Karczma pod Silberbergiem Strona Główna Karczma pod Silberbergiem
Witamy na nowym-starym forum dla larpowiczów Silberbergu :)

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Wątek - Alaron
Autor Wiadomość
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 19-11-2015, 07:05   Wątek - Alaron

Alaron,
droga, którą szedłeś, była częściowo osłonięta, ale i tak raz po raz miałeś okazję między drzewami podziwiać oszałamiające górskie widoki, które sprawiały, że zapominałes na chwilę o celu swojej wycieczki.Jesienny las szumiał suchymi liśćmi, rozbłyskiwał ostrym słońcem, przed którym nie chroniły już ogołocone korony.
Rozstaj, na który wyszedłeś, był bardzo obszerny i widać było, że często uczęszczany. Po prawej odchodziła ścieżka w dół, w mroczną dolinę, po której drugiej stronie wyraźnie zobaczyłeś ostry zarys murów Wielkiej Świątyni.
kolejna droga odchodziła także w prawo, wyzej nieco, po stoku. Na wprost wiódł szeroki trakt ku północy, oznaczony słupkami i utwardzony, wydeptany tysiącami butów i końskich kopyt. To tędy ciągnęły hufce wojenne ku frontom styryjskim, tędy wracały zwycięskie szeregi wojowników Qa do domów.
W lewo od traktu ostro pod górkę biegła wąska ścieżka, niknąca w małym wąwozie.
Przyjrzałeś się jej, ale nie skusiła cię wcale, oczyma wyobraźni już czułeś tę zadyszkę i ból mięśni przy zasuwaniu pod górkę. Odwróciłeś się od niej z niechęcią, przyglądając się rzadkiej odmianie kaliny i jej krwisto czerwonym owocom.
Zdziwiło cię, że o tej porze roku jeszcze jakiś upierdliwi komar uciął cię w kark, strąciłeś go ruchem ręki i roztarłes w palcach kropelkę krwi.
No żesz suczy syn...
Kalina miała rozłożyste, strzępiaste liście wielkości dwóch twoich dłoni, lekko już pożółkłe . Od spodu były silnie omszone. Dlaczego właściwie oglądałeś je od spodu...?
Potrzebowałeś straszliwie długiej chwili, żeby zorientować się że leżysz na ziemi. Serce w nagłym panicznym skurczu wpompowało dużą dawkę krwi do mózgu, w efekcie czego świat zawirował i pociemniał tak, że ledwie go dostrzegłeś. Ciemny zarys postaci na tle ciemniejącego ci w oczach nieba.
W chwilę przed tym, jak świat zniknął w rozbłysku, poczułeś intensywną i obrzydliwą woń błota i gnijących roślin.


Gdy się ocknąłeś, pierwsze, co wpadło ci do głowy, to że wcale tego nie chcesz. Kiedy byłeś nieprzytomny, wcale nie bolała cię tak głowa. Poruszenie się było nadal wykluczone. Znów chwilę zajęło ci zorientowanie się, że paraliż minął, ale jesteś związany i przywiązany do prowizorycznej pryczy.
Ktoś, kto cię tak urządził, znał się na rzeczy. Związane w nadgarstkach ręce były także związanie cieniutkim czymś w kciukach, nogi w kostkach i tuż nad kolanami. W usta wciśnięto ci jakąś szmatę. Nie mogłeś w ogóle się poruszyć.
Rzut oka na pomieszczenie pozwolił ci rozróżnić kilka odcieni ciemności, ale po zapachu wilgoci mogłeś się zorientować, że to prawdopodobnie jakaś grota czy inna jaskinia.
Nie miałes pojęcia, jak długo tak leżałeś. Prawopodobnie zasnąłeś, bo obudził cię dźwięk.
Ktoś cicho szurnął po podłodze kawałkiem pniaka, robiącego tu chyba za zydelek.
Zgrzytnęło krzesiwo. Po chwili w mdłym świetle świecy zobaczyłeś człowieka. Przypatrywał ci się uważnie w milczeniu. Po chwili dość obcesowym ruchem rozwiązał węzeł, mocujący więzy do pryczy i wyszarpnął ci spomiędzy zębów szmatę. Szarpnięciem za koszulę posadził do pionu, opierając o mokrą skalną ścianę.
Przypatrywał ci się jeszcze przez chwilę, więc miałeś możliwość mu się przyjrzeć. Był człowiekiem lat około 40, szczupłej budowy i średniego wzrostu, ciemne włosy nosił krótko przystrzyżone, a na twarzy widniały czarno- czerwone barwy plemienia Toho. Nosił białą lnianą tunikę, poszarzałą lekko i wystrzępioną przy krawędziach, chyba ciemne spodnie (w pomieszczeniu panuje półmrok) i zniszczone mocne buty.
- Wszedłeś na mój rewir - odezwał się w końcu chrapliwym głosem w języku Qa - Wypłoszył moje zwierzyny i sam prawie zginąłeś. Kim jesteś i czego tutaj?
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Fachuraw 


Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: 19-11-2015, 14:27   

"Dzień dobry, albo dobry wieczór?"-powiedziałem głosem jakby nic się nie stało-"Nie chciałem wchodzić na pański rewir i niczego wypłaszać.Przysięgam na grób matki i ojca,nie miałem złych zamiarów. Nikt mi nawet nie powiedział ,że ktoś ma tu swój rewir. Tak poza tym jestem Alaron alchemik. Mam pomóc pobliskim mieszkańcom rozwikłać sprawę morderstw, których sprawcą jest...-teraz szepcąc-...bagienny upiór. A, że teraz ,albo jakiś czas temu nie miałem co robić to wybrałem się na mały spacer i tyle"
Jedynie na razie mam do pana dwie prośby:
Mógłby pan podać mi moją torbę?(jeśli poda to dokładnie ją przeszukuję)
Wie pan co mogło mi się stać?
_________________
Bobbity przeżyją większość ludzi:P
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 19-11-2015, 18:45   

Twoich rzeczy nie widziałeś w pobliżu. Ani torby, ani broni. I niczego nie przeszukujesz, gdyż on cię podniósł i odwiązał od pryczy, ale wciąż masz związane ręce i nogi. Mocno związane.
Gospodarz wciąż patrzył na ciebie badawczo, nie zmieniając wyrazu twarzy.
Gdy już zacząłeś się wiercić niespokojnie, czując ciężar tego spojrzenia, odezwał się znowu:
- Nie obchodzi mnie twój ojciec, matka i cała reszta pociotków. Ani co chciałeś czy nie chcialeś. Wlazłeś prawie w łapy aguary, mogłeś już nie żyć. Tropiłem ją długo. Zepsuł ty mi polowanie - warknął - Kłamiesz, Alaron alchemik. Po co by chcieli elfa żeby szukał jakichś upiorów? Kto cię przysłali? I dlaczego elfy mają coś tutaj rozwiązać? I kogo zabito?
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Fachuraw 


Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: 19-11-2015, 23:19   

"Więc...-przemknąłem głośno ślinę i zacząłem trochę szybkim tempem opowiadać- zabito 9 osób, w tym kapłanka i kilku młodych oficerów.
Upiór jest związany z broszą ,którą wysłano do analizy do mojego mistrza,a ta zamieniła Wergunda w błotniaka .Mistrz dowiedział się,że brosza należała do Ylvy Darren, oficer styryjskiego wywiadu.Związku z czym mistrz mój przysłał mnie bym pomógł tutejszym rozwikłać tę zagadkę ,bardziej od strony naukowej jak też intelektualnej. Jeżeli coś jeszcze łaskawy pan chciałby wiedzieć to proszę mówić.A teraz moja kolej na pytanie : Jak pan się nazywa i gdzie się znajdujemy oraz jak się stało ,że nagle upadłem?"
_________________
Bobbity przeżyją większość ludzi:P
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 20-11-2015, 00:24   

Mężczyzna zignorował twoje pytanie, wciąż nie odrywając od ciebie wzroku powiedział:
- Ja znalazł Cię leżącego, twarzą w bagnie, może to ten Bagienny próbował się do Ciebie dobrać... Prawda to o tych trupach ale ludzie mówią że jakaś bestia ich zabiła... Dlategom Cie zabrał, bo co by Cię zjadło i tyle z tej pomocy. No a właściwie jak ty chce nam pomóc? Co ty wie o naszych bestiach? I co to na do rzeczy z tą broszką?
Po krótkim namyśle jednak wrócił do twojego pytania:
- A ja się nazywa Fetihilimsqatu łowczy i uczeń Katukamisiqa, a to jest moja grota......A jak sie zwie ten twój wielki mistrz? I czemu On taki wielki?
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Fachuraw 


Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: 20-11-2015, 00:48   

Coś nie coś wiem o bestiach...Za zadanie mam złapać błotniaka i dowiedzieć się co z nim dokładnie się stało...a brosza ma do tego ,że wykonano go dla tej Ylvy jako amulet anty-psioniczny, ale to nie ona była właścicielem. Ten jakoś wpadł w łapy Wergunda i zmienił go w monstrum.Nie wiem jak ,czy stało się za pomocą magii ,czy też jakiejś alchemii. W zagadce ma pomóc mi "zespół" ,który jak pamiętam będzie teraz go szukała i możliwe ,że zadźga go ,a ja potrzebuje go żywego. Spyta pan po co? Po to by zobaczyć co się mu stało i go "odczarować, dopaść może tą oficer wywiadu i w przyszłości inaczej wykorzystać broszę ,jak zdobędziemy informacje od niej .Dzięki temu także zmniejszymy ilość ofiar teraz jak i w przyszłości. Więc jest jakaś możliwość bym wrócił do "zespołu...?"
(do siebie trochę pod nosem z zrezygnowaniem ,ale tamten mógł usłyszeć) Jeszcze ten zaginiony dzieciak...achhhh...dlaczego wszystko musi iść pod górkę?
_________________
Bobbity przeżyją większość ludzi:P
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 20-11-2015, 00:58   

Mężczyzna mówił starannie dobierając słowa, wciąż jednak nie mówił czystym językiem Qa. Mógł to być także specyficzny akcent tych okolic, nie wiedziałeś tego. Za to zaczynały drętwieć ci ręce, a nawet dość poważnie boleć. Zimna i mokra ściana, o którą się opierałeś, sprawiała, że powoli zaczynały szczękać ci zęby.
Nie bardzo wyznawałeś się na barwach, malowanych na twarzach, ale rzeczywiście to, co miał na twarzy - czarne kreski na wysokości oczu, kilka zielonych - wyglądały jak używane przez myśliwych maskowania twarzy.
Właściwie nie miałes pojęcia, dlaczego u licha lokalny myśliwy mieszkał w grocie. Zastanowiłeś się nad tym. W sumie nie musiał tu mieszkać. Mógł... mieć tu jakąś bazę? Może w zimnym trzymał upolowaną zwierzynę? albo futra, żeby nie gniły? A może polował nielegalnie... ? To by nie było pozytywne, próbowałes sobie przypomnieć, czy jakieś prawo Qa zabrania polowania na własną rękę. Nie znałeś żadnego, nigdy nie słyszałeś o czymś takim. Nie, opcja z kłusownikiem odpadała. Całe szczęście, bo wpaść w ręce kłusownika nie byłoby dobrze.
Półmrok nie pozwalał ci dostrzec detali pomieszczenia, chociaż powoli oczy juz się przyzwyczajały. Widziałes coraz więcej. Na przykład wojskowe buty, wysłużone i zniszczone. Ze stalowymi zahaczkami do sznurowania. Zastanowiłes się nad tym. Właściwie... po czasach kolonizatorów mogło się zdarzyć, że wojownik Qa nosi buty wergundzkiej armii. Nie było to niemożliwe...
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Fachuraw 


Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: 20-11-2015, 23:46   

Był pan jakimś wojownikiem w przeszłości i skąd pan wiedział ile osób zginęło?
Czyżby pan był...-głośno przełkąłem- nim?!!!-(mam przerażoną twarz)
Proszę mnie nie zabijać .zrobię wszystko co pan chce ,ale niech mnie pan nie zabija( prawie chlipie)!!!
Zrobię dosłownie wszystko co pan chce!!!
_________________
Bobbity przeżyją większość ludzi:P
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 20-11-2015, 23:57   

Zanim wpadłeś w panikę, niemal równocześnie z tobą, Qa odezwał się:
-Zagineło jakieś dziecko? Z mojego ludu? To rzeczywiście nie za dobrze......
Rozwiązałbym Cię......ale rozkaz wodza taki żeby każdego obcego trzymać w więzach, choćby i elfa......Ale jak Cie już każą rozwiązać to mogę Ci pomóc w tym tropieniu......A no i kto to ta Ilfa, czy jak jej tam? To jakiś groźny wróg? Trza z nią walczyć? Ja walcze nieźle....hmmmm......no i wergund? u nas? ee mi sie nie wydaje, mówiłem to bestia zabija.

Sięgnął kubka z wodą który stał na ziemi obok łóżka i zbliżył go do ust elfa.
- Ty chce pić? - dodał, poprawiając cholewkę buta - A no i kto Cie tu przysłał? Bo ty nie powiedział. Czasy groźne, więc ty lepiej powie.......Poza tym jak ja Cie oddam do wodza to on mie zapyta coś Ty za jeden i kto Cie przysyła......

Widząc twoją reakcję myśliwy zmarszczył brwi i odsunął się lekko.
- Ty powiedział, że zabito dziewięciu i zaginęło dziecko... - powiedział pytającym tonem - O czym Ty gada? Ja to ja i tyle. A o trupach Ty powiedział nie ja.....Poza tym ja Cie nie zabiję, o tym decyduje tylko wódz.....więc Ty spokojny i niech tak nie krzyczy bo usłyszą aguary i będą dwa trupy więcej
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Fachuraw 


Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: 21-11-2015, 20:49   

Uhhh...Przysłał mnie Iliran ,istrz alchemików na dworze Księżnej-powiedziałem spokojnie
Kiedy będziemy mogli stąd wyjść?
A i mógłby pan panie Fetihilimsqatu mi coś dać na plecy ,bo ledwo żywy nie będę przydatny.
Bo wie pan jak jestem też przeziębiony to trochę plotę bzdury.
Ostatnio zmieniony przez Fachuraw 21-11-2015, 20:49, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 25-11-2015, 05:17   

Siedzący dotychczas naprzeciw ciebie mężczyzna wstał. Nie umknęła twojej uwadze sprawność jego ruchów, jeśli naprawdę był myśliwym, to rzeczywiście musiał tym fachem parać się wiele lat.
Patrzył ci w oczy przez dłuższą chwilę, zastanawiał się, rozważał. A ty właśnie zacząłeś się bać. Zupełnie irracjonalnie, bo póki co nie stało się nic poważnego, nic groźniejszego niż przed chwilą, a twój umysł nagle zaczął płatać ci figle, serce łomotało jak oszalałe, aż pociemniało ci w oczach.
Tak bardzo chciałes przejrzeć teraz myśli tego człowieka i tego, co kryło się za jego spojrzeniem... Ale pozostały ci tylko podejrzenia, tylko domysły.

Nawet jeśli były to słuszne domysły, to nikt nigdy miał się o nich nie dowiedzieć.
Mężczyzna mocnym szarpnięciem podniósł cię tak, że usiadłeś prosto i w następnej sekundzie mocnym ciosem ze skrętu bioder uderzył pięścią w twoją skroń.
Straciłeś przytomność.
Nie mogłes więc już widzieć, nachylił cię w swoją stronę, odwrócił plecami do siebie, chwycił za podbródek i szarpną z całej siły w lewo i pod kątem łamiąc kręgosłup i zrywając rdzeń kręgowy.

Twoja dusza zapadła w ciemność i chłód. W śmierć.
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,05 sekundy. Zapytań do SQL: 14