Karczma pod Silberbergiem Strona Główna Karczma pod Silberbergiem
Witamy na nowym-starym forum dla larpowiczów Silberbergu :)

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Przygoda #3.1
Autor Wiadomość
Reshion vol 2 Electric Bo 
To jak, umowa handlowa?


Skąd: Szczecin
Wysłany: 15-12-2014, 19:41   

Nie mogąc pójść spać, się rozruszał by nie zasypiać na stojąco a potem poszedł z ciekawości zobaczyć gdzie zabrano Fenrisa i Nem.
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 15-12-2014, 22:26   

Cała wasza drużyna zareagowała na nagły uśmiech losu mniej więcej tak samo. Z małym zróżnicowaniem w kwestii priorytetów.
Cynthia najpierw wypatroszyła skądś prześcieradło, zrobiła prowizoryczną zasłonkę przy korycie z wodą, prychając z dezaprobatą i komentując pod nosem tubylcze zwyczaje, pozwalające na toaletę w jednej izbie z sypialnią, a do tego koedukacyjną. Po dłuższej chwili kombinowania poza zasłonkę wyleciały mokre ciuchy Cynthi, wykręcone i zwinięte w ruloniki, usłyszeliście odgłosy mycia się, parskanie ewidentnie z przyjemności kontaktu z wodą, po czym zasłonka spłyneła w dół, jednocześnie zawijając się wokół alchemiczki w przemyślny zawój, który jest absolutnie tajemną sztuką, znaną tylko kobietom. Roztrzepała mokre włosy i wyszczerzyła się na wasze wytrzeszczone miny.
- No czego? Wy nie potrzebujecie zasłonki, nie? - oznajmiła, roztrzepując wyprane ciuchy i rozwieszając przy palenisku, po czym z rozmachem wpakowała się na hamak, układając wygodnie znajdującą się na nim stertę poduszek. Usłyszeliście pełne aprobaty mruczenie - No, to ja rozumiem. Myślicie, że układ z nią ma sens? Bo zaczyna mnie przekonywać...
Od strony hamaka, w którym umościł się ubłocony i brudny Verron, rozległo się chrapanie, informujące jasno o kolejności priorytetów i potrzeb u zabójcy. Cynthia westchnęła.
- Nie wiem - odpowiedział jej za to Valahid pomiędzy jednym a drugim kęsem placka chlebowego - Ale mając taką szeroką paletę wyboru jak my - zakpił - nie wiem, czy powinniśmy się nad tym zastanawiać.
- A ja się pytam, dlaczego nie - mruknął Kurt, z cichym syknięciem próbując zdjąć z twarzy opatrunek - Zastanówcie się, zrobiliśmy tak daleki krok do przodu, że cała północ będzie przeciwko nam. Nawet Terala. A nawet jeśli nie, czy nie przyjęliśmy dawno temu, że mamy tylko jednych prawdziwych wrogów, a każdy inny to potencjalny sojusznik? Reshion? A ty co myślisz? Ta Pethabanka cię przekabaciła po drodze czy nie dała rady?
Skrzypnęły drzwi. Zwróciliście uwagę, że są osadzone na najbardziej pierwotnej formie "zawiasów" czyli pionowej belce, osadzonej w wywierconych w skale otworach w ościeżnicy.
- A ciebie gdzie poniosło? - zagadnęła Cynthia, widząc wchodzącego Astoriego - I co tam masz?
Remus początkowo nie usłyszał, zatopiony we własnych myślach.
- Co? A, to... Widzieliście? - pokazał wam pęczek świecących bladym niebieskim światłem kłaków - Mówią na to soterety. To niby rośliny, ale bardziej chyba grzyby. Świecą tylko przez jakiś czas, nie umieli mi wytłumaczyć, ile, ale chyba kilka godzin, potem gasną. Jedzą wodę i skałę. Ale patrzcie na nie, są piękne...
Cała ekipa popatrzyła na niego spod uniesionych brwi wzrokiem co najmniej wypranym ze zrozumienia.
- Mhm, faftynujonte - skomentował z pełnymi ustami Valahid, po czym przełknąwszy dodał - Siadaj i przekąś coś, albo kładź się spać, póki mamy czas, a nie snujesz sie gdzieś i zrywasz jakieś... A jak to ich jakieś święte?
- Nie, to coś jak kwiaty... pytałem...
- Jak tam bym się wkurzyła, jakby mi ktoś moje kwiaty zrywał - ziewnęła Cynthia - Serio, kładź się spać póki można...
Astori usiadł na swoim hamaku i gdy pozostali po kolei pogrążali się we śnie, on jeszcze chwilę plótł świecący krzak w jakiś ozdobny warkocz.

Reshi:
nie mogąc spać (dlaczego właściwie?) wyszedłeś na zewnątrz. Stojąc tyłem do waszych drzwi, spory kawałek w prawo widziałeś miejsce, gdzie zaprowadzili Toruviel. Obserwując przez chwilę, dostrzegłeś ją samą, rozmawiającą z jakąś dziewczyną przy drzwiach. Nie było widać żadnych uzbrojonych strażników, krat czy innych zabezpieczeń, wygląda, że naprawdę miała tu być gościem, a nie więźniem.
Droga, którą przyszliście, prowadziła w przeciwną stronę. Była mniej więcej oświetlona - gdzieniegdzie paliły się ogniska, przy których siedziały grupki ludzi, sądząc po zapachach i kociołkach, którymi się zajmowali - gotowali przy nich. Na ścianach i stropie widoczne były obszerne jasne plamy, jak je nazwał Astori, soteretów, nadające pomieszczeniu błękitnej poświaty, ślicznie kontrastującej z ciepłą, żółtą barwą światła ognisk. Jeśli chciałeś znaleźć Nem i Fenrisa, musiałeś albo wrócić do jeziora i obelisku, albo ... kogoś zapytać.
Spróbowałeś zapytać przy jednym ognisku. Niewątpliwie niektórzy tubylcy znali pojedyncze słowa języka ludzi północy. Ale nie ci. Jednak bardzo się starali, nie dało się ukryć. Co prawda nie umieliście się porozumieć co do słowa "więzień" - cały czas w odpowiedzi tłumaczyli ci, że nie jesteś więźniem i żebyś dosiadł się coś zjeść - ale zrozumieli pytanie o jezioro (zaraz po tym, kiedy za pomocą czegoś w rodzaju marchewki zobrazowałeś obelisk na środku kotła z zupą). Parsknęli wesołym śmiechem i z pobłażaniem poklepali cię po ramieniu. Niewysoka kobieta ładnym czerwonym wzorem, malowanym powyżej linii brwi, wzięła cię za rękę i zaprowadziła do wylotu tego korytarza (swoją drogą, mogłeś na własnym przykładzie zwrócić uwagę na to, że ich malunki działały jak maskowanie, to na nie zwracał uwagę człowiek z północy, nie na rysy, kolor oczu czy włosów), skąd widać było już całą wielką kawernę. Wyszedłeś na brzeg jeziora, skąd widać było rozchodzące się promieniście korytarze, ale także prowadzące ku górze przy ścianach schodki, galeryjki oraz wejścia do korytarzy na dużej wysokości.
Patrząc jeszcze raz na konfigurację pomieszczenia, spróbowałeś przypomnieć sobie, w którym korytarzu zniknęła zbrojna straż z jeńcami. Wytypowałeś jeden i ruszyłeś w tamtym kierunku.

Na płaskim, żwirowo-kamiennym brzegu jeziora, widać było wielu ludzi. I nieludzi. Wielu tubylców nosiło wodę ze strumieni i wodospadów, wpadających do kanałów, które z kolei uchodziły do jeziora. Tu także widać było kilka ognisk. Widziałeś wojowników, wartujących przy przejściach w kierunku centralnego obelisku, na galeryjkach stali liczni strzelcy. Miałeś wrażenie, że dostrzegłeś także kilku krasnoludów, a z pobliskiego mostka z ciekawością gapiło sie na ciebie właśnie trzech goblinów. Niewysocy, lekko przygarbieni, o zielonkawej barwie skóry, odziani w charakterystyczne czapki z osłonami na oczy, podniesionymi na czoło, przekrzywiali głowy patrząc na ciebie i wymieniali między sobą uwagi. Podszedłeś bliżej i poczułeś zapach. Wśród ludzi mówi się, że gobliny śmierdzą, jednak była to prawda w takim stopniu, w jakim śmierdzi węglowe palenisko czy topiony metal. Ubrania goblinów nasączone były takimi właśnie zapachami.
- Hariaturenei - powiedział jeden z nich na powitanie, nie było to jednak jego imię - Archemik - powtórzył w ludzkim języku z wysiłkiem - Słyszeły. Dobra wielka widzieć archemik. Sława!
Nie bardzo wiedziałeś, czy to jakaś forma powitalna czy może jak na północy - okrzyk do powtarzania, pozostali nie podjęli, ale podeszli też i po ludzku podali ci dłonie. Nie zdejmowali do tego rękawic, grubych skórzanych łap, używanych przy gorących substancjach.
Lekko zakłopotany oddałeś uścisk dłoni i w prostych słowach spróbowałeś dopytać o miejsce, gdzie trzyma się więźniów.
- Więźnie. Hm. Niewolne? - wyklarował ten, który zagadnął cię pierwszy, powtarzając gest symulujący związane ręce - Hm. To tam - wskazał korytarz, potwierdzając twoje podejrzenia - Ale one nie do zabijania na próżno, one ważne. Nie dadzą tobie archemik niewolnego.
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Reshion vol 2 Electric Bo 
To jak, umowa handlowa?


Skąd: Szczecin
Wysłany: 15-12-2014, 23:14   

Nie mógł spać ponieważ mocno w głowę wbiła mu się groźba od Nem. Chciał najpierw sprawdzić czy w ogóle jest jakieś zagrożenie, że ona umrze i jeśli tak, w jak krótkim okresie czasu od swoistego "teraz". Lepiej mieć jakieś wiadomości na ten temat zanim podzieli się obawami z drużyną. Zresztą leżąc zaczął myśleć czy zagrożenie w ogóle jest realne co rozbudziło go trochę.

Zadziwiony chęcią do pomocy tubylców szedł za kobitką. Dziwna była ich chęć do pomocy, obcy człowiek szukający czegoś w naszym "domu" i jeszcze nie mówiący po naszemu? Hm, większość ludzi z północy pewnie by go zwyczajnie wywaliła za drzwi z kwitkiem, ale ci... "Może zwyczajnie robisz się zbyt sceptyczny? Albo już wszystkie twoje myśli stały się czarne i ponure z biegiem czasu, w końcu im dłużej człowiek żyje tym więcej brudnych rzeczy się o świecie w okół dowie."

Podziękował potem tubylce za pomoc w pokazaniu drogi uśmiechem i ruszył sam przed siebie dalej w poszukiwaniu lokalnego więzienia.

Skąd o mnie słyszeliście? - Zapytał gobliny po tym jak wskazały mu drogę. - Bo nie ukrywajmy prawdy drodzy przyjaciele jest tutaj pierwszy raz nie znam praktycznie nikogo z miejscowych, nawet waszych imion. - Lekko się wyszczerzył jednocześnie rozkładając ręce. - A swoją drogą to co wy tutaj robicie z nimi. - Wskazał głową południwca. - Wy tutaj jesteście gośćmi ich czy oni waszymi?
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 15-12-2014, 23:31   

- Wiele skład do bum na światło są - odpowiedział łamanym ludzkim goblin - I wiele z my tam szuka i żeby znać to, co one wy nowe wią. W drzewokraj była choroba archemik wyleczyła. I wyglądać jak elfa umi - goblin też się uśmiechnął, a jego zęby błysnęły lekko niepokojąco spod warg - Ale duża nie umi. Dobra archemik jak czas dobra przyszła do nas razem, wtedy umi i wi duża co nasza.
- Kośćmi...? -powtórzył drugi niepewnie - Naa, my tu dom i ona tu dom dawna. Ich duża i nasz duża, jedne na światło, inne pod światło. Ale to - wskazał na lśniący milionem znaków obelisk - to ona jest. Fea. To ich ... - długo szukał nazwy w dość ubogim słowniku znanych mu słówek północy - to ich nasienie - oznajmił w końcu, ze zdziwieniem obserwując twoją niejasną dla niego reakcję.
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Reshion vol 2 Electric Bo 
To jak, umowa handlowa?


Skąd: Szczecin
Wysłany: 15-12-2014, 23:43   

- O, interesujące nie spodziewałem się być, aż taki sławny. Na pewno też skorzystam z waszej wiedzy w swoim czasie podczas wizyty tutaj, ale teraz niestety mam ważne oficjalne sprawy do załatwienia. Jak będę miał wolny czas to na pewno trochę z wami go spędzę. - Uśmiechnął się do rozmówców Każdy wiedział, że gobliny to jedni z najlepszych alchemików na świecie, od nich można było się nauczyć wiele nowego, praktycznie zawsze. - Tylko powiedzcie o kogo się konkretnie pytać, bym miał jak was znaleźć tutaj. - Zadał jedno ostatnie pytanie i po odpowiedzi pożegnał się z istotami podziemia i ruszył bliżej w kierunku złapanych ludzi. Tylko zobaczyć jak to wygląda, bez jakoś nachalnego podchodzenia blisko i prób rozmowy.
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 16-12-2014, 02:32   

Cała trójka goblinów z wielką uwagą słuchała tego, co mówisz, ale przeskoczenie bariery językowej było dla nich niezwykle trudne.
- Ofi...alne.... - przeliterował ten, który odezwał się pierwszy - Aaaa! Ty bogi ofiara! Aaaa, wię - w jego oczach rozbłysło zrozumienie - Nie będzie. One drogie ofiara też, one - wskazał rękami gest, jakby coś wybierał - albo przyjaciel albo ofiara. Ty ofiara bogi, to idy tamło - wskazał jakiś nieokreślony zamaszysty kierunek - tam wrogie dużo wiele, tam ofiara wzięli. Znaleźć my? Aaaaa - pacnął się rękawicą w czoło - Mój Venkeh - klepnął dłonią we własną pierś, aż zadzwoniła stalowa lamela - Rort i Kvyrt - wskazał na towarzyszy, którzy kolejno skinęli głowami. Ty Łeszon, ja wi. Dobra twoja tutaj.

Pożegnaliście się przyjaźnie i ruszyłes w kierunku wskazanego korytarza. Zawahałeś się nieco, bo nie był oświetlony, dopiero w pewnej odległości od zejścia z kawerny dostrzegłeś światło, pochodzące z fluorescentów. Ostrożnie ruszyłeś przed siebie, trzymając się ręką ściany i delikatnie macając stopami drogę przed sobą.
Nie widziałeś żadnych osób, ale pomyślałeś, że lepiej nie narażać się na strzał jakiegoś zestresowanego kusznika, więc zawołałeś cicho:
- Halo...? Hej? Jest tu kto?
Nikt nie odpowiedział, więc zrobiłeś jeszcze dwa kroki.
Ten drugi krok powoduje, że się zachwiałeś, bo kamień ustąpił ci pod stopą.
Coś zgrzytnęło, chrupnęło i poleciałeś w dół. Niewiele, jakiś metr, ale i tak przerwóciłeś sie na kamienną podłogę... która o dziwo spadła razem z tobą. Zapadnia. Musiałeś nadepnąć na coś, co uruchomiło mechanizm, teraz wyraźnie czułeś, jak porusza się pod tobą spory kamienny blok, zawieszony chyba na jakichś linach czy czymś.
Wstałeś i spróbowałeś namacać krawędź, żeby wdrapać się z powrotem, i wtedy usłyszałeś strażników, których za cholerę nie rozumiałeś. Krzyk mógłby brzmieć jak "stój i ręce do góry!!!!" więc stanąłeś spokojnie, widząc zbliżające sie światło pochodni i odezwałeś się w ludzkim języku, żeby zorientowali się, że ich nie rozumiesz. To spowodowało lekką konsternację.
- Te co?- padło pytanie, gdy pochodnia podeszła bliżej. Pytający miał ją za plecami, więc widziałeś głównie kształt. To była kobieta. Towarzyszyło jej trzech zbrojnych, z których dwóch mierzyło do ciebie z (nie, nie z kuszy :P ) łuków.
- Gość - powiedziała, gdy podeszła bliżej - Po co tu? Nie mądrość. Nie.
Łucznicy opuścili broń i jeden podał ci rękę, podczas gdy kobieta podeszła do ściany, nacisnęła stopą kamień przy samym narożu i poczułeś, jak kamienna płyta, lekko się chwiejąc i zgrzytając na łączeniu, wraca na swoje miejsce równo z resztą podłogi.
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Reshion vol 2 Electric Bo 
To jak, umowa handlowa?


Skąd: Szczecin
Wysłany: 16-12-2014, 02:43   

- Tak ja gość, Reshion - Przywitał się szybko z ekpią. - chcieć obaczyć gdzie są więźniowie bo jeden ma ważne informacje dla nas na powierzchni potrzebne i przydatne. - Mówił i miarę spokojnie, trochę jak człowiek, który się zgubił w zamku i niechcący wszedł do komnaty prywatnej królowej bo zwyczajnie strażników nie było przed wejściem. -Ale nikt mi nie powiedział, że tutaj nie można. Chciałem tylko czy on tutaj jest a potem się prosić waszą przywódczynie o możliwość widzenia się z nim.
Ostatnio zmieniony przez Reshion vol 2 Electric Bo 16-12-2014, 02:44, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 16-12-2014, 03:59   

Gdy wylazłeś z zapadni i mogłeś spojrzeć na kobietę w świetle pochodni, poznałeś ją. Widywałeś ją w osadzie Krevaina i w okolicach, była dowódcą, jakimś wodzem. Przedstawiała się jako siostra Szamanki, miała tak samo płomienne włosy jak tamta, tylko krótsze. Teraz miała je zaplecione w malutkie warkoczyki, tworzące jeden duży warkocz. Miała na sobie skórzane naramienniki i ładnie wykonany napierśnik z wcięciem w talii, do tego zamszową spódnicę jak siostra, ze szkarłatną zapaską. Na niej miała zapięty szeroki pas z przytroczonymi nożami i uchwytem na szablę. Szabla była stalowa.
- Wiem twoje imię - powiedziała w miarę poprawnie - Moja Taihire. Tabu - przypomniała sobie, skąd cię zna - Twoja przy Tabu. Teraz przyjaciela. Maiput z wy przyjaciel. Ja z wy przyjaciel. Więźnie jeden ma wiedzą dla wy? Jeśli przesłuchać to mówisz masz.
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Reshion vol 2 Electric Bo 
To jak, umowa handlowa?


Skąd: Szczecin
Wysłany: 16-12-2014, 04:10   

Wybacz, nie pozwałem Ciebie na początku, pochodznia mnie oślepiała. Oj tak poznaliśmy się wtedy przy Tabu lepiej wam odkąd Tabu nie ma? - Zapytał, po czym dał chwilkę na jakąś odpowiedź i kontynuował. - Dziękuję, że pozwolicie mi ją przesłuchać, jestem za to bardzo wdzięczny. - Pochylił lekko głowę, a podnosząc ją widać było na jego twarzy lekki, pogodny uśmiech. - Prosiłbym tylko o możliwość zrobienia tego ra.. - Zaczął odruchowo ale szybko sobie przypomniał, że tutaj słońca już nie widać więc się szybko przestawił. - Później, ja i moi towarzysze właśnie przyszliśmy z powierzchni skąd zabraliśmy dla was pewną tablicę i jesteśmy bardzo zmęczeni. Oni już się szykują albo w ogóle poszli spać, a ja poszedłem aby się tylko upewnić, że przeżyje do czasu, aż będziemy gotowi się nią zająć.
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 17-12-2014, 05:20   

Taihire zmrużyła oczy, przyglądając ci się z wyrazem twarzy, który trudno było rozszyfrować. Nie uśmiechała się, ale też nie było to wrogie spojrzenie.
-Tabu... powiedziała z namysłem w odpowiedzi na to pytanie - Wszystkie wasze nic nie wiedzieć - pokręciła głową z dezaprobatą. Skupiła się, aby zrozumieć dalszą twoją wypowiedź:
- Twoje chciała więźnie jeden pytała ale nie teraz? Tak? Nie wie czy te więźnie życie dalej potem? - tu uśmiechnęła się kącikiem ust - Moja walczące nie śmierć więźnie. Nie sens. Krew śmierć ważna. Święta. Jak nie sens, to nie dobra. Wszystka więźnie nasza pytać "przyjaciel czy wróg?". "Przyjaciel" życie. "Wróg" śmierć, ale wszystka wróg więźnia ważna, wszystka - tłumaczyła z wysiłkiem wojowniczka - Krew, kość, myśl, moc, wszystko ważna, wszystko sens. Żadna nie śmierć zanim nie dwa razy czerwień - dostrzegła twoją konsternację i westchnęła - Ludzia powierzchnia nie znać czerwień i błękit. Błękit teraz - pokazała na jarzące się lekkim niebieskim blaskiem fluorescenty - tyle co na powierzchni połowa nieba słońca. Wtedy ciepło. Potem czerwień, krótka, ale zimna wiele. Nie skóra blisko, bo ciepło zjedzone. Dwa razy czerwień, potem Maiput Kamień razem - teraz uśmiechnęła się już wyraźnie - wielkie bardzo ważne. Ale zanim najpierw ona wy rozmawiać przyjaciele.
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Reshion vol 2 Electric Bo 
To jak, umowa handlowa?


Skąd: Szczecin
Wysłany: 19-12-2014, 03:23   

Odpowiedział po nie za długiej, lecz wyraźniej przerwie. Ewidentnie miał trudność z rozszyfrowaniem słów szamanki mimo, że nie były one żadną zagadką.
"Poliglota ze mnie marny, choć teraz tylko mieć nadzieję, że reszta też się przez te 3 miesiące nauczy po naszemu gadać. Jak szamanka dała radę to oni też powinni, co nie? No chyba, że ona jest w tym aspekcie też specjalna. W takim razie ciekawe co poczną jak ona umrze. Jeśli umrze, bo jak na razie to wygląda an jednego z tych potężnych arcymagów, który mają w dupie resztę świata, pod paroma względami. Oho, wygląda, że się zamyśliłem."

-Czyli jutro będę mógł się z nią zobaczyć? Świetnie, tylko na wszelki wypadek aby z jakiegoś przypadku losowego nie ucierpiała. Ma na imię Nem, posiada ciemniejszy kolor skóry niż reszta, i pomarańczową suknie z zielonymi kamyczkami, dość ubrudzoną. Brązowe włosy i... chyba tyle. Swoją drogą fajna pułapka, muszą sam sobie taki zainstalować. - Dodał trzymając się za brodę, wyglądając ma lekko zamyślonego Dał też chwilę Taihre na odpowiedź.
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 19-12-2014, 06:01   

Jeden z wojowników nachylił się do kobiety i coś jej powiedział na ucho, zerkając na ciebie. Taihire kiwnęła głową, także patrząc na ciebie.
- Idą sen teraz. Trzeba - powiedziała - Nem - powtórzyła starannie i kiwnęła głową - Kobieta daleko kraj pustynia. Wiem. Ona życie i nie krzywda, do za dwa Czerwień. Ale los cierpienie ona my nie decyzja - zastanowiła się, po czym wydało się jej, że możesz nie zrozumieć, więc powtórzyła staranniej - Jak jej los taki że coś stanie to my nie decyzja.
- Taihiri - ponaglił ją jeden z wojowników. Kiwnęła ręką na znak, że juz idzie.
- Uważał. Poza Miasto nie bezpieczne. Duża wroga istot potężna duża. Idą sen.
Cała czwórka odwróciła się i pospiesznym krokiem podążyli w ciemności korytarza. Zanim zniknęła za zakrętem, Taihiri odwróciła się jeszcze i dobiegły cię słowa, podejrzanie wyraźne, jak na odległość, jaka was dzieliła, a ona nie podnosiła głosu:
- Ty możesz się nauczyć mojego języka tak samo jak ja twojego.
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Reshion vol 2 Electric Bo 
To jak, umowa handlowa?


Skąd: Szczecin
Wysłany: 20-12-2014, 04:16   

Już trzecia okazja w ciągu ostatnich 5 minut prawie doprowadziła do zawału, choć nie mało zdziwło go to co zastał rlteraz starał się tego nie okazywać. W sumie to nie wiedział czy to ma sens ale i tak warto próbować...... co nie?
"Nie, proszę, czy naprawdę każde z was musi czytać w myślach? Nie ma wśród was osób normalnych, bez zdolności magicznych? Tak trudno uszanować też czyjąś prywatność ;/ ?" - Pomyślał patrząc w kierunku odchodzących. Potem poczekał chwilę na jakiś odzew i pomaszerował w kierunku swoich komnat do spania. W trakcie drogi postanowił skorzystać z okazji i jeszcze zajrzał do Toruviel co porabia u siebie.
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 22-12-2014, 02:29   

Nie było odzewu, zostałeś w pustym (prawdopodobnie) i ciemnym korytarzu. Nie wiadomo, czy Taihire usłyszała twoją myśl, czy w ogóle mogła, czy to tak działało.
Wróciłeś przez "główną" salę, tę wielką z podziemnym jeziorem i lśniącym od migoczących znaków obeliskiem. Z niejakim trudem znalazłeś korytarz, z którego wyszedłeś, i wróciłeś pod drzwi waszej kwatery. Toruviel zakwaterowano parędziesiąt metrów dalej, przeszedłeś tę odległość i rozejrzałeś się.
Kilka par drzwi. Wybraleś te, które wydawały ci się najbardziej pasować.
Roztarłeś dłonie, które zabolały od dotknięcia bardzo zimnych desek. Dostrzegłeś na nich szron... a gdy pochyliłeś się, by przyjrzeć się bliżej, zobaczyłeś idący ci z ust kłąb pary.
Na sklepieniu, w zagłębieniach ścian i chodnika, w wypełnieniach szczelin rozbłyskiwały jedna za drugą czerwonawe plamy światła. Po dłuższej chwili w całym korytarzu zrobiło się czerwono, a ty poczułeś, jak lód skuł podeszwy twoich butów, stojące w płytkiej warstewce wody.
Zapukałeś jeszcze raz, przez rękaw.
-> #20
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Reshion vol 2 Electric Bo 
To jak, umowa handlowa?


Skąd: Szczecin
Wysłany: 04-01-2015, 21:43   

"No to świetnie, jak widać ona też potrafi bo tubylczemu. Albo przynajmniej kilka słów rozumnie, skora ta do niej zaczęła, świetnie. Było ok, ale bogowie, ehhh.... nie reformowalni." - Pomyślał o swojej rozmówczyni byłej w drodze

Wpadł do swoich potem.

- Witam, witam. Za ile ta uroczystość? Bo w sumie to jestem już gotowy do niej i tak bym coś porobił jeszcze. - Powiedział do ogółu ludzi w pomieszczeniu.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,07 sekundy. Zapytań do SQL: 14