Karczma pod Silberbergiem Strona Główna Karczma pod Silberbergiem
Witamy na nowym-starym forum dla larpowiczów Silberbergu :)

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Przygoda #25
Autor Wiadomość
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 11-03-2015, 03:07   Przygoda #25

zanim napiszecie, luknijcie do oftopu :)
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Reshion vol 2 Electric Bo 
To jak, umowa handlowa?


Skąd: Szczecin
Wysłany: 11-03-2015, 22:25   

- Lepiej być przygotowanym a nie musieć, niż nie być a musieć. Idziemy dlatego, że Taihire ciągle nie wróciła z jej odziałem. Z tamtym gościem.. lepiej niech pozostanie w odwodzie, musi też mieć dobre wejście i zapewnione przeżycie na razie, inaczej wszystko pójdzie w cholerę. - Przyśpieszył potem kroku, wysuwając się na prowadzenie.

Przebierał nogami przykuwając mało uwagi to działań na brzegu. Pokiwał tylko głową, przyznając rację Cynthii.

Podziękowawszy tubylcowi zarządził mały zwiad w tłumie świeżo przybytych. Nie dając czasu na sprzeciwy ruszył w zamierzonym kierunku.

- Miejmy nadzieję, że wrócili właśnie wszyscy z naszymi zagubiony owieczkami.. Kodran! Kodran! - Machnął w tłumie ręką do towarzysza jednocześnie manewrując między tubylcami. - Co tam się u was działo? Opowiadaj. - Przystanąwszy zaczął rozglądać się czy jeszcze kogoś znajomego nie widać w tłumie.
 
 
Nem 
ja nie chcieć ciastko


Skąd: z tam
Wysłany: 11-03-2015, 23:26   

Fakt, że znajdowała się w tłumie tubylców ją przerażał. I jeszcze na domiar złego była związana. Znowu. Dobrze, że tym razem nie ma knebla zrobionego z tego cholernego materiału… Przez to nie dało się oddychać!
Szła i rozglądała się na boki. Szczęśliwy tłum, więcej tłumu, tubylcy, tubylcy i pewna grupa ludzi, którą zna, tubylcy, tubylcy…. Chwila. Imperialiści? I jej drogi przyjaciel alchemik… Wlepiła wzrok w Reshiego. Wzrok zabójcy. Zalała ją fala nienawiści. Wyprostowała się, podniosła głowę i najbardziej wrednym wrednym tonem, na jaki ją było w tym momencie stać wymamrotała:
- No proszę… Dawno się nie widzieliśmy.
 
 
Kodran 


Skąd: Warszawa/Piastów
Wysłany: 12-03-2015, 00:30   

Zobaczył Reshiego i odmachnął do niego szybkim ruchem dłoni. Przedzierał się przez tubylców, jednocześnie będąc pewien, że jeńcy i strażnicy podążają za nim.
-W dużym skrócie: ruszyłem razem z Taihire w pogoni za zbiegami. Udało nam się ich dopaść, ale spotkali nowych przyjaciół-oddział, który wyruszył by nas dopaść. Mimo to mieliśmy przewagę liczebną, zaskoczenia oraz granaty paraliżujące. Wygrywaliśmy, ale wtedy część z nich wymknęła się. Za nimi ruszyła Taihire z resztą oddziału -tu spojrzał na Nem i resztę jeńców- A tych udało się złapać. Chciałeś Pethabankę to masz- zakończył z uśmiechem
_________________
2013- najemnik Nero(never forgetti)
2014- najemnik Kodran
epilog 2014- znów najemnik Kodran, Imperialista (tak jakby)
2015- Sarell, okrzyknięty Heroldem z Wierzchu (dzięki El)
epilog 2015- Sarell, #dziękiBryn ;)
2016- Severo dar Rodlingen, poborowy z Dakonii, później magnifer Czarnego Tymenu
Później też coś było grane
 
 
Elidis 
Administrator
Hydra


Skąd: Z ostatniej wioski
Wysłany: 12-03-2015, 00:30   

Elidis patrzył na tłum z czystą złością. Jakże ich radość kontrastowała z jego własnymi uczuciami... Wiwatowali, a on szedł ze związanymi za plecami rękami. Cóż za upokorzenie, jakby był jakimś obwoźnym dziwadłem pokazywanym na rynkach miejskich.
O ile te dzikusy miały takowe...
Zobaczył grupę Imperialistów wychodzącą ze świątyni. Skrzywił się. Banda zdrajców. Ideologia psia ich jucha, a z bandą fanatyków to sojusz się jakoś tak sam zawiązał, co? Hipokryci jeden przez drugiego, a pomiędzy nimi jego prywatny ulubieniec...
- Reshion da Tirelli - postarał się by te słowa brzmiały możliwe obelżywie. - Pamiętam jak kiedyś rozmawialiśmy w podobnej sytuacji. Jakże nie miło cię widzieć.
Od momentu w którym dowiedział się o obecności alchemika w Vekowarze zastanawiał się w jakich gdzie i w jakich okolicznościach przyjdzie mu go spotkać i okoliczności te przekroczyły jego najśmielsze oczekiwania.
- Powiedz mi, jak to jest zdradzić cały znany ci świat? - rzekł patrząc mężczyźnie w twarz.
Skupił się na nim, bo nie zauważył na razie innych znajomych twarzy. Starał się jednak ogarnąć wzrokiem sytuację, a nuż zobaczy jeszcze jakichś znajomych...?
_________________
TO JEST MOJE BAGNO!!
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 12-03-2015, 01:37   

No to właściwie jest komplet znajomych twarzy ;) Prawie ;)
Staliście już prawie przy brzegu jeziora, w którym błyskały gdzieś w głębi błękitnawe światełka. Tubylcy wokół, cały czas rozemocjonowani sytuacją, jeńcami przejmowali się mało lub wcale. Paradoksalnie, obecność gości oswoiła ich z widokiem ludzi północy tuż obok, w ich mieście.
Z Reshim do Kodrana podeszła Cynthia i Verlan, Verron został przy wejściu do piramidy.
Z Kodranem przyszła czwórka tubylców i trójka jeńców. Eskorta niosła też ich zdobyczną broń. Jeńcy, cała trójka, byli mocno poranieni. Wszyscy mieli na twarzach ślady walki, Nem miała tak opuchnięty nos, że z daleka było widać, że dopiero co był złamany. Elidis także wyglądał, jakby dopiero co bił się z wijem (zapewne przypadkiem :P ). Trzecia z przybyłych miała kaftan gwardyjski wypalony kwasem, spod kaftana dawało się zauważyć dopiero co zabliźnioną skórę. Rozbity łuk brwiowy i rozcięte usta też coś tam mówiły.

Ylva podjęła kolejną średnio udaną próbę panowania nad twarzą, nadania jej pozorów nonszalancji i obojętności. Po raz kolejny sprawdziła, czy lewego kciuka nie da się jednak przełożyć przez sznur na prawym nadgarstku. Oceniła głębokość jeziora. Odległość od wyjść. Wszystkich jakie dało się zobaczyć.
Potem skupiła się na tym, co mówił Elidis.
Bez sensu.
Naprawdę sądzisz, że przemówisz do jego sumienia? Proszę cię. Może go jeszcze wyzwij na ubitą.
Po co strzępić język na oczywistości.
Opuściła włosy na twarz, nie chcąc się bawić w dziecinne mierzenie wzrokiem i robienie groźnych min.
Ilu strażników? Czterech, którzy przyszli z nami, tutaj jeszcze kilkunastu uzbrojonych. Reszta cywile. I tych troje.
Alchemiczka. Pod cytadelą stopiła kraty stalowe jakimś ładunkiem.
Zabójca. Niezly szermierz.
I ... alchemik.
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Reshion vol 2 Electric Bo 
To jak, umowa handlowa?


Skąd: Szczecin
Wysłany: 12-03-2015, 03:46   

- Czyli jednak nie odpuścili, tylko jak się spodziewałem poszli za nami... - Spojrzenie powędrowało gdzieś w bok. - No nieszkodzi, jak na razie można powiedzieć, że wygrywamy. Widziałeś może czy dużo wam uciekło? Oraz kto to był, elfy jakieś, krasnoludy, byli znajomi, et cetera. - Słysząc znajomy głos przeprosił Kodrana i odwrócił się twarzą do mówczyni. - Też za tobą tęskniłem. Z całego serca. - Opowiedział zwyczajnym tonem patrząc jej prosto w oczym. Nie widać było jakichkolwiek zamian w zachowaniu pomimo jej tonu i zachowania. - Nie wiem czy takie rozsądne było wasze uciekanie. Desperackie za to na pewno. Widzisz Toruviel została i nie narzekała na luksusy. - Półuśmiech zagościł mu na twarzy. - Nie zmarzła, najadała się i napiła wina. Same korzyści. - Jakby ktoś podszedł do niego bliżej poczułby alkohol, choć nie zachowywał się jak osoba pod wpływem. - Jej nos wygląda lepiej niż twój. - Wzruszył ramionami. - O, witaj elfie. Szybko odrzucasz potencjalnych sojuszników widzę. - Zadziwił się jego tutaj obecnością, najwyraźniej ci, którzy pozostali na powierzchni mieli za mało wrażeń. - Zdradrajca...o ile się nie Kyle definicja tego słowa brzmi jakoś tak: świadome i intencjonalne wiedzenie zaufania danego przez osobę, organizację, państwo lub grupę społeczną, które z tego powodu ponoszą straty tudzież uważają, że ponoszą straty. Niestety ale mylisz się. Nikt u kogo miałem zaufanie nie został. - Uśmiechnął się. - Prawdziwych zdrajców znajdziesz tam. - Wskazał końcem włóczni piramidę. - Pozdrówcie odemnie Fenrisa, tak go zostawiłem samego. Kodran, przekaż wieści z wyprawy stacjonującemu przy wejściu Verronowi, potem wróć tutaj, chyba, że jakiejś pomocy medycznej potrzebujesz. Dobra robota z łapaniem.

Już miał wznowić dyskusję z Cynthią, aż tutaj nagle zauważył ostatniego więźnia. Jedynego nie odzywającego się. - Niedobrze. Widać niektórzy tutaj zamiast pomagać sobie gadaniem dalej kombinują jak się wyrawać. Zdradziła się tylko. Teraz widać kim się trzeba zająć od razu. - I nasz księżniczka wergundza też się pojawiła. Jak się czujesz z tym, że wprowadziłaś ich prosto do paszczy bestii? Ilu twoich przyjaciół z gwardii arcylisza umarło dzisiaj przez ciebie? Jak się przebywało w tunelach kiedy my ucztowaliśmy? Widać lokalna flora was polubiła. Szkoda. A taki ładny mundur miałaś. Za rok już takich nie będą produkować Pani szpieg, która zawiodła na swojej najważniejszej misji. Podwójnie. - Szyderczy wzrok świdrował brunektę. - Wiesz, tam w celi powinnaśbyła zabić szamankę. Tak inni, jak ty kiedyś zostają przez nią oznaczeni i uznani za swoich. Spotkasz ich kawałek dalej. Ciekawie mnie tylko czy ty też tak naprawdę jesteś jedną z nich. - Przechylił głowę. - Pierwszą z innego lud, która uznała władzę szamanki nad sobą.
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 12-03-2015, 04:19   

Ylva westchnęła. Ten bufon i fanfaroniarz jednak nie mógł sobie odpuścić triumfu, to było do przewidzenia.
Zacisnęła szczęki i całym wysiłkiem woli uspokoiła mimikę twarzy, przymrużyła oczy, i unosząc wzrok na dużo wyższego od niej alchemika spojrzała mu w twarz z całym chłodem, na jaki ją było stać, po czym ostentacyjnie splunęła pod nogi, nie zaszczycając go ani słowem.
Skupić się na możliwościach, na szansach. Fenris... kim, u licha, jest Fenris... Więc Toruviel "nie narzekała na luksusy"....? Bo nie próbowała uciekać? Uznani za swoich...? Przecież nie da się zostać tubylcem. Czyżby coś się zmieniło...? Ale trzeba było "uznać władzę szamanki nad sobą"...? Więc to jest cena, dla której tu jesteście i brylujecie. Władza Szamanki nad wami.
Z trudem opanowała pogardliwy uśmiech, nie zapanowała tylko nad odruchem uniesionej prawej brwi.
Tak, ale w tym miał racje stary cwaniak. Trzeba było ją zabić. Jego zresztą też. Ilu moich przyjaciół z gwardii...
Dość.
Opłakiwać będzie czas później.
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Nem 
ja nie chcieć ciastko


Skąd: z tam
Wysłany: 12-03-2015, 23:10   

Uśmiechnęła się wybitnie wrednie.
- Zacznijmy od tego, że jej nikt nie wrzucił do lochu i nie powiedział jej, że czeka ją "wyssanie mózgu". Poza tym ja w przeciwieństwie do was mam osobowość i nie można mi wyprać mózgu tak szybko jak wam. Nagle porzuciłeś cały swój system wartości, żeby państwo, z którym nie masz w sumie nic wspólnego tak po prostu zawładnęło światem? Ostatnio jak rozmawialiśmy zdawałeś się mieć troszkę więcej rozumu. Gdybym nie była związana, chętnie pomogłabym ci doprowadzić twój nos do stanu takiego jak mój. Byłoby ci do twarzy...
W sumie to nie wiedziała dlaczego się uśmiechnęła. Może dlatego, że wreszcie mogła wyładować na kimś złość.
 
 
Akinori 
Fenrir


Skąd: Wrocław
Wysłany: 13-03-2015, 00:25   

- Widzisz, sama sobie Pethabanko zaprzeczasz. Jednym zdaniem które wypowiedziałem tam w lochu byłem wstanie ukierunkować późniejsze twoje decyzje. I ty śmiesz mówić że nie można Ci wyprać mózgu tak szybko? Racja. Można o wiele szybciej, bo jednym zdaniem. - wtrącił się Fenris - Małą kłamczuszką jesteś wiesz?
_________________
"Eee tam, wyklepie się na warsztacie"
 
 
Nem 
ja nie chcieć ciastko


Skąd: z tam
Wysłany: 13-03-2015, 00:39   

- O tobie w ogóle już nie wspominam... Co się stało z twoim oddaniem bogowi, kapłanie? Mi nikt, a zwłaszcza ty, nie zniszczył systemu wartości, a tym bardziej nie skłonił mnie do zniszczenia całej naszej kultury. Tak, naszej, bo to my na nią pracowaliśmy, a nie południowcy. A z tego co pamiętam, to w lochu pytałeś mnie, czy mogę z ciebie zrobić chodzącą bombę, żeby zabić szamankę. Zmieniłeś zdanie?
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 13-03-2015, 00:44   

Edit: sorki, Fenris się zamieszał z lokalizacją, w efekcie czego nie powiedziałam wam, że też jest razem z Reshim ;)
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Elidis 
Administrator
Hydra


Skąd: Z ostatniej wioski
Wysłany: 13-03-2015, 01:15   

Głos Reshiona... Po tym wszystkim co dzisiaj przeszedł jeszcze ten mamroczący głos nadętego alchemika. Dostał pięknym monologiem. Powinien był się spodziewać i podobnie jak Ylva trzymać japę na kłódkę, ale zaobserwował, że to mu kiepsko wychodziło.
Jedna rzecz sprawiła jednak, że zaczął się śmiać w środku wypowiedzi alchemiki, powolnym, szyderczym śmiechem. Uznanie władzy Szamanki nad sobą.
- Mam nadzieję, że zaśpiewasz hymn ku jej czci stojąc na zgliszczach ukochanego Ofiru, który jednak zdradziłeś, panie encyklopedia - wyszczerzył zęby.
Zaczęła się ostra wymiana zdań między Nem, a jakimś mężczyzną. Sądząc po rozmowie dzielili jakąś dziwną i zagmatwaną przeszłość, niezbyt jasną dla elfa i niezbyt istotną. Wykorzystując ten moment spróbował poruszać związanymi rękami, ale nie wiele to pomogło. Sznur był dobrze zawiązany. I cholernie pił.
Rozważał słowa alchemika. "Prawdziwych zdrajców znajdziesz tam." Ciekawe. Zdrajców w jakim sensie? Czyżby ktoś zdradził wielce wspaniałego Reshiona i jego Impy? Zastanawiające. A może miał na myśli coś innego, może zadrwił w ten sposób z kogoś, kto nie chciał poddać się jego szalonym planom...?
Nieważne.
Zobaczył Verlana i się skrzywił.
Ygh... Zakała rodziny, gdyby ojciec cię zobaczył to by ci tak dzieciaku rzyć sprał, że przez tydzień byś lud pod zadek kładł! Czarna owca psia jego mać...
A więc było tu więcej znajomych i nie miłych mu twarzy, świetnie. Ale gdzie jest ta najważniejsza morda? Tak przez którą się w to wszystko wpakował, której zaufał, mimo że już naprawdę nie powinien był tego robić, nie po tym wszystkim.
- Mówisz, że Toruviel zaznała wygód? Sprzeniewierzanie się tysiącom lat tradycji jest w ostatnich latach nad wyraz opłacalne... - ironia wynikająca z fakt, że to on mówił coś takiego o niej była piorunująca.
Rozejrzał się ostrożnie by ogarnąć salę wzrokiem, a jednocześnie by przyjrzeć się otaczającym ich Tubylcom i Imperialistom. Starał się stworzyć sobie w głowie makietę sytuacji.
Znów spróbował poruszać rękami i znów mu się nie udało.
_________________
TO JEST MOJE BAGNO!!
 
 
Reshion vol 2 Electric Bo 
To jak, umowa handlowa?


Skąd: Szczecin
Wysłany: 13-03-2015, 02:11   

Wysiłki Ylvy nagrodził tylko krótki śmiechem.

- Teraz już nie taka mocna w gębie jak wcześnie, co nie? Nie martw się, później to naprawimy.

Wyciągnął z kieszeni wewnętrznej płaszcza fajkę nabitą. Zaciągnął się i zapach mogący przypominać taki jak w ofirskich winnicach rozszedł się po okolicy. Klasycznego zapachu tytoniu nie było czuć w ogóle, widać w jakiś sposób zmodyfikowane zostały palone substancje. Wypuścił kółko dymu z ust, które powędrowało nad rozmawiającymi na kształt aureoli.

- Kto powiedział, że ono ma zawładnąć światem? Z tego co ja wiem mamy wspólne interesy, osobowość nie ta tutaj nic go gadania. Polityka to interesy. A nam się to kalkuluje. - Zaśmiał się. - Gdybyś się na mnie rzuciła teraz zanim cokolwiekbyś zrobiła skończyłabyś martwa, a ja dalej bym sobie palił zioło. Ale widzę, że uśmiech dalej masz ładny, uważaj by teraz go tobie nie zniszczyli.

Nagłe pojawienie się Fenrisa trochę popsuło mu szyki, chciał stworzyć ładną scenkę potem, na krótką chwilę po zauważeniu go przebiegł przez jego twarz grymas obrzydzenia.

-Oj zmienił, został jednym z nich. Dołączył do nich. Tak, były sędzia Rega uległ. Bez niczyjej pomocy. - Zmierzył go wzrokiem. - Pochwal się im co teraz potrafisz. I to o tacy jak on zaśmiewają, ja może tylko popatrzę. - Zaśmiał się ponownie, dobry humor go nie opuszczał. - Te sarkastyczne słowa brzmią niezwykle hipokrytycznie w twoich ustach elfie. Ale masz niestety rację.

Rozejrzał się po okolicy szybko, lustrując pomieszczenie.

- No my tu gadu gadu ale przerwaliśmy strażnikom robotę, niech lepiej odprowadzą was na miejsce. Verlan, Cynthia idziemy tam gdzie mówiłem, Kodran powinien za chwilę dołączyć, lepiej będzie żeby poszedł z nami. A was drodzy państwo żegnam. - Ukłonił się i puszczając dalej dymki odmaszerował w kierunku z którego przyszli więźniowie.
Ostatnio zmieniony przez Reshion vol 2 Electric Bo 13-03-2015, 02:11, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Akinori 
Fenrir


Skąd: Wrocław
Wysłany: 13-03-2015, 02:25   

(coś niemal płynnie po tubylczemu) * - zaprezentował Fenris - Nem, stara przyjaciółko ja po prostu zrozumiałem swoje błędy. Zastanawiałem się czy ludobójstwo którego chcieliśmy dokonać na tym ludzie będzie sprawiedliwe, i dlaczego bóg sprawiedliwości chciałby mordować ludzi za to że po prostu chcą żyć. Nie chcę takiego boga, który każe zabijać zamiast opiekować się swoimi wyznawcami. Gardzę takim bogiem.




(coś niemal płynnie po tubylczemu) * - Nasze drogi znów się skrzyżowały o stara przyjaciółko, wyglądasz tak samo pięknie jak w dzień naszego spotkania. To znaczy w nie najlepszym stanie.
_________________
"Eee tam, wyklepie się na warsztacie"
 
 
Verlan 
Atarowy synu!

Wysłany: 13-03-2015, 02:31   

Verlan rzucił tylko spojrzenie na zebranych i skwitował całą wypowiedź Reshiona krótkim skinieniem głowy.
-Im szybciej wejdziemy w ciemność tym szybciej z niej wyjdziemy. Nie ma sensu czekać. A właśnie… Reshi, czy skoro sędzie Rega się nawrócił to dałoby radę z Valdarem? Taka dygresja, ale warta spróbowania.
Po tych słowach spojrzał na Elidisa i uśmiechnął się pogardliwie. Potem wbił wzrok w ciemność i wetknął ręce za pas.
_________________
2011, 2012, 2013-Atar Valahid, łowca potworów z Ofiru
2014 i epilog- Verlan, najemnik z Wergundii, imperialista z kuzynem w postaci orczego wodza.
2015- Edan ev. Valahid- nikomu o tym nie mówiący łowca głów, Człowiek Bryna
epilog i zmiówka 2015 - Verlan, skaczący między stronnictwami imperialista
Człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać

Chwała żywym, chwała martwym, a już na pewno chwała Ludziom Bryna!
#DziękiBryn
Ostatnio zmieniony przez Verlan 13-03-2015, 02:32, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 13-03-2015, 04:20   

Poza waszymi plecami (tj. Reshiego, czyli przodem do Elidisa) od strony pomostu dało się zauważyć jakiś ruch, z dołu, spod piramidy, wychodziło coraz więcej ludzi, głównie ubranych na biało kapłanów, przystrojonych teraz w szkarłatne pióropusze i złote kołnierze.
Między pomostem, a wielkim portalem wejściowym
(#24 tym, który widać było po waszej prawej, jak wchodziliście do kawerny)
(#23 do Komnaty Władców)
tworzono chyba szpaler, ludzie gromadzili się tam nieco gęściej, wielu trzymało w rękach pióra jakichś kolorowych ptaków. Z pomieszczenia za portalem dobiegało jaśniejsze niż przed chwilą światło i dźwięki coś jak gongu - niskie, metaliczne, powtarzalne.
Wielki obelisk jarzył się teraz jasnym, błękitnym światłem tak, że w całej sali było błękitnie, tylko złote plamy ognisk łamały ten odcień.
Tubylcy nie wyglądali w ogóle na zajętych jeńcami. Oglądali z ciekawością ich broń (tj. głównie ten, który je niósł, oglądał), kilka osób z zainteresowaniem zerkneło na uszy Elidisa i jedwabne ubranie Nem, ale generalnie wszyscy byli najbardziej przejęci tym co działo się przy piramidzie.
A pierwsze osoby z orszaku właśnie pojawiały się w jej wejściu.
Przywitał je entuzjastyczny okrzyk tłumu.
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Kodran 


Skąd: Warszawa/Piastów
Wysłany: 13-03-2015, 20:22   

-Nie dużo, raczej niedobitki. Ze znajomych to raczej Fenris by ich poznał, bo chyba tylko więźniowie. -odpowiedział zwięźle Reshiemu- To może wrócimy do tematu tak dawnego jak zapłata? Tak niefortunnie przerwano nam tamtą rozmowę... Tylko jakaś mała zaliczka, za dobrą robotę. Uśmiechnął się. Może i był odrobinę za chciwy, ale pieniądz zawsze się przyda.
-Z chęcią dołączę, tylko gdzie?- zapytał zanim Reshi oddalił się na tyle by go nie słyszeć -I jak wam tu poszło? Gdzie Prim i Kurt?
_________________
2013- najemnik Nero(never forgetti)
2014- najemnik Kodran
epilog 2014- znów najemnik Kodran, Imperialista (tak jakby)
2015- Sarell, okrzyknięty Heroldem z Wierzchu (dzięki El)
epilog 2015- Sarell, #dziękiBryn ;)
2016- Severo dar Rodlingen, poborowy z Dakonii, później magnifer Czarnego Tymenu
Później też coś było grane
 
 
Reshion vol 2 Electric Bo 
To jak, umowa handlowa?


Skąd: Szczecin
Wysłany: 14-03-2015, 00:06   

Uniósł lekko brew patrząc na najemnika.

- Teraz chcesz? Na górze już ci dam. Wątpię abyś i tak miał jak je tutaj użyć. Zapłata zresztą zawsze po robocie. - Powiedział po czym odszedł w swoją stronę. - Tam gdzie idziemy nie przydadzą się tobie, dawaj, czas mam się wyczerpuje. - Krzyknął nieobracając się.
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 14-03-2015, 00:24   

Reshi napisał/a:
Powiedział po czym odszedł w swoją stronę.
Czyli dokąd? Pls, opiszcie mi, co ma robić grupa Impowa, w którą stronę idzie, w jakim składzie i jak szybko :) Do tego tunelu, skąd przyszli z nami, w sensie, tam gdzie wyruszał wcześniej oddział z Kodranem?
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Reshion vol 2 Electric Bo 
To jak, umowa handlowa?


Skąd: Szczecin
Wysłany: 14-03-2015, 00:26   

Odział Imperium idzie za Reshionem, który prowadzi ich do tuneli z których przyszli właśnie Kodran i więźniowie.



Indi: Dziękuję bardzo :)
Ostatnio zmieniony przez Indiana 14-03-2015, 00:30, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Akinori 
Fenrir


Skąd: Wrocław
Wysłany: 14-03-2015, 00:36   

Fenrisę też idzie z grupą Impową
_________________
"Eee tam, wyklepie się na warsztacie"
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 14-03-2015, 00:53   

Verron też? Został przed wejściem piramidy na razie.
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Kodran 


Skąd: Warszawa/Piastów
Wysłany: 14-03-2015, 01:03   

Kodran dał znak strażnikom, żeby chwilę poczekali i przypilnowali jeńców, a sam ruszył w stronę piramidy. W końcu tak naprawdę to Prim go wysłała, więc to jej należało złożyć raport. Zapytał więc Verrona:
- Gdzie jest Prim? No i gdzie jest ta elfka, Toruviel? Coś mi się zdaje, że z chęcią zobaczyłaby tego związanego elfa.
_________________
2013- najemnik Nero(never forgetti)
2014- najemnik Kodran
epilog 2014- znów najemnik Kodran, Imperialista (tak jakby)
2015- Sarell, okrzyknięty Heroldem z Wierzchu (dzięki El)
epilog 2015- Sarell, #dziękiBryn ;)
2016- Severo dar Rodlingen, poborowy z Dakonii, później magnifer Czarnego Tymenu
Później też coś było grane
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 14-03-2015, 01:05   

Ok, to ci, którzy idą do tunelu -> 25.1
Ci, którzy idą do piramidy -> zostają tu ;)
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 14-03-2015, 02:14   

Kodran,
Reshi, Cynthia, Verlan i Fenris ruszyli w kierunku, z którego dopiero co przyszedłeś. Rozejrzałeś się. Verron stał na pomoście, do którego miałeś już kilka metrów, i chyba chciał biec za nimi, więc ruszyłeś w tamtą stronę, dając znak tubylcom-strażnikom, by podprowadzili więźniów bliżej pomostu - jeśli Toruviel i Prim mają się do nich dostać, to nie będą przecież przeciskać się przez tłum.
Zostawiłeś więźniów przed wejściem na pomost, po którym puściłeś się biegiem, prawie wpadając na Verrona.
Na twoje szybkie "Gdzie Prim?" zdążył ci tylko pokazać wrota, bo w tym momencie z dołu zaczęli wychodzić ozdobnie ubrani tubylcy, w kolorowych pióropuszach, złoconych kołnierzach i szkarłatnych płaszczach, biało ubrani kapłani i flankujący wszystkich wojownicy z obsydianową bronią. Tłum na zewnątrz wrzasnął entuzjastycznie, czyniąc niesłychany hałas.
Jednak wodzowie i kapłani nie patrzyli na tłum. Patrzyli za siebie, do wnętrza piramidy.
W przeciągu chwili na pomoście zaroiło się od ludzi (tych, co wyszli z dołu). Ty z Verronem stanęliście z boku, uważając, żeby nie zostać zepchniętym do wody i próbowałeś dostać się do Prim. Tuż przed Prim wyszedł Kurt, celując z kuszy gdzieś w dół sali nad ramieniem stojącej obok Prim. Toruviel stała obok tuż przy ścianie schodów.
Szamanka stała poniżej nich, cofając się powoli na pomost, ręce miała wyciągnięte przed siebie, padał z nich wyraźny promień w kierunku środka piramidy. Po jej ramionach skakały błękitne elektrostatyczne wyładowania. Gdy na chwilę odwróciła się do pomostu, zobaczyłeś jej całkowicie białe oczy.
Nie miała już swoich długich do ziemi warkoczy. Miała krótkie do ramion włosy, które unosiły się wokół jej twarzy naelektryzowane jak aureola. Miała szkarłatną suknię i takiż płaszcz, a na ramionach szeroki złocony kołnierz oraz pióropusz.

Wrzask ludzi narastał i wydało ci się, że to już nie są wiwaty. Spojrzałeś w prawo (przodem do piramidy) i zobaczyłeś wielki kształt stworzenia, które roztrącało ludzi na placu, powodując panikę i okrzyki:
- Voghern! Voghern!
Wtedy szamanka zaczęła powoli wychodzić na pomost, wciąż trzymając ową więź, a ty poczułeś intensywną woń konia i usłyszałeś rżenie.

Elidis, Ylva i Nem,
strażnicy podprowadzili was nieco bliżej pomostu. Stąd wyraźnie widzicie tworzony przez ludzi szpaler, wiodący do tego olbrzymiego, ozdobnego portalu, za którym była jasno oświetlona komnata. Ludzie wiwatowali, wrzeszczeli z radości, zwłaszcza gdy ukazali się pierwsi wychodzący z dołu dostojnicy.
Szamanka, Prim i Toruviel mignęły wam dopiero, kiedy wyszły na pomost, ale widzicie ich zza kilkudziesięciu ludzi, stojących na pomoście.
Za to doskonale widzicie ów wielki kształt, który nagle zmaterializował się po przeciwnej stronie sali.
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Elidis 
Administrator
Hydra


Skąd: Z ostatniej wioski
Wysłany: 14-03-2015, 04:30   

Na widok Toruviel Elidis uśmiechnął się lekko, kącikiem ust. Gdyby elfa zauważyła uśmiech wiele by jej powiedział w końcu znali się dobrze, jakkolwiek dziwnie w tych okolicznościach to mogło zabrzmieć. Znali się dobrze.
Uśmiech ten przede wszystkim składał się ze złości i satysfakcji z zemsty, była w nim też spora doza pogardy. To jednak były tylko pozory, pod tym wszystkim sprawne oczy ujrzałyby smutek, rozczarowanie i żal.
To trwało jednak tylko ułamek sekundy.
Elf nagle wrzasnął.
- SPAĆ!! - donośny głos elfa rozszedł się po okolicy ściągając uwagę okolicznych tubylców, elf liczył, że jego druhowie zrozumieją aluzję.
Wyrzucił nagle przed siebie ręce, z których z sunął się przecięty sznur, zamknął oczy i błyskawicznie wykrzyczał.
- Vaku soru indargari neratekada errekorra xirit - błysk wywołaj zwiększ formuj zamknij przesuń, zaklęcie, które wywoływało niedaleko maga potężny rozbłysk ostrego światła, które w dodatku raziło w oczy przez około jednej minuty.
Dywersja.
Otworzył oczy jednocześnie szybko sięgając po ukryty w kieszeni płaszcza granat. Politowanie dla braku profesjonalizmu Impów jeszcze raz przeleciało mu przez głowę i zgasło tak szybko ja się pojawiło.
Położył dłoń na loncie. Szybko wymówił formułę.
- Bero soru muthu - ciepło wywołaj koncertuj, jego dłoń gwałtownie się rozgrzała i rozjarzyła, a precyzyjnie ukierunkowany strumień ciepła rozgrzał lont do temperatury zapłonu.
Szykując się do rzutu odliczył w myślach do trzech by granat wybuchł możliwie jeszcze w powietrzu, a z pewnością nie wylądował na ziemi przed eksplozją.
Dla ciebie Toruviel, za wszystko...
Po czym rzucił granat celując prosto w głowę, czy może nad głowę dyplomatki. Po tym cofnął się za sprzymierzonych wojowników.
Zaczął się taniec na który tak długo czekał, którego tak bardzo pragnął...
_________________
TO JEST MOJE BAGNO!!
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 14-03-2015, 14:26   

DO WERDYKTU MG:
- celność rzutu
- zasięg obrażeń - czyli kto w jakiem promieniu obrywa
- to, czy Toruviel i inni zdołają odskoczyć i jak daleko
- efekty wpadnięcia do wody ewentualnego
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Kodran 


Skąd: Warszawa/Piastów
Wysłany: 14-03-2015, 14:28   

Gdy tylko usłyszał 'SPAĆ!!' Elidisa zamknął oczy, jednocześnie wyjmując sztylet z rękawa. Otworzył oczy i złapał Verrona jedną ręką za tył głowy, a drugą wbił sztylet w gardło. Szybko przemieścił rękę bez sztyletu na klatkę piersiową i wypchnął go do jeziora, wyjmując z jego szyi sztylet. Wybacz Verron. To nie tak miało się skończyć.
Wtedy dopiero zaczęło kończyć się oślepienie Elidisa, więc nikt z przeciwników nie powinien zobaczyć co się stało. Pędem przemieścił się poza zasięg granatu, rzuconego przez elfa.
_________________
2013- najemnik Nero(never forgetti)
2014- najemnik Kodran
epilog 2014- znów najemnik Kodran, Imperialista (tak jakby)
2015- Sarell, okrzyknięty Heroldem z Wierzchu (dzięki El)
epilog 2015- Sarell, #dziękiBryn ;)
2016- Severo dar Rodlingen, poborowy z Dakonii, później magnifer Czarnego Tymenu
Później też coś było grane
 
 
Toruviel 
droidka w wianku

Skąd: Ozorków - i tak nie wiesz gdzie to jest
Wysłany: 14-03-2015, 20:04   

Toruviel szła obok Primuli kilka kroków za Neyestecae. Ale wszystko zaczęło iść nie tak, jak powinno. W dole pojawił się ten cholerny szaman. I coś go więziło. ONA. Cholera.

Na brzegu panowało zamieszanie. Jakieś krzyki. Ponad kakofonię wyrwał się głos krzyczący "Voghern! Voghern!". Spojrzała na lewo, gdzie coś gigantycznego roztrącało ludzi.
Odwróciła się do Primuli.
-Pani Primulo, może Pani spróbować znaleźć osobę, która go więzi? Druidzi to potrafią. A ja chcę zobaczyć co się tam dzieje. Tu i tak na niewiele się zdam.

Nad jej ramieniem zauważyła Kodrana i Verrona przeciskających się w ich kierunku (w #23 jest, że podeszli do Prim, cóż, pytanie ile z tego co się działo widziała).
_________________
I turnus '12 - Tulya'Toruviel Meliaor, elfia magiczka
I turnus '13 - Maja, druidka
II turnus '14 + epilog - Tulya'Toruviel Meliaor, elfia dyplomatka z magicznym wykształceniem
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,04 sekundy. Zapytań do SQL: 16