Karczma pod Silberbergiem Strona Główna Karczma pod Silberbergiem
Witamy na nowym-starym forum dla larpowiczów Silberbergu :)

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Wstęp
Autor Wiadomość
wampirka 


Skąd: Szczecin
Wysłany: 28-09-2013, 02:41   Wstęp

Witajcie,
zostaliście przeze mnie wybrani, ponieważ wiem, że mogę liczyć na Waszą lojalność i wsparcie.
Macie pojęcie o sprawie, ponieważ braliście w niej czynny udział i gdyby nie Wy, nie udałoby się ustalić, że nad moim synem zawisła groźba okrutnej klątwy. Oczywiście, kiedy już tylko doszłam do siebie, wraz z moimi oddanymi przyjaciółkami z kowenu Brzozy odprawiłyśmy pewien rytuał. Oczywiście zostały też złożone stosowne ofiary, ażeby Wida spojrzała na nas przychylnym okiem. Musicie mi wierzyć, że podjęłam wszystkie możliwe działania, aby mój syn został wyrwany ze szponów tej dziwnej, obcej nam mocy. Jednak to, z czym przyszło nam się zmierzyć jest o tyle straszne, że zupełnie nie znamy mechanizmów, które tym wszystkim zawiadują.
Udało nam się osłabić więź pomiędzy moim synem, a tą kobietą. Ale to wciąż zbyt mało. Jeśli istnieje, chociaż niewielki fragment, coś, co pozwoli ją odnowić, to Ziemowit, a wraz z nim cały kraj, znajduje się w niebezpieczeństwie. Zaczęłam zagłębiać się w ten temat, ponieważ kiedyś, jeszcze za dziecięcych lat, słyszałam legendy o pewnym przedmiocie, który jest w stanie wzmocnić lub zerwać mentalne okowy. Oczywiście, zawsze uważałam, że to tylko bajania, ale z uwagi na ostatnie wydarzenia, zmuszona byłam chwycić się każdego skrawka informacji, z nadzieją, na coś użytecznego.
Skontaktowałam się z moim przyjacielem z lat dziecinnych, który ową historią był już w tamtym czasie zafascynowany. Jego fascynacja podobnymi bajędami sprowadziła go na ścieżkę, którą podąża od kilkunastu lat. Jest kimś, kogo nazwalibyście poszukiwaczem skarbów lub artefaktów, ale specjalizuje się w odnajdowaniu rzeczy, które uznalibyście za nieistniejące. Jakiś czas temu opuścił te tereny i nie łatwo było mi się z nim skontaktować. Wtajemniczyłam go w sytuację niezwykle pobieżnie, ponieważ sami możecie sobie wyobrazić jak wielkie wzburzenie wywołałby fakt przejęcia kontroli nad dziedzicem wojewody. Tym samym i Was, wspominam po raz wtóry, obowiązuje wielka tajemnica.
Uznałam, że mogę Was obarczyć tym sekretem, ponieważ uważam, że jesteście lojalni wobec mnie. Musicie mieć na uwadze, że mąż mój nie może się o tym dowiedzieć, ponieważ może uznać, że wyprawa, którą planuje jest zbyt niebezpieczna. W dodatku nie mam pewności jak zareaguje na sam pomysł.
Wysyłam Wam wszystkie informacje, które sama dostałam i mam nadzieję, że nie zawiedziecie moich oczekiwań. Sam artefakt podobno posiada wielką moc, wpływająca zarówno na wzmocnienie jak i osłabienie więzi. Zresztą przeczytacie o tym sami.
Proszę Was o dyskrecję i liczę na odpowiedzi.

Samboja, córka Ludmiły.


List, który dostałam od przyjaciela:
Miłościwa Pani Kniahini Sambojo z Bobrowiców
Takie to już czasy nam nastały, że gdzie się człek nie obejrzy, tam jakieś licho oka zza rogu wystawia i wyczekuje momentu, w którym zaatakować by mogło. Ja sam bardzo ubolewam nad sytuacją, w której – za sprawą złego licha właśnie - znalazł się Ziemowit, syn jaśnie Pani. Ośmielę się jednak powiedzieć, Droga Kniahini, że udało mi się za pośrednictwem moich ludzi i dokumentu, który zupełnym przypadkiem odnaleźć im się przydarzyło, znaleźć sposób na rozwiązanie wiadomego problemu. Treści rzeczonego dokumentu w całości odczytać nie mogliśmy, albowiem za sprawą warunków, w jakich przebywał, zawilgotniał był prawie zupełnie i pleśń zżerać go zaczęła. Kruchy jest ponad to bardzo, co też jest powodem, dla którego żywego tekstu wysłać do Ciebie, Jaśnie Kniahini, nie mogłem. Jednak to, co mogę, to przytoczę. Całość przypomina fragment z diariusza niewiadomego pochodzenia i wygląda, jakby tego w ogóle więcej być miało, ale do reszty nie udało nam się dotrzeć. A że czasu, jak mówiłaś, niewiele zostało, dlatego przepiszę chociażby to, co znaleźliśmy.
27.10.881
Bogowie, żeby tylko wszystko się udało… Co ja bym dał, żeby się udało! Wszystko jest już gotowe. Moc przelana, rytuał odczyniony… Aramedicon jest gotowy. W niedalekim czasie zamierzam sprawdzić pozostałe jego właściwości. Dotychczas dowiedziałem się jedynie, że ilość energii, którą go wypełniłem pozwoli mi utworzyć, wzmocnić lub zniszczyć więź magiczną [tekst niejasny] mógłbym związać się losem z jakimkolwiek potężnym człowiekiem i w ten sposób samemu uczynić się potężnym, ale jednak… Wolę uwolnić ją, bo bez niej [tekst niejasny]. Oczywiście, zabezpieczyłem cały obszar Gęsiej Górki, tak, że tylko mnie dane będzie go dotknąć. Co jest ważne tym bardziej, że mogę próbować tylko raz. Ten rodzaj energii jest niestały, szybko ulega rozpadowi. Działa przez moment, a potem koniec. Zrobi się z tego zwykły przedmiot. Jego piękno jest urzekające. W szczególności teraz… Cieszę się, że już za tydzień wszystko to się skończy. Pomogę jej i wszystko wróci do normalności. Bądź ze mną, Matko. Pomóż mi przywrócić równowagę zarówno jej, jak i wszystkiemu, co mogłoby nas zniszczyć.
Nadzieję mam ogromną, że na coś te słowa przydadzą się Pani i z trudną sytuacją uporać się jej pozwolą.

Oddany Pani
Mścigór Dołęgowic
 
 
Mirko 


Skąd: Warszawa
Wysłany: 28-09-2013, 14:07   

Miłościwa Pani Kniahini Sambojo z Bobrowiców
Powiedz pani tylko gdzie mam znaleźć ów poszukiwacza, a dopilnuje by przedmiot został dostarczony do Kniahini, choćby nam sam Swart stanął na drodze. Dyskrecji dochowam słowa nikomu o naszej misji nie pisnę, gdyż nie wiadomo czy gdzieś Imperialiści się nie kryją i jakby oni coś wykryli to mogli byśmy mieć olbrzymie problemy..

Oddany Pani i całej Terali
Mirko syn Eryka znaku Karana rodu Sulima
 
 
Wojtek 
Kaboom?


Skąd: Tychy
Wysłany: 28-09-2013, 18:55   

Droga Kniahini,
wielki to dla mnie i dla całego mego rodu zaszczyt. Oczywiście tajemnicy dochowam, a żeby i to czynem potwierdzić zatem w roli posłańca nie wysyłam nikogo innego, tylko najbardziej sobie zaufanego sługę, który jest mym przyjacielem.
Obiecuję uczynić wszystko co w mej mocy, aby zrzucić okowy ciążące na Ziemowicie i położyć kres temu poważnemu, ale wierzę, że chwilowemu, problemowi.
Musimy znaleźć wspomniany "Aramedicon". Jeżeli jest to ostatnia informacja o tym przedmiocie i pochodzi z przed czternastu lat, to poszukiwanie go może być niczym szukanie igły w stogu siana, ale musimy próbować.
Czy sam Mścigór Dołęgowic, jako doświadczony w tym zawodzie, nie mógłby nas wspomóc swoją osobą?

Kniaź Gniewomir syn Zbigniewa z Kietliczów Karanowic
 
 
wampirka 


Skąd: Szczecin
Wysłany: 28-09-2013, 21:26   

Drogi Gniewomirze,
niestety nie jest to tak proste. Sam Mścigór nie jest w stanie pomóc nam inaczej niźli poprzez informacje, które Wam przekazałam, ponieważ kilka lat temu uległ poważnemu wypadkowi i bardzo ciężko jest mu się poruszać. Ma swoich wiernych ludzi, których tożsamość nie jest mi znana, i którzy obecnie pełnią funkcję jego oczu i uszy poza murami miejsca, które obrał sobie za siedzibę. Nie chcę zbyt angażować go w tę sprawę, ponieważ nie chcę zaciągać sobie u niego długu większego niż to konieczne.
Jesteśmy zmuszeni bazować jedynie na dokumentach. Proponuję skupić się na ich treści i na jej podstawie zaplanować wyprawę.
Samboja, córka Ludmiły.


Drogi Mirko,
duży oddział Imparium znajduje się obecnie w grodzie mojego męża i planują nawet przyszłą edukację mego syna. Mąż mój ufa im, albowiem dowiedli swojej wierności, ja jednak nie jestem aż tak przekonana. Jeśli kiedykolwiek dojdzie do sytuacji, kiedy ich magowie przejmą pieczę nad moim dzieckiem, to będę patrzeć im na ręce, albowiem nie jestem pewna, czy nie będą chcieli wypaczyć go swymi poglądami, których nie popieram. Więc rzeczywiście nie chciałabym, żeby wieści o naszej wyprawie dotarły do ich uszu.
Piszę o "wyprawie", ponieważ obawiam się, że samo zdobycie artefaktu (o ile w ogóle istnieje...) będzie naszym zadaniem. Musimy dokładnie wgłębić się w tekst, który zdobył dla mnie Mścigór i postarać się wydobyć z niego wszystkie istotne informacje.
Samboja, córka Ludmiły.
 
 
Mirko 


Skąd: Warszawa
Wysłany: 28-09-2013, 22:33   

Miłościwa Kniahini Sambojo

Pani nie wydaje mi się bym z tego skrawka dariusza mógł wyciągnąć dużo informacji. Jak zrozumiałem z pierwszego listu, ma być nas więcej, więc najlepiej by było jakbyśmy wszyscy spotkali się niedaleko Gęsiej Górki, a potem ją sprawdzili.
Pani czy Mścigór wie kim jest autor tego dziennika albo właściciel włości? Niewątpliwie by nam to pomogło.
Mogę wyruszyć i spróbować się dowiedzieć od okolicznych chamów czy nie ma tam jakiś jaskiń bądź nie znają historii z tamtego okresu.
Gdyby Kniahini raczyła powiedzieć kto będzie na wyprawie oprócz mnie i Mścigóra Dołęgowica.

Mirko syn Eryka znaku Karana rodu Sulima
 
 
wampirka 


Skąd: Szczecin
Wysłany: 28-09-2013, 22:43   

Drogi Mirko,
Mścigór nie dołączy do wyprawy, ponieważ od kilku lat nie jest w stanie nawet z łóżka wstać o własnych siłach. Poprosiłam o pomoc ludzi, których uważam za zaufanych. Być może ich znasz, być może tylko o nich słyszałeś.
Są to Sonia, córka Aliny, Kniaź Gniewomir syn Zbigniewa z Kietliczów Karanowic oraz łucznik Einar.
Czekam na wiadomości zwrotne od wszystkich, ażeby móc ustalić termin naszego pierwszego spotkania, na którym będziecie mogli poznać się wzajemnie i porozmawiać.
Samboja, córka Ludmiły
 
 
Wojtek 
Kaboom?


Skąd: Tychy
Wysłany: 28-09-2013, 23:11   

Droga Kniahini,
mamy do czynienia niewątpliwie z magią, już na samym początku autor wspomina o jakowymś rytuale, zdawałoby się związanym z przelaniem energii. Jeżeli człowiek, który ostatnio go używał ma go nadal w swym posiadaniu, to bardzo prawdopodobne, że ów artefakt nie znajduje się już na Gęsiej Górce, bo jak sam wspomniał, "ma zamiar sprawdzić pozostałe jego właściwości", no chyba, że tam mieszka. Podążając tym tropem, może się okazać, że na Gęsiej Górce trafimy jeno na ślady jego obecności, a nie na sam artefakt. Rodzi się zatem pytanie, czy mamy dość czasu, żeby wszczynać ewentualne śledztwo?
Jeżeli jednak, oby tak było, okazałoby się, że ów artefakt znajduje się na Gęsiej Górce i jest możliwym zdobycie go, to czy jesteśmy w stanie wykonać rytuał? Chyba, że nasze zadanie ma się zakończyć na samym odnalezieniu artefaktu?
Autor coś wspomina o zabezpieczeniu obszaru. Wydaje mi się, że działanie czasu już owe zabezpieczenia mogło zniszczyć, ale i tak trzeba będzie zachować ostrożność.
Kniaź Gniewomir syn Zbigniewa z Kietliczów Karanowic.
 
 
Dagon 

Skąd: Tychy
Wysłany: 30-09-2013, 02:02   

Miłościwa Pani Kniahini Sambojo z Bobrowiców
Zaszczytem będzie dla mnie udział w wyprawie, wobec której dyskrecji dochowam, mając na uwadze dobro jaśnie Pani, jej syna Ziemowita, jak i całej Terali.
Trudnię się nieomal tym samym co Wasz przyjaciel Mścigór Dołęgowic, niewątpliwie nie prześcigając go biegłością, lecz mam nadzieje okazać się pomocny.
Jako że dokument napisany został dosyć dawno, zakładam, że jakichkolwiek wskazówek dotyczących miejsca w którym może znajdować się ów artefakt możemy szukać jedynie na wspomnianej w nim Gęsiej Górce. Kiedy mamy zatem się zebrać?

Einar, syn Haldora
_________________
II turnus 2013 - Einar, łucznik, łowca skarbów
 
 
wampirka 


Skąd: Szczecin
Wysłany: 30-09-2013, 16:30   

Drogi Einarze,
najpierw chciałabym spotkać się z Wami w ciągu najbliższych dni i wtedy omówić szczegóły wyprawy, lecz nie dostałam jeszcze odpowiedzi od wszystkich. Pozostaje czekać, zarówno mi jak i Wam.
Bardzo jestem rada z Twej pomocy.
Samboja, córka Ludmiły
 
 
Aerlinn 
Tavariel In'Tebri


Skąd: Kraków
Wysłany: 30-09-2013, 17:30   

Miłościwa Pani

Zaprawdę, żałuję, iż list Twój, kniahini, czekać musiał na mnie, lecz obecnie, z podróży dalekiej powróciwszy, z całego serca raduję się, iż będę mogła dopomóc Tobie, Pani, i Twemu synowi.

Gęsia Górka z całą pewnością winna znaleźć się w planach naszej misji, lecz nie powinniśmy pokładać ufności w to, że cokolwiek poza śladami tam znajdziemy, jak również, że znajdziemy się tam jako jedyni. Nie oskarżając bynajmniej członków Imperium, którzy w grodzie męża Twego, Pani, się znajdują, przypomnieć raczę, że i oni artefaktami różnorakimi zainteresowani byli, a i magowie w okolicach Srebrnohory kręcili się latem. Kto wie, iluż takich magicznych, czy uzbrojonych poszukiwaczy dane nam będzie napotkać.

Jeśli więc pytanie o uzbrojenie oddziału naszego zadać mogłabym, dobrze byłoby dowiedzieć się, czym dysponujemy, by wzajemnie swoje słabości, jak i mocne strony poznać.
Mirka, rzecz jasna jako kuzyna mego, znam doskonale, o szlachetnym kniaziu Gniewomirze zaś tylko pochwały na dworze pana mego, a jego krewniaka, kniazia Radowida, słyszałam. Ni jednak walki jego, ni samej jego postaci nie było mi dane widzieć, nad czym ubolewam, zaś owego łucznika zupełnie znać nie mogę. Jeśliby ów Einar talenta jakoweś wybitne posiadał, i cichaczem mógł w miejsce niepewne podejść, mógłby zwiad naszej grupki stanowić, bo chyba żaden Teral kniahini swej na niebezpieczeństwo narazić nie pragnie. Lecz to Tobie, Pani, decyzję pozostawiam, jak i przekazanie nam wszelkiej wiedzy, która przydatną może się okazać. Zwłaszcza zależałoby mi na okolicach, gdzie przyjdzie nam wyruszyć, gdyż zapewne w całej Terali kilka może być Gęsich Górek, których ja sama dwie czy trzy kojarzę. Pytanie więc logiczne się wydaje, czego możemy spodziewać się w okolicy, czy chramu jakowegoś, wsi a może warowni po zęby uzbrojonej.

Ze swojej strony zapewniam miecz i tarczę być może, jak i jeśli będzie potrzeba, róg przez pana mego ofiarowany, by w razie czego pomocy z okolicznych wsi czy grodów zawezwać. Nie życzę oczywiście nikomu, by niebezpieczeństwo jakoweś naszło na nas, jak również, bym i rogu używać zmuszona była. I tu kolejne pytanie - gdyby ktoś zatrzymał nas, czy to dróg strażnicy, czy ktoś, kto pomocy mógłby udzielić, jako kto mamy się przedstawić? Niewskazane jest zapewne, aby Twoja obecność, Pani, ujawniona została?

Co do przygotowań, wystaram się także o zapasy jakoweś, byśmy, gdziekolwiek się udamy, mogli pokrzepić się i siły odzyskać. Modlitwy męża mego na pewno towarzyszyć nam będą, jakkolwiek zgodnie z listem Twym, Pani, przekazałam mu tylko, że w służbie Terali wyruszam.

Oby wyprawa nasza wolność synowi Twemu od wszelkiej magii przyniosła, a mi pozwoliła dług wdzięczności na wiecu zaciągnięty spłacić. Niechaj cię bogi strzegą, Pani i w dobrym zdrowiu zachowają.

Sonja, córka Aliny
_________________
2010-2012 - Aerlinn Tavariel In'Tebri, kapłanka Silvy i Herna
2013 - + Sonja córka Aliny z Sulimów, drużynniczka rodu Kietliczów Karanowiców
2014 - kadet (bardka Nawojka, + Angela Ehrenstrahl, Talsojka Arianwel'arya... i inne)
2014 Nelramar - + Tulya'Istanien z rodu Idril, Vayle'Finiel z rodu Meredith oraz khorani Akhala'beth (khorani drugiego hurdu tentara kedua)
 
 
 
wampirka 


Skąd: Szczecin
Wysłany: 01-10-2013, 01:07   

Drodzy moi,
rada jestem wielce, że wszyscy odpowiedzieliście na moją wiadomość oraz, że przysięgliście na swój honor dochować mi tajemnicy. Chcę, zatem, abyśmy wszyscy spotkali się jutro wieczorem, w osadzie Białobrzegi. Jest tam dom, w którym mieszkają zaufani mi ludzie, poznacie go po wieńcu z wrzosów i liatr. Na pierwszy rzut oka winniście go rozpoznać, albowiem przyciągnie Waszą uwagę kolorem.
Tam będziemy mogli spokojnie porozmawiać o wyprawie. Baczcie, aby nikt Was nie śledził. Ja sama poruszać się będę w przebraniu.
Czekam na Was po zmierzchu.
Samboja, córka Ludmiły.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 1,58 sekundy. Zapytań do SQL: 13