wuj Reshion się wpakował.

(Tutaj wstaw imperialny wstęp z epilogu oraz taktyke imp. ze strony naszej grupy)
Vekowar opuściliśmy przekupując strażników, raz na wyjście i powrót.
A i normalnie nie jestem takim bucem jak wtedy ;) , Resh też zaczynał ubogo i uważa się za kogoś wielkiego tak wielkiego, że musi być duża barier między nim i pospólstwem ;) . To na epilogu było tak abyście od razu widzieli, że macie doczynienia z kimś kto stoi w drabinie społecznej niż wy, pleby :P .
Akcja zaczęła się gdy podczas spokojnej wędrówki coś nagle pojawiło się we mgle. Zachowywało się jak stary bóg oraz podobnie brzmiało i wyglądało. Po kolei opętywało naszych towarzyszy, których na szczęście udawało się nam odratowywać lecz w pewnym momencie przejęło nas wszystkich i wysłało przeciwko grupie, która przedstawiła się jako odział 14. Straży Pogranicza. Mimo bohaterskiej walki pokonaliśmy drugą grupę, praktycznie bez strat i zaczęliśmy prowadzić ich w kierunku świątyni na ofiarę. Szczęśliwie – dla nich – część z nas się rozbudziła i razem stawiliśmy opór kreaturze. Po kilkunastu minutach unikania jej oraz budzeniu naszych towarzyszy wreszcie opuściliśmy pole walki i udaliśmy się schronić w placówce owego oddziału. Po drodze trochę sobie po gawędziliśmy co to robimy. „Puszki” wyraziły duże a niepokojenie co robi tutaj arystokrata, lecz zbyłem ich troski, gdyż posiadałem wystarczającą ochronę. Tak naprawdę głową naszej małej ekipy był naprawdę Kurt, teraz udający mojego ochroniarza. W celu uwiarygodnia całej szopki stworzyłem też fałszywe dokumenty, klasyfikujące ich jako moich ludzi. Okazało się, że moje przewidywania były słuszne i wpadłem na swoją bratanicę, która, jak ma w zwyczaju zareagowała bardzo agresywnie domagając się ode mnie wyśnień co tutaj robię. Zignorowałem ją, bo czemu nie? Poza jakimś problemem ze światłami, które nagle znikały i się pojawiały, dotarliśmy spokojnie do Przystani. Straż zaprezentowała się ze złej strony zostawiając bramę otwartą lecz na szczęście w środku nie grasowało nic niebezpiecznego. W hali porozmawialiśmy jeszcze trochę na tematy trywialne, co mamy do roboty, zaproponowano nam też abyś też tutaj zostali na noc. Akki mnie trochę zainteresował oraz stoczyłem z nim rozmowę gdzie postanowiłem pomóc mu poznajdywać potężnych magów za jakąś przysługę w przyszłości. Zanim mieliśmy okazję się bezpiecznie rozlokować na noc, do osady wpadły podziemne elfy oraz ekipa Wergundzko-Styryjsko-Hetanorsko-Elidisowa oraz elfy podziemne z naszym człowiekiem Hektorem. Zaimponował nam wszystkim ich dowódca dyscyplinom, niestety jego podwładni to zupełnie inna historia. Astorii, którego widziały wcześniej, aby nie spalić naszej przykrywki szybko się schował. Po trwających pewien okres czasu kminach w wartowni wysłaliśmy Astoriego samotnie do elfów aby się pokazał i nie zrobił za dużej sceny jutro rano. Miał się przedstawić i powiedzieć, że działa samotnie oraz zobaczyć co z Hektorem. Okazało się, że więzień jest traktowany dziwnie dobrze jak na to co mówiąc o podziemnych. Dostaliśmy pokój nr.6, znaczy się ja, Verlan, Kurt i Remus, który krótko po tym został mianowany główną kwaterą imperium w okolicy, wraz z wartownią. Reszta mieszkała w drugiej połówce domu. Kiedy elfy zadomawiały się u nas zrobiliśmy krótką naradę próbując podjąć jakiś sposób działania lecz żaden z nich nie był dostatecznie dobry lub zbyt skrajny. Ostatecznie skończyło się na tym, że nic nie ustaliliśmy. Sam potem spędziłem trochę czasu węsając się po hali i kosztując miejscowych trunków. W międzyczasie zrobiono jeszcze warty, na których zostaliśmy umieszczeni wszyscy, ehh. Radosne rozmowy na warowni przerwało nam przybycie grupy orków a wraz z nimi, starych znajomych Primrose i Szarłata. Dopiero po złożeniu przysięgi, którą niestety złamali później, zyskali możliwość wejścia na teren placówki. Wieczór przerwało nam jeszcze jedna zdarzenie, mianowicie jakiś chłop przebiegł do nas i próbował nas złożyć w ofierze. Ostatecznie pomogliśmy mu się wyzwolić spod jarzma Starych Bogów, a on w zamian podał nam położenie świątyni. I tak nam upłynął dzień.

Reszta jutro. Pewnie zapomniałem coś dopisać gdzieś, więc mogą być ew. poprawki ;) . Miłej lektury :) .
 
 
Reshion vol 2 Electric Bo 
To jak, umowa handlowa?


Skąd: Szczecin
Wysłany: 14-10-2014, 23:53   

A jak ktoś chcę aby rozwinął jakąś cześć biografii mojej postaci to nich zwyczajnie tutaj napiszę ;) .
 
 
Reshion vol 2 Electric Bo 
To jak, umowa handlowa?


Skąd: Szczecin
Wysłany: 16-10-2014, 00:55   

Ciąg dalszy ;)

Od warty - 8:30 do śniadania imperium knuło co by tutaj zrobić. Początkowo tylko pokój nr 6, potem wszyscy. Trochę mnie nachodziły strachy czy przypadkiem ktoś nie podsłucha przypadkiem , jak np. planowaliśmy, żeby siłowo zabrać pieczęć a potem brać zakładników przy ucieczce z osady. Skończyło się na śmiałym planie Kurta aby zawrzeć sojusz z podziemnymi elfami, po części ponieważ jako jedyny nie odcinał nas od:
a)owych elfów
b)osady i pozostałych jej mieszkańców
c)pieczęci
d)jeńca
Po ustaleniu co ostatecznie robimy opuściłem, wtedy warownię aby .. wpakować się na szamankę orków, która podobno szukała mnie cały ranek. Nasza rozmowa zakończyła się zawarciem wstępnego sojusz, aby zdobyć karteczki, na wypadek gdyby elfy nie byłby chętne do współpracy.
I od tego momentu nie miałem wolnej chwili więc mogą być jakieś rozbieżności.
Następna godzina minęła mi na knuciu z Agnarem, Toruviel i Elidisem. Przy okazji wciskałem każdemu kit, że jesteśmy tutaj z ramienia Ofiru, podpierając się sfałszowanym listem.Zrezygnowaliśmy z podchodzenia do Ylvy na zasadzie Imperium i Styria mają sojusz, więc sobie pomagamy, gdyż szybko by wyszło co chcemy osiągnąć i byłoby bardzo nie przyjemnie. W między czasie Kurt potrzebował mnie do zawarcia sojuszu z elfami, niestety jako, że byłem ciągle przechwytywany przez inne osoby. Po kilku minutach rozmowy 3 na 3, my i elfy zawarliśmy sojusz, oni dowiedzieli się gdzie jest pieczęć oraz nasze wsparcie militarne, a my mieliśmy im pomóc przesłuchać Elidisa oraz dostać jeńca. Jednocześnie orki próbował się dogadać z elfami na boku, przez co nasze zaufanie do obu grup było wątpliwe.

Potem nie działo się prawie nic ważnego, tylko trochę knucia to i tam z różnymi osobami ale poza tym nic, no może jeszcze gdzieś między tym wszystkim przeplotła Sapientia, którą przekupiłem aby popierali naszą wersję na temat rzadkiego kwiatka znajdującego się w okolicy. "Spokój" przerwała nam akcja z przesłuchiwaniem Elidisa. Zaprosiłem go do mojego pokoju aby podpisać pakt, nasz własny :) , a elfy w czasie rozmów wpadły do środka i delikwenta zahipnotyzowały, zanim to zrobiły dodałem krótkie "Zmusili mnie :( ". Troszkę im pomogłem dając im eliksir czytania w myślach ale też starałem się aby go nie skrzywdzili. Po wszystkim wyczyściły mu pamięć i wyszły a my dokończyliśmy swoje. Następnym ważniejszym wydarzeniem była akcja z elfami w kiblu, gdzie po zauważeniu wszystkiego nakazałem moi ludziom ostrzec resztę elfów. Wykorzystałem też sytuację i sprawdziłem w umyśle Hektora gdzie były kartki z rytuałem. Okazało się, że znajdują się.... w jego lewym bucie. Niestety zabieg wyczuła druidka, która był obok mnie i co miałem słono przypłacić.
Po tym wszystkim udaliśmy się na poszukiwanie kartek, zakończone fisakiem. Mały zawał serca zafundował mi Kurt nagle znikając z Ylva. Na szczęście okazało się, że nic się nie stało.
Kiedy wracaliśmy Hektor przekazał Remusowi kartki, które obejrzeliśmy razem w naszym pokoju. Kiedy wreszcie cały imperium zebrało się ustalić co z nimi robimy okazało się, że jesteśmy w jeszcze gorszej sytuacji. Mianowicie cześć karte była po starostyryjsku a jedyną osobą znającą ten język według nas była Ylva, weź taką nakłoń do współpracy ale coś z nią zrób. Ponieważ nie mieliśmy żadnego konkretnego planu rozeszliśmy się uprzednio chowając karteczki. W międzyczasie Emilia wyznała, że zabiła dyplomatę co było niepokojące, lecz musiał to na razie zignorować na rzecz bardziej ponaglających rzeczy. Niestety kolejno Hektor i Remus ulegli orkom i powiedzieli, że ja znam położenie karteczek. Było to po części moją winą gdyż wszyscy chodziliśmy osobno, kiedy powinienem po zauważeniu działalności orków zebrać nas wszystkim razem. Cóż jak się skończyło wie każdy, zostałem zmuszony użyć eliksiru "zabijającego" mnie na ok. 10 minut. W tym czasie reszta wyszła z obozu co dało Imperium czas na przetworzenie rzeczy. Postanowiliśmy zrobić eliksir czytania w myślach aby wyczytać alfabet starostyryjski. Ja za to przerobiłem się z podziemnego elfa. W czasie robienia eliksiru przeszkodził nam powrót pozostałych.
Co się działo potem wie każdy, elfy postanowiły uciekać, ja więc też musiałem. Po gonitwie, udaliśmy się do tuneli, lecz kadzidło je zagazowało i musieliśmy potem stanąć do walki. Walkę przegraliśmy lecz ja szczęśliwie zostałem "związany" przez byłego imperialistę :D . Starałem się spowalniać pochód jak najbardziej by dać moi jeszcze więcej czasu na załatwienie sprawy z bogami. Kiedy wróciliśmy do osady zostałem przywiązany do stołka czekając na przesłuchanie. Rozczarowano mnie jednak gdyż wszyscy sobie poszli, skorzystałem więc z sytuacji i uciekłem do Vekowaru :) . Tak samo zrobiła reszta Imp. do zakończeniu walki przy jaskini.
 
 
Reshion vol 2 Electric Bo 
To jak, umowa handlowa?


Skąd: Szczecin
Wysłany: 16-10-2014, 01:06   

I tu pojawia się mały problem, Reshi ma w Vekowarze z 20 ludzi + zaopatrzenie alchemiczne z rodzaju grantów i innych eliksirów. Wyruszyłem tak z 1-1,5h przed resztą a pozostali Imperialiści z 20 minut przed tymi z Przystani. Imperium, logicznie rzecz biorąc, będzie też się poruszało się szybciej do miasto, jako - ja sam, albo reszta w małej grupie - niż duży odział, który opuścił ostatni teraz gry. I dalej logicznie rzecz biorąc będzie starł się aby jak najmniej osób dowidziało się co się stało.... więc zastawi, zasadzkę w okolicy Vekowaru na pozostałych, starając się ich wyeliminować :) .

Więc.... co z tym? Wiem, że to jest jak wygrywanie larpa po larpie ale nasze postaci nie wiedzą, że takie coś w ogóle jest a na pewno by spróbowały jakoś pozostałych powstrzymać. Jedna osoba, z odziały, który był przy rytale na pewno by starała się uciec na północ przekazać wieści o naszym sukcesie i przy okazji rozkaz aby się chować w najgłębsze dziury. Ja podobnie, ale to by zależało od aktualnej sytuacji w Veko. I też to nie jest miejsce by pisać o planach mojej postaci na przyszłość.
Ostatnio zmieniony przez Reshion vol 2 Electric Bo 16-10-2014, 01:10, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 16-10-2014, 17:18   

Reshi napisał/a:
Reshi ma w Vekowarze z 20 ludzi + zaopatrzenie alchemiczne
Serio...? :roll: Dobrze, że nie legion. I baterię artyleryjską.

Bardzo ładny życiorys, ale proponowałabym nie rozpędzać się ze stwierdzaniem, co jest, a czego nie ma w świecie gry.

Reshi napisał/a:
zasadzkę w okolicy Vekowaru na pozostałych, starając się ich wyeliminować :) .
Możemy to rozegrać jak chcesz. Oddział z Przystani ma wszelkie prawo oczekiwać wsparcia z miasta, dowolnie dużego wsparcia, które im wyjdzie na przeciw.
Też mi smutno, że nie można było pociągnąć rozgrywki dalej, ale bez wsparcia elfów na starcie zbrojne nie powinniście się decydować
Reshi napisał/a:
starała się uciec na północ
. Taaa, czyli dokąd?
Nie, że się czepiam, ale dorabianie sobie samowolnie różnych bonusów... może być źródłem rozczarowania, Reshi.
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Reshion vol 2 Electric Bo 
To jak, umowa handlowa?


Skąd: Szczecin
Wysłany: 16-10-2014, 19:14   

Cytat:
Serio...? :roll: Dobrze, że nie legion. I baterię artyleryjską.

Dobrze wiemy, że jak coś ma być inaczej w świecie Silbera to wystarczy tylko, że napiszesz i nie jest. Nie oznacza to jednak, że mam, mamy, jako gracze, o wszystkim pisać przed obozami i innymi bo zwyczajnie nie ma to sensu. Nie wiem więc o co masz pretensje, jak ma ich nie być to napisz, że nie ma. I tyle.

Cytat:
Bardzo ładny życiorys, ale proponowałabym nie rozpędzać się ze stwierdzaniem, co jest, a czego nie ma w świecie gry.

Po to go napisałem, aby ktoś m powiedział co może być a co nie :) .

Cytat:
Możemy to rozegrać jak chcesz. Oddział z Przystani ma wszelkie prawo oczekiwać wsparcia z miasta, dowolnie dużego wsparcia, które im wyjdzie na przeciw.

Nie wnikam skąd wiedzą że idą ludzie z Przystani, i czy zwyczajnie "nas" nie rozwalą zanim nawet się pojawicie.
Zwyczajnie nie wiemy, że macie dostać eskortę do miasta. No chyba, że ich zauważymy i stwierdzimy jest zwyczajnie was za dużo.

Cytat:
Też mi smutno, że nie można było pociągnąć rozgrywki dalej, ale bez wsparcia elfów na starcie zbrojne nie powinniście się decydować
Jak wyżej + robimy to jako akcje desperacką. Straty w wypadku nie powodzenia, są podobne do tych w wypadku nic nie robienia. A zyskać możemy sporo.

Cytat:
Taaa, czyli dokąd?

Nie wiem, nie znam terenu, szybkich dróg na północ, przemytników lokalnych ani tego jak się komunikuje na odległość imperium. Zostawiam to w rękach osoby piszącej łącznikowe ;) .

Cytat:
Nie, że się czepiam, ale dorabianie sobie samowolnie różnych bonusów... może być źródłem rozczarowania, Reshi.

Tak nie do końca jak się ich spodziewało od samego początku, co nie ;) ? Napisałem, że wiem, że przegiąłem, trochę specjalnie bo jest zazwyczaj power-gamerem, ale w sumie co mi szkodzi napisać więcej niż dostanę? Usłyszę zwyczajne "Nie, tego nie masz" i tyle.
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 16-10-2014, 19:54   

Daruj sobie, Reshi, te dramatyczne uwagi :D
To, co koryguję, to Twoje pewne, bez trybu przypuszczającego, stwierdzenia względem rzeczy, których Ci nikt nie zatwierdzał. Po prostu spuść trochę z tonu, bo od tego wygrywania trochę się poprzewracało.
Skoro "nic ci nie szkodzi" po prostu czegoś nie dostać, to czego nie rozumiesz?
Czego nie zatwierdzałeś, tego nie masz.
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Reshion vol 2 Electric Bo 
To jak, umowa handlowa?


Skąd: Szczecin
Wysłany: 16-10-2014, 20:08   

Cytat:
Czego nie zatwierdzałeś, tego nie masz.

Czyli mam niewiele ;) . No chyba, że teraz nadchodzi moment zatwierdzania :P .

Cytat:
Po prostu spuść trochę z tonu, bo od tego wygrywania trochę się poprzewracało.

Nie prawda, sam przecież mówiłem, że to bardziej szczęście niż zdolności sprawiły, że wszystko się skończyło jak się skończyło.

Cytat:
Skoro "nic ci nie szkodzi" po prostu czegoś nie dostać, to czego nie rozumiesz?

Znaczy ja rozumiem ;) , a napisać warto bo albo jak można coś dostać albo nie dostać, a zawsze lepiej to pierwsze :) .

Cytat:
Daruj sobie, Reshi, te dramatyczne uwagi :D

Ok ;) .
 
 
Danus 

Skąd: Kraków
Wysłany: 17-10-2014, 11:26   

Indiana napisał/a:
Reshi napisał/a:
starała się uciec na północ
. Taaa, czyli dokąd?


Najpewniej do Birki, albo jakiegoś innego, mniejszego portu... lub jeśli będzie sprzyjające ku temu miejsce, przycumują gdzieś gdzie nie ma tylu ludzi (oraz elfów, krasnoludów et cetera), dopłyną szalupą (lub wpław) do brzegu i pójdą w ląd ;)

Imperialiści kicający sobie w pośpiechu do Vekowaru mieli w swoim składzie między innymi kapitana Hektora... podejrzewam, więc, iż ów kapitan nie miałby nic przeciwko by skorzystać z jego statku (tym bardziej, że on sam także by na nim wypłynął). W kwestii dostania się do dzielnicy portowej oraz samego wypłynięcia... cóż... pieniądze są w stanie sprawić cuda... oraz nie wydaje mi się, aby organizacja tak wielka i knujna jak Imperium nie miała w straży oraz załodze portowej przynajmniej kilku swoich ludzi. Do tego zawsze można przekupić paru kiepów by na drugim końcu miasta zrobili jakąś burdę w celu odwrócenia uwagi od tego co będzie się działo w porcie. Inną sprawą, która również mogła by w tej sytuacji pomóc jest to, iż moja postać przez kilka lat sama pływała po morzach, gdzie zdobyła wiele znajomości a potem jako "wykonawca woli" Travida Lecorde (nie ośmielę się powiedzieć prawa ręka... ale o prawą dłoń... no może dłoń z przedramieniem bym zahaczył :D ) niejednokrotnie załatwiał w jego imieniu sprawy wśród kapitanów statków handlowych oraz marynarzy... no cóż, o trochę gorszej sławie ;) (po dołączeniu do Lecordów Svena Reginsona wysyłany był do tego typu zadań na przemian, lub wraz z nim... to jednak w tym momencie nieistotne)- oznacza to, więc, iż Remus ma wśród społeczności żeglarskiej dość szerokie znajomości- nie chcę jednak tego obierać jako główny warunek powodzenia ucieczki, gdyż zwyczajnie może się okazać, że wśród przebywających w Vekowarze żeglarzy, żaden nie jest znajomym Astoriego (jest to, więc argument dość małej wagi). W nawiązaniu do moje postaci przydatnym może okazać się także to, że Remus z zawodu jest zabójcą... potrafi , więc nie tylko chronić tyłki innych osób, oraz załatwiać sprawy w otwartej walce... ale również podziałać co nieco w ciut skrytszy sposób (jeśli chodzi o praktykę to u Travida mu jej nie brakowało :D )

W takim świetle ucieczka, nawet mimo szybkiego tępa w jakim musi być ona zorganizowana, nie wydaje mi się niewykonalna... trudna i podejmowana z ryzykiem- owszem, ale nie niewykonalna :)



Reshi napisał/a:
Reshi ma w Vekowarze z 20 ludzi


I tutaj miałbym małe pytanie... czy Reshi faktycznie ma w Vekowarze tych 20 ludzi? Czy jednak nie? (nawet bez tych alchemicznych specyfików... choć nie powiem, gdyby one też się zmaterializowały nie miałbym nic przeciwko ^^) Bo jeśli ich tam nie ma o działania imperialistów będą wyglądały ciut inaczej :D
_________________
II turnus (2012) - Danus Astorii, ofirski druid-repetytorium, dźgający kopijką... zwaną pisturem
II turnus (2013) - Batiarus Astorii, ofirski wojownik, z woli Ingeboran- dowódca ariergardy
II turnus * (2014) - Remus Yerbat Vestar Astorii, ofirski zabójca oraz ochroniarz kupca Travida Lecorde... znany również jako Pan Astorii
III turnus ** (2014), kadet - Gniewko, teralski łowczy polujący na Futrzaka
III turnus ** (2014), kadet - Benjamin "Ben" Saralonde, liryzyjski kupiec z pociągiem do... pierścionków (i klejnotów)

* zwany też III
** zwany też IV
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 17-10-2014, 12:59   

Danus napisał/a:
Najpewniej do Birki,
Ok, złe pytanie :) Na północ - którędy...? :)
Przedzieracie się przez góry?

Danus napisał/a:
do Vekowaru
Czyli nie przez góry ;)

Danus napisał/a:
nie wydaje mi się niewykonalna
Nie jest niewykonalna, ale po prawdzie należałoby rozegrać to właśnie na zasadach RPGowych - wy mówicie, co postanawiacie, biorąc pod uwagę sytuację et cetera. Ja Wam np. rysuję port, daję parę detali, a potem patrzymy, co Wam wyszło ;)
Bo już Wasz plan ślizgnąłby się na jednym poważnym posunięciu... oczywiście logicznie, bo gdyby rozgrywali to gracze, to możliwe że nie ;)

Danus napisał/a:
czy Reshi faktycznie ma w Vekowarze tych 20 ludzi?
Kurde no :D Jeśli chcieliście mieć takie zaplecze, to powinno to być zgłoszone i zatwierdzone przed grą :D
Otóż nie :)
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Reshion vol 2 Electric Bo 
To jak, umowa handlowa?


Skąd: Szczecin
Wysłany: 17-10-2014, 19:35   

Indiana 2014 napisał/a:
Otóż nie :)
 
 
Rosomak 
"Te, możny"

Skąd: księstwo Boucort
Wysłany: 17-10-2014, 20:03   

Reshi, coś Ci post nie wyszedł ;D
_________________
2012 urwis - Earon, ofirski traper.
2013 III turnus - Samus, szaman rosomaka z Samni, imperialista.
2013 epilog - Dobromił, teralski kapłan Rega w służbie 22 kohorty kondotierskiej burego tymenu.
2014 IV turnus - Książę Oleg Fryderyk Wettyn w służbie 15 kohorty zielonego tymenu.
2014 epilog - † Gentarō Nyanor Diaeth, kapłan-wojownik Klyfty/ generyczny elf z rodu Diaeth - prawie jak BN ^^
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,05 sekundy. Zapytań do SQL: 9