Karczma pod Silberbergiem Strona Główna Karczma pod Silberbergiem
Witamy na nowym-starym forum dla larpowiczów Silberbergu :)

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Preludium
Autor Wiadomość
Onfis 

Wysłany: 02-11-2015, 22:25   Preludium

Wiosną 916 upadło Księstwo na Przełęczy Archibalda dar Bregena. Odsłonięte przez Teralę, która po śmierci Vlada Jastrzębca złożyła broń. Walki zaprzestali też partyzanci Brynjolfa Gunnaarson. Klęska była więc nieunikniona. Jednak pomimo wszelkich przeciwności, a nawet czasem przeciwko głosowi własnych ludzi książę dar Bregen walczył do końca. Każdy szaniec i każdy fort musiały zostać zdobyte. Jednak ta heroiczna postawa zdała się na nic, Qa dysponowali po prostu zbyt wielka armią, a dakońskie państewko walczyło osamotnione.
Nowy Książę Namiestnik Wergundii Joachim dar Nithel, były magnifer zielonego tymenu określił postawę „ludu Dakońskiego” jako „nierozsądną, szaleńczą i niegodną”. Ludu Dakońskiego, ludu pełnego egoistów i wichrzycieli, ludzi którzy sprawili, że wojna trwała dłużej. Najgorszym z nich zaś był Archibald dar Bregen – dezerter i tchórz. Człowiek, którzy nie cofnął się przed mordowaniem i grabieniem cywili. Manipulowany przez wroga, jakim zawsze była Styria, poświęcił niezliczone życia dobrych wojowników by zrealizować swoje ślepe szaleństwo. W dniu, kiedy wygłoszone zostały te słowa, na placu Elmeryka w Akwirgranie, spłonęły sztandary z krukiem, spłonęły twierdze dar Bregenów w Wergundii i Dakonii, a sam książę na Przełęczy został ścięty jako zdrajca i buntownik. Większość z Was, jak nie wszyscy widzieliście to, patrzyliście jak umiera „zagrożenie dla pokoju”. Umarło jakoś tak zwyczajnie, bez krzyczenia i wygrażanie niebiosom, bez zapowiedzi zemsty zza grobu. Obok szafotu stało wielu dostojników, a pośród nich Eliza dar Domitius, głowa możnych rodów Dakonii. Wśród ludzi szybko zaczęła krążyć plotka, że pomagała Qa, a zrobiła to, by zemścić się na mężu, który ją zdradzał. Jakiekolwiek były powody, to Eliza pozostała wśród żywych.
Ogłoszony też został „Dekret o rozbrojeniu”, którzy „w celu zachowania pokoju, ładu oraz zapobieżeniu takim aktom społecznego niepokoju jak napaści, kradzieże i gwałty” zakazywał noszenia jakiejkolwiek broni. Karano nawet za noszenie prostego noża. Obostrzono również magię – dopuszczono tylko praktykowanie magii Qa, najsurowiej zaś karano magię bojową.
I tak powoli wszystko ulegało względnej stabilizacji. Dziś miał być kolejny wieczór, jakich było już wiele w waszym życiu. Spotkaliście się w piwnicach przepastnego magazynu. Połączyły Was różne losy, ale ten sam cel – walka o przetrwanie prawdziwej Wergundii. Na powstanie było jeszcze zbyt wcześnie, zbieraliście siły, ale odśpiewywane na każdym spotkaniu pieśni i opowiadane historie pozwalały wciąż pamiętać, kim jesteście i za co tak naprawdę walczyli wasi przodkowie. Modliliście się też przed posążkiem Modwita, Waszą największą świętością, pieczołowicie ukrywaną. Za samo jej posiadanie w pomieszczeniu czekałby Was bolesna egzekucja.
-... i nałożył sobie na głowę Smoczy Diadem, Koronę Ludów. Taka była historia podboju Elmeryka. Tą historię zawsze opowiadał mi dziadek. Pokazywał też tarczę, wyszczerbioną Tryntyjskimi toporami. Niestety, spłonęła kiedy zdobywali miasto – dokończył trochę ze smutkiem Ekbert, młody chłopak, uciekinier gdzieś z Parve.
Wprawdzie każdy z Was od małego znał historię Elmeryka, ale było w niej coś, co pozwalało słuchać jej od nowa za każdym razem. Popatrzyliście po sobie. Kto teraz zabierze głos? Może kolejna opowieść, albo coś ważnego do przekazania?


//Pierwsza tura jest trochę na rozgrzewkę dla Was. Zapoznajcie się, poklimaćcie, nie muszą być długie opowieści, a niespodzianka już czeka. Jeszcze raz miłej zabawy :) //
 
 
Strandbrand 
Żywa Tarcza


Skąd: Trzyciąż (Taka wieś w Wergundii)
Wysłany: 02-11-2015, 23:10   

W zacienionym kącie piwnicy, na rozpadającym się od wilgoci stołku, siedziała skulona figura, zupełnie niepozorna. Chuda, (lecz nie można było powiedzieć słaba) postać, ubrana w drogie ubrania właściwe dla szlachty wergundzkiej, ukryta była w przepastnym wełnianym płaszczu. Krótko przycięte włosy i długa broda, w kolorze stalowo-szarym przyozdabiały głowę starca, zaś błękitne oczy wpatrzone były w obecnego mówcę.
Młody chłopak, Ekbert. Robert przypatrywał mu się cały czas podczas gdy ten przemawiał. Nie musiał słuchać historii o Elmeryku. Podobnie jak prawie wszyscy zebrani tutaj, znał ją na pamięć. Obserwując młodzieńca miał przed oczami swoich synów. Ile to już lat minęło odkąd ich nie widział? Właśnie trwał 16 rok rozłąki ze starszym, Callanem. Z młodszym synem, Eregrimem widział się jeszcze 13 lat temu, gdy przyjechał z Tryntu gdzie studiował magię w odwiedziny. Od początków wojny nie miał o nich wieści.
Otrząsnął się z zadumy. Ekbert skończył przemawiać. W piwnicy cicho rozbrzmiały ostatnie słowa historii o Elmeryku. Przesunął wzrokiem po zebranych twarzach. Nikt nie wyglądał jakby miał zacząć kolejną opowieść, których to opowiadanie stało się ich swoistym rytuałem.
Robert dar Strandbrand westchnął cicho.
-Nikt z was nie widzi dobrej opowieści na tą chwilę?
Jego spokojny głos poniósł się po pomieszczeniu.
-Być może któryś z was, młodych przypomni mi historię o Eudomarze, który sięgnął po więcej niż był w stanie utrzymać? Albo o jego następcy, Olafie zwanym Szalonym? O jego tragedii i poświęceniu, nie tak dawno temu zresztą?
Oczywiście znał te historie. Jego pamięć nie była aż tak zła. Ale ważnym było by dać się wygadać młodym. Potrzeba im było tylko trochę zachęty.
-Są inne opowieści. Legenda o założeniu Dakonii przez legendarnego Daka. Niekoniecznie muszą to też być wergundzkie historie. Opowieść o Leifie, który również walczył za swoich ludzi. A może coś bliższego naszym czasom? O niestrudzonych obrońcach Vekowaru, przekazanej przez niewielu z tych którym udało się tutaj wrócić?
Wymieniał tak powoli. Odłożył na bok mocną, dębową laskę, okutą od spodu metalem, którą dotąd trzymał na kolanach i wyciągnął dłonie do przodu, wyliczając na palcach kolejne baje które przyszły mu do głowy.
_________________
Pengantar - Eryk Strandbrand, uciekinier z Wergundii zarabiający na życie jako łowca głów.
III Turnus 2014 - Eryk Strandbrand, łowca głów pracujący jako ochroniarz Octavia Lecorde (Który Octaviem wcale nie był... to dłuższa historia)
Nelramar - Kaldel Strandbrand, magnifer czerwonego tymenu patronujący negocjacjom nad zawieszeniem broni.
II Turnus 2015 - Callan dar Strandbrand, Paladyn z łaski Modwita, działający pod przykrywką jako członek smoczej kompani. [*]
Epilog 2015 - Duch Callana dar Strandbranda, paladyna walczącego z Qa nawet po śmierci
Ostatnio zmieniony przez Strandbrand 02-11-2015, 23:11, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Gorvenal 
wergundzki oddział specjalny


Skąd: Łódź
Wysłany: 02-11-2015, 23:48   

Siedział przy stole huśtając się na odchylonym do tył stołku i bawiąc się jednym z pasków swojej kamizelki. Ciemne włosy spadały mu na twarz zakrywając ją prawie całkowicie. Z ledwie widocznym uśmiechem słuchał starego arystokraty wymieniającego dawne opowieści. Przypominały mu się długie wieczory spędzone pod pokładem na śpiewaniu spiciu rozwodnionego rumu. Piękne czasy. Zatęsknił do szant i wojskowych przyśpiewek. Dawno nie słyszał ani tych pierwszych ani drugich. Wyprostował się lekko, prawie niezauważalnie podniósł głowę i zaczął cicho śpiewać

Coś z fal zielonych czarne twierdze wznosił
i mieczem znaczył itaryjską bramę
hufce styryjskie na południu korzył
i wiódł pod Arden Elmeryka ramię...
_________________
Rzeczywiście nie działa. Hmm... próbowałeś dodać piorunianu?

Prawie zawsze: Jasper Flint- alchemik
Czasem: Oktavian Leadnros- medyk-strzelec, Saren z Tlais Orthogok- medyk-archeolog, Holt Wren- komandos pod przykrywką z zamiłowaniem do ciężkich zbroi
Alaric- wiecznie wiszący w chmurach myśliwy ze styryjskiego końca świata
 
 
Aver 
Szop partacz.


Skąd: z kadeckiej szafy
Wysłany: 03-11-2015, 00:04   

Siedziała na skrzynce, owinięta płaszczem, i w zadumie skubała zębami rękawiczkę. Jej umysł był gdzieś dalej, słowa opowieści przenikały przez jej głowę bez echa. I tak znała tę historię na pamięć.
Głos starca wyrwał ją z zamyślenia, na zmęczonej twarzy pojawił się lekki uśmiech.
Tyle słów, tyle opowieści... a każda lepsza od poprzedniej.
Naraz, Jasper rozpoczął cicho pieśń. Pieśń, której słowa znał każdy Wergund, która zagrzewała żołnierzy do walki już tyle lat...
Pomimo ściśniętego gardła podjęła śpiew.

... Wspierałeś mocą lud swój ulubiony,
co dla swej chwały walczyć nie przestanie...


Ciekawe, czy ojciec też ją nucił... pomyślała z melancholią.
_________________
"What is better - to be born good, or to overcome your evil nature through great effort?"
===
+ Avergill Cha'el, bambusowa łowczyni potworków = + Meriel'oarni Caernoth, cztery metry rany ciężkiej = + Słysząca Skałę Rill Pioc Ark'hant, imperialna skałomiotka = + Emilia ev. da Tirelli, sapientystka, morderczyni, agent SSW = + Inga, czarownica-sekretarka w Tymenie Mgieł = Cerys Stern, czarownica z kardamonowo-tymenowo-szakalową przeszłością = Aud Svanhildurdottir Sliabh Ard, poseł od Bryna i jednego zadania = Aina Macario, starsza Enarook z tępym nożem = Halli Auddottir, cfaniara z bandy Flodriego = + Arda, ta, która chciała dobrze = + Avarina de la Corde, Czarny Diabeł, który chciał pozostać człowiekiem = + Avilla Salarez, zwiadowca 22. Sz. G. F. d. K.
 
 
 
Kodran 


Skąd: Warszawa/Piastów
Wysłany: 03-11-2015, 00:19   

Opierał się o ścianę, siedząc na beczce. I patrzył się pusto przed siebie. Głos wyrwał go z letargu; otrząsnął się. Kiedy towarzysze jeden po drugim zaczęli śpiewać, dołączył się:

Modwicie w swych sądach niezbadany
Błogosław dzisiaj wergundzkiej koronie!


Ożywiał się z każdym słowem...
_________________
2013- najemnik Nero(never forgetti)
2014- najemnik Kodran
epilog 2014- znów najemnik Kodran, Imperialista (tak jakby)
2015- Sarell, okrzyknięty Heroldem z Wierzchu (dzięki El)
epilog 2015- Sarell, #dziękiBryn ;)
2016- Severo dar Rodlingen, poborowy z Dakonii, później magnifer Czarnego Tymenu
Później też coś było grane
 
 
Referen 
Ref


Wysłany: 03-11-2015, 00:25   

Referen zaczerpnął powietrza by kontynułować pieśń. Rozpierała go energia.
Sam nie potrafił śpiewać, ale obecna sytuacja to coś stanowczo innego. Widział że przynajmniej kilka osób przyłączyło się do początkowo cichej i nieśmiałej piosenki, widział również jak stopniowo rozjaśniają się im twarze.
Rozumiał to.
To samo działo się teraz z nim samym.
Wyprostował się, odtrącił jasne włosy z czoła i skierował wzrok na starca.

...Za groby ojców, za kraj ukochany
walczyć będziemy mężnie i wytrwale...
_________________
II turnus 2014 - najemnik z Fiordu(pracował dla Styrii)
II turnus 2015 - mag morza z Leth Caer
Epilog 2-4.10.2015 - Qa
Epilog 27-29.11.2015 - Qa
Zimówka 27-29.12.2015 - Qa
III turnus 2016 oraz epi- Rawen, członek Czarnego Tymenu
Ostatnio zmieniony przez Referen 03-11-2015, 00:40, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Szrapnel 
Villsvin


Wysłany: 03-11-2015, 00:39   

Talion siedział pod ścianą obok Roberta i przysłuchiwał się młodzikowi. Tę opowieść mógłby opowiedzieć całą z pamięci, z resztą jak każdy Wergund. Nie zwróciłby uwagi na śpiewy, gdyby nie to, że zaczęły się robić coraz głośniejsze.
Ciszej!Ktoś was jeszcze usłyszy! - powiedział półgłosem. Gdy nastała cisza, kontynuował przyciszonym głosem.

...póki choć jeden miecz utrzymać zdoła
oprzemy się każdej wojennej nawale ..
_________________
"Pole rażenia granatu jest zawsze o metr większe niż zdołasz uciec"
 
 
Powój 
Rozwydrzona


Skąd: Z bajorka
Wysłany: 03-11-2015, 01:56   

Ciemne włosy splecione w warkocz i okalające głowę niczym korona lśniły w ledwie dostrzegalnym świetle generowanym przez oliwne lampki i świece. Podczas gdy jakiś młody chłopak darzył ludzi historią, ona wciąż pozostawała przy posążku Modwita z ramionami skulonymi od ciężaru wspomnień. Każdy oddech był trudny do wykonania, każde uderzenia serca wywoływało ból, przyzywało wspomnienie jasnych loków czy drobnych dłoni. Jej światła. Jej skarbu. Iskry nadziei w tym co miało nadejść. Klęcząc tak przed symbolem dawno utraconych czasów modliła się o to by dusza jej dziecka zaznała spokoju i chociaż nie przyznała tego głośno, to nie liczyło się dla niej to czy bezpieczny będzie on wśród Starych czy Nowych bogów. Ważne, by nie cierpiał. By w snach przestał nawiedzać ją obraz ludzkich stóp zgniatających jego delikatne ciałko na kocich łbach jednego z placów Akwirganu.
I gdy tak pogrążona w swych myślach starała się odnaleźć ukojenie czyjś głos poderwał w górę pieśń, pieśń bliską niegdyś jej sercu a teraz niepokojąco złowieszczą. Pieśń odbierającą tą odrobinę bezpieczeństwa która zastała im dana.
Mechtylda podniosła się od kapliczki zwracając w stronę śpiewających, czerń sukni zaszeleściła o posadzkę gdy zbliżyła się do nich na krok. Żałoba. Żałoba którą wciąż nosiła po mężu, człowieku którego za czasów wolności okrzyknięto bohaterem. Ludzie którzy znali niegdyś Erwina lub też wiedzieli, że była jego małżonką do tej pory posyłali jej na ulicy pozdrowienia i obdarzali życzeniami szczęścia i bezpieczeństwa.
Ale jej już nie zależało.
Od kiedy wprowadzono wszystkie te zakazy stosowała się do nich, nie nosiła broni, nie używała magii - a to właściwie już od śmierci syna, w pamiętnym dniu gdy Akwirgran padł - nie utrudniała pracy urzędnikom służącym Qua. Ale też nie donosiła. Egzystowała. Dzień w dzień, w pustym domu słuchając jak na dole kamienicy uwijają się majstrowie i sprzedawcy prowadząc dalej alchemiczny sklep męża. Egzystowała, nic więcej.
I teraz to o sobie dało znać.
Milczała.
_________________
Uważaj czego sobie życzysz.
 
 
 
Pedro 

Wysłany: 03-11-2015, 12:49   

Ralf siedział oparty o ścianę pomieszczenia, schowany w półmroku piwnicy. Nie przysłuchiwał się historiom snutym przez będących z nim ludzi. Wolał się skupić nad tym co jest teraz. Na tej tragedii której są świadkami i uczestnikami od długiego czasu. Zbyt długiego. Powracał do wspomnień z niedalekiej przeszłości, gdy miał szansę na zmianę biegu rzeczy. I tą szansę zmarnował. Zawiódł siebie i cały świat który znał. Ostatnio nie myślał o niczym innym. Starał się wymyślić coś co dało by im jakąś szansę w walce z Qa. Nic jednak nie przychodziło mu do głowy. Gdyby tylko bogowie odpowiadali na modlitwy. Wciąż łudził się, że może jednak Reg go usłyszy. Że odpowie. Nic się jednak takiego nie działo, byli skazani wyłącznie na siebie.
Z zamyślenia wyrwał go śpiew ludzi. Pokręcił głową z rezygnacją. Nie przeszkadzał w śpiewie. Ludzie powinni móc dodać sobie otuchy. Ale nie dołączył się. Nie czuł takiej potrzeby. Przymknął oczy i na chwilę zapomniał o ostatnich miesiącach. Wsłuchał się w pieśń.
_________________
2010 - Rion (random), zwiadowca z czarnego tymenu
2011 - Nil, łowca potworów
2012 - Nil, łowca potworów (†)/ Ralf, podróżnik odporny na magię (zabójca magów)
2015 - Ralf, Sędzia Rega
 
 
szwed 
Miny! Miny!

Skąd: Szwecja
Wysłany: 03-11-2015, 14:24   

Opowieści wywołały u niego silne uczucie melancholii; obracając się na co dzień koło Qa i kolaborującymi z nimi ludzi powoli zapominał że o wolnej Wergudni można było mówić inaczej niż "przeklęci partyzanci". Eckard zaczął zastanawiając się o na ile bycie Wergundem ograniczy się do opowieści i śpiewania w piwnicach.. I po ilu pokoleniach i to zaniknie. Szans na wygraną nie widział żadnych a łudzenie się o zmianie sytuacji pozostawiał marzycielom. Ehh, i jeszcze to ryzyko wpadki.
_________________
"Alchemik! Napieprzaj w nich tą nitrogliceryną!" ~Elfik
 
 
Zawał 

Wysłany: 03-11-2015, 20:53   

Oparty o ścianę Joachim słysząc śpiew uniósł głowę i rozejrzał się po pomieszczeniu i uśmiechnął pod nosem, ale nie przyłączył się do śpiewu nadal obserwując pozostałych.
_________________
„Strach to tarcza odważnych, chroni przed losem głupców”
„Ten, kto ma miecz w sercu obroni się nawet i źdźbłem trawy”
 
 
Haakon 
Krwawa Furia

Skąd: Shamarot
Wysłany: 03-11-2015, 22:50   

Hagan siedząc pod ścianą myślał o swojej ojczyźnie, o tym że poddali się Qa. Gdyby on był tam w chwili poddania się, wolałby zginąć. Od rozważań odciągnął go śpiew. Patrząc na wszystkich śpiewających rozpalił swoją fajkę i nadal słuchał śpiewu.
_________________
"Modwit przyleci na pralce"
2012 - Valgard, mag życia
2013 - Malar, paladyn Styrwita
2014 - 2015 - Haakon, krasnolud wojownik z klanu Krwawych Bród [*]
Epilog 2015 - Ekhard dar Bratz, paladyn Modwita
 
 
Gorvenal 
wergundzki oddział specjalny


Skąd: Łódź
Wysłany: 04-11-2015, 01:22   

Wybrzmiały ostatnie wersy pieśni. Przez chwilę panowała absolutna cisza. Nawet jego krzesło jak na komendę dekuriona przestało skrzypieć. Znowu się uśmiechnął. Tym razem szeroko. Przyjemne wspomnienia wypełniły jego głowę. Pozwolił im się porwać. Niemalże czuł wiatr we włosach i zapach świeżych ryb pieczonych w kambuzie. Tęsknił za mokrym drewnem pod stopami. Zamknął oczy i głęboko odetchnął. Odruchowo dotknął naszywki pod kamizelką stwierdzając że kawałek wyszywanego materiału nie może być wszystkim co zostało z jego dawnego świata.
_________________
Rzeczywiście nie działa. Hmm... próbowałeś dodać piorunianu?

Prawie zawsze: Jasper Flint- alchemik
Czasem: Oktavian Leadnros- medyk-strzelec, Saren z Tlais Orthogok- medyk-archeolog, Holt Wren- komandos pod przykrywką z zamiłowaniem do ciężkich zbroi
Alaric- wiecznie wiszący w chmurach myśliwy ze styryjskiego końca świata
 
 
Aver 
Szop partacz.


Skąd: z kadeckiej szafy
Wysłany: 04-11-2015, 01:31   

Na reprymendę Taliona zagryzła wargę i skuliła się nieznacznie, spuszczając głowę. Gdy po chwili ciszy mężczyzna kontynuował hymn, uśmiechnęła się smutno.
Oprzemy się każdej wojennej nawale... widać nie każdej. Twórca słów nie przewidział zapewne, że zaleje nas potop. Nie zebraliśmy się, Północ nie dała rady się zjednoczyć we wspólnej walce...
Tyle śmierci na nic.

Pociągnęła nosem. Jesień dawała się we znaki przeziębieniem.
Ale śpiewali dalej, choć ciszej, to z tą samą mocą w głosach, przecząc temu, co rozgrywało się przed chwilą w jej myślach.

... póki stać będziem w jedności potężni
miecz cios da pewny, a tarcze osłonę.
Trwać będzie wiecznie chwała Akwirgranu
Wspieraj Modwicie wergundzką koronę!

Czuła delikatną wibrację w okolicach mostka, gdy schodzili na niższe dźwięki. Mogła sobie tylko wyobrażać, jak dumnie musiał brzmieć ów hymn śpiewany przez tysiące gardeł na polu bitwy.
Skończyli śpiewać, ale mimo tego w ciszy zaległej w piwnicy nadal wybrzmiewało echo ostatnich nut.
Zadrapało ją coś w gardle, kaszel był suchy i duszący.
Jesień. Na pewno jesień.
Siedzieli tak chwilę w milczeniu, pod sufitem snuł się dym wydobywający się z fajki krasnoluda. W końcu zabrała głos.
- Mówicie, panie Robercie, o historiach bliższych naszym czasom... to wiecie może, co się stało tu pięć lat temu, jak wyglądała obrona miasta? - mówiła cicho, zachrypniętym głosem. Co prawda mało kto wiedział, co tak na prawdę się tam zdarzyło, ale może stary dar Strandbrand był jednym z tych ludzi?...
_________________
"What is better - to be born good, or to overcome your evil nature through great effort?"
===
+ Avergill Cha'el, bambusowa łowczyni potworków = + Meriel'oarni Caernoth, cztery metry rany ciężkiej = + Słysząca Skałę Rill Pioc Ark'hant, imperialna skałomiotka = + Emilia ev. da Tirelli, sapientystka, morderczyni, agent SSW = + Inga, czarownica-sekretarka w Tymenie Mgieł = Cerys Stern, czarownica z kardamonowo-tymenowo-szakalową przeszłością = Aud Svanhildurdottir Sliabh Ard, poseł od Bryna i jednego zadania = Aina Macario, starsza Enarook z tępym nożem = Halli Auddottir, cfaniara z bandy Flodriego = + Arda, ta, która chciała dobrze = + Avarina de la Corde, Czarny Diabeł, który chciał pozostać człowiekiem = + Avilla Salarez, zwiadowca 22. Sz. G. F. d. K.
 
 
 
Strandbrand 
Żywa Tarcza


Skąd: Trzyciąż (Taka wieś w Wergundii)
Wysłany: 04-11-2015, 20:15   

Robert nawet nie skończył wyliczać pierwszej dziesiątki opowieści, które przyszły mu do głowy gdy Jasper zaczął śpiewać. Zamilkł gdy rozpoznał pierwsze słowa pieśni. Poniosła się cicho pod ziemią. Pod ziemią, niczym szczury - podczas gdy hymn, ich wergundzki hymn winien być śpiewany na placach i w marszach zwycięstwa ponad siłami Qa. Ponad ich ilością, zdradą Aenthil, ponad ich mrocznymi bożkami i przeklętą magią.
Do śpiewu dołączali się kolejni zebrani. Rill. Harald. Referen. Czy też Refren? Dziwne imię. Nawet on śpiewał wergundzką pieśń. Nawet Talion, mimo że Rober sądził że chciał ich zupełnie uciszyć, wznowił pieśń nieco ciszej.
Tyle jednak ile osób śpiewało, tyle też patrzyło tylko ze smutkiem. A może z brakiem nadziei?
Chciał zaśpiewać. Pamiętał słowa, nigdy by ich nie zapomniał.
,,Póki stać będziem w jedności potężni "...
Jego głos był prawie niesłyszalny, ale i on był częścią tego zakazanego śpiewu.
Gdy wybrzmiał ostatni ton, gdy ostatnie słowo rozniosło się po piwnicy zapadła krótka cisza. Krasnoludzka fajka sprawiła że pomieszczenie pokryło się leciutką mgiełką. Gdy usłyszał swoje imię zwrócił uwagę na mówcę. Młoda dziewczyna, Rill.
Co się stało pięć lat temu? Dobre pytanie. Zaiste dobre pytanie...
Spojrzał na swoją dłoń, na znajdujący się na niej pierścień. Na niedźwiedzia stojącego dumnie na tle młota. Wiedział co się stało.
-Co się stało w Akwirgranie pięć długich lat temu, jesteście ciekawi?
Zrobił krótką przerwę, by wszyscy mogli skupić się na jego głosie. Pogładził się po siwej brodzie i kontynuował opowieść.
-Mottem mojej rodziny jest ,,Wojna zawsze nas znajdzie". To samo stało się tutaj. Wojna w końcu znalazła drogę do Akwirgranu, w samo serce Wergundii.
Przerwał znów na chwilę. Co mógł im powiedzieć? Prawdę, o zdradzie i poniesionej ofierze? Kłamstwo, o bohaterskiej obronie stolicy? Czego od niego oczekiwano - prawdy czy podtrzymania ducha?
-Nie powiem wam jak wyglądał bój. Nigdy nie byłem wielkim wojownikiem, częścią Tymenów także nie byłem. A gdybym nawet był na polach Akwirgrańskich, pewnie bym teraz nie mógł wam o tym opowiadać. Ale, co nieco wiem. Obronę rozplanowano pieczołowicie, większość dowódców zebrała się tutaj by dać odpór. Stały tu nie tylko Tymeny. Kompanie najemnicze, które wolały walczyć za wergundię. Styryjczycy którzy nie dali rady przebić się do swej ojczyzny gdy front nadszedł. Elfy, ocalałe z pogromu w Talsoi. Byli tutaj i oni, stali na murach, na polach przed miastem, na ulicach nad nami.
Przypomniał sobie dni poprzedzające bitwę. Zawieruchę jaka trwała w mieście. Cywili jak i wojskowych, gotujących się na bitwę. Gońców biegających z wieściami. Oddziały zmierzające na pozycje. Akwirgran nigdy nie był tak żywy jak wtedy. Ani tak ciasny.
-Bitwa była chyba największą o jakiej słyszałem w naszych czasach. Nie da się przekazać samymi słowami skali przemocy jaka się tutaj odbyła. Nad tysiącami ludzi przelatywały pociski i wyładowania magiczne. Nasza kawaleria sprawiała Qa nie lada problemy, sprawnie miażdżąc piechotę wroga. Nasze szeregi trzymały się tak długo, że bardziej niż ludzi przypominali oni ścianę. Nasi magowie bitewni dali pokaz sił o jaki nikt nie podejrzewałby śmiertelników. Setki naszych obecnych okupantów padały w mgnieniu oka. Kapłani i paladyni z imieniem Modwita na ustach prowadzili oddziały naprzeciw nim, z mocą pana wojny sprawiając że ciosy nie imały się naszych braci i sióstr.
Robert stał na murach i obserwował bitwę z daleka. Widział wszystko to co opisywał. Łuki światła pokrywające przestrzeń nad szeregami. Deszcze strzał i bełtów latających w kierunku szeregów Qa. Potężny ryk rozlegający się z tysięcy gardeł i stykających się broni.
-Nie będę was tutaj czarował - wszyscy wiemy jak to się skończyło. Lecz czy wiecie dlaczego? Niektórzy twierdzili że zawiodła komunikacja. Inny że była to jawna zdrada. Lecz jeden z dowódców, tylko ten jeden - nie wykonał powierzonej mu części planu. Ten jeden filar, który pierwszy upadł, doprowadził do zawalenia całej bitwy. Mimo to wergundowie nie ustąpili pola. Czerwony tymen walczył do końca. Do samego końca.
Uśmiechnął się sam do siebie. Kaldel też walczył do samego końca. Podobno w swych ostatnich chwilach przekazał dowodzenie i z rażącą wręcz głupotą poprowadził szarżę na wroga, opóźniającą ich pochód. To ironiczne, że dopiero teraz, po jego śmierci zaczął tęsknić za bratem.
-Sami widzicie do czego może doprowadzić jedna luka w obronie, jedno pęknięcie w ścianie. Dlatego naszą nadzieją na ujrzenie jutra pod naszymi sztandarami, jest jedność. Musimy być gotowi, wszyscy walczyć. Musimy być gotowi by kiedyś naprawić błąd, który popełnił ten jeden dowódca. I choć chwila na takie działanie nie nadeszła jeszcze, niech was to nie trapi. W końcu Akwirgran i Wergundia znów stanie się jednością - ale wtedy i tylko wtedy, gdy wszyscy będą gotowi, będzie można stanąć do kolejnego boju.
Nie było to żadne hasełko ani przypadkowe stwierdzenie chwili. Naprawdę wierzył że klucz do wolności Wergundi leży w zjednoczeniu. Lecz widział, widział chociażby po zebranych tutaj że nie wszyscy byli gotowi by stanąć zjednoczeni - dopóki choć jedna osoba się wahała i mogła otworzyć lukę w ich obronie. dopóty jakiekolwiek myśli o powstaniu pozostawały w sferze marzeń.
_________________
Pengantar - Eryk Strandbrand, uciekinier z Wergundii zarabiający na życie jako łowca głów.
III Turnus 2014 - Eryk Strandbrand, łowca głów pracujący jako ochroniarz Octavia Lecorde (Który Octaviem wcale nie był... to dłuższa historia)
Nelramar - Kaldel Strandbrand, magnifer czerwonego tymenu patronujący negocjacjom nad zawieszeniem broni.
II Turnus 2015 - Callan dar Strandbrand, Paladyn z łaski Modwita, działający pod przykrywką jako członek smoczej kompani. [*]
Epilog 2015 - Duch Callana dar Strandbranda, paladyna walczącego z Qa nawet po śmierci
Ostatnio zmieniony przez Strandbrand 04-11-2015, 20:17, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Onfis 

Wysłany: 04-11-2015, 21:34   

Śpiewaliście. Nieśliście pieśń sobie samym, grupce ukrywających się ludzi, tęskniących za minioną chwałą. Czy może to jednak pieśń niosła was? Wznosiła ponad zakurzoną piwnicę, ponad pola bitew, ponad hańbę porażki? Może wzniosłaby was przed oblicze samego Modwita, któremu moglibyście zaśpiewać:

Ujmij trochę łaski nieba!
Daj spokoju w zamian, chleba!
Innym udziel swej miłości!
Nam – sprawiedliwości!

Dymią kuźnie i warsztaty,
Lecz nie pracą a - skargami,
Że nie taka jak przed laty
Łaska Twoja nad hufcami!

Jednak wasz bóg pozostawał głuchy. Może właśnie to, a nie porażka, było dla was najgorsze? Porażki posmakował każdy z was, ale tego?
I kiedy ucichły śpiewy, a Robert zaczął snuć swoją opowieść, wydawało się że to będzie wieczór jak każdy inny jemu podobny. Znaliście w większości postać Archibalda dar Bregena, o którym to wspomniał teraz opowiadający. Podwójny zdrajca, wszak takim przedstawili go nawet Qa, którym oddał przysługę. Archinald dar Bregen, pęknięcie w ścianie... Jakże prorocze to miały być słowa.
Część z was, siedząca pod wschodnią ścianą już od chwili słyszała jakieś szuranie, ale zasłuchani w opowieść nie dopuszczaliście do świadomości innego wyjaśnienia niż „szczury”, które przecież były zjawiskiem jak najbardziej naturalnym w piwnicach. Jednak gdy Robert skończył mówić... Czy to echo odbijało się od pustych ścian?
-...dy...na...do...
Jednak echo powinno słabnąć z czasem, a to było jakieś inne...
-ewo...utaj...
Powoli zaczynaliście rozumieć, że coś jest nie tak, lecz zanim zdążyliście cokolwiek zrobić rozległ się zgrzyt, a kawałek wschodniej ściany zniknął. Znaczy nie tyle zniknął, co po prostu otworzył się niczym drzwi. I nie wiedzieliście, co było dziwniejsze – otwierająca się ściana, czy dwóch jegomości z pochodniami i jakimiś pakunkami, którzy w tych drzwiach stali. Słyszeliście kiedyś to powiedzenie, że chłopiec był bardzo zdziwiony, gdy pierwszy raz zobaczył morze, a morze było równie zdziwione, gdyż pierwszy raz widziało chłopca? No, to byliście tak samo zdziwieni obecnością dziwnych gości, jak oni zdziwieni waszą obecnością na trasie... Właśnie czego? Na turystyczny spacer to nie wyglądało. Co przytomniejszych z was powoli opuszczało zaskoczenie i odzyskiwaliście inicjatywą...
 
 
Strandbrand 
Żywa Tarcza


Skąd: Trzyciąż (Taka wieś w Wergundii)
Wysłany: 04-11-2015, 23:08   

Robert właściwie ledwo co skończył swoją opowieść z morałem, gdy spostrzegł że wszyscy się rozglądają i stracili uwagę. Wpierw niezadowolony że przestali go słuchać w tak ważnym momencie, już szykował tyradę o tym, jak chcieli by opowiedział o Akwirgranie a teraz mieli go w przysłowiowej rzyci. Powstrzymał się jednak, gdy zrozumiał co wywołało poruszenie wśród młodych.
W tym samym momencie ściana obok Taliona otworzyła się, jakby dotąd mylił go wzrok a w miejscu ściany były drzwi. Z brwiami podniesionymi wysoko, Robert obserwował jak w progu pojawiają się dwie postaci z pochodniami i jakimiś paczkami w dłoniach. Teraz już z oczami wielkości senatusów gorączkowo zastanawiał się, czy aby właśnie nie wpadli. Po samą szyję.
Na tyle szybko na ile mógł złapał swoją laskę opartą o ścianę i pacnął nią Taliona. Odezwał się na tyle donośnie by zwrócić na siebie uwagę, i w najlepszym wypadku odwrócić ją od posążku Modwita:
-Talion, chłopcze drogi. Pomóżże no mi wstać żebym lepiej widział kto to.
Z pomocą swego przyjaciela i zaufanej dębowej laski podniósł się ze stołka i powoli podszedł w kierunku otworu w ścianie. Przyglądał się gościom, próbując nie okazywać jak bardzo zdziwiony jest ich wizytą. Miał też nadzieję że jego widok i to co zrobił pozwoli komuś kto stał bliżej schować posążek w bezpieczne i niewidoczne miejsce. Zwrócił się do dwóch jegomościów:
-Nie mogę rzecz, żeby waszmościów obecność tu nie była dla mnie zaskoczeniem. Zwłaszcza gdy ma się... takie wejście. Lecz, co bardziej interesujące to to co panowie robią w takim miejscu jak to, o takiej porze. Zgodzicie się ze mną, prawda?
Ostatnie pytanie rzucił nie tylko do gości lecz i do wszystkich zgromadzonych w pomieszczeniu. Liczył na to że przejęcie inicjatywy pozwoli uniknąć głupstw, które ewentualnie młodzi mogli popełnić.
_________________
Pengantar - Eryk Strandbrand, uciekinier z Wergundii zarabiający na życie jako łowca głów.
III Turnus 2014 - Eryk Strandbrand, łowca głów pracujący jako ochroniarz Octavia Lecorde (Który Octaviem wcale nie był... to dłuższa historia)
Nelramar - Kaldel Strandbrand, magnifer czerwonego tymenu patronujący negocjacjom nad zawieszeniem broni.
II Turnus 2015 - Callan dar Strandbrand, Paladyn z łaski Modwita, działający pod przykrywką jako członek smoczej kompani. [*]
Epilog 2015 - Duch Callana dar Strandbranda, paladyna walczącego z Qa nawet po śmierci
 
 
Gorvenal 
wergundzki oddział specjalny


Skąd: Łódź
Wysłany: 04-11-2015, 23:22   

Spojrzał na ścianę, a właściwie na to co kiedyś nią było i zamarł. Niemalże spadł z krzesła. Huśtanie się na nim mogło nie być dobrym pomysłem. Stary Robert pierwszy odzyskał panowanie nad sobą i zaskakująco uprzejmym powitaniem odwrócił uwagę tajemniczych ludzi. Korzystając z okazji wstał z krzesła ustawiając się za nim (za krzesłem nie za Robertem) tak aby łatwo mógł nim rzucić. Równocześnie widząc że staruszek ustawia się tak żeby zasłonić stojący w rogu pokoju ołtaż lekko kiwnął głową w stronę Hagana i posążka Modwita modląc się żeby krasnolud poprawnie odczytał jego znak.
_________________
Rzeczywiście nie działa. Hmm... próbowałeś dodać piorunianu?

Prawie zawsze: Jasper Flint- alchemik
Czasem: Oktavian Leadnros- medyk-strzelec, Saren z Tlais Orthogok- medyk-archeolog, Holt Wren- komandos pod przykrywką z zamiłowaniem do ciężkich zbroi
Alaric- wiecznie wiszący w chmurach myśliwy ze styryjskiego końca świata
 
 
Haakon 
Krwawa Furia

Skąd: Shamarot
Wysłany: 04-11-2015, 23:38   

Po chwili oszołomienia odczytał znaki Jaspera. Trzeba to szybko schować, bardzo szybko. Nie miał wystarczająco dużego mieszka czy kaletki aby go tam schować. Niewiele myśląc i działając odruchowo, jak na krasnoluda przystało, złapał posążek szybkim ruchem i modląc się w myślach do Modwita by mu wybaczył, schował posążek w brodzie.
_________________
"Modwit przyleci na pralce"
2012 - Valgard, mag życia
2013 - Malar, paladyn Styrwita
2014 - 2015 - Haakon, krasnolud wojownik z klanu Krwawych Bród [*]
Epilog 2015 - Ekhard dar Bratz, paladyn Modwita
 
 
Zawał 

Wysłany: 04-11-2015, 23:44   

Joachim początkowo nie zwracając uwagi na otoczenie zdawał się nie dostrzec tego co się stało, patrzył w podłogę uważnie wsłuchując się w opowieść Roberta. Dopiero nieznaczny hałas wywołany przez niemal spadającego z krzesła Jaspera wytrącił go z tego stanu i sprowokował do rozejrzenia się po pomieszczeniu co oczywiście wprowadziło go w nie mniejsze osłupienie co pozostałych.
Gdy tylko owe uczucie zaskoczenia przeminęło skierował się ku środkowi sali by lepiej widzieć intruzów.
_________________
„Strach to tarcza odważnych, chroni przed losem głupców”
„Ten, kto ma miecz w sercu obroni się nawet i źdźbłem trawy”
 
 
Powój 
Rozwydrzona


Skąd: Z bajorka
Wysłany: 05-11-2015, 00:25   

Ściana ze zgrzytem ujawniła gości, gości nader niespodziewanych bo niezapowiedzianych. Jednak nie szpicli bo byli tak samo zdziwieni jak zebrani. Czyli to nie byli podwładni Qa którzy przyszli z rozkazem zabicia ludzi uczestniczących w nielegalnych spotkaniach
I w tym momencie jej własne zdziwienie zmieniło się w obojętność. Jedyne co chciała zrobić to przestąpić tak by własnym ciałem figurkę, jedyną rzecz jaka posiadała tu dla niej minimalne znaczenie. Jednak uprzedził ją w ruchach krasnolud, tworząc tylko większe zamieszanie w szarpaniu się z własną brodą i chowaniu pod nią boskiej podobizny.
Zaprzestała więc tylko na spojrzeniu w stronę gości. Nie miała zamiaru rzucać się na nich z pięściami, bo miała po pierwsze na sobie suknię, po drugie nie potrafiła walczyć wręcz a po trzecie nie godzi się osobie o jej statusie takich rzeczy robić. Liczyła jednak, że ktoś wykaże się szczątkową inteligencja i nieproszonych gości złapie. Nawet jeśli nie zagrażali im w tej chwili, to mogą zagrozić donosząc a ona już nie chciała widzieć pod swymi drzwiami kolejnych wysłanników Qa.
_________________
Uważaj czego sobie życzysz.
 
 
 
Kodran 


Skąd: Warszawa/Piastów
Wysłany: 05-11-2015, 00:29   

Słuchał z uwagą opowieści Roberta. I poczuł, że powinien tam być. W Akwirgranie. Jego oddział był tak blisko a tak daleko, gdy Qa rozpoczęli oblężenie. Próbowali nawet raz się przebić za mury, ale stracili tylko kolejnych ludzi. Niepotrzebna śmierć. Nie skończyli walczyć; napadali na patrole i przecinali drogi z zaopatrzeniem. Jednak i tak czuł, że gdyby był tam za murami to może by coś zmienił. Pewnie bym zginął. I tyle. Może lepiej, że stało się tak jak się stało?

Opowieści jak i jego przemyśleniom przewało zniknięcie ściany. A raczej otwarcie się w niej przejścia. Momentalnie wstał z beczki i zbliżył się do stołu, zwrócony w stronę przybyszy. Był między nimi a statuetką Modwita, którą na szczęście ktoś ukrył.
_________________
2013- najemnik Nero(never forgetti)
2014- najemnik Kodran
epilog 2014- znów najemnik Kodran, Imperialista (tak jakby)
2015- Sarell, okrzyknięty Heroldem z Wierzchu (dzięki El)
epilog 2015- Sarell, #dziękiBryn ;)
2016- Severo dar Rodlingen, poborowy z Dakonii, później magnifer Czarnego Tymenu
Później też coś było grane
 
 
Referen 
Ref


Wysłany: 05-11-2015, 00:43   

W głowie Referena w jednej chwili wydarzyło się kilka rzeczy. Nielicząc zaskoczenia z jakim powitał nieproszonych gości, jego umysł zaprzątała inna, dość ważna kwestia.
Jak oni się tu dostali? Jak, po wtóre, udało im się otworzyć przejście w ścianie? I czemu on sam nie ma bladego pojęcia jak taką sztuczkę wykonać?

Gdy ktoś po bokach od tajemniczego wejścia zneutralizuje intruzów koniecznie musi odkryć zasadę działania tego triku.
Na razie starał się ustawić za plecami staruszka.
Przecież to on wizął na siebie odpowiedzialność i zagadał obcych. Koniecznie trzeba przypilnować by nie stała mu się krzydwa.
Wyprostował się, nabrał powietrza w płuca i przybrał możliwie najpoważniejszą minę.
_________________
II turnus 2014 - najemnik z Fiordu(pracował dla Styrii)
II turnus 2015 - mag morza z Leth Caer
Epilog 2-4.10.2015 - Qa
Epilog 27-29.11.2015 - Qa
Zimówka 27-29.12.2015 - Qa
III turnus 2016 oraz epi- Rawen, członek Czarnego Tymenu
Ostatnio zmieniony przez Referen 05-11-2015, 00:48, w całości zmieniany 3 razy  
 
 
Aver 
Szop partacz.


Skąd: z kadeckiej szafy
Wysłany: 05-11-2015, 00:44   

Siedziała zasłuchana w opowieść starego. Oczyma wyobraźni widziała sztandary powiewające na wietrze, tysiące żołnierzy gromiących szeregi wroga, śmiercionośną magię skrzącą się po polu bitwy... nie dowiedziała się jednak tego, o co skrycie w duchu prosiła. Widocznie ojciec nie zapisał się w annałach bitwy na tyle, by go wspominać...
Nie dane było jednak porozmyślać o tym dłużej. Skrzypnięcie ukrytego wejścia zwróciło jej uwagę, ręka niemal automatycznie sięgnęła do kaletki.
Ludzie. Zwykli ludzie, nie Qa. Nie przybyli tu, by ich ukarać.
Przynajmniej jeszcze nie.
Usłyszała, jak Robert do nich przemawia, kątem oka widziała poczynania krasnoluda i reszty towarzystwa. Przysiadła na piętach na skrzynce, gotowa zkicnąć z niej w razie potrzeby. Milczała, przyglądając się uważnie nowo przybyłym, próbując odkryć, co to za osobistości.
_________________
"What is better - to be born good, or to overcome your evil nature through great effort?"
===
+ Avergill Cha'el, bambusowa łowczyni potworków = + Meriel'oarni Caernoth, cztery metry rany ciężkiej = + Słysząca Skałę Rill Pioc Ark'hant, imperialna skałomiotka = + Emilia ev. da Tirelli, sapientystka, morderczyni, agent SSW = + Inga, czarownica-sekretarka w Tymenie Mgieł = Cerys Stern, czarownica z kardamonowo-tymenowo-szakalową przeszłością = Aud Svanhildurdottir Sliabh Ard, poseł od Bryna i jednego zadania = Aina Macario, starsza Enarook z tępym nożem = Halli Auddottir, cfaniara z bandy Flodriego = + Arda, ta, która chciała dobrze = + Avarina de la Corde, Czarny Diabeł, który chciał pozostać człowiekiem = + Avilla Salarez, zwiadowca 22. Sz. G. F. d. K.
 
 
 
Szrapnel 
Villsvin


Wysłany: 05-11-2015, 01:02   

Talion przysłuchiwał się opowieści Roberta. Nie wzbudzała w nim żadnych podniosłych emocji, tylko smutek i żal, a także poczucie przegranej. Stał na murach i widział tę bitwę, a powinien był brać w niej udział, ale to była tylko i wyłącznie jego wina. Tak sobie rozmyślał gdy nagle ściana przy której siedział zaskrzypiała i otworzyła się.
Co do..? - pomyślał
-Co do..? - powiedział
Szybko odskoczył od ściany. Szarpnął lewym rękawem. W jego dłoni wylądował kastet. Obracając palcami, włożył go pośpiesznie. Gdy jego oczom ukazali się dwaj jegomoście przyjrzał im się dokładnie. Tę czynność przerwał mu dar Strandbrand klepiąc go w łydkę laską. Pomógł mu wstać, a następnie włożył drugi kastet na dłoń. Był spięty ze zdenerwowania. Rozluźnił mięśnie.
_________________
"Pole rażenia granatu jest zawsze o metr większe niż zdołasz uciec"
 
 
Pedro 

Wysłany: 05-11-2015, 12:15   

Ralf siedział przy ścianie bijąc się ze swoimi myślami. Słuchał słów dziadka jakby z oddali, nie zwracając na nie zbyt wielkiej uwagi. Dopiero zamieszanie przy ścianie i otwarcie się tajnego przejścia wyrwało go z zadumy.
Poderwał się wtedy do góry jak ktoś żyjący w ciągłym napięciu.
Co do cholery!
Gdy zorientował się, że to nie Qa, rozluźnił się ale tylko nieznacznie. Widząc i słysząc, że dziadek zaczął ich zagadywać podszedł powoli w stronę przejścia. Położył Robertowi rękę na ramieniu i szepnął do ucha:
- Uważaj dziadku, mogą być uzbrojeni.
Stanął pół kroku przed Strandbrandem, w każdej chwili gotowy rzucić się do biegu gdyby nieproszeni goście zaczęli uciekać.
Wsadził kciuki za pasek spodni i przybrał spokojny wyraz twarzy, mimo, że w środku cały był spięty jak przed walką. Obejrzał niezapowiedzianych gości od góry do dołu szybkim spojrzeniem jakby oceniając przeciwnika przed pojedynkiem.
_________________
2010 - Rion (random), zwiadowca z czarnego tymenu
2011 - Nil, łowca potworów
2012 - Nil, łowca potworów (†)/ Ralf, podróżnik odporny na magię (zabójca magów)
2015 - Ralf, Sędzia Rega
 
 
szwed 
Miny! Miny!

Skąd: Szwecja
Wysłany: 05-11-2015, 18:48   

Zamyślony siedział słuchając opowieści; nagle za sobą coś usłyszał a twarze tego towarzyszy znikąd wyglądały na bardzo zaskoczone. Dopiero co odwracał się by zobaczyć co wprowadziło wszystkich w osłupienie a Robert zaczął mówić.
_________________
"Alchemik! Napieprzaj w nich tą nitrogliceryną!" ~Elfik
 
 
Reshion vol 2 Electric Bo 
To jak, umowa handlowa?


Skąd: Szczecin
Wysłany: 05-11-2015, 20:54   

Powinien stać przy wejściu do magazynu na czatach jako, że dziś to on wyciągnął najkrótszą słomkę, jednak szybkie urwanie piosenki wydało mu się zbyt podejrzana. Nienaturalna cisza, która na chwilę zapanowała na górze nie spodobała mu się, wiedziony przeczuciem postanowił zajrzeć do reszty grupy. Zeskoczył ze skrzyni przy ścianie skąd był doskonały widok na plac przed wejściem do budowli.
Może to straż nagle tam wpadła? Nie, tak by hałas można by aż tutaj usłyszeć... jakiegoś objawienia zbiorowego dostali? Tak sobie dumając poszedł w stronę schodów do piwnicy. Kiedy wszedł ujrzał coś czego by się nawet w snach nie spodziewał. Zbyt zszokowany i zdziwiony by coś sensownego powiedzieć na razie się nie wtrącał w wymianę zdań jaka następowała ograniczając się do dołączenia do reszty.
 
 
Onfis 

Wysłany: 05-11-2015, 23:36   

Teraz kiedy pierwszy szok minął, zauważyliście że ci ludzie na pewno nie wyglądają jak Qa. Wręcz przeciwnie nosili się po wergundzku, a nawet jak Wergundzcy wojskowi – rozpoznaliście oznaczenia czerwonego i białego tymenu.
Pierwszy z nich, noszący znaki czerwonego, miał może z 42-45 lat. Nosił bardzo zniszczony strój – czerwone cotte było pełne zacerowanych dziur, a metalowy karwasz był powyginany. Jednak szeroki pas podtrzymywał przy biodrze miecz. Najprawdziwszy Wergundzki miecz. Rękojeść owinięta wysłużoną skórą, prosta głownia. Broń stworzona by służyć, a nie wyglądać. Mogliście być pewni, że ostrze wychodziło gładko i było tak ostre, że mogło ciąć powietrze – coś w postawie tego mężczyzny świadczyło za tym. Może nieogolona, pocięta zmarszczkami i bliznami twarz? Przedwcześnie posiwiałe włosy? A może bystry wzrok zielonych oczu, które zdążyły już przyjrzeć się (ale jak to możliwe w tak krótkim czasie?) każdemu z was. A najbardziej przyjrzały się małemu posążkowi Modwita, który chwilę później zniknął ukryty. Wyraz jego oczu lekko złagodniał.
Drugi z „gości” nie nosił cotte, był też dużo młodszy. Pewnie dlatego siedział jeszcze w białym. Miał tylko jeden stalowy naramiennik, ewidentnie lekko za duży i skórzane karwasze. Nie nosił miecza, za pas miał zatknięty buzdygan. Ten zapatrzył się na Roberta, nie było w nim chłodnego opanowania towarzysza, jego ciemne oczy widziały na pewno wiele jak na jego wiek, ale nie aż tak wiele jak jego starszego kolegi. Miał jasne włosy, od dawna niestrzyżone, wymykały się spod opaski na czole. Mógł mieć 20-22 lata, a może nawet mniej.
Każdy z nich nosił na ramieniu opaskę ze znakiem dawnego tymenu. Odważni? Głupi? Idealiści?Pierwszy przemówił starszy z dwójki wojowników.
-Jak najbardziej się z panem zgodzę – miał głos taki, jaki spodziewaliście się po tej osobie, niski, zimny, wręcz strategicznie rozmieszczający każda głoskę – Ufam jednak, że przyszło nam znaleźć się pośród przyjaciół.
Odstawiwszy na ziemię pakunek, który lekko stuknął, powoli sięgnął za koszulę i wydobył żelazny wisiorek w kształcie grotu włóczni – symbolu Modwita. Musiał więc na pewno dostrzec wasz posążek.
-Ufam też, że nie będziemy sobie czynić żadnych niepotrzebnych przykrości, ani trudności – mieliście wrażenie, że każdemu z was spojrzał w oczy, a spojrzenie to przewierciło was na wylot, oceniając kim jesteście – Jeśli nie życzycie sobie naszej obecności, możemy zaraz stąd zniknąć – mówiąc podniósł z ziemi swój pakunek – Jednak jeśli rzeczywiście jesteśmy wśród przyjaciół, może nam wszystkim na dobre wyjdzie chwila rozmowy.
Teraz zawiesił wzrok na Robercie.
-Mam rację panie Strandbrand? Panie Vran?
I wtedy wasz dwójka rozpoznała tego człowieka. Pod maską nowych zmarszczek, blizn i ciężarem życia skrywał się Dietrich dar Tiglitz, w randze centuriona czerwonego tymenu, dowódca obrony pałacowej książąt protektorów Wergundii.
 
 
Haakon 
Krwawa Furia

Skąd: Shamarot
Wysłany: 05-11-2015, 23:59   

Odetchnąwszy z ulgą Hagan wyciagnął posążek z brody i odstawił na miejsce.
-A już myślałem, że trzeba będzie się bić.
Po czym wziął łyk księżycówki by się odstresować.
_________________
"Modwit przyleci na pralce"
2012 - Valgard, mag życia
2013 - Malar, paladyn Styrwita
2014 - 2015 - Haakon, krasnolud wojownik z klanu Krwawych Bród [*]
Epilog 2015 - Ekhard dar Bratz, paladyn Modwita
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,22 sekundy. Zapytań do SQL: 14