|
Karczma pod Silberbergiem Witamy na nowym-starym forum dla larpowiczów Silberbergu :) |
|
Villsvin Hird - ogólnie - Spotkania drużyny
Indiana - 06-11-2010, 19:26 Temat postu: Spotkania drużyny W tym temacie wrzucamy "reprezentacyjne" informacje o spotkaniach, które się odbyły. Osoby spoza Hirdu, zainteresowane udziałem w spotkaniach, tutaj także mogą się dopytywać o terminy.
Indiana - 06-11-2010, 19:29
Po VI Althingu, który można by bez krępacji nazwać "wielkim" , drużyna zmieniła oblicze i zaczyna się reorganizować. Po Althingu spotkaliśmy się po raz pierwszy i zmiany były widoczne
Spotkanie odbyło się 22-24 października 2010 w składzie:
- Ola
- Demon
- Hodo
- Illima
- Rigo
- Indi
i gościnnie Kharie (Kharie została przyjęta na thralla)
(uwaga, to chyba jedno z niewielu spotkań, gdzie pojawiło się 100% hirdu )
Wydarzenia:
- ustalone zmiany w Prawie Hirdu (poprawki zamieszczę w osobnym temacie)
- zrobiony remanent sprzętu + ustalone zadania
- ustalony zarys Rady Starszych Hirdu (pozostało sprecyzowanie zadań Starszyzny)
- trening bojowy z naciskiem na nowe osoby
- jedzonko historyczne (klucha poniosła porażkę, ale obiecuję jej zemstę na najbliższym spotkaniu )
- przyjęty nowy hirdman - Demon z imieniem drużynowym Freya została uroczyście przyjęta do Hirdu.
Hird - z własnej inicjatywy - przyjął nowego jarla poprzez aklamację i hołd .
Indiana - 15-11-2010, 15:30
Kolejne spotkanie minęło z wiatrem
10-12 listopada 2010
Przybyli:
Illima
Kharie
Hodo
Ola
Demon
Indi
Działo się w dniu pierwszym:
- trening bojowy (po cywilu) wyłącznie na sparingach, z czego ostatnie walki to był trening "wytrzymałościowy" czyli dla każdego minimum 3 walki pod rząd.
- wieczorem uruchomiliśmy villsvin-warsztat i dokonaliśmy wiekopomnego czynu: zostały naprawione namioty! Oprócz tego oberwało się słomiankom łuczniczym, a toporki dostały nowe członki
Za to w dniu drugim:
- dojechała Ola
- villsvin-warsztat pokonał opór materii i nie tylko, w efekcie została wykonana nowa tarcza, a z jednej starej odzyskane umbo i imak
- trening bojowy odbył się w halli, pojedynki i walki w trójkach
- Illima zmusił nas do gier wikińskich W efekcie kręciliśmy wora, miętosiliśmy villsvina, ciągnęliśmy sznura, były zapasy na nóżki oraz zapasy konne
- i dobiliśmy się treningiem tanecznym, którego dawno nie było. Powtórka 100% materiału plus odświeżyliśmy kroki do tourdiona.
- po czym zrobiliśmy podpłomyki z kiełbaskami, ot co
- i wiało...
Z ważniejszych wniosków:
- psy lubią grać w kręcenie wora
- Hodo ustawia się w walce tak, żeby dostać w torbę
- miska na podpłomyki na szczęście nie ma dziurki
- kręcenie filmów podczas walk jest dobrym narzędziem analizy
- treningi tańca z Illimą są zabawne
No i ilustracje poglądowe:
http://picasaweb.google.c...anie1012112010#
http://picasaweb.google.c...ie101211201002#
Illima - 15-11-2010, 17:16
Komentarze dotyczące mnie są!... Nie na miejscu!
Było bardzo fajowo ^^
Kharie - 15-11-2010, 19:08
Tak, było świetnie!
No i nie pozostaje mi nic innego, jak hantelki w dłoń, pompki pod wieczór i tak wytrwać do następnego spotkania
Hodo - 15-11-2010, 21:06
Indiana napisał/a: | W tym temacie wrzucamy "reprezentacyjne" informacje o spotkaniach, które się odbyły. Osoby spoza Hirdu, zainteresowane udziałem w spotkaniach, tutaj także mogą się dopytywać o terminy. |
Posprzątałem. Następnym razem daję warny.
Varthanis - 16-11-2010, 00:02
a jakieś warsztaty garbarsko-płatnerskie są? Bo ja bym z chęcią nieco podłapał technik, materiały i narzędzia podstawowe mam
Indiana - 17-11-2010, 00:40
Warsztaty w szerokim tego słowa znaczeniu urządzamy raczej w lecie w czasie zwykle wakacyjnym. W tym roku nie było.
Ponieważ jednak nikt z nas nie jest mistrzem rzemiosła, nasze warsztaty polegają raczej na wspólnym zdobywaniu wiedzy i umiejętności
Varthanis - 17-11-2010, 02:47
to ja się na letni piszę do ogólnowarsztatowej wymiany wiedzy mogę dorzucić nieco wiedzy fajkarskiej, którą mam zamiar jeszcze pogłębić w okresie zimowym
Indiana - 21-11-2010, 23:26
Spotkanie treningowe odbędzie się 10-12 grudnia.
Wersja "historycznie", wspólnie ze Ślężanami.
Cywilny trening może być w najbliższy weekend, 27-27 listopada, o ile będą chętni
Rigo - 21-11-2010, 23:30
10/12 będę:)
W najbliższy weekend nie mam tyle czasu jak się znajdą chętni na wspólny przyjazd autem na pare godzin to wtedy spoko
Travor - 22-11-2010, 00:38
Indiana napisał/a: | Cywilny trening może być w najbliższy weekend, 27-27 listopada, o ile będą chętni |
Cywilny w sensie dla ludzi spoza, czy w sensie że nie w strojach?
Rigo - 22-11-2010, 00:39
w sensie nie w strojach tylko udajemy kalosz-warriorów
Travor - 22-11-2010, 00:42
To jest myśl!
Indiana - 22-11-2010, 02:30
Rigo napisał/a: | udajemy kalosz-warriorów | Spitalaj waść
Indiana - 14-12-2010, 02:17
I kolejne za nami
Obecni:
- Illima
- Kadlin
- Demon
- Rigo
- Indi
oraz sześcioro Ślężan.
Spotkanie pod znakiem śniegu i mrozu. Na szczęście zreanimowany Galopek pozwolił nam zachować mobilność. Villsviny dotarły bez problemu, niestety Ślężanie dopiero około północy (z tego miejsca pozdrawiamy Polskie Koleje Państwowe ).
Piątkowy wieczór potrwał więc do rana w doborowym towarzystwie, pomimo zewnętrznych -15st.
Niestety rano okazało się, że z przyczyn różnych (rodzinnych & zdrowotnych) obydwaj ślężańscy kierowcy muszą wyjechać, co zmusiło do wyjazdu także pozostałych. Z tej też przyczyny nie odbył się upragniony przeze mnie trening, ani upragnione przez Zadara tańce, jako że jedno i drugie ( i wszystko inne też.... ) zaplanowane było na sobotę.
Tak więc sobotę z lekka w czwórkę osamotnieni spędziliśmy na odespaniu nocy oraz treningu, który niespodziewanie był bardzo owocny. Popracowaliśmy nad fintami i postawą z tarczą-pokrywką, wyszło kilka bardzo pożytecznych wniosków i założeń na następne treningi.
A wieczorem graliśmy w 'wikingów'
Konkrety i wnioski :
- ze Ślężanami ustaliliśmy, że ewentualne wspólne treningi, które są potrzebne i nam i im, odbywałyby się w Świdnicy w wersji jednodniowej, około raz w miesiącu. Są istotne różnice treningowe (np. my nie wykonujemy wcale części kondycyjnej), ale trzeba nad nimi popracować.
- w efekcie nocnego knucia uknuliśmy rozpoczęcie wspólnej akcji rekrutacyjnej celem zwiększenia liczebności drużyn, a następnie wspólne działanie militarno-organizacyjne na wszelkich polach
- przy temperaturze -15 st. zużywalność opału znacząco rośnie
- Rigo został Strażnikiem Świętego Rosołu z Kluskami
- kluski lepiej wychodzą lane na wrzący rosół, ale polewka o konsystencji budyniu podobno nie była zła
- kapusta z boczkiem jest pyszna i ciepła
- woda zostawiona dalej niż 3 metry od ogniska nadaje się głównie do strugania
- na tarczy typu migdał można zjeżdżać z górki
- Łoza nie wie, co to znaczy "lekki miecz" ale za to ma duże przedramię i jest Hagridem
Obrazki do tekstu:
http://picasaweb.google.c...dnia10Slezanie#
Gościom sława!
Hodo - 14-12-2010, 02:20
Indiana napisał/a: | wrzący rosół |
A ja zawsze myslałem, ze wrzący rosół to herezja :o
Illima - 14-12-2010, 13:59
Jak zwykle genialne podsumowanie
Kharie - 14-12-2010, 14:22
Mhm, podsumowanie świetne. ^^
A co do spotkania, minęło mi jakoś tak szybciej, niż bym chciała. No i faktycznie szkoda, że nie spędziliśmy czasu bardziej aktywnie. Ale też nic straconego. Nadrobi się wszystko na następnym spotkaniu. (;
Rigo - 14-12-2010, 19:05
Indiana napisał/a: | Rigo został Strażnikiem Świętego Rosołu z Kluskami |
Mrocznym strażnikiem rosołu!
Całe spotkanie uważam za udane w naszym gronie;) Po integracji do 5 rano było wszystko ok i liczyłem na trening ale obudziła mnie otwierana o 11 puszka piwa i trochę zwątpiłem;p
Nasz trening bardzo owocny, dużo fajnych wniosków,metod i pare kolejnych wiórów z tarcz
Indiana - 14-12-2010, 19:56
Może być Mrocznym Strażnikiem Świętego Rosołu z Kluskami
Indiana - 01-02-2011, 16:51
Drużynnicy oraz chętni do wstąpienia do Hirdu!
Najbliższe zimowe spotkanie Hirdu Villsvin odbędzie się w weekend 11-13 lutego w Halli w Srebrnej Górze.
Uwagi techniczne:
- W miarę możności prosimy o przybycie w piątek jak najwcześniej, ewentualnie o pozostanie w niedzielę dłużej niż do rana, wtedy będziemy mogli część piątku i niedzieli wykorzystać na zajęcia
- zwracam uwagę, że nocujemy w Halli, co oznacza nocleg przy około -10 na zewnątrz i - 2 w środku. W związku z tym proszę się odpowiednio wyposażyć. Istnieje możliwość wynajęcia noclegu w Villi Hubertus, koszt +- 25 zł za noc.
- planujemy następujące rzeczy:
* gotowanie - bo źreć coś trzeba, ale jedzonko podlega rygorom historyczności. Nie trzeba przywozić swojego jedzenia, choć uczty nie należy się raczej spodziewać
* rzemiosło - spróbujemy trochę pokrajkować, a na pewno wziąć się musimy za tarcze i inne elementy bojowe, hirdmani wiedzą, co jest na rzeczy
* walka - przynajmniej jeden, a może dwa treningi walki. Osoby nowe proszę o przywiezienie oświadczeń (treść do wydruku znajdziecie na stronie VH) i zgód od rodziców w przypadku niepełnoletności.
* taniec - na pewno jeden trening
* łucznictwo - w miarę chęci, wieczorem
* gry wikińskie
- hirdmanów obowiązuje strój historyczny, pozostałych - nie.
- organizacja przyjazdu i wyjazdu - proszę o ustalenie jednej wspólnej godziny, o której należy Was odebrać z Barda i odwieźć tamże. Przyjazd o innej godzinie - w drodze absolutnego wyjątku.
- podczas pobytu uczestnicy korzystają z łazienki w domu, co podlega jednej konkretnej zasadzie: "Zostaw łazienkę tak czystą jak ją zastałeś. Lub czystszą." Za łamanie zasady będę wyrywać nogi z dupy przez gardło.
Do zobaczenia
ailiS - 03-02-2011, 23:32
Indiana napisał/a: | - W miarę możności prosimy o przybycie w piątek jak najwcześniej, ewentualnie o pozostanie w niedzielę dłużej niż do rana, wtedy będziemy mogli część piątku i niedzieli wykorzystać na zajęcia
|
Czy możesz sprecyzować?
Indiana - 03-02-2011, 23:51
Co mam sprecyzować? Nie ustalamy dokładnej godziny rozpoczęcia, ani zakończenia, dostosujemy się do większości.
ailiS - 04-02-2011, 14:05
Thorfinn - 06-02-2011, 18:31
Mam pytanie do ludzi jadących pociągiem w piątek [tj. 11.02] do SG. Jak jedziecie?
Dostępne są następujące pociągi [z Wrocławia, bo zakładam, że koniec końców każdy jedzie z Wrocka]:
9:54-11:27
11:28-13:03
13:18-14:54
14:43-16:15
15:43-18:14
17:40-19:13
18:33-20:08
Trzeba to jakoś dograć, żeby kupą wlecieć!
Indiana - 14-02-2011, 15:14
Wywaliłam techniczne rozmowy o przyjazdach, bo co mają zaśmiecać.
No i podsumowanie spotkania
Obecni:
Ola
Rigo
Illima
Hodo
Off
Karola
Demon
Indi
Kharie
Czyli Villsvin w komplecie Wpis do kroniki by się należał.
Oprócz tego nasi goście:
Abel
Travor
Enid
Silia
Radek
Tym sposobem pobiliśmy chyba rekord liczebności na spotkaniu
Pogoda nas łaskawie obdarzyła mieszanką zupełnie bezsensowną upierdliwej aury - najpierw błoto, potem mróz i tak na zmianę Ale nikt nie zamarzł, za to parę osób uległo hallowemu zadymieniu
Narobiliśmy:
- w piątek Hodo popełnił pokrywkę i uchwyt do kolejnej, a Abel zrobił kurację odchudzającą na drugim uchwycie.
- Ola z Demonem popełniły jedzonko
- ja z Rigiem i pomocą Travora i Enid popełniliśmy rękawice
- w sobotę w ramach treningu, na którym miało być tłoczno, a nie było
-- Illima poległ bohatersko z raną na skroni
-- mi zostało udowodnione empirycznie, że mam@#%$#@#$% w końcu poprawić sobie rękawice
-- nowi zostali zanudzeni na amen wstępem do machania metalową sztabą, a potem z lekka zestresowani po wstawieniu do normalnego sparingu
-- Hodo jak zwykle marudził
-- Illima był przejęty
-- a reszta się nie zmęczyła
A w tym czasie w halli
(tu sprawozdanie z drugiej ręki, bo mię tam nie było):
- się tańczyło, czyli Ola z Karolą wdrażały techniki podskakiwania i tupania do rytmu
- Off molestował migdałki, czyli próbował zrobić w końcu tarczę przy pomocy Abla
- parę osób próbowało zamienić dużo wełnianych nitek na jedną skoordynowaną krajkę, nie wiem jak im poszło, bo boję się zajrzeć do wora z wełną
- poszło też w ruch szycie
- oraz gotowanie
-- gulasz "wrzuć wszystko, co nie ucieknie" z dodatkiem kapusty, boczku, kaszki i innych.
-- rosołek kurowy
-- i Ślężańska Klucha w Szmacie tym razem w wersji puree
W międzyczasie dla rozgrzewki poszły w ruch gry wikińskie, które wyszły nader zabawnie (okazało się, że podłoga i plecy Enid mają wzajemne zdolności przyciągania ) Z przerwą na ugoszczenie utrudzonych wędrowców, którzy zbłądzili do Halli
Potem był skurcz brzucha ze śmiechu przy tańcach ;)
A potem miał być Klasyczny Villsviński Wieczorek Towarzyski , ale nie wyszło, bo zaczęliśmy śpiewać A Hodo - marudzić. Ale dziwiło to tylko nowych, reszta jest przyzwyczajona
I cóż więcej Sława Wam wszystkim obecnym, dzięki, żeście byli Było zacnie, choć może niektórzy goście czuli się zdziwieni realiami Fakt, mogliśmy uprzedzić, że "mamy ludzką twarz" (sława Chrabąszczowi! ), no i że to wikińska drużyna, nie święci krzyżowcy Wrócili dawno nie widziani, przybyli nowi... znak, że wiosna idzie dla Villsvinów
I na koniec - goście nasi drodzy, czekamy na Wasze wnioski po spotkaniu "próbnym" Czy zostajecie z nami czy też nie jest to jednak to, czego szukaliście. Możecie odpowiedzieć tutaj, albo dowolnym prywatnym kanałem
Sława
Enid - 14-02-2011, 21:06
Po moim pierwszym spotkaniu z Hirdem decyduję się zostać i przyjeżdżać na następne (oczywiście jeśli rodzice będą na tyle łaskawi, a najpewniej będą ).
Co do ludzkiej twarzy członków, to nie bardzo się zdziwiłam , mniej więcej tego się spodziewałam. Natomiast gry wikińskie są warte nawet upadków z pół metra
Illima - 14-02-2011, 23:26
A i tak urwaliśmy gry wikińskie mniej więcej w połowie. Następnym razem trzeba dokończyć. Szkoda, że najczęściej jesteśmy zbyt zmachani po treningu, aby mieć werwę do nich. Trzeba nad tym popracować, albo coś wymyślić.
Travor - 15-02-2011, 01:18
Ja też jak wspominałem zostaję.
Moje wnioski:
- gulaszu trza jednak nie tykać
- Hodo to chun
- gra w wór to zło
- kocem warto się przykryć a nie na nim spać
- na zwiedzanie Koloseum trzeba się wybierać trochę wcześniej.
- krajkownica to bardko
No i cóż więcej Kilka osób zaskoczyło mnie swoim jestestwem, jedna idealnie podjechała pod szablon ale nie jesteście już złowrogą "kadrą" która siedzi przy drugim stole i okazyjnie spuszcza wpiernicz, wyraźnie czerpiąc z tego satysfakcję. Z tego jestem rad Ludzka twarz miała właśnie wyrazić ten pozytywny aspekt, ale z tego co słyszałem chyba nie powinienem się wypowiadać, póki nie spędzę nocy na antresoli
No, ale nic czego nie da się nadrobić
Wieczorowa przymułka z mojej strony była akurat spowodowana tym, że ja już tak mam że do pewnego momentu w nowym środowisku nie gadam zbyt wiele.
Choć muszę powiedzieć że Hodowo-Ablowe intonacje były zaskakujące Bardziej fakt że pozwolono by to się wydostało z gardzieli, ale wciąż
Generalnie, poza pewnymi aspektami do których można się przyzwyczaić, albo raczej ja mogę, bardzo mi się podobało i zamierzam zostać na stałe
Na przyszły raz będę już pewno miał wszystko jasne w sprawie stali, co można by określić jako „czas najwyższy”. Ale cóż, jak już jesteśmy przy wysokościach to na tę najwyższą czasem nie masz haka No, ale nic czego nie da się nadrobić.
Zatem do następnego spotkania
Sława
P.S. Kingo, czekamy na Twoją wypowiedź
Hodo - 15-02-2011, 02:43
Travor napisał/a: | gulaszu trza jednak nie tykać |
Przecież pyszny był. Zaszkodził?
Travor napisał/a: | Hodo to chun |
Wytłumacz.
Travor napisał/a: | na zwiedzanie Koloseum trzeba się wybierać trochę wcześniej. |
Wytłumacz Travor napisał/a: | jedna idealnie podjechała pod szablon |
Ciekawe która?
Travor napisał/a: | Bardziej fakt że pozwolono by to się wydostało z gardzieli, ale wciąż | Bezczelny. Kharie się podobały nasze intonacje.
Enid - 15-02-2011, 11:08
Hodo napisał/a: | Travor napisał/a:
na zwiedzanie Koloseum trzeba się wybierać trochę wcześniej.
Wytłumacz |
Bodajże w niedzielę po 10 zaczęłam budzić Travora, który spał sobie jeszcze w najlepsze. Jego pierwsze słowa brzmiały następującą:Enid, nienawidzę Cię. Właśnie sobie zwiedzałem Koloseum
Kharie - 15-02-2011, 11:24
Haha! Tak, koloseum nie ma sobie równych xD
Cytat: | Kharie się podobały nasze intonacje. |
Ano, ano. Bo ja w ogóle lubię słuchać piosenków. A szczególnie tej takiej, którą śpiewacie z Indianą w podziale męsko-żeńskim. No i "Ore Ore" w wykonaniu grupowym :}
Cytat: | Trzeba nad tym popracować, albo coś wymyślić. |
Moim zdaniem dobrze jest tak, jak jest. Fajnym urozmaiceniem jest robienie gier na zmianę. Nie wszystkich na raz, tylko kilku na jednym spotkaniu i kilku na drugim. Bo się nie nudzą. A werwa przecież była!
Illima - 15-02-2011, 12:11
Hodo, mi chyba gulasz zaszkodził Pierwszy raz, wcześniej się to nie zdażyło. Ale w sumie, biorąc pod uwagę mój stan ogólny na spotkaniu, to wszystko może być przyczyną.
Też jestem ciekaw kto wpadł pod szablon, a kto zaskoczył nie wiem czy o to należy pytać.
Indiana - 15-02-2011, 13:17
Enid napisał/a: | decyduję się zostać i przyjeżdżać na następne |
Travor napisał/a: | Ja też jak wspominałem zostaję. |
Witamy na pokładzie
Abel - 15-02-2011, 15:50
A ja jeszcze raz dziękuję za przyjęcie i mam nadzieję, że nikogo nie przeraziły moje wyczyny wokalne wieczorem
Hodo - 17-02-2011, 04:43
No Travor, czekam na odpowiedź
Hodo - 20-03-2011, 21:20
Dnia 19. marca anno domini 2011 gościliśmy na ślężańskiej Ostarze, pod średniowieczną wieżą w Siedlęcinie!
Skład: Yngvild, Vestar, Ask,Hodo, oraz thralle Kadlin i Sveinn.
Impreza oczywiście udana, a atrakcji dla wszystkich zmysłów na niej co niemiara! Tuż po przyjeździe, wypakowaniu i naprawdę stosunkowo szybkim i solidnym rozłożeniu saksona mieliśmy okazję poobserwować (a Indi nawet posędziować) zmagania dzielnych, żądnych krwi ślężańskich junaków. Krew się wprawdzie nie polała, ale byli to początkujący, więc trzeba im to wybaczyć. Zwycięzca otrzymał godny pozazdroszczenia nożyk. Najedliśmy się też najpyszniejszych na świecie pierogów ze szpinakiem, godnych umieszczenia w pieśniach i sławienia po wsze czasy. Ale pierogi to tylko kropla w morzu przysmaków, jakich mogliśmy zakosztować tego dnia. Albowiem przypadło nam uczestniczyć w zgoła lukullusowej uczcie, gdyż świętowaliśmy nie tylko ponowne narodziny wiosny, ale także urodziny kniazia Ślężan, Wilczana. Od hucznego wykonania szlagieru "Sto lat" snadnie popękać musiały kamienne mury wieży. Stoły biesiadne uginały się pod ciężarem wszelakiego dobra, na nich poustawianego. Mięso, ryby, jajka, własnoręcznie pieczone chleby i inne rarytasy zachwyciły wszystkich swym smakiem. W trakcie biesiady odczytana została kronika plemienia, biesiadnicy słuchali w skupieniu ślężańskich dziejów, co rusz wybuchając gromkim śmiechem, gdyż wesołe to były opowieści (a i o Villsvinach była mowa ). Wypada już tylko wspomnieć o wspaniałym, cudownym "miodowym Cinku". To znaczy miodowym piwie, uwarzonym przez Cinka. Smak tego boskiego nektaru na zawsze pozostanie w mej pamięci. Po nocy spędzonej jednak pod dachem, a nie w namiocie, całe gremium wyprawiło się, by uroczyście wygnać zimę, utopiwszy słomianego marzana. Ceremonii stało się zadość, zły marzan został podpalony, wrzucony do rzeki i dla pewności jeszcze, aby nie przyszło mu do głowy, żeby wrócić, obrzucony solidnymi drewnianymi konarami. Rezultatem tak spektakularnego zwycięstwa nad zimą, było pojawienie się ciepłego, wiosennego słońca. I przyszedł czas się pożegnać ze Ślężanami. Zwiedziliśmy sobie jeszcze wnętrze siedlęcińskiej wieży, a potem zmylismy się do domów. Po drodze zatrzymalismy się jeszcze na chwilę, by zdobyć zamek Bolków, a właściwie to zająć, gdyż jak się okazało, poddał się bez walki. Inauguracja sezonu została dokonana
Podpisano, naczelny Heraklit drużyny.
Hodo.
Illima - 20-03-2011, 21:27
?! xD
Po pierwsze: jaki Heraklit? xD
Po drugie Kadlin też jest thrallem
Po trzecie rządni pisze się przez "ż"
Ale było super i sie nie czepiam!
Hodo - 20-03-2011, 21:30
Poprawiłem. Heraklit to było nawiązanie do opisu wyprawy 2009
Rigo - 20-03-2011, 21:45
Zaiste zacna Ostara była i piwo cinkowe równiez zaiste
Indiana - 21-03-2011, 00:14
Ej, następnym razem zorganizujemy Ślężanom gry wikińskie Własnie mnie olśniła taka myśl
Było wyśmienicie - w sensie dosłownym. To, co Ślężanki postawiły na stołach, to w ogóle było ciężkie mistrzostwo świata Pieroooooogi ze szpinakiem! Koooołacz z misiem (misiołacz ) Chleeebek pieczony... Mraaaauuu!
I jak zwykle nie wziełam aparatu
Hodo - 04-04-2011, 18:31
W dniach 1-3 kwietnia gościliśmy w naszych skromnych progach Belizara, przedstawiciela poznańskiej szkoły fechtunku "Salut".
Belizar uraczył nas wieloma ciekawostkami z dziedziny szermierki, oraz poprowadził trening. Dla odmiany odbywał się on na broń otulinową, dzięki czemu walki były dynamiczne, można było prać się bez osłon i nie męczyliśmy się tak szybko jak przy walce stalą. Mieliśmy także zaszczyt pojedynkować się z nim na szablę sportową. Po kolacji popełnionej przez Riga znów chwyciliśmy za szable i zabawiliśmy się w grupową karczemną rąbaninę, zaś następnego dnia spróbowaliśmy się na stalowe miecze. Powiem, że tak obfitego, pod względem aktywności fizycznej treningu dawno nie było, i chyba został ustanowiony nowy rekord zakwaszonych mięśni w moim ciele. A oprócz tego był alkohol, śpiew i gry wikińskie, więc spotkanie naprawdę owocne!
Zdjęć oczywiście nie ma, bo nikomu nie przyszło do głowy, żeby wziąć aparat...
Belizar - 07-04-2011, 00:34
Hodo, oj tam, oj tam
Na następne spotkanie przywiozę husarki i huttony
Było mi baardzo milo u Was gościć.
Hodo - 07-04-2011, 00:50
Husarki <3
Nam również było miło
Indiana - 16-04-2011, 20:37
Drodzy Przyjaciele Hirdu
Jeśli ktoś nie wie, co zrobić z czasem w weekend majowy, informujemy, że będziemy urzędować w Silberbergu. W sobotę planujemy świętować Beltaine, w niedzielę planowane są (na razie bliżej nieokreślone) pokazy na forcie Ostróg. Poza tym zajmować się będziemy treningami i rzemiosłem.
Chętnych - zapraszamy.
Nila Laurelin - 17-04-2011, 21:37
To znaczy, że jak się nie jest bezpośrednio związanym z drużyną, to można się pojawić?
Indiana - 17-04-2011, 23:41
Wpis dotyczył dokładnie osób, które zadeklarowały bycie Przyjaciółmi Hirdu, ale tak, inne osoby też mogą się pojawić, przy czym podlegają rygorom spotkania (spanie w halli, składka na żarcie, bieżąca praca przy obozowisku etc)
Hodo - 18-04-2011, 00:00
Chyba, że na przykład nie chcą spać w halli i będą żywić się sami, nieprawdaż?
Indiana - 18-04-2011, 00:03
Prawdaż Chodzi o to, żeby ktoś nie pomylił spotkania drużyny z obozem
Indiana - 09-05-2011, 22:42
Wychodzi, że chyba na mnie to padnie
Illima jak znajdzie wenę, doda literackie sprawozdanie, a ja póki co na sucho i lakonicznie:
Spotkanie majówkowe odbyło się w dniach i wieczorach od 30 kwietnia do 3 maja.
Obecni:
- Illima
- Rigo
- Ania, pani Riga
- Hodo
- Demon
- Kharie
- Enid
- Travor
- Radek
- Indi
Wykonane:
- ogarnięcie villsvin-sprzętu - niekompletne jeszcze, ale namiot ma już oczka do odciągów (choć nie ma jeszcze zamknięcia). Są też wycięte tarcze. Ale tylko wycięte.
- treningi z naciskiem na wyrównawcze dla nowych, oraz z akcentem na wprowadzanie elementów szkolenia ściągniętych od Belizara
- kto wsadził dziką świnię na konia?? Czyli zaliczona nauka jazdy konnej
- oraz przede wszystkim pokaz, dla niektórych pokazowy debiut Poszło w ruch stanowisko łucznicze, stanowisko podpłomykowe pod wodzą debiutującej szefowej ogniska Kharie z bohaterską pomocą Enid oraz chłopaków walczących z mokrą sosną
Walki też poszły debiutancko, bo pierwszy raz w ruch poszła nasza nowa włócznia, w moich osobistych łapkach. Obyło się bez przewidywanych w związku z tą, owianą złą sławą bronią, kontuzji.
Potem w tańcach zadebiutowała Kharie w swoim pierwszym pokazie.
Poszło bez zarzutu Na sam koniec Hodo uraczył nas cudnym pokazem fireshow, który jako jedyny załapał się na zdjęcia
https://picasaweb.google.com/villsvinhird1/BeltaineMajowka2011# - tu zdjęcia autorstwa Demona. W większości w cywilu i bardzo mało niestety, ale tak to jest, jak się ma co robić na pokazie
WSZYSTKIM UCZESTNICZĄCYM BARDZO DZIĘKUJĘ ZA UDZIAŁ I WŁOŻONĄ PRACĘ
Oczywiście były jeszcze przemiłe wieczorki ( i to wcale nie Klasyczne Villswińskie Wieczory Towarzyskie) A całe spotkanie zakończyło się tak:
https://picasaweb.google.com/villsvinhird1/BeltaineMajowka2011#5604798344807785602
To zdjęcie ze Srebrnej z 3-go rano. Ktoś tam pytał czy nas zasypało i czy mamy prąd Tak, zasypało, nie, nie mieliśmy
Indiana - 09-05-2011, 22:44
I od razu za ciosem -
następne spotkanie Hirdu odbędzie się najprawdopodobniej w weekend
20-22 maja w Srebrnej.
Spotkanie planowane jest jako historyczne, ewentualnie z cywilnym treningiem i warsztatem.
Wszystkich Przyjaciół Hirdu oraz kandydatów serdecznie zapraszamy
Hodo - 22-06-2011, 00:08
W dniach 17-19 czerwca 2011 wzięliśmy udział w Cedyńskich Spotkaniach z Historią
Skład:
Yngvild, Vestar, Kadlin, Hodo + gościokandydat Ulf
Dojechaliśmy w piątek koło północy, więc przed położeniem się spać zdążyliśmy tylko rozłożyć obozowisko, zapoznać się z sąsiadującymi tuż obok Krukami i posiedzieć trochę przy ogniu.
Następny dzień miał być naładowany atrakcjami, tak więc wstaliśmy o iście prasłowiańskiej godzinie, bo około dziewiątej, kiedy słońce zaczęło już niemiłosiernie prażyć. I pierwszą atrakcją na naszej drodze była... autokarowa wycieczka do muzeum w Cedyni Która tak nawiasem była tylko pretekstem dla części wikingów do tego, by wziąć prysznic w pobliskiej pływalni ;P Po około 20-minutowym zwiedzaniu malutkiej ekspozycji malutkiego muzeum, prowadzonego przez milutkiego kustosza, jeżdżącego naprawdę malutkim autkiem (!) (mini cooper ) spędziliśmy urocze 1,5 godziny w parku, czekając na czyściochów, którzy wybrali się pod prysznic. Na szczęście humory dopisywały (trochę za sprawą szejków - tych mlecznych, nie arabskich). Dlatego miast pomstować na organizację wycieczki snuliśmy plany matrymonialne i nudziliśmy się jak mopsy. Ale nadszedł wreszcie moment powrotu do obozu, gdzie powitała nas... ulewa! Tak, tak, przez 2 godziny moczyli się w wodzie z pryszniców, a tu woda z nieba. Na szczęście ulewa skończyła się szybciej, niż wycieczka do Cedyni i mogliśmy upichcić pyszną kaszę z mięskiem i grzybkami na konkurs kulinarny. Nie wiedzieć czemu, organizatorom nie przypadła do gustu, więc jeśli chodzi o nagrodę, to obeszliśmy się smakiem -_-
Na usprawiedliwienie mamy to, że śpieszyliśmy się na terenowe manewry. Wszyscy walczący uczestnicy zostali podzieleni na 2 drużyny - jedna miała przemaszerować przez las do obozu, a druga w tym lesie się na nich zaczaić, napaść i spuścić bęcki. Niestety organizatorzy nie wytłumaczyli zasad w sposób klarowny, w wyniku czego czający się w lesie nie wiedzieli, którędy będą iść ich ofiary, a ofiary nie wiedziały, że czający się nie wiedzą gdzie się mają czaić. A już kompletnie nikt nie wiedział, że jedna z drużyn miała mieć flagę i to ona miała się znaleźć w obozie! W rezultacie obie drużyny były pewne, że wygrały, bo wysłały do obozu swoich ludzi, nasza trójka (Vestar, Yngvild, Hodo) niepotrzebnie czaiła się w leju po bombie na zboczu góry Czcibora, a bitkę w końcu stoczyliśmy w miejscu, z którego wszyscy startowali Chociaż nie, chwileczkę, przecież bitki nie było, bo spadł deszcz i większość wikingów uciekła do namiotów. Pozostała garstka pobiła się trochę w pojedynkach.
Tego dnia Villsviny wzięły również udział w turnieju średniowiecznej gry, o nazwie kubb. Niestety, udało się pokonać tylko jedną drużynę, druga ekipa dzięki jednej fartownej rundzie wykopała nas z turnieju. Reszta dnia upłynęła na suszeniu przeszywek (szczęśliwie nie udało się ich spalić, zwęglił się tylko kołnierz Hoda )
Tuż po zmroku odbył się krótki obrzęd Sobótki, zapłonął wieki stos i rozpoczęły się tańce, hulanki i biesiada! Której gwiazdą był cuuudownie pyszny, absolutnie przewspaniały, niebowgębny, mięciutki, rozpływający się w ustach, aromatyczny duszony DZIK !! Tak wspaniałego dania nie zapewnił nam jeszcze żaden organizator, a oprócz tego było jeszcze mnóstwo innych pyszności. Jak na prawdziwą wikińską hulankę przystało była muzyka na żywo (vivat dudziarze i ich płuca!), tańce i skoki przez ognisko. A jak przystało na klasyczny wieczorek villsviński, gdy już się wszyscy wytańczyli, zasiedliśmy przy ognisku, śpiewając pieśni. W tej konkurencji oczywiście nie miała sobie równych Kadlin, która swym wyciem przywołała kilka ciekawskich osób, w tym jedną równie utalentowaną śpiewaczkę, która też zawyła nam godnie i wspaniale
Następny dzień był dniem otwartym dla turystów, którzy przybyli nas podglądać. I trzeba przyznać, że jeśli deszcz jest spadającym na nas sikiem Odyna, to ma on wyjątkowe problemy z prostatą, bo przez cały dzień męczyły nas kilkuminutowe gwałtowne opady, uporczywie gnające nas do namiotu i ustające w chwilę po naszym dotarciu tam. Mimo to wystartowaliśmy (Hodo i Yngvild) w turnieju łuczniczym. Niestety i tu szczęście nie dopisało, gdyż Yngvild musiała zrezygnować ze względu na kontuzję, zaś Hodowi przez fatalną pierwszą rundę zabrakło trzech punktów do wejścia do ścisłego finału. Myślieliśmy, że powetujemy sobie tę porażkę w turnieju zapasów, bo przecież chłopy u nas tęgie jak dęby i zręczne jak łanie, ale gdzie tam! Vestar trafił na równego sobie przeciwnika i choć wykręcał mu wszystkie możliwe stawy, to jednak uległ dwa do jednego, zaś Hodo, po rozprawieniu się ze swoim pierwszym rywalem został błyskawicznie pokonany przez późniejszego zwycięzcę turnieju.
Ledwo skończył się turniej już trzeba było się szykować do inscenizacji bitwy, w której wziął udział cały hird. Bitwa polan z wojskami margrabiego Hodona była krótka, a sam margrabia powiewając czerwonym płaszczykiem czmychnął w las i przepadł w okolicy toi-toiów.
Po bitwie był jeszcze czas na kręgi, pojedynki, podwójki i insze swawole, w czym oczywiście przeszkodził deszcz. Który przestał padać po to żebyśmy się mogli zacząć pakować (skończyliśmy pakowanie oczywiście znowu w deszczu!)
I tak dobiegła końca kapryśna niedziela, a wraz z nią moja stanowczo zbyt długa relacja. Bawiliśmy się chyba dobrze, tym razem nie było problemów z dojazdem, ani pobytem. Po wyjeździe zostały nam wspomnienia pysznego dziczka, tańców przy ogniu, oraz (coniektórym) obolałe żebra
Podpisano.
Naczelny Heraklit drużyny,
Hodo.
Rigo - 22-06-2011, 00:24
i niektórym zakwasy na karku i szyi od hełmu
Dobra relacja, dobry wyjazd, i dobry dzik ( o jezu... mmmm)
Podziękował wszystkim za wyjazd:)
Kharie - 22-06-2011, 00:28
Haha! Świetna relacja! Uśmiałam się po pachy!
A co do wyjazdu, był genialnym sposobem na oderwanie myśli od sesji. Dzięki Wam wszystkim za świetną zabawę!
(A Illima niech żałuje, że go nie było! )
Indiana - 22-06-2011, 00:51
Cudnie, Hodo
Trochę dorzucę
Hodo napisał/a: | A już kompletnie nikt nie wiedział, że jedna z drużyn miała mieć flagę i to ona miała się znaleźć w obozie! | Okazało się ostatecznie, że obie miały je mieć I gra szła o to, czyja w obozie się znajdzie. Ale myśmy nie mieli.
Hodo napisał/a: | druga ekipa dzięki jednej fartownej rundzie wykopała nas z turnieju. | Nooo, ale to już był ćwierćfinał
Hodo napisał/a: | Tak wspaniałego dania nie zapewnił nam jeszcze żaden organizator | Gwoli uczciwości - dzika zapewnili też organizatorzy w Wólce Radziejowskiej (chyba), na sławetnej Ostarze w 2008 r. Był równie pyszny
Hodo napisał/a: | A jak przystało na klasyczny wieczorek villsviński |
KVWT wygląda inaczej!
Hodo napisał/a: | tym razem nie było problemów z dojazdem | Czy pamięta ktoś inną Vilświńską wyprawę, na której nie zepsuł się pojazd?
Nasze zdjęcia:
https://picasaweb.google.com/villsvinhird1/Cedynia
Rigo - 22-06-2011, 01:45
Indiana napisał/a: | Czy pamięta ktoś inną Vilświńską wyprawę, na której nie zepsuł się pojazd? |
Ostatnia ostara;) ale to mała odległość więc się nie liczy:P jak auto nam się zepsuło w drodze z sobótki to już koniec
Indiana - 26-08-2011, 01:59
Wyjazdu na Wolin opisywać chyba nie trzeba. Było jak zawsze - tłoczno, wielojęzycznie, wielonarodowo. Rozłożyliśmy się w centrum osady, tuż obok świątyni. Obok nas obozowali Rosjanie z Silver Wolf, którzy zaczynali śpiewać o 10 rano i kończyli o 3 w nocy, z przerwą na bitwę Śpiewali nawet "Sobakę"
Wzięliśmy udział w bitwach, Enid fotografowała.
https://picasaweb.google.com/villsvinhird1/Wolin2011
Hodo - 17-09-2011, 20:51
Ahoj. Spóźniona relacja z turnieju w Jaworzynie Śląskiej, 27.08.
Skład: Yngvild, Svala, Illima, Vestar, Hodo
Impreza typu multiperiod, organizowana przez XIII wieczne bractwo, więc więcej było późniaków, wczesnych była jeno garstka, chyba z 4 drużyny.
Chyba nie było jeszcze tak wypełnionego zajęciami wyjazdu Ledwo rozstawić namiot i posiedzieć, rozpoczęło się oficjalne otwarcie, niedługo potem - turniej łuczniczy. Wystartowali wszyscy, bez większych sukcesów. Nie obejrzeliśmy finału, bo huraganowy wiatr sprawił, że... porwał nam się namiot. Na szwie. I padł nieszczęśliwie. I z "radosnymi uśmiechami" zabraliśmy się do roboty, żeby go postawić. Udało nam się parę godzin później, w międzyczasie wystartowaliśmy w turnieju bojowym. Oprócz Svali. Cóż, Hodo i Illima wygrali po 2 walki, reszcie poszło nieco gorzej Jeszcze przed odjazdem pobawiliśmy się nieco z wczesnymi w grupowe bitewki. W tym samym czasie lało, grzmiało, wiało i przeciekało w wiatkach i namiotach Około północy zmyliśmy się do domu, tak jak większość obecnych.
Indiana - 30-10-2012, 03:17
Informuję, że najbliższe spotkanie odbędzie się
16-18 listopada 2012
w Srebrnej Górze.
Będzie to spotkanie o charakterze wojskowym, pod kątem zmagań midgardzkich. Planujemy manewry terenowe oraz trening walk i szyków. Zapraszamy także chętnych kandydatów do drużyny, będzie można obejrzeć walki i spróbować swoich sił.
Oprócz walki myślę, że znajdziemy czas na łucznictwo i być może na coś więcej (tańce? rzemiosło?) zależnie od czasu i chęci.
Noclegi w Halli przy ogniu.
Osoby nowe prosimy o wcześniejsze mailowe (smsowe lub facebookowe) potwierdzenie obecności.
Arkan - 07-11-2012, 17:46
mam pytanie, w przypadku jak nie mogę walczyć będę miał dużo do zrobienia ? Potwierdzam obecność tak przy okazji
Indiana - 07-11-2012, 18:56
Myślę, że strzelać już mógłbyś zacząć, nie? Mam nadzieję, że paru łuczników będzie.
|
|