Karczma pod Silberbergiem Strona Główna Karczma pod Silberbergiem
Witamy na nowym-starym forum dla larpowiczów Silberbergu :)

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: Indiana
18-08-2015, 10:17
[2015] O fabule trochę
Autor Wiadomość
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 14-08-2015, 16:29   [2015] O fabule trochę

Jak już wiecie, trochę w tym roku było inaczej, niż w poprzednich latach. Wprowadziliśmy wersję fabuły "wachlarzowej" i fajnie się sprawdziła. Póki co, jeszcze nie wiemy, co się stanie z północą, z Tryntem, z bogami. Zobaczymy, co zmajstruje V turnus.

Póki co wiemy już, że na 4 bitwy "północ-południe" 3 razy wygrała Północ. Licząc w bitwach ;)
Bo licząc w pojedynczych starciach, to było:
4-1
2-3
2-3
2-3
;) Więc 3 razy przegraliśmy o włos i raz wygraliśmy bardzo mocno ;)
Ale tak czy owak należy przyjąć, że "powiernikiem" Żelaznej Korony jest Halfdan Borgh Du.

3 razy także poległ od trucizny Herstein Halfdanson - więc to także można uznać za pewnik.

Jeśli chodzi o efekty działań:
- II turnus zebrał wszystkich sojuszników (Ludzi Leifa, Wergundów, driady, podziemne elfy ustąpiły, krasnoludy miały uruchomić ognie). Miał też miecz meteorytowy. Koronę otrzymał Torleif Varden.
Przez zdradę stracił driady (co zwiększyło ilość wrogów), a czas uruchomienia ogni przedłużył się do południa.
Ludzie Bryna ;) zabili około 800 wrogów. Wytrwali na posterunku do grubo po świcie (około 8 - 9 rano). Nie zdołali obronić fortecy Silbrfjell, która padła zanim uruchomiono trójkąty ognia.
Sam Bryn krytycznie ranny poddał się wraz z częścią ludzi, złożył hołd Qa i przyjął wiarę w Opiekunów, został naznaczony ich symbolem.
Pozostali bronili się do końca, próbując osłaniać rytuał, który się udał. Wszyscy polegli.
Zginęła Samboja-Muireann broniąc swojego syna. Ziemowit-Aidan wszedł w otwartą szczelinę między światami.
Wojska Tryntu poddały się (Skaggirad, Vettaheim, Skene, Darrok) lub zostały wycięte w pień (Varden, Dunharrow, Borgh Du, Kilkeran).
Krasnoludy przystąpiły do sojuszu z Qa i oddały im księżną Sigdrine.
Korona, Miecz i Gryf są w rękach zwycięskich Qa.

- III turnus także zgromadził sojuszników, z tym, że nie uzdrowił Drzewa Driad. Nikt nie zdradził, więc sojusznicy zmniejszyli liczbę wrogów zgodnie z przewidywaniem do 1000 (z 1600).
- wytrwać mieli do świtu, wytrwali do około 6-7 rano. Ocalili fortecę, która plunęła ogniem około dwóch godzin po świcie.
- Ludzie Sigberta zabili około 700 wrogów. Sam dowódca poległ wraz z większością Tryntyjczyków i krasnoludami z VI KKCzT ;) broniąc rytuału, który bez nadziei na powodzenie, próbował zrobić Druid.
- Samboja przeżyła, Aidan nie wszedł w szczelinę.
- Halfdan Borgh Du dzięki obrońcom kontr-fortu obronił całą fortecę i wyparł Qa z przełęczy, odbijając z ich rąk jeńców, tych, którzy się poddali w czasie walk.


- IV turnus (Wamp, Elfgar, uzupełniajcie!) zebrał wszystko, co było do zebrania, uzdrowił Drzewo i miał do pokonania 800 wrogów. Pomimo zdrady, która, choć bardzo celna i fachowo przeprowadzona, nie udała się (Imperium chciało podwinąć Żywe Złoto, ale to zostało świetnie ukryte)
- wytrwał do około 7 rano, ratując fortecę, która dosłownie chwilę wcześniej uruchomiła trójkąty ognia.
- poddała się część walczących i złożyła hołd Qa (niektórzy nawet przyjęli funkcję namiestnika Wysoczyzny z ich rąk ;) )
- wysłany po Aidana człowiek nie zdołał go przyprowadzić, próba przeprowadzenia rytuału spełzła, obrońcy polegli dosłownie na kilka sekund przed tym, jak otworzyła się szczelina między światami. Zielone ognie szczeliny były ostatnią rzeczą, jaką widzieli ;)
- ludzie Strzały ;) zabili niespełna 600 wrogów.
- przeżyła Samboja i Aidan. Polegli obrońcy kontr-fortu. Ci, którzy się poddali, zostali uwolnieni przez Halfdana Borgh Du.

Poniżej wszelkie przewidziane przez nas wersje rozwiązań ;) Tabelka nie uwzględnia niuansów w rodzaju:
- jest miecz = można się obronić przez Nieśmiertelnymi. Nie ma miecza = kończymy walkę wjazdem Nieśmiertelnych.

Ech... sama jestem ciekawa, co z tego wszystkiego wyniknie ;)

Wynik bitwy.doc
Pobierz Plik ściągnięto 218 raz(y) 40 KB

_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Owizor 
miewał złe sny o ogórkach...


Skąd: Kraków
Wysłany: 14-08-2015, 17:20   

Jak na to patrzam, tym bardziej napalam się na epilog, bo to pewnie on ostatecznie rozstrzygnie wszystko to, co pozostanie sporne :D
(no i +18 rzecz jasna też będzie miało co nieco do powiedzenia jeśli chodzi o inne części świata - jego wynik też jest wielką niewiadomą ;) )
_________________
2013 II turnus - Owizor Rożenek, szpiegujący dla Imperium mag ziemi z Ofiru
2014 II turnus, Epilog - Argan Rożenek, styryjski dezerter podszywający się pod liryzyjskiego możnego Octavia Lecorde

Nelramar - Oberon Williamson, nekromanta-sadysta podszywający się pod elfa // Ohtat'Penatis Idril - elficki dowódca gardzący po równo Wergundią i Styrią
2015 I turnus - ponownie Owizor Rożenek który to nawrócił się, by jako Sędzia Rega Ludmir romansować z pewną elfką [+]
2015 turnus +18 - Archibald dar Bregen, samozwańczy książę o słabej psychice
Ostatnio zmieniony przez Owizor 14-08-2015, 17:25, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
Verlan 
Atarowy synu!

Wysłany: 15-08-2015, 00:17   

Trudna kwestia. Niby chciałbym, aby Aidan jednak wstąpił w sferę boską, bo po coś to życie oddałem :D ale patrząc na wyniki pozostałych… No, nie spodziewam się tego. Trynt obroniony, Halfdan dostał swoją ukochaną i wyśnioną koronę. Jednym słowem- Gdyby następne turnusy poszky tą samą ścieżką co my- mielibyśmy piekło na ziemii :mrgreen: Chociaż wciąż miło by było, gdyby Ludzi Bryna byli gdzieś wpisani w kanon :) Ale tak jak Owizor czekam na epilog, bo tam będą się działy rzeczy wielkie…
_________________
2011, 2012, 2013-Atar Valahid, łowca potworów z Ofiru
2014 i epilog- Verlan, najemnik z Wergundii, imperialista z kuzynem w postaci orczego wodza.
2015- Edan ev. Valahid- nikomu o tym nie mówiący łowca głów, Człowiek Bryna
epilog i zmiówka 2015 - Verlan, skaczący między stronnictwami imperialista
Człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać

Chwała żywym, chwała martwym, a już na pewno chwała Ludziom Bryna!
#DziękiBryn
 
 
Travor 

Wysłany: 15-08-2015, 00:40   

https://www.facebook.com/...?type=1&theater
Coś od razu mi podpowiadało, że byłeś "człowiekiem Bryna" ;)
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 15-08-2015, 01:22   

Travor napisał/a:
Wszystko to bardzo wzruszające, ale czy to nie ten, który "krytycznie ranny poddał się wraz z częścią ludzi, złożył hołd Qa i przyjął wiarę w Opiekunów, został naznaczony ich symbolem. " Emotikon wink To w żaden sposób nie przekreśla jego osobistych talentów dowódczych, które czysto teoretycznie mogłyby rzeczywiście postawić go na czele jakiegoś "bogoojczyźnianego" zrywu... ALE. Romantycznej wizji niezłomnego, wiernego aż po grób wodza to Brynjolf już raczej sobą nie wypełnia Emotikon wink Zawsze znajdą się malkontenccy idealiści twierdzący, że hańba, że trzeba było wybrać śmierć, że bla bla bla Emotikon wink ZWŁASZCZA w społeczności tego typu, co tryntyjska, miłującej wolność gór i lasów (wolność, którą on odrzucił na rzecz innej wartości - życia) Emotikon smile I tego typu dzieła propagandowe, podkreślające rolę Brynjolfa jako "mściciela" poległych do których nie zdecydował się dołączyć, a przy tym tuszujące konsekwencje jego decyzji (bohater ukazany jest tyłem, zatem niewidoczny staje się symbol Opiekunów Emotikon smile ) nie zmienią faktu, iż czasem cena za twoje przekonania, misję, legendę staje się ceną ostateczną, najwyższą. Jeśli postanawiasz jej nie zapłacić... nie możesz pozostać postacią o jednoznacznych cechach. Innymi słowy, wieczną chwałę Brynjolf już odrzucił, logicznym byłoby więc, że jego losy cechować zacznie teraz pewien tragizm, najogólniej rzecz ujmując. Widziałbym dla niego bardziej skomplikowaną przyszłość, niż prowadzenie armii jego poległych towarzyszy przeciwko wrogowi... Bo też i, tak naprawdę, obiektywnie rzecz biorąc, co jak co, ale czy ma on jeszcze prawo być ich wodzem? Po tym wszystkim, co zaszło..?


Indiana napisał/a:

Magdalena Baraniak Kwintesencją Twoich słów jest "wieczną chwałę Brynjolf już odrzucił" Emotikon smile bo nie ona była jego celem, dodałabym, tylko ratowanie jego kraju. Porównanie z Leifem,który "uciekł" spod Arden, jest trafne


Travor napisał/a:
No to teraz, czy to kwestia interpretacji, czy bardziej tego, że z naszej dwójki tylko jedna osoba tworzyła motyw Leifa i zna jego wszelkie niuanse Emotikon wink Bo dla mnie ta analogia, jest jedynie pozorna, powierzchowna. Kapitulując na takich warunkach, gdy inni wybrali śmierć, Brynjolf niejako stracił swoistą ideologiczną "czystość", bo wyrzekł się wolności, wartości najbliższej mentalności ludu tryntyjskiego (uogólnionego). Tymczasem Leif nigdy nie skapitulował. Nie przyjął władztwa wergundzkiego. Jego "ucieczka" nie była też formą osobistego wyboru "mniejszego zła". On wypełniał rozkazy, z którymi zresztą, jeśli dobrze pamiętam, sam nie mógł się pogodzić. Działał więc jako przedłużenie władztwa Rangveig, jej słowo, jej rozkaz, legitymizowały jego postępowanie. Nie miał nigdy innej władczyni. Brynjolf z kolei... zgiął kark przed Qa i ich bóstwami. A jeśli liczy się TYLKO Trynt... to przecież możnaby uznać... że czas walki dobiegł końca i uległość wobec Qa jest jedyną drogą by ten właśnie Trynt przetrwał Emotikon smile No, ale wtedy to nie będzie Brynjolf prowadzący armię niepokornych przeciwko Południu, to wtedy będzie Brynjolf, który mimo chwalebnej przeszłości, jest dzisiaj zgorzkniałym namiestnikiem Tryntu z nadania Qa Emotikon smile Wraz z upadkiem "powstania" kończy się epoka romantyzmu, czyżby nadchodził czas pozytywizmu? Całkiem ciekawy byłby to finał.



Czy Bryn będzie namiestnikiem (o ile pamiętam, odrzucił tę propozycję ;) ) czy wodzem rebelii, to zależy już od niego. W momencie kapitulacji nie mógł wypełnić żadnego rozkazu, bo nie było już nikogo, kto mógłby go wydać, kto stałby wyżej niż on - księżna była w niewoli, naczelny dowódca nie żył, z jarlami nie miał kontaktu, natomiast to jemu powierzono Żelazną Koronę i to on musiał zdecydować. I tylko to go różni, patrząc na to w ten sposób Leifowi było łatwiej.
Z całą pewnością łatwiej było tam zginąć. Dwaj kolejni dowódcy tak właśnie zdecydowali.
W momencie kapitulacji Brynjolf był krytycznie ranny, nie miał więc ani żadnych szans na przeżycie ani nie mógł już walczyć.
I przyznaję, że sama go do tego namawiałam ;) (jakże wygodnie samej decydując się tam zostać) - bo on mógł ocalić cokolwiek, gdyby tylko przeżył. Mógł poprowadzić dalej ludzi. Mógł cokolwiek jeszcze zrobić, włączając w to jakieś dramatyczne próby rzucenia się na wysokich dowódców Qa i zaszkodzenie im tą drogą. My, którzy tam zostaliśmy na barykadzie, nic już nie zdziałamy.

Generalnie całość sytuacji w ogóle nie poddaje się racjonalnej ocenie na chłodno. Nikt z nas, włączając w to współtwórców fabuły, czyli oboje OG (mnie i Wojtka) nie był w stanie przewidzieć wszelkich możliwych opcji, konsekwencji, niuansów. Na nasze myślenie rzutowała adrenalina, zmęczenie, atmosfera chwili. W tamtym momencie uratowanie jedynego dowódcy, jaki nam został, wydawało się najlepszym, co można było uzyskać.
Potem, już "zza mgieł" patrzyłam na akt kapitulacji, sztandary padające pod nogi zwycięzców (w tym naszego złotego gryfa spod Arden), i jakoś fakt, że jednak łatwiej było polec w chwale, rzucił mi się cholernie jaskrawo w oczy. Nie zazdroszczę tej postaci, choć szkoda mi mojej własnej, która zginęła na kontr-forcie.
Oczywiście nie mam pojęcia, czy to słuszne i rzeczywiste odczucie, ale gdybyś zapytał Ingrane, czy Bryn wciąż ma prawo być ich wodzem, powiedziałaby Ci, że nikt nie ma większego prawa niż on, bo jako jedyny odważył się przejść przez upokorzenie kapitulacji i iść w niepewną i bardzo mało chwalebną, ale jednak szansę. Tak jak napisałeś, zaprzepaścił własną chwałę, bo nie ona była dobrem, o które walczyliśmy.
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Leite 
Elfi doradca


Skąd: Poznań
Wysłany: 15-08-2015, 01:42   

Czyli patrząc na to ogolnie, zrobiliśmy najgorzej wszystko, jak sie dało, ale mieliśmy najlepszą biesiadę i zakończenie? XD
_________________
2014r. II - Infelix Laryjka [??]
2014r. Epilog - Sephi'Rah (Sefii) Podziemna [*]
2015r. II - Vela, Roythe (łowca) Wysoka [*]
2015r. Epilog - Vela, Roythe (łowca) Wysoka [*], aktualnie Tymen Mgieł
2016r. III - Tanwe'Ivare, Aenthilka
2016r. Epilog - Aurelia d'Lombre d'Itharo człowiek
2016r. Zimowy - Tulya'Leite Enri Aenthilka w futerku
2017r. III - Mea'Aran Tlais Orthogok, podziemna bliźniaczka
2018r. Zimowy - matrona Mea'Aran Tlais Orthogok, już nie bliźniaczka.
_______________________________________
"Mlem"

 
 
Szrapnel 
Villsvin


Wysłany: 15-08-2015, 01:46   

Ćśśśśśśśś, wmawiajmy sobie, że byliśmy najlepsi to może ktoś jeszcze w to uwierzy.

Mimo wszystko jestem zadowolony z tego jak zakończył się nasz turnus.(I cicho liczę na jakąś armię nieumarłych)
_________________
"Pole rażenia granatu jest zawsze o metr większe niż zdołasz uciec"
 
 
Eri 
Father of Demons


Skąd: Kraków
Wysłany: 15-08-2015, 02:00   

Ej, czemu najgorzej? Z tego, co rozumiem jako jedyni wysłaliśmy Aidana do wymiaru boskiego, dzięki czemu bogowie północy nie zostaną spektakularnie zmiecieni (chyba ;) ), a to chyba więcej, niż Trynt, który bez pomocy bogów tak czy siak by padł, kwestia tylko, kiedy ;) No i zabiliśmy najwięcej przeciwników, co też można uznać za nasz osobisty sukces ^^

Szczerze liczę na to, że przynajmniej mistyczna część fabuły zostanie uwzględniona nasza ;) Po coś się w tym silberowym piekiełku smażę, nie? :D
_________________
II turnus 2012 - Erindiar, random-najemnik
II turnus 2013 - Raerinerin Nelias Parlain L'ombre di Offire, czyli po prostu Eri - mag wody
epilog 2013 - Również Eri, ale tym razem jako szpieg Imperium wśród zaufanych ludzi maharani
III turnus 2014 - Eri z rodu L'ombre raz jeszcze, lecz działający dla Sapientii
II turnus 2015 - Eryalen Parlain Cador L'ombre di Offire , zwany czasem matkobójcą ;)
III turnus 2016 - Serivus 'Nerigui' L'ombre, samnijski szaman węża
prolog 2017 - Kheritt Foldir, sługa Jedynej z Enarook
 
 
Verlan 
Atarowy synu!

Wysłany: 15-08-2015, 02:00   

"Nasz turnus był epicki, padliśmy wysyłając Zaginionego boga- Imperatora w niebiosa, największa nadzieja Imperium na zniszcenie bogów poszła się… a nasz legendarny przywódca, który zjednoczy narody pod jednym sztandarem wyprawi wielką bitwę przeciw Qa, zabije Neyę wielkim claymorem a potomność będzie go nazywać Gryfem Tryntu, a Ludzie Bryna staną się bohaterami, wzorami do naśladowania."- Tak brzmi oficjalna wersja i proszę się jej trzymać.

Szrapnel, ty już masz jednego nieśmiertelnego, więcej ci nie trzeba ;>
_________________
2011, 2012, 2013-Atar Valahid, łowca potworów z Ofiru
2014 i epilog- Verlan, najemnik z Wergundii, imperialista z kuzynem w postaci orczego wodza.
2015- Edan ev. Valahid- nikomu o tym nie mówiący łowca głów, Człowiek Bryna
epilog i zmiówka 2015 - Verlan, skaczący między stronnictwami imperialista
Człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać

Chwała żywym, chwała martwym, a już na pewno chwała Ludziom Bryna!
#DziękiBryn
 
 
Travor 

Wysłany: 15-08-2015, 02:22   

Ok, poczułem się jak jakiś lewicowy publicysta, który z wygodnego krzesła stwierdza, że ten lub tamten zryw narodowy był z racjonalnego punktu widzenia zwykłą głupotą :D
(chwała tym, którzy poszli za swoimi wodzami, a zatem prostemu ludowi pracującemu który dał odpór wrogiemu żywiołowi ;) natomiast hańba, że Brynjolf do dzisiaj nie stanął przed sądem za poprowadzenie swoich ludzi na tę beznadziejną wojnę, po czym sam uszedł z życiem, poświęcając wielu towarzyszy ;) )
Trudno jest przeciwstawiać się subiektywnym argumentom emocjonalnym. To jest pewnie opcja "Nie byłem tam, więc nigdy nie zrozumiem.". Trzeba jednak pamiętać, że zapewne większość tych, którzy pozostali w Tryncie przy życiu, tam nie było (i w sumie żyją BO ich tam nie było ;) ). Czy oni pójdą za Brynjolfem? W końcu oni patrzą na to chłodno. Nie czuli tych emocji, adrenaliny, tej chwili. Zostanie im przedstawiony zbiór suchych faktów. Który jakże łatwo zinterpretować w sposób, w jaki ja to zrobiłem. I teraz oto ten człowiek miałby powrócić, jako wódz rebelii i utopić to co zostało jeszcze z Księstwa we krwi swojego buntu... Trynt dobrze zna ten klimat. Surowa okupacja wergundzka a zatem czasy partyzantki, następnie długie i ciężkie lata wojny domowej po śmierci Leifa. Chwilowa stabilizacja, zakończona kolejną wojną. Wojna się skończyła... ale oto z popiołów powstaje jeszcze jeden człowiek. I chce walczyć dalej... Pytanie tylko, czy w tej wojnie, w której jak twierdzisz, tylko Trynt się liczy, nie zostaną temu państwu zadane rany, które sprawią, że niezależnie od jej finału, dawnego Tryntu już... po prostu nie będzie.
Ponieważ my, gracze, jesteśmy ludźmi młodymi, jakże łatwo rzucamy się w wir walki o to, by przetrwało słuszne. Innym tego "pięknym" przykładem jest to, co w międzyczasie zrobiono z Aenthil. Cóż, tak, mają z powrotem swoje gaje, Miasto, drzewa i polany. Ale czy wciąż są... Aenthil?
Bo czasem by coś ocalić trzeba wybrać inne ścieżki. Trzeba posłuchać starców, którzy spokojnymi głosami wymawiają słowa "cierpliwość, trwanie, pamięć". Nie każdą wojnę można wygrać, Trynt obronił już swoją tożsamość. Lecz jeśli Brynjolf będzie chciał zgarnąć całą pulę, obawiam się, że tym razem cena może się okazać już zbyt wysoka.
Może czasem warto się zatrzymać, pogodzić z tym, że to nie jest ten dzień, pójść w zgodzie z prądami świata? Kapitulacja złożona, pierwszy krok w tym kierunku wykonany. Mimo to, walczyć dalej?
Mam w sobie jakąś formę sentymentu do takiej pięknej mentalności. Lecz jeśli w tym wszystkim NAPRAWDĘ chodzi o kraj, to jest niestety ten moment, który trzeba też wyczuć, moment by się zatrzymać, bo dalej jest już przepaść. Ludzie północy wylali już dość swej krwi i nawet Qa nie mają dość sił by to zignorować (autonomia). Nie żądajcie jej jednak jeszcze więcej.
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 15-08-2015, 05:41   

Leite napisał/a:
zrobiliśmy najgorzej wszystko, jak sie dało
... :shock: Z czego to wywnioskowałaś? Z udanego rytuału? Z ilości zabitych wrogów...? Że o bitwie, na której wygrała właściwa strona, nie wspomnę ;) ;)

Verlan napisał/a:
Tak brzmi oficjalna wersja i proszę się jej trzymać.
Się robi! :D

Travor napisał/a:
chwała tym, którzy poszli za swoimi wodzami, a zatem prostemu ludowi pracującemu który dał odpór wrogiemu żywiołowi ;) natomiast hańba, że Brynjolf do dzisiaj nie stanął przed sądem za poprowadzenie swoich ludzi na tę beznadziejną wojnę, po czym sam uszedł z życiem, poświęcając wielu towarzyszy ;)
Cóż za celna ironia :D

Ech, Travor :D Nawet mi brakowało takich komplikujących wszystko bez sensu rozkmin :D

Travor napisał/a:
jakże łatwo zinterpretować w sposób, w jaki ja to zrobiłem.

Ano to dość jasne. Nie ma co się nawet spierać, gdyby Bryn zechciał wzniecić powstanie, to miałby pod górkę. W każdym razie dopóki nie zacząłby wygrywać.
Zaznaczyłam tylko, że każdy z poległych oddałby życie raz jeszcze, gdyby mógł raz jeszcze stanąć do bitwy pod jego rozkazami. Wszyscy wiedzieli, jaki jest sens tej kapitulacji i że nie ma w niej nic z poddania się, to nie była rezygnacja z walki tylko odłożenie jej w czasie.
Tak jak napisałam, Ingrane najpierw poniekąd chciała też ocalić ostatniego z jej hirdu, ale po czasie zorientowała się, że zgotowała mu koszmarny los, którego sama by pewnie nie zniosła (dlatego kiedy Sigbert spektakularnie odmówił, to nawet się cieszyła ;) Strzała natomiast nie był ze Sliabh Ard, ale też się cieszyła ;) )

Travor napisał/a:
Bo czasem by coś ocalić trzeba wybrać inne ścieżki. Trzeba posłuchać starców, którzy spokojnymi głosami wymawiają słowa "cierpliwość, trwanie, pamięć".

Travor napisał/a:
Może czasem warto się zatrzymać, pogodzić z tym

A może nie. Najcwańsi są ci, którzy post factum już wiedzą, że "trzeba było" poczekac, nie walczyć... " Wiedzą, chociaż nigdy nie sposób wiedzieć, co by było gdyby i czy nie byłoby jeszcze gorsze.
Więc - a może trzeba jednak podjąć ten wysiłek, może jeszcze krok dzieli nie od przepaści, a od zwycięstwa, może trzeba wytrzymac jeszcze godzinę, dwie, a forteca plunie ogniem i wygramy. Lub chociaż wynegocjujemy lepsze warunki.
Nigdy nie wiesz. Nie ma co cwaniaczyć. Nikt nie wie, co będzie jeśli.
Travor napisał/a:
to jest niestety ten moment, który trzeba też wyczuć, moment by się zatrzymać, bo dalej jest już przepaść.
Bo niby skąd to wiesz? A może dalej jest wieloletnia niewola, która będzie koszmarem, tragedią i autentyczną hekatombą? Może jednak lepiej nawet jeśli umierać, to na własnych warunkach?
Rany, tych "może" naprawdę jest od cholery.
Travor napisał/a:
nawet Qa nie mają dość sił by to zignorować

A skąd to wiesz? ;)
Trochę jedziesz na ślepo, bo nie masz pojęcia, jaki los mogą zgotować Qa podbitym ludom i czy będzie to los akceptowalny. Zresztą, nawet jeśli - bez wolności zawsze los jest w rękach pana i władcy i podlega jego humorom. Zgoda na brak wolności zawsze jest obciążona ryzykiem ;)

A dla porządku - jednak po zsumowaniu tego, co mamy na tapecie, a co wymieniłam w pierwszym tutaj poście, wychodzi nam, że Wysokie Ziemie się obronią. Przynajmniej na jakiś czas. Halfdan Borgh Du, mając w rękach koronę, dysponuje wciąż siłami połączonych hirdów, fortece się bronią, wciąż są siły, które mogą pomóc, wejść do walki. No, ale to nie Halfdan dzierżył legendarny miecz i poprowadził ludzi, kiedy zabrakło Hersteina ;) Więc może jednak warto jeszcze raz podjąć walkę ;)
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Travor 

Wysłany: 15-08-2015, 16:35   

Indiana napisał/a:
Wszyscy wiedzieli, jaki jest sens tej kapitulacji i że nie ma w niej nic z poddania się, to nie była rezygnacja z walki tylko odłożenie jej w czasie.

Skoro to było AŻ TAK oczywiste to czemu Qa się na to zgodzili? Jeśli warunki tej kapitulacji, chociażby oznakowanie symbolem Opiekunów, nie są żadnym gwarantem (chociażby magicznie), że nazajutrz znowu nie stanie przeciwko nim, to jaki sens jest w pozostawieniu go przy życiu?
Indiana napisał/a:
A skąd to wiesz? ;)
Trochę jedziesz na ślepo, bo nie masz pojęcia, jaki los mogą zgotować Qa podbitym ludom i czy będzie to los akceptowalny.

Opieram się na słowach Szamanki :)
Cytat:
- Nie, panie Kodran - uśmiechnęła się szeroko - Nikogo nie zamierzam eksterminować, a niewolnictwo jest nam obce, to styryjski wynalazek.

Być może, będąc przez te wszystkie lata pod wpływem Opiekunów, jej moralność uległa dalszej degradacji (proces "stawania się złą", którego początek był zakomunikowany w sesji) ale biorę pod uwagę fakt, że nadal bazą jest dla niej niezmiennie mentalność i tradycja jej ludu - Qa. Niewolnictwo nie jest ich drogą. Nigdy nie było. Jest za to symbolem zetknięcia się z przegniłą, starostyryjską państwowością. Zetknięcia, które przyniosło im tak wiele cierpienia. Mówiąc wprost, oni powinni mieć alergię na analogiczne sposoby traktowania swych wrogów.

Indiana napisał/a:
A może nie. Najcwańsi są ci, którzy post factum już wiedzą, że "trzeba było" poczekac, nie walczyć... " Wiedzą, chociaż nigdy nie sposób wiedzieć, co by było gdyby i czy nie byłoby jeszcze gorsze.

Żeby nie było nieporozumienia - ja nie promuję podejścia, że należało w ogóle nie walczyć, że należało poddać się, zamknąć w ponurych kasztelach i czekać aż czasy się odmienią. Wręcz przeciwnie, trzeba było wpompować w ten wysiłek zbrojny niemal całą żywotność ludu i jego sojuszników. Właśnie po to, żeby stworzyć sytuację, w której jak najwięcej da się ocalić. Tylko że na moje oko, teraz jest ten moment, kiedy dalsza walka zaczyna generować więcej strat, niż zysków. Armie Tryntu zostały złamane, lecz zachowały twarz. Trudno jednakże uważać za prawdopodobną sytuację, w której samotny Trynt, przy pomocy zrywu powstańczego, wywalczy wolność, której nie był w stanie zdobyć gdy był jeszcze w pełni swoich sił.
Trzeba mieć szerszą perspektywę. Na tę chwilę większość świata klęczy w minerałowych kajdanach. To naprawdę nie jest moment, by stawiać wszystko na jedną kartę.
Po wydarzeniach obozu, Trynt jest w nieporównywalnie lepszej sytuacji niż inne pokonane ludy. Można powiedzieć - już stanowi swoisty precedens w historii podboju za-południowców. Zamiast to teraz zaprzepaścić, należałoby się przyczaić i poczekać. Qa już straciło swój impet "niepowstrzymanej fali". Jeśli Trynt chce coś ugrać, powinien się wpisać w ogólnoświatowe działania. Na razie walczył prawie sam, ale lada chwila wojna może przyjść do Terali czy Ofiru. Jak na razie Qa tworzyli jeden front, posuwający się nieubłaganie ku północy, jednak wojna z którymś z tych dwóch, niejako zostawionych "na tyłach" państw odmieniłaby tę sytuację. Wtedy może znów wtrąciłoby się Laro, biorąc pod uwagę umiejscowienie turnusu 18+, ludy rzeki również nie powiedziały chyba jeszcze ostatniego słowa.
Naprawdę, jest tysiące korzystniejszych konfiguracji, niż walka tu i teraz, za wszelką cenę, bo tak.
 
 
Abel 

Wysłany: 15-08-2015, 17:21   

Hmmm, a to nie jest tak, że ci co się poddali, są naznaczeni symbolem Opiekunów są teraz troszkę ich puszką mocy? Opiekunowie mogą mieć spory wpływ na tych ludzi i będzie im dużo trudniej walczyć teraz w imieniu wolności niż wcześniej, prawda? Generalnie zamysł walki jest taki, żeby nie ginąć, wiec ci którzy poddali się zostawili sobie pole do działania. Ci którzy polegli, cóż ich opowieść się skończyła i nic więcej nie zrobią. Sens walki był, oczywiście, po to gracze cały obóz szykowali się na to jedno jedyne starcie, żeby wygrać, pytanie tylko czy podeszli do tego odpowiednio i czy realnie przeliczyli swoje możliwości.
I też nie do końca rozumiem czemu Trynt. Rozumiem to, że bronili się jako "ostatni bastion", że oczy całej Północy zwrócone były na te walki, nic dziwnego. Również posiadanie najdłużej działającej, legendarnej partyzantki daje im swego rodzaju pierwszeństwo w dalszej walce o wyzwolenie, ale teraz reszta świata już nie musi siedzieć i patrzeć, teraz mogą działać. Samotne podrywanie się Tryntu to wybaczcie słowa, idiotyzm i to w skali narodowej: przeciwnik który z łatwości podbił większe potęgi niż tryntyjską po wojnie będzie miał jeszcze łatwiej w trzymaniu w ryzach rebeliantów(mniejsze siły, gorsze zorganizowanie etc.) dlatego zryw musi nastąpić w większej ilości miejsc, niezależnie bądź w jakimkolwiek porozumieniu. Wtedy ma szanse, wtedy nie powtórzy się opcja III turnusu, kiedy trójkąt ogniowy już działał, już wiedzieli, że nie wyślą Aidana w kosmos, więc dalsza walka sprawiła tylko tyle, że przyszłe powstanie straciło 30 z okładem doświadczonych wojowników. Wielka strata w kontekście tego, że mogli być jednymi z niewielu ocalałych.
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 15-08-2015, 19:19   

Ale ale Terale na skale.... Kto powiedział, że mamy walczyć "tu i teraz"?
To akurat jest dość jasne - po pierwsze jeśli Bryn miałby być wcieleniem Leifa, to najpierw sam musi się uwolnić (lub ktoś musi uwolnić jego) z owego czegoś, którym został naznaczony.
Jasne, że Abel ma rację w kwestii tego, że żywi mają pole do działania, a polegli - już tylko pomniki. I oczywiście, że ewentualne powstanie musi poczekać na odpowiedni moment - piszę "ewentualne" bo przypominam, że to nie ja prowadzę postać Bryna. To gracz :)

Abel napisał/a:
dalsza walka sprawiła tylko tyle, że przyszłe powstanie straciło 30 z okładem doświadczonych wojowników.
A widzisz, tu jest znów spór :) Bo tego się nie da wycenić. Straciło wojowników, straciło przede wszystkim drugiego dowódcę, który mógłby powstanie wspomóc, czyli Sigberta, ALE zyskało legendę. To są rzeczy niewycenialne, bo nie da się powiedzieć, co by było gdyby. Doskonale to znamy z realnego świata, nie? ;) Trudno ocenic, na ile pamięć o takich czynach podtrzymuje ducha i daje siłę do dalszej walki, a na ile rzeczywiście jest to tylko zmarnowana krew. Bryn przeżył także po to, żeby ta pamięć przeżyła ;)
Travor napisał/a:
należałoby się przyczaić i poczekać.
Tutaj nie ma sporu ;)
Wciąż zapominacie jednak, że wedle wyniku III i IV turnusu walczy jeszcze hird Borgh Du, Vardenowie, walczą trzy wielkie trójfortece - więc tu jeszcze nie wszystko stracone.

Abel napisał/a:
przeciwnik który z łatwości podbił większe potęgi niż tryntyjską po wojnie będzie miał jeszcze łatwiej w trzymaniu w ryzach rebeliantów
A tu się nie zgodzę :) Walka silnego frontu to nie jest to samo, co trzymanie w ryzach przez lata zbuntowanego kraju. Grubo nie to samo, zwłaszcza w warunkach przepaści kulturowej. O ile część Tryntu nie pójdzie na współpracę z Qa, to będzie im diabelnie trudno utrzymać ich za pysk.

Travor napisał/a:
oni powinni mieć alergię na analogiczne sposoby traktowania swych wrogów.
A może nauczyli się, że tylko bezwzględnością można zwyciężyć? ;)
Zapominasz, że zmienił się jeden istotny detal. Teraz mają innych bogów. To wszystko zmienia. WSZYSTKO :)
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Owizor 
miewał złe sny o ogórkach...


Skąd: Kraków
Wysłany: 17-08-2015, 02:15   

No właśnie, pozostaje jeszcze jeden aspekt - wszyscy patrzą na szanse i możliwości Tryntu, ale co z możliwościami samego ludu Qa? Jeśli dobrze rozumiem (a od razu mówię: nie przestudiowałem wszystkich wątków sesji więc mogę się mylić), podbój północy aż po lodowiec został tak naprawdę wymuszony przez Opiekunów i nie leżał w interesie samego ludu Qa w żadnym stopniu. W końcu nawet mając niesamowicie zaawansowaną technologię, niezniszczalne zbroje, niezatapialne statki, odporność na szkodliwe działanie Minerału czy swego rodzaju współmyśl, Qa pozostają jednak ludźmi. Podbój Styrii, Talsoi, Federacji Wergundzkiej, Liryzji i Tryntu siłą rzeczy musiał pochłonąć setki tysięcy istnień. Jak zostało powiedziane, do Tryntu dotarło 80 000 wojowników, ilu zginęło po drodze, walcząc z największymi mocarstwami świata? Czy straciwszy, jak by nie patrzeć, kwiat swej młodzieży, Qa będą w stanie wystawić wystarczającą ilość wojsk, by stale utrzymać podbite ziemie?
Mało tego, biorąc pod uwagę tempo ich marszu oraz odległość, armia Zapołudnia zapewne nie miała żadnych linii zaopatrzeniowych, lecz żywiła się tym co dawała im podbijana ziemia. Zatem gdyby (co jest prawdopodobne patrząc po III i IV turnusie) wojska Qa zostałyby zmuszone do odwrotu przed kolejnymi zbiorami, zaliczyłyby scenariusz napoleoński - konieczność cofania się po ziemiach doszczętnie już ograbionych ze wszystkiego co było do zjedzenia, z wrogo nastawioną ludnością. Nawet więc zakładając ich zwycięstwo, będą mieli nieliche problemy z wyżywieniem swoich ludzi.
Słowem: wojna ta zapewne wyniszczyła demograficznie i gospodarczo Qa, choć jak na razie jeszcze równo stojące szeregi i piękne sztandary skutecznie maskują ów fakt przed pospólstwem. Dodając do tego wspomniane już wcześniej różnice kulturowe, naprawdę wątpię by Qa byli w stanie utrzymać podbite ziemie własnoręcznie. Zostaje im ustanowienie marionetkowych rządów (ku uciesze Imperium ;) ). A czy takie rządy będą w stanie się utrzymać...?
Rzecz jasna wszelka logika może i tak polecieć do piachu gdy w grę wkroczy mistyka... cóż, tego to już nijak nie idzie przewidzieć :roll:
_________________
2013 II turnus - Owizor Rożenek, szpiegujący dla Imperium mag ziemi z Ofiru
2014 II turnus, Epilog - Argan Rożenek, styryjski dezerter podszywający się pod liryzyjskiego możnego Octavia Lecorde

Nelramar - Oberon Williamson, nekromanta-sadysta podszywający się pod elfa // Ohtat'Penatis Idril - elficki dowódca gardzący po równo Wergundią i Styrią
2015 I turnus - ponownie Owizor Rożenek który to nawrócił się, by jako Sędzia Rega Ludmir romansować z pewną elfką [+]
2015 turnus +18 - Archibald dar Bregen, samozwańczy książę o słabej psychice
 
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 17-08-2015, 10:15   

Owizor napisał/a:
podbój północy aż po lodowiec został tak naprawdę wymuszony przez Opiekunów i nie leżał w interesie samego ludu Qa w żadnym stopniu
Pytanie, czy to nadal są rozbieżne pojęcia :)
Owizor napisał/a:
do Tryntu dotarło 80 000 wojowników
Więcej. Na same Wysokie Ziemie uderzyło tyle.

Owizor napisał/a:
Qa będą w stanie wystawić wystarczającą ilość wojsk, by stale utrzymać podbite ziemie?
O to to to ;)
Owizor napisał/a:
Rzecz jasna wszelka logika może i tak polecieć do piachu gdy w grę wkroczy mistyka... cóż, tego to już nijak nie idzie przewidzieć :roll:
Prawda, ale właśnie mniej więcej o to mi chodzi w kwestii wywołania powstania. Być może właśnie jego szanse leżą w tym, aby możliwie najlepiej wstrzelic sie w moment, kiedy osiągną granicę możliwości.

Chcecie porcję wieści z ostatniego frontu? :) Bo wiecie, rozegrało się bardzo poważnie, a los Tryntu został przesądzony ;)
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Aerlinn 
Tavariel In'Tebri


Skąd: Kraków
Wysłany: 17-08-2015, 13:43   

A bogów? Chcemy, jasne, że chcemy :)
_________________
2010-2012 - Aerlinn Tavariel In'Tebri, kapłanka Silvy i Herna
2013 - + Sonja córka Aliny z Sulimów, drużynniczka rodu Kietliczów Karanowiców
2014 - kadet (bardka Nawojka, + Angela Ehrenstrahl, Talsojka Arianwel'arya... i inne)
2014 Nelramar - + Tulya'Istanien z rodu Idril, Vayle'Finiel z rodu Meredith oraz khorani Akhala'beth (khorani drugiego hurdu tentara kedua)
 
 
 
Owizor 
miewał złe sny o ogórkach...


Skąd: Kraków
Wysłany: 17-08-2015, 15:15   

<pełne napięcia, narastające werble w tle>
_________________
2013 II turnus - Owizor Rożenek, szpiegujący dla Imperium mag ziemi z Ofiru
2014 II turnus, Epilog - Argan Rożenek, styryjski dezerter podszywający się pod liryzyjskiego możnego Octavia Lecorde

Nelramar - Oberon Williamson, nekromanta-sadysta podszywający się pod elfa // Ohtat'Penatis Idril - elficki dowódca gardzący po równo Wergundią i Styrią
2015 I turnus - ponownie Owizor Rożenek który to nawrócił się, by jako Sędzia Rega Ludmir romansować z pewną elfką [+]
2015 turnus +18 - Archibald dar Bregen, samozwańczy książę o słabej psychice
 
 
 
Frączek 
Wergundia Pany


Skąd: z Wergundii
Wysłany: 17-08-2015, 15:18   

<wstrzymane oddechy wszystkich wokół>
_________________
'13 - Zwiadowca / łucznik Celahir ( zwany 'Hobbit Sam'
Epilog '13 - mag ognia Divakar
'14 - Kapral Halvard, w służbie 15. kohorty Zielonego Tymenu
Epi '14 - podziemny hipnotyzer Akhel Ah'ran z rodu Diaeth (†)
'15 - imperialista aka najemnik Germeriusz 'Gałgan'
Epi '15 - wojownik Qa, Qorykohynaq
'16 - Ernest, szpieg z krainy deszczowców B)

QA FORTHEWIN

"Opętanie na Indianę! Bijesz Indianę!"
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 17-08-2015, 15:35   

Tak więc:
- V turnus zebrał wszystkich sojuszników, uratował drzewo, dogadał się z Ludźmi Leifa i tak dalej.
Zdobyli miecz. Dopiero w ostatniej chwili zadbali o to, aby było komu zrobić rytuał z Aidanem, ale jako że niemal do końca byli pewni, że to Herstein, a nie Aidan, to nie spodziewali się musieć go robić.
- mieli połowę stanu poprzednich turnusów, więc zgodnie z zasadą 40:1 mieli 800 przeciwników, których liczebność sojusznicy zmniejszyli do 400.
- nikt się nie poddał, nawet ranni, choć jako jedyni rozważali całkowitą kapitulację
- w czasie walki zabili niespełna 200 wrogów :( nie wytrwali do rana, w czasie walki stracili meteorytowy miecz, a atak Nieśmiertelnych praktycznie zostawił ich na łasce wroga.
- ale - zginęła Samboja-Muireann, a Aidan... choć przyprowadzony na kontr-fort, został tylko wepchnięty w szczelinę, bez rytuału, którego nie zdążyli zrobić :(
Nadmienię jeszcze, że także nie uratowali Hersteina :( Oni dowiedzą się tego w Walhalli (jako że nikt się nie poddał) -wojska Tryntu poddały się (Skaggirad, Vettaheim, Skene, Darrok) lub zostały wycięte w pień (Varden, Dunharrow, Borgh Du, Kilkeran). Ingrane tym razem nie walczyła pod Silbrfjell ;)
Krasnoludy przystąpiły do sojuszu z Qa i oddały im księżną Sigdrine.
Korona, Miecz i Gryf są w rękach zwycięskich Qa.

Więc... wiele rzeczy przypieczętowało się wczorajszej nocy :)
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Frączek 
Wergundia Pany


Skąd: z Wergundii
Wysłany: 17-08-2015, 18:21   

O kurde, jestem coraz ciekawszy epilogu :D
_________________
'13 - Zwiadowca / łucznik Celahir ( zwany 'Hobbit Sam'
Epilog '13 - mag ognia Divakar
'14 - Kapral Halvard, w służbie 15. kohorty Zielonego Tymenu
Epi '14 - podziemny hipnotyzer Akhel Ah'ran z rodu Diaeth (†)
'15 - imperialista aka najemnik Germeriusz 'Gałgan'
Epi '15 - wojownik Qa, Qorykohynaq
'16 - Ernest, szpieg z krainy deszczowców B)

QA FORTHEWIN

"Opętanie na Indianę! Bijesz Indianę!"
 
 
MrSzaman12 
A burze chcesz?!

Wysłany: 18-08-2015, 00:05   

Indiana napisał/a:
Aidan... choć przyprowadzony na kontr-fort, został tylko wepchnięty w szczelinę, bez rytuału, którego nie zdążyli zrobić :(

Z tego co wiem, to szczelina emanowała tak potężną magią ziemi, że rozszczepiała wszystko co tam wpadło na atomy... (Owizor mi tak powiedział)
Czyli, że... Rozszczepiliście boga na atomy??! xD
_________________
Nie mogę się lękać.
Strach zabija umysł.
Strach jest małą śmiercią, która niesie ze sobą całkowite unicestwienie.
Stawię mu czoło.
Pozwolę, aby zalał mnie i przelał się przeze mnie, a kiedy odpłynie, obrócę oko swej jaźni i spojrzę na jego drogę.
Tam, gdzie przeszedł strach, nie będzie już nic.
Zostanę tylko ja.
 
 
Owizor 
miewał złe sny o ogórkach...


Skąd: Kraków
Wysłany: 18-08-2015, 00:29   

No właśnie to dobre pytanie, bo w takim razie do świata bogów doszła... kupka atomów ;| ale przynajmniej kupka atomów ze wszystkimi niezbędnymi cząstkami... czyli wychodzi na to, że jeśli bogowie mają talent do klocków lego, to mają szanse wygrać? :mrgreen:
_________________
2013 II turnus - Owizor Rożenek, szpiegujący dla Imperium mag ziemi z Ofiru
2014 II turnus, Epilog - Argan Rożenek, styryjski dezerter podszywający się pod liryzyjskiego możnego Octavia Lecorde

Nelramar - Oberon Williamson, nekromanta-sadysta podszywający się pod elfa // Ohtat'Penatis Idril - elficki dowódca gardzący po równo Wergundią i Styrią
2015 I turnus - ponownie Owizor Rożenek który to nawrócił się, by jako Sędzia Rega Ludmir romansować z pewną elfką [+]
2015 turnus +18 - Archibald dar Bregen, samozwańczy książę o słabej psychice
 
 
 
MrSzaman12 
A burze chcesz?!

Wysłany: 18-08-2015, 00:36   

A więc po co trudziliśmy się z tym całym rytuałem? Bogowie mają dość czasu, by składać puzzle tego typu. Pewnie nieraz kupowali od Gabony bułkę tartą, by zabić czas od momentu wniebowstąpienia Tavar, aż po przebudzenie Starych Bogów. A może (z racji, że przebudzenie było dość niespodziewane) byli właśnie w trakcie składania jednej z takich bułek? :-?
_________________
Nie mogę się lękać.
Strach zabija umysł.
Strach jest małą śmiercią, która niesie ze sobą całkowite unicestwienie.
Stawię mu czoło.
Pozwolę, aby zalał mnie i przelał się przeze mnie, a kiedy odpłynie, obrócę oko swej jaźni i spojrzę na jego drogę.
Tam, gdzie przeszedł strach, nie będzie już nic.
Zostanę tylko ja.
 
 
Leite 
Elfi doradca


Skąd: Poznań
Wysłany: 18-08-2015, 00:38   

Owizor wygrałeś życie z tymi klockami xD
Indi czemu patrzę tak ponuro? Patrząc na to, co napisałaś o naszym turnusie od śmierci Samboi do konca nie wyglada to różowo... Zwłaszcza, ze z tego, co widzę, na żadnym turnusie poza naszym (chwała Loży?) nie udało sie wepchnąć Aidana do zaświatów (czyli nie ma jak walczyć ze starymi bogami) i z tego, co widzę, Trynt padł w znacznej większości turnusów..a tak super by było na Epilogu ukształtować Aidana w boga xd
_________________
2014r. II - Infelix Laryjka [??]
2014r. Epilog - Sephi'Rah (Sefii) Podziemna [*]
2015r. II - Vela, Roythe (łowca) Wysoka [*]
2015r. Epilog - Vela, Roythe (łowca) Wysoka [*], aktualnie Tymen Mgieł
2016r. III - Tanwe'Ivare, Aenthilka
2016r. Epilog - Aurelia d'Lombre d'Itharo człowiek
2016r. Zimowy - Tulya'Leite Enri Aenthilka w futerku
2017r. III - Mea'Aran Tlais Orthogok, podziemna bliźniaczka
2018r. Zimowy - matrona Mea'Aran Tlais Orthogok, już nie bliźniaczka.
_______________________________________
"Mlem"

 
 
Frączek 
Wergundia Pany


Skąd: z Wergundii
Wysłany: 18-08-2015, 00:46   

Ojtam Leite, płaczesz :P Partyzantka nie jest wcale taka zła jakby sie mogła wydawać ;)
_________________
'13 - Zwiadowca / łucznik Celahir ( zwany 'Hobbit Sam'
Epilog '13 - mag ognia Divakar
'14 - Kapral Halvard, w służbie 15. kohorty Zielonego Tymenu
Epi '14 - podziemny hipnotyzer Akhel Ah'ran z rodu Diaeth (†)
'15 - imperialista aka najemnik Germeriusz 'Gałgan'
Epi '15 - wojownik Qa, Qorykohynaq
'16 - Ernest, szpieg z krainy deszczowców B)

QA FORTHEWIN

"Opętanie na Indianę! Bijesz Indianę!"
 
 
Szrapnel 
Villsvin


Wysłany: 18-08-2015, 00:55   

Shatan zwłaszcza jeśli jest się duchem partyzantem. Ludzie Bryna pozdrawiają :D
_________________
"Pole rażenia granatu jest zawsze o metr większe niż zdołasz uciec"
 
 
Frączek 
Wergundia Pany


Skąd: z Wergundii
Wysłany: 18-08-2015, 01:01   

Szrapnel, luz, moja główna tegoroczna postać rozpłynęła sie w powietrzu po poderznieciu kilku gardeł a poźniejszy paladyn umarł w chwale (choć Ingrane przy każdej możliwej okazji przypominała mi ze owej chwały nie ma, a pieśni o nas nie bedzie :P ).
_________________
'13 - Zwiadowca / łucznik Celahir ( zwany 'Hobbit Sam'
Epilog '13 - mag ognia Divakar
'14 - Kapral Halvard, w służbie 15. kohorty Zielonego Tymenu
Epi '14 - podziemny hipnotyzer Akhel Ah'ran z rodu Diaeth (†)
'15 - imperialista aka najemnik Germeriusz 'Gałgan'
Epi '15 - wojownik Qa, Qorykohynaq
'16 - Ernest, szpieg z krainy deszczowców B)

QA FORTHEWIN

"Opętanie na Indianę! Bijesz Indianę!"
 
 
wampirka 


Skąd: Szczecin
Wysłany: 18-08-2015, 02:32   

Leite napisał/a:
Trynt padł w znacznej większości turnusów..

Raczej 50/50 ;)
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 18-08-2015, 02:46   

Ale nadal różowo to nie wygląda :) Przypomnę naszą tabelkę wyników (załącznik w pierwszym poście).
Trynt jako całość przetrwałby tylko jeśli bogowie uratowani+ forteca uratowana. Tego nie dokonał nikt :(
Wedle naszych własnych opcji:
II - Trynt przegra wojnę, ale północ ma szanse przetrwać Qa ustąpią, bogowie północy zwyciężą [edit, wróóóóć!! spojrzałam nie na tę opcję ;) , juz poprawiam ;) ]
III - Trynt wygra bitwę, ale przegra wojnę, zachowa autonomię Bogowie północy zostaną zniszczeni, Qa zajmie świat
IV - Trynt wygra bitwę, ale przegra wojnę, zachowa autonomię Bogowie północy zostaną zniszczeni, Qa zajmie świat
V - Trynt przegra wojnę, świat należy do Qa Bogowie północy zostaną zniszczeni, Qa zajmie świat
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,05 sekundy. Zapytań do SQL: 13