Karczma pod Silberbergiem Strona Główna Karczma pod Silberbergiem
Witamy na nowym-starym forum dla larpowiczów Silberbergu :)

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
[3/7] Nestor- Powieść minionych lat- początek środka
Autor Wiadomość
Thorfinn
[Usunięty]

Wysłany: 10-04-2008, 01:08   [3/7] Nestor- Powieść minionych lat- początek środka

siółko Predsławine, od niej zaś zrodził czterech synów: Iziasława, Mścisława, Jarosława, Wsiewołoda, i dwie córki; od Greczyn-ki — Światopełka; od Czeszki — Wyszesława; a od drugiej — Światosława i Mścisława, a od Bułgarki — Borysa i Gleba, a nałożnic miał trzysta w Wyszogrodzie, a trzysta w Białogrodzie, a dwieście na Berestowie w siółku, które zowią teraz Berestowe. I był nie syty rozpusty, przywodząc do siebie mężatki i dziewice gwałcąc. Był to bowiem lubieżnik taki sam, jak Salomon, powiadają bowiem, że Salomon miał żon siedemset, a nałożnic trzysta. Mądry wszak był, a w końcu zginął. Ten zaś był nieuk, a w końcu uzyskał zbawienie. „Wielki Pan, i wielka moc Jego, i rozumowi Jego nie masz końca" (s. 267—269).
29. O niewiastach
Złem bowiem jest żeńska ponęta, jak to Salomon pokutujący rzekł o niewiastach: „Nie słuchaj złej niewiasty, miód bowiem kapie z ust jej, rozpustnicy, na chwilę słodzi twoją krtań, później zaś stanie ci się bardziej gorzki od żółci; lgnący do niej wnijdą wraz ze śmiercią do piekła. Po drodze żywota [ona] nie chodzi, rozpustne zaś życie jej nieroztropne jest". Tak oto rzekł Salomon o wszetecznicach; a o dobrych niewiastach rzekł: „Cenniejsza jest od drogiego kamienia. Raduje się nią mąż jej, sprawia bowiem mężowi swojemu błogim całe życie. Dostawszy wełnę i len, robi rzeczy potrzebne rękoma swoimi. Podobna jest korabiowi handlowemu, z daleka zbiera sobie bogactwo, i wstaje ze świtem, i daje żywność domowi i robotę służebnicom. Widząc pole — kupuje: pracą rąk swoich nasadzi rolę. Przepasawszy

mocno biodra swoje, wzmocni ramiona swoje do pracy. Doświadczyła, że praca jest dobrem, i nie gaśnie świecznik jej całą noc. Ręce swoje wyciąga ku rzeczom pożytecznym, palce swoje kieruje ku wrzecionu. Ręce swoje otwiera ubogiemu, jałmużnę podaje żebrakowi. Nie troska się mąż jej o dom, gdziekolwiek będzie, wszyscy domownicy jej odziani będą. Podwójne odzienie zrobi mężowi swojemu, a szkarłatne i purpurowe odzienie — sobie. Strojny bywa we wrotach mąż jej, zwłaszcza gdy siądzie na zebraniu ze starszyzną i z obywatelami kraju. Opony zrobi i odda na sprzedaż. Usta zaś swoje otwiera roztropnie, w czas mówi językiem swoim. W siłę i wdzięk przyoblekła się. Szczodrości zaś jej podniosły domowników jej i wzbogaciły; i mąż jej pochwala ją. Niewiasta bowiem roztropna błogosławiona jest, niech więc chwali bojaźń Pańską. Dajcie jej z owocu ust jej, niech chwalą we wrotach męża jej" (s. 269).
30. Wyprawy Włodzimierza na Polskę i Jaćwingów
Roku 6489 [981]. Poszedł Włodzimierz ku Lachom i zajął grody ich, Przemyśl, Czerwień i inne grody, które są i do dziś dnia pod Rusią. Tegoż roku i Wiatyczów zwyciężył i nałożył na nich dań od pługa, jaką i ojciec jego brał.
Roku 6491 [982]. Wszczęli wojnę Wiatycze, i poszedł na nich Włodzimierz, i zwyciężył ich powtórnie.
Roku 6491 [983]. Poszedł Włodzimierz na Jaćwingów, i zwyciężył Jaćwingów, i wziął ziemię ich (s. 269—270).

31. Zabicie Waregów-chrześcijan na ofiarę bogom
I czynił [Włodzimierz] ofiary bałwanom z ludźmi swoimi. I rzekli starcy i bojarzy: „Rzućmy los na młodzieńca i dziewicę; na kogo padnie, tego zarżniemy bogom". Był Wareg pewien, a dwór jego był, gdzie dziś cerkiew Świętej Bogarodzicy, którą zbudował [później] Włodzimierz. Wareg ten przyszedł z Greków i zachowywał wiarę chrześcijańską. A miał syna pięknego licem i duszą; na tego padł los przez zawiść diabelską. Nie cierpiał bowiem go diabeł, władzę mający nad wszystkimi, a ten był mu jak cierń w sercu, i starał się go zniszczyć przeklęty, i poduścił ludzi. I posłani do niego, przyszedłszy, rzekli: ,,Padł los na syna twojego, wybrali bowiem go bogowie sobie, chcemy więc złożyć ofiarę bogom". I rzekł Wareg: „Nie są to bogowie, jeno drzewo; dziś jest, a jutro zgnije; nie jedzą bowiem, ani piją, ani mówią, lecz są zrobieni rękami z drzewa. A Bóg jest jedyny, jemu to służą Grecy i pokłon oddają; on stworzył niebo i ziemię, i gwiazdy, i księżyc, i słońce, i człowieka, i przeznaczył mu żyć na ziemi. A ci bogowie co zrobili? Sami zrobieni są. Nie dam syna swojego biesom".
Oni zaś poszli i powiedzieli ludziom. Ci zaś, wziąwszy oręż, poszli nań i roznieśli jego dwór. On zaś stał na sieni z synem swoim. Rzekli do niego: „Wydaj syna swojego, abyśmy oddali go bogom". On zaś rzekł: „Jeśli są bogowie, to niech poślą jednego boga spomiędzy siebie, i niech wezmą syna mojego. A wy czemu składacie ofiary im?" I krzyknąwszy, podrąbali sień l5 pod nimi, i tak zabili ich. I nie wie nikt, gdzie pochowano ich. Byli bowiem wtedy ludzie ciemni i poganie. Diabeł radował się z tego, nie wiedząc, że tak rychło miała nastąpić zguba jego. Tak

bowiem starał się zgubić ród chrześcijański, lecz przegnany był krzyżem świętym także w tych stronach; myślał zaś przeklęty: „Tu moje siedlisko, tu bowiem nie nauczali apostołowie ani prorocy prorokowali", nie wiedząc, że prorok rzekł: „I nazwę ludzi niemoich ludźmi moimi"; o apostołach zaś rzekł: „Po wszystkiej ziemi rozeszły się opowiadania ich, i do końca świata — słowa ich". Chociaż apostołowie nie byli tu ciałem, lecz nauki ich jako trąby rozlegają się po świecie w cerkwiach, ich zaś naukami zwyciężamy przeciwnego wroga, depcząc go nogami, jako podeptali go i ci dwaj cnotliwi, przyjmując wieniec niebieski ze świętymi męczennikami i sprawiedliwymi (s. 270—271).
32. Wyprawy Włodzimierza na Radymiczów i Bułgarów
Roku 6492 [984]. Poszedł Włodzimierz na Radymiczów. Miał wojewodę imieniem Wilczy Ogon; i posłał Włodzimierz Wilczego Ogona przed sobą. Wilczy Ogon spotkał Radymiczów nad rzeką Pieszczaną, i zwyciężył ich. Przez to Ruś naśmiewa się z Radymiczów, mówiąc: „Pieszczańcy przed wilczym ogonem uciekają". Byli zaś Radymicze z rodu Lachów; przyszedłszy tu się osiedlili, i płacą dań Rusi.
Roku 6493 [985]. Poszedł Włodzimierz na Bułgarów [nadwoł-żańskich] z Dobrynią, wujem swoim, w łodziach, a Torków brzegiem przywiódł na koniach; i zwyciężył Bułgarów. Rzekł Dobry-nia do Włodzimierza: „Oglądałem jeńców, wszyscy są w butach; ci dani nam dawać nie będą; pójdziemy szukać łapciarzy". I zawarł pokój Włodzimierz z Bułgarami, i zaprzysięgli go miedzy

sobą, i rzekli Bułgarzy: „Wtedy nie będzie między nami pokoju, gdy kamień zacznie pływać, a chmiel pocznie tonąć". I wrócił Włodzimierz do Kijowa (271—272).
33. Misjonarze różnych religii u Włodzimierza
Roku 6494 [986], Przyszli Bułgarzy wiary mahometańskiej, mówiąc: „Ty, kniaziu, jesteś mądry i roztropny, a nie znasz zakonu; uwierz w zakon nasz i pokłoń się Mahometowi". I rzekł Włodzimierz: „Jaka jest wiara wasza?" Oni zaś rzekli: „Wierzymy w Boga, a Mahomet nas naucza, każąc obrzezać członki wstydliwe, i świniny nie jeść, wina nie pić, za to po śmierci, mówi, można z niewiastami używać rozpusty. Da Mahomet każdemu po siedemdziesiąt niewiast pięknych, wybierze jedną piękną, i piękność wszystkich na nią przeniesie, ta będzie mu żoną. Tu zaś, powiada, należy oddawać się wszelkiej rozpuście. Jeżeli kto na tym świecie będzie ubogi, to i na tamtym". I inne mnogie kłamstwa [mówili], o których wstyd jest pisać. Włodzimierz zaś słuchał ich, albowiem sam lubił niewiasty i mnogie wszeteczeń-stwa, wysłuchiwał więc ich z upodobaniem. Jeno było mu niemiłe obrzezanie członków i niejadanie świniny, a najbardziej — niepicie; rzekł: „Dla Rusi picie jest weselem, nie możemy bez tego być".
Potem zaś przyszli Niemcy z Rzymu, mówiąc: ,,Przyszliśmy posłani od papieża". I rzekli do niego: „Rzekł ci tak papież: «Ziemia twoja, jako i ziemia nasza, a wiara wasza nie jako wia-

ra nasza; wiara bowiem nasza jest światłem, kłaniamy się Bogu, który stworzył niebo i ziemię, gwiazdy, księżyc i wszystko, co oddycha,, a bogowie wasi drzewo są»". Włodzimierz zaś rzekł: "Jakie jest przykazanie wasze?" Oni zaś rzekli: „Poszczenie wedle siły; «Jeśli kto pije czy je, wszystko to dla chwały Bożej» — mówi nauczyciel nasz Paweł". Rzekł więc Włodzimierz do Niemców: „Idźcie z powrotem, gdyż ojcowie nasi tego nie przyjęli". Usłyszawszy o tym, przyszli Żydowie chazarscy, mówiąc: „Słyszeliśmy, że przychodzili Bułgarzy i chrześcijanie, ucząc każdy wiary swojej. Chrześcijanie bowiem wierzą w tego, któregośmy ukrzyżowali, a my wierzymy w jedynego Boga Abrahama, Izaaka, Jakuba". I rzekł Włodzimierz: „Jaki jest zakon wasz?" Oni zaś rzekli: „Obrzezać się, świniny nie jeść, ani zajeczyny, sobotę święcić". On zaś rzekł: „A gdzież jest ziemia wasza?" Oni zaś rzekli: „W Jerozolimie". On zaś rzekł: „Tam jest na pewno?" Oni zaś rzekli: „Rozgniewał się Bóg na ojców naszych, i rozproszył nas po krajach [różnych] za grzechy nasze, i oddana została ziemia nasza chrześcijanom". On zaś rzekł: „To jakże wy innych nauczacie, a sami jesteście odrzuceni od Boga i rozproszeni? Jeśliby Bóg miłował was i zakon wasz, to nie bylibyście rozproszeni po cudzych ziemiach. Czy chcecie, aby i nas to spotkało?"
Potem zaś przysłali Grecy do Włodzimierza filozofa, mówiąc tak: „Słyszeliśmy, że przychodzili Bułgarzy, ucząc cię by przyjąć wiarę swoją, ich zaś wiara plugawi niebo i ziemię, i są oni przeklęci najwięcej ze wszystkich ludzi, upodobniwszy się Sodomie i Gomorze, na które spuścił Pan kamienie gorejące, i po-topił ich, i utonęli. Tak i tych czeka dzień zguby ich, gdy przyjdzie Bóg sądzić narody i wygubi wszystkich czyniących bezprawie i dopuszczających się plugastwa. Ci bowiem obmywszy odbyty swoje, w usta wlewają [tę wodę] i po brodzie mażą się, wspominając Mahometa. Takoż i niewiasty ich czynią takież plu-gastwa, a nawet gorsze: od spółkowania męskiego i żeńskiego kosztują". To usłyszawszy Włodzimierz splunął na ziemię, mówiąc: „Nieczysta to rzecz". Rzekł zaś filozof: „Słyszeliśmy też i to, że przychodzili z Rzymu nauczać was wiary swojej, ich zaś

wiara mało się różni od naszej: odprawiają [msze] bowiem na przaśnikach, czyli opłatkach, których Bóg nie przekazał, lecz zlecił na chlebie odprawiać, i dał go apostołom; wziąwszy chleb, rzekł: «To jest Ciało moje, łamane za was...» Tak samo wziąwszy kielich, rzekł: «To jest Krew moja nowego zakonu». Ci zaś tego nie czynią, dlatego uchybiają wierze". Rzekł zaś Włodzimierz: „Przyszli do mnie Żydowie, mówiąc, że Niemcy i Grecy wierzą w tego, któregośmy ukrzyżowali". Filozof zaś rzekł: „Prawda, że w tego wierzymy, ich bowiem prorocy przepowiadali, że Bóg narodzi się, a inni, że będzie ukrzyżowan i pogrzebion, a trzeciego zaś dnia zmartwychwstanie i na niebiosa wstąpi. Oni zaś tych proroków zabijali, innych prześladowali. Gdy zaś spełniło się proroctwo ich, zstąpił na ziemię i przyjął krzyż, i zmartwychwstawszy na niebiosa wstąpił. Na ich zaś pokajanie się czekał lat czterdzieści i sześć, i nie pokajali się. I posłał na nich Rzymian, i grody ich rozbili, a samych rozproszyli po różnych krajach, i są w niewoli w tych krajach". Rzekł zaś Włodzimierz: „A dlaczego zstąpił Bóg na ziemię, i mękę taką przyjął?" Odpowiadając zaś filozof rzekł: „Jeśli chcesz posłuchać, powiem ci od początku, dlaczego zstąpił Bóg na ziemię". Włodzimierz zaś rzekł: „Posłucham rad" (s. 272—274).
34. O stworzeniu świata oraz wygnaniu Adama i Ewy z raju
I począł filozof mówić tak: Na początku stworzył Bóg niebo i ziemię, w pierwszym dniu. A w drugim dniu stworzył sklepienie pośród wody. Tegoż dnia rozdzieliły się wody, połowa ich wzeszła nad sklepienie, a połowa ich pod sklepienie. A w trzecim

dniu stworzył morze i rzeki, i źródła, i nasiona. W czwartym dniu słońce i księżyc, i gwiazdy, którymi Bóg przyozdobił niebo. Widząc zaś to pierwszy z aniołów, naczelnik chóru anielskiego, pomyślawszy w sobie, rzekł: „Znijdę na ziemię i zawładnę ziemią, i będę podobny Bogu, i postawię tron swój na obłokach północy". C oto natychmiast strącił go [Bóg] z niebios, a po nim upadli, któ -rzy byli pod nim, chór dziesiąty. Było zaś na imię temu przeciwnikowi — Sotonael, w którego miejsce postawił [Bóg] naczelnika Michała. Szatan zaś, zgrzeszywszy zamysłem swoim i utraciwszy sławę pierwotną, nazwał się przeciwnikiem, Boga. Potem zaś w piątym dniu stworzył Bóg wieloryby i ryby, gady i ptactwa pierzaste. W szóstym zaś dniu stworzył Bóg zwierzęta, i bydło, i gady ziemskie; stworzył też człowieka. W siódmym zaś dniu spoczął Bóg po pracy swojej, a była to sobota.
I zasadził Bóg raj na wschodzie, w Edenie, wprowadził tam człowieka, którego stworzył, i pozwolił mu jeść z wszelkiego drzewa, tylko nie jeść. z jednego, które jest poznaniem dobrego i złego. I był Adam w raju, widział Boga i chwalił, gdy aniołowie chwalili. I spuścił Bóg na Adama sen, i usnął Adam, i wyjął Bóg jedno żebro u Adama, i stworzył mu żonę, i przywiódł ją Adamowi do raju. I rzekł Adam: „To kość z kości moich i ciało z ciała mojego, ta nazwie się żoną". I nadał Adam imiona bydłu i ptakom, zwierzętom i gadom, i samym aniołom nadal imiona. I poddał Bóg Adamowi zwierzynę i bydło, i władał wszystkimi, i słuchały go. Widząc zaś diabeł, jak uczcił Bóg człowieka, pozazdrościł mu, przemienił się w węża i przyszedł do Ewy, i rzekł do niej: „Czemu nie jecie z drzewa, które jest w środku raju?" I rzekła niewiasta wężowi: „Rzekł Bóg: nie macie jeść, a jeśli zjecie, to umrzecie śmiercią". I rzekł wąż niewieście: „Śmiercią nie umrzecie; wie albowiem Bóg, że tego dnia, którego zjecie ź niego, otworzą się oczy wasze i będziecie jako i Bóg rozumieć dobro i zło". I zobaczyła niewiasta, że dobre jest drzewo do jedzenia, wziąwszy owoc, podała mężowi swojemu, i jedli, i otworzyły się oczy im, i zrozumieli, że nadzy są, i zszyli z liści figowych przepaski. I rzekł Bóg: „Przeklęta ziemia w dziełach twoich, i w smutku jeść będziesz wszystkie dni żywota swojego". I rzekł Pan Bóg: „Jeżeliby wyciągnęli rękę i wzięli z drzewa ży -

wota, żyliby na wieki". I wygnał Pan Bóg Adama z raju. I siad! naprzeciw raju, płacząc i uprawiając ziemię, i uradował się szatan przekleństwem ziemi. Oto nasz pierwszy upadek i gorzka zapłata — odpadnięcie od życia anielskiego (s. 274—275).
35. O zabójstwie Abla, potopie i wieży Babel
Zrodził Adam Kaina i Abla: Kain był rolnik, a Abel pastuch. I ofiarował Kain płody ziemskie Bogu, i nie przyjął Bóg darów jego. Abel zaś jagnię pierworodne, i przyjął Bóg dary Ablowe. Szatan zaś wlazł w Kaina i poduszczał Kaina, by zabił Abla. I rzekł Kain do Abla: „Wyjdźmy w pole". I posłuchał go Abel, i gdy wyszli, powstał Kain, i chciał zabić go, i nie umiał go zabić. I rzekł do niego szatan: „Weź kamień i uderz go". Wziął kamień i zabił go. I rzekł Bóg do Kaina: „Gdzie jest brat twój?" On zaś rzekł: „Alboż stróż jestem brata swojego?" I rzekł Bóg: „Krew brata twojego woła ku Mnie, będziesz jęczał i drżał do końca żywota swojego". Adam zaś i Ewa płakali, a diabeł radował się, mówiąc: „Tego, którego Bóg uczcił, ja zmusiłem do odpadnięcia od Boga, a oto teraz sprawiłem, że płacze". I płakali po Ablu lat trzydzieści, i nie zgniło ciało jego; i nie umieli go pogrzebać. I z nakazu Bożego przyleciały dwa ptaszki, jeden z nich umarł, drugi zaś wykopał jamę, i włożył umarłego, i pogrzebał go. Widząc zaś to Adam i Ewa, wykopali jamę, i włożyli Abla, i pogrzebali go z płaczem.
Adam zaś mając lat dwieście i trzydzieści zrodził Seta i dwie córki; i pojął jedna Kain, a drugą Set, i od tego ludzie rozpło-

dzili się i rozmnożyli po ziemi. I zapoznali Stwórcę swego, i przepełnili się rozpustą i wszelką nieczystością, i zabójstwami, i zawiścią — żyli ludzie po bydlęcemu. Był Noe, jedyny sprawiedliwy w rodzie tym. I zrodził trzech synów: Sema, Chama, Ja-feta. I rzekł Bóg: „Nie będzie Duch mój przebywał między ludźmi"; i jeszcze: „Zniszczę to, co stworzyłem, od człowieka do bydlęcia". I rzekł Pan Bóg do Noego: „Zbuduj arkę długości łokci trzysta, a szerokości osiemdziesiąt, a wysokości trzydzieści łokci"; Egipcjanie bowiem łokciem sążeń zowią. Budując zaś arkę przez sto lat, opowiadał Noe, że będzie potop, i śmiano się z niego. Gdy zbudował arkę, rzekł Bóg do Noego: „Wejdź ty, i żona twoja, i synowie twoi, i synowe twoje, i wprowadź do siebie po parze od wszelkiego bydła i od wszystkich ptaków, i od wszystkich gadów". I wprowadził Noe, jak przykazał mu Bóg. Spuścił Bóg potop na ziemię, zatopił wszelkie ciało, a arka pływała po wodzie.
A gdy wsiąkła woda, wysiadł Noe i synowie jego, i żona jego. Od tych rozpłodziła się ziemia, i byli ludzie mnodzy i jednoję-zyczni, i rzekli jeden do drugiego: „Zbudujemy wieżę do niebios". Zaczęli budować, i był naczelnikiem Nemrod. I rzekł Bóg: „Oto rozmnożyli się ludzie i pomysły ich próżne są". I zstąpił Bóg, i rozmieszał języki na siedemdziesiąt i dwa języków. Adamowy zaś język nie był odjęty Hebrejowi, ten bowiem jeden nie przyłożył się do szaleństwa ich, mówiąc tak: „Gdyby ludziom Bóg kazał budować wieżę do nieba, to stworzyłby ją sam Bóg słowem, tak jak stworzył niebiosa, ziemię, morze, wszystko widzialne i niewidzialne". Dlatego język jego nie przemienił się; od niego są Hebrejczycy. Na siedemdziesiąt i jeden narodów rozdzielili się [ludziel i rozeszli się po krajach, i każdy swój obyczaj przyjął. Wedle diabelskiej nauki owi gajom, owi źródłom, owi rzekom składali ofiary, i nie poznali Boga. Od Adama zaś do potopu lat 2242, a od potopu do rozdzielenia narodów lat 529 (s. 275—276).

36. O Abrahamie
Potem zaś diabeł w większy obłęd wtrącił ludzi, i poczęli bałwany robić, owi drewniane, owi miedziane, a drudzy marmurowe, a inni złote i srebrne; i kłaniali się im, i przywodzili syny swoje i córy, i zarzynali przed nimi, i była wszystka ziemia splugawiona. Pierwszym zaś bałwochwalcą był Seruch, robił bowiem bałwany na cześć zmarłym ludziom: jednych byłym cesarzom, drugich bohaterom, i czarodziejom, i niewiastom cudzołożnicom. Ten zaś Seruch zrodził Tarę, Tara zaś zrodził trzech synów: Abrahama i Nachora, i Arona. Tara zaś robił bałwany, nawykłszy u ojca swojego. Abraham zaś, przyszedłszy do rozu -mu i widząc gwiazdy i niebo, rzekł: „Zaiste, ten jest Bóg, który stworzył niebo i ziemię, a ojciec mój okłamuje ludzi". I rzekł Abraham: „Wypróbuję bogów ojca swojego", i rzeki: „Ojcze, po co okłamujesz ludzi, robiąc bałwany drewniane? Ten jest Bóg, który stworzył niebo i ziemię"; wziąwszy Abraham ognia, podpalił bałwany w świątyni. Widząc zaś to Aron, brat Abraha-mowy, w trosce o bałwanów, chciał wynieść bałwany,, i sam zgorzał tu Aron, i umarł przed ojcem. Pierwej zaś nie umierał syn przed ojcem, jeno ojciec przed synem, a od niego poczęli umierać synowie przed ojcami.
Umiłował Bóg Abrahama, i rzekł Bóg do Abrahama: »Wyjdź z domu ojca swojego w ziemię, którą ci pokażę, i stworzę od ciebie naród wielki, błogosławić cię będą pokolenia ziemskie". I uczynił Abraham, jako kazał mu Bóg. I wziął Abraham synowca swojego Lota — był mu bowiem Lot szwagrem i synowcem, albowiem Abraham pojął córkę brata Arona, Sarę. I przyszedł do ziemi kananejskiej przed dąb wysoki, i rzekł Bóg do Abrahama: „Potomstwu twojemu dam ziemię tę". I pokło-

nił się Abraham Bogu. Abraham zaś miał lat siedemdziesiąt i pięć, gdy wyszedł z Charanu. Sara zaś była niepłodna. Bolejąc nad niepłodnością, rzekła Sara do Abrahama: „Wejdź do niewolnicy mojej". I wziąwszy Sara Agar, dała ją mężowi swojemu; i wszedł Abraham do Agar. Agar poczęła i urodziła syna, i przezwał go Abraham Izmaelem. Abraham miał lat osiemdziesiąt i sześć, gdy urodził się Izmael. Potem zaś poczęła Sara, urodziła syna, i dała imię jemu Izaak. I kazał Bóg Abrahamowi obrzezać chłopca, i obrzezał go w ósmy dzień. Umiłował Bóg Abrahama i plemię jego, i nazwał je ludem swoim; nazwawszy je ludem swoim, odłączył je od pogan. A gdy tenże Izaak dorósł, Abraham, który żył lat sto i siedemdziesiąt, i pięć — umarł, i był pogrzebion (s. 276—277).
37. O Chrystusie
[...] Rzekł zaś Włodzimierz: „Dlaczego [Chrystus] z niewiasty narodził się, i na drzewie był ukrzyżowany, i wodą został ochrzczony?" On [filozof] zaś rzekł do niego: „Dlatego że na początku ród ludzki przez niewiastę zgrzeszył, diabeł skusił przez Ewę Adama, i ten pozbawiony był raju. Tak więc i Bóg odwet dał diabłu: przez niewiastę najpierw zwyciężony był diabeł, przez niewiastę bowiem najpierw wypędzony był Adam z raju; od niewiasty wcielony Bóg kazał do raju wejść wiernym. A zaś na drzewie ukrzyżowany był dlatego, że od drzewa zjadł [Adam] i utracił raj; Bóg zaś na drzewie mękę przyjął, aby drzewem diabeł zwyciężony był, i przez drzewo żywota zbawieni będą sprawiedliwi. A wodą zaś odnowienie jest, ponieważ za Noego, gdy namnożyły się grzechy wśród ludzi, spuścił Bóg potop na ziemię i potopił ludzi wodą; dlatego rzekł Bóg: «Po-

nieważ pogubiłem wodą ludzi dla ich grzechów, teraz więc na powrót wodą oczyszczę grzechy ludziom wodą odnowienia». [...]
Gdy zaś apostołowie nauczali po wszystkim świecie wiary w Boga, ich właśnie naukę my, Grecy, przyjęliśmy; wszystek świat wierzy ich nauce. Ustanowił zaś Bóg jeden dzień, w którym będzie sądzić, przyszedłszy z niebios, żywych i umarłych, i oddawać każdemu wedle uczynków jego: sprawiedliwym królestwo niebieskie i piękno niewysłowione, wesele bez końca, i żywot wieczny; grzesznikom — mękę ognistą, nieustanny robak zgryzoty, a męce nie będzie końca. Takie zatem będą męki dla tego, kto nie wierzy w Boga naszego Jezusa Chrystusa: męczeni będą w ogniu, kto się nie ochrzci".
A to mówiąc, pokazał [filozof] Włodzimierzowi zasłonę, na której był namalowany Sąd Pański; pokazał mu po prawicy sprawiedliwych w weselu idących do raju, a po lewicy grzeszników idących na mękę. Włodzimierz zaś westchnąwszy, rzekł: „Dobrze jest tym po prawicy, biada zaś tym po lewicy." On zaś rzekł: „Jeśli chcesz po prawicy ze sprawiedliwymi stanąć, to ochrzcij się". Włodzimierz zaś wziąwszy to do serca, rzekł: „Poczekam jeszcze trochę", chcąc wywiedzieć się o wszystkich wiarach. Włodzimierz tedy, dawszy mu dary mnogie, odpuścił go ze czcią wielką (s. 285—286).
38. Relacja posłów o nabożeństwach różnych religii
Roku 6495 [987]. Wezwał Włodzimierz bojarów swoich i starców grodzkich, i rzekł do nich: „Oto przychodzili do mnie Bułgarzy, mówiąc: «Przyjmij zakon nasz». Potem zaś przychodzili

Niemcy, i ci chwalili zakon swój. Po tych przyszli Żydowie. A oto na ostatku przyszli Grecy, ganiący wszystkie zakony, swój zaś chwalący, i wiele mówili, opowiadając od początku świata o dziejach całego świata. A mądrze opowiadali, i cudownie było słuchać ich, lubo każdemu posłuchać ich; i drugi świat, powiadają, ma być: jeśli kto, mówią, do naszej wiary przystąpi, to umarłszy, znowu wstanie, i nie umrze na wieki; jeśli zaś do innego zakonu przystąpi, to na tamtym świecie w ogniu gorzeć będzie. Więc co mi poradzicie? Co odpowiecie?" I rzekli bojarzy i starcy: „Wiedz, kniaziu, że swojego nikt nie gani, jeno chwali. Jeśli chcesz wybadać dobrze, to masz u siebie mężów: posławszy [ich], wybadaj u każdego ich nabożeństwo i kto jak służy Bogu". I spodobała się [tal mowa kniaziowi i wszystkim ludziom: wybrali mężów zacnych i roztropnych w liczbie dziesięciu, i rzekli do nich: „Idźcie najpierw do Bułgarów [nadwołżańskich] i wybadajcie wiarę ich". Oni zaś poszli, a przyszedłszy widzieli plugawe sprawy i pokłony w meczecie, i wrócili do ziemi swojej. I rzekł do nich Włodzimierz: „Idźcie znowu do Niemców, oglądnijcie tak samo, i stamtąd idźcie do Greków". Oni zaś przyszli do Niemców, i oglądnąwszy cerkiewne nabożeństwo ich, przyszli do Carogrodu, i weszli do cara. Car zaś spytał, dla jakiej przyczyny przyszli, oni zaś opowiedzieli mu wszystko, co było. To słysząc car rad był i cześć wielką okazał im tego dnia. Nazajutrz posłał do patriarchy, mówiąc tak: „Przyszła Ruś badać wiarę naszą; przygotuj cerkiew i kler, i sam przyoblecz się w szaty patriarsze, niech widzą chwałę Boga naszego".
To słysząc patriarcha kazał zwołać kler, wedle obyczaju odprawił świąteczne nabożeństwo, i kadzidła zapalono, i chóry wykonały pienia. I poszedł car z nimi do cerkwi, i postawili ich na przestronnym miejscu, pokazując im piękno cerkiewne, pienia i nabożeństwo archijerejskie, obrzędy diakonów, opowiadając im o służeniu Bogu swemu. Oni zaś w zdumieniu będąc, dziwili się, chwaląc nabożeństwo ich. I wezwali ich carowie Bazyli i Konstantyn 16, mówiąc im: „Idźcie do ziemi waszej"; i odprawili ich z darami wielkimi i ze czcią. Oni zaś przyszli do ziemi swojej, I zwołał kniaź Włodzimierz bojarów swoich i starców

i rzekł: „Oto przyszli posłani przez nas męże, usłyszymy od nich, co było". I rzekł: „Mówcie przed drużyną". Oni zaś rzekli:
„Chodziliśmy do Bułgarów, patrzeliśmy, jak się kłaniają w świątyni, to jest w meczecie, stojąc bez pasa; pokłoniwszy się, siądzie [Bułgarzyn] i patrzy tędy i owędy, jak opętany; i nie ma wesela w nich, jeno smutek i smród wielki. Nie jest dobry zakon ich. I poszliśmy do Niemców, i widzieliśmy w świątyni mnogie nabożeństwa odprawiane, a piękności nie widzieliśmy żadnej. I przyszliśmy do Greków, i wiedli nas, gdzie służą Bogu swojemu, i nie wiedzieliśmy, w niebie li byliśmy, czy na ziemi: nie ma bowiem na ziemi takiego widowiska ni piękna takiego, i nie wiemy, jak opowiedzieć o tym, tylko to wiemy, że tam Bóg z ludźmi przebywa, i nabożeństwo ich najlepsze ze wszystkich krajów 17. My zaś nie możemy zapomnieć piękna tego, każdy bowiem człowiek, gdy skosztuje słodkości, później gorzkości nie przyjmuje, tako i my nie możemy tu żyć". Odpowiadając zaś bojarzy rzekli: „Jeśliby lichy był zakon grecki, to nie przyjęłaby go babka twoja, Olga, która była najmądrzejsza ze wszystkich ludzi". Odpowiadając zaś Włodzimierz rzekł: „Gdzie chrzest przyjmiemy?" Oni zaś rzekli: „Gdzie ci lubo" (s. 286—287).
39. Chrzest Włodzimierza w Korsuniu
Roku 6496 [988]. Poszedł Włodzimierz z wojami na Korsun, gród grecki, i zamknęli się Korsunianie w grodzie. I stanął Włodzimierz z tamtej strony grodu u przystani, na strzelanie z łuku od grodu. I walczyli zaciekle z grodu. Włodzimierz zaś opasał gród. Wycieńczyli się w grodzie ludzie, i rzekł Włodzimierz do grodzian: „Jeśli się nie poddacie, będę stał i przez trzy lata".

Oni zaś nie posłuchali go. Włodzimierz więc uszykował wojów mnogich i kazał sypać przyspę do [muru] grodu. Gdy ją sypali, Korsunianie podkopawszy mur grodzki, kradli sypaną ziemię i nosili do siebie w gród, sypiąc pośrodku grodu. Woje wciąż przysypywali więcej, a Włodzimierz stał. I oto mąż korsuński, imieniem Anastazy, strzelił, napisawszy tak na strzale: „Studnie są za tobą od wschodu, z nich woda płynie rurami; przekopawszy, przejmij ją". Włodzimierz zaś, to słysząc, wejrzawszy na niebo, rzekł: „Jeśli to się spełni, ochrzczę się". I natychmiast kazał kopać w poprzek rur, i przejął wodę. Ludzie wycieńczyli się pragnieniem i poddali się. Wszedł Włodzimierz w gród i drużyna jego; i posłał Włodzimierz do carów Bazylego i Konstantyna, mówiąc tak: „Oto gród wasz sławny wziąłem; słyszę zaś, że siostrę macie dziewoję, otóż jeśli jej nie wydacie za mnie, uczynię ze stolicą waszą, jako i z tym grodem". I słysząc to carowie zasmucili się i przekazali wieść, tak mówiąc: „Nie przystoi chrześcijanom za pogan wydawać. Jeśli się ochrzcisz, to i to [siostrę] dostaniesz, i królestwo niebieskie otrzymasz, i z nami jednowiercą będziesz. Jeśli zaś tego nie chcesz uczynić, nie możemy wydać siostry swojej za ciebie".
To usłyszawszy, Włodzimierz rzekł do posłów carskich: „Mówcie carom tak: ja ochrzczę się, gdyż wybadałem już pierwej zakon wasz, i luba jest mi wiara wasza i nabożeństwo, o którym mi opowiadali posłani przez nas męże". I to słysząc carowie radzi byli, i uprosili siostrę swoją, imieniem Anna, i posłali do Włodzimierza, mówiąc: „Ochrzcij się, i wtedy poślemy siostrę swoją tobie". Rzekł zaś Włodzimierz: „Przyjdźcie z siostrą waszą chrzcić mnie". I posłuchali carowie i posłali siostrę swoją, dostojników kilku i prezbiterów. Ona zaś nie chciała iść. „Jak w niewolę — rzecze — idę, lepiej by mi tu umrzeć". I rzekli do niej bracia: „Oto nawróci Bóg przez ciebie ziemię ruską do pokajania, a ziemię grecką wybawi od srogiej wojny. Widzisz przecie, ile złego wyrządziła Ruś Grekom? I dziś, jeśli nie pójdziesz, to samo wyrządzą nam". I ledwie ją przymusili. Ona zaś siadając na statek, pożegnała bliskich swoich z płaczem, i wyruszyła przez morze. I przybyła do Korsunia, i wyszli Korsunianie z pokłonem, i wwiedli ją do grodu i posadzili ją w pałacu.

Z Bożego zaś zrządzenia w tym czasie rozchorował się Włodzimierz na oczy, i nie widział nic, i trapił się wielce nie wiedząc co uczynić. I posłała do niego carówna, mówiąc: „Jeśli chcesz wyzbyć się choroby tej, to co prędzej ochrzcij się, jeśli nie,, to nie pozbędziesz się niemocy tej". To usłyszawszy, Włodzimierz rzekł: „Jeśli to prawdą będzie, to zaiste wielki jest Bóg chrześ -cijański". I kazał ochrzcić siebie. Biskup zaś korsuński z popami carówny, pouczywszy, ochrzcił Włodzimierza. Gdy położył rękę nań, natychmiast przejrzał 18. Widząc zaś Włodzimierz tak nagłe uzdrowienie, pochwalił Boga, mówiąc: „Dopiero poznałem Boga prawdziwego". Gdy zaś to widziała drużyna jego, wielu ochrzciło się. Ochrzcił się zaś w cerkwi Świętego Bazylego, a znajduje się cerkiew ta w Korsuniu w środku grodu, gdzie targ odbywają Korsunianie; pałac zaś Włodzimierza wedle cerkwi stoi do dzisiejszego dnia, a carówny pałac tuż za ołtarzem. Po chrzcie zaś przywiedli carównę do ślubu. Nie znający zaś prawdy mówią, jakoby ochrzcił się [Włodzimierz] w Kijowie, inni zaś mówią — w Wasylewie, a jeszcze inni inaczej opowiadają (s. 287—289).
40. Wyznanie wiary przez Włodzimierza
Gdy zaś ochrzcili Włodzimierza i nauczyli go wiary chrześcijańskiej, rzekli tak: „Nie daj się uwieść jakowymś heretykom, jeno wierz tak, mówiąc:
«Wierzę w jedynego Boga Ojca wszechmogącego, stworzyciela nieba i ziemi» — do końca tego «Wierzę». I jeszcze: «Wierzę w jedynego Boga Ojca niezrodzonego, i w jedynego Syna zrodzonego, w jedynego Ducha pochodzącego: trzy Osoby dosko-

nałe, myślące, rozdzielne liczbą i swoją osobą, a nie bóstwem; rozdziela się bowiem nierozdzielnie i łączy się nie mieszając się. Ojciec, Bóg Ojciec, wiecznie istniejący, przebywa w ojcostwie, niezrodzony, bez początku, początek i przyczyna wszystkiego, jedynie niezrodzeniem swoim starszy od Syna i Ducha; od Nie -go zaś rodzi się Syn przed wszystkimi wiekami, Duch Święty zaś istnieje bez czasu i bez ciała; wspólnie Ojciec, wspólnie Syn, wspólnie Duch Święty jest. Syn podobny jest Ojcu, urodzeniem tylko różniąc się od Ojca i Ducha. Duch Przenajświętszy jest podobny Ojcu i Synowi i wiecznie współistniejący. Ojcu bowiem ojcostwo, Synowi zaś synostwo, Duchowi zaś Świętemu pochodzenie. Ani Ojciec bowiem w Syna lub Ducha przechodzi, ni Syn w Ojca i w Ducha, ni Duch w Syna czy w Ojca: niezmienne bowiem są ich właściwości Nie trzej Bogowie; jeden Bóg, ponieważ jedyne jest Bóstwo w trzech osobach. Wolą zaś Ojca i Ducha, dla zbawienia swego stworzenia, [Syn] z Ojcowego łona wyszedłszy, którego nigdy nie opuścił, w dziewicze łoże prze -czyste, jako Boże nasienie wszedł, ciało ożywione, myślące i rozumne, pierwej nie będące, przyjął; i wyszedł Bóg wcielony, urodziwszy się cudownie, dziewictwo Matki zachowując nienaruszone, ani złączeniem, ani rozdzieleniem, ani przemianą nic nie postradał, jeno został, jakim był i był, jakim nie był, przyjmując postać sługi — rzeczywiście, a nie w wyobraźni, we wszystkim, oprócz grzechu, nam podobny był. Z własnej bowiem woli narodził się, z własnej woli odczuwał głód, z własnej woli pragnienie, z własnej woli trudził się, z własnej woli lękał się, z własnej woli umarł — rzeczywiście, a nie w wyobraźni; miał wszystkie naturalne, niehaniebne pragnienia ludzkie. Dawszy się ukrzyżować, śmierć poniósł niewinnie, zmartwychwstał w swoim ciele, które nie uległo rozkładowi, wstąpił na niebiosa i siadł po prawicy Ojca, a przyjdzie znowu z chwałą sądzić żywych i umarłych; jako zaś wstąpił ze swoim ciałem, tak i zejdzie.
Do tego jedyny chrzest wyznaję — wodą i Duchem, przystępuję do Przenajświętszego Sakramentu, wierzę w prawdziwe Ciało i Krew, przyjmuję cerkiewne tradycje i kłaniam się drzewu świętemu i każdemu krzyżowi, świętym relikwiom i świę-

tym naczyniom. Wierzę też w siedem soborów ojców świętych, z których pierwszy był w Nicei — trzystu i osiemnastu [ojców], którzy przeklęli Ariusza i głosili wiarę bezbłędną i prawą. Drugi sobór w Konstantynogrodzie — ojców świętych stu i pięćdziesięciu, którzy przeklęli Macedoniusza duchoborcę i ogłosili Trójcę Jedynoistną. Trzeci zaś sobór w Efezie — ojców świętych dwustu, na Nestoriusza, którego przekląwszy, ogłosili świętą Bogarodzicę. Czwarty sobór w Chalcedonie — świętych ojców sześciuset i trzydziestu, na Eutychesa i Dioskora, których wyklęli święci ojcowie, ogłaszając prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem Pana naszego Jezusa Chrystusa. Piąty sobór w Carogrodzie — świętych ojców stu i siedemdziesięciu i pięciu, na Orygenesowe podania i na Ewagra, których wyklęli święci ojcowie. Szósty sobór w Carogrodzie — świętych ojców stu i siedemdziesięciu, na Sergiusza i Cyra, których wyklęli święci ojcowie. Siódmy sobór w Nicei — świętych ojców trzystu i pięćdziesięciu; wyklęli tych, którzy nie czczą ikon».
Nie przyjmuj też nauki od łacinników, ich bowiem nauka jest skażona, wszedłszy bowiem do cerkwi [kościoła], nie kłaniają się ikonom, jeno stojąc ukłoni się i, skłoniwszy się, narysuje krzyż na ziemi i całuje, a podniósłszy się, stanie na nim nogami; leżąc tedy całuje, a wstawszy depcze. Tego zaś apostołowie nie przekazali; przekazali bowiem apostołowie krzyż postawiony całować, i ikony przekazali; Łukasz bowiem ewangelista najpierw namalowawszy, posłał do Rzymu. Jak też mówi Bazyli [Wielki], cześć dla ikony na jej pierwszy kształt przechodzi. Znowuż i ziemię nazywają matką. Wszak jeśli ziemia jest im matką, to ojcem ich jest niebo; na początku bowiem stworzył Bóg niebo, także i ziemię. Wszak mówią: «Ojcze nasz, któryś jest w niebie». Jeżeli w ich rozumieniu ziemia jest matką, to po co plujecie na matkę swoją? Więc tu ją całujecie, i zno-wuż kalacie? Tego zaś przedtem Rzymianie nie uczynili, jeno radzili prawidłowo na wszystkich soborach, schodząc się z Rzymu i ze wszystkich stolic. Na pierwszym bowiem soborze, na Ariusza, w Nicei, z Rzymu Sylwester posłał biskupów i kapłanów, z Aleksandrii Atanazy, z Carogrodu Mitrofan posłał bi -skupów od siebie; tak naprawiali wiarę. Na drugi zaś sobór —

z Rzymu Damazy, a z Aleksandrii Tymoteusz, z Antiochii Me-lecjusz, z Jerozolimy Cyryl, i Grzegorz Bogosłowiec [z Nazjan-zu]. Na trzeci zaś sobór — Celestyn rzymski, Cyryl Aleksandryjski, Juwenal jerozolimski. Na czwarty zaś sobór — Leon-cjusz rzymski, Anatoliusz carogrodzki, Juwenal jerozolimski. Na piąty sobór — Wigiliusz rzymski, Eutychiusz carogrodzki, Apolinary aleksandryjski, Domin antiocheński. Na szósty sobór — z Rzymu Agaton, Grzegorz z Carogrodu, Teofan z Antio -chii, z Aleksandrii Piotr mnich. Na siódmy sobór — Hadrian z Rzymu, Tarasjusz z Carogrodu, Policjan z Aleksandrii, Teo-doryt z Antiochii, Eliasz z Jerozolimy. I ci wszyscy ze swoimi biskupami schodząc się, naprawiali wiarę. Po siódmym zaś soborze Piotr Gągliwy z innymi wszedłszy do Rzymu opanował tron i skaził wiarę, oderwał się od stolicy jerozolimskiej i aleksandryjskiej, i carogrodzkiej i antiocheńskiej. Zbuntowali Italię wszystką, siejąc naukę swoją odrębną. Owi bowiem popowie służą, ożeniwszy się z jedną żoną, a drudzy do siedmiu żon pojmując, służą; należy więc strzec się ich nauki. Odpuszczają zaś grzechy odpustem, co jest najgorsze ze wszystkiego. Bóg niech uchroni cię od tego" (s. 289—292).
41. Chrzest Rusi
Gdy przyszedł [Włodzimierz z Korsunia do Kijowa], rozkazał bałwany wywracać: owe rozsiekać, a inne na ogień wydać. Peruna zaś kazał przywiązać koniowi do ogona i wlec z góry przez Boryczewo do Ruczaju; dwunastu mężów przystawił bić [go] kijami. To zaś nie dlatego, by drzewo było czujące, jeno na urągowisko biesowi, który zwodził tym obrazem ludzi, niechże więc odpłatę przyjmie od ludzi. Wielki jesteś, Panie, dziwne są spra-

wy Twoje! Wczoraj czczony przez ludzi, a dziś urągany. Gdy zaś wlekli go Ruczajem ku Dnieprowi, płakali po nim niewierni ludzie, jeszcze bowiem nie byli przyjęli świętego chrztu. I przy-wlekłszy, wrzucili go do Dniepru. I przystawił Włodzimierz ludzi, mówiąc: „Jeśli gdzie przybije, odpychajcie go od brzegu, dopokąd progów nie minie, a wtedy zostawcie go". Oni zaś rozkazanie spełnili. Gdy puścili i przeszedł przez progi, wyrzucił go wiatr na ławicę, i odtąd nazwano ją Ławicą Perunową i tak do dziś dnia ją zowią.
Potem zaś Włodzimierz posłał [gońców] po grodzie, mówiąc: „Jeśli nie przyjdzie kto jutro nad rzekę, czy bogaty, czy ubogi, czy biedak, czy niewolnik — przeciwnikiem mi będzie". To usłyszawszy ludzie z radością szli, radując się i mówiąc: „Jeśliby to niedobre było, nie przyjęliby tego kniaź i bojarzy". Nazajutrz zaś wyszedł Włodzimierz z popami carówny i z korsuńskimi nad Dniepr, i zeszło się ludzi bez liku. Wstąpili w wodę, i stali owi po szyję, a drudzy po piersi, młodsi zaś po piersi u brzegu,, inni dzieci trzymając, dorośli zaś brodzili; popi zaś stojąc odprawiali modlitwy. I była radość na niebie i na ziemi widzieć tyle dusz zbawionych; a diabeł stękając, mówił: „Biada mi, oto stąd wygnan jestem! Tu bowiem mniemałem siedlisko mieć, jako że tu nie było nauki apostolskiej, ani znających Boga, jeno weseliłem się nabożeństwem ich [pogan], którzy służyli mnie. I oto zwyciężony jestem przez nieuka, a nie przez apostołów ani przez męczenników, nie mam już panować w krajach tych".
Ochrzciwszy zaś się, ludzie szli każdy do domu swojego. Włodzimierz zaś rad był, że poznał Boga sam i ludzie jego, spojrzał ku niebu i rzekł: „Chryste Boże, Stworzycielu nieba i ziemi! Spojrzyj na nowych ludzi tych, i daj im, Panie, poznać Ciebie, prawdziwego Boga, jako Cię poznały kraje chrześcijańskie. Utwierdź w nich wiarę prawdziwą i niewzruszoną, i mnie pomóż, Panie, przeciw wrogowi diabłu, niech mając nadzieję na Ciebie i na Twoje Królestwo, zwyciężę chytrości jego". I to rzekłszy, kazał budować cerkwie, stawiając je na miejscach, gdzie stały bałwany. I zbudował cerkiew Świętego Wasyla na

wzgórzu, gdzie stał bałwan Peruna i inne, gdzie czynili ofiary kniaź i ludzie. I poczęli stawiać cerkwie po grodach i ustanawiać popów, i ludzi do chrztu przywodzić po wszystkich grodach i siołach. Posyłał też zabierać u znakomitszych ludzi dzieci, i dawać na naukę w księgach. Matki zaś dzieci tych płakały po nich, jeszcze bowiem nie utwierdziły się w wierze, jeno jak po umarłych płakały.
Przez to zaś oddawanie na naukę w księgach spełniło się na ziemi ruskiej proroctwo, mówiące: „W one dni usłyszą głusi słowa ksiąg, i jasny będzie język jąkliwych". Ci bowiem nie słyszeli pierwej słów ksiąg, jeno Bożym zrządzeniem i łaską swoją zlitował się Bóg, jak mówi prorok: „Zlituję się, nad kim będę chciał". Zlitował się bowiem nad nami poprzez kąpiel chrztu i odnowienie Ducha z przyzwolenia Bożego, a nie dla naszych zasług. Błogosławiony [niech będzie] Pan Jezus Chrystus, który umiłował nowych ludzi, ziemię ruską, i oświecił ją chrztem świętym. Przeto i my padamy przed Nim, mówiąc: „Panie Jezu Chryste! Co Ci damy za wszystko, coś dał nam, grzesznikom? Nie zdołamy odpowiednią darom Twoim zapłatę oddać. Wielki bowiem jesteś i cudowne są sprawy Twoje, wielkości Twojej nie masz końca. Z pokolenia w pokolenie chwalić będą dzieła Twoje". Powiem zaś z Dawidem: „Przyjdźcie, rozradujemy się Jego wyznaniem, wyznając Mu, jako dobry jest, jako wieczna jest miłość Jego", jako wybawił nas od wrogów naszych, to jest od bałwanów marnych. I jeszcze rzekniemy z Dawidem: „Śpiewajcie Panu pieśń nową, śpiewajcie Panu, wszystka ziemia; śpiewajcie Panu, błogosławcie Imię Jego, przepowiadajcie z dnia na dzień zbawienie Jego, rozgłaszajcie między narodami sławę Jego, między wszystkimi ludźmi cuda Jego, albowiem wielki jest Pan i chwalon bardzo, a wielkości Jego nie masz końca".
Jakże wielka radość! Nie jeden, nie dwaj zbawiają się. Rzekł bowiem Pan: „Jakaż radość bywa w niebiesiech z jednego grzesznika pokutującego". A oto nie jeden, nie dwaj, jeno niezliczone mnóstwo do Boga przystąpiło, świętym chrztem oświecone. Jako i prorok rzekł: „Pokropię was wodą czystą, a oczyścicie się i od bałwanów waszych, i od grzechów waszych". Znowu drugi prorok rzekł: „Kto jako Bóg odpuszcza grzechy i przebacza

przestępstwa? Bowiem jako chcący tego — miłościwy jest. Ten powróci do nas i zlituje się nad nami i pogrąży grzechy nasze w głębinie". Bowiem apostoł Paweł mówi: „Bracia! Ktokolwiek z nas ochrzcił się w Jezusie Chrystusie, w śmierci Jego ochrzciliśmy się; i pogrzebaniśmy z Nim przez chrzest w śmierć, aby jako wstał Chrystus z martwych przez chwałę Ojcowską, tak i my żebyśmy w nowości żywota chodzili". I jeszcze: „Stare rzeczy minęły, i oto nastały nowe". „Teraz przybliżyło się ku nam zbawienie; noc minęła, a dzień przybliżył się; przez Niego uzyskaliśmy wiarą dostąp do łaski tej, którą chlubimy się i stoimy". „Teraz zaś, wyzwoliwszy się od grzechu i stawszy się sługami Pańskimi, macie owoc wasz — świętość". Dlatego też powinniśmy służyć Bogu, radując się Jemu. Rzekł bowiem Dawid: „Służcie Panu z bojaźnią i radujcie się ze drżeniem". My zaś zawołajmy do Pana Boga naszego, mówiąc: „Błogosławiony Pan, który nie da nas na łup zębom ich! Sieć się potargała i myśmy wybawieni od chytrości diabelskiej. I zginęła pamięć jego z szumem, a Pan na wieki przebywa, chwalony przez synów ruskich, sławiony w Trójcy, a demoni przeklinani są przez prawowiernych mężów i przez wierne niewiasty, co przyjęli chrzest i pokajanie dla odpuszczenia grzechów — nowi ludzie chrześcijańscy, wybrani przez Boga" (s. 292—295).
42. Pojedynek młodziana ruskiego z Pieczyngiem
Roku 6500 [992], Poszedł Włodzimierz na Chorwatów [nad Dniestrem]. A gdy przyszedł z wojny chorwackiej, oto Pieczyn-gowie przyszli z onej strony od Suły. Włodzimierz zaś poszedł

przeciw nim, i spotkał ich nad Trubażem na brodzie, gdzie dziś Perejasław. I stanął Włodzimierz po tej stronie, a Pieczyngowie po tamtej, i nie śmieli ci [przejść] na tamtą stronę, ani oni na tę stronę. I przyjechał kniaź pieczyński ku rzece, wezwał Włodzimierza i rzekł do niego: „Wypuść ty swego męża, a ja swego, niech się mocują. A jeśli twój mąż zwali mojego, nie będziemy walczyć przez trzy lata; jeśli zaś nasz mąż zwali, będziemy walczyć przez trzy lata". I rozeszli się w strony przeciwne. Włodzimierz zaś przyszedł do taboru i posłał zarządców po taborze, mówiąc: „Nie maszli takiego męża, który by się spotkał z Pieczyngiem?" I nie znalazł się nigdzie. Nazajutrz przyjechali Pieczyngowie i swojego męża przywiedli, a u naszych nie było. I począł frasować się Włodzimierz, śląc po wszystkim wojsku, i przyszedł pewien stary mąż do kniazia i rzekł do niego: „Knia-ziu! Mam jednego syna najmłodszego w domu; z czterema wyszedłem, a on w domu. Od jego dzieciństwa nikt go nie zwalił. Raz gdym go łajał, a on miął skórę, rozgniewawszy się na mnie, potargał skórę rękami".
Kniaź zaś, to słysząc, rad był i posłał po niego. I przywiedli go do kniazia, i kniaź opowiedział mu wszystko. Ten zaś rzekł: „Kniaziu! Nie wiem, podołamli mu — wypróbujcie mię: nie maszli byka wielkiego i silnego?" I znaleźli byka wielkiego i sil-nego, i kazał rozdrażnić byka; położyli nań żelazo gorące i byka puścili. I pobiegł byk mimo, i pochwycił byka ręką za bok, i wyrwał skórę z mięsem, ile jego ręka uchwyciła. I rzekł do niego Włodzimierz: „Możesz się z nim mocować". I nazajutrz przyszli Pieczyngowie, i poczęli wołać: „Nie macie męża? Oto nasz gotów". Włodzimierz zaś kazał tej nocy przywdziać oręż; i wystąpiły obie strony. Wypuścili Pieczyngowie męża swojego, był zaś wielki bardzo i straszny. I wypuścił męża Włodzimierz, a ujrzawszy go Pieczyng roześmiał się — był bowiem średni ciałem. I wymierzywszy miejsce między oboma wojskami, puścili ich ku sobie. I pochwyciwszy się, poczęli się mocno ściskać, i zdusił Pieczynga rękoma do śmierci, i rzucił nim o ziemię. I zawołano, i Pieczyngowie zbiegli, a Ruś pognała siekąc po nich i przegnała ich. Włodzimierz zaś uradowawszy się założył gród nad brodem tym i nazwał go Perejasławiem — ponieważ prze-

jął sławę młodzian ten. Włodzimierz zaś uczynił go wielkim mężem, i ojca jego. I wrócił Włodzimierz do Kijowa ze zwycięst-wem i ze sławą wielką (s, 296—298).
43. Praktyki religijne Włodzimierza
Roku 6504 [996]. Włodzimierz, widząc cerkiew skończoną, wszedł do niej i pomodlił się do Boga, mówiąc: „Panie Boże! Wejrzyj z niebios, i zobacz, i nawiedź winnicę swoją. I zachowaj, co posadziła prawica Twoja, niech ci nowi ludzie, których serca nakłoniłeś do rozumu, poznają Ciebie, Boga prawdziwego. I wejrzyj na cerkiew Twoją tę, którą zbudowałem, niegodny sługa Twój, imienia Matki, co Cię zrodziła, zawsze Dziewicy, Bogarodzicy. Jeśli kto pomodli się w cerkwi tej, wysłuchaj modlitwy jego przez modlitwę Najczystszej Bogarodzicy". I pomodliwszy się, rzekł tak: „Daję cerkwi tej Świętej Bogarodzicy z mienia mojego i z grodów moich dziesiątą część". I napisawszy położył klątwę w cerkwi tej, mówiąc: ,,Jeśli ktoś to naruszy, niech będzie przeklęty". I dał dziesięcinę Anastazemu Korsunianinowi. I wyprawił święto wielkie w ten dzień bojarom swoim i starcom grodzkim, i ubogim rozdał wiele mienia.
Potem zaś przyszli Pieczyngowie pod Wasylew i Włodzimierz małą drużyną wyszedł naprzeciw. I gdy się spotkali, nie mógł sprostać im, uciekł i stanął pod mostem, ledwo że się ukrył przed wrogiem. I wtedy ślubował Włodzimierz postawić cerkiew w Wasylewie Przemienienia Świętego, było bowiem w ten dzień Przemienienie Pańskie, gdy zaszła ta bitwa. Ocalawszy tedy, Włodzimierz postawił cerkiew i wyprawił święto wielkie,

warząc trzysta miar miodu. I zwołał bojarów swoich, i posad-ników, starszyznę ze wszystkich grodów, i ludzi mnóstwo, i rozdał ubogim trzysta grzywien. Świętował kniaź dni osiem i powrócił do Kijowa na Zaśnięcie Świętej Bogarodzicy, i tu znowu wyprawił święto wielkie, zwołując niezliczone mnóstwo narodu. Widząc zaś, że ludzie jego są chrześcijanami, radował się duszą i ciałem. I tak czynił co roku. Miłował też słowa Pisma, usłyszał bowiem pewnego razu Ewangelię czytaną: „Błogosławieni miłosierni, albowiem ci miłosierdzia dostąpią"; i jeszcze: „Sprzedajcie majętności wasze i dajcie biednym"; i jeszcze: „Nie zbierajcie sobie skarbów na ziemi, gdzie je rdza psuje i złodzieje podkopują, ale zbierajcie sobie skarby w niebiesiech, gdzie ani rdza nie psuje, ani złodzieje nie kradną"; i Dawida mówiącego: „Błogosławion mąż, który lituje się i daje"; Sałomona zaś słyszał mówiącego: „Dający ubogiemu Bogu pożycza". To słysząc, kazał każdemu biednemu i ubogiemu przychodzić na dwór knia-ziowski i brać wszystko, co potrzeba, picie i jedzenie, i ze skarbu kunami [pieniędzmi].
Urządził zaś i to: mówiąc, że „słabi i chorzy nie mogą dojść do dworu mojego", kazał przyrządzić wozy, i nakładłszy chleba, mięsa, ryb, owoców różnych, miodu w beczułkach, a w innych kwasu, wozić po grodzie, wypytując, gdzie są chorzy i biedni, nie mogący chodzić. Tym rozdawali wedle potrzeby. Nadto czynił ludziom swoim tak: ustanowił, by każdej niedzieli na dworze w świetlicy ucztę wyprawiać, i kazał przychodzić bojarom i dworzanom, i setnikom, i dziesiętnikom, i znakomitym mężom — przy kniaziu i bez kniazia. Bywało tu mnóstwo mięsa, bydlęcego i zwierzyny, było pod dostatkiem wszystkiego. Gdy zaś podpili, zaczynali szemrać na kniazia, mówiąc: „Źle nam się dzieje, dają nam jeść drewnianymi łyżkami, a nie srebrnymi". To słysząc, Włodzimierz kazał wykuć łyżki srebrne do jedzenia drużynie, mówiąc tak: „Srebrem i złotem nie znajdę drużyny, a drużyną znajdę srebro i złoto, jako dziad mój i ojciec mój znaleźli drużyną złoto i srebro". Bowiem Włodzimierz kochał drużynę, z nią naradzał się o urządzeniu kraju, i o wojnach, i o prawach krajowych. I żył z kniaziami sąsiednimi w poko-

ju — z Bolesławem [Chrobrym] łąckim i ze Stefanem węgierskim i z Andrzychem czeskim. I był mir między nimi i przyjaźń. Żył zaś Włodzimierz w bojaźni Bożej. I namnożyło się rozbojów, i rzekli biskupi do Włodzimierza: „Oto namnożyli się rozbójnicy; czemu nie karzesz ich?" On zaś rzekł do nich: „Boję się grzechu". Oni zaś rzekli do niego: „Tyś postawień od Boga na karanie złych, a na łaskę dla dobrych. Powinieneś karać rozbójników, jeno ze śledztwem". Włodzimierz tedy, odwoławszy wiry [kary pieniężne za zabójstwo człowieka], począł karać rozbójników [śmiercią]. I [później] rzekli biskupi i starcy: „Wojny są mnogie; gdyby była wira, to na oręż i na konie niech będzie". I rzekł Włodzimierz: „Tak też będzie". I żył Włodzimierz wedle ustanowienia ojcowego i dziadowego (s. 298—300).
44. Oblężenie Białogrodu i fortel z kisielem
Roku 6505 [997]. Gdy Włodzimierz poszedł do Nowogrodu po pói-nocne wojska na Pieczyngów — trwała bowiem wojna wielka bez ustanku — w tym czasie dowiedzieli się Pieczyngowie, że kniazia nie ma, i przyszli, i stanęli około Białogrodu. I nie dawali wyjść z grodu, i był głód wielki w grodzie, i nie mógł Włodzimierz pomóc, nie miał bowiem wojska. Pieczyngów zaś było mnóstwo wielkie. I przedłużało się oblężenie grodu, i był głód wielki. I uczynili wiec w grodzie, i rzekli: „Oto mamy pomrzeć z głodu, a od kniazia pomocy nie ma. Czyż lepiej, byśmy umarli? Poddajmy się Pieczyngom, jednych zostawią przy życiu, innych uśmiercą; już umieramy z głodu". I tak postanowili na

radzie. Był zaś pewien starzec, który nie był na wiecu tym, i zapytał: „Po co był wiec?" I ludzie powiedzieli mu, że jutro chcą sią ludzie poddać Pieczyngom. To usłyszawszy, posłał po starszyznę grodzką i rzekł im: „Słyszałem, że chcecie się poddać Pieczyngom". Oni zaś rzekli: „Nie ścierpią ludzie głodu". I rzekł im: „Posłuchajcie mnie, nie poddawajcie się przez trzy dni, a co ja wam każę, uczyńcie". Oni zaś, radzi, obiecali posłuchać. I rzekł do nich: „Zbierzcie chociaż po garści owsa lub pszenicy, albo otrębów". Oni zaś poszli z chęcią i zebrali. I kazał niewiastom zgotować rozczyn, z którego warzą kisiel, i kazał wykopać studnię, i wstawić tam kadź i nalać rozczynu w kadź. I kazał drugą studnię wykopać, i wstawić tam kadź, i kazał poszukać miodu. Oni zaś poszedłszy, wzięli miodu antałek, który był schowany w kniaziowej miodnicy. I kazał rozsycić bardzo i wlać do kadzi w drugiej studni. Nazajutrz zaś kazał posłać po Pieczyngów.
I grodzianie rzekli, przyszedłszy do Pieczyngów: „Weźcie sobie naszych zakładników, a wy wejdźcie, do dziesięciu mężów, do grodu, i zobaczycie, co się dzieje w grodzie naszym". Pieczyn-gowie zaś byli radzi, mniemając, że poddać się chcą, wzięli od nich zakładników, a sami wybrali zacniejszych mężów w rodach swoich i posłali do grodu, aby oglądnęli, co się w grodzie dzieje. I przyszli do grodu, i rzekli im ludzie: „Po co gubicie siebie? Kiedyż możecie przetrzymać nas? Jeśli postoicie nawet przez dziesięć lat, co możecie uczynić nam? Mamy bowiem żywność z ziemi. Jeśli nie wierzycie, to zobaczcie swoimi oczyma". I przywiedli ich ku studni, w której był rozczyn, i zaczerpnęli wiadrem, i nalali w garnki. I gdy zwarzyli kisiel, wzięli go i przyszli z nimi do drugiej studni, i zaczerpnęli syty, i poczęli jeść sami najpierw, potem zaś Pieczyngowie. I zdziwili się, i rzekli: „Nie dadzą wiary nasi kniaziowie, jeśli nie zjedzą sami". Ludzie zaś nalali stągiew rozczynu i syty ze studni i dali Pieczyngom. Oni zaś przyszedłszy opowiedzieli wszystko, co było. I nawarzywszy jedli kniaziowie pieczyńscy, i dziwili się. I wziąwszy zakładników swoich, a tamtych puściwszy, odstąpili od grodu i poszli do domu (s. 300—301).

45. Śmierć Włodzimierza
Roku 6522 [1014], Gdy Jarosław [syn Włodzimierza] był w Nowogrodzie, płacił dań Kijowowi dwa tysiące grzywien od roku do roku, a tysiąc w Nowogrodzie dworzanom rozdawał. I tak dawali wszyscy posadnicy nowogrodzcy, a Jarosław tego [ostatnio] nie dawał do Kijowa ojcu swojemu. I rzekł Włodzimierz: „Trzebcie drogi i mośćcie mosty", chciał bowiem iść na Jarosława, na syna swojego, lecz zaniemógł.
Roku 6523 [1015]. Gdy chciał Włodzimierz iść na Jarosława, Jarosław, posławszy za morze, przywiódł Waregów, bojąc się ojca swojego; lecz Bóg nie dał diabłu radości. Gdy zaś Włodzimierz zaniemógł w tym czasie był u niego Borys. Przeciw Pie-czyngom idącym na Ruś posłał więc Borysa, sam bowiem chorzał bardzo i w tej chorobie zmarł miesiąca lipca 15 dnia. Zmarł zaś w Berestowie, i zatajono to, był bowiem Światopełk w Kijowie. Nocą zaś między dwoma budynkami rozebrawszy pomost, zawinęli go w kobierzec i spuścili na sznurach na ziemię; położywszy go na sanie 19, zawieźli i złożyli go w cerkwi Świętej Bogarodzicy, którą był zbudował sam. Gdy b tym dowiedzieli się ludzie, bez liku zeszli się i opłakiwali go — bojarzy jako obrońcę kraju, ubodzy jako ich obrońcę i karmiciela. I włożywszy go w trumnę marmurową, pochowali ciało jego z płaczem, błogosławionego kniazia.
On jest nowy Konstantyn wielkiego Rzymu, który ochrzcił się sam i ludzi swych ochrzcił. Tak i ten uczynił podobnie do niego. Chociaż bowiem pierwej obrzydliwą chucią pałał, jednak później nakłonił się do skruchy, jako i apostoł powiada: „Gdzie rozmnożył się grzech, tam obfituje też łaska". Aż dziw, ile dobra uczynił ruskiej ziemi, ochrzciwszy ją. My zaś, chrześ-

cijanami będąc, nie oddajemy czci należnej za ów dar otrzymany 20. Jeśliby nie ochrzcił nas, bylibyśmy dziś w sidłach diabelskich, w których prarodzice nasi poginęli. Gdybyśmy mieli staranie i modlitwy zanosili do Boga zań w dzień śmierci jego, to Bóg widząc staranie nasze o niego, wsławiłby go; nam zaś przystoi modlić się zań do Boga, ponieważ przezeń Boga poznaliśmy. Owóż niech Ci Pan da wedle serca Twojego, i wszystkie prośby Twoje niech spełni — o królestwie niebieskim, któregoś pragnął. Niech Ci Pan da koronę ze sprawiedliwymi, w uczcie rajskiej wesele i triumf z Abrahamem i z innymi patriarchami; jako Salomon rzekł: „Gdy umrze mąż sprawiedliwy, nie zaginie nadzieja".
Jego więc w pamięci mają ludzie ruscy, wspominając chrzest święty, i wysławiają Boga w modlitwach i w pieśniach, i w psalmach, śpiewając Panu, nowi ludzie, oświeceni Duchem Świętym, mając nadzieję w wielkim Bogu i Zbawicielu naszym Jezusie Chrystusie, że każdemu wedle uczynków niewysłowioną radość zgotuje, którą otrzymają wszyscy chrześcijanie (s. 302— —304).
46. Zabójstwo Borysa i Gleba przez Światopełka
Światopełk tedy siadł w Kijowie po ojcu swoim, i wezwał Ki-jowian, i począł dawać im mienie. Oni zaś przyjmowali, lecz nie mieli serca doń, jako że bracia ich byli z Borysem. Gdy zaś Borys wracał z wojskiem, nie znalazłszy Pieczyngów, wieść przyszła do niego: „Ojciec ci umarł". I płakał po ojcu bardzo, miłowany bowiem był przez ojca swojego nade wszystkich [sy-
Ostatnio zmieniony przez Doctor 10-04-2008, 16:06, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,09 sekundy. Zapytań do SQL: 14