Karczma pod Silberbergiem Strona Główna Karczma pod Silberbergiem
Witamy na nowym-starym forum dla larpowiczów Silberbergu :)

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Przygoda #17
Autor Wiadomość
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 01-12-2014, 20:10   Przygoda #17

Witamy pod ziemią ;) Powinni tu być chłopaki z Imperium oraz Nem.
I Pedro ;) Pozostali - spadać ;)
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Reshion vol 2 Electric Bo 
To jak, umowa handlowa?


Skąd: Szczecin
Wysłany: 01-12-2014, 20:15   

"Moja dziewczyna" - Pomyślał, zerkając na Cynthie, która była osobą, której wszyscy zawdzięczali życie. W końcu to jej zabawki trzymały na dystans napastników, z chęcią też by kilkoma porzucał ale każdy alchemik wie, że sprzęt innego alchemika to dla niego świętość i lepiej go dotykać bez pozwolenia właściciela. A niech bogowie mają w opiece tego, który zabierze wyroby kogoś wtajemniczonego w zasady sztuki alchemicznej.

Nie traćmy czasu, prowadźcie do wyjścia - Powiedział alchemik po tym jak opadł kurz. - Mam nadzieję, że nie ma tutaj innych zejść niż to, które właśnie zawaliliśmy. - Zawiążcie jakąś opaskę, lub coś innego co utrudni widoczność naszemu gościowi. - Wskazał na maginię. - Pomyślimy co zrobić z nią jak będziemy w jakimś bezpieczniejszym miejscu. Dajcie ją do środka pochodu. Dzięki też za ratunek ;) .

W czasie drogi na dół, poza pomaganiem w pochodzie Kurtowi, ciągle rozmyślał nad tym co zasłyszał na górze. Coś Kurt zrobił, że teraz Sędzia, chce widzieć go martwego, oraz, co gorsze Emilia coś zrobiła, albo raczek przytrafiło jej się coś przez co Styria chce ją chronić. Na ile ta ochrona ma być prawdziwa to się jeszcze zobaczy.
Ostatnio zmieniony przez Indiana 01-12-2014, 20:22, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Nem 
ja nie chcieć ciastko


Skąd: z tam
Wysłany: 01-12-2014, 20:56   

Ból głowy się nasilał. Ciarki przeszły ją po całym ciele, gdy poczuła spływającą po jej karku gorącą krew. Bywała już w kiepskich sytuacjach, ale tak źle jeszcze nigdy z nią nie było. Była cała we krwi: świeżej i zaschniętej, swojej i nie swojej. Czuła każdy ruch niosącego ją imperialisty, miała wrażenie, jakby to były jej ruchy, gdyby miała połamane kości. Innymi słowy człowiek-chodząca-(a raczej wleczona)-rozpacz. Próbowała zająć swoje myśli czymkolwiek, byle nie myśleć o bólu, przez który sama miała ochotę się ogłuszyć.
Czego oni ode mnie chcą? Przynęta na Emilię? To by było chyba za proste.... Kto jak kto ale gdyby Reshi chciał ją zabić mógłby to bez problemu zrobić w przebraniu jakiegoś elfa z młotkiem. Jestem przecież zbędnym ciężarem, ale jednak mnie zabierają.... I jaki mają związek z Erim? Na pewno mają jakieś układy, skoro padło od któregoś polecenie, żeby nas też wypuścili. To wszystko nie ma sensu...
 
 
Kodran 


Skąd: Warszawa/Piastów
Wysłany: 01-12-2014, 21:02   

[Jestem]
Wciąż oszołomiony ilością dymu i wybuchów zerka na Cynthie. "Prawie zapomniałem, że alchemicy są niebezpieczni"-pomyślał a następnie zerknął na swoją broń [jakiś malutki opis tej broni? byłbym wdzięczny :D ].
Potem zerknął na Kurta. "Nie jest dobrze, kapłan Rega zaserwował mielonego z jego twarzy...", westchnął i obejrzał swoja ranę [też poproszę opis ;) ]. Jeżeli mamy jakieś opatrunki to próbuję się opatrzyć. Podchodzę do Nem i zawiązuje jej opaskę tak, aby nic nie wiedziała i patrzę czy nie ma jakichś poważnych ran. Przyglądam się także reszcie grupy.
_________________
2013- najemnik Nero(never forgetti)
2014- najemnik Kodran
epilog 2014- znów najemnik Kodran, Imperialista (tak jakby)
2015- Sarell, okrzyknięty Heroldem z Wierzchu (dzięki El)
epilog 2015- Sarell, #dziękiBryn ;)
2016- Severo dar Rodlingen, poborowy z Dakonii, później magnifer Czarnego Tymenu
Później też coś było grane
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 01-12-2014, 21:52   

Gdy runęło przejście, całe pomieszczenie zatoneło w ciemności. Słychac było tylko wasze cięzkie oddechy, pojękiwania i rumor kamieni, o które potykaliście się, przewracając, czołgając i zataczając w ciemnościach. Byle dalej od miejsca, gdzie zawaliło się sklepienie.
W końcu usłyszeliście w ciemnościach Astoriego:
- Stać! - wysapał - Stać...
Błysnęła zapałka i po chwili przestrzeń wokół was nabrała oślepiających kształtów, jakie nadał jej nikły i malutki płomień świecy. Yerbat uniósł świecę, spojrzeliście w kierunku zawału.
Runął strop przejścia, pociągając za sobą część poziomu powyżej i tworząc ze schodów stertę pylących się wapienną zaprawą gruzów.

Spojrzeliście po sobie.
Cynthia usiadła, jakby sie pod nią ugięły nogi.
- Termit - wyszeptała - Pył aluminiowy, mieszany z pyłem z rdzy i Minerałem, podpalony spłonką o temperaturze cieplejszej niż topione żelazo... Jak dodać innego materiału... To wybuchnie, a jak nie, to tylko zapłonie i da radę stopić stal....
Kurt leżał na plecach, trzymając jakąś szmatę przy twarzy, dyszał ciężko i drżącą ręką odpinał manierkę. Po chwili odkręcił ją i wylał zawartość na twarz i tę szmatę, ścierając krew. Spod krwawej warstwy ukazała się napuchnięta tkanka, zaciskająca całkowicie prawe oko, siny naciek na policzku, nos przestawiony w lewo. Kusznik usiadł, wziął głęboki wdech i mocnym szarpnięciem nastawił nos. Ryknął z bólu tak, że usłyszeliście echo i opadł bez sił na kamienie.
Valahid ukląkł koło niego.
- Ładnie cię urządzili, stary...- mruknął, wyciągając eliksir w formie maści - Nie ruszaj się - siląc sie na delikatność wysmarował mu twarz.
- Ej, za co z nią...?- powiedział Verron, podchodząc bliżej do Nem, którą Valahid porzucił leżącą w pyle na ziemi - Już nam niepotrzebna, nie? - mówiąc to, wyciągnął nóż nie pozostawiając wątpliwości co do zamiaru.
- Czekaj - stęknęła Cynthia - To Pethabanka. Ona nam za nią sporo zapłaci, cenny kąsek...
- W sumie - mruknął zabójca - Ale trzeba jej zamknąć czymś paszczę, bo jak nas poczęstuje tak jak Yerbata wcześniej to się zdziwimy.
- Racja - odezwał się wspomniany Yerbat - Zaknebluj ją.
Verron podszedł blizej i nożem odciął pasek od tuniki Nem, po czym nie próbując nawet być delikatnym przewiązał go tak, że przechodził przez usta czarodziejki.
- Tja - warknął - Teraz spróbuj czarować...

Reshi:
- Ne ma wa fo - usłyszeliście przytłumiony głos Kurta, któremu widocznie eliksir pomógł -Refi, to ja fobie wenkuje. Wdechłbym tam... Pomófcie mi wstać.
- Nie ma innej drogi - odpowiedział Astorii, pomagają Valahidowi podnieść dowódcę - Przebiliśmy się z zewnątrz, pod miastem idą całe kilometry jaskiń, tubylcy nam wskazali miejsce, gdzie wywalić skałę, zeby wejść do najniższych części lochów. Strasznie rypnęło, jak Cynthia to odpaliła, myślałem, że nas pół miasta słyszy. Wyjście jest tam - wskazał świecą kierunek.

Nem:
twój stan jest opłakany, a do tego ta szmata wcale nie ułatwia ci oddychania. Próbując skupić myśli i przeanalizować swój stan, wzięłaś kilka głębokich wdechów i usiadłaś. Lecąc po schodach, uderzyłaś łokciem w kamienie, poza tym na szczęście mało obrażeń, więcej musiał zebrać Valahid, który niechcący osłaniał cię podczas turlania się w dół. Szarpnięcie nadywrężyło ci ścięgna karku, zahaczyłaś też gdzieś nogą, boleśnie uszkadzając lewe biodro. Poza tym było szalone osłabienie, związane z wydatkiem many. Kręciło ci się w głowie z braku tlenu.

Kodran:
największym uszkodzeniem była rana na żebrach, gdzie sięgnął cię ten Wergund, poza tym wyszedłeś z tego stosunkowo najlepiej. Miecz Elmeryka wszedł na wysokości przepony, jakieś dwie szerokości dłoni na lewo od kręgosłupa i trafił na kość, po której pojechał na zewnątrz, po twoim lewym boku. Miałeś więc rozerwaną skórę i część mięśnia najszerszego grzbietu, ale ten na szczęscie płytko. Najbardziej bolesna była drapnięta sztychem okostna, ale cięcie było czyste, płytkie i łatwe do opatrzenia. Jedyny mankament to bandaż, któy musiałeś zamocować dookoła korpusu, więc uciskał ci przeponę, utrudniając oddychanie. No i bolało.
W rękach miałeś miecz, ten który rzuciła ci Cynthia. To był jednosieczny pałasz, stosunkowo lekki, fajnie wyważony, z wygodną rękojeścią i wywiniętym, szerokim jelcem. Głownia nie szersza niż 4 cm, zadbana, z dobrej sprężystej stali, z podwójnym zbroczem.

Połataliście się w miarę. W sakwach było sporo eliksirów, maści, bandaży. Trochę mało znieczuleń, więc pozostało wam się przyzwyczaić do bólu.
Już przymierzaliście się do dalszej drogi, gdy na równe nogi poderwał was dźwięk sypiącego się gruzu. Wystraszeni, że strop wali się dalej, odskoczyliście. Yerbat podniósł światło. Do szurania kamieni dołączył się dźwięk ... turlanej puszki.
- Co do wuja....
W migoczącym blasku świeczki zobaczyliście kształt ludzki, który podniósł się na czworaki, jedną ręką trzymając głowę. Upadł ponownie z brzdękiem, podniósł się i usiadł. Świeca ukazała pokrytą grubą warstwą pyłu i krwi twarz, w której płonęła para lekko nieprzytomnych oczu.
Fenris.
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Reshion vol 2 Electric Bo 
To jak, umowa handlowa?


Skąd: Szczecin
Wysłany: 01-12-2014, 22:14   

Nosz cholera, on chyba nie wie kiedy odpuścić, brać go póki nie ogarnia i ogłuszyć! -Szybko przejął inicjatywę, nakazując reszcie w bronią zrobić co się da przeciwko czemuś co z każdą chwilą pokazywało, że chyba nie obchodzą go ograniczenia obowiązujące normalnych ludzi. - "Jak się da w ogóle takie coś ogłuszyć" - Dodał już w myślach.

Korzystając z zamieszania podszedł do Nem i [szept] Nie wkurzaj ich to jakoś ciebie z tego wyciągnę [/szept] prosto do ucha. Potem odszedł kawałek dalej zobaczyć co się kryje w dalszym przejściu, ale pilnował czy i kto za nim idzie.
Ostatnio zmieniony przez Indiana 01-12-2014, 22:18, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Nem 
ja nie chcieć ciastko


Skąd: z tam
Wysłany: 01-12-2014, 22:32   

Lekko kiwnęła głową. Ciężko oddychała. Bardzo chciała szybko pobrać trochę many, więc korzystając z zamieszania zaczęła powoli szukać dłońmi wokół siebie jakiegoś mchu, licząc na to, że ew. będzie w stanie wyszeptać niezauważenie formułkę szybkiego pobrania, żeby tylko pozbyć się tego okropnego bólu głowy i doprowadzić się do stanu względnej normalności. Oczywiście zdawała sobie sprawę z tego, że jej (DROGA!!!!) tunika w tym wypadku nie pomoże i ze słów pobrania może jej wyjść niezrozumiały bełkot.
 
 
Kodran 


Skąd: Warszawa/Piastów
Wysłany: 01-12-2014, 23:10   

Nie patyczkując się, kopię go w bok głowy. Jeżeli kopnięcie nie zadziała, poprawiam uderzeniem w brzuch i szybko wiąże go. Po związaniu też rozglądam się po hm pomieszczeniu szukając jakiegoś przejścia lub innych ciekawych rzeczy.
_________________
2013- najemnik Nero(never forgetti)
2014- najemnik Kodran
epilog 2014- znów najemnik Kodran, Imperialista (tak jakby)
2015- Sarell, okrzyknięty Heroldem z Wierzchu (dzięki El)
epilog 2015- Sarell, #dziękiBryn ;)
2016- Severo dar Rodlingen, poborowy z Dakonii, później magnifer Czarnego Tymenu
Później też coś było grane
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 01-12-2014, 23:32   

Kodran napisał/a:
szybko wiąże go
Czym? ;)
Kodran napisał/a:
szukając jakiegoś przejścia
W pomieszczeniu widać korytarz, po bokach którego ułożone są cele, podobnie jak powyżej, umieszczone w łukowych wnękach. Tu jest zimniej, bardziej mokro, cele są malutkie, zamknięte kratami.
W korytarzu wyraźnie czuć przeciąg, smród pleśni i ludzkich odchodów.

Nem:
oczywiście tkanina między zębami nie poprawiła twojej dykcji ;) Formułka zamiast 3 pkt dała ci raptem 1, co jest oczywiście lepsze niż nic.

Reshi:
korytarz jest zakończony sporej wielkości zapadliskiem (dziura w podłodze tak z metr x metr), w świetle świecy widać poniżej kamiennej posadzki około 1.5 m grubości skały i czerniejący w niej otwór. Dalej jest czarno, światło nie sięga. Ale musisz osłaniać świecę, bo wieje złem.

Odczekaliście dłuższą chwilę. Poza na wpół przytomnym Fenrisem nie było słychać niczego więcej. Sam sędzia Rega po kopnięciu przez Kodrana padł ciężko na ziemię na wpółprzytomny.
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Kodran 


Skąd: Warszawa/Piastów
Wysłany: 01-12-2014, 23:40   

Zakładałem że mamy jakąś linę czy więzy :mrgreen:
- Mamy jakieś więzy?
_________________
2013- najemnik Nero(never forgetti)
2014- najemnik Kodran
epilog 2014- znów najemnik Kodran, Imperialista (tak jakby)
2015- Sarell, okrzyknięty Heroldem z Wierzchu (dzięki El)
epilog 2015- Sarell, #dziękiBryn ;)
2016- Severo dar Rodlingen, poborowy z Dakonii, później magnifer Czarnego Tymenu
Później też coś było grane
 
 
Reshion vol 2 Electric Bo 
To jak, umowa handlowa?


Skąd: Szczecin
Wysłany: 01-12-2014, 23:48   

Popilnuj jej za mnie, na razie. - Rzucił od Astoriego, a sam poszedł do boskiego wysłannika i uważając aby się na niego z zaskoczenia nie rzucił przeszukał do w poszukiwaniu swoich rzeczy wcześniej mu odebranych [mieszek z proszkiem i mieszek z 10 senatusami]. Niezależnie od wyniku. - Zdjąłbym z niego tą zbroję na wszelki wypadek, jakby miał się na nas rzucić. Łatwiej też będzie go nieść, bądź turlać albo ciągnąć. - Ostatnie słowa wypowiedział z kilkusekundowymi przerwami. - Pośpieszmy się z tym, już sporo czasu tutaj zmarnowaliśmy, komu w drogę temu w czas, czy jakoś tak.
 
 
Kodran 


Skąd: Warszawa/Piastów
Wysłany: 02-12-2014, 00:25   

-Verron chodź mi pomóż- razem z nim ściągam zbroję z Fenrisa wciąż uważając czy jest nieprzytomny
_________________
2013- najemnik Nero(never forgetti)
2014- najemnik Kodran
epilog 2014- znów najemnik Kodran, Imperialista (tak jakby)
2015- Sarell, okrzyknięty Heroldem z Wierzchu (dzięki El)
epilog 2015- Sarell, #dziękiBryn ;)
2016- Severo dar Rodlingen, poborowy z Dakonii, później magnifer Czarnego Tymenu
Później też coś było grane
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 02-12-2014, 02:13   

Reshi:
woreczek z usypiającym proszkiem był, ale był już praktycznie pusty. I rozdarty do tego.
Pieniądze były.
- Wmywajmy fię - poparł cię Kurt zza trzymanej wciąż przy ustach chusty. Rozbity nos i usta wciąż krwawiły.
- Nie mamy sznura chyba - powiedziała Cynthia do Kordana, mijając go i idąc w kierunku zejścia w dół, gdzie zdążył zeskoczyć już Astorii ze świecą - Ale Pethabanka ma jedwabne ciuchy. Na tym możesz się powiesić, a nie urwiesz - dodała, wskazując na niegdyś szkarłatny szal Nem.
- Do tego lukaj, jakimi cudeńkami wysadzany! - zaśmiał się Verron - Dawaj go tu, zaraz zwiążemy uroczego kawalera, a przy okazji wypełnimy sakiewki - Podszedł do Nem i zdjął z niej szal, tnąc go na pasy wzdłuż i odcinając po drodze drobne cyrkonie, którymi był wyszywany. Pasy zwinął i schował, poza jednym, którym związaliście ciasno Fenrisowi ręce za plecami.

Po czym jeden za drugim zeskoczyliście w zapadlisko.
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 02-12-2014, 02:29   

Prowadził Kurt, rozpoznawał drogę z namysłem, porównując przejścia i zakręty.
To były naturalne jaskinie, tunele i pomieszczenia o podłodze spłaszczonej przez wodę, ale o bardzo zmiennej kubaturze. Skała była mieszana, szare granity i gabro, przetykane kruchym zlepieńcem i łupkiem. W wielu miejscach przesączała się woda, pod nogami chlupotał wam sporej wielkości strumień.
Najpierw wąską szczeliną, wysoką na kilka metrów, by za chwilę wyjść do wielkiej kawerny, której sklepienie niknęło w mroku, przejść przez nią do przejścia szerokiego na kilka metrów, ale tak niskiego, że musieliście się czołgać. Zaraz za tym przesmykiem zobaczyliście wybity w skale otwór, którym weszliście do tunelu o regularnym kształcie, podmurowywanych łupanym kamieniem z zaprawą. Na poziomie gruntu widać było głęboki na pół metra kanał , bokiem którego można było iść.
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Reshion vol 2 Electric Bo 
To jak, umowa handlowa?


Skąd: Szczecin
Wysłany: 02-12-2014, 12:31   

Po "uwolnieniu" ze zbroji naszego nagłego przybysza podstawił mu pod nos resztę proszku tak aby ją wchłonął. Mieszek z kasą przywiązał do jego prawowitego miejsca, uprzednie sprawdzając na oko czy zawartość się nie zmieniła. - Verdon, Kordan weźcie przejmijcie Fenrisa. Ty Astorii podaj świeczkę Kurtowi, i sam im pomóż. Róbcie tury targania, a jak się obudzi to pilnujcie aby się na Kurta nie rzucił. W sumie to nie wiem co z nim wypada zrobić, jest zbyt nie bezpieczne trzymanie do tutaj, pozostawienie żywego też życia nie ułatwi. - Skończył gadać, wyraźnie nie pewny co zrobić z Sędzią. -"Pozostało czekać na decyzję Kurta, ta pewnie nie będzie przesadnie łaskawa" - Pomyślał patrząc jak reszta bierze bezwładne ciało za ręce i opuszcza je do dziury.
Daj pomogę tobie iść - zaoferował się ich drugiemu zakładnikowi kiedy zauważył, że ma wyraźne trudności z utrzymaniem tempa. - Z chęciąbym sobie umilił drogę rozmową ale jak na razie musisz jeszcze trochę ponosić te więzy. - Szli potem jakiś czas w milczeniu, aż zauważył, że marznie w chłodnych jaskiniach. Dał mieszkance pustyni swój karmazynowy płaszcz aby ją ograć. Może być trochę ubrudzony krwią, którą akurat trudno było zauważyć, pyłem ale dalej powostawł ciężkim, ciepłym płaszczem, który potrafi nie jedno znieść.
 
 
Kodran 


Skąd: Warszawa/Piastów
Wysłany: 02-12-2014, 18:02   

Kiedy adrenalina opada do końca czuję swój nos. "No tak, zapomniałem go nastawić"-pomyślałem i następnie nastawiłem go sobie wrzeszcząc przy tym głośno.
Ja biorę pierwszą turę targania. Po drodze wciąż obserwuję czy Fenris się nie budzi.
_________________
2013- najemnik Nero(never forgetti)
2014- najemnik Kodran
epilog 2014- znów najemnik Kodran, Imperialista (tak jakby)
2015- Sarell, okrzyknięty Heroldem z Wierzchu (dzięki El)
epilog 2015- Sarell, #dziękiBryn ;)
2016- Severo dar Rodlingen, poborowy z Dakonii, później magnifer Czarnego Tymenu
Później też coś było grane
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 02-12-2014, 18:11   

/Fenris, możesz oprzytomnieć, jak coś ;) /
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Akinori 
Fenrir


Skąd: Wrocław
Wysłany: 02-12-2014, 19:27   

Sen Fenrisa
Fenris otworzył oczy. Znajdował się na polanie, niebo roiło się od gwiazd. Naprzeciw siebie widział zarys postaci która siedziała okryta ciężkim płaszczem podróżnym, łudząco podobnym do tego który sam zwykł nosić. Nie widział twarzy tej nieznajomego, zdawało mu się, że patrzy jak przez mgłę lub spod powierzchni wody. Wyciągnął rękę ku postaci, jednak nie zdołał jej dotknąć. Jak z podziemi pojawiły się przed nim kraty, a postać która jeszcze przed chwilą była przed nim zaczęła się oddalać. Świat zawirował. Otoczenie się zmieniło. Znikły kolumnady drzew, na ich miejsce pojawiły się brudne ściany z oknami. Znikła zielona trawa, pojawił się bruk, kałuże. Niebo z gwieździstego zrobiło się szaro-bure. Ktoś z okna chlusnął wiadrem z niezidentyfikowaną śmierdzącą zawartością. Kilka metrów przed nim troje opryszków zaczepiało dziewczynę. Rękoma zasłaniała rozdartą bluzkę, jej twarz wykrzywiało przerażenie. Mężczyźni poruszali ustami jednak nie dało się zrozumieć ani jednego słowa. Fenris krzyknął, jednak jego głos był nikły. Próbował podbiec i uderzyć jednego z napastników. Jednak oni oddalali się od niego. Brudne ściany zamieniły się w marmury. Niebo w zdobione sklepienie zdobne misternymi witrażami. Przed nim nagle pojawiła się ściana w którą prawie wbiegł. Dziewczyna o znajomej twarzy znikła. Obrócił się szukając jej wzrokiem, jednak zamiast drobnej sylwetki dostrzegł kolejnego osobnika. Siedział sobie przy stole, uderzając palcami o stół, na wychudłych wypustkach wychodzących z dłoni znajdowały się złote pierścienie. Przed krasnoludem siedział człowiek. Na jego twarzy było widać błagalną minę. Prowadzil dość zażartą kłótnie, przynajmniej tak wnioskował z gestykulacji. W pewnym momencie krasnolud zaśmiał się i złożył usta jakby gwizdał. Do pomieszczenia weszło trzech uzbrojonych mężczyzn, najpewniej najemników. Zaczęli okładać człowieka. Krasnolud wstał i zaczął mówić, jego twarz sygnalizowała, że gość wyprowadził go z równowagi i za pewnie podnosi głos. Fenris podszedł powoli do nich. W momencie w którym zauważył krew na twarzy leżącego człowieka, poczuł gniew. Próbował interweniować, jednak świat znów się wokół niego zmienił.
Otoczenie wokół niego powróciło do biednego miasta. Jednakże wszystko się różniło. Wydało mu się że wszystko jest większe niż zazwyczaj. Zaczął się rozglądać. Otaczał go tłum ludzi, brudni, w obdartych ubraniach w których nigdy nie można było odnaleźć majestatu. Z domów były siłą wyciągana małe dzieci. Jego serce zabiło mocniej. W tłumie ładowanych na wóz dziewczynek zauważył jedną z nich, o zielonych oczach. Swoją siostrzyczkę. Zaczął biec w jej stronę, czuł gniew, narastający grom złości. Drogę zastawił mu olbrzymi mężczyzna którem Fenris sięgał co najwyżej do łokci. Olbrzym uderzył go, a on upadł na brudną ziemie. Otworzył oczy. Znajdował się na polanie, a przed nim siedziała postać w płaszczu podróżnym. Odezwał się do postaci – Kim jesteś?! Czego od mnie chcesz? – Postać nie zareagowała – Jesteś Regiem? Panie mój! Pomóż mi! Jestem twym najwierniejszym sługą! To ja niosę twój Gniew! – Z oczu Fenrisa leciały łzy. Postać wstała i ściągnęła kaptur. Fenris zobaczył samego siebie. – Przecież nie ma sprawiedliwości… - usłyszał swój głos..
Zanim oprzytomniał minęło kilkanaście minut. W pewnym momencie bark niosącego go mężczyzny i fakt, że wżyna mu się on w brzuch dotarł do jego świadomości. Z trudem przełknął ślinę próbując ocenić swoje obrażenia. Obtarcia i obicia paliły przywracając go do świadomości, jednak to nie był pierwszy raz gdy był w takiej sytuacji. Z trudem opanował mięśnie próbujące się zacisnąć i kontynuował płytkie oddychanie przez nos. Miał nieodparte wrażenie, że pod zamkniętymi powiekami ma ziarenka piasku. Słuchał.
_________________
"Eee tam, wyklepie się na warsztacie"
 
 
Kodran 


Skąd: Warszawa/Piastów
Wysłany: 02-12-2014, 20:59   

-Verron gdzie jest Aaron? Wiesz ten elfi mag ziemi. Jako jedynego go tu nie widzę.
_________________
2013- najemnik Nero(never forgetti)
2014- najemnik Kodran
epilog 2014- znów najemnik Kodran, Imperialista (tak jakby)
2015- Sarell, okrzyknięty Heroldem z Wierzchu (dzięki El)
epilog 2015- Sarell, #dziękiBryn ;)
2016- Severo dar Rodlingen, poborowy z Dakonii, później magnifer Czarnego Tymenu
Później też coś było grane
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 02-12-2014, 22:10   

Szliście teraz korytarzami, ewidentnie wykonanymi przez człowieka. Kurt w skupieniu liczył odgałęzienia, Yerbat pomagał mu, głośno konsultowali między sobą.
- Powinni być w czwartym...
- Taaa, a widzisz ich tu?
- Może źle policzyłeś...
- Sam jesteś głupi. To jest czwarty korytarz na lewo za drugim zakrętem na wschód.
- Gówno, Yerbat. To nie jest czwarty korytarz. Albo to nie był drugi zakręt. Kurde mać- kusznik oparł się o ścianę, przykładając rękę do czoła - No jeszcze się tu zgubmy. Pięknie.
Cynthia przyglądała się chłopakom przez chwilę, ale nie mogąc pomóc odwróciła się do Kodrana.
- Aaron zginął... - powiedziała opuszczając głowę -Sprowadziliśmy tego elfa, dyplomatę, wiesz, tego z reprezentacji Aenthil, oddaliśmy go jej, po czym mieliśmy zanieść wiadomość jego córce, Toruviel. Chłopaki poszli to załatwić, Kurt i Aaron. Ale się skichało. Okazało się, że Toruviel nie jest sama, musieli zwiewać. Aaron zawalił piwnicę, przez którą uciekli, a potem uciekali przez plac. Zastrzelił go jeden z ochrony dyplomatki. Prawie dorwali też Kurta, ale zabił kilku z nich. Zamiast po cichu, wyszła z tego niezła chryja, wmieszał się Elidis, wpadli w ogóle na nas, kiedy wracaliśmy z siedziby Smoczej... Ech. No spieprzyliśmy to, Kodran, niestety. Szkoda, że cię nie było z nami, może poszłoby lepiej - westchneła alchemiczka - Pokaż no ten nos - przyjrzała się twojej twarzy,
dotykając lekko opuchlizny. Sięgnęła po coś do sakwy i posmarowała zapuchniętą paszczę maścią, pachnącą ziołami i spirytusem.
- Ej, chłopaki! - zawołał z dalszego korytarza Valahid, który wyskoczył na zwiad w międzyczasie - Tutaj są!
Z miejsca, skąd wołał, dostrzegliście światło i podeszliście bliżej.
- No wreszcie - sapnął Kurt - Bo już się zaczynałem martwić.
W niewielkiej wnęce czekało na was czworo wojowników tubylców. Jeden podszedł bliżej i uśmiechnął się oszczędnie, próbując naśladować północny gest podania dłoni wyciągnął w kierunku Kurta rękę z dłonią poziomo. Ten roześmiał się i klepnał przyjaźnie w wyciągniętą rękę.
- Dobrze was widzieć, Ko'rhen'i. W porządku? Panna grzeczna?
Spojrzeliście w kierunku, gdzie wskazał Kurt. Na ziemi siedziała dziewczyna, jej głowa była zawinięta w jakąś szmatę. Sukienka z drogiego materiału zielonej barwy była mokra i ubłocona, podobnie elegancki płaszcz na elfią modłę, spod którego widać było wąskie butki z lekkim obcasikiem.
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Reshion vol 2 Electric Bo 
To jak, umowa handlowa?


Skąd: Szczecin
Wysłany: 02-12-2014, 22:21   

-Cynthia, mogłabyś mi opowiedzieć tą sytuację trochę bardziej szczegółowo? Ale tak na osobności.
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 02-12-2014, 22:39   

Alchemiczka spojrzała na ciebie ze zdziwieniem.
- No... mogłabym, ale o co chodzi? Właściwie to żadna tajemnica. Zresztą, był z nim Kurt, on widział wszystko z bliska. Tak, jak i od cholery ludzi na placu...
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Kodran 


Skąd: Warszawa/Piastów
Wysłany: 02-12-2014, 22:41   

[idę za Cynthią by też usłyszeć szczegóły o tej sytuacji]
_________________
2013- najemnik Nero(never forgetti)
2014- najemnik Kodran
epilog 2014- znów najemnik Kodran, Imperialista (tak jakby)
2015- Sarell, okrzyknięty Heroldem z Wierzchu (dzięki El)
epilog 2015- Sarell, #dziękiBryn ;)
2016- Severo dar Rodlingen, poborowy z Dakonii, później magnifer Czarnego Tymenu
Później też coś było grane
 
 
Reshion vol 2 Electric Bo 
To jak, umowa handlowa?


Skąd: Szczecin
Wysłany: 02-12-2014, 22:47   

- Nie za bardzo zrozumiałem ciebie jak teraz mówiłaś. - Uśmiechnął się jak przygłuchy starzec. - Wiesz, w tym wieku słuch nie jest już taki dobry. Oraz nie chcę aby oni - Wskazał w stronę więźniów - wiedzieli jakie mamy zamiary i co robimy po tajemnie. Jak tobie jedno to mów tutaj, zmuszać Ciebie nie będę. - Wzruszył ramionami. - A poza tym może pożyczyć trochę termitu? Albo pożyczyć przepis?
 
 
Nem 
ja nie chcieć ciastko


Skąd: z tam
Wysłany: 02-12-2014, 22:50   

Dwie szmaty jej strasznie przeszkadzały we wszystkim. Ledwo oddychała, ale starała się uspokoić oddech. Zawiązane oczy sprawiały, że co chwila plątały się jej nogi i potykała się o praktycznie wszystko. Reshi ją prowadził. Gdy dostała od niego płaszcz chciała podziękować, ale wiedziała, że jakakolwiek próba powiedzenia czegokolwiek skończyłaby się niewyraźnym bełkotem, więc skinęła tylko głową. Było bardzo zinmo, ale gruby płaszcz zdecydowanie pomógł i nie miała już dreszczy. Coś jej nie pasowało w jego zachowaniu… Odstawał od reszty. Faktycznie znali się wcześniej w wiosce Krevaina, ale mimo wszystko nie zachowywał się jak reszta imperialistów. I to "jakoś cię stąd wyciągnę"… Kompletnie nie rozumiała o co tu chodzi.
Słyszała, jak inni rozmawiają i usłyszała znajome imiona: Toruviel, Elidis, czy oni też są w coś zamieszani tak, jak Emilia? Miała wrażenie, że coś ważnego ją ominęło… Chciała się dowiedzieć, o co chodzi i co się dzieje wokół niej. Z kimś się spotkali. Usłyszała jakieś dziwne imię. No świetnie… pomyślała. Więcej wybornego towarzystwa z ostrą bronią i uwielbiającego cudze drogie kamienie szlachetne…
Była bardzo ciekawa tego, co się dzieje wokół niej i liczyła, że może przypadkiem spotka jakąś dobrą znajomą duszę, która pomoże jej się wygrzebać z tego bagna.
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 02-12-2014, 23:01   

- Ha! - roześmiała się Cynthia i twarz jej sie rozpromieniła - Termit! Wiesz, jaki to banał jest? To aluminium, najzwyklejsze, sproszkowane. I rdza. Jedna czwarta do trzech czwartych. I Minerał. Gdyby nie on, potrzebne byłoby ponad tysiąc stopni, żeby odpalić reakcję. Minerał obniża to do jakichś pięciuset, możesz odpalić ze zwykłej spłonki saletrowej - oczy dziewczynie płonęły, gdy tłumaczyła z entuzjazmem, gestykulując - Ale musi być zamknięte, najlepiej w ceramicznej puszce. Odpalone normalnie spowoduje tylko temperaturę, ponad trzy tysiące! Można tym stopić stal, kamień, co zechcesz! A jak dodasz cokolwiek, piasek, polejesz wodą, czy coś - powstaje granat rozbryzgowy, wali dookoła płynnym żelazem, które powstaje w reakcji.... Wyobraź sobie zastosowania.... - Cynthia spojrzała na ciebie i wyhamowała - No ale czekaj, pytałeś o Aarona. Musisz o detale zapytać Kurta. Uciekali obaj przez plac, ścigani przez elfy, tych od delegacji i jakieś przydupasy Elidisa. Aaron zebrał strzałę... Ale Kurt prawie ubił Elidisa - roześmiała się - Wpakował mu bełt w ramię po lotki. Wiesz, jaką miał minę?! I zabił chyba ze dwóch elfów.

Tymczasem pozostali podnieśli dziewczynę-więźnia, zamienili jeszcze kilka słów z tubylcami, po czym Yerbat stwierdził:
- Ej, dobra, ruszmy się może, co?
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Kodran 


Skąd: Warszawa/Piastów
Wysłany: 02-12-2014, 23:18   

-Tak im szybciej tym lepiej
Oddaję Verronowi Fenrisa do targania mówiąc: Twoja kolej
_________________
2013- najemnik Nero(never forgetti)
2014- najemnik Kodran
epilog 2014- znów najemnik Kodran, Imperialista (tak jakby)
2015- Sarell, okrzyknięty Heroldem z Wierzchu (dzięki El)
epilog 2015- Sarell, #dziękiBryn ;)
2016- Severo dar Rodlingen, poborowy z Dakonii, później magnifer Czarnego Tymenu
Później też coś było grane
 
 
Reshion vol 2 Electric Bo 
To jak, umowa handlowa?


Skąd: Szczecin
Wysłany: 02-12-2014, 23:24   

Patrzenia na Cynthie przypomniał się siebie za młodu, kiedy cokolwiek zrobił zaczynał się ekscytować i tylko czekał, aż ktoś go spyta co to jest i do czego służy aby mógł się rozpowiadać o wynalazku godzinami. Nie przechwalał się wtedy, tylko bardziej okazywał radość z tego, że coś mu się udało, że samodzielnie coś zrobił. "Ehh, te czasy już nigdy nie wrócą niestety, minęły bezpowrotnie. Cóż tak wyszło w życiu." - Spoko pogadamy o tym później ;) . Jak się znajdzie chwila. - Zapewnił z uśmiechem swoją prawie uczennicę.

Do Astoriego - Jasne, tylko co planujemy zrobić z pozostałymi? - Zwrócił się potem do dowódcy - Kurt, w końcu Ciebie on prawie zabił, i nie wygląda jakby miał mieć teraz inne zamiary. Co chcesz z nim zrobić? - I nie czekając na odpowiedź podszedł od nowych znajomków. - Wybaczanie gdzie moje maniery. Villbus, Reshion Villbus. - Wyciągnął przed siebie dłoń w geście przywitania się, najpierw z Ko'rhen'iem (tak się to odmienia?) a potem resztą.
 
 
Kodran 


Skąd: Warszawa/Piastów
Wysłany: 02-12-2014, 23:47   

-Nie potrzebujemy tego kapłana Rega i na razie sprawił same problemy. Jeżeli nikomu się na nic nie przyda to cóż...- powiedział Kodran wymownie przejeżdżając dłonią po gardle
_________________
2013- najemnik Nero(never forgetti)
2014- najemnik Kodran
epilog 2014- znów najemnik Kodran, Imperialista (tak jakby)
2015- Sarell, okrzyknięty Heroldem z Wierzchu (dzięki El)
epilog 2015- Sarell, #dziękiBryn ;)
2016- Severo dar Rodlingen, poborowy z Dakonii, później magnifer Czarnego Tymenu
Później też coś było grane
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 02-12-2014, 23:51   

Tubylec (do cholery, można by im w końcu znaleźć jakąś bardziej ogarniętą nazwę :/ ) popatrzył na ciebie nieufnie, od razu kierując pytające spojrzenie na Kurta, powiedział:
- On?
- Spoko spoko - odpowiedział Kurt mało oficjalnie, klepiąc Kor'hen'iego po ramieniu - Przyjaciel on. Dobrze jest. Nasz. Ogarniasz? Rozumiesz?
- Rozumiał - kiwnął głową Kor'hen'i (nikt z was nie ma pojęcia, jak to się prawidłowo odmienia :D ) - Domu? - zapytał, pokazując na korytarz.
- Taaa, już, chwila. Musimy ogarnąć, co z tymi pojmanymi. Oprzytomniał który? - Kurt zwrócił się z pytaniem do was.
- Szamanka da za nich oboje sporo - mruknął Yerbat, nonszalancko oparty o ścianę - Chciała ludzi z wszelkich ludów i profesji, nie? A to jest pethabańska magiczka i kapłan od Rega, łapiecie? Najbardziej tajemniczego zakonu. Z jakiegoś powodu te dupki dostają informacje o winie lub niewinności i zabijają wedle uznania ich bożka. To by było przydatne... A, czekaj, bo wy nic nie wiecie... Cynthia, wytłumacz im.
- No więc- alchemiczka zwróciła się do was, Reshi i Kodran - Jak załatwiliśmy pierwszą fazę zleceń, to Szamanka spotkała się z nami w tych korytarzach. Długo rozmawialiśmy. Ona potrzebuje ludzi, i nieludzi, całej wiedzy północy. Potrafi ją... hm, nie wiem, jak to... Wyssać? Wydobyć? Wycisnąć z nich? Co prawda nie będą wtedy mocno do użycia... CHyba, że będą współpracować. Więc zleciła nam,że mamy tego elfa, tego dyplomatę, wiesz, odprowadzić, a wziąc jego córkę, bo tak się ugadali. I że możemy uwolnic naszych, pokazali nam szczeliny w skałach, gdzie się przebić,żeby dojść pod cytadelę. No to się przebiłam - wyszczerzyła się radośnie - No. I stwierdziła, że każda nowa osoba jest dla niej cenna wielce i będzie bardzo wdzięczna za każdą nową wiedzę. Więc ja sie zgadzam z Astorim. Każda nowa osoba to bonus dla nas na naszej karcie zasług.
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,08 sekundy. Zapytań do SQL: 11