Karczma pod Silberbergiem Strona Główna Karczma pod Silberbergiem
Witamy na nowym-starym forum dla larpowiczów Silberbergu :)

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Przygoda #9.2
Autor Wiadomość
Pedro 

Wysłany: 23-01-2015, 01:24   Przygoda #9.2

Fenris, zostałeś pojmany. Tubylcy nie patyczkowali się z Tobą i innymi uciekinierami którzy mieli pecha. Uciekło z tego co zdołałeś zauważyć, mniejszość. Przestraszeni, spanikowani, nawet się nie bronili. Zostaliście stłuczeni mocno drzewcami włóczni, a gdy ktoś się bronił to i dźgnięty. Część z was (3 osoby: ty, rosły mężczyzna i elf Talsoi) zostaliście zabrani do miasta. Strażnicy zabrali was, czy raczej ciągnęli bo sami nie byliście w pełni w wstanie iść powodu waszych ran. Nie przejęli się za bardzo waszymi ranami. Dali wam do przyciskania do nich kawałki materiału byście się nie wykrwawili. Pozostali z powrotem zostali zagonieni w stronę cel wcale nie w lepszym stanie niż wy. Pod koniec drogi do miasta zaczęło się robić bardzo zimno i wasi strażnicy przyspieszyli kroku. Wyszliście z korytarza prosto do olbrzymiej kawerny pośrodku której znajdowało się jezioro, rozświetlone zielonkawymi porostami i pocięte kamiennymi, rzeźbionymi pomostami. Pomosty prowadziły do znajdującego się na środku miejsca – była to piramida o ściętym wierzchołku, niezwykle stroma, z wyciętymi w kamieniu stopniami i ścianami zdobionymi złotem, Minerałem i fluorescentami. Na środku piramidy widniał olbrzymi bazaltowy słup o średnicy mniej więcej 10 m, wysokości nie byliście w stanie oszacować, bo widoczne dla waszych oczu pierwsze 30 metrów nie stanowiło nawet jego połowy. Lśniąca powierzchnia pocięta była wyraźnymi świecącymi złotawym światłem znakami. Na dole obelisku widać było wyraźnie szarawy obszar, z którego odłupano powierzchnię.
Przyglądając się kawernie zauważyłeś, że sklepienie było wycięte przez człowieka, podtrzymujące je kolumny prawdopodobnie gdzieś u szczytu przytrzymywały obelisk, by się nie wywrócił, jednocześnie zamykając całą konstrukcję. Nie przypominały strzelistych ostrołukowych dzieł elfów ani krągłych i florystycznych zdobień ofirskich. Twórcy ewidentnie lubili kanciaste zakończenia, schodzące się w figury geometryczne, schodki, trójkąty i kanciaste ażury.
Strażnicy poprowadzili, was przez kilka pomostów zbliżając się do obelisku. W końcu dotarliście do placu otaczającego obelisk i zostaliście wrzuceni do celi zrobionej z małego wgłębienia w skale, odgrodzonego od kawerny drzwiami zrobionymi z desek. Cela była mała. Miejsca mieliście tyle by siąść sobie i nie nachodzić na siebie. Drzwiczki zostały zamknięte za wami a dwóch strażników stanęło przy nich pilnując was. Przez szczeliny macie niezły widok na obelisk i dużą część kawerny.
- No to nieźle nas wpakowałeś - mruknął człowiek w twoim kierunku.
 
 
Akinori 
Fenrir


Skąd: Wrocław
Wysłany: 23-01-2015, 01:36   

- Ja!? Bogowie dali wam podobno namiastkę wolnej woli robaczku, mogliście uciekać z innymi, a jeżeli wam się nie udało to tylko dowód na to że jesteśmy słabi. Samemu szedłem na przeciw wrogą abyście tchórze mogli uciec, a teraz mnie wyklinasz?
_________________
"Eee tam, wyklepie się na warsztacie"
 
 
Pedro 

Wysłany: 23-01-2015, 01:47   

- To co chciałeś zrobić to była głupota. Ale masz rację. Jestem tak samo głupi co i ty, że chciałem Cię od tego odciągnąć. Teraz pewnie spotka nas los o którym mówiła ta kobieta z celi. Lepiej już było dać się zabić. Jeśli te dzikusy wyssą moją wiedzę to strach pomyśleć co potem zrobią.
- Tylko do czego ja jestem im potrzebny. Przecież ja tylko buduję statki... - mruknął Talsoi.
_________________
2010 - Rion (random), zwiadowca z czarnego tymenu
2011 - Nil, łowca potworów
2012 - Nil, łowca potworów (†)/ Ralf, podróżnik odporny na magię (zabójca magów)
2015 - Ralf, Sędzia Rega
 
 
Akinori 
Fenrir


Skąd: Wrocław
Wysłany: 23-01-2015, 02:10   

- A w jaki sposób mają podbić północ jak nie statkami drogi Elfie? Ty drugi, na czym się znasz?
_________________
"Eee tam, wyklepie się na warsztacie"
 
 
Pedro 

Wysłany: 23-01-2015, 16:42   

- Jestem płatnerzem - mruknął niechętnie jakby świadomy tego po co tu jest.

Gdy tak rozmawialiście przez chwilę, w końcu ktoś otworzył drzwi do waszej celi. Weszła do was młoda dziewczyna. Nie odzywając się w ogóle podeszła najpierw do elfa i bez pytania lub jakichkolwiek ceregieli zaczęła oglądać go szukając ran. Gdy ją znalazła wyszła na moment z celi, by po kilku sekundach wrócić z miską z wodą, jakąś mazią w pojemniczku i bandażami. Elf zaczął się opierać krzycząc, że woli umrzeć, ale ta tylko powiedziała coś w swoim języku i wyszła przed celę. Elf został wyciągnięty za nogi z wnęki i unieruchomiony przez strażników. Potem dziewczyna zaczęła zajmować się raną elfa. Oczyściła ranę, położyła okład z tej dziwnej bryndzy który śmierdział ziołowo i zabandażowała. Po tym zabiegu elf wrócił z powrotem do celi gdzie siadł przy ścianie samemu nie wiedząc co teraz począć. To samo zrobiła z płatnerzem który nie stawiał się. Pewnie miał szansę z tymi dwoma, ale przecież nie są oni jedynymi tubylcami w okolicy. Potem przyszła kolej na Ciebie. W razie sprzeciwu spotkało Cię to samo co Talsoi. Po wszystkim, dziewczyna zabrała swoje rzeczy i wyszła, a drzwi zostały z powrotem zamknięte.

- Chyba nie chcą byśmy za szybko umarli skoro nas opatrują. Tylko co teraz? - powiedział człowiek.
Ostatnio zmieniony przez Pedro 23-01-2015, 16:42, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Akinori 
Fenrir


Skąd: Wrocław
Wysłany: 23-01-2015, 19:07   

Północ.. dom tysięcy.. milionów ludzi i ich bogów… i oni przeciwko prawowitym władcą świata… i tylko jeden sprawiedliwy pomiędzy nimi wszystkimi. Jeżeli Szamanka dostanie ich wiedzę to północ zniknie i nastaną czasy pokoju, nie będzie wojen, nie będzie głodu. Z drugiej strony zginą miliony ludzi, a wielu będzie po drodze cierpieć. Bogowie północy milczą, myślałem że pozostawili mnie samemu… ale widać że po prostu zawsze myśleli. Zawsze samemu miałem decydować co jest sprawiedliwe a co nie. Nie opuścili mnie tylko oddali mi swoją wolę? Dali mi moc kreowania przyszłości? Dali mi w ręce losy północy? Dali mi wybór. Albo Starzy bogowie albo stary porządek. Wezmę to brzemię na swoje barki.
- Pytacie się mnie co teraz? – Odpowiedział – Chociaż raz unieśmy się odwagą. Wasze rodziny ciągle są na północy. A wy tylko przyczynicie się do ich śmierci. Jest na świecie czas życia i czas umierania. Ten drugi niechybnie nadszedł. Elfie, twoje statki przysłużą się im aby podbić twoje własne państwo, a twoja wiedza na temat zbroi i mieczy przyczyni się do śmierci twojej żony Rembercie. Założę się że każdy jest tu niemal mistrzem w swoim fachu, a moc szamanki zabierze wam waszą dusze i wiedzę. Lepsza jest śmierć…
Zabijam najbliższą osobę wbijając jej w skórę i tchawicę. Dokonałem wyboru. Bogowie sprawcie żeby był słuszny.
_________________
"Eee tam, wyklepie się na warsztacie"
 
 
Akinori 
Fenrir


Skąd: Wrocław
Wysłany: 23-01-2015, 22:06   

[Uzupełnienie]
Po tych słowach łapię najbliższą osobę za włosy, odciągam jej głowę i z całej siły wbijam palec wskazujący i środkowy w tchawicę. Ma to przynieś stosunkowo szybką i mało bolesną śmierć. – Mort chcę Cię u siebie, nie twoich bliskich. Wybacz mi – szepczę poprzez łzy. – Gjore til Mort kerkaste fred




– Gjore til Mort kerkaste fred <- Proszę Cię Morcie, ześlij spokój. (Zakładam że Fenris zna język kapłański. Jeżeli nie to ostatnie zdanie jest we współczesnym.)
_________________
"Eee tam, wyklepie się na warsztacie"
 
 
Pedro 

Wysłany: 25-01-2015, 02:44   

Szarpnąłeś płatnerza za włosy i spróbowałeś wbić mu palce w tchawicę. Nie przewidziałeś jednak, że jest to miejsce które wbrew pozorom ciężko przebić palcami. Nie udała Ci się ta sztuka. Udało Ci się za to wgnieść ją do środa. Widzisz jak człowiek zaczyna się dusić, wybałusza na Ciebie oczy starając się złapać powietrze choć nie może. W tym samym czasie elf siedzący obok rzuca się na Ciebie by odciągnąć cię od niego krzycząc coś, a strażnicy otwierają szybko drzwi. W kolejnym momencie zostałeś wyrzucony na zewnątrz. Upadłeś na skałę, brzuchem do dołu i odwrócony od celi. Zaraz potem nadbiegło kilku innych tubylców w tym dziewczyna która was poprzednio opatrywała. Więcej nie udało Ci się zauważyć, bo zacząłeś być kopany po całym ciele. Zwinąłeś się w kłębek by zminimalizować obrażenia, mimo tego jednak po chwili byłeś już obolały. Gdy strażnicy z tobą skończyli, nic już nie czujesz. Jak przez mgłę widzisz jak jesteś gdzieś ciągnięty i wrzucony do jakiejś jamy. Zaraz po tym czujesz jak Twoje ręce są wiązane Ci za plecami. Leżysz na skale będącą podłożem jamy w której siedzisz. Wszystko Cię boli. Zaczynasz odzyskiwać przytomność.
_________________
2010 - Rion (random), zwiadowca z czarnego tymenu
2011 - Nil, łowca potworów
2012 - Nil, łowca potworów (†)/ Ralf, podróżnik odporny na magię (zabójca magów)
2015 - Ralf, Sędzia Rega
 
 
Akinori 
Fenrir


Skąd: Wrocław
Wysłany: 26-01-2015, 02:02   

Więc jednak… północ została pogrążona przez elfa, który nie potrafił przyjąć potrzebnej śmierci. Morcie mam nadzieje że masz dla takich specjalne miejsce w jednym ze swoich piekieł. Jednak to co mówią o elfach jest słuszne, głupie to istoty niedziwota więc że tak łatwo się Styrii podbić dały. Tyle lat na karku a ciągle głupie. Przez te setki lat mogły przynajmniej się honoru nauczyć i sztuki dobrego umierania.
Gdy dochodzę do siebie powoli obserwuje gdzie się znajduję.
_________________
"Eee tam, wyklepie się na warsztacie"
Ostatnio zmieniony przez Akinori 26-01-2015, 02:02, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
Pedro 

Wysłany: 26-01-2015, 20:59   

[Mała zmiana, najpierw związali Ci ręce, a potem wrzucili.]
Rozglądasz się powoli do koła. Widzisz wokół siebie ściany zrobione ze skały, wszystkie nie dalej niż metr od siebie. Nie widzisz wyjścia. Obracasz się w stronę skąd pada blade światło. Zauważasz, że leżysz w jakimś dole przy ścianie kawerny. Dół głęboki na dwa metry. Od góry narzucone masz kraty zrobione ze związanych długich, prostych kijów, w rogach przygniecione jakimiś dużymi kamieniami. Widzisz również stojącego nad dołem strażnika uzbrojonego we włócznię. Patrzy na Ciebie z pogardą po czym odwraca się i znika Ci z oczu za krawędzią.
_________________
2010 - Rion (random), zwiadowca z czarnego tymenu
2011 - Nil, łowca potworów
2012 - Nil, łowca potworów (†)/ Ralf, podróżnik odporny na magię (zabójca magów)
2015 - Ralf, Sędzia Rega
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 12-02-2015, 03:42   

Dzień dobry, to ja, Mojmir. Przejmuję tę bajkę ;)



Fenris, nie jesteś w stanie stwierdzić, ile czasu to trwało, nie masz w końcu żadnych wyznaczników mijającego czasu. No, może tylko kapanie wody ze stropu. Ale ile razy kapnęło? Może z pięćset. Może pięć tysięcy.
Nie czujesz się dobrze. Ogólny ból obitych części ciała zaczyna być przytłumiany przez kłujący, intensywny, gdzieś nisko na prawym boku. Każda próba poruszenia owocuje silnym bólem żeber i wściekłym bólem głowy. Za to dłoni nie czułeś prawie wcale.
Krata u góry skrzypnęła. Światło pochodni padające prosto na twoje oczy oślepiło cię nieprzyjemnie, więc spadającą z góry sznurową drabinkę bardziej usłyszałeś niż zobaczyłeś. Przemknęło ci przez myśl, że każą ci wyłazić ze związanymi rękami, ale jednak nie, ktoś zszedł na dół.
Jeden ze strażników.
Rozciął ci więzy, powodując, że krew zaczęła z powrotem dopływać do zsiniałych dłoni, czyniąc z nich kolejne ognisko intensywnego bólu. Tymczasem tubylec wskazał ci drabinkę. Spróbowałeś nawet - nie byłeś w stanie w ogóle zacisnąć dłoni. Zaśmiałeś mu się ponuro w nos.
Po dłuższej chwili zszedł jeszcze jeden, wyciągnęli cię na górę.
Tam, kiedy tylko oparłeś dłonie o kamienną posadzkę, zostałeś wyszarpany na wierzch, rzucony na kolana, wykręcone do tyłu ręce przełożono ci nad drewnianą belką i ponownie związano, choć już nie tak mocno. Nie dało się nie zauważyć, że strażnicy niezwykle przykładali się do pilnowania twojej osoby, w każdej sekundzie przynajmniej jedno ostrze było wycelowane prosto w twoją szyję.

Sposób, w jaki cię związano, nie pozwalał się wyprostować, ale pozwalał iść. Poprowadzono się korytarzami, które po krótkiej chwili marszu wychodziły do olbrzymiego pomieszczenia.
Byłeś tu już raz, wtedy, kiedy przyprowadzili was tutaj imperialni zabójcy.
Gigantyczna jaskinia była wypełniona światłami. Jej centrum stanowiło olbrzymie jezioro o czarnych, połyskujących błękitnie wodach, nie sięgało jednak samych ścian, otoczone było szerokimi "bulwarami", na których kręciło się mnóstwo ludzi. Bulwary były poprzecinane strumieniami, które spływały do jeziora, nad nimi poprzerzucano mostki, wyrzeźbiono rozmaite stopnie wodne i małe wodospady, zdobiące przestrzeń i podświetlone błękitem. Na środku jeziora stała kamienna piramida, do której prowadził wąski, drewniany pomost. Ze szczytu piramidy strzelał ku sklepieniu olbrzymi obelisk, na którym lśniły wyraźnie liczne drobne znaki, kreseczki i zarysowania. szczyt obelisku ginął w mroku u sklepienia, nie mogłeś nawet podnieść głowy, by mu sie przyjrzeć.
Poprowadzono cię ku brzegowi jeziora.
Pilnujący cię strażnicy cały czas byli w najwyższej gotowości, nie spuszczali cię z oka, nie dawali ani centymetra wolnego miejsca.
Tak dotarliście do pomostu. Stali tu ludzie, których już znałeś, ci, którzy pojmali cię w vekowarskiej cytadeli. Oprócz tego jakaś elfka. Jakaś hobbitka. Ale nade wszystko - ona.
Ale osób takich jak ona nie da się nie zauważać. Co to było, aura magiczna, psioniczne zaklęcie charyzmy, a może naturalny urok...? Dość, że gdy podeszliście, nie byłeś w stanie patrzeć na kogokolwiek innego. Miała na sobie białą suknię, prostą, z długimi wąskimi rękawami, spiętą szerokim pasem nabijanym kamieniami. Na ramionach nosiła szeroki kołnierz, rodzaj ozdoby, wykonanej ze skóry, kamieni i złota, wszystko lśniło w odcieniach czerwieni i żółci, podobnie jak pas.
Jej włosy, wizytówka i znak rozpoznawczy, sięgały do samej ziemi, zaplecione w warkocze i skomplikowane pleciony, sprawiały wrażenie czerwonej, płonącej aury wokół jej bladej, ale niezwykle pięknej twarzy.
Spojrzała na ciebie.
-> wątek #23
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,04 sekundy. Zapytań do SQL: 14