Karczma pod Silberbergiem Strona Główna Karczma pod Silberbergiem
Witamy na nowym-starym forum dla larpowiczów Silberbergu :)

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Podsumowanie gry - grupa 3
Autor Wiadomość
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 07-11-2011, 00:07   Podsumowanie gry - grupa 3

Informacje wstępne:

Cytat:
Aenthil jest w rozsypce. Armia została zniszczona w oblężeniu stolicy, niedobitki nie mają ze sobą kontaktu, Ealinge nie istnieje, wodzowie klanów nie żyją. Helethai gromadzi wokół siebie żywych, ale ona nie jest władcą. Rada nie istnieje, więc nie może udzielić jej prerogatyw.
Onfis In'Tebri pod koniec zadymy o Silber przypomniał sobie o swoich arystokratycznych korzeniach i miłości do elfiej ojczyzny. Przypomniał sobie dokładnie w przeddzień jej upadku. Jednak za główne zagrożenie, z przyczyn dla mnie niezrozumiałych, uważa Laro, którzy wzięli na siebie ciężar walki z Tavar.



Cytat:
Dawno temu (vide elfie legendy w dziale "rasy" na www) elfy ostro się między sobą nawalały. Przegrane w tej wojnie elfy czarne odeszły w góry, a odłam z nich – w podziemia jako wygnańcy, z którymi nikt nie chce gadać.
Otóż w owych czasach przedstawiciel rodu In'Tebri, jako generał Aenthilu, prowadził działania wojenne w rejonie naszych gór. Pokonał tam oddział elfa Rah'de, pochodzącego ze szczepu wygnanego pod ziemię. Rah'de był ostatnim bojownikiem tego szczepu, a jego klęska w obliczu przeważającej przewagi Aenthilu była druzgocąca. Oddział został zdziesiątkowany i zamknięty w fortecy Oromardi. Jednak czarne elfy walczyłyby do ostatniego i In'Tebri o tym wiedział. Postanowił odstąpić od oblężenia i darował życie pokonanym, pod warunkiem, że nigdy nie opuszczą tych gór, chyba, że na wezwanie kogoś z rodu In'Tebri. Rah'de złożył hołd zwycięzcy i złożył honorową przysięgę – nigdy nie opuszczą tych gór, a jeśli zjawi się u nich ktoś z rodu In'Tebri, będą na jego rozkazy.
Rah'de, jak każdy czarny elf, był obsesyjnie honorowy, więc resztę swojego długiego życia poświęcił na trenowanie swojego oddziału i zwiększanie jego liczebności. Uznał In'Tebri za swojego suzerena i całe życie oddziału zmienił w oczekiwanie w gotowości na wezwanie rodu. Całe góry zamienił na obóz wojskowy, porywał wędrowców i okolicznych mieszkańców, zwłaszcza wojowników, wcielając do swojej armii, w której trzymał żelazną dyscyplinę.
Aż któregoś dnia zniknęli. Został po nich szereg kamiennych umocnień, niszczejących z roku na rok i niejasne legendy o rozbrzmiewających we mgle bębnach i krokach widmowych oddziałów.
Co zaszło? Porwali o jedną osobę za dużo. Uprowadzili pewnego młodego człowieka, który zginął przy morderczym treningu, a jego narzeczona, kapłanka Swarta, rzuciła na nich klątwę. Są nieśmiertelni, do końca świata i skazani na wieczny trening w oczekiwaniu na przyjście ich suzerena.


Inne informacje na wstępie:
- lokalizacja Oromardi - siedziby Rah'de ("wysoka siedziba" - najwyższy szczyt okolicy)
- lokalizacja najbliższej siedziby wojowników Aenthil - fort Halathirno ("strażniik")
- Aerlinn - informacje o świątyni w Seldamar - pełniła niegdyś funkcje sierocińca, obecnie zebrały się tam pozostałości zakonu uzdrowicielek Silvy
- kula Akhe - w rękach niziołka, ukradziona Inubisowi

Informacje w trakcie:
- werbalnie ("generał" Rah'de na twierdzy Oromardi) - "dziedzic In'Tebri obejmie dowodzenie nad armią, gdy przyniesie buławę wodza"
- teksty z Halathirno:

Cytat:

Do Tarvaliona Irdei
dowódcę fortu Halahirno w Górach Mgieł

Suilanyel.
Niech łaska Ei będzie z Tobą w tych trudnych czasach.
Rzecz pierwsza – wróg nadciąga do stolicy, o czym już zapewne Ci doniesiono. Nie dalej zatem niż po wykonaniu misji, którą przedstawiam poniżej, zlikwiduj placówkę i cały oddział niech podąża w kierunku Aenthil.
Rzecz druga – najdalej do siedmiu dni pojawić się powinien pojawić się u Ciebie pan Dorian In'Tebri. Nazwisko jego powinno być Ci znane, to pan szlachetnej krwi i wielce zasłużony Tulya'yaro. Ma on w okolicy jakoweś ważkie sprawy do załatwienia, w czym masz mu służyć pomocą. Na jego prośbę też przekazuję, co następuje:
Udaj się w rejon ruin, gdzie dotychczas rozkaz zabraniał się zapuszczać. Na górę, noszącą na starych mapach nazwę Turion, jakby się tam znajdował jakiś pałac. Tam w komnacie narożnej znajduje się miejsce, gdzie ukryto symbol rodu In'Tebri (rzeczony pałac podobno był ich niegdysiejszą czasową siedzibą). Jeśli możesz, podejmij ów przedmiot, zanim In'Tebri się pojawi, by oszczędzić czas. Gdy przybędzie, wręczysz mu to. Jeśli nie uda się owa misja, udasz się tam razem z nim i udzielisz wszelkiej pomocy.
Po wykonaniu zadania wraz ze szlachetnym Dorianem In"Tebri udacie się do Aenthil.

Powodzenia, niech Was wspierają ainu na wszystkich waszych ścieżkach.
Do zobaczenia w stolicy.

Evalion Baladei
Głównodowodzący oddziałami północnej rubieży.






Cytat:

Przyjacielu

Na Twoją prośbę wykonałem szybki wywiad na temat rzeczonego Tulya'yaro. Poniżej skrót rzeczy, które znalazłem w jego życiorysie.
Urodzony w 105 loa w kaście Othat'yaro w książęcym rodzie In'Tebri, ze względu na uzdolnienia przystąpił do Tulya'yaro.
Wyszkolony do fachu dyplomaty w siedzibie klanu Tulya w Sairionori.
Wyznawca kultu attato (dualizmu natury).
Angażował się na rzecz pojednania między elfimi plemionami, między innymi jako główny reprezentant Aenthil, w obrzędach Wiosennej Nocy Minyen (może słyszałeś, przedsięwzięcie kapłanów naszego kultu attato oraz meoaunejskich kapłanów Laro, ku zjednoczeniu elfów) w latach 16 i 19 188 loa oraz 5, 12, 14 i 19 119 loa, w świątyni Artedei w Laro.
Ożenił się w 4 roku 120 loa z Larianari Tevlei z klanu z klanu Tulya, w obrzędzie attato.
Uczestniczył kilkakrotnie w rokowaniach w Talsoi oraz w Laro, m.in. w naradzie wodzów w Talsoi po bitwie pod Arden.
Od 120 loa on i Larianari bywali częstymi gośćmi świątyni Seldamar na północ od stolicy, podejrzewano nawet, że nawrócili się na kult Silvy, Pani Lasu. Jednak od urodzenia dzieci w 125 loa wizyty się urwały.
W 9 roku 129 loa uczestniczył w bitwie w Wąwozie Samaria oraz wspólnie z panią Helethai uczestniczył w rokowaniach z księciem Wergundii, Elmerykiem. Chodziły na jego temat plotki, iż jego syn, urodzony w 7 roku 125 loa, służył owemu księciu jako skrytobójca, podobno nawet Adarnil wydał na niego zaoczny wyrok śmierci jako na zdrajcę kraju. Z tego powodu prawdopodobnie Dorian In'Tebri został odsunięty od pełnienia głównych funkcji w dyplomacji z ludźmi.

To chyba najważniejsze rzeczy, oczywiście facet miał bardzo aktywny żywot. Generalnie celem identyfikacji możesz zapytać go o którąś z tych spraw, jeśli obawiasz się, że ktoś może się pod niego podszywać. Osobiście uważam to za mało prawdopodobne.
Alwa, przyjacielu, do zobaczenia w stolicy.

T. L.


Wasze zadania:
1. Porozumieć się z Rah'de (zadanie obejmowało też zorientowanie się w fakcie, że jest lekko nieżywy ;) )
2. Zlokalizować buławę
3. Zorientować się w kwestii pochodzenia Onfisa
4. Zlokalizować jedynego genetycznego potomka In'Tebri (Nila)
5. Dogadać się z Laro i wydobyć buławę
6. Zabezpieczyć się przed możliwością zdjęcia klątwy (wtedy dusze odejdą w zaświaty) - zabić kapłankę lub zlikwidować prochy jej narzeczonego (lub zniszczyć kulę Akhe)
7. Wymóc na Laro skierowanie armii widm do Aenthil

Wasze osiągnięcia:
1. Wykonane
2. Wykonane
3. Wykonane średnio ;) :

Cytat:
Dorian In'Tebri, jak wiadomo, był dyplomatą. Takowi jeżdżą na delegacje itd. Któregoś pięknego dnia pojechał do Laro, na między-elfie święto Minyen (wiosenna równonoc). Normalne wśród elfów obrzędy zakładają rytualny seks z kapłankami Silvy (tak więc pani In'Tebri nie może poczytywać tego jako zdradę, raczej o tym wiedziała i był to nieistotny szczegół z przeszłości. Onfis nie wiedział, bo i po co). Dzieci, poczęte w ten sposób, nazywa się dziećmi Świątyni, albo dziećmi Bogini i wychowują je kapłanki (dzieckiem z podobnych obrzędów jest Aerlinn, dlatego ona ma informacje o szczegółach rytuałów). Rzecz w tym, że kapłanka, która urodziła córkę Doriana In'Tebri, pochodziła z Laro i w stanie brzemiennym odeszła ze świątyni, poślubiając elfa nazwiskiem Laurelin. Gdy kilka miesięcy później urodziła się Nila, dziecko z rytualnych obrzędów uznał on za swoje i wychował jak swoje.
Tymczasem w Aenthil pani żona Doriana In'Tebri z jakichś powodów została przez bogów pokarana bezpłodnością. Chociaż oboje spędzili w świątyni w Seldamar wiele miesięcy, nie udało się im pomóc. Nie mogąc mieć wspólnie dzieci, adoptowali sierotę , Onfisa (ponieważ Onfis w historii postaci ma brata i siostrę - rodzice adoptowali trójkę dzieci. Rodzeństwo zginęło w oblężeniu stolicy).


4. Wykonane średnio :)
5. Wykonane
6. Zdecydowany fail
7. Ze względu na pkt. 6 - nie było o czym mówić ;)

Generalnie lekko do przodu :)

W improwizowanym dodatku - przypominam, że Onfis w Aenthil nadal jest traktowany jako dziedzic swojego wielkiego ojca, ale będzie musiał się gęściutko tłumaczyć z faktu służenia obcym władcom i zabijania w ich imieniu. Niewykluczone, że zostanie dopuszczony do Ealinge, ale jest to mało prawdopodobne.

Czarnym koniem była Aerlinn, którą poinformowano o tym, że w tych górach trzeba komuś pomóc (umęczone dusze żołnierzy Rah'de) i uwolnić od klątwy. Gdyby zlokalizowała, o co chodzi, jej zadanie byłoby przeciwstawne do zadania grupy. Ale do tego nie doszło.

No i niziołek, z potężnym artefaktem w łapkach :)

Do konsekwencji gry należałoby dopisać, że Onfis i Aerlinn są zakażeni trądem (spowodowane magicznie, ale rozwija się jak normalna choroba).
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Hodo 
Emeryt


Skąd: Księstwo Śląsko-Pomorskie
Wysłany: 07-11-2011, 00:20   

Generalnie moim zdaniem prywatne sympatie pozafabularne trochę przysłoniły wam logikę :) Dlatego z marszu uznaliście się za trojaczki, ignorując nasze (moje i illimy) argumenty, Aerlinn nie skumała, że powinna działać w celu uwolnienia żołnierzy od klątwy, a Nila w sumie gotowa była oddać armię Rah'de Onfisowi, chociaż należała ona do niej i mogła dzięki niej wzmocnić Laro ;)
 
 
 
wampirka 


Skąd: Szczecin
Wysłany: 07-11-2011, 00:26   

My nawet mieliśmy przez chwilę plan przekonać Aerlinn, że jako kapłanka itd powinna chcieć ich uwolnić, ale plan umarł z wiadomego powodu ^^
 
 
Travor 

Wysłany: 07-11-2011, 01:44   

Indiana napisał/a:
Do konsekwencji gry należałoby dopisać, że Onfis i Aerlinn są zakażeni trądem (spowodowane magicznie, ale rozwija się jak normalna choroba).

Ej ej, nie zapominajcie że Onfis ma na dokładkę znak solarny Indry wypalony na czole ;)
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 07-11-2011, 01:46   

O tym nic nie wiedziałam :)
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Akinori 
Fenrir


Skąd: Wrocław
Wysłany: 07-11-2011, 01:50   

nie na klatce piersiowej..?
_________________
"Eee tam, wyklepie się na warsztacie"
 
 
Travor 

Wysłany: 07-11-2011, 01:52   

Nie, ostatecznie stanęło na czółku ;)
 
 
Aerlinn 
Tavariel In'Tebri


Skąd: Kraków
Wysłany: 07-11-2011, 10:02   

Cytat:
Czarnym koniem była Aerlinn, którą poinformowano o tym, że w tych górach trzeba komuś pomóc (umęczone dusze żołnierzy Rah'de) i uwolnić od klątwy. Gdyby zlokalizowała, o co chodzi, jej zadanie byłoby przeciwstawne do zadania grupy.


Nie poinformowano mnie.
_________________
2010-2012 - Aerlinn Tavariel In'Tebri, kapłanka Silvy i Herna
2013 - + Sonja córka Aliny z Sulimów, drużynniczka rodu Kietliczów Karanowiców
2014 - kadet (bardka Nawojka, + Angela Ehrenstrahl, Talsojka Arianwel'arya... i inne)
2014 Nelramar - + Tulya'Istanien z rodu Idril, Vayle'Finiel z rodu Meredith oraz khorani Akhala'beth (khorani drugiego hurdu tentara kedua)
 
 
 
Illima 
Dyrektor Instytutu Alchemii

Skąd: Wrocław
Wysłany: 07-11-2011, 12:37   

Jak to nie. A twoje wizje, to co? ;)
 
 
Aerlinn 
Tavariel In'Tebri


Skąd: Kraków
Wysłany: 07-11-2011, 13:50   

Wizje tyczyły się kapłanek, z tego, co zrozumiałam. Ale to możliwe, że usłyszałam to, co chciałam usłyszeć :)
_________________
2010-2012 - Aerlinn Tavariel In'Tebri, kapłanka Silvy i Herna
2013 - + Sonja córka Aliny z Sulimów, drużynniczka rodu Kietliczów Karanowiców
2014 - kadet (bardka Nawojka, + Angela Ehrenstrahl, Talsojka Arianwel'arya... i inne)
2014 Nelramar - + Tulya'Istanien z rodu Idril, Vayle'Finiel z rodu Meredith oraz khorani Akhala'beth (khorani drugiego hurdu tentara kedua)
 
 
 
Akinori 
Fenrir


Skąd: Wrocław
Wysłany: 07-11-2011, 15:37   

A tak po za tym to kiedy Onfis i Aerlinn zginą od Trądu...?
_________________
"Eee tam, wyklepie się na warsztacie"
 
 
Hodo 
Emeryt


Skąd: Księstwo Śląsko-Pomorskie
Wysłany: 07-11-2011, 16:37   

Może za rok, a może za 50 lat, a może wcale, jeśli się wyleczą.
 
 
 
Akinori 
Fenrir


Skąd: Wrocław
Wysłany: 07-11-2011, 16:40   

Z tego co Wampirka mówiła Trąd jest nieuleczalny....albo mi się coś powaliło...
_________________
"Eee tam, wyklepie się na warsztacie"
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 07-11-2011, 16:42   

Naturalnie trąd jest nieuleczalny. Ale mamy przecież jeszcze metody magiczne oraz nadprzyrodzone :)
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Akinori 
Fenrir


Skąd: Wrocław
Wysłany: 07-11-2011, 16:45   

cholercia....
_________________
"Eee tam, wyklepie się na warsztacie"
 
 
Tiamat 

Skąd: W-wa
Wysłany: 07-11-2011, 17:09   

No ale to odpowiednio niełatwe. Bądź co bądź to nie katar.
_________________
2010- Telamont Guldar, psionik czerwonej togi
2011- Tiaamat, lisz Ys
2012- Archias, spirytualista [*]
 
 
Akinori 
Fenrir


Skąd: Wrocław
Wysłany: 07-11-2011, 17:39   

to następnym razem hiv i hemoroidy
_________________
"Eee tam, wyklepie się na warsztacie"
 
 
Aerlinn 
Tavariel In'Tebri


Skąd: Kraków
Wysłany: 07-11-2011, 18:16   

Bądź co bądź Aerlinn ma znajomości :) Nie liczyłabym na tę śmierć.
_________________
2010-2012 - Aerlinn Tavariel In'Tebri, kapłanka Silvy i Herna
2013 - + Sonja córka Aliny z Sulimów, drużynniczka rodu Kietliczów Karanowiców
2014 - kadet (bardka Nawojka, + Angela Ehrenstrahl, Talsojka Arianwel'arya... i inne)
2014 Nelramar - + Tulya'Istanien z rodu Idril, Vayle'Finiel z rodu Meredith oraz khorani Akhala'beth (khorani drugiego hurdu tentara kedua)
 
 
 
Travor 

Wysłany: 07-11-2011, 18:21   

No, kurujcie się tam, na tej emigracji ;) ;)
 
 
Nila Laurelin 

Skąd: z daleka
Wysłany: 07-11-2011, 19:33   

Hodo, właściwie to Aenthil nie chciało przyjąć do wiadomości, że mogę nie być ich siostrą ;) Sympatie jak najbardziej obozowe i fabularnie uzasadnione, jako że wszyscy kontynuowaliśmy postacie z '09 i '10, ale nigdy nie mówiłam, że oddam armię Onfisowi. Jakby nie patrzeć to ja miałam buławę wychodząc z kazamaty i gdyby nie zdrada komesa, którego ktoś bezmyślnie dopuścił do konfidencji <patrzy wymownie na Tsunę>, wszystko mogłoby się potoczyć inaczej niż Onfis i Aerlinn planowali :mrgreen:

Po zakończeniu fabuły udawaliśmy rodzeństwo, bo było to bardzo wesołe, a i tak niczego nie wnosiło i nie zmieniało :D

Btw dlaczego jednak nie Onfis?
_________________
Before doing something be sure to ask yourself: 'Could I get in trouble for this?' If the answer is 'No', find something more exciting to do.
 
 
Travor 

Wysłany: 07-11-2011, 19:39   

Cytat:
Generalnie lekko do przodu :)

Czekaj, czyli przebimbali armię, źle zinterpretowali kwestię genealogiczną plus wyszło na jaw że ich przywódca nie ma praw do władania ;) Rzeczywiście do przodu, byle do przodu, nawet alleluja i do przodu ;)
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 07-11-2011, 19:43   

A mam pytanie.
Kiedy elfy połapały się co do kuli Akhe? Chodzi mi o to, w którym momencie (o ile w ogóle) pojawiła się świadomość, że ten przedmiot może Wam uniemożliwić użycie armii widm?
To, co się stało na Białym, trochę mi umyka, tym razem, mając do odegrania ileś ról nie mogłam śledzić sobie z ukrycia wydarzeń niestety ;)
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Illima 
Dyrektor Instytutu Alchemii

Skąd: Wrocław
Wysłany: 07-11-2011, 19:47   

Chyba w ogóle. Nie mieli chyba przesłanek do tego, żeby stwierdzić, że kula Akhe może zostać użyta w taki sposób.
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 07-11-2011, 19:48   

A sam fakt, że Styrii na niej zależy, nie był wystarczający, żeby zbadać kulkę i stwierdzić, co zacz? :)
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Nila Laurelin 

Skąd: z daleka
Wysłany: 07-11-2011, 19:49   

Zdaje się, że wcale się nie połapały, permanentnie ignorując nasze (grupy drugiej) ostrzeżenia w stylu "ja bym nie wierzyła" czy "według mnie komes kłamie, nie dawaj mu tego". A mówiłam Onfisowi, że to kula Sefresa! ;)
_________________
Before doing something be sure to ask yourself: 'Could I get in trouble for this?' If the answer is 'No', find something more exciting to do.
 
 
Travor 

Wysłany: 07-11-2011, 19:54   

Biały Domek wyglądał z naszej perspektywy tak:
Gdy przybyliśmy na miejsce, było tam już Laro i Aenthil. Twierdziliśmy że przyszliśmy uniemożliwić wykorzystanie bogom ducha winnych dusz (? :D ) w wojnie. Jednocześnie komes udał że nas zdradził i zaczął negocjować z elfimi grupami. My próbowaliśmy pokazać Laro zagrożenie jakim jest Onfis z armią, komes wcisnął im że kula należy do niego i że jeśli mu ją oddadzą nie będzie nas potrzebował. Na dowód rzucił we mnie czarem a jego magini /Wampirka/ zamknęła nas w kręgu ognia. Grupy elfów poszły więc po berło odprowadzone naszymi wściekłymi minami. Ot, ta beznadziejna straszna i zła za razem styria została zdradzona i dostała wpiernicz, nie ma w tym nic a nic podejrzanego ;) ;)
Po dłuuższej chwili ekipy wyszły z kazamaty z berłem. Wtedy wręczyli komesowi kulę. On podrzucił ją kilka razy po czym podszedł do nas i ją oddał. Miny bezcenne :D
Wtedy położyliśmy towarzystwo i zabraliśmy berło. Gdy wychodziliśmy Onfis poderżną mi gardło, ale padła komenda że nie dobijamy, w związku z czym Tiamat sprawił by moje ciało poszło za nimi samo i zwinęliśmy się z fortu zdjąć klątwę.
Dalszej części byłaś świadkiem.
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 07-11-2011, 20:04   

Nila Laurelin napisał/a:
A mówiłam Onfisowi, że to kula Sefresa! ;)
Czyli jednak się połapały ;) I popełniły taki błąd... ;)

Travor napisał/a:
Wtedy wręczyli komesowi kulę. On podrzucił ją kilka razy po czym podszedł do nas i ją oddał. Miny bezcenne :D
Wierzę :D :D

Travor napisał/a:
Gdy wychodziliśmy Onfis poderżną mi gardło, ale padła komenda że nie dobijamy, w związku z czym Tiamat sprawił by moje ciało poszło za nimi samo i zwinęliśmy się z fortu zdjąć klątwę.
I tu się trochę gubię. Chyba trzeba precyzyjnie określić, od kiedy dobijamy.

Najlepsze było to, że nikt mi nie powiedział, że Ty nie żyjesz. Patrzę, stoi sobie, kiwa się, wrogowie mi brykają po świątyni, ten się nie rusza i mały włos nie wyrwałam się z "czemu wasz przyjaciel taki drętwy" :D :D Dobra kapłanka Swarta, która nie umie martwego rozpoznać ;) ;) ;)
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Travor 

Wysłany: 07-11-2011, 20:11   

Drętwy. :D Dobre sobie :D
Indiana napisał/a:
Chyba trzeba precyzyjnie określić, od kiedy dobijamy.

Oj tak, w przyszłości zdecydowanie.
Nila Laurelin napisał/a:
A mówiłam Onfisowi, że to kula Sefresa! ;)

No właśnie. Byłem prawie pewien że po tych pamiętnych cyrkach z kulą w '09 Onfis albo Ty połapiecie się jak nic. Co właściwie przemawiało za tym że to NIE jest kula Sefresa? ;)
 
 
Nila Laurelin 

Skąd: z daleka
Wysłany: 07-11-2011, 20:15   

Właśnie - to ja się połapałam, a Onfis offtopowo zapytał Illimę i otrzymawszy odpowiedź, że kula wydaje się znajoma, ale nie jesteśmy pewni, beztrosko oddał ją w ręce komesa.
O co chodziło z kręgiem ognia? (nawet o nim nie wiedziałam) Nie mogliście za nami pójść po prostu, tak? Nie miało to na was innego wpływu?
_________________
Before doing something be sure to ask yourself: 'Could I get in trouble for this?' If the answer is 'No', find something more exciting to do.
 
 
Travor 

Wysłany: 07-11-2011, 20:21   

Chodziło o to żebyście myśleli że jesteśmy bezbronni i swobodnie dogadali się z komesem.
Bo gdybyście najpierw stwierdzili że trzeba by nas (znowu ;) ) kontrolnie wyciąć to by już nie było tak łatwo. A tak mieliśmy efekt zaskoczenia. No, dzięki Offowi, podwójny :D
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,26 sekundy. Zapytań do SQL: 13