|
Karczma pod Silberbergiem
Witamy na nowym-starym forum dla larpowiczów Silberbergu :)
|
Przygoda #7 |
Autor |
Wiadomość |
Indiana
Administrator Majestatyczny król lasu
Skąd: Z wilczych dołów
|
Wysłany: 15-11-2014, 07:41 Przygoda #7
|
|
|
Jest coś w powiedzeniu, że pycha kroczy przed upadkiem. Sądziliście, że teraz nastaną wielkie dni. Że odzyskacie osławione i okryte legendą Ahi Tere rodu Tairua, być może nawet będzie tak, że przy współpracy z ludzkimi i krasnoludzkimi sojusznikami odbudujecie potęgę tego huanu, staniecie na jego czele, przeskakując kilka stopni w hierarchii rodów. Śmiałe czyny się opłacają....
Ale los zaśmiał wam się w twarz.
Krasnoludy nie odebrały pieczęci od rodu Lecorde. Zirytowani przywódcy klanów wypowiedzieli wstępny traktat. Wasze oddziały, sprowadzone z prowincji Takawai, stały na granicy podziemi narażone z obu stron na atak. Zwiadowcy donosili, że przynajmniej jeden z rodów podziemnych zaczyna zbierać tutaj wojowników. A do tego – odezwały się bębny w głębinach. ktoś zwoływał gobliny do walki o wasze, wasze! Ahi Tere.
Potrzebowaliście pieczęci.
I wtedy odczuliście. Wszyscy, którzy w jakikolwiek sposób byli urważliwieni na energię magiczną, odczuli emanację od trzeciego z podziemnych wejść. Ktoś użył pieczęci, przełamał zabezpieczenia, wtargnął do środka.
Zwiad po dwóch dniach przyniósł informacje. Ród Diaeth, czwarty z największych rodów elfów podziemnych południa. Mają pieczęć. Weszli.
W chwilę potem zaczął się wokół Ahi Tere kocioł.
Krasnoludy, rozstawione na powierzchni, uderzały energią run w pieczęcie, gotowi zawalić całą kawernę, ale nie oddać w obce ręce. Gobliny, których przybyły ze trzy watahy, zablokowały niemal wszystkie wejścia podziemne, próbując gwałtownym szturmem dostać się do środka. Po trzech dniach było to bliskie realizacji.
Byłeś wtedy na zwiadzie. Bez problemu dostrzegłeś wojowniczkę Diaeth, szczupłą jasnowłosą elfkę młodszego pokolenia, przekradającą się przez linie goblińskie. Wysyłają po pomoc.
Jeśli jej się uda – a patrząc na umiejętności, ma spore szanse – pozostałe rody wyślą im pomoc. Kiedy to się stanie, ufortyfikują się w środku na amen. Błysnęła ci szansa – jeśli przejmiesz tego gońca, jeśli go wpakujesz w ręce swoich, to nie sprowadzi pomocy. Oczywiście nie pozwolicie oddać Ahi Tere zielonym watahom, ale możecie zaproponować podziemnym wybawienie z opresji śmierci w zamian za pieczęć. Odzyskacie Kuźnię.
Ruszyłeś za nią.
Widziałeś, jak sprawnie przekrada się przez kolejne goblińskie patrole, podążając na wschód, zamiast bezpośrednio na północ do najbliższych patroli swoich pobratymców. Kluczyła, odciągała pościg. Ale w końcu wpadła. Wyszła wprost na oddział, zabiła dwóch i uciekła w korytarz w dół, skacząc w kilkumetrowy szyb. Poczekałeś, aż gobliny pobiegną za nią i wskoczyłeś również. Pobiegli w kierunku zamkniętego przesmyku, więc było jasne, że zaraz wrócą. Ona leżała w strumieniu w załamaniu chodnika, nie miała szans cię widzieć. I wtedy zobaczyłeś ich. Ludzi.
Z przeciwnej strony korytarza szedł oddział Fea, oświetlając korytarz pochodniami. Prowadzili jeńca w worku na głowie.
Za plecami słyszałeś już wracające goblińskie komando.... |
_________________ "Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
|
|
|
|
|
Bryn
|
Wysłany: 15-11-2014, 19:29
|
|
|
Widząc ich, pośpiesznie zacząłem układać w głowie plan działania. Po jakiejś sekundzie zastanawiania się wiedziałem już, co zrobić. Użyłem jednej z najprostszych sztuczek psionicznych, których nauczyłem się jeszcze za młodu, denerwując nią starsze rodzeństwo. Lustrując oddział ludzi wzrokiem wybrałem tego, który najbardziej wyglądał na dowódcę (Laro raczej nie powinien pomylić się w ocenie stopnia/pozycji żołnierza z jego wyglądu i zachowania) i rzuciłem na niego wspomniany urok. Jeśli udało się, to człowiek ten był pewny, że usłyszał coś za sobą (w takiej sytuacji powinien zdekoncentrować się na chwilę, powiedzieć o tym reszcie itp). Rozglądam się dookoła. Szukam miejsca, w którym mógłbym się bezpiecznie schować (niezauważony oczywiście) i obserwować dalszy przebieg wydarzeń.
1. Jeśli znajduję takie miejsce, to tam się chowam.
2. Jeśli nie ma innego miejsca do schowania się poza załamaniem chodnika, to szybko kładę się obok elfki, próbując nadal pozostać niezauważonym i nieusłyszanym przez nikogo, i mówiąc jej, żeby była cicho, cały czas uważając, czy nie próbuje czegoś zrobić (zaatakować mnie czy coś). |
_________________ 2011 i 2012 - Tirianus Taeleth, kapłan bitewny Silvy
2013 - Emrys, syn Drogowita z Wojniłłów Karanowic, witeź / Małgorzata
2014 - Cadan a.k.a. Kaban/Shazam/Conan - laryjski psionik
2015 - Brynjolf Gunnarson Sliabh Ard |
|
|
|
|
Indiana
Administrator Majestatyczny król lasu
Skąd: Z wilczych dołów
|
Wysłany: 15-11-2014, 19:44
|
|
|
Elfik napisał/a: | rzuciłem na niego wspomniany urok | Z dystansu...? W sensie, że iluzję taką?
W momencie, kiedy rzuciłeś ową iluzję, elfka zerwała się z ziemi z chlupotem (leżała w płynącym dnem korytarza strumieniu, możliwe, że dlatego gobliny jej nie zwęszyły) i zawołała w kierunku oddziału ludzi:
- Heeej! Stójcie! Idą za wami gobliny!
Iluzja zadziałała, wybrany człowiek - tubylec z czerwonym malunkiem na twarzy odwrócił się ewidentnie wystraszony i gdy elfka zawołała, on jeden wciąż patrzył za siebie zamiast na nią.
Krzyknął coś, co mogło być równie dobrze rozkazem "stać!" jak i "uwaga" czy coś w tym rodzaju.
Tubylcy sprawnie otoczyli więźnia, na polecenie dowódcy oddzielili się od reszty - łącznie jest ich około 12 ludzi - i w pośpiechu wycofali się korytarzem na lewo od tego, w którym siedzieliście.
Wtedy źle stanąłeś na nierówny kamień i lekko chlapnęła woda pod twoją stopą. Elfka odwróciła się do ciebie (nie mogła cię widzieć, patrząc chwilę wcześniej w pochodnie, ale ewidentnie usłyszała) i dlatego nie zdążyła zareagować.
Na kolejne polecenie dwóch ostatnich wojowników napięło łuki i wystrzeliło - ciebie nie widzieli, dwie strzały poszły w elfkę, jedna w ramię, druga w łydkę.
Padła na ziemię. |
_________________ "Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
|
|
|
|
|
Bryn
|
Wysłany: 15-11-2014, 20:10
|
|
|
Nie do końca o coś takiego mi chodziło, ale trudno ^^
Widząc oddalających się ludzi szybko przyskakuję do elfki szepcąc do niej, że jej pomogę i żeby była cicho. Staram się wpłynąć na jej umysł tak, żeby nie czuła bólu (albo przynajmniej odczuwała mniejszy ból). Odciągam ją w bezpieczne miejsce, jednocześnie uważając, żeby nie pogłebić jej ran, nie wbić strzał głębiej itd. Uważając na gobliny, które mogły złapać trop i iść z nami, odłamuję wystające z jej ran brzechwy strzał, bardzo ostrożnie, tak, żeby nie krzyknęła. Cokolwiek mam pod ręką, staram się ją opatrzyć. Pytam się jej, czy da radę iść. |
_________________ 2011 i 2012 - Tirianus Taeleth, kapłan bitewny Silvy
2013 - Emrys, syn Drogowita z Wojniłłów Karanowic, witeź / Małgorzata
2014 - Cadan a.k.a. Kaban/Shazam/Conan - laryjski psionik
2015 - Brynjolf Gunnarson Sliabh Ard |
|
|
|
|
Indiana
Administrator Majestatyczny król lasu
Skąd: Z wilczych dołów
|
Wysłany: 15-11-2014, 20:17
|
|
|
- > Wątek 9 |
_________________ "Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
|