Karczma pod Silberbergiem Strona Główna Karczma pod Silberbergiem
Witamy na nowym-starym forum dla larpowiczów Silberbergu :)

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Wstęp fabularny
Autor Wiadomość
Elidis 
Administrator
Hydra


Skąd: Z ostatniej wioski
Wysłany: 28-09-2016, 13:29   Wstęp fabularny

Podmuch wiatru wpadającego przez okiennicę komnaty zachwiał wątłym światłem dogasającej świecy. Adelheid wyciągnęła dłoń, płomień przestał się chwiać, stał się mocniejszy. Komnata delikatnie rozświetliła się czerwoną aurą promieniującą z cienkich, wirujących nici obejmujących płomień. Oczywiście jeśli ktoś potrafił je zobaczyć. Einhard odruchowo spojrzał w kierunku działania Many, po czym opuścił wzrok z powrotem na mapę. Roztarł zmęczone oczy.
- Możesz odpuścić sobie tę świecę – powiedział zmęczonym głosem Severo przeciągając się. – Za jakieś dziesięć minut będzie świt.
- Już? – zapytał lekko nieobecnym tonem Einhard. – Zdecydowanie za wcześnie. Dobrze, wróćmy do tego, skończmy i zaznajmy wreszcie trochę snu.
- Mam wrażenie, że nie będzie to takie proste... – powiedziała Adelheid.
- Mamy jeszcze jakieś trzy, czy cztery meldunki.
Einhard podniósł stertę papierów leżąca obok mapy i szybko je przejrzał. Większość z nich było raportami z bitew i posunięć wroga. Zdecydowanie zbyt dużo z nich dotyczyło strat w ludziach. Margrabia dobrze wiedział jak będą wyglądać te raporty. Liczby zbyt duże by wypisywać imiona w raportach. Szlachcic przejrzał raz jeszcze dokumenty, upewniając się, że niczego nie pominęli.
Raport z Bregen. Miasto wciąż stało pod bronią po tym, jak w połowie września wyparto stamtąd przeciwnika, ponad 5-tysięczna armia, będąca częścią topniejącego na szczęście 3 korpusu Armii Ziem Północnych Qa, wycofała się w kierunku na Akwirgran, paląc po drodze wszystko, na co trafiła. Korpus ten w oczywisty sposób nie mógł przerwać pierścienia oblężenia wokół stolicy, dlatego jego dowódca, huei Rinori, wstrzymał marsz i w chwili obecnej wszyscy oczekiwali, że korpus ten uderzy z powrotem na Bregen lub Lusignan.
W odpowiedzi cała prowincja właściwie została zmobilizowana i umocniona, a sztab przeniesiony do Luisignan.
Kolejne raporty dotyczyły oblężenia Avaretty, przerwanego przez atak Tymenu Mgieł. Upiory jak zwykle uderzyły z zabójczą siłą, napawając strachem zarówno Qa, jak i Wergundów, ale miasto.... Avaretta leżała w gruzach.
Koniec końców zaistniała sytuacja była bardzo napięta. Z zachodu groziła wciąż armia Rinoriego, tymczasem na południu, na linii Erwick-Perbatasan trwała bitwa mogąca zdecydować o losach wojny. Na północy trwało oblężenie Akwirgranu, gdzie zabarykadował się potężny 2 korpus Armii Północnej. Dowodzący oblężeniem magnifer Rederick wzywał desperacko o pomoc, bo w mieście umierali z głodu cywile.
- Partyzanci, szlachcice, a także Armia Poborowa z Wergudnii Zachodniej zebrała się i rozpoczęła wysiłek mający na celu oswobodzenie Akwirgranu – Einhard czytał właśnie wyciągnięty raport. – Walki są niezwykle krwawe i ciężkie, jednak siłom Wergundzkim udało się zdobyć przyczółek w mieście, a starcia powoli przesuwają się spod zewnętrznych murów na ulice. Straty są wielkie po obu stronach, jednak nie mogą równać się ze stratami w ludności cywilnej. W celu pozbawienia Wergundów strategicznych pozycji Qa zwrócili magiczny ogień na dwie dzielnice miasta całkowicie je dewastując. Ludność cywilna nie została ewakuowana. Straty w cywilach przekraczają dwadzieścia tysięcy. Właściwa ocena jest niemal niemożliwa – mag przerwał na chwilę, patrząc się pustym wzrokiem w kartkę. – Nie da się liczyć spopielonych ciał.
- Modwicie... – szepnął Severo, Adelheid poderwała głowę od mapy, w jej oczach był płomień.
- Modwicie? Modwicie!? To imię jest dokładnym powodem tej pieprzonej sytuacji! Jasne było, że tak będzie wyglądać ta wojna. Czy Birka nie była dostatecznym przykładem? Najgorsze jest to, że mogliśmy temu zapobiec, ale wybraliśmy puste sentymenty zamiast ludzkiego życia.
- Puste sentymenty? – Severo zgrzytnął zębami. – Przypomnę, że nasi ojcowie właśnie o te sentymenty walczyli i za nie ginęli. Kim byśmy byli, gdybyśmy wybrali inaczej? O co byśmy walczyli!?
- Dość! – ryknął margrabia. – Nie ma teraz na to czasu. Co się stało jest już przeszłością, należy skoncentrować się na działaniu.
W komnacie zapanowała głucha cisza, w której dwójka dowódców powstania mierzyła się przez chwilę zimnymi spojrzeniami. Wrócili do raportów. Kolejny z nich dotyczył wioski we Wschodniej Wergudnii zniszczonej przez wycofujące się siły Qa. Najwyraźniej Za-południe stosowało taktykę spalonej ziemi, niszcząc wszystko na swojej drodze pozbawiali powstańców zapasów. Oraz zwracali cywili przeciw armii Wergudnii. We wcześniej czytanych raportach było kilka doniesień na temat buntów chłopskich. Na razie niewielkich i nie zorganizowanych, pozornie mało istotnych. Jednak Einhard wiedział do czego zdolny jest motłoch i był tą wizją przerażony.
Drzwi komnaty otworzyły się, a w portalu ukazała się twarz Cerys. Wiedźma uśmiechnęła się do Severo, który odpowiedział tym samym. Tylko Cerys dostrzegła, że był to sztuczny uśmiech. W ślad za wiedźmą szedł Etyan. Elf jak zwykle był wyprostowany jak struna, prawą rękę opierał na rękojeści miecza, lewą zaś miał za plecami. Laryjczyk stanął przy jednym z krańców stołu, ukłonił się.
- Oddział Laro przybędzie tu jutro wieczorem – powiedział oficjalnym tonem. – Moi pobratymcy przybywają tu z niezwykle ważnym zdaniem, zleconym przez samą Tan’tsan Savrę. Larion prosi swych wergundzkich sojuszników o udzielenie wszelkiego niezbędnego wsparcia naszym wojownikom – Etyan na chwilę przerwał, wyglądał jakby się nad czymś zastanawiał. – Kazano mi też powiedzieć, że odmowa będzie potraktowana jako zdrada i ostrzec przed ewentualnymi konsekwencjami.
W komnacie zapadła ciężka, niezręczna cisza, pełna oczywistych, choć niewypowiedzianych na głos myśli. Einhard pierwszy przerwał milczenie.
- Że co, do samnijskiej nędzy?
- Czego będzie dotyczyć to zadanie? – zapytała Adelheid.
- Nie jestem pewien, wszelkie informacje będzie posiadał ma’tui Altaris.
- Oczywiście pomożemy naszym sojusznikom jak tylko będzie to możliwe – powiedział spokojnym tonem Severo. – Dziękujemy za informację – Etyan skłonił oszczędnie głowę.
- Jest jeszcze jedna sprawa – powiedziała niepewnie Cerys, czuła, jakby wcinała się w rozmowę dwóch niedźwiedzi. – Doniesiono mi, że miejscowa ludność chce się z wami spotkać. Pilnie.
- A więc jednak – powiedział ciężko Einhard. – Kolejni. Sir, madam, pragnę zwrócić waszą uwagę na mapę i ilość mniejszych lub większych ognisk niezadowolenia ludności cywilnej. Właśnie doszło do nich nowe i obawiam się, ze nie można już dłużej ignorować tego problemu.
- Martwi cię coś szczególnego? – zapytała Adelheid.
- Tak. Luisignan to największe miasto w dolinie, a sama dolina jest gotującym się kotłem. Wystarczy spojrzeć na ilość niezadowolonych wiosek – przeciągnął ręką nad mapą. – Obawiam się, że dotarliśmy do punktu krytycznego, jeśli tutejsi chłopi staną przeciw nam zrobi to cała dolina – szlachcic przerwał na chwilę, wspomnienia z Powstania Setników przewinęły mu się przed oczami, widok jego ludzi zabitych przez chłopów, rozprutych jak wieprze w rzeźni...
- I to właśnie w momencie, kiedy mamy zetrzeć się z armią Qa... – powiedziała cicho Cerys patrząc na mapę.
Magniferowie w milczeniu zwrócili się ku mapie. Wszyscy wiedzieli, że jeśli dojdzie do buntu, Tymen zostanie sparaliżowany. Liczył w tej chwili 30 tysięcy ludzi, ale blisko połowa to byli chłopscy ochotnicy, których "ochota" właśnie stała pod znakiem zapytania.
-Jeśli nie wyruszymy na Akwirgran, tymen Redericka nie zakończy oblężenia – zaczął recytować Einhard – Jego 26 tysięcy ludzi zostanie związanych walką o miasto. 3 tymen dar Lettego nie wytrzyma nacisku w umocnieniach pod Erwick, mają tam 5 tysięcy ludzi przeciwko, na litość boską, niemal 60 tysiącom. Jak pęknie tama pod Erwick, ruszy na nas cały 6 korpus Armii Ziem Przyłączonych i wszystko co zostało z ich 2 i 3 korpusu. Ruszy na nas ponad 100 tysięcy. Moglibyśmy zakończyć oblężenie Akwirgranu w tydzień, wyprowadzając nasz Pierwszy Tymen z Wergundii Wschodniej. Łącząc siły z Rederickiem mielibyśmy dość ludzi, by uderzyć na Erwick...Tymczasem siedzimy tutaj i zastanawiamy się nad tym, kiedy chłopi skończą żniwa... – zakończył, zgrzytając zębami.
Cerys wyjrzała przez okno, jej twarz oświetliły promienie wstającego właśnie Słońca, zmieszane z ostatnim blaskiem znikającej za horyzontem Luny. Wiedźma zamknęła oczy, gdy je otworzyła nikt nie zauważył srebrnego blasku w jej spojrzeniu, jednak wszyscy odczuli dreszcz na plecach. Ukłucie potężnej magii.
- Kończą się żniwa na polach – głos Wiedźmy pobrzmiewał nienaturalnym echem. – Oto zaczynają się żniwa wśród ludzi.
_________________
TO JEST MOJE BAGNO!!
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9