|
Karczma pod Silberbergiem Witamy na nowym-starym forum dla larpowiczów Silberbergu :) |
|
Epilog 2011 - grupa 3 - Podsumowanie gry - grupa 3
Indiana - 07-11-2011, 00:07 Temat postu: Podsumowanie gry - grupa 3 Informacje wstępne:
Cytat: | Aenthil jest w rozsypce. Armia została zniszczona w oblężeniu stolicy, niedobitki nie mają ze sobą kontaktu, Ealinge nie istnieje, wodzowie klanów nie żyją. Helethai gromadzi wokół siebie żywych, ale ona nie jest władcą. Rada nie istnieje, więc nie może udzielić jej prerogatyw.
Onfis In'Tebri pod koniec zadymy o Silber przypomniał sobie o swoich arystokratycznych korzeniach i miłości do elfiej ojczyzny. Przypomniał sobie dokładnie w przeddzień jej upadku. Jednak za główne zagrożenie, z przyczyn dla mnie niezrozumiałych, uważa Laro, którzy wzięli na siebie ciężar walki z Tavar.
|
Cytat: | Dawno temu (vide elfie legendy w dziale "rasy" na www) elfy ostro się między sobą nawalały. Przegrane w tej wojnie elfy czarne odeszły w góry, a odłam z nich – w podziemia jako wygnańcy, z którymi nikt nie chce gadać.
Otóż w owych czasach przedstawiciel rodu In'Tebri, jako generał Aenthilu, prowadził działania wojenne w rejonie naszych gór. Pokonał tam oddział elfa Rah'de, pochodzącego ze szczepu wygnanego pod ziemię. Rah'de był ostatnim bojownikiem tego szczepu, a jego klęska w obliczu przeważającej przewagi Aenthilu była druzgocąca. Oddział został zdziesiątkowany i zamknięty w fortecy Oromardi. Jednak czarne elfy walczyłyby do ostatniego i In'Tebri o tym wiedział. Postanowił odstąpić od oblężenia i darował życie pokonanym, pod warunkiem, że nigdy nie opuszczą tych gór, chyba, że na wezwanie kogoś z rodu In'Tebri. Rah'de złożył hołd zwycięzcy i złożył honorową przysięgę – nigdy nie opuszczą tych gór, a jeśli zjawi się u nich ktoś z rodu In'Tebri, będą na jego rozkazy.
Rah'de, jak każdy czarny elf, był obsesyjnie honorowy, więc resztę swojego długiego życia poświęcił na trenowanie swojego oddziału i zwiększanie jego liczebności. Uznał In'Tebri za swojego suzerena i całe życie oddziału zmienił w oczekiwanie w gotowości na wezwanie rodu. Całe góry zamienił na obóz wojskowy, porywał wędrowców i okolicznych mieszkańców, zwłaszcza wojowników, wcielając do swojej armii, w której trzymał żelazną dyscyplinę.
Aż któregoś dnia zniknęli. Został po nich szereg kamiennych umocnień, niszczejących z roku na rok i niejasne legendy o rozbrzmiewających we mgle bębnach i krokach widmowych oddziałów.
Co zaszło? Porwali o jedną osobę za dużo. Uprowadzili pewnego młodego człowieka, który zginął przy morderczym treningu, a jego narzeczona, kapłanka Swarta, rzuciła na nich klątwę. Są nieśmiertelni, do końca świata i skazani na wieczny trening w oczekiwaniu na przyjście ich suzerena.
|
Inne informacje na wstępie:
- lokalizacja Oromardi - siedziby Rah'de ("wysoka siedziba" - najwyższy szczyt okolicy)
- lokalizacja najbliższej siedziby wojowników Aenthil - fort Halathirno ("strażniik")
- Aerlinn - informacje o świątyni w Seldamar - pełniła niegdyś funkcje sierocińca, obecnie zebrały się tam pozostałości zakonu uzdrowicielek Silvy
- kula Akhe - w rękach niziołka, ukradziona Inubisowi
Informacje w trakcie:
- werbalnie ("generał" Rah'de na twierdzy Oromardi) - "dziedzic In'Tebri obejmie dowodzenie nad armią, gdy przyniesie buławę wodza"
- teksty z Halathirno:
Cytat: |
Do Tarvaliona Irdei
dowódcę fortu Halahirno w Górach Mgieł
Suilanyel.
Niech łaska Ei będzie z Tobą w tych trudnych czasach.
Rzecz pierwsza – wróg nadciąga do stolicy, o czym już zapewne Ci doniesiono. Nie dalej zatem niż po wykonaniu misji, którą przedstawiam poniżej, zlikwiduj placówkę i cały oddział niech podąża w kierunku Aenthil.
Rzecz druga – najdalej do siedmiu dni pojawić się powinien pojawić się u Ciebie pan Dorian In'Tebri. Nazwisko jego powinno być Ci znane, to pan szlachetnej krwi i wielce zasłużony Tulya'yaro. Ma on w okolicy jakoweś ważkie sprawy do załatwienia, w czym masz mu służyć pomocą. Na jego prośbę też przekazuję, co następuje:
Udaj się w rejon ruin, gdzie dotychczas rozkaz zabraniał się zapuszczać. Na górę, noszącą na starych mapach nazwę Turion, jakby się tam znajdował jakiś pałac. Tam w komnacie narożnej znajduje się miejsce, gdzie ukryto symbol rodu In'Tebri (rzeczony pałac podobno był ich niegdysiejszą czasową siedzibą). Jeśli możesz, podejmij ów przedmiot, zanim In'Tebri się pojawi, by oszczędzić czas. Gdy przybędzie, wręczysz mu to. Jeśli nie uda się owa misja, udasz się tam razem z nim i udzielisz wszelkiej pomocy.
Po wykonaniu zadania wraz ze szlachetnym Dorianem In"Tebri udacie się do Aenthil.
Powodzenia, niech Was wspierają ainu na wszystkich waszych ścieżkach.
Do zobaczenia w stolicy.
Evalion Baladei
Głównodowodzący oddziałami północnej rubieży.
|
Cytat: |
Przyjacielu
Na Twoją prośbę wykonałem szybki wywiad na temat rzeczonego Tulya'yaro. Poniżej skrót rzeczy, które znalazłem w jego życiorysie.
Urodzony w 105 loa w kaście Othat'yaro w książęcym rodzie In'Tebri, ze względu na uzdolnienia przystąpił do Tulya'yaro.
Wyszkolony do fachu dyplomaty w siedzibie klanu Tulya w Sairionori.
Wyznawca kultu attato (dualizmu natury).
Angażował się na rzecz pojednania między elfimi plemionami, między innymi jako główny reprezentant Aenthil, w obrzędach Wiosennej Nocy Minyen (może słyszałeś, przedsięwzięcie kapłanów naszego kultu attato oraz meoaunejskich kapłanów Laro, ku zjednoczeniu elfów) w latach 16 i 19 188 loa oraz 5, 12, 14 i 19 119 loa, w świątyni Artedei w Laro.
Ożenił się w 4 roku 120 loa z Larianari Tevlei z klanu z klanu Tulya, w obrzędzie attato.
Uczestniczył kilkakrotnie w rokowaniach w Talsoi oraz w Laro, m.in. w naradzie wodzów w Talsoi po bitwie pod Arden.
Od 120 loa on i Larianari bywali częstymi gośćmi świątyni Seldamar na północ od stolicy, podejrzewano nawet, że nawrócili się na kult Silvy, Pani Lasu. Jednak od urodzenia dzieci w 125 loa wizyty się urwały.
W 9 roku 129 loa uczestniczył w bitwie w Wąwozie Samaria oraz wspólnie z panią Helethai uczestniczył w rokowaniach z księciem Wergundii, Elmerykiem. Chodziły na jego temat plotki, iż jego syn, urodzony w 7 roku 125 loa, służył owemu księciu jako skrytobójca, podobno nawet Adarnil wydał na niego zaoczny wyrok śmierci jako na zdrajcę kraju. Z tego powodu prawdopodobnie Dorian In'Tebri został odsunięty od pełnienia głównych funkcji w dyplomacji z ludźmi.
To chyba najważniejsze rzeczy, oczywiście facet miał bardzo aktywny żywot. Generalnie celem identyfikacji możesz zapytać go o którąś z tych spraw, jeśli obawiasz się, że ktoś może się pod niego podszywać. Osobiście uważam to za mało prawdopodobne.
Alwa, przyjacielu, do zobaczenia w stolicy.
T. L.
|
Wasze zadania:
1. Porozumieć się z Rah'de (zadanie obejmowało też zorientowanie się w fakcie, że jest lekko nieżywy )
2. Zlokalizować buławę
3. Zorientować się w kwestii pochodzenia Onfisa
4. Zlokalizować jedynego genetycznego potomka In'Tebri (Nila)
5. Dogadać się z Laro i wydobyć buławę
6. Zabezpieczyć się przed możliwością zdjęcia klątwy (wtedy dusze odejdą w zaświaty) - zabić kapłankę lub zlikwidować prochy jej narzeczonego (lub zniszczyć kulę Akhe)
7. Wymóc na Laro skierowanie armii widm do Aenthil
Wasze osiągnięcia:
1. Wykonane
2. Wykonane
3. Wykonane średnio :
Cytat: | Dorian In'Tebri, jak wiadomo, był dyplomatą. Takowi jeżdżą na delegacje itd. Któregoś pięknego dnia pojechał do Laro, na między-elfie święto Minyen (wiosenna równonoc). Normalne wśród elfów obrzędy zakładają rytualny seks z kapłankami Silvy (tak więc pani In'Tebri nie może poczytywać tego jako zdradę, raczej o tym wiedziała i był to nieistotny szczegół z przeszłości. Onfis nie wiedział, bo i po co). Dzieci, poczęte w ten sposób, nazywa się dziećmi Świątyni, albo dziećmi Bogini i wychowują je kapłanki (dzieckiem z podobnych obrzędów jest Aerlinn, dlatego ona ma informacje o szczegółach rytuałów). Rzecz w tym, że kapłanka, która urodziła córkę Doriana In'Tebri, pochodziła z Laro i w stanie brzemiennym odeszła ze świątyni, poślubiając elfa nazwiskiem Laurelin. Gdy kilka miesięcy później urodziła się Nila, dziecko z rytualnych obrzędów uznał on za swoje i wychował jak swoje.
Tymczasem w Aenthil pani żona Doriana In'Tebri z jakichś powodów została przez bogów pokarana bezpłodnością. Chociaż oboje spędzili w świątyni w Seldamar wiele miesięcy, nie udało się im pomóc. Nie mogąc mieć wspólnie dzieci, adoptowali sierotę , Onfisa (ponieważ Onfis w historii postaci ma brata i siostrę - rodzice adoptowali trójkę dzieci. Rodzeństwo zginęło w oblężeniu stolicy). |
4. Wykonane średnio
5. Wykonane
6. Zdecydowany fail
7. Ze względu na pkt. 6 - nie było o czym mówić
Generalnie lekko do przodu
W improwizowanym dodatku - przypominam, że Onfis w Aenthil nadal jest traktowany jako dziedzic swojego wielkiego ojca, ale będzie musiał się gęściutko tłumaczyć z faktu służenia obcym władcom i zabijania w ich imieniu. Niewykluczone, że zostanie dopuszczony do Ealinge, ale jest to mało prawdopodobne.
Czarnym koniem była Aerlinn, którą poinformowano o tym, że w tych górach trzeba komuś pomóc (umęczone dusze żołnierzy Rah'de) i uwolnić od klątwy. Gdyby zlokalizowała, o co chodzi, jej zadanie byłoby przeciwstawne do zadania grupy. Ale do tego nie doszło.
No i niziołek, z potężnym artefaktem w łapkach
Do konsekwencji gry należałoby dopisać, że Onfis i Aerlinn są zakażeni trądem (spowodowane magicznie, ale rozwija się jak normalna choroba).
Hodo - 07-11-2011, 00:20
Generalnie moim zdaniem prywatne sympatie pozafabularne trochę przysłoniły wam logikę Dlatego z marszu uznaliście się za trojaczki, ignorując nasze (moje i illimy) argumenty, Aerlinn nie skumała, że powinna działać w celu uwolnienia żołnierzy od klątwy, a Nila w sumie gotowa była oddać armię Rah'de Onfisowi, chociaż należała ona do niej i mogła dzięki niej wzmocnić Laro
wampirka - 07-11-2011, 00:26
My nawet mieliśmy przez chwilę plan przekonać Aerlinn, że jako kapłanka itd powinna chcieć ich uwolnić, ale plan umarł z wiadomego powodu ^^
Travor - 07-11-2011, 01:44
Indiana napisał/a: | Do konsekwencji gry należałoby dopisać, że Onfis i Aerlinn są zakażeni trądem (spowodowane magicznie, ale rozwija się jak normalna choroba). |
Ej ej, nie zapominajcie że Onfis ma na dokładkę znak solarny Indry wypalony na czole
Indiana - 07-11-2011, 01:46
O tym nic nie wiedziałam
Akinori - 07-11-2011, 01:50
nie na klatce piersiowej..?
Travor - 07-11-2011, 01:52
Nie, ostatecznie stanęło na czółku
Aerlinn - 07-11-2011, 10:02
Cytat: | Czarnym koniem była Aerlinn, którą poinformowano o tym, że w tych górach trzeba komuś pomóc (umęczone dusze żołnierzy Rah'de) i uwolnić od klątwy. Gdyby zlokalizowała, o co chodzi, jej zadanie byłoby przeciwstawne do zadania grupy. |
Nie poinformowano mnie.
Illima - 07-11-2011, 12:37
Jak to nie. A twoje wizje, to co?
Aerlinn - 07-11-2011, 13:50
Wizje tyczyły się kapłanek, z tego, co zrozumiałam. Ale to możliwe, że usłyszałam to, co chciałam usłyszeć
Akinori - 07-11-2011, 15:37
A tak po za tym to kiedy Onfis i Aerlinn zginą od Trądu...?
Hodo - 07-11-2011, 16:37
Może za rok, a może za 50 lat, a może wcale, jeśli się wyleczą.
Akinori - 07-11-2011, 16:40
Z tego co Wampirka mówiła Trąd jest nieuleczalny....albo mi się coś powaliło...
Indiana - 07-11-2011, 16:42
Naturalnie trąd jest nieuleczalny. Ale mamy przecież jeszcze metody magiczne oraz nadprzyrodzone
Akinori - 07-11-2011, 16:45
cholercia....
Tiamat - 07-11-2011, 17:09
No ale to odpowiednio niełatwe. Bądź co bądź to nie katar.
Akinori - 07-11-2011, 17:39
to następnym razem hiv i hemoroidy
Aerlinn - 07-11-2011, 18:16
Bądź co bądź Aerlinn ma znajomości Nie liczyłabym na tę śmierć.
Travor - 07-11-2011, 18:21
No, kurujcie się tam, na tej emigracji
Nila Laurelin - 07-11-2011, 19:33
Hodo, właściwie to Aenthil nie chciało przyjąć do wiadomości, że mogę nie być ich siostrą Sympatie jak najbardziej obozowe i fabularnie uzasadnione, jako że wszyscy kontynuowaliśmy postacie z '09 i '10, ale nigdy nie mówiłam, że oddam armię Onfisowi. Jakby nie patrzeć to ja miałam buławę wychodząc z kazamaty i gdyby nie zdrada komesa, którego ktoś bezmyślnie dopuścił do konfidencji <patrzy wymownie na Tsunę>, wszystko mogłoby się potoczyć inaczej niż Onfis i Aerlinn planowali
Po zakończeniu fabuły udawaliśmy rodzeństwo, bo było to bardzo wesołe, a i tak niczego nie wnosiło i nie zmieniało
Btw dlaczego jednak nie Onfis?
Travor - 07-11-2011, 19:39
Cytat: | Generalnie lekko do przodu |
Czekaj, czyli przebimbali armię, źle zinterpretowali kwestię genealogiczną plus wyszło na jaw że ich przywódca nie ma praw do władania Rzeczywiście do przodu, byle do przodu, nawet alleluja i do przodu
Indiana - 07-11-2011, 19:43
A mam pytanie.
Kiedy elfy połapały się co do kuli Akhe? Chodzi mi o to, w którym momencie (o ile w ogóle) pojawiła się świadomość, że ten przedmiot może Wam uniemożliwić użycie armii widm?
To, co się stało na Białym, trochę mi umyka, tym razem, mając do odegrania ileś ról nie mogłam śledzić sobie z ukrycia wydarzeń niestety
Illima - 07-11-2011, 19:47
Chyba w ogóle. Nie mieli chyba przesłanek do tego, żeby stwierdzić, że kula Akhe może zostać użyta w taki sposób.
Indiana - 07-11-2011, 19:48
A sam fakt, że Styrii na niej zależy, nie był wystarczający, żeby zbadać kulkę i stwierdzić, co zacz?
Nila Laurelin - 07-11-2011, 19:49
Zdaje się, że wcale się nie połapały, permanentnie ignorując nasze (grupy drugiej) ostrzeżenia w stylu "ja bym nie wierzyła" czy "według mnie komes kłamie, nie dawaj mu tego". A mówiłam Onfisowi, że to kula Sefresa!
Travor - 07-11-2011, 19:54
Biały Domek wyglądał z naszej perspektywy tak:
Gdy przybyliśmy na miejsce, było tam już Laro i Aenthil. Twierdziliśmy że przyszliśmy uniemożliwić wykorzystanie bogom ducha winnych dusz (? ) w wojnie. Jednocześnie komes udał że nas zdradził i zaczął negocjować z elfimi grupami. My próbowaliśmy pokazać Laro zagrożenie jakim jest Onfis z armią, komes wcisnął im że kula należy do niego i że jeśli mu ją oddadzą nie będzie nas potrzebował. Na dowód rzucił we mnie czarem a jego magini /Wampirka/ zamknęła nas w kręgu ognia. Grupy elfów poszły więc po berło odprowadzone naszymi wściekłymi minami. Ot, ta beznadziejna straszna i zła za razem styria została zdradzona i dostała wpiernicz, nie ma w tym nic a nic podejrzanego
Po dłuuższej chwili ekipy wyszły z kazamaty z berłem. Wtedy wręczyli komesowi kulę. On podrzucił ją kilka razy po czym podszedł do nas i ją oddał. Miny bezcenne
Wtedy położyliśmy towarzystwo i zabraliśmy berło. Gdy wychodziliśmy Onfis poderżną mi gardło, ale padła komenda że nie dobijamy, w związku z czym Tiamat sprawił by moje ciało poszło za nimi samo i zwinęliśmy się z fortu zdjąć klątwę.
Dalszej części byłaś świadkiem.
Indiana - 07-11-2011, 20:04
Nila Laurelin napisał/a: | A mówiłam Onfisowi, że to kula Sefresa! | Czyli jednak się połapały I popełniły taki błąd...
Travor napisał/a: | Wtedy wręczyli komesowi kulę. On podrzucił ją kilka razy po czym podszedł do nas i ją oddał. Miny bezcenne | Wierzę
Travor napisał/a: | Gdy wychodziliśmy Onfis poderżną mi gardło, ale padła komenda że nie dobijamy, w związku z czym Tiamat sprawił by moje ciało poszło za nimi samo i zwinęliśmy się z fortu zdjąć klątwę. | I tu się trochę gubię. Chyba trzeba precyzyjnie określić, od kiedy dobijamy.
Najlepsze było to, że nikt mi nie powiedział, że Ty nie żyjesz. Patrzę, stoi sobie, kiwa się, wrogowie mi brykają po świątyni, ten się nie rusza i mały włos nie wyrwałam się z "czemu wasz przyjaciel taki drętwy" Dobra kapłanka Swarta, która nie umie martwego rozpoznać
Travor - 07-11-2011, 20:11
Drętwy. Dobre sobie
Indiana napisał/a: | Chyba trzeba precyzyjnie określić, od kiedy dobijamy. |
Oj tak, w przyszłości zdecydowanie.
Nila Laurelin napisał/a: | A mówiłam Onfisowi, że to kula Sefresa! |
No właśnie. Byłem prawie pewien że po tych pamiętnych cyrkach z kulą w '09 Onfis albo Ty połapiecie się jak nic. Co właściwie przemawiało za tym że to NIE jest kula Sefresa?
Nila Laurelin - 07-11-2011, 20:15
Właśnie - to ja się połapałam, a Onfis offtopowo zapytał Illimę i otrzymawszy odpowiedź, że kula wydaje się znajoma, ale nie jesteśmy pewni, beztrosko oddał ją w ręce komesa.
O co chodziło z kręgiem ognia? (nawet o nim nie wiedziałam) Nie mogliście za nami pójść po prostu, tak? Nie miało to na was innego wpływu?
Travor - 07-11-2011, 20:21
Chodziło o to żebyście myśleli że jesteśmy bezbronni i swobodnie dogadali się z komesem.
Bo gdybyście najpierw stwierdzili że trzeba by nas (znowu ) kontrolnie wyciąć to by już nie było tak łatwo. A tak mieliśmy efekt zaskoczenia. No, dzięki Offowi, podwójny
Hodo - 07-11-2011, 20:41
Nila Laurelin napisał/a: | Jakby nie patrzeć to ja miałam buławę wychodząc z kazamaty i gdyby nie zdrada komesa, którego ktoś bezmyślnie dopuścił do konfidencji <patrzy wymownie na Tsunę>, wszystko mogłoby się potoczyć inaczej niż Onfis i Aerlinn planowali |
Miałem nadzieję, że nie dasz się oczarować Onfisowi, ale jego sposób zachowania wskazywał na to, że zdecydowanie nie dopuszcza możliwości, żebyś ty wydawała rozkazy Rah'de
Indiana napisał/a: | Chyba trzeba precyzyjnie określić, od kiedy dobijamy. |
Nie było powiedziane, że w ogóle będzie można dobijać. Onfis uniósł się chwilą, podcinając Travorowi gardło i Off wydał zgodę na krytyka. Ja bym pozwolił na zatamowanie krwawienia, bo pozwolenie na dobijanie moim zdaniem nie ma sensu w tak małej grupie. Idąc do świątyni zastanawiałem się, czy nie pozwolić dobijać na ostatniej bitwie, ale doszedłem do wniosku, że potrwa ona wtedy max 2 minuty.
Cytat: | O co chodziło z kręgiem ognia? (nawet o nim nie wiedziałam) |
ja też o nim nie wiedziałem, był rzucony za cicho, albo wtedy gdy wszyscy byli zajęci czym innym
Nila Laurelin - 07-11-2011, 20:57
Onfis mógł sobie nie dopuszczać tej możliwości właściwie to w końcu się nie dowiedziałam, czy dziedzic był potrzebny tylko do zdobycia buławy, czy aby rozkazywać Rah'de trzeba było mieć i buławę i krew?
A tak przy okazji, bo żaden z kapłanów chyba nie wie, czemu bóstwa nie odpowiadają?
Travor - 07-11-2011, 20:59
A to nie było tak że nie odpowiadały po prostu w miejscach poświęconych Swartowi?
wampirka - 07-11-2011, 21:00
nie!
Aerlinn - 07-11-2011, 21:07
Kapłani nie wiedzą, ale mam dziwne przeczucie, że chodzi o wojnę na górze i o Tavar. Ale to moja nadinterpretacja
Powój - 07-11-2011, 21:10
Aerlinn napisał/a: | Kapłani nie wiedzą, ale mam dziwne przeczucie, że chodzi o wojnę na górze i o Tavar. Ale to moja nadinterpretacja |
Mam podobne odczucia. Po co mają się mieszać w nasze proste, śmiertelne sprawy jak na górze mają nieproszonych gości.
Travor - 07-11-2011, 21:10
O, a to coś nowego. No, ale dla nas nie wróży to nic złego jak sądzę
PS: Oj coś mi się wydaje że jak mają tam wojnę to nie zawahają się w nią wkręcić i swoich ulubionych maskotek A to z kolei zapewne nieco utrudni życie tym ze znakami bogów na czołach
Indiana - 07-11-2011, 21:16
Brawo, Aerlinn Coś się kroi...
Nila, nie mogliście w danym momencie wiedzieć, czy potrzebna jest i krew i buława. Ostatecznie odpowiedź na to pytanie brzmi - tak, oba były potrzebne. Tj. Onfisowi nie udałoby się zabrać buławy i zgarnąć armii. Chyba, że znalazłby sposób, by mieć krew Nili bez Nili
Nila Laurelin - 07-11-2011, 21:45
To mogłoby być trudne
Dlaczego w konsekwencji padło na mnie, a nie Onfisa?
Marin - 07-11-2011, 21:50
Nie takie trudne. Wyglądało by to tak. Mała "bezbronna" Nila sobie śpi. Ąfiz wstaje nacina jej rękę nożykiem i krew wlewa do fiolki. Następnego ranka Nila myśli że się skaleczyła a Onfis z całą drużyną już mają buławę
Nila Laurelin - 07-11-2011, 21:53
ale i tak nie ma armii, bo nie jest książęcej krwi w żyłach chyba że sobie wstrzyknie, ale to byłoby baaardzo naciągane
Indiana - 07-11-2011, 22:02
Nila Laurelin napisał/a: | Dlaczego w konsekwencji padło na mnie, a nie Onfisa? | Bo lubimy robić niespodzianki tam, gdzie gracze są czegoś absolutnie pewni
Nila Laurelin - 07-11-2011, 22:09
acha i wszystko jasne
Akinori - 07-11-2011, 23:09
A tak Bdw Nila chcesz wykorzystać to że onfis umrze i nie będzie dziedzica tronu dla elfów z jakiegoś tam państwa które nie istnieje.>?
Nila Laurelin - 07-11-2011, 23:26
Onfis nie jest i nie był dziedzicem tronu Dorian In Tebri nie władał Aenthil to raz, a dwa, tam rada wybiera kto będzie rządził, nie jest to funkcja dziedziczna chyba że coś pokopałam... Poza tym nie wiadomo jeszcze czy Onfis umrze i jak sam powiedziałeś, chwilowo nawet nie bardzo jest czym rządzić
Bryn - 07-11-2011, 23:36
Przed epilogiem myślałem, ze Onfis będzie postacią kluczową w Aenthilu, ale teraz...
Akinori - 08-11-2011, 00:22
dobrze myślałeś... Ale już nie jest...
ps. Sorry Onfisku za trąd ale to było potrzebne
Bryn - 08-11-2011, 00:31
No cóż, szkoda. Nila, z tego co wiem, masz racje, tylko jest maly problem: rady nie ma. Zginęła (chyba)
Bryn - 08-11-2011, 00:33
W tej sytuacji wybiora książęta i ważniejsi, ta myśle. W każdym razie będzie pewnie odstępstwo od zwyczaju.
Akinori - 08-11-2011, 01:14
ojjj bidne elfy...
Lyar - 08-11-2011, 22:18
Cytat: | Ej ej, nie zapominajcie że Onfis ma na dokładkę znak solarny Indry wypalony na czole |
Cytat: | nie na klatce piersiowej..? |
Może Aerlinn ma na klatce piersiowej, ja tam sprawdzał nie będę _^_
@DOWN: Martwemu zawsze do śmiechu :]
Hodo - 08-11-2011, 22:22
Nie ma to jak przaśny, hobbicki żart
|
|