Karczma pod Silberbergiem Strona Główna Karczma pod Silberbergiem
Witamy na nowym-starym forum dla larpowiczów Silberbergu :)

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Wstęp
Autor Wiadomość
wampirka 


Skąd: Szczecin
Wysłany: 28-09-2014, 00:12   Wstęp

Płomienie świecy rzucały rozmigotany poblask na sino-błękitną skórę Khorani' azriya Amethe'ra, która cały czas sprawiała wrażenie śliskiej lub może mokrej. Miała dłonie złożone w piramidkę, tak że nie były widoczne delikatne, przejrzyste błony rozpięte pomiędzy szczupłymi palcami, których paznokcie przypominały rybią łuskę. Przyglądała się wam spod mocno ściągniętych brwi, co przydawało jej szczupłej twarzy surowego wyrazu.
-Czy to wydaje ci się jasne?- zapytała w końcu ostro, a Elidis poczuł na barkach ciężar rzeczywistości.
Właściwie to czuł go od dłuższego czasu, ale zdawało mu się, że wielokrotniał z każdą chwilą. A przecież miało być tak pięknie. No, nawet jeśli nie pięknie to przynajmniej całkiem sympatycznie. Miało być więzienie w Talsoi, parę właściwych osób na właściwym miejscu, szybka (acz bardzo dostojna) ucieczka i nawiązanie współpracy ze Styrią. Na własnych warunkach, rzecz jasna, które miał już całkiem dobrze obmyślone. Były tam też jakieś mrzonki o potędze, szybko zepchnięte na drugi plan. Był protektorat, choć nie przepadał za tym słowem. Przewijało się nawet Laro.
A tym czasem był loszek, choć trzeba przyznać nienajgorszy, niewłaściwi ludzi na zupełnie niewłaściwym miejscu i ... no rzeczywiście, była w tym wszystkim Styria.
Aczkolwiek plan spalił na panewce już na samym początku, gdzieś w okolicy transportu do Talsoi. Mianowicie, loszek był wergundzki wielce. Przypominał mu to tym codziennie wulgarny napis na brudnej ścianie, mówiący co i gdzie Wergundowie mogą sobie...hm, właśnie. Wierzył uparcie, że nie będą go tutaj trzymali zbyt długo, albo, że nie dojdą do wniosku, że lokalizacja niezależnego portu na Zapołudniu byłaby wielce ciekawą informacją. Chyba, że już im go sprzedali szlachetni Tulya'yaro dzięki swojej małej, acz przekonującej wtyczce. Ale i tak transport do Talsoi miał rozwiązać wiele problemów.
Dlatego czekał cierpliwie. No i zamknęli port. Bo zamach.
Więc jeszcze istniała opcja znajomych. Wtedy okazało się, że ich nie ma. W skrócie- wcięło. Gdzie? Niewiadomo. Jak, skoro całe miasto pod kluczem? Niewiadomo. Pogratulował sobie, że przynajmniej okazali się zaradni.
I wtedy właśnie pojawiła się Styria. Razem z poselstwem pojawiło się kilka bardziej wypływowych sztuk i zaczęli sobie całkiem dzielnie poczynać. I rzecz jasna, wpadli na pomysł... że lokalizacja niezależnego portu na Zapołudniu byłaby wielce ciekawą informacją. Był dobrze przygotowany na tę rozmowę, ale z trochę innej pozycji niż podłoga wielce wergundzkiego loszku. Zostało mu zgrabnie i zwięźle wytłumaczone i musiał przyznać, że niektóre ulundo mają prawdziwy dar do przekonywania, że Styria chętnie się zaprzyjaźni. Sephres przysyła pozdrowienia. Tavar całusy.
No, to teraz taka mała pomoc za uwolnienie. A potem dostęp do portu. Protekcja? Tak, porozmawiamy. Potem. Może. Doskonale, że się pan zgadza, panie Caernoth. Chce pan coś dodać? Nie, to wspaniale. Podnieść pana i zdjąć z nogi ten łańcuch.
-Czy wydaje ci się to jasne?- powtórzyła Amethe'ra głośniej, a łuski na jej skroniach zalśniły tęczowo.
-Oczywiście- rzekł Elidis zimno- Jasne i klarowne, Khorani- mógłby przysiąc, że dostrzegł na jej wąskich wargach cień uśmiechu.
Ylva, Octavio oraz Jan Maurycy Uszko przysłuchiwali się całej rozmowie w milczeniu. Na ustach ciemnowłosej kobiety błąkał się cień uśmiechu, jakby dręczenie Elidisa przez dziecię bogini było w jej mniemaniu całkiem zabawne. Octavio wydawał się raczej nieobecny i może trochę niezadowolony. Jan Maurycy Uszko śmiał się całkiem otwarcie.
Ale w końcu Amethe'ra przeniosła na nich surowe, stalowoszare spojrzenie.
-Mam nadzieję, że rozumiecie, że ciężar misji spocznie głownie na was?- powiedziała cicho i dodała coś w Kahta, co zrozumiała tylko Ylva. Jan Uszko wciąż należał do Mahkota, a Octavio.. no cóż sprawa z nim była dość skomplikowana.
Kilkanaście minut wcześniej Khorani wytłumaczyła mu zwięźle, że zwolnienie Ofelii z frontu oczywiście jest w toku, ale sprawy... mogą się odrobinę przedłużyć, fronty zmienić, papiery zaginąć, a rzeczywistość okazać okrutna. Dlatego im bardziej on wykaże się gorliwym zaangażowaniem w styryjskie sprawy, tym bardziej ona zobowiąże się przychylić mu nieba w tej jakże niecierpiącej zwłoki sprawie. Octavio w lot zrozumiał, że polemika nie jest mile widziana, a były jeszcze rzeczy i osoby, na których zależało mu aż do fizycznego bólu, więc skłonił głowę z szacunkiem.
-Musicie schwytać mordercę- powtórzyła Khorani z mocą, aż przeszły im ciarki wzdłuż kręgosłupa- Mam niemal pewność, że ukrywa się gdzieś w Przystani. Że w jakiś sposób udało mu się ominąć wszystkie próby, którym poddawaliśmy członków Straży. Musicie go odnaleźć i przesłuchać. Dowiedzieć się kto i dlaczego próbował złamać sojusz. W tym momencie jesteście moją harapan terakhir
Elidis, Octavio i Jan Maurycy spojrzeli bez zrozumienia.
Ylva skinęła głową.


Joachim von Nithel nerwowo bębnił opuszkami w dębowy blat. Wydawał się zamyślony. Patrzył na jasne oblicze elfki i czuł, że jest w obowiązku jakoś jej to wytłumaczyć.
Bo w jej spojrzeniu mieszkało całe tornado pogardy.
Nie sądził, że będzie w stanie powstać w tak filigranowym ciele.
- Przecież będziesz mogła mieć go na oku- przypomniał.
-Jak łaskawie z waszej strony- uśmiechnęła się pięknie, ale w jej głosie mieszał tylko chłód- Pozwalacie mi wykonać dla was misję, zdaje się, że nie do końca mile widzianą w oczach tutejszego prawa, ponieważ wydaliście Styryjczykom więźnia, którego obiecaliście dla mnie przetrzymać. Dziękuję, zaiste czuję się zaszczycona.
Westchnął. Ubrane w słowa zabrzmiało to jakoś wyjątkowo ponuro.
-Wszystkim nam jest na rękę rozwiązanie tej sprawy, szlachetna Toruviel- spojrzał jej w oczy z nadzieją, że zrozumie.
Zmrużyła powieki.
-A do tego daję ci do ochrony moich zaufanych ludzi- wskazał na stojących po jej lewej mężczyzn- Nie będziesz sama wśród Styryjczyków.
-Nie boję się Styryjczyków- zaznaczyła wyraźnie- Doskonale wiesz, jakie są obawy moje i moich przełożonych.
-A ty doskonale wiesz jak ważne w tym wszystkim będą informacje, które posiadasz.
Wymienili jeszcze jedno, szybkie spojrzenie. Miał wrażenie, że dostrzegł w jej twarzy odrobinę zrozumienia.
-Zostaniecie wyprowadzeni z miasta dziś w nocy. Wcześniej dołączy do was styryjski oddział. Będą mieli ze sobą twojego więźnia- podsumował szybko- Szrapnel i Calvariam będą cię chronić za wszelką cenę. I pamiętajcie, musimy wiedzieć kto i po co chciał zniszczyć porozumienie. A Styryjczycy wiedzą, gdzie go szukać.
Mężczyźni zasalutowali. Toruviel odwróciła się i wyszła.


Mam nadzieję, że mi wybaczycie, jego przydługość i charakter ;)
Dodatkowe informacje będę Wam dosyłać na dniach.
Z chcęcią opisałabym dokładnie każdą postać, ale roboty wiele, czasu mało, wow.
Jeśli macie jakieś pytania, to śmiało!
 
 
wampirka 


Skąd: Szczecin
Wysłany: 28-09-2014, 00:14   

I mniej szalona garść informacji ogólnych:
Ustalono, że w Vekowarze odbędą się pokojowe rozmowy pomiędzy przedstawicielami Wergundii i Styrii, dotyczące nowego zagrożenia nadciągającego z południa. Wcześniej na północy na styku trzech granic zawarto wstępne porozumienie rozejmowe. Do miasta przybyły poselstwa obu państw mające moc zawarcia układu. O udział w pierwszej turze obrad, mającej niejako charakter sprawozdania, poproszono uciekinierów z osady kopaczy minerału, w której to rozegrały się kluczowe dla obu państw zdarzenia. Wszyscy doskonale zdawali sobie sprawy, że nie są w stanie oszacować jaką potęgą dysponują tubylcy oraz jak szybko będzie przebiegał rozwój i powstanie z kolan cywilizacji, dotychczas uznanej za kompletnie prymitywną. Najlepszym rozwiązaniem dla wszystkich wydawał się sojusz mocarstw, którego podwaliny zostały już położone we wspomnianej osadzie kopaczy. Dlatego ciężko było znaleźć w Vekowarze kogoś, kto jawnie drwiłby z rozejmu lub starał się udowodnić jego bezcelowość. Można było mieć wrażenie, że cały port jest przychylny temu wydarzeniu.
Tym większe było zdziwienie wszystkich, kiedy okazało się, że w noc przez kulminacyjnym punktem obrad został zamordowany główny przedstawiciel stronnictwa wergundzkiego. Początkowo wszystkie podejrzenia padły na przedstawicieli Styrii. Nie od wczoraj wiadomo było, że w Vekowarze przebywa kilku, a może nawet kilkunastu styryjskich agentów. Jednak wysocy rangą Styryjczycy, w tym prowadząca rozmowy Khorani' azriya Amethe'ra, szybko udowodnili, że ich kraj jest w zupełności oddany sprawie tymczasowego sojuszu i sami zajęli się aktywnym poszukiwaniem mordercy. Pojawiło się wiec następne, znacznie trudniejsze pytanie - komu mogło zależeć na przerwaniu pokojowych rozmów między przedstawicielami mocarstw? Z czyich ust padł rozkaz, który stawia pod znakiem zapytania dalsze losy rozejmu?
W całym porcie zapanował rozgardiasz. Wszędzie snuto najróżniejsze, najbardziej wymyślne podejrzenia. Zwierzchnicy miasta zdecydowali się zamknąć bramy oraz port do czasów wyjaśnienia sprawy.
Po wnikliwej analizie oraz próbach psionicznych wyłoniono grupę śmiałków, którą wysłano do obecnie najdalej wysuniętej od Vekowaru osady (nosi nazwę Przystań), gdzie ma pełnić obowiązki straży pogranicza, bacznie przyglądając się posunięciom tubylców. Do grupy tej zaangażowano zarówno wojowników jak i magów, oraz ludzi profesji wyczulonej na zmiany energii.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,07 sekundy. Zapytań do SQL: 15