Karczma pod Silberbergiem Strona Główna Karczma pod Silberbergiem
Witamy na nowym-starym forum dla larpowiczów Silberbergu :)

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Przygoda #16
Autor Wiadomość
Uszek 
Puszek


Skąd: Warszawa
Wysłany: 29-11-2014, 20:31   

staram się pozbierać lub chociaż przysunąć się bliżej ściany by mnie nie zdeptali
_________________
Człowiek cień młota nad głową wrogów
 
 
Frączek 
Wergundia Pany


Skąd: z Wergundii
Wysłany: 30-11-2014, 00:02   

Jeżeli mogę wstać:

[Wstaje]

Jeżeli wiem kto rozpylił proszek:
[ Uderza mocnym sierpowym Fenrisa]

Jeżeli nie wiem kto rozpylił proszek:

- Który k**wa taki mądry?

Jeżeli nie mogę wstać:

[Leżę dalej]
_________________
'13 - Zwiadowca / łucznik Celahir ( zwany 'Hobbit Sam'
Epilog '13 - mag ognia Divakar
'14 - Kapral Halvard, w służbie 15. kohorty Zielonego Tymenu
Epi '14 - podziemny hipnotyzer Akhel Ah'ran z rodu Diaeth (†)
'15 - imperialista aka najemnik Germeriusz 'Gałgan'
Epi '15 - wojownik Qa, Qorykohynaq
'16 - Ernest, szpieg z krainy deszczowców B)

QA FORTHEWIN

"Opętanie na Indianę! Bijesz Indianę!"
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 30-11-2014, 14:17   

Shatan napisał/a:
Jeżeli mogę wstać:
Nie możesz i Agat też nie może. Proszek spowodował uśpienie. Na ów uroczy specyfik załapał się niechcący też Verron, ale podczas cofania się przed atakiem Agata znalazł się dość blisko wyjścia w dół, właściwie za plecami towarzyszy.
(nie chcę żebyście tracili kolejkę, więc proponuję tak, że jeśli ktoś was porządnie obudzi, to lądujecie z przesunięciem po działaniach wszystkich pozostałych).
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Akinori 
Fenrir


Skąd: Wrocław
Wysłany: 30-11-2014, 14:55   

~~Sądzić~~Zabić~~Sądzić~~Zabić- krzyczy jego dusza. Serce bije jak oszalałe, powietrze w płucach powoli się kończy. Jednak w tej chwili to było jego najmniejsze zmartwienie. Grot był skierowany w niego..
- To ja..Jestem Sprawiedliwością! - krzyknął i rzucił się na imperialistę, uderzając od dołu w celu podbicia kuszy do góry. Wpadł na niego. Kusza i "kat" upadły gdzieś na ziemię. Fenris leżąc na Imperialiście zaczął go okładać płytową rękawicą po twarzy. Cios za ciosem twarz tego mordercy coraz bardziej przypominała miazgę.
- Ja! To ja wydaję osądy! Ja jestem chędożoną sprawiedliwością! - krzyczy na bezdechu ciągle boksując to co zostało z głowy imperialisty. - Nienawidzę was! Nienawidzę was skurwysyny! - krzyczał zagłuszając głos w głowie - To ja jestem JEGO prawą ręką! To ja was wszystkich powybijam! - krzyczał, nie zauważając nawet że osobnik pod nim już dawno nie żyje. -
_________________
"Eee tam, wyklepie się na warsztacie"
 
 
Nem 
ja nie chcieć ciastko


Skąd: z tam
Wysłany: 30-11-2014, 15:59   

Leżała na ziemi. Chciała się podnieść, ale brak energii magicznej jej nie pomagał. Dźwignęła się trochę na rękach, ale zakręciło jej się w głowie i z powrotem osunęła się na ziemię, uderzając przy tym głową o zimną posadzkę. Wzięła głęboki wdech i jeszcze raz spróbowała się podnieść. Była tak blisko Wergundów, a jednocześnie tak daleko. Pojawiła się kolejna przeszkoda. Poczuła mocne szarpnięcie do tyłu. Zdała sobie sprawę z tego, że już nie ucieknie, więc tym razem nie próbowała się już wyrwać. Każdy gwałtowny ruch powodował ból głowy, który stawał się coraz silniejszy. Była w tak opłakanym stanie, że zamknęła oczy i liczyła na to, że zostanie w miarę szybko ogłuszona.
 
 
Reshion vol 2 Electric Bo 
To jak, umowa handlowa?


Skąd: Szczecin
Wysłany: 30-11-2014, 17:17   

Żegnać się oddział! - Krzyknął i spróbował się upewnić, że żaden z jego towarzyszy nie ma zablokowanie drogi do wyjścia.
"Oni naprawdę chcą abym kogoś z nami zabrał." - Pomyślał łapiąc za Nem na wypadek wypadu kogoś przez dym. - "Niedoczekanie" - Posadził ją pod ścianą kawałek od wejścia, aby ewntualna trasa do wyjścia była poza zasięgiem jej rąk. - Siedź tu i bądź grzeczna, bo inaczej idziesz z nami. - Dodał i zostaławił Pethabankę samą sobie. Jak na razie zakładnicy byli dla nich bardzo zbędni.

[Jeśli widzę jak Kurt dostaje klepy to zależnie do stadium odciągam go do Fenrisa, zciągam Fenrisa z niego lub boleję nad jego zakończonym żywotem :( i patrzę który z moich potrzebuje pomocy, jak nikt albo jest w czarnej dziurze na 100% to zmykam do wyjścia]
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 30-11-2014, 17:28   

Akinori napisał/a:
nie zauważając nawet że osobnik pod nim już dawno nie żyje. -
pozwolisz, że ja zdecyduję, kiedy BN umiera, a kiedy nie, ok? :)
Ok, czekam na Aver i na obudzonych chłopaków ;)
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Rosomak 
"Te, możny"

Skąd: księstwo Boucort
Wysłany: 30-11-2014, 17:56   

- Nie pozwólcie im uciec! Do ataku!
Poza jednym rannym ruszamy do walki. W biegu wyprowadzam sztych wzmocniony jeszcze moim pędem w kierunku pierwszego wroga który wpadnie w mój zasięg. Jeśli uda się nam odepchnąć Imperium od wyjścia to przestajemy atakować i formujemy z powrotem szereg.
_________________
2012 urwis - Earon, ofirski traper.
2013 III turnus - Samus, szaman rosomaka z Samni, imperialista.
2013 epilog - Dobromił, teralski kapłan Rega w służbie 22 kohorty kondotierskiej burego tymenu.
2014 IV turnus - Książę Oleg Fryderyk Wettyn w służbie 15 kohorty zielonego tymenu.
2014 epilog - † Gentarō Nyanor Diaeth, kapłan-wojownik Klyfty/ generyczny elf z rodu Diaeth - prawie jak BN ^^
 
 
Uszek 
Puszek


Skąd: Warszawa
Wysłany: 30-11-2014, 20:49   

*jak się obudzę stwierdzam ze bez pomocy medyk nie jestem w stanie walczyć* i przesuwam się pod ścianę by mnie nie zadeptali.




[czy z ylvą przyszły jakieś ulundo ? najlepiej pani kwiatów.]
_________________
Człowiek cień młota nad głową wrogów
 
 
Aver 
Szop partacz.


Skąd: z kadeckiej szafy
Wysłany: 30-11-2014, 22:57   

Zakręciło jej się w głowie, kiedy ją podnosili. Przed oczami mignęły jej czarne płaszcze gwardii mieszane z mundurami zielonego tymenu. Ciekawiło ją, jak ludzie są w stanie wybaczyć sobie choć na kilka momentów głębokie urazy i blizny powstałe za czasów nie tak w końcu dawnej krwawej wojny tylko po to, by bronić jednej, niby nic nie znaczącej osoby.
W ogóle sam fakt, że jej bronili był zastanawiający. Wiedziała, że to wszystko miało związek z tym całym samnijskim Władcą Kuców Koni, jednak nikt nie raczył poinformować jej, czy jest im jeszcze do czegoś potrzebna, czy może już wracać do Birki... chociaż jakby teraz na to nie patrzeć, to perspektywa bycia zaciukaną na statku nie była zbyt miła.
Westchnęła z ulgą, widząc, że Eriemu nic poważniejszego się nie stało i pomogła mu wstać.
Nic poważnego... tego chyba nie można było powiedzieć o Nem. Była gdzieś pośród imperialistów i nijak nie dało się jej stamtąd wyciągnąć.
Zagryzła wargę. Oby nic jej się...
Rozmyślanie przerwał jej donośny okrzyk bojowy jednego z Wergundów. Wielkimi ze zdziwienia oczami spojrzała między żołnierzy z szeregu i ujrzała zakutego w płyty rycerzyka rzucającego się prosto w dym z portowym słownictwem na ustach, a zaraz potem usłyszała rozkazy rzucane gdzieś z przodu.
Skoro uciekają przez tunel... Może zawalić?... A co z Nem? Co z konstrukcją cytadeli? - jej myśli galopowały niczym konie przez stepy, o których tak bardzo starała się zapomnieć - Z drugiej strony Reshion ucieknie... a ja już nie mam siły...
Przez chwilę przebiegł jej przez myśli pomysł, którego sama się przestraszyła.
A może zawalić to wszystko w diabły, nie bacząc na resztę i mieć wtedy święty spokój na łąkach u Morta?...
Zaraz potem przypomniała jej się scena ucieczki przed zabójcami... i Calid. Calid, który został, by ona mogła uciec. Calid i jego zmartwienie w oczach.
Potrząsnęła głową. Nie widziała, gdzie konkretnie znajduje się przejście, ale nareszcie była względnie bezpieczna, więc sięgnęła swoim szóstym zmysłem, zmysłem Magii, w głąb siebie, sprawdzając ilość energii, jaka jej została. Czując, że nie jest bardzo źle, aczkolwiek jest już przy granicy, odsunęła się kawałek od ludzi do tyłu i klęknęła na kamiennej posadzce, przymykając oczy. Pogładziła skałę, po czym przywołanym po cichu małym odłamkiem zarysowała wokół siebie krąg o średnicy niewiele większej niż metr, szepcząc odpowiednie słowa. Eri, widząc co kombinuje narzeczona stanął między nią a szeregiem, by na wszelki wypadek ustrzec co po niektórych, by nie przekroczyli granicy.
Ponownie sięgnęła szóstym zmysłem, szepcąc formułkę zaklęcia na zmianę ze słowami pobrania i kształtując energię tak, by była w stanie wyczuć braki skał - czyli gdzie znajduje się przejście... a przede wszystkim gdzie znajduje się jego koniec, przez który dostali się tu imperialiści.
Miała tylko nadzieję, że nie padnie z wyczerpania, zanim je znajdzie...

Technicznie: Tak jak policzyłam razem z pobraniami w międzyczasie to wyszło mi, że Emilii zostało ok. 14 pkt many. Odliczając zaklęcie przywołania kamyczka (kamień przesuń - przysunęła do siebie ten odłamek, którym ciepnęła w Reshiego) to 12. Odpowiednie słowa to standardowe formułki do tworzenia kręgu (jeśli jest taka potrzeba, to je wypiszę na offtopie). Formułka zaklęcia (było na szybko zatwierdzone przez Wojtka na epilogu przy sprawdzaniu kaj te podziemne poszły) to skała moc nasycać wzmacniać powielać pobierać - dokładnie nie pamiętam, ale jakoś tak szło. Przeplatana ze słowami pobrania. Tak jak na obozie było ze ścianą, tylko inaczej c;
_________________
"What is better - to be born good, or to overcome your evil nature through great effort?"
===
+ Avergill Cha'el, bambusowa łowczyni potworków = + Meriel'oarni Caernoth, cztery metry rany ciężkiej = + Słysząca Skałę Rill Pioc Ark'hant, imperialna skałomiotka = + Emilia ev. da Tirelli, sapientystka, morderczyni, agent SSW = + Inga, czarownica-sekretarka w Tymenie Mgieł = Cerys Stern, czarownica z kardamonowo-tymenowo-szakalową przeszłością = Aud Svanhildurdottir Sliabh Ard, poseł od Bryna i jednego zadania = Aina Macario, starsza Enarook z tępym nożem = Halli Auddottir, cfaniara z bandy Flodriego = + Arda, ta, która chciała dobrze = + Avarina de la Corde, Czarny Diabeł, który chciał pozostać człowiekiem = + Avilla Salarez, zwiadowca 22. Sz. G. F. d. K.
 
 
 
Eri 
Father of Demons


Skąd: Kraków
Wysłany: 01-12-2014, 00:45   

Reshi napisał/a:
Posadził ją pod ścianą kawałek od wejścia, aby ewntualna trasa do wyjścia była poza zasięgiem jej rąk. - Siedź tu i bądź grzeczna, bo inaczej idziesz z nami. - Dodał i zostaławił Pethabankę samą sobie.

/Aver, gdzie Ty tu widzisz ukradzioną Nem?/

Eri chwycił za dłonie narzeczonej, patrząc jej w oczy. Widać było, że jest wyczerpany.
- Nie rób tego. - powiedział cicho - nie warto ryzykować połowy miasta tylko dlatego, że jakaś zmęczona czarodziejka rzuciła zaklęcie nie tam, gdzie trzeba. Wymknęli się, koniec historii.
Nachylił się, po czym musnął lekko wargami usta narzeczonej. Zmęczenie nie pozwalało na przypływ namiętności.
Jednocześnie jego myśli krążyły intensywnie wokół innego człowieka. Miał nadzieje, że to, co właśnie zrobił było słuszne...
_________________
II turnus 2012 - Erindiar, random-najemnik
II turnus 2013 - Raerinerin Nelias Parlain L'ombre di Offire, czyli po prostu Eri - mag wody
epilog 2013 - Również Eri, ale tym razem jako szpieg Imperium wśród zaufanych ludzi maharani
III turnus 2014 - Eri z rodu L'ombre raz jeszcze, lecz działający dla Sapientii
II turnus 2015 - Eryalen Parlain Cador L'ombre di Offire , zwany czasem matkobójcą ;)
III turnus 2016 - Serivus 'Nerigui' L'ombre, samnijski szaman węża
prolog 2017 - Kheritt Foldir, sługa Jedynej z Enarook
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 01-12-2014, 06:12   

Kodran - ty i Valahid cofnęliście się, alchemiczka także, rzucając pod nogi ludziom Roderyka kolejny rozbryzgowy ładunek. Usłyszeliście wrzask, więc ktoś z nich tym dostał. W wypełniającym korytarz dymie widzicie tylko kształty postaci. Dobiegł do was Reshi.
- Na dół! - krzyknęła Cynthia, jednak sama zamiast schodzić, skoczyła do przodu w stronę walczących przy celach - Kurt! - po czym usłyszeliście głuchy odgłos kopnięcia, Cynthia krzyknęła z bólu, ktoś rozdzierająco stęknął, coś bardzo metalowego brzdęknęło z łomotem o kamienną posadzkę.

/Tu rozpracowanie sprawy proszku - substancja musi być szalenie pylista, łatwo sie unosi w powietrzu, dodatkowo dym w tym pomaga. Fenris dmuchnął przed siebie- najwięcej oberwał więc walczący przed nim Agat, trochę zebrał też stojący nieco dalej Verron, ale to juz była zbyt mała ilość, by uśpić, co najwyżej osłabić. Obok Fenrisa stał Elmeryk i też oberwał razem z kolegami z tymenu, ale mniej niż Agat - więc efekt krótszy i słabszy.
Proszek usypia, w mniejszej ilości osłabia i powoduje odrętwienie i senność.

Fenris - rzuciłeś się prosto na Kurta, impetem obaliłeś go na ziemię, gubiąc broń. Jego własna kusza grzmotnęła go w szczękę.
Akinori napisał/a:
zaczął go okładać płytową rękawicą po twarzy
Rozumiem, że rękawica jest na jednej (lewej?) ręce, inaczej słabo widzę sięgnięcie ręką do sakiewki po proszek :P
Ciężarem ciała, poprawionym ciężarem zbroi przycisnąłeś go do ziemi i wyrżnąłeś w twarz, jednak leżąc na kimś (wywróciliście się z rozpędu) nie da się wziąć zbyt dużego zamachu. Twoje uderzenie złamało mu nos, właściwie skruszyło poprzednie złamanie, bo nos Kurta widocznie ostatnio nie miał farta. Zabójca głucho krzyknął z bólu, szarpnął się, wyzwalając prawą rękę, przytrzymał i przyblokował twoje kolejne uderzenie. Poprawiłeś więc prawą ręką, jednak z tej pozycji nie mogło być ani celnie ani mocno. Kurt szarpnął się, uwolnił lewą rękę. Uderzył cię pod pachę, ale właściwie nie poczułeś.
W tym momencie usłyszałeś krzyk dziewczyny, z zalegającej w korytarzu mgły wyłoniła się Cynthia. Zajęty kolejnymi uderzeniami nie zauważyłeś jej. Alchemiczka podbiegła i z całego rozmachu kopnęła cię w brzuch, trafiła w rant płyty i chociaż miała wysokie do kolan buty, to zawyła z bólu, nie robiąc ci krzywdy. Obok niej pojawił się nagle Reshion. Tego zauważyłeś w momencie, kiedy złapał cię za kołnierz przeszywki i dolną krawędź pancerza i rzucił w bok. Brzdęknęło. Kurt przetoczył się na brzuch i podniósł na kolana, plując krwią i chyba zębami, bo coś stuknęło cichutko po kamieniach. Bezładnym gestem przeciagnął ręką dookoła szukając broni.
A ty usiadłeś i ze zdziwieniem stwierdziłeś, że zaczyna cię coś boleć. Na wysokości żeber po prawej stronie. Coś jakby....
Nóż wbity w bok, pod pachą.
Na szczęście stosunkowo płytko, przeszywanica nie pozwoliła by zagłębiło się całe ostrze, bo z pewnością sięgnęłoby opłucnej. A tak poczułeś tylko, jak robi ci się bardzo ciepło, gorąca ciecz wsiąkła w grubą tkaninę, w ustach poczułeś smak żelaza, a na końcówkach palców mrowienie.
Pomyślałes, że posiedzisz jeszcze chwilę...
/ale jeśli zdecydujesz gonić Kurta, to zdążysz za nim skoczyć :P /

Reshi pomogł Kurtowi się podnieść na nogi, ten otarł lejącą się z nosa krew, wypluł jeszcze raz i zatoczył się ciężko na kraty, ciężko dysząc.
Z trudem dostrzegając towarzyszy ruszył w kierunku zejścia po schodach, wpadając na Verrona, który też właśnie zbierał się z ziemi po omdleniu, który spowodował proszek. Valahid i Kodran, którzy w efekcie razem z Cynthią trzymali się jeszcze najlepiej, stanęli za nimi, osłaniając od ataku. Uderzenie oddziału Roderyka z prawej i Ylvy ze Styryjczykami z korytarza na wprost w rezultacie spowodowały zamieszanie i przeszkadzanie sobie nawzajem.
Verron otrząsnął się i w pełni sił stanął na nogach obok dwóch towarzyszy, dokładnie w momencie, kiedy wpadł na niego Roderyk mocno wysuniętym sztychem. Miecz dotarł celu, ale imperialista zbił uderzenie, nie do końca, bo ostatecznie cios przejechał po udzie, rozcinając mięsień. Krew zalała nogawkę spodni Verrona, jego samego odrzucając do tyłu. Między was wpadł Kurt, bezładnie, ale desperacko uderzając w ramię Roderyka, odpychając Wergunda na ścianę.
Valahid z kolei rozejrzał się za jakimkolwiek wyjściem z sytuacji. I zobaczył. Siedziało pod ścianą i ciężko dyszało ze zmęczenia.

Nem - ktoś mocno szarpnął cię do góry, łapiąc pod lewe ramię tak, że dłoń zatykała ci też usta. Ledwie powłóczyłaś nogami, ale Valahid prawie cię podniósł i bez wielkiego trudu pociągnął za sobą. Poczułaś na szyi gorącą strużkę krwi - wojownik był ranny.
- Do tyłu! - wrzasnął do swoich tobie prosto w ucho, aż zawibrowały bębenki - Stać! Bo ją utłukę!
Szantaż odniósł skutek, atakujący potrzebowali kilku sekund, żeby w ogóle zobaczyć, kogo Imperialista trzyma, ale to wystarczyło, żeby Kurt, Kodran i Verron zeszli na schody. Valahid też się powoli cofał. Naprzeciw siebie zobaczyłaś rudy kapelusz Ylvy.
- To utłucz - zimno powiedziała Styryjka - Jej życie obchodzi mnie nader średnio.
- Juuuż! - rozległo się z tyłu wołanie Cyntii.
Valahid razem z tobą skoczył w tył, stracił równowagę i oboje runęliście w dół ze schodów, ogarnęła cię ciemność. Nie, nie zemdlałaś. W dolnych lochach nie było światła. Oprócz tego, które trzymała w dłoniach alchemiczka.

Reshi - nie miałes bladego pojęcia, dlaczego sędzia Rega rzucił się akurat na Kurta z jakimś z grubsza bezsensownym bełkotem, ale kusznik był jednym z najmocniejszych ogniw w waszej miłej drużynie i pozwolić mu zginąć nie byłoby rozsądne. Jednak kilka ciosów, które wyłapał od opancerzonej pięści Fenrisa, zrobiły mu z nosa z grubsza krwawą masę. To był silny wojownik, ale po tym starciu ledwie trzymał się na nogach. Postanowiłeś go wyciągnąć i tego sie trzymałeś - przed wami w wejściu do podziemi starli się Roderyk z Verronem, pchnąłeś więc Kurta w tamtą stronę tak, by wybić z równowagi wergundzkiego żołnierza. Udało się to, zbyt późno by udaremnić cios, ale Verron był w stanie obronić się sam. Skoczyliście w końcu na upragnione schody, na dolnym poziomie było ciemno jak diabli.
Stojący tam Yerbat właśnie mocował się ze świecą. Po kilku sekundach wpadła tam Cynthia i wyrwała mu ją z dłoni.
- Potrzebuję! - sapnęła i skoczyła kilka schodów w górę, po czym po obu stronach wejścia utkała coś między kamieniami, wetknęła spłonki i odpaliła je.

Roderyk- imperialiści nie czekali na wasz atak, cofali się. Chciałeś zgodnie z rozkazem odepchnąć ich od wejścia, okazało się to jednak niemożliwe. Zakładałeś, że dekurionowi chodziło o pojmanie napastników, w tym wypadku uznałeś jednak, że zabici będą lepsi niż żadni i wypadłeś do na nich. Sztych trafił w Verrona, ten zbił twój miecz w dól, zamiast w splot słoneczny, oberwał po udzie, własną kontrą przy okazji powodując rozerwanie mięśnia. W tym samym momencie wpadł w ciebie Kurt, opryskując cię krwią pchnął na ścianę i skoczył na dolne schody.

Emilia - przy tym stanie wyczerpania kolejne zaklęcie było już ryzykowną sprawą. Skoro jednak podjęłaś ryzyko, to lepiej, że siedziałaś. Chłodny, gładki kamień sprawiał wrażenie przyjaznego, nie ranił kolan, nie drapał. To był mocny kamień, stalowo-siny, pochodzący z dawnych czasów, gdy góry pluły ogniem, przez millenia wytrzymujący nacisk Matki Ziemi. Zwarty i silny, uparty.
Obok były też inne, łupliwe, niepewne, jak nerwowi i wrażliwi ludzie, pękające pod byle naciskiem, otwarte na odmienne zjawiska, na płynność, miękkość, szemrzystość. Woda, która napierała uparcie w sobie tylko znanych kierunkach, w tych kamieniach miała sprzymierzeńców. Łupki chętnie otwierały jej podwoje, dawały przejście, przepuszczając podziemne strumienie i obserwując, dokąd to tak pędzą. łupki próbowały rozumieć, jak można wciąż płynąć. Granity nie chciały rozumieć, chciały trwać.
Patrzyłaś na nie, splecione w warkocze, nierozłączne. Tam, gdzie łupki przepuściły wodę, powstały szczeliny, wypełniło je powietrze i skały ze zdumieniem patrzyły na to, jak można wciąż być tak ulotnym i lekkim. Szczeliny utworzyły korytarze, kominy, przejścia, przesmyki.
Czułaś je. Skały je czuły, tak jak człowiek odczuwa wgniecenie w kościach czy wyrwany paznokieć. Nie czuły bólu, czuły brak. Intensywnie go czuły, ułatwiając ci patrzenie. Twoja myśl z trudem przedzierała się przez ich upartą, trudną naturę, trafiając na szczelinę natomiast galopowała i frunęła.
Skały były poszatkowane jak dakońskie ciasto z kremem (takie, co się nazywa od nazwy gór), warstwy to przylegały, to rozchodziły się, to kruszyły, to pękały. Szczeliny zaś kończyły się w dolnych lochach, wyrwą, jeszcze płonącą żywym ogniem, ranę w skale.
Wyrwali przejście z jakichś jaskiń prosto do lochów.
Jak u licha udało im się znaleźć te jaskinie, jak z taką precyzją wyznaczyli miejsce, jak udało im się wywalić skałę, nie rozpieprzając połowy cytadeli...?
- ... Wymknęli się, koniec historii - usłyszałaś jak przez mgłę. Potrząsnęłaś głową, odganiając słabość i odrętwienie.
- Co...? - ukochany był blisko, tak jak powinien być, ciepło jego dłoni mocno zakontrastowało z chłodną pieszczotą kamieni, dotyk ust niemal oparzył. Podniosłaś głowę, usiłując w oczach wyczytać, o co mu chodzi - Nie, jeszcze nie. Ale się wymkną! Nie!!! - krzyknęłaś, podnosząc się z trudem na kolano - Nie wpuszczajcie ich tam!

Eri- dłonie Emilii były dramatycznie zimne, kiedy ująłeś je w ręce, jakbyś dotykał posągu. Byłeś przyzwyczajony do tego, że jest taka, kiedy rozmawia z kamieniami, ale teraz była też bardzo osłabiona. Widziałeś w jej oczach pękające skały, sypiący się pył, niemal widziałeś huk rozdzieranego kamienia. Pomijając już to, że nie podzielałeś jej wrogości - bałeś się o nią, nierozważne zaklęcie mogło zrobić jej krzywdę.

Elmeryk - efekt tego cholernego proszku był nieco jak nagłe omdlenie. Ktos zgasił światło i podłoga walnęła cię w plecy. Za to przebudzenie mocno kojarzyło się z tymi uroczymi porankami na przepustkach z frontu, kiedy efekty dnia poprzedniego tworzyły jeden oddział i na zmianę waliły cię po głowie, będąc w zmowie ze strasznie głośno tupiącymi myszami. Podnosząc się z ziemi ciężko stęknąłeś i przysłoniłeś oczy, światło sprawiało ci ból. W dodatku słabo widziałeś, jak przez gęsty dym. No bez przesady, niemożliwe, żeby do kompletu jeszcze ktoś zapodał dymem, więc to na pewno efekt proszku... proszek... taaaaa....
- No kur*a który taki mądry - stęknąłeś. Mózg też stęknął, ale ruszył, wyświetlając ci powtórkę sceny. Ty, miecz, atak, ten alchemik, ta Styryjka, sędzia Rega... Sędzia... Spojrzałeś na Fenrisa też właśnie zbierającego się z ziemi. Brudno białą przeszywanicę zdobiła mu wielka krwawa plama. Błędnym wzrokiem patrzył w kłęby dymu.
- Fenris!

Agat -
/nie, z Ylvą przyszyli tylko gwardziści/
Skoro się ładnie odsunąłeś na bok, to nikt cię nie zahaczył ani nie nadepnął. Za to przetaczając się zobaczyłeś, jak podłoga okręciła się wokół ciebie jak dywanik, ściany za to przybrały kształt nieregularnej spirali, a potem okryły się dymem. Zachciało ci się rzygać, wzdrygnąłeś się ale to było tylko oszustwo organizmu. Taaak. To bardzo możliwe, że przed chwilą kowadło spadło ci na czaszkę...
I w tym momencie usłyszałeś, jak leci drugie.
Najpierw błysnęło, potem huknęło, a potem....

Wszyscy usłyszeli przeciągły krzyk Cynthii "JUUUŻ!" i zobaczyli iskrzące lonty. Nie wszyscy połączyli fakty. Valahid, trzymając Nem, zniknął na schodach, skoczył za nim jeden z Wergundów, skoczyła też Ylva.
W tym momencie odpalone spłonki dotarły do ładunków tego, co wcześniej alchemiczka nazwała "termitem". Pomieszczenie wypełniło oślepiająco białe światło. Styryjka rzuciła się w tył, przetaczając przez ramię w ostatniej chwili, kiedy ogłuszający huk rozdarł lochy. Dźwięk był tak dojmujący, że przez chwilę zamiast dźwięku odczuwali tylko wibrującą falę energii. Po tym dźwięku dał się - tym razem dość wyraźnie - słyszeć trzask pękających kamieni.
- Stój! - Ylva złapała za rękaw próbującego skoczyć do przodu Roderyka - Uwaga!

Z ogłuszającym potwornym hukiem runęło sklepienie, zasypując wiodące do dolnych korytarzy przejście. Pył skalny wymieszał się z resztkami dymu i zazgrzytał wam w zębach, ale nie zauważyliście, zajęci przytykaniem rąk do bolących uszu.
Przejście przestało istnieć.
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Akinori 
Fenrir


Skąd: Wrocław
Wysłany: 01-12-2014, 20:51   

~~Spr-wie-dli-wość~~Ja!~~Nikt nie ucieknie przed mym gniewem...JA JESTEM SPRAWIEDLIWOŚCIĄ!!~~Nikt nie ucieka sprawiedliwości!! Reg jest mym ramieniem!- Fenris słyszy głos w głowie i oblizał wargi z krwi. Jej smak przypomniał mu te wszystkie osądy, walki, przez które zwano go wędrowcem, wędrowcem niosącym sprawiedliwość i gniew. - Ten niehonorowy i zdradziecki cios nożem na szczęście nie przeciął tętnicy, mogę dalej nieść sprawiedliwość! - pomyślał - Ten skurwiel mnie zdradził...Zdradził sprawiedliwość...Zdradził Rega... Zdradził...Zdrajca...Zbrodniarz...kara...zemsta...sprawiedliwość - słyszał w swojej głowie. - Nienawidzę Cię! Zabije Cię! Rzucę twoje ciało psom na pożarcie! - Widział jak uciekali, zabrali ze sobą dziewczynę ze wschodu.. bezbronną.. bezbronną dusze.. - Czuł coraz bardziej narastający gniew. Przed oczami mignęły wspomnienia z dzieciństwa które bardzo dawno utracił, gdy w biednej dzielnicy w której mieszkał porywali małe dziewczynki. To był ten sam gniew który narastał w nim gdy porywano jego siostrę. Jego małą siostrzyczkę.. Jego mały kwiat. Jego mały kwiat który tak troskliwie pielęgnował.~~Pozwolisz na to żeby to wydarzyło się po raz kolejny?! ~~ słyszał głos w głowie. Fenris nie był już pewien czy to są jego myśli czy głos…Ważny był teraz tylko gniew. Gniew ten pozwala przezwyciężyć ograniczenia jak ból. Biegł więc, ku ratunkowi...a raczej ku sprawiedliwości. –


(jeżeli jakaś broń leżała na ziemi to podnoszę, w innym wypadku walczę nożem)...
_________________
"Eee tam, wyklepie się na warsztacie"
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 01-12-2014, 20:55   

/dobrze, kawalerze, ale z kim konkretnie walczysz, jako że imperialisci wycofali się do zejścia? Z nami? Czy lecisz za nimi? Jako ze działasz jako jeden z pierwszych, zdążyłbyś za nimi skoczyć, ale muszę wiedzieć, czy taki jest twój zamiar /
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Akinori 
Fenrir


Skąd: Wrocław
Wysłany: 01-12-2014, 21:11   

Za nimi.
Cytat:
/ale jeśli zdecydujesz gonić Kurta, to zdążysz za nim skoczyć :P /
_________________
"Eee tam, wyklepie się na warsztacie"
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 01-12-2014, 21:58   

Aha. To -> #17 ;) Zmykaj ;)
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Aver 
Szop partacz.


Skąd: z kadeckiej szafy
Wysłany: 02-12-2014, 01:33   

Uwielbiała rozmowy ze skałami, choć ciężko było to nazwać rozmową. Raczej... wymianą odczuć? Choć robiła to wiele razy, nadal nie była w stanie znaleźć odpowiedniego słowa czy wyrażenia określającego ową czynność.
Nazwana czy nie, uspokajała ją, tak jakby Matka Ziemia przekazywała jej spokój niewzruszonych granitów. Wszystkie złe myśli ulatywały w niebyt, przegrywając starcie z nieugiętą stałością i chłodem kamieni. Były twarde i nieustępliwe, nie pozwalały, by jakiekolwiek zbłąkane uczucie mogło ją rozproszyć podczas owych zbliżeń. W końcu jednoczyła swą energię z Ziemią, z Tą, która daje życie i tą, która je weźmie pod koniec żywota, z Tą, która trwa pod wieloma postaciami od stworzenia świata. Wielu ludzi lekceważyło ów żywioł, uznając go za bezużyteczny i brudny. Zapominali, że to dzięki Ziemi mają co jeść, mają dach nad głową i bezpieczny grunt pod stopami.
I to właśnie dzięki skałom wiedziała teraz, jak dostali się tu imperialiści. Żywa zadra w nieugiętej skale wyryła w jej pamięci brak. Nie był to ból wyrwanego ciała, raczej uczucie, kiedy coś jest i nagle znika. Po prostu nic tam nie było. I to było dziwne, jak tik, którego nie możesz się pozbyć. Niczym syndrom amputowanej kończyny. Rozpraszało...
Podniosła się na klęczki z niemałym trudem, cała obsypana pyłem z zawalonego przejścia. Kontakt z Ziemią zanikał, a z owym zanikaniem pojawiała się ta dziwna tęsknota za stałością i niezmiennością. Czuła resztkami energii, jak skały mruczą, niezadowolone ze zmian.
- Zawalone... przejście... - wyszeptała, po czym rozkaszlała się, czując jak resztki pyłu dostają się do oskrzeli - Ylva... khy! Pod najniższym poziomem lokhy!ów jest przejście do jakiś jaskhin... Wybili dziurę w skałach - skrzywiła się i kaszlnęła jeszcze kilka razy, a dziwne uczucie znów powróciło - Trzeba... trzeba ich złapać! - usiłowała wstać, ale marnie jej to wychodziło. Zdecydowanie, rozmowy ze skałami w stanie wyczerpania nie były dobrym pomysłem... ale przynajmniej przywróciło jej to jako taką zdolność logicznego myślenia.
_________________
"What is better - to be born good, or to overcome your evil nature through great effort?"
===
+ Avergill Cha'el, bambusowa łowczyni potworków = + Meriel'oarni Caernoth, cztery metry rany ciężkiej = + Słysząca Skałę Rill Pioc Ark'hant, imperialna skałomiotka = + Emilia ev. da Tirelli, sapientystka, morderczyni, agent SSW = + Inga, czarownica-sekretarka w Tymenie Mgieł = Cerys Stern, czarownica z kardamonowo-tymenowo-szakalową przeszłością = Aud Svanhildurdottir Sliabh Ard, poseł od Bryna i jednego zadania = Aina Macario, starsza Enarook z tępym nożem = Halli Auddottir, cfaniara z bandy Flodriego = + Arda, ta, która chciała dobrze = + Avarina de la Corde, Czarny Diabeł, który chciał pozostać człowiekiem = + Avilla Salarez, zwiadowca 22. Sz. G. F. d. K.
 
 
 
Rosomak 
"Te, możny"

Skąd: księstwo Boucort
Wysłany: 02-12-2014, 16:59   

Przecieram delikatnie ręką oparzenie od termitu na twarzy i podbiegam do rannego żołnierza:
- Bardzo dostałeś? Dobra, widać że bardzo. Nie ruszaj się, trochę zaboli.
Rozcinam ubranie wokół rany i przemywam ją wodą.
*- Dobra, zaraz przyjdzie po ciebie felczer i cię stąd zabierze, nigdzie nie odchodź. Panie Dekurionie, pobiegnę po medyka!
Nie czekając na zgodę biegnę po wojskowego medyka (Chyba, że ktoś taki nie istnieje, wtedy pomiń wszystko po gwiazdce)
_________________
2012 urwis - Earon, ofirski traper.
2013 III turnus - Samus, szaman rosomaka z Samni, imperialista.
2013 epilog - Dobromił, teralski kapłan Rega w służbie 22 kohorty kondotierskiej burego tymenu.
2014 IV turnus - Książę Oleg Fryderyk Wettyn w służbie 15 kohorty zielonego tymenu.
2014 epilog - † Gentarō Nyanor Diaeth, kapłan-wojownik Klyfty/ generyczny elf z rodu Diaeth - prawie jak BN ^^
 
 
Uszek 
Puszek


Skąd: Warszawa
Wysłany: 02-12-2014, 17:17   

*Leżę z zamkniętymi oczami i staram się przezwyciężyć ból i dotrwać do przybycia medykow*
_________________
Człowiek cień młota nad głową wrogów
 
 
Frączek 
Wergundia Pany


Skąd: z Wergundii
Wysłany: 02-12-2014, 17:55   

- Debil, a nie sędzia! - rzuca po zniknięciu Fenrisa

-I co teraz? Prowadz do tylnego wyjścia! Każ zabezpieczyc wszystkie bramy i nikogo nie przepuszczać! BIEGIEM! - Do dekuriona
_________________
'13 - Zwiadowca / łucznik Celahir ( zwany 'Hobbit Sam'
Epilog '13 - mag ognia Divakar
'14 - Kapral Halvard, w służbie 15. kohorty Zielonego Tymenu
Epi '14 - podziemny hipnotyzer Akhel Ah'ran z rodu Diaeth (†)
'15 - imperialista aka najemnik Germeriusz 'Gałgan'
Epi '15 - wojownik Qa, Qorykohynaq
'16 - Ernest, szpieg z krainy deszczowców B)

QA FORTHEWIN

"Opętanie na Indianę! Bijesz Indianę!"
 
 
Eri 
Father of Demons


Skąd: Kraków
Wysłany: 02-12-2014, 18:56   

- Ale nie Ty. - Eri wyszeptał cicho - Ty zostajeszt tutaj i odpoczywasz. Dość już namieszałaś.
Pocałował Emilię raz jeszcze, tym razem w czoło. Starał się wesprzeć zarówno jej film, jak i ducha.
Jednocześnie rozmyślał nad minionym chwilami. Reshion da Tirelli uciekł. Został odbity przez Imperium... jakie ta mroczna organizacja mogła mieć motywy, by ryzykować życiem dla osoby pozornie z nim niezwiązanej? Może chodziło o zdolności alchemiczne wuja Emilii? Tylko Imperium miało swoich naukowców... Okup? Mało prawdopodobne, sam mówił jeszcze parę miesięcy temu, że wszyscy myślą, że starzec nie opuścił Ofiru.
Istniała jeszcze inna opcja, choć Eri starał się jej nie dopuszczać do myśli. Pogłoski mogły okazać się prawdą... Reshi w istocie mógł dołączyć do Imperium. Mógł namieszać na za-południu razem z Astoriim... który widocznie go znał. Mógł...
Wspomnienia Eriego wypełniły się jednym zdaniem. "Zaraz dołączysz do Izosa...". Mag uśmiechnął się w myślach - nie było innej opcji. Musi się dowiedzieć o tym więcej.
Póki co jednak miał ważniejsze sprawy na głowie. A konkretnie jedną, wyczerpaną. Zerknął na narzeczoną, po czym odezwał się donośnym głosem w stronę Ylvy:
- Nie jesteśmy w stanie ich ścigać. Jesteśmy znużeni i głodni...
_________________
II turnus 2012 - Erindiar, random-najemnik
II turnus 2013 - Raerinerin Nelias Parlain L'ombre di Offire, czyli po prostu Eri - mag wody
epilog 2013 - Również Eri, ale tym razem jako szpieg Imperium wśród zaufanych ludzi maharani
III turnus 2014 - Eri z rodu L'ombre raz jeszcze, lecz działający dla Sapientii
II turnus 2015 - Eryalen Parlain Cador L'ombre di Offire , zwany czasem matkobójcą ;)
III turnus 2016 - Serivus 'Nerigui' L'ombre, samnijski szaman węża
prolog 2017 - Kheritt Foldir, sługa Jedynej z Enarook
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 02-12-2014, 21:45   

Przez dłuższą chwilę w korytarzu więzienia zapadła cisza. Przerywało ją stękanie rannych i cichy dźwięk pyłu, sypiącego się jeszcze ze stropu. Nawet więźniowie w sąsiednich celach zamilkli w strachu i obserwowali.
Roderyk, razem z Ylvą byliście najbliżej zawalonego miejsca i oberwaliście kilkoma kamieniami, masz więc rozcięty łeb w dwóch miejscach, dostałeś też gdzieś po barku.
Człowiek, którego oglądałeś, był na wpół przytomny, ale schłodzeniem poparzenia uratowałeś mu życie. Był ciężko poparzony, w jedną stronę policzka miał wtopione kawałki gorącego żelaza, to właśnie płynnym żelazem bryzga termit w trakcie gwałtownej reakcji. Większość z twojego oddziału, ty sam zresztą też, miałeś drobne poparzenia na całym ciele, drobne kropelki żelaza wtopiły się wam w płaszcze i kaftany, wypalając dziury i raniąc, ale ten żołnierz oberwał najmocniej.
Wybiegając, nie musiałeś daleko szukać, na sanitariusza wpadłeś już u góry schodów i natychmiast zbiegliście na dół, odciągając spod trzeszczącego sklepienia leżących tam ludzi.

Ylva i pozostali gwardziści pomogli wam w tym, zwłaszcza, że dwóch rannych to byli ich ludzie, w tym jeden Agat ;)
Sanitariusz rozciął mu ubranie na lewym ramieniu, na widok powykrzywianego w nienaturalnych kierunkach obojczyka westchnął.
- Przytrzymajcie go....
Wstawienie kości na miejsce sprawiło, że Agat stracił na chwilę przytomność, ale już w chwilę później podane eliksiry zrastania kości i znieczulenia sprawiły, że w miarę mógł nawet usiąść.
- Ręka będzie bezwładna jeszcze przez godzinę. Jak ją przesilisz- powiedział medyk - kośc pęknie z powrotem, może przeciąć duże naczynie krwionośne, będzie krwotok wewnętrzny. Zresztą, masz tam powbijane w mięsień drobne kawałki kości, dopóki organizm tego nie unormuje, nie uzywaj tej ręki....

Obok Eriego przykląkł dekurion dar Khaven.
Znów, kiedy zelżały emocje, zauważyliście wszyscy, że pierwszym o czym myślicie jest Emilia. Niekoniecznie pod kątem erotyczno-matyrmonialnym, komu się magiczka podobała wczesniej, ten teraz czuł, ze ją kocha, ale kto wcześniej ją po prostu lubił, teraz myślał o niej jak o bardzo ulubionej siostrze.
Z zewnątrz usłyszeliście huk grzmotów i szum deszczu. Nie zauważyliście wcześniej, ale na zewnątrz trwała regularna burza. Schodami leciał strumień wody, a nie znajdując ujścia na dół tworzył na środku sporą kałużę. Dekurion wraz z Erim podnieśli Emilię na nogi. Wergund zdjął swój płaszcz i otulił nim dziewczynę.
- Pani mężczyzna ma rację, pani Emilio - powiedział, lustrując jednocześnie, czy nie ma jakichś poważnych ran - Mozemy odprowadzić panią do kwatery w mieście.
- My się nią zajmiemy - wtrąciła Ylva podchodząc - Emilii nie można ani na chwilę zostawić bez ochrony, zginie i wszyscy, którzy z nią będą. Nasi ludzie powstrzymali poprzednią falę - dodała w odpowiedzi na pytające spojrzenia całej trójki.
- Więc zatrzymamy ją w cytadeli.
- Wtedy całe ryzyko, jakie poniosła, i życie naszych ludzi pójdzie na marne...

Wtedy rozległ się głos Elmeryka. Żołnierze poderwali się, za wyjątkiem rannych i medyka. Obaj oficerowie spojrzeli na niego z poparciem.

- Czekaj! - krzyknęła Ylva, gdy na polecenie Elmeryka jeden z żolnierzy już darł biegiem do góry po schodach - Czekajcie - powtórzyła ciszej, strzepując z płaszcza grubą warstwę pyłu. Podniosła też i otrzepała kapelusz - Panowie dowódcy - nie wiedząc, który z nich, dekurion, Elmeryk, czy kapitan cytadeli, jest wyzszy szarżą, zwróciła się zbiorczo - Tych ludzi trzeba schwytać. Potrzebujemy lokalizacji najbliższego zejścia pod ziemię, w sieć kanałów burzowych, o których wszyscy wiemy, że są pod miastem. I o których wszyscy wiemy, że macie ich dokładne mapy...
Kapitan Varhaveren spojrzał na nią, mrużąc w złości oczy, dekurion pochylony nad Emilią też się podniósł. Żołnierze znieruchomieli.
- Bardzo śmieszne - syknął przez zęby - Mamy zaprezentować Styryjczykom mapy kanałów? I co jeszcze, kody do szyfrów wam podać może?
- Te już mamy, dzięki - zakpiła Styryjka z zimnym uśmiechem - Mam człowieka w tym oddziale imperium. Kodran pracuje w tej chwili dla mnie. Zostawi po drodze znaki, tak żebyśmy ich znaleźli. Mniejsza o uprowadzoną Pethabankę, ale to wam powinno najbardziej zależeć na grupie, która się wam wdarła do cytadeli, a najprawdopodobniej odpowiada za szereg porwań waszych ludzi.
- Dość tego - warknął kapitan - Dla mnie ten człowiek jest zbiegłym bandytą i nie wierzę w żadne twoje słowo. Względem ludzi, którzy wdarli się na teren mojej cytadeli - tak, zamierzam to właśnie naprawić.
Brać ich!
Styryjczycy stali w rozsypce, jeden leżał wśród rannych. Nie mieli szans. Patrząc wzdłuż ostrza, które opierało się jej o żebra w oczy dekuriona, Ylva powoli podniosła dłonie do góry, dając też sygnał swoim, żeby nie walczyli. Po ruchu jej ust dało się odczytać jej krótką opinię na temat profesji, którą bez wątpienia zajmowała się matka pana kapitana.
- Ambicja uderza ci do głowy, oficerze - warknęła w kierunku Varhaverena - Tam uciekają wasi prawdziwi wrogowie. Z każdą chwilą są coraz dalej, znają rozkład korytarzy bez waszych map. My też je znamy, idioto, ale zanim je dostanę z kwatery, tamci będą już daleko. Więc będzie tak - mówiła przez mocno zaciśnięte zęby, a uniesione ręce drżały ze złości - każesz im opuścić broń, wyślesz kogoś po mapę i pójdziemy w pościg. Jeśli nie, to zamkniesz lub zabijesz mnie, a jutro magnifer cię zdegraduje i skończysz w lochu lub na szafocie. Jesteś tu najwyższy szarżą?...


/Elmeryk, nie wiem, jaki jest twój stopień, jeśli wyżej niż dekurion, to ty tu dowodzisz :P /
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Frączek 
Wergundia Pany


Skąd: z Wergundii
Wysłany: 02-12-2014, 22:52   

[Nie mam żadnego stopnia, jestem po prostu szlachcicem :D ]

- Dekurionie... (jeżeli Dekurion się do mnie obraca to zgarnia potężnego sierpowego w szczękę, jeżeli próbuje stawiać opór to poprawiam podbrodkowym i prostym) pokaż te plany.


(Jeżeli wyciąga miecz to kończę sprawę szybkim sztychem w brzuch, po czym wysyłam jednego żołnierza po mapy)
_________________
'13 - Zwiadowca / łucznik Celahir ( zwany 'Hobbit Sam'
Epilog '13 - mag ognia Divakar
'14 - Kapral Halvard, w służbie 15. kohorty Zielonego Tymenu
Epi '14 - podziemny hipnotyzer Akhel Ah'ran z rodu Diaeth (†)
'15 - imperialista aka najemnik Germeriusz 'Gałgan'
Epi '15 - wojownik Qa, Qorykohynaq
'16 - Ernest, szpieg z krainy deszczowców B)

QA FORTHEWIN

"Opętanie na Indianę! Bijesz Indianę!"
Ostatnio zmieniony przez Frączek 02-12-2014, 22:54, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Uszek 
Puszek


Skąd: Warszawa
Wysłany: 02-12-2014, 22:58   

wskazuje na schody i z całych sił krzyczę*imperialista na schodach*
po tym podskakuje i jeżeli jest to możliwe odpycham kapitana od ylvy a jeżeli nie wbijam mu miecz pod żebra*
_________________
Człowiek cień młota nad głową wrogów
 
 
Rosomak 
"Te, możny"

Skąd: księstwo Boucort
Wysłany: 02-12-2014, 23:03   

- Osz sku***syn!
Od razu po ataku Elmeryka na dekuriona rzucam się na niego z mieczem (Cięcie na głowę, ewentualny blok i kontra, jeśli walczymy dalej to parada, sztych w brzuch, znów blok, cięcie... itd.)
- No co się gapicie!? Brać go, byle żywcem, myślę że ktoś na górze na pewno będzie chciał sobie z nim pogadać!
_________________
2012 urwis - Earon, ofirski traper.
2013 III turnus - Samus, szaman rosomaka z Samni, imperialista.
2013 epilog - Dobromił, teralski kapłan Rega w służbie 22 kohorty kondotierskiej burego tymenu.
2014 IV turnus - Książę Oleg Fryderyk Wettyn w służbie 15 kohorty zielonego tymenu.
2014 epilog - † Gentarō Nyanor Diaeth, kapłan-wojownik Klyfty/ generyczny elf z rodu Diaeth - prawie jak BN ^^
 
 
Rosomak 
"Te, możny"

Skąd: księstwo Boucort
Wysłany: 02-12-2014, 23:42   

/Kodran mnie zninjował: robię to samo, ale z Kodranem/
_________________
2012 urwis - Earon, ofirski traper.
2013 III turnus - Samus, szaman rosomaka z Samni, imperialista.
2013 epilog - Dobromił, teralski kapłan Rega w służbie 22 kohorty kondotierskiej burego tymenu.
2014 IV turnus - Książę Oleg Fryderyk Wettyn w służbie 15 kohorty zielonego tymenu.
2014 epilog - † Gentarō Nyanor Diaeth, kapłan-wojownik Klyfty/ generyczny elf z rodu Diaeth - prawie jak BN ^^
 
 
Aver 
Szop partacz.


Skąd: z kadeckiej szafy
Wysłany: 03-12-2014, 00:10   

Wielkimi oczami patrzyła na to, co się zaczęło dziać. Zaraz, jak to? Wystarczyło, że imperialiści sobie poszli i zaraz skaczą sobie do gardeł?!
- Zaraz, moment, chwila... - próbowała coś powiedzieć, ale jej głos był zbyt cichy. Była zbyt zmęczona. Zaklęcia wyczerpały ją niemalże całkowicie. A wizja miękkiego łóżka i ciepłej strawy była zbyt kusząca, by się jej opierać.
Mimo to jednak nie mogła pozwolić na to, by przez te kłótnie tamci uciekli. Nie, kiedy była tak...
Co takiego? Znów walka? Ale... ale dlaczego, po co? Jaki cel ma ta walka? Przecież wszystkim chodzi o to samo, tak? To czemu znów zamiast słów lecą ostrza mieczy? Czemu ma służyć to, że się teraz wszyscy pokieraszują? Zaraz tamci uciekną i całe to zamieszanie będzie na nic...
Poczuła złość wzbierającą się przy mostku gorącym strumieniem aż od czubków palców u stóp. Wyprostowała się, a wściekłość na tą pozbawioną sensu walkę tylko dodawała jej sił.
- CHWILAAA!!! - wydarła się, aż z resztek pozostałego sklepienia posypał się pył, a sam głos poniósł się w głębiny.
_________________
"What is better - to be born good, or to overcome your evil nature through great effort?"
===
+ Avergill Cha'el, bambusowa łowczyni potworków = + Meriel'oarni Caernoth, cztery metry rany ciężkiej = + Słysząca Skałę Rill Pioc Ark'hant, imperialna skałomiotka = + Emilia ev. da Tirelli, sapientystka, morderczyni, agent SSW = + Inga, czarownica-sekretarka w Tymenie Mgieł = Cerys Stern, czarownica z kardamonowo-tymenowo-szakalową przeszłością = Aud Svanhildurdottir Sliabh Ard, poseł od Bryna i jednego zadania = Aina Macario, starsza Enarook z tępym nożem = Halli Auddottir, cfaniara z bandy Flodriego = + Arda, ta, która chciała dobrze = + Avarina de la Corde, Czarny Diabeł, który chciał pozostać człowiekiem = + Avilla Salarez, zwiadowca 22. Sz. G. F. d. K.
 
 
 
Eri 
Father of Demons


Skąd: Kraków
Wysłany: 03-12-2014, 00:32   

Miał ochotę zabić. Naprawdę. Każdego napotkanego żolnierzynę, który twierdzi, że brawura popłaca. Każdego człowieka, każdą istotę, która jeszcze odraczała jego odpoczynek. Każdego durnia, który inicjował bezsensowną walkę z potencjalnym sojusznikiem.
Cóż jednak zrobić, stało się. Póki co priorytetem Eriego było odzyskanie sił, a to można zrobić tylko drogą rytualną. Szybko rozejrzał się, lokalizując kałużę. Miał zamiar pobrać z niej szybko energię, kiedy usłyszał przeszywający krzyk narzeczonej. Zamarł w bezruchu, był jednak gotowy na kontynuację próby pobrania w wypadku braku reakcji ze strony pozostałych.

/Rzecz jasna niech nikt nie bierze do siebie ;) odgrywa postać, w rzeczywistości nie chcę Was mordować ;) tak pro forma/
_________________
II turnus 2012 - Erindiar, random-najemnik
II turnus 2013 - Raerinerin Nelias Parlain L'ombre di Offire, czyli po prostu Eri - mag wody
epilog 2013 - Również Eri, ale tym razem jako szpieg Imperium wśród zaufanych ludzi maharani
III turnus 2014 - Eri z rodu L'ombre raz jeszcze, lecz działający dla Sapientii
II turnus 2015 - Eryalen Parlain Cador L'ombre di Offire , zwany czasem matkobójcą ;)
III turnus 2016 - Serivus 'Nerigui' L'ombre, samnijski szaman węża
prolog 2017 - Kheritt Foldir, sługa Jedynej z Enarook
Ostatnio zmieniony przez Eri 03-12-2014, 00:33, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 03-12-2014, 01:03   

/Doceniamy, Eri :D /
Shatan napisał/a:
Nie mam żadnego stopnia,
/O hun, to problem :D /
Shatan napisał/a:
Jeżeli wyciąga miecz
Był wyjęty.

Dekurion dar Khaven odwrócił się na wezwanie Elmeryka, nie przesuwając miecza, więc w momencie kiedy padło uderzenie, sztych wciąż trzymał się blisko i kaftana Ylvy i przejechał po nim, rozcinając płytko skórę. Styryjka zareagowała od razu, widząc, co robi Elmeryk, poprawiła kopnięciem w prawą rękę oficera, wytrącając mu broń.
- Nie! - wrzasnęła, widząc Elmeryka, zamierzającego się ostrzem na oficera.
W tym samym czasie Agat krzyknął i skoczył na kapitana, obalając go na ziemię, na niego z kolei skoczył Roderyk, zamachując się ciosem miecza na jego głowę. Jeden ze styryjskich gwardzistów wybił ten cios i zwarli się w walce z Wergundem.
- Nie zabijać! - wydarła się Ylva, ale jej krzyk przerwali wergundzcy tarczownicy, tych dwóch, którzy schodzili po schodach razem z gwardzistami.
Największe zamieszanie wprowadził Elmeryk, jako że był w mundurze wergundzkim, kto nie widział jego zamachu na oficera, ten nie bardzo wiedział, po której jest stronie.
Na całe szczęście większość walczących nie dążyła do likwidacji przeciwnika. Gwardzistów powtrzymał okrzyk agentki, Wergundowie z kolei liczyli na pojmanie Styryjczyków zywcem. I byli tego stosunkowo blisko, jako że mieli mniej więcej dwukrotną przewagę.
- CHWILAAAAA!!!!!
...
Krzyk Emilii sparaliżował wszystkich. Prawdopodobnie była to ta sama przyczyna, dla której wszyscy obecni myśleli non stop o jej osobie, jej głos uderzał gdzieś w jakieś skomplikowane węzły nerwów, w jakieś ukryte części waszych umysłów, w okolicach podświadomego odczuwania. W każdym razie po tym okrzyku wszyscy obecni poczuli się, jak po potężnym ciosie w głowę, podłoga się ruszała, sklepienie wirowało, a ostrość obrazu poszła pospacerować, nucąc deszczową piosenkę :P ....

Emilia, piszesz pierwsza ;)
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Aver 
Szop partacz.


Skąd: z kadeckiej szafy
Wysłany: 03-12-2014, 19:31   

Nie spodziewała się aż takiej reakcji. No dobra, czegoś się spodziewała, że się zatrzymają na moment, że może poukładają sobie priorytety... ale na pewno nie tego, że wszyscy staną jak ogłuszeni.
Zdecydowanie, nie była na to przygotowana. Jej plan obejmował zatrzymanie tej całej bójki, co miało być później, nie wymyśliła. Później było teraz, i nie było czasu na zastanawianie się.
Swoją drogą jednak ciekawiło ją, jakim cudem głos jednej, drobnej kobiety mógł mieć aż tak wielką moc. Przecież nie była ani psioniczką, ani tym bardziej (brr!) kapłanką, by móc jednym słowem zrobić coś takiego...
Nie ma czasu się teraz nad tym zastanawiać, działaj!
Zmusiła umysł do pracy na najwyższych obrotach, pomimo tego, że zmęczenie podsuwało jej obrazy własnego, wygodnego łoża w birkijskim mieszkaniu, z velidzkim winem sprzed piętnastu lat (to był dobry rocznik... dla win) w kielichu z rżniętego kryształu i dobrą księgą z uniwersyteckiej biblioteki wypożyczoną dzięki kontaktom Eriego...
Nagle poczuła jak bardzo jest padnięta i jak bardzo ma tego wszystkiego dość.
Otrząsnęła się. Może jeśli posłuchali wrzasku, to teraz posłuchają i normalnych słów?
- Ta bójka do niczego nie doprowadzi - stwierdziła zmęczonym głosem - Wszystkim nam chodzi o to samo, żeby ich pojmać, prawda? - ... i uwolnić Nem, dopowiedziała w myślach. - Skoro więc byliście w stanie współpracować, gdy byli tu imperialiści, to czemu nie możecie współpracować, kiedy nam uciekają? Nasze kłótnie tylko ułatwiają im drogę - zamilkła na moment - Nie mamy czasu. Trzeba wyruszyć jak najszybciej. Dekurionie - zwróciła się do tego, który zgarnął ich z placu - niech pan pośle kogoś po te plany. Szyfrów nie trzeba - wysiliła się na drobny żarcik, choć nikomu nie było do śmiechu - My z Erim w tym czasie odprawimy rytuały, bo w tym stanie będziemy tylko przeszkadzać. Aha, jeszcze jedno... - znów zwróciła się do dekuriona - w zajeździe Pod Porwanym Żaglem został mój notatnik i płaszcz. Bardzo chciałabym je odzyskać... - o ile jeszcze w ogóle tam są, pomyślała z goryczą.
_________________
"What is better - to be born good, or to overcome your evil nature through great effort?"
===
+ Avergill Cha'el, bambusowa łowczyni potworków = + Meriel'oarni Caernoth, cztery metry rany ciężkiej = + Słysząca Skałę Rill Pioc Ark'hant, imperialna skałomiotka = + Emilia ev. da Tirelli, sapientystka, morderczyni, agent SSW = + Inga, czarownica-sekretarka w Tymenie Mgieł = Cerys Stern, czarownica z kardamonowo-tymenowo-szakalową przeszłością = Aud Svanhildurdottir Sliabh Ard, poseł od Bryna i jednego zadania = Aina Macario, starsza Enarook z tępym nożem = Halli Auddottir, cfaniara z bandy Flodriego = + Arda, ta, która chciała dobrze = + Avarina de la Corde, Czarny Diabeł, który chciał pozostać człowiekiem = + Avilla Salarez, zwiadowca 22. Sz. G. F. d. K.
 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,3 sekundy. Zapytań do SQL: 15