|
Karczma pod Silberbergiem Witamy na nowym-starym forum dla larpowiczów Silberbergu :) |
|
Trzech przeciwko Szakalowi - Otwarcie
Indiana - 16-10-2017, 21:31 Temat postu: Otwarcie Witając.
Wszyscy otrzymaliście ode mnie informację o takiej mniej więcej treści:
Cytat: | Trzech przeciw Szakalowi
Niektórzy z Was poszukiwali, a inni stanęli naprzeciw tego przypadkiem. Trzech z Was zdecydowało poświęcić życie walce z tym, co ma nadejść.
Co oznacza to wszystko dla Was, dla tych, którzy widzieli, dla reszty świata?
Wiecie już, że istoty nazwane eskhara, pochodzące z pustki, przenikają do świata od wieków. Powinniście także wiedzieć, że wśród różnych nacji i kultur, które pojawiały się na ziemi, są i były takie, które wiedzą więcej. Być może istniały i istnieją narzędzia, o których nie wiecie. których tak bardzo zabrakło Wam w przegranym starciu.
Walka, która będzie się toczyć dalej, prawdopodobnie nie będzie starciem armii pod łopoczącymi sztandarami. Będzie trwać w ukryciu, pod pozorami, tajna i niezauważalna.
Trzech, którzy zdecydowali się stanąć na czele, będzie musiało ukryć się przed wzrokiem świata, zrezygnować ze wszystkiego, czym dotychczas się zajmowali, i stworzyć struktury zdolne do walki z eskhara.
Pozostali z tych, którzy nie zdradzili, będą mogli wybrać – iść razem z Trzema, albo powrócić do swoich i stać się łącznikiem Trzech ze światem, kryć ich pracę, szukać wiedzy, dostarczać środków.
Na pewno zanim zostaną podjęte decyzje, potrzebna będzie narada i rozważenie możliwości.
Ta narada zapewne odbyłaby się po zakończonej walce, opatrzeniu ran, pochowaniu poległych, którym należą się honory.
Niech zatem ta narada się odbędzie.
Tych, którzy są zainteresowani tematem i jego kontynuacją – proszę o odzew. Znajdzie się dla Was tajne miejsce na forum, gdzie będziecie mogli opracować struktury tego czegoś, co tworzycie.
Chciałabym, żeby to były narady fabularne (tj. rozmawiają tam postaci, nie gracze), a ich efektem będzie kształt owego tajnego tworu, jaki pojawi się w następnych fabułach. Będziecie mogli tam również poprowadzić Wasze poszukiwania – bo przede wszystkim potrzebujecie wiedzy. Chcę wiedzieć jak i gdzie zamieszacie jej szukać, a to, co uda się Wam znaleźć – zostanie przedstawione w ramach tej wirtualnej narady.
Waszym ogromnym problemem będzie także to, że świat Wam nie uwierzy, bo nie macie na nic dowodów. Ponadto nie macie bladego pojęcia, kto spośród wielkich tego świata jest już w szponach eskhara. Nie wiecie też, ile macie czasu ani jak się bronić.
|
Oddaję w Wasze ręce zatem przestrzeń na naradę i pomysły. Tym razem tutaj, a nie przez FB, ponieważ te pomysły będą bazą do aktualizacji świata gry i muszę mieć do nich bieżący dostęp, nie mogą zniknąć w odmętach netu.
Tutaj możecie opracować kilka założeń.
1. Zebrać informacje - nie będę prowadzić pełnego rpg, bo nie dam rady, ale będę czekać na Wasze pomysły, skąd wziąć informacje. W przypadku trafnych poszukiwań - będę te informacje tutaj zamieszczać. Tym samym zacząć musicie od tego, co wiecie, czego się domyślacie, aczego powinniście szukać.
2. Stworzyć struktury - czego? Jeszcze nikt z nas nie wie. Wiemy tylko, że musi to pozostać tajne wobec świata.
3. Skoordynować sojuszników - nie wszyscy zdecydują się porzucić bieżące sprawy w obliczu nieokreślonego w czasie i przestrzeni zagrożenia. Choćby dlatego, że jeśli je porzucą, mogą nie doczekać żadnego przyjścia Szakala tak czy owak. Tym niemniej będą Wam sprzyjać. A Wy musicie wymyślić, jak to połączyć i wykorzystać ich pomoc.
4. Rozpoznać wrogów - wiecie o kilku, ktorzy zdradzili. Możecie ich ścigać - ale czy dosięgniecie to wątpliwe. Wysoko postawiona dyplomatka Podziemnych. Krasnoludzki najemnik. Żołnierz Czarnej Tercji. To ostatni. Ale wiecie, że wśród wielkich tego świata, władców, dowódców, kapłanów - już są ludzie Szakala. Jak rozpoznać, jak się upewnić? Oni będą na Was polować, krzyżować wasze plany, podsuwać błędne informacje. To Wasz największy problem.
Wyjaśniając mój zamysł wobec tego wątku - to nawet nie jest wątek. To kampania.
Zakrojona na wiele odsłon, z wieloma mniejszymi wątkami. Na razie znacie trzy - Światło, Ciemność, Szaleństwo. Ehiron, Dagmara, Lyria. Felnor, wirus, Enarook.
To wszystko będzie się toczyło POZA głównymi fabułami, a właściwie obok nich, równolegle, mając na nie wpływ z wzajemnością, jednak gracze zaangażowani w te sprawy będą je rozgrywać w ukryciu. Nie każdy gracz będzie miał do nich dostęp. Rzeczy będą musiały być maskowane, utajniane, jesli zdecydujecie się je ujawniać, to będzie miało okreslone konsekwencje.
Jednocześnie chcę, żeby to było możliwie w Waszych rękach.
I absolutnie nie wyklucza to Waszego udziału w innych wątkach fabuł, a wręcz przeciwnie.
Przyjmę tyle Waszego zaangażowania, ile zechcecie włożyć, jeśli nie wystarczy zapału - będę to układać sama.
Na razie otwieram i czekam na Waszą inicjatywę.
Aha Imira także tutaj jest
Szamalchemik - 19-10-2017, 19:58
(Nikomu nie chciało się zacząć pisać, to ja to zrobiłem. I teraz to wy musicie czytać te amatorskie wypociny >:D Zbliża się już kolejny post, gdzie zacznę samą dyskusję, ten miał przede wszystkim zachęcić wszystkich do pisania i dać jakieś tło, skoro mamy wypowiadać się in character.)
Nie do końca rozumiejąc wydarzenia, których byli świadkami, pożegnawszy poległych i odnalazłszy swoich bliskich, którzy wciąż stali, wszyscy udali się do halli placówki, odpocząć po ciężkiej potyczce, osłonić przed chłodem październikowej nocy oraz, przede wszystkim, aby zastanowić się nad tym, co należy teraz zrobić.
Kethren szedł, jak miał w zwyczaju, przodem. Wszedł do jasno oświetlonego pomieszczenia, wypatrzył odpowiednie miejsce przy samotnym stole pod antresolą po drugiej stronie sali, o który zwyczajowo oparł się, zakładając nogę na nogę i krzyżując ramiona na piersi.
Obserwował, jak reszta zajmowała miejsca przy ławach - jego oddział po jego prawej, za wyjątkiem Conrada "Narcyza" Montebianco, który zamiast tego usiadł razem z bachorami z Enarook pod ścianą z lewej strony, za plecami Baldwina, siedzących obok niego Eothira i Merila, oraz reszty grupy badaczy, którzy postanowili nie opowiadać się po stronie Eskhara, którzy usadowili się wszyscy ciasno na ławie, oparci plecami o stół. Jedynie Ireth usiadła na krześle przy filarze, centralnie naprzeciwko Kethrena, lustrując go zmęczonym, trochę podejrzliwym wzrokiem. Grupa hobbitów rozsiadła się dookoła Styryjczyków po prawej, w większości pod ścianą, za wyjątkiem Isaaca, siedzącego u boku Torresa, centralnie na przeciwko Baldwina, Larixa, dotrzymującego towarzystwa przyjacielowi, oraz Surfinii, trzymającej na rękach dziecko, które miało odegrać tak ważną rolę...
Kethren spojrzał uważnie po wszystkich zebranych. Po ich zmęczonych wydarzeniami ostatniej doby twarzach. Przypominały mu one jego samego w trakcie wydarzeń sprzed czterech lat - Monte Argenta, podróż do Lusignan, wydarzenia w samej Wergundii, Srebrna Rzeka... minęło tak mało czasu, a miał wrażenie, że tak wiele się zmieniło. I choć ówczesny Kethren spojrzałby pewnie na niego krzywo za to stwierdzenie, to pomyślał, że tęskni za tamtymi czasami - kiedy świat był trochę bardziej czarno - biały, wróg zawsze na drugim końcu ostrza, a jego odbicie nie zdawało się oceniać go przy każdym spojrzeniu w lustro... Gdy potrafił spojrzeć własnym ludziom w oczy, i nie wstydzić się za to, co kazał im robić. I co może zaraz rozkazać.
Gdy już wszyscy rozsadzili się względnie wygodnie na drewnianych ławach, częściowo przysypiając, częściowo opatulając jak najciaśniej płaszczami, kurtkami, i kocami, próbując choć trochę rozgrzać, a częściowo tylko patrząc po sobie z wyczekiwaniem, postanowił w końcu rozpocząć:
- Wszyscy widzieliśmy, co wydarzyło się za drzwiami tej halli - rozpoczął. Przerwał na chwilę, próbując znaleźć słowa i zebrać myśli, po czym kontynuował - Ta wojna właśnie zmieniła swoje oblicze. Już nie walczymy z żadnym najeźdźcą z Południa, nie stajemy na przeciw wroga co prawda dziesięciokrocia liczniejszego, ale wciąż o ludzkiej twarzy... Stajemy naprzeciw najeźdźcy spoza tego świata. Naprzeciw komuś, o kim nie wiemy prawie nic, z którym nie potrafimy nawet spróbować walczyć, którego moc przekracza naszą w skali, której nie potrafimy pojąć... - tak, to na pewno dobrze wpłynęło na ich morale, pomyślał. - Ale jeżeli my przeciw niemu nie staniemy, to nikt nie stanie. Wszystko, za co walczyliśmy całe nasze życia - tu spojrzał na własny oddział - wszyscy, którzy są nam bliscy, wszystko, na czym nam zależy - to wszystko przepadnie. I nie wiem, jak wy, ale ja nie zamierzam poddać tego bez walki.
Wiem, że nie zawsze było nam po drodze - tu spojrzał znacząco w kierunku Ireth, po czym przeniósł wzrok na Eothira. - Ale teraz jest moment, w którym należy połączyć siły. Nie tylko między sobą. Bez wsparcia nie osiągniemy nic w tej walce. Musimy zebrać sojuszników, ludzi, którzy opowiedzą się po naszej stronie, którym możemy zaufać... i którzy nam w ogóle uwierzą.
Oprócz tego, musimy ustalić, z czym właściwie walczymy. Spróbować zebrać informacje, opracować metody walki z nimi... czy choćby identyfikacji. Nie możemy walczyć z wrogiem, jeżeli nie wiemy gdzie się znajduje, i za czyim pośrednictwem działa.
I przede wszystkim, musimy zorganizować i wzmocnić własne szeregi. Stworzyć konieczne struktury, wydzielić jednostki odpowiedzialne za wywiad i rozpoznanie, zbieranie informacji o tych istotach, walkę z nimi i ich poplecznikami, czy jakiekolwiek zaplecze logistyczne całego tego przedsięwzięcia.
Kethren spojrzał jeszcze raz po wszystkich, wyglądających na jeszcze bardziej zmęczonych po wysłuchaniu przemowy. "No cóż," pomyślał "ja mam umieć działać, a nie mówić."
Szamalchemik - 19-10-2017, 20:39
- Na dobry początek należałoby upewnić się, że mamy w ogóle do kogo się zwrócić o wsparcie.
Mi samemu przychodzi do głowy parę nazwisk.
- Nasz dobry znajomy, Tergor dar Toller. Ciężko powiedzieć, czy uwierzy nam na słowo, gdy spróbujemy opowiedzieć mu naszą historię, ale myślę, że warto choć spróbować - mnie osobiście zna dobrze i wie, że nie przychodziłbym do niego, gdybym nie sądził, że zagrożenie jest poważne. Co nie znaczy, że mi ufa - choć to nie powinien być większy problem tak długo, jak mamy tu Ciebie, Imiro - spojrzał w kierunku Furier Czarnej Tercji - bo Tobie ufa bez żadnych wątpliwości. Oczywiście wciągnięcie w konspirację całego zakonu mieczowego jest nierealistyczne, ale po pierwsze, Tergor mógłby zapewnić nam schronienia na terenie Federacji, a po drugie - wsparcie zbrojne tych bardziej zaufanych paladynów. No i jest chyba ostatnią osobą, którą podejrzewałbym o sprzedanie się Eskhara.
- Idąc dalej, sam mam pewne wpływy w Styrii. Co prawda hetman Ostin jest jednym z podejrzanych, ze względu na wpływy Dagmary, ale osobiście mam zaufanie hetmanów Leandrosa i Sterlinga - i o ile na wsparcie wojskowe ze strony Pertamy raczej nie mamy co liczyć, szczególnie tak długo, jak trwa wojna, możliwe, że uda mi się przekonać Octaviana do udostępnienia nam części zasobów SSW - nawet, jeśli nie samych agentów, to choćby informacji. A to już wiele. Oprócz tego, jest też paru agentów SSW czy żołnierzy Tercji, którzy są lojalni wobec mojej osoby bądź moich towarzyszy - znajdzie się choćby kilku w Komandorii Północnej, którzy za Imirą i Torresem poszliby do samego piekła z uśmiechem na pysku. Ci mogą stanowić trzon naszych struktur wywiadowczych i paramilitarnych, bez których niewiele zdziałamy na dłuższą metę.
- Jakkolwiek nie jestem ogromnym fanem tego pomysłu... możemy spróbować wyciągnąć rękę w tej sprawie do Qa. Wciąż są wśród nich mistycy, którzy posiadają wiedzę dotyczącą Eskhara pochodzącą jeszcze sprzed czasów, kiedy ich stare Imperium legło w gruzach. Była to cywilizacja, która istniała w tym samym czasie, co Felnor - mogą mieć jakieś informacje na temat nie tylko ich metod panowania nad Eskhara, ale również bardziej prywatnych o Echirodzie - a to z kolei może dać nam nad nim jakąkolwiek przewagę. Nie mówiąc o tym, że pokój, czy choćby zawieszenie broni na pewno pomoże jakimkolwiek działaniom przeciwko tym istotom.
- Przy okazji - możemy spróbować przekonać Ai do pomocy. Ona już starła się z Eskhara tego wieczoru - a może wiedzieć o nich jeszcze więcej. Jej wiedza i moc mogą się okazać nieodzowne. No i już kiedyś nam pomogła z Panem Popiołów - więc jakiś sposób oddziaływania na ich moc musi mieć.
- Idąc dalej tropem Qa - na pewno jest jeszcze jedno stronnictwo, któremu nie zależy na niczym bardziej, niż na pokoju z nimi, za wszelką cenę. Sztab posiada w tym momencie ogromne środki, i gdyby udało nam się uzyskać ich wsparcie... Mogłoby to ułatwić też komunikację między nami i samymi Qa, skoro byli w stanie wynegocjować z nimi zawieszenie broni wcześniej... - tu spojrzał na Ireth.
Fachuraw - 19-10-2017, 21:30
-Cóż- wtrącił się lekko Isaac w monolog Kethrena- z tego co pamiętam, możemy uzyskać częściowe wsparcie Konkordii. Vayana mówiła, że będziemy mile widziani w ich placówkach. Zawsze mogę się dopytać.
-Możemy się też hobbitów spytać o innych "Wiedzących". Jeśli ten coś wiedział, to reszta też powinna wiedzieć, czyż nie? Surfinio- zwrócił się do żony szomera- dało by radę spotkać się z innymi "Oświeconymi", albo dostać jakieś namiary na nich?
-A...bo bym zapomniał, potrzebujmy, na moje, kogoś kto jest doświadczony w przepowiedniach- spojrzał na dziecko, które grzecznie drzemało w rękach hobbitki- i jakiejś mamki...
VanRex - 19-10-2017, 22:22
Torres spojrzał lekko z ukosa na Isaaca stojącego obok. Szum porażki cały czas grał mu w głowie, a złość którą z trudem tłumił kipiała oczekując rychłego uwolnienia. Myśli krążyły wokoło Dagmary i nienawiści do niej, chęć zemsty przysłaniała rozsądek, a zdrada Sangre doprawiała ten kocioł gniewu o chęć wypatroszenia byłego towarzysza. Zdrajca... Montoya zapomniał już nawet o innych, którzy poszli z Eskhara, a raczej miał ich po prostu gdzieś tak samo jak pozostałą dwójkę idących przed szakalem. Pierwszy na jego liście był Sangre, później Dagmara. Nawet Szakal nie zaprzątał mu tyle myśli, wydawał się wręcz czymś odległym i mało realnym w porównaniu z tą dwójką.
-Myślisz, że ktokolwiek ci uwierzy? W historie o wielkim i złym Szakalu? Może jemu - tu kiwnął głową w kierunku Baldwina - ktokolwiek w cokolwiek uwierzy, a na to też bym wielce nie liczył. Na razie jesteśmy sami i mamy jakiegoś bachora, z którym nie mam bladego pojęcia co zrobić dalej. No chyba, że chcecie je sobie spokojnie wychowywać na jakimś krańcu świata, wtedy powodzenia. Ja jednak wolę zrobić wszystko co w mojej żeby nie zgubić tropu tego pieprzonego zdrajcy i tej puta za którą poszedł.
Leo - 19-10-2017, 23:21
- Właśnie dlatego musimy znaleźć więcej ludzi. Rozdzielić między nich zadania. Nawet jeśli nie mamy pewności, czy ktokolwiek nam uwierzy, musimy próbować. Każda pomoc jest ważna. Poza tym na chwilę obecną nie pozostaje nam nic innego niż kurczowo trzymać się nadziei na przychylność losu.
Potarł zmęczone oczy i westchnął. Justynian nie czuł już ani nienawiści, ani złości. Pozostała w nim tylko beznadzieja i bezsilność, pogłębiające się z każdą najdrobniejszą myślą o podziemnej elfce, jego drogiej przyjaciółce, która odeszła wraz z Eshkarą. Już teraz tylko wspomnienia koszmarów, w których niezliczoną ilość razy tracił swoich braci na najokrutniejsze sposoby, sprawiały, że był w stanie zmotywować się do brnięcia w to dalej. Nie mógł sobie odpuścić.
- Mój brat jest handlarzem. Utrzymuje stały kontakt z gildią kupiecką. Jestem pewien, że będzie w stanie w jakiś sposób nas wspomóc, między innymi informacjami.
Zawał - 19-10-2017, 23:56
W głowie Baldwina chuczyały setki myśli wspomnień i możliwych scenariuszy najbliższej przyszłości, sprawa wyglądała źle, nawet beznadziejnie ale tak samo było dwa lata temu a świat nadal stoi. Uporządkował swoje myśli, przetarł twarz dłońmi po czym spojrzał po zebranych uważnie wsłuchując się w to co mówią.
-Bez wątpienia jest nas za mało, ponadto szukanie pomocy wśród osób u władzy może ikazać się dla nas zgubne. - Wyciągnął notatnik, przerzucił kilka stron - Cały sztab konspiracji, Książę Brynjolf, Wielki Kniaź Derwan, Altaris, Cesarz Elidis, Magnifer Dar Ittigen, oni wszyscy byli podejrzewani już przez moich agentów a to był ledwie początek śledztwa. W doborze współpracowników musimy być ostrożni, ufam części z moich dotychczasowych agentów, oni mogą zostać zaangażowani, może moje rodzeństwo, choć przynajmniej jedno z nich raczej nie będzie zbytnią pomocą walcząc na froncie. Jeśli chodzi o tropy to nie jest aż tak źle. - Przerzucił kilka kolejnych kartek - Świątynia Tulvy w talsoi zgodnie z naszą wiedzą morze być celem Ehirona, Deviter`filin, o czym sami wspomnieliście jeszcze na placu, hobbiccy oświeceni, i tu mamy problem, ich wiedza na pewno się przyda, ale potencjalnie mogą okazać się sprzymierzeni z eshkara. No i jeszcze jedna rzecz - Z kaletki wyciągną i rozłożył plik kartek - Teraz wiemy, chociaż cokolwiek na ich temat.
Wstał po czym doku męty znalezione przy Hobbickim oświeconym podał Kethrenowi.
Elf - 20-10-2017, 00:24
Już nie pierwszy raz Baldwin wypowiadał na głos myśli które kłębiły się w głowie Merila.
-Rzeczywiście zaufanie to nasz pierwszy problem- pomyślał Meril.
-Potrzeba nam sposobu na wykrywanie powiązań z demonem, ale jak by to...-
Jego spojrzenie padło na Surfinie. Nagle coś w nim kliknęło. - A może? W sumie czemu by nie spróbować? W końcu co mamy do stracenia?- ciągnął dalej w myślach.
Na jego wargach pojawił się nikły uśmiech jak zawsze gdy wpadał na jakiś pomysł.
Wstał akurat gdy Baldwin podawał papiery Ketrenowi.
-Co do sposobu sprawdzania sojuszników to mam pewien pomysł- powiedział już na głos.
Większość zgromadzonych spojrzała na niego.
-Jest to jednak tylko hipoteza która wymaga sprawdzenia, ale myślę że mam rację. Żeby ją sprawdzić będę potrzebował trochę czasu, odpowiednich warunków do pracy i...- Jego wzrok spoczął na zgromadzonych w hali hobbitach - ...szomera.
Rivus - 20-10-2017, 02:09
Nogi Iona chodziły nerwowo. Łudził się, że może to po prostu z zimna. Ale to raczej, dzięki jego "przyjaciółce" Liri... i jego własnej głupocie wobec Koturii... Przecież dopiero chwilę temu jego myśli wróciły do normy. Nie czuł już jak myśli nie nadąrzają za czynami Czuł za to ciepło dłoni Ester, która była przy nim. Spojrzał na ich splątane dłonie na ławie, słuchając wciąż coraz to lepszych pomysłów dowódców, uczonych, prostych wojskowych. Nie chciał się na razie wtrącać. Po prostu czekał na dogodny moment. Gdy usłyszał o mamce dla dziecka, spojrzał delikatnie na Ester. Dopiero go naszło, że może to byłoby jakieś rozwiązanie? Nawet nie są nikim ważnym dla świata jak komandor Kethren, Baldwin... czy Isaac. Mieliby swoje dziecko, mogliby je bezpiecznie wychować. Ester mogłaby bardziej zapomnieć o przeszłości. Zapomnieć widoku, którego nie da się zapomnieć...? Postanowił w końcu zabrać głos.
— Nie dopytuję nawet co chce pan elf robić z szomerem... ale wrócę do wcześniejszych tematów i dodam coś od siebie. — westchnął jak gdyby nie miał już na nic sił. — Komandorze... niestety wydaję mi się, że nie możemy już liczyć na pomoc Ai. Dzisiaj rankiem powiedziała nam, że zmierzy się z Lirią, a przed chwilą znaleźliśmy jej zakrwawiony ogon na placu. Ona... nie żyje jak mniemam. — zadumał się chwilę. Jego myśli krążyły wokół Estelli i cierpienia jakie wywołałaby jej ta wiadomość. Cholera, mówiliśmy jej, żeby została. Żeby... nie atakowała czegoś potężniejszego od niej samej. — Co do mamki dla dziecka... znam taką osobę, z którą muszę to przedyskutować i dam Wam znać potem znać co wynikło z naszej rozmowy. — kolejny raz westchnął, może to przez zmęczenie?. — Mam dodatkowo trzy rzeczy do ogłoszenia. Po pierwsze chciałbym ogłosić, jako że już polityka tego świata pełni już śladową rolę... Estella Montebianco, czy też znana innym jako Svana Kallindottir - z tego co wiem, to de facto "klucz do pokoju z Qasyran"- chociaż i tak sądzę, że to największa głupota traktować ją jak rzecz - jest teraz pod naszą ochroną. Plan był, aby przetransportować ją do Leth Caer... ale aktualnie dowiedzieliśmy się, że nikt już nie wie co się tam dzieje, ani komu możemy ufać. W dodatku wciąż podąża za nami Liria i to ona powinna być naszym pierwszym celem wśród eshkar. Dlatego łączy to się z drugią kwestią - chciałbym, abyśmy wzieli jakiś oddział mistyków, magików, czy innych kapłanów, aby zbadali Górę w Enarook. Z tego co słyszałem od oddziału Tercji Gerejskiej rok temu... są tam najróżniejsze dziwne znaki, jakież portale, czy lustra i tym podobne. To ram poznali prawdziwię imię eshkary podszywającej się pod Lirię. Sądzę, że będzie to ważne, jak nie najważniejsze, miejsce, jeśli chcemy ją zgładzić. Poprzedni oddział miał jedną kapłankę - Danielę Carillo, więc nie sądzę, że odzyskali pełną wiedzę z tego obszaru. — ta to była dopiero kobieta... Przypomniał sobie jak pierwszy raz ciężko oberwał od niej mieczem. Potem ta niezręczna sytuacja, gdy krył się za tarczą jak jakiś 3-latek... nawet nie wie co się z nią stało, bo dwa dni później opuścili Enarook. W tym momencie zorientował się, że milczy już od minuty gapiąc się w swoje buty. — Eeee... taaak... przepraszam za... ten zastój... Więc trzecią sprawą jest... no... chciałbym lepiej zrozumieć świat eshkar, więc... byłby tu jakiś chętny nauczyciel jakiejś magii?
Indiana - 20-10-2017, 03:02
Zajęła miejsce naprzeciwko drzwi, jak zawsze, bokiem do wejścia, tak żeby każdy intruz został możliwie szybko zauważony. Jednocześnie, lekko za plecami obecnych mogła obserwować ruchy każdego z nich, zwłaszcza jeśli dłonie kręciły się blisko broni.
Nie, żeby kogoś podejrzewała o złe intencje. Raczej taki odruch.
Chaos informacyjny był nieznośny, a ona przywykła do poukładanych w zadania precyzyjnych faktów.
- Baldwin - wtrąciła się, gdy kapłan skończył mówić - Wasze podejrzenia równie dobrze mogą być gówno warte. Kethrena też podejrzewaliście. Wtedy, tak samo jak teraz, my mogliśmy za niego ręczyć - złapała spojrzenie komandora i lekko skinęła mu głową, wyczuwając dylematy, które od przejścia przez Korytarze zdawały się dopadać go coraz częściej, wyrzuty sumienia, którego sądził, że nie posiada. Krótkim spojrzeniem chciała mu przekazać, że to, co mówi, mówi serio, pomimo wszystkich spraw, które ich poróżniły - ... i pójdziemy za nim choćby do piekła. Z uśmiechem na pysku. Podobnie ufam Tergorowi dar Toller. Dla mnie jest poza podejrzeniami, przychylność Modwita jest z nim dzięki jego czynom. To jest sprzymierzeniec, który jest nam potrzebny. My, Styryjczycy, ufamy bezgranicznie naszej Pani. Jesli ona wybrała cesarza Leth Caer na devi terphilin, to nie opuści go, nie pozwoli mu upaść. Nie wierzę w upadek Leth Caer...
Umilkła na chwilę słuchając dalszych analiz i pomysłów.
- Dobra, panie i panowie - podsumowała podniesionym głosem, a zwykle bez trudu potrafiła przedrzeć się przez gwar rozmów - Potrzebujemy uporządkowania tego. I kogoś, kto będzie spisywał wszystko, co mamy, wszystkie pomysły. Więc
- sojusznicy. Kto jest pewny, kto nie. Jak to sprawdzić. Meril ma pomysł względem Szomera. Kethren może poruszyć sprawę w SSW... choć tu byłabym ostrożna. Tercja... znam moich ludzi z Północnej. Plus tych, których wyszkoliliśmy na potrzeby Strefy.
- wrogowie. Co wiemy o Trzech i gdzie szukać wiedzy. Świątynia Tulvy? Góra w Enarook?
- sytuacja polityczna. Nawiązanie kontaktu z Qasyran... jak, do ciężkiej cholery, ich wojska stoją pod Styrgradem, pomijam już fakt, że jak to się rozniesie, dostaniemy wyrok za zdradę stanu... Ale kto z nich będzie chciał nas słuchać, teraz, kiedy wszystko czego od nas chcą, to nas zniszczyć....
- źródła wiedzy. Dokumenty Oświeconego - rzuciła okiem na plik kartek - Czym u licha są Oświeceni, gdzie ich szukać... Pewnie wiedzą więcej niż ten zestaw notatek... Świątynia Tulvy znów? Pethaban?... Kto jest w stanie przejść przez pustynię, żeby tam szukać pomocy. Teraz, kiedy jesteśmy w środku wojny...
I zadam kolejne pytania.
Czym była ta tablica, co właściwie straciliśmy?
Kim jest ten dzieciak...? - rzuciła wymowne spojrzenie na Surfinię.
I wreszcie... musimy umieć się przed tym bronić. Tak fizycznie, jak i mentalnie. Nie mówię o powstrzymaniu Szakala, a o bieżących starciach z tymi, którzy nas przesladują, znają nasze słabości i wiedzą jak uderzyć. To ma znaczenie także ze względu na nas - spojrzała na towarzyszy w czarnych mundurach - Tercja musi być skuteczna, musimy umieć się przed nią bronić. Właśnie... Znam moich ludzi. Ale to nie jest cała Czarna Tercja. Wszyscy są narażeni na działanie tej puta - mrugnęła do Torresa - a ja nie wiem, ilu z nich uległo. Poza jednym, o którym wiem... A który powinien umrzeć za zdradę. Zanim stanie się poważnym problemem.
(Tak więc proponuję osobny temat do wypisywania klarownie zagadnień i pomysłów na radzenie sobie z nimi. )
Myszołowianka - 23-10-2017, 23:00
Siedziała oparta o słup w hali. Do teraz milczała przemarznięta, w przemoczonym płaszczu. Zapatrzyła się w przestrzeń gdzieś, za plecami Kethrena. Nie myślała, nie analizowała, ledwo słuchała.
Tak blisko, rozwiązanie było tak diabelnie blisko, na wyciągnięcie ręki wystarczyło poprosić.
Koszt był zbyt wysoki.
I co teraz zrobisz? - pytały wątpliwości.
Dość.
I ile czasu ci zostało? - dręczyły ją tymi samymi pytaniami co codziennie rano, w południe i wieczór.
Dość.
Pomartwi się później. Mimo chłodu i zmęczenia wzięła się w garść. A raczej odsunęła wszystkie niepokojące ją problemy na bok. Jeden kryzys na raz, na resztę przyjdzie pora później. Mimo rozmyślań nie umknął jej gest Kethrena. Styryjczyk chyba się pomylił jeśli stwierdził, że ona wstanie i tak beztrosko rzuci.... w sumie co miałaby rzucić? Mniejsza o to i tak to było głupie, prawda? Prawda....? . Zdziwiło ją przeoczenie Merila, przecież była metoda na sprawdzanie tych powiązań, cholernie ryzykowna i przydała by się inna, ale była - nie było go tam, fakt, i później przy Baldwinie też - dobra czyli mógł nie wiedzieć. Później padły jednak 3 słowa które sprawiły, że humor jeszcze bardziej jej się pogorszył: "Tergor dar Toller". Trudno było utrzymać neutralny wyraz twarzy. Milczała tak długo, aż upewniła się że jej "nastawienie" nie sprawi, że za swoje słowa zostanie wykopana za drzwi hali. Niestety wszyscy tutaj zdawali się tego człowieka uwielbiać a ona była obca. Przeniosła wzrok na Imirę kończącą listę.
- Zgodnie z listą - starała się utrzymać głos na neutralnym, zmęczonym brzmieniu. Dzięki dzisiejszemu dniu, nie było to takie trudne.
- Po pierwsze jak już powiedziałam na pomoc Concordii możecie liczyć. Wiedza, kontakty, może nawet ludzie tak długo jak będę w stanie pomogę to uzyskać. Przypomnę tylko, że Tergor dar Toller, ma... dość ... nieprzyjemne nastawienie do Concordii... radzę o tym pamiętać.
Po drugie Meril jest sposób na sprawdzenie tych więzi ale zdecydowanie popieram znalezienie lepszej, - wzdrygnęła się na wspomnienie uczucia pustki - i bezpieczniejszej metody
- Po trzecie źródła informacji, Pethaban? To daleko, ale nie ma potrzeby byście to wy tam szli. Mam dostateczne wpływy w Concordii by doprowadzić do skutku ekspedycje w celu, no powiedzmy uzupełnieniu wiedzy medycznej, czy zakupu rzadkich składników alchemicznych. - ciągle mówiąc usiadła prosto. Z każdym słowem odpływały wątpliwości, każde słowo spychało je do przestrzeni "na później"
- Może nawet obu. I dość znajomości by umieścić tam samych zaufanych ludzi.
- Po czwarte, Qasyran, co takiego chcielibyście osiągnąć? Pokój? Zawieszenie broni? Współpracę? Dialog? - wyliczała przemieszczając spojrzenie na Kethrena, starając mu przekazać "Nie tutaj, nie przy wszystkich". Skoro Styryjczyk do tej pory milczał, może i tej prośby wysłucha.
VanRex - 23-10-2017, 23:41
-Panienka Estella znajduje się z nami na placówce i powinna być wystarczającym rozwiązaniem na Qa. Problem w tym, że miała Eskhara na karku więc warto by było zapewnić jej jakąś ochronę. Tak samo jak nam by przydało się złożyć raport do dowództwa i przetransportować wyżej wspomnianą. A teraz miłego wieczoru życzę, ktoś chyba powinien pełnić wartę czy coś. W razie rozkazów jestem na wartowni, comandante.
Nie czekał nawet chwili, wciąż ubłocony ruszył przed siebie ciężkim krokiem walcząc z myślami. Chciał pognać nawet i od razu za wrogiem, chociaż nie miał na to siły. Ta piekielna bezradność wprawiała go wjeszcze bardziej podły nastrój, a pitolenie o magii, Eskhara i całym tym syfie w którym nie za bardzo mógł pomóc dobijało jeszcze bardziej.
Szamalchemik - 24-10-2017, 00:14
Pociągnął wzrokiem za Torresem opuszczającym hallę. Estella... to nie było rozwiązanie którego szukali, i dobrze o tym wiedział. Trzymanie Qa za gardło grożąc im dziewczyną raczej nie jest dobrym sposobem na współpracę, oddanie jedynego zabezpieczenia przeciwko nim w ich ręcę z kolei oznaczałoby niechybnie śmierć dziewczyny...
Ale nie na to pora.
Teraz, skupiony był na osobie Ireth.
Dobrze rozumiał jej prawie błagalne spojrzenie. Uśmiechnął się uspokajająco.
Może i podzieliło ich coś w przeszłości, ale na pewno nie wypowie współpracy jednej z niewielu wpływowych osób, których wsparcie już mają.
Ale przytoczyła dość ważną sprawę - konflikt między Concordią i Tergorem może wrzucić im parę kłód pod nogi. Mogą oczywiście mieć nadzieję, że, o ile uwierzy w ich historię, będzie w stanie odłożyć stare zatarcia na bok, ale - jakkolwiek nie uważał go za jednego z niewielu względnie rozsądnych Wergundów, których poznał w życiu - z jakiegoś powodu w to powątpiewał. Wciąż, był to jeden z niewielu kierunków, którymi mogą podążyć, a które już mieli opracowane. Takie szczegóły może więc lepiej odsunąć na inny czas.
(I inny wątek - jak będę miał trochę więcej czasu, to założę temat z sojusznikami Sprawy, albo polityką ogólnie - ale teraz muszę trochę odpocząć po tapas )
Rivus - 24-10-2017, 01:14
Torres wyszedł głównymi drzwiami, a jesienny wiatr zawiał po jego ciele. Wciąż miał wątpliwości co do zostawiania Estelli samej...
- Komandorze... pamiętaj co nam obiecałeś. - spojrzał na dziewczynę po prawej. Miał wrażenie, że siedząca obok niego Ester zasypia. - Dla nas liczy się przede wszystkim bezpieczeństwo Estelli. I toteż nam przysięgliście. - przerwał na chwilę. - Dlatego, jeśli w najbliższym czasie wyruszymy gdziekolwiek - dajmy na to do Enarook - mam nadzieję, że moja siostra wciąż pozostanie w bezpiecznych rękach.
Spojrzał z niepokojem w oczach po twarzach reszty Styryjczyków. Ich bezlitosne twarze. Ile widziały okrucieństwa... a ile go zadały?
Przeszedł wzrokiem do Ireth. Jej twarz była przede wszystkim zmęczona, czego nie było widać po Imirze, czy Kethrenie. Miał ciche nadzieje, że elfka przy najbliższym spotkaniu z Estellą, nie rzuci się jej do gardła za to co się działo w Silberheim. No, chodzi tu o dzieci przede wszystkim...
Ven - 24-10-2017, 11:08
Ester cały czas siedziała na ławce wlepiając wzrok w palenisko. Nie słuchała tego, co mówią. Jej myśli krążyły wokół Estelli, Iona, dziecka, i nadal Diega. Miała wrażenie, jakby była gdzie indziej. Jakby była na najwyższym wzniesieniu w Enarook- na starej strażnicy. Lubiła tam chodzić. Ale tym razem to miejsce okryte było pustką. Nie widziała żadnego sensu, żadnego celu. Błąkała się po tym świecie już za długo, wciąż szukając. Wtedy jednak w jej wizji podszedł do niej Ion, i zrozumiała, że on jest jej sensem. I Estella. I nagle się ocknęła- Torres wypowiedział imię Estelli. Ion przypomniał o przysiędze Kethrena, że zapewni Estelli bezpieczeństwo. A ona dodała – Do Enarook poszłabym tylko, gdybym miała pewność, że Estella będzie bezpieczna. W tym momencie jednak nie jest. Qua póki co jej nie zagraża, i to dzięki wam. Jestem wam wdzięczna. Jednak co do Eskhar nikt z nas nie jest bezpieczny- nieważne gdzie byśmy byli, ani z jak wielkim oddziałem. – Po chwili zastanowienia, dodała – Może byśmy poszli z Estellą do Enarook? Wiem, że to niebezpieczne i w ogóle, ale w tym momencie nigdzie nie jest bezpiecznie, a ona najlepiej się będzie czuła przy nas. Poza tym, jestem pewna że chciałaby zobaczyć swoich rodziców- tych, którzy ją wychowali, i zawsze się o nią martwili. – Czekała na burzę nienawiści w jej kierunku, i wyśmiewanie jej 'głupich' pomysłów, tak jak to zawsze było. Po chwili jednak dodała –warto też zastanowić się nad obrońcami Lirii. W Enarook stawały się nimi dusze zmarłych z wioski- ponieważ kiedyś nasz kapłan stworzył pakt z Lirią. Skoro ona nadal ma obrońców, musiała znowu z kimś się sprzymierzyć. Pytanie z kim, i gdzie jest ta osoba. Gdybyśmy ją znaleźli, moglibyśmy ją skłonić do zerwania paktu- przez co Liria nie miałaby swoich obrońców, więc byłaby słabsza. – Przypomniała sobie rozmowę z Lirią, jeszcze w Enarook. Siedziały na schodach palisady, i Ester tłumaczyła Lirii, że nie wierzy w to, że nie jest człowiekiem. A nawet jeśli, nawet jeśli jest jakimś bytem (tak wtedy mówiono na Eskhary), nie ma to znaczenia- i tak będzie moją przyjaciółką.
Ester pomyślała że szkoda, że tak wszystko się zmieniło. Szkoda że jej cały świat zniszczył się wtedy, w ciągu kilku dni. Na szczęście był przy niej Ion. Chwyciła go za rękę, i ścisnęła mocno, jakby chciała mu przypomnieć, że istnieje.
Elf - 24-10-2017, 14:32
Gdy usłyszał swoje imię odwrócił się w stronę Ireth. Uchwycił jej wzdrygnięcie się głownie dlatego że wydało mu się znajome. Sam tak się wzdrygnął gdy zobaczył pustkę. Spojrzał jej w oczy:
Owszem jest, ale jego główną wadą jest nie niebezpieczeństwo, a jawność. Ten sposób wymaga bezpośredniego kontaktu z badanym. Ba! Całego rytuału wraz z przedzieraniem się do jego mózgu. Nie wiemy komu możemy ufać, a nie możemy prosić poszczególnych potencjalnych sojuszników o poddanie się rytuałowi. Dlatego też mój sposób zakłada że cel nawet nie będzie wiedział że jest badany.
Odwrócił głowę od Ireth i usiadł. Jest to nadal jednak tylko teoria... Oparł się na ławce Teoria która wymaga jak najszybszego sprawdzenia Powiedział patrząc znowu na hobbity
Indiana - 25-10-2017, 17:42
- Poczekaj, Torres... To Ciebie też dotyczy - przytrzymała towarzysza za ramię, zanim wyszedł - Komandorze... Przyjmijmy sensowną kolejność. Ty... My, ktokolwiek ze Styrii, nie będziemy w stanie działać z groźbą oskarżenia o zdradę na karku. Komandorzy Tercji, hetman SSW, masz wytypowanych dowódców, z którymi można najprawdopodobniej współdziałać. Musimy najpierw załatwić "plecy" u własnych zwierzchników, zanim nasi ludzie gdziekolwiek wyruszą. To raz.
A dwa.
Ireth, Tergor dar Toller ma jedwabiście dobre powody, żeby serdecznie nienawidzić wszystkiego, co jest związane ze Sztabem Konspiracji, a Concordia jest z nim związania, nie ma się co czarować. Tym niemniej, dla dobra swoich żołnierzy na froncie wypuścił z rąk ich szefową. Więc dla dobra ... dla większego dobra będzie w stanie z nimi... z wami współpracować.
Nie wiem, co uważa on sam, ale ja uważam go za przyjaciela, jego między innymi pomocy i interwencji zawdzięczam życie swoje i swoich ludzi. Deklaruję porozmawiać z nim i przekonać do sprawy.
Westchnęła ciężko, łapiąc zniecierpliwiony wzrok Torresa.
Dobrze, coś na tu i teraz. Człowiek z mojego oddziału zdradził. To jest chodząca broń, zagrożenie tu i teraz. Proszę o pozwolenie pościgu. Torres, to właśnie ciebie dotyczy... Oprócz młodych, których szkoliłam w lecie, mamy tu jeszcze dwóch, Miguela i Estebana. Czterech może wystarczy.
To na teraz. Jeśli wygramy wojnę, proponowałabym całą Tercję przeznaczyć do walki na froncie z Eskhara, jednak do tego daleka droga. Nie zdejmiemy teraz ludzi z frontu, a znowuż kogo wysyłać w takie miejsca, jak Enarook, gdzie można się spodziewać futrzanych pieszczoszków Lyrii czy innych stworzeń...
Czy droga do walki z nowym zagrożeniem wiedzie przez odsunięcie starego...? Czy bez pokonania Qa będziemy w stanie przejść do nowej walki...?
Myszołowianka - 26-10-2017, 16:48
Skrzywiła się lekko przy uwadze o zwiazaniu ze Sztabem Konspiracji. Choć forma była bardziej elokwentna od wiekszości stwierdzeń, które usłysza i tak niosła tę samą treść. Jeszcze niech ktoś dorzuci coś o Sapientii i będzie komplet. "Oskarżanie Concordii pod tym względem jest jak .... " nawet nie chciało jej się kończyć myśli. Zbyt wiele możliwych rozwinięć. "Banda hipokrytów zmienia pracę mojego życia w kiepski żart". Przez chwilę pozwoliła tym myślą krążyć, jeszcze raz rozważyć z czego zrezygnowała, czego nie przyjęła z rąk Ehirona. Westchnęła i zepchnęła te myśli na bok.
- Nie zapominajmy, że przez działania dar Torela teraz to i Vayana ma, jak to powiedziałaś? Jedwabiście dobry powód, żeby być do niego negatywnie nastawiona - powiedziała nieco oschle.
To nie będzie gładka współpraca -dodała łagodniej. - Chyba wiesz co mam na myśli, ale zostawmy to w spokoju. Sprawy na teraz tak?
Dobrze. Mamy papier i coś do pisania? Skoro mamy prosić o coś Kador dobrze było by ją jednak o tym poinformować. Im szybciej tym lepiej. - po chwili milczenia dorzuciła: Może na razie pominąć plany odnośnie Tergora w liscie?
Indiana - 26-10-2017, 17:24
- Gładka współpraca? - Imira warknęła lekko zniecierpliwiona - Chwilę temu mówiliście nam, Styryjczykom, o tym, że mamy zwrócić się do Qa o współpracę. Nie chce mi się licytować, czy kilkadziesiąt tysięcy wymordowanych rodaków to lepszy powód do strzelenia focha niż wzajemne nieudane zresztą próby zamachów na siebie między tą całą Taure a paladynem. Ale może, *****, bez dziecinady...
I "dar Toller", na litość Bogini...
Zmieniła temat, próbując zmienić temat na mniej newralgiczny.
Baldwin... Wiem, że istnieje jakaś lista, ludzie, których podejrzewacie. Na jakiejś podstawie. Byłoby dobrze poznać tę listę. I te podstawy też. Na tej liście jest cesarz Leth Caer, a w Leth Caer jest Sanktuarium Bogini.... i laboratorium, gdzie pracują nad wirusem. Sugeruję, że to dość wysoki priorytet zagrożenia... Co nie znaczy, że pozostałe osoby są mniej priorytetowe.
W Caer mieszkałam pół życia. Znam... dość blisko cesarza i mam dobry powód, czyli eskortę Estelli, aby się tam udać. Jeśli znajdziecie sposób, o jakim mówił Meril, sposób sprawdzenia, kto się wysługuje eskharom, mogę się tego podjąć.
Rivus - 26-10-2017, 18:38
Westchnął przeciągle. Miał już taki zwyczaj, gdy było mu zbyt ciężko... lub gdy rodzice kazali mu umyć miski, gdy on nie miał kaprysu, żeby to robić.
Gwałtownie złapał się za skronie i zaczął je masować. Nagle poczuł okropny ból głowy. Czy to efekt wtargnięcia Lirii? A może po prostu się nie wyspał, tak jak każdego dnia szukania siostry...?
Siedząc wysłuchiwał coraz to lepszych pomysłów co z Estellą. Raz to, że pójdzie z nimi do Enarook, raz, że pójdzie jednak do Leth Caer.
Potem trochę osobistych problemów. Dużo, jak mu się wydawało, błahych spraw. Najlepiej chciał się stąd zwinąć jak już mieli w zwyczaju. Zazwyczaj lepiej sobie radzili w mniejszej grupce.
I nagle przyszedł mu dość dobry pomysł, żeby choć na chwilę oderwać się od tych gadanin. Wciąż czuł mocny ścisk dłoni Ester na swojej.
- Chodź ze mną, musimy coś przedyskutować... - szepnął jej do ucha.
Wstał delikatnie, a ona zaraz za nim.
- Wybaczcie nam, musimy przedyskutować parę spraw na osobności. Dajcie nam chwilę i wracamy. - powiedział głosem dawno wyczerpanym z młodzieńczej energii.
Nie miał zamiaru wychodzić z Halli. Nie, nie na ten deszcz i wiatr.
Pociągnął za dłoń Ester w kierunku drzwi tylnych i tam rozpoczął rozmowę...
pssst! Indi, mamy tu przeprowadzać całą rozmowę, czy dać Ci na pw jakiś skrót tego co ustalimy sobie już samemu?
Myszołowianka - 26-10-2017, 20:37
"Dar Toller czy Torell, co za różnica. Jeden werguncki pies, i jakie zamachy na Tergora?" - powstrzymała sie od cisnących się na usta słów. Zamiast tego skupiła się na przeszukiwaniu swojej torby.
- Mam cię - triumfalnie wyciągnęła z odmentów zeszyt. Lekko wysłużony notes byłbz nią od lat. Po chwili dołączyło do niego pióro a po kilku odgłosach stukania szkłem o szkło, również kałamarz. Do stołu było stanowczo za dalek, otorzyła na skraju, wyrwała kartkę zaczęła pisać.
- To jak z tym dar ToLLeREm?
(Indii list prześle ci na pw jak go już fabularnie ( i nie)
napiszę.
Indiana - 26-10-2017, 20:56
Rivus napisał/a: | Indi, mamy tu przeprowadzać całą rozmowę, czy dać Ci na pw jakiś skrót tego co ustalimy sobie już samemu? | A jak sobie życzycie
Myszołowianka napisał/a: | i jakie zamachy na Tergora? | Jak już raport wywiadu potwierdził, że Concordia jest finansowana przez Sztab, to się jakoś połączyło
Omar - 26-10-2017, 22:13
Wybaczcie, drogie Panie, że Wam przerwę wymianę zdań, ale mam pewną sprawę. Otóż, może to nie najlepszy moment na tego typu informacje, lecz od całkiem niedawna z moją głową coś jest nie tak. Może sprostuję: wcześniej od czasu do czasu słyszałem głos eshkary, podejrzewam że Lirii, mówiący, że mnie obserwuje, widzi i inne tego typu rzeczy. Teraz wszędzie czuję jej obecność, co jest dosyć uciążliwe. - wtrącił się nagle rozbudzonym głosem hobbit. Szybko przeleciał po zebranych wzrokiem, zatrzymując się na chwilę na Kethrenie, a później Baldwinie. Szybko zerknął też w każdy kąt, tak samo zresztą jak pięć minut temu. - Kiedy byliśmy wtedy w świątyni większą grupą, wtedy kiedy mieliśmy spotkać się z oświeconym, nie czułem obecności tylko jego. Po wyjściu, po drugiej stronie fosy zobaczyłem świecący się uśmiech, który po chwili zniknął. Nie wiem, czy to może nam pomóc w dochodzeniu, ale stwierdziłem, że wolę się z wami podzielić tymi informacjami. - zakończył Helianthus, czekając na odpowiedź osób zgromadzonych w halli, cały czas nerwowo miotając wzrokiem pełnym nadziei, że nikogo niepożądanego nie zobaczy po całej halli i po wszystkich zgromadzonych.
(nie wiedzialem w sumie gdzie dac ten post to go dałem tutaj heh)
VanRex - 26-10-2017, 22:18
Spojrzał na Imirę z wyrzutem i wściekłością w oczach. Niemniej wysłuchał tego co wszyscy dookoła chcieli z siebie wyrzucić.
-Skoro już posłuchałem, to powiedzcie mi kiedy będziecie mieli ochotę na ściganie zdrajców. Do tego czasu naprawdę nie mam ochoty tu siedzieć
Nie zważając na nic więcej kontynuował swoją podróż ku wyjściu. Byle jak najszybciej wyjść z tego pomieszczenia.
(Zamachy na dar Tollera? Z zamachowcami jakoś dałbym radę! Te ciule porwały mi kobiete i coś z nią zrobili, a ja nie mam bladego pojęcia co.
Takich rzeczy się nie wybacza!)
Indiana - 26-10-2017, 22:43
VanRex napisał/a: | Spojrzał na Imirę z wyrzutem i wściekłością w oczach. | A to za co?
VanRex - 26-10-2017, 22:44
Za zatrzymanie smoka w trakcie wyjścia
Rivus - 26-10-2017, 22:58
spadłem z krzesła... XD
Indiana - 27-10-2017, 00:40
Mniejszych wyzwań nie uznaję
Dobra, smoku, gonimy tego blondaska czy nie? Bo mogę machnąć szybkiego erpega.... I nie ukrywam, że tamtym przyda się kop motywacji w zadek
VanRex - 27-10-2017, 00:46
Ja na RPGa to zawsze, chociaż teraz wchodzę w skórę dowódcy i rozmyślam nad obroną wybrzeża xD
Szamalchemik - 29-10-2017, 00:47
Kethren spojrzał na Ireth ze znużeniem.
- Pisz co tam chcesz, to Twoja sprawa, o czym rozmawiasz ze swoimi przełożonymi.
Wróciła do niego sprawa Sangre.
Chętnie sam by za nim pobiegł przy pierwszej lepszej okazji. I jeszcze te cztery lata temu by to zrobił bez zawachania...
Naprawdę cholernie tęsknił za tamtymi czasami.
Ale nie zostawi tego bajzlu teraz samego. Bo jeżeli on nie zorganizuje tej bandy przypadkowych ludzi, to nikt tego nie zrobi, prawda?
Prawda?
Kiwnął głową z aprobatą na Torresa i Imirę.
- Tristan, pójdź z nimi, będziesz ich wsparciem w razie, gdyby doszło do starcia. Sangre jest nekromantą, nie wiemy, jakie są jego możliwości. Dużo bezpieczniej będzie, jeżeli ktoś będzie osłaniał wasze plecy. Szkoda tylko, że nie mogę zapewnić wam żadnego wsparcia magicznego... - tu spojrzał wymownie w kierunku grupy Baldwina. - Lećcie. Nie ma co zwlekać.
Elf - 29-10-2017, 12:21
Wzmianka o Sangre sprawiła ze w głowie Merila coś kliknęło. Uświadomił sobie co odróżnia szomera od innych którzy zawarli pakt... Pakt z panem popiołów już nie istniał czy to ma znaczenie?... zastanawiał się gorączkowo... może mieć... oznacza to że nie mogą stracić tej szansy. Zakloł pod nosem. Ze też wcześniej nie zdał sobie z tego sprawy. Spojrzał w stronę czarnej tercji, na Torresa który wyraźnie się ożywił gdy dostał pozwolenie na pościg. cholera... To im się nie spodoba... Odetchnął i zwrócił się do Imiry. Ufał jej i znał ją najlepiej ze wszystkich Styryjczyków więc ufał że przyjmie to ze zrozumieniem. Imira! Przyprowadźcie go żywego. Może mi być potrzebny.
Szamalchemik - 29-10-2017, 12:41
Spojrzał z wyrzutem na elfa.
- Nie wiem, po jaką cholerę Ci ten pendejo, ale jeżeli faktycznie chcesz go żywego, to będziesz musiał ruszyć dupę, pójść z moimi ludźmi i przekonać ich po drodze, że warto brać tego pajaca żywcem. Bo teraz na pewno nie mamy czasu zastanawiać się, czy chcemy podjąć takie ryzyko - odwrócił się w stronę żołnierzy Tercji. - Już, gońcie go. Póki macie jeszcze szansę złapać jego trop.
O ile już nie jest za późno.
Indiana - 29-10-2017, 23:07
Być może Meril ufał Imirze, ale też powinien znać ją na tyle, żeby się spodziewać odpowiedzi....
- No chyba cię pojechało!!! - Styryjka poprawiła kapelusz i zabrała się za sprawdzanie sprzętu, ładunków, kul, mocowania pistoletu. Wszyscy jej towarzysze wiedzieli, że ma obsesję na punkcie oporządzenia - Stary, to nie jest jakiś kmiot z najemnych czy smark z poboru. To jest wyszkolony żołnierz Czarnej...
Słysząc Kethrena umilkła, czekając na reakcję dowódcy.
- Właśnie - dodała, gdy skończył - Może się to uda zrobić, przy sprzyjających okolicznościach. Nie narażę ludzi dla nieokreślonego "bo może się przyda". Meril, idę przygotować, co trzeba, chodź i mów, po co ci on, mogę pakować sprzęt i słuchać cię.
Szturchnęła w bok naburmuszonego Torresa.
- Rusz się, smoku Idziemy polować.
Przenoszę od tego miejsca do innego wątku, który będzie już erpegiem. W tym miejscu wciąż toczy się narada i zbierane są pomysły. Imira i Torres wychodzą.
Elf - 30-10-2017, 00:03
Spojrzał na Kethrena. Bardzo chciał mu odszczeknąć za traktowanie go w taki sposób.
Za zbywanie, za brudną grę na jego lękach, za traktowanie jak młokosa.
Wiedział jednak że jest to jedna z niewielu osób na świecie która może mu pomóc więc ugryzł się w język.
Spojrzał jeszcze po sali. Jego wzrok zatrzymał się na Isaac'u. z pozoru zwykły hobbit, ale Meril wiedział że jest również szybko myślącym druidem który dobrze zna się na swojej dziedzinie. Zwrócił się jeszcze do Baldwina Przypilnuj żeby niczego tu nie spieprzyli jak mnie nie będzie i ruszył za Imirą i Torresem będąc nieco spokojniejszym o kwestie magiczne niż jeszcze chwilę temu
przeskakuję do pościgu
Leo - 30-10-2017, 11:39
- No cóż... - odchrząknął nieco głośniej. - Jak się zdaje, sami powinniśmy przejść do konkretów. Ireth, musimy omówić parę spraw, jeśli chodzi o Pethaban. I jeżeli mamy wyruszać, zróbmy to, zanim przyjdą pierwsze przymrozki.
Przełknął ślinę. Nie podobała mu się wizja podróży na drugi koniec świata wraz z ludźmi Concordii, jednak bardzo dobrze wiedział, że nie ma innego wyjścia. Gorzej by było, gdyby była wśród nich Anchardia. Dosyć, to nie pora na konflikty, poprawił się w myślach.
Myszołowianka - 30-10-2017, 14:10
Przez kilka sekund obeserowała zbierających się Styryjczyków po czym wróciła do stawiania zawiłych znaków tengwaru. Nie oderwała się od tekstu na chrząknięcie kogoś w hali. Ledwo rejestriwała słowa, dopiero imię zwróciło jej uwagę.
- Tak, tak, zgadza się- pokiwała wolno głową. Cały czas starała się jednocześnie sluchać i myśleć nad ... wszystkim - Twoją obecność będzie dość łatwo wyjaśnić, jeśli o to chodzi. Mag to zawsze dobry środek zaradcy, co do wyruszenia... Jak tylko Concordiia zgromadzi dość ludzi i sprzetu możecie ruszać. - nagle poderwała głowę. Coś sb uświadomiła. - Kethren do jasnej, masz tu bandę druidów i czarownika. Jeśli Sangre zostawił tu coś swojego to może uda się go wytropić. No wiesz magicznie, jeżeli Eshkara go nie kryje. - Dopiero teraz udało jej się również przetrawić wyznanie Heliego wrzucone gdzieś pomiedzy resztę spraw. -Heli wiem, że to zabrzmi oschle- powiedziała powoli -Ale to sprawia, że jesteś pierwszy w kolejce do sprawdzenia czy masz połączenie z Eshkarą. Nie zrozum mnie źle, chodzi mi o ten niechciany typ połączenia - jej spojrzenie podświadomie przesunęło się po Baldwinie, widok łańcucha, tak podobnego do tych z Silberheim rozbłysł w jej umyśle. Odwrociła wzrok, wróciła do listu. - ale to tylko moje zdanie
Leo - 30-10-2017, 18:41
- Zaraz... Nie wybierasz się z nami do Pethabanu? - zwrócił się do Ireth. Trudno było powiedzieć, żeby Justynian ucieszył się na tę wiadomość. Sam nie wiedział, jak się z tym czuć. Był zbyt zmęczony i rozdarty ostatnimi dniami. Jedyne, na czym mu zależało, to mieć już to wszystko za sobą.
Omar - 30-10-2017, 19:12
- Oczywiście, wiedziałem co to oznacza, dlatego też nie będę się zapierał kłami i pazurami jak będzie trzeba to sprawdzić. - Jego wzrok przeskoczył na Ireth. - Jeśli będzie trzeba, to możecie przygotować jakiś rytuał, choć z tego co pamiętam, nie zawierałem żadnych paktów z demonami. Wolałem wam to powiedzieć, żebyście wiedzieli wszyscy. -
Znowu ukradkowo zaczął się rozglądać, tym razem już nie tak energicznie. Rozumiał, że to, co powiedział mogło wzbudzić wątpliwości co do jego osoby. Na pewno wywołało. Ale musiał coś z tym zrobić!
Rivus - 30-10-2017, 21:37
- Taaa! Najlepiej zostawmy ich samych z tym rozpier**lem! - wrzasnął nerwowo pod koniec rozmowy z Ester.
Miał ochotę jak najszybciej opuścić miejsce obrad. Zrobił jak zamierzał. Z resztą nie kontrolował tego. Po prostu skierował się do szczelnie zamkniętych drzwi głównych, a jego ciężkie buty wydały parę charakterystyczny uderzeń o drewnianą podłogę Halli. Szybkim ruchem odwiązał sznurek przytrzymujący drzwi budynku przed otwarciem się i wyszedł.
Na zewnątrz przywitała go pogoda, która przyprawiła go o drżenie i kolejny atak kaszlu...
To co ustaliliśmy z Ven prześlę Ci na pw, Indi.
No, i chyba widzę ekipę pościgową na zewnątrz, c'nie?
Leite - 30-10-2017, 21:43
Yup, widzisz parę osób w postaci Imiry, Tergora oraz Merila, <i niezadeklarowanych>, którzy sprawdzają stan swojego ekwipunku. Zamierzasz iść z nimi, czyt. dorzucać cię do tamtego wątku?
Rivus - 30-10-2017, 21:44
Tak, proszę o dorzucenie. Pisać posta w tamtym temacie?
Zawał - 30-10-2017, 22:27
(wybaczcie, że tak długo, praca zjadła mnie przetrawiła i wypluła, postaram się już pisać częściej)
Zaczął przerzucać kolejne strony notatnika, gdy tylko Imira wspomniała o podejrzanych, chaotyczne rozłożenie notatek w cale nie pomagało a gdy w końcu dorwał się do kilku cennych stron zorientował się, że Imira właśnie wychodziła rozmowa potoczyła się dalej, postarał się jak najszybciej powrócić do aktualnej rzeczywistości.
- Postaramy się nie wysadzić halli póki nie wrócicie.- Rzucił na wyjście merilowi, po czym spojrzał na Khetrena - Jeśli nagle nie zmienili wyznania to ja nic nie mogę dla nich zrobić… no chyba, że poczekają z dwa tygodnie, jak nie więcej. W każdym razie tu mam listę podejrzanych, jest ich zdecydowanie więcej niż damy radę sprawdzić z taka ilością ludzi, ale to się da zmienić, więc: Arcyprorok Durgh, według moich ludzi chce on przejąć kontrolę nad Styrią a przed załataniem pęknięcia chciał również uratować Tavar, dalej mamy cały sztab konspiracji, ich sam podejrzewałem jeszcze w srebrnej rzece a niemożliwa do skatalogowania magia używana przez ich agentów tylko potwierdza moje obawy, poza tym chcieli uratować pana popiołów zamykając go w krysztale, powiedzmy, że im nie wyszło - rzucił zimne spojrzenie Khetrenowi i Ireth - Dalej zaczynają nam się władcy, w pierwszej kolejności Książę Brynjolf który znajdował się pod znaczącym wpływem wieszczki Khurd, która w wyniku rytuału przejęła część mocy bądź i bytu istoty zwanej Vixeną, w kwestie tej istoty zamieszany był również Wielki Kniaź Derwan, który znajduje się również w posiadaniu zaklętej rękawicy najpewniej zawierającej jakąś istotę. Następny będzie Altaris, samo to, czym jest już budzi pytania a jego kontakt z istotą ze srebrnej rzeki tym bardziej nasuwa podejrzeń. Jeśli chodzi o cesarza Elidisa to samo istnienie jego państwa jest zastanawiające biorąc pod uwagę jego położenie tak blisko stolicy wroga, poza tym samo cesarstwo jest mocno inspirowane spuścizną felnoru z tond choćby tytuł cesarza czy fascynacja światłem, poza tym wszystkim mamy też sprawę jesiennych jeźdźców, których magia też pozostaje tajemnicą. Jeśli chodzi o władców to tyle zostało nam jeszcze kilka osób, pierwsza będzie wiedźma Cerys, która znana była z maczania palców w dziwnej magii a ponad to również znajdowała się pod wpływem Kurd, pojawiła się ona również ostatnio na terenie liryzji w orszaku księcia elektora Rorika, kolejna trójka to wojskowi nasi i jeden qa, podejrzenia skierowane na nich opierają się generalnie o to samo, mianowicie niewiarygodne dokonania w trakcie działań wojennych, mowa tu o Magnifer dar Ittigen, Dekurionie dar Lette oraz Huei Maho Ippe. Kolejna i przed ostatnia podejrzana to Mea'ran Tlais Orthogok, tu głównie chodzi o przerwanie wpływu ondyny na jej brata i niezwykłe szczęście dopisujące jej od tego czasu. -Rozejrzał się po zebranych, westchnął, po czym kontynuował - Oczywiście żadna lista podejrzanych nie była by pełna bez lomina Onfisa, który wielokrotnie już powracał z martwych a także przejawiał ponoć jakieś specyficzne zdolności - zamknął notatnik i odłożył na ławę - Na tą chwilę to wszystko, ale zapewne w międzyczasie moi ludzie znaleźli więcej podejrzanych i więcej podstaw do takiego działania dla tych, których wymieniłem, ale na to trzeba będzie zaczekać.
Ven - 30-10-2017, 23:04
Ion wybiegł z halli. Ester przez chwilę stała w miejscu, próbując coś powiedzieć, lecz w końcu nie wytrzymała, i rzuciła się do tylnych drzwi. Wybiegała i trzasnęła nimi.
Indiana - 30-10-2017, 23:25
Rivus napisał/a: | To co ustaliliśmy z Ven prześlę Ci na pw, Indi. | Oki, czekam
Omar napisał/a: | Oczywiście, wiedziałem co to oznacza | O, a ja nie wiem, co to oznacza Z dziką chęcią dowiem się, o co cho
Aż żałuję, że Imira wyszła przed usłyszeniem tej listy, bo powinna ją malowniczo z ozdobnikami skomentować...
Leite - 30-10-2017, 23:26
Cytat: | powinna ją malowniczo z ozdobnikami skomentować... |
MI to mówisz. Czyta sobie spokojnie elf forum, ogarniając rzeczy do ogarniania i nagle się dowiaduje, że jest podejrzanym o współpracę z demonami...
Omar - 30-10-2017, 23:34
Cytat: | O, a ja nie wiem, co to oznacza Z dziką chęcią dowiem się, o co cho
|
Chodzi o to, że wiedziałem że będę pierwszy do odstrzału po tym jak to powiem, ale wolałem to zrobić hehs
Fachuraw - 30-10-2017, 23:48
(jakby coś , ja taki aktywny nie będę, bo maturka itp. ,ale czytać będę, gorzej z odpisywaniem)
Cóż tą Meę, podziemną, faktycznie bym trzymał oko. Nie wiem czy wiesz, ale pewnie wiesz, że nie tak łatwo było jej brata wydostać spod wpływu Ondyny, lecz szczegóły mogę Ci opowiedzieć kiedy indziej...
Do listy możemy ewentualnie można dodać szomera Cedrusa, który sprowadził Pana Popiołów na te ziemie, ale wszystko praktycznie nam powiedział, więc nie widzę też takiej wielkiej potrzeby na włączanie go do tej listy....
Co do innych działań planuję rozpocząć poszukiwania Oświeconych razem z "moimi" hobbitami. Skoro Eilis ma zdolności by ich odszukać to chętnie na nich skorzystamy. Zanim jednak wyruszymy to rano( jeśli teraz jest noc) przygotujemy ekwipunki i po śniadaniu wyruszymy.... Mam nadzieję, że nie psuję nikomu planów?
Szamalchemik - 31-10-2017, 00:15
Indiana napisał/a: | Aż żałuję, że Imira wyszła przed usłyszeniem tej listy, bo powinna ją malowniczo z ozdobnikami skomentować... |
No co Ty nie powiesz...
Kethren spojrzał na Baldwina. Potem spojrzałby normalnie na Imirę, ale z powodu jej wyjścia nie miał tego przywileju. Zadowolił się więc spojrzeniem na Ireth. Spojrzeniem pełnym mieszanki zirytowania i niedowierzania.
- To już rozumiem, co robiłem na tamtej liście... - zaczął, pocierając dłonią skronie. - Nic dziwnego, skoro umieściłeś na niej każdą względnie pomyślną osobę, o jakiej usłyszałeś przez ostatnie kilka lat. Także wybacz, ale póki co, to z mojego punktu widzenia, to ta lista jest warta tyle, co gówno. Na pewno nie możemy podejrzewać o kontakty z demonami każdej osoby, której się coś w przeciągu ostatniej dekady coś udało osiągnąć. A co do kryształu... jeżeli wciąż uważasz, że odesłanie Pana Popiołów spowrotem do pustki, w momencie, gdy ten odnalazł sposób na względnie bezproblemowe przenikanie do naszego świata jest lepszym wyborem, niż uwiężenie go i manie pod kontrolą, choćby i uwiężonego w krysztale - który z kolei znajdowałby się w rękach naszych, a nie Sztabu, wobec którego wzniosłeś oskarżenia - tu uśmiechnął się do Ireth - To zdaje się, że będziemy musieli bardzo dokładnie przedyskutować taktykę walki z nimi. Bo odsyłanie ich spowrotem na pewno nie jest dobrą. - zastanowił się chwilkę.
- Jeżeli mamy w ogóle rozważyć trop Khurd i ludzi z nią powiązanych, wartoby najpierw dowiedzieć się czegoś o tej całej Vixenie. Bo póki co, to nawet nie powiedziałeś, czy była Eskhara, i czym w ogóle była.
A nawet jeśli tak, to wciąż nie znaczy, że ludzie z nią związani również byli pod wpływem tej istoty.
Co do tych wojskowych, żyjemy w czasach, w których nie jest niczym dziwnym fakt wybicia się przed szereg osób choć trochę kompetentnych - szczególnie, że mowa o Wergundach, pomyślał. Tam to dopiero rzadkość... - Co nie zmienia faktu, że ludzie zdesperowani mogliby pokusić się o taki pakt. Tym niemniej, takich też jest dużo, i jeżeli to miałaby być jedyna poszlaka, to w życiu nie sprawdzimy ich wszystkich.
Ten sam argument zresztą tyczy się też Sztabu - ich motywacja póki co była dość jasna, a i udowodnili nam już, że są w stanie posunąć się naprawdę daleko po to, aby doprowadzić tę wojnę do końca. Ale wciąż, to nie są debile - raczej nie pchaliby się w to bez przemyślenia najpierw sytuacji. W każdym razie, to akurat jeden z tropów, który może nie być całkowicie wzięty z dupy.
Co do samego Cesarza, to przeszliśmy razem przez głębsze bagno, niż niektórzy z was przez całe swoje życia, z Tobą Baldwinie włącznie. I możesz mi wierzyć, wszystko, co w życiu osiągnął, zadzięcza sobie i tylko sobie, a na pewno już nie żadnej istocie spoza tego świata. Nie wspominając już o tym, że gdyby był pod wpływem jednej z nich wcześniej, to na pewno nie zostałby wybrany przez naszą Boginię. Jeżeli wasze umiejętności są w stanie wykryć te więzy,
to dla Jej mocy jest fraszka - tu zostawił krótką pauzę, pozwalając wszystkim zastanowić się nad tym krótkim monologiem. - Tym niemniej, dobrze byłoby go jednak sprawdzić. Obawiamy się w końcu, że znalazł się pod wpływem Dagmary... i o ile wiem, że z własnej woli nigdy by się jej nie oddał, nie wiadomo, jak potężny ten wpływ jest. Dlatego ważne jest, żebyśmy się z nim skontaktowali.
A co do Lomin Onfisa... o ile nie wykluczam możliwości związania się przez niego z tymi istotami, to ten pajac to wciąż jeden z najbardziej doświadczonych agentów wywiadu na świecie.
I najbardziej uzdolnionych. Także jakiekolwiek sugestie, że swoje osiągnięcia zawdzięcza jakimś demonicznym paktom są w jego przypadku bardziej komplementem, niż poważnym oskarżeniem.
Także o ile to najlepsze, co Twoi "agenci" byli w stanie wydedukować, to chyba faktycznie będę musiał zabrać się do pracy - powiedział z delikatnym szyderczym uśmieszkiem na ustach.
Myszołowianka - 31-10-2017, 01:09
Westchnęła. "No nie skończę tego cholernego listu". Podniosła wzrok z zamiarem wyjaśnienia Justynianowi swoich powodów i może zgaszenia zapału Heliantusa gdy nieoczekiwany wrzask Iona rozbrzmiały nad ich głowami. Skrzywiła się lekko. " Dziecianada...". Ciężkie kroki młodzika tylko utwierdziły jej pogląd na temat stanu emocjonalnego chłopaka. A może wymagała od tej dwójki za wiele? W końcu dzieci to tylko dzieci... Porzuciła temat. Jakoś udało jej się wytrwać przemowy Baldwina i Izaka z kamiennym wyrazem twarzy. Widziała już tę listę. Ze znużeniem rozejrzała się po halli. Nieoczekiwanie skrzyżowała wzrok z Kethrenem. Wyraz jego oczu mówił jej wszystko. Odpowiedziała mu niewesołym uśmiechem i ponurym skinieniem głową.
"Ja tego słucham od paru dni" - mogłaby powiedzieć.
Kethren powiedział wszystko co trzeba było.
- Baldwinie, gdy wymyślisz sposób na permanentne usunięcie problemu jakim są Eshkara, nie ważne czy to razem, czy w pojedynkę, możesz mi wierzyć chętnie ci pomogę. JEDNAK nawet gdy do tego dojdzie nie powiem, że to co próbowaliśmy zrobić było błędne. Zamknięcie tego cholerstwa oznaczało możliwość poznania Eshkar bliżej w sposób kontrolowany i nie tworzyło by problemu w postaci wywalonego poza świat jednego Eshkara więcej! A o lista no cóż.... Wiesz że zgadzam się z Kethrenem. - w tym momencie jej hamulce osłabione przez zmęczenie zaczeły puszczać. Jej ton nabrał barwy lekkiego sarkazmu i nieśmiesznej kwaśności - Poza tym jak ty to sb wyobrażasz, co? Przychodzisz w wizycie dyplomatycznej do potencjalnego sojusznika na wysokim szczeblu i mówisz "Zanim zaczniemy, czy szanowny/a, tu wstaw tytuł, miała może kontakt z jakimiś bytami ostatnio? Nie? Jakieś głosy w głowie? Halucynacje? A może w ramach upewnienia dałbyś/dałabyś się poddać rytuałowi który by to sprawdził?" Wykopali by cię jeszcze przed przystawką, że tak powiem.
Indiana - 31-10-2017, 03:58
Ostatnie słowa elfki zagłuszyło głuche uderzenie otwierających się drzwi, Imira niemal wbiegła do środka, prawie wywołując alarm trzymanym w ręce rapierem i podniesionym głosem.
- Potrzebuję szamana albo druida - bezceremonialnie wbiła się w słowo Ireth, prawie nie zauważając jej uniesionych z dezaprobatą brwi, dopiero po dłuższej sekundzie zauważyła, że przerwała istotną wymianę zdań - Wybaczcie. Znalezienie tropu fizycznie jest możliwe, ale fest trudne. Z pomocą magii będzie szybciej i pewniej. To - wyłapała pytający wzrok Kethrena, wskazujący na utytłaną krwią klingę rapiera - to będzie potrzebne do wspomnianej magii, podobnie jak twoja broń, Keth... komandorze. I każdego, komu udało się trafić kogoś ze zdrajców, a nie zdążył wyczyścić broni. Pewniejszej substancji niż krew nie znajdziemy - oparła się ciężko o stół patrząc po zmęczonych, brudnych i poranionych twarzach - Wybaczcie, że przerwałam... Wszyscy jesteśmy zmęczeni... - mruknęła na niepewne usprawiedliwienie.
Myszołowianka - 31-10-2017, 04:22
Mysza napisał/a: | Kethren do jasnej, masz tu bandę druidów i czarownika. Jeśli Sangre zostawił tu coś swojego to może uda się go wytropić. No wiesz magicznie, jeżeli Eshkara go nie kryje. |
Indiana napisał/a: | Potrzebuję szamana albo druida |
Czyli ktoś to jednak wyłapał, dobrze
Omar - 31-10-2017, 10:23
- Dobra, dajcie mi 5 minutek i rytuał będzie gotowy. - Wstał i zaczął przeszukiwać swoje kaletki w poszukiwaniu czegoś do pisania. Znalazł w końcu ołówek i zaczął coś pisać w notesie, od czasu do czasu myśląc głośno pod nosem.
Leo - 31-10-2017, 15:35
- Ireth - Justynian powtórzył, nie uzyskawszy odpowiedzi, gdy w halli po raz pierwszy od dłuższej chwili zapadła cisza, przerywana jedynie przez ciche pomruki Helianthusa. - Nie zamierzasz brać udziału w ekspedycji?
Myszołowianka - 31-10-2017, 16:14
- W porządku Imira, twoje działania przynajmniej do czegoś prowadzą - wstchneła i zwróciła wzrok na Justyniana - Nie, gdybym opuściła północ jedyny wpływowy członek Concordii, który wie co się szykuje byłby poza waszym zasiegiem. Wierzę że w Pethabanie możemy zdobyć informację ale są rzeczy które tutaj mogę zrobić tylko ja. Wierzę, że skoro ty tam bedziesz to poszukiwanianie zakończą się sukcesemw nawet beze mnie. Masz jakieś wskazania, czy przemyslenia, coś co powinnam uwzględnić w przygotowaniach?
Leo - 31-10-2017, 16:54
- Zanim zaczniesz jakiekolwiek przygotowania - utkwił w niej intensywne spojrzenie. Brzmiał śmiertelnie poważnie. - Naprawdę musimy porozmawiać w cztery oczy. W sprawie Concordii.
Zawał - 31-10-2017, 17:43
- No cóż, nie będę bronił kompetencji moich agentów, w przeciwieństwie to tych którymi ty dysponujesz khetrenie moi to bardziej naukowcy niż szpiedzy a na sformowanie odpowiednich struktur nie miałem czasu który mógł bym poświęcić. - pokiwał zrezygnowany głową -Mam wrażenie że świadomie ignorujecie fakt tego że zniszczyliśmy pana popiołów a w krysztale jest tylko to co z niego zostało a samego kryształu nie chcieliscie użyć do badań a do konstrukcji bomby. Jeśli chcecie chować się przed własnymi decyzjami to postarał bym się bardziej z doborem argumentów. Zaś wracając do spraw ważnych to czym była Vixena to nadal pozostaje pytaniem, może ktoś kto uczestniczył w rytuale przeciw niej mógł by nam coś więcej powiedzieć
Indiana - 31-10-2017, 18:23
Imira z wdzięcznością przyjęła słowa Heliantusa, mając nadzieję, że miał na myśli ten rytuał, o który prosiła, a nie cos innego. Czekając, zaczęła się przysłuchiwać rozmowie.
Słowa Justyniana zwróciły jej uwagę, jego poważny ton i niepokojący wyraz twarzy. Przeniosła wzrok z niego na Ireth, która wydawała się chwilowo ignorować jego poruszenie.
"Nie wie o niczym" - przemkneło jej przez myśl - "Tak wysoko postawiona szyszka Concordii nie ma pojęcia o tym, co zrobił Justynian... Albo wręcz przeciwnie, wie doskonale. Wyśle go do Pethabanu, mając pod kontrolą... Z drugiej strony, to on mógłby to rozegrać, jeśli jej na wyprawie nie będzie. Musiałby tylko mieć narzędzia... Porozmawiac o tym z Kethrenem" zanotowała w pamięci, zastanawiając się, czy w jakimś poprzednim wcieleniu nie była czasem agentem SSW...
Przeskoczyła wzrokiem na Baldwina i opanowała irytację po skierowanych w stronę Kethrena zarzutach.
Będziemy to jeszcze długo międlić...? Te wszystkie pacyfistyczne bełkoty, kryjące pięknymi słowami ich strach przed odpowiedzialnością... Trochę zazdrościła im tej ślicznej iluzji, że podejmując tę czy inną decyzję, mogą zachować czyste ręce. Wiary, że jeśli nie przyłożyli ręki do zrzucenia bomby na Qasyran, to nie będą odpowiadać za ofiary przedłużającej się wojny w polu. Pozbyła się dawno złudzeń, że da się wyjść z wojny czystym. Odruchowo spojrzała na własne ręce, bo wydało jej się, że znów karwasze lepią się jej do przedramion, a z łokci kapie ciepła gęsta krew, jak wtedy, kiedy zdzierała skórę z twarzy Olega. Uśmiechnęła się gorzko w myślach. Świadomość własnej winy była dla niej aż zanadto oczywista.
Ale nigdy nie będzie uciekać przed odpowiedzialnością.
Nie wtrąciła się, wiedząc, że Kethren doskonale sobie sam poradzi z Baldwinową hipokryzją. Jeśli jednak tylko agenci kapłana mieli stanowić podstawę podejrzeń, to w tym myśleniu o czymś zapomniano.
- Podejrzenia z "listy" mają chyba jakąś podstawę - mruknęła - nawet jeśli fałszywą. Natomiast nie zapominajcie, co usłyszeliśmy po wyjściu z Korytarzy. "Znalazła drogę do umysłów najcenniejszych Dzieci Bogini"....
Szamalchemik - 31-10-2017, 19:34
Powstrzymał się, żeby nie westchnąć ze zrezygnowaniem na wstawkę Baldwina. Mógłby coś powiedzieć, o tym, że przecież wcale nie zniszczyli tej istoty, że gdyby wtedy ta garstka magów, z którą przeprowadzali wspólnie ten rytuał operowała wystarczającą do tego mocą, to teraz nie byliby w tak głębokim gównie, że sam fakt, że uważa, że był w stanie dokonać czegoś takiego narysowanym na kolanie rytuałem to szczyt arogancji i lekceważenia... ale już to kiedyś powiedział. I nie zamierzał dalej sobie strzępić języka. Spojrzał jedynie ponownie na Ireth, i wyłapał w jej wzroku zrozumienie, którego od niej oczekiwał.
Przynajmniej z jedną osobą w tym pomieszczeniu można się było dogadać.
No, właściwie to dwiema.
- Właśnie tego się obawiam, furierze - zwrócił się do Imiry. - I właśnie o tym mówiłem w kontekście Cesarza... - przez myśl przeszło mu wspomnienie. Wspomnienie nie Elidisa, a Kalediny - młodej Devi, którą uratował przed Monte Argenta z pewnej śmierci, jeśli nie z rąk Qa, to z głodu i choroby w najciemniejszych odmętach Wielkiej Puszczy. Przypomniał sobie, jak razem uciekali przed pościgami Qa, ochraniał ją w przygotowaniach do Zamachu, opiekował się w trakcie ich podróży do Lusignan, i później, w Caer...
I jak wyciągał miecz skierowany w stronę bezbronnej Dagmary z jej drżących rąk.
Dziewczyna przeżyła wiele, prawdopodobnie więcej, niż wielu obecnych w tej halli. Oczywiście, wojna dotknęła wszystkich - ale mało kto zdawał sobie sprawę z tego, jak sytuacja wyglądała w odległej Styrii. I o ile gorzej wyglądała dla kilkunastoletnich sierot. Nic, co zobaczył na północy nie porównywało się z tragedią, jaka spotkała jego ojczyznę. Poza jednym.
Otrząsnął wspomnienie Styrgradu ze swoich myśli.
- Tym niemniej, niestety obawiam się, że akurat jego cesarska mać jest póki co poza naszym zasięgiem. Tak samo hetman Ostin. Także, o ile warto będzie o nich pamiętać, póki co ważniejsze będzie opracować metody wykrycia tych połączeń. I walki z tymi, którzy za nimi stoją.
Myszołowianka - 31-10-2017, 20:19
Gdy dużo osób mówi na raz, człowiek, czy też elf, stara się je uporządkować, odpowiedzieć w kolejności od najważniejszej. Szybka analiza. Baldwin bił na głowę wszystkich w tym rankingu, szkoda tylko, że hipokryzją.
Jedna bomba czy lata walk? Że niby nie miała dylematów? Że jakaś część jej nie ucieszyła się na myśl, że jednak ten plan nie wypalił? Że nie odetchnęła z ulgą? Przecież gdyby to doszło do skutku nawet jej życie... Nawet to wcześniejsze, nie było by dość długie by liczba osób które by uratowała nie przerosła by liczby ofiar. Ale była druga strona medalu. Ile teraz zginie? Ile żyć pochłonie wojna? Będąc optymistycznie nastawionym, może nie wielu, może Qa zgodzą się walczyć ramie w ramie z Północą przeciwko Szakalowi? - Uśmiechnęła się krzywo do swoich myśli, gdy Baldwin mówił - TAAAK, a zaraz po tym Tlilo wypije z dar Tollerem, Kethrenem i Imirą herbatkę pod Erwic, co?
Nie, nie była optymistką od lat. A Baldwin myślący, że zniszczył Pana Popiołów? To było niemal tak śmieszne i niedorzeczne jak wizja Imiry popijającej spokojnie herbatę obok Qa. Im dłużej tu siedziała tym bardziej miała ochotę stąd wyjść i działać jak Imira i Tercja. Trochę im tego zazdrościła. Zero słownych przepychanek z idealistami. Zero dywagacji na temat. Krótka żołnierska prawda i działanie by syf się nie rozlał. Nawet nie chciało jej się odpowiedzieć na kolejna z zaczepek Baldwina. Zamiast tego skupiła wzrok na Justynianie, ton jego głosu...
- Tył Halli? Nie przeszkadzajmy im, w tej... - spojrzała z mieszanką znużenia i ironii najpierw na Baldwina później na Kethrena - dyskusji?
Możemy skoczyć do innego tematu albo rozegrać to nie wiem na PW, jak ci wygodniej, tutaj nie śmiećmy.
Indiana napisał/a: | Tak wysoko postawiona szyszka Concordii nie ma pojęcia o tym, co zrobił Justynian... |
A powinnam o czymś wiedzieć?
Indiana napisał/a: | jak wtedy, kiedy zdzierała skórę z twarzy Olega |
O kurczę Indii nie wiem czy się śmiać czy płakać
Leo - 31-10-2017, 20:43
Skinął głową, ciesząc się, że będzie mógł trochę rozprostować zmarznięte kończyny i na krótką chwilę wycofać się z dyskusji, w której i tak nie brał udziału oraz tak czy inaczej nie był wstanie nic wnieść od siebie.
- Niech będzie.
Następnie wstał. Dopiero teraz poczuł, jak zmęczony i obolały był po ostatniej nocy. Mimo wszystko zignorował to, poprawił płaszcz, po czym pierwszy udał się w najbardziej ustronne miejsce na tyłach halli.
Załatwmy to na pw
Leite - 31-10-2017, 20:43
Cytat: | Możemy skoczyć do innego tematu albo rozegrać to nie wiem na PW, jak ci wygodniej, tutaj nie śmiećmy. |
Proponuję pw najwyżej kiedyś to rozpiszecie, jak będzie wena, na opowiadanie
Myszołowianka - 31-10-2017, 21:23
Leite napisał/a: | Proponuję pw najwyżej kiedyś to rozpiszecie, jak będzie wena, na opowiadanie |
Całą moją wenę połochłonęły tabelki. "Wena zatabelkowana" <= sprzedaje na arkusze ;-;
Omar - 01-11-2017, 23:11
Uśmiechnął się. Rytuał był gotowy i rozpisany. Wstał, schował ołówek do kaletki, wziął zeszyt i kij. Był pewny, że wszystko pójdzie zgodnie z planem. W sumie też chciał dorwać tamtego zdrajcę Rytuał jest gotowy. Wydaje mi się, że będzie działał. Nie ma czasu do stracenia, musicie go znaleźć. Zrobimy go trochę za bramą osady, myślę że z 200 kroków starczy. - Wyszedł szybkim, pewnym krokiem z halli, zatrzymując się na zewnątrz, trzymając drzwi dla Imiry. Odwrócił jednocześnie głowę w kierunku placu, obserwując szybko co się tam działo.
Tu przeskakuję do sesji pościgu
Indiana - 01-11-2017, 23:56
"Kocham cię, hobbit" pomyślała Imira, uśmiechem i skinieniem głowy dziękując druidowi za pośpiech. Zasalutowała Kethrenowi po styryjsku, dwoma palcami wyprostowanej prawej dłoni przeciągając po rondzie kapelusza, przekazując mu wzrokiem "wiem, że sobie poradzisz z nimi, ale mimo wszystko trzymam kciuki, nie daj się".
- Uwzględniłeś w tym krew poszukiwanych? - zwróciła się rzeczowo do druida, doganiając go w drzwiach - Jeśli trzeba, mogę ściągnąć posokę z każdej klingi, która skurczysynów drasnęła na placu....
Omar - 02-11-2017, 00:04
- Tak, krew będzie potrzebna. Zbierzcie jej, ile tylko się da. - Uśmiechnął się do Imiry. Czuł, że musiał coś zrobić. Chciał odwrócić uwagę od ciągłego uczucia bycia obserwowanym. Znów przemiótł wzrokiem dookoła siebie. Tęsknił za spokojnymi wieczorami z szarlotką i winem. Ale teraz nie było na to czasu. Wydobyło się z niego coś pomiędzy ziewnięciem i westchnieniem. Był zmęczony, a do tego dołączyła się lekka nostalgia. - Ja jestem gotowy, zbierzcie się i lecimy. Przypomnij mi tylko, proszę, jak on miał na imię.
Indiana - 02-11-2017, 00:36
- Sangre - odpowiedziała, po czym odwróciła się na pięcie jak ktoś, kto czegoś zapomniał i przypomniał sobie w ostatniej chwili. Zdjęła zza bufetu białą, płócienną szmatę, którą karczmarka zwykle wycierała do sucha naczynia. Wizja awantury, jaka z tego powodu zrobi karczmarka, była w tym momencie wystarczająco odległa.
Zwłaszcza, że oberwą za to obecni, czyli nie ona...
- HEJ, TOWARZYSTWO! - wskoczyła na stołek przy słupie i krzyknęła na tyle głośno, żeby postawić na nogi wszystko i wszystkich w sali - Ktokolwiek z was walczył ze zdrajcami ostrzem i jest pewien, że kogoś z nich drasnął! Broń na stół! TERAZ! Komandorze - zeskoczyła ze stołka tuż przed nosem Kethrena - jednak jeszcze nie wychodzę. Rapier proszę - uśmiechnęła się z udawaną galanterią wyciągając ku agentowi uzbrojoną w półcienną szmatkę dłoń.
<JEŚLI obecni wykonają prośbę>
Pocięła szmatkę na tyle części, ile podano jej ostrzy. Przy każdym zapytała, kto został trafiony i porządkowała szmatki tak, by dotyczyły jednej osoby. To była irytująca czynność, ale nie pierwszy raz współdziałała z osobami operującymi magią, wiedziała, że porządek i precyzja są tu niemal tak ważne, jak przy odmierzaniu ładunków prochowych, gdzie przesadzisz o milimetr i wyrwie zamek z muszkietu razem z połową twarzy strzelca.
Własny rapier wytarła i dołożyła szmatkę do zbioru "ni hu nie wiadomo"... Walcząc na oślep nie miała pojęcia, kogo dosięgła klinga.
Myszołowianka - 02-11-2017, 18:57
mój stołek ;-;
Leite - 03-11-2017, 00:58
Postarajcie się sobie przypomnieć, kogo mogliście trzepnąć bronią, proszę
Indiana - 03-11-2017, 02:17
Jak wyżej, na 90% wpadł na mnie Thorgrim i na 200% dostał ode mnie Sangre, przy okazji odkrycia, że stoi ze złej strony barykady chyba do niego wyskoczyłam, jakiś cios wszedł na pewno.
Na bank nie spotkałam się z Silaną ani tym alchemikiem.
Leo - 03-11-2017, 10:47
Wydaje mi się,że krwi Silany nam zabraknie. Ogłuszyłem ją i zabrałem jej miecz, przez co siedziała potem grzecznie z boku i nie brała za bardzo udziału w walce.
Leite - 03-11-2017, 12:08
A mi się wydaje, że poczekaj na odpisy. Napisałabym już teraz, ale cóż, brak mi waszych głosów.
Dzięki Indi, czekamy na resztę ^~^
I to czarownik wg mojej wiedzy.
Myszołowianka - 03-11-2017, 14:02
a ja na 100% nie przywaliłam nikomu... ale... ten... pierwszego dnia w tej kazamacie... mam krew każdego wtedy rannego na bandażach. Nie miałam czasu ich fabularnie wyczyścić. Pamiętam że alchemiczka wtedy dostała i krasnolud, czarownik. W sumie to chyba wszyscy wtedy co najmniej raz byli przeze mnie składani z grupy naukowej. A bandaż to moje remedium na wszystko gdy do okoła się pali, wali i szaleją eshkara.
Szamalchemik - 03-11-2017, 14:24
Ja prawie na pewno też nikogo nie trafiłem - najpierw byłem zbyt zajęty bardzo dobrym rytuałem, później latałem w kółko i starałem się ogarnąć, jak odebrać Dagmarze tablicę. Jedyna osoba, z którą walczyłem to był Deft, ale nie wiem, czy udało mi się go w ogóle trafić.
Leite - 03-11-2017, 14:32
Czyli jak rozumiem, nie dajesz swoje broni Imirze? :v wiecie, można to też napisać, ale jak chcemy lecieć skrótem pt. "piszemy offtopowo kto kogo trafił i nic więcej" to też można..
Myszołowianka - 03-11-2017, 15:37
Ja to pisałam na offtopie bo fabularnie stoję na boku i w sumie nie wiem czy te bandaże się nadają
Indiana - 03-11-2017, 15:52
Dobra, kurczę. Po prostu przyjmij jakiś procent prawdopodobieństwa, że ktoś kogoś trafił. Bo oni się nie ogarną... Poza tym w sali teoretycznie jest jeszcze ileś osób, ktore nie grają, jak Eothir, jak znam jego machanie to komuś wymalował, zapewne krasnoludowi, bo miał go w pobliżu. Zresztą, Thorgrim latal jak kot z pęcherzem, więc na bank któreś ostrze go dziabło
Mając kilka szmatek z resztkami startej z ostrzy krwi pobiegła za hobbitem na zewnątrz.
VanRex - 03-11-2017, 17:20
Jeżeli Thorgrim to ten krasnoludk co chciał otworzyć budkę z krytycznymi ranami, to ja mam sporo jego krwi, a on mojej. No, ale mnie nie ma w środku.
Indiana - 03-11-2017, 17:21
Ale Tobie mówiłam to na zewnątrz, geniuszu
VanRex - 03-11-2017, 17:25
To możesz uznać, że ci go dałem, bo w busie ciężko mi pisać posty
Indiana - 03-11-2017, 17:27
Tak zrobiłam Więc możemy się brać do roboty na zewnątrz
Dasz radę, żołnierzu, co, Ty nie dasz rady? Byle autobus cię pokona?
Rivus - 03-11-2017, 20:52
Ja zadałem mu ciężką strzałą. Gorzej, że schowałem ją do kołczanu i pewnie gdzieś się zmiesząła. ;__;
Ven - 03-11-2017, 22:52
Ester wróciła do halli, szła szybkim krokiem, jakby była zdenerwowana. Lecz po chwili się uśmiechnęła, i usiadła na ławce, by dalej przysłuchiwać się naradom.
Indiana - 06-11-2017, 15:42
Hej, paskudy z Halli, wyszłam i od razu dyskusja skisła?
Ja tylko przypominam, że trzech niekoniecznie wspaniałych i reszta ich przybocznych mają tu "inkwizycję" do stworzenia To, że gonimy się po lesie z tamtymi, to tylko epizod.
Chciałabym wiedzieć, jakie jeszcze epizody fabularne chcielbyście grać, w jakich tylko czekacie na efekty.
Natomiast ja chciałabym poznać strukturę i formę działania tego tworu, który upierdliwie wciąż nie ma jak inaczej nazwać tylko brzydkim słowem na i
Leite - 06-11-2017, 17:21
Nie wiem, jak się zapatrujecie na łacinę, ale z tego można stworzyć ładne słówka.
Triburem (połączenie trzech i materii tribus i rem,); Orbis (świat); Sensus (wyczuwanie); Clipeum rem (tarcza materialność); Nihil (pustka) - te słowa można mieszać w kombinacjach i najwyżej nazwać się ich skrótem (np. TeCeRe - Tribus Clipeum Rem).
Zakładam, że jakoś "normalnie" tego nie chcemy nazwać, bo nikt nie ma pomysłu
Leo - 06-11-2017, 17:58
Ładnie by było Tribus Clipeum Orbis, skoro tych Trzech ma jakby nie było ratować świat
Myszołowianka - 06-11-2017, 19:06
Doszli do jakiś wniosków. Rozmowa przyniosła jakiś skutek. JAKIŚ. Jakie to wszystko przyniesie skutki elfce, jak zwykle, przyjdzie przekonać się później. Parę kroków wystarczyło by wejść do sfery ciszy jaka zapadła w halii po wyjściu Imiry. Atmosfera była wystarczająco gęsta by ciąć ją nożem. Myśli obecnych zapewne towarzyszyły pościgowi. A może były już zbyt ciężkie by wyjść za drzwi hali? Długa noc, którą poprzedzał długi dzień. To wystarczy by zmęczyć każdego. Jedno spojrzenie na Kethrena wystarczyło by potwierdzić, że nawet dla wprawionego Styryjczyka to było dużo. Mimo tlącego się w palenisku ognia (?) było jej zimno. Zdjęła mokry i oblepiony błotem płaszcz by odrzucić go na pusty fragment ławy. Roztarła ramiona chcąc uzyskać trochę ciepła.
- Dobra ferajna - rzuciła głośno, pewnie, jak miała w zwyczaju. Chciała zwrócić na sb uwagę. Zwykle jej to wychodziło, taki dar. - Dwie sprawy. Po pierwsze - uniosła palec wskazujący by podkreślić wyliczanie -Omawiamy coś jeszcze czy ruszamy tyłki na prycze by zaczerpnąć parę godzin snu. Bo obawiam się, że za chwilę pośniecie na ławach.
I po drugie - tu uniosła palec środkowy - jeżeli zostajemy to jaka jest szansa, że został jeszcze grzaniec i jest jeszcze choć trochę ciepły? -
Leite - 07-11-2017, 12:41
Siedzieliście ponuro, wpatrzeni w ściany, buty lub podłogi, owinięci, czym się dało. Była pozna noc, niektórzy już lekko przysypiali, a rozmowa urwała się.
Cisza wewnątrz halli była lekko przygnębiająca. Kiedy wyszedł pościg*, z zewnątrz dobiegał tylko cichy szum wiatru w liściach drzew. I kroki na żwirze.
*z osady
Leo - 07-11-2017, 13:39
Przyszedł za elfką. Szczerze cieszył się, że przeprowadził z nią tę rozmowę. Z jednej strony dowiedział się paru rzeczy, o których niekoniecznie chciałby wiedzieć, ale z drugiej miał jakiś plan. Oboje mieli. Wiedzieli, na czym stali. To było najważniejsze. Zajął swoje stare miejsce na ławie i oparł się plecami o brzeg stołu, krzyżując ramiona na piersi. Rozejrzał się po zachmurzonych obliczach zebranych.
- Nie wiem jak wam, ale mi ciężko byłoby zasnąć ze świadomością, że przesiedzieliśmy tu parę godzin i mało co zrobiliśmy - nie musiał podnosić głosu, żeby wszyscy go doskonale słyszeli. - Jeśli napicie się sprawi, że wszyscy zaczną mówić, mi to pasuje. Ponoć pod wpływem alkoholu wpada się na dużo lepsze pomysły niż na trzeźwo. A pomysłowość to cos, czego nam teraz brakuje.
Więc albo rzeczywiście coś robimy, albo idę pisać listy, których trochę się nagromadziło. Byłbym naprawdę szczęśliwy, gdyby udało mi się wyruszyć jeszcze w tym tygodniu. Nie ma sensu zwlekać. W końcu podróż stąd do Pethabanu zajmie ile, cztery miesiące? - rozejrzał się po zebranych, szukając potwierdzenia. - W każdym razie miło by było wiedzieć, czego stamtąd w ogóle chcemy.
Leite - 08-11-2017, 22:31
Jakby w odpowiedzi na to stwierdzenie z zewnątrz dobiegło was upiorne wycie, brzmiące jak coś między ludzkim krzykiem a wilkiem, wyjącym do księżyca. To coś najwyraźniej było bardzo blisko drzwi. I to kroki tego czegoś najwyraźniej usłyszeliście przed chwilą.
Część z was rozpoznała to brzmienie. Ester podskoczyła. Kethren z pewnością wiedział, kto, a raczej co stoi tuż za drzwiami.
Kolejny stwór z głową czaszki.
Fachuraw - 08-11-2017, 23:10
Ej ludzie...-powiedział lekko przestraszony Isaac- słyszycie to co nie? Rozejrzał się po halli, głównie patrząc na głównego wojskowego -Kethrena. Kurdeee....-pomyślał- no ja rozumiem koniec świata, demony z innych wymiarów, bla, bla, bla, ale noż kurwa nie dadzą człowiekowi się wyspać i czegoś zjeść Noż kurcze...- zaklnął lekko pod nosem, by ludzie nadal myśleli, że jest w miarę miłym hobbitem- Dobra, jeśli to coś wparuje do środka jestem gotów to w niecałe półtora sekundy obalić(słowami ziemia przesuń (daer symude))- powiedział wskazując palcem drzwi i stojąc na środku- w razie najgorszym razem z Larixem mogę opatrywać rannych. To co robimy??!!-spytał kompanów lekko poddenerwowanym tonem.
Leo - 08-11-2017, 23:36
Chociaż przed chwilą całkiem uspokojony zasiadł na swoim miejscu, teraz zerwał się na równe nogi i dobył miecza, przeklinając w swoim ojczystym języku. Nie miał pojęcia, czym to było, jednak wiedział, że nie przyszło tu na pogaduchy. Mag spojrzał na hobbita.
- Pytanie, czy chcemy, żeby to coś tu wparowało. Walka w takim miejscu nie będzie należeć do najwygodniejszych.
Jak zawsze gdy był w niebezpieczeństwie, Justynian zaczął powtarzać w głowie formułę swojego ulubionego zaklęcia (ogień formuj kula wystrzel - perfekcyjne, zadaje podwójną lekką). Wyciągając miecz przed siebie, postąpił kilka kroków w stronę drzwi.
Ven - 09-11-2017, 00:54
Ester rzuciła się po swoją tarczę i topór. Nie chciała z tym walczyć. Nienawidziła tego. Ale czasami sytuacja tego wymagała. Szybko sprawdziła, czy zostały jej jakieś bandaże w kaletce- lecz nic nie było.
Jak zwykle- nie czekała na rozkazy. Stanęła przed drzwiami, koślawo trzymając tarczę i chaotycznie gestykulując toporem –Ruszcie się! Tarczownicy tutaj! – Zawsze wydawała rozkazy w walce, wydawało jej się to takie ważne, wprawdzie sama nigdy rozkazów nie słuchała, i nawet nie oczekiwała że ktoś posłucha ją. Do tego nie umiała dobrze posługiwać się bronią. Nigdy nikt jej tego nie uczył.
Stała przed zamkniętymi drzwiami, jakby czekając aż sznurek mocujący drzwi pęknie, i skoczy na nią istota nasłana przez Lirię. Właśnie. Przez Lirię. Czy to znaczy, że Liria też gdzieś tam jest? Czy to znaczy, że zaraz jej obecność stanie się wyczuwalna? Nie było przy niej Iona, nie miała kogo chwycić za rękę. Liczyły już się tylko te cholerne drzwi, jej topór i tarcza. I te przeklęte rozkazy Kethrena, którego nie umiała rozgryźć.
Leo - 09-11-2017, 01:23
Zdawało mu się, że jeszcze nigdy w całym swoim życiu nie słyszał czegoś, co brzmiałoby tak jak to wycie.
- Ktoś wie, co to może być? - rozejrzał się szybko po zebranych, po czym ustawił się przy drzwiach w pełnej gotowości. - Ktoś wie, jak z tym walczyć?
Myszołowianka - 09-11-2017, 03:05
W niecałą sekundę problemy Concordii i świata straciły na wadze. W następnej znaczenie stracił chłód i grzaniec. Trzecią zajęła jej głowę wiązanką godną jej matki, starego wilka morskiego. Gdy ostatnia głoska przekleństw wybrzmiała zapanował spokój.
Tak, nikt nie stał na warowni. Tak, poczuliśmy się zbyt bezpiecznie.
Zdusiła złośliwe myśli. Będzie złośliwa później. BO BĘDZIE PÓŹNIEJ.
Torba szczęśliwie była cały czas przy niej. Łuk mniej szczęśliwie zostawiła w kwaterze.
Trudno.
Sztylet w torbie. Rękojeść lekko wystawała. Nóż w bucie. A reszta? Sprawdziła lekko napinając mięśnie. Są. Choć wątpiła czy jej małe rzutki cokolwiek zrobią czemuś co tak ryczy.
Zawsze jest magia... Tiaaa. Przecież nikogo nie zdziwi medyk posługujący się magią ofensywną... CHOLERA
Brzdęk szkła zapewnił, że chociaż cześć medykamentów jeszcze się ostała.
Dobrze. Przydadzą się.
Rozejrzała się po pozostałych. Nastolatka, druid, agent SSW, kapłan i mag ognia.
Na bogów, tylko, żeby Justynian nie był na tyle głupi, by robić fajerwerki w środku drewnianej hali.
- (...) To co robimy? - - Isack wyglądała na coś pomiędzy strachem a złością. pewnie jedno i drugie. Jeszcze parę minut temu chciała nawkładać mu do głowy rozumu, by wreszcie zaczął uważać na to co mówi. Zwłaszcza o niej. Teraz... Bardziej zagrażało jej to co za drzwiami niż nieostrożne słowa znajomego.
Justynian poderwał się jakby usiadł na szpilce. W innych okolicznościach uznała by ten widok za zabawny. Tylko, że zamiast działać jedynie gadał. Ester rzuciła się po broń i stanęła przed drzwiami. Zadziwiające, ale czy to dziecko w ogóle ma wyszkolenie? Wątpiła.
Znów sytuacja jak z Silberheim. Gdy trzeba, wyszkolonych wojowników brak. Przynajmniej medyków i psioników zostało wtedy dość. No i wtedy gdy skradała się nocą wśród Cieni, by pomóc rannym, narażała tylko siebie.
Hałas za drzwiami... Gdyby nie ten ryk myślała by, że pościg wrócił. Wolała już rozdrażnionych porażką Styryjczyków, bo tak szybki powrót mógł oznaczać jedynie urwany trop, niż ... cokolwiek co wydaje takie dźwięki.
- Ktoś wie, co to może być? Ktoś wie, jak z tym walczyć? - Usłyszała od strony maga.
Dobre pytanie.
Myślami wróciła do truchła potwora, którego ubiła tercja. Zadrżała.
Oby nie.
Odnalazła wzrokiem osobę najbardziej doświadczoną pod względem wojskowym.
- KETHREN! ogarnij ludzi. - Jej spojrzenie przesunęło się za Styryjczyka. - Drugie drzwi. - Rzuciła - Możemy sprawdzić co to.
Wyjęła sztylet. Lewą dłonią zaczęła ściągać torbę. Ciężko się skradać gdy szkło brzęczy przy każdym energiczniejszym ruchu. Jeżeli nikt się nie ruszy sama wyjdzie sprawdzić, ale cholera gorąco liczyła, że ktoś będzie miał ochotę ją wyręczyć. Trochę zabaw w dzieciństwie nie uczyni z nikogo wyszkolonego wojownika. Zwłaszcza, gdy twoja najlepsza broń jest parę ścian dalej... Może gdyby wyszła udało by się jej dostać do kwatery? W końcu na dół prowadziły też drugie schody.
A jak jest tego czegoś więcej?
Zdecydowanie trzeba by sprawdzić, co się dzieje na zewnątrz.
Klasycznie inwentaryzacja:
Broń:
Sztylet obecnie w prawej ręce,
Krótszy nóż-rzutka w cholewce buta,
ukryte noże info do MG
Łuk i 10 strzał w kwaterze.
Medykamenty
- Bandaże ilość:???
- Igła, nici
Alchemia:
-Wspomaganie zrastania kości
- -||- Tkanek
- -||- Poparzeń
- Odtrutka (2)
Ven - 09-11-2017, 09:51
Wreszcie poczuła, że na coś się przyda, że jej wiedza jest cenna.To są obrońcy. Obrońcy Lirii. Musiała ich na nas nasłać. Nie są eteryczni, można je zabić. Z tym że jest to cholernie trudne. W sumie mają jeden słaby punkt. Uderzajcie ich w karki, jeśli któremuś przetniecie rdzeń kręgowy, padnie. spojrzała na Ireth, która cały czas nerwowo spoglądała w stronę tlnych drzwi, jakby chciała przez nie wybiec po coś. - Nie wychodźcie nigdzie; może ich być więcej.
Leo - 09-11-2017, 10:34
Skinął głową, gdy nastolatka skończyła mówić. To były cenne informacje, acz niekoniecznie pocieszające. Wtedy mag spojrzał na elfkę i skupił się na tym, co przed momentem powiedziała.
- Ireth ma rację. Ktoś może wyjść tylnymi drzwiami. Albo możemy zrobić to wszyscy i liczyć na to, że będziemy mieć czas, by przenieść się na plac. Jak już mówiłem, walka tutaj będzie niekorzystna dla nas. - chociażby ze względu na moją magię, przemknęło mu przez myśl. Przeniósł wzrok na Kethrena, po chwili z powrotem na Ireth. - Tym bardziej, jeśli będzie ich więcej. Co robimy?
Leite - 09-11-2017, 11:57
Wrzask miał niewątpliwie jedną dobrą zaletę. Eothir, który do tej pory na poły się przysłuchiwał, a na poły przysypiali, wzdrygnął się gwałtownie i rozbudził. Słuchał przez chwilę, co mówicie, a jego twarz robiła się coraz bardziej pochmurna.
-I co, zamierzacie tak siedzieć, jak kołki, kiedy jesteśmy atakowani? -warknął zirytowany, wstając i patrząc w kierunku drzwi. - Może ktoś by jej pomógł, bo raczej sama drzwi jedną tarczą nie utrzyma?
Spojrzał bardzo znacząco na siedzącą niedaleko niego krasnoludkę z tarczą. Narcyz, siedzący z tyłu halli i póki co milczący, również miał jakąś w ręku. Oboje poderwali się szybko, gdy Eothir kontynuował swoje opinie, jakie ma o organizacji siedzącej w halli.
-Zdaję sobie sprawę z tego, że mieliśmy ciężkie chwile ostatnie dwa dni, ale warta to cholerna podstawa i powinniście o tym, kretyni, wiedzieć... Zwłaszcza, że ostatnie dni były intensywne pod względem napotykania różnego rodzaju istot.
Zirytowant elf przeniósł się do drzwi halli i spróbował wyjrzeć przez szparę, by zobaczyć, co się dzieje, po czym natychmiast się cofnął, gdy drzwi zadrżały od uderzenia.
-To ma czaszkę zamiast głowy. I długie pazury, z tego, co widzę
Tarcze ustawiły się póki co na zakładkę. Było ich aż trzy, co można uznać za osiągnięcie.
Z tyłu halli wiele osób wstało. Niepewny mag z talsoi zaczął szukać kartek z ewentualnymi zaklęciami. Surfinia przycisnęła dziecko do piersi, które się delikatnie rozbudziło, siedząca koło niej Eilis zaczęła nerwowo bawić się rękoma:
-Możemy gdzieś uciec? To to samo, co było przy porodzie? Jak z tym walczyć?
Jej cichy głosik zlał się z krokami jedynego pozostałego żołnierza tercji, który przeszedł do tylnych drzwi i je przytrzymał. Alfar-Ai, elf z Cesarstwa świtu, również się zerwał i patrzył niepewnie, w którą stronę ma pójść i gdzie się bardziej przyda.
Za wszelkie błędy lub krzywe odgrywy postaci bardzo przepraszam. Jeżeli ktoś sobie nie życzy, bym ruszała jego postacią, po prostu będę ją usuwać na bok, tak, żeby nie siedziała jak lalka I nie oberwała.
Jak również chce powiedzieć, że niestety nie pamiętam imion i zdolności wszystkich osób, które tu są, zatem pomoc mile widziana.
Zaznaczam, że akcje, które opisuje powyżej, dzieją się w miarę równocześnie z waszymi ruchami w tej, nazwijmy to, turze. Od wrzasku minęły najwyżej dwie, trzy minuty. Najwyżej.
Ven - 09-11-2017, 12:41
Magia tutaj będzie niebezpieczna, chyba nie chcemy spalić halli.
Osób walczących mamy mało, może więc powinniśmy wyjść, tak jak mówił Justynian. Wtedy pomyślała o dziecku. Nie powinni wychodzić razem z nim. To może się bardzo źle skończyć. -jeśli chcemy tu zostać, nie czekajmy aż oni wejdą, możemy chociaż stoły do drzwi przystawić. Będziemy mieli więcej czasu.
Mia - 09-11-2017, 17:58
Może, ktoś kto potrafi poruszać sie szybko i cicho, powinien zobaczyć co dzieje się na zewnątrz, chodzi mi o wyjście z drugiej strony- Tutaj Timija spojrzała na Kethrena i Ireth. Dotychczas siedziała cicho, ponieważ co znaczą jej słowa przy słowach innych, dużo ważniejszych.- Nie wiem, czy ktoś chce mi pomóc, ale ja zamierzam iść i sprawdzić jak wyglada sytuacja.- Chociaż na tyle sie przydam, pomyślała i podeszła do tylnych drzwi od halli.
Inwentaryzacja :
sztylet
krótki miecz w kwaterze
2 bandaże
Igła i nici
Wspomaganie regeracji tkanek i skóry
Leo - 09-11-2017, 19:24
- W takim razie ruszajcie. - zwrócił się do Timiji i Ireth. Musieli zacząć działać. - A wszyscy z wolnymi rękoma niech pomogą mi ustawić stoły!
Schował miecz, po czym razem z Eothirem oraz paroma innymi osobami przesunął stoły pod wejście, a następnie ustawił je w możliwie najbardziej stabilny sposób. Nawet jeśli drzwi otwierały się do zewnątrz, mogli zyskać trochę czasu, zanim ten Obrońca wejdzie do środka. Już teraz szturmował skrzypiące deski, więc mogli w ten sposób zmniejszyć ryzyko wyłamania się drzwi w ich stronę.
- Surfinio, Eillis, zabierzcie dziecko i wycofajcie się w głąb halli! - zawołał do hobbitek, ponownie dobywając miecza.
Szamalchemik - 09-11-2017, 21:08
Inwetaryzacja:
Rapier, długość tyle, ile tymenówki
Posrebrzany nóż ala Łowca Potwórów, w połach kurtki
Samopał
Naboje w liczbie 2, jeden przy kaburze, drugi w pasie ładowniczym pod kurtką
Krzesiwo w rękawie
Dwie puszki na manę po 5 (wisorki)
Różdżka w postaci kryształu kwarcu [Omdlenie + lekka]
Gustowny kapelusz i skórzana kurtka
Zabłocony płaszcz z futerkiem
Gdy usłyszał wycie, od razu zorientował się, do kogo należało. Podczas gdy wszyscy, zjeżeni upiornym rykiem podrywali się z zaskoczenia bądź strachliwie rozglądali dookoła zdezorientowani, on westchnął do siebie i odbił od stołu, o który się opierał do pozycji stojącej.
No tak - pomyślał. - Wyszli, nie meldując tego. Powinienem był się domyślić, nie było od nich już moment nic słychać, pewnie nie chcieli marnować zbędnie czasu... Cholera jasna, czemu ja nie ustawiłem warty? Musi mnie powoli dopadać zmęczenie. Nie posłałem nawet nikogo, żeby zamknął za nimi bramę... - skarcił się w myślach, i westchnął na samego siebie jeszcze raz.
Nie był wojskowym, ale podczas swojego szkolenia z Czarną Tercją przed operacją w Monte Argenta odebrał podstawowe szkolenie w zakresie taktyki i dowodzenia oddziałem wojskowym - podobnie jak już później, jako oficer SSW, nabierał własnych doświadczeń. Co by zrobił, gdyby miał się bronić w tej halli? Biorąc pod uwagę, że wróg nie był w stanie podłożyć ognia pod hallę - zabarykadował wejścia, ustawił w nich pikinierów i strzelców i oczekiwał okazji na kontruderzenie, bądź przedarcie się przez oblężenie i odwrót.
Ale teraz nie miał ze sobą oddziału zbrojnego.
Miał... kilkoro dzieci, bandę hobbitów i kilku jajogłowych. I Eothira, jedyną tu poza nim osobę o doświadczeniu bojowym.
Wysłuchał w spokoju tyrady Eothira. Jasne, drzeć japę to potrafi, chędożony pendejo. Oby w boju z tym czymś sprawdził się równie dobrze...
Barykada da niewiele, drzwi otwierają się na zewnątrz, a podstawienie tym stworzeniom punktu, na który mogą się wspiąć może być niebezpieczne - mogą próbować wykorzystać do doskoczenia do ofiary. Gdyby mieli włócznie, mogliby spróbować zastawić się w wejściu, trzymać je na dystans - nie podejdą trzymani na ostrzu, a drzewiec zapewniałby odpowiednią przewagę zasięgu, aby nie dopadły trzymającego pazurami. Te noże i miecze, które posiadali na stanie nie dawały tej przewagi, te pazury byłby tak cholernie ostre, że nawet trafienie w przedramię trzymające miecz potrafiło wyłączyć osobę niezdolną do utrzymania go w ręce z walki...
Pamiętał raporty z Enarook - wtedy oddział zdołał ukryć się w zwykłych, drewnianych chałupach. To znaczy, że te stwory nie będą w stanie przebić się również przez drzwi tej halli - najwyraźniej pazury były zbyt kruche, aby przebić drewno, a same stworzenia zbyt lekkie, aby wyważyć drzwi własnym cielskiem. Albo zbyt głupie.
Pamiętał również, że nie potrafiły poruszać się zbyt szybko - ich pozycja stojąca nie była całkowicie stabilna, uniemożliwiała bieg sprintem, co najwyżej szybszy trucht, z czego styryjski oddział w Enarook niejednokrotnie korzystał...
-Zostawcie te cholerne stoły, to nic nie pomoże! Eothir, zbierz zbrojnych, niech ustawią się przed głównym wejściem, ty Venissa ustawisz się przy bocznym, na wypadek gdyby próbowały wejść za nami, gdy wyjdziemy. Weź kolegę do pomocy - wskazał brodą na drugiego młodego z Enarook, którego imienia nie miał okazji zapamiętać, rozpinając płaszcz i pozwalając mu opaść na ziemię. - Niech ktoś masywny spróbuje przytrzymać główne drzwi zamknięte tak długo jak będzie w stanie, a jak poczuje, że nie daje rady, odepchnie je z całej siły i wycofa do reszty utrzymywać wejście. Najlepiej zrób to Ty Eothir, wyglądasz na najsilniejszego z tej waszej zgrai. Trzymajcie je zawsze na odległość broni, nie pozwalajcie im oddalić się zbytno, bo mogą spróbować szarży. Najlepiej postarajcie się trzymać je w wejściu, tak, żeby nie mogły atakować w kilka naraz. A jak dostaną się do środka - okrążajcie je tak ciasno, jak się da. Tristan (on nie gra, Leite, jeżeli dobrze pamiętam miał 3 pociski, używał ich bardzo oszczędnie), masz pozwolenie na użycie broni palnej. Ty - zwrócił się do alchemiczki, czy kim ona tam była, której tak prędko było do wychodzenia z halli, chowając rapier do pochwy, wyciągając nóż z kurtki i chwytając go pewnie w lewą dłoń i poprawiając na głowie kapelusz - nigdzie nie wychodzisz. Zostaniesz tutaj i pomożesz opatrywać rannych. Hobbici - zwrócił się do Izaaka. - Gdy dostaną się do środka, róbcie wszystko co w waszej mocy, żeby je unierochomić. I chrońcie dziecko za wszelką cenę. Jeżeli to wam pomoże, to naskrobcie sobie jakiś triskel, czy coś, póki macie czas. Ireth, Justynian, Narcyz - wy idziecie ze mną, zobaczymy ile ich jest, i co można z nimi zrobić. Wy - zwrócił się do dzieciaków z Enarook - blokujecie drzwi za nami. Czy wszyscy wiedzą, co należy zrobić? - zignorował wszelkie przejawy oporu. - Dobra, do roboty, już! - wrzasnął, wyjrzał za tylne drzwi, upewniając się, że nic za nimi nie czycha i wraz z pozostałą trójką wyszedł w noc.
Po wyjściu, patrzy w kierunku placu, próbując zobaczyć, ile stworzeń dostało się do placówki, i jeżeli nie widzi żadnego na placu, schodzi schodami na jego poziom i zaczyna się powoli przemieszczać w jego kierunku, jak najbliżej skarpy.
Nie wiem, czy o czymś nie zapomniałem, ale piszę to mocno na szybko, bo mam w tym momencie furę zajęć i mało czasu, a ludzie krzyczą, że mam pisać. No to piszę.
Myszołowianka - 09-11-2017, 22:16
Upss zapomniałam o różdżkach
Dostaniesz razem z bronią
Dodam jeszcze gustowną kamizelę
(matko jak mi się marzy mój piracki kapelutek)
zawartość torby: medykamenty, notatnik, pióro
papiery: certyfikat i "pełnomocnictwo"
Gdy dyskusja trwała w najlepsze ściągnęła torbę. Wyjęła z niej pośpiesznie parę bandaży i upchnęła je w kieszeniach kamizelki. Postawiła ją na leżącym na ławie płaszczu. Zastanowiła się czy zostawianie jej tu, drugi raz tej samej nocy gdy coś się dzieje, jest dobrym wyjściem, ale wątpiła w przeprowadzanie kolejnej operacji "w terenie". Po pierwsze idą na plac. Jeżeli stworów jest więcej niż jeden to walka z nimi na otwartym terenie jest bezsensu. Widziała ich truchła. Wojowanie z nimi to nie przelewki, lepiej trzymać je w wąskim wejściu gdzie nie mogą tak dobrze zamachnąć się tymi długimi pazurami. Po drugie, jeżeli będzie czas żeby przeprowadzać pełną operacje, to będzie i czas by przenieść rannego do środka. Podczas walki może co najwyżej starać się utrzymać ich przy życiu by dotrwali do operacji. Rzuciła okryciu tęskne spojrzenie, ale przemoknięty na wiele się nie zda.
Celować w kark co?
Świetnie, za sztyletem nic nie zrobi, łuk w takim wypadku nie pomógł by za wiele. Chociaż, czy strzał w łep od tyłu nie był by równie skuteczny?
Słowa Eothira zapiekły ją w uszy.
Ten jak zwykle najmądrzejszy.... No dobra niech mu będzie, schrzaniliśmy, ale on też mógł ruszyć dupsko i iść na warte.
Kethren wygłaszał rozkazy i kiwając wolno na zamierzonych wykonawców głową.
Liczyła na "Ireth zostań w środku i pomóż z rannymi" w końcu była cholernym medykiem!
Zamiast tego padło:
Ireth, Justynian, Narcyz - wy idziecie ze mną, zobaczymy ile ich jest, i co można z nimi zrobić.
NOSZ K****!
Kłócenie się o to na nic by się nie zdało.
Kolejny raz poczuła fizyczny brak pewnego łowcy potworów. Przynajmniej wiedziała, że jest niedaleko, bezpieczny....
Przynajmniej na tyle ile mógł być gdy jej pętla zaciska mu się na szyji...
Cholera.... Przeklęła w myślach raz jeszcze i odsunęła wątpliwości na bok.
- Dobra, do roboty, już!- z tymi słowami Kethren minął ją i wyjrzał przez boczne drzwi.
Z doświadczenia wiedziała już, że im szybciej zobaczysz zagrożenie tym większe szanse masz go uniknąć. Wyklinając w duchu po raz ostatni ten parszywy bieg dzisiejszej nocy, ruszyła za nim.
Jeżeli Kethren nie zatrzymał się w drzwiach. Rozgląda się dookoła, dokładnie sprawdzając krzaki po lewej. Szuka ruchu. Jeżeli nic nie zobaczy rusza za nim schylona, starając się iść najciszej jak może i jednocześnie ustalić ile "Czaszkowatych" jest na placu.
Serio przypomina mi się epizod z Cieniami w obozie z 4 turnusu te emocje
Fachuraw - 09-11-2017, 23:47
Jeżeli to wam pomoże, to naskrobcie sobie jakiś triskel, czy coś, póki macie czas.- niby dobry pomysł, ryzykowny, ale dobry...-pomyślał szybko- zrobimy to jak faktycznie, zrobi się gorąco...albo nawet teraz- po tych słowach zaczął kreślić triskel z mąki pod tylnym palem podtrzymującym hallę.
Larix weź z dwa krzesła i połóż je zaryglowując tylne drzwi( jeśli każdy już przez nie przejdzie, jak będzie musiał), a potem pomożesz mi w najgorszym wypadku w leczeniu i waleniu w te monstra zaklęciami- Surfinio, Eillis stańcie, gdzieś obok na wszelki wypadek
Do wszystkich walczących!-powiedział, by wszyscy słyszeli- Te potwory można pokonać raniąc je w kręgi szyjne, które są idealnie pod ich hełmem, wystarczy rzucić się na nie, unieruchomić cokolwiek, wiem głupio to brzmi, ale działa, bo sam jednego pokonałem. Jeśli się przedrą po prostu spróbujcie to zrobić, ja na pewno będę je co jakiś, krótki czas obalać, ale ktoś w tym czasie musi je zabijać- powiedziawszy co wiedział podszedł po tylni pal i zaczął rysować triskel( takiej wielkości by mógł pomieścić 3 osoby klęczące)
Inwentaryzacja:
-ok 1kg mąki, świeca, ołówek, notatnik, flakonik z wodą, pióro ptasie, mniejsze świeczki(podgrzewacze)
-amulet zmartwychwstania
-5 kryształów górskich i reszta kamieni druidzkich po jednej sztuce
-miecz krótki przy pasie
- dwie dawki mikstury na oparzenia
-dwie dawki mikstury na odmrożenia
-5 dawek mikstury uleczenia, złagodzenia ran ciężkich
Myszołowianka - 09-11-2017, 23:51
Ion nie tu
Rivus - 10-11-2017, 00:09
łups, ktoś mógłby to przenieść? >.<
Ven - 10-11-2017, 00:14
Szamalchemik napisał/a: |
- (...) ty Venissa ustawisz się przy bocznym, na wypadek gdyby próbowały wejść za nami, gdy wyjdziemy. Weź kolegę do pomocy - wskazał brodą na drugiego młodego z Enarook, którego imienia nie miał okazji zapamiętać |
(Ester jestem, nie Venissa, ale to nieważne. Po drugie- Iona; 'drugiego młodego z Enarook' tam nie ma, ruszył na pościg)
Fachuraw - 10-11-2017, 00:17
(Bartek zezwala mi na sterowanie jego postacią Larixa, gdy on nie może)
Ok Isaac, robi się- powiedział starszy hobbit, niosąc krzesła pod tylne drzwi. Po czym powrócił do swojego lekko przemądrzałego przyjaciela i zaczął pomagać rysować triskel.
-Jeśli mnie słyszysz Solu, to daj mi siły, jeśli będzie trza
Inwentaryzacja:
- świeca, ołówek, notatnik, flakonik z wodą, pióro ptasie, mniejsze świeczki(podgrzewacze), krzesiwo
-amulet zmartwychwstania
-kamienie druidzkie po jednej sztuce
-druidzka laska( duża drewniana pała)
-5 bandaży
Isaac też ma krzesiwo
Leo - 10-11-2017, 00:20
Odetchnął z ulgą, gdy Kethren zaczął rozstawiać ludzi. Justynian jako wędrowny mag rzadko kiedy był uczestnikiem tego typu akcji, dlatego dziękował teraz wszystkim bogom, że nie musiał sam zastanawiać się nad tym, co było najlepszym rozwiązaniem. Wcześniej podejmował decyzje na szybko, bez dokładniejszego ich rozważenia. Dlatego nie nadajesz się do kierowania ludźmi, warknął do samego siebie w myślach. Jeszcze pożałujesz, jeśli będziesz się tak wyrywał. Chociaż pod presją czasu, stresu oraz zmęczenia nic nie było proste.
Uważnie wysłuchał komandora, a gdy dostał przydział, skinął głową. Dobrze było wiedzieć, co ma robić. Bez zawahania ruszył za Kethrenem. Hallę opuścił zaraz po Ireth, uważając na każdy pojedyńczy krok. Miecz trzymał w gotowości, szedł cały spięty, gotowy do ewentualnej reakcji.
Inwentaryzacja:
Miecz
Trzy czyste bandaże
Notatnik z zaklęciami
Węgiel
Zaklęty sygnet rodzinny (pozwalający jednorazowo wstać po odniesionej ciężkiej ranie)
Płaszcz
Szamalchemik - 10-11-2017, 00:36
Ven napisał/a: | Po drugie- Iona; 'drugiego młodego z Enarook' tam nie ma, ruszył na pościg |
Nie mówię o Ionie, tylko o tym trzecim z waszej grupy, który nie gra. Chyba, że nie był z Enarook - ale to Kethrena średnio obchodzi.
Indiana - 10-11-2017, 00:46
Diego, on po prawdzie deklarował wstąpienie do armii, więc możesz go traktować poniekąd jako ochotnika chyba.
Ven - 10-11-2017, 00:48
(Z tego co wiem, tam nie ma Diega)
Rivus - 10-11-2017, 00:56
Też mi się tak wydaję. Z tego co wiem, to on sobie poszedł.
Hakan - 10-11-2017, 01:23
Jeżeli jest jakaś sprawa do Tristana (JaFam), to pisać do mnie, zawsze mogę się go o coś zapytać
Leite - 10-11-2017, 02:16
Na początku pozwoliłam sobie napisać, jak to w sumie wyglądało, potem są posty bardziej infywidualne.
Po wrzasku Isaac zareagował jako pierwszy. Nerwowo przejrzał swoje zaklęcia, zapytał resztę, co do cholery macie zrobić i powtórzył formułę, która pomogła im wcześniej poradzić sobie z potworem w trakcie porodu. Myśl o wrzaskach tamtej kobiety przebiegła mu przez myśl, jednak zagłuszyło ją stwierdzenie Justyniana, wypowiedziane jeszcze spokojnym tonem.
-Pytanie, czy chcemy, żeby to coś tu wparowało. Walka w takim miejscu nie będzie należeć do najwygodniejszych.
Jednocześnie z tym zdaniem z prędkością błyskawicy zareagowała Ester, porywając tarczę i dobiegając do drzwi. Nie chciała rozkazów. Chciała, by ludzie się ruszyli. Chciała też Iona przy sobie. Ale go tu nie było. Uznała zatem, że najlepszym rozwiązaniem jest stać i starać się motywować tę bandę nieogarów. Lub wolno reagujących. Cokolwiek.
Podobną opinię o ludziach w halli miał najwyraźniej Eothir. Równocześnie z pytaniami rzucanymi w przestrzeń przez Justyniana wyrwał się z półsnu, który łapał go co jakiś czas w trakcie narady i tylko sekundy wcześniej wydarła się Ireth, sprawdzając swoje możliwości bojowe.
- KETHREN! ogarnij ludzi. - spojrzała na tylne drzwi. - Drugie drzwi. Możemy sprawdzić co to.
W tym momencie Eothir zaczął swoją długawą reprymendę.
-I co, zamierzacie tak siedzieć, jak kołki, kiedy jesteśmy atakowani? -warknął zirytowany, wstając i patrząc w kierunku drzwi. - Może ktoś by jej pomógł, bo raczej sama drzwi jedną tarczą nie utrzyma?
Sigurda oraz Narcyz chwycili, co mieli pod ręką, a następnie pobiegli z tarczami do drzwi wesprzeć Ester. Założyli tarczę na zakładki. Sigurda westchnęła, żałując, że to nie mur krasnoludów, ale jeden z nich ją opuścił. Narcyz wydawał się być zdeterminowany.
-Zdaję sobie sprawę z tego, że mieliśmy ciężkie chwile ostatnie dwa dni, ale warta to cholerna podstawa i powinniście o tym, kretyni, wiedzieć... Zwłaszcza, że ostatnie dni były intensywne pod względem napotykania różnego rodzaju istot.
Kiedy elf skończył, idąc do drzwi, Ester wykorzystała moment, by wyjaśnić magowi ognia, o co chodzi i jak sobie radzić z istotą, która zaszczyciła ich obecnością. Narcyz i Sigurda stali koło niej i słuchali, Narcyz potakiwał. Ester postawiła też tezę, która zaprzeczała planowi elfki z Concordii.
-To są obrońcy. Obrońcy Lirii. Musiała ich na nas nasłać. Nie są eteryczni, można je zabić. Z tym że jest to cholernie trudne. W sumie mają jeden słaby punkt. Uderzajcie ich w karki, jeśli któremuś przetniecie rdzeń kręgowy, padnie. Nie wychodźcie nigdzie; może ich być więcej.
Justynian wysłuchał z uwagą, po czym skontrował szybko:
- Ireth ma rację. Ktoś może wyjść tylnymi drzwiami. Albo możemy zrobić to wszyscy i liczyć na to, że będziemy mieć czas, by przenieść się na plac. Jak już mówiłem, walka tutaj będzie niekorzystna dla nas. Tym bardziej, jeśli będzie ich więcej. Co robimy?
Eothir zdążył dojść do drzwi i poinformować was, co przez nie widzi, gdy drewno potężnie zadrżało. Elf się cofnął. Usłyszeliście też ostre pazury skrobiące po słupie i ciężkie kroki na palach, ułożonych przed wejściem. Co spowodowało bardzo, bardzo szybką reakcję ludzi wewnątrz halli. Eilis zapiszczała ze strachu, wczepiając się w ramię Surfinii. Isaac zacisnął ręce na torbie, niepewny, co powinien zrobić. Tristan spokojnie wstał i podszedł do tylnych drzwi halli. Alfar-Ai wyciągnął z kieszeni kartkę z zaklęciami, a w drugą dłoń ujął miecz. Drwal, który podróżował z dzieciakami z Enarook, siedział póki co cicho, tak samo, jak Larix, patrzący uważnie na otoczenie.
Ester przewróciła oczami i wypowiedziała na głos przemyślenia Justyniana:
-Magia tutaj będzie niebezpieczna, chyba nie chcemy spalić halli. Osób walczących mamy mało, może więc powinniśmy wyjść, tak jak mówił Justynian. Jeśli chcemy tu zostać, nie czekajmy aż oni wejdą, możemy chociaż stoły do drzwi przystawić. Będziemy mieli więcej czasu.
Niemal równocześnie z nią odezwała się Timija, także siedząca cicho, do momentu ataku na drzwi. Część osób w halli popatrzyła na nią. Dziewczyna powtórzyła sugestię, która padła już wcześniej:
-Może, ktoś kto potrafi poruszać sie szybko i cicho, powinien zobaczyć co dzieje się na zewnątrz, chodzi mi o wyjście z drugiej strony. Nie wiem, czy ktoś chce mi pomóc, ale ja zamierzam iść i sprawdzić, jak wygląda sytuacja.
A następnie, jak na odważną Liryzyjkę przystało, w dodatku Liryzyjke z bandy Olgierda, ruszyła do tylnych drzwi, gdzie stał Tristan z rapierem w ręku. Po drodze minęła Isaaca, który chwilowo przysłuchiwał się propozycjom.
Jej słowa poparł Ofiryjczyk, rozkazujący ludziom przenieść stoły. Tylko że nadawały się na to tylko stoły stojące bliżej wyjścia, te głębiej albo były za lekkie do przebicia albo były zbyt masywne, żeby je przenieść. Drwal wstał i razem z Alfarem-Ai zaczęli taszczyć stoły.
Przy drzwiach wciąż trzymali tarcze na zakładkę, z krótkimi przerwami, gdy Eothir patrzył, co się dzieje na zewnątrz. Szykowali się na zamianę pozycji ze stołami.
Drzwi zadrżały. Kroki przesunęły się bardziej w lewo.
Surfinia, wciąż trzymająca dziecko na rękach, odsunęła się głębiej w tył halli, ciągnąc za sobą przestraszoną Eilis. Na szczęście hobbitka już nie piszczała tak donośnie, chociaż była blada. Druga, mniejsza hobbitka również poszła z nimi, na ławce został tylko Larix.
Właśnie w tym momencie Kethren stwierdził, że trzeba przejąć dowodzenie. Wstał lekko i odpiął płaszcz.
-Zostawcie te cholerne stoły, to nic nie pomoże! Eothir, zbierz zbrojnych, niech ustawią się przed głównym wejściem, ty Ester, ustawisz się przy bocznym, na wypadek gdyby próbowały wejść za nami, gdy wyjdziemy. Weź kolegę do pomocy.
Tu wskazał na drwala z Enarook, który do tej pory siedział cicho i obserwował w spokoju. Ester uniosła brwi i ruszyła w stronę bocznych drzwi halli. Drwal zostawił stoły, które przenosił z podziemnym z Cesarstwa i poszedł za nią. Jeden stół był już przy drzwiach, drugi został w połowie drogi, robiąc lekki bałagan.
-Niech ktoś masywny spróbuje przytrzymać główne drzwi zamknięte tak długo, jak będzie w stanie, a jak poczuje, że nie daje rady, odepchnie je z całej siły i wycofa się do reszty utrzymywać wejście. Najlepiej zrób to Ty, Eothir, wyglądasz na najsilniejszego z tej waszej zgrai. Trzymajcie je zawsze na odległość broni, nie pozwalajcie im oddalić się zbytno, bo mogą spróbować szarży. Najlepiej postarajcie się trzymać je w wejściu, tak, żeby nie mogły atakować w kilka naraz. A jak dostaną się do środka - okrążajcie je tak ciasno, jak się da.
Eothir w skupieniu słuchał Kethrena, zerkając jednocześnie przez szparę. Wiedział doskonale, że jest...masywny, a przynajmniej bardziej masywny od Narcyza czy tej dziewczyny, Ester.
Kethren kontynuował wypowiedź:
-Tristan, masz pozwolenie na użycie broni palnej. - gdy podkomendny skinął głową, tymczasowy dowódca obrony halli zwrócił sie do Timiji. - Ty nigdzie nie wychodzisz. Zostaniesz tutaj i pomożesz opatrywać rannych. Hobbici... gdy dostaną się do środka, róbcie wszystko, co w waszej mocy, żeby je unieruchomić. I chrońcie dziecko za wszelką cenę. Jeżeli to wam pomoże, to naskrobcie sobie jakiś triskel, czy coś, póki macie czas.
Psionik zaczerpnął oddechu i rozejrzał się po ludziach i nie-ludziach tu zebranych.
-Ireth, Justynian, Narcyz, wy idziecie ze mną, zobaczymy ile ich jest, i co można z nimi zrobić. - zadecydował. Spojrzał na Ester i na drwala. - Wy blokujecie drzwi za nami. Czy wszyscy wiedzą, co należy zrobić?
Miał szczerą nadzieję, że to zadziała. Eothir już przytrzymywał drzwi, rzucając potwierdzenie i rozkazując ludziom dookoła. Isaac przesunął się do reszty hobbitów i również potaknął. Trójka wybranych przez Kethrena wyglądała na gotową. Tristan przy wyjściu nie zmienił wyrazu twarzy. Słowem, w halli zapanowało jako takie ogarnięcie.
Gdy wszyscy potaknęli, Kethren wrzasnął:
-Dobra, do roboty, już!
Otworzył szybko drzwi i wypadł na zewnątrz, a za nim wyszli Ireth, Justynian oraz Narcyz, który, mimo bycia bardem przez większość czasu, znał się jakoś na walce.
Kethren, Ireth, Narcyz, Justynian
Wyszliście na zewnątrz, gdzie pierwszą rzeczą, która was dopadła, było zimno. Nie było nic na ścieżce przy halli, jak i za nią. Na placu również nie było żywego ducha. Słyszeliście tylko kroki stwora przed nią, a przez chwilę mignął wam zarys jego sylwetki, gdy krążył spokojnie przed drzwiami halli.
Kethren zszedł po białych stopniach pierwszy, bardzo ostrożnie. Potem szła Ireth, rozglądając się na boki. Następnie cicho posuwał się Justynian, a na końcu Narcyz.
Skręciliście w stronę placu, czując chłód. Wiatr akurat przegnał chmury, odsłaniając księżyc, który jasno oświetlił okolicę. Po chwili znowu srebrny blask zniknął.
Przed wami wciąż nie było nikogo. Gdy zbliżaliście się do poziomu wejścia do halli, Narcyz nagle wydał z siebie cichy jęk. Przestraszeni, czy coś zauważył, rozejrzeliście się, zatrzymując. Ale on tylko popatrzył z przerażeniem w oczach i wyszeptał:
-Estela została na kwaterach…
W tym samym momencie dobiegł was głuchy trzask pękającego drewna oraz coś, co brzmiało tak, jakby coś ciężkiego wpadło na płaską powierzchnię.
Isaac (Larix, reszta hobbitów)
Nie zachęcała Cię perspektywa ponownej walki z tym czymś. Jednakże coś trzeba było robić. Po wysłuchaniu propozycji, czy też raczej rozkazu Kethrena, zwróciłeś się do Larixa.
-Larix, weź z dwa krzesła i połóż je zaryglowując tylne drzwi, a potem pomożesz mi w najgorszym wypadku w leczeniu i waleniu w te monstra zaklęciami.
Wysoki hobbit uśmiechnął się i zabarykadował jakoś tylnie drzwi, po czym wrócił. Ty w tym czasie zwróciłeś się do reszty hobbitek.
-Surfinio, Eillis stańcie, gdzieś obok na wszelki wypadek.
Zastanowiłeś się nad tym, co robić. Triskel, dziecko, hobbit….Czaszkowy nie powinien tu sie dostać.
-Do wszystkich walczących! - prawie krzyknąłeś, by przebić się przez otoczenie. - Te potwory można pokonać, raniąc je w kręgi szyjne, które są idealnie pod ich hełmem, wystarczy rzucić się na nie, unieruchomić cokolwiek, wiem, głupio to brzmi, ale działa, bo sam jednego pokonałem. Jeśli się przedrą, po prostu spróbujcie to zrobić, ja na pewno będę je co jakiś, krótki czas, obalać, ale ktoś w tym czasie musi je zabijać.
Wydawało Ci się, że wszystko im wyjaśniłeś. Skupiłeś się zatem na dokładnym narysowaniu triskela, mając nadzieję, że wszystko się uda. Czego te cholery chciały od was?
Od swojej prawej strony usłyszałeś lekki, psychiczny chichot.
Po chwili usłyszałeś dźwięk pękającego drewna oraz inny odgłos, dobiegający z góry, brzmiący podobnie do dźwięku, jaki wydaje tarcza, gdy jakiś przeciwnik się w nią rzuci całym ciałem. Dziecko zaczęło ryczeć.
Timija
Kiedy Kethren zadecydował, że masz zostać w halli, skrzywiłaś się nieco, ale uznałaś, że nie będziesz się kłócić. No, przynajmniej nie teraz. Potem go objedziesz.
Poszłaś w kierunku drzwi, tak samo, jak Tristan, który dotychczasowo stał przy tylnych drzwiach. Eothir trzymał drzwi, za nim stała Sigurda z tarczą. Druga tarcza, którą wcześniej trzymał Narcyz, leżała opuszczona na podłodze, zatem postanowiłaś ją wziąć do ręki i ustawić się z krasnoludką.
-Dobra, nie mamy wiele. - sapnął Eothir, gdy drzwi kolejny raz zadrżały. - Mamy dwie tarcze, stół, mnie i was. Jeżeli drzwi nie wytrzymają lub ja nie wytrzymam, cofam się za was i pomagam wam trzymać, nazwijmy to, linię. Tristan, będziesz stał za nimi i strzelał. Jasne?
Skinęłaś głową, widząc, że agent SSW wyjmuje zza paska krzesiwo oraz nabój. I parę innych rzeczy, w tym samopał. Po wykonaniu paru czynności, które dla Ciebie nie miały żadnego znaczenia, skinął głową na znak, że jest gotowy.
Jedno trzeba przyznać, nie czekaliście długo.
Eothir trzymał drzwi, kiedy stwór zafurkał cicho, a po chwili druga część drzwi, ta przy bufecie, która do tej pory była zamknięta, trzasnęła pod naporem stwora, który wbił się w nią całym ciałem, ze szponami z przodu. To one właśnie wydały z siebie taki upiorny dźwięk. Były na tyle ostre, że przecięły drewno, a masa potwora wystarczyła, by połamać część osłabionych cięciem desek. Wcisnął się przez powstałą szparę, nie zwracając uwagi na ostre kawały drewna, wbijające się w jego ciało ani na to, że jego ręce są pocharatane na całej długości. Spływała z nich krew. Wyglądało na to, że przebicie się przez drzwi było dla niego dość trudne.
Rozrzucił rzeczy, które stały koło niego i wskoczył na blat bufetu.
Jednocześnie z pękającymi drzwiami usłyszałaś dźwięk nad sobą, jakby coś ciężkiego uderzyło w sufit.
Za Tobą, z tyłu, dziecko zaczęło płakać.
Ester
Kethren zmienił cały Twój plan i w dodatku uznał, że wyjście na zewnątrz jest dobrym pomysłem. Nie wydawało Ci się, żeby to był dobry pomysł, ale trudno. W końcu nie miałaś doświadczenia…
Poprawiłaś tarczę. Niewygodnie się ją trzymało, cała broń w Twoich rękach była ciężka. Poniekąd było też bez sensu stanie tutaj, skoro Larix zabarykadował drzwi.
Nasłuchiwałaś kolejnych potworów i wrzasków. Zamiast tego słyszałaś, co powiedział Isaac, który potwórzył Twoje wcześniejsze słowa. No, przynajmniej tu miałaś rację.
Po chwili okropny dźwięk pękającego drewna przykuł Twoją uwagę, gwałtownie odwróciłaś wzrok, by zobaczyć, że drugie skrzydło drzwi do halli pęka, a przez powstały ciasny wyłom wchodzi do środka stwór. Był masywniejszy od tych, które wcześniej spotkaliście. Jego czaszka wywołała w Tobie tylko złe wspomnienia.
Naprawdę chciałaś mieć Iona przy sobie.
W tym samym momencie usłyszałaś dźwięk brzmiący tak, jakby coś ciężkiego uderzyło w płaską powierzchnię. Jednocześnie dziecko za Tobą zaczęło ryczeć, a zza drzwi dobiegł Cię cichy, upiorny chichot Lirii.
Łeło, jak kogoś pominęłam, to mówcie. Przepraszam, że tak późno i przepraszam za ewentualne pomyłki. Dzięki za info, Kethren. Wit, spoko, prowadź go, czy on chce dołączyć i sam pisać?
Szamalchemik - 10-11-2017, 09:41
Leite napisał/a: | członek Tercji |
Nope, znów SSW
Bert - 10-11-2017, 17:13
Trzask! Larix usłyszał dźwięk wyłamywanych drzwi od halli. Po tak długim czasie bez wzroku, wyczuliły mu się inne zmysły. Odwrócił się w tamą stronę i ujrzał stworzenie z czaszką zamiast głowy. Choć już wcześniej słyszał ich odgłosy i liczne opisy ich wyglądu, nie wyobrażał sobie takie obrzydlistwa. Wtedy się coś w nim obudziło-Trzeba działać!-pomyślał. Od kiedy odzyskał wzrok dopiero teraz zaczął sobie zdawać prawdziwe niebezpieczeństwo związane z tym co się dzieję, dopiero teraz dotarło do niego co sie stało tak naprawdę kilka godzin temu na placu przed hallą. To było naprawdę, odzyskał wzrok i widział to na własne oczy. Po lekcji Sola wiedział że w takiej chwili już na pewno nie ma czasu na przemyślenia. Trzeba działać! Skutecznie!
Co to za gówno!-krzyknął do Isaaca-Jeśli mam mu przeciąć krąg szyjny moją pałą to lepiej ty działaj, ja biorę się za rytuał, trzeba chronić to cholerne dziecko!-w chwili pomiędzy kolejnym zdaniem przypomniał sobie najważniejsze druidzkie zaklęcie "daer simude"(obalenie).
Czy na tą kupę futra działają bariery magiczne?!-krzyknął na całą hallę z nadzieją na pozytywną odpowiedź.
(Przepraszam, że wcześniej nie pisałem. Dużo rzeczy na głowie ale postaram się to teraz jakoś ogarnąć i być w miarę na bieżąco.)
Inwentaryzacja:
druidzka powyginana pała
Gustowny kaszkiet
amulet druidzki
4 kamyczki od Sola(tylko ja je widzę)
torba:
Notatnik i coś do pisania
Wszelakie zioła(mogę wypisać jakie)
Prawie wszystkie druidzke kamyczki(mogę wypisać jakie)
świece
krzesiwo
mała butelka wody(bardzo mała tylko do rytuałów)
3 pióra
5 bandaży
Szamalchemik - 10-11-2017, 22:38
...trzask?
Były dwie opcje. Albo jeden z tych stworów właśnie rozbił się o drzwi...
...albo się mylił, i dostały się do środka łatwiej, niż przewidywał.
No właśnie - dostały? Ile ich było? Ile w ogóle dostało się do placówki...
Ich pierwszym priorytetem powinno być określenie liczebności przeciwnika i stwierdzenie, w jaki w ogóle sposób dostały się do środka. Spojrzał w kierunku bramy. Jeżeli faktycznie pozostała niezamknięta - dobrze będzie zabarykadować się w środku. Jeżeli wspięły się po palisadzie, cóż, najlepsze co mogą zrobić w tym momencie to wystawić warty.
Uciszył syknięciem barda. Tak, zdawał sobie z tego sprawę... Ale ani Liria, ani te stwory nie musiały o niej wiedzieć. A nawet jeśli, to dziewczyna była dzielna - już w przeszłości sama dawała sobie z tymi stworzeniami radę, co tylko podkreślały szramy na jej twarzy. W każdym razie, nie była priorytetem taktycznym - tym było kolejno określenie liczebności wroga, uniemożliwienie następnym stworom dostanie się do placówki, i zneutralizowanie tych, które już się dostały do środka.
- Pójdziemy do niej jak tylko zorientujemy się w sytuacji - wyszeptał do towarzysza, po czym machnął ręką na grupę, pokazując im, że mają iść za nim, i pochylony, uważając, aby być jak najciszej mógł, podbiegł ostrożnie w kierunku głównego placu, trzymając się jak najbliżej skarpy przy ścianie bocznej halli tak, aby stworzenia nad nim nie mogły go zauważyć, oraz obserwując uważnie dolne półki pomiędzy domkami, czy stworzenia tam nie krążą, i patrząc w kierunku placu, czy żadne stworzenie na niego nie wchodzi.
Ven - 11-11-2017, 00:55
Wszystkiego było za dużo. Trzaski, istoty, dziecko, Liria, Estella- Do tego nie było przy Ester Iona. Patrzyła naokoło, była strasznie zdezorientowana. Co teraz ma robić? Gdzie iść? od czego zacząć? Zawsze kiedy nie radziła sobie z sytuacją, emocjami, uciekała gdzieś, i wracała pół godziny później, po spojrzeniu na sytuację ze wszystkich stron, po dokładnej analizie. Lecz teraz nie było czasu na jej pół godziny.
Najpierw spojrzała na dziecko. Najchętniej by gdzieś je ukryła, i dopiero później stanęła do walki. Ale na to czasu nie było. Do halli wszedł jeden z Nich- obrońców. Był jakiś większy, masywniejszy niż te, które do tej pory widziała. Przed oczami ukazało jej się pewne wspomnienie- siedziała sobie na Enarookowym drzewie, całkiem niedaleko od osady, jak to miała zwyczaj spędzać czas, kiedy zauważyła że pod drzewem stoi jeden z Nich. Patrzył na nią. Ale patrzył jakoś inaczej, jakoś bardziej swojo. Ten jednak był wrogi, Ester czuła strach, już chciała uciec. Lecz wtedy przypomniało jej się, ile krzywdy wyrządziły jej te istoty. Jak bardzo zmieniły jej życie. Kiedy prześladowały Estellę, albo jeszcze w Enarook, kiedy zwróciły się przeciwko mieszkańcom. Wtedy zapaliły jej się oczy. Czuła nienawiść, chciała wtopić swoją broń w ciało tego stwora. Poprawiła tarczę, topór, i przystąpiła do walki. Podświadomie wyrwała się z zakładki- zawsze to robiła. Działała na własną rękę, nie umiała wykonywać rozkazów. Po prostu nigdy nie umiała się trzymać czyiś zasad. Wysunęła się, zrobiła gwałtowny skok wprzód, udało jej się uderzyć obrońcę- lecz tylko w pancerz. Usłyszała świst pazurów nad swoją głową- mało brakowało. Wyprowadziła jeszcze kilka ciosów- lecz raczej nieudanych, a stwór dawał jej coraz mniej miejsca, zmuszając do cofania się. Szybko więc wróciła do szyku.
Poczuła, że gdyby był przy niej Ion, już by zdążył nafaszerować obrońcę trzema strzałami. Dlaczego nie było go przy niej? Dlaczego w tym momencie? Dlaczego akurat wtedy, kiedy go bardzo potrzebowała?
Leo - 11-11-2017, 19:54
Trzymał się jak najbliżej Ireth, uważając, by przypadkiem nie stanąć na jej bucie. Cała czwórka szła jeden za drugim, a gdy Kethren przyspieszył, pozostali zrobili to samo.
Usłycszeli trzask. Jeśli to coś dostało się do halli, będą musieli się pospieszyć. Gdyby udało im się wziąć tę kreaturę z zaskoczenia, mogliby szybko się z nią rozprawić. Pytanie, czy była sama, czy przyprowadziła ze sobą towarzystwo. Istotne było też zamknięcie bramy. Justynian nie wiedział, do czego Obrońcy są zdolni, jednak jeśli miało to choć trochę zmniejszyć szansę ataku ewentualnych posiłków, należało zrobić to jak najszybciej.
Zacisnął palce rękojeści i skupił się na równym oddechu. Ledwo co widział, ale z drugiej strony pocieszał się myślą, że w takiej ciemnicy te potwory również będą miały problem z dostrzeżeniem ich. Chyba że były w stanie widzieć w ciemności bez problemu. Wtedy mieli problem.
Myszołowianka - 11-11-2017, 19:59
Zimno. Prawie drżała. Zwalczyła odruch by rozetrzeć ramiona.
TRZASK
Co to do cholery było?
Czemu nie siedziała teraz za biurkiem i nie przeglądała raportów? Doskonale wiedziała czemu. Z tego samego powodu nie miała zamiaru dziś umierać. Narcyz martwił się o córkę. Współczuła mu, ale milczeniem poparła Kethrena. Nie mieli szans się do niej przekraść i niestety jedna osoba nie może być priorytetem gdy reszta utknęła w hali. A oni wciąż nie wiedzieli ile mają tu tych stworów.
Lustrowała wzrokiem przestrzeń miedzy kwaterami. Była elfem widziała nieco lepiej niż ludzie ale nie oznacza to, że widziała dużo. Nie szukała postaci, ale ruchu. Tak łatwiej zauważyć coś nocą. Co jakiś czas jej wzrok błądził jednak w stronę placu skąd nadszedł hałas.
Szła dalej za Kethrenem, starając się iść jak najciszej i być najmniej widoczna jednocześnie starając się wypatrzeć i ocenić zagrożenie.
Leite - 13-11-2017, 21:37
Grupa na zewnątrz
Kethren
Brama była zamknięta, lecz skobel leżał na ziemi wewnątrz, grupa pościgu najwyraźniej zapomniała poinformować kogokolwiek, żeby użył belki, a od zewnątrz trudno to zrobić. Widać potwory dostały się do środka w inny sposób, skoro ich nie słyszeliście. Pewnie wlazły od góry.
Twój mózg przeszedł w tryb działania - brama, liczba stworów, uniemożliwienie kolejnych ataków, neutralizacja tych w środku.
Rozglądałeś się uważnie, ale otoczenie wyglądało tak, jak zwykle. Jedyne dźwięki dobiegały z halli, między domkami było ciemno i pusto. Na placu również nikogo.
Doszliście do placu, ostrożnie wyjrzałeś w kierunku halli i zauważyłeś tylko rozwalone lewe skrzydło drzwi. Jakby coś przez nie się przebiło.
Od pewnej chwili słyszałeś za sobą cztery osoby, nie trzy i nie musiałeś nawet sprawdzać, doskonale wiedziałeś, kto "dołączył" do waszej małej grupki.
Ireth
Między kwaterami panował mrok, przerywany jasnymi plamami srebrzystego światła, co sprawiało, że ciemność wydawała się jeszcze czarniejsza. Według Twoich oczu nic tam nie było, a uszy potwierdzały tę teorię, chociaż wiedziałaś, że i tak będziesz tam zerkać co chwilę. Ruch...biała czaszka w świetle...niczego takiego tam nie było.
Ocenić zagrożenie...Co ty do cholery wiedziałaś o potworach, poza tym, co Ci naopowiadał pewien łowca i co widziałaś na stole? Gdy usłyszałaś krzyki, skrzywiłaś się. Raban w halli był dość wyraźny. Gdy podeszliście bliżej schodów, tak jak Kethren, delikatnie wyjrzałaś. Fachowym okiem byłaś w stanie ocenić, że coś, co rozwaliło lewe skrzydło drzwi, z pewnością zrobiło sobie krzywdę. Nie takie przypadki się widywało. Na przykład ten berserker, co się wściekł na żonę, która go...
Aaah, nieważne. Skup się na celu, kobieto.
Niemal słyszałaś głos Olega. Bardzo byś chciała, żeby tu był i zabrał od Ciebie misję zabicia potworów. W sumie jest niedaleko, może wpadnie?
Justynian
Twoje oczy nie były jeszcze przyzwyczajone do ciemności, ale księżyc świecił jasno, chociaż często zasłaniały go chmury. Nikt nie porozpalał świateł na terenie osady, więc spomiędzy domków wydzierała ciemność, przerywana przez jasne plamy srebrnego światła. Zadrżałeś. Mimo, ze było chłodno, nie spodziewałeś się, że aż tak. Czułeś się, jakby odczuwalna temperatura była w okolicach 5 stopni i niżej. Przez chwilę miałeś wrażenie, że nawet Twój ulubiony żywioł - ogień - nie przyjdzie na zawołanie.
Plac był pusty, brama przymknięta bez belki. Stwór w halli robił raban, innych nie było widać, ale skoro nie usłyszeliście pierwszego, to reszta może być równie cicho.
wszyscy
Narcyz się uspokoił, ale widać było (gdyby ktokolwiek na niego spojrzał), że jest spięty. Nasłuchiwał wyraźnie, czy jakieś dźwięki nie dobiegają ze strony kwater. Wy zaś przemieściliście się niemalże do schodów, nie zauważając żadnego innego zagrożenia poza tym, co działo się w halli. Czyżby był jeden...?
Po chwili dotarło do was kolejne, niespodziewane wycie, dobiegające gdzieś z połowy halli na zewnątrz. Nie było to wycie ze środka...ono brzmiało....jakby coś było na dachu...?
Wnętrze halli
Larix
Widok stwora wdrapującego się na stół trochę Cię przestraszył. To coś miało białą czaszkę, zdecydowanie nie należącą do człowieka, aczkolwiek gdy się poruszył, zobaczyłeś, że to tylko hełm. Nie zmienia to faktu, że stwór był bardzo duży, mógł mieć jakieś dwa metry. Spływała z niego krew, gęsta, płynąca z trudem, ale łeb został nietknięty. Spojrzałeś za siebie na resztę hobbitów i uznałeś, że różnica wzrostu jest bardzo duża. Oby stwór nie chciał się do was dostać.
W tym samym momencie wykrakałeś. Istota zamachnęła się na wszystkich znajdujących się w pobliżu i rzuciła się w waszym kierunku, napotykając po drodze Ester z tarczą. Dziewczę zasłoniło się, a stwór wpadł na nią, przewracając ją.
Isaac
Rysowałeś triskel, gdy usłyszałeś trzask. Podniosłeś wzrok, by zobaczyć, że zwierzaczek Lirii wpada do halli. Uznałeś, że musisz najpierw dokończyć triskel, a potem się zajmiesz ewentualną szarżą. W trakcie rysowania poczułeś, że ktoś padł na podłogę - to Ester, próbująca zatrzymać stwora w połowie halli, została przewrócona.
Reszta hobbitów schowała się za drabiną prowadzącą na antresolę. Surfinia trzymała dziecko, koło niej Eilis przytulała mocno Lailę, siostrę Helianthusa. Patrzyły przerażonym wzrokiem na to, co się dzieje, jedynie Surfinia nie wydawała się aż tak zastraszona. Minę miała bojową. Dziecko wciąż się darło, co najwyraźniej zwracało uwagę stwora.
Ester wybacz, Ven, napisałam, że stoisz pod tylnymi drzwiami, więc biegłaś do stwora, a on Cię spotkał w połowie drogi
Działanie na własną rękę ewidentnie nie było Twoim najlepszym pomysłem w tym przypadku. Tarcza i topór w rękach młodej dziewczyny przeciwko dużemu, nienaturalnemu stworowi, jaki pojawił się w halli - to zły pomysł.
Ruszyłaś ku niemu od tylnych drzwi, Dalimir za Tobą nie zdążył Cię złapać. Nie wiedziałaś, co dalej zrobił, skupiłaś się całkowicie na tym czerwonomordym czymś. Zignorowałaś też chichot Lirii.
W efekcie to coś, co postanowiłaś zaatakować, zamiast zareagować jakoś na twój cios - całkiem dobry z resztą, rozwalił trochę czaszkę na łbie - zamachnął się pazurami od prawej, co zasłoniłaś tarczą, a w efekcie - wylądowałaś na ziemi. Na szczęście nie pokaleczyłaś się od topora. Stwór zatrzymał się nad Tobą, a ty dostrzegłaś jego twarz. Przebiegło Ci przez myśl, że te istoty są stworzone z ciał zmarłych w Enarook. Spod czaszki patrzyła na Ciebie pusto twarz Raquel , matki Iona.
Timija i drzwi
Natychmiast zareagowaliście na wpadnięcie potwora, ale ten nie wydawał się być wami jakoś bardzo zainteresowany. Przebiegliście, by zasłonić mu drogę tarczami, a Tristan odpalił swój samopał i wycelował. W chwili, w której Eothir ryknął na całą hallę:
-UWAGA!
Samopał wystrzelił. Tristan trafił go ładnie - w tors - ale istocie nie zrobiło to nic wielkiego, cofnęła się tylko na chwilę, warcząc. Następnie zamachnęła się pazurami, o włos nie trafiając krasnoludki i skoczyła na podłogę halli, bliżej bufetu. Tam dosięgnął ją miecz Eothira, rozchlastując szatę na plecach i trochę czerwonej, pozszywanej skóry. Ty spróbowałaś go trafić, ale niewiele Ci to dało, istota już była kawałek dalej.
Zostaliście niemal zignorowani. Stwór ruszył dalej, w połowie drogi trafiając na Ester. Dalimir, biegnący tuż za nią, zaatakował go po chwili swoim toporem.
reszta rzeczy, które dzieją się w halli
Mężczyzna zerwał się na równe nogi, kiedy stwór wpadł do halli. Przesunął się bliżej słupa i krzesła pod nim, chwycił je i stanął koło drabiny bliższej bufetu, gotowy się zamachnąć. Baldwin wyjął zza pasa miecz i skierował się ku grupie hobbitów i hobbitek, by je bronić. Stanął między drabiną a stołem, z zaciętą miną. Talsoiski mag stanął koło hobbitów, rysujących triskel, w rękach ściskając kartki z zaklęciami. Alfar-Ai zdecydował, że woli walczyć, wyjął miecz i zbliżył się do potwora tak samo, jak Dalimir.
Wszyscy usłyszeliście drugie wycie, które zabrzmiało tak, jakby drugi stwór był na zewnątrz...nad wami.
Leite mistrz painta:
Szare są postaci grane przeze mnie.
Kethren Ireth Justynian Timija <fiolet> Ven Isaac Larix
Czerwony spray - stwór w halli.
Pomarańczowy spray - miejsce, skąd pi razy oko dobiega dźwięk.
Brązowe są rzeczy w stylu bufet, słupy, leżące stoły/krzesła.
Jak nieczytelne, to wołać
Ven - 13-11-2017, 23:00
Stwór zamachnął się pazurami od prawej, Ester usiłowała zatrzymać cios na tarczy, jednak był tak silny, że upadła na ziemię z hukiem. Leżała na podłodze zasłaniając się tarczą, zaciskając z bólu zęby i mrużąc oczy. Po chwili jednak otworzyła je, i obniżyła lekko tarczę, aby upewnić się, że stwór zawrócił. I wtedy zauważyła jego twarz- stał nad nią, pochylony w jej stronę. W jego twarzy ujrzała Raquel- matkę Iona. Jej myśli odpłynęły gdzieś daleko, na drugi koniec świata. Może Enarook?
Raquel. Ciepła, dobra Raquel, która zawsze służyła pomocą. Była twarzą Enarook. Ester zawsze się jej bała. Ta Raquel! Wszystko widziała i wszystko wiedziała! Kiedy tylko Ester chciała podsłuchać Radę Starszyzny, ona akurat wychodziła z halli, i nie obywało się bez krzyków. Ale tak naprawdę to Ester ją lubiła, a wręcz podziwiała. Taka pewna siebie, silna kobieta. Nie zostawiała problemów, potrafiła skopać im tyłek i zatrzasnąć drzwi, żeby nie wróciły. Raquel to dopiero była wojownikiem! Może bez miecza i tarczy, chociaż z pewnością ich nie potrzebowała. Poza tym była po prostu dobrym człowiekiem, który zawsze wszystkim pomagał.
Jednak twarz tego stwora, przypominająca twarz Raquel, była zimna. Pozbawiona uczuć. Patrzyła na Ester pusto, jakby chciała ukazać straszliwy ból, niemożliwy do wytłumienia. Jakby jej dusza zrozumiała, że już nigdy nie zazna spokoju.
Ale czy to była Raquel? Czy to była ta sama Raquel, która zajmowała się Enarook za dobrych i złych czasów? Jeśli tak, to by znaczyło że musiała umrzeć. Ale ona nie mogła umrzeć. Przecież Raquel nie mogła umrzeć! Ona jest taka silna. Jeśli to prawda, to wraz z Raquel całe Enarook poległo. Ester nie mogła tego znieść. Nie mogła już wracać myślami do Enarook. Wszystkie te wspomnienia... Ten dobry czas.
Patrzyła głęboko w twarz matki Iona. Zupełnie zapomniała, że walczy ze 'stworem'. Dla Ester to już nie był stwór. Puściła topór, już nie chciała walczyć. Odsunęła tarczę od swojego ciała. I nagle, za plecami 'Raquel' zauważyła Dalimira- biegł prosto na nią, unosząc topór nad głowę. Nie mogła pozwolić, by ją zabił. Wtedy na całe gardło, tak jak tylko mogła, krzyknęła –NIEEE! ZOSTAW JĄ!– (___)
Ven - 15-11-2017, 18:50
(ludzieee, gdzie jesteście? Piszcie coś )
Leite - 15-11-2017, 19:33
/jak tak mało osób pisze, to nie będę pisać dalszych postów, mimo narzuconych tur, nie ma sensu sterować wszystkimi, zostanę zmuszona do czekania, to poczekam/
Mia - 15-11-2017, 22:47
Nie udało jej się trafić, za pierwszym razem, a ten chilerny stwór dostał się do środka. Frustrowało ja, że nie jest dość silna by wystarczająco pomóc reszcie. Timija nie poddawała się jednak i zmieniając pozycje ponownie stanęła naprzeciw potwora.
Potwornie się bała, dlaczego nie przyjęła oferty od Skadi, męczyło ją to, dlaczego postanowiła wciągnąć się w to wszystko. Teraz nie ma już odwrotu. Natarła na potwora tarczą, starając się aby chodź trochę stracił równowagę. Następnie wyprowadziła cios, bardzo staranny, ale wiedziała, że nie wystarczająco silny
Myszołowianka - 16-11-2017, 00:18
Elfce poważnie zaczynało brakować kreatywności by przeklinać dzisiejszą noc, a może już ranek. Kto wie? Słońce mogło być tuż za horyzontem lub zniknąć z nieba zaledwie dwie godziny temu. Wszystko jedno i tak było źle.
Skup się na celu.
Jakim do Siódemiu?
Przeżyj.
Głęboki wdech i wolny wydech. Tak to był dobry cel. Ryk... dochodził z dachu? To coś umie się wspinać? Na to by wyglądało... Cholera ci w środku niczego się nie spodziewają.
- Kethren - wyszeptała chwytając go za ramię - Jeśli to dziadostwo chce wleść przez dach, ci w środku będą zdezorientowani. Wątpię, żebyśmy dali radę to stamtąd zrzucić. - Odwróciła się do pozostałych szukając w ich oczach pomysłu. (Pewnie, jak zwykle go nie znalazła :') ). - Muszę wrócić do kwatery, po łuk, nie wiem, może chociaż je to rozproszy. - Odwróciła się z zamiarem cofnięcia się do kwatery nr 2 gdzie oparty o ścianę stał jej łuk i kołczan. Cholera gdyby Oleg tu był czuła by się pewniej. Ale go tu nie ma. Musisz sama dać sb radę.
Jeżeli nikt nie zaprotestuje i jej nie zatrzyma. Schylona chce przekraść się do pobliskich schodów, a później wzdłuż domku 1 do kwatery nr 2. Stamtąd zabrać łuk i strzały. Nie inicjować walki, W razie niebezpieczeństwa wycofać się (lub wiać) do chłopaków.
Leo - 16-11-2017, 00:59
Ledwo powstrzymał się od gwałtownego ruchu, mającego na celu okrycie się szczelniej grubym płaszczem. Nie spodziewał się, że będzie aż tak zimno. Ręce zaczęły mu drżeć. Zaskoczył go fakt, iż dwójka przed nim nawet nie drgnęła, pomimo tego, że zostawili swoje okrycia w halli. Przez krótką chwilę zdawało mu się, jakby tlący się w nim ogień, który tylko czeka na uwolnienie w formie zaklęcia, zniknął bez śladu. Był to tylko moment, jednak zdążył zmrozić krew w żyłach Justyniana. Dziwne. Zmarszczył brwi. Reszta tego nie czuje?
Myśli te szybko wybiły mu z głowy hałasy z góry - najpierw raban w halli, a potem to coś... na niej?
Poszukał wzrokiem jakiegokolwiek ruchu w okolicach dachu. Jeśli ten stwór dołączyłby do bijatyki w środku, tamci mieliby ogromny problem. Chociaż oni też wpakują się w tarapaty przy bezpośrednim starciu z Obrońcą. Nie byli na to w żaden sposób przygotowani.
Wtedy odezwała się Ireth. Tak, łuk mógł się im teraz jak najbardziej przydać.
- A gdyby pohałasować tutaj trochę? - zaproponował, zastanawiając się nad jakimkolwiek sposobem ściągnięcia tamtego na dół. Zawsze mógł narobić trochę płomieni na placu, to by pewnie zwróciło uwagę potwora. Tak czy inaczej, najpierw musiał zaczekać, aż elfka wróci.
Szamalchemik - 16-11-2017, 23:04
Cholera, czy któryś z nich dostał się na dach? - pomyślał.
Wydawało mu się to dziwne. Ani z raportów, ani z doświadczenia ostatnich dwóch dób nie wynikało, że byłyby do czegoś takiego zdolne - tak długie szpony skutencznie utrudniałyby im jakąkolwiek wspinaczkę, ich ruchy nigdy nie były szczególnie zwinne, nie wykazywały oznak zdolności do skakania na takie wysokości...
No cóż, najwyraźniej się mylił. Nie pierwszy i nie ostatni raz.
Co więcej, to tłumaczyłoby, jak dostały się przez palisadę.
Ireth zaproponowała pójście po łuk, i odwróciła się by po niego ruszyć, kiedy Kethren położył jej rękę na ramieniu i zatrzymał w miejscu.
- Nie mamy czasu na spacery. Jeżeli faktycznie próbuje się przebić przez dach, może to się stać w każdej chwili - a gdy już będzie w halli, ten łuk i tak będziemy mogli sobie równie dobrze wsadzić... - przerwał tę myśl. - Powinniśmy spojrzeć, co on w ogóle na tym dachu robi,
i jeżeli faktycznie próbuje przebić się przez dach, to zatrzymać go w tym momencie. - spojrzał jeszcze raz na Ireth, i przeniósł wzrok na Justyniana.
W czwórkę... nie byli bez szans, żeby sobie z nimi poradzić. Tym bardziej, że mieli dwa samopały, i magię, którymi mogliby spróbować je zatrzymać. Zwykły strzał w głowę z odległości metra powinien, jeżeli nie uszkodzić układ nerwowy na tyle, aby zneutralizować stworzenie, oszołomić je na wystarczająco długo, aby dało się je dobić - widział to już w akcji, za każdym razem, gdy podbiegły za blisko przed wystrzałem.
Wciąż, gdy z nimi walczyli wcześniej, miał ze sobą Tercję... i więcej ludzi. Którzy potrafili walczyć, a nie tylko trząść się z zimna po dwóch minutach na zewnątrz.
Jakby nie patrzeć, na te stwory istniał jeszcze jeden, prostszy sposób.
- Narcyz, Justynian, wygląda na to, że do osady weszły tylko te dwa stwory. Pójdźcie do górnych kwater, upewnijcie się, że nie ma ich tam więcej, i przyprowadźcie tu Estelę. Bezpieczniej będzie mieć ją pod ręką, skoro placówka okazała się nie być tak bezpieczna, jak sądziliśmy. Ty Ireth - zwrócił się do elfki. - Zostaniesz tu ze mną. Spróbujemy ściągnąć to paskudztwo z dachu, żeby na pewno nie spadło naszym na głowy. Choć najpierw dobrze by było spojrzeć, co właściwie tam robi... Podsadzę Cię, spróbujesz zobaczyć, co tam na górze się wyprawia. - przystanął przy rogu halli, gotów do podsadzenia elfki tak, aby widziała dobrze, co dzieje się na dachu.
Leo - 17-11-2017, 11:46
Skinął ze zrozumieniem głową i ruszył szybko, acz nadal ostrożnie w kierunku kwater. Choć rozglądał się, dokładnie nasłuchując, nie spodziewał się spotkania następnego Obrońcy - gdyby potworów było więcej, najpewniej już by się dowiedzieli o ich obecności, czy to przez wycie, czy przez kolejnych atakujących hallę. Poszedł pośpiesznie ścieżką w górę. Po drodze spojrzał na Narcyza, który, jak mag miał nadzieję, wiedział, dokąd dokładnie mają zmierzać.
- Wiesz, gdzie ona jest, czy mamy sprawdzać każdy dom po kolei?
Jeśli nie wie, Justynian zaczyna wszędzie zaglądać do czasu znalezienia Estelli, a jeśli wie, biegiem rusza w odpowiednim kierunku
Bert - 17-11-2017, 17:02
Stwór zaszarżował na Ester, w halli stworzyło się zamieszanie. Larix przez chwilę stał sparaliżowany po czym huk obalonej Ester wybudził go jakby z transu. Nie ma czasu!-pomyślał. Zaczął sięgać po notatnik żeby sprawdzić jak poprawnie narysować runy. Do głowy od razu przyszły mu dwie, ochrona i ochrona przed czyimś wpływem. Wziął od Isaaca trochę mąki, mówiąc że on to dokończy. Starannie narysował obydwie runy próbując na szybko dobrać jeszcze jedną żeby każda z nich przypadała na jedno ramię triskelu. Cholera, równowaga musi być wystarczająca. Mam nadzieję że zadziała-myślał rysując już ostatnią runę(Triskel: ochrona, ochrona przed czyimś wpływem,równowaga). Teraz mantra, może mam już coś co mógłbym użyć... Oho, powinno się nadać-pomyślał patrząc na stronę z zaklęciem na ścianę żelaza(zatwierdzone zaklęcie-ziemia formuj ściana scal zagęszczaj uszlachetnij-tworzy ścianę żelaza na 30s). Surfinio, hobbity, podejdźcie tutaj. Jeżeli ten stwór zaszarżuję, wskakujcie do triskela. Stworzę barierę z żelaza która powinna nas ochronić przez jakiś czas.-powiedział do grupki hobbitów stojących z tyłu halli po czym stanął przed triskelem z notanikiem z zaklęciami, gotowy by jakieś rzucić lub wejść do triskelu. Spojrzał na Isaaca, to on go wspierał kiedy był ślepy i miał nadzieję, że teraz kiedy już odzyskał wzrok, potrafi słusznie działać-Trzeba chronić to dziecko.-powiedział i przyjął najbardziej bojową pozycję jaką potrafił.
Myszołowianka - 17-11-2017, 22:14
No to nie idzie po łuk... Niemal fizycznie czuła jego brak, a może to dłoni nie czuła z powodu kąsającego chłodu. Cholera ta liryjska jesień. Propozycja Kethrena naprawdę nie przypadła jej do gustu. Nawet bez ochydnego stwora, robiącego siódemka wie co, na dachu, nie miała by ochoty z niej skorzystać.
Pech chciał, że to właśnie to monstrum było powodem dla którego powinna to zrobić. Przygryzła wargę i spojrzała niepewnie w kierunku hali. To spojrzenie dało jej inny pomysł. Zaczęła szeptać.
- Z podestu przy łaźniach też widać dach, nie wspomnę już ze dzięki skarpie od tamtej strony można na dach wskoczyć - To jej coś uświadomiło -pewnie tak dostał się na dach.
Czeka na decyzję Kethrena czy iść na skarpe czy się wspiąć.
BialeZloto - 17-11-2017, 23:12
Krasnoludzica ledwo co uniknęła ciosu od potężnych pazurów. Stwór przedarł się koło Sigi,została wręcz odrzucona. Ledwo co ustała na nogach. Jenak po chwili powróciła do byłego stanu bojowego, lekko pochylona do przodu zastawiała się tarczą, nad głową trzymała swoje ostrze. Rozwścieczona i śpiąca mamrotała sobie pod nosem krasnoludzkie wulgaryzmy. Jej myśli w tych godzinach nigdy nie były jasne i klarowane, tak było i teraz. Chciała tylko iść spać, umyć się z tego całego błota, po którym została przecierana, przez Thorgrima i przestać odczuwać żarzący się ból, na świeżo pociętych dłoniach. Istota stała przed nią, nie zwracała całkowicie na nią uwagi, nawet jej nie widziała. Dziewczyna uniosła wyżej tarcze.Nawet przez chwile nie zastanawiała się co dalej zrobić. Wzięła rozpęd i rzuciła się na monstrum z krzykiem bojowym. Próbując skorzystać z rady przerwania rdzenia kręgowego.
Szamalchemik - 18-11-2017, 00:15
^ To jest poziom mojego ogarnięcia w ostatnich dniach - zapomnieć o tym, że w Srebrnej potrafią być skarpy...
... Boginii, jak on wolno dzisiaj myślał.
Naprawdę, nie zauważyć skarpy, przy której się stoi? No to już wymaga talentu.
-... Tak, masz rację. Poczekaj tu chwilę, spróbuję wejść kawałek po schodach na tyle, żeby go zobaczyć, ale nie rzucać się w oczy. - szepnął do elfki, i licząc na to, że nie widziały w ciemności dużo lepiej, niż ludzie, wchodził powoli schylony po schodach, patrząc na dach halli w kierunku, z którego dobiegał dźwięk, mając na dzieję, że potwór albo był zbyt zajęty swoim zajęciem, żeby go zauważyć, albo stał do nich po prostu tyłem, gotów w każdej chwili do zareagowania na wypadek, gdyby go jednak zauważył. Wciąż, liczył na to, że Justynian i Narcyz wkrótce wrócą z Estelą, i jej obsydianowym nożem.
Wchodząc, wyciągnął z kabury samopał, z pasa jeden nabój, i przytrzymał go kciukiem na końcu lufy, resztą dłoni trzymając pewnie lufę i krzesiwo tak, aby być w stanie jak najszybciej odpalić pocisk w razie potrzeby.
Leite - 19-11-2017, 01:06
Justynian
Z placu przed hallą pobiegłeś cicho razem z Narcyzem ścieżką, znajdującą się najdalej od halli. Nigdy w sumie tu nie byłeś. Po krótkim odcinku między drzewami oraz paroma stopniami znaleźliście się na polance, na której stały łącznie cztery domki, dwa po prawej, dwa po lewej stronie. Na wprost Ciebie, na drugim końcu polany, stała szopa, a obok niej ścieżynka wiodła dalej.
Pomijając wciąż słyszalny hałas z halli, który był mocno przytłumiony, tu wiał tylko wiatr. Żadne inne dźwięki nie dobiegały was, zatem można było założyć, że tu potwory nie dotarły.
Narcyz najwyraźniej wiedział, gdzie iść, machnął na Ciebie krótko ręką i skierował się do ostatniego domku po prawej, z dwojgiem drzwi. Wybrał te bliżej was i otworzył je lekko, nie robiąc hałasu.
Wewnątrz, na łóżku przystawionym do ściany, siedziała Estela. Patrzyła się w zapaloną świecę nieco bez wyrazu, z twarzą poznaczoną śladami łez. Przeniosła na was spojrzenie, kiedy weszliście do środka, przymykając za sobą drzwi.
-Co się stało? - zapytała cicho, ocierając twarz. - Liria tu była...ale nie była sobą...
Kethren
Uświadomiwszy sobie swój błąd, usłyszałeś za sobą szyderczy chichot. Ignorowanie tej bruja nauczyło Cię wiele cierpliwości i czujności, a także opanowania.
Wszedłeś powoli po schodkach, patrząc w kierunku dachu. Widok, który zobaczyłeś, był nieco zatrważający.
Dach halli jest nieco pochyły, co za tym idzie, utrzymanie na nim równowagi nie jest, zapewne, łatwe. Stwór w istocie tam stał, mniej więcej w 1/3 budynku, utrzymując się za pomocą pazurów wrytych w powierzchnię. Drugą łapą brał zamach i rył dach, robiąc zamaszyste ciosy, jak gdyby chciał rozdrapać drewno i tak wpaść do środka. W noc, taką jak ta, jego ruchy były nie do końca widoczne, w przeciwieństwie do maski oraz białej szmaty, którą miał na sobie pod futrem. Twarz...mordę...ryj? cokolwiek one tam mają, miał skierowaną prawdopodobnie na to, co robił, bo zwierzęcy pysk patrzył pustymi oczodołami na południe, poprzez dach.
Ireth
Brak łuku był niemal namacalny. Przez chwilę okrutnie Cię rozbawiła myśl, że Kethren nie wpadł na oczywiste rozwiązanie od razu, ale po chwili znowu wrócił skupiony stan umysłu. Przynajmniej tutaj nie musieliście krążyć w koło, jak w pewnych korytarzach naprzeciwko pewnego elfa. Na tę myśl przeszedł Cię dreszcz. Problem w tym, że istota na dachu była z nim powiązana. A teraz należało się jej pozbyć, tylko jak?
Rzeczy, dziejące się w halli ogólnie
Przedstawiciel z Cesarstwa, podobnie jak Dalimir, zatrzymali się w połowie ataku na stwora, słysząc głos Ester. Ich zaskoczenie zaskutkowało odrzuceniem drwala na sąsiedni stół z niezbyt ciekawym, ale nie bardzo poważnym rozcięciem na klatce piersiowej (75%), natomiast Alfar-Ai ledwo uniknął ciosu (27%, elf), próbując po chwili ciąć stwora w nogę i krzycząc do Ester.
- Zwariowałaś?!
Zawtórował mi Eotchir, biegnący razem z Sigurdą, Timiją oraz Tristanem.
-ODSUŃ się od tego, głupia!
Za wyjątkiem Tristana, cała trójka zaatakowała stwora, który odpowiedział im leniwym machnięciem. W tym samym momencie Zopil zdecydował się jednak użyć krzesła i rzucił nim w kierunku potwora, mijając o włos głowę Timiji. Niestety krzesło jedynie zawadziło końcem nogi o potwora, nie czyniąc wiele szkód (14%). Następnie Zopil podbiegł do Dalimira i pomógł mu się zwlec ze stołu z drugiej strony.
Baldwin przeniósł się razem z hobbitami bliżej, stając przed triskelem. Talsoi przeszedł pod ścianę za stołami, natomiast Surfinia, przekazawszy uprzednio dziecko Eilis, wciągnęła wszystkie hobbitki do wnętrza kręgu. Mała hobbitka tuliła dziewczynkę do siebie, próbując ją uspokoić. Była blada. Szepnęła coś do Larixa.
Stwór, po odrzuceniu Dalimira, otrzymał porządne cięcie w kark od krasnoludki, które sprawiło, że jego głowa opadła. Po chwili upadł.
Z dachu zaczęły was dobiegać dźwięki rozwalanego drewna.
Sig
Wolałabyś być naprawdę wszędzie, tylko nie tu, zatem całą swoją frustrację i złość wyraziłaś za pomocą ataku.
Wyprowadziłaś staranny cios w kierunku karku potwora, stojącego przed wami tyłem. Właśnie odrzucił jakiegoś człowieka na stół, więc zamachnęłaś się. Twój cios niemal z chirurgiczną precyzją dosięgnął karku stwora, mocno go rozcinając (96%). Krew chlusnęła na futro. Niestety rozcięcie nie było aż tak głębokie, nie na tyle, by istota umarła, chociaż poruszała się teraz z wyraźnymi problemami. Jej głowa opadała, najwyraźniej przecięłaś mięsień czworoboczny, utrzymujący głowę, na tyle poważnie, że Obrońca nie dawał rady już jej utrzymać. Jego łeb musiał być ciężki. Stwór się zatoczył i upadł na kolana, po czym niemrawo się przekręcił w waszą stronę, by w końcu upaść na plecy, wciąż machając pazurami, w tym jednym dziwnie przekrzywionym. Aha, cięcie Timiji uszkodziło jego nadgarstek. Plama krwi na podłodze rosła. Próbował też się przemieścić do hobbitów, ale niesprawna głowa skutecznie go od tego powstrzymywała.
Kątem oka zauważyłaś członka SSW, odciągającego za nogi Ester sprzed nóg potwora, a także rannego, ściąganego ze stołu przez innego mężczyznę.
Timija
Podobnie, jak Sig, zasłoniłaś się tarczą, tylko że Ty jednocześnie na niego wpadłaś, żeby chociaż trochę stracił równowagę. To Ci się, co prawda, nie udało, bo byłaś zbyt lekka, a on zbyt masywny, żeby porządnie zaskutkować, ale lekko się przesunął przez to, by pewniej stanąć na nogach. Przez to Sig porządnie go trafiła w kark, w momencie, w którym ty wyprowadziłaś cios. Dosięgnęłaś jego ręki, trafiając w miejsce, w którym skóra powoli przechodziła w ogromne pazury. Zrobiłaś rozcięcie, całkiem głębokie, jak na to miejsce, prawdopodobnie uszkadzając mięsień ramienno-promieniowy, ale nie doszłaś do kości (51%). Stwór stracił częściowo i możliwość poruszania czymś, co u człowieka nazwałabyś dłonią, ale wciąż mógł używać pazurów, machając całą ręką.
Krew z karku ochlapała Cię po twarzy, kiedy stwór upadł, pod ciężarem własnej głowy, na plecy. Wciąż był żywy i patrzył na was z wściekłością, machając pazurami. Próbował też się przemieścić do hobbitów, ale niesprawna głowa skutecznie go od tego powstrzymywała.
Ester
Pełni zaskoczenia Dalimir i Alfair-Ai skrzywili nieco swoje ciosy, przez co mogłaś z przerażeniem zauważyć, że Twój towarzysz ląduje na stole z rozcięciem klatki piersiowej. W chwilę później elf, który uniknął ciosu, wydarł się do Ciebie.
- Zwariowałaś?!
Na stwora natarła krasnoludka i Timija, zaraz za nimi podążał Eothir, wrzeszcząc:
-ODSUŃ się od tego, głupia!
Tristan się zajął tematem nieco bardziej pragmatycznie, zwyczajnie Cię chwycił za nogi i odciągnął spod nóg walczących. W tym momencie zauważyłaś, niczym w zwolnionym tempie, lśniące ostrze topora, trafiające w kark istoty i krew bryzgającą na Timiję.
Obrońca upadł na ziemię.
Chichot Lirii teraz dobiegał zza Twoich pleców.
Larix & hobbity
Skończyłeś triskel w momencie, w którym Baldwin stanął koło Ciebie, a reszta hobbitów za Tobą. Byłeś gotowy rzucić ścianę żelaza, ale ku zaskoczeniu wszystkich, wliczając w to Sigurdę, stwór otrzymał potężny cios w kark, który sprawił, że jego głowa, dodatkowo obciążona ciężarem czaszki zwierzęcia, poleciała do przodu. W konsekwencji istota upadła, ale wciąż była żywa.
Usłyszałeś cichy szept Eilis, która trzymała teraz dziecko na rękach.
-Larix...ona mi mówi, że mam oddać dziecko temu czemuś...
Leo - 19-11-2017, 02:09
Weszli do środka, a przyjemne ciepło owiało ich twarze. Nistety był to jedyny pozytywny aspekt tej krótkiej wyprawy. Gdy tylko Justynian zobaczył Estellę, zacisnął mocno zęby i wsłuchał się w cichutki pisk, który pojawił się w jego głowie.
Przypomniał sobie, gdy pierwszy raz ją spotkał. Gdy dał jej próbne lekarstwo dla dzieci, które przekazała mu Concordii. Był wtedy pewien, że robi dobrze. Gdy uśmiechała się do niego ze szczerą wdzięcznością i cieszył się, że mógł pomóc. Gdy przy następnym spotkaniu ponownie mu za nie dziękowała. Do teraz pamiętał, jak skręcały mu się wnętrzności. Gdy chwilę później razem ze swoimi towarzyszami wydał drogie jej dzieci Concordii, nie rozumiał, dlaczego to robili. Gdy krzyczała ZDRAJCY głosem, od którego dostał gęsiej skórki, miał ochotę cofnąć czas. To nie był pierwszy raz, gdy popełnił ogromny błąd. Wiedział też, że nie ostatni.
- Zostaliśmy zaatakowani - oznajmił poważnym tonem, nie zamierzając ubierać tego w piękne słowa. To nie był czas ani miejsce na tego typu rzeczy. - W tej chwili zmagamy się z dwoma Obrońcami, jednak może być ich więcej. Nie jesteś tutaj bezpieczna. Kethren kazał sprowadzić cię na dół. Teraz.
Mia - 19-11-2017, 14:57
Ciepła krew spływająca po jej twarzy, okropnie ja obrzydzała, nigdy nie lubiła jej widoku, jednak nader często zdażało jej się go oglądać. W dzieciństwie, z Olgierdem, teraz. Przypomniało jej się jak ojciec pierwszy raz ją pobił. Skurczysyn wiedział, gdzie bić żeby nikt nie wiedział. Plecy, dobre miejsce, bo kto patrzy dziecku za koszule. Zobaczyła obraz, siebie stojącej przed lustrem. Jako młódka, była naprawdę ładna, potem doszła blizna na poliku, ostatnia pamiątka po ojcu. Potem kolejna na czole, mogło się to skończyć gorzej... Ogarnęła ją wściekłość na wszystkich, którzy zadawali jej krzywdę. Twarz ojca była najbadziej widoczna. Z całą furią, jaką w sobie nosiła, zadała leżącemu na ziemi potworowi cioć w kark, który miał ostatecznie z nim skończyć.
BialeZloto - 19-11-2017, 20:50
Ku zdziwieniu Sigurdy monstrum upadło na ziemie, pomiędzy jej nogi. Impulsywnie się wycofała, potwór zaczął niesamowicie machać łapami, a raczej nie chciała dostać po łydkach. Przez chwile stała, opierając się o tarcze i wpatrywała się, jak istota wpada w szał. Nie minęła chwila, a już młoda dziewka podjęła się wyzwania przerwania rdzenia kręgowego. Nawet nie zdążyła jej pouczyć co do zbliżania się do latających w powietrzu pazurów dokoła nich.
Ven - 19-11-2017, 22:25
Zabili go. Czy to był obrońca? A może Raquel? Ester z trudem łapała powietrze. Leżała nadal na podłodze, patrząc wokół siebie. Próbując zrozumieć wszystko dookoła. Wszystkiego było za dużo. Otwarte drzwi od halli. ktoś w nich stoi. Huk, drzwi się zamknęły, przez przeciąg. Ale on tam nadal stoi. A może go tam nie ma? Kim on jest? Drzwi są otwarte. Albo zamknięte. Sigurda i Timija. nad obrońcą, albo Raquel? Czym to jest? Dlaczego one to zabiły? Timija? czy to Timija? Nie. To nie jest Timija. Kim ona jest? Kto zabił obrońcę? Ester usłyszała chichot Lirii, który odbijał się echem ze wszystkich stron. Spojrzała za siebie, była dziura w ścianie, przez którą patrzył Diego. Ale nie może go go tam być. Obserwuje mnie? Nie, to niemożliwe. –Dlaczego tu jesteś, Diego? Co tu robisz? Chciałeś... przecież chciałeś gdzieś...– I nagle jego twarz się rozpłynęła. Kethren przed nią stanął i zaczął coś krzyczeć. Jakieś słowa. Jednak były zbyt trudne, zbyt skomplikowane dla Ester, by je zrozumiała. Dziecko zaczęło płakać. Dziecko. Dar. Dar od bogów. W rękach jakiejś hobbitki. A może Lirii? Kto je trzyma? Chichot Lirii stawał się coraz głośniejszy. Dziecko. Całe we krwi. Kruche ciało, całe we krwi. Sine usta, które przestały się poruszać. –Ester– słyszała głos Iona– Dlaczego? Dlaczego mi to robisz? Mieliśmy już o tym zapomnieć– Wlepiła wzrok w ciało dziecka, całe umazane krwią, sine. W rękach Lirii. Liria. Liria. Kim ona jest? Czym ona jest? Dziecko i Liria. Nie. Ester wstała, wbiegła w hobbitkę, i wyszarpneła jej dziecko z ramion. Spojrzała jemu prosto w oczka. Całe we krwi. Te sine usta. Ta blada twarz. Nie, nie. Dlaczego? Wydawało jej się, że Ion przed nią stał–Ester... Ona... Ona nie żyje, Ester. Zostaw ją. To nic nie da. Robiłaś co mogłaś.– Ester płakała, histerycznie łapiąc powietrze. –Nie, nie, nie. Nie. To nieprawda. To nie może być prawda. Hej, obudź się. Obudź. Musisz.– Ion znikł. Ester siedziała na podłodze, z dzieckiem na rękach, płacząc. Wciąż słyszała chichot Lirii, wciąż miała niezrozumiałe zwidy. Wciąż myślała, że dziecko nie żyje.
Fachuraw - 19-11-2017, 23:17
Ja pi****lę....- westchnął w myślach Isaac kończąc triskel- dlaczego wszyscy wrzeszczą? Dobra....z tego co widzę i słyszę to Ester jest jakoś przez coś opętana, Eilis pewnie poda "górnemu" dzieciaka albo sama z nim ucieknie....ciężka sprawa Dobra dziewczyny- zwrócił się do Timii i Sigurdy- ogarnijcie się trochę z tej krwi, bo to jeszcze nie koniec- wymówił te słowa przenosząc krzesła- Jakby ktoś chciał wiedzieć co robię to ustawiam te krzesła, by ten stwór wyrżnął je na nie jak spadnie. Ułożył krzesła w miejsce gdzie spodziewał się, że potwór spadnie, czyli mniej więcej pod źródłem rozrywanego dachu. A to skurczybyk się zdziwi...mam nadzieję, że zadziała.Wiedział, że jeżeli nie zadziała popisowo go obali co zrobił niedawno z podobnym potworem
Wisienko, Sigi, Eothirze- znów zwrócił się do kompanów- Jeśli "to" wpadnie, ja to obalam, a wy się rzucacie z ostrzami. Mogę na was liczyć? Surfinio- powiedział nieco łagodniejszym głosem- czy mogłabyś uspokoić nieco Eilis? Teraz tylko się nie dać zabić i poczekać na ekipę z zewnątrz...Nie tak miało to wyglądać...- pomyślał z lekko poważną miną, będąc ciągle w skupieniu
Bert - 20-11-2017, 00:12
Hmm... Poszło łatwiej niż myślałem-powiedział pod nosem Larix. Gdy stwór leżał już na ziemi i większość osób zaczęła skupiać swoją uwagę na nim, w lewym uchu usłyszał cichutki szept Eilis stojącej za nim z dzieckiem-Larix...ona mi mówi, że mam oddać dziecko temu czemuś...- w tym momencie trochę się przestraszył-Ona tu jest, chce to dziecko-pomyślał. Już chciał uspokoić Eilis, wytłumaczyć jej, że nie może dać się mamić Liri, gdy nagle Tmija rzuciła sie na stwora. Szybko odwrócił się aby zobaczyć co się dzieję. Jego wzrok nie był długo skierowany w tamtą stronę ponieważ po chwili Ester rzuciła się na Eilis. Larix nie zdążył zareagować, a ta wyrwała hobbitce dziecko z rąk. W tym momencie sam chciał się rzucić na dziewczynę ale coś go powstrzymało. Ester spojrzała w oczy dziecka i na mniej niż chwilę się uspokoiła, patrzyła mu w oczy jak zahipnotyzowana po czym wybuchła płaczem krzycząc-Nie, nie, nie. Nie. To nieprawda. To nie może być prawda. Hej, obudź się. Obudź. Musisz.-wszystko to wydawało się szalone, zaczął się gubić w tym co się dzieję. Usiadł szybko przy dziewczynie, najpierw patrząc czy dziecko żyje. Wciąż było lekko zapłakane, ale żywe. Następnie zwrócił sie do Ester jedną ręko sięgając z torby opal i lawendę(mają właściwości uspokajające). Już chciał porwać się z pytaniami, co to wszystko miało znaczyć gdy przypomniał sobie o tym co mówiła Eilis, o tym co tu się dzieję. Liria jest blisko i chcę nam namieszać, nie mogę sam napędzać tego szaleństwa- pomyślał, po czym powiedział-Ester, Ester, spokojnie... Nikt nie śpi, wszyscy żyjemy. To ja niezdarny hobbit. Uspokój się, daj mi to dziecko, proszę- złapał ją za rękę jednocześnie trzymając w niej opal, po czym zaczął szeptać-ileuadcraig(słowo wzmacniające właściwości uspokajające opalu)
Myszołowianka - 20-11-2017, 03:05
Słyszała strzępki krzyków z hali, tępe odgłosy uderzania przez Obrońcę w dach(?). A jej umysł wybrał ten moment na wyciągnięcie z podświadomości problemu który wcześniej zignorowała. ESTELLA. Cholera. Przecież ta dziewczyna omal nie zginęła gdy widziała ją po raz ostatni i mało prawdopodobne by wybaczyła jej to co zrobiła. Zacisnęła ręcę na sztylecie.
Trudno
Nikt nie wie, że to wojsko styryjskie, które tak bardzo chciało ją złapać uratowało jej wtedy życie. Ona sama nie wie, że tamtego dnia wisiał nad nią wyrok który styryjski oddział odwlekł.
Rozluźniła rękę.
I niech tak pozostanie. Ireth nie żałowała podjętych wtedy decyzji. To co robiła z dziećmi Estella było dla niej niemal ponurym żartem. A jeżeli to dziecko będzie chciało sb na ten temat porozmawiać dosadnie powiej jej co o jej czynach myśli.
Skończywszy rozmyślania na temat nieszczęsnych wydarzeń sprzed dwóch miesięcy przyszła pora by powrócić do problemów teraźniejszości. Cokolwiek dzieje się na dachu trzeba to powstrzymać. Choćby tylko dlatego, że uszkodzenia dachu trudno będzie naprawić a woda dostającą się przez dziurę do środka nie pocieszy nikogo.
Roztarła ręce wciąż owinięte w kawałki lnu, substytut rękawic.
Cholera Kethren ile może zająć sprawdzenie dachu?
<Stoi i czeka na Kethrena i jego decyzję, marznąc przy okazji >
Szamalchemik - 21-11-2017, 18:18
Obserwacja: jeżeli nie zdejmiemy tego czegoś z dachu, przebije się przez niego, i spadnie walczącym na dole na głowę.
Jeżeli zdejmiemy to coś z dachu, to rzuci się najpewniej na nas, po czym najwyżej wciągniemy je za sobą do halii. Ale wtedy już walczyć będziemy na swoich warunkach, no i zabierzemy mu element zaskoczenia.
Wniosek:
- Ireth, ściągamy tę bestię z dachu. Teraz. - powiedział, wchodząc po schodach na półkę z umywalnią, już nie bawiąc się w szepty czy skradanie. Jeżeli go usłyszy, w co wątpił, biorąc pod uwagę hałas, jaki robiło waląc w dach, to najwyżej samo się na nich rzuci. - Gdy zlezie,
próbuj ograniczać jego ruchy magicznie, tak długo, jak dasz radę. Wystarczy, że go tu przetrzymamy. A jak nie, to jeżeli masz jakiś pomysł jak go strącić, to nie krępuj się.
Choć nie ukrywał, wolałby, żeby trójka z góry zeszła już, i pomogła im w walce. Z obsydianem to byłaby fraszka...
Ustawia się bezpośrednio nad stworzeniem, i ładuje pistolet, celując mu w głowę. Tak jak przebicie rdzenia kręgowego neutralizowało je poprzez odcięcie układu nerwowego od ciała, tak czysty strzał przez czaszkę miał szansę na uszkodzenie mózgu w wystarczającym stopniu.
Wciąż, strzał raczej zejdzie na korpus - ale na pewno nie będzie czymś, co stwór będzie mógł po prostu zignorować. A jeśli, to dostanie drugi strzał w dupę - a z tego może już problem się wylizać. W końcu zawsze po jednym musiały przynajmniej wycofać się z walki na chwilę aby odzyskać siły.
Leite - 22-11-2017, 01:03
Justynian
Estela wstała i wyjęła swój nóż. Odruchowo dotknęła swojej blizny, znaczącej jej twarz. Ponownie ujawniła się jej wewnętrzna siła. Podeszła do drzwi, rzucając Ci mało przyjazne spojrzenie i zwróciła się do Narcyza:
-Potem mi wyjaśnicie, co się stało, prawda?
Gdy potaknął, otworzyła drzwi i wybiegliście, patrząc uważnie, co się dzieje. Będąc praktycznie przy placyku przed hallą, zauważyłeś Ireth stojącą pod dachem i Kethrena, wspinającego się ku umywalni. I stwora, siedzącego na dachu, próbującego rozwalić drewno. Obok Ciebie Estela się wzdrygnęła. A potem Kethren wystrzelił.
Kethren
Ustawiłeś się na umywalni, patrząc spod niskiego daszku na stwora, który najwyraźniej Cię nie słyszał bądź Cię ignorował. Spokojnie załadowałeś i wycelowałeś. Strzał, tak, jak się spodziewałeś, zszedł na korpus poruszającego się stwora(67%). Trafiłeś gdzieś w okolicy prawego ramienia stwora, bliżej pleców. Rozległ się cichy trzask i ramię Obrońcy, którym próbował rozwalić dach, opadło. Musiałeś trafić w którąś z kości, odpowiadających za możliwość ruchu (91%).
Stwór zawył z frustracji i spróbował poruszyć uszkodzoną łapą. Nie mógł jej dobrze unieść, a tym bardziej się zamachnąć. Odwrócił się i spojrzał w Twoim kierunku. Nie widziałeś jego oczu, ale dało się wyczuć, że istotę ogarnęła furia. Biała czaszka lśniła niepokojąco w ciemności.
Obrońca wyszarpnął z dachu drugie pazury, którymi się trzymał i, średnio łapiąc równowagę na pochylni, szedł na krawędź dachu i zeskoczył na skarpę. Zaczął się wdrapywać ku Tobie.
Na schodach prowadzących na górne kwatery pojawiła się trójka, która tam poszła.
Ireth
Po głosie Kethrena zaczęłaś kombinować z zaklęciami. Po chwili spojrzałaś na niego w momencie, w którym wystrzelił z samopału. W efekcie rozległo się ponowne wycie, przesiąknięte gniewem i frustracją. Następnie stwór zeskoczył ciężko na skarpę, kierując się ku Kethrenowi. Na schodach zauważyłaś wracającego Justyniana i Narcyza, z Estelą. Dziewczyna nie wyglądała na osobę w złym stanie, poza twarzą, która wyglądała, jakby córka Narcyza spędziła dłuższy czas na płaczu.
Sigurda i Timija
Stwór, leżąc na ziemi, dogorywał i machał pazurami na wszystkie strony. Timija, podeszłaś i patrząc na istotę, widziałaś tylko ojca. zamachnęłaś się i jednym cięciem pozbawiłaś istotę możliwości dalszego istnienia(41%, gdzie 95%+ było przeżyciem). Był martwy. Dopiero po chwili uświadomiłaś sobie, że w ostatnich chwilach zranił Cię lekko w łydkę. Nie było to poważne cięcie, ale uszkodziło Ci spodnie(78%, od 60% trafiał).
Sigurda, ogarnęło Cię na powrót zmęczenie. Wpatrywałaś się w kolejne truchło, a po chwili wydawało Ci się, że gdzieś obok śmieje się ta upiorna Liria.
Obie uniosłyście głowy na huk wystrzału i wściekłe wycie, dobiegające z dachu.
Ven
Dosiadł się do Ciebie Larix, hobbit. Delikatnie położył na Twoim ramieniu rękę i zaczął mówić. Po chwili poczułaś ogarniający Cię spokój. Spojrzałaś ponownie na dziecko. Zdecydowanie żyło, jego policzki były zaróżowione, a oczy szeroko otwarte i wpatrzone w Ciebie. Wyciągnęło do Ciebie malutką rączkę, a gdy kolejny stwór zawył po strzale z samopału, lekko zakwiliło. Za Twoimi plecami stanęła Eilis, patrząc na dziecko.
Larix
Ester się uspokoiła, najwyraźniej Twoje druidzkie czary pomogły. Poczułeś Eilis, podchodzącą do was i stającą za waszymi plecami. Dziecko wyciągnęło rączkę do Ester, patrząc na nią szeroko otwartymi oczami. Skończyło płakać, od kiedy dziewczyna wzięła je na ręce i nawet drugie wycie oraz wystrzał nie spowodowały kolejnego wybuchu płaczu.
Isaac
Pomogli Ci, najwyraźniej dostrzegając jakiś plan w tym działaniu. Gdy skończyliście ustawiać krzesła, odsunęliście się z bronią bądź zaklęciami w ręku i czekaliście. Jednakże zamiast stwora wpadającego do środka, usłyszeliście huk strzału z samopału i wściekłe wycie. Potem kroki...a potem głuche uderzenie.
Szamalchemik - 22-11-2017, 18:26
Zaraz po pierwszym strzale wyciągnął i przygotował do załadowania drugi nabój, schowany pod ręką, w szlufce na kaburze. Gdy zobaczył, jak stwór porzuca swoje zajęcie i zsuwa się z dachu, odpalił go i przycelował, czekając na wybuch ładunku.
Z ulgą zauważył, że stworzenie ruszyło na niego, a nie na Ireth, prawdopodobnie nawet nie zdając sobie sprawy z jej istnienia. Plus tego rozwiązania był taki, że praktycznie nieuzbrojona elfka nie została sama z tym stworzeniem. Oczywisty minus - że to Kethren znalazł się w tej pozycji. Wciąż, mimo wszystko bardziej wierzył w swoje szanse na wyjście z tego cało, w porównaniu z medyczką. Z tym, że do niej łatwiej byłoby przyjść z odsieczą, nie tylko jemu, ale również ludziom z halli, gdy Ci poradzą sobie z tym stworem, który do niej wparował, jak i trójce która właśnie schodziła z górnych kwater...
Mimo wszystko, w tej sytuacji czuł się lepiej. To on tu podejmował decyzje - i to on powinien ponosić ryzyko z nią związane...
Przynajmniej nie będzie miał jej na sumieniu, gdyby coś miało się stać.
...sumieniu?
Wciąż, zapalnik ładunku prochowego niestety nie był na tyle krótki, na ile by liczył - będzie musiał celować do tej bestii przez najbliższe 10 do 20 sekund. Zdecydowanie dłużej, niż zajmie jej doczłapanie do niego. Dlatego liczył mimo wszystko na jakieś wsparcie z dołu, a póki co zaczął powoli cofać się w górę skarpy, w kierunku łaźni (tak, przez umywalnie miałem na myśli zlew do mycia naczyń), ściskając rapier w prawej dłoni, gotując się do ewentualnego parowania ciosów pazurami z prawej strony.
Leo - 22-11-2017, 19:26
Zbiegali jedno za drugim niewielką dróżką, gdy usłyszeli wystrzał. Chwilę później ukazała im się halla. Najpierw Narcyzowi, który był na przedzie, później Estelli, a na końcu Justynianowi. W pierwszej kolejności zobaczyli Ireth, kawałek dalej psionika, następnie zaś Obrońcę zmierzającego się w jego kierunku. Choć mężczyzna się cofał, dystans między nimi z każdą chwilą malał.
Żadne z nich nie zdążyłoby dobiec na miejsce, by wesprzeć Kethrena, więc Dracos szybko skupił wszystkie swoje myśli na tym, co wychodziło mu najlepiej.
- Kula ognia, urtane tavra askoorn viste (ogień formuj kula wystrzel) - wyrecytował szybko, wyciągnąwszy dłoń w stronę potwora, z nadzieją, że da trochę czasu psionikowi, który szykował samopał. Następnie nie czekał, tylko pobiegł natychmiast w jego stronę, trzymając miecz w pogotowiu i szykując kolejne zaklęcie.
Ven - 22-11-2017, 23:36
Ester nadal trzymała dziecko na rękach. Po tym, kiedy podszedł do niej Larix i zaczął coś mówić, uspokoiła się. Wiedziała, że nic się nie stało. Że dziecko jest całe. Patrzyło na nią jak na własną matkę, jakby czuło się bezpiecznie. Jakby czuło, że ktoś je kocha. Nawet po wystrzale samopału i ryku stwora nie zaczęło płakać. Mimo tego, że Ester już wiedziała że nic złego się nie stało, że dziewczynka żyje, nie chciała oddać jej Larixowi. Czuła, że powinna ją mieć w swoich dłoniach. Że tylko tu teraz powinna być.
Zauważyła, że Eilis za nią stoi. I mimo tego, że nie miała nic przeciwko niej, bała się, że Liria pokręciła jej w głowie więc dziecko nie byłoby w jej rękach bezpieczne. Eilis spojrzała na Ester, jakby chciała odebrać jej dziecko. Ester jednak odwróciła się, i stwierdziła że się ukryje, w razie gdyby obrońcy mieli wtargnąć do halli.
Weszła pod stół, aby zapewnić jeszcze większe bezpieczeństwo dziecku, i dosunęła krzesła; tak, aby się zasłonić. Patrzyła dziecku prosto w oczy, ono do niej wyciągnęło rączkę, jakby chciało podziękować Ester że istnieje. Jakby się z tego powodu cieszyło. Wyjęła kamyczek z kaletki, przyłożyła go do zawiniątka z dziewczynką, i zaczęła mamrotać pod nosem jakieś słowa, jakby chciała ją uspokoić. Zapewnić, że wszystko będzie dobrze. Całkowicie zapomniała o obrońcach, o Lirii, Diegu... O wszystkich problemach. Czuła, że jest dobrze, i dobrze będzie.
Myszołowianka - 23-11-2017, 01:38
Kilka rzeczy nastąpiło na jej gust za szybko. Kethren dał jej za mało czasu. Wypalił. To diabelstwo wpadło w szał i pędziło jak berserk. Justynian rzucił KULĄ OGNIA. KULĄ OGNIA na skarpę pełną drzew, tuż obok drewnianej hali pokrytej strzechą.
Na szczęście padało a magiczny ogień szybko znika, może nie będzie pożaru.
Kethren stał i czekał by wypalić ponownie. Potwór szarżował.
- Unieruchomienie - rzuciła i wyrecytowała z pamięci formułę zaklęcia. Gdy tylko poczuła, że pieśń zaczyna odpowiadać wycofał się parę kroków w stronę placu by dać sb większe pole manewru. Nie pobiegnie do agenta. Liczy na to że stwór zdekoncentruje się gdy zostanie zaatakowany z więcej niż 1 strony.
<ziemia, znajdź, życie, formuj, wiązka, mnóż, scal, wystrzel, uchwyć, zamknij, teraz, scal (zaklęcie idealne 20/20/20)>
Myszołowianka - 25-11-2017, 22:55
Zdałam sobie sprawę że nie opisałam ci zaklęcia. Generalnie wykorzystuje ono korzeń by pochwycić, opleść i unieruchomic cel na standardowe 15/30 sek. Nie wiem ile dokładnie, ale powinno dać Kethrenowi dość czasu by wypalił.
Leite - 25-11-2017, 23:00
Kethren & Justynian
K Zacząłeś się wycofywać, nie spodziewając się kuli ognia, przelatującej koło Ciebie. Trafiła ona w potwora, ale nie poczyniła mu większych szkód (53%). Czaszka zwierzęcia praktycznie odbiła ogień. Ty natomiast, skupiony na celu przed Tobą, niespecjalnie uważnie szedłeś do tyłu, co zaskutkowało wpadnięciem na Justyniana, biegnącego Ci pomóc (59%).
W efekcie broń maga ognia wylądowała na ziemi (93%, kolejny rzut komu wypadnie, parzyste Justynian, niepatrzyste Ty, 16%). Grunt, że żaden z was się nie potknął lub że Justynian nie był leworęczny, bo stwór się zamachnął na słupy podtrzymujące umywalnię na jego drodze. W tym momencie jednak zadziałało zaklęcie Ireth, najwyraźniej unieruchamiającej stwora. Duży korzeń wyskoczył z ziemi i oplótł szczelnie Obrońcę, unieruchamiając także jego łapy. Mieliście około 30 sekund na lepsze decyzje, niż wpadanie na siebie.
Ireth
Zadziałało. Stwór zamarł w połowie ciosu, mającego bestialsko rozpierniczyć umywalnię. Wiedziałaś, że zaklęcie będzie działać około 30 sekund. Koło Ciebie z halli wypadł Eothir i Tristan, z najwyraźniej załadowanym samopałem. Stanęli i zaczęli ogarniać sytuację. Estella i Narcyz wciąż stali w tym samym miejscu, najwyraźniej czekając, aż stwór pójdzie do góry, żeby go dźgnąć nożem od tyłu.
Ester
Usiadłaś pod stołem, a po chwili jedno z krzeseł odsunęła Eilis, klęcząc koło Ciebie i uśmiechając się przyjaźnie. Nie wyglądała na osobę, która miałaby zrobić dziewczynce coś niedobrego, w końcu to ona się nią do tej pory głównie opiekowała.
Nie zwracałaś uwagi na to, co się dzieje w halli, w dodatku krzesła przesłaniały Ci widok. Ktoś wybiegł, wpuszczając więcej zimnego powietrza do halli.
A dziewczynka zacisnęła rączkę na Twoim palcu. Eilis pogłaskała ją po główce.
BialeZloto - 26-11-2017, 01:19
Sigurda zastygła nad martwym potworem, nie wiedziała przez pewien moment co zrobić. Niekontaktowała. W pewnym momencie przed oczami widziała szaleństwo, które tak bardzo odbiło się na niej. W głowie przechodziła ten sam labirynt co kilka godzin temu, tylko że sama, bez żadnego wsparcia. Mimo że dość dużo przeżyła, dzisiejszy dzień był dla niej zbyt wielkim wyzwaniem. Młody umysł krasnoldzicy nie potrafił tego przeboleć. Po chwili jednak powróciła do żywych. Zdezorientowana zauważyła hobbitów siedzących pod stołem i magów na dworze, którzy próbowali zabić bestie. Na zewnątrz było wystarczająco dużo potencjalnych zabójców. Uznała, że nie będzie pchała ostrza, jak miejsca nie ma. Za to czekała na następnego napastnika, który lada moment mógł pojawić się stąd ni zowąd.Kto wie, co może czaić się w pobliżu.Przyjęła postawę bojową ,bo ktoś przecież hobbitów pilnować musi.
Ven - 27-11-2017, 23:11
Eilis odsunęła krzesło, weszła pod stół i usiadła obok Ester. Ester kurczowo trzymała dziewczynkę, wprawdzie hobbitka nie wyglądała jakby chciała ją odebrać. Ester zaczęła się zastanawiać co się stało w umyśle Eilis po poddaniu się Lirii. Hobbitka postąpiła szlachetnie, Ester nigdy by się nie poświęciła za Surfinię. –Eilis? Co się właściwie stało? Znaczy... wiesz, po tym całym 'poddaniu się' Lirii? –_____ – Czujesz ją jakoś? Jej obecność... albo... sama nie wiem. Czy to Ci jakoś pomogło? Uspokoiło? Czy wręcz przeciwnie, jest coraz gorzej?– _____ .
Leite - 30-11-2017, 01:10
Wszyscy na zewnątrz
Trzydzieści sekund minęło zatrważająco szybko. Korzeń osłabł, zaczął się kruszyć, a w końcu rozpadł się w delikatny brązowy pył, opadając z Obrońcy. Który ponowił swój cios na kruche zabudowania umywalni i je strzałka na tyle, by móc przez nie się przedostać na twardszy grunt, jakim była wyłożona drewnem podłoga umywalni, a dalej, płytkowa ścieżka, prowadząca do schodów.
Jednakże, gdy tylko stwór stanął bardziej pewnie, rozległ się kolejny huk wystrzału i następny pocisk z samopału Tristana trafił w cel. Obrońca jednakże był wtedy w połowie umywalni, a w momencie trafienia trzymał lewą łapę przed sobą, zatem pocisk trafił w futro na plecach stwora, najwyraźniej nie powodując ogromnego dyskomfortu, chociaż Obrońca zawahał się chwilowo i zwolnił.
Kethren uciekł schodami na górę, cały czas próbując wycelować w istotę, która jednak chwilowo była zasłonięta. Justynian zgarnął miecz z ziemi, również się odsuwając i zbiegając parę schodków w dół, gdzie Narcyz i Estella mieli wyciągniętą broń I najwyraźniej czekali na rozwój wydarzeń.
Na placu przed hallą Tristan znowu przeładował swój samopał, a stojący koło niego Eothir podbiegł do wejścia na schody z wciągniętym mieczem, jakby chcąc zwabić potwora na dół.
-E, choć tu, ty wielka zgniła rybo! - elf najwyraźniej improwizował.
Ester
Eilis zachowywała się spokojnie, patrząc na dziecko. Miałaś wrażenie, że nie do końca skupia się na tym, co mówisz, a pogłębiło się ono, gdy Ci odpowiedziała.
-Nie wiem, o czym mówisz. - spojrzała na Ciebie z lekkim przestrachem. - Wszystko jest w porządku, tak jak było wcześniej, ja...normalnie. Po prostu czuję się normalnie.
Rozejrzała się, patrząc na okolicę I nachyliła się ku Tobie.
-Oni są naszymi wrogami. Musimy wziąć to dziecko i stąd uciec, zanim je zabiją...
W oczach małej hobbitki było widać nieukrywany i prawdziwy lęk.
Ven - 01-12-2017, 18:17
Eilis rozejrzała się, patrząc na okolicę I nachyliła się ku Ester.
-Oni są naszymi wrogami. Musimy wziąć to dziecko i stąd uciec, zanim je zabiją...
W oczach małej hobbitki było widać nieukrywany i prawdziwy lęk.
Ale... Eilis, nie możesz uciec. A tym bardziej z dzieckiem. To jest TAKIE niebezpieczne! Coś może mu się stać. Nawet takie proste zła, jak na przykład chłód, albo jakieś choroby. Ester pomyślała o Lirii– Eilis? Myślisz... Myślisz że to dziecko ma coś wspólnego z Lirią? W sensie, wy przez przypadek spotkaliście tę matkę, akurat przy porodzie. W środku lasu, samą! Gdzie ojciec? I dlaczego ona była w środku lasu, skoro wiedziała, że w każdym momencie może urodzić? I do tego zmarła, nawet nie powiedziała jak dziewczynka ma na imię. ZMARŁA. Dziecko było całe i zdrowe, a matka, o której w sumie nic nie wiemy, zmarła. To wszystko... Nie wydaje Ci się to dziwne?
Szamalchemik - 04-12-2017, 20:52
//Szczerze, nie bardzo mam co pisać. Po prostu, zbliżam się jak mogę do potwora licząc na strzał z bliska, a potem po prostu starać się go trzymać w miejscu, aż reszta przyjdzie pomóc. No i, skoro korzeń trwał 30 sekund, to strzał powinien był pójść w międzyczasie, bo huki mają około 20 sekundowy lont.
Leo - 05-12-2017, 02:57
Cofnął się o jeszcze parę kroków, po czym ponownie wycelował dłonią w Obrońcę.
- Kula ognia, urtane tavra askoorn viste - powtórzył, skupiając się na przeciwniku.
Jeśli Obrońca ruszy w stronę Kethrena, Justynian szybko wespnie się po schodkach i zaatakuje potwora, próbując ciąć w jego rdzeń kręgowy.
Jeżeli zacznie iść w jego kierunku, mag zacznie się wycofywać, rzucając jednocześnie kolejną kulą ognia.
Leite - 06-12-2017, 21:30
Cytat: | No i, skoro korzeń trwał 30 sekund, to strzał powinien był pójść w międzyczasie, bo huki mają około 20 sekundowy lont. |
Od 25.11 do 29.11 są cztery dni. Nic nie napisałeś. Welp.
Kethren zszedł parę schodków, by spokojnie wycelować w stwora, który wytoczył się z umywalni i skierował w dół. Najwyraźniej prowokacja Eothira zadziałała, a Obrońca skierował się ku niemu.
Więc Kethren miał, praktycznie rzecz biorąc, czysty strzał.
Ale najpierw Obrońca dostał po twarzy ogniem.
Pocisk trafił w plecy stora, powyżej łopatek, ale nie w szyję, przynajmniej tak można zgadywać po fakcie, ponieważ futro zasłaniało dokładny widok, a Obrońca się najzwyczajniej w świecie wywrócił.
Zanim zdążył się podnieść, Estella podbiegła i dźgnęła go swoim obsydianowym nożem, trafiając w już uszkodzoną rękę, co ją kompletnie wyłączyło z akcji. Niestety po chwili musiała odskoczyć, gdyż Obrońca zawył i zamachnął się ze złością. Podobnie Narcyz, który nie zdążył zadać dobrego ciosu.
Kiedy stwór stał, trafił go cios Eothira, rozcinając mu pierś.
A wówczas Obrońca, w niebywałym zrywie energii, skoczył w kierunku halli, machając niedbale na okolicznych wojowników i znikając wewnątrz.
Wewnątrz, od czasu, kiedy zabito Obrońcę, nie działo się za bardzo nic. Ludzie opatrywali się, patrzyli, co się dzieje, ewentualnie ustawiali spowrotem hallę, wierząc, że wojownicy zniszczą drugiego Obrońcę.
No cóż, praktycznie nikt się nie spodziewał, że stwór wskoczy w drzwi i rzuci się wgłąb halli.
Wydarzenie to skutecznie przerwało wszelkie rozmowy.
/zastanowcie się, czy chcecie kontynuacji sesji, po zabiciu Obrońcy i napiszcie/
Myszołowianka - 07-12-2017, 20:34
OOOO CHO... - Nawet nie skończyła przekleństwa, nie było czasu. Stała kawałek od hali, ruszyła biegiem. Jeżeli jakiś wojownik pozbiera się wystarczająco szybko to przepuści go w drzwiach, jeśli nie to znowu unieruchomi bestie świadoma tego, że za wszelkie możliwe uszkodzenia podłogi sporo zapłaci od Karczmarki. Następnie póki potwór będzie nieruchomy spróbuje trafić sztyletem w rdzeń kręgowy pomiędzy czaszką a ciałem.
Szamalchemik - 11-12-2017, 22:40
...nożesz do huna... - westchnął w myślach, i chciał rzucić się za potworem. Zatrzymał się w pół kroku i odwrócił do Estelli.
- Nóż. Teraz - wyciągnął do niej rękę po obsydianowy nóż, patrząc spode łba. Nie kłóci się z nią, jeśli go nie odda, nie ma teraz na to czasu. Rzuca się w dół.
- Conrad, Tristan, za mną! - zakrzyknął do Styryjczyków (Estelli również, jeżeli nie dała mu noża), wbiegając do halli.
Priorytetem będzie okrążenie bestii, żeby jak najbardziej ograniczyć jej możliwości ucieczki albo ataku na kogokolwiek niezbrojnego, do momentu, kiedy nie uda im się zranić go obsydianem. Potem już pójdzie z płatka. Jeżeli ma nóż, stara się celować po sprawnym ramieniu i nogach.
Leite - 04-02-2018, 18:44
Stwór został unieruchomiony przez pnącza, które wyrosły z martwego drewna, tworzącego podłogę halli. Zamachnął się niemrawo, ale kiedy poczuł wchodzących styryjczyków, zawarczał wrogo.
Kethren wpadł z nożem do halli, zaraz za nim wbiegł Tristan i Narcyz, a także Estella.
Otoczyli stwora, dźgając go raz po raz, póki trwało unieruchomienie. Ostatecznie obsydianowy nóż, trzymany przez komandora, został wbity w kark stwora, który zwalił się ciężko na ziemię.
Zapadła absolutna, niczym nie przerywana cisza.
Myszołowianka - 02-03-2018, 23:19
Oparła się o blat baru zwalczając ochotę by na nim usiaść.
- Powiedzcie, że to był ostatni i możemy wrócić do nic nieznaczących i nic nie wnoszących przepychanych słownych.... - westchnęła - Przepraszam, powinnam ugryźć się w język. Sarkazm nam teraz nie pomoże.
Przeciągnęła dłonią po twarzy.
-Czy ktoś jest ranny? Jeżeli wszyscy cali proponuję zamknąć bramę, wystawić straż, ustalić warty i albo iść spać albo przynajmniej cześć posłać na spoczynek.
Szamalchemik - 02-03-2018, 23:44
Kethren wyszarpnął nadłamany, acz wciąż ostry, obsydianowy nóż z ciała potwora, podniósł się, i odetchnął ciężko. Rozejrzał się przelotnie po halli, szukając wzrokiem martwych bądź rannych. Nie zauważając takowych, uśmiechnął się cierpko pod nosem.
- Vayana, ilu tu macie medyków? Jeżeli są jacyś ranni, opatrzcie ich szybko. Potem zajmijcie się tym czymś - kopnął głowę upadłego stwora, po czym zwrócił się ponownie do medyczki. - Dobrze byłoby zrobić sekcję tych stworzeń, a im świeższe, tym lepsze. Może dowiemy się o nich czegoś więcej - powiedziawszy to, rozejrzał się jeszcze raz po burdelu, jaki zapanował dookoła niego w karczmie.
Stoły i ławy leżały porozrzucane dookoła, w wyniku zarówno jakże udanych prób przygotowania się do starcia, jak i chaosu jaki zapanował już po wtargnięciu tych stworzeń do środka. Przez dziurę w stropie sukcesywnie uciekało z wnętrza ciepło, czemu przeciąg wywołany otwartymi na oścież drzwiami tylko pomagał. W końcu spojrzał na nich głodnych, przerażonych, przyciskających dzieci do piersi... czy jak to tam szło. Zobaczył zmęczenie w twarzach otaczających go ludzi - zwykłych badaczy, hobbicich osadników, bardzo rzadko żołnierzy - wymęczonych wydarzeniami ostatniej doby.
Tak, sen i odpoczynek by im nie zaszkodził.
Ale jeszcze nie czas na to. Przynajmniej nie dla niego.
- Wy - wskazał na pierwsze lepsze kilka osób stojących gdzieś obok niego. - Ogarnijcie te stoły, pozagarniajcie je gdzieś pod ścianę, ustawcie jak były, cokolwiek, byle by się tak nie walały. Wy - zwrócił się do kogoś innego. - Spróbujcie zarzucić jakiś koc czy cokolwiek znajdziecie na tę dziurę, nie ma sensu odmarzać jeszcze bardziej. Wy - znów wskazał na konkretne osoby, żeby nikt nie miał wątpliwości, co dokładnie jest od niego wymagane - Pomóżcie elfce z tymi truchłami, połóżcie je na jakiejś ławie czy stole, żeby mieli jak pracować. Tristan, Narcyz, Estella - idźcie na wartownię, nie chcemy, żeby coś jeszcze nam tu wlazło. Za jakiś czas zgłoście się po zmianę. Reszta... - zawahał się na chwilę. - Jeżeli nie macie co robić, możecie udać się na spoczynek. Poza wami - zwrócił się do Baldwina i Izaaka. - Podejrzewam, że mamy jeszcze parę rzeczy do obgadania. Zresztą, dobrze by było dotrzymać pani towarzystwa - skinął z tym samym, cierpkim uśmiechem na Vayanę, powoli krzątającą się przy zwłokach.
Leite - 02-03-2018, 23:48
Najłatwiej wam będzie zadecydować co robicie z wyprawami, już olewając część rpg, chyba, że macie wenę
|
|