|
Karczma pod Silberbergiem Witamy na nowym-starym forum dla larpowiczów Silberbergu :) |
 |
Historia i źródła - [2/7] Nestor- Powieść minionych lat- koniec początku
Thorfinn - 10-04-2008, 01:09 Temat postu: [2/7] Nestor- Powieść minionych lat- koniec początku tosławia do śmierci Jarosława lat 85; a od śmierci Jarosława do śmierci Światopełka lat 60.
Ale wrócimy do poprzedniego i opowiemy, co się działo w tych latach, jak już zaczęliśmy: od pierwszego roku panowania Michała, a po kolei postawimy liczby.
Roku 6361 [853]4 [...]
Roku 6366 [858]. Michał car wyruszył z wojami brzegiem i morzem przeciw Bułgarom. Bułgarzy zaś, ujrzawszy, że nie mogą im się oprzeć, prosili o chrzest i poddali się Grekom. Car zaś ochrzcił kniazia ich i wszystkich bojarów, i zawarł pokój z Bułgarami (s. 221—222).
8. Przywołanie Ruryka
Roku 6367 [8591]. Waregowie zza morza ściągali dań z Czudów i ze Słowien [nowogrodzkich], i z Mery, i z Wesów, i z Krywi-czów, a Chazarzy ściągali z Polan, i z Siewierzan, i z Wiatyczów po srebrnej monecie i po wiewiórce od dymu. [...]
Roku 6370 [862]. Wygnali [Słowienie, Krywicze i inne plemiona] Waregów za morze i nie dali im dani, i poczęli sami władać sobą. I nie było u nich sprawiedliwości, i powstał ród przeciw rodowi, i były u nich zwady, i poczęli wojować sami ze sobą. I rzekli sobie: „Poszukamy sobie kniazia, który by władał nami i sądził wedle prawa". I poszli za morze ku Waregom, ku Rusi. Bowiem tak się zwali ci Waregowie — Rusią, jako się drudzy zowią Szwedami, inni Normanami i Anglami, a jeszcze inni Gotami — tako i ci. Rzekli Rusi Czudowie, Słowienie, Krywicze i Wesowie: „Ziemia nasza wielka jest i obfita, a ładu w niej nie
ma. Przychodźcie więc rządzić i władać nami". I wybrali się trzej bracia z rodami swoimi, i wzięli ze sobą wszystką Ruś i przyszli do Słowien najprzód, i siadł najstarszy, Ruryk, w Nowogrodzie, a drugi, Sineus, na Białym Jeziorze, a trzeci, Truwor, w Izborsku. I od tych Waregów przezwała się ziemia ruska. Nowogrodzianie zaś — ci ludzie są wareskiego rodu, a przedtem byli Słowienie5.
Po dwóch zaś latach umarł Sineus i brat jego Truwor. I objął władzę wszystką sam Ruryk i rozdawał mężom swoim grody — owemu Połock, owemu Rostów, innemu Białe Jezioro. A w tych grodach Waregowie są przybyszami, a pierwsi mieszkańcy w Nowogrodzie — Słowienie, w Połocku — Krywicze, w Rostowie — Mera, w Białym Jeziorze — Weś, w Muromie — Muroma, i tymi wszystkimi władał Ruryk. I byli przy nim dwaj męże, nie krewni jego, lecz bojarowie, i uprosili go (by ich puścił) do Carogrodu z rodem swoim. I poszli Dnieprem, i przechodząc mimo ujrzeli na górze grodek. I spytali, mówiąc: „Czyj to grodek?" Tamci zaś rzekli: „Byli trzej bracia, Kij, Szczek i Choryw, którzy zbudowali grodek ten i pomarli, a my, ród ich, siedzimy tu płacąc dań Chazarom". Askold tedy i Dir zostali w grodzie tym, i zgromadzili mnóstwo Waregów i poczęli władać ziemią polańską. Ruryk zaś w tym czasie władał w Nowogrodzie (s. 222—224).
9. Wyprawa Askolda i Dira na Grecję
Roku 6374 [866]. Poszli Askold i Dir na Greków i przyszli w czternastym roku panowania cesarza Michała. Cesarz zaś wyprawił się był na potomków Agar 6 i doszedł już do Czarnej Rzeki, gdy przysłano mu wieść, że Ruś idzie na Carogród. I wrócił
się cesarz. Ci zaś wszedłszy w cieśninę Sąd, zabili mnóstwo chrześcijan i obiegli Carogród w dwieście korabi. Cesarz zaś ledwo wszedł do miasta i z patriarchą Focjuszem całą noc modlił się w cerkwi Świętej Bogarodzicy w Blachernie. Potem boską Świętej Bogarodzicy suknię z pieśniami wynieśli i umoczyli w morzu jej połę. Cisza była i morze gładkie, lecz nagle powstała burza z wiatrem i fale wielkie, wraz się podniósłszy, rozproszyły korabie bezbożnej Rusi i rzuciły o brzeg, i rozbiły je tak, że mało ich z tej klęski ocalało i do domu wróciło (s. 224—225).
10. Początek panowania Olega
Roku 6387 [879]. Umarł Ruryk, przekazawszy władzę Olegowi, będącemu z jego rodu, i oddawszy w jego ręce syna swojego Igora, bo był jeszcze bardzo mały. [...]
Roku 6390 [882]. Poszedł Oleg, wziąwszy mnóstwo wojów: Waregów, Czudów, Słowien, Merę, Weś, Krywiczów, i przyszedł do Smoleńska z Krywiczami, i objął władzę w grodzie, i posadził w nim mężów swoich. Stamtąd poszedł w dół i wziął Lubecz i posadził mężów swoich. I przyszli ku górom kijowskim, i dowiedział się Oleg, że Askold i Dir tu władają. Ukrył on wojów w łodziach, a drugich w tyle zostawił, i przyszedł sam, niosąc małego Igora. I przypłynął ku Górze Węgierskiej, ukrywszy wojów swoich, i posłał ku Askoldowi i Dirowi, mówiąc: „Kupcy jesteśmy, idziemy do Greków od Olega i kniaziewicza Igora. Przyjdźcie ku nam, ku rodowi swojemu". Gdy zaś Askold i Dir przyszli, wyskoczyli wszyscy z łodzi, i rzekł Oleg do Askola i Dira: „Wy nie jesteście kniaziami, ani z rodu kniaziowego, lecz ja jestem kniaziowego rodu", a gdy wyniesiono Igora, rzekł:
„A oto syn Ruryka". I zabito Askolda i Dira, odniesiono na górę i pogrzebano: Askolda na górze, która się dziś zowie Węgierską, gdzie teraz jest dwór Olmy; na tej mogile Olma zbudował cerkiew świętego Mikołaja; a Dirowa mogiła — za [dzisiejszą] cerkwią świętej Ireny. I siadł Oleg, władając w Kijowie, i rzekł Oleg: „To będzie matka grodów ruskich". I byli u niego Waregowie i Słowienie, i inni, i przezwali się [odtąd] Rusią. Ten zaś Oleg począł stawiać grody i ustanowił dań dla Słowien, Krywiczów i Mery, i ustanowił, by dawać dań Waregom z Nowogrodu grzywien trzysta co roku dla pokoju, i dawano ją Waregom do śmierci Jarosława [Mądrego].
Roku 6391 [883]. Począł Oleg wojować Drewlanów i, podbiwszy ich, brał dań z nich po czarnej kunie.
Roku 6392 [884]. Poszedł Oleg na Siewierzan i zwyciężył ich, i nałożył na nich dań lekką, i nie pozwolił im płacić dani Cha-zarom, mówiąc: „Jam przeciwny im i nie macie po co płacić".
Roku 6393 [885]. Posłał Oleg do Radymiczów, mówiąc: „Komu dań dajecie?" Oni zaś rzekli: „Chazarom". I rzekł im Oleg: „Nie dawajcie Chazarom, jeno mnie dajcie". I dali Olegowi po szelągu, jako i Chazarom dawali. I władał Oleg Polanami i Drewlanami, i Siewierzanami i Radymiczami, a z Uliczami i Tywercami miał wojnę (s. 225—227).
11. O powstaniu pisma słowiańskiego
Był jeden naród słowiański: Słowianie, którzy siedzieli nad Dunajem i których podbili Węgrzy i Morawianie, i Czesi, i Lachowie, i Polanie, teraz zwani Rusią. Dla nich bowiem najpierw przełożono księgi, dla Morawian; pismo to nazwano słowiańskim, które to pismo jest u Rusi i u Bułgarów dunajskich.
Gdy Słowianie byli już ochrzczeni, kniaziowie Rościsław i Swiatopełk, i Kocel posłali do cara Michała, mówiąc: „Ziemia nasza ochrzczona, lecz nie ma u nas nauczyciela, który by nami kierował i pouczał nas i objaśnił księgi święte; nie rozumiemy bowiem ani języka greckiego, ani łacińskiego. Jedni uczą nas tak, a owi inaczej, dlatego nie rozumiemy ani liter w księgach, ani ich znaczenia. I przyślijcie nam nauczycieli, którzy mogliby nam wyłożyć słowa ksiąg i ich znaczenie". Słysząc to car Michał wez\vał'wszystkich filozofów i przekazał im wszystko,, co powiedzieli kniaziowie słowiańscy. I rzekli filozofowie: ,,Jest w Salonikach mąż imieniem Lew. Ma on synów, rozumiejących język słowiański; jego dwaj synowie są mądrymi filozofami". Słysząc to car posłał po nich do Salonik do Lwa, mówiąc: „Przyślij do nas prędko synów swoich Metodego i Konstantyna". Słysząc to Lew prędko przysłał ich. I przyszli do cara i rzekł im: „Oto przysłali do mnie Słowianie prosząc o nauczyciela dla siebie, który mógłby im wyłożyć księgi święte, tego właśnie chcą". I nakłonił ich car, i posłał ich w ziemię słowiańską do Rościsła-wa, Światopełka i Kocela.
Gdy zaś przyszli, zaczęli układać litery alfabetu słowiańskiego i przełożyli Apostoł [Dzieje i Listy Apostolskie] i Ewangelię. I radzi byli Słowianie, że usłyszeli o wielkości Bożej w swoim języku. Potem przełożyli Psałterz i Oktoich, i inne księgi. I wystąpili przeciwko nim niektórzy ludzie, szemrali i mówili, że „nie godzi się żadnemu narodowi mieć pisma swojego, prócz Żydów, Greków i Łacinników, wedle napisu Piłatowego, jaki był na Krzyżu Pańskim". Słysząc to papież rzymski zganił tych, którzy szemrzą na księgi słowiańskie, mówiąc: „Niech się spełnią słowa Pisma Świętego: «Sławcie Boga wszystkie narody», i inne: «Niech wszystkie języki głoszą wielkość Bożą, jako im Duch Święty dał wymawiać». Jeśli zaś kto zgani pismo słowiańskie, niech będzie odłączony od Cerkwi, dopóki się nie poprawi; są to bowiem wilcy, a nie owce, należy ich poznawać wedle owoców ich i strzec się ich. Wy zaś, dzieci, posłuchajcie nauczania Bożego i nie odstępujcie nauki cerkiewnej, jakiej was nauczał Metody, nauczyciel wasz".
Konstanty zaś wrócił się nazad i poszedł nauczać naród buł-
garski, a Metody pozostał w Morawie. Potem zaś kniaź Kocel ustanowił Metodego biskupem w Panonii na stolicy świętego Andronika, apostoła jednego z siedemdziesięciu, ucznia świętego apostoła Pawła. Metody zaś posadził dwóch popów w pisaniu biegłych i przełożył wszystkie księgi w zupełności z greckiego języka na słowiański, w sześć miesięcy, począwszy od miesiąca marca do 26 dnia miesiąca października. Ukończywszy zaś, złożył należną cześć i sławę Bogu, który taką łaskę dał biskupowi Metodemu, Andronikowemu następcy; bowiem nauczycielem narodu słowiańskiego jest apostoł Andronik. Do Moraw chodził także apostoł Paweł i nauczał tu. Tu bowiem jest Iliryk, do którego dochodził apostoł Paweł i gdzie pierwej żyli Słowianie. Dlatego też Paweł jest nauczycielem narodu słowiańskiego, od którego to narodu jesteśmy i my, Ruś; zatem i naszym, Rusi nauczycielem jest Paweł, ponieważ nauczał naród słowiański i ustanowił biskupem i następcą po sobie Andronika dla narodu słowiańskiego. A naród słowiański i ruski jedno jest, od Ware-gów bowiem przezwali się Rusią, a pierwej byli Słowianami; a chociaż i Polanami zwali się, lecz mowa była słowiańska. Polanami zaś przezwani byli, ponieważ w polu siedzieli, a język [mieli] wspólny, słowiański (s. 228—230).
12. Wyprawa Olega na Carogród
Roku 6415 [907]. Poszedł Oleg na Greków, Igora zostawiwszy w Kijowie; wziął zaś ze sobą mnóstwo Waregów i Słowian, i Czu-dów, i Słowien, i Krywiczów, i Merę, i Drewlan, i Radymiczów, i Polan, i Siewierzan, i Wiatyczów, i Chorwatów, i Dulebów,
i Tywerców, którzy są pomocnikami [Rusi]: tych wszystkich Grecy zwali Wielką Scytią. I z tymi wszystkimi poszedł Oleg na koniach i na korabiach; i było korabi w liczbie dwóch tysięcy7. I przyszedł pod Carogród; Grecy zaś zamknęli [zatokę] Sąd, i gród zamknęli. I wyszedł Oleg na brzeg, i począł łupić, i mnóstwo zabójstw uczynił Grekom w okolicy grodu. I zburzono mnogie pałace, i cerkwie popalono. A tych, których pojmano do niewoli, jednych posiekli, drugich męczyli, innych zaś zastrzelili, a niektórych powrzucali do morza, i wiele innego zła wyrządziła Ruś Grekom, jak zwykle to czynią wojownicy.
I kazał Oleg wojom swoim zrobić koła i stawiać na koła korabie. I gdy był pomyślny wiatr, rozpięli żagle i z pola poszli ku grodowi. A ujrzawszy to, Grecy zlękli się i rzekli przez posłów Olegowi: „Nie niszcz grodu, damy ci dań, jaką zechcesz". I wstrzymał Oleg wojów, i wynieśli mu żywność i wino, i nie przyjął go, bo zaprawione było trucizną. I ulękli się Grecy, "i rzekli: „To nie Oleg, jeno święty Dymitr, posłany na nas od Boga" [za karę], I rozkazał Oleg dawać dań na dwa tysiące korabi: po dwanaście grzywien na głowę, a było w korabiu po czterdziestu mężów.
I zgodzili się Grecy na to, i poczęli Grecy prosić o pokój, żeby nie pustoszył ziemi greckiej. Oleg zaś, odstąpiwszy trochę od grodu, począł zawierać pokój z carami greckimi Leonem i Aleksandrem i posłał do nich do grodu Karla, Farłofa, Welmuda, Ruława i Stemida, mówiąc: „Płaćcie mi dań". I rzekli Grecy: „Czego zechcesz, damy ci". I kazał Oleg dać wojom na dwa tysiące korabi po dwanaście grzywien na klucz, a potem dać układy [daninę] na ruskie grody: najpierw na Kijów, potem na Czer-nihów, na Perejasław, na Połock, na Rostów, na Lubecz i na inne grody; po tych bowiem grodach siedzieli wielcy kniazio-wie podwładni Olegowi [I mówił Oleg dalej:] „Gdy przychodzi Ruś, niech bierze poselskie, ile zechce, a jeśli przyjdą kupcy, niech biorą miesięczne na sześć miesięcy: chleb, wino, mięso i ryby, i owoce. I niech urządzają dla nich kąpiel, ilekroć zechcą. Gdy zaś Ruś będzie wracać do domu, niech bierze u cara waszego na drogę jedzenie, kotwice, liny, żagle i co im trzeba". I zgodzili się Grecy, i rzekli carowie i wszyscy bojarzy: „Jeśli
przyjdzie Ruś nie dla handlu, niech nie biorą miesięcznego. Niech zabroni kniaź swoim słowem przychodzącej tu Rusi, aby nie czyniła szkód w siołach i w kraju naszym. Przychodząca Ruś niech przebywa u cerkwi świętego Mamy i, gdy nasze państwo przyśle do nich, aby spisać imiona ich, niechaj biorą miesięczne swoje — najpierw ci, co są z grodu Kijowa, potem z Czer-nihowa, i z Perejasławia„ i z innych grodów. I niech wchodzą do grodu jedną bramą, z carowym mężem, bez oręża, po pięćdziesięciu mężów, i niech handlują, ile im trzeba, nie płacąc żadnego myta".
Tak więc car Leon z Aleksandrem zawarli pokój z Olegiem, przystali na dań i złożyli między sobą przysięgę: sarni całowali krzyż, a Olega i jego mężów wezwali do przysięgi wedle zakonu ruskiego, ci klęli się na oręż swój i na Peruna, boga swojego, i na Wołosa, boga bydła, i utwierdzili pokój. I rzekł Oleg: „Uszyjcie żagle, z pawołoki8 dla Rusi, a dla Słowien [nowogrodzian] z jedwabiu". I było tak. I zawiesił tarczę swoją w bramie na znak zwycięstwa, i odszedł z Carogrodu. I rozpięła Ruś żagle z pawołoki, a Słowienie z jedwabiu, i rozdarł je wiatr. I rzekli Słowienie: „Weźmy swe zgrzebne żagle,, nie dali Słowienom żagli pawołocznych". I przyszedł Oleg do Kijowa, niosąc złoto, i pawołoki, i owoce, i wina, i wszelkie ozdoby. I przezwano Olega wieszczym, bo ludzie byli poganie i ciemni (s. 231—234).
13. Śmierć Olega spowodowana przez konia
I żył Oleg, władając w Kijowie, mając pokój ze wszystkimi krajami. I nadeszła jesień [912 r.], i przypomniał sobie Oleg konia swego, którego kiedyś nakazał karmić, ale nie miał dosiadać go.
Albowiem kiedyś pytał wróżbitów i czarodziejów: „Od czego umrę?" I rzekł mu pewien czarodziej: „Kniaziu! Od konia, którego lubisz i jeździsz na nim, od niego ci przyjdzie umrzeć". Oleg zaś zastanowił się i rzekł: „Nigdy więc nie wsiądę nań ani go zobaczę więcej". I kazał karmić go i nie przyprowadzać do siebie, i przeżył kilka lat nie widząc go, póki nie poszedł na Greków. A gdy wrócił do Kijowa i przeszły cztery lata, na piąty rok przypomniał konia, od którego kiedyś czarodzieje przepowiedzieli mu śmierć. I przywołał nadkoniuszego, mówiąc: „Gdzie jest koń mój, któregom kazał karmić i mieć o niego staranie?" On zaś rzekł: „Umarł". Oleg zaś pośmiał się i ukorzył wróżbitę, mówiąc: „Nieprawdę mówią czarodzieje, wszystko to kłamstwo: koń umarł, a jam żyw". I kazał osiodłać konia: „Niech ujrzę kości jego". I przybył na miejsce, gdzie leżały jego gołe kości i goła czaszka, zsiadł z konia i pośmiał się, mówiąc: „Azali od tej czaszki miałem przyjąć śmierć?" I stąpił nogą na czaszkę, i wypełzła z czaszki żmija i ukąsiła go w nogę. I z tego rozchorował się i zmarł. I płakali ludzie wszyscy płaczem wielkim, i zanieśli, i pogrzebali go na górze, która zowie się Szczekowi-ca. Jest też mogiła jego i do dnia dzisiejszego, zowie się mogiłą Olegową. I było wszystkiego lat władania jego trzydzieści i trzy (s. 238—239).
14. O czarodziejstwach
Nie dziwne to, że od czarów spełnia się czarodziejstwo, tak też było za panowania Domicjanowego [I wiek n.e.]. Znany był wtedy niejaki czarodziej imieniem Apoloniusz Tyanejski, który chodził i czynił wszędzie, w grodach i siołach, biesowskie cuda.
Gdy z Rzymu przyszedł do Bizancjum, uprosili go tam mieszkający i uczynił im, co następuje: odegnał mnóstwo żmij i skorpionów z miasta, żeby nie szkodziły ludziom, i rozjuszone konie okiełznał na zjazdach bojarskich. Także przyszedł do Antiochii i, uproszony przez tamtych ludzi, Antiocheńczyków, cierpiących od skorpionów i od komarów, zrobił miedzianego skorpiona, i zakopał go w ziemi, i mały słup marmurowy postawił nad nim, i kazał wziąć ludziom pałki i chodzić po grodzie i wołać, trzęsąc pałkami: „Bez komara gród!" I zapytali go jeszcze o grożące grodowi trzęsienie ziemi, i, westchnąwszy, napisał na deseczce co następuje: „Biada tobie, nieszczęsny grodzie, doznasz mnóstwa wstrząśnień i ogniem objęty będziesz, opłacze cię i przybrzeżny Orontes" [w Syrii]. O nim też i wielki Anastazy z Bożego Grodu [Jerozolimy] mówił: „Czarodziejstwa uczynione przez Apoloniusza nawet po dziś dzień w niektórych miejscach się wypełniają: niektóre są skuteczne na odpędzenie zwierząt czworonogich i ptaków, mogących szkodzić ludziom, inne zaś na wstrzymanie prądów rzecznych, niepowstrzymanie płynących, a jeszcze inne są na zapobieżenie ludziom zguby i szkody. Nie tylko bowiem za żywota jego tak i temu podobnie czynili dzięki niemu biesowie, ale i po śmierci jego; przebywając u jego grobu czynili cuda w imię jego dla omamienia nieszczęśliwych ludzi, często łapanych na takowe przez diabła".
Kto zaś co powie o czyniącym sprawy czarodziejskie [Ma-netonie], który aż tak celował w czarodziejstwie, że natrząsał się z Apoloniusza, iż nie posiadał istotnej mądrości filozoficznej; należało bowiem jemu, powiada, tak jak ja, słowem jeno czynić to, co chciał, a nie praktykami spełniać pożądane przez niego rzeczy. Wszystko zaś to dopustem Bożym i mocą biesows-ką bywa — takowymi rzeczami doświadcza się nasza wiara prawosławna, azali twarda jest i mocna, obstająca przy Panu, a nie pociągana przez wroga [diabła] gwoli złudnych cudów i dzieł szatańskich, czynionych przez wrogów [człowieka] i sługi zła. Niektórzy zaś prorokowali imieniem Pańskim, jak Balaam, i Saul, i Kaifas, i nawet biesów wyganiali, jako Juda i synowie Skewa. Albowiem i przez niegodnych częstokroć działa łaska, czemu wielu dało świadectwo. Wszak Balaam daleki był
od życia pięknego i wiary, a jednak działała w nim łaska ze względu na innych. I faraon takiż był, lecz i temu przepowiedziano przyszłość. I Nabuchodonozor był przestępcą zakonu, lecz i jemu też była odsłonięta przyszłość mnogich pokoleń. Stąd wypływa, że wielu mających przewrotne umysły, pod pozorem Chrystusa czynią cuda i inną jakąś sztuką, na obałamucenie ludzi nieświadomych dobrego. Takim był Symon Czarnoksiężnik, i Menander, i inni takowi, z powodu których słusznie powiedziano: „Nie cudami uwodzić..." (s. 239—241).
15. Początek panowania Igora
Roku 6421 [913]. Począł władać Igor po Olegu. W tym czasie zaczął panować Konstantyn, syn Leona. I obwarowali się przed Igorem Drewlanie po śmierci Olega.
Roku 6422 [914]. Poszedł Igor na Drewlan i zwyciężywszy ich nałożył na nich dań większą niż Oleg. Tego też lata przyszedł Symeon bułgarski pod Carogród, i zawarłszy pokój, wrócił do domu.
Roku 6423 [915]. Przyszli po raz pierwszy Pieczyngowie na ziemię Ruską, i zawarłszy pokój z Igorem, poszli ku Dunajowi [...]
Roku 6428 [920]. U Greków nastał car Roman. Igor zaś wojował przeciw Pieczyngom [...]
Roku 6449 [941]. Poszedł Igor na Greków. I posłali Bułgarzy wieść do cara, że idzie Ruś na Carogród: dziesięć tysięcy łodzi. I przyszli, i podpłynęli, i poczęli pustoszyć kraj bityński, i spustoszyli wybrzeża Pontu do Heraklei i do ziemi paflagońskiej,
i wszystek kraj nikomedyjski złupili, i Sąd spalili. A kogo pojmali — owych rozsiekali, innych ustawiali jako tarcze i strzelali w nich, chwytali, związywali ręce w tył i wbijali im gwoździe żelazne w ciemię. Mnóstwo też świętych cerkwi oddali ogniowi, monastery i sioła popalili i dostatków niemało po obu stronach Sądu wzięli. Potem zaś przyszli wojownicy od wschodu — Pamfir domestyk [strażnik osoby cesarza] z czterdziestoma tysiącami, Fokas patrycjusz z Macedończykami, Teodor hetman z Trakami, z nimi zaś dostojnicy bojarscy, i otoczyli Ruś wkoło. Ruś, naradziwszy się, wyszła z orężem na Greków, i walki między nimi były zacięte, ledwo zwyciężyli Grecy. Rusowie zaś wróciwszy pod wieczór do swej drużyny, wsiedli nocą do łodzi i zaczęli uciekać. Teofan zaś spotkał ich na łodziach z ogniem9, i zaczął puszczać rurami ogień na łodzie ruskie. I widać było straszne widowisko. Ruś zaś, ujrzawszy płomień, rzuciła się do wody morskiej, chcąc ją przebyć. I tak resztki wróciły do domu. I gdy przyszli do swej ziemi, opowiadał każdy swoim o tym, co było, i o łodzianym ogniu. „Coś jak błyskawicę z niebios — mówili — mają Grecy u siebie, i puszczając ją, popalili nas, przeto nie zwyciężyliśmy ich". Igor zaś, przyszedłszy, począł gromadzić wojów mnogich, i posłał za morze po dużo Waregów, wołając ich na Greków, znowu chcąc pójść na nich (s. 242—243).
16. Druga wyprawa Igora na Greków
Roku 6452 [9441. Igor tedy zebrał liczne wojsko: Waregów, Ruś i Polan, Słowien i Krywiczów, i Tywerców, i najął Pieczyngów i zakładników u nich wziął, i poszedł na Greków w łodziach i na
koniach, chcąc się zemścić. Słysząc o tym, Korsunianie posłali do Romana, mówiąc: „Oto idzie Ruś, bez liku ich korabi, pokryły morze korabie". Także i Bułgarzy posłali wieść, mówiąc: „Idzie Ruś i najęła sobie Pieczyngów". To słysząc car posłał do Igora znakomitszych bojarów, prosząc i mówiąc: „Nie idź, jeno weź dań, jaką brał Oleg, i jeszcze przydam do tej dani". Także i do Pieczyngów posłał pawołoki i złota dużo. Igor zaś doszedłszy do Dunaju, zwołał drużynę i począł radzić się, i przekazał jej mowę cara. Rzekła zaś drużyna Igorowa: „Jeśli tak mówi car, to' czego nam więcej trzeba, jak bez bitwy wziąć złoto i srebro, i pawołoki? Czyż kto wie, kto zwycięży, zali my, zali oni? Albo kto jest w sojuszu z morzem? Wszak nie po ziemi chodzimy, jeno po głębinie morskiej: wspólna śmierć wszystkim". Posłuchał ich Igor, i rozkazał Pieczyngom łupić ziemię bułgarską, a sam wziął u Greków złoto i pawołoki na wszystkich wojów, i zawrócił nazad, i przyszedł do Kijowa do domu (s. 243—244).
17. Zabójstwo Igora
Roku 6453 [945]. Tegoż roku rzekła drużyna Igorowi: „Pachołkowie Sweneldowi przyodziali się w oręż i w odzież, a my nadzy. Pójdź, kniaziu, z nami po dań, a i ty dobędziesz, i my". I posłuchał ich Igor, i poszedł w Derewy po dań, i narzucił do dani poprzedniej i gwałty im wyrządzał i mężowie jego. Wziąwszy dań, poszedł w gród swój. Ale idąc nazad, rozmyślił się i rzekł swojej drużynie: „Idźcie z dania do domu, a ja wrócę i pozbieram jeszcze". Puścił drużynę swoją do domu, zaś z małą częścią drużyny wrócił, żądając większych dostatków. Drewlanie zaś
słysząc, że znowu idzie, naradzali się z kniaziem swoim Małem: „Jeżeli zasmakuje wilk w owcach, to wyniesie całe stado, jeśli nie ubiją go; takoż i ten: jeżeli nie zabijemy go, to wszystkich nas wygubi". I posłali do niego mówiąc: „Przecz idziesz znowu? Wziąłeś już całą dań". I nie posłuchał ich Igor, i Drewlanie, wyszedłszy z miasta Iskorostenia, zabili Igora i drużynę jego 10, było ich bowiem mało. I pogrzebany został Igor, i jest mogiła jego pod grodem Iskorosteniem w Derewach po dziś dzień (s. 249— —250).
18. Zemsta księżny Olgi na Drewlanach
Olga zaś [żona Igora] była w Kijowie z synem swoim, dzieckiem Światosławem, a piastunem jego był Asmud, a wojewodą — Sweneld, ojciec Mstiszy. Rzekli tedy Drewlanie: „Oto kniazia ubiliśmy ruskiego; weźmiemy żonę jego, Olgę, za kniazia swego Mała, i Światosława weźmiemy, i zrobimy z nim, co zechcemy". I posłali Drewlanie przedniejszych mężów, w liczbie dwudziestu, w łodzi do Olgi. I przystanęli pod Boryczewem w łodzi, albowiem wtedy woda płynęła obok Góry Kijowskiej, a na Podole ludzie nie siedzieli, jeno na górze. Zaś gród Kijów był tam, gdzie dziś jest dwór Gordiaty i Nikifora, a dwór kniaziowy był w grodzie, gdzie dziś jest dwór Wrotysława i Czudina, a przewieś [do łowienia ptactwa] była za grodem; był za grodem i drugi dwór, gdzie stoi teraz dwór domestyka za Świętą Bogarodzicą; nad górą był dwór teremny — bo był tu terem [pałac] murowany. I powiedziano Oldze, że Drewlanie przyszli. I wezwała ich Olga do siebie i rzecze im: „Dobrzy goście przyszli". I rze-
kli Drewlanie: „Przyszliśmy, kniahinio". I rzekła im Olga: „Mówcie, po coście tu przyszli?" Drewlanie zaś rzekli: „Posłała nas ziemia drewlańska mówiąc tak: «Męża twego zabiliśmy, gdyż mąż twój jako wilk porywał i grabił, a nasi kniaziowie dobrzy są, zaopatrzyli ziemię drewlańska. Pójdź więc za kniazia naszego Mała.»" Było bowiem imię kniazia drewlańskiego — Mał, Rzekła zaś do nich Olga: „Luba mi jest mowa wasza — już mi męża swojego nie wskrzesić; lecz chcę was uczcić jutro przed ludźmi swoimi, a dziś idźcie do łodzi swojej, i kładźcie się w łodzi dostojnie, a ja jutro poślę po was, wy zaś mówcie: «Nie pojedziemy na koniach, ani pójdziemy pieszo, jeno ponieście nas w ło-dzi». I poniosą was w łodzi". I odpuściła ich do łodzi.
Olga zaś kazała wykopać jamę wielka i głęboką na dworze te-remnym, za grodem. I nazajutrz Olga, siedząc w teremie, posłała po gości. I przyszli do nich, mówiąc: „Zowie was Olga na cześć wielką". Oni zaś rzekli: „Nie pojedziemy na koniach, ani na wozach, ani nie pójdziemy pieszo, zanieście nas w łodzi". Rzekli do nich Kijowianie: „Nam niewola; kniaź nasz zabity, a kniahi-ni nasza chce za waszego kniazia"; i ponieśli ich w łodzi. Oni zaś siedzieli dostojnie i hardo, ująwszy się pod boki, w wielkich napierśnikach. I przynieśli ich na dwór do Olgi, i, niosąc, wrzucili ich do jamy razem z łodzią. Nachyliwszy się, Olga rzekła do nich: „Czy dobra dla was cześć?" Oni zaś rzekli: „Gorsza nam śmierć niż Igorowi". I kazała zasypać ich żywych; i zasypano ich.
I Olga posławszy do Drewlan, rzekła im: „Jeżeli mnie prosicie naprawdę, to przyślijcie dostojnych ludzi, abym w wielkiej czci przyszła za waszego kniazia, inaczej nie puszczą mnie ludzie kijowscy". To słysząc Drewlanie wybrali najlepszych mężów, rządzących ziemią drewlańska, i posłali po nią. Gdy zaś Drewlanie przyszli, kazała Olga przygotować kąpiel, mówiąc tak: „Wykapawszy się, przyjdźcie do mnie". Napalono łaźnię, weszli Drewlanie i zaczęli się myć; i zamknięto za nimi łaźnię, i kazała [Olga] podpalić ją od drzwi; tak zgorzeli wszyscy.
I posłała do Drewlan, mówiąc tak: „Oto już idę do was, przygotujcie dużo miodu w grodzie, w którym zabiliście męża moje-
go, niech popłaczę nad grobem jego i sprawię tryznę mężowi swojemu". Oni zaś, to słysząc, zwieźli wielkie mnóstwo miodu i za-warzyli. Olga zaś, wziąwszy małą drużynę, idąc powoli przyszła do grobu jego i płakała po mężu swoim. I kazała ludziom swoim usypać mogiłę wielką, i gdy usypano, kazała sprawiać tryznę. Potem siedli Drewlanie pić, i kazała Olga pachołkom swoim służyć przed nimi. I rzekli Drewlanie Oldze: „Gdzie jest drużyna nasza, którą posłaliśmy po cię?" Ona zaś rzekła: „Idą za mną z drużyną męża mojego". I gdy upili się Drewlanie, kazała pachołkom swoim przepijać do nich, a sama odeszła precz i kazała drużynie swojej siec Drewlan; i zasiekli ich pięć tysięcy. A Olga wróciła do Kijowa i przygotowała wojsko na resztę ich (s. 250—252).
19. Zdobycie Iskorostenia przez Olgę
Roku 6454 [946]. Olga z synem swoim Światosławem zebrała wojów mnogich i chrobrych i poszła na ziemię drewlańską, i wyszli Drewlanie naprzeciw. I gdy zeszły się oba wojska do starcia, rzucił kopię Światosław na Drewlan, i kopia przeleciawszy między uszy koniowe, uderzyła w nogi koniowi, był bowiem [jeszcze] dzieckiem. I rzekli Sweneld i Asmold: „Kniaź już zaczął; pójdźmy, drużyno, za przykładem kniazia!" I zwyciężyli Drewlan. Drewlanie zaś zbiegli i zamknęli się w grodach swoich. Olga zaś wyruszyła z synem swoim na gród Iskorosteń, jako że ci [mieszkańcy] zabili jej męża. I stanęła około grodu z synem swoim, a Drewlanie zamknęli się w grodzie i walczyli za-
ciekłe z grodu, wiedzieli bowiem, że sami zabili kniazia, wiec nie ma co się poddawać. I stała Olga przez lato, i nie mogła wziąć grodu. I umyśliła tak: posłała do grodu, mówiąc: ,,Czego chcecie dosiedzieć się? Wszak wszystkie grody wasze poddały się i zobowiązały płacić dań, uprawiają niwy swoje i ziemię swoją, a wy chcecie wymrzeć głodem, nie zgadzając się na dań". Drewlanie zaś rzekli: ,,Radzi byśmy byli płacić dań, lecz chcesz pomścić męża swojego". Rzekła zaś do nich Olga, że niby „Jam pomściła już krzywdę męża swojego, gdyście przychodzili do Kijowa po raz pierwszy i wtóry, a trzeci raz, gdy wyprawiałam tryznę mężowi swojemu. Więcej' już się nie chcę mścić, jeno chcę wziąć dań małą i pogodziwszy się z wami pójdę nazad". Rzekli zaś Drewlanie: „Czego chcesz od nas? Chętnie damy miodem i skórą". Ona zaś rzekła im: „Teraz nie macie miodu ani skór, lecz o mało was proszę: dajcie mi od dworu po trzy gołębie i po trzy wróble. Nie chcę ja bowiem ciężkiej dani nakładać, jak mój mąż, dlatego proszę was mało. Wyście zubożeli w oblężeniu, dlatego was proszę mało".
Drewlanie zaś radzi byli, i zebrawszy od dworu po trzy gołębie i po trzy wróble, posłali Oldze z pokłonem. Olga zaś rzekła im: „Oto już upokorzyliście się przede mną i moim dziecięciem, idźcie więc do grodu, a ja jutro odstąpię od grodu i pójdę do grodu swego". Drewlanie zaś uradowani weszli do grodu i opowiadali ludziom, i uradowali się ludzie w grodzie. Olga zaś rozdała wojom jednym po gołębiu, a innym po wróblu, i kazała każdemu gołębiowi i wróblowi przywiązywać hubkę, zawijając w małe szmatki i nitką przymocowując do każdego z nich. I kazała Olga wojom swoim, gdy zmierzchnie, puścić gołębie i wróble [z zapaloną hubką]. Gołębie zaś i wróble poleciały do gniazd swoich, gołębie w gołębniki, wróble zaś pod strzechy; i tak zapaliły się gołębniki, tu spichrze, tam szopy, ówdzie stodoły. I nie było domu, gdzie by nie gorzało, i nie można było gasić, wszystkie bowiem dwory zajęły się. I zbieżeli ludzie z grodu, i kazała Olga wojom swoim chwytać ich. Tak więc wzięła gród i spaliła go, starszyznę zaś grodzka pojmała, a pozostałych ludzi jednych pozabijała, drugich oddała w niewolę mężom swoim, a resztę
zostawiła, by płacili dań. I nałożyła na nich dań ciężką. Dwie części dani szły do Kijowa, a trzecia do Wyszogrodu dla Olgi, bowiem Wyszogród był grodem Olgi. I poszła Olga po ziemi drewlańskiej z synem swoim i z drużyną, ustanawiając ustawy i daniny. I zachowały się jej stanowiska i łowiska. I przyszła do grodu swojego Kijowa z synem swoim Światosławem, i przebywała tu jeden rok (s. 252—253).
20. Chrzest Olgi
Roku 6463 [955]. Poszła Olga do Grecji, i przyszła do Carogrodu. Był wtedy car Konstantyn, syn Leonowy; i przyszła do niego Olga, i ujrzał ją bardzo piękną licem i roztropną, i dziwił się car rozumowi jej, rozmawiając z nią, i rzekł do niej: „Godna jesteś panować z nami w stolicy". Ona zaś, zrozumiawszy, o co chodzi, rzekła do cara: „Jam poganka; jeśli zaś chcesz mię chrzcić, to ochrzcij mnie sam; jeżeli nie — to się nie ochrzczę". I ochrzcił ją car z patriarchą. Oświecona zaś będąc, radowała się duszą i ciałem; i pouczył ją patriarcha o wierze, i rzekł do niej: "Błogosławionaś ty między niewiastami ruskimi, boś umiłowała światło, a ciemność zostawiłaś. Błogosławić cię będą synowie ruscy w przyszłe pokolenia wnuków twoich". I pouczył ją o cerkiewnych przykazaniach, o modlitwie i o poście, o jałmużnie i o zachowaniu ciała w czystości. Ona zaś, skłoniwszy głowę, stała, i jako gąbka chłonąca, przyjmowała naukę. I złożyła pokłon patriarsze, mówiąc: „Modlitwy twe, władyko, niechaj ochronią mnie od sideł nieprzyjacielskich". Było zaś dane jej na chrzcie
imię Heleny, jako i dawnej carycy, matce Konstantyna Wielkiego. I pobłogosławił ją patriarcha, i odpuścił ją.
I po ochrzczeniu wezwał ją car, i rzekł do niej: „Chcę cię pojąć sobie za żonę". Ona zaś rzekła: „Jakże chcesz mię pojąć, wszak ochrzciłeś mnie sam i nazwałeś mnie córką? A u chrześcijan jest to przeciw zakonowi — ty sam wiesz". I rzekł car: „Przechytrzyłaś mnie, Olgo". I dał jej dary mnogie, złoto i srebro, pawołoki i naczynia rozliczne, i odpuścił ją, nazwawszy ją córką swoją. Ona zaś wybierając się do domu, przyszła do patriarchy, prosząc o błogosławieństwo dla domu, i rzekła do niego: „Ludzie moi poganie i syn mój, oby mię Bóg uchronił od wszelkiego złego". I rzekł patriarcha: „Dziecię wierne! W Chrystusie ochrzciłaś się, i w Chrystusa przyoblekłaś się, i Chrystus ochroni cię, jak ochronił Enocha w pierwszych pokoleniach, i potem Noego w arce, Abrahama od Abimelecha, Lota od Sodomian, Mojżesza od faraona, Dawida od Saula, trzech młodzianków w piecu, Daniela od zwierząt — tako i ciebie wybawi od nieprzyjaciela i od sideł jego". I pobłogosławił ja patriarcha, i poszła w pokoje do swej ziemi i przyszła do Kijowa.
Tak to było, jak za Salomona: przyszła caryca etiopska do Salomona, chcąc usłyszeć mądrość Salomonową, i widziała wiele znamion mądrości. Tako też i ta błogosławiona Olga szukała dobrej mądrości Bożej, lecz tamta — ludzkiej, a ta — Bożej. „Szukający bowiem mądrości znajdą ją. Mądrość na ulicach opowiada, a na drogach podnosi głos, na grodzkich wałach przepowiada, w bramach grodzkich głośno mówi: «Dokądże nieświadomi będą wzbraniać się przed prawdą?»" 11 Ta bowiem błogosławiona Olga od dzieciństwa szukała mądrości, co jest najlepszego w tym świecie, i znalazła perłę drogocenną, którą jest Chrystus. Rzeki bowiem Salomon: „Żądza sprawiedliwych słodką jest duszy''; i: „Nakłoń serca twoje do rozumu"; „Ja miłuję miłujących mię, a szukający mnie znajdą mię". Pan rzekł: „Przychodzącego do Mnie nie odpędzę precz" (s. 254—256).
21. Olga propaguje chrześcijaństwo
Żyła tedy Olga z synem swoim Światosławem, i uczyła go matka do chrztu, a on nie zważał na to ani kładł w uszy; lecz jeśli kto chciał ochrzcić się, nie wzbraniał, lecz szydził z niego. Dla niewierzących bowiem wiara chrześcijańska pomieszaniem jest, nie pojmują bowiem ani rozumieją chodząc w ciemnościach i nie znają sławy Pańskiej. Zatwardziały bowiem serca ich, uszom ciężko słyszeć, a oczom widzieć. Powiedział bowiem Salomon: „Czyny bezbożnych dalekie są od rozumu: wołałem was, a nie posłuchaliście mnie, przestrzegałem słowami, a nie uważaliście, lecz odrzuciliście moje rady, moich nagan nie przyjęliście; znienawidzili bowiem mądrość, a bojażń Pańską odrzucili, nie chcieli słuchać moich rad, szydzili z moich nagan". Tak też Olga często mówiła: „Ja, synu mój, Boga poznałam i raduję się; jeżeli i ty poznasz, radować się poczniesz". On zaś nie zważał na to, mówiąc: „Jakże ja sam mogę inną wiarę przyjąć? Wszak drużyna moja zacznie się śmiać z tego". Ona zaś rzekła do niego: „Jeżeli ochrzcisz się, wszyscy to samo uczynią". On jednak nie posłuchał matki, przestrzegając obyczajów pogańskich, nie wiedząc, że jeżeli kto matki nie posłucha — w biedę wpadnie, jako powiedziano: „Jeżeli kto ojca albo matki nie posłucha, to śmierć przyjmie". Ten zaś ponadto gniewał się na matkę. Salomon zaś powiedział: „Uczący złego przyjmie sobie krzywdę, karcący zaś bezbożnika zniesławi siebie, karcenie bowiem bezbożników rodzi urazy. Nie karć złych, a nie znienawidzą ciebie". Jednak kochała Olga syna swojego Światosława, mówiąc: „Wola Boża niech będzie: jeżeli Bóg zechce zmiłować się nad rodem moim i ziemią ruską, to włoży im w serce, by się nawrócili do Boga,
jako i mnie Bóg nadarzył". I to powiedziawszy, modliła się za syna i za ludzi po wszystkich nocach i dniach, wychowując syna swojego, aż zmężniał i wyrósł (s. 256—257).
22. Wyprawy Światosława Igorowicza
Roku 6472 [964]. Gdy kniaź Światosław wyrósł i zmężniał, począł wojów gromadzić mnogich i chrobrych. I lekko chodził jako pardus, wojny mnogie tocząc. Chodząc wozów ze sobą nie woził ni kotłów, ni mięs nie warzył, jeno cienko pokrajawszy bądź koninę, bądź zwierzynę, bądź też wołowinę, na węglach upiekłszy, jadał. Ani namiotu nie miał, jeno podkład podścielał, a pod głowę — siodło. Tacy też byli wszyscy pozostali jego wojownicy. I posyłał po krajach, mówiąc: „Chcę na was iść". I poszedł nad rzekę Okę i nad Wołgę, i spotkał Wiatyczów, i rzekł Wiatyczom: „Komu dań dajecie?" Oni zaś rzekli: „Chazarom — po szelągu od radła dajemy".
Roku 6473 [965]. Poszedł Światosław na Chazarów. Usłyszawszy zaś, Chazarzy wyszli naprzeciw z kniaziem swoim Kaganem, i zaczęli bić się, i w walce tej zwyciężył Światosław Chazarów i gród ich, i Białą Wieżę wziął. I Jasów zwyciężył, i Kasogów.
Roku 6474 [966], Wiatyczów zwyciężył Światosław, i dań na nich nałożył.
Roku 6475 [967]. Poszedł Światosław nad Dunaj na Bułgarów. I bijąc się z nimi, pokonał Swiatosław Bułgarów, i zdobył osiemdziesiąt grodów naddunajskich, i siadł władać tu w Pe-rejasławcu, biorąc dań od Greków (s. 257—258).
23. Oblężenie Kijowa przez Pieczyngów
Roku 6476 [968]. Przyszli Pieczyngowie po raz pierwszy na ziemię ruską 12, a Swiatosław był w Perejasławcu, i zamknęła się Olga w grodzie z wnukami swoimi, Jaropełkiem i Olegiem, i Włodzimierzem, w grodzie Kijowie. I obiegli Pieczyngowie gród w sile wielkiej: było ich niezliczone mnóstwo wokół grodu, i nie było można ni wyjść z grodu, ni wieści posłać. Zaniemogli ludzie z głodu i pragnienia. Zebrali się ludzie z tamtej strony Dniepru w łodziach i stali po tamtej stronie, a nie mógł żaden z nich przedostać się do Kijowa, ani z grodu do nich. I zasmucili się ludzie w grodzie i mówili: „Czy nie ma kogo, kto by mógł na tamtą stronę dojść i powiedzieć im: «Jeżeli nie podstąpicie jutro, musimy poddać się Pieczyngom?»" I rzekł jeden pachołek: „Ja przejdę". I rzekli: „Idź". On zaś wyszedł z grodu z uzdą, i biegnąc pomiędzy Pieczyngami, wołał: „Czy nikt nie widział konia?" Umiał bowiem po pieczyńsku i mniemali, że to swój. I tak przybliżywszy się do rzeki, zrzucił odzież i skoczył w Dniepr i popłynął. Widząc zaś Pieczyngowie, pomknęli ku niemu, strzelając w niego, ale nie mogli mu nic zrobić. Owi zaś ujrzawszy z tamtej strony, przyjechali w łodzi do niego i wzięli go na łódź i przywieźli go do drużyny. I rzekł do nich: „Jeżeli nie podstąpicie jutro pod gród, to ludzie postanowili poddać się Pieczyngom". Wojewoda zaś ich, imieniem Preticz, rzekł: „Podstąpimy jutro w łodziach, i zabrawszy kniahinię i książąt, umkniemy na tę stronę. Jeżeli zaś tego nie uczynimy, wygubi nas Światosław".
Gdy nastało jutro, wsiedli w łodzie o świcie i zatrąbili głośno, i ludzie w grodzie krzyknęli. Pieczyngowie zaś mniemając, że
kniaź przyszedł, pobiegli w rozsypkę od grodu. Widząc zaś to, kniaź pieczyński powrócił sam jeden do wojewody Preticza i rzekł: „Kto to przyszedł?" I rzekł do niego: „Ludzie z tamtej strony". I rzekł kniaź pieczyński: „A ty jesteśli kniaziem?" On zaś rzekł: „Ja jestem mąż jego i przyszedłem w straży przedniej, a za mną idzie wojsko z kniaziem, niezliczone mnóstwo". To zaś rzekł, grożąc im. Rzekł więc kniaź pieczyński do Preticza: „Bądź mi druhem". On zaś rzekł: „Tak uczynię". I podali rękę sobie, i dał pieczyński kniaź Preticzowi konia, szablę, strzały, on zaś dał mu zbroję, tarczę, miecz. I odstąpili Pieczyngowie od grodu [...] I posłali Kijowianie do Światosława, mówiąc: „Ty, kniaziu, cudzej ziemi szukasz i strzeżesz, a swoją porzuciłeś. A nas o mało nie wzięli Pieczyngowie, i matkę twoją, i dzieci twoje. Jeżeli nie przyjdziesz i nie obronisz nas, to jeszcze nas wezmą. Czyż ci nie żal ojcowizny swojej, ni matki starej i dzieci swoich?" To usłyszawszy, Światosław szybko wsiadł na konie z drużyną swoją i przybył do Kijowa, powitał matkę swoją i dzieci swoje, i żałował, że im tak było od Pieczyngów. I zebrał wojów, i przygnał Pieczyngów w pola, i był pokój (s. 258—259).
24. Śmierć Olgi
Roku 6477 [969]. Rzekł Światosław do matki swojej i do bojarów swoich: „Nie lubo mi jest w Kijowie być, chcę żyć w Pe-rejasławcu nad Dunajem, gdyż tam jest środek ziemi mojej, bo-wiem tam wszystkie dostatki schodzą się: od Greków złoto, pa-wołoki, wina i owoce rozliczne, z Czech zaś i z Węgier srebro
i konie, z Rusi zaś skóra i wosk, miód i czeladź". Rzekła do niego Olga: „Widzisz, żem chora; kędyż chcesz ode mnie iść?" — już bowiem była zaniemogła. Rzekła więc do niego: „Pogrzeb mię i idź, kędy zechcesz". Po trzech dniach umarła Olga, i płakał po niej syn jej, i wnuki jej, i ludzie wszyscy płaczem wielkim. I zanieśli ją, i pogrzebali na miejscu. Nakazała zaś Olga nie sprawiać tryzny nad sobą, miała bowiem prezbitera, ten pochował błogosławioną Olgę.
Była ona zwiastunem Rusi chrześcijańskiej jako jutrzenka przed słońcem i jako zorza przed świtem. Jak bowiem świeci księżyc w nocy, tak i ta wśród niewierzących ludzi świeciła jak perła w błocie; skalani bowiem byli grzechem, nie obmyci chrztem świętym. Ta zaś obmyła się w kąpieli świętej i zwlekła z siebie grzeszną odzież starego człowieka Adama, a oblekła się w nowego Adama, którym jest Chrystus. My zaś rzekniem do niej: „Raduj się z poznania Boga, byłaś bowiem początkiem przymierza ruskiego z Nim". Ona pierwsza weszła w królestwo niebieskie z Rusi, ją bowiem chwalą synowie ruscy jako tę, która zapoczątkowała [orszak świętych], ponieważ po śmierci modliła się do Boga za Ruś. Sprawiedliwych bowiem dusze nie umierają, jako rzekł Salomon: „Pochwałą sprawiedliwego weselą się ludzie". Pamięć bowiem jego jest nieśmiertelna, gdyż uznawany jest i od Boga, i od ludzi. Tę bowiem wszyscy ludzie wysławiają, widząc ją leżącą mnogie lata z zachowanym ciałem13; rzekł bowiem prorok: „Rozsławiających mię rozsławię". O takowych wszak Dawid mówił: „W pamięci wiecznej sprawiedliwy będzie, posłuchu złego nie ulęknie się; gotowe serce jego ufać w Panu; umocnione jest serce jego i nie zachwieje się". Salomon zaś rzekł: „Sprawiedliwi na wieki żyją, i od Pana nagroda im jest i ozdoba Najwyższego. Dlatego otrzymają królestwo piękna i wieniec cnoty z ręki Pańskiej, jako prawicą pokryje ich, ramieniem zasłoni ich". Zasłonił bowiem tę błogosławioną Olgę od przeciwnika i wroga — diabła (s. 259—260).
25. Światosław zwycięża Greków
Roku 6479 [971]. Przyszedł Światosław do Perejasiawca, i zamknęli się Bułgarzy w grodzie. I wystąpili Bułgarzy do bitwy przeciw Światosławowi, i była bitwa wielka, i zwyciężali Bułgarzy. I rzekł Światosław do wojów swoich: „Już nam tu polec; uderzmy mężnie, bracia i drużyno!" I ku wieczorowi zwyciężył Światosław, i wziął gród szturmem, i posłał do Greków, mówiąc: „Chcę na was iść i wziąć gród wasz jako i ten". I rzekli Grecy: „Niemocni jesteśmy przeciwko wam stanąć, więc weź dań z nas na drużynę swoją; i powiedzcie nam, ilu was, abyśmy dali wedle liczby na głowy". Tak powiedzieli Grecy, kłamiąc przed Rusią; są bowiem Grecy kłamliwi i po dziś dzień. I rzekł im Światosław: „Jest nas dwadzieścia tysięcy", a dodał dziesięć, było bowiem Rusi dziesięć tysięcy tylko. I uszykowali Grecy sto tysięcy na Swiatosława, i nie dali dani. I poszedł Światosław na Greków, i wyszli naprzeciw Rusi. Ujrzawszy ich, Ruś zlękła się wielkiego mnóstwa wojska. I rzekł Światosław: „Już nam nie ma gdzie się podziać, wolą i niewolą musimy stanąć naprzeciw. Nie zhańbmy ziemi ruskiej, lecz złóżmy kości, martwi bowiem hańby nie doznamy. Jeśli zaś uciekniemy, zhańbimy się. Nie uciekajmyż, jeno stańmy krzepko, ja zaś przed wami pójdę: jeśli moja głowa legnie, to pomyślcie o sobie". I rzekli wojownicy: „Gdzie głowa twoja, tam i swoje głowy złożym".
I uszykowała się Ruś, i była bitwa wielka, i zwyciężył Światosław, i zbiegli Grecy. I poszedł Światosław ku stolicy, łupiąc i grody rozbijając, które stoją i do dzisiejszego dnia puste. I zwołał car bojarów swoich do pałacu, i rzekł im: „Co robić, wszak nie możemy oprzeć się jemu?" I rzekli jemu bojarzy: „Poślij mu
dary, wypróbujemy go, czy jest miłośnikiem złota, czy pawo-łok?" I posłał mu złoto i pawołoki, i męża mądrego, mówiąc mu: „Badaj oczy i lica jego, i myśli jego!" On zaś, wziąwszy dary, przyszedł do Światosława. I powiedziano Światosławowi, że przyszli Grecy z pokłonem, i rzekł: „Wprowadźcie ich tu". Przyszedłszy, pokłonili się jemu i położyli przed nim złoto i pawołoki. I rzekł Swiatosław, na bok patrząc, pachołkom swoim: „Schowajcie". Oni zaś przyszli do cara, i zwołał car bojarów. Posłowie zaś rzekli: „Przyszliśmy do niego i oddaliśmy dary, lecz nie spojrzał na nie i kazał schować". I rzekł jeden: „Wypróbuj go jeszcze, poślij mu oręż". Oni zaś posłuchali go i posłali mu miecz i inny oręż, i przynieśli mu. On zaś, przyjąwszy, zaczął chwalić i lubować się, i dziękował carowi. Przyszli nazad do cara i powiedzieli mu wszystko, jak było. I rzekli bojarzy: „Srogi to mąż będzie, gdyż nie dba o dostatki, a oręż bierze. Przystań na dań". I posłał car, mówiąc tak: „Nie idź do stolicy, weź dań, ile chcesz"; o mało bowiem był nie doszedł do Carogrodu. I dali mu dań; brał zaś i za zabitych, mówiąc, że ród jego weźmie. Wziął też i dary mnogie, i wrócił do Perejasławca z chwałą wielką. Widząc zaś małą drużynę swoją, rzekł sobie: „Jeszcze jakimś podstępem zabiją drużynę moją i mnie", wielu bowiem zginęło na wyprawie. I rzekł: „Pójdę w Ruś, przyprowadzę więcej drużyny".
I posłał posłów do cara do Drsteru, bo tam był car, mówiąc tak: „Chcę mieć pokój z tobą trwały i przyjaźń". Zaś to słysząc car rad był i posłał mu dary większe niż pierwej. Swiatosław zaś przyjął dary, i począł naradzać się z drużyną swoją, mówiąc tak: „Jeśli nie zawrzemy pokoju z carem, a dowie się car, że mało nas jest, przyjdzie i obiegnie nas w grodzie. A ziemia ruska daleko, a Pieczyngowie z nami w wojnie, a kto nam pomoże? Zawrzyjmy tedy pokój z carem, wszak nam przyrzekli dań, i tego będzie dość dla nas. Jeśli zaś nie zechce dawać dani, to znowu z Rusi, zebrawszy mnóstwo wojów, pójdziem na Carogród". Lubą była mowa ta drużynie i posłali lepszych mężów do cara, i przyszli do Drsteru i powiedzieli carowi. Car zaś nazajutrz przywołał ich, i rzekł car: „Niech mówią posłowie ruscy". Oni zaś rzekli: „Tako mówi kniaź nasz: «Chcę mieć przyjaźń z ca-
rem greckim zawartą na wszystkie następne lata»". Car zaś rad był i kazał pisarzowi pisać wszystkie słowa Światosławowe na
kartę (s. 260—262).
26. Śmierć Światosława
Zawarłszy zaś pokój z Grekami Światosław poszedł w łodziach ku progom. I rzekł do niego wojewoda ojcowski, Sweneld: ,,Pójdź, kniaziu, na koniach naokoło, stoją bowiem Pieczyngowie w progach". I nie posłuchał go i poszedł w łodziach. I posłali Perejasławcy do Pieczyngów, mówiąc: „Oto wraca koło was Światosław w Ruś, wziąwszy dostatki mnogie u Greków i jeńców bez liku, z małą drużyną." Usłyszawszy zaś to Pieczyngo-wie zastąpili progi. I przyszedł Światosław do progów, i nie można było przejść progów. I zatrzymał się zimować w Białobereżu, i nie mieli już żywności, i był głód wielki — po pół grzywny dawano za głowę końską. I zimował Światosław tu.
Roku 6480 [972], Gdy nastała wiosna, poszedł Światosław ku progom. I napadł nań Kuria, kniaź pieczyński, i zabili Światosława i wzięli głowę jego, i z czaszki zrobili puchar, okuwszy czaszkę jego, i pijali z niego. Sweneld zaś przyszedł do Kijowa do Jaropełka [syna Światosława]. A wszystkich lat władania Światosława było dwadzieścia i osiem (s. 263) [...]
27. Walka między synami Światosława Włodzimierzem i Jaropełkiem
Roku 6488 [980]. Przyszedł Włodzimierz z Waregami do Nowogrodu i rzekł do posadników Jaropełkowych: „Idźcie do brata mojego i powiedzcie mu: «Włodzimierz idzie na cię, przygotuj się do bitwy»". I siadł w Nowogrodzie. I posłał do Rogwołoda do Połocka, mówiąc „Chcę pojąć córkę twoja sobie za żonę". On zaś rzekł do córki swojej: „Chceszli za Włodzimierza?" Ona zaś rzekła: „Nie chcę rozzuć syna służebnicy14, lecz za Jaropełka chcę". Rogwołod bowiem przyszedł był zza morza i miał włość swoją w Połocku, a Tury w Turowie, od niego też i Turowcy przezwali się. I przyszli pachołcy Włodzimierzowi, i powiedzieli mu wszystko, co mówiła Rogneda, córka Rogwołoda, kniazia po-łockiego. Włodzimierz tedy zebrał wojów mnogich, Waregów i Słowien, Czudów i Krywiczów, i poszedł na Rogwołoda. W tym zaś czasie chciano Rognedę wydać za Jaropełka. I przyszedł Włodzimierz do Połocka, i zabił Rogwołoda i synów jego dwóch, a córkę jego pojął za żonę.
I poszedł na Jaropełka. I przyszedł Włodzimierz do Kijowa z wojskiem mnogim, i nie mógł Jaropełk wyjść mu naprzeciw, i zamknął się w Kijowie z ludźmi swoimi i z Błudem [wojewodą]. I stał Włodzimierz okopawszy się na Dorogożyczu, między Dorogożyczem a Kapiczem, i jest rów [ten] po dziś dzień. Włodzimierz zaś posłał do Błuda, wojewody Jaropełkowego, podstępnie mówiąc: „Sprzyjaj mi! Jeśli zabiję brata swojego, wezmę cię w miejsce ojca, i wielkiej czci doświadczysz ode mnie; nie jam przecie począł braci zabijać, jeno on [Jaropełk zabił swego brata Olega]. Ja zaś uląkłszy się tego, przyszedłem nań". I rzekł Błud przez posłów do Włodzimierza: „Będę z tobą w mi-
łości i w przyjaźni". O niegodziwa przewrotności człowiecza! Jako Dawid mówi: „Który chleb mój jadał, uknuł na mnie podstęp". Ten bowiem przewrotnie na kniazia swojego knuł podstęp. I jeszcze: „Języki swymi podstęp knuli. Osądź ich, Boże, niech odpadną od myśli swoich; wedle mnóstwa bezbożności ich, odpędź ich, bo rozgniewali Cię, Panie". I jeszcze mówił tenże Dawid: „Mąż krwawy i zdradliwy nie dojdzie połowy dni swoich".
Zła jest ta rada, która zaleca przelew krwi. Szaleńcy są ci, którzy przyjąwszy od kniazia lub pana swojego cześć albo dary, myślą o skazaniu kniazia swojego na zgubę; takowi są gorsi od biesów. Tak też i Błud zdradził kniazia swojego, przyjąwszy od niego cześć mnogą; on też był winien krwi tej. Ten bowiem Błud zamknął się z Jaropełkiem, a, okłamując go, posyłał często do Włodzimierza każąc mu przypuszczać szturm do miasta, a sam zamyślał zabić Jaropełka, tylko że nie mógł go zabić z powodu grodzian. Otóż Błud nie znajdując, jak by zgubić go, zamyślił podstęp namawiając go nie wychodzić z grodu do bitwy. Rzekł więc Błud do Jaropełka: „Kijowianie ślą do Włodzimierza, mówiąc: «Szturmuj gród, wydamy ci Jaropełka«. Ucieknij z grodu". I posłuchał go Jaropełk, uciekł przed nim i zamknął się w grodzie Rodni na ujściu rzeki Rosi, a Włodzimierz wszedł do Kijowa i obiegł Jaropełka w Rodni. I był głód wielki w niej, i jest przysłowie i po dziś dzień: „Bieda jak w Rodni". I rzekł Błud Jaropełkowi: „Widzisz, ile wojów u brata twojego? Nie pokonamy ich. Zawrzyj ugodę z bratem swoim". Mówiąc to, knuł podstęp. I rzekł Jaropełk: „Niech tak będzie".
I posłał Błud do Włodzimierza, mówiąc tak: „Spełniła się myśl twoja, przyprowadzę ci Jaropełka, przygotuj się zabić go". Włodzimierz zaś, to usłyszawszy, wszedł do ojcowskiego dworu teremnego, o którym przedtem mówiliśmy, siadł tu z wojami i z drużyną swoją. I rzekł Błud do Jaropełka: „Pójdź do brata swojego i powiedz mu: «Cokolwiek dasz, to ja przyjmę". Poszedł więc Jaropełk, a Wareżko rzekł do niego: „Nie chodź kniaziu, zabiją cię; biegnij do Pieczyngów i przywiedziesz wojów". I nie posłuchał go. I przyszedł Jaropełk do Włodzimierza; gdy zaś wchodził we drzwi, podnieśli go dwaj Waregowie mieczami pod pachy. Błud zaś zamknął drzwi i nie dał przez nie wejść
swoim. I tak zabity został Jaropełk. Wareżko zaś, widząc, że zabity został Jaropełk, zbiegł z dworu do Pieczyngów i często wojował z Pieczyngami przeciw Włodzimierzowi, ledwo ten przywabił go ku sobie, złożywszy mu przysięgę. Włodzimierz zaś zaczął żyć z żoną bratnią, Greczynką, a była ona brzemienną, od niej to urodził się Światopełk. Od grzesznego bowiem korzenia zły owoc bywa: ponieważ matka jego była zakonnicą, i po drugie — Włodzimierz żył z nią bez ślubu, cudzołożąc. Dlatego i ojciec go nie lubił, był bowiem od dwóch ojców: od Jaropełka i od Włodzimierza (s. 265—267).
28. O pogańskim życiu Włodzimierza
I począł władać Włodzimierz w Kijowie sam jeden, i postawił bałwany na wzgórzu za dworem teremnym: Peruna drewnianego z głową srebrną i wąsem złotym,. i Chorsa, Dadźboga i Strzyboga, i Simargła, i Mokosza. I składali im ofiary, nazywając ich bogami, i przywodzili syny swoje i córy na ofiarę biesom i plugawili ziemię ofiarami swymi. I spługawiła się krwią ziemia ruska i wzgórze to. Lecz przełaskawy Bóg nie chciał śmierci grzeszników, na tym wzgórzu dziś cerkiew stoi, świętego Wasyla, jak później opowiemy. My zaś do poprzedniego wróćmy. Włodzimierz tedy posadził Dobrynię, wuja swojego, w Nowogrodzie. I przyszedł Dobrynia do Nowogrodu, postawił bałwana nad rzeką Wołchowem, i składali ofiarę jemu ludzie nowogrodzcy jako bogu.
Był zaś Włodzimierz opanowany przez chuć żeńską, i były jego żony: Rogneda, którą posadził na Łybedzi, gdzie teraz stoi
|
|