Karczma pod Silberbergiem Strona Główna Karczma pod Silberbergiem
Witamy na nowym-starym forum dla larpowiczów Silberbergu :)

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Preludium
Autor Wiadomość
Strandbrand 
Żywa Tarcza


Skąd: Trzyciąż (Taka wieś w Wergundii)
Wysłany: 06-11-2015, 00:23   

Odkąd stanął naprzeciw niespodziewanych gości wytężał wzrok, próbując rozpoznać kto to. Pech chciał, że światła ich pochodni nie pozwalały dostrzec wielu szczegółów. Już nie te oczy... W każdym razie zdołał dostrzec pancerze i mundury wergundzkie oraz broń przy pasie. Cóż, Ralf się nie mylił. Byli uzbrojeni. Lepiej niż ktokolwiek z nich.
Pomimo usilnych prób dostrzeżenia kimże są, dopiero głos jednego z nich sprawił że coś drgnęło w odmętach pamięci Roberta. Lecz dopiero gdy zwrócił się on bezpośrednio, nazwiskiem zrozumiał kto przed nim stoi. Uśmiechnął się szeroko i stuknął laską o podłogę, jakby w geście aprobaty.
-Pan dar Tiglitz, a niech mnie. Dobrze was widzieć. Krążyły pogłoski jakobyś nie przebywał już wraz z nami wśród żywych.
Zanim zaczął mówić dalej, odwrócił się do stojących za nim młodzików. Zmarszczył brwi widząc jak wielu z nich nagle znalazło się tuż obok lub za jego plecami.
No bez przesady, przecież umiem o siebie zadbać...
Dostrzegł że chłopak którego wystawili na wartę, Kasjan zszedł na dół. Fuknął z niezadowolenia.
-To nie piknik. Kasjan, jeśli się już napatrzyłeś to wracaj na górę. Teraz tym bardziej nie chciałbym pozwolić na to żeby nam tutaj przypałętał się jakiś Qa. I coście taki tłok zrobili, tylko zamieszanie...
Dalsze słowa przerodziły się w ciche pomruki. Ponownie zwrócił się w stronę dar Tiglitza. Wyciągnął w jego stronę rękę którą nie podpierał się o laskę, chcąc wymienić uścisk dłoni na powitanie.
-Byłoby zdecydowanie zbyt grubym nietaktem, nie zaprosić was do środka, zwłaszcza w takich czasach. Wchodźcie, wchodźcie i opowiadajcie co porabiacie w takim miejscu.
_________________
Pengantar - Eryk Strandbrand, uciekinier z Wergundii zarabiający na życie jako łowca głów.
III Turnus 2014 - Eryk Strandbrand, łowca głów pracujący jako ochroniarz Octavia Lecorde (Który Octaviem wcale nie był... to dłuższa historia)
Nelramar - Kaldel Strandbrand, magnifer czerwonego tymenu patronujący negocjacjom nad zawieszeniem broni.
II Turnus 2015 - Callan dar Strandbrand, Paladyn z łaski Modwita, działający pod przykrywką jako członek smoczej kompani. [*]
Epilog 2015 - Duch Callana dar Strandbranda, paladyna walczącego z Qa nawet po śmierci
 
 
Pedro 

Wysłany: 09-11-2015, 20:08   

Początkowe spięcie spowodowane wizytą niezapowiedzianych gości zaczęło z lekka ustępować. Gdy dostrzegł opaski z wergundzkich tymenów spięcie zeszło z niego prawie całkowicie. Gdy jednak dowiedział się kto stoi przed nim można zaryzykować stwierdzenie, że się nawet rozluźnił, a na twarzy pojawił mu się uśmiech. Odsunął się od Roberta i zrobił w "drzwiach" przejście by przepuścić gości.
- Kogo jak kogo, ale Pana panie dar Tiglitz nikt by się spodziewał. Szczególnie wychodzącego ze ściany. Pozwolę sobie się przedstawić. Jestem Ralf dar Karenberg.
Ominął część o swojej byłej profesji. Doświadczenie nauczyło go, że lepiej nie kłapać ozorem o niektórych rzeczach.
Zerknął w stronę pakunków który przynieśli mężczyźni.
Ciekawe co tam tak stuka.
_________________
2010 - Rion (random), zwiadowca z czarnego tymenu
2011 - Nil, łowca potworów
2012 - Nil, łowca potworów (†)/ Ralf, podróżnik odporny na magię (zabójca magów)
2015 - Ralf, Sędzia Rega
 
 
Reshion vol 2 Electric Bo 
To jak, umowa handlowa?


Skąd: Szczecin
Wysłany: 11-11-2015, 01:25   

Mimo tego, że w porównaniu do reszty niewiele czasu spędził w stolicy zdążył usłyszeć sporo plotek i opowieści aspirujących do legend miejskich na temat dar Tiglitza. Najlepiej zapamiętał jak w tawernie zdarzyło mu się spotkać dwóch bajarzy kłócących się, która z ich opowieści jest prawdziwa. Pierwszy, któremu swoją drogą trzeba przyznać, że mówił o wiele ciekawiej oraz przyjemniej się go słuchało niż konkurenta, opowiadał o tym jak Dietrich w bohaterskim boju umarł. Drugi zaś, o tym, że planuje rozpocząć powstanie w mieści i zbiera podziemna armie. Mimo, że tłum poparł pierwszego wychodzi może ten drugi był bliżej prawdy niż ktokolwiek przypuszczał.
Podszedł do gości, póki co ignorując rządzącego się Roberta, co jak co ale przywitać się trzeba. Kultura i wychowanie do tego zobowiązuje.
- Witam, wiele o Panu. Panie dar Tiglitz, to dla mnie zaszczyt poznać Pana osobiście. - Po czym lekko skinął głową jakby się kłaniał. - Również pozwolę siebie przedstawić, jestem Kasjan Petrou.
 
 
Onfis 

Wysłany: 13-11-2015, 22:00   

Dar Tiglitz i jego towarzysz powoli wkroczyli w krąg światła oświetlającego pomieszczenie. Obrzucił wzrokiem piwnicę, a potem zatrzymał znów spojrzenie na każdym z was, niektórym skinął głową, jakby ich skądś znał, niektórym spojrzał w oczy.
-Ładnie się tu urządziliście. Długo już tak siedzicie? Śpiewając stare piosenki i modlicie się do głuchych bogów? - zaczął dar Tiglitz niespodziewanie ostro.
Zdziwiło was to. Czy przed chwilą nie pokazał wam wisiorka z symbolem Modwita? Czy sam nie był żywym symbolem? Czy to że ukrywał się po kanałach i tunelach nie znaczyło, że nie przystał z najeźdźcą? Te słowa były dla was jak policzek, ale czy dobry cios czasem nie służy otrzeźwieniu? W głębi serca każdego z was gdzieś tliła się ta iskierka... nie, nie iskierka nadziei – zadawaliście sobie pytania „Zzemu Modwit nie odpowiada? Czy on nas w ogóle słyszy?” i z kolei o sprawy bardziej przyziemne „Dlaczego śpiewam od chwale Wergundii?” Liczyliście, że wasze słowa wzniosą z wód upadłą Wergundię? Że zaśpiewy pomnożą Wergundzkie wojska? W tym momencie zdaliście sobie sprawę, jak bardzo to było bez sensu – ukrywać się w piwnicy i gadać. Próbowaliście pokrzepić własne serca? Nie zapomnieć? Usprawiedliwić się...?
Słowa centuriona powinny was zezłościć, albo chociaż zasmucić, ale nie. Wstyd. Każdemu z was zrobiło się wstyd. On przedzierał się podziemiami, a wy na co dzień prowadziliście normalne życie i jedynym aktem oporu było śpiewanie. Dar Tiglitz obserwował opuszczone spojrzenia, rumieńce, ukradkowe przekleństwa i splunięcia, zaciskające się pięści.
-Tak myślałem. To bardzo... ładne i honorowe, że zatrzymaliście posążek Modwita, może trochę odważne. Ale czy to jest wasza przyszłość? Tego chcecie? - spojrzał na byłych wojskowych – To ślubowaliście Wergundii? Tak was wychowano młodziki?
W głębi serca wiedzieliście, że ma rację. Mogliście się przecież lepiej postarać. Jakiś gołowąs z białego uczestniczył w misji z chodzącą legendą, a przecież to wasze miejsce!
-Czy tak wychowali was ojcowie i matki – wpatrzył się intensywnie w Verenill.
Czy było coś, czego ten człowiek nie wiedział? Do czego on w ogóle zmierzał.
-Dobrze. Widzę, że rozumiecie, co do was mówię. W takim razie pozostało mi jedno do zrobienia. Pokaż im Gerhardzie – tak poznaliście imię chłopaka z białego.
Chwilę po tym jednak to przestało zaprzątać wasze umysły. Z niesionej skrzynki, spośród jakiś szmat, których nie potrafiliście zidentyfikować, chłopak wyciągnął szkatułkę. Położył ją przed Dietrichem, a ten pewnym ruchem otworzył ją przed wami. Zebrani w półkolu ujrzeliście niepozorny pierścień. Pierścień z trzema falami i inskrypcją „Ku chwale i zwycięstwu”. Pierścień będący insygnium koronacyjnym książąt Wergundii. Pierścień, który zaginął wraz z kapitulacją Arnulfa. Podobnie jak zaginął Dietrich dar Tiglitz, który teraz wpatrywał się w was z ogniem w oczach. Ogniem, w którym z popiołów odradza się feniks.
 
 
Aver 
Szop partacz.


Skąd: z kadeckiej szafy
Wysłany: 15-11-2015, 21:20   

Słuchając reprymendy mięśnie szczęki napinały się coraz mocniej, nozdrza rozszerzyły się lekko, wzrok był utkwiony w wybitym na podniszczonym karwaszu symbolu czerwonego tymenu. Taki sam znak, jaki nosił ojciec na swoim.
Może i to, co robimy, nie ma większego sensu. Może i moglibyśmy zrobić coś więcej, niż tylko siedzieć tu i czekać na cud. Co mieliśmy jednak zrobić? Dać się złapać i zabić? Gorzkie myśli powoli zatruwały jej umysł. Żadne z nas nie ma pojęcia o partyzantce wewnątrz miasta, Dietrichu dar Tiglitz. Gówno byśmy sami zrobili, w dodatku narażając nasze rodziny, o ile komu jeszcze jakaś została... Przed oczami stanął jej brat, potrząsający blond czupryną nad kolejnymi zapiskami i mapami. Zagryzła wargę.
- Czy tak wychowali was ojcowie i matki - słowa brzmiały ostro, cięły gęstą atmosferę, jaka zaległa w piwnicy. Poczuła, że na nią patrzy. Uniosła wzrok i spojrzała hardo w zielone oczy dowódcy. Wzrok dziewczyny mówił zupełnie co innego. Nie wychowali. Nie mieli kiedy, nie mieli jak. Pewnie i o tym wiesz, prawda?
Nie zdążyła się jednak odezwać, gdyż padł kolejny rozkaz. Gerhard wyciągnął jakąś szkatułkę, ludzie zbliżyli się do nich, tworząc półkole. Ona sama nie zlazła ze skrzyni, siedziała na tyle blisko, że z góry widziała lepiej. Wyciągnęła nieco szyję.
Pierścień książęcy.
Symbol.
Kolejny symbol tego, że wciąż tu jesteśmy, pomyślała. Uniosła wzrok i ponownie napotkała spojrzenie Wergunda, w którym płonęła zieleń. Płonęła determinacją, niezachwianą pewnością i... nadzieją.
Co jednak chciał tym osiągnąć? Przekonywać ich nie musiał, przecież gdyby się dało, to dawno by się stąd ruszyli. A przynajmniej ona.
Uniosła brew i spojrzała pytającym wzrokiem na dowódcę z czerwonego. Czego od nas oczekujesz? "Wstańcie i chodźcie za mną?"
Myśl, która pojawiła się znienacka w jej głowie do ułudy przypominała barwą głos bliźniaka.
Chyba nie ma innego wyjścia.
_________________
"What is better - to be born good, or to overcome your evil nature through great effort?"
===
+ Avergill Cha'el, bambusowa łowczyni potworków = + Meriel'oarni Caernoth, cztery metry rany ciężkiej = + Słysząca Skałę Rill Pioc Ark'hant, imperialna skałomiotka = + Emilia ev. da Tirelli, sapientystka, morderczyni, agent SSW = + Inga, czarownica-sekretarka w Tymenie Mgieł = Cerys Stern, czarownica z kardamonowo-tymenowo-szakalową przeszłością = Aud Svanhildurdottir Sliabh Ard, poseł od Bryna i jednego zadania = Aina Macario, starsza Enarook z tępym nożem = Halli Auddottir, cfaniara z bandy Flodriego = + Arda, ta, która chciała dobrze = + Avarina de la Corde, Czarny Diabeł, który chciał pozostać człowiekiem = + Avilla Salarez, zwiadowca 22. Sz. G. F. d. K.
 
 
 
Referen 
Ref


Wysłany: 17-11-2015, 10:56   

Otworzywszy usta ze zdziwienia Referen słuchał wywodu dar Taglitza.
Zrobiło mu się autentycznie głupio, nie potrafił spojrzeć się w oczy dawnemu przywódcy obrony. Myślał gorączkowo nad usprawidleniami dla niego i towarzyszy, po chwili, zdał sobie jednak sprawę że to daremne.
"Cóż mieliśmy robić? Rzucić się z pięściami ma Qa?
Tak właściwie to chętnie ale większą grupą. Wtedy nie będziemy mieli przeciwskazań, przynajmniej ja."
Zamyślił się i usiadł na najbliższym krześle. "Co mogliśmy robić?"
Dopiero gdy wymówione zostało imię towarzysza Taglitza podniósł głowę.
Gerhard.
Zapamięta to imię, potem wypyta go o przejście.
Wstyd odszedł, zszedł na boczny tor. Jednak Referen nie potrafił się go pozabyć.
Trwał dalej gdzieś wewnątrz niego.
Zresztą tak samo jak nadzieja ktorą przed chwilą podsycił dawny dowódca.
"Przyszedł tu bo planuje rebelię?"
Poczuł się lepiej niż po prześpiewaniu tuzina pieśni, nie ważne jak pięknych i patriotycznych.
Dlatego gdy młodzik kładł przed jego towarzyszami szkatółkę stanął razem z nimi zaciekawiony.

Gdy zobaczył jej zawartość uśmiechnął się szeroko.
_________________
II turnus 2014 - najemnik z Fiordu(pracował dla Styrii)
II turnus 2015 - mag morza z Leth Caer
Epilog 2-4.10.2015 - Qa
Epilog 27-29.11.2015 - Qa
Zimówka 27-29.12.2015 - Qa
III turnus 2016 oraz epi- Rawen, członek Czarnego Tymenu
Ostatnio zmieniony przez Referen 17-11-2015, 11:06, w całości zmieniany 3 razy  
 
 
Reshion vol 2 Electric Bo 
To jak, umowa handlowa?


Skąd: Szczecin
Wysłany: 17-11-2015, 18:25   

W porównaniu do reszty monolog centuriona nie napawał go negatywnymi emocjami. Był szczęśliwy, skrywany uśmiech zagościł na jego twarzy, wreszcie pojawił się ktoś kto jako on chce walczyć dalej. Skrywał póki co to, że to zbieranie się wieczorami by śpiewać i opowiadać bajki nużyło i nie było tym co pragnął robić lecz nie mówił o tym nikomu gdyż nie widział w tym sensu. Zagonić tą garstkę ludzi do walki, z czego jeden pewnie miał problemy aby podbiec dłuższy kawałek, ktoś inny był prawie dzieckiem a ktoś inny wolę do walki wydawał się stracić. Nawet jakby zagonił to walka trwałaby krócej niż namawianie ich do niej. Ale teraz wygląda na to, że sporo ma się zmienić. Czekał już długo na cud, a ten cud najwyraźniej nadszedł.
 
 
Strandbrand 
Żywa Tarcza


Skąd: Trzyciąż (Taka wieś w Wergundii)
Wysłany: 17-11-2015, 20:34   

Przepuścił dar Tiglitza i jego towarzysza do środka pomieszczenia. Nie wrócił na swoje dotychczasowe siedzisko, stał podpierając się i słuchał jak nagle żywy po miesiącach domniemanej śmierci centurion rozpoczął krótką tyradę.
Wprawdzie zgadzał się z dar Tiglitzem. Niejednokrotnie już uważał że ich mały, ukryty kult Modwita jest w obliczu okupacji czymś żałośnie małym i pozbawionym znaczenia. Chciał przekuć go w coś więcej, w podwaliny do prawdziwej rewolucji. Ale nie tak szybko.
Gdy młody podwładny Tiglitza otworzył przed nimi pakunek i pokazał szkatułę, a sam centurion otworzył wieko, przypomniał sobie o funkcji jaką pełnił centurion przed wojną. Kto jak nie on miałby być w posiadaniu symbolu władzy książęcej Wergundii? Nie zdziwił się więc za bardzo widząc że w szkatule znajdował się pierścień, insygnium władzy.
Spojrzał na centuriona. Wpatrywał mu się głęboko w oczy, rozważając jego słowa którymi uraczył zebrane tu towarzystwo.
Panie dar Tiglitz, nazywasz zebranych tu młodzikami... ale czy sam nie zachowujesz się jak młodzik?
Robert wiedział że taka persona jak Dieter dar Tiglitz nie działałby pochopnie. Nie z taką reputacją i opinią. Opinią doskonałego dowódcy i wybitnego stratega. Nie, on musiał mieć...
-Plan? Bo rozumiem że jakiś macie panie centurionie. Jak chcecie ,,to" wykorzystać?
Skinął głową na pierścień książęcy. ,,Pozostało mi jedno do zrobienia" - tak rzekł. Więc co teraz?
_________________
Pengantar - Eryk Strandbrand, uciekinier z Wergundii zarabiający na życie jako łowca głów.
III Turnus 2014 - Eryk Strandbrand, łowca głów pracujący jako ochroniarz Octavia Lecorde (Który Octaviem wcale nie był... to dłuższa historia)
Nelramar - Kaldel Strandbrand, magnifer czerwonego tymenu patronujący negocjacjom nad zawieszeniem broni.
II Turnus 2015 - Callan dar Strandbrand, Paladyn z łaski Modwita, działający pod przykrywką jako członek smoczej kompani. [*]
Epilog 2015 - Duch Callana dar Strandbranda, paladyna walczącego z Qa nawet po śmierci
 
 
Zawał 

Wysłany: 17-11-2015, 20:37   

Słowa dar Tiglitza bardziej zdziwiły niż uderzyły Joachima, przecież centurion nie mógł nie wiedzieć, że ludzie się boją ani spodziewać się że siedząca teraz w piwnicy garstka ruszy na ulicę przeciw okupantowi. Joachim, na co dzień widział strach odczuwany przez ludzi, po części taka jego praca, codziennie przychodzili do niego ludzie chorzy i poranieni, ale nie bali się tego, do czego może doprowadzić ich choroba, lecz bali się tego, co się stało z ich państwem i co dzieje się nadal. Jasne było, że ludzi takich jak członkowie tej dziwnej zbieraniny, do której sam Joachim należał nie ma wielu a przynajmniej na razie.
_________________
„Strach to tarcza odważnych, chroni przed losem głupców”
„Ten, kto ma miecz w sercu obroni się nawet i źdźbłem trawy”
 
 
Kodran 


Skąd: Warszawa/Piastów
Wysłany: 17-11-2015, 21:55   

Ze słów dar Tiglitza brzmiały ostro. Ale najbardziej zabolała końcówka. "Głuchych bogów". Na początku chciał protestować, oburzyć się, jak on tak może. Ale wtedy zdał sobie sprawę z tego, że była to prawda. Bogowie północy przestali odpowiadać na jakiekolwiek modły. Nic.
Zrobiło mu się gorąco i zrozumiał, że czerwieni się lekko na twarzy. Wstyd. Zrozumiał, że on zawsze tam był, czekał na odpowiedni moment, by się pojawić. Był tam od czasu kiedy złożył broń i towarzyszył mu schowany pod wymówką, że taki był rozkaz. Z drugiej strony pójść z gołymi rękoma na okupanta to szybka śmierć. Bezsensowna śmierć. Opuścił wzrok.
Na pytanie, co ślubowaliśmy Wergundii podniósł wzrok, w którym zatańczyły ogniki.
Kiedy otwarto szkatułkę oczy rozszerzyły mu się i lekki uśmiech zagościł na jego twarzy.
Spojrzał na twarz dar Tiglitza i poczuł jak ogień, którym biło do niego, przechodzi i w Haralda.
Chciał walczyć i zrobić to choć dziś. Ale szybko opamiętał się i wsłuchał w odpowiedź centuriona.
_________________
2013- najemnik Nero(never forgetti)
2014- najemnik Kodran
epilog 2014- znów najemnik Kodran, Imperialista (tak jakby)
2015- Sarell, okrzyknięty Heroldem z Wierzchu (dzięki El)
epilog 2015- Sarell, #dziękiBryn ;)
2016- Severo dar Rodlingen, poborowy z Dakonii, później magnifer Czarnego Tymenu
Później też coś było grane
 
 
Szrapnel 
Villsvin


Wysłany: 17-11-2015, 22:27   

Oparł się o ścianę. Zaczął obracać kastetem na placu i przysłuchiwał się reprymendom centuriona. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Owszem, pomagał przyjacielowi w tworzeniu ruchu oporu, ale na te spotkania przychodził tylko ze względu na Roberta. Gdy wojskowy otworzył szkatułę oczy Taliona przeniosły się na niego.
-Dobra, konkrety panie dar Tiglitz, bo na pewno jakieś plany są - powiedział
_________________
"Pole rażenia granatu jest zawsze o metr większe niż zdołasz uciec"
 
 
Pedro 

Wysłany: 18-11-2015, 12:37   

Wysłuchał co dar Tiglitz miał im do powiedzenia. Poczuł ukłucie na słowa o siedzeniu w piwnicy. Jeszcze 5 lat temu walczył czynnie z Qa na północy. A teraz co? Siedzi tu w wilgotnej piwnicy jak lochu i czeka na nie wiadomo co. Niby są inni ludzie, ale jednak jest sam. Odkąd Reg przestał odpowiadać na jego modły, stał się samotny bardziej niż kiedykolwiek przedtem. Teraz gdy siedział w okupowanej Wergundii stało się to szczególnie dotkliwe. Tak, powinien się wstydzić z powodu swojej sytuacji i tego, że na nią pozwolił. I wstydził się.
Gdy dostrzegł pierścień książąt Wergundii coś jednak się w nim odmieniło. Coś jakby iskierka nadziei. Niby to tylko przedmiot, ale jakże istotny dla ich narodu. Może jednak nie wszystko stracone.
- Jakim cudem ten pierścień trafił w Twoje ręce? I czy masz jakiś plan z nim związany?
_________________
2010 - Rion (random), zwiadowca z czarnego tymenu
2011 - Nil, łowca potworów
2012 - Nil, łowca potworów (†)/ Ralf, podróżnik odporny na magię (zabójca magów)
2015 - Ralf, Sędzia Rega
 
 
Onfis 

Wysłany: 22-11-2015, 04:34   

Czy dar Tiglitz miał jakiś plan? Czy taki człowiek jak on, wyglądał na kogoś kto nie ma planu? Obserwując wasze reakcje, na jego twarz wypłynął wyraz spodziewanego triumfu, osiągnął zamierzony efekt. Mogłoby się wydawać, że zaplanował sobie to wszystko, od momentu kiedy skierował się w stronę tajnego wejścia do piwnicy. Dużo bardziej podniecony był młody Gerhard, który pewnie widział pierścień wcześniej, jednak wpatrywał się w niego jak urzeczony. Nie było w tym nic dziwnego, nie na co dzień widuje się coś takiego. Nie na co dzień również wynosi się z pałacu klejnoty koronacyjne.
-Jak ten pierścień trafił w moje ręce? Przez wiele lat byłem strażnikiem tajemnic pałacu, wiedziałem gdzie szukać. Ten parszywy zdrajca dar Nithel nie zasługuje nawet by na niego patrzeć, a ten pierścień może być nam jeszcze potrzebny, ale to nie miejsce i pora by o tym rozmawiać. Zastanawiacie się zapewne, czemu wam pokazałem ten pierścień, obdarzając jednak sporym zaufaniem, bo przecież zaraz możecie polecieć i donieść na mnie w zamian za jakiś ochłap z ręki najeźdźców. Moglibyście... Ale czy potrafilibyście sobie potem spojrzeć w oczy? Czy potrafilibyście żyć ze świadomością, że sprzedaliście ojczyznę by poklepano was po głowie jak posłusznego psa? Nieeee... W was są jeszcze resztki jakiejś dumy i odwagi, nawet pomimo tego, że zamknęliście ją w tej piwnicy.
Czy dar Tiglitz miał rację, a może mylił się co do was? Może niektórzy z was chcieliby wkupić się w łaski nowych władz, zapewnić sobie bezpieczne życie? Ile można chyłkiem przemykać się do piwnicy, ile można wierzyć w stare, w to co minęło? Pora może pomyśleć o swojej wygodzie, swoich dzieci... o bezpieczeństwie?
-Wszystkim wam chciałbym dać szansę zrobienia czegoś dla Wergundii. Niech dzień, kiedy odzyskaliśmy dziedzictwo książąt i dla was coś znaczy. Jutro, od około południa przez godzinę będę na was czekał przy rzeźni Adelin.
Znaliście to miejsce, oraz związaną z nazwą miejsca historię: cech rzeźniczy zawsze był jednym z najbogatszych, a rzeźnia Adelin, która wtedy nie posiadała jeszcze swojej nazwy przynosiła dość spore dochody właścicielom, rodzinie Kanter. Interes był na tyle dobry, a rodzina na tyle szanowana, że planowano ożenek najstarszej córki, Irminy, za szlachcica z rodu dar Furt, Odona. Oczywiście taki mariaż przyniósł obustronne korzyści – państwo Kanter mieli doczekać się wnuków szlachetnej krwi, Irmina miała mieć szlachetnego męża, a rzeźnia szlachetnych patronów, najbardziej zaś szlachetne miały być pieniądze w kieskach.
Ślub odbył się w piękny letni dzień, a na weselu zagościli najznamienitsi obywatele Akwirgranu. I tak szczęście trwała, a powiększyło się wraz z narodzinami małej Adelin. Szlachetne dziecko, szlachetnej krwi, szlachetnym pieniądzem z rzeźni wychowane. Mała rosła, a dzięki wpływom dziadków Kanter zapewniono jej należytą edukację, tak że z czasem sama przejęła zarządzanie interesem deklasując wieloletnich specjalistów. Istny geniusz. Jednak są rzeczy, których najgenialniejsi mędrcy nie powstrzymają.
Duża część rzeźni spłonęła w pożarze. Naoczni świadkowie twierdzili, że Adeline wyrywała się krzycząc i koniecznie chcąc wbiec w płomienie, jakby w środku znajdowało się coś cenniejszego niż jej życie. Czy rzeczywiście tak było? Pomimo kolejnych wyłożenia niemałych sum, rzeźnia nie mogła powrócić do dawnej świetności. Tragicznym cieniem rzuciła się też śmieć Irminy dar Furt w czasie porodu drugiego dziecka, które porodu też nie przeżyło. Niektórzy twierdzili, że Adeline po tym bardzo posprzeczała się z ojcem i praktycznie zerwała z nim więzi, za to bardzo przestając z rodziną Kanter. Jednak krótko po tym wybuchł kolejny pożar w rzeźni. W tą samą noc stratowany kopytami rozszalałego konia zginął Odon dar Furt. Pożar objął tylko jeden budynek, budynek w którym swój prywatny gabinet miała młoda Adeline. Ona również zakończyła żywot tamtej nocy. Ludzie spluwali przez ramię, mówili o pechu, klątwie, albo zawistnych rywalach czy zalotnikach. Jednak rozeszła się plotka, że gdy uprzątnięto rumowisko, znaleziono praktycznie nieruszone przez ogień ciało dziewczyny... i kogoś jeszcze. Mówiono, że było to ciało dziecka, że niemowlę, znów że stara kobieta. Wiadomo tylko, że odbył się jeden pogrzeb Adeline dar Furt.
Od tego czasu rzeźnia stała nadal, pracowała, ale była już nic nie liczącym się interesem, rodzina Kanter bardzo szybko się jej pozbyła. Niektórzy opowiadali, że nocą tam straszy, inni że przynosi pecha, jeszcze inni (zwłaszcza pijani studenci uniwersytetu magicznego), że jeśli odprawi się tam odpowiedni rytuał, to przyniesie on szczęście. Bądź co bądź, to miejsce nie miało dobrej sławy. Ale wy przecież nie wierzycie w zabobony, prawda?
-Będę czekał – kończył dar Tiglitz – O ile oczywiście starczy wam odwagi, prawdziwi Wergundowie.
Po tych słowach wstał i ruszył w stronę dziury w ścianie. Gerhard podążył z nim.
 
 
Reshion vol 2 Electric Bo 
To jak, umowa handlowa?


Skąd: Szczecin
Wysłany: 23-11-2015, 16:56   

Jak przed chwilą był w niebo wzięty, tak, że nie usłyszał dużej części monologu dar Tiglitza teraz z kolei naszył go ponure myśli. Ta nagła wzmianka o wydaniu go władzą wydała mu się taka ... dziwna. Oczywiście, centurion nie miał pewności, że nikt z nich nie jest zdrajcą ale z drugiej strony oni sami spotykali się tutaj od jakiegoś czasu i póki co nie było przypadków aby Qa wpadli do nich z wizytą. Nie agitowali też innych osób aby do nich dołączyły, a dzisiejsza wizyta była równie niespodziewana co sesja egzaminacyjna. Nie było więc powodu by szpieg jeśli się wśród nich znajduje nie wydał ich do przez ten czas, choć z drugiej strony z pewnością nie byli też zagrożeniem w jakimkolwiek stopniu.
Wracając jednak do postaci centuriona wiedział, że dzisiaj tutaj będą znaczy się posiadał gdzieś tą informację i albo miał już tutaj siatkę szpiegów, która ich namierzyła albo ktoś z nich w tajemnicy przed resztą "wydał" ich, pewnie Starbrand. Z jeden strony chciał zadać mu kilka pytań, jak "Jak nas znalazłeś?", "Jak przez tak długi okres czasu nie wpadłeś w ręce nieprzyjaciela?" i wiele podobnych choć nie zamierzał i wolał by ktoś inny to zrobił.
Może to tylko paranoja ale w tym miejscu o tym czasie trudno było tak po prostu zaufać komukolwiek, nawet jeśli uchodzi za żywą legendę. Dalej pamięta Domitusową, jaka była dla wszystkich miła, jak każdemu pomagała a potem okazała się pracować dla Qa. Nie on jeden był zszokowany się o tym dowiedzieć i do teraz potrzebuje więcej czasu by udzielić innemu człowiekowi wotum zaufania.
 
 
Kodran 


Skąd: Warszawa/Piastów
Wysłany: 23-11-2015, 19:01   

Kiedy dar Tiglitz wspomniał o zaufaniu, Harald powiódł wzrokiem po zebranych. Większość wyglądała pewnie, ale rozumiał dlaczego centurion miał wątpliwości. Jeżeli szpieg był wśród nich to najprawdopodobniej właśnie teraz doniósłby Qa. Dotychczas ich działalność może i była przeciw prawu okupantów, ale nie była prawie wcale szkodliwa. Ale to? To coś innego
Pomyślał też o samym fakcie wpadnięcia na siebie ich i dar Tiglitza, ale uznał, że to raczej przypadek i nie trzeba drążyć tematu.
Gdy usłyszał propozycję centuriona, nie wahał się nawet przez chwilę. Popatrzył porozumiewawczo na Referena. Przeniósł wzrok na centuriona i przemówił:
-Możesz się mnie spodziewać
Następnie skinął głową i ruszył w stronę wyjścia. Jeszcze sporo czasu do południa i w jego umyśle pojawił się pomysł, by odwiedzić jakąś okoliczną karczmę i w niej także spędzić noc.
_________________
2013- najemnik Nero(never forgetti)
2014- najemnik Kodran
epilog 2014- znów najemnik Kodran, Imperialista (tak jakby)
2015- Sarell, okrzyknięty Heroldem z Wierzchu (dzięki El)
epilog 2015- Sarell, #dziękiBryn ;)
2016- Severo dar Rodlingen, poborowy z Dakonii, później magnifer Czarnego Tymenu
Później też coś było grane
 
 
Pedro 

Wysłany: 24-11-2015, 16:14   

- Zanim pójdziesz, wchodząc tutaj wydawało się, że nie oczekiwałeś zastać tutaj nikogo. A teraz tak po prostu wracasz skąd przyszedłeś. Jeśli miałeś tu coś ważnego do załatwienia - popatrzył wymownie na skrzynki - to zrób to. Nikt przecież nie dźwiga skrzyń tylko dla zajęcia czymś rąk. Jeśli Ci przeszkadzamy to sądzę, że nikt nie będzie miał nic przeciw by zakończyć spotkanie i się rozejść. I tak się późno zrobiło. - patrzy na dar Tiglitza chcąc zobaczyć jego reakcję na tę uwagę.
_________________
2010 - Rion (random), zwiadowca z czarnego tymenu
2011 - Nil, łowca potworów
2012 - Nil, łowca potworów (†)/ Ralf, podróżnik odporny na magię (zabójca magów)
2015 - Ralf, Sędzia Rega
 
 
Strandbrand 
Żywa Tarcza


Skąd: Trzyciąż (Taka wieś w Wergundii)
Wysłany: 24-11-2015, 16:48   

I znowu, dar Tiglitz nie omieszkał wspomnieć o tym że jak dotąd skrywali się w tejże piwnicy. Robert pokręcił głową w dezaprobacie. Cóż innego mieli robić? Nie mieli żadnego kontaktu z kimkolwiek innym opierającym się Qa. Każda chociażby rozmowa z kimś kogo nie znali mogła zakończyć się wsypaniem ich wszystkich. A on oczekiwał że... właściwie co zrobią?
Nie mieli planu, nie mieli możliwości działania. Dlatego dar Strandbrand sądził, że lepiej będzie przeczekać chwilowo, zastanowić się i zaczekać na okazję do odwetu.
Cóż, ta mogła im się właśnie przytrafić.
Stara Rzeźnia...
-Hmmmm...
Robert pogładził się po brodzie. Przypomniał sobie historie krążące o tym miejscu. Nigdy nie dawał im jakoś wiary, ale też nie miał ochoty kręcić się w jej okolicy. Od tamtej pamiętnej serii pożarów ciągnie stamtąd czymś złym, jakby nad budynkiem zawisło mroczne fatum.
Albo zwyczajnie mu się wydawało ilekroć przechodził ulicą przy której rzeźnia stała.
Gdy Dar Tiglitz powiedział co miał do powiedzenia i zaczął się zbierać, pierwszym który również wstał był Harald. Zanim zdążył wejść na schody, Robert zwrócił się raz jeszcze do zebranych.
-Pamiętajcie by wychodzić pojedynczo w odstępach czasu. Ktoś również musi schować posążek. Ufam że zamkniecie za sobą... hmmm, drzwi panie dar Tiglitz?
Wskazał ręką na dziurę ziejącą w ścianie.
Potem machnął nią na Taliona by ten się zbliżył i go wysłuchał, a następnie rzekł do niego cicho.
-Talion, jeśli byłbyś tak miły i odprowadził mnie do mego domu. Potem jak zawsze zapraszam cię na kolację, ale jeśli nie chcesz, pożegnamy się do jutra do godziny przed południem. Sądzę że nie omieszkasz wpaść do starej rzeźni, więc po drodze pamiętaj by zajść w me progi. Ja również zechciałbym zobaczyć o co chodzi panu centurionowi.
_________________
Pengantar - Eryk Strandbrand, uciekinier z Wergundii zarabiający na życie jako łowca głów.
III Turnus 2014 - Eryk Strandbrand, łowca głów pracujący jako ochroniarz Octavia Lecorde (Który Octaviem wcale nie był... to dłuższa historia)
Nelramar - Kaldel Strandbrand, magnifer czerwonego tymenu patronujący negocjacjom nad zawieszeniem broni.
II Turnus 2015 - Callan dar Strandbrand, Paladyn z łaski Modwita, działający pod przykrywką jako członek smoczej kompani. [*]
Epilog 2015 - Duch Callana dar Strandbranda, paladyna walczącego z Qa nawet po śmierci
 
 
Szrapnel 
Villsvin


Wysłany: 24-11-2015, 18:55   

Stara rzeźnia. Niech będzie
Odsunął się od ściany, zakręcił kastetami i schował je w specjalne kieszenie. Był gotowy do wyjścia. Przywołany przez Roberta zbliżył się i wysłuchał jego prośby.
-mhm - wymruczał. Nie był zbyt rozmownym człowiekiem.
Zanim wszedł na schody odwrócił się jeszcze i zasalutował niedbale wszystkim w pomieszczeniu.
_________________
"Pole rażenia granatu jest zawsze o metr większe niż zdołasz uciec"
 
 
szwed 
Miny! Miny!

Skąd: Szwecja
Wysłany: 25-11-2015, 03:09   

Wydarzenia ostatnich chwil były tak niespodziewane że dopiero co udało mu się otrząsnąć z zaskoczenia. Rozsądek próbował go powstrzymać jednak żyje się tylko jeden raz; był pewien że mimo trudności stawi się w umówionym miejscu o umówionym czasie.
_________________
"Alchemik! Napieprzaj w nich tą nitrogliceryną!" ~Elfik
 
 
Onfis 

Wysłany: 25-11-2015, 04:26   

Dar Tiglitz obejrzał się na Ralfa i chyba po raz pierwszy od dawna jego twarz przybrała łagodniejszy wyraz, chyba nawet zagościł na niej lekki uśmiech.
-Bo nie oczekiwałem. Nie oczekiwałem też tego pomieszczenia. Po prostu źle policzyłem zakręty. Te korytarze pod miastem to istny labirynt. Jeśli zaś chodzi o te skrzynie, to musieliśmy wynieść jeszcze parę rzeczy prócz pierścienia. Ale o tym jutro - jego twarz przybrała ponownie poważny wyraz - I nie próbujcie na własną rękę odkrywać korytarzy za tą ścianą, wystarczy już tam szczątków tych, którzy popełnili ten błąd.
Po ty ostrzeżeniu wszedł z powrotem w ciemność, w świetle pochodni widzieliście jak przesuwa ręką gdzieś po ścianie, a potem drzwi zamknęły się ze nim.
Staliście jeszcze chwilę w milczeniu, a potem zaczęliście się powoli rozchodzić, każdy do swoich kwater, swoich spraw i swoich myśli. Być może niektórzy z was minęli patrole, które jednak obrzuciwszy was wzrokiem w poszukiwaniu nielegalnej broni nie naprzykrzały się nikomu. W ogóle miasto było dziwnie spokojne. Spodziewać się można było raczej represji, gorszego traktowanie mieszkańców i poniżeń. Jednak Wergundia miała swojego księcia, wy mogliście spacerować ulicami, pomnik Elmeryka dalej stał dumnie w centrum placu tego samego imienia, i tylko świątynie były zamknięte na głucho. Czy naprawdę zmieniło się aż tak wiele? Czy to naprawdę był świat, w którym nie dało się żyć?

W domu dar Strandbrandów służba zapaliła świecie w srebrnych kandelabrach, ustawiła je na stole i nakryto do kolacji. Dwóch przyjaciół w milczeniu spożyło posiłek. Gospodarz jednak prócz wizyty byłego centuriona sporo myśli poświęcił miejscu ich jutrzejszego spotkania. Nie raz słyszał różne plany na temat wykupienia tego miejsca, zburzenia go, przywrócenia świetności, czy choćby powiększenia swojego majątku. Jednak z tego co wiedział, żadne z tych planów nie zostały zrealizowane. Nie mógł też sobie za nic przypomnieć, kto jest aktualnym właścicielem rzeźni. Zresztą to okaże się następnego dnia, a skoro dar Tiglizt wyznaczył to miejsce na spotkanie, to musi to być ktoś zaufany. A może po prostu jest to punkt orientacyjny? Adeline zginęła w wieku zaledwie dwudziestu jeden lat, od tego czasu minęło prawie drugie tyle, a miejsce wciąż nie pozbyło się złej sławy. Robert wrócił pamięcią do dnia pogrzebu dziewczyny... Ciało owinięte całunem spłonęło na stosie. Ogień podniósł się bardzo szybko, stos zapłonął wysoko. Ale czy było w tym coś dziwnego? Nie mógł sobie przypomnieć... Zapatrzył się w płomyk świecy, ech szkoda że pamięć już nie ta...

W innej części miasta były wergundzki żołnierz wzniósł kufel. Harald nie zaprzątał sobie głowy jakimiś nawiedzonymi miejscami. Spotkał człowieka, który może na nowo rozpalić ogień Wergundii i tylko to się liczyło. Przy stoliku obok ktoś głośno śpiewał, gdzie indziej wybuchły śmiechy. Normalna noc, w normalnej karczmie... ale czy w normalnej Wergundii? Czy to właśnie jest normalna Wergundia, czy trzeba jej czegoś jeszcze?

Ralf siedział pełen zadumy. Wzmianka o rzeźni zmusiła go do ponownego przemyślenia tej historii. Wprawdzie jego bóg od dawna już nie obdarzał swego sługi mocą, jednak wciąż poczucie obowiązku było silne w byłym kapłanie. Sprawa go nurtowała, gdzieś pod skórą czuł namolne swędzenie. Czy rzeczywiście powinien bliżej przyjrzeć się sprawie, czy po prostu to z bezczynności. Może to próba zapełnienia pustki jaka powstała po zamilknięciu Rega fałszywym poczuciem obowiązku?

Pół-Ofirczyk kochający Dakonię... Kasjan patrzył w światła pochodni oznaczające patrol. Patrzył ale ich nie widział. Podniecenie i ekscytacja przelewały się w nim i raz po raz musiał się powstrzymywać, by głośno nie zakrzyknąć. Oto spotkał człowieka, który miał nadać sens jego obecnemu życiu. Oto spotkał człowieka, który może rozpalić na nowo tlący się w nim ogień walki.

I tylko Rilla siedziała wsłuchując się w wiatr świszczący po zaułkach Akwirgranu i tańczący z piórami porzuconymi przez ptaki. Siedziała, a jej myśli podążały gdzieś w stronę brata... „Czy tak trzeba? Czy nie ma innego wyjścia?” I odpowiadał jej tylko wiatr... Wiatr, który szarpał płomykami pochodni, rozdmuchiwał ogniska i rozprzestrzeniał pożary.

//Dziękuję bardzo, tak oto zagraliśmy razem preludium, od teraz zabawa się skończyła, pora dać czadu :D //
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,28 sekundy. Zapytań do SQL: 13