Karczma pod Silberbergiem Strona Główna Karczma pod Silberbergiem
Witamy na nowym-starym forum dla larpowiczów Silberbergu :)

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Teczki wywiadu
Autor Wiadomość
Onfis 

Wysłany: 24-12-2015, 03:17   Teczki wywiadu

Dane zebrane przez Lomin'yaro przy współpracy z Teralską komórką. Dane zebrane i zapisane przez Lomin'Onfisa

Cytat:
Qa zwrócili się z tym do nas chyba ze dwa miesiące temu. Mieli tylko tę zapinkę, którą zdobyli gdzieś w jakichś górach, w cholerę daleko, na wysokości Vekowaru. Ktoś im tam morduje ludzi. To jakaś poważna sprawa podobno. Naprawdę poważna. Ktoś wyciął im w pień dowódców oddziałów, idących na Styrię, wyszła z tego mocna awantura, kiedy się okazało, że to jednak nie jest wyjątkowo zażarta aguara, tylko precyzyjny, świetnie wyszkolony człowiek. A mieli tylko to. Zwrócił się z tym do mnie sam Korheni, który zajął się sprawą osobiście. Zbadanie przedmiotu to była chwila, styryjska magia, dość wysokiej klasy, ale już nieaktywna. Powiązana ściśle z osobą, dla której ją stworzono. Świetnie nam znaną Ylvą Darren.
Zaklęcie istniało, rzecz jasna, i znalezienie w jej pamięci wspomnień człowieka, któremu dała artefakt, to też nie był problem. Tylko tam jest coś jeszcze, coś, co uruchomiło sie, kiedy psionicy ruszyli te wspomnienie. Coś, czego nie zrozumiano, coś przerażającego nieco nieludzkiego, to nie jest nawet magia Qa, moc opiekunów. To chaotyczny, pierwotny twór, którego nie rozumiem. wór, potrafiący zahamować śmierć. Służący rzekomo Opiekunom, ale wymykajacy się ich władzy.
To coś wytworzyło z Ylvą więź. To dość mocna więź psioniczna, oparta na tłumionych wyrzutach sumienia. Obstawiam, że powoli, dzięki ruszeniu tego wspomnienia, ma wszelkie szanse ewoluować w kierunku uwarunkowania obsesyjnego. Są spore szanse, że trudno jej będzie uwolnić się od tej myśli.
Szukając powiązania znalazłem kogoś, kto był wówczas na zapołudniu. Zawzięty wróg Styrii, a Ylvy w szczególności. Nie wiedział, co zaszło w miejscu, zwanym Świątynią Starych Bogów. Ale wie, gdzie to jest, jak się tam dostać. Widział, jak stamtąd wracali, a potem jeden z wergundzkiej kohorty czarnego tymenu tam został, w rejonie dawnej osady Krevaina Styryjczyka. Gdy wszyscy odeszli do Vekowaru, on został. Miało to jakiś związek z tamtą świątynią. Wrócił stamtąd z zakrwawionym ubraniem.


Podsumowując:
-wiemy, że to co morduje Qa to zapewne wergundzki żołnierz, pozostawiony tam ok 20 lat wcześniej, będący pod wpływem jakiejś Istoty
-Istota ma związek ze wszystkimi, którzy weszli do jej świątyni, w tym z Ylvą
-ta więź powoduje silną chęć powrotu, wyrzuty sumienia, generalnie obu może odwalać
-Istota musi być potężna, można ją wykorzystać w przyszłości, jednak najpierw trzeba przy jej pomocy (bo chyba tylko tak się da) zniszczyć tego przeklętego Wergunda
 
 
Sephion 
Isshkata


Skąd: Szczecin
Wysłany: 24-12-2015, 03:34   

Korheni podpytał ludzi na miejscu, i wyszło mi z tego kilka spostrzeżeń:
- istota wygląda na całkiem rozumną - morduje bardzo okrutnie tylko wtedy, kiedy jest pewna że zdoła zbiec i nie zostanie ranna, wyszkoleni wojownicy giną od ostrza a cywile są rozrywani na strzępy. Dodatkowo wyryła jednemu z naszych dowódców swarzycę na twarzy.
- zostawia błoto w miejscach gdzie się pojawi, macie pomysł co z tego wynika?
- jest w stanie dostawać się do trudnych celów (dowódcy w namiocie w środku obozowiska, śpiący po dwóch) niepostrzeżenie. Możliwa teleportacja, niewidzialność, psionika, ciche chodzenie i znakomita znajomość okolicznych terenów. To ostatnie na pewno, widzieli toto raz a działa już kilkanaście miesięcy.
- ma ograniczenia, przy niektórych morderstwach były ślady dłuższej walki. Co oznacza że możliwe że mozna ją zabić. Może przy śmierci ciała istota się uwolni?

A co do info Onfisa:
Myślicie że zerwanie więzi z Ylvą i przeniesienie ew. na kogoś kto też był w świątyni spacyfikowałoby istotę? Może wystarczyłby rytuał blokujący Ylvie odczuwanie poczucia winy? Który, jeśli zacznie wariować, moglibyśmy przeprowadzić w ramach "bratniej pomocy", trochę tak jak kiedyś traktowano lobotomię :D
_________________
2010 - Sephion Da Tirelli, kupiec bez towaru.
2012 - Sephion Da Tirelli, szpieg o słabym sercu.
2013 - Symeon Melachrinos, psionik zwany czasem pajacem.
2014 - Symeon Melachrinos, specjalista
2015 - Siegwald dar Barenstark, potomek sześciu rodów
 
 
Onfis 

Wysłany: 24-12-2015, 03:54   

Czekaj, żebyś mnie dobrze zrozumiał - to Wergund wyżyna ludzi, a nie Istota, ona mu tylko walnęła jakieś przekleństwo, nie wiadomo o co chodzi, jak go to zmieniło, ale być może uda się ją wykorzystać, żeby przejąć nad kimś przeklętym kontrole. Prócz tego Wergunda, jego trzeba zlikwidować.
 
 
Sephion 
Isshkata


Skąd: Szczecin
Wysłany: 24-12-2015, 04:03   

Spoko, trochę mi się plączą terminy, bo w sesji leciało "Istota" na zbiór obydwu. Zakładaliśmy chyba że jest jakoś symbiotycznie połączony z tą istotą. Ale mozliwe że po prostu dostał od niej przekleństwo, możliwe że z zestawem supermocy a istota jest całkowicie niezależna.
_________________
2010 - Sephion Da Tirelli, kupiec bez towaru.
2012 - Sephion Da Tirelli, szpieg o słabym sercu.
2013 - Symeon Melachrinos, psionik zwany czasem pajacem.
2014 - Symeon Melachrinos, specjalista
2015 - Siegwald dar Barenstark, potomek sześciu rodów
 
 
Onfis 

Wysłany: 24-12-2015, 04:12   

Generalnie Istota raczej jest niezależna, bo chyba nie kazałaby mu mordować Qa... Chyba. Teraz wiemy, że na pewno jest rozgraniczenie na Wergunda, i ducha, który go przeklnął i ma moc zahamowywać śmierć.

Wspominałeś o glinie - pewnie gościu robi z niej kamuflaż, to dość popularna technika, zwłaszcza, jeśli chce zabić zapach i uniknąć aguar.

I nie chcemy zrywać na nikim więzi - one mogą być przydatne. Jednak musimy w pierwszej kolejności wybadać czym jest Istota, jakie ma możliwości i jak ją wykorzystać?
 
 
Onfis 

Wysłany: 24-12-2015, 12:35   

Generalnie dla magicznych - spròbujcie ogarnąć jakieś pułapki, czy kontry na tego wergunda. On juz nie jest w pełni czlowiekiem, bliżej mu moze do jakiegoś upiora, wiec można kombinowac w tą stronę. No i może Verlan mu zafunduje jakąś niespodziankę :D
 
 
Verlan 
Atarowy synu!

Wysłany: 24-12-2015, 13:02   

Jak chodzi o magiczne sprawy- to mało mogę mu zafundować
Jak chodzi o sprawy psychologiczno- upiorne- to tutaj jestem specem i bardzo chętnie pomogę małej, zabłąkanej duszyczce odnaleźć właściwą drogę :mrgreen:
No i jeśli trzeba będzie się z nim pobić to też jestem w stanie
_________________
2011, 2012, 2013-Atar Valahid, łowca potworów z Ofiru
2014 i epilog- Verlan, najemnik z Wergundii, imperialista z kuzynem w postaci orczego wodza.
2015- Edan ev. Valahid- nikomu o tym nie mówiący łowca głów, Człowiek Bryna
epilog i zmiówka 2015 - Verlan, skaczący między stronnictwami imperialista
Człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać

Chwała żywym, chwała martwym, a już na pewno chwała Ludziom Bryna!
#DziękiBryn
 
 
wampirka 


Skąd: Szczecin
Wysłany: 26-12-2015, 17:14   

Informacje, które zostały wam udzielone przez Qa dotyczące Istoty z jaskini (związek z owym nieśmiertelnym Wergundem):

Cytat:
Raport 3.3547.b2874
Kompleks Ainquteihata

Jak zawarto we wszystkich początkowych obserwacjach, nawet osobniki narażone jedynie na kontakt pośredni (osobniki P) z G (były Obiekt 22) wykazują cechy zakażenia. Jednak rozpoczyna się ono zupełnie inaczej niż w przypadku wszystkich tych, które miały relacje bezpośrednią (osobniki B). Przede wszystkim cały proces przebiega bardzo powoli. Dopiero po upływie 15lat koszmarne sny, które zgłaszały osobniki B przybierają na sile, dodatkowo obserwowany jest u nich nasilony napęd emocjonalny nacechowany na wydarzenia z przeszłości (odżywają dawne wspomnienia i sentymenty), które nasilają dążenie do autodestrukcji. U osobników z bazowo wysokim poziomem agresji oraz wykonujących prace związaną z narażeniem życia tendencje te zostały zauważone szybciej i były wyrażone mocniej.
Po śmierci zauważono zatrzymanie procesu naturalnego rozkładu ciała, co można również obserwować w przypadku osobników B dużo wcześniej. Jednak w tym przypadku rozkład ciała jest zatrzymany, jednak zaczynają w nim zachodzić inne zmiany deformacyjne. Są szczególnie silnie wyrażone w przypadku strun głosowych i skóry twarzoczaszki, które zdaje się zaczynać łuszczyć i odchodzić płatami.
Po kilku dniach od śmierci obiektów P obserwuje się ponowną aktywność nerwową, objawiającą się częściowym powrotem funkcji życiowych. Wydaje się, że istnieje pewna zależność pomiędzy upływem czasu od kontaktu z G, a samym momentem zgonu. Proporcjonalnie, im więcej czasu upłynęło, tym ciężej doszukać się cech ludzkich u obiektów P po etapie, który określiliśmy, jako "czasowa nieaktywność umysłu".
Na razie badania mają raczej charakter kazuistyczny, ponieważ grupa badana to jedynie oddział, który został wysłany (17 lat temu) do wyciągnięcia G z leża. Obecnie rozważane jest wysłanie kolejnego oddziału, tym razem zabezpieczonego magicznie, aby zdjął zabezpieczenia nałożone na leże i po raz kolejny spróbował wydobyć G.


Cytat:
Raport 3.3547.d2653
Kompleks Ainquteihata

Wyraźnym jest, że transformacja osobników P ma swój określony cel. Po zapoznaniu się z dokumentacją dotyczącą powstania G doszliśmy do wniosku, że osobniki P wykazują zestaw cech charakterystycznych dla G.
Postanowiliśmy wypuścić je na teren objęty kontrolą, żeby zaobserwować, czy będą wykazywały tendencję do tworzenia leża. I rzeczywiście- zachowują się, jakby miały zaszczepioną tylko jedną myśl, polegającą na utworzeniu miejsca, z którym się zwiążą i ukształtują (w ograniczonym zakresie) zgodnie ze swoją wolą. Jeśli nasze podejrzenia są słuszne, to okazać się może, że ich leża objęte są czymś na kształt zaklęcia, które nie pozwala opuścić ich bez złożenia dobrowolnej ofiary- traktowanej przez nas, jako osobnik B, zakażony bezpośrednio na drodze kontaktu z G.
Postawione zostało pytanie- dlaczego dopiero oddział wysłany 17lat temu do opróżnienia leża zaczął wykazywać takie zmiany po śmierci? Jeśli miałoby to związek z kontaktem pośrednim, to w pierwszej fazie eksperymentu z G miało kontakt wielu naukowców i badaczy. A nie stwierdzono, żeby z którymkolwiek po śmierci działy się podobne rzeczy.


Cytat:
Odpis raportu 345937.n7263 z kompleksu Witirahyanata
Pierwsze projekty polegające na Sprzęgnięciu sięgają jeszcze czasów, kiedy to nie było wiadome, że Broń w ogóle powstanie i będzie mogła zostać uruchomiona. Teraz, kiedy stało się to już z zasadzie jasne, nie jestem pewna, czy zasadne jest kontynuowanie eksperymentu. Jednak rozkazy, które dostaliśmy są jasne, a dopóki nie zostaną odwołane, pracować będziemy dalej.
Problemem są osoby, które zostały zainfekowane przypadkowo. Zaczynam spostrzegać pewną zależność pomiędzy wypadkami, które się im przytrafiały, a faktem, że w ogóle znalazły się w pobliżu obiektu numer 22.
Jeśli chodzi o sam obiekt, jest to pierwszy egzemplarz, który udało się dotrzymać do momentu Sprzęgnięcia. Nie było mnie w kompleksie od początku projektu, dlatego nie jestem w stanie powiedzieć, kto stanowi bazę do obiektu 22, ale wydaje mi się, że to cudzoziemiec z kraju smoka.
Obiekt 22 jest obecnie umieszczony w części terenowej kompleksu. Planujemy obudowanie wokół niego pułapki, która pozwalałaby na wejście do środka nawet całej grupy, ale uniemożliwiałaby wyjście. Zastanawiamy się, czy jest możliwe bazowanie na samych właściwościach neurotropowych, które wykazuje obiekt po Sprzęgnięciu. Ale na razie postanowiono, aby tę część kompleksu obłożyć zabezpieczeniami magicznymi.
Leże Obiektu 22 zostaje objęte zapętlonym zaklęciem. Zależy nam na tym, żeby obserwować krótko i długofalowe działanie Obiektu 22, zarówno na istoty żywe jak i te poddane procesowi naturalnej śmierci. Ustalono już, że wpływ neurotropowy Obiektu jest na tyle silny, że złamane zostają konsekwencje naturalnego procesu śmierci u osobników poddanych jego działaniu. Można przyjąć, że bezpośredni kontakt z Obiektem 22 powoduje pewnego rodzaju "odporność na śmierć". Osobniki, które zostały mu poddane utrzymują, że przez moment znajdowały się w miejscu określanym jako "ciemne" lub "mgliste", a następnie zostały przywrócone do miejsca, gdzie spotkały się z Obiektem.
Na razie prowadzone są badania nad ich sferą psychiczną, z racji na neurogenne powinowactwo Obiektu.
Nie obserwujemy jeszcze żadnych efektów krótkotrwałych kontaktów pośrednich z Obiektem 22, poza owymi dziwnymi wypadkami (w części śmiertelnymi), o których już wspominałam.
 
 
Onfis 

Wysłany: 26-12-2015, 20:25   

Cytat:
Transkrypcja wspomnień Ylvy Darren zebranych pod czas przesłuchania psionicznego w Terali.
Mag przesłuchujący: Dragmira Sulisławówna Awdanka.

Chłodna noc. Nogi bolą, skurcze łapią po długim marszu kamienistą drogą. Bolą zdrętwiałe od więzów ręce. Dopiero co zmienił się oddział eskortujący, więc większość twarzy, łącznie z oficer w stopniu centuriona, to nieznajomi.
- Zostało ci coś tych prochów na ból łba? – mruczy do niej Hamish, wysoki Tryntyjczyk, idący zaraz obok. Też ma związane ręce. Znają się od Vekowaru, gdzie ponoć wszczął bójkę z oficerem.
- Przykro mi, stary... – jej własny szept, nieco obcy – Nic nie ...
Uderzenie w ramię.
- Nie rozmawiać, cholera jasna – wergundzki szeregowiec, ciemne oczy mierzą ją z typową dla nich obojętnością. Bez nienawiści, bez gniewu. Rozkaz to rozkaz – Bo każę was zakneblować.
- Spieprzaj – wiadomo, na ile można sobie pozwolić. Wergundowie na ogół odpuszczają, to żołnierze, nie strażnicy więzienni, nie lubią sytuacji, w jakiej się znaleźli, niechętnie startują do bezbronnych.
Chwyt za ramię, potem za koszulę
- Co powiedziałaś? – psiakrew. Ten akurat nie odpuszcza. Milczenie. Zaciśnięte szczęki. Zmrużone oczy – Usłyszę cię jeszcze raz i pożałujesz – podsunięta pod nos głowica miecza. Rapiera. Styryjskiego rapiera.
Zapamiętam cię, Wergundzie. Zapamiętam.

Ta sama noc. Gniew, adrenalina, napięcie. Walka.
Plecy wergundzkich żołnierzy, w bezładzie próbujących bronić się przed atakującymi, pomalowanymi w biało czarne wzory.
Tubylcy.
Kolejny z Wergundów pada na ziemię.
- Dajcie nam broń!- Khaan, khor’zighira, spokojnym głosem.
- Zostaw, bierz tego – Bevan, Tryntyjczyk, wskazuje jednego z odwróconych żołnierzy. Chwila zamieszania w ciemności.
Ciemność. Ciemność.

...

Ciemność. Jaskinię wypełnia trudny do określenia zapach, mieszanka zgnilizny, padliny, kadzidła, czegoś jeszcze czego nie umieją nazwać. Zimno, cholernie zimno. Lniana koszula, wilgotna w dodatku od potu po pospiesznej drodze pod górę, nie chroni przez zimnem ani trochę. Dreszcze utrudniają mówienie.
- Nie ma mowy, żaden z was tego nie zrobi, powiedziałam! – Aslaug, rudowłosa dekurion, lekko drżącym głosem. Spojrzenia po twarzach. Konsternacja. Niepewność. Strach, maskowany drżeniem z zimna.
Wychwytywane krótkie spojrzenia Wergundów. Tak, wiem co myślicie. To mógłby być ktoś z nas, Styryjczyków. Chcielibyście. Ale ja tego nie zrobię. Mam zadanie do wykonania. Nie ma nic ważniejszego niż misja. Ale nie, musi być inne wyjście z tej cholernej jaskini, zawsze jest inne wyjście. Nikt tu nie zostanie. Nikt się nie poświęci.
Blade, błękitne światło oświetla kształt człowieka w łachmanach, przypominających kapłańskie szaty. Jego skóra płatami odrywa się od mięśni, ciało chwieje się, stawy wyginają na wszystkie strony, także w te, w które nie powinny. Od ścian odbija się echem upiorny wizg, układający się w słowa.
- Życie zostawić życie odzyskać...

...

- To silny facet, poradzi sobie – własne słowa przebijają się przez łkanie, ale przecież to nie pora na łzy. Nigdy nie jest pora na łzy... Kłamstwo jeszcze utrzymuje pod kontrolą uczucia. Przecież nie można jej teraz powiedzieć, że on nie żyje. Po cholerę przysparzać teraz cierpienia. I tak go tam spotka... Chyba... Lyl, czemu do cholery to zrobiłaś... – Ale jak ja to powiem Beru... Przecież on rozniesie pół miasta – tym razem gardło zaciska się zbyt mocno i bezgłośny płacz bez łez wstrząsa ramionami – Idź, dziewczyno... idź do nich – głęboki wdech, uspokojenie – Do tych, za którymi tęskniłaś. Szkoda mi... Szkoda że ich nigdy nie poznałam.
Krew Lylian wsiąka w płaszcz, którym ją nakryto, spływa po buro - beżowych kamieniach drogi, mieszając się z krwią zabitych wrogów. Nad nią ... Noc... Noc... Ciemność.... Ciemność.... Granica, za którą nie ma myśli.
Blokada psioniczna.

Noc. Tamta noc, droga z Vekowaru. Chaos w ciemności, Wergundowie cofają się do kręgu, więźniowie nie mogą nawet reagować w ciasnocie i ciemności, żadnej możliwości obrony ani ucieczki.
- Dajcie nam broń, do cholery! Nie obronicie się sami!
- Milczeć! – to on, ten ciemnooki, z rapierem w dłoni.
– Ylva, nie ruszaj się! – nerwowe syknięcie Bevana, który próbuje rozciąć jej więzy. Sznur puszcza, uszczypnięcie ostrza na skórze.
Kamień, szybki cios w tył głowy, może trochę za mocny poprawiony potężną irytacją. Wergund robi krok do tyłu, potem to już czysta formalność. Kilka celnych uderzeń, kolano wciśnięte w szyję, wykręcony nadgarstek.
- Jak teraz chcesz mnie uciszyć, co? – krótkie uderzenie w twarz, nie ma czasu, trzeba się bronić, tubylcy nie odpuszczają.
Rapier.
To piękna broń. Ostrze nieco ciężkie, wyważenie daleko za jelcem. Koszowa, zaplatana garda sama owija się wokół dłoni, rękojesć leży idealnie. Posłany zbierającemu się z ziemi Wergundowi pełen satysfakcji i złośliwości uśmiech, poprzedzający mocne kopnięcie w żebra. Spojrzenie Wergunda mówi „zabiję cię”.

...

Błysk. Jest dzień. Na głównym placu osady unosi się dym i pył, który zgrzyta w zębach. Zmęczenie spowalnia ruchy, gorąco odbiera energię. Kolejni wojownicy wbiegają na plac, kolejni i kolejni.
- Zabiję cię, jak jeszcze raz mnie oblejesz tym cholernym eliksirem, Ylva! – szeroki uśmiech Wergunda przeczy jego słowom, walka wydaje się go nie męczyć, wręcz przeciwnie. Zwartą linią idą spod bramy próbując zgarnąć wszystkich walczących w rozproszeniu po kątach.
- Do linii! Do szeregu – wrzeszczy rudowłosa Aslaug, osłaniając się tarczą od kolejnych ataków.
Ciężki rapier wykręca nadgarstek, chociaż piękna, zaplatana garda idealnie chroni dłoń. Ale nie ma czasu.
- Przypomnij mi, jak to się stało, że walczymy po jednej stronie szeregu? – śmieje się Wergund. Czemu do cholery tak ci wesoło? Poniżej osady zbierają się kolejne tłumy tubylców, nie mamy szans się tu utrzymać.
- Jakiś cholerna pomyłka – uśmiecha się sama mimowolnie, korzystając z chwili pomiędzy kolejnymi falami napastników – Nie bój, naprawimy to przy pierwszej okazji. A teraz oddawaj mój miecz.
- Zabieraj. Ładny, ale za lekki dla mnie, wyważony na głowicę. Z czego się śmiejesz...?

....

- On się śmieje czy wrzeszczy...? – pyta z niepewnością Hamish, zupełnie jakby to było ważne. Szczękanie zębów utrudnia mówienie.
- Mam wrażenie, że po prostu objawia swoje istnienie – mruczy Khaan – Musimy coś zrobić...
- Gdyby go zaatakować...
- Nie, to bez sensu, idioto, już to robiliśmy, widziałeś jak się skończyło.
- Psiakrew, sprawdźmy jeszcze raz ściany, może coś przegapiliśmy...
- Ylva, szósty raz...?
- Może być i szesnasty! – lekkie ukłucie paniki – Stąd musi być inne wyjście!
- Dobra, to bierz ludzi w tamtą stronę...
- Nie. Ja pójdę.
- Co?
- Co ty powiedziałeś? – Aslaug z widocznym poruszeniem – Powiedziałam, że nikt...
- Pani dekurion, ktoś będzie musiał. Ja zdecydowałem – wzrok Wergunda jest pewny, zawzięty, uśmiech zniknął z zaciśniętych ust – Musicie stąd wyjść i dokończyć sprawę.
- Stary, jesteś pewny...? – Breven, w głosie pobrzmiewa gdzieś to nieładne uczucie, które wszyscy usiłują zagłuszyć. Uczucie ulgi.
- Jestem.
- Może jednak jest wyjście... – Vartan, nerwowo rozgląda się jeszcze raz wśród dymu.
- Czekaj... Nie ma mowy. Żaden Wergund nie będzie za mnie umierał, nie zamierzam nic wam być winna.
- Jeśli ci to przeszkadza, Ylva, to niech będzie że to tylko za moich towarzyszy, nie za Styryjczyków – krótki nerwowy uśmiech, spojrzenie, podniesiona nagle głowa, odtrącone ręce Wergundów, na pożegnanie kładzione na ramieniu. Chyba nikt oprócz niej nie patrzy mu w oczy. Cholera. Nie. Nie tak. Nie chcę. Nie wolno ci. To ja miałam cię zabić, a nie ten tutaj...
Migawki, urywane obrazy, powyrzucane z pamięci.
Błękitny blask minerału, rozświetlający jego klęczącą postać.
Ohydny dźwięk krwi, chlupoczącej z rozerwanego gardła, zmieszany z dźwiękami charczącego z satysfakcją kapłana.
Milczenie oddziału, gdy wychodzili na górę, do szczeliny w sklepieniu jaskini, którą tam weszli.
Rapier o pięknej koszowej gardzie.
A potem nagły błysk nadziei, krzyk jego towarzyszy. Nie dopuścili jej bliżej, w końcu Styryjczycy nie mieli czego szukać wśród nich. Żyje. To cud, albo to wszystko było jakąś mistyfikacją.... Albo cenę przyjdzie dopiero zapłacić.
- Na przyszłość uważaj na siebie lepiej, Wergundzie – uśmiecha się, dodając mu broń.

....

- Uważaj, Wergundzie – wściekłość uderza falą w umysł, odbiera racjonalne myslenie – bo bardzo mam ochotę cię zabić, nie ułatwiasz sprawy – co ty robisz, dziewczyno, krzyczy głos w myślach. Miałaś się dostać do koloni karnej, a nie teraz prowokować bunt więźniów, starcie z żołnierzami. Misja jest najważniejsza, a nie twoje prywatne antypatie. Nie ma nic ważniejszego niż misja.
- Dawaj, już, zabijaj – spojrzenie czarnych oczu wbite w nią ponad klingą jego własnego rapiera, przyciśniętą do jego gardła, słowa wypowiedziane przez zaciśnięte zęby - No już. A jak już się pozbędziesz zakładnika, to moi was rozwalą w ciągu dziesięciu sekund.
Ostrze dociśnięte do skóry wywołuje cieniutką linię czerwieni.
- Rzucić to!! – wrzask młodziutkiej wergundzkiej oficer, zaciskającej w dłoni kryształ, nadający moc wergundzkim bransoletom więziennym, które wszyscy mają na nadgarstku – Rzucić broń w tej chwili, bo wam usmażę mózgi bólem! – głos wpada w niemal histeryczny ton, pani centurion nie ma doświadczenia w dowodzeniu, nie umie zapanować nad emocjami.
- Lepiej to wykonaj – mówi Wergund lodowato spokojnym tonem.
- Zabiję cię kiedy in... - zanim zdążają opuścić dopiero co zdobytą broń, kryształ błyska, ból promieniujący od bransolety uderza w mięśnie i połączenia nerwowe, odbiera oddech... Jak przez mgłę dobiega głos:
- Nigdy więcej nie rusz mojej broni...! Pani centurion, należałoby wykonać egzekucję, tu i teraz, ten przykład tylko zachęci do ucieczki. Albo przynajmniej tę tutaj, dla przykładu... Rozumiem. Tak jest! Ruszać się, idziemy... Błąd. Należało cię zabić, Styryjko.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,07 sekundy. Zapytań do SQL: 14