Karczma pod Silberbergiem Strona Główna Karczma pod Silberbergiem
Witamy na nowym-starym forum dla larpowiczów Silberbergu :)

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Poscig - gra
Autor Wiadomość
VanRex 


Wysłany: 21-05-2018, 21:26   

No nigdy nie skończy krępować tej bandy popaprańców. Jak nie wychodzący Miguel, to świecący Elf... Aż miał ochotę wybuchnąć desperackim śmiechem, ale Miguel włączył swój klasyczny słowotok. Tym niemniej mięśnie automatycznie się napięły, a ręce powędrowały w kierunku broni. Myśli znowu biły się w głowie obmyślając kolejne to warianty wyjścia z tej dość nieprzyjemnej sytuacji, ale z każdą sekundą skreślał coraz to kolejne potencjalne opcje.
-Miguel, dość! - słowa kumpla z oddziału zaczęły mu najzwyczajniej działać na nerwy - Zanim zagadasz go na śmierć niech wypluje z siebie czego od nas chce, skoro zrobił się taki rozmowny.
Nie mieli z nimi szans wieczorem, w ich aktualnym stanie mogą nie mieć siły nawet uciec. Ale jeżeli wróg ich zmusi do walki, to walczyć będzie. Tym niemniej, potrzebował jakiegokolwiek planu działania, na tę chwilę nie miał nic walcząc w własnymi myślami.
_________________
2016 III turnus to był - Tergor, ten od bicia
2016 Epi - Wciąż Tergor, wciąż od bicia
2016 Zima - Zgadnij kto i zgadnij od czego
2017 Bitewny - Taren, paladyn od rytuałów i bicia
2017 III - Tergor, ten co chciał być od bicia
2017 Epi - Torres, znowu od bicia <3
2018 18+ - Wielki Mistrz od bicia i obrywania
2019 Zimówka - Wielki Mistrz od bicia bandytów
2019 Step - Tsaagan, Keshig od ochrony i bicia, acz w tym pierwszym był kiepski
2019 III(?) - Wielki Mistrz od bicia. Ostatni raz, gdy zbił kogoś prawą dłonią i pierwszy, gdy zbił kogoś lewą
2019 Epi - Thietmar, ten od bicia w morderczym duecie braci Ebenholtz!
2020 IV - Torres "Tristan" Montoya, ten zdrajca od bicia i bycia bitym
2020 Epi - Torres Montoya, Czarny Diabeł od knucia i bicia, co poszedł bić się sam, a wrócił we dwóch.
2021 III - Thiago Federico de Santerro Castaneda, łowca potworów od bicia potworów.

: - )
 
 
Piotr 
Spopielacz

Wysłany: 21-05-2018, 21:30   

Wspomnienia ostatnich wydarzeń zlewały się w umyśle czarownika w mroczną i niezrozumiałą mieszankę. Las, wilki, uczucie bycia niesionym, urywki słów osób jednocześnie obcych i znajomych...to wszystko splatało się z wizjami z przeszłości i majakami Tylwina. W jednej chwili widział on przed oczami stary dąb rosnący na przeciwko chaty swojego dawnego mistrza,w innej zmasakrowane ciało Świętopełka porzucone pośród Liryzyjskich lasów. Do każdego z tych wspomnień, nieraz lekko wypaczonych podchodził z dziwną obojętnością, tak jakby nie należały one do niego, a były jedynie cieniem umysły kogoś innego. Owo autobiograficzne delirium zostało jednak gwałtownie przerwane przez odczucie jak najbardziej rzeczywiste. Konkretniej, przez przeszywający,potworny wręcz ból w gardle, dość silny by względnie ocucić czarownika, który praktycznie natychmiastowo otworzył zalepione oczy. Obraz który się przed nim roztaczał był w najlepszym wypadku niewyraźny, jednak nawet mimo tego Tylwin był w stanie rozpoznać twarz górującego nad nim hobbita, oraz jej wyraz, który bynajmniej nie pasował do aprarycji tej rasy. Paskudny, pełen swego rodzaju zadowolenia uśmiech, zwiastujący dalsze cierpienie. Pierwszym jego odruchem był krzyk, ale natychmiast gorzko pożałował tego posunięcia. Jakiekolwiek próby mówienia kończył się spotęgowaniem i tak przyszywającego bólu w gardle. I wtedy czarownik dostrzegł przyczynę swojej udręki. Choć było to równie niewiarygodne co przerażające, to niziołek własnie wpychał w głąb rany na jego szyi słusznych rozmiarów drewniany kij. Gorzej, wydawało się że szarpie się o niego z osobą której Tylwin nie mógł dostrzec, co bynajmniej nie pomagało górnym drogą oddechowym czarownika. Stan ten trwał krótką, lecz pełną cierpienia chwilę, po czym zakończył się, dokładnie w momencie gdy ciało Tylwian owionął podmuch gorącego, lecz nie parzącego wiatru, a jego nie do końca sprawne oczy zalała fala światła. Niewiele myśląc czarownik zerwał się na równe nogi (choć zerwał to w tym wypadku słowo mocna przesadzone, bardziej pasowało by "wstał niczym pijany, zatoczył się, po czym jakimś cudem zdołał utrzymać wyprostowaną pozycję") i rozejrzał się wokół dzikim wzrokiem. Nie za wiele zdołał zobaczyć, ale bezbłędnie rozpoznał dwie (poza hobbitem) osoby w pomieszczeniu: Pana Światła oraz Ostergarberda. Cóż był by wszakże z niego za sługa gdyby nie był w stanie rozpoznać swojego władcy, i członek rodziny gdyby nie poznał tworzy własnego krewnego?
Widok jego pana, nawet w pozycji tak osobliwej jak stanie z wyciągnięta ręką nad tym samym niziołkiem który przed sekundą wesoło młócił sobie krew w jego gardzieli niczym mleko w maselnicy znacząco uspokoił czarownika, który chwilę wcześniej zamierzał w półzwierzęcym amoku zaatakować niziołka magią, paznokciami i zębami co zresztą zdradzał wyraz jego twarzy tuż po wstaniu z podłogi.Rzecz jasna zaskoczyły go poczynania Pana Światła, jednak nie miał większych problemów z ich zaakceptowaniem. Cóż, najwyraźniej skoro tak czyni to ma w tym jakiś wyższy powód. Nie mi sądzić czyny moich władców... pomyślał czarownik, po czym zmierzył wzrokiem resztę pomieszczenia. Choć stan jego oczu zaczął się powoli poprawiać, to wciąż twarze większości osób były jedynie rozmazanymi plamami. Podobnie było z dźwiękami. Tylwin słyszał je lekko zniekształcone, co utrudniało mu zrozumienie ich sensu. Mimo to domyślił się że z całą pewnością to nie jego sojusznicy stanowią większość przebywających w tym pomieszczeniu. Starając się ignorować paskudne pieczenie w gardle, oraz uczucie czegoś ciepłego spływającego po szyi mrugnął kilkukrotnie wbijając spojrzenie w sylwetki stojące przed nim i ruszając powoli skostniałymi palcami u rąk w celu ich rozgrzania wytężył słuch usiłując wychwycić możliwie jak najwięcej otaczających go dźwięków. Wyglądał przy tym trochę jak niemożebnie wymęczony borsuk którego ktoś wygnał z należącej doń nory, nie w pełni świadom otaczającego go świata oraz swojej sytuacji.
Ostatnio zmieniony przez Piotr 21-05-2018, 21:36, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Rivus 


Skąd: Gdańsk
Wysłany: 21-05-2018, 21:36   

Hektor (za zgodą Kostka)
Uderzenie o ziemie nie było przyjemne. Z resztą dla kogo było?
Eshkara właśnie proponowała niziołkowi przyłączenie się...
Odruch sprawił, że agent dobrał się lewą ręką do ładunku, a prawą do samopału.
Kto wie? Może cholerny hobbit się dołączy, a sytuacja będzie od niego wymagała wystrzału?
_________________
IV tur. 2015 Shardus, łowca potworów z puklerzem [†]
IV tur. 2016; epi. 2016; e. IV tur. 2017 Villen (z Bregen), czarownik SSW z jedną mantrą: "Zum..." [†]
pro. 2017; IV tur. 2017; epi. 2017; epi. 2019 Ion de Eris, chłopak z Enarook, przyszywany brat Estelli, potem mistyk SSW, nemezis Generał Szaleństwa
e. IV tur. 2017 Galeus Sateus, Curo Concordii z Psem i Płociem
zim. 2018 Sheen Ko Hoshi Shiravana Kohatu, laryjski mag bojowy w Avgrun
IV tur. 2018 (+18) Jovis Islas, Szkarłatny dyplomata i mistyk
e.= epizodycznie
 
 
Omar 
Domińczak hehe

Skąd: Warszawa
Wysłany: 21-05-2018, 21:38   

Leżał, wyraźnie rozdarty wewnętrznie. Rozważał wiele aspektów. Z jednej strony przywileje i korzyści, jeżeli ten pajac stanie się bogiem. Wtedy mógłby go zdradzić i zabić! Przejąć jakoś jego moc, czy coś...

Nie mogę zostawić mojej siostry, będę ją chronił. Nie mogę zdradzić Ei.

Nagle zaczął mówić styryjczyk, dosyć skomplikowanie, więc trudno było mu się skupić. Ale wydawało mu się, że było to coś w okolicy "spierdalaj, póki jeszcze masz szansę". Dlatego popatrzył prosto na Echirona i...

Zebrał ślinę w ustach. - Słyszałeś tego styryjczyka. Oby kruk cię chujem tłukł pajacu. - Splunął na niego, odsuwając się powoli. Będzie starał się podnieść na nogi.
_________________
2016 - Omar, a potem Morridd - postacie o któych lepiej nie pamiętać.
2017 Prolog - Francisco Montes, nieletni kucharz i piekarz. Podrywał dziewczyny na ciasteczka
2017 Bitewniak - Karl Egisson, młody tryntyjski mag bojowy
2017 turnus IV - Helianthus Silverstein, druid, hobbit
2017 prolog - Helianthus, Heliantrop, cholera wie - wesoły druid, który w krótkich słowach podsumował komandora Kethrena
2018 IV - Karl Egisson Sliabh Ard, wybrał złą stronę barykady. Później epizodycznie Helianthus Silverstein na drodze do zostania szarym wędrowcem
2019 (wakacje i epi) - Helianthus Silverstein - druid, został szarym wędrowcem
2020 - Satori, laryjski Oni
 
 
Elf 
Adept elfickiej magii wyższej


Skąd: Pruszków :3
Wysłany: 21-05-2018, 21:50   

Zamrugał kilka razy oczami. Miał nadzieje że to co widzi to pozostałość po upadku ze schodów, ale nie... To naprawdę był ten zadufany w sobie skurwysyn którego istnienie było obrazą jego rasy.
Gorzej być nie mogło... No dobra... Mogło... Był tylko on, a nie cała trójka Na razie...
Zacisnął zęby. Przez jego głowę, jak zawsze w obliczu pojawienia się wroga, przetoczyły się wszystkie użyteczne w walce zaklęcia. Jednak wiedział że w tym momencie mu nie pomogą.
Rzucił spojrzenie w stronę schodów. Istniała spora szansa że będzie trzeba się ewakuować i porzucić zdrajców. Podziękował w myślach sobie samemu sprzed kilku minut za to że zebrał te próbki. Możliwe że te marne kłaki, kawałek skóry i mokra od krwi szmata to wszystko na czym będzie zmuszony pracować.
Ale żeby móc pracować, trzeba wyjść stąd w jednym kawałku szepnął mu głosik z tyłu głowy.
W tym momencie zauważył że za Echirionem Tylwin podniósł się z ziemi. Eeee? Ten preparat naprawdę musi być niewiarygodnie silny... Była to kolejna nienajlepsza wiadomość, ale w obliczu pojawienia się demona nie miała ona większego znaczenia. Nawet odczuł jakąś irracjonalną radość z tego że pojawił się przeciwnik którego był w razie potrzeby w stanie unieszkodliwić. Na razie sytuacja była niepewna ta wszystkich możliwych płaszczyznach dlatego Meril obserwował sytuację stojąc nadal na schodach. Był gotowy uciekać, lub walczyć
_________________
Elfy przeżyją wszystkich ludzi >:)
2013-Garant elf z laro
2014-Aaron elf leśny mag ziemi
2015-Geven elf leśny mag lasu
2016-Tiru elf leśny szaman Jelenia
2017-Meril'oarni z rodu Haro, Elf z Talsoi mag morza
2018-Vayla'Meril'oarni z rodu Haro, Elf z Talsoi mag strażnik
Ostatnio zmieniony przez Elf 21-05-2018, 21:53, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Mordrim 
Krasnolud


Skąd: Biesko Biała
Wysłany: 21-05-2018, 22:14   

Radość i spokój w mym sercu zapanowały gdy usłyszałem jego. Ten któremu służę stał teraz koło mnie i czułem wyraźnie bijące od niego światło choć miałem zasłonięte oczy. Obróciłem się na plecy co było nieco bolesne ze względu na wybity bark. Słuchałem tych obelg w kierunku Pana światła i czułem powoli narastający gniew. Nikt nie ma prawa takim tonem do niego mówić. Umilknijcie Heretycy!! Zakrzyknąłem tak by wszyscy mnie słyszeli. Próbowałem teraz usiąść a potem wstać co będzie nieco ciężkie. Bądź Pozdrowiony Panie Światła i Poszukiwaczu wiedzy. Te słowa już mówiłem ze spokojem i było kierowane do tego kto stał teraz przede mną. Wykonałem też ukłon przy czym gdy go wykonywałem to znów odezwał się potworny ból w barku.
_________________
Epilog 2016 Thorgrim Tordenskrall-ostatni krasnolud ze swego rodu, który postanowił dołączyć do powstańczej armii Wergundzkiej.
Prolog 2017 Dankan Antelmo-miejscowy kowal który został rozszarpany przez bestie
Larp bitewny ,,Sztandary" 2017 Mordrim Starkensson- Krasnoludzki Mojżesz i zawaliciel przełęczy Cor
III Turnus 2017 Thorgrim Tordenskrall-tym razem pracował jako najemnik Valenberg

Na Pohybel Skurwysynom!!!
 
 
Leite 
Elfi doradca


Skąd: Poznań
Wysłany: 22-05-2018, 14:05   

Wszyscy - tu widzą wszyscy, niektóre fragmenty tekstu są bardziej dla kogoś I wówczas oznaczylam to imieniem, framgnety oznaczone // są wyłącznie dla danych osób i reszta ich nie widzi
Echiron cofnął dłoń i przymknął oczy, słuchając wywodu Miguela.
Nie zmienił swojej pozycji ani reakcji również na słowa Torresa. Na odpowiedź hobbita uniósł wzrok.
-Nie zamierzam z Wami walczyć, żołnierzyku. - odezwał się w końcu. - Nie stanowicie dla mnie godnej przeszkody. Tym niemniej...
Wówczas wstał Thorgrim. Ze związanymi wciąż rękoma i na ślepo nie wyglądał specjalnie godnie.
(Thorgrim)
-Zejdź mi z drogi, pajacu. - warknął Echiron. Thorgrim zaczął dziękować, krzycząc coś o heretykach, ale nawet nie zdążył skończyć zdania.
- Milcz! - magia zamknęła usta krasnoludowi, nie pozwalając się mu odezwać. -Szakal nie potrzebuje słabych! Dlaczego miałbym choćby kiwnąć palcem dla was? Pokonano was, jak bezbronne dzieci. Dlaczego miałbym zabiegać o słabych sprzymierzeńców? Co miałbyś przynieść mojemu panu?
Echiron zacisnął dłoń, która dotychczas spoczywała na kiju. Na obu końcach laski zaczęło pojawiać się coś, co wyglądało jak płomień, ale było złożone ze światła. Elf zamachnął się, ledwo muskając zasłonę na oczach krasnoluda, spopielając ją. Po chwili drugi koniec laski zatrzymał się dosłownie parę centymetrów przed związanym, a gorąco było wyraźnie odczuwalne, coraz bardziej palące.
-Daj mi powód, dla którego nie powinienem spopielić cię tu u teraz?! Jesteś słaby! Jaka jest twoja wartość? Ile jesteś gotów poświęcić dla Tego, Który Nadchodzi?!
Następnie popchnął Thorgrima, przewracając go na ziemię koło Silany.
(Torres)
Kiedy krasnolud wylądował na ziemi, Echiron spojrzał na Torresa płonącymi, wkurzonymi oczami. Ich płomień po chwili się uspokoił, tak samo, jak ten na lasce, która wykonała pełen obrót i znów się zatrzymała.
-Mówisz, jakbyś tu dowodził. Ona cię lubi…
Zawiesił na chwilę głos, po czym wskazał laską na zdewastowany pokój.
- Znacznie bardziej niż tego tu, zwłaszcza od kiedy go pokonałeś. A ona ma dobre oko do ludzi…
Echiron znów przerwał, przyglądając się uważnie Styryjczykowi.
- Nadawałbyś się. Stojąc na czele pułków przeciwko żałosnym pionkom, którym wydaje się, że coś znaczą, wreszcie pokazałbyś na co cię stać.
//Za Twoimi plecami znów odezwały się kroki. Poczułeś, że stoi tuż za Tobą, w ciemności, mroku, tak odurzającym, głębokim. Jej zmysłowy głos rozległ się tuż za Twoim uchem, lekko hipnotyzujący, miękki, zupełnie jak głos kochanki, gdzieś, z mroku, pogranicza emocji i nocnych spotkań.
-Ile jeszcze pozwolisz sobą pomiatać, tercjero? Sztorcować za byle co, ustawiać jak gówniarza? Jesteś dowódcą, urodzonym by rozkazywać… //
Wówczas znowu odezwał się Echiron. Jej przeciwieństwo, jasne światło, w którym można było się zatracić tak, jak w ciemności. Jak w mroku.
- I Tobie jednemu odpowiem, bo na to zasłużyłeś. Walczyłeś o tablicę, o klucz do Felnoru. Pokonałeś moje nowe sługi. Chcę ciebie w armii, którą mój pan zbuduje. Chcę ciebie z buławą Szakala w dłoniach, żebyś prowadził do walki wiernych i silnych jak ty sam.
//Stałeś dokładnie pomiędzy światłem, a ciemnością. Dwie przeciwne, magnetyzujące siły. //
- Chodź moim śladem, poprowadź Styria tak, jak ja kiedyś poprowadziłem Felnor.
Wówczas światło rozbłysło mocniej, a Styryjczyk przez chwilę wyglądał tak, jakby w nim zatonął.
//Światło pochłonęło Twój wzrok i ujrzałeś wyspy, wyrastające z pięknego morza. Na wyspach mieszkało wiele elfów, widziałeś ich stroje, podobne do tego, co miał na sobie Echiron. Widziałeś ich roześmiane twarze, życie codzienne.
Widziałeś ogromne budowle, zbudowane ze szkła, sięgające wysoko strzeliste wieże, zupełnie inaczej skonstruowane zamki i domy, wyglądające krucho, ale stojące twardo niczym żelazo. To było to, do czego dążyły wszelkie cywilizacje. Było tam pięknie, czysto, bez biedoty na ulicach. Wiedziałeś, że widzisz Felnor.
A potem...wielka fala tsunami ruszyła na ten cud. Ogromne płaty wody podniosły się, by runąć na wyspiarzy. Ocean się zbuntował. Zalał.
I wówczas właśnie światło stworzyło barierę. Fale wody zatrzymały się na bańce, otaczającej wyspę, która zatrzymała furię oceanu.
I znów światło rozbłysło.
Ujrzałeś ołtarze, zbudowane w podobny sposób, przedziwną kombinacją szkła, nieznanego metalu i kamienia, na których płonęły ognie. Nie, nie ognie. To światło, które układało się zupełnie jak płomienie, ale było równie, jak nie bardziej destrukcyjne.
A potem... Elfy oddające cześć, kłaniające się wielkiemu posągowi, przedstawiającemu elfa w półwłóczystej szacie, kolorowego. Jego posągi były wielkie, potężne, było ich sporo. I ujrzałeś płaskorzeźbę.
Znajomą. Na środku był wizerunek człowieka, wyglądającego jak pół zwierzę.
Miałeś tę tablicę w rękach parę godzin wcześniej. W tej wizji była na honorowym miejscu, dumna, wyeksponowana, świetlista.
A potem znów błysnęło i ujrzałeś elfa płonącego w ogniu na ołtarzu. Krzyczał straszliwie. Spalała go jasność. //
Echiron patrzył na Torresa. Odsunął laskę od niego.
-Teraz widzisz.
(Meril)
Nie dodał nic więcej, ale odwrócił się do Merila, stojącego na schodach.
Odezwał się, jednocześnie snując wizję.
//]Przed oczami widzisz wszystko, jakby już był pod wodą. Rozmyte, niewyraźne, ale lśniące blaskiem Mądrości.//
- Przyklęknij i oddaj hołd, nie musisz przecież składać wielkich przysiąg, to tylko na chwilę, tylko dla pozoru. A dzięki temu odsłoni się przed tobą zasłona, za nią zobaczysz Felnor Pod Wodami, zobaczysz gigantyczne magiczne konstrukcje twoich przodków, poznasz podstawy ich imponującej magii. Zrozumiesz, jak stworzyli kopuły, olśniewające blaskiem. Jak stworzyli konstrukcje, które są dla Was jeszcze niedostępne. Jak stworzyli cywilizację sięgającą nieba. Rozmyte przed oczami majaczą formuły zaklęć, zajmujące całe strony, całe ściany zapisu, zaklęcia, trzymając spoiwo gigantycznych konstrukcji…. Jakie z tego można by stworzyć rzeczy! Odbudować Talsoi, odbudować Czarne Kamienie, wypełnić testamenty tych, którzy polegli w Czarnym Szkwale…
//Wówczas toń pochłonęła czerń. Ciała wpadające do wody, krzyki, ochrypłe, cierpiące. Strzaskane żagle, zniszczone burty. Krew, która nikła w wodzie, sztorm tak rozszalały, że nikt nie miał szans go przeżyć. Ciemne chmury. Deszcz, błyskawice, i upiorny jęk wiatru, wyjącego naokoło.
Przeplotło się to z inną wizją. Powstającego Oceanii, gotowego zalać wyspy, których jeszcze nigdy nie widziałeś. Pełnych światła i postępu, z wysokimi budynkami. I z bańką świetlną, która osłoniła od destrukcyjnej części oceanu. //
-Wszystko to, cała ta wiedza, mogłaby przecież posłużyć do walki, przecież to tylko podstęp, wybieg na chwilę, nie naprawdę. Uklęknij, a zasłona zniknie… Tamci umieli się poświęcić, umierali na pokładach pia'shan, umierali dławiąc się słoną wodą zatoki, umierali rozrywani zaklęciami, rażeni gromami… A ty, szkoda ci zgiąć kark? Twoja duma jest ważniejsza niż wartości, za które walczysz? Naprawdę? Uklęknij.
Echiron zmieniał głos, mówiąc ze smutkiem o umierających, podnosząc się i mówiąc z mocą o potędze, jaką była dostępna tylko krok dalej. Jego głos był pełen zawodu, kiedy wypowiadał ostatnie słowa w stronę Talsoi.
(Miguel)
A wtedy płomienie zaświeciły jasno, przejrzyście. I świetlisty demon skierował się w stronę Miguela, który dalej stał w drzwiach. Echiron wykonał trzy kroki, a potem wściekły płomień zapłonął w jego oczach.
-A Ty. Wypowiadasz tyle słów, a jedyny ich sens to skomlenie do Twojej bogini. Upadła bogini ze światów zniszczonych przez tego, który nadchodzi. Ona jest ślepa, tak jak i ty. Więc patrz! Patrz na oświecenie!
Światło z laski wzrosło. Promień wystrzelił, uderzając Miguela w pierś, paląc, oślepiając, wrząc. Był tak gorący, że z początku Styryjczyk mógł uznać, że to lód. Ale nie. Wrzący promień nie kończył się. Jego twórca natomiast uśmiechnął się złowrogo i łagodnie dodał.
-Uznaj moją wyższość, a ból minie.
//W trakcie bólu ujrzałeś jakiś świat. Nie był to Twój świat, w którym się znajdowałeś. Był inny. Nie widziałeś szczegółów, ale wiedziałeś, że on umierał. Różne demony, podobne Echironowi, wysysały jego energię. Ujrzałeś ten świat na poziomie energii. Widziałeś potężne jednostki, które służyły jakieś potędze, które niszczyły ten świat.
I widziałeś też Tavar. Uciekającą, płaczącą, rozrywaną przez wielki ból. Jej dzieła zniszczały. Jej dzieci zostały zabite. Jej świat został zniszczony.
Panienka musiała uciekać. Zostawić to wszystko, kiedy istoty robiły sobie pożywkę z jej dzieła.
I wylądowała tu, na terenie, który rozpoznałeś jako Styrię. Wciąż wypełniona bólem. Wizja skończyła się, a Ty wróciłeś do swojego ciała, wciąż palonego światłem. //

Helianthus
Kiedy Echiron zajął się Torresem, ignorując Twoją wypowiedź, za Twoim uchem rozległ się cichy śmiech. Obejrzałeś się, ale nikogo tam nie było. Wróciłeś wzrokiem do wcześniejszej obserwacji, tylko po to, żeby przed Tobą pojawiły się w powietrzu oczy. Jedno było różowe, drugie jasnoniebieskie. Kiedy mrugały, zmieniały kolor.
Chciałeś się cofnąć, ale oczy poleciały blisko i wpadły na Twoje, zakrywając Ci realny widok. Przez chwilę wszystko było jasnopomarańczowo-seledynowe, a potem stałeś w swoim domu, piekąc ciastka.
Pachniały wiśnią i czekoladą. Uniosłeś tacę i zaniosłeś ją na stół, gdzie siedzieli Twoi znajomi. Uśmiechnęli się. Zacząłeś kroić ciasto, w którym wiśnie istniały w stanie półpłynnym. Niektóre były całe, osadzone w musie wiśniowym.
Dopiero po chwili zauważyłeś, że to nie sos i wiśnie, a roztrzaskany mózg wewnątrz czaszki, w którym grzebiesz swoją laską. Mózg Tylwina, któremu wsadziłeś i wbiłeś kij w czaszkę, zupełnie jak nóż w ciasto.
Jedna z siedzących przy stole wyciągnęła ręce po ciasto i zaczęła je jeść. Kiedy na Ciebie spojrzała, dostrzegłeś jej jasnozielone jak jad oko, zupełnie nie pasujące do brązowego obok.
Rzuciłeś się za swoją kuzynką, która upadła i skręciła kostkę. Byliście w lesie, bawiliście się. Ułożyłeś ją pod drzewem, uśmiechając się pocieszająco i trzymając w ręku trochę liści dębu. Chwyciła Cię za rękę, kiedy prosiłeś Eę o pomoc. Czułeś się dobrze, spokojnie.
I wówczas Ea odpowiedziała, wyciągnęła korzenie z ziemi, oplotła Twoją kuzynkę i rozdarła jej żołądek, bryzgając krwią. Flaki wylały się z brzucha, hobbitka nawet nie miała jak krzyknąć, gdy zasłoniłeś jej usta, uśmiechając się z satysfakcją. Miałeś wrażenie, że korzenie układają się w twarz, znajomą, bliską, o różnokolorowych oczach, która wspierała Twoje działania od zawsze.
Głośny śmiech odezwał się tuż koło Ciebie i Ty również się roześmiałeś, wraz z Twoim wujem. Siedzieliście, świętując, bowiem Twoja ciotka właśnie urodziła dziecko. Ciasta na stole, góra bitej śmietany, uczta dla sporej części rodziny.
Obok Ciebie siedziała hobbitka, którą dobrze znałeś, niedługo planowaliście się pobrać, ale to jeszcze nieoficjalne. Pachniała jabłkami i cynamonem, jej różowe policzki układały się w uśmiech. Byłeś szczęśliwy.
Chwyciłeś nóż i zacząłeś ciąć ciasto, ona wstała, żeby Ci pomóc, powoli i ostrożnie, precyzyjnie, zagłębiłeś nóż w jej nodze, krojąc ją na plastry. Uśmiechnąłeś się, biorąc jeden do ust i jedząc. Był smaczny, smakował jak połączenie szarlotki i mięsa doprawionego miętą. Gdy się rozejrzałeś, uśmiechnęło się do Ciebie właśnie narodzone dziecko. Miało urocze dwukolorowe oczka. Jedno żółte, jak matka, a drugie czerwone, po ojcu.

Ion
Wycofanie się było tym, co chciałeś zrobić. Naprawdę chciałeś. Echiron zaczął mówić do Torresa, do Miguela, skupiłeś się na tym, żeby nie być celem.
A potem już czołgałeś się pod domkami koło Esteli. Śmiała się, w ten sposób właśnie śledziliście dorosłych. Zaraz koło niej leżała Liria, o rudych, długich włosach. Też się śmiała. Jedno oko, zamiast takiego, jak zwykle, miała nieco złote, ale to przez padające światło.
Leżeliście na ziemi, słuchając kroków powyżej, próbując się nie śmiać, kiedy Raquel omawiała jakieś dorosłe sekreciki z Lobo.
Dalej leżałeś, ale teraz Liria i Estella leżały za Tobą, jedna na plecach, z zakrwawionym barkiem, druga dalej, na brzuchu, z przebitą nerką. Koło siebie, nieruchomo. Cyria stała w drzwiach po Twojej lewej, obserwując Twoje decyzje.
-Nie pomożesz im? Jaki z Ciebie brat i przyjaciel?

Hektor
Stanęła koło Ciebie. Widziałeś ją kątem oka, ale nie mogłeś się przyjrzeć, bo by znikła.
-Czasem jest po prostu tak, że masz ochotę kogoś zranić, chociażby był Twoim najlepszym przyjacielem. Nawet psim. Po prostu wziąć nóż i go zabić, oskórować, prawda?
Hipnotyzujący głos, który niemalże wchodził do głowy i owijał się dookoła mózgu. Miękki, przyjazny.
-Ile osób chciałeś już rozwalić... Ile rozkazów musiałaś wypełnić, niechcianych, złych. Musiałeś oszukać te dzieci, udawać ich przyjaciela. Nie złości Cię to?
Podeszła bliżej Ciebie, wciąż poza zasięgiem Twojego wzroku. Szepnęła.
-Czy to nie było miłe uczucie strzelić w nią? Nie poczułeś satysfakcji? Ciągłe rozkazy i nakazy, żadnej wolności ani swobody działania.. W cieniu...
_________________
2014r. II - Infelix Laryjka [??]
2014r. Epilog - Sephi'Rah (Sefii) Podziemna [*]
2015r. II - Vela, Roythe (łowca) Wysoka [*]
2015r. Epilog - Vela, Roythe (łowca) Wysoka [*], aktualnie Tymen Mgieł
2016r. III - Tanwe'Ivare, Aenthilka
2016r. Epilog - Aurelia d'Lombre d'Itharo człowiek
2016r. Zimowy - Tulya'Leite Enri Aenthilka w futerku
2017r. III - Mea'Aran Tlais Orthogok, podziemna bliźniaczka
2018r. Zimowy - matrona Mea'Aran Tlais Orthogok, już nie bliźniaczka.
_______________________________________
"Mlem"

Ostatnio zmieniony przez Leite 22-05-2018, 14:14, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
Elf 
Adept elfickiej magii wyższej


Skąd: Pruszków :3
Wysłany: 24-05-2018, 23:29   

Dźwięki i obrazy przewalały się przez jego podświadomość. Raz piękne i wzniosłe, a raz straszne i bolesne.
Część była wizjami, część do złudzenia przypominała jego własne wspomnienia. Zakrył twarz dłonią. Dość... powiedział sobie po czym zaczął po raz któryś już tej nocy powtarzać swoją nowa mantrę:
Myśmy żeglarze, władcy tych wód!
Myśmy korsarze na schwał!
My kształtujemy prądy i wiatr!
My, Talsoiskiego ludu kwiat!

Wizje nie odchodziły, a głos Echirona mieszał się w jego podświadomości z krzykami umierających.
Demon przestał do niego mówić i zwrócił się do Miguela, jednak Meril nadal składał w głowie jego ostatnie słowa próbując wyłowić je z przedstawianych mu wizji. ...Wszystko to, cała ta wiedza...Tamci umieli się poświęcić...A ty, szkoda ci zgiąć kark? Gdy zrozumiał sens ostatnich zdań rozgorzała w nim wściekłość. Całą swoją wolą uderzył w wizje które kłębiły się w jego głowie, a te rozpierzchła się jak suche liście na wietrze.
Wilgotność powietrza wokół Merila gwałtownie wzrosła. Przez chwilę w najbliższej okolicy maga zrobiło się już nie gorąco, ale parno.
Patrzył na Echirona nienawistnym spojrzeniem.
Nikt nie będzie kwestionował mojej zdolności do poświęceń, a już na pewno nie ty!!!
Na ołtarz tej wojny oddałem wszystko co mogłem...
Uspokoił się trochę, ale nadal patrzył na (w tym momencie odwróconego od niego) demona. Po chwili dodał jeszcze ...swoje życie jestem w stanie jeszcze poświęcić, ale mojej duszy nie dostanie nikt!
_________________
Elfy przeżyją wszystkich ludzi >:)
2013-Garant elf z laro
2014-Aaron elf leśny mag ziemi
2015-Geven elf leśny mag lasu
2016-Tiru elf leśny szaman Jelenia
2017-Meril'oarni z rodu Haro, Elf z Talsoi mag morza
2018-Vayla'Meril'oarni z rodu Haro, Elf z Talsoi mag strażnik
Ostatnio zmieniony przez Elf 24-05-2018, 23:31, w całości zmieniany 3 razy  
 
 
Rivus 


Skąd: Gdańsk
Wysłany: 25-05-2018, 18:50   

- Nie pomożesz im? Jaki z Ciebie brat i przyjaciel?
Momentalnie się wyrwał ze stanu obserwatora.
-ESTELLA! LIRIA! - wywrzeszczał.
Zaczął trząść się, ręce nie pozwalały mu sięgnąć do siostry i przyjaciółki.
Bał się cholernie. Bał się, że straci najdroższą siostrę i przyjaciółkę...
 MAMO! TATO! POMOCY!!![b] - kontynuował.
Na twarzy Estelli widniał dalej grymas bólu, za to twarz Lirii była nie wyraźna, a oko dalej wydawało się innego koloru.
 -[b]ADALBERT!!! KHERITT!!!

Zaczęły go boleć oczy i nagle napłynęły łzy...
- Siostrzyczko... - szepnął, gdy zaczęły spływać pierwsze krople z jego oczu.
- NIE CHCĘ, ŻEBYŚ UMIERAŁA! - wykrzyknął w strumieniu zalewającej go wody...

Otworzył oczy, rozejrzał się.
Wszystko wydawało się takie... realne. A jednak lekko za mgłą. Cyria... Estella... siostrzyczka...Liria...
Spojrzał sobie pod nogi. Nie miał już grubej, zielonej koszuli. Nie miał zwisającego na nim swetra. Miał na sobie białą, przewiewną koszulę. Na przedramionach nie miał karwaszy, były wolne...
Przy jego czarnym pasie wisiała stara kaletka, którą zgubił tamtej nocy widząc Enarook w opłakanym stanie.
Zmierzwił swoje włosy. Zdecydowanie dłuższe...
"Owieczka" jak na niego niektórzy mówli przez bujne, kręcone, puszyste włosy, które w dotyku przypominały owczy puch.
Nagle oprzytomniał. Przecież przed nim był Echiron. Przed chwilą. Chciał się cofać. A teraz znajduje się w przeszłości? Ale przecież nigdy nic takiego się nie zdarzyło...
Liria zginęła, później. Estella żyje.
Nagle wszystko zgrało się w całość - eshkara Szaleństwa...
- WYPUŚĆ MNIE STĄD LIRIA. TY WSTRĘTNA DZIWKO! PODŁA KURWO! NAWET NIE JESTEŚ KOBIETĄ! JESTEŚ JEBANYM BYTEM, KTÓRY ROZPIERDALA LUDZIOM ŻYCIA!
Ester... gdzie jesteś?
_________________
IV tur. 2015 Shardus, łowca potworów z puklerzem [†]
IV tur. 2016; epi. 2016; e. IV tur. 2017 Villen (z Bregen), czarownik SSW z jedną mantrą: "Zum..." [†]
pro. 2017; IV tur. 2017; epi. 2017; epi. 2019 Ion de Eris, chłopak z Enarook, przyszywany brat Estelli, potem mistyk SSW, nemezis Generał Szaleństwa
e. IV tur. 2017 Galeus Sateus, Curo Concordii z Psem i Płociem
zim. 2018 Sheen Ko Hoshi Shiravana Kohatu, laryjski mag bojowy w Avgrun
IV tur. 2018 (+18) Jovis Islas, Szkarłatny dyplomata i mistyk
e.= epizodycznie
Ostatnio zmieniony przez Rivus 25-05-2018, 18:51, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
VanRex 


Wysłany: 25-05-2018, 20:50   

Spojrzał na Echirona znudzonym wzrokiem. Znudzonym dlatego, bo miotający światłem elf i chichocząca za plecami psioniczka mieli swoje racje, a przez to Torres znowu stracił motywacje do walki. Północ obrywała w mordę. Jakby tego nie ukrywać, Styria nie miała szans odeprzeć samotnie czegokolwiek, przywódcy północy grali w swoje własne gierki starając się ugrać jak najwięcej dla swoich krajów, a to właśnie przez Styrie szła wesoło armia Qa. Denerwował go nawet styl dowodzenia Czarną Tercją, diabły mogły zrobić dużo więcej, ale banda idiotów tańczących wokół odbitego ochłapu Styrii oszczędzała ich, aby przypadkiem nie pomogli przykładowo Wergundii bardziej niż to było konieczne. Miał dość nieporadności, chciwości i krótkowzroczności dowodzących, nie ważne z jakiego kraju by nie byli.
-Wyjaśnijmy coś sobie. Nie marzą mi się żadne sztandary czy prowadzenie jakiejkolwiek armii. Marzy mi się wygrać taką jedną wojnę, jak i zobaczyć Styrie silną i wolną. Marzy mi się działać po swojemu, czyli skutecznie bez durnych uwag z góry. Jeżeli jesteś wstanie spełnić te marzenia, to może i jestem nawet gotów pójść tym twoim śladem.
Myśli obijały się w głowie. Zostanie ochrzczony zdrajcą, ale co z tego? Zostając tu gdzie jest będzie dalej słuchał ambicji Kethrena, któremu już dawno odbiło na punkcie własnej kariery. Najbardziej było mu szkoda Imiry i Miguela, ale był gotów i na to "poświęcenie". Widział już moc złowrogiej trójki, dlaczego by z niej nie skorzystać?
-No i do tego będę potrzebował nowego kapelusza. - Uśmiechnął się krzywo pod nosem. Wtedy gdy błądzili po anomalii nie był niczego pewien, teraz znał moc trójki, a pójście z nimi wydawało się odpowiednim rozwiązaniem.
_________________
2016 III turnus to był - Tergor, ten od bicia
2016 Epi - Wciąż Tergor, wciąż od bicia
2016 Zima - Zgadnij kto i zgadnij od czego
2017 Bitewny - Taren, paladyn od rytuałów i bicia
2017 III - Tergor, ten co chciał być od bicia
2017 Epi - Torres, znowu od bicia <3
2018 18+ - Wielki Mistrz od bicia i obrywania
2019 Zimówka - Wielki Mistrz od bicia bandytów
2019 Step - Tsaagan, Keshig od ochrony i bicia, acz w tym pierwszym był kiepski
2019 III(?) - Wielki Mistrz od bicia. Ostatni raz, gdy zbił kogoś prawą dłonią i pierwszy, gdy zbił kogoś lewą
2019 Epi - Thietmar, ten od bicia w morderczym duecie braci Ebenholtz!
2020 IV - Torres "Tristan" Montoya, ten zdrajca od bicia i bycia bitym
2020 Epi - Torres Montoya, Czarny Diabeł od knucia i bicia, co poszedł bić się sam, a wrócił we dwóch.
2021 III - Thiago Federico de Santerro Castaneda, łowca potworów od bicia potworów.

: - )
 
 
Yarant 
król zgryzu

Skąd: Z miasta centralnego
Wysłany: 25-05-2018, 22:42   

Wrzaski chłopca, skutecznie przyciągnęły uwagę Osta. Z twarzy znikły jakiekolwiek oznaki spokoju czy zadowolenia, a zastąpił je wyraz smutku przeplatanego ze zdziwieniem. Szybko przemieścił się do Iona i w momencie gdy skończył swoją wiązankę objął go, tak jak dziadek ukochanego wnuka. Biedne dziecko, ileż musiałeś wycierpieć? Spokojnie chłopcze, to tylko omamy. Nic ci nie grozi, zadbam o to. Mówił spokojnym, nieadekwatnym do sytuacji głosem. Kimkolwiek są ci ludzie, na pewno nic im nie jest. Ty też nie zrobiłeś nic złego, więc nie ma powodu do smutku. To przez tych żołnierzy doznał tyle krzywd? Ost dalej starał się uspokoić chłopaka. Ukradkiem obserwował całą sytuację, ale większość swojej uwagi poświęcił, aktualnie wykonywanej czynności.
_________________
2015r. IV turnus Reki Rino Koa (laryjski elf)
2016r. IV turnus Vekteren pan dowódca poborówki
2017r. IV turnus Meth'ell z rodu Tlais Orthogok (podziemny psionik)
2018r. Zimówka Iłak z Harcu Gobliński wojownik [*]
2018r. V turnus Ostergarberd z rodu Podkowian, ten Dziad
2019r. V turnus Włodzimierz, mag ognia co się wysadził na nie tej akcji.
2020. III turnus Rebien (tudzież Ostergarberd pod przykrywką), ten dziad
 
 
Piotr 
Spopielacz

Wysłany: 25-05-2018, 23:50   

Zmysły Tylwina powoli wracały do normalnego stanu, jednak nie z jednakową prędkością. Czarownik jak przez mgłę widział postacie w pomieszczeniu, dlatego skupiał się na słuchaniu, gdyż to właśnie słuch był obecnie jego najbardziej wyczulonym zmysłem. Tylwin wciąż stał względnie nieruchomo, przechylając się jednak delikatnie z boku na bok w wyniku lekkich problemów z utrzymaniem równowagi.Z uwagą wychwytywał słowa wypowiadane w pomieszczeniu, oraz łowił wzrokiem zamazane obrazy. Sam milczał, a jedynym odgłosem jaki wydawał było ciche rzężenie, słyszalne podczas każdego wdechu i wydechu. Podczas tego cichego oczekiwania zaczął zwracać uwagę na rzeczy które tuż po przebudzeniu zupełnie ignorował, takie jak chociażby brak swojej torby. Zanotował sobie w pamięci że jeśli zdoła, powinien spróbować ją odzyskać. Najlepiej wraz z zawartością. Jego zaciekawienie wzbudziła propozycja złożona Torresowi przez Pana Światła. Czarownik nie wychwycił wszystkich słów, jednak domyślił się czego mogła dotyczyć. Mimo wszystko spodziewał się mniej lub bardziej kategorycznej odmowy, dlatego nielicho zaskoczyła go odpowiedź mężczyzny.Praktycznie niezauważalnie się uśmiechnął. Sojusznicy byli dobrą rzeczą. A tym bardziej sojusznicy będący kiedyś przeciwnikami. Wciąż ignorował ból w gardle, który tak długo póki nie próbował mówić był możliwy do zniesienia. Co wcale jednak nie oznaczało iż Tylwin był na niego zupełnie obojętny. Wiele by dał za wyzwolenie się od tego uczucia, jednak chwilowo nie widział innego rozwiązania niż próba jego ignorowania.
Ostatnio zmieniony przez Piotr 25-05-2018, 23:53, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
Leite 
Elfi doradca


Skąd: Poznań
Wysłany: 26-05-2018, 18:06   

Wszyscy
(Meril & Tylwin)
Echiron wciąż palił oślepiającym promieniem Miguela. Po chwili, nie przerywając tej czynności, wykonał pełen obrót laską i uderzył Tylwina od tyłu w kolanach, sprawiając, że czarownik upadł na ziemię, na kolana, a krew sprysnęła z jego rozdartego gardła na połogę.
-Nie pokłonisz się przed swoim panem? Tym, który przyjął Cię w swoje ręce i oświecił Twoją drogę właściwą wiedzą?
Stał wyprostowany, patrząc mściwie na wyjącego z bólu styryjczyka. Mimo to jednak odpowiedział Merilowi, chociaż nie odwrócił wzroku w jego kierunku.
-Oferuję Ci możliwość uczczenia pamięci poległych oraz poznania wiedzy, jaką dysponowali Twoi przodkowie, głupcze!
Promień zrobił się jeszcze jaśniejszy. W powietrzu rozniósł się swąd spalenizny. Ion zaczął niezrozumiale krzyczeć o Lirii.
-Wszystko masz na wyciągnięcie ręki, zastanów się dobrze, czy aby na pewno chcesz odrzucić tę propozycję...Bo więcej w życiu możesz nie mieć okazji, Talsoi.
(Miguel)
//Płonąłeś. Twój mundur spłonął na strzępy, metalowe naramienniki spadły z brzękiem na podłogę, chociaż cały czas kamizela była w całości, przynajmniej z tyłu. Fala gorąca była nieznośna. Chciałeś wyć, ale nie wydobyłeś z siebie ani odrobiny dźwięku.//
Styryjczyk upadł na kolana. Jego kapelusz spłynął na ziemię, w połowie zwęglony. Włosy zaczęły płonąć.
I wówczas, kiedy się wydawało, że z Miguela nie zostanie nic więcej, jak kupka popiołu, dookoła niego rozbłysła czerwonawa bariera. Stało się to tak szybko, że nawet dokładnie nie dało się tego opisać. Wydawało się, że jakaś kobieta, w ciemnoczerwonej sukni, pojawiła się na ułamek sekundy, uniosła ręce w obronnym geście i znikła, ale nikt nie mógł być tego pewien.
Promień Echirona został odbity, przepalając połowę ściany za głową Miguela, po czym zniknął. Elf przez chwilę był zaskoczony, ale potem jego wyraz twarzy się zmienił, a temperatura w pomieszczeniu wzrosła. Mąka na podłodze po rytuale Ei zaczęła płonąć, otaczając leżących nierównymi płomieniami, rozprzestrzeniającymi się w zastraszającym tempie, ale równie szybko znikającymi z braku materiałów.
Zza rozbitego okna, gdzieś z daleka, rozległo się wycie wilków.

Torres

W międzyczasie, kiedy Echiron zajmował się torturowaniem Miguela, Twoja stała towarzyszka podróży stanęła za Tobą. Miałeś wrażenie, że wszystko, co się dzieje przed Tobą, oddaliło się, jakbyś oglądał to przez lunetę bądź prze zasłonę.
Byłeś Ty i Ona.
Delikatnie przesunęła ręką po Twoim ramieniu.
-Aby wygrać wojnę, trzeba stoczyć walkę.
Miękki, hipnotyzujący głos, wsuwający się do ucha i owijający się dookoła mózgu. Kroki za Tobą. Odległe słowa Echirona. Krzyk Iona.
-Kethren jest potworem. Nie dba o Was, nie dba o nowoprzyjętych do Tercji...Wiesz o tym. Widziałeś, że waha się przede mną.
Przeszła za Twoje drugie ramię. Niemal czułeś jej usta przy swoim uchu, ogniste włosy na ramieniu...
-Dam Ci potęgę i wolną Styrię. On już to zauważył, zrozumiał, że to najlepsze wyjście, ale Ty jesteś lepszy od niego. Bardziej zorganizowany...I nie dasz się podejść byle Styryjce zza okna.
W jej głosie brzmiała lekka pogarda, kiedy odniosła się słownie do leżącego w sąsiednim pokoju nekromanty.
-Nie musisz nawet klękać...odrzuć tę żałosną namiastkę bogini Tavar. Ona nie pomogła Wam w tej wojnie jakoś specjalnie. Nie uratowała narodu Styryjskiego przed wyrżnięciem. Podnieś swój kapelusz. Po prostu...daj mi rękę.
Czułeś, że odsunęła się od Ciebie i że wyciąga dłoń w Twoim kierunku. Czekała. Na Twoją decyzję.
-Daj mi rękę...

Ion
Estella wyciągnęła do Ciebie rękę i chwyciła Cię rozpaczliwie. Szarzała na twarzy, kiedy nie pomogłeś jej, widziałeś wyraz zawodu w jej oczach, kiedy głowa jej bezwładnie opadła, a w końcu uleciało z niej ostatnie tchnienie.
Zacząłeś wrzeszczeć do Lirii. Ta podniosła się z ziemi z upiornie zakrwawioną ręką i podeszła w Twoim kierunku. Zatrzymała się przed Tobą.
Widziałeś jej rude włosy, opadające równo za pas. Charakterystyczny nos. Niebieskie oczy. Wyglądała tak zwyczajnie, jak całe życie, zanim Kherit ujawnił, że przyjął pomoc czegoś, czego nie znał.
Ale potem się uśmiechnęła. Chwyciła Cię za koszulę i zaczęła chichotać, jej oczy skoczyły w dwa różne kierunki. Czarne, złote, pomarańczowe, obsydian i minerał. Barwy falowały, a ona Cię popchnęła.
I znów leżałeś na podłodze w starym domu Osta. Starzec Cię trzymał, głaszcząc po głowie, a koło Ciebie.
Koło Ciebie.
Leżała związana w rękach na plecach Ester.
Płomienie powoli otaczały jej głowę, bo znajdowałeś się znacznie bliżej Echirona, niż przypuszczałeś. Była ranna. W plecach, mniej więcej w połowie, ziała dziura, wyglądająca, jakby ktoś zadał jej ranę rapierem.
Twarz dziewczyny szarzała coraz bardziej.
Wciąż była nadzieja, Meril był za Tobą, mógł...mógł...

Ostergarberd

Trzymałeś chłopaka, mówiąc do niego, znajdując się znacznie bliżej Echirona, niż wcześniej. Ale nie miałeś wrażenia, że Cię słyszy. Wołał coś, krzyczał. Mówił.
Przed Tobą pojawił się w powietrzu zarys twarzy i głowy. Rudowłosa dziewczyna, o niebieskich oczach, które po chwili zaczęły przechodzić w płynne kolory. Patrzyła na Ciebie, prosto w Twoje oczy. Widziałeś jej tylko zarys, ale wiedziałeś, że jest równie potężna, jak elf, stojący niedaleko Ciebie.
Uniosła delikatnie palec do ust, nakazując Ci ciszę i dotknęła czoła Iona. Nie poczuł tego, ale nagle zaczął się rozglądać, jakby wrócił do rzeczywistości. Oprzytomniał.
Jasnoróżowe oczy, z dodatkiem żółci w postaci plamek, mrugnęły do Ciebie.
A ściana, która dotychczas stała równo i broniła Twoją córkę i wnuczkę za sobą, nagle została przecięta promieniem świetlnym od Echirona.
I wówczas z pokoju wyskoczył kot.
A za nim następny. Następny. Następny i następny, pojawiło się ich bardzo, bardzo dużo. Rude, zielone, fioletowe, brązowe, czarne, żółte i czerwone. Rozchodziły się po pomieszczeniu, skręcając w pokój, w którym był Sangre. Właziły na ściny, skakały na Echirona i płonęły. Jeden zaczął włazić na Torresa.
Kolejne sześć podeszło do Ciebie. Fioletowo-żółte, skrzydlate, z długimi językami, plujące jadem. Właziły na Ciebie. Na Iona. Były wszędzie.
Syczały i miauczały, przyjaźnie i przymilnie, wahając się przy Torresie, gryząc Twoich wrogów, łasząc się do przyjaciół.
Dwa wskazywały na Iona. Jeden prychał, a drugi syczał. Trzeci przymilał się do Silany.
Miałeś wrażenie, że mówią. Pokazują.
Ion ich chyba nie widział, ale wciąż...chyba miał wizję. Miałeś wrażenie, że na Silanie jest coś, co on widzi inaczej.
_________________
2014r. II - Infelix Laryjka [??]
2014r. Epilog - Sephi'Rah (Sefii) Podziemna [*]
2015r. II - Vela, Roythe (łowca) Wysoka [*]
2015r. Epilog - Vela, Roythe (łowca) Wysoka [*], aktualnie Tymen Mgieł
2016r. III - Tanwe'Ivare, Aenthilka
2016r. Epilog - Aurelia d'Lombre d'Itharo człowiek
2016r. Zimowy - Tulya'Leite Enri Aenthilka w futerku
2017r. III - Mea'Aran Tlais Orthogok, podziemna bliźniaczka
2018r. Zimowy - matrona Mea'Aran Tlais Orthogok, już nie bliźniaczka.
_______________________________________
"Mlem"

 
 
Rivus 


Skąd: Gdańsk
Wysłany: 29-05-2018, 20:02   

...mógł jej pomóc, prawda?
- MERIL! POMÓŻ JEJ! - wskazał na miejsce, w którym leżała ranna dziewczyna.
- ESTER! – wyrwał się z objęć starca i rzucił się w jej kierunku.
To nie może być prawda, to nie może być prawda, to nie może być prawda...
Szybkimi ruchami zrzucił z siebie kamizelę i swetr, aby pierwszym z odzieni gasić płomienie, podczas gdy drugim tamować ranę w plecach dziewczyny.
- Ester... nie możesz... – zaczął łkać. – nie możesz mnie zostawić...
- POMÓŻCIE! – wrzasnął w pełni sił. – Pomóżcie! – powoli się kurczył, upadając na kolana – Pomóżcie... – łzy raptownie skapywały z jego brązowych oczu.
Miał wrażenie, że to koniec dla niego. Dla jego życia.
Bladość twarzy Ester wzrastała... coraz bardziej... i bardziej... i bardziej...
Znów nie miał sił, żeby pomóc.
Najpierw Reyana, potem Ester...
- TO WSZYSTKO MOJA WINA! MOJA! – wrzeszczał.
ZABIJCIE MNIE!!!!!!
Z ust chłopaka dobiegł przeraźliwy, szaleńczy śmiech...
_________________
IV tur. 2015 Shardus, łowca potworów z puklerzem [†]
IV tur. 2016; epi. 2016; e. IV tur. 2017 Villen (z Bregen), czarownik SSW z jedną mantrą: "Zum..." [†]
pro. 2017; IV tur. 2017; epi. 2017; epi. 2019 Ion de Eris, chłopak z Enarook, przyszywany brat Estelli, potem mistyk SSW, nemezis Generał Szaleństwa
e. IV tur. 2017 Galeus Sateus, Curo Concordii z Psem i Płociem
zim. 2018 Sheen Ko Hoshi Shiravana Kohatu, laryjski mag bojowy w Avgrun
IV tur. 2018 (+18) Jovis Islas, Szkarłatny dyplomata i mistyk
e.= epizodycznie
 
 
Yarant 
król zgryzu

Skąd: Z miasta centralnego
Wysłany: 29-05-2018, 21:35   

Ost spoglądał jak zahipnotyzowany w barwne oczy. Dookoła było pełno kotów. Tak dziwnych, że nigdy by sobie ich nie wyobraził. Wszystkie kolory, a nawet więcej. Aż w głowie się kręciło. Kusiło go, żeby odpędzić się od włażących na niego pchlarzy. Miał jednak przeczucie, że są one w jakiś sposób powiązane z Nim. Do tego były jeszcze oczy, tak trudno przestać w nie patrzeć. Zmieniające się kolory tworzyły niespotykane zestawy barw. Chciał coś powiedzieć, ale nie był w stanie otworzyć ust, coraz bardziej zagłębiał się w tym widoku. Wtedy jeden z kotów, wbił mu podczas wspinaczki pazury w plecy. Odwróciło to jego uwagę dzięki czemu zdołał skupić się na dłużej na tym, że jedna ze ścian zniknęła. Zobaczył swoją córkę i wnuczkę, nie był w stanie dokładnie zobaczyć ich twarzy, więc nie wiedział, czy one widzą go. Nie mógł krzyknąć, nie mógł do nich pobiec, nic nie mógł. Paraliżował się sam. Spojrzał na jaśniejącą postać przed sobą. Zaczynało się robić coraz goręcej, ale i było coraz... bezpieczniej. Kosztem drobnej niedogodności cielesnej, uratował wszystkich tutaj. Chłopiec lamentował nad Silaną, dość dosadnie, ale ponownie wzywał imiona, nieznane starcowi. Wielki chaos, ale Oni nad nim panują. Na jego twarzy zapanował spokój, spuścił pokornie głowę i czekał na rozwój wypadków.
_________________
2015r. IV turnus Reki Rino Koa (laryjski elf)
2016r. IV turnus Vekteren pan dowódca poborówki
2017r. IV turnus Meth'ell z rodu Tlais Orthogok (podziemny psionik)
2018r. Zimówka Iłak z Harcu Gobliński wojownik [*]
2018r. V turnus Ostergarberd z rodu Podkowian, ten Dziad
2019r. V turnus Włodzimierz, mag ognia co się wysadził na nie tej akcji.
2020. III turnus Rebien (tudzież Ostergarberd pod przykrywką), ten dziad
 
 
Omar 
Domińczak hehe

Skąd: Warszawa
Wysłany: 29-05-2018, 21:55   

Siedział i jak zahipnotyzowany patrzył się, przynajmniej według niego, w oczy dziecka. Nie za bardzo słyszał co się dzieje na zewnątrz. Z perspektywy osób trzecich, odejmując chociażby widok jednego z eshkara, wyglądałoby to jak nie do końca udane spożycie różnorakich substancji odurzających produkcji owianego już legendą Jaspera Flynta.

Szczerze mówiąc, trudno mu było jakkolwiek odnieść się myślami do poprzednich wizji. Może to było coś więcej niż tylko wizja? W końcu czuł też smak, zapach. Po prostu czuł też palcami i słyszał! Jedyne, co mógł zrobić, to spróbować wywołać odruch wymiotny, ale przecież po co, skoro było smaczne? Smaczne ale obrzydliwe, cóż za paradoks.

No i wizja Ei rozrywającej żołądek kuzynki! Cóż za mrok! Czy to jest ta Ea, której on służy tak dobrze? No cóż, może jednak bycie druidem nie jest dla niego? Stop. Co jeśli to nie prawda? A no tak, to tylko wizja. A co jeśli prawda? Hm...

No i tak siedział biedny, patrząc dalej tylko na to, co czyjeś umiejętności psioniczne mają mu do sprezentowania. Albo nie umiejętności psioniczne, tylko przyszłość? Kto wie?
_________________
2016 - Omar, a potem Morridd - postacie o któych lepiej nie pamiętać.
2017 Prolog - Francisco Montes, nieletni kucharz i piekarz. Podrywał dziewczyny na ciasteczka
2017 Bitewniak - Karl Egisson, młody tryntyjski mag bojowy
2017 turnus IV - Helianthus Silverstein, druid, hobbit
2017 prolog - Helianthus, Heliantrop, cholera wie - wesoły druid, który w krótkich słowach podsumował komandora Kethrena
2018 IV - Karl Egisson Sliabh Ard, wybrał złą stronę barykady. Później epizodycznie Helianthus Silverstein na drodze do zostania szarym wędrowcem
2019 (wakacje i epi) - Helianthus Silverstein - druid, został szarym wędrowcem
2020 - Satori, laryjski Oni
 
 
VanRex 


Wysłany: 30-05-2018, 01:00   

Obraz Dagmary majaczył mu w głowie. Ion krzyczał, Meril z Miguelem stawiali opór, zza okna zaczęło coś wyć, ogień, krzyki i krew. Podać dłoń... I tyle? Jeszcze chwilę temu był pewien swojej decyzji, był wstanie pójść tą drogą bez względu na konsekwencje, a teraz nagle zabrakło mu pewności. Zdradzi boginię, oddział i bogowie wiedzą kogo jeszcze. Gniew wzbierał się w nim od środka. Dlaczego wszyscy dookoła są tak głupi, że nie rozumieją? To dla niego może nie jedyna, ale możliwe, że najlepsza opcja. Idąc z Dagmarą będzie wstanie osiągnąć wiele ze swoich celów, dlaczego nikt nie chce tego pojąć? Pierwszy raz od dawna poczuł prawdziwy strach. Bał się konsekwencji swojej decyzji, mógł się jeszcze wycofać...
Nie!
Czarna Tercja zawsze wykonywała brudną robotę, do tego byli stworzeni. Nawet jeżeli samotnie, pójdzie tą drogą i odwali czarną robotę, ktoś musi za Styrję wygrać. Uniósł głowę wściekle patrząc przed siebie i wyciągnął rękę w jej kierunku. Skoro tak ma być, niech tak będzie. Niech nazywają go zdrajcą, wrogiem, niech próbują go zabić czy wymierzyć inną sprawiedliwość. Najwyżej nic tą decyzją nie osiągnie i będzie kolejnym trupem pośród wielu. Korzyści w razie powodzenia były zbyt kuszące.
Uśmiechnął się delikatnie jakby pobłażając samemu sobie.
-W takim razie prowadź, señorita
_________________
2016 III turnus to był - Tergor, ten od bicia
2016 Epi - Wciąż Tergor, wciąż od bicia
2016 Zima - Zgadnij kto i zgadnij od czego
2017 Bitewny - Taren, paladyn od rytuałów i bicia
2017 III - Tergor, ten co chciał być od bicia
2017 Epi - Torres, znowu od bicia <3
2018 18+ - Wielki Mistrz od bicia i obrywania
2019 Zimówka - Wielki Mistrz od bicia bandytów
2019 Step - Tsaagan, Keshig od ochrony i bicia, acz w tym pierwszym był kiepski
2019 III(?) - Wielki Mistrz od bicia. Ostatni raz, gdy zbił kogoś prawą dłonią i pierwszy, gdy zbił kogoś lewą
2019 Epi - Thietmar, ten od bicia w morderczym duecie braci Ebenholtz!
2020 IV - Torres "Tristan" Montoya, ten zdrajca od bicia i bycia bitym
2020 Epi - Torres Montoya, Czarny Diabeł od knucia i bicia, co poszedł bić się sam, a wrócił we dwóch.
2021 III - Thiago Federico de Santerro Castaneda, łowca potworów od bicia potworów.

: - )
 
 
Elf 
Adept elfickiej magii wyższej


Skąd: Pruszków :3
Wysłany: 30-05-2018, 14:34   

Usłyszał słowa Torresa:
-Wyjaśnijmy coś sobie. Nie marzą mi się żadne sztandary czy prowadzenie jakiejkolwiek armii. Marzy mi się wygrać taką jedną wojnę, jak i zobaczyć Styrie silną i wolną. Marzy mi się działać po swojemu, czyli skutecznie bez durnych uwag z góry. Jeżeli jesteś wstanie spełnić te marzenia, to może i jestem nawet gotów pójść tym twoim śladem.-
Czy on właśnie próbuje się z nim dogadać?! robiło się coraz gorzej...
W pewnym momencie Echiron zwrócił się do Tylwina i posłał go na ziemię gdzieś obok Thorgrima, po czym znowu zwrócił się do niego.
Słuchał, a wspomnienie wizji kusiło by się zgodzić...
W pomieszczeniu działo się bardzo wiele różnych rzeczy. Ion coś krzyczał pochylając się nad elfką, Miguel nadal był palony przez Echirona lecz w pewnym momencie promień zniknął i agent już się tylko tlił. Heli patrzył gdzieś w przestrzeń, podobnie ten stary. Jednak najbardziej niepokojące było to co powiedział Torres:-W takim razie prowadź, señorita senorita? czyli ona też tu jest? Spojrzał na leżących na ziemi krasnoluda i czarownika, i nagle coś sobie uświadomił. Coś co sprawiło że chęć przyłączenia się do demonów prysnęła. Spojrzał z powrotem na Echirona i odpowiedział. Obietnice. Tylko to umiesz rozdawać... Łechtać ambicje tych których uważasz za przydatnych. Mnie jednak tym nie przekonasz, bo trafiłeś na kogoś kto nie ma wielkich marzeń, kto nie chce by stawiano mu pomniki i wielbiono. Poza tym nie chcę skończyć w taki sposób Wskazał na leżących na ziemi czarownika i krasnoluda. Twoje oddane sługi, którymi teraz pogardzasz, a którym obiecywałeś pewnie coś podobnego... Powiesz mi że jestem silniejszy? Może... a może nie, ale na pewno nie jestem najsilniejszy, i jestem pewien że jeśli pojawiłby się ktoś potężniejszy to pozbył byś się mnie bez wahania... Mówiąc to zerknął na Torresa No dalej tercjero... pomyśl...
Wrócił spojrzeniem na Echirona. Tak więc owszem. Podziękuję za twoją propozycję.
Poczuł lekki strach. Właśnie odszczeknął demonowi,a wręcz go obraził i zgrywał cwaniaka. Po Talsoisku... A to, o czym świadczył Miguel, nie było bezpiecznym zachowaniem. Rzucił szybkie spojrzenie w dół schodów. Miał to szczęście że w razie potrzeby był najbliżej najbezpieczniejszej drogi ucieczki.
_________________
Elfy przeżyją wszystkich ludzi >:)
2013-Garant elf z laro
2014-Aaron elf leśny mag ziemi
2015-Geven elf leśny mag lasu
2016-Tiru elf leśny szaman Jelenia
2017-Meril'oarni z rodu Haro, Elf z Talsoi mag morza
2018-Vayla'Meril'oarni z rodu Haro, Elf z Talsoi mag strażnik
Ostatnio zmieniony przez Elf 30-05-2018, 14:37, w całości zmieniany 3 razy  
 
 
Hakan 


Skąd: ze Styrii
Wysłany: 30-05-2018, 15:36   

C.. co?
Głos. Obcy, choć przyjemny. W sumie nieczęsto Hektor słyszał miłe głosy. Czekaj, co?
Co się działo?
Hektor stał oświetlany płomieniami.
Czego chcesz? Kim jesteś...
Instynkt, który podpowiadał myśleć po żołniersku zawiesił się. Co?
Jeszcze raz, co?
Kim był głos który śmiał kwestionować rozkazy? Skąd się wydobywał?
Spojrzał po pokoju. Światło. Ciemność. Śmiech. Przejebane.
Może poczułem. A może to tylko wyćwiczone odruchy, i wiele przy nich się nie czuje. To chyba nie twój pierdolony interes. I może to właśnie ciebie mam teraz ochotę oskórować? Kimkolwiek jesteś
Sam się oszukuję?
Agenta przeszedł dreszcz. To się dzieje. Znowu zabawa, jak w anomalii.
Czarne diabły napotykały problemy. Co to mnie obchodzi. Umarli już dawno temu na stołach operacyjnych. Czy w jakichkolwiek innych warunkach byli tworzeni.
A jednak upiorny uśmiech jednego z nich ciągle siedział Hektorowi w pamięci.
Tak, może i bym chciał. Ale to nie wasza rzecz. Widziałem już w anomalii gówno, które wy robicie. Nie chcę być jego częścią. Już wolę mój cień.
Otrząsnął się.
Hektor stał zlany potem, odczekał chwilę.
Jaką znów maniane odwala Torres?
 
 
Mikes 


Skąd: Poznań
Wysłany: 30-05-2018, 20:33   

W obliczu bólu i potęgi przeciwnika pozostało tylko wierzyć, że jest ktoś kto będzie mnie bronił.
Ból został przerwany. Modlitwa wysłuchana.
Nie można tego zmarnować. Zbyt wiele od niego zależy.
Miguel podnosi się z kolan i szybko orientuje w sytuacji. W międzyczasie ponownie odezwał się do swojej zbawczyni.
Dzięki ci Panienko. Stanąłem w obliczu wrogów potężnych i liczniejszych niż ja, lecz wiem że z twoim wsparciem nie ulegnę ich potędze. Jesteś Panią ludu o sercach walecznych i zdeterminowanych. Władasz i opiekujesz się tymi, którzy nie godzą się na kapitulację i walczą mimo przeciwności. Tavar, ty nawet gdy straciłaś wszystko nie poddałaś się. Pozwól, by mnie śmierć nie zmusiła do kapitulacji. Pozwól mi walczyć w twoim imieniu i zwyciężać za naszą sprawę. Umiłowana Panienko Tavar błagam cię o wsparcie. Nie daj naszym wrogom zatriumfować nad twoim dzieckiem. Daj mi siłę i broń mnie.
Zobaczył, że jest w opłakanym stanie i zobaczył w jakim chaosie pogrążyło się jego otoczenie. Przez głowę przeleciały mu kolejne myśli.
Dlaczego Torres nic nie robi? Czy to co słyszałem było prawdą? Może tylko ich podpuszcza? Nie!!! Nie mogę ryzykować.
Dobywa noża i uderza jego rękojeścią w potylice stojącego przed nim tercjero.
Nie mogę ryzykować przyjacielu.
Do stojącego gdzieś niedaleko Hektora.
Zajmij się Torresem.
Kierując twarz w stronę Echirona.
Twoje wizję i twoja moc nie zmusi mnie do kapitulacji. Stoi za mną moja bogini, a ona jest potężniejsza od ciebie. Przepadnij!
Po tych słowach rzuci się na Echirona.

Zakładam, że laska jest trzymana w jego prawe ręce. Przed chwilą uderzył nią Tylwina, więc jest ona materialna. Miguel prawą ręką z nożem zaatakuje klatkę piersiową Echirona, a prawą ręką chwyci kij pod ręką przeciwnika. Następnie szarpnie go do wewnątrz wykonując obrót dłonią. W ten sposób cały szarpnięcie będzie naciskało na przerwę między palcami a kciukiem przeciwnika.

Oczywiście to wszystko zapewne się nie wydarzy jeśli nie zdołam powalić Torresa.
 
 
Mordrim 
Krasnolud


Skąd: Biesko Biała
Wysłany: 30-05-2018, 22:51   

Coraz bardziej mi się nie podobała ta sytuacja. Echiron był ale coś budziło mój niepokój. Widok płonącego styryjczyka był wręcz pasjonujący ale nagle coś go osłoniło. Pań światła poczół zapewne wielki gniew gdyż zrobiło się gorącą niczym nad brzegiem rzeki lawy. Mąka zapłonęła i byłem jem blisko. położyłem nad nią ręce tak by się zajęły moje więzy i jeszcze starałem się jak najbardziej ciągnąć rękami w boki by szybciej kiedy się zajmą puściły. Bół jak bym próbował trzymać w ręce rozżarzony do czerwoności kawałek metalu. Zaciskałem zęby i usłyszałem zza okna jeszcze wycie wilków. Tego nam tutaj jeszcze brakowało.
_________________
Epilog 2016 Thorgrim Tordenskrall-ostatni krasnolud ze swego rodu, który postanowił dołączyć do powstańczej armii Wergundzkiej.
Prolog 2017 Dankan Antelmo-miejscowy kowal który został rozszarpany przez bestie
Larp bitewny ,,Sztandary" 2017 Mordrim Starkensson- Krasnoludzki Mojżesz i zawaliciel przełęczy Cor
III Turnus 2017 Thorgrim Tordenskrall-tym razem pracował jako najemnik Valenberg

Na Pohybel Skurwysynom!!!
 
 
Leite 
Elfi doradca


Skąd: Poznań
Wysłany: 31-05-2018, 01:06   

Ion
Płomienie syczały agresywnie, kiedy je dusiłeś. Koło Ciebie Thorgrim zaczął syczeć z bólu, ale to zignorowałeś.
Sweter całkiem ładnie zatamował krwawienie rany dziewczyny na plecach. Nie przesiąkał tak szybko, jak byś się tego spodziewał.
Płakałeś, śmiejąc się i zalewając łzami jej związane w nadgarstkach sznurem ręce.
Nie znikała. Cały czas tam leżała, z lekko nadpalonymi włosami, średnio przytomna, lekko wykrzywiona, z grymasem bólu na plecach.
Meril nie zareagował. Nikt w ogóle na Ciebie nie reagował ani tym bardziej na leżącą dziewczynę.
Znowu Cię ignorowali, jak kiedyś. Byłeś w końcu tylko dzieciakiem.
A potem coś huknęło, błysnęło i powaliło wszystkich na ziemię.

Ostergarberd

Koty krążyły dookoła, skacząc, miaucząc, liżąc. Właziły na Ciebie, na rannych, na chłopaka, były raczej wszędzie.
Kiedy jednak zacząłeś rozumieć, co się dzieje, trochę się uspokoiły, przynajmniej w Twojej okolicy. Powoli wyskakiwały przez okno, kładły się i wtapiały w ściany. Stawały jednością z podłogą. Krążyły dookoła coraz wolniej, machając ogonami, zaczynały się zachowywać, jakby biegały w zwolnionym tempie.
Miałeś wrażenie, że wszystko spowolniło. Bardzo. Pyłki kurzu też się zatrzymywały. W końcu ostatni kot zaczął Ci boleśnie, z pazurami, włazić po plecach. Ale poza tym wszystko widziałeś normalnie.
A potem Echiron rozbłysł, zaczął jaśnieć i w końcu zniknął w rozbłysku niezwykle jasnego światła, który przewrócił wszystkich na podłogę.\

Helianthus

Wizje przewijały Ci się przed oczami. W końcu, kiedy już kompletnie nie wiedziałeś, co się dzieje, usłyszałeś pytanie w lewym uchu. Brzmiało jak miauczenie kota.
-Fajnie, co?
Odwróciłeś się gwałtownie, ale ujrzałeś tam tylko mówiącego coś Merila. Po chwili ten sam głos odezwał się z drugiej strony.
-Chcesz tak częściej? Albo na żywo? - ostatnia sylaba zabrzmiała jak krzyk. Gdy tu się odwróciłeś, zobaczyłeś kota, który siedział Ci na ramieniu. Był zwykły, szary, o zielono-czerwonych oczach. Patrzył na Ciebie. W tle widziałeś Miguela. Trudno było skupić się na świecie rzeczywistym.
-Ea jest taka nuudna. - brzmiało to tak, jakby kot Ci się żalił. - -Nie lepiej z odrobiną braku kontroli?
A potem huknęło, błysnęło i wszyscy wylądowali na podłodze.

Torres
-Dobry wybór, tercio. - poczułeś jej dłoń, delikatne muśnięcie długich palców na swojej ręce, zadowolony głos, niemal pochwałę. --Nie musisz się bać, nie będziesz na łasce innych, jak te skazane ofiary eksperymentów... Nigdy nie będziesz sam.
Kolejny krok. Gdzieś w tle Miguel jakimś sposobem odbił promień Echirona. Coś się działo.
-Nie daj się zabić, tercio. Wytrzymaj. Nadejdą. A teraz...się broń. - niemal Cię popchnęła, stałeś się też w tym momencie boleśnie świadomy swojego otoczenia. Również tego, że za Tobą wstał Miguel i się czymś zamachnął, a jego klatka piersiowa wyglądała jak po wpadnięciu w ognisko.
Atakował...Ciebie.
A potem błysnęło, huknęło i wszyscy wylądowali na podłodze.

Meril
Echiron odwrócił się do Ciebie. Widziałeś w jego oczach cień jakiejś grozy, czegoś, co lepiej, aby nie doszło do skutku. Temperatura w pomieszczeniu wzrosła.
-Obyś był pewien swoich decyzji, szczeniaku. Podskakujesz wysoko, nie umiejąc jeszcze lądować. Strzeż się.
Elf dosłownie zapłonął. Jasne, złote płomienie światła wykwitły dookoła jego postaci, a on sam zaczął się świecić.
Miguel wstał, zamachnął się na Torresa, który zaczął się odwracać.
I wówczas Echiron zniknął w rozbłysku jasnego światła, hucząc i przewracając wszystkich, bez względu na to, w jakiej pozycji się znajdowali. Ty padłeś na plecy i miałeś wrażenie, że możesz się cieszyć, że nie dostałeś bardziej.

Miguel
Miałeś wrażenie, że tam była i Cię słuchała. Twojej modlitwy.
Bolało Cię wszystko. Zwłaszcza przód ciała. Twój mundur był spalony, kapelusz zwęglony.
Ale wstałeś.
Bo miałeś cel. Chyba wyłącznie dlatego.
Zatoczyłeś się.
Podszedłeś do Twojego kompana.
Zamachnąłeś się, widząc krzywy uśmiech na jego twarzy.
I wtedy Echiron wybuchnął światłem i huknął, znikając, przewracając wszystkich na podłogę.

Hektor
-Twój cień jest moim cieniem.
Nie wiedziałeś, kim jest, ale rodziły Ci się w głowie przypuszczenia.
-Oni już umarli, ale Ty nie. Zastanów się i odpowiedz mi innym razem.
Głos znikł, ale pozostawił po sobie niepokój. Niepewność. Coś, co było nie tak. Gdzieś za Tobą rozległ się odgłos łapania powietrza.
A potem coś huknęło, błysnęło i wylądowałeś na podłodze w rozwalonym pokoju. Dość zamroczony, bliżej wejścia. Z jasnym powidokiem.

Thorgrim

Spalałeś więzy, bardzo cholernie bardzo paląc sobie dłonie, ponieważ płomienie były zbyt duże, aby przyłożyć je w jednym miejscu. Nawet udało Ci się je do połowy spalić, kiedy Echiron warknął do Ciebie.
-Cena za pomoc będzie wysoka.
A potem wybuchnął płomieniem i światłem, przewracając wszystkich na podłogę.
_________________
2014r. II - Infelix Laryjka [??]
2014r. Epilog - Sephi'Rah (Sefii) Podziemna [*]
2015r. II - Vela, Roythe (łowca) Wysoka [*]
2015r. Epilog - Vela, Roythe (łowca) Wysoka [*], aktualnie Tymen Mgieł
2016r. III - Tanwe'Ivare, Aenthilka
2016r. Epilog - Aurelia d'Lombre d'Itharo człowiek
2016r. Zimowy - Tulya'Leite Enri Aenthilka w futerku
2017r. III - Mea'Aran Tlais Orthogok, podziemna bliźniaczka
2018r. Zimowy - matrona Mea'Aran Tlais Orthogok, już nie bliźniaczka.
_______________________________________
"Mlem"

Ostatnio zmieniony przez Leite 31-05-2018, 01:09, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
Rivus 


Skąd: Gdańsk
Wysłany: 02-06-2018, 15:55   

Huk sprawił pisk w uszach Iona.
Nie wiedział co się dzieję. Ester leżała, nie wiedział co zrobić.
Nic więcej nie mógł zrobić.
Nic.
Nikt nie chciał mu pomóc.
Skulił się w kłębek i zaczął się bujać, łkając...
_________________
IV tur. 2015 Shardus, łowca potworów z puklerzem [†]
IV tur. 2016; epi. 2016; e. IV tur. 2017 Villen (z Bregen), czarownik SSW z jedną mantrą: "Zum..." [†]
pro. 2017; IV tur. 2017; epi. 2017; epi. 2019 Ion de Eris, chłopak z Enarook, przyszywany brat Estelli, potem mistyk SSW, nemezis Generał Szaleństwa
e. IV tur. 2017 Galeus Sateus, Curo Concordii z Psem i Płociem
zim. 2018 Sheen Ko Hoshi Shiravana Kohatu, laryjski mag bojowy w Avgrun
IV tur. 2018 (+18) Jovis Islas, Szkarłatny dyplomata i mistyk
e.= epizodycznie
 
 
Elf 
Adept elfickiej magii wyższej


Skąd: Pruszków :3
Wysłany: 02-06-2018, 21:25   

Błysk oślepił go na parę sekund, lecz kilkukrotne zamruganie oczami pomogło. Spojrzał na siebie.
Nie był nadpalony, przebity kijem, ani nie miał chyba żadnych złamań. Sukces.
Echiron zniknął równie niespodziewanie jak się pojawił. Podejrzane, ale nie zamierzał narzekać.
Wstał i rozejrzał się. Inni też zaczynali się powoli podnosić. Jego wzrok zatrzymał się na Torresie. czy nadal jest po naszej stronie? Nie maił pewności, ale miał nadzieje, że Tercjero albo droczył się od początku, albo zrozumiał to co powiedział chwile temu do demona. Wyciągnął swoją różdżkę z sakwy po czym wszedł z powrotem na samą górę i ustawił się tak by mieć przed sobą zarówno wszystkich zdrajców, jak i Torresa,a za sobą ścianę, po czym zawołał. Niech każdy z was ma świadomość że mam w ręku różdżkę która może rozsmarować głowę któregoś z was na tej podłodze. I wiedzcie też że użyję jej jeśli KTOKOLWIEK rzucił szybkie spojrzenie na Torresa wykona jakikolwiek wrogi ruch w moim kierunku. Magiczny lub fizyczny... Odetchnął po czym powiedział już spokojniejszym tonem Wasz
"Pan" wypiął się na was i porzucił. Odtrącił jak śmieci. Ja proponuję wam układ. Nie stawiajcie oporu, wróćcie z nami do osady, przekażcie nam swoją wiedzę i pomóżcie w walce z nimi, a zostaniecie potraktowani łagodnie.
Czekał na odpowiedź jeżdżąc spojrzeniem po wszystkich w zasięgu wzroku i "nasłuchując" magicznych drgań. Nie wiedząc dokładnie skąd spodziewać się ataku.
_________________
Elfy przeżyją wszystkich ludzi >:)
2013-Garant elf z laro
2014-Aaron elf leśny mag ziemi
2015-Geven elf leśny mag lasu
2016-Tiru elf leśny szaman Jelenia
2017-Meril'oarni z rodu Haro, Elf z Talsoi mag morza
2018-Vayla'Meril'oarni z rodu Haro, Elf z Talsoi mag strażnik
Ostatnio zmieniony przez Elf 02-06-2018, 21:27, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
VanRex 


Wysłany: 02-06-2018, 22:03   

A teraz...się broń. - Nagle rzeczywistość uderzyła w Torresa. Ktoś z tyłu... Miguel?
A teraz...się broń.
Słowa Dagmary odbiły się echem w głowie gdy Echiron wybuchł w eksplozji światła. Wszyscy padli na ziemię. Plan, potrzebował znowu planu. Jego do niedawna towarzysze nijak nie rozumieli jego motywacji, ale to nie było istotne. Teraz mógł pracować po swojemu. Bez skrupułów i niepotrzebnej litości. Do tego ilość... Bez Imiry i Torresa potencjał bojowy tej grupki drastycznie opadł. Brak snu, długo dręczeni przez Eskhara... Thorgrim już się uwolnił, reszta też mogła.
A teraz...się broń.
Ostrzegła go. Może jednak upiorna dama może być przydatna jako sojusznik, a on nie popełnił błędu? Tak czy inaczej nie było czasu do namysłu. Huk, błysk, uderzenie o ziemię.
A teraz...się broń.
Zerwał się z ziemi. Szkolenie dawało swoje, powinien przegonić wszystkich... Wszystkich oprócz Miguela, ten mógł działać równie szybko. Tym niemniej musiał zaryzykować, postawić na kartę w której Miguel był bardziej zaskoczony obecną sytuacją od niego.
Wybacz amigo, ale tutaj nasze drogi się rozchodzą.
Ruszył biegiem w kierunku wyjścia z pomieszczenia. Mógł biec do okna, ale wtedy pościg by się nie zakończył, a i ryzykował wyłapanie losowym zaklęciem, nożem czy czymkolwiek innym. Potrzebował tarczy, a takowa, a raczej dwie tarcze znajdowały się w tym budynku. Wyrwał nóż schowany cały czas pod naramiennikiem nie przerywając biegu. Miał być szybki, miał być bezwzględny i miał być skuteczny. Jeżeli Miguel wstanie na czas, po prostu tnie go w biegu, odrzut powinien pozbawić go broni z ręki, na to przynajmniej liczył. Nie mógł pozwolić by jakikolwiek człowiek, elf czy hobbit, czy jakiekolwiek skrupuły zatrzymały go przed zatrzymaniem noża dopiero na gardle wnuczki Osta.
_________________
2016 III turnus to był - Tergor, ten od bicia
2016 Epi - Wciąż Tergor, wciąż od bicia
2016 Zima - Zgadnij kto i zgadnij od czego
2017 Bitewny - Taren, paladyn od rytuałów i bicia
2017 III - Tergor, ten co chciał być od bicia
2017 Epi - Torres, znowu od bicia <3
2018 18+ - Wielki Mistrz od bicia i obrywania
2019 Zimówka - Wielki Mistrz od bicia bandytów
2019 Step - Tsaagan, Keshig od ochrony i bicia, acz w tym pierwszym był kiepski
2019 III(?) - Wielki Mistrz od bicia. Ostatni raz, gdy zbił kogoś prawą dłonią i pierwszy, gdy zbił kogoś lewą
2019 Epi - Thietmar, ten od bicia w morderczym duecie braci Ebenholtz!
2020 IV - Torres "Tristan" Montoya, ten zdrajca od bicia i bycia bitym
2020 Epi - Torres Montoya, Czarny Diabeł od knucia i bicia, co poszedł bić się sam, a wrócił we dwóch.
2021 III - Thiago Federico de Santerro Castaneda, łowca potworów od bicia potworów.

: - )
 
 
Mikes 


Skąd: Poznań
Wysłany: 03-06-2018, 16:08   

Tego się nie spodziewałem. Cholerny tchórz.
Leżał na plecach. Bolało go właściwie wszystko. Jego regeneracja jeszcze nie dała rady odnowić poparzonych tkanek, przez co każdy ruch angażujący klatkę piersiową oraz brzuch sprawiał ból.
W ręce dalej trzymał nóż.
Torres! Co z nim? Gdzie on jest? Po czyjej stronie?
Zobaczył jak Torres podrywa się z ziemi. Nie przypominał sobie by tamten odniósł jakieś poważniejsze obrażenia co stawiało go w stosunkowo lepszej sytuacji.
Miguel przeturlał się przez prawe ramie tak by być brzuchem do dołu i wstał wybijając się rękoma (Brzmi to skomplikowanie, ale jest banalne. Po prostu podniesienie się z pozycji do pompki.
W czasie wykonywania tego manewru zawołał.
Torres stój!!! Wyjaśnij!!
Jak tylko wstanie pobiegnie za Torresem.
Wybiegając z pokoju.
Hektor sprawdź jeńców! Meril łap Torresa!
 
 
Hakan 


Skąd: ze Styrii
Wysłany: 03-06-2018, 21:33   

Podniosł się z ziemi. Purpurowa plama powidoku sterczała mu przed oczami. Przetarł oczy. Troszkę lepiej.
Torres poderwał się z ziemi. On też? Może też słyszał ten kobiecy głos?
O czym ty teraz myślisz Hektor. Spytał siebie. Akurat gdy miał wyciągnąć nóż bojowy usłyszał Miguela.
Sprawdź jeńców!
Wyciągnął nóż i wykonał rozkaz. Zaczął po kolei szybko oglądać jeńców, w pełnej gotowości zatopić w którymś z nich ostrze. Stał lekko pochylony, aby, w razie bycia pociągniętym w dół, mieć lepszą pozycję.
Jeśli napotka jakikolwiek atak, czy agresywną próbę wyrwania się z więzów zaatakuje nożem aby możliwie ograniczyć ruchy atakowanego (między łopatki, brzuch etc.).
Powidok znikał, ale osobliwa obecność pozostawała.
Jeśli Czarne Diabły ciągle to przeżywają, to już im się nie będę dziwił.
 
 
Rivus 


Skąd: Gdańsk
Wysłany: 03-06-2018, 21:51   

Helianthus (za zgodą Domińczaka)
Próbował odwarknąć, ale przerwała mu niespodziewana fala uderzeniowa, która wywróciła go na hobbicki zadek.
Równocześnie z hukiem i błyskiem zniknęły koty. Te miauczące do ucha słodkim głosikiem.
Helianthus rozejrzał się, rozmasował obolałe od upadku kości.
Ion kołysał się lekko, obejmując ramionami kolana.
Torres zerwał się z ziemi. Tak jakby chciał uciekać...
- Torres stój!!! Wyjaśnij!! - zaraz za nim pobiegł Miguel.
Po kiego grzyba ma coś wyjaśniać? Jeszcze ten ich, no... przywódca.
- Hektor sprawdź jeńców! Meril łap Torresa! - krzyknął tercjero, oddalając się.
Meril ma łapać Torresa? Coś faktycznie musi być na rzeczy...
- Daear symude! [obalenie, ziemia przesuń, 2/1 many] - wykrzyknął hobbit, mierząc w dotychczasowego dowódcę.
_________________
IV tur. 2015 Shardus, łowca potworów z puklerzem [†]
IV tur. 2016; epi. 2016; e. IV tur. 2017 Villen (z Bregen), czarownik SSW z jedną mantrą: "Zum..." [†]
pro. 2017; IV tur. 2017; epi. 2017; epi. 2019 Ion de Eris, chłopak z Enarook, przyszywany brat Estelli, potem mistyk SSW, nemezis Generał Szaleństwa
e. IV tur. 2017 Galeus Sateus, Curo Concordii z Psem i Płociem
zim. 2018 Sheen Ko Hoshi Shiravana Kohatu, laryjski mag bojowy w Avgrun
IV tur. 2018 (+18) Jovis Islas, Szkarłatny dyplomata i mistyk
e.= epizodycznie
 
 
Yarant 
król zgryzu

Skąd: Z miasta centralnego
Wysłany: 03-06-2018, 23:41   

Staruszek, dzięki swojej pozycji nie miał długiej drogi do podłogi, dzięki czemu ból był trochę mniejszy niż, mógłby być. Kiedy zaczął odzyskiwać ostrość widzenia, nieopodal niego leżał zwinięty w kłębek Ion. Odrzut był na tyle nieoczekiwany, że trochę to trwało zanim Ost zdążył zorientować się w tym co dzieje się wokół niego. Jakieś krzyki kroki i inne dźwięki. Zdecydowanie bardziej interesowała go ściana, która lepiej żeby była na swoim miejscu. Obrócił się, więc na podłodze, żeby zweryfikować jej istnienie. Następnie niezależnie od tego co zobaczy, zacznie chwiejnie wstawać rozglądając się dookoła.
_________________
2015r. IV turnus Reki Rino Koa (laryjski elf)
2016r. IV turnus Vekteren pan dowódca poborówki
2017r. IV turnus Meth'ell z rodu Tlais Orthogok (podziemny psionik)
2018r. Zimówka Iłak z Harcu Gobliński wojownik [*]
2018r. V turnus Ostergarberd z rodu Podkowian, ten Dziad
2019r. V turnus Włodzimierz, mag ognia co się wysadził na nie tej akcji.
2020. III turnus Rebien (tudzież Ostergarberd pod przykrywką), ten dziad
 
 
Piotr 
Spopielacz

Wysłany: 04-06-2018, 01:18   

Tylwin nie podniósł się po tym jak Pan Światła rzucił go na kolana. Głównie dlatego iż nie był pewien jak jego suweren na to zareaguje.Nie chciał wszak w żadnym wypadku go urazić.Wolał też oszczędzać swoje i tak dość wątłe siły na sytuacje która rzeczywiście będzie wymagała ich użycia. Eksplozja światła wywróciła go na podłogę, gdzie leżał na boku obserwując z dziwną obojętnością krople krwi znaczące podłogę nieopodal jego gardła.Ich kolor i kształt przypominał mu trochę owoce konwalii rosnących w Teralskich lasach. Czuł w nozdrzach intensywny zapach palonego ludzkiego mięsa, słyszał krzyki osób obecnych w pomieszczeniu. Oderwał wzrok od szkarłatnych plamek i skupił go na Torresie. Coś mu podpowiadało że planuje on coś co niekoniecznie będzie w smak jego towarzyszom. Po treści usłyszanych rozkazów czarownik wywnioskował że reszta jego oponentów musiała dojść do tego same wniosku. W międzyczasie zdołał ponieść się chwiejnie do pozycji siedzącej, i rozejrzał się raz jeszcze po pokoju.Postanowił chwilę poczekać,poobserwować, zobaczyć jak potoczy się sytuacja. Wszak gdzieś w budynku znajdował się jeszcze Sangre. O ile nie był martwy mógł znacząco odmienić bieg wydarzeń. Podobnie jak każdy potencjalny zdrajca czający się wśród ich przeciwników.
Ostatnio zmieniony przez Piotr 04-06-2018, 01:24, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,06 sekundy. Zapytań do SQL: 9