|
Karczma pod Silberbergiem Witamy na nowym-starym forum dla larpowiczów Silberbergu :) |
|
Wspomnienia - [2015] O fabule trochę
Indiana - 14-08-2015, 15:29 Temat postu: [2015] O fabule trochę Jak już wiecie, trochę w tym roku było inaczej, niż w poprzednich latach. Wprowadziliśmy wersję fabuły "wachlarzowej" i fajnie się sprawdziła. Póki co, jeszcze nie wiemy, co się stanie z północą, z Tryntem, z bogami. Zobaczymy, co zmajstruje V turnus.
Póki co wiemy już, że na 4 bitwy "północ-południe" 3 razy wygrała Północ. Licząc w bitwach
Bo licząc w pojedynczych starciach, to było:
4-1
2-3
2-3
2-3
Więc 3 razy przegraliśmy o włos i raz wygraliśmy bardzo mocno
Ale tak czy owak należy przyjąć, że "powiernikiem" Żelaznej Korony jest Halfdan Borgh Du.
3 razy także poległ od trucizny Herstein Halfdanson - więc to także można uznać za pewnik.
Jeśli chodzi o efekty działań:
- II turnus zebrał wszystkich sojuszników (Ludzi Leifa, Wergundów, driady, podziemne elfy ustąpiły, krasnoludy miały uruchomić ognie). Miał też miecz meteorytowy. Koronę otrzymał Torleif Varden.
Przez zdradę stracił driady (co zwiększyło ilość wrogów), a czas uruchomienia ogni przedłużył się do południa.
Ludzie Bryna zabili około 800 wrogów. Wytrwali na posterunku do grubo po świcie (około 8 - 9 rano). Nie zdołali obronić fortecy Silbrfjell, która padła zanim uruchomiono trójkąty ognia.
Sam Bryn krytycznie ranny poddał się wraz z częścią ludzi, złożył hołd Qa i przyjął wiarę w Opiekunów, został naznaczony ich symbolem.
Pozostali bronili się do końca, próbując osłaniać rytuał, który się udał. Wszyscy polegli.
Zginęła Samboja-Muireann broniąc swojego syna. Ziemowit-Aidan wszedł w otwartą szczelinę między światami.
Wojska Tryntu poddały się (Skaggirad, Vettaheim, Skene, Darrok) lub zostały wycięte w pień (Varden, Dunharrow, Borgh Du, Kilkeran).
Krasnoludy przystąpiły do sojuszu z Qa i oddały im księżną Sigdrine.
Korona, Miecz i Gryf są w rękach zwycięskich Qa.
- III turnus także zgromadził sojuszników, z tym, że nie uzdrowił Drzewa Driad. Nikt nie zdradził, więc sojusznicy zmniejszyli liczbę wrogów zgodnie z przewidywaniem do 1000 (z 1600).
- wytrwać mieli do świtu, wytrwali do około 6-7 rano. Ocalili fortecę, która plunęła ogniem około dwóch godzin po świcie.
- Ludzie Sigberta zabili około 700 wrogów. Sam dowódca poległ wraz z większością Tryntyjczyków i krasnoludami z VI KKCzT broniąc rytuału, który bez nadziei na powodzenie, próbował zrobić Druid.
- Samboja przeżyła, Aidan nie wszedł w szczelinę.
- Halfdan Borgh Du dzięki obrońcom kontr-fortu obronił całą fortecę i wyparł Qa z przełęczy, odbijając z ich rąk jeńców, tych, którzy się poddali w czasie walk.
- IV turnus (Wamp, Elfgar, uzupełniajcie!) zebrał wszystko, co było do zebrania, uzdrowił Drzewo i miał do pokonania 800 wrogów. Pomimo zdrady, która, choć bardzo celna i fachowo przeprowadzona, nie udała się (Imperium chciało podwinąć Żywe Złoto, ale to zostało świetnie ukryte)
- wytrwał do około 7 rano, ratując fortecę, która dosłownie chwilę wcześniej uruchomiła trójkąty ognia.
- poddała się część walczących i złożyła hołd Qa (niektórzy nawet przyjęli funkcję namiestnika Wysoczyzny z ich rąk )
- wysłany po Aidana człowiek nie zdołał go przyprowadzić, próba przeprowadzenia rytuału spełzła, obrońcy polegli dosłownie na kilka sekund przed tym, jak otworzyła się szczelina między światami. Zielone ognie szczeliny były ostatnią rzeczą, jaką widzieli
- ludzie Strzały zabili niespełna 600 wrogów.
- przeżyła Samboja i Aidan. Polegli obrońcy kontr-fortu. Ci, którzy się poddali, zostali uwolnieni przez Halfdana Borgh Du.
Poniżej wszelkie przewidziane przez nas wersje rozwiązań Tabelka nie uwzględnia niuansów w rodzaju:
- jest miecz = można się obronić przez Nieśmiertelnymi. Nie ma miecza = kończymy walkę wjazdem Nieśmiertelnych.
Ech... sama jestem ciekawa, co z tego wszystkiego wyniknie
Owizor - 14-08-2015, 16:20
Jak na to patrzam, tym bardziej napalam się na epilog, bo to pewnie on ostatecznie rozstrzygnie wszystko to, co pozostanie sporne
(no i +18 rzecz jasna też będzie miało co nieco do powiedzenia jeśli chodzi o inne części świata - jego wynik też jest wielką niewiadomą )
Verlan - 14-08-2015, 23:17
Trudna kwestia. Niby chciałbym, aby Aidan jednak wstąpił w sferę boską, bo po coś to życie oddałem ale patrząc na wyniki pozostałych… No, nie spodziewam się tego. Trynt obroniony, Halfdan dostał swoją ukochaną i wyśnioną koronę. Jednym słowem- Gdyby następne turnusy poszky tą samą ścieżką co my- mielibyśmy piekło na ziemii Chociaż wciąż miło by było, gdyby Ludzi Bryna byli gdzieś wpisani w kanon Ale tak jak Owizor czekam na epilog, bo tam będą się działy rzeczy wielkie…
Travor - 14-08-2015, 23:40
https://www.facebook.com/...?type=1&theater
Coś od razu mi podpowiadało, że byłeś "człowiekiem Bryna"
Indiana - 15-08-2015, 00:22
Travor napisał/a: | Wszystko to bardzo wzruszające, ale czy to nie ten, który "krytycznie ranny poddał się wraz z częścią ludzi, złożył hołd Qa i przyjął wiarę w Opiekunów, został naznaczony ich symbolem. " Emotikon wink To w żaden sposób nie przekreśla jego osobistych talentów dowódczych, które czysto teoretycznie mogłyby rzeczywiście postawić go na czele jakiegoś "bogoojczyźnianego" zrywu... ALE. Romantycznej wizji niezłomnego, wiernego aż po grób wodza to Brynjolf już raczej sobą nie wypełnia Emotikon wink Zawsze znajdą się malkontenccy idealiści twierdzący, że hańba, że trzeba było wybrać śmierć, że bla bla bla Emotikon wink ZWŁASZCZA w społeczności tego typu, co tryntyjska, miłującej wolność gór i lasów (wolność, którą on odrzucił na rzecz innej wartości - życia) Emotikon smile I tego typu dzieła propagandowe, podkreślające rolę Brynjolfa jako "mściciela" poległych do których nie zdecydował się dołączyć, a przy tym tuszujące konsekwencje jego decyzji (bohater ukazany jest tyłem, zatem niewidoczny staje się symbol Opiekunów Emotikon smile ) nie zmienią faktu, iż czasem cena za twoje przekonania, misję, legendę staje się ceną ostateczną, najwyższą. Jeśli postanawiasz jej nie zapłacić... nie możesz pozostać postacią o jednoznacznych cechach. Innymi słowy, wieczną chwałę Brynjolf już odrzucił, logicznym byłoby więc, że jego losy cechować zacznie teraz pewien tragizm, najogólniej rzecz ujmując. Widziałbym dla niego bardziej skomplikowaną przyszłość, niż prowadzenie armii jego poległych towarzyszy przeciwko wrogowi... Bo też i, tak naprawdę, obiektywnie rzecz biorąc, co jak co, ale czy ma on jeszcze prawo być ich wodzem? Po tym wszystkim, co zaszło..? |
Indiana napisał/a: |
Magdalena Baraniak Kwintesencją Twoich słów jest "wieczną chwałę Brynjolf już odrzucił" Emotikon smile bo nie ona była jego celem, dodałabym, tylko ratowanie jego kraju. Porównanie z Leifem,który "uciekł" spod Arden, jest trafne |
Travor napisał/a: | No to teraz, czy to kwestia interpretacji, czy bardziej tego, że z naszej dwójki tylko jedna osoba tworzyła motyw Leifa i zna jego wszelkie niuanse Emotikon wink Bo dla mnie ta analogia, jest jedynie pozorna, powierzchowna. Kapitulując na takich warunkach, gdy inni wybrali śmierć, Brynjolf niejako stracił swoistą ideologiczną "czystość", bo wyrzekł się wolności, wartości najbliższej mentalności ludu tryntyjskiego (uogólnionego). Tymczasem Leif nigdy nie skapitulował. Nie przyjął władztwa wergundzkiego. Jego "ucieczka" nie była też formą osobistego wyboru "mniejszego zła". On wypełniał rozkazy, z którymi zresztą, jeśli dobrze pamiętam, sam nie mógł się pogodzić. Działał więc jako przedłużenie władztwa Rangveig, jej słowo, jej rozkaz, legitymizowały jego postępowanie. Nie miał nigdy innej władczyni. Brynjolf z kolei... zgiął kark przed Qa i ich bóstwami. A jeśli liczy się TYLKO Trynt... to przecież możnaby uznać... że czas walki dobiegł końca i uległość wobec Qa jest jedyną drogą by ten właśnie Trynt przetrwał Emotikon smile No, ale wtedy to nie będzie Brynjolf prowadzący armię niepokornych przeciwko Południu, to wtedy będzie Brynjolf, który mimo chwalebnej przeszłości, jest dzisiaj zgorzkniałym namiestnikiem Tryntu z nadania Qa Emotikon smile Wraz z upadkiem "powstania" kończy się epoka romantyzmu, czyżby nadchodził czas pozytywizmu? Całkiem ciekawy byłby to finał. |
Czy Bryn będzie namiestnikiem (o ile pamiętam, odrzucił tę propozycję ) czy wodzem rebelii, to zależy już od niego. W momencie kapitulacji nie mógł wypełnić żadnego rozkazu, bo nie było już nikogo, kto mógłby go wydać, kto stałby wyżej niż on - księżna była w niewoli, naczelny dowódca nie żył, z jarlami nie miał kontaktu, natomiast to jemu powierzono Żelazną Koronę i to on musiał zdecydować. I tylko to go różni, patrząc na to w ten sposób Leifowi było łatwiej.
Z całą pewnością łatwiej było tam zginąć. Dwaj kolejni dowódcy tak właśnie zdecydowali.
W momencie kapitulacji Brynjolf był krytycznie ranny, nie miał więc ani żadnych szans na przeżycie ani nie mógł już walczyć.
I przyznaję, że sama go do tego namawiałam (jakże wygodnie samej decydując się tam zostać) - bo on mógł ocalić cokolwiek, gdyby tylko przeżył. Mógł poprowadzić dalej ludzi. Mógł cokolwiek jeszcze zrobić, włączając w to jakieś dramatyczne próby rzucenia się na wysokich dowódców Qa i zaszkodzenie im tą drogą. My, którzy tam zostaliśmy na barykadzie, nic już nie zdziałamy.
Generalnie całość sytuacji w ogóle nie poddaje się racjonalnej ocenie na chłodno. Nikt z nas, włączając w to współtwórców fabuły, czyli oboje OG (mnie i Wojtka) nie był w stanie przewidzieć wszelkich możliwych opcji, konsekwencji, niuansów. Na nasze myślenie rzutowała adrenalina, zmęczenie, atmosfera chwili. W tamtym momencie uratowanie jedynego dowódcy, jaki nam został, wydawało się najlepszym, co można było uzyskać.
Potem, już "zza mgieł" patrzyłam na akt kapitulacji, sztandary padające pod nogi zwycięzców (w tym naszego złotego gryfa spod Arden), i jakoś fakt, że jednak łatwiej było polec w chwale, rzucił mi się cholernie jaskrawo w oczy. Nie zazdroszczę tej postaci, choć szkoda mi mojej własnej, która zginęła na kontr-forcie.
Oczywiście nie mam pojęcia, czy to słuszne i rzeczywiste odczucie, ale gdybyś zapytał Ingrane, czy Bryn wciąż ma prawo być ich wodzem, powiedziałaby Ci, że nikt nie ma większego prawa niż on, bo jako jedyny odważył się przejść przez upokorzenie kapitulacji i iść w niepewną i bardzo mało chwalebną, ale jednak szansę. Tak jak napisałeś, zaprzepaścił własną chwałę, bo nie ona była dobrem, o które walczyliśmy.
Leite - 15-08-2015, 00:42
Czyli patrząc na to ogolnie, zrobiliśmy najgorzej wszystko, jak sie dało, ale mieliśmy najlepszą biesiadę i zakończenie? XD
Szrapnel - 15-08-2015, 00:46
Ćśśśśśśśś, wmawiajmy sobie, że byliśmy najlepsi to może ktoś jeszcze w to uwierzy.
Mimo wszystko jestem zadowolony z tego jak zakończył się nasz turnus.(I cicho liczę na jakąś armię nieumarłych)
Eri - 15-08-2015, 01:00
Ej, czemu najgorzej? Z tego, co rozumiem jako jedyni wysłaliśmy Aidana do wymiaru boskiego, dzięki czemu bogowie północy nie zostaną spektakularnie zmiecieni (chyba ), a to chyba więcej, niż Trynt, który bez pomocy bogów tak czy siak by padł, kwestia tylko, kiedy No i zabiliśmy najwięcej przeciwników, co też można uznać za nasz osobisty sukces ^^
Szczerze liczę na to, że przynajmniej mistyczna część fabuły zostanie uwzględniona nasza Po coś się w tym silberowym piekiełku smażę, nie?
Verlan - 15-08-2015, 01:00
"Nasz turnus był epicki, padliśmy wysyłając Zaginionego boga- Imperatora w niebiosa, największa nadzieja Imperium na zniszcenie bogów poszła się… a nasz legendarny przywódca, który zjednoczy narody pod jednym sztandarem wyprawi wielką bitwę przeciw Qa, zabije Neyę wielkim claymorem a potomność będzie go nazywać Gryfem Tryntu, a Ludzie Bryna staną się bohaterami, wzorami do naśladowania."- Tak brzmi oficjalna wersja i proszę się jej trzymać.
Szrapnel, ty już masz jednego nieśmiertelnego, więcej ci nie trzeba
Travor - 15-08-2015, 01:22
Ok, poczułem się jak jakiś lewicowy publicysta, który z wygodnego krzesła stwierdza, że ten lub tamten zryw narodowy był z racjonalnego punktu widzenia zwykłą głupotą
(chwała tym, którzy poszli za swoimi wodzami, a zatem prostemu ludowi pracującemu który dał odpór wrogiemu żywiołowi natomiast hańba, że Brynjolf do dzisiaj nie stanął przed sądem za poprowadzenie swoich ludzi na tę beznadziejną wojnę, po czym sam uszedł z życiem, poświęcając wielu towarzyszy )
Trudno jest przeciwstawiać się subiektywnym argumentom emocjonalnym. To jest pewnie opcja "Nie byłem tam, więc nigdy nie zrozumiem.". Trzeba jednak pamiętać, że zapewne większość tych, którzy pozostali w Tryncie przy życiu, tam nie było (i w sumie żyją BO ich tam nie było ). Czy oni pójdą za Brynjolfem? W końcu oni patrzą na to chłodno. Nie czuli tych emocji, adrenaliny, tej chwili. Zostanie im przedstawiony zbiór suchych faktów. Który jakże łatwo zinterpretować w sposób, w jaki ja to zrobiłem. I teraz oto ten człowiek miałby powrócić, jako wódz rebelii i utopić to co zostało jeszcze z Księstwa we krwi swojego buntu... Trynt dobrze zna ten klimat. Surowa okupacja wergundzka a zatem czasy partyzantki, następnie długie i ciężkie lata wojny domowej po śmierci Leifa. Chwilowa stabilizacja, zakończona kolejną wojną. Wojna się skończyła... ale oto z popiołów powstaje jeszcze jeden człowiek. I chce walczyć dalej... Pytanie tylko, czy w tej wojnie, w której jak twierdzisz, tylko Trynt się liczy, nie zostaną temu państwu zadane rany, które sprawią, że niezależnie od jej finału, dawnego Tryntu już... po prostu nie będzie.
Ponieważ my, gracze, jesteśmy ludźmi młodymi, jakże łatwo rzucamy się w wir walki o to, by przetrwało słuszne. Innym tego "pięknym" przykładem jest to, co w międzyczasie zrobiono z Aenthil. Cóż, tak, mają z powrotem swoje gaje, Miasto, drzewa i polany. Ale czy wciąż są... Aenthil?
Bo czasem by coś ocalić trzeba wybrać inne ścieżki. Trzeba posłuchać starców, którzy spokojnymi głosami wymawiają słowa "cierpliwość, trwanie, pamięć". Nie każdą wojnę można wygrać, Trynt obronił już swoją tożsamość. Lecz jeśli Brynjolf będzie chciał zgarnąć całą pulę, obawiam się, że tym razem cena może się okazać już zbyt wysoka.
Może czasem warto się zatrzymać, pogodzić z tym, że to nie jest ten dzień, pójść w zgodzie z prądami świata? Kapitulacja złożona, pierwszy krok w tym kierunku wykonany. Mimo to, walczyć dalej?
Mam w sobie jakąś formę sentymentu do takiej pięknej mentalności. Lecz jeśli w tym wszystkim NAPRAWDĘ chodzi o kraj, to jest niestety ten moment, który trzeba też wyczuć, moment by się zatrzymać, bo dalej jest już przepaść. Ludzie północy wylali już dość swej krwi i nawet Qa nie mają dość sił by to zignorować (autonomia). Nie żądajcie jej jednak jeszcze więcej.
Indiana - 15-08-2015, 04:41
Leite napisał/a: | zrobiliśmy najgorzej wszystko, jak sie dało | ... Z czego to wywnioskowałaś? Z udanego rytuału? Z ilości zabitych wrogów...? Że o bitwie, na której wygrała właściwa strona, nie wspomnę
Verlan napisał/a: | Tak brzmi oficjalna wersja i proszę się jej trzymać. | Się robi!
Travor napisał/a: | chwała tym, którzy poszli za swoimi wodzami, a zatem prostemu ludowi pracującemu który dał odpór wrogiemu żywiołowi natomiast hańba, że Brynjolf do dzisiaj nie stanął przed sądem za poprowadzenie swoich ludzi na tę beznadziejną wojnę, po czym sam uszedł z życiem, poświęcając wielu towarzyszy | Cóż za celna ironia
Ech, Travor Nawet mi brakowało takich komplikujących wszystko bez sensu rozkmin
Travor napisał/a: | jakże łatwo zinterpretować w sposób, w jaki ja to zrobiłem. |
Ano to dość jasne. Nie ma co się nawet spierać, gdyby Bryn zechciał wzniecić powstanie, to miałby pod górkę. W każdym razie dopóki nie zacząłby wygrywać.
Zaznaczyłam tylko, że każdy z poległych oddałby życie raz jeszcze, gdyby mógł raz jeszcze stanąć do bitwy pod jego rozkazami. Wszyscy wiedzieli, jaki jest sens tej kapitulacji i że nie ma w niej nic z poddania się, to nie była rezygnacja z walki tylko odłożenie jej w czasie.
Tak jak napisałam, Ingrane najpierw poniekąd chciała też ocalić ostatniego z jej hirdu, ale po czasie zorientowała się, że zgotowała mu koszmarny los, którego sama by pewnie nie zniosła (dlatego kiedy Sigbert spektakularnie odmówił, to nawet się cieszyła Strzała natomiast nie był ze Sliabh Ard, ale też się cieszyła )
Travor napisał/a: | Bo czasem by coś ocalić trzeba wybrać inne ścieżki. Trzeba posłuchać starców, którzy spokojnymi głosami wymawiają słowa "cierpliwość, trwanie, pamięć". |
Travor napisał/a: | Może czasem warto się zatrzymać, pogodzić z tym |
A może nie. Najcwańsi są ci, którzy post factum już wiedzą, że "trzeba było" poczekac, nie walczyć... " Wiedzą, chociaż nigdy nie sposób wiedzieć, co by było gdyby i czy nie byłoby jeszcze gorsze.
Więc - a może trzeba jednak podjąć ten wysiłek, może jeszcze krok dzieli nie od przepaści, a od zwycięstwa, może trzeba wytrzymac jeszcze godzinę, dwie, a forteca plunie ogniem i wygramy. Lub chociaż wynegocjujemy lepsze warunki.
Nigdy nie wiesz. Nie ma co cwaniaczyć. Nikt nie wie, co będzie jeśli.
Travor napisał/a: | to jest niestety ten moment, który trzeba też wyczuć, moment by się zatrzymać, bo dalej jest już przepaść. | Bo niby skąd to wiesz? A może dalej jest wieloletnia niewola, która będzie koszmarem, tragedią i autentyczną hekatombą? Może jednak lepiej nawet jeśli umierać, to na własnych warunkach?
Rany, tych "może" naprawdę jest od cholery.
Travor napisał/a: | nawet Qa nie mają dość sił by to zignorować |
A skąd to wiesz?
Trochę jedziesz na ślepo, bo nie masz pojęcia, jaki los mogą zgotować Qa podbitym ludom i czy będzie to los akceptowalny. Zresztą, nawet jeśli - bez wolności zawsze los jest w rękach pana i władcy i podlega jego humorom. Zgoda na brak wolności zawsze jest obciążona ryzykiem
A dla porządku - jednak po zsumowaniu tego, co mamy na tapecie, a co wymieniłam w pierwszym tutaj poście, wychodzi nam, że Wysokie Ziemie się obronią. Przynajmniej na jakiś czas. Halfdan Borgh Du, mając w rękach koronę, dysponuje wciąż siłami połączonych hirdów, fortece się bronią, wciąż są siły, które mogą pomóc, wejść do walki. No, ale to nie Halfdan dzierżył legendarny miecz i poprowadził ludzi, kiedy zabrakło Hersteina Więc może jednak warto jeszcze raz podjąć walkę
Travor - 15-08-2015, 15:35
Indiana napisał/a: | Wszyscy wiedzieli, jaki jest sens tej kapitulacji i że nie ma w niej nic z poddania się, to nie była rezygnacja z walki tylko odłożenie jej w czasie. |
Skoro to było AŻ TAK oczywiste to czemu Qa się na to zgodzili? Jeśli warunki tej kapitulacji, chociażby oznakowanie symbolem Opiekunów, nie są żadnym gwarantem (chociażby magicznie), że nazajutrz znowu nie stanie przeciwko nim, to jaki sens jest w pozostawieniu go przy życiu?
Indiana napisał/a: | A skąd to wiesz?
Trochę jedziesz na ślepo, bo nie masz pojęcia, jaki los mogą zgotować Qa podbitym ludom i czy będzie to los akceptowalny. |
Opieram się na słowach Szamanki
Cytat: | - Nie, panie Kodran - uśmiechnęła się szeroko - Nikogo nie zamierzam eksterminować, a niewolnictwo jest nam obce, to styryjski wynalazek. |
Być może, będąc przez te wszystkie lata pod wpływem Opiekunów, jej moralność uległa dalszej degradacji (proces "stawania się złą", którego początek był zakomunikowany w sesji) ale biorę pod uwagę fakt, że nadal bazą jest dla niej niezmiennie mentalność i tradycja jej ludu - Qa. Niewolnictwo nie jest ich drogą. Nigdy nie było. Jest za to symbolem zetknięcia się z przegniłą, starostyryjską państwowością. Zetknięcia, które przyniosło im tak wiele cierpienia. Mówiąc wprost, oni powinni mieć alergię na analogiczne sposoby traktowania swych wrogów.
Indiana napisał/a: | A może nie. Najcwańsi są ci, którzy post factum już wiedzą, że "trzeba było" poczekac, nie walczyć... " Wiedzą, chociaż nigdy nie sposób wiedzieć, co by było gdyby i czy nie byłoby jeszcze gorsze. |
Żeby nie było nieporozumienia - ja nie promuję podejścia, że należało w ogóle nie walczyć, że należało poddać się, zamknąć w ponurych kasztelach i czekać aż czasy się odmienią. Wręcz przeciwnie, trzeba było wpompować w ten wysiłek zbrojny niemal całą żywotność ludu i jego sojuszników. Właśnie po to, żeby stworzyć sytuację, w której jak najwięcej da się ocalić. Tylko że na moje oko, teraz jest ten moment, kiedy dalsza walka zaczyna generować więcej strat, niż zysków. Armie Tryntu zostały złamane, lecz zachowały twarz. Trudno jednakże uważać za prawdopodobną sytuację, w której samotny Trynt, przy pomocy zrywu powstańczego, wywalczy wolność, której nie był w stanie zdobyć gdy był jeszcze w pełni swoich sił.
Trzeba mieć szerszą perspektywę. Na tę chwilę większość świata klęczy w minerałowych kajdanach. To naprawdę nie jest moment, by stawiać wszystko na jedną kartę.
Po wydarzeniach obozu, Trynt jest w nieporównywalnie lepszej sytuacji niż inne pokonane ludy. Można powiedzieć - już stanowi swoisty precedens w historii podboju za-południowców. Zamiast to teraz zaprzepaścić, należałoby się przyczaić i poczekać. Qa już straciło swój impet "niepowstrzymanej fali". Jeśli Trynt chce coś ugrać, powinien się wpisać w ogólnoświatowe działania. Na razie walczył prawie sam, ale lada chwila wojna może przyjść do Terali czy Ofiru. Jak na razie Qa tworzyli jeden front, posuwający się nieubłaganie ku północy, jednak wojna z którymś z tych dwóch, niejako zostawionych "na tyłach" państw odmieniłaby tę sytuację. Wtedy może znów wtrąciłoby się Laro, biorąc pod uwagę umiejscowienie turnusu 18+, ludy rzeki również nie powiedziały chyba jeszcze ostatniego słowa.
Naprawdę, jest tysiące korzystniejszych konfiguracji, niż walka tu i teraz, za wszelką cenę, bo tak.
Abel - 15-08-2015, 16:21
Hmmm, a to nie jest tak, że ci co się poddali, są naznaczeni symbolem Opiekunów są teraz troszkę ich puszką mocy? Opiekunowie mogą mieć spory wpływ na tych ludzi i będzie im dużo trudniej walczyć teraz w imieniu wolności niż wcześniej, prawda? Generalnie zamysł walki jest taki, żeby nie ginąć, wiec ci którzy poddali się zostawili sobie pole do działania. Ci którzy polegli, cóż ich opowieść się skończyła i nic więcej nie zrobią. Sens walki był, oczywiście, po to gracze cały obóz szykowali się na to jedno jedyne starcie, żeby wygrać, pytanie tylko czy podeszli do tego odpowiednio i czy realnie przeliczyli swoje możliwości.
I też nie do końca rozumiem czemu Trynt. Rozumiem to, że bronili się jako "ostatni bastion", że oczy całej Północy zwrócone były na te walki, nic dziwnego. Również posiadanie najdłużej działającej, legendarnej partyzantki daje im swego rodzaju pierwszeństwo w dalszej walce o wyzwolenie, ale teraz reszta świata już nie musi siedzieć i patrzeć, teraz mogą działać. Samotne podrywanie się Tryntu to wybaczcie słowa, idiotyzm i to w skali narodowej: przeciwnik który z łatwości podbił większe potęgi niż tryntyjską po wojnie będzie miał jeszcze łatwiej w trzymaniu w ryzach rebeliantów(mniejsze siły, gorsze zorganizowanie etc.) dlatego zryw musi nastąpić w większej ilości miejsc, niezależnie bądź w jakimkolwiek porozumieniu. Wtedy ma szanse, wtedy nie powtórzy się opcja III turnusu, kiedy trójkąt ogniowy już działał, już wiedzieli, że nie wyślą Aidana w kosmos, więc dalsza walka sprawiła tylko tyle, że przyszłe powstanie straciło 30 z okładem doświadczonych wojowników. Wielka strata w kontekście tego, że mogli być jednymi z niewielu ocalałych.
Indiana - 15-08-2015, 18:19
Ale ale Terale na skale.... Kto powiedział, że mamy walczyć "tu i teraz"?
To akurat jest dość jasne - po pierwsze jeśli Bryn miałby być wcieleniem Leifa, to najpierw sam musi się uwolnić (lub ktoś musi uwolnić jego) z owego czegoś, którym został naznaczony.
Jasne, że Abel ma rację w kwestii tego, że żywi mają pole do działania, a polegli - już tylko pomniki. I oczywiście, że ewentualne powstanie musi poczekać na odpowiedni moment - piszę "ewentualne" bo przypominam, że to nie ja prowadzę postać Bryna. To gracz
Abel napisał/a: | dalsza walka sprawiła tylko tyle, że przyszłe powstanie straciło 30 z okładem doświadczonych wojowników. | A widzisz, tu jest znów spór Bo tego się nie da wycenić. Straciło wojowników, straciło przede wszystkim drugiego dowódcę, który mógłby powstanie wspomóc, czyli Sigberta, ALE zyskało legendę. To są rzeczy niewycenialne, bo nie da się powiedzieć, co by było gdyby. Doskonale to znamy z realnego świata, nie? Trudno ocenic, na ile pamięć o takich czynach podtrzymuje ducha i daje siłę do dalszej walki, a na ile rzeczywiście jest to tylko zmarnowana krew. Bryn przeżył także po to, żeby ta pamięć przeżyła
Travor napisał/a: | należałoby się przyczaić i poczekać. | Tutaj nie ma sporu
Wciąż zapominacie jednak, że wedle wyniku III i IV turnusu walczy jeszcze hird Borgh Du, Vardenowie, walczą trzy wielkie trójfortece - więc tu jeszcze nie wszystko stracone.
Abel napisał/a: | przeciwnik który z łatwości podbił większe potęgi niż tryntyjską po wojnie będzie miał jeszcze łatwiej w trzymaniu w ryzach rebeliantów | A tu się nie zgodzę Walka silnego frontu to nie jest to samo, co trzymanie w ryzach przez lata zbuntowanego kraju. Grubo nie to samo, zwłaszcza w warunkach przepaści kulturowej. O ile część Tryntu nie pójdzie na współpracę z Qa, to będzie im diabelnie trudno utrzymać ich za pysk.
Travor napisał/a: | oni powinni mieć alergię na analogiczne sposoby traktowania swych wrogów. | A może nauczyli się, że tylko bezwzględnością można zwyciężyć?
Zapominasz, że zmienił się jeden istotny detal. Teraz mają innych bogów. To wszystko zmienia. WSZYSTKO
Owizor - 17-08-2015, 01:15
No właśnie, pozostaje jeszcze jeden aspekt - wszyscy patrzą na szanse i możliwości Tryntu, ale co z możliwościami samego ludu Qa? Jeśli dobrze rozumiem (a od razu mówię: nie przestudiowałem wszystkich wątków sesji więc mogę się mylić), podbój północy aż po lodowiec został tak naprawdę wymuszony przez Opiekunów i nie leżał w interesie samego ludu Qa w żadnym stopniu. W końcu nawet mając niesamowicie zaawansowaną technologię, niezniszczalne zbroje, niezatapialne statki, odporność na szkodliwe działanie Minerału czy swego rodzaju współmyśl, Qa pozostają jednak ludźmi. Podbój Styrii, Talsoi, Federacji Wergundzkiej, Liryzji i Tryntu siłą rzeczy musiał pochłonąć setki tysięcy istnień. Jak zostało powiedziane, do Tryntu dotarło 80 000 wojowników, ilu zginęło po drodze, walcząc z największymi mocarstwami świata? Czy straciwszy, jak by nie patrzeć, kwiat swej młodzieży, Qa będą w stanie wystawić wystarczającą ilość wojsk, by stale utrzymać podbite ziemie?
Mało tego, biorąc pod uwagę tempo ich marszu oraz odległość, armia Zapołudnia zapewne nie miała żadnych linii zaopatrzeniowych, lecz żywiła się tym co dawała im podbijana ziemia. Zatem gdyby (co jest prawdopodobne patrząc po III i IV turnusie) wojska Qa zostałyby zmuszone do odwrotu przed kolejnymi zbiorami, zaliczyłyby scenariusz napoleoński - konieczność cofania się po ziemiach doszczętnie już ograbionych ze wszystkiego co było do zjedzenia, z wrogo nastawioną ludnością. Nawet więc zakładając ich zwycięstwo, będą mieli nieliche problemy z wyżywieniem swoich ludzi.
Słowem: wojna ta zapewne wyniszczyła demograficznie i gospodarczo Qa, choć jak na razie jeszcze równo stojące szeregi i piękne sztandary skutecznie maskują ów fakt przed pospólstwem. Dodając do tego wspomniane już wcześniej różnice kulturowe, naprawdę wątpię by Qa byli w stanie utrzymać podbite ziemie własnoręcznie. Zostaje im ustanowienie marionetkowych rządów (ku uciesze Imperium ). A czy takie rządy będą w stanie się utrzymać...?
Rzecz jasna wszelka logika może i tak polecieć do piachu gdy w grę wkroczy mistyka... cóż, tego to już nijak nie idzie przewidzieć
Indiana - 17-08-2015, 09:15
Owizor napisał/a: | podbój północy aż po lodowiec został tak naprawdę wymuszony przez Opiekunów i nie leżał w interesie samego ludu Qa w żadnym stopniu | Pytanie, czy to nadal są rozbieżne pojęcia
Owizor napisał/a: | do Tryntu dotarło 80 000 wojowników | Więcej. Na same Wysokie Ziemie uderzyło tyle.
Owizor napisał/a: | Qa będą w stanie wystawić wystarczającą ilość wojsk, by stale utrzymać podbite ziemie? | O to to to
Owizor napisał/a: | Rzecz jasna wszelka logika może i tak polecieć do piachu gdy w grę wkroczy mistyka... cóż, tego to już nijak nie idzie przewidzieć | Prawda, ale właśnie mniej więcej o to mi chodzi w kwestii wywołania powstania. Być może właśnie jego szanse leżą w tym, aby możliwie najlepiej wstrzelic sie w moment, kiedy osiągną granicę możliwości.
Chcecie porcję wieści z ostatniego frontu? Bo wiecie, rozegrało się bardzo poważnie, a los Tryntu został przesądzony
Aerlinn - 17-08-2015, 12:43
A bogów? Chcemy, jasne, że chcemy
Owizor - 17-08-2015, 14:15
<pełne napięcia, narastające werble w tle>
Frączek - 17-08-2015, 14:18
<wstrzymane oddechy wszystkich wokół>
Indiana - 17-08-2015, 14:35
Tak więc:
- V turnus zebrał wszystkich sojuszników, uratował drzewo, dogadał się z Ludźmi Leifa i tak dalej.
Zdobyli miecz. Dopiero w ostatniej chwili zadbali o to, aby było komu zrobić rytuał z Aidanem, ale jako że niemal do końca byli pewni, że to Herstein, a nie Aidan, to nie spodziewali się musieć go robić.
- mieli połowę stanu poprzednich turnusów, więc zgodnie z zasadą 40:1 mieli 800 przeciwników, których liczebność sojusznicy zmniejszyli do 400.
- nikt się nie poddał, nawet ranni, choć jako jedyni rozważali całkowitą kapitulację
- w czasie walki zabili niespełna 200 wrogów nie wytrwali do rana, w czasie walki stracili meteorytowy miecz, a atak Nieśmiertelnych praktycznie zostawił ich na łasce wroga.
- ale - zginęła Samboja-Muireann, a Aidan... choć przyprowadzony na kontr-fort, został tylko wepchnięty w szczelinę, bez rytuału, którego nie zdążyli zrobić
Nadmienię jeszcze, że także nie uratowali Hersteina Oni dowiedzą się tego w Walhalli (jako że nikt się nie poddał) -wojska Tryntu poddały się (Skaggirad, Vettaheim, Skene, Darrok) lub zostały wycięte w pień (Varden, Dunharrow, Borgh Du, Kilkeran). Ingrane tym razem nie walczyła pod Silbrfjell
Krasnoludy przystąpiły do sojuszu z Qa i oddały im księżną Sigdrine.
Korona, Miecz i Gryf są w rękach zwycięskich Qa.
Więc... wiele rzeczy przypieczętowało się wczorajszej nocy
Frączek - 17-08-2015, 17:21
O kurde, jestem coraz ciekawszy epilogu
MrSzaman12 - 17-08-2015, 23:05
Indiana napisał/a: | Aidan... choć przyprowadzony na kontr-fort, został tylko wepchnięty w szczelinę, bez rytuału, którego nie zdążyli zrobić
|
Z tego co wiem, to szczelina emanowała tak potężną magią ziemi, że rozszczepiała wszystko co tam wpadło na atomy... (Owizor mi tak powiedział)
Czyli, że... Rozszczepiliście boga na atomy??! xD
Owizor - 17-08-2015, 23:29
No właśnie to dobre pytanie, bo w takim razie do świata bogów doszła... kupka atomów ale przynajmniej kupka atomów ze wszystkimi niezbędnymi cząstkami... czyli wychodzi na to, że jeśli bogowie mają talent do klocków lego, to mają szanse wygrać?
MrSzaman12 - 17-08-2015, 23:36
A więc po co trudziliśmy się z tym całym rytuałem? Bogowie mają dość czasu, by składać puzzle tego typu. Pewnie nieraz kupowali od Gabony bułkę tartą, by zabić czas od momentu wniebowstąpienia Tavar, aż po przebudzenie Starych Bogów. A może (z racji, że przebudzenie było dość niespodziewane) byli właśnie w trakcie składania jednej z takich bułek?
Leite - 17-08-2015, 23:38
Owizor wygrałeś życie z tymi klockami xD
Indi czemu patrzę tak ponuro? Patrząc na to, co napisałaś o naszym turnusie od śmierci Samboi do konca nie wyglada to różowo... Zwłaszcza, ze z tego, co widzę, na żadnym turnusie poza naszym (chwała Loży?) nie udało sie wepchnąć Aidana do zaświatów (czyli nie ma jak walczyć ze starymi bogami) i z tego, co widzę, Trynt padł w znacznej większości turnusów..a tak super by było na Epilogu ukształtować Aidana w boga xd
Frączek - 17-08-2015, 23:46
Ojtam Leite, płaczesz Partyzantka nie jest wcale taka zła jakby sie mogła wydawać
Szrapnel - 17-08-2015, 23:55
Shatan zwłaszcza jeśli jest się duchem partyzantem. Ludzie Bryna pozdrawiają
Frączek - 18-08-2015, 00:01
Szrapnel, luz, moja główna tegoroczna postać rozpłynęła sie w powietrzu po poderznieciu kilku gardeł a poźniejszy paladyn umarł w chwale (choć Ingrane przy każdej możliwej okazji przypominała mi ze owej chwały nie ma, a pieśni o nas nie bedzie ).
wampirka - 18-08-2015, 01:32
Leite napisał/a: | Trynt padł w znacznej większości turnusów.. |
Raczej 50/50
Indiana - 18-08-2015, 01:46
Ale nadal różowo to nie wygląda Przypomnę naszą tabelkę wyników (załącznik w pierwszym poście).
Trynt jako całość przetrwałby tylko jeśli bogowie uratowani+ forteca uratowana. Tego nie dokonał nikt
Wedle naszych własnych opcji:
II - Trynt przegra wojnę, ale północ ma szanse przetrwać Qa ustąpią, bogowie północy zwyciężą [edit, wróóóóć!! spojrzałam nie na tę opcję , juz poprawiam ]
III - Trynt wygra bitwę, ale przegra wojnę, zachowa autonomię Bogowie północy zostaną zniszczeni, Qa zajmie świat
IV - Trynt wygra bitwę, ale przegra wojnę, zachowa autonomię Bogowie północy zostaną zniszczeni, Qa zajmie świat
V - Trynt przegra wojnę, świat należy do Qa Bogowie północy zostaną zniszczeni, Qa zajmie świat
Strandbrand - 18-08-2015, 02:26
Indiana napisał/a: |
II - Trynt wygra wojnę, Qa się cofa Qa ustąpią, bogowie północy zwyciężą
|
Co tu się stało? (Ja wcale nie narzekam, gdyby ktoś miał zamiar mnie o to oskarżyć )
Frączek - 18-08-2015, 02:29
O Huuuuun
To ogólnie czo, czeka nas partyzantka i te sprawy czy jak? Mam taką cichutką nadzieje że przyjdzie nam jeszcze skopać tyłki Qa i stanąć dzielnie pod sztandarami rodów i państw :/
Szrapnel - 18-08-2015, 02:33
Ćśśś... Przecież ustaliliśmy, że wersja właściwa to opcja turnusu II
Indiana - 18-08-2015, 09:06
Sorki, już poprawiłam Spojrzałąm na złą rubryczkę
Shatan napisał/a: | To ogólnie czo, czeka nas partyzantka i te sprawy czy jak? | No parady zwycięstwa to z tego nie będzie... A czy partyzantka - to od was zależy Pamiętasz, epilog, sesja i w ogóle
Cytat: | przyjdzie nam jeszcze skopać tyłki Qa i stanąć dzielnie pod sztandarami rodów i państw :/
_________________ | Więc przyszły rok w Wergundii?
Leite - 18-08-2015, 12:07
Ha! Czyli jednak najlepiej, dzieki za podsumowanie Indi bo sie pogubiłam :3
Wybaczcie moj nieogar :3
Ej, czyli bedzie sesja?
Szrapnel - 18-08-2015, 12:58
Indiana napisał/a: | Więc przyszły rok w Wergundii? |
Poproszę wielce, bardzo
Frączek - 18-08-2015, 13:41
Indiana napisał/a: | Więc przyszły rok w Wergundii?
|
Miodu picie, Qa bicie, piękne jest Wergunda życie!
Prosze bardzo bardzo bardzo bardzo, jak bedziemy grac w Wergundii to z taką ekipą wjadę ze tego
Leite - 18-08-2015, 16:33
A moze byc za rok (gdziekolwiek by to było) cos dla podziemnych i krasnoludów, chociaż skrawek? Bo kroją się grupy ,_,
Frączek - 18-08-2015, 16:41
O kurczę, jaki koncert życzeń wiesz Leite, podejrzewam ze kadra sie nawet na dobre za to nie zabrała, wiec chyba jeszcze nie czas na takie prośby ;]
Travor - 18-08-2015, 16:47
Shatan napisał/a: | Prosze bardzo bardzo bardzo bardzo |
Shatan napisał/a: | jeszcze nie czas na takie prośby ;] |
..?
Ahaaa, już wiem, czyli że wergundy mogo a inni to już nie Znamy to, "Wergundzkie Obozy Zagłady na Za-południu" i takie tam
Frączek - 18-08-2015, 16:55
Odrazu obozy, odrazu zagłady... Osiedla mieszkalne dla ludności, ot co nie musisz tego tak hiperbolizować
Poza tym, gdyby nie nasze wizyty to niektóre społeczności nadal by sie na kamienie biły ;]
Owizor - 18-08-2015, 17:04
Bo każdy wie, że Ludzie Leifa nienawidzili Wergundów przede wszystkim za "nowoczesne osiedla mieszkalne z zatrudnieniem zapewnionym z góry", zakładane w Tryncie rzecz jasna wyłącznie dla rozwoju gospodarczego regionu
Travor - 18-08-2015, 17:08
E tam, w tym przypadku tylko perfidnie powtarzam plotki Pikanterii dodaje fakt, że były w zestawie z informacją, że ich autorzy byli istnieniem owych obozów autentycznie oburzeni
A Wergundii "nauczyłem się" nie lubić ok. 2009, więc to w sumie stare czasy, mało kogo obchodzą, no, może poza tymi, których jednak obchodzą (co?!)
Frączek - 18-08-2015, 17:08
Cytat: | "nowoczesne osiedla mieszkalne z zatrudnieniem zapewnionym z góry", zakładane w Tryncie rzecz jasna wyłącznie dla rozwoju gospodarczego regionu
|
Widać ze swój chłop
Travor napisał/a: | Wergundii "nauczyłem się" nie lubić ok. 2009, więc to w sumie stare czasy, mało kogo obchodzą, no, może poza tymi, których jednak obchodzą (co?!) |
Eee...!?
Nie No, nawet nie mow ze Wergundii da sie nie lubić
Travor - 18-08-2015, 17:14
W ogóle, tak sobie myślę, że dla większości obecnych graczy, pojawienie się ludzi Leifa nie miało już powodów by wzbudzić jakikolwiek sentyment
Tia, w sumie nie tylko graczy, jakby tak pomyśleć
Gracz napisał/a: | Ludzie Leifa? Taa, to jakaś banda frajerów, którzy spadli z księżyca bo nadal chcą walczyć z wergundami, no a jak przerwali obserwację parszywej mordy, to już w ogóle przegięli |
Aerlinn - 18-08-2015, 18:50
Ehhh, te wątki 2010... łezka się w oku kręci, nie, Travor?
A nadal jestem zdania, że Leif się w grobie przewracał, jak słyszał te dyrdymały Ten sam Leif, który podpisywał Wiec Narodów i brał de facto udział w wyniesieniu Olafa Szalonego na tron
Indiana - 18-08-2015, 20:30
Shatan napisał/a: | , jak bedziemy grac w Wergundii to z taką ekipą wjadę ze tego | Tja Moje wergundzkie serduszko już się cieszy
Travor napisał/a: | A Wergundii "nauczyłem się" nie lubić ok. 2009, więc to w sumie stare czasy, mało kogo obchodzą | Mnie obchodzą Wtedy Wergundię pokochałam na amen
Travor napisał/a: | dla większości obecnych graczy, pojawienie się ludzi Leifa nie miało już powodów by wzbudzić jakikolwiek sentyment |
Taka natura rzeczy, nie?
Bryn - 20-08-2015, 01:31
Indiana już za mnie w większości odpisała, ale dodam coś jeszcze ze swojej strony
W kwestii samej kapitulacji: nie kapitulowałem (jako Brynjolf) po to, żeby przeżyć, w każdym razie nie dla samego faktu przeżycia. Zdecydowałem się do tego dopiero po namowach ze strony ludzi, z którymi broniłem się w Silbrfjell. To naprawdę nie była łatwa decyzja, bo tak jak pisała Indi, mogłem zdecydować się polec w chwale. Najbardziej trafiła do mnie Aver, która uderzyła w tony "nie bądź egoistą" próbując mnie namówić do kapitulacji. No właśnie - brak kapitulacji z mojej strony (i tylko z mojej) byłby egoistyczny - poległbym w chwale i mógłbym odpoczywać pośmiertnie w Valhalli. Zamiast tego wybrałem upokarzającą kapitulację, zostanie naznaczonym przez Starych Bogów, odciętym od moich bogów, po to, aby móc w perspektywie czasu móc dalej próbować walczyć o swoje ideały. Może będzie to dalej już postać niejednoznaczna, pogardzana, wykluczona ze społeczeństwa, cokolwiek - Brynjolf wybrał drogę, dzięki której jest jeszcze szansa, że uda się uratować z Tryntu co się da, bo przecież cały czas chodziło o Trynt i o nic innego.
Swoją drogę to między innymi przez takie dylematy ta fabuła była najlepszą z dotychczasowych fabuł
Travor napisał/a: | No to teraz, czy to kwestia interpretacji, czy bardziej tego, że z naszej dwójki tylko jedna osoba tworzyła motyw Leifa i zna jego wszelkie niuanse Emotikon wink Bo dla mnie ta analogia, jest jedynie pozorna, powierzchowna. Kapitulując na takich warunkach, gdy inni wybrali śmierć, Brynjolf niejako stracił swoistą ideologiczną "czystość", bo wyrzekł się wolności, wartości najbliższej mentalności ludu tryntyjskiego (uogólnionego). Tymczasem Leif nigdy nie skapitulował. Nie przyjął władztwa wergundzkiego. Jego "ucieczka" nie była też formą osobistego wyboru "mniejszego zła". On wypełniał rozkazy, z którymi zresztą, jeśli dobrze pamiętam, sam nie mógł się pogodzić. Działał więc jako przedłużenie władztwa Rangveig, jej słowo, jej rozkaz, legitymizowały jego postępowanie. Nie miał nigdy innej władczyni. Brynjolf z kolei... zgiął kark przed Qa i ich bóstwami. A jeśli liczy się TYLKO Trynt... to przecież możnaby uznać... że czas walki dobiegł końca i uległość wobec Qa jest jedyną drogą by ten właśnie Trynt przetrwał Emotikon smile No, ale wtedy to nie będzie Brynjolf prowadzący armię niepokornych przeciwko Południu, to wtedy będzie Brynjolf, który mimo chwalebnej przeszłości, jest dzisiaj zgorzkniałym namiestnikiem Tryntu z nadania Qa Emotikon smile Wraz z upadkiem "powstania" kończy się epoka romantyzmu, czyżby nadchodził czas pozytywizmu? Całkiem ciekawy byłby to finał. |
Travor napisał/a: | I teraz oto ten człowiek miałby powrócić, jako wódz rebelii i utopić to co zostało jeszcze z Księstwa we krwi swojego buntu... Trynt dobrze zna ten klimat. Surowa okupacja wergundzka a zatem czasy partyzantki, następnie długie i ciężkie lata wojny domowej po śmierci Leifa. Chwilowa stabilizacja, zakończona kolejną wojną. Wojna się skończyła... ale oto z popiołów powstaje jeszcze jeden człowiek. I chce walczyć dalej... Pytanie tylko, czy w tej wojnie, w której jak twierdzisz, tylko Trynt się liczy, nie zostaną temu państwu zadane rany, które sprawią, że niezależnie od jej finału, dawnego Tryntu już... po prostu nie będzie. |
Tylko, że okupacja Qa to nie jest okupacja Wergundzka, nie można między nimi postawić znaku równości. Okupacja Wergundzka raczej utwierdzała Trynt w "tryntyjskości", wywoływała u ludzi bojowe nastroje, a boję się, że okupacja Qa, narzucając tryntyjczykom swoich bogów może tą tożsamość zniszczyć. Im dłużej będziemy spokojnie czekać, tym bardziej zniekształcony zostanie Trynt, zresztą coraz słabsi będą ludzie naznaczeni przez Opiekunów. Oczywiście nie chodzi o to, żeby rzucać się z bezsensownym zrywie na dużo mocniejszego wroga - wtedy moja kapitulacja nie miałaby żadnego sensu. Czekanie będzie działać na niekorzyść Tryntu, a każda kolaboracja z tym konkretnym okupantem będzie wyniszczała Trynt od środka. Po prostu trzeba wykorzystać pierwszy dobry moment do działania, bo inaczej za niedługo już nie będzie żadnego Tryntu do ratowania.
Przecież może się okazać, że autonomia do właśnie tylko chwilowa stabilizacja. Być może po autonomii nastaną czasy bardzo krwawe, a Trynt spłynie krwią... Chyba, że wybuchłoby powstanie mające realne szanse powodzenia powstanie, przez które Księstwo zostałoby uratowane ze zbliżającej się katastrofy? Wszystko, żeby tylko zachować dawny Trynt i nie dać go zniszczyć Za-Południu.
Żeby Trynt był Tryntem
Travor napisał/a: |
Indiana napisał/a: | A może nie. Najcwańsi są ci, którzy post factum już wiedzą, że "trzeba było" poczekac, nie walczyć... " Wiedzą, chociaż nigdy nie sposób wiedzieć, co by było gdyby i czy nie byłoby jeszcze gorsze. |
Żeby nie było nieporozumienia - ja nie promuję podejścia, że należało w ogóle nie walczyć, że należało poddać się, zamknąć w ponurych kasztelach i czekać aż czasy się odmienią. Wręcz przeciwnie, trzeba było wpompować w ten wysiłek zbrojny niemal całą żywotność ludu i jego sojuszników. Właśnie po to, żeby stworzyć sytuację, w której jak najwięcej da się ocalić. Tylko że na moje oko, teraz jest ten moment, kiedy dalsza walka zaczyna generować więcej strat, niż zysków. Armie Tryntu zostały złamane, lecz zachowały twarz. Trudno jednakże uważać za prawdopodobną sytuację, w której samotny Trynt, przy pomocy zrywu powstańczego, wywalczy wolność, której nie był w stanie zdobyć gdy był jeszcze w pełni swoich sił.
Trzeba mieć szerszą perspektywę. Na tę chwilę większość świata klęczy w minerałowych kajdanach. To naprawdę nie jest moment, by stawiać wszystko na jedną kartę.
Po wydarzeniach obozu, Trynt jest w nieporównywalnie lepszej sytuacji niż inne pokonane ludy. Można powiedzieć - już stanowi swoisty precedens w historii podboju za-południowców. Zamiast to teraz zaprzepaścić, należałoby się przyczaić i poczekać. Qa już straciło swój impet "niepowstrzymanej fali". Jeśli Trynt chce coś ugrać, powinien się wpisać w ogólnoświatowe działania. Na razie walczył prawie sam, ale lada chwila wojna może przyjść do Terali czy Ofiru. Jak na razie Qa tworzyli jeden front, posuwający się nieubłaganie ku północy, jednak wojna z którymś z tych dwóch, niejako zostawionych "na tyłach" państw odmieniłaby tę sytuację. Wtedy może znów wtrąciłoby się Laro, biorąc pod uwagę umiejscowienie turnusu 18+, ludy rzeki również nie powiedziały chyba jeszcze ostatniego słowa.
Naprawdę, jest tysiące korzystniejszych konfiguracji, niż walka tu i teraz, za wszelką cenę, bo tak. |
Oczywiście, że nie chodzi tutaj o szaleńczy, bezsensowny zryw, który przyniósłby więcej dobrego Qa niż Tryntowi, ale tak jak pisałem wyżej, wydaję mi się, że to właśnie kolaboracja z Qa, wiara w Opiekunów itd. będą wyniszczały Trynt od środka. Trzeba wyczekać, ale tylko chwilę, do pierwszego dobrego momentu, trzeba jak najszybciej pozbyć się tych niebieskich naznaczeń z twarzy i spróbować wywalczyć wolność. Dłuższe czekanie i pójście na dogadanie się z Za-Południem spowoduje samozniszczenie Tryntu. Chociażby to przesunięcie się frontu na wschód mogłoby być dobrym momentem do wywołania powstania. Nie po to, żeby sobie jeszcze chwilę powalczyć i zginąć w chwale, nie po to kapitulowałem tylko, żeby rzeczywiście wykorzystać moment i odzyskać Trynt. Powstania, przynajmniej u nas na południu, robi się, żeby coś dzięki nim ugrać
Travor napisał/a: | Ponieważ my, gracze, jesteśmy ludźmi młodymi, jakże łatwo rzucamy się w wir walki o to, by przetrwało słuszne. Innym tego "pięknym" przykładem jest to, co w międzyczasie zrobiono z Aenthil. Cóż, tak, mają z powrotem swoje gaje, Miasto, drzewa i polany. Ale czy wciąż są... Aenthil? |
A czy Trynt pozostanie Tryntem, jeśli przyjmie Opiekunów jako swoich bogów? Przecież to właśnie Aenthil dla uratowania się od nadchodzącej fali z Za-Południa odrzuciło swoich dotychczasowych bogów i poszło na ugody z Qa. I czy nadal po tym są Aenthil? I czy Trynt pozostanie Tryntem, jeśli też pójdzie na kolaborację i odrzucenie swoich bogów?
Travor napisał/a: | Bo czasem by coś ocalić trzeba wybrać inne ścieżki. Trzeba posłuchać starców, którzy spokojnymi głosami wymawiają słowa "cierpliwość, trwanie, pamięć". Nie każdą wojnę można wygrać, Trynt obronił już swoją tożsamość. Lecz jeśli Brynjolf będzie chciał zgarnąć całą pulę, obawiam się, że tym razem cena może się okazać już zbyt wysoka.
Może czasem warto się zatrzymać, pogodzić z tym, że to nie jest ten dzień, pójść w zgodzie z prądami świata? Kapitulacja złożona, pierwszy krok w tym kierunku wykonany. Mimo to, walczyć dalej?
Mam w sobie jakąś formę sentymentu do takiej pięknej mentalności. Lecz jeśli w tym wszystkim NAPRAWDĘ chodzi o kraj, to jest niestety ten moment, który trzeba też wyczuć, moment by się zatrzymać, bo dalej jest już przepaść. Ludzie północy wylali już dość swej krwi i nawet Qa nie mają dość sił by to zignorować (autonomia). Nie żądajcie jej jednak jeszcze więcej. |
A czasem czekanie kończy się czymś dużo gorszym. Może trzeba, zamiast przeczekać, zdecydować się na ten ostatni wysiłek i ocalić z Tryntu, co się da? Nie wiesz, tak samo jak ja nie wiem, co stanie się z Tryntem w wyniku jego okupacji. Wiem na pewno, że jeśli pojawi się szansa na wypchnięcie z Tryntu Qa, to trzeba ją będzie wykorzystać jak najszybciej, dopóki Trynt jest Tryntem.
Zgodziłbym się z tobą, jeśli to byłaby np. wergundzka czy jakakolwiek inna okupacja, ale tym razem przeciwnik jest inny. Przeciwnik działa inaczej. Jeśli pozostaniemy pod płaszczykiem wygodnej autonomii, to być może za jakiś czas nie będzie już o co walczyć. Bo, może, teraz wylana odrobina więcej krwi zapobiegnie hekatombie w przyszłości.
Bo w tym przypadku na dłuższą metę czekanie może mieć katastrofalne skutki, dużo gorsze niż kontynuowanie walki tu i teraz. No ale tylko gdybamy, każdy zrobi co będzie chciał
Travor - 20-08-2015, 01:56
Pozwolę sobie sparafrazować pewnego hrabiego
Cytat: | Oczywistym jest, że ta rozgrywka nie może zostać rozstrzygnięta dzięki naszej wiedzy politycznej... lecz poprzez naszą umiejętność działania w polu. |
Wrócimy do tej kwestii na epilogu
Indiana - 20-08-2015, 02:30
Travor napisał/a: | poprzez naszą umiejętność działania w polu. | Czy to jest wyzwanie?
Travor - 20-08-2015, 02:33
Aleeeee nieeeee dla Ciebieeeee, już na pierwszych stronach Sekretnej Księgi jest zapis, że OG nie grająąąąą
Indiana - 20-08-2015, 02:53
(Spoko, na szczęście na jej drugiej stronie jest napisane, że ja i tak nie nadaję się na OG )
Cóż, chociaż, jak dowiedziałam się niedawno, mój dowódca nawet nie zauważył mojej upiornej obecności przy nim podczas kapitulacji, podczas której nie chciałam, aby był sam (i żeby niczego głupiego nie zrobił ) - to jednak obiecałam wrócić przez Mgły aby jeszcze raz walczyć to Trynt
Więc jednak
Sephion - 20-08-2015, 03:03
Elfik napisał/a: | Trzeba wyczekać, ale tylko chwilę, do pierwszego dobrego momentu, trzeba jak najszybciej pozbyć się tych niebieskich naznaczeń z twarzy i spróbować wywalczyć wolność. |
W tym właśnie leży największy kłopot. Bo z jednej strony dalej otwarty front w Dakonii (i pewnie jakimś Parve czy gdzie tam) powoduje że wojska Qa są szeroko rozciągnięte, mają na plecach Elidisa i Zagłębie Styryjskie, które zapewne staną się priorytetowymi celami gdyby marsz na północ ustał. Z drugiej, ze zorganizowanych sił Tryntu niewiele zostało, a zarówno regeneracja sił, doszkolenie ludności cywilnej i ewentualne zgranie tej wiosny ludów z powstaniami w Wergundii, Styrii i gdziebądź wymaga czasu. Który Qa mogą wykorzystać na umocnienie pozycji w Tryncie, upakowanie w garnizonach ludzi, wyznaczenie namiestnika (choć słyszałem że na którymś turnusie już się jeden znalazł) et cetera.
Nie ma dobrego momentu na taki zryw, radziłbym poczekać co przyniesie osiemnastka i epilog, może będziemy mogli pracować na większej ilości faktów. Epilogi mają w zwyczaju przewracać świat do góry nogami
Travor - 20-08-2015, 03:09
Ahhhh. Niech i tak będzie
Bo taki układ sił oznacza, że nawet ewentualne zwycięstwo nigdy nie będzie należało w pełni do Ciebie, Brynjolfie Gunnarsonie
EDIT: Widzę Sephionie, że na dzień dzisiejszy wypowiadasz się z ostrożnością i w duchu neutralności Ale przyjdzie dzień decyzji a ja liczę na Twój zdrowy rozsądek i chłodną kalkulację
Indiana - 20-08-2015, 11:31
Travor napisał/a: | taki układ sił oznacza | Jaki? Skąd wiesz, kto stanie po drugiej stronie Chciałabym zauważyć, że granie ze mną nie gwarantuje wygranej, vide zeszłoroczny epilog albo tegoroczne bitwy północ-południe
Travor napisał/a: | zwycięstwo nigdy nie będzie należało w pełni do Ciebie, Brynjolfie | Ejże, to jest podły szantaż
Oczywiście, że nie będzie należało w pełni do niego, bo to nie jakiś pierniczony pojedynek Nie tylko ja zamierzam wracać Choć pozostali mam wrażenie, że jeszcze nie znają ceny... Sephion napisał/a: | Nie ma dobrego momentu na taki zryw | A przynajmniej nie masz szans wiedzieć, że to właśnie teraz
Travor - 20-08-2015, 13:38
Indiana napisał/a: | granie ze mną nie gwarantuje wygranej |
Na tym etapie nikt nie mówi jeszcze o gwarancji wygranej. Raczej powoli zaczyna się liczyć atuty jednej i drugiej strony, w miarę jak się stopniowo materializują.
Znasz teren i forty jak własną kieszeń, w przeciwieństwie do nas, miastowych, biegasz po tych górach okrągły rok (przy czym z tego co słyszałem, słowo "biegasz" należy rozumieć także dosłownie), jeśli dać Ci tarcze wchodzisz w tryb "epicki" a i przegadać Cię trudno, ze względu na stosowanie specyficznego sposobu rozumowania, wykutego w ideologicznych bojach z realnego świata.
Także obiektywnie rzecz biorąc nie stanowisz w żadnym wypadku odpowiednika klasycznego gracza, który czasem coś zrobi, czasem nie, ma zazwyczaj jedną rzecz w której jest dobry itd. Dodanie Cię do grupy nie powinno się liczyć jako zwyczajne +1 do liczebności
Dlaczego w ogóle zwracam uwagę na tę kwestię? O jakim układzie sił mówię?
Ano takim. Sama wspominałaś o tegorocznych humorkach wśród graczy. Zakład, że grupa walcząca o wolną północ, będzie pierwszą która się przepełni?
Mamy więc pękającą w szwach grupę, z Tobą jako OG i Brynjolfem jako wodzem. Swoisty monolit, któremu przeciwstawione zostaną grupy z "podopychanymi" graczami, dla których zabrakło miejsca w jedynie słusznej opcji, ale którzy w serduszku będą mieli wobec Was sentymenty
No, i na tym etapie można zacząć przebąkiwać o swoistych "gwarancjach wygranej"
I to tyle w tym temacie z mojej strony, zbyt nagminne próby czysto technicznego przyblokowania wroga, w imię fabularnej równowagi, nie przystoją. I tak zrobicie, jak uznacie za stosowne.
Moja głowa raczej w tym, byśmy my byli gotowi stawić godnie czoła nawet takiemu wariantowi
Indiana - 20-08-2015, 14:20
Travor napisał/a: | Znasz teren i forty jak własną kieszeń, w przeciwieństwie do nas, miastowych, biegasz po tych górach okrągły rok (przy czym z tego co słyszałem, słowo "biegasz" należy rozumieć także dosłownie), jeśli dać Ci tarcze wchodzisz w tryb "epicki" a i przegadać Cię trudno. | O Bogowie, Travor, co to za laurka jest
Miło mi bardzo, ale jednak - są osoby, które umieją mnie przegadać, a są (jak się okazało, salut, Hersteinie ) i takie, do których nie umiem wyskoczyć z ostrym tekstem Biegam, także dosłownie, po tych górach, ale połowa kadry zna te forty niemal tak samo dobrze. Tarczy też nikomu innemu nie bronię. Nie wiem, czym jest tryb "epicki", zakładam, ze to ten, po którym twierdzicie, że NIGDY nie padam od ciosów - to generalnie z pozdrowieniami od miliona razy, kiedy w tym roku leżałam na glebie, wypchajcie się
Cytat: | , ze względu na stosowanie specyficznego sposobu rozumowania, wykutego w ideologicznych bojach z realnego świata | Jak to specyficznego Logika jest logiką
Travor napisał/a: | Mamy więc pękającą w szwach grupę, z Tobą jako OG i Brynjolfem jako wodzem. | Zwracam uwagę, że Trynt nie jest monolitem. Bryn jest wśród tych, którzy przeżyli. Wśród tych, co polegli, jest Ingrane, ale także Aoife, Kettil, Olaf (lub nawet Herstein), Alistar. Każde z nich może mnie zrównoważyć, a niektórzy przeważyć.
Wśród poległych jest też wielu takich, którzy spokojnie stanowią dla mnie równoważnych partnerów - Strzała, Sigbert, Hakon, Matlan (niekoniecznie w tej kolejności).
I OCZYWIŚCIE że nie zrobimy z nas wszystkich jednej grupy, bo nie będzie dla niej siły, zdolnej się postawić Że mamy wspólny cel? Cóż, to już kwestia odpowiedniego nas rozpracowania metodą kamieniarską, proszę pana.
Zwracam też uwagę, że każda z naszych postaci jest udupiona czymś bardzo poważnie ją osłabiającym. Martwi są... martwi i płacą ogromną cenę za powrót, żywi - są podporządkowani Qa. Więc na starcie mamy potężne minusy.
A jednocześnie nie widzę opcji, żeby ludziom tak zaangażowanym w grę teraz nagle kazali przejść na drugą stronę. Raczej nie widzę możliwości limitowania miejsc w grupach.
Travor napisał/a: | byśmy my byli gotowi stawić godnie czoła | Więc to oficjalne przystąpienie do opcji? No, zatem [ukłon] przyjmuję to jako bardzo poważne wyzwanie
Masz moje słowo, że absolutnie nie będę sobie i swoim tej gry ułatwiać, a raczej zrobię wszystko, aby realia w grze odzwierciedliły nasze mocno dramatyczne położenie.
Ale też nie obrażę drugiej strony dawaniem jej forów
Aver - 20-08-2015, 15:57
Jak tak patrzę na tą dyskusję, to ciśnie mi się na usta "Powstań Tryncie, zrzuć kajdany, dziś twój tryumf albo zgon!"
Indiana napisał/a: | Choć pozostali mam wrażenie, że jeszcze nie znają ceny... |
Ktoś musi przypilnować tych, co zostali, zwłaszcza, kiedy samemu się przekonywało ich do kapitulacji (tak Elfik, nie bądź egoistą ) A że droga trudna będzie - bywa i tak, nikt nie mówił, że życie jest łat... yyy... tego, no. Bywa
Indiana - 20-08-2015, 16:25
( Avergill napisał/a: | "Powstań Tryncie, zrzuć kajdany, dziś twój tryumf albo zgon!" | Tak mnie zastanawia, czy po tej fabule chociaż niektórzy gracze będą może chociaż trochę lepiej rozumieli pewne rzeczy z realnego świata Lub chociaż pomyślą nad nimi i złapią cień chociaż refleksji Wierzę w moich graczy... )
Avergill napisał/a: | droga trudna będzie - bywa i tak | I Ty też jeszcze nie znasz ceny powrotu
Travor - 20-08-2015, 16:43
Avergill, ale masz świadomość, do czego doprowadziło zdarzenie, inspirujące autora owej pieśni?
EDIT: To już lepiej parafrazuj Marsyliankę Wielkopolską
Indiana - 20-08-2015, 16:53
Do czego? Bo ja chyba nie wiem
Porównanie dość adekwatne akurat. Przy czym w oryginale były większe szanse na zwycięstwo
Aver - 20-08-2015, 16:53
Cień refleksji złapany od paru tygodni
No i nie wiem jak Ty, ale mnie się jeszcze nie zdarzyło wracać zza grobu, więc trochę ciężko jest znać cenę czegoś, czego się nie doświadczyło
Indiana - 20-08-2015, 16:55
Avergill napisał/a: | nie wiem jak Ty, ale mnie się jeszcze nie zdarzyło wracać zza grobu |
Robię tu (nie)stety za boga świata gry, więc wiem nieco więcej niż moja nieświadoma i jak zawsze uparta postać
Frączek - 20-08-2015, 17:14
Wybaczcie że się wetnę w dialog, ale mam pytanie
Mianowicie, interesuje mnie jak poszczególne rody odnoszą się do obecnej sytuacji w Tryncie.
Głownie obchodzą mnie Morreighowie i Borgh Du, ale ciekaw jestem innych większych rodów.
Ktoś, coś, proszę?
Indiana - 20-08-2015, 17:30
To chyba jeszcze za wcześnie na to pytanie. Musimy ustalić, kto skapitulował i kombinuje, a kto walczył i stracił większość ludzi. Na pewno Borgh Du są w tej drugiej kategorii, ale musimy ustalić, kto poległ, kto żyje i w jakiej jest sytuacji.
Frączek - 20-08-2015, 17:36
Cholera, bo kminimy jaką stronę zajęlibyśmy jako ludzie Morreigh na epilogu bo jak mówiłem, liczymy na partyzantkę, ale jeżeli okaże sie ze Morreighowie nie popierają wojny to krucho
Indiana - 20-08-2015, 17:59
No to jeszcze musicie trochę poczekać
Reshion vol 2 Electric Bo - 20-08-2015, 18:36
A kto może wrócić zza grobu ?
Szrapnel - 20-08-2015, 18:49
Na pewno nie Reshi
Reshion vol 2 Electric Bo - 20-08-2015, 23:30
Pytam o postać z 18+
Leite - 22-08-2015, 01:48
Reshi napisał/a: | A kto może wrócić zza grobu ? |
;___; to by było zue ,-,
Indiana - 22-08-2015, 03:56
Reshi napisał/a: | A kto może wrócić zza grobu ? | Wiem, kto nie...
Indiana - 23-08-2015, 14:27
Ludki, potrzebuję z wszystkich 4 turnusów skrótu informacji:
- kto na którym turnusie się poddał i przeżył
- kto był Wergundem lub krasnoludem z 6. kondotierskiej lub 15. lub innej kohorty
Na początek
Kodran - 23-08-2015, 15:11
Na I(II) turnusie przeżyli:
-Brynjolf
-Sarell (ja)
-Mjori
-Szwed (nie pamiętam jak miała na imię jego postać )
-Lutha
-jeden z Terali (niech się zgłosi bo imienia nie pamiętam )
EDIT
-jakiś jeden Wergund chyba
i jeszcze chyba jedna osoba. Przynajmniej tak mi się wydaje...
Szrapnel - 23-08-2015, 15:56
Kodran napisał/a: |
-jakiś jeden Wergund chyba |
Czy ty właśnie, na pytanie "kto jest wergundem", odpowiedziałeś "jakiś wergund" ? Na tym turnusie było nas z 10 wergundów jak nie więcej
Kodran - 23-08-2015, 18:36
Nie chodziło mi o to kto przeżył
I ten Wergund to nikt z Loży, jeden z tych 'niezrzeszonych'
Aver - 23-08-2015, 19:19
Inga była z III kohorty 2. manipułu jako medyk polowy, a Eri z IV kohorty 3. manipułu, aczkolwiek oboje służyli w czerwonym, z czego Eri się wykruszył kiedy rozbito jego oddział.
Szrapnel - 23-08-2015, 20:25
Potrzebne są konkretne kohorty i manipuły? Czy wystarczy, że był żołnierzem?
Frączek - 23-08-2015, 20:49
Nasze postaci imperialne (IV turnus) były z 3 centurii primikohorty 1 manipułu Białego Tymenu Aczkolwiek, opuściły armię w momencie w którym Qa wybiło obóz ich centurii <moja postać leżała rozkosznie upita w stodole 10km dalej, ale ten fakt przemilczmy >.
Haakon - 23-08-2015, 22:53
Na III turnusie ja, Dus i Marsis byliśmy krasnoludami z 6 kohorty kondotierskiej Czarnego Tymenu
Indiana - 24-08-2015, 04:15
Szrapnel napisał/a: | Potrzebne są konkretne kohorty i manipuły? | Jak podacie konkrety, to pewnie wplotę w bajkę, ale i tak koniec końców wszyscy wylądowali w czarnym, więc jako takich będę podawać
szwed - 24-08-2015, 09:12
Kodran napisał/a: | -Szwed (nie pamiętam jak miała na imię jego postać ) |
Wyzimir; jeżeli to miało się do czegokolwiek przydać.
Szrapnel - 24-08-2015, 11:19
No to proszę cię bardzo: Arden Stern - trzecia centuria, II kohorta, 3 manipuł czerwonego tymenu
Strandbrand - 28-08-2015, 17:01
Ja to samo co szrapnel. Callan dar Strandbrand, trzecia centuria, II kohorty, 3 manipułu czerwonego tymenu. Nie miał stopnia bo był przydzielony tam jako wsparcie z ramienia zakonu modwita w Viran. Taki kapelan wojskowy co to jeszcze po pysku wroga pierze
Travor - 31-08-2015, 23:31
Ok, po namyśle, jak Wy zgarniacie Listopadowe...
...to ja zgarniam Wielopolskiego
I też mam "nasuwającą się" pioseneczkę
Cytat: | Twej pogardy nikt ci nie wybaczy
Myśmy ciemni, zapalni i łzawi
A tyś dumny, tyś z nami nie raczył
W narodowym barszczu się pławić
Po co w twarze logiką nam chlustasz?
Nie czytaliśmy Hegla jaśnie panie
Dla nas Szopen - groch i kapusta
I od czasu do czasu powstanie |
I nawet jestem trochę podobny
Indiana - 01-09-2015, 01:02
Jako memento przypominam końcówkę tejże piosenki
A póki co, póki jeszcze nie listopadowe To jeszcze z tej samej paczki inną piosenką:
Cytat: | "Podnieście wzrok, na lament czasu brak
musimy znaleźć miejsce na przeprawę
przez ile lat będziemy szukać tak
i nurtom rzek dodawać barwy krwawej
Dla nas chłopcy nieskończona gra
Bo przyszły los jest wciąż nieodgadniony
I wygrać może, kto do końca trwa
A przegra ten, kto bije dziś pokłony
Choć szaleńcami zwać by chcieli nas
Cośmy przeżyli, nikt nam nie odbierze
Kto wolnym był przez krótki nawet czas
Nie żal mu potem pogrzeb mieć w Elsterze!" |
Więc
|
|