Karczma pod Silberbergiem Strona Główna Karczma pod Silberbergiem
Witamy na nowym-starym forum dla larpowiczów Silberbergu :)

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Poscig - gra
Autor Wiadomość
Leite 
Elfi doradca


Skąd: Poznań
Wysłany: 03-05-2018, 21:10   

Miguel
(Od wyjścia Imiry minęło conajmniej 20 minut, jesteś pewien?)
Zszedłeś, mijając po drodze Merila i Helianthusa.
Na zewnątrz było chłodno.
Wyszedłeś na trakt i skierowałeś się na Północ, próbując dogonić furyer.
Jednakże póki co, nie widziałeś nikogo.

Meril

Tylwin wyglądał, ująłbyś to, stabilnie. Podobnie reszta. Regenerant robi cuda.
Hobbit się zapatrzył w przestrzeń, jakby się zastanawiał, jak się zabrać do roboty.
Reszta nie robiła nic.
A czas płynął...
_________________
2014r. II - Infelix Laryjka [??]
2014r. Epilog - Sephi'Rah (Sefii) Podziemna [*]
2015r. II - Vela, Roythe (łowca) Wysoka [*]
2015r. Epilog - Vela, Roythe (łowca) Wysoka [*], aktualnie Tymen Mgieł
2016r. III - Tanwe'Ivare, Aenthilka
2016r. Epilog - Aurelia d'Lombre d'Itharo człowiek
2016r. Zimowy - Tulya'Leite Enri Aenthilka w futerku
2017r. III - Mea'Aran Tlais Orthogok, podziemna bliźniaczka
2018r. Zimowy - matrona Mea'Aran Tlais Orthogok, już nie bliźniaczka.
_______________________________________
"Mlem"

 
 
Omar 
Domińczak hehe

Skąd: Warszawa
Wysłany: 03-05-2018, 21:11   

Kiedy elf skończył mówić, ten zabrał się za dokładne obejrzenie każdego przedmiotu.
_________________
2016 - Omar, a potem Morridd - postacie o któych lepiej nie pamiętać.
2017 Prolog - Francisco Montes, nieletni kucharz i piekarz. Podrywał dziewczyny na ciasteczka
2017 Bitewniak - Karl Egisson, młody tryntyjski mag bojowy
2017 turnus IV - Helianthus Silverstein, druid, hobbit
2017 prolog - Helianthus, Heliantrop, cholera wie - wesoły druid, który w krótkich słowach podsumował komandora Kethrena
2018 IV - Karl Egisson Sliabh Ard, wybrał złą stronę barykady. Później epizodycznie Helianthus Silverstein na drodze do zostania szarym wędrowcem
2019 (wakacje i epi) - Helianthus Silverstein - druid, został szarym wędrowcem
2020 - Satori, laryjski Oni
 
 
VanRex 


Wysłany: 03-05-2018, 22:16   

Wszystko dookoła działo się za szybko. Po pierwsze, co!? Po drugie CO!? I po trzecie CO!?!? Nawet nie poczekała na jego odpowiedź, po prostu wyszła... I tak wryło czarnego diabła bez kapelusza w ziemię. Miguel próbował coś do niego dotrzeć, ale Torres tylko stał i składał myśli z durnawym wyrazem twarzy. Teraz on tu dowodzi, a Imira na niego liczy. Prawda... Ale część rzeczy teraz mogą załatwić tak jak uzna to za słuszne. A to również punkt. Uśmiechnął się delikatnie będąc w pomieszczeniu sam na sam z Sangre. Korciło go zrobić wiele różnych rzeczy, z większość zrezygnował. Podszedł jedynie do okna i zawołał
-Wracaj tutaj, Durniu
Po czym natychmiast zwrócił się na pięcie. Nekromanta miał związane ręce z szyją. Rwąc się mógł sam siebie udusić. Tym niemniej wciąż mógł próbować uciekać. Rozejrzał się po pomieszczeniu. Zasłony, koce, koszule, prześcieradło, cokolwiek co mógłby pociąć. Jeżeli było, miał zamiar uciąć podłużny pas i związać nekromancie oczy, a następnie dociąć drugi i związać nogi. Tutaj nie potrzebował sznura, zasłona czy prześcieradło były wystarczające. Jeżeli zaś nic takiego nie było (w co wątpię, w tym pomieszczeniu stało łóżko, a jak dotychczas chata była umeblowana niebiednie), można było użyć ubioru Sangre. Spodni utwardzanych nie miał. W między czasie rzucił w kierunku drzwi
-Czy jest na zewnątrz ktoś kto nie śpi i może tu podejść?
_________________
2016 III turnus to był - Tergor, ten od bicia
2016 Epi - Wciąż Tergor, wciąż od bicia
2016 Zima - Zgadnij kto i zgadnij od czego
2017 Bitewny - Taren, paladyn od rytuałów i bicia
2017 III - Tergor, ten co chciał być od bicia
2017 Epi - Torres, znowu od bicia <3
2018 18+ - Wielki Mistrz od bicia i obrywania
2019 Zimówka - Wielki Mistrz od bicia bandytów
2019 Step - Tsaagan, Keshig od ochrony i bicia, acz w tym pierwszym był kiepski
2019 III(?) - Wielki Mistrz od bicia. Ostatni raz, gdy zbił kogoś prawą dłonią i pierwszy, gdy zbił kogoś lewą
2019 Epi - Thietmar, ten od bicia w morderczym duecie braci Ebenholtz!
2020 IV - Torres "Tristan" Montoya, ten zdrajca od bicia i bycia bitym
2020 Epi - Torres Montoya, Czarny Diabeł od knucia i bicia, co poszedł bić się sam, a wrócił we dwóch.
2021 III - Thiago Federico de Santerro Castaneda, łowca potworów od bicia potworów.

: - )
 
 
Rivus 


Skąd: Gdańsk
Wysłany: 05-05-2018, 18:43   

- Dziękuję...
Ion przyjął sweter, zdjął kamizelę, ubrał wręczone ubranie i znów narzucił futro.
Był trochę zbyt duży, ale nie miał zamiaru narzekać.
Rozpalenie ognia zajęło trochę, ale w końcu się udało.
Teraz milczał, lekko kołysząc się siedząc przy żarzącym się cieple. Stary co jakiś czas zamieszał chochlą w garku. Jakoś nie miał ochoty znów z nim rozmawiać. Dziwnie wykrzywiał twarz w trakcie mówienia.
Powoli Ion stawał się coraz bardziej senny i miał kłopot w postaci przymykających się oczu.
A przecież nie ma podstawowej potrzeby - bezpieczeństwa. Nad nim leżą ludzie, którzy byliby gotowi go zabić...
I pewnie gdzieś przyczajona Liria...
Chłopaka ocucił dopiero głos tercjero z góry, który chyba rozległ się drugi raz w przeciągu ostatnich paru chwil, ale tym razem przejęła go treść.
- Czy jest na zewnątrz ktoś, kto nie śpi i może tu podejść?
Nie był na zewnątrz, ale coś musiał ze sobą zrobić, żeby przypadkiem faktycznie nie zasnąć...
Chyba, że chodzi mu o jakieś inne zewnątrz. To tak jak z tym czarownikiem, co Imira kazała go przeszukać...
Mam wrażenie, że mój mózg przestaje powoli funkcjonować
Rzucił tylko uprzejmy uśmiech do staruszka na odchodnym i ruszył na górę.
Wszedł do pokoju, w którym stała czarna sylwetka, lekko oparta o okno.
- Estoy, señor Torres. - rzucił po styryjsku.
(Jestem, panie Torres)
_________________
IV tur. 2015 Shardus, łowca potworów z puklerzem [†]
IV tur. 2016; epi. 2016; e. IV tur. 2017 Villen (z Bregen), czarownik SSW z jedną mantrą: "Zum..." [†]
pro. 2017; IV tur. 2017; epi. 2017; epi. 2019 Ion de Eris, chłopak z Enarook, przyszywany brat Estelli, potem mistyk SSW, nemezis Generał Szaleństwa
e. IV tur. 2017 Galeus Sateus, Curo Concordii z Psem i Płociem
zim. 2018 Sheen Ko Hoshi Shiravana Kohatu, laryjski mag bojowy w Avgrun
IV tur. 2018 (+18) Jovis Islas, Szkarłatny dyplomata i mistyk
e.= epizodycznie
 
 
Mikes 


Skąd: Poznań
Wysłany: 06-05-2018, 17:02   

Wracaj tutaj, Durniu To zatrzymało Miguela w miejscu. (Dureń z dużej litery? To rozumiem na znak szacunku.)
Widzę, że doszedłeś do siebie. I choć nie do końca zgadzam się z określeniem jakim mnie nazwałeś, to jestem zmuszony potraktować wcześniejszą część wypowiedzi jako rozkaz. To jest powiedziane z dołu. Po odwróceniu się i przejściu kawałka w stronę domu. Kierowane do Torresa, który jest w oknie. Powiedziane na tyle głośno by usłyszał, ale niekoniecznie najgłośniej jak się da. W sensie, że nie drę mordy.
Miguel wróci na górę.
Gdy będzie koło Torresa.
Zdajesz sobie sprawę, że w takim razie wszystko jest postawione na jedną kartę? Jakkolwiek Imira to bardzo mocna karta, tak zwrócę ci uwagę na kompletny brak możliwości komunikacji. Siedzimy i czekamy, mając nadzieję że nic się jej nie stało i dotarła gdzie trzeba.
Wrócił na wcześniejsze miejsce. To dające możliwość obserwacji zarówno Sangre jak i triskelu.
Jak można się upewnić, że ta elfka już nic nie wyczaruje? Bo tak jakby mam złe wspomnienia.
Postawi plecak pod ściną obok siebie. Sam dalej będzie stał.
 
 
Hakan 


Skąd: ze Styrii
Wysłany: 06-05-2018, 20:58   

Jeszcze nie pora na spanie- Usłyszał agent.
To, że faktycznie przysypiał zeszło teraz na drugi plan.
Jakby na potwierdzenie, że nie śpi przestał się opierać o ścianę, obrzucił elfa na wpół zmęczonym, na wpół zdenerwowanym spojrzeniem i w zaczął:
-Nie przysypiam, ale chyba aktualnie nie jestem potrzebny.- Powiedział wypluwając słowa z dużą prędkością.
-Chyba za to ty, panie elfie masz co robić. Powiem więcej, jeżeli potrzebujesz z czymś pomocy, to chętnie ci tej pomocy uświadczę. I chyba powinienem by wdzięczny, że budzisz mnie szturchnięciem, a nie kolejną wielką ścianą wody. -
Ostatnie słowa poleciały z większą prędkością od koni Ofirskich przemytników przekraczających granice.
Hektor się naburmuszył, ale faktycznie zaczął rozgląda się za czymś do roboty.
Jeżeli ktoś potrzebuje pary rąk to Hektor to zrobi.
 
 
Elf 
Adept elfickiej magii wyższej


Skąd: Pruszków :3
Wysłany: 06-05-2018, 21:04   

Gdy Miguel go mijał nadal przyglądał się Tylwinowi. - Zdajesz sobie sprawę, że w takim razie wszystko jest postawione na jedną kartę? Jakkolwiek Imira to bardzo mocna karta, tak zwrócę ci uwagę na kompletny brak możliwości komunikacji. Siedzimy i czekamy, mając nadzieję że nic się jej nie stało i dotarła gdzie trzeba. - usłyszał gdzieś za swoim ramieniem. Wstał. W tym czasie agent (jak oceniał na słuch Meril) przeszedł kilka kroków i kontynuował swój wywód. Jak można się upewnić, że ta elfka już nic nie wyczaruje? Bo tak jakby mam złe wspomnienia. Spojrzał na leżące ciało elfki i powiedział na głos.
Jeśli chodzi o tą Elfkę to wątpię by w najbliższym czasie była wstanie złożyć jakieś zaklęcie. Aktualnie jest nieprzytomna, a i była ciężko ranna. Ja nie byłbym zdolny do skupienia woli na tyle by czarować w jej stanie... no chyba że ten wasz regenerant działa jakieś prawdziwe cuda...
Odwrócił się w stronę Miguela. A co do tego że Imira poszła sama, to nie mieliśmy tak naprawdę innych możliwości... Zostało nas tu sześciu, z czego dwójka... tu rzucił spojrzenia na zaspanego Iona który właśnie wchodził po schodach oraz na Hektora który dopiero co się poderwał i go zbeształ ...średnio radzi sobie ze zmęczeniem... Odwrócił się z powrotem do Miguela a mamy do czynienia z czwórka, NA RAZIE nieprzytomnych potężnych przeciwników. rzucił spojrzenie na drzwi a cholera wie czy nie więcej... dodał na tyle cicho by nie usłyszano go ani na dole, ani z pokoju gdzie przebywały kobiety.

Nie możemy oddelegować nikogo więcej, bo zabraknie nam ludzi tu, na miejscu.
_________________
Elfy przeżyją wszystkich ludzi >:)
2013-Garant elf z laro
2014-Aaron elf leśny mag ziemi
2015-Geven elf leśny mag lasu
2016-Tiru elf leśny szaman Jelenia
2017-Meril'oarni z rodu Haro, Elf z Talsoi mag morza
2018-Vayla'Meril'oarni z rodu Haro, Elf z Talsoi mag strażnik
Ostatnio zmieniony przez Elf 06-05-2018, 21:09, w całości zmieniany 4 razy  
 
 
Leite 
Elfi doradca


Skąd: Poznań
Wysłany: 06-05-2018, 23:28   

Przedmioty na ziemi nie wykazywały żadnych cech, mogących je łączyć z demonami. Nie wyglądały na przeklęte bądź zakrwawione. Wyglądały zwyczajnie.
Kiedy Ion wstał, starzec odezwał się.
Ach, nie ma za co. Chlopak wyszedł, Ost został jeszcze chwilę na dole, ale potem ruszył za nim do góry. Nie słyszał ostatnich słów Merila, niemniej znalazł się na piętrze, zostawiając strawę na dole.
Poza tym, nic się nie zmieniło.
_________________
2014r. II - Infelix Laryjka [??]
2014r. Epilog - Sephi'Rah (Sefii) Podziemna [*]
2015r. II - Vela, Roythe (łowca) Wysoka [*]
2015r. Epilog - Vela, Roythe (łowca) Wysoka [*], aktualnie Tymen Mgieł
2016r. III - Tanwe'Ivare, Aenthilka
2016r. Epilog - Aurelia d'Lombre d'Itharo człowiek
2016r. Zimowy - Tulya'Leite Enri Aenthilka w futerku
2017r. III - Mea'Aran Tlais Orthogok, podziemna bliźniaczka
2018r. Zimowy - matrona Mea'Aran Tlais Orthogok, już nie bliźniaczka.
_______________________________________
"Mlem"

 
 
Omar 
Domińczak hehe

Skąd: Warszawa
Wysłany: 09-05-2018, 17:57   

Dobra, chrzanić to. Nie będę ich ratował tylko po to, żeby utracić całe zaufanie Ei. Myślę, że będą musieli sami sobie poradzić. - Schował wszystkie zebrane liście dębu, mogą się jeszcze przydać. Nie ma sensu ich ratować, serum powinno im starczyć. Usiadł gdzieś na boku i oparł swoją laskę o ścianę budynku i słuchał rozmów. Po chwili intensywnego myślenia wstał jednak. - Słuchajcie, wydaje mi się, że wypadałoby wpakować ich do jednego miejsca i zmieniać się w pilnowaniu, dopóki nie przyjedzie wsparcie. - Popatrzył się na wszystkich tak, jakby chciał wzrokiem ogarnąć cały pokój na raz.
_________________
2016 - Omar, a potem Morridd - postacie o któych lepiej nie pamiętać.
2017 Prolog - Francisco Montes, nieletni kucharz i piekarz. Podrywał dziewczyny na ciasteczka
2017 Bitewniak - Karl Egisson, młody tryntyjski mag bojowy
2017 turnus IV - Helianthus Silverstein, druid, hobbit
2017 prolog - Helianthus, Heliantrop, cholera wie - wesoły druid, który w krótkich słowach podsumował komandora Kethrena
2018 IV - Karl Egisson Sliabh Ard, wybrał złą stronę barykady. Później epizodycznie Helianthus Silverstein na drodze do zostania szarym wędrowcem
2019 (wakacje i epi) - Helianthus Silverstein - druid, został szarym wędrowcem
2020 - Satori, laryjski Oni
 
 
Yarant 
król zgryzu

Skąd: Z miasta centralnego
Wysłany: 09-05-2018, 22:10   

Wchodzenie po schodach było uciążliwe, ale Starcowi jakoś udało się wdrapać na górę. Dobra, chrzanić to. Nie będę ich ratował tylko po to, żeby utracić całe zaufanie Ei. Myślę, że będą musieli sami sobie poradzić. Nie chcesz ich ratować? Chociaż Elf coś mu wstrzykiwał, pewnie mają jakąś miksturę regenerującą, więc mniejsza o to. Mężczyzna stanął pod ścianą, opierając się o nią i powiedział. Czy ta kobieta, która przed chwilą stąd wybiegła nie była waszym dowódcą? Mam nadzieję, że wyznaczyła kogoś z kim będę mógł porozmawiać. Bo mam dwie, no właściwie to trzy sprawy. Potrzebuję, żeby ktoś zajął się moją nogą, oraz nogą mojej córki, zapewniam, że podanie wam posiłku ze sprawną kończyną będzie zdecydowanie łatwiejsze. Dodatkowo chciałbym pożyczyć kogoś, żeby mi poustawiał meble na dole, bo nie da się tam nic zrobić. Nie skupiał spojrzenia na nikim, cały czas spoglądał na kogoś innego, mając nadzieję na znalezienie kogoś ważnego po wyglądzie, nie było to jednak wykonalne, może przez jego stare oczy, a może przez coś innego. Kiedy skończył mówić, dał jeszcze swoim gościom chwilę do namysłu i podszedł do chłopca, któremu dał sweter. Jeśli jesteś zmęczony, możesz się położyć w moim łóżku Poklepał dzieciaka po plecach przyjacielsko i odwrócił głowę oczekując odpowiedzi na swoje pytania.
_________________
2015r. IV turnus Reki Rino Koa (laryjski elf)
2016r. IV turnus Vekteren pan dowódca poborówki
2017r. IV turnus Meth'ell z rodu Tlais Orthogok (podziemny psionik)
2018r. Zimówka Iłak z Harcu Gobliński wojownik [*]
2018r. V turnus Ostergarberd z rodu Podkowian, ten Dziad
2019r. V turnus Włodzimierz, mag ognia co się wysadził na nie tej akcji.
2020. III turnus Rebien (tudzież Ostergarberd pod przykrywką), ten dziad
 
 
Elf 
Adept elfickiej magii wyższej


Skąd: Pruszków :3
Wysłany: 09-05-2018, 22:56   

Dobra, chrzanić to. Nie będę ich ratował tylko po to, żeby utracić całe zaufanie Ei. Myślę, że będą musieli sami sobie poradzić.
Spojrzał na Hobbita po czym znowu na leżących na ziemi. Nie był pewny czy to wystarczy, ale skoro niziołek stwierdził że nie warto ryzykować...
Nie wiedział co może jeszcze zrobić. Czół gdzieś pod skórą że ich więźniowie nie będą potulnie czekać aż dostarczą ich do placówki, i mogą mu uciec. W śmierć, lub w las.
trzeba się zabezpieczyć... trzeba zdobyć więcej próbek.
Wyciągnął swój sztylet po czym podszedł do leżących obok siebie krasnoluda i elfki. Nachylił się nad nimi i każdemu obciął po puklu włosów, po czym wiązał je na supeł by się nie pomieszały.
Gdy skończył z tą dwójka ruszył w stronę Czarownika. Z nim postąpił podobnie. Gdy się prostował z kosmykiem w dłoni usłyszał, a zaraz potem zobaczył jak starzec wspina się po schodach. Usłyszał jego głos: Czy ta kobieta, która przed chwilą stąd wybiegła nie była waszym dowódcą? Mam nadzieję, że wyznaczyła kogoś z kim będę mógł porozmawiać. Bo mam dwie, no właściwie to trzy sprawy. Potrzebuję, żeby ktoś zajął się moją nogą, oraz nogą mojej córki, zapewniam, że podanie wam posiłku ze sprawną kończyną będzie zdecydowanie łatwiejsze. Dodatkowo chciałbym pożyczyć kogoś, żeby mi poustawiał meble na dole, bo nie da się tam nic zrobić.
W sumie nie najgorzej się jeszcze trzymam... pomyślał
Zaraz zejdę na dół rzucił przez ramię po czym ruszył w miejsce gdzie leżał Sangre.
Gdy obcinał mu włosy zamarł na chwile a gdzieś z tyłu jego głowy rozległ się cichy głosik. Mógłbym go teraz zabić... I co by się stało? nic... mamy ich przecież jeszcze trójkę... Otrząsnął się. Zorientował się że przyłożył ostrze do jego karku. Nie... nie mogę dać się ponieść emocjom Odjął nóż. Zauważył że pozostawił on cienką czerwoną linie na skórze. Związał włosy nekromanty i spojrzał jeszcze raz na leżące na ziemi ciało. I pomyśleć że zdążyłem nawet polubić tego pieprzonego heretyka...
Wrócił na korytarz. Już jestem.
_________________
Elfy przeżyją wszystkich ludzi >:)
2013-Garant elf z laro
2014-Aaron elf leśny mag ziemi
2015-Geven elf leśny mag lasu
2016-Tiru elf leśny szaman Jelenia
2017-Meril'oarni z rodu Haro, Elf z Talsoi mag morza
2018-Vayla'Meril'oarni z rodu Haro, Elf z Talsoi mag strażnik
Ostatnio zmieniony przez Elf 09-05-2018, 23:00, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
Mikes 


Skąd: Poznań
Wysłany: 09-05-2018, 23:19   

Hobbit słusznie gada. To mówiąc zaczął iść w kierunku leżącego Sangre. Torres, pomożesz mi go usadzić pod ścianą?
Jeśli Torres się ruszy to zaczną przeciągać Sangre pod ścianę. Tą na prawo od okna. Ustawią go tak by oparł się o ścianę. Jak z nim skończą to elfka, krasnolud i czarownik tak by najpierw zdążył się trochę zasklepić.
Jeśli Torres się nie ruszy to, albo poczeka na kogoś innego, albo na Torresa. Do czasu przenoszenia będzie obserwował Sangre z odległości metra.
Ostatnio zmieniony przez Mikes 09-05-2018, 23:24, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
Leite 
Elfi doradca


Skąd: Poznań
Wysłany: 10-05-2018, 18:19   

Helianthus
Za oknem naprawdę robiło się coraz jaśniej.
Zwykle wschodzące słońce dawało ciepło, światło, sprawiało wrażenie przyjaznego, dającego poczucie bezpieczeństwa przyjaciela, który rozjaśnia zimne cienie nocy, odgania strachy i nocne niepokoje.
Tym razem jednak wydawało się chłodne. Prawda, jak zawsze rozjaśniało okolicę, ale miałeś poczucie, że cień i niepokój pozostał. Że jest inaczej, niż być powinno.
Okno na korytarzu wychodziło na północny wschód, zatem światło powoli oświetlało triskel i leżące w nim istoty.
Thorgrimowi uspokoił się oddech po wcześniejszych dreszczach. Wciąż jeszcze poruszał zamkniętymi oczami, ale nie tak gwałtownie, jak wcześniej.
Silana natomiast, leżąc na brzuchu, cicho jęknęła. Akurat kiedy na nią spojrzałeś, otworzyła nieco oczy i dość nieprzytomnie spojrzała na leżącego obok krasnoluda. Poruszyła lekko dłonie, odkrywając, że są związane na plecach.
Tylwin pozostał w stanie półprzytomnym, na tyle, na ile dałeś radę ocenić. Miał półprzymknięte oczy, ale nie wydawał się być zdolny do poprawnej rejestracji otoczenia z powodu upływu krwi.
Hektor wyglądał na gotowego do pomocy. Kiedy tylko Miguel poprosił lekko nieobecnego Torresa o pomoc, wybrał się do rozwalonego pomieszczenia i podszedł razem z nim do Sangre.
Ion miał na sobie stary sweter, starzec traktował go przyjaźnie. Poza tym, wspomniał coś o posiłku, na wzmiankę o którym Twój żołądek wykonał delikatne salto.
Sangre nie widziałeś ze swojego miejsca. Po chwili jednak ruszył się Torres, wychodząc na korytarz i podchodząc do triskelu.
-Miguel ma rację. Wszystkich tam wrzucamy, pod ścianę. - wskazał ścianę, która, gdy się wchodzi z korytarza do pomieszczenia, jest po lewej. - Ja i Miguel bierzemy pierwszą wartę, zmieniamy się co trzy godziny. I czekamy na Imirę.
Stanął nad leżącymi tak, że jego twarz wciąż pozostawała w półmroku.
Starzec, uzyskawszy częściową odpowiedź od Merila, stał jeszcze przy Ionie, który wyglądał coraz gorzej, im więcej światła było dookoła niego.

Ostergarberd
Robiło się coraz jaśniej.
Ciepło, które przychodziło ze słońcem, jeszcze się nie pojawiło, ale światło odganiało nocne troski i problemy.
Mogłeś się też dokładniej przyjrzeć wszystkim.
Hobbit był niski, miał jasnobrązowe włosy i wyglądał tak, jakby uśmiech był jego częstym wyrazem twarzy. Teraz był zmęczony.
Wymijający Cię Styryjczyk, idący ku proszącemu o pomoc mężczyźnie w kapeluszu, miał włosy do ramion. Był, poza hobbitem, najniższy z całego składu, ale to nie ujmowało jego waleczności. Dawało się zauważyć, że przeszedł jakiś tryb szkolenia. Przy jego pasie również dostrzegłeś broń, która wcześniej powodowała prawdopodobnie całe to zamieszanie z hukami. Nie bardzo wiedziałeś, jak to działa, widziałeś to pierwszy raz w życiu.
Wysoki elf wyszedł z pomieszczenia, gdzie leżał Sangre. W ręku miał cztery pukle włosów. Jeden bardzo, bardzo jasny, wręcz biały. Drugi, ciemny blond. Trzeci brązowy, lekko kręcony. Czwarty, bardzo kręcony, również jasny. Spojrzał w Twoją stronę, mówiąc, że może pomóc. Jego jasne włosy były związane w prostą kitkę, oczy natomiast wskazywały na dużą wiedzę i wiele lat, w trakcie których mógł widzieć świat. Oczywiście wiedziałeś, że elfy żyją dłużej od ludzi.
Po nim do pomieszczenia wszedł wysoki mężczyzna. Miał lekko nadpalony strój i włosy, jego policzek przecinała rana, z której wcześniej wypływała, niewytarta jeszcze, krew. Jego spojrzenie było dość mroczne.
-Miguel ma rację. Wszystkich tam wrzucamy, pod ścianę. - wskazał ścianę, która, gdy się wchodzi z korytarza do pomieszczenia, jest po lewej. - Ja i Miguel bierzemy pierwszą wartę, zmieniamy się co trzy godziny. I czekamy na Imirę.
Następnie stanął w odległości metra od leżących.
Dostrzegłeś wtedy, że podziemna odzyskała przytomność. Zastanowiło Cię w sumie, kto jest najstarszy w tym pomieszczeniu.
Chłopak miał jasnobrązowe włosy, dość krótko przycięte i wyglądał, jakby najbardziej potrzebował odpoczynku ze wszystkich tutaj. Miał katar.
Ostatni mężczyzna, jakiego nie miałeś okazji jeszcze obejrzeć, zabierał się za przenoszenie Sangre z tym drugim.
W sumie, w Twoim domu znalazły się łącznie trzy dziwne bronie, które mogły strzelać.
Mogłeś strzelać, że przypalony właściciel jednej z nich mógł być kimś ważniejszym na ten moment.

Meril
Miałeś ochotę zabić nekromantę.
Polubiłeś go, jak z resztą resztę tercji, nawet współpracowaliście, po czym...
Czerwona kreska. I przypomnienie, że niestety ich potrzebujecie, a do Sangre zapewne się ustawi kolejka ludzi, którzy chcą mu zrobić krzywdę.
Zebrałeś włosy. Wyszedłeś z nimi w ręku na korytarz.
Tam było jaśniej. Widać było już leżących nieco wyraźniej, w tym kupkę przedmiotów koło Tylwina. Po Twojej prawej stał starzec i Ion. Na wprost natomiast hobbit.
O dziwno, fakt, że robiło się jaśniej, nie pomagał. Dalej pozostał cień, niepokój. Światło nie miało swoich właściwości, które ogrzewają, pomagają. Było dość...chłodne. A to ono zawsze pomaga po nocy. Odgania ciemne myśli.
Cóż, nie tym razem.
Zadeklarowałeś chęć pomocy. Starzec popatrzył po Tobie. Odwzajemniłeś spojrzenie.
Biała broda. Ciepły wyraz twarzy. I jakieś czerwone, półokrągłe rany pod owym symbolem starości. Zagojone.
Na korytarz wyszedł Torres, wymijając Cię. Był nieco niższy od Ciebie, teraz wyraźnie mogłeś dostrzec jego ranę na policzku, która z resztą się już zagoiła. W każdym razie, nie ciekło z niej. Przypalone włosy oraz część ubrań. I mroczny wyraz twarzy i oczu.
-Miguel ma rację. Wszystkich tam wrzucamy, pod ścianę. - wskazał ścianę, która, gdy się wchodzi z korytarza do pomieszczenia, jest po lewej. - Ja i Miguel bierzemy pierwszą wartę, zmieniamy się co trzy godziny. I czekamy na Imirę.
Następnie podszedł do triskelu i popatrzył na leżących.
Też spojrzałeś.
Silana odzyskała przytomność. Thorgrim przestał drgać. Tylwin był półprzytomny. Żyć, nie umierać.
Za Tobą Miguel i Hektor, który Cię wcześniej wyminął, zabrali się za przenoszenie Sangre.

Miguel
Mimo Twoich najszczerszych chęci, Torresowi chwilę zajęło przetworzenie Twojej prośby. W związku z tym stanąłeś nad Sangre, patrząc na niego.
Twój były towarzysz z tercji został pozbawiony rękawa z uszkodzonej, lewej ręki, którego część aktualnie zasłaniała mu oczy, a druga wiązała nogi. Dalej leżał tak, jak go zostawiła Imira, z rękoma powiązanymi sznurkiem z szyją.
Według Twojej kalkulacji, dało się go posadzić bez zbędnego uduszenia.
Meril, kiedy od niego odchodził, trzymał cztery pukle włosów, a Ty zauważyłeś, że na szyi nekromanty pojawiła się jeszcze jedna czerwona kreska, której wcześniej nie było.
A więc jest kolejka do zrobienia mu krzywdy, nie tylko wśród Tercji. No i w sumie, hobbit coś furkał na ten temat.
Jako że Torres nie zareagował, chciałeś już go szturchnąć, ale przyszedł Ci na pomoc Hektor, wchodząc z korytarza.
Chwyciliście Sangre, kiedy zawieszony do tej pory tercio się jednak odezwał.
-Miguel ma rację. Wszystkich tam wrzucamy, pod ścianę. - wskazał ścianę, która, gdy się wchodzi z korytarza do pomieszczenia, jest po lewej. - Ja i Miguel bierzemy pierwszą wartę, zmieniamy się co trzy godziny. I czekamy na Imirę.
Czyli dosłownie powtórzył słowa hobbita i Twoje.
Popatrzyłeś na nekromantę. Leżał na plecach. Nogi razem. Ręce, linka do szyi.
Cóż, trudno, zabraliście się do roboty, chcąc go przesunąć bądź przenieść pod wspomnianą ścianę. Nie był to szczyt Twoich marzeń. No ale trudno.
I właśnie w tym momencie poczułeś, że znów nie jesteś sam. Cholera. A było TAK dobrze.
Znowu się pojawiła, Twoje zmysły zaalarmowały o jej obecności.
Poczułeś rękę na ramieniu.

Hektor
Robiło się coraz jaśniej. Ale nie pozytywnie jasno. Było jakoś nieswojo. Nieciekawie. Jakby cienie nocy pozostały wciąż w okolicy.
Usłyszałeś Miguela proszącego Torresa o pomoc. Po chwilowym braku reakcji domyśliłeś się, że nie dostał wsparcia.
Wyminąłeś więc starca i Iona oraz Merila w drzwiach, wchodząc do pomieszczenia.
Torres wciąż tam stał. Miguel stał nad Sangre, obserwując go.
Też spojrzałeś.
Od kiedy ostatni raz tam byłeś, nekromanta dostał się pod opiekę Imiry i Torresa. Zasłonili mu oczy, związali nogi i połączyli sznurkiem ręce z szyją.
Słowem, nieciekawa pozycja.
W momencie, w którym podszedłeś do Sangre, Torres się poruszył.
Przeszedł przez pomieszczenie i powiedział.
-Miguel ma rację. Wszystkich tam wrzucamy, pod ścianę. - wskazał ścianę, która, gdy się wchodzi z korytarza do pomieszczenia, jest po lewej. - Ja i Miguel bierzemy pierwszą wartę, zmieniamy się co trzy godziny. I czekamy na Imirę.
Czyli dokładnie to, co miał Miguel na myśli.
Zabraliście się za przenoszenie mężczyzny, ale zauważyłeś, że Miguel zrobił się nieco blady i wzdrygnął się niespokojnie.
Położyłeś mu dłoń na ramieniu, patrząc pytająco.

Torres
Miguel coś chciał, ale Ty się zawiesiłeś. Myślałeś właśnie o tym, jak rozwiązać tę sytuację. Zmęczony mózg nie do końca chciał współpracować.
Kiedy wymyśliłeś plan i postanowiłeś się zająć sytuacją, nad Sangre stał już Hektor, zamierzając pomóc Miguelowi, zatem wyszedłeś z pomieszczenia, mówiąc.
-Miguel ma rację. Wszystkich tam wrzucamy, pod ścianę. - wskazałeś ścianę, która, gdy się wchodzi z korytarza do pomieszczenia, jest po lewej. - Ja i Miguel bierzemy pierwszą wartę, zmieniamy się co trzy godziny. I czekamy na Imirę.
Ominąłeś Merila w drzwiach.
W korytarzu było jaśniej. Mogłeś się przyjrzeć wszystkim po kolei, ale skupiłeś się na triskelu, bo jasność nie pomagała. Nie była przytulna, była chłodna. Obca.
Thorgrim wciąż miał zamknięte oczy, ale już nie drgał.
Natomiast Silana najwyraźniej się obudziła. Lekko poruszyła rękoma, odkrywając, że są związane na plecach. Popatrzyła na Ciebie z ziemi, lekko przysłoniętymi przez włosy oczami. Trudno było Ci ocenić jej wzrok.
Dokładnie zdawałeś sobie sprawę z tego, kto gdzie jest w pomieszczeniu i kto się porusza.
Dlatego też ruch za Tobą był przez Ciebie w pełni zarejestrowany. Co więcej, nie był to ruch nikogo, o kim wiedziałeś, że już stoi w tym pomieszczeniu.
To były tylko dwa powolne kroki. Lekki obcas. Dość wyraźnie słyszalne. Jakby wyszła z pomieszczenia, by oprzeć się o ścianę w pozie pełnej dezoprobaty.

Ion
Obserwowałeś wszystko, co się działo przed Tobą.
Starzec się do Ciebie zwrócił, proponując przespanie się.
Hektor ruszył pomóc Miguelowi, Meril wyszedł z pomieszczenia, Helianthus stał najbliżej schodów.
Elf trzymał włosy. I zaoferował się pomóc.
Torres wyszedł z pomieszczenia, mówiąc.
-Miguel ma rację. Wszystkich tam wrzucamy, pod ścianę. - wskazał ścianę, która, gdy się wchodzi z korytarza do pomieszczenia, jest po lewej. - Ja i Miguel bierzemy pierwszą wartę, zmieniamy się co trzy godziny. I czekamy na Imirę.
A więc można by było iść spać. Mężczyzna zatrzymał się nad triskelem.
Dlaczego więc wciąż było tak ponuro w pomieszczeniu, kiedy de facto kontrolowaliście sytuację? Wschód nie pomagał. Wciąż było tak samo ponuro. Cienie nocy nie opuszczały pomieszczenia, cienie umysłu i strach pozostały.
Nieprzyjemne uczucie.

/nie, nie ma jeszcze promieni słońca w korytarzu/
_________________
2014r. II - Infelix Laryjka [??]
2014r. Epilog - Sephi'Rah (Sefii) Podziemna [*]
2015r. II - Vela, Roythe (łowca) Wysoka [*]
2015r. Epilog - Vela, Roythe (łowca) Wysoka [*], aktualnie Tymen Mgieł
2016r. III - Tanwe'Ivare, Aenthilka
2016r. Epilog - Aurelia d'Lombre d'Itharo człowiek
2016r. Zimowy - Tulya'Leite Enri Aenthilka w futerku
2017r. III - Mea'Aran Tlais Orthogok, podziemna bliźniaczka
2018r. Zimowy - matrona Mea'Aran Tlais Orthogok, już nie bliźniaczka.
_______________________________________
"Mlem"

Ostatnio zmieniony przez Leite 10-05-2018, 18:19, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Omar 
Domińczak hehe

Skąd: Warszawa
Wysłany: 12-05-2018, 18:01   

Wezmę następną wartę. Gdybym zasnął - obudźcie mnie. - Kiedy wszyscy zostali wyniesieni, ten zabrał się do całkowitego rozwalenia triskelu. Wolał takich rzeczy nie zostawiać wszędzie, gdzie robił rytuał. Po skończeniu wyszedł gdzieś na dół, żeby usiąść i odpocząć po tej długiej nocy.
_________________
2016 - Omar, a potem Morridd - postacie o któych lepiej nie pamiętać.
2017 Prolog - Francisco Montes, nieletni kucharz i piekarz. Podrywał dziewczyny na ciasteczka
2017 Bitewniak - Karl Egisson, młody tryntyjski mag bojowy
2017 turnus IV - Helianthus Silverstein, druid, hobbit
2017 prolog - Helianthus, Heliantrop, cholera wie - wesoły druid, który w krótkich słowach podsumował komandora Kethrena
2018 IV - Karl Egisson Sliabh Ard, wybrał złą stronę barykady. Później epizodycznie Helianthus Silverstein na drodze do zostania szarym wędrowcem
2019 (wakacje i epi) - Helianthus Silverstein - druid, został szarym wędrowcem
2020 - Satori, laryjski Oni
 
 
Hakan 


Skąd: ze Styrii
Wysłany: 12-05-2018, 18:09   

Miguel? -Hektor odezwał się lekko potrząsając tercejo.
Coś było nie tak. Czarny diabeł był blady jak śnieg. Kleczał nieruchomo.
O czym musi myśleć? Hektor wolał nawet nie myśleć co członek tercji przeżył, ale dlaczego nachodzi go to teraz?
Miguel, trzymasz się? -Spytał ponownie.
Coś dziwnego wisiało w powietrzu, a jednak agent nie wiedział co to było.
Ostatnio zmieniony przez Hakan 12-05-2018, 18:10, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Rivus 


Skąd: Gdańsk
Wysłany: 12-05-2018, 18:43   

Ion zadrżał. Czuł jakby Liria mogła pojawić się w każdym momencie.
Ten sam wschód przypominał mu o zniszczonym Enarook. Porzuconym przez niego, Ester, Diego, Kenrica i Evenię.
- Hm, sugeruję nieco inne warty. Z tego co wiem to Wy jako Czarna Tercja macie jakieś nadzwyczajne umiejętności. Także raczej nie idźcie razem na pierwszą wartę. - zawachał się, wiedząc, że kwestionuje rozkazy. - Myślę, że pierwszą wartę powinni wziąć Miguel i Helianthus, drugą Hektor i Meril, a trzecią ja i Torres. W ten sposób mamy przynajmniej po jednej wyszkolonej osobie na warcie... - westchnął, czując coraz większy nacisk na oczy.
Obrócił sie w kierunku starca.
- Mógłby mi Pan pokazać, gdzie znajdę owe łóżko?
_________________
IV tur. 2015 Shardus, łowca potworów z puklerzem [†]
IV tur. 2016; epi. 2016; e. IV tur. 2017 Villen (z Bregen), czarownik SSW z jedną mantrą: "Zum..." [†]
pro. 2017; IV tur. 2017; epi. 2017; epi. 2019 Ion de Eris, chłopak z Enarook, przyszywany brat Estelli, potem mistyk SSW, nemezis Generał Szaleństwa
e. IV tur. 2017 Galeus Sateus, Curo Concordii z Psem i Płociem
zim. 2018 Sheen Ko Hoshi Shiravana Kohatu, laryjski mag bojowy w Avgrun
IV tur. 2018 (+18) Jovis Islas, Szkarłatny dyplomata i mistyk
e.= epizodycznie
 
 
Yarant 
król zgryzu

Skąd: Z miasta centralnego
Wysłany: 12-05-2018, 20:03   

Ależ, sobie warty robią, ale pomóc swojemu gospodarzowi to nie ma komu, no poza elfem. Na twarzy Osta pojawił się delikatny grymas, jednak szybko zastąpił go dziadkowy uśmiech. Nachylił się przy chłopcu i wskazał palcem na wprost. Ten pokój na końcu, po lewej. Nie jest zbyt wygodne, ale jesteś chyba na tyle zmęczony że będziesz spał jak skała. Poklepał go po plecach, i odwrócił się do elfa, który właśnie wyszedł na korytarz.To dobrze, chodźmy. Podpierając się o ścianę ruszył ponownie w stronę schodów. Przeszedł go dreszcz na myśl o ponownym pokonywaniu tego odcinka trasy. Przechodząc koło Tylwina, zawiesił na nim wzrok, swój wzrok Oj, ty biedaku....
_________________
2015r. IV turnus Reki Rino Koa (laryjski elf)
2016r. IV turnus Vekteren pan dowódca poborówki
2017r. IV turnus Meth'ell z rodu Tlais Orthogok (podziemny psionik)
2018r. Zimówka Iłak z Harcu Gobliński wojownik [*]
2018r. V turnus Ostergarberd z rodu Podkowian, ten Dziad
2019r. V turnus Włodzimierz, mag ognia co się wysadził na nie tej akcji.
2020. III turnus Rebien (tudzież Ostergarberd pod przykrywką), ten dziad
 
 
VanRex 


Wysłany: 12-05-2018, 20:48   

-Właśnie przez te nadzwyczajne umiejętności możemy dłużej wstrzymać się od snu, a wy w tej chwili do warty nadajecie się nie za bardzo. To jest decyzja, młody, nie sugestia. Za trzy godziny budzimy całą waszą czwórkę. - A do tego ona musiała jeszcze o sobie przypominać
Spojrzał w kierunku Miguela, który prawdopodobnie też został upomniany o jej obecności, a następnie zabrał się ponownie za dowiązywanie więźniów (nogi, ręce, oczy).
_________________
2016 III turnus to był - Tergor, ten od bicia
2016 Epi - Wciąż Tergor, wciąż od bicia
2016 Zima - Zgadnij kto i zgadnij od czego
2017 Bitewny - Taren, paladyn od rytuałów i bicia
2017 III - Tergor, ten co chciał być od bicia
2017 Epi - Torres, znowu od bicia <3
2018 18+ - Wielki Mistrz od bicia i obrywania
2019 Zimówka - Wielki Mistrz od bicia bandytów
2019 Step - Tsaagan, Keshig od ochrony i bicia, acz w tym pierwszym był kiepski
2019 III(?) - Wielki Mistrz od bicia. Ostatni raz, gdy zbił kogoś prawą dłonią i pierwszy, gdy zbił kogoś lewą
2019 Epi - Thietmar, ten od bicia w morderczym duecie braci Ebenholtz!
2020 IV - Torres "Tristan" Montoya, ten zdrajca od bicia i bycia bitym
2020 Epi - Torres Montoya, Czarny Diabeł od knucia i bicia, co poszedł bić się sam, a wrócił we dwóch.
2021 III - Thiago Federico de Santerro Castaneda, łowca potworów od bicia potworów.

: - )
 
 
Mikes 


Skąd: Poznań
Wysłany: 12-05-2018, 21:01   

W umyślę Miguela pojawiła się tylko jedn myśl:
Szlag!
Poczuł rękę na ramieniu, a to w połączeniu z uczuciem, które go ogarniało wywołało natychmiastową reakcję. Poderwał się wykonując wypad do przodu. W taki sposób by wyślizgnąć się z pod ręki. Noga na której robił wypad to przeciwna do strony, z której czuję rękę na ramieniu. Na nodze z przodu wykonuję obrót i ustawiam się przodem do potencjalnego przeciwnika. Moj prawa ręka zacznie dobywać nóż.
Nie wiem co widzę i co słyszę. Nie deklarowałem, że klęczę, ale pewnie mogłem kucnąć czy coś, ale raczej bym stał.

Jeśli usłyszę i zobaczę Hektora to schowam nóż i powiem:
To nic. Coś mi się zdawało.
 
 
Leite 
Elfi doradca


Skąd: Poznań
Wysłany: 13-05-2018, 21:06   

Helianthus
Zatarłeś dokładnie cały triskel, zostawiając białe smugi mąki na podłodze. Nie tworzyły teraz nic. Kompletnie nic.
Tylko brudziły podłogę.
Zeszedłeś powoli po schodach, za Tobą szedł na dół Meril wraz ze Starcem.
Jedynym wolnym miejscem na dole, w pomieszczeniu, gdzie się znalazłeś, była nieszczęsna ława, na której siadać nie miałeś zamiaru.
W kuchni, która robiła również za salon z kominkiem, były różne krzesła, mogłeś wybierać, którekolwiek chciałeś.
Przypomniałeś sobie też, że na zewnątrz jest ława, stojąca przed domem, na której również mógłbyś usiąść. Tyle wyboru...
No i wtedy akurat musiało się coś stać.
Upiorny dźwięk śmiechu. Bulgocący, krztuszący się, rzężący.
Przytłumiony.
A potem jakieś słowa i dziki, przeszywający śmiech podziemnej.
Poczułeś powiew grozy.
Twoje instynkty zawirowały, krzycząc, że coś jest nie tak, jak powinno.

Ion
Potoczyłeś się w kierunku pokoju wskazanego przez starca.
Nie byłbyś sobą, gdybyś trafił za pierwszym razem.
Pomyliły Ci się strony i znalazłeś się w pomieszczeniu z narzędziami. Popatrzyłeś chwilę, potem się odwróciłeś i trafiłeś już do dobrego pokoju.
Pierwszą rzeczą, które napotkały Twoje oczy, był promień słońca bijący prosto w nie. Skrzywiłeś się i przesunąłeś trochę w bok.
Słońce dopiero co zaczęło się wyłaniać zza horyzontu, jednak najwyraźniej trafiało akurat w ten punkt pokoju. Łóżko stało naprzeciwko Ciebie.
Nie było na nim ani kocy ani pościeli. Skojarzyłeś powoli, że wszystko jest na dworze.
Pod łóżkiem stała skrzyneczka.
Okno było przymknięte.
I byłoby pięknie, gdybyś nie usłyszał tego dźwięku.
Jakby ktoś się śmiał z ustami pełnymi błota. I się dusił i krztusił przy tym.
Potem ustało.
A potem głos...żeński, niski, dziwacznie zniekształcony.
Charczący.
-Samotna, ranna wilczyca stada nie uratuje.
I dziki śmiech podziemnej.

Ost
Skierowałeś się w stronę schodów.
Widziałeś zmęczonego hobbita, który poszedł na dół.
Zupełnie niepodobny teraz do radosnej rasy, jaką zwykle bywały hobbity.
Zacząłeś ostrożnie schodzić. Elf szedł za Tobą, nie wyprzedzając. Poczekał, aż się powoli stoczysz na dół.
Stawiałeś właśnie kroki na ostatnich stopniach, kiedy dobiegł do Ciebie okropny, bulgocący śmiech, wypełniający całe uszy.
Zamarłeś.
To nie był...To nie mógł być...
A potem usłyszałeś potwornie zniekształcony głos swojego leżącego członka rodziny.
Głos był...inny. Ale Cię nie przerażał.
Powiedział coś niewyraźnie. Krztusząc się.
A potem...ta elfka. Charcząca.
To musiał być jej głos. I jej śmiech.
-Samotna, ranna wilczyca stada nie uratuje.

Miguel

Byłbyś zaatakował, ale to tylko Hektor. Wydawał się być lekko przestraszony Twoją nagłą reakcją, tak nagłą, że prawie byś się wywalił o leżącego nekromantę.
Twoje zmysły nie były przytłumione. Nie byłeś ogłuszony. Słyszałeś go. Po prostu...to było niespodziewane.
Nie bardziej niespodziewane, niż rzężący, bulgocący śmiech, nagle rozbrzmiewający w korytarzu.
Brzmiało to tak, jakby czarownik, pozbawiony części szyi, zaczął się śmiać. To było niemożliwe...
A zaraz potem się odezwał. Nie zrozumiałeś go z tej odległości, ale nie brzmiał tak, jak spodziewałbyś się po czarowniku.
A potem żeński głos, bardzo obniżony, wycharczał.
-Samotna, ranna wilczyca stada nie uratuje.
Roześmiała się. Donośnie.

Hektor
To była bardzo szybka reakcja.
Dobrze, że się odezwałeś, bo Miguel zapewne by Cię zdekapitował.
Tymczasem jednak, w porę zauważył, że to Ty, a nieomal by się wywalił o nekromantę.
Zaśmiałbyś się, ale to nie było zabawne.
Tym bardziej przez to, co nastąpiło później.
Donośny dźwięk, upiorny, stawiający włosy na ramionach do góry.
Jakby ktoś się śmiał z ustami pełnymi błota. I się dusił i krztusił przy tym.
Potem ustało.
A potem głos...żeński, niski, dziwacznie zniekształcony.
Charczący.
-Samotna, ranna wilczyca stada nie uratuje.
I dziki śmiech podziemnej.


Torres
Rozwaliłeś kawałek ubioru krasnoluda.
Zawiązałeś oczy Thorgrimowi.
Związałeś mu też nogi, prostym węzłem, Twój mózg po prostu przeszedł w tryb działania.
Zbliżyłeś się do Silany. Pozbawiłeś ją rękawa.
Patrzyła na Ciebie. Niedostrzegalnie poruszała ustami.
W tle starzec schodził na dół, za nim Meril, byli już za połową schodów.
I w tym właśnie momencie rozległ się niespodziewanie głośny, ohydnie bulgoczący śmiech.
Odwróciłeś się gwałtownie.
Śmiał się...Tylwin.
Wciągał powietrze i wydobywał z siebie coś, co w normalnym stanie byłoby normalnym, głośnym śmiechem, ale przez rozwalone gardło brzmiało...strasznie. Jakby śmiał się z ustami pełnymi wody, z przerwami na rzężenie i krztuszenie się. Z ust mu popłynęła krew.
Tyle że wciąż był półprzytomny. Nie miał ani zamkniętych oczu, ani też w pełni otwartych, wyglądało to tak, jakby jego dolna część twarzy zaczęła żyć własnym życiem, zupełnie bez połączenia z górną.
A potem się odezwał. Niskim głosem, swoim, tylko że zupełnie inaczej akcentującym słowa i wyrazy. Brzmiało to obco.
-Myślisz...że wygrałeś...nieudolny obrońco Tablicy?
Ledwo dało się go zrozumieć. Kaszlał i pluł krwią z ust. Wciąż średnio przytomny.
Za Twoimi plecami zacharczała Silana. Odwróciwszy się, ujrzałeś, że zaciska dłonie i się wygina, jej oczy patrzą z lekkim zaskoczeniem, kiedy się odezwała niższym tonem.
-Samotna, ranna wilczyca stada nie uratuje. - wycharczała elfka, po czym zaniosła się donośnym, czystym śmiechem.

Meril
Schowałeś do torby włosy.
Skierowałeś się na dół, idąc za starcem, obserwując go. Hobbit już zszedł.
Może mu pomożesz, a potem się wyśpisz, zgodnie z rozkazem czy coś...
Ale nie.
Twoje zmysły zawirowały.
Upiorny dźwięk śmiechu. Bulgocący, krztuszący się, rzężący. Odwróciłeś się.
Nie widziałeś już podłogi, ale Torresa owszem.
Patrzył na podłogę, tam, gdzie zapewne był Tylwin.
-Myślisz...że wygrałeś...nieudolny obrońco Tablicy?
To nie był głos Tylwina, mimo, że był. Był obcy. Dziwny. Ledwo go zrozumiałeś.
A potem zacharczała Silana. Słyszałeś to wyraźnie.
-Samotna, ranna wilczyca stada nie uratuje. - wycharczała elfka. A potem się roześmiała.
To było podwójnie upiorne, bo już kiedyś taki śmiech słyszałeś...
_________________
2014r. II - Infelix Laryjka [??]
2014r. Epilog - Sephi'Rah (Sefii) Podziemna [*]
2015r. II - Vela, Roythe (łowca) Wysoka [*]
2015r. Epilog - Vela, Roythe (łowca) Wysoka [*], aktualnie Tymen Mgieł
2016r. III - Tanwe'Ivare, Aenthilka
2016r. Epilog - Aurelia d'Lombre d'Itharo człowiek
2016r. Zimowy - Tulya'Leite Enri Aenthilka w futerku
2017r. III - Mea'Aran Tlais Orthogok, podziemna bliźniaczka
2018r. Zimowy - matrona Mea'Aran Tlais Orthogok, już nie bliźniaczka.
_______________________________________
"Mlem"

 
 
VanRex 


Wysłany: 15-05-2018, 00:30   

-Myślisz...że wygrałeś...nieudolny obrońco Tablicy?
Ledwo dało się go zrozumieć. Kaszlał i pluł krwią z ust. Wciąż średnio przytomny.
-Samotna, ranna wilczyca stada nie uratuje. - wycharczała elfka, po czym zaniosła się donośnym, czystym śmiechem.

No, to było dość upiorne. A to znaczy, że potrzebny był knebel
-Zdecydowanie trzeba im zatkać mordki - Pochwalił w duchu decyzje o przerwaniu akcji ratunkowej jeńców. -Może ktoś coś skołować? - No tak, sytuacja rodem z mrocznej opowieści, to jemu zbiera się na wesołkowaty ton. Typowo. Rozejrzał się po pomieszczeniu patrząc na osoby wewnątrz próbując ocenić ich stan, po czym wrócił do krępowania więźniów, byle jak najszybciej to skończyć.
_________________
2016 III turnus to był - Tergor, ten od bicia
2016 Epi - Wciąż Tergor, wciąż od bicia
2016 Zima - Zgadnij kto i zgadnij od czego
2017 Bitewny - Taren, paladyn od rytuałów i bicia
2017 III - Tergor, ten co chciał być od bicia
2017 Epi - Torres, znowu od bicia <3
2018 18+ - Wielki Mistrz od bicia i obrywania
2019 Zimówka - Wielki Mistrz od bicia bandytów
2019 Step - Tsaagan, Keshig od ochrony i bicia, acz w tym pierwszym był kiepski
2019 III(?) - Wielki Mistrz od bicia. Ostatni raz, gdy zbił kogoś prawą dłonią i pierwszy, gdy zbił kogoś lewą
2019 Epi - Thietmar, ten od bicia w morderczym duecie braci Ebenholtz!
2020 IV - Torres "Tristan" Montoya, ten zdrajca od bicia i bycia bitym
2020 Epi - Torres Montoya, Czarny Diabeł od knucia i bicia, co poszedł bić się sam, a wrócił we dwóch.
2021 III - Thiago Federico de Santerro Castaneda, łowca potworów od bicia potworów.

: - )
Ostatnio zmieniony przez VanRex 15-05-2018, 00:32, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Yarant 
król zgryzu

Skąd: Z miasta centralnego
Wysłany: 15-05-2018, 18:10   

Nie widzieli się od dawna, ale głosu rodziny się nie zapomina. A na pewno nie robi tego Ost. Myśli przelatywały przez jego głowę jak błyskawice. Zatrzymał się na ułamek sekundy na schodach, jakby zamarzł. Gdy śmiech dobiegł końca, z szeroko otwartymi oczami, przepchnął się koło elfa. Teraz nie przejmował się specjalnie, tym czy się nie przewróci. Chciał jak najszybciej dostać się na górę. Zobaczyć co się dzieje. Żeby ten jeden raz się pomylił. Niestety, zobaczył Tylwina, we krwi. Jego usta wyginały się w śmiechu, wypluwając przy tym czerwone plamy. Widok był tak straszny, że starzec nie wiedział co robić, więc tylko stał i patrzył z przerażeniem.
_________________
2015r. IV turnus Reki Rino Koa (laryjski elf)
2016r. IV turnus Vekteren pan dowódca poborówki
2017r. IV turnus Meth'ell z rodu Tlais Orthogok (podziemny psionik)
2018r. Zimówka Iłak z Harcu Gobliński wojownik [*]
2018r. V turnus Ostergarberd z rodu Podkowian, ten Dziad
2019r. V turnus Włodzimierz, mag ognia co się wysadził na nie tej akcji.
2020. III turnus Rebien (tudzież Ostergarberd pod przykrywką), ten dziad
 
 
Omar 
Domińczak hehe

Skąd: Warszawa
Wysłany: 15-05-2018, 19:30   

Wszedł po schodach. Ostrożnie wyjrzał przez krawędź, na wszelki wypadek. Ścisnął swój kij.

- Zdecydowanie trzeba im zatkać mordki. Może ktoś coś skołować? - Torres, czyli wszystko na górze dobrze. Wszedł do końca na piętro i podszedł do Silany i Tylwina. To na pewno oni byli źródłem głosu.

- Tak, ja mogę coś skołować. - Zamachnął się kijem wystarczająco żeby ogłuszyć, ale nie zabić i uderzył elfkę. Potem wetknął swój kij w dziurę w gardle Tylwina, tak, żeby nie mógł nic tędy więcej wycharczeć. Przytrzymał go mocno, tak żeby nikt go nie wydarł. Lekko się uśmiechnął, po czym wyprostował twarz. Czemu się uśmiechnął? Czy sprawianie bólu i cierpienia stało się dla niego przyjemnością? Nie, nie może tak być. Mimo tego dalej trzymał swój kij w żelaznym ucisku.
_________________
2016 - Omar, a potem Morridd - postacie o któych lepiej nie pamiętać.
2017 Prolog - Francisco Montes, nieletni kucharz i piekarz. Podrywał dziewczyny na ciasteczka
2017 Bitewniak - Karl Egisson, młody tryntyjski mag bojowy
2017 turnus IV - Helianthus Silverstein, druid, hobbit
2017 prolog - Helianthus, Heliantrop, cholera wie - wesoły druid, który w krótkich słowach podsumował komandora Kethrena
2018 IV - Karl Egisson Sliabh Ard, wybrał złą stronę barykady. Później epizodycznie Helianthus Silverstein na drodze do zostania szarym wędrowcem
2019 (wakacje i epi) - Helianthus Silverstein - druid, został szarym wędrowcem
2020 - Satori, laryjski Oni
 
 
Elf 
Adept elfickiej magii wyższej


Skąd: Pruszków :3
Wysłany: 15-05-2018, 20:44   

Dreszcz przebiegł mu po plecach. Dźwięk tak podobny do tamtego, tak strasznie znajomy...
Zatrzymał się na schodach w pół stopnia. Jego mózg zaczął pracować bardzo szybko.
Ona, tutaj? Niby jak? przecież już dawno jej tu nie ma... przecież ona nawet nic nie miała wspólnego z Eshkara... no oprócz pana popiołów... przypomniał sobie dokumenty Baldwina A może jednak?
Starzec minął go na schodach. Chwile później zrobił to hobbit. Powiódł za nimi oczami i zrozumiał skąd pochodził dźwięk. Odetchnął. Najwyraźniej to zmęczenie znowu mieszało mu w głowie. One mają to zapisane w genach czy co? "Przekazywany z pokolenia na pokolenie sposób na upiorny śmiech" Zażartował sobie w głowie, po czym szybko się skarcił bo zdał sobie sprawę z tego że to co usłyszał od tamtej dwójki to groźba. Czy to znaczy że nadchodzą? Może z jakimś wsparciem? Nowi poplecznicy? Już miał się oddać znowu w swoje rozważania, lecz rzeczywistość zwaliła się na niego za sprawą trzech dźwięków których kompletnie się nie spodziewał. Głuchego uderzenia a zaraz potem cmoknięcia przypominającego wdepnięcie nogą w bardzo gęste błoto po którym nastąpił dźwięk rzężenia.
Wszedł z powrotem na górę. To co zobaczył wykraczało poza jego wiedzę na temat świata.
Torres który nadal znajdował się koło elfki, ten stary dziad który był blady jak trup, a przy Tylwinie...

...Mała postać należąca do ludu znanego ze swej dobroci i pokojowego nastawienia, oraz druid, który ma dbać o balans i wszelkie żywe stworzenie, w jednej osobie, który z nieskrywanym zadowoleniem zagłębiał sękaty kij w gardle Tylwina.
Co do kurw...
HELI!!! CO TY ODPIERDALASZ?!?!?! krzyknął
No wiem że wrogowie Ei i tak dalej, ale żeby aż tak!?

Już nie wiedział co jest bardziej niepokojące. To co usłyszał na schodach, czy to co miał teraz przed oczami...[/i]
_________________
Elfy przeżyją wszystkich ludzi >:)
2013-Garant elf z laro
2014-Aaron elf leśny mag ziemi
2015-Geven elf leśny mag lasu
2016-Tiru elf leśny szaman Jelenia
2017-Meril'oarni z rodu Haro, Elf z Talsoi mag morza
2018-Vayla'Meril'oarni z rodu Haro, Elf z Talsoi mag strażnik
Ostatnio zmieniony przez Elf 15-05-2018, 20:48, w całości zmieniany 3 razy  
 
 
Rivus 


Skąd: Gdańsk
Wysłany: 16-05-2018, 00:03   

-Samotna, ranna wilczyca stada nie uratuje.
Wilczyca?
No to się nie wyśpię...
Śmiech elfki dudnił w myślach Iona i nie pozwalał się skupić na niczym konkretnym. Wiedział tylko, że musi dotrzeć do centrum głosu.
Parę razy zachwiał się i wytoczył się z pomieszczenia.
- Zdecydowanie trzeba im zatkać mordki. Może ktoś coś skołować? – zapytał wyższy od niego tercjero – Torres.
Ion chciał tylko powiedzieć, że ma, ale w torbie ciągle zwisającej na ramieniu Heliego...
Jednak nie pozwoliły mu na to donośne stąpnięcia na schodach wytworzone przez tego samego niziołka.
Zmęczenie coraz bardziej osłabiało jego percepcje...
Widział tylko uderzenie kijem w głowę elfki, a potem to wymierzone w kierunku mężczyzny, którego przynieśli.
Co do drugiego z nich nie był pewny. Nie zauważył.
Wtedy, dotychczas wyciszony Meril, zareagował.
- HELI!!! CO TY ODPIERDALASZ?!?!?! – wrzasnął.
Donośny głos elfa ocknął śniętego Iona.
Wtedy, zauważył kij Helianthusa włożony w... gardło czarownika.
Ruszył szybkim krokiem, przepychając się między innymi towarzyszami.
Złapał za kij hobbita i resztką sił starał się go wyrwać.
- Dawaj. To. Kretynie. – wysyczał chłodno nastolatek.
_________________
IV tur. 2015 Shardus, łowca potworów z puklerzem [†]
IV tur. 2016; epi. 2016; e. IV tur. 2017 Villen (z Bregen), czarownik SSW z jedną mantrą: "Zum..." [†]
pro. 2017; IV tur. 2017; epi. 2017; epi. 2019 Ion de Eris, chłopak z Enarook, przyszywany brat Estelli, potem mistyk SSW, nemezis Generał Szaleństwa
e. IV tur. 2017 Galeus Sateus, Curo Concordii z Psem i Płociem
zim. 2018 Sheen Ko Hoshi Shiravana Kohatu, laryjski mag bojowy w Avgrun
IV tur. 2018 (+18) Jovis Islas, Szkarłatny dyplomata i mistyk
e.= epizodycznie
Ostatnio zmieniony przez Rivus 16-05-2018, 00:04, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Mikes 


Skąd: Poznań
Wysłany: 16-05-2018, 21:10   

To tylko Hektor. Uff.
Przepraszam powiedział cicho do agenta.
Samotna, ranna wilczyca stada nie uratuje.
Cała scena była, by mocno masakryczna gdyby nie to, że przed chwilą adrenalina wskoczyła mu na coś koło maksymalnego poziomu. W tym momencie pokonał by wszystko, a strach był skrajnie nieistotny.
he
To wymagało komentarza z jego strony.
Po tym stwierdzeniu wnioskuję, że cholernie mało wiecie o wilkach. A o tej jednej wilczycy nie wiecie nic. W dodatku patrząc na wasz stan, raczej bym nie groził.

Następnie stało się coś czego się nie spodziewał. Hobbit okazuje w sumie uzasadnioną, acz nie potrzebną przemoc względem jeńców. Natomiast młody stara się go zatrzymać.
Chyba trzeba to ogarnąć.
Hobbicie! Twoje działania mogą zostać poczytane jako atak na bezbronnego i rannego jeńca, który jest wartościowy. Za twoje czyny możesz zostać osądzony pod zarzutem sabotażu misji. Odstąp, albo zostaniesz uznany za wroga.
 
 
Leite 
Elfi doradca


Skąd: Poznań
Wysłany: 16-05-2018, 22:55   

Torres
Zamieszanie, które powstało, było zdecydowanie niewskazane. I dość upiorne.
Najbliżej Ciebie stał wykrzywiony w dziwnym uśmiechu hobbit, trzymający kija w gardle Tylwina. Sam Tylwin leżał na podłodze z grymasem bólu na twarzy. Koło nich dwóch wściekły i zmęczony Ion, trzymający za kija. Dalej, bliżej schodów, blady jak ściana starzec, a za nim elf z wyrazem twarzy, który określał absolutne "co do...?". Natomiast w drzwiach pojawił się Miguel, ostro komentując działania hobbita.
-Hobbicie! Twoje działania mogą zostać poczytane jako atak na bezbronnego i rannego jeńca, który jest wartościowy. Za twoje czyny możesz zostać osądzony pod zarzutem sabotażu misji. Odstąp, albo zostaniesz uznany za wroga.
Tylko Thorgrim, leżący wciąż na ziemi, drżał, uderzał głową o posadzkę i jęczał, jakby też został opętany.
I wtedy zrobiło się gorzej.
Na ścianie pojawił się delikatny promień słońca, które wreszcie osiągnęło taki poziom, by dosłownie oświetlić wnętrze. Był zbyt jasny, zbyt ostro zwracał uwagę.
Sekundę później pojawił się silny podmuch ciepłego powietrza, który o mało co przerwóciłby Cię na podłogę. Za sobą usłyszałeś, jak ktoś (lub parę ktosiów) pada na ziemię. I cichy śmiech. Jej.
Wszystko po to, by w tej samej sekundzie jasny rozbłysk światła odkrył postać, pojawiającą się przy oknie.
Stojący przed Tobą mężczyzna roześmiał się donośnie. Przed chwilą słyszałeś podobny dźwięk, ale z ust elfki. Obcy zwrócił oczy, pomalowane kholem, na Ciebie, następnie przeniósł je na Miguela. Miał na twarzy kolorowy malunek, przedstawiający kolorowe skrzydła. Jego włosy były dość długie, trudno określić, jakiego dokładnie koloru. Ubrany był nieco inaczej, niż go ostatnio widziałeś - biała tunika, odsłaniająca silne ramiona, przewiązana paskiem w pasie. W ręku trzymał misternie rzeźbiony kij.
-Mówisz, że mało wiem. Nie masz pojęcia, jak bardzo się mylisz.
Jego głos był głęboki. Leżący na ziemi przestali mieć problemy z mową bądź śmiechem.
-Nie lękajcie się, światło nadeszło.
Echiron zwrócił się do hobbita, aktualnie leżącego na ziemi.
-Jesteś pewien, że nie chcesz do mnie dołączyć? Twoja odwaga jest godna podziwu.
Wyciągnął pomalowaną dłoń przed siebie, w kierunku najmniejszego.

Ostergarberd
Patrzyłeś z przerażeniem na dramat, który odbywał się nad gardłem Tylwina. Z każdym ruchem mógł się pogorszyć jego stan. A kłótnie nie pomagały. Torres chciał się zabrać za dalsze wiązanie, Ci stali nad Twoim kuzynem, ogólnie coraz gorzej. Młody chłopak wyszedł z pokoju i nakrzyczał na hobbita, podobnie elf i ten z kapeluszem. To miło z ich strony.
Thorgrim natomiast zaczął się rzucać, jakby on też był opętany. Bił głową w podłogę, trząsł się i jęczał.
Niemniej jednak...
Promień światła. Jasny, oślepiający promień światła. Promień nadziei.
Był zbyt jasny jednak, by być naturalnym. Po chwili poczułeś ostry podmuch gorącego powietrza, który przewrócił Cię na podłogę. Chwała bogom, że nie stałeś na krawędzi schodów, bo mogło by się skończyć znacznie gorzej.
Światło jeszcze pojaśniało, a potem ujrzałeś, że kolejna osoba pojawiła się w pomieszczeniu.
Elf był wysoki i postawny, na jego twarzy nie było specjalnych oznak wieku. Ubrany był w białą tunikę, odsłaniającą muskularne ramiona, ze złotymi zakończeniami, przewiązaną w pasie. Na jego nogach były wiązane sandały.
Najciekawsza była jego twarz. Ciemne oczy miał obkreślone ciemnym tuszem, który wydłużał się w dwa paski, równoległe do nosa. Na policzkach natomiast widniał kolorowy tatuaż, który wyglądał jak skrzydła w trzech kolorach. Włosy mężczyzny były długie, nie do końca dałeś radę ocenić, jakiego koloru. W rękach natomiast trzymał długi, rzeźbiony kij. Nie opierał go o ziemię.
Obcy zwrócił się do tego w kapeluszu.
-Mówisz, że mało wiem. Nie masz pojęcia, jak bardzo się mylisz.

Na dźwięk jego głosu poczułeś mieszane uczucia. To to samo akcentowanie, ten sam dziwny sposób wypowiadania słów, jaki przed chwilą wykazała Silana. Jakiś spokój..i jakiś niepokój. Dziwne.
-Nie lękajcie się, światło nadeszło.
Czułeś, że to też jest do Ciebie, mimo, że obcy na Ciebie nie spojrzał. Skupił się na niziołku, sprawcy całego zamieszania, który leżał na ziemi, a kij obok niego, już nie w Twoim kuzynie.
-Jesteś pewien, że nie chcesz do mnie dołączyć? Twoja odwaga jest godna podziwu.

Wyciągnął do niego zapraszająco rękę. Tę bez kija. Wyglądał dumnie. Mądrze.

Helianthus
Wreszcie coś zrobiłeś w stylu Tercji, groźnie, niehobbicio, a Ci mają pretensje. Najpierw Meril, drący się, jakby nie wiadomo co się działo. Potem Ion, który pogorszył prawdopodobnie stan gardła czarownika. Potem jeszcze wyszedł Miguel, który praktycznie oskarżył Cię o zdradę.
Ale Tylwin się zamknął. To był sukces. Zadziałało? Zadziałało. Nie trzeba ich wszystkich mieć żywych.
Thorgrim wybrał właśnie ten moment, by zacząć odwalać. Tłukł głową o podłogę, jęczał i szarpał się. Nie widziałeś jego oczu, bo Torres zdążył je zasłonić. Super, kolejny, tym razem bez upiornych komentarzy.
I trzymałeś ten kij, a potem Twój wewnętrzny druidzki kompas wywinął salto, zupełnie jak żołądek po niezbyt dobrym obiedzie.
Coś było bardzo nie tak.
Jasny promień światła wbił się w pokój. Był zbyt jasny. A potem gorący podmuch powietrza pchnął Cię na ziemię i przewrócił, co sprawiło jednocześnie, że kij wyszedł z gardła czarownika z tej samej strony, z której wszedł. Światło zrobiło się jeszcze jaśniejsze, a po chwili w jego miejscu stał mężczyzna, którego wolałbyś więcej nie oglądać.
Echiron niewiele się zmienił od Waszego ostatniego spotkania parę godzin wcześniej. Jedyne co, to zmienił ubiór. Biała tunika bez rękawów, obszyta złotem, spięta pasem i sznurowane sandały. W ten sposób też widziałeś wyraźnie malunki na jego rękach.
Miał też kij, ale znacznie bardziej starannie wykonany, niż Twój, pełen misternych rzeźbień.
Elf zwrócił się do Miguela.
-Mówisz, że mało wiem. Nie masz pojęcia, jak bardzo się mylisz.
Następnie, równie dostojnym i głębokim głosem rzucił w przestrzeń.
-Nie lękajcie się, światło nadeszło.
Zupełnie jakby był bogiem słońca czy kimś mu podobnym. Jego oczy zalśniły, gdy zwrócił się do Ciebie.
-Jesteś pewien, że nie chcesz do mnie dołączyć? Twoja odwaga jest godna podziwu.
Wyciągnął do Ciebie dłoń, na której widniał symbol czarnego oka, takiego samego, jak wzoru dookoła jego oczu. Czułeś się jednocześnie źle, ale z drugiej strony...

Meril
Widok pozostawił Cię lekko sparaliżowanego. Jemu też odbiło, opętało go, czy jak?
Przecież hobbity tak nie robią! A jednak.
Obok Heliego po chwili pojawił się Ion, walcząc o władzę nad kijem. Przecież to pogorszy jego stan!
Miguel pojawił się w drzwiach. Wypowiedział się, opanowany i spokojny, na temat tego, bo hobbit zrobił. Zabrzmiało to poważnie.
A potem Thorgrim zaczął się rzucać. Uderzał głową o ziemię, spinał mięśnie, jęczał i bełkotał. Kolejny.
Zanim zdążyłeś zareagować, Twój wewnętrzny magiczny kompas, wyczulony po szukaniu śladów Nicości, zawirował szaleńczo. Zrobiło Ci się słabo. Słońce pojawiło się w pokoju, a wraz z nim gorący podmuch powietrza, tak silny, że Cię przewrócił. Na Twoje nieszczęście, stałeś na szczycie schodów.
Turlanie się w dół nie było aż tak złe, jak myślałeś, że będzie. Byłeś poobijany i jeszcze bardziej otumaniony. Po chwili ogarnąłeś, że zatrzymałeś się na półpiętrze. To dobrze. Otrząsnąłeś się i wspiąłeś się do góry.
A tam...Echiron.
Jedyne, co się zmieniło w jego wyglądzie, to odsłonięte teraz ramiona, również pokryte migoczącymi malunkami. W ręku trzymał, jak poprzednio, długi kij.
Właśnie mówił swoim głębokim głosem, dziwnie akcentując słowa i wyrazy.
-Nie lękajcie się, światło nadeszło.
Po czym zwrócił się...do hobbita, wyciągając do niego dłoń.
-Jesteś pewien, że nie chcesz do mnie dołączyć? Twoja odwaga jest godna podziwu.

Ion
Hobbit był silniejszy, bo był mniej zmęczony. Kij siedział twardo w gardle. Hobbit nie puszczał. To było za dużo dla Twojego mózgu.
A potem, zanim się zorientowałeś, jakaś siła, stworzona z gorącego powietrza, pchnęła Cię na ziemię. Hobbita też. Kij też. Torres stał. Tylko jego w sumie widziałeś, bo w pomieszczeniu rozbłysło światło. Oślepiające.
Kiedy przygasło, zobaczyłeś elfa, którego wcześniej tu nie było. Twój organizm wykazywał, że coś tu jest cholernie nie tak, ale inaczej. Inaczej niż parę godzin temu.
Przyjrzałeś mu się, kiedy mówił do Miguela.
-Mówisz, że mało wiem. Nie masz pojęcia, jak bardzo się mylisz.
Elf był wysoki i postawny, na jego twarzy nie było specjalnych oznak wieku. Ubrany był w białą tunikę, odsłaniającą ramiona, ze złotymi zakończeniami, przewiązaną w pasie. Na jego nogach były wiązane sandały.
Ciemne oczy miał obkreślone ciemnym tuszem, który wydłużał się w dwa paski, równoległe do nosa. Na policzkach natomiast widniał kolorowy tatuaż, który wyglądał jak skrzydła w trzech kolorach.
-Nie lękajcie się, światło nadeszło.
Trzymał też w dłoni kij. Rzeźbiony. Po chwili Twój mózg zaskoczył. Widziałeś go już. No, w nieco innym wydaniu, ale widziałeś...
-Jesteś pewien, że nie chcesz do mnie dołączyć? Twoja odwaga jest godna podziwu.
Teraz wyciągał dłoń w Twoim kierunku. Nie. Do hobbita. Do Heliego, leżącego tuż obok Ciebie.

Miguel

Hobbit nie zareagował specjalnie na Twoje słowa. Dalej trzymał kij. Razem z chłopakiem. W tle widziałeś Merila z wyrazem twarzy, który wyrażał tylko jedno. Przed nim stał starzec o twarzy bladej jak ściana.
Po sekundzie Thorgrim zaczął się rzucać. Bił głową o podłogę, jęczał i szarpał się. Cała trójka już odwalała dziwne rzeczy.
Torres stał pośrodku, jakby nie do końca wiedział, co robić.
Zauważyłeś promienie słońca, które wpadły do pokoju, oświetlając ścianę. Były jasne, zbyt jasne.
Kroki za Tobą Cię zdekoncentrowały. Jednak mimo tego nie przewróciłeś się na ziemię, gdy silny podmuch gorącego powietrza nagle się pojawił w pomieszczeniu. Rozbłysło też światło. Bardzo, bardzo jasne światło.
Nie znałeś mężczyzny, który się pojawił.
Z pewnością był elfem, ale nie takim, jakie byś znał. Na twarzy miał malunki w różnych kolorach, na sobie białą tunikę bez ramion, obszytą złotem. W ręku trzymał rzeźbioną laskę. Spojrzał najpierw na Torresa, a następnie przeniósł hipnotyzujący wzrok na Ciebie.
-Mówisz, że mało wiem. Nie masz pojęcia, jak bardzo się mylisz.
Jego głos był głęboki, w dodatku mężczyzna akcentował wyrazy dokładnie tak samo, jak Silana przed chwilą. W jego oczach dostrzegłeś różne obrazy, tak różne od tego, co stało za Tobą.
Elf jednak zignorował Twoją osobę i rzucił w przestrzeń, jakbyście mieli się radować:
-Nie lękajcie się, światło nadeszło.
A potem zwrócił się do hobbita, aktualnie leżącego na ziemi, zupełnie ignorując Torresa, który stał jakieś półtora metra od niego.
-Jesteś pewien, że nie chcesz do mnie dołączyć? Twoja odwaga jest godna podziwu.
Ładna propozycja. Zupełnie jak ta dłoń, którą wyciągnął w jego kierunku. Laska pozostała w drugiej ręce, nieoparta o ziemię.

następny odpis w niedzielę bądź poniedziałek, bo Pyrkon - zależy ile osób zadeklaruje, że da radę napisać do niedzieli
_________________
2014r. II - Infelix Laryjka [??]
2014r. Epilog - Sephi'Rah (Sefii) Podziemna [*]
2015r. II - Vela, Roythe (łowca) Wysoka [*]
2015r. Epilog - Vela, Roythe (łowca) Wysoka [*], aktualnie Tymen Mgieł
2016r. III - Tanwe'Ivare, Aenthilka
2016r. Epilog - Aurelia d'Lombre d'Itharo człowiek
2016r. Zimowy - Tulya'Leite Enri Aenthilka w futerku
2017r. III - Mea'Aran Tlais Orthogok, podziemna bliźniaczka
2018r. Zimowy - matrona Mea'Aran Tlais Orthogok, już nie bliźniaczka.
_______________________________________
"Mlem"

 
 
Yarant 
król zgryzu

Skąd: Z miasta centralnego
Wysłany: 21-05-2018, 18:58   

Przyjemne światło grzało skórę Osta. Napawało poczuciem bezpieczeństwa. Nadzieją. Czy to... On? Nogi starca się pod nim ugięły i upadł na podłogę, do pozycji siedzącej. Trudno mu było zebrać myśli. Nie wiedział co robić. Poczuł się po prostu bezpieczny. Zupełnie jakby mógł teraz bez obaw zasnąć. Jedyne co go przed tym zatrzymywało to chęć obserwowania, tego niecodziennego zjawiska. Tak nienaturalnego, tak wspaniałego. Aura jaką wokół roztacza przybysz, nie może być niczym złym. Po chwili, spojrzenie Ostergarberda przesunęło się niżej, gdzie ponownie napotkało Tylwina w opłakanym stanie. Spokojnie młody, "światło nadeszło" Na twarzy Staruszka pojawił się łamany uśmiech.
_________________
2015r. IV turnus Reki Rino Koa (laryjski elf)
2016r. IV turnus Vekteren pan dowódca poborówki
2017r. IV turnus Meth'ell z rodu Tlais Orthogok (podziemny psionik)
2018r. Zimówka Iłak z Harcu Gobliński wojownik [*]
2018r. V turnus Ostergarberd z rodu Podkowian, ten Dziad
2019r. V turnus Włodzimierz, mag ognia co się wysadził na nie tej akcji.
2020. III turnus Rebien (tudzież Ostergarberd pod przykrywką), ten dziad
 
 
Rivus 


Skąd: Gdańsk
Wysłany: 21-05-2018, 19:21   

Przygniatające uderzenie gorącego wiatru...
Światło, elf, laska.
Ion już go widział. Parę godzin temu. Na placu. Wtedy, gdy sam oddał się Szaleństwu.
Młody chłopak przez chwilę przeniósł się myślami do tamtej chwili...
Dobrze pamiętał, ile miał wtedy dylematów...
A teraz ma na rękach jej krew...
Cofnął się jeszcze dalej. Wciąż miał obraz jej pogodnego uśmiechu w świetle ogniska, wtedy gdy do nich dołączyła. Chciała tylko spłacić dług Estelli...
Rozejrzał się. Miał wrażenie jakby czas się zatrzymał. Elf skąpny w blasku słońca, z wyciągniętą dłonią, gapiący się wprost na niego hobbit, już nie charczący czarownik.
- Nie rób tego... - mruknął cicho, jakby bardziej do siebie.
Miał dość. Miał dość przymykających się oczu. Walki w wyższej sprawie. Łażenia. Przejmowania się. Uciekania. Głosu Lirii gdzieś głęboko w głowie.
Miał dość poczucia samotności, mimo że parę godzin temu otrzymał miłość...
Przed oczami miał widok strudzonej matki, roześmianej sisotry, wkurzonego ojca. Estelli kradnącej z nim jabłka...
Ukłucie w sercu.
Kiedy minęły te czasy? Czasy dzieciństwa, szczęścia, bez żadnych brudów tego świata?
Gdzie to wszystko jest?
Otrząsnął się.
To zmęczenie, Ion. To tylko zmęczenie... Będzie... dobrze... Powinno być...
Nie wiedział co robić, ale wiedział, że jest zbyt blisko elfa w poświacie.
Chłopak leżąc, zaczął powoli się cofać. Byle jak najdalej od eshkara...
Obrócił się, znajdując się teraz na brzuchu. Począł czołgać się, wpatrując się w niepokojący, bolesny uśmiech starego Osta...
Zmrużył oczy, wiedząc, że to, co przed nimi, dopiero się zaczyna.
_________________
IV tur. 2015 Shardus, łowca potworów z puklerzem [†]
IV tur. 2016; epi. 2016; e. IV tur. 2017 Villen (z Bregen), czarownik SSW z jedną mantrą: "Zum..." [†]
pro. 2017; IV tur. 2017; epi. 2017; epi. 2019 Ion de Eris, chłopak z Enarook, przyszywany brat Estelli, potem mistyk SSW, nemezis Generał Szaleństwa
e. IV tur. 2017 Galeus Sateus, Curo Concordii z Psem i Płociem
zim. 2018 Sheen Ko Hoshi Shiravana Kohatu, laryjski mag bojowy w Avgrun
IV tur. 2018 (+18) Jovis Islas, Szkarłatny dyplomata i mistyk
e.= epizodycznie
Ostatnio zmieniony przez Rivus 21-05-2018, 19:24, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
Mikes 


Skąd: Poznań
Wysłany: 21-05-2018, 19:55   

Hmmm. Że niby taki mądry i mi odpyskował tak? Ja mu dam się przegadywać. Pewnie fizycznie go nie zranie, ale nie sądzę by rozległa wiedza, jeśli taką posiada, pozwalała mu uzyskać jakąś specjalną umiejętność walki na słowa. Wniosek jest taki, że może przynajmnije mentalna dupa go zaboli i może odciągnę go od reszty albo sprowokuję do czegoś głupiego.
Gdy tamten mówi do hobbita.
Panienko Tavar. Przyszło mi się mierzyć z wrogiem ponad moje siły, lecz wiem, że jeśli mi pomożesz to będe w stanie przeciwstawić się jego mocy. Nie pozwól mu zatriumfować i nie pozwól by twój sługa uległ jego potędzę. Prosi cię twój sługa w godzinie próby.
Mówi w kierunku pana światełko, gdy tamten skończy.
Tak. Dokładnie to powiedziałem. Skoro jednak uznajesz, że nie mam pojęcia jak bardzo się mylę jednocześnie nie udowadniając swojej racji, to czy nie jest to poprostu pusty i patetyczny tekst mający na celu ukazanie twojej, jakże oczywistej, wyższości? Jeśli tak, to dam ci do zrozumienia, iż twoja wyższość mnie gówno obchodzi. Nie da się ciebie zranić, więc twoja moc jest większa od naszej, ale nie wspierasz swoich ludzi tak jak Tavar wspiera mnie, więc do niej ci daleko. Skoro przychodzisz walczyć będąc lepszym to jesteś tchórzem co stawia cię niżej niż twoje pokonane sługi, które przynajmniej miały odwagę się z nami mierzyć. Jesteś, więc tak jak my wszyscy, gdzieś pomiędzy gównem, a bogiem, przy czym bliżej pierwszego. Więc zrób mi proszę przysługę i przyjmij nóż w ryj bym nie musiał już więcej oglądać twojej wydziaranej facjaty.
Na twarzy klasyczna mina w stylu "twardziel z tercji z lekką nutką drwiny".
Tavar wspomóż! Pozwól ich ratować.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,28 sekundy. Zapytań do SQL: 13