Karczma pod Silberbergiem Strona Główna Karczma pod Silberbergiem
Witamy na nowym-starym forum dla larpowiczów Silberbergu :)

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
[6/7] Nestor- Powieść minionych lat- przedkoniec
Autor Wiadomość
Thorfinn
[Usunięty]

Wysłany: 10-04-2008, 02:04   [6/7] Nestor- Powieść minionych lat- przedkoniec

szczając zagony między Kijowem a Wyszogrodem. Światopełk zaś wyszedł do Żełani, i poszły przeciw sobie oba wojska i zwarły się, i zawiązała się walka. I rzucili się nasi do ucieczki przed innoplemieńcami, i padali ranni przed wrogami naszymi, i wielu zginęło, i było martwych więcej niż pod Trepolem. Światopełk zaś przyszedł do Kijowa samotrzeć, a Połowcy wrócili się pod Torczesk. Była ta klęska miesiąca lipca 23 dnia. Nazajutrz zaś, 24-go, w święto męczenników Borysa i Gleba, był płacz wielki w grodzie, a nie radość, za grzechy nasze wielkie i nieprawości, za pomnożenie niesprawiedliwości naszych (s. 363— 366).
73. Klęski od Połowców to kara za grzechy
To Bóg dopuścił na nas pogan, nie jakoby miłując ich, jeno nas karząc, abyśmy się powściągnęli od złych uczynków. Dlatego karze nas najściem pogan; to wszak jest bicz Jego, abyśmy, opamiętawszy się, zawrócili ze złej drogi swojej. Dlatego w święta Bóg nam zsyła udręczenie, jak się stało w tym roku: pierwsze nieszczęście na Wniebowstąpienie Pańskie, które było pod Trepolem, drugie zaś w święto Borysa i Gleba, które jest nowym świętem ziemi ruskiej. Przeto prorok mówił: „Obrócę święta wasze w płacz i pieśni wasze w narzekanie". Uczynił się bowiem płacz wielki w ziemi naszej, opustoszały sioła nasze, i grody nasze, uciekaliśmy przed wrogami naszymi. Jak powiedział prorok: „Padniecie przed wrogami waszymi, pogonią was nienawidzący was, i uciekać będziecie, przez nikogo nie gonieni. Skru-

szę urąganie hardości waszej, i będzie marną siła wasza, zabije was przychodni miecz, i będzie ziemia wasza pusta, i dwory wasze puste będą, bowiem nikczemni jesteście i złośliwi, i Ja też pójdę na was z gniewem złośliwym". Tak mówi Pan Bóg Izraelowy. Owóż złośliwi synowie Izmaelowi [Połowcy] popalili sioła i gumna, i mnogie cerkwie zapalili ogniem. Niech nie dziwi się nikt temu: gdzie mnóstwo grzechów, tam widzimy wszelkie kary. Dlatego wszystek świat poddał się, dlatego gniew się rozpostarł, dlatego kraj umęczony był: owych wiodą do niewoli, drudzy są posiekami, inni, na zemstę wydani, gorzką śmierć ponoszą, inni drżą patrząc na zabijanych, innych głodem morzą i pragnieniem. Jedna kara, jedna śmierć, różnorakie zadająca rany, rozliczne smutki i straszne męki: owi wiązani i nogami kopani, i na mrozie trzymani, i kaleczeni.
I to dziwniejsze i straszniejsze, że to na chrześcijański ród strach i zamieszanie, i bieda rozprzestrzeniły się. Sprawiedliwie i słusznie jest, że tak karani jesteśmy; tak wiarę mieć będziemy, jeśli karani będziemy: zasłużyliśmy być wydani w ręce narodowi obcemu i najbezbożniejszemu na wszystkiej ziemi. Mówmy w głos: „Sprawiedliwy jesteś, Panie, i prawdziwe sądy Twoje". Mówmy za onym rozbójnikiem: „Myśmy otrzymali godną zapłatę za to, cośmy uczynili". Mówmy i z Hiobem: „Jako Panu się podobało, tak się stało; bądź imię Pańskie błogosławione na wieki". Niech przez najście pogan i męki od nich Władcę poznamy, któregośmy rozgniewali: chwaleni, nie chwaliliśmy; uczczeni, nie uczciliśmy; oświeceni, nie zrozumieliśmy; najęci, nie pracowaliśmy; zrodzeni, nie ukorzyliśmy się przed Ojcem. Zgrzeszyliśmy, i ukarani jesteśmy; jakośmy uczynili, tak cierpimy: grody wszystkie opustoszały, sioła opustoszały; przejdźmy przez pola, na których pasły się stada koni, owiec i wołów, wszystkie puste teraz widzimy, niwy zarośnięte siedliskiem zwierza się stały. Wszelakoż nadzieję pokładamy w miłości Bożej. Karze bowiem nas dobrze łaskawy Władca, nie wedle nieprawości naszych uczynił nam, i nie wedle grzechów naszych oddał nam. Tak się podoba łaskawemu Władcy karać nie wedle mnóstwa grzechów. Tyle Pan uczynił nam: stworzył, upadłych podniósł, Adamowe przekroczenie wybaczył, kąpielą nieskazitel-

ności obdarzył i swoją krew za nas wylał. Gdy zaś nas widział w nieprawościach trwających, dopuścił na nas tę wojnę i utrapienie, abyśmy i nie dążąc, w przyszłym życiu dostąpili wszelkiego miłosierdzia; dusza bowiem, tu karana, w przyszłym życiu znajdzie wszelkie miłosierdzie i ulgę od mąk, nie mści się bowiem Pan dwakroć za jedno. O niewysławiona miłości ku ludziom, jako że widział nas pomimo woli nawracających się ku Niemu! O miriado miłości ku nam! Ponieważ zechcieliśmy odstąpić od przykazań Jego, oto już nie chcemy, a cierpimy, z musu i pomimo woli cierpimy, a jakby dobrowolnie. Gdzież bowiem była w nas skrucha? Teraz zaś wszystko pełne jest łez. Gdzie było u nas wzdychanie? Teraz zaś płacz po wszystkich ulicach rozprzestrzenił się po zabitych, których pozabijali bezbożnicy.
Połowcy spustoszyli wiele i powrócili pod Torczesk, i osłabli ludzie w grodzie od głodu, i poddali się oblegającym. Połowcy zaś wziąwszy gród, zapalili go ogniem, i ludzi rozdzielili, i powiedli do obozów ku rodzinom swoim i krewnym swoim. Mnóstwo rodu chrześcijańskiego cierpiało: smutni, umęczeni, od zimna skrzepli, w głodzie i w pragnieniu, i w biedzie, z wychudzonymi licami, sczerniałymi ciałami, szli w nieznany kraj, z językiem spalonym, nadzy i bosi, mając nogi pokłute cierniem; ze łzami odpowiadali jeden drugiemu, mówiąc: ,,Ja byłem z tego grodu", a drugi: „Jam z tej wsi". Tak wypytywali się ze łzami, o rodzie swoim powiadając i wzdychając, oczy wznosząc na niebo ku Najwyższemu, któremu znane są rzeczy utajone.
Niech nikt nie ośmieli się mówić, że znienawidzeni przez Boga jesteśmy! Przenigdy! Kogo bowiem tak Bóg miłuje, jak nas umiłował? Kogóż tak uczcił, jak nas wsławił i wzniósł? Nikogo! Tym więc bardziej gniew swój obrócił na nas, ponieważ ponad wszystkich uczczeni byliśmy, a gorsze od wszystkich popełniliśmy grzechy, gdyż ponad wszystkich oświeceni będąc, wolę Władcy znając, wzgardziliśmy nią, przystoi więc, że bardziej od innych karani jesteśmy. Oto i jam grzeszny, i wiele, i często Boga gniewam i często grzeszę we wszystkie dni! (s. 366—368)

74. Dalsze walki z Połowcami
Roku 6602 [1094]. Zawarł pokój Światopełk z Połowcami, i po jął sobie za żonę córkę Tugorkana, kniazia połowieckiego. Tegoż lata przyszedł Oleg z Połowcami z Tmutorakania, podszedł pod Czernihów, Włodzimierz zaś zamknął się w grodzie. Oleg zaś przyszedł pod gród i popalił okolice grodu, i monastery popalił. Włodzimierz zaś zawarł pokój z Olegiem, i poszedł z grodu na stolec ojcowy do Perejasławia, a Oleg wszedł w gród ojca swojego. Połowcy zaś poczęli łupić około Czernihowa, Oleg im nie bronił, sam był bowiem kazał im łupić. To już trzeci raz naprowadził on pogan na ziemię ruską, oby Bóg przebaczył jego grzech, ponieważ mnóstwo chrześcijan wygubiono, a inni zabrani zostali do niewoli i rozproszeni po różnych ziemiach. Tegoż lata przyszła szarańcza na ruską ziemię, miesiąca sierpnia 26 dnia, i pojadła wszystką trawę i mnóstwo zboża, a nie było o tym słychać dawniej w ziemi ruskiej, cośmy widzieli oczyma naszymi, za grzechy nasze. Tegoż lata zmarł biskup włodzimierski Stefan, miesiąca kwietnia 27 dnia o godzinie szóstej w nocy; był pierwej ihumenem monasteru pieczerskiego.
Roku 6603 [1095...] Przyszli Połowcy, Itlar i Kitan, do Włodzimierza zawrzeć pokój. Przyszedł Itlar do grodu Perejasławia, a Kitan stanął między wałami i wojami. I dał Włodzimierz Kitanowi syna swojego Światosława w zakład, a Itlar był w grodzie z lepszą drużyną. Tegoż czasu przyszedł był Sławiata z Kijowa do Włodzimierza od Światopełka w pewnej sprawie, i poczęła radzić drużyna Ratyborowa z kniaziem o wygubieniu Itlarowej starszyzny. Włodzimierz zaś nie chciał tego uczynić, tak odpowiadając: „Jakże to mogę uczynić, gdy złożyłem im przysięgę?" Odpowiadając zaś drużyna rzekła Włodzimierzowi:

„Kniaziu! Nie ma ci w tym grzechu: wszak oni zawsze, składając tobie przysięgę, niszczą ziemię ruską, i krew chrześcijańską przelewają bez ustanku". I usłuchał ich Włodzimierz, i tejże nocy posłał Włodzimierz Sławiatę z niewielką drużyną i z Torkami między wały. I wykradłszy najpierw Swiatosława, zabili potem Kitana, i drużynę jego pozabijali. Było to w wieczór sobotni, a Itlar tej nocy leżał u Ratybora na dworze z drużyną swoją i nie wiedział, co się z Kitanem stało.
Nazajutrz zaś, w niedzielę, gdy był czas jutrzni, uszykował Ratybor pachołków z orężem i kazał im napalić w izbie. I przysłał Włodzimierz pachołka swojego Biandiuka po Itlarową starszyznę, i rzekł Biandiuk do Itlara: „Woła was kniaź Włodzimierz, mówiąc tak: «Obuwszy się w ciepłej izbie i pośniadawszy u Ratybora, przyjedźcie do mnie»". I rzekł Itlar: „Niech będzie tak". I gdy weszli do izby, zaraz zamknięto ich. Wlazłszy na strych, przekopali dach, i wtedy Oleg Ratyborycz wziął łuk swój i nałożywszy strzałę, ugodził Itlara w serce, i drużynę jego całą pozabijali. I tak źle zakończył żywot swój Itlar, w Niedzielę Seropustną, w pierwsza godzinę dnia, miesiąca lutego 24 dnia. Światopełk zaś i Włodzimierz posłali do Olega, każąc mu pójść na Połowców ze sobą, Oleg zaś, obiecawszy im i wyszedłszy, nie poszedł z nimi na wspólną wyprawę. Światopełk zaś i Włodzimierz poszli na obóz, i wzięli obóz, i zajęli bydło i konie, wielbłądy i czeladź, i przywiedli do ziemi swojej. I poczęli gniewać się na Olega, że nie poszedł z nimi na pogan. I posłali Światopełk i Włodzimierz do Olega, mówiąc tak: „Otoś nie poszedł z nami na pogan, którzy zniszczyli ziemię ruską, a masz u siebie Itlarewicza; albo zabij, albo daj go nam. To jest wróg nasz i ziemi ruskiej". Oleg zaś tego nie usłuchał, i była między nimi nienawiść.
Tegoż roku przyszli Połowcy pod Juriew, i stali wokół niego lato całe, i o mało nie wzięli go. Światopełk zaś zawarł z nimi pokój. Połowcy tedy przyszli za Roś, Juriewcy zaś wybiegli i poszli do Kijowa. Światopełk zaś kazał budować gród na Wzgórzu Wytyczewskim [nad Stugną]; od swego imienia nazwał go grodem Swiatopełka, i kazał biskupowi Marynowi osiąść tu z Juriewcami i Zasakowcami i innymi z innych grodów; a Juriew

podpalili Połowcy. Pod koniec tegoż roku poszedł Dawid Świa-tosławicz z Nowogrodu do Smoleńska; Nowogrodzianie zaś poszli do Rostowa po Mścisława Włodzimierzowicza. I wziąwszy go przywiedli do Nowogrodu, a Dawidowi rzekli: „Nie przychodź do nas". I poszedł Dawid z powrotem do Smoleńska, i siadł w Smoleńsku, a Mścisław w Nowogrodzie siadł. Tegoż czasu przyszedł Iziasław, syn Włodzimierzowy, z Kurska do Muromu. I przyjęli go Muromianie, i posadnika Olegowego pojmał. Tegoż roku przyszła szarańcza, miesiąca sierpnia 28-go, i pokryła ziemię, i strach było patrzeć; szła ku północnym stronom, zjadając trawę i prosa.
Roku 6000 i 604 [1096]. Światopełk i Włodzimierz posłali do Olega, mówiąc tale: „Pójdź do Kijowa, zawrzyjmy umowę o ziemi ruskiej wobec biskupów i wobec ihumenów, i wobec mężów ojców naszych, i wobec ludzi grodzkich, abyśmy obronili ziemię ruską od pogan". Oleg zaś powziął myśl zuchwałą i słowami hardymi rzekł tak: „Nie przystoi, aby sądzili mię biskup czy ihume-ni, czy smerdowie". I nie zechciał iść do braci swoich, usłuchawszy złych doradców. Światopełk zaś i Włodzimierz rzekli do niego: „Oto ty ani na pogan nie idziesz, ani na radę do nas, więc na nas zamyślasz i poganom pomagać chcesz, więc niech Bóg między nami będzie". Światopełk tedy i Włodzimierz poszli na Olega do Czernihowa, Oleg zaś zbiegł z Czernihowa, miesiąca maja 3 dnia, w sobotę, Światopełk zaś i Włodzimierz gnali za nim. Oleg zaś wpadł do Starodubu i zamknął się tu. Swiatopełk zaś i Włodzimierz obiegli go w grodzie, i bili się z grodu krzepko, a ci następowali na gród, i rannych było mnóstwo po obu stronach. I była między nimi bitwa sroga, i stali około grodu dni trzydzieści i trzy, i osłabli ludzie w grodzie. I wyszedł Oleg z grodu, chcąc pokoju, i dali mu pokój, mówiąc tak: „Idź do brata swojego Dawida i przyjdźcie do Kijowa, gdzie stolec ojców naszych i dziadów naszych, jako że Kijów jest najstarszym grodem w całym kraju; tu przystoi zebrać się i umowę zawrzeć". Oleg zaś obiecał to uczynić, i na to całowali krzyż.
Tegoż czasu przyszedł Boniak z Połowcami pod Kijów, w niedzielę pod wieczór, i opustoszył około Kijowa, i spalił na Beresto-wie dwór kniaziowski. Tegoż czasu wojował Kuria z Połowcami

u Perejasławia, i Uście spalił, miesiąca maja 24 dnia. Oleg zaś wyszedł ze Starodubu i przyszedł do Smoleńska, i nie przyjęli go Smoleńszczanie, i poszedł ku Riazaniowi. Światopełk zaś i Włodzimierz poszli do domu. Tegoż miesiąca przyszedł Tugorkan, teść Swiatopełkowy, ku Perejasławiu, miesiąca maja 30-go i stanął około grodu, a Perejasławcy zamknęli się w gro dzie. Światopełk zaś i Włodzimierz poszli nań po tej stronie Dniepru, i przyszli do Zarubu, i tu przeprawili się, i nie zauważyli ich Połowcy, Bóg bowiem ich chronił, i uszykowawszy się poszli ku grodowi; grodzianie zaś to ujrzawszy, radzi byli, i poszli ku nim, a Połowcy stali po onej stronie Trubeży, uszykowani. Światopełk zaś i Włodzimierz przeszli w bród przez Trubeż ku Połowcom, Włodzimierz zaś chciał uszykować pułk, oni zaś nie usłuchali, jeno uderzyli w konie ku przeciwnikom. To widząc Połowcy pierzchli, a nasi pognali w ślad wojowników, siekąc przeciwnika. I zdziałał Pan dnia tego zbawienie wielkie: miesiąca lipca 19 dnia zwyciężeni zostali innoplemieńcy, i kniazia ich Tugorkana zabili, i syna jego, i innych kniaziów; mnóstwo wrogów naszych tu padło. Nazajutrz zaś znaleźli Tugorkana martwego, i wziął go Światopełk, jako teścia swojego i wroga; i przywiózłszy go do Kijowa, pogrzebali go na Berestowem, między drogą idącą na Berestowo, i drugą, do monasteru idącą (s. 368—372).
75. Napad Połowców na monaster pieczerski
I 20 tegoż miesiąca [lipca 1096 r.], w piątek, pierwszej godziny dnia, [tj. o 7 rano] przyszedł powtórnie Boniak bezbożny, parszywy, potajemnie, jak rabuś, znienacka do Kijowa, i mało

w gród nie wjechali Połowcy, i zapalili błonie około grodu, i zawrócili na monaster, i podpalili Stefanowy monaster i wsie, i Germanowy [monaster]. I przyszli pod monaster Pieczerski gdyśmy po celach odpoczywali po jutrzni, i zakrzyknęli około monasteru, i postawili chorągwie dwie przed bramą monasterską, a myśmy uciekali tyłem monasteru, a drudzy wbiegli na chór. Bezbożni zaś synowie Izmaelowi wyrąbali bramę monasterską i poszli po celach, wyrębując drzwi, i wynosili, jeśli co znaleźli w celi. Potem podpalili dom Świętej Władczyni naszej Bogarodzicy, i przyszli ku cerkwi, i podpalili drzwi, które wychodzą na południe, i drugie, co na północ, i wszedłszy do nawy u grobu Te-odozowego, chwytali ikony, zapalali drzwi i lżyli Boga i zakon nasz. Bóg zaś cierpiał, jeszcze bowiem nie skończyły się były grzechy ich i nieprawości ich; przeto wołali: „Gdzie jest Bóg ich? Niech pomoże im i wybawi ich!" I inne słowa bluźniercze mówili na święte ikony, naśmiewając się, nie wiedząc, że Bóg poucza sługi swoje napaśćmi wojennymi, aby stali się jako złoto wypróbowane w piecu: chrześcijanom bowiem poprzez mnogie cierpienia i napaści dane jest wnijść do królestwa niebieskiego, a ci poganie i bluźniercy na tym świecie mają wesele i obfitość, a na onym świecie przyjmą mękę, przez diabła skazani na ogień wieczny. Wtedy też zapalili dwór Krasny, który zbudował prawowierny kniaź Wsiewołod na wzgórzu, nazywanym Wydoby-cze. To wszystko przeklęci Połowcy zapalili ogniem. Przeto więc i my, naśladując proroka Dawida, wołamy: „Panie Boże mój! Połóż ich jako koło, jako ogień przed obliczem wiatru, który pali dąbrowy, tak też pożeniesz ich burzą Twoją; okryj lica ich sro-motą". Ci bowiem splugawili i spalili dom Twój, i monaster Matki Twojej, i trupy sług Twoich. Zabili bowiem kilku z braci naszych orężem, bezbożni synowie Izmaelowi, napuszczeni na karę chrześcijanom.
Wyszli oni z pustyni Jatrebskiej, między wschodem a północą. Wyszło zaś ich cztery pokolenia: Torkmeni i Pieczyngowie, Torkowie, Połowcy. Metody [Patarski] zaś świadczy o nich, że osiem pokoleń uciekło, gdy rozbił ich Gedeon, że ośmioro ich uciekło w pustynię, a cztery wyciął. Inni zaś mówią: synowie Amonowi, lecz to nie tak: synowie bowiem Moabowi — Chwa-

lisowie, a synowie Amonowi — Bułgarzy, a Saraceni przez Izma-ela wywodzą się od Sary, i nadali imię sobie Saraceni, co znaczy: „Od Sary jesteśmy". Dlatego Chwalisowie i Bułgarzy są od cór Lotowych, które poczęły od ojca swojego, dlatego nieczyste jest plemię ich. A Izmael zrodził dwunastu synów, od nich zaś są Torkmeni i Pieczyngowie, i Torkowie, i Kumani, to jest Po-łowcy, którzy pochodzą z pustyni. A po tych ośmiu pokoleniach pod koniec świata wyjdą zamurowani w górze przez Aleksandra Macedońskiego ludzie nieczyści (s. 372—373).
76. Pouczenie Włodzimierza Monomacha51
Ja, marny, przez dziada swojego, błogosławionego, sławnego Jarosława nazwany na chrzcie Wasylem, a ruskim imieniem Włodzimierz, przez ojca ukochanego i matkę swoją z Monoma-chów52 .................... i dla ludzi chrześcijańskich, wielokrotnie bowiem ochroniony łaską swoją i modlitwą ojcowską od wszelkich nieszczęść. Siedząc na saniach53, pomyślałem w duszy swojej i pochwaliłem Boga, który mnie do tych dni, grzesznego, zachował. Owóż dzieci moje, lub inny ktokolwiek, słuchając tego pisma, nie śmiejcie się, zaś komu z dzieci moich będzie ono lube, niech je weźmie do serca swego, niech nie leniąc się pocznie takoż pracować.
Przede wszystkim, przez wzgląd na Boga i duszę swoją, bo jaźń miejcie Bożą w sercu swoim i jałmużnę czyńcie nieskąpą, to bowiem jest początkiem wszelkiego dobra. Jeśli zaś komu nie będzie lube pismo to, niech nie śmieje się, jeno tak rzeknie: w dalekiej drodze, i na saniach siedząc, niedorzecznie mówił.

Spotkali mnie bowiem posłowie od braci moich [stryjecznych] nad Wołgą, mówiąc: „Pośpiesz do nas, a wypędzimy Rościsła-wiczów i włość ich odbierzemy; jeśli zaś nie pójdziesz z nami, to my sobie będziemy, a ty sobie". I rzekłem: „Choć byście się gniewali, nie mogę z wami ja iść, ni przysięgi łamać". I odprawiwszy ieh, wziąłem Psałterz w smutku, rozłożyłem go, i to mi się trafiło54: „Przecz bolejesz, duszo? Przecz niepokoisz mię?" i tak dalej. I potem zebrałem słówka te lube, i złożyłem je w porządku, i napisałem. Jeśli wam ostatnie nie będą lube, to przyjmijcie początkowe.
Przecz bolejesz, duszo moja? Przecz niepokoisz mię? Ufaj Bogu, albowiem wierzę w niego. Nie naśladuj złych, nie zazdrość czyniącym bezprawie, ponieważ źli wytrzebieni będą, cierpiący zaś dla Pana zawładną ziemią. I jeszcze maluczko, a nie będzie grzesznika, będzie szukał miejsca swojego, i nie znajdzie. Cisi zaś odziedziczą ziemię i rozkoszować się będą wielkim pokojem. Podgląda grzeszny sprawiedliwego i zgrzytać będzie nań zębami swoimi, Pan zaś pośmieje się z niego, bo widzi, że nadchodzi dzień jego. Oręża dobyli grzesznicy, napięli łuk swój, aby strzelać biednego i ubogiego, zakłuć prawych sercem. Oręż ich wnijdzie w serca ich [samych], i łuki ich skruszą się. Lepsze jest ubóstwo sprawiedliwego, niźli bogactwa mnogie grzeszników. Bowiem ramiona grzeszników skruszą się, a sprawiedliwych Pan utwierdza. Oto grzesznicy zginą, sprawiedliwych zaś miłuje i obdarowuje. Bowiem błogosławiący Jego odziedziczą ziemię, przeklinający zaś Jego będą wytrzebieni. Pan stopy człowiekowi prostuje. Gdy upadnie, nie rozbije się bowiem Pan podtrzymuje rękę jego. Młody byłem, i zestarzałem się, a nie widziałem sprawiedliwego opuszczonym, ni potomstwa jego proszącym chleba. Wszelki dzień miłosierdzie czyni i pożycza sprawiedliwy, i plemię jego błogosławione będzie. Odstępuj od złego, czyń dobrze, szukaj pokoju i odżeń zło, i żyj po wieki wieków.
Gdyby powstali ludzie, toby żywcem pożarli nas; gdyby rozgniewała się zapalczywość Jego na nas, toby woda nas zatopiła. Zmiłuj się nade mną, Boże, bo podeptał mię człowiek, cały dzień napadając, znękał mię. Podeptali mię wrogowie moi, bowiem wielu walczyło ze mną z góry. Rozraduje się sprawiedliwy,

i gdy zobaczy pomstę, ręce swoje umyje we krwi grzesznika. I rzecze tedy człowiek: „Jeśli jest pożytek dla sprawiedliwego, jest Bóg, który sądzi na ziemi". Wyzwól mię od wrogów moich, Boże, i od powstających przeciw mnie wyrwij mię. Wybaw mię od czyniących bezprawie, i od męża krwawego ochroń mię, bo oto ułowili duszę moją. Bowiem gniew w chwili zapalczywości Jego, a żywot w woli Jego: wieczorem nastanie płacz, a nazajutrz — radość. Bowiem miłość jest lepsza od życia mojego, i usta moje chwalić Cię będą. Owóż błogosławię Cię w życiu moim, w imię Twoje wznoszę ręce moje. Ukryj mię przed zgrają przewrotnych i przed mnóstwem czyniących nieprawość. Rozradujcie się wszyscy prawego serca. Będę błogosławił Pana na każdy czas, zawżdy chwała Jego, i tak dalej.
Jak bowiem Bazyli [Wielki] nauczał, zebrawszy młodzieńców: mieć dusze czyste, nieskalane, ciało chude, mówić łagodnie i w czas słowo Pańskie, jeść i pić bez gwaru wielkiego, przy starych milczeć, mądrych słuchać, wobec starszych korzyć się, równych i młodszych miłować, bez chytrości rozmawiać, wiele rozumieć; nie unosić się słowem, nie obmawiać w rozmowie, nie śmiać się za dużo, wstydzić się starszych; z niewiastami niedorzecznymi nie gawędzić, oczy w dół spuszczać, a duszę wznosić, unikać ich; nie uchylać się od pouczania lekceważących władzę, za nic mieć cześć od wszystkich. Jeśli kto z was może innym usłużyć, od Boga nagrody niech się spodziewa i wiecznej szczęśliwości. O władczyni Bogarodzico! Odejm od ubogiego serca mojego hardość i zuchwałość, abym nie wynosił się próżnością świata tego w marnym tym życiu.
Naucz się, wierny człowiecze, pobożnie postępować, naucz się, wedle słów ewangelijnych, czy mieć na wodzy, język powściągać, rozum upokarzać, ciało ujarzmiać, gniew wytępiać, myśli czyste mieć, pobudzając siebie do dobrych uczynków dla Pana; pozbawiany — nie mścij się, nienawidzony — miłuj, prześladowany — cierp, karcony — proś, umórz grzech. Wybawcie skrzywdzonego, czyńcie sprawiedliwość sierocie, brońcie wdowy. „Przyjdźcie i prawujmy się — mówi Pan. — Chociaż będą grzechy wasze jako szkarłat, jako śnieg ubielę je", i tak dalej. Zabłyśnie wiosna postu i kwiat pokuty, oczyśćmy siebie, bracia,

od wszelkiej krwi cielesnej i duchowej. Wołając do Światłodaw-cy, rzekniemy: „Sława Tobie, Miłujący ludzi!"
Zaprawdę, dzieci moje, wiedzcie, jak miłuje ludzi Bóg miłościwy i przemiłościwy. My, ludzie, grzeszni jesteśmy i śmiertelni, i jeśli kto nam co złego uczyni, to chcemy go pożreć i krew jego przelać jak najrychlej: a Pan nasz, władając i życiem, i śmiercią, grzechy nasze wyższe od głowy naszej cierpi przez całe nasze życie. Jako ojciec, dziecko swoje kochając, bije i znów przygarnie je ku sobie, tak też i Pan nasz pokazał nam sposób zwyciężania wrogów [diabłów] — jak trzema uczynkami wyzwolić się od nich i zwyciężyć ich: pokutą, łzami i jałmużną. Są to dla was, dzieci moje, nie ciężkie przykazania Boże; tymi to uczynkami trzema wyzbyć się możemy grzechów swoich i królestwa [niebieskiego] nie utracić.
A dla Boga nie leńcie się, proszę was, nie zapominajcie trzech uczynków tych, nie są bowiem ciężkie. Nie życiem pustelniczym czy mniejszym, nie głodowaniem, jak to czynią niektórzy sprawiedliwi, lecz małym uczynkiem można dostąpić łaski Bożej.
Cóż jest człowiek, iż nań pamiętasz? Wielki jesteś, Panie, i dziwne sprawy Twoje, żaden rozum ludzki nie może pojąć dziwów Twoich. I jeszcze powiemy: Wielki jesteś, Panie, i dziwne sprawy Twoje, i błogosławione, i chwalone Imię Twoje na wieki po wszystkiej ziemi. Któż nie będzie chwalił i wysławiał siły Twojej i Twoich wielkich cudów, i dobroci, urządzonych na tym świecie: jak niebo urządzone, albo słońce, albo jak księżyc, albo jak gwiazdy i ciemność, i światło? I ziemia na wodach położona jest, Panie, Twoim przemysłem! Zwierzęta różnorodne i ptactwo, i ryby upiększone są Twoim przemysłem, Panie! I dziwujemy się cudowi temu, jak z prochu stworzył człowieka, jak różnorodne są wyglądy ludzkich lic; gdyby i wszystek świat zebrać, nie wszyscy są jednego wyglądu, jeno każdy ma swój wygląd lica, wedle Bożej mądrości. I to podziwamy, jak ptactwo niebieskie z wyraju ciągnie, i pierwej w nasze ręce55, lecz nie zatrzymuje się w jednym kraju, jeno i silne, i słabe rozchodzi się po wszystkich ziemiach, z Bożego nakazu, aby napełniły się lasy i pola. Wszystko zaś to dał Bóg na pożytek ludziom, na jadło, na wesele. Wielka jest, Panie, miłość Twoja ku nam,

któryś te pożytki stworzył dla człowieka grzesznego. I też ptaki niebieskie nauczone są przez Ciebie, Panie: gdy każesz, to zaśpiewają, i ludzie weselą się w Tobie; a gdy nie każesz acz mają język, oniemieją. Więc błogosławion jesteś, Panie, i chwalon bardzo, któryś wszystkie cuda i dobrodziejstwa te stworzył i zdziałał. A kto nie chwali Ciebie, Panie, i nie wierzy wszystkim sercem i wszystką duszą w imię Ojca i Syna, i Świętego Ducha, niech będzie przeklęty!
Te Boskie słówka przeczytawszy, dzieci moje, pochwalcie Boga, który dał nam łaskę swoją; a oto od lichego i małego rozumu mojego nauka. Jeśli nie wszystką przyjmiecie, toć połowę. Jeśli wam Bóg zmiękczy serce, to przelejcie swoje łzy za grzechy swoje, mówiąc: „Jako nad wszetecznicą i rozbójnikiem, i celnikiem zmiłowałeś się, tak i nad nami grzesznymi zmiłuj się!" I w cerkwi to czyńcie, i kładąc się do snu. Nie grzeszcie [opuszczeniem modlitwy] ani jednej nocy; jeśli możecie, kłaniajcie się do ziemi po trzykroć, chyba byście zaniemogli. I nie zapominajcie tego, nie leńcie się, bowiem tym nocnym pokłonem i modlitwą człowiek zwycięża diabła, i co w dzień zgrzeszy, to tym gładzi. Jeśli na koniu jadąc nie będziecie z nikim obcować i jeśli innych modlitw nie umiecie odmawiać, to „Panie, zmiłuj się" wzywajcie bez ustanku po cichu, ta bowiem modlitwa jest daleko lepsza, niźli myśleć o niedorzecznościach, jadąc.
Nade wszystko zaś o ubogich nie zapominajcie, jeno ile możecie wedle zasobu karmcie, i wspierajcie sierotę, i wdowie oddawajcie sprawiedliwość sami, a nie dozwólcie silnym gnębić człowieka. Ni sprawiedliwego, ni niesprawiedliwego nie zabijajcie ani każcie zabijać go. Jeśli nawet będzie winien śmierci, to nie gubcie duszy żadnego chrześcijanina. Mówiąc cokolwiek, i liche, i dobre, nie klnijcie się Bogiem, ani nie żegnajcie się, bo nie masz w tym żadnej potrzeby. Jeśli zaś będziecie przysięgać braciom czy komu bądź, to, zbadawszy serce swoje, na czym możecie obstać, przysięgajcie i przysięgi dotrzymujcie, abyście złamawszy ją, nie zgubili duszy swojej. Biskupów i popów, i ihumenów czcijcie i w miłości przyjmujcie od nich błogosławieństwo, i nie unikajcie ich, i wedle sił miłujcie ich i dbajcie o nich, abyście za ich modlitwą otrzymali błogosławieństwo od Boga.

Nade wszystko nie miejcie hardości w sercu i w umyśle, jeno mówmy: „Śmiertelni jesteśmy, dziś żywi, a jutro w grobie; to wszystko, coś nam dał, nie nasze, jeno Twoje, poruczyłeś nam to na mało dni". I w ziemi nie zakopujcie niczego [z mienia], to dla nas wielki grzech. Starych czcij jako ojca, a młodych jako braci. W domu swoim nie leńcie się, jeno wszystkiego doglądajcie; nie spuszczajcie się na ciwuna [zarządcę], ani na pachołka, aby nie śmieli się przychodzący do was ni z domu waszego, ni z obiadu waszego.
Na wojnę wyszedłszy, nie leńcie się, nie spuszczajcie się na wojewodów; ani w piciu, ani w jedzeniu nie dogadzajcie sobie, ani w spaniu; i czaty sami rozstawiajcie, i w nocy, rozstawiwszy ze wszystkich stron ochronę, koło wojów kładźcie się, a wstawajcie wcześnie; a oręża nie zdejmujcie z siebie naprędce, nie rozejrzawszy się z lenistwa, znienacka wszak człowiek ginie. Kłamstwa strzeżcie się, i pijaństwa, i wszeteczeństwa, bowiem przez to dusza ginie i ciało. Kędykolwiek byście przechodzili w pochodach po swych ziemiach, nie dajcie szkody czynić pachołkom ani swoim, ani cudzym, ni w siołach, ni w zbożach, aby was nie przeklinano. Którędy zaś pójdziecie i gdzie staniecie, napójcie, nakarmcie ubogiego, i nade wszystko uczcijcie gościa, skądkolwiekby do was przyszedł, czy prosty, czy znakomity, czy poseł; jeśli nie możecie darem, to uczcicie jadłem i piciem: ci bowiem, przechodząc, rozsławią człowieka po wszystkich ziemiach, bądź dobrze, bądź źle. Chorego nawiedźcie, umarłego odprowadźcie, jako że wszyscy śmiertelni jesteśmy. I człowieka nie mijajcie, nie powitawszy; dobre słowo jemu dajcie. Żony swoje kochajcie, lecz nie dajcie im nad sobą władzy. A oto co najważniejsze: bojaźń Bożą miejcie nade wszystko.
Aby nie zapomnieć tego, często to odczytujcie: i mnie będzie bez wstydu, i wam będzie dobrze. A co umiecie dobrego, nie zapominajcie, czego zaś nie umiecie, to tego się uczcie — jako ojciec mój, w domu siedząc umiał pięć języków56, od czego cześć jest od obcych krajów. Lenistwo bowiem wszystkiego jest matką: kto co umie, to zapomni, a czego zaś nie umie, to tego się nie nauczy. Dobrze zaś czyniąc, nie powinniście się lenić do niczego dobrego, najpierw co do cerkwi: niech nie zastanie

was słońce na pościeli. Tak ojciec mój czynił świętej pamięci i wszyscy dobrzy mężowie doskonali. O jutrzni oddawszy Bogu chwałę, potem trzeba też o wschodzie słońca, ujrzawszy słońce, pochwalić Boga z radością i rzec: „Oświeć oczy moje, Chryste Boże, któryś dał mi światło Twoje krasne". I jeszcze: „Panie, przydaj mi rok do roku, abym w przyszłości za grzechy swoje odpokutowawszy, uświęcił żywot". Tak chwalę Boga i wtedy, gdy siadam radzić z drużyną lub wybieram się ludziom sprawiedliwość wymierzać, czy na łów jechać, czy dań zbierać, czy lec spać. Spanie w południe przeznaczone jest od Boga, wszak wedle tego ustanowienia odpoczywa i zwierz, i ptaki, i ludzie.
A oto wam opowiem, dzieci moje, o trudach swoich, które poniosłem w rozjazdach i łowach od lat trzynastu. Najpierw szedłem przez Wiatycze ku Rostowowi; posłał mię ojciec, a sam poszedł do Kurska. I znowu, powtórnie chodziłem do Smoleńska ze Stawkiem Gordiatyczem, który potem poszedł do Brześcia z Iziasławem, a mnie posłał do Smoleńska; a ze Smoleńska poszedłem do Włodzimierza. Tejże zimy posłali mnie bracia do Brześcia na pogorzelisko, gdzie Lachowie spalili byli57, i tu strzegłem grodów tych. Potem chodziłem do Perejasławia do ojca, a po Wielkanocy z Perejesławia do Włodzimierza — w Sutejsku pokój zawierać z Lachami58. Stamtąd znowu na lato do Włodzimierza. Potem posłał mnie Światosław do Lachów: chodziłem za Głogów do Czeskiego Lasu; chodziłem w ziemi ich cztery miesiące59. I tegoż roku i syn się urodził najstarszy, nowogrodzki [Mścisław]. A stamtąd chodziłem do Turowa, a na wiosnę zaś do Perejasławia i znowu do Turowa.
I Swiatosław umarł, i ja znowu poszedłem do Smoleńska, a ze Smoleńska tejże zimy do Nowogrodu; na wiosnę — Glebowi na pomoc, a na lato z ojcem pod Połock, a na drugą zimę ze Świato pełkiem pod Połock i spaliliśmym Połock; on poszedł do Nowogrodu, a ja z Połowcami na Odresk, pustosząc, i do Czernihowa. I znowu ze Smoleńska przyszedłem do ojca do Czernihowa. I Oleg przyszedł, z Włodzimierza wyprowadzony, i wezwałem go do siebie na obiad z ojcem w Czernihowie, na Krasnym dworze, i dałem ojcu trzysta grzywien złota. I znowu ze Smoleńska przyszedłszy, przeszedłem przez wojska połowieckie, bijąc się,

do Perejasławia, i zastałem ojca, który wrócił z pochodu. Potem znowu chodziłem tegoż lata z ojcem i z Iziasławem do Czernihowa bić się z Borysem, i zwyciężyliśmy Borysa i Olega I znowu poszliśmy do Perejasławia, i stanęliśmy w Obrowie.
I Wsiesław Smoleńsk spalił, i ja wsiadłem z Czernihowcami na powodowe konie, i nie zastaliśmy [go] w Smoleńsku. W tym pochodzie za Wsiesławem spaliłem i spustoszyłem kraj do Łu komla i do Łogożska, potem spustoszyłem Druck, a stamtąd do Czernihowa. A tejże zimy spustoszyli Połowcy Starodub wszystek, i jam szedł z Czernihowcami i z Połowcami [swoimi], na Desnie pojmaliśmy kniaziów Asaduka i Sauka, i drużynę ich wycięliśmy. I nazajutrz za Nowym Grodem rozegnaliśmy silne wojska Bełkatgina, a Semeczów i jeńców wszystkich odebraliśmy.
A do Wiatyczów chodziliśmy przez dwie zimy na Chodotę i na syna jego, i ku Kordnu chodziłem pierwszej zimy. I znowu za Rościsławiczami za Mikulin, i nie dognaliśmy ich. I tejże wiosny ku Jaropełkowi na radę w Brodach. Tegoż lata gnaliśmy za Choroł za Połowcami, którzy Goroszyn wzięli. I tej jesieni poszliśmy z Czernihowcami i Połowcami — z Czytajewiczami — ku Mińsku, zajęliśmy gród i nie zostawiliśmy w nim ni czeladzina, ni bydlęcia. Tejże zimy chodziliśmy do Jaropełka na zjazd w Brodach, i przyjaźń wielką zawarliśmy.
I na wiosnę posadził mię ojciec w Perejasławiu, wywyższając nad braćmi, i chodziliśmy za Supoj. I jadąc ku grodowi Pryłuk spotkali nas znienacka kniaziowie połowieccy, z ośmioma tysiącami, i chcieliśmy z nimi bić się, lecz oręż wysłaliśmy byli przodem na wozach, i weszliśmy do grodu. Tylko pojmaliśmy jednego Semca60 żywego i smerdów kilku, a nasi Połowców więcej zabili i pojmali, i oni, nie śmiejąc zsiąść z koni, uciekli tejże nocy ku Sule. I nazajutrz, w dzień Bogarodzicy, poszliśmy ku Białej Wieży, i Bóg nam pomógł, i Święta Bogarodzica: zabiliśmy dzie więciuset Połowców, i dwóch kniaziów ujęliśmy, Bagubarso wych braci, Osienia i Sakzia, a tylko dwóch mężów uciekło.
I potem na Światosławl gnaliśmy za Połowcami, i potem na gród Torczesk, i potem na Juriew za Połowcami. I znowu po tejże stronie, u Krasna, zwyciężyliśmy Połowców, i potem z Ro-

ścisławem pod Warynem obóz wzięliśmy. I potem chodziłem do Włodzimierza, na powrót posadziłem Jaropełka, i Jaropełk umarł. I znowu po śmierci ojca a za Światopełka, nad Stugną biliśmy się z Połowcami do wieczora, biliśmy się pod Chalepem, i potem pokój zawarliśmy z Tugorkanem i z innymi kniaziami połowieckimi, i od Glebowej starszyzny odebraliśmy drużynę swoją wszystką.
I potem Oleg na mnie przyszedł z całą połowiecką ziemią pod Czernihów, i biła się drużyna moja z nim osiem dni przez mały rów, i nie dała wejść im do ostrogu. Pożałowałem dusz chrześcijańskich i siół płonących, i monasterów, i rzekłem: „Niech się nie chwalą poganie!" I oddałem bratu ojca jego miejsce [włość], a sam poszedłem na ojca swojego miejsce do Perejasła wia. I wyszliśmy w dzień świętego Borysa z Czernihowa, i jechaliśmy przez pułki połowieckie z drużyną około stu ludzi, z dziećmi i z niewiastami. I oblizywali się na nas jak wilcy, stojąc u przewozu i z gór. Bóg i święty Borys nie dali im mnie na łup, bez szkody doszliśmy do Perejasławia. I siedziałem w Perejasławiu trzy lata i trzy zimy z drużyną swoją, i wiele biedy zaznałem od wojny i głodu. I chodziłem na wojsko ich za Rymów, i Bóg nam pomógł, wybiliśmy ich, a innych pojmaliśmy. I znowu Itlarową starszyznę wybiliśmy, i obóz ich wzięliśmy, poszedłszy za Gołtaw. I do Starodubu chodziłem na Olega, ponieważ trzymał z Połowcami. I nad Boh chodziłem, ze Światopełkiem na Boniaka, za Roś.
I do Smoleńska chodziliśmy, z Dawidem pogodziwszy się. Znowu chodziliśmy po raz drugi z Woronicy. Wtedy zaś i Torkowie przyszli do mnie, i z Połowców Czytajewicze, chodziliśmy przeciw nim nad Sułę. I potem znów chodziliśmy ku Rostowowi na zimę, i przez trzy zimy chodziliśmy do Smoleńska. Ze Smoleńska poszedłem do Rostowa. I znów ze Światopełkiem goniliśmy za Boniakiem, lecz ... zabili61, i nie dognaliśmy ich. I potem za Bo niakiem znów goniliśmy za Roś, i nie dognaliśmy go. I na zimę do Smoleńska poszedłem; ze Smoleńska po Wielkanocy wyszedłem; i Jerzego matka umarła [pierwsza żona Monomacha]. Do Perejasławia przyszedłem na lato, zebrałem braci [tzn. książąt ruskich]. I Boniak przyszedł ze wszystkimi Połowcami pod

Ksniatyn; poszliśmy za nim z Perejasławia za Sułę, i Bóg nam pomógł, i pułki ich zwyciężyliśmy, i kniaziów pojmaliśmy zna komitszych, i po Bożym Narodzeniu zawarliśmy pokój z Ajepą, i pojąwszy u niego córkę [za syna Jerzego], poszliśmy do Smoleńska. I potem poszedłem do Rostowa.
Przyszedłszy do Rostowa, znów poszedłem na Połowców na Urusobę ze Światopełkiem, i Bóg nam pomógł. I potem znów na Boniaka ku Łubnu, i Bóg nam pomógł. I potem chodziliśmy pod Woin ze Światopełkiem; i potem znów nad Don chodziliśmy ze Światopełkiem i z Dawidem, i Bóg nam pomógł. I przyszli byli Ajepa i Boniak pod Wyr, chcąc wziąć go; ja z Olegiem i z synami poszedłem nań ku Romnowi, i oni dowiedziawszy się, uciekli. I potem ku Mińsku chodziliśmy na Gleba, który nam był ludzi zajął, i Bóg nam pomógł, i dopięliśmy swego zamiaru. I potem chodziliśmy ku Włodzimierzowi na Jarosławca, nie ścierpiawszy zbrodni jego.
A z Czernihowa do Kijowa około sto razy jeździłem do ojca, za jeden dzień przejeżdżając, do wieczornego nabożeństwa. A wszystkich pochodów osiemdziesiąt i trzy wielkich, a reszty mniejszych nie pamiętam. I przymierzy zawarłem z połowieckimi kniaziami bez jednego dwadzieścia, i przy ojcu, i bez ojca, a rozdarowałem bydła mnóstwo i mnóstwo odzieży swej. I wypuściłem z kajdan znakomitych kniaziów tyle: Szarukaniowych dwóch braci, Bagubarsowych trzech, Owczynowych braci czterech, a wszystkich znakomitszych kniaziów innych sto. A samych kniaziów Bóg żywych w ręce dawał: Koksusia z synem, Akłana, Burczewicza, kniazia tarewskiego Azgułuja i innych kmieci [witeziów] młodych piętnastu. Tych, żywych przywiódłszy, pościnałem i wrzuciłem w tę rzeczkę Sławlij. A pojedynczo zabiłem ich w tym czasie około dwustu znakomitszych.
A oto trudy moje na łowach: odkąd siedziałem w Czerniho wie, a z Czernihowa wyszedłszy i do tego roku — po sto uganiałem i brałem bez wysiłku, nie licząc innych łowów, koło Turowa, gdzie z ojcem łowiłem wszelkiego zwierza.
A oto co zdziałałem w Czernihowie: koni dzikich swoimi rękoma związałem w puszczach dziesięć i dwadzieścia żywych koni, a prócz tego po równinach jeżdżąc łapałem swoimi ręko -

ma też dzikie konie. Dwa tury rzucały mnie na rogach wraz z koniem, jeleń mię jeden bódł i dwa łosie, jeden nogami deptał, a drugi rogami bódł. Dzik mi na biodrze miecz oderwał, niedźwiedź mi u kolana podkład ukąsił, luty zwierz [ryś] skoczył ku mnie na biodra i konia wraz ze mną przewrócił, i Bóg ochronił mię od szkody. I z konia dużo padałem, głowę sobie rozbiłem dwakroć, i ręce, i nogi swoje pokaleczyłem, w młodości swojej poraniłem, nie chroniąc żywota swojego, ni głowy swojej nie szczędząc.
Co miał czynić pachołek mój, jam to czynił, na wojnie i na łowach, noc i dzień, w skwarze i na zimnie, nie dając sobie odpoczynku. Na posadników nie spuszczając się, ni na zarządców, sam czyniłem, co było potrzeba; wszystek zarząd i w domu swoim także pełniłem sam, i wśród łowczych łowiecki zarząd samem dzierżył, i wśród koniuchów, i o sokołach, i o jastrzębiach. Takoż i ubogiego smerda i ubogiej wdowy nie dałem silnym skrzywdzić i cerkiewnego porządku, i służby samem doglądał.
A nie czyńcie zarzutów mi, dzieci moje, ani ktoś inny, kto przeczyta to: nie chwalę bowiem ni siebie, ni śmiałości swojej, jeno chwalę Boga i wysławiam miłość Jego, który mnie grzesznego i marnego tyle lat ochraniał od tych przygód śmiertelnych, i nie leniwym mnie, marnego, stworzył do wszelkich spraw człowiekowi potrzebnych. To pismo przeczytawszy, zagrzewajcie się do wszelkich uczynków dobrych, sławiąc Boga ze świętymi Jego. Śmierci zaś, dzieci, nie bójcie się, ni na wojnie, ni od zwierza, jeno męskie dzieło czyńcie, które wam Bóg poda. Oto ja wszak od wojny i od zwierza, i od wody, i z konia spadając, ocalałem, to i was nikt nie może uszkodzić i zabić, dokąd nie będzie rozka-zane od Boga. A jeśli od Boga będzie śmierć, to ni ojciec, ni matka, ni bracia nie mogą jej odwrócić; i acz dobrze jest chronić się, to Boża ochrona lepsza jest od człowieczej (s. 373—387).

77. List Włodzimierza Monomacha do Olega Światosławicza62
O, wielcem umęczony i smutny! Długo walczysz, duszo, z sercem i zwyciężasz serce moje, gdyż, śmiertelnym, będąc, zamyślam się, jako stanąć przed strasznym Sędzią, nie pokajawszy się i nie pojednawszy się między sobą. Bowiem kto mówi: „Boga miłuję, a brata swojego nie miłuję" — kłamstwo to. I jeszcze: „Jeśli nie odpuścicie winy bratu, nie odpuści i wam Ojciec wasz niebieski". Prorok mówi: „Nie naśladuj złych, nie zazdrość czyniącym bezprawie". Co jest lepsze i piękniejsze, niż żyć braciom w zgodzie! Lecz to wszystko diableska nauka! Byłyć bowiem wojny i za mądrych dziadów naszych, za dobrych i za błogosławionych ojców naszych. Diabeł bowiem nie chce dobra dla rodu człowieczego, zwadza nas. A to ci napisałem, ponieważ skłonił mię syn mój [Mścisław], któregoś chrzcił, a który siedzi blisko ciebie. Przysłał do mnie męża swojego i pismo, mówiąc: „Uczyńmy ład i pogódźmy się, a bratu mojemu sąd [Boży] przyszedł. A my nie bądźmy jego mścicielami, jeno zdajmy to na Boga, gdy staną przed Bogiem; a ziemi ruskiej nie gubmy". I ja widząc pokorę syna swojego, i Boga uląkłszy się, rzekłem: „On w młodości swojej i w niedoświadczeniu tak się upokarza i na Boga zdaje; ja zaś jestem człowiekiem najgrzeszniejszym ze wszystkich ludzi".
Usłuchawszy syna swojego napisałem ci [to] pismo: czy je przyjmiesz dobrze, czy z urąganiem, to ujrzę z twojego pisma. Tymi bowiem słowy uprzedziłem cię, czego czekałem od ciebie,

w pokorze i pokajaniu, pragnąc od Boga starych swoich grzechów odpuszczenia. Pan bowiem nasz nie człowiekiem jest, jeno Bogiem wszystkiego świata, co zechce, w mgnieniu oka wszystko stworzy, jednak sam cierpiał urąganie i opluwanie, i bicie, i na śmierć oddał się, władając życiem i śmiercią. A my cóż jesteśmy, ludzie grzeszni i lisi? Dziś żywi, a jutro martwi, dziś w sławie i we czci, a nazajutrz w grobie i w niepamięci, inni dobytek nasz rozdzielą.
Patrz, bracie, na ojców naszych: co wzięli i na co im odzież? Jeno to jest ich, co uczynili dla duszy swojej. Z tymi słowy tobie pierwszemu, bracie, należało posłać do mnie i uprzedzić mnie. Gdy zaś zabili dziecko moje i twoje63, przed tobą, należałoby tobie, ujrzawszy krew jego i ciało jego zwiędnięte, jako kwiat świeżo rozkwitły, jako jagnię zarżnięte, rzec, stojąc nad nim, wniknąwszy w myśli duszy swojej: „Biada mi, cóż uczyniłem? Wykorzystawszy jego głupotę, dla nieprawości świata tego marnego, znalazłem grzech sobie, ojcu i matce łzy".
I rzec ci było z Dawidem: „Znam grzech mój, jest on zawsze przede mną". Nie dla krwi przelewu, lecz dopuściwszy się cudzołóstwa pomazaniec Boży Dawid posypał głowę swoją [popiołem] i płakał gorzko; wtenczas odpuścił mu grzechy jego Bóg. Przed Bogiem ci trzeba było pokajać się, a do mnie posłać pismo pocieszające, i synową moją posłać do mnie, boć nie jest w niej nic złego ni dobrego, niechbym, objąwszy ją, opłakał męża jej i owo wesele ich, zamiast pieśni: nie widziałem bowiem ich pierwszej radości, ni ślubu ich, za grzechy swoje. Owóż dla Boga, puść ją do mnie prędko z pierwszym posłem, niech z nią skończywszy płacz, dam jej siedzibę; i siądzie jako synogarlica na suchym drzewie, tęskniąc, a ja pociechę znajdę w Bogu.
Tą bowiem drogą szli dziadowie i ojcowie nasi: sąd od Boga jemu przyszedł, a nie od ciebie. Gdybyś był wtedy swoją wolę uczynił i Murom zdobył, a Rostowa byś nie zajmował i posłał do mnie, to byśmy się byli porozumieli. Lecz sam zrozum, czy mnie godziło się posłać do ciebie, czy też tobie do mnie? Gdy-

byś kazał dziecku mojemu: „Ześlij się z ojcem", po dziesięćkroć ja bym posłał.
Dziwneż to, że mąż zginął na wyprawie? Wszak umierali tak najlepsi z przodków naszych. Lecz nie powinien był szukać cudzego i mnie na wstyd i na smutek narażać. To parobcy go nauczyli, aby dla siebie korzyść znaleźć lecz dla niego zło znaleźli. A jeśli poczniesz kajać się przed Bogiem, i dla mnie dobry sercem będziesz, posławszy posła swojego czy biskupa, to pismo napisz z ugodą, a włość weźmiesz po dobremu i nasze serce obrócisz ku sobie, i lepsi będziemy niż pierwej; nie jestem ci wrogiem ni mścicielem. Nie chciałem wszak krwi twej widzieć pod Starodubem; lecz nie daj mi Bóg widzieć krwi od ręki twojej, ni od rozkazu twojego, ni od któregoś z braci. Jeśli zaś łżę, to Bóg mi sędzią i krzyż święty! Jeśli zaś dopuściłem się grzechu, żem na cię poszedł pod Czernihów dla pogan64, to kajam się tego, w rozmowie z braćmi tego żałowałem, a i potem powiadałem, ponieważ człowiek jestem.
Jeśli ci dobrze, to ...65, jeśli ci źle, toć siedzi u ciebie syn twój chrzestny z małym bratem swoim [synowie Monomacha Mścisław i Jerzy], chleb jedząc dziadowy, a ty siedzisz we swoim, a o to się układaj. Jeśli zaś chcesz ich zabić, otoć są u ciebie. Ja bowiem nie chcę złego, jeno dobra chcę braci i ziemi ruskiej. A co ty chcesz zdobyć siłą, to my, troszcząc się o ciebie, dawaliśmy ci i w Starodubie ojcowiznę twoją. Bóg świadkiem temu, żeśmy z bratem twoim [Dawidem Światosławiczem], godzili się, lecz on nie może godzić się bez ciebie. I nie uczyniliśmy nic złego, nie rzekliśmy: „Posyłaj do brata, aż się ułożymy". Jeśli zaś kto z was nie chce dobra ni pokoju dla chrześcijan, niech nie będzie jemu od Boga pokoju dla duszy jego na tamtym świecie! Nie z przymusu ci to mówię ni z biedy jakowejś zesłanej przez Boga, sam zrozumiesz, jeno dusza mi swoja droższa jest od wszystkiego świata tego. Na Sądzie Ostatecznym bez oskarżycieli sam się oskarżę, i tak dalej (s. 387—390).

78. Modlitwa Włodzimierza Monomacha66
Mądrości Wskazicielu i zmysłu Dawco, nierozumnych Nauczycielu i ubogich Obrońco! Utwierdź w mądrości moje serce, Panie! Daj mi dar słowa, Ojcze, a ustom moim nie wzbraniaj wołać ku Tobie: „Miłościwy, zmiłuj się nad upadłym!" Nadzieją moją — Bóg, ostoją moją — Chrystus, osłoną moją — Duch Święty. Nadziejo i Osłono moja, nie gardź mną, Błogosławiona! Ciebie bowiem mam za pomocnicę w smutku i w chorobie, i we wszystkich nieszczęściach, i Ciebie sławię, [Panno] wsławiona! I rozumiejcie, i zobaczcie, że Jam jest Bóg, doświadczający serca i znający myśli, wykrywający uczynki, tropiący grzechy, dający sprawiedliwość sierocie, i ubogiemu, i nędznemu. Skłoń się duszo moja, i o uczynkach swoich pomyśl, popełnionych przez ciebie, oczyma swoimi obejrzyj je, i kroplę wypuść łez swoich, i powiadaj otwarcie uczynki i wszystkie myśli Chrystusowi, i oczyść się. Andrzeju święty, ojcze przebłogosławiony, pasterzu kreteński! Nie przestawaj modlić się za nas, czczących Cię, abyśmy wszyscy wyzbyli się gniewu i smutku, i marności, i grzechu, i nieszczęść, czcząc pamięć Twoją wiernie.
Gród swój [Kijów] ochraniaj, Dziewico, Matko czysta, który pod Twoją opieką wiernie panuje, niech się w Tobie umacnia i w Tobie ma nadzieję, zwycięża we wszystkich bitwach, obala wrogów i czyni ich pokornymi. O Matko wsławiona, Rodzicielko Przenajświętszego Słowa! Usłuchawszy niniejszej modlitwy, ochroń nas od wszelkiej napaści i od przyszłych mąk, Ciebie wzywających. Modlimy się do Ciebie, słudzy Twoi, i zginamy kolana serca naszego: nakłoń ucho Twoje, Czysta, i wybaw nas, wiecznie w smutku pogrążonych, i ochroń od wszelkiej niewoli wrażej Twój gród, Bogarodzico! Zlituj się, Boże, nad potomstwem Twoim, grzechy nasze wszelkie zlekceważ, widząc, że dziś

modlimy się do Ciebie na ziemi, która zrodziła Cię bez nasienia, z Twej miłości ku ziemi, dla której raczyłeś, Chryste, wcielić się w człowieka. Zlituj się nade mną, Zbawicielu, któryś zrodzony i któryś Tę, co zrodziła Ciebie, zachował nietkniętą po urodzeniu, gdy zasiądziesz sądzić uczyniki moje jako bezgrzeszny i miłościwy, jako Bóg i miłujący ludzi. Dziewico Przeczysta, niepokalana, Bogiem uradowana, Nauczycielko wiernych, wybaw mię, ginącego, i do Syna wołającego: „Zmiłuj się nade mną, Panie, zmiłuj się! Gdy będziesz sądzić mię na ogień, nie oskarżaj mnie w gniewie swoim — prosi Cię Dziewica czysta, co zrodziła Ciebie, Chrysta, i mnóstwo aniołów i męczenników poczet". W imię Jezusa Chrystusa, Pana naszego, któremu należna jest cześć i chwała, Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu teraz i zawsze i po wszystkie wieki (s. 390—391).
79. O ludziach nieczystych zamurowanych w górach
Teraz zaś chcę opowiedzieć, com słyszał przed czterema laty67 i co opowiedział mi Giuriata Rogowicz, Nowogrodzianin, mówiąc tak: „Posłałem pachołka swojego do Peczery, do ludzi, którzy dań dają Nowogrodowi. I przyszedł pachołek mój do nich, a stamtąd poszedł w Jugrę. Ludzie w Jugrze są narodem obcym i sąsiadują z Samojedami w północnych stronach. Jugrowie zaś rzekli pachołkowi mojemu: «Dziwne znaleźliśmy cudo, o którymśmy przedtem nie słyszeli, a poczęło się to jeszcze trzy lata temu; są góry, zachodzące w zatokę morza, wysokie aż do niebios, i w górach tych krzyk wielki i gwar, i rąbią górę, chcąc się wyrąbać, a w górze tej przerąbano okienko małe, i tędy mówią, lecz nie można zrozumieć języka ich, jeno wskazują na że-

lazo i kiwają rękami, prosząc żelaza, a jeśli kto da im nóż czy siekierę, to oni dają skórę w zamian. Droga zaś do gór tych jest nie do przejścia przez przepaście, śnieg i las, przeto nie zawsze dochodzimy do nich; jest to daleko na północy»".
Jam zaś rzekł Giuriacie, że to są ludzie zamurowani przez Aleksandra, cara macedońskiego, jak mówi o nich Metody Pa tarski: „Aleksander, car macedoński, przyszedł do krajów wschodnich do morza, do tak nazywanego Miejsca Słonecznego, i ujrzał tu ludzi nieczystych z plemienia Jafetowego, i ich nieczystość widział: jadali plugastwa wszelkie, komary i muchy, koty, żmije, i umarłych nie grzebali, jeno jedli, i żeńskie zronie-nia, i bydlę wszelkie nieczyste. To widząc Aleksander obawiał się, że jak rozmnożą się, to zaplugawią ziemię, i zagnał ich w północne kraje w góry wysokie; i z Bożego nakazu obstąpiły ich góry wielkie, tylko nie zeszły się na dwanaście łokci, i tu uczyniła się brama miedziana, i pomazała się sunklitem 68, i jeśli kto zechce wziąć ją, nie może, ni ogniem nie może spalić. Właściwość bowiem sunklitu taka jest, że ni ogień nie może go spalić, ni żelazo go się nie ima. W ostatnie zaś dni przed końcem świata wyjdzie osiem pokoleń z Pustyni Jatrebskiej, wyjdą i te plugawe narody, które są w górach Północnych, z rozkazu Bożego (s. 391 —392).
80. Działania wojenne Olega Światosławicza
Lecz my do poprzedniego wróćmy, o czym pierwej mówiliśmy. Oleg miał iść do brata swojego Dawida do Smoleńska, i przyjść z bratem swoim do Kijowa i umowę zawrzeć, lecz nie zechciał

tego Oleg uczynić, jeno przyszedłszy do Smoleńska i wziąwszy wojów, poszedł ku Muromowi, a w Muromie wtedy był Iziasław Włodzimierzowicz. Przyszła więc wieść do Iziasława, że Oleg idzie ku Muromowi, i posłał Iziasław po wojów do Suzdala i Rostowa i po Białojezierców, i zebrał wojów mnogich. I posłał Oleg posły swoje ku Iziasławowi, mówiąc: „Idź do Rostowa, idź do Rostowa, włości ojca swojego, a to jest włość ojca mojego. Chcę, tu siadłszy, umowę zawrzeć z ojcem twoim. Ten bowiem mię wygnał z grodu ojca mojego. A czyżbyś nie chciał mi tu chleba mojego dać?" I nie posłuchał Izias ław słów tych, ufając we mnóstwo wojów. Oleg zaś ufał w prawdę swoją, bowiem miał w tym słuszność, i poszedł ku grodowi z wojami. Iziasław zaś uszykował się przed grodem na polu. Oleg zaś poszedł ku niemu z wojami, i starli się obaj, i była bitwa sroga. I zabili Iziasława, syna Włodzi mierzowego, miesiąca września 6 dnia, pozostali zaś woje zbie gli jedni przez las inni do grodu. Oleg zaś wszedł do grodu i przyjęli go grodzianie. Iziasława zaś wziąwszy, położyli go w monasterze Świętego Spasa, i stamtąd przenieśli go do Nowogrodu, i położyli go w Świętej Sofii, po lewej stronie. Oleg zaś po wzięciu grodu pojmał Rostowców i Białojezierców, i Suzdal ców i zakuł, i wyruszył na Suzdal. I gdy przyszedł pod Suzdal, Suzdalcy poddali się jemu. Oleg zaś uśmierzywszy gród, jednych pojmał, a drugich wygnał, i mienie ich odebrał. Poszedł do Rostowa, i Rostowcy poddali się mu. I przejął wszystką ziemię muromską i rostowską i posadził posadników po grodach, i dań począł zbierać.
I posłał do niego Mścisław posła swojego z Nowogrodu, mówiąc: „Idź z Suzdala do Muromu, a w cudzej włości nie siedź. I ja z drużyną swoją poślę prosić ojca swojego, i pogodzę cię z ojcem moim. A chociaż brata mojego zabiłeś, w tym nic dziwnego, w wojnach bowiem i carowie, i męże giną". Oleg zaś nie zechciał tego usłuchać, jeno zamyślał nawet Nowogród zająć. I posłał Oleg Jarosława, brata swojego, w straży przedniej, a sam stał w polu pod Rostowem. Mścisław zaś naradził się z Nowogrodzianami i posłali Dobrynię Raguiłowicza przed sobą w straży przedniej; Dobrynia zaś pojmał poborców dani. Do

wiedział się Jarosław, stojący nad Niedźwiedzicą w przedniej straży, że pojmano zbierających dań, i zbiegł tejże nocy, i przybiegł do Olega, i powiedział mu, że idzie Mścisław, a straż poj mana, i poszedł ku Rostowowi. Mścisław zaś przyszedł nad Wołgę, i powiedziano mu, że Oleg wrócił się ku Rostowowi, i Mścisław poszedł za nim. Oleg zaś przyszedł do Suzdala, i usłyszawszy, że idzie za nim Mścisław, kazał spalić gród Suzdal; pozostał tylko dwór monasterski monasteru Pieczerskiego i cerkiew tamtejsza Świętego Dymitra, którą dał monasterowi Efrem wraz z siołami. Oleg zaś zbiegł do Muromu, a Mścisław przyszedł do Suzdala i, siadłszy tu, posłał do Olega pokoju prosząc, mówiąc: „Jam jest młodszy od ciebie, poślij do ojca mojego, a drużynę, którąś zabrał, zwróć, a ja ci we wszystkim będę posłuszny". Oleg zaś posłał do niego podstępnie, niby chcąc pokoju; Mścis ław zaś dał podstępowi wiarę i rozpuścił drużynę po siołach.
I nastał Teodorowy tydzień postu [pierwszy tydzień Wielkiego Postu], i przyszła Teodorowa sobota, a gdy Mścisław siedział przy obiedzie, przyszła doń wieść, że Oleg jest nad Klaźmą, że blisko podszedł, potajemnie. Mścisław bowiem zawierzywszy mu, nie wystawił straży. Lecz Bóg wie, jak wybawiać prawowiernych ludzi swoich od podstępu! Oleg więc rozłożył się nad Klaźmą, mniemając, że zląkłszy się jego, Mścisław ucieknie. Przy Mścisławie atoli zebrała się drużyna tego dnia i następnego: Nowogrodzianie i Rostowcy, i Białojeziercy. Mścisław zaś stanął przed grodem, uszykowawszy drużynę, i nie wystąpili ni Oleg na Mścisława, ni Mścisław na O,lega, i stali naprzeciw siebie cztery dni. I przyszła do Mścisława wieść: „Posłał ci ojciec brata Wiaczesława z Połowcami". I przyszedł Wiaczesław w czwartek po niedzieli Teodorowej, w post. I w piątek przyszedł Oleg, uszykowawszy się, pod gród, a Mścisław poszedł przeciw niemu, z Nowogrodzianami i z Rostowcami. I dał Mścisław chorągiew Włodzimierzewą Połowczynowi imieniem Kunuj, i dał mu piechoty, i postawił go na prawym skrzydle. I powiódł Kunuj piechotę, rozpiąwszy chorągiew Włodzimierzową. I ujrzał Oleg chorągiew Włodzimierzową, i zląkł się, i strach padł nań i na wojów jego.
I poszli do boju przeciwko sobie, i poszedł Oleg przeciw Mści-

sławowi, a Jarosław poszedł przeciw Wiaczesławowi. Mścisław zaś przeszedł pogorzelisko z Nowogrodzianami, i zsiedli z koni Nowogrodzianie, i starli się nad Kułaczycą, i była walka silna, i począł zwyciężać Mścisław. I zobaczył Oleg, że chorągiew Wło dzimierzowa ruszyła i poczęła zachodzić go od tyłu, i zląkłszy się, zbiegł Oleg, i zwyciężył Mścisław, Oleg zaś przybiegł do Muromu i zamknął Jarosława w Muromie, a sam poszedł do Riazania. Mścisław zaś przyszedł do Muromu i zawarł pokój z Muromcami, i zabrał swoich ludzi, Rostowców i Suzdalców, i poszedł ku Riazaniowi za Olegiem. Oleg zaś wybiegł z Riazania, a Mścisław, przyszedłszy, zawarł pokój z Riazańcami, i zabrał ludzi swoich, których był uwięził Oleg. I posłał do Olega, mówiąc: „Nie uciekaj nigdzie, jeno poślij do braci swoich z prośbą by nie pozbawiano cię ziemi ruskiej. I ja poślę do ojca prosić za tobą". Oleg zaś obiecał tak uczynić. Mścisław zaś powrócił nazad do Suzdala, stamtąd poszedł do Nowogrodu, w swój gród, na prośby przewielebnego biskupa Nikity. To zaś było pod koniec roku 6604 (1096; s. 392—394).
81. Zjazd i ugoda w Lubeczu
Roku 6605 [1097]. Przyszli Światopełk i Włodzimierz, i Dawid Igorowicz, i Wasylko Rościsławicz, i Dawid Światosławicz, i brat jego Oleg, i zebrali się w Lubeczu dla zawarcia, ugody, i mówili do siebie, powiadając: „Po co niszczymy ruską ziemię, sami ze sobą zwady wszczynając, a Połowcy w ziemi naszej jątrzą waśnie i radzi są, że między nami są wojny. Złączmy się odtąd w jedno serce i strzeżmy ruskiej ziemi; każdy niech dzierży ojco wiznę swoją: Światopełk — Kijów, Iziasławową ojcowiznę,

Włodzimierz — Wsiewołodową, Dawid i Oleg, i Jarosław — Światosławową, i ci, którym Wsiewołod rozdał grody: Dawidowi — Włodzimierz, Rościsławiczom zaś: Wołodarowi — Przemyśl, Wasylkowi — Trembowlę". I na to całowali krzyż: „Jeśli kto odtąd przeciw komu będzie, to przeciw temu będziemy wszyscy i krzyż święty". Rzekli wszyscy: „Niech będzie przeciw temu krzyż święty i wszystka ziemia ruska". I pożegnawszy się poszli do domu (s. 394—395).
82. Opowieść o oślepieniu Wasylka Trembowelskiego69
I przyszedł [po ugodzie w Lubeczu] Światopełk z Dawidem do Kijowa, i radzi byli ludzie wszyscy, jeno diabeł tylko smutny był ze zgody tej. I wlazł szatan w serce niektórym mężom, i poczęli powiadać Dawidowi Igorowiczowi, mówiąc tak: „Włodzimierz ułożył się z Wasylkiem na Światopełka i na cię". Dawid zaś, dawszy wiarę fałszywym słowom, począł obmawiać Wasylka [przed Światopełkiem], mówiąc: „Kto zabił brata twojego Jaropełka, a teraz zamyśla na mnie i na ciebie, i ułożył się z Włodzimierzem? Pomyśl więc o swojej głowie". Światopełk zaś zaniepokojony rzekł: „Prawda to, czy fałsz, nie wiem". I rzekł Świato-pełk do Dawida: „Jeśli prawdę mówisz, Bóg ci będzie świadkiem; jeśli zaś z zawiści mówisz, Bóg cię osądzi". Światopełk tedy użalił się nad bratem swoim i nad sobą, i począł rozmyślać, czy aby to nie prawda? I dał wiarę Dawidowi, i podszedł Dawid Światopełka, i poczęli myśleć o Wasylku. A Wasylko o tym nie wiedział, ni Włodzimierz. I począł Dawid mówić: „Jeśli nie pojmamy Wasylka, to ni tobie władać w Kijowie, ni mnie we Włodzimierzu". I posłuchał go Światopełk.
Ostatnio zmieniony przez Doctor 10-04-2008, 17:15, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,05 sekundy. Zapytań do SQL: 10