|
Karczma pod Silberbergiem
Witamy na nowym-starym forum dla larpowiczów Silberbergu :)
|
Podziękowania Silberberg 18+ (2015) |
Autor |
Wiadomość |
Powój
Rozwydrzona
Skąd: Z bajorka
|
Wysłany: 28-08-2015, 19:02 Podziękowania Silberberg 18+ (2015)
|
|
|
Piszę to na świeżo póki wszystko siedzi mi w głowie.
Indi, mamo moja. Jak żem zobaczyła Cię poza budką to kwikłam. A potem akcja z Ylvą... Kapelusz styryjski leżący na trakcie, pierwsza szaleńcza myśl "mają Keitha", a potem słyszę szelest i widzę Ciebie ze strzelbą w rękach skierowaną ku mnie, wtedy kamień spadł mi z serca (chociaż częściowo) i wiedziałam, że mam kogoś zaufanego. Dziękuję też za to co zrobiłaś gdy zginęłam, pomimo głupawki którą mieliśmy byłaś w stanie wprawić mnie w taki klimat, że ledwo się pozbierałam. Oczekuję opowiadania w którym mówisz o mojej śmierci Keithowi, Sonji i Mirkowi... I Beru.
Owizor, gdyby Vual widział jak manipulowałam Archibaldem to pewnie by mnie strzelił. Spodziewałam się, że dar Bregen będzie dale mnie większym wyzwaniem, aczkolwiek wyzbieranie dla niego informacji i obserwowanie twoich reakcji gdy podaje Ci kolejne wskazówki na tacy... Było warto. Ale gdyby list o tym, że współpracujesz z Sapientią do nas by trafił... Cóż. Wtedy Archibald mógłby pożegnać się z opieką którą roztoczyła nad nim Lydia/Lylian.
Nila, Eliza <3 Fiona <3, żałuję, że nie zagłębiłam się ani w wątek romansu adiutanta z Elizką, ani w sprawę Fiony. Dla Powój ważniejsze były konsekwencje polityczne niż powody dla których Eliza sprzymierzyła się z bogami zapołudnia. Ale rytuał i bal były cudowne. No i pani komendant Meredith. Za dowodzenie na małym, za rozmowy jako części Gwardii Księcia. Za możliwość strzelania do bn'ów z kuszy i podrzynanie im gardeł
Onfis, kwintesencjo rudości. Podróż z tobą poprzez ciemny las na biały i moment w którym mi mówisz, że ta część kompleksu jest wiezieniem dar Bregenów... Myślałam, że padnę, bo znając reputację "przydupasa Archibalda" obawiałam się, że dostanę nóż pod żebra, lub wyląduję w celi. No i jeszcze ciemnooka istota, patrząca na mnie oskarżycielsko, wyciągająca dłoń a następnie z wahaniem zamykająca pięść. Gdybyście wtedy wyciągnęli to czego powinnam żałować, to cóż... Cała przykrywka by się posypała, tak samo jak i psychika Lyl.
Aerlinn, za odpowiadającą mi Boginię. I za Dziedziczkę którą miałam na swoich marionetkowych sznurkach, chociaż o nie musiałam walczyć z Ginterem. Za to, że Styryjka zginęła broniąc Dakonii i Dziedziczki.
Kalmar, Prim, Karol, Wamp, Wojt, Zuza. Zawsze gdzieś tam byliście, czy to jako dźwięk brzdąkania na instrumencie, czy to zapewniając nam pożywienie, charakteryzacja, czy też kapłanka Tavar której śmierć przeżyłam z żalem.
Mirko, Derwanie synie Imiesława rodu Gryfa znaku Jastrzębiec. Teral za którego mogłam poręczyć bez znajomości, człowiek któremu najbardziej ufałam jeśli chodzi o sprawy polityczne, byłeś rdzeniem mojej siatki szpiegowskiej. Donieś sztandar i tarczę na ich miejsce, niech moja śmierć nie pójdzie na marne. Za to jak pożegnałeś mnie podczas gdy dusza odchodziła za mgły. Za rytuały, wspólne pomaganie sobie, za to, żeś zaręczony ze Strzygą. Powtarzając się. Za to, że byłeś tam gdzie Cię potrzebowałam. To ty, przyprawiłeś mnie o zawał, ale wiesz kiedy.
No i dziękuję Ci za Eryka, działającego w duecie z Robertem tak, że gapiąc się na was prawie wychrzaniłam się do fosy bo się zbyt wychyliłam. I za opowieści "pod Akwirgranem".
Sephi, potomku sześciu rodów, Siegwaldzie dar Barenstark. Za wszystkie narady, wspólne rozkminy, przekazywanie mi informacji. Wybacz, ale wystawiłam Cię Archibaldowi, ale potem ty odpłaciłeś mi pięknym za nadobne i zdystansowałeś wtedy kiedy potrzebne mi było dojście Dziedziczki i próbowałeś odsunąć ode mnie. Co skończyło się zgubą twoją, bo ją już zmanipulowałam tworząc ułudę matczynej opieki. Byłeś świetnym sojusznikiem jak i przeciwnikiem. Powiedziałabym Darah Musuh, ale to ja tu leżę na trakcie rozdziobywane przez kruki... Uratuj Dakonię z łaski swojej, bo szkoda by było, by twa praca poszła na marne.
Krzysiu, Ginter dar Silber powiadasz? Nie zgadzało mi się to i nie dziwię się. Poza tym podobieństwo do Dziedziczki... Cóż tu dużo mówić? Tak jak wcześniej, byłeś świetnym przeciwnikiem jak i sojusznikiem. Walka o wpływ na potomkinię Eudomara, wspólne zgodzenie się co do tego, że nie wolno jej zabić Dietmara. I wspólne wysyłanie Derwana, żeby to zrobić. Za oskarżenia padające nad moim ciałem, za żal jaki czułeś do Tavar, a później modlitwę. Dziękuję.
No i jeszcze za Roberta. Łapanie Cię lecącego do fosy, czy znajdującego w odpowiednim momencie w moim pobliżu by osłonić tarczą kuszniczkę.
Travor, Trofosie. Nigdy nie byłam pewna kiedy mogę Ci ufać a kiedy nie. Za to, że nie zawsze ufałeś mi, że nie czułam się pewnie. Za Styryjczyka z krwi i kości. Byłeś jedną z ważniejszych części mojej siatki rozciągniętej nad obozem, żałuję, że gdy doszło do oskarżeń na sapientystach nie powiedziałeś twardo, że trzeba ich zabić, nie powiedziałeś tego bezpośrednio mi. Wtedy bym Cię najpewniej poparła.
Nem, Nemaria... Córka, przyjaciółka, sojuszniczka i przeciwniczka. Zdrajczyni, którą Lylian kochała i aż do końca nie mogła uwierzyć w to, co jej podopieczna zrobiła. Powoj umarła nie czując do niej żalu, sentymenty ponoć zabijają. I faktycznie, być może to sentymenty ją zabiły.
Podziękowałabym też całej reszcie, gdyż byliście świetną grupą, ale zajęłoby to masę czasu. a w tej chwili, staram się pozbierać po tak długim pobycie z dala od cywilizacji.
Sapientio/imperialiści moi mistrzowie <3 |
_________________
Uważaj czego sobie życzysz. |
|
|
|
|
Indiana
Administrator Majestatyczny król lasu
Skąd: Z wilczych dołów
|
Wysłany: 28-08-2015, 19:21
|
|
|
...
Kiedy tylko ogarnę swoje życie z powrotem, dorzucę też kilka słów
Na razie idę oczywiście, że nie płakać w kąciku |
_________________ "Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
|
|
|
|
|
Travor
|
Wysłany: 28-08-2015, 23:07
|
|
|
Powój napisał/a: | Travor, Trofosie. Nigdy nie byłam pewna kiedy mogę Ci ufać a kiedy nie. Za to, że nie zawsze ufałeś mi, że nie czułam się pewnie. Za Styryjczyka z krwi i kości. Byłeś jedną z ważniejszych części mojej siatki rozciągniętej nad obozem, żałuję, że gdy doszło do oskarżeń na sapientystach nie powiedziałeś twardo, że trzeba ich zabić, nie powiedziałeś tego bezpośrednio mi. Wtedy bym Cię najpewniej poparła. |
...cholera, ani jedno zdanie nie pokrywa się z moimi odczuciami co do tych spraw xD |
|
|
|
|
Akinori
Fenrir
Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 30-08-2015, 13:57
|
|
|
Jako że mam sprzątać pokój to od razu napiszę podziękowania.
Indi, Mało niestety mieliśmy interakcji między postaciami dlatego nie ma w tym temacie nic do powiedzenia. Jednak Bardzo bardzo bardzo bardzo dziękuje Ci za to że mechanika zbroi była tak genialna (walki też ale ciii). Zwłaszcza na oblężeniu czułem co to znaczy być uzbrojonym po same zęby wergundem. Prawie stworzyliśmy własnego "nieśmiertelnego" z tego potem
Owizor, Ja CI DAM robić z mojego synka takiego Krulisia! Archibald miał być twardym skur..kojadem a nie kiedy miałem wrażenie że jest pod obcasem żony lub jest tak zwanym królisiem w budyniu. Tobie dziękuję za częste bycie z nami i pomoc w ogarnianiu naszego magicznego szpeju i słówek, choć niekiedy mieliśmy wrażenie że różne rzeczy nie miały racji bytu tu.
Nila, Duchu Kota! Biały Kocie! Dziękuję Ci za całą pracę włożoną w moją misję. Wiem że niestety miało być inaczej ale jakoś to przeżyje.
Onfis...co do Dietmara (o ile to tak się pisało) to po prostu nie mam słów. Genialne...
Aerlinn, podziękowania za to że pomimo wszystkich "wypadków" nadal próbowałaś ogarnąć to co zostało wycięte. Ty wiesz o co chodzi.
Wojt, walka w ręcz taka fajna wowo, ciskanie o ziemie takie mocne, adrenalina taka w żyłach, walka taka realistyczna.
Prim, dobry duch karczmy. Straszny nam mindfuck zrobiłaś kiedy pierwszej nocy zostałaś zabita. Nie że niczego nie podejrzewaliśmy..niczeeego.
Kalmar, przyjacielu! Za wkurzającego barda na balu, za honorowego strażnika/gwardzistę z którym się zakumplowałem.
Travor, rozkminianie z tobą dokumentów, robienie teorii spiskowych o tym co się dzieje, zawsze na propsie. Nawet pomimo tego że byłem podejrzany o zdradę zawsze miałeś chwile żeby mnie wysłuchać.
Sephi, no no szlachciuro, potomku 6 rodów. Przez Ciebie doszedłem do wniosku że za dużo było nas honorowych na tym obozie. Brakowało nam tego zło dupca który by działał zanim pomyślał : I
Krzysiek, Ginter. No cóż, dużo czasu ze sobą nie spędziliśmy, jednak nadal mam Ci za złe że nie podjąłeś pojedynku ze mną.
Mirko czyli Derwan. Mój kompan, choć trochę nie ufny. Opijanie żony strzygi i wszystkie walki które razem mieliśmy. Modlitwy do Modwita takie realistyczne. Ewidentnie należał Ci się mój miecz
Anavar, nasz kowal, kapłan Wajana. Ewidentnie z tobą i Owizorem naginaliśmy mechanikę wszystkiego. Co nie zmienia faktu że było fajnie
Pedro, kolejny szlachetny kompan. Pomimo tego że miałeś być moim wrogiem nr1 bardzo fajnie mi się z tobą grało.
Goliat zwany Felipe. Nope. Nic Ci nie powiem. Nie bądź gwardzistą...
Mizu "Mattias" (chyba tak?). Dzięki tobie ta gwardia nie zmieniła się w groteskę
Tuli, leczenie zawsze fajne prawda? Zwłaszcza jak zostajesz jedynym medykiem i masz 10 osób do leczenia na gwałt ;P
Imperium/sapientio. Pomimo tego że niekiedy mieliście przegięte rzeczy to i tak było nam fajnie z wami grać. Strasznie się wkurzyłem że jednak nie jestem tym zuo dupcem i was nie ubiłem od razu. |
_________________ "Eee tam, wyklepie się na warsztacie" |
|
|
|
|
Sleith
Zjawa
Skąd: Kraków
|
Wysłany: 31-08-2015, 13:18
|
|
|
Postaram się skrócić swe podziękowania, bo w wersji pełnej..za dużo by było pisania.
Zacznę tak jakby od końca:
Imperium/Sapientia/Nekromaci i Alchemik
Powiedziałbym, że wygraliście Larpa...
Zgrywania dobrych miłych magów życia ubranych w czarne szaty <3
Dzięki waszej trójce zrozumiałem Imperium. Dla magów lecą podziękowania za wszystkie ryty, w szczególności te przez was przerwane. Dla alchemika za akcje z syreną, za współpracę na wielu akcjach.
Anavar
Krasnolód bez brody. Za fabularne wcięcia z przeszłości, za bycie naszym wielkim kowalem oraz za nadawanie podstawowego klimatu. I za żółwia bojowego na pierwszej akcji
Tuli
Drobna kapłanka, nadająca swoistego klimatu nadziei przez swe towarzystwo Sephiemu i leczenia w różnorakich sytuacjach.
Nem
Za akcję z syreną...a raczej ukrywanie się wspólne w środku oddziału, bo po drodze były strachy <3
Egi
Teralska zwiadowczyni nie ogarniająca okolicy...byłaś dobrą łuczniczką...która przepięknie wczuła się w postać oraz w jej amnezję
Goliat
Za gwardzistę, który nie czół się gwardzistą. Za Ślub podczas uczty i wszystko z nim związane. Za włócznię.... i akcje w lazarecie.
Mizu
Za zostawienie mnie podczas ataku ghuli na schodach. Za przepiękną postawę gwardzisty oraz osłanianie mnie na wyprawie po syrenę. A także za akcję wywiadowczą i obronę pod mostem.
Travor
Za wspólne próby ogarniania magii, za kontakty dyplomatyczne i twoje gadane...za gadanie i gadanie, które często ratowało reszcie tyłek, podczas gdy sam obrywałeś
Reshi
No za kapłana modwita Ci podziękuję..mało sie znaliśmy i wgl, ale lubiłem go bardziej niż....zabójce mego brata~
Pedro
Za sędziego...za sędziego z wyrzutami sumienia. Który nie pozwolił mi podjąć zemsty na zabójcy, ale... mimo wszystko go zanalazł i zabił. Za "powrót do żywych" i ciepłych.
Akinori
Za honorowego rycerzyka który w głowie miał tylko walkę i panienki
Za bycie naszą puszką i zbawieniem naszym(a przynajmniej czasami). Za liściki do wiadomych osób
Sephi
Potomku sześciu rodów...Nawet nie wiem jak tobie dzienkować~ za wspólnotę Dakońską, za solidarność i nie zważanie na me obelgi. Za wspólne decyzje i poszukiwanie potomka dar Bronorów
Mirko
Deranie..ty skurczybyku teralski, który pomógł mi osiągnąć me cele, a teraz pomaga w kolejnych. Dzięki tobie przyjaźń Dakońsko teralska może zaistnieć! za rytuały nade mną, czy to wampierzem nie jestem. Za Eryka, wspólne akcje przed i za fosą.
Powój
ehh..no tu ja nie wiem czy powinienem dziękować....nie pozwoliłaś mi spełnić obietnicy!
ale za ratowanie w ostatniej minucie od śmierci, rzucając sie na potwory z gołymi łapkami, za siatki szpiegowskie, za lisciki dokumenty itd. Za kuszniczkę i nasz maly oddział
Tutaj wielkie podziękowania dla osób które mnie łapały gdy jechałem do fosy, aktualnie nie pamiętam kto w tej grupce był. Adrenalina i te sprawy, możecie się przypomnieć
Podziękowanie dla osób bez których larp....nie byłby larpem:
Indi
Za postać pani dworu, ubranie sukienki i zachowywanie się jak...dama
Za pokonanie mnie we próbie.
Za akcję wywiadu i włamanie się po księżną... A także besztanie nas na ostatniej akcji
No i oczywiście za potomka 6 rodów <3
Wamp
Za kapłankę Eldura strzelanie w nas fajerwerkami , oraz szamankę Qua... za bluzganie nas razem z Indiana i "wczytanie Save"
Oraz za przesłuchania...oj tak ta akcja wygrywa <3
Owizor
Za rytuały i baczenia nad nimi. Petardy i inne dodatki...oraz za przeładowanie mnie mana :3
Kot
Za bycie naszym dowódcą..chociaż chwilę, za offtopowe popędzanie mnie
Nila
Za Fionę i Księżnę na przełęczy, oraz rytuał podczas uczty. Za nasz oddział wsparcia niekoniecznego.
Onfis
Za Dietmara- najciekawszy zły charakter podczas larpa
Zuza
Za bycie nasza karczmarką, za pomaganie w przesłuchaniach i gonienie mnie po domkach
Prim
Za bycie drugą karczmarką, za wszystkie dodatkowe postaci oraz za prowadzenie na przesłuchanie. I naśmiewanie sie z nas w lochach
Wojt
Za postać upitego kochanka, za walki...oj tak w szczególności za walki. No i oczywiście za przesłuchania
Kalmar
Za barda na uczcie, za wszystkich zbrojnych których odgrywałeś.
Aerlin
Po prostu za wszystko. A w szczególności za Księżną. <3 |
_________________ "My steel is warm my face is stained with blood"
~~~~~~~~~~
2014Nelramar- Sleith- Podziemny
Epilog2014- Vitrem Erasgot(Esu)"najemnik"-Niebiescy |
|
|
|
|
Indiana
Administrator Majestatyczny król lasu
Skąd: Z wilczych dołów
|
Wysłany: 01-09-2015, 05:32
|
|
|
Ech. Więc.
Za mało czasu spędziłam z Wami...niestety... żeby móc dziękować każdemu z osobna, uwzględniając jego charakter i dokonania. Więc zrobię inaczej.
Z mojego punktu widzenia, za każdą akcję.
Za strażników z budki, której nie było (była za zakrętem ). Za ogrom radości z tej akcji, za Wasze miny na pograniczu oburzenia i szoku za każdym razem, gdy używałam mocniejszych słów. Za potomka sześciu rodów, który powinien mi przywalić buławką i za podetknięty pod nos list od Sefresa. Za kapelusz styryjski, w który mogłam władować serię ciosów, odkrywając, ze ten system walki ma swoje zalety. I za sarmacki pancerz, popierdzielający jak ping pong po okolicy
Za zszywanie barku, dziabniętego obsydianowym mieczem (btw. szkoda mi jak cholera, że nic nie wyszło z tej postaci I, Akinori, miała na imię Yvette ). A jak kiedyś będziecie się opiekować kimś ze złamanym obojczykiem, to nie podnoście go za tę rękę!
Ach, i za nóż wbity w deskę na słowa "czarny tymen"
Za to, że pozwoliliście wyprowadzić akcję "zjawy" na ...ludzi? Po tym, jak dostałam w czoło waszym "nooo seriooo", szło się tylko popłakać Więc Komando Zjawy, dwuosobowe komando, dziękuje za imprezę na BP i dalej Nadal nie wiem, jak udało się wprowadzić was w taką niemal histerię, ale połowę roboty odwaliliście za nas
("Tam jest! Tam stoi! Wal ją!" "Spier**laj, debilu, to ja!" "A, to sorry" )
Za masakrę na porębie. Jakkolwiek dziwnie to nie brzmi. Są pewne kostiumy, które wbijają mnie w głupawę i wówczas też tak było. Długo byłam przekonana, że wiele więcej poza wygłupami z tej akcji nie będzie.
A potem coś pękło jak balonik. Te słowa o ludach Rzeki, jakoś już wiedziałam, co będzie, ale nie wiedziałam jak bardzo. Cała w pełni improwizowana rola Wojtka, krzyk Zuzi, świst pocisków i wasze twarze, źle udawany narzucony rolą cynizm, albo zmieszanie, zażenowanie, jakieś rzucone po cichu "przepraszam". Wstawałam z ziemi z wewnętrznym "wow!"
Ciąg dalszy czyli zemsta był dla mnie mocno wymagający, bo rzadko mi się zdarza, żeby rola na 5 minut aż tyle żądała emocji i autentyzmu. Nie uważam, aby poszło to dobrze, ale mnie szarpnęło.
Ech, za styryjskie spotkania za mostem W ogóle, córka, dziękuję za Twój upór i wyciągnięcie mnie z budki (tak, to Twoja robota, zaszczepienie mi myśli, że jednak komuś jestem potrzebna ). Za "kłodę", której szukałam pół godziny I w ogóle
Za ten cholerny, idiotyczny bal Za to, że nie zabiliście mnie śmiechem w tej sukni, a nawet ktoś mnie prosił do tańca Za zmieszane uśmiechy i biednego młodzieńca, którego do spółki z Zuzią zabiłyśmy westchnieniami No kurczę... po prostu nie
Za grupę desantową i wyprawę po więźnia Co prawda niektórzy zjechali tę akcję, bo kiedy brali udział w podobnej... (nosz kurna, ja też brałam udział w tamtej, a w ogóle mi sie nie skojarzyły! ), ale przejście bez światła przez fosę... to było ładne, chłopaki I w ogóle ta akcja była ładna. Zgarnianie kolejnych żołnierzy, takie sprawne i płynne, jakoś mnie wbiło w przekonanie, że to się nam uda. Jak zobaczyłam nad sobą pochodnię, byłam absolutnie przekonana, że to nasi
Cała scena potem była dość trudna, w sumie ten rodzaj sceny to chyba temat na osobną pogaduchę
Za scenę z walkirią. Za lekcję pokory. Miecz to niezłe hobby, potrafi naprostować niektóre szkodliwe przekonania, np. takie, kiedy wydaje ci się, że nakładziesz każdemu nowicjuszowi nawet w stanie skrajnego zmęczenia i w ograniczających widzenie soczewkach Więc prostując plotki - nikomu w tamtych walkach nie dawałam forów
Ale ta scena była finałem dnia, który mnie szczerze dojechał, więc nie było mnie stać na więcej, niż dałam. Mam nadzieję, że wyszło dobrze.
Za możliwość bycia OG w finale gry Przynajmniej przez chwilę. Trzem dżentelmenom za rozmowę o świcie, kręcącą się wokół tego, czego jest trzy, do złudzenia przypominającą rozmowy na ciężkim przepiciu, choć wszyscy byli trzeźwi
Za to, że pozwoliliście wytworzyć atmosferę ostatniej barykady. Nili i Wojtkowi za świetne role żołnierzy, które dały (mi) możliwość zrozumienia sytuacji na przełęczy. Za rozkminy nad mapą, za kombinowanie, jak zabić skurkowańca Dietmara. Za to pożegnanie pod bramą, gdy nasza mała grupa wychodziła z artefaktem. A potem za walkę na drodze (tę drugą ), za trzymanie mnie za fraki, za pannę-dziedziczkę walczącą ze mną plecy w plecy, za rajd na tarczę pewnej Qa, za ... no za.
Za Wasze zrozumienie i to, że tak fochogenna scena obyła się bez fochów, że przyjęliście to ... cholera no. Z klasą. Wszyscy, ci ze mną i ci przeciw mnie. To, jakimi świetnymi jesteście graczami, wiedziałam już wcześniej, ta scena tylko to potwierdziła
Za to, że wygraliście bitwę
I za końcową biesiadę do późna, za tryntyjski zaplatany taniec, który był wspaniały i pełen euforii (chyba dlatego, że przeżyłam ten dziwny obóz ), za rozmowy do rana ...
I tak personalnie:
Powój napisał/a: | mamo moja | ... Ech, córa. Gdyby nie Ty, nie było by tam Ylvy. Będzie opowiadanie, już je piszę. Dzięki za stworzenie oddziału Gwardii Może i nie dorównywali Keithenowi (żaden mężczyzna nie dorównuje Keithenowi! ), ale byli godni tego munduru Prowadziłaś tę rozgrywkę na poziomie mistrzowskim i cholernie mi szkoda tej postaci. Serio. To ciekawe i dość ambiwalentne, bo to jednak ta, która zdradziła Ingeboran... Swoją drogą, ciekawe, jak daleko jest z Viran do Srebrnohory.... Coś mi się widzi, że blisko
Akinori Akinori napisał/a: | Mało niestety mieliśmy interakcji między postaciami dlatego nie ma w tym temacie nic do powiedzenia. | Ja tam coś mam Twoje debilne pomysły epistolograficzne przyprawiły mnie o ból brzucha ze śmiechu, ale były na swój sposób wyzwaniem Szkoda naprawdę, że postacią Yvette nie miałam kiedy wrócić, zemsta, jaką szykowałam, poszłaby Ci w pięty
No i może dobrze, że nie wyszedłeś do walki z walkirią, od wygranej przerwóciło by ci się w głowie... Kurczę, Mirkowi też się w sumie przewróciło
Sleith napisał/a: | Za postać pani dworu, ubranie sukienki i zachowywanie się jak...dama |
Na wszystkich bogów północy! Zachowywałam się jak rasowa idiotka W każdym razie tak miało być, zgodnie (chyba, bo wciąż nie jestem pewna ) z założeniem sceny
Aczkolwiek dla Waszych min jestem gotowa tę czerwoną kiecę ubrać jeszcze raz w dowolnie wybranym momencie Ale bez grania wzdychającej ciumci
Sleith napisał/a: | besztanie nas na ostatniej akcji |
Sleith napisał/a: | za bluzganie nas razem z Indiana | Hahaha, no to już wiadomo, czym właściwie się zajmujemy Ej, gdzie ja was niby wtedy beształam, hm?
Dziękuję za to, że zrobiliście świetny kawał gry, że wybaczaliście nam miliony błędów, że dotrzymaliście kroku, gdy było trzeba, że dla Was było warto się szarpać, nie spać i dojechać się na amen, żeby usłyszeć wasze dwa-na-dziesięć
Po prostu warto było |
_________________ "Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
|
|
|
|
|
Travor
|
Wysłany: 01-09-2015, 21:13
|
|
|
Powój, więc tym razem w szczególe.
Tak, mogłem być częścią Twojej "siatki". Na pewno od momentu pojednania na dolnej półce, zakończonego wspólną modlitwą i moim oddaniem się do waszej dyspozycji.
Bo choć oficjalne stanowiska dyplomatyczne mieliśmy podobnej wagi, to kurczę, tylko jedno z nas było legendą styryjskiego wywiadu. Każdy styryjczyk znał historię o Lylian Duan, która wbiła Neyestecae na chatę na cholernym kurczę NIEDŹWIEDZIU A że to naprawdę Ty, to na to miałem odręczny podpis Arcyksięcia Sephresa.
Postanowiłaś jednakże całkowicie zignorować kartę, jaką byłem. Nie podzieliłaś się ze mną ani jedną naprawdę istotną informacją. O Tarczy dowiedziałem się w tym samym momencie, co reszta obozu, o tym, że ma ona trafić do Bogini, od rannej Ylvy, całkiem przy okazji.
A ja nie naciskałem, bo chciałem podkreślić szacunek i zaufanie, jakim darzył was Trofos, oczywiście od momentu gdy wiedział już na pewno, kim jesteście.
Więc kiedy Nem mi powiedziała, że celem waszej grupy jest "poznanie sekretu elfickiej medycyny co nam się przyda w naszych lazarateach", to w moim bullshitometrze pękła szybka, ale skwitowałem to tylko uśmiechem.
I często powtarzałem sobie w duchu, że "Czasem lewa ręka musi nie wiedzieć, co robi prawa, żeby cały organizm funkcjonował."
Można powiedzieć, że złamaliśmy pewien stereotyp -> pokazaliśmy, że można grać styryjczykami na jednym turnusie i grać całkowicie oddzielnie.
Skąd zatem pozory współpracy? Ano stąd, że jako wyznawcy Bogini, koniec końców, byliśmy zaprogramowani na podobny finał.
Ale że sposób działania, sojuszników, rolę w grupie mieliśmy zupełnie inne, nie było między nami żadnej wymiany informacji ani wspólnych inicjatyw, to stety niestety, żadnej współpracy nie było.
A mogłaś mieć grupę 5-osobową.
Akinori napisał/a: | Nawet pomimo tego że byłem podejrzany o zdradę zawsze miałeś chwile żeby mnie wysłuchać. |
Nawet nie masz pojęcia, ile różnych osób, z różnych stron turnusowej konfiguracji, przybiegało do mnie twierdząc, żeś jest przydupasem Księżnej
No, ale tu wyszło moje miękkie serce. Vincent był fajną postacią, nie chciałem, żeby okazał się zdrajcą... parę razy zagrałem z Tobą w otwarte karty, naiwnie i nieodpowiedzialnie, ale w nadziei, że unikniemy konfrontacji... chyba się udało
Powój napisał/a: | Ginter dar Silber powiadasz? Nie zgadzało mi się to i nie dziwię się. |
Ale dar Silberowie istnieją, są jednym z rodów podległych dar Bronorom To była wskazówka bardziej niż ściema.
Sleith napisał/a: | za gadanie i gadanie, które często ratowało reszcie tyłek, podczas gdy sam obrywałeś |
A raz to się nawet wkurzyłem W akcji ratowniczej przewodziłem grupie "odbijającej", gdy dotarliśmy już do sali tortur, zacząłem trzymać Thietmara w naszej bliskości jakimiś pierdami fiksami ("Słyszałem, że wśród intruzów są jacyś styryjczycy, jako świeżo upieczony doradca księcia może mógłbym pomóc.") będąc przekonanym, że korzystając z tej okazji reszta grupy stworzy za moimi plecami plan. I tak gdzieś około momentu, gdy kończą mi się racjonalne tematy, które mógłbym wtedy poruszyć, odwracam się delikatnie... i zastaję całą grupę w bezruchu, wpatrzoną we mnie oczkami, czekającą na wynik mojej pogaduchy...
No, ale koniec końców jednak się udało Przy czym byłem cholernie zdziwiony, że nikt z torturowanych nie wyskoczył z gębą, że nam to tak długo zajęło, żeśmy sobie ucinali pogaduszki z ich oprawcą przy akompaniamencie ich krzyków
Ale w sumie, jak nie, to spoko
Indiana napisał/a: | Te słowa o ludach Rzeki, jakoś już wiedziałam, co będzie, ale nie wiedziałam jak bardzo. |
Tak. Klasyczny mechanizm przykrycia wielkimi słowami - zwykłej zbrodni nagle okazał się bardziej zrozumiały.
"Ludy Rzeki. Prawo. Konfrontacja."
Naprawdę sądziłem, że w ten sposób zachowuję się chociaż trochę fair. Jak bardzo ta walka nie mogła być fair z samej swojej istoty, okazało się gdy zaczęli już ginąć ludzie.
Bo ja, idąc tam, naprawdę sądziłem że rozwiążemy tę sprawę inaczej. Choćby dlatego tak nieopatrznie, już na wstępie, wskazałem chłopom dokładnie lokalizację z której przybywamy ("Co za kretyn powiedział im, że jesteśmy z Tempelbergu?!" ).
I tyle czasu poświęciłem na pustą dyskusje na samym początku.
Ale, cholera, żadnego rozkazu nie wydałem W samej rzezi też miałem ograniczony udział, bo na samym jej początku dostałem jakąś zabłąkaną siekierą po bebechach i zwijałem się za linią
Także zgłaszam zażalenie, nie kcem płomyczka na ryju, to mi niesłusznie może zniszczyć dyplomatyczną karierę
Sleith napisał/a: | Indi
Za postać pani dworu, ubranie sukienki i zachowywanie się jak...dama |
Wiem, że nie lubicie psychologicznych analiz, ale...
ale miałem wtedy nieodparte wrażenie, że tak dobrze wiedziałaś czym nigdy nie chcesz się stać, że kiedy przyszło co do czego, miałaś całą spójną wizję by to odegrać
Indiana napisał/a: | Trzem dżentelmenom za rozmowę o świcie, kręcącą się wokół tego, czego jest trzy, do złudzenia przypominającą rozmowy na ciężkim przepiciu, choć wszyscy byli trzeźwi |
Śmiejesz się z tego? Byłem święcie przekonany, wtedy, gdy to miało miejsce, że dogłębnie nami gardzisz
(Inna sprawa, że byłem też przekonany, że księżyce mogą mieć znaczenie w tej kwestii, w końcu, ich też było TRZY )
Indiana napisał/a: | Więc prostując plotki - nikomu w tamtych walkach nie dawałam forów |
Wiesz, jak to jest, coś, co zapisano w Sekretnej Księdze, może zostać zapomniane, lecz nigdy sprostowane
Czy nikt z głównych twórców tego larpa się nie wypowie? |
|
|
|
|
Nila Laurelin
Skąd: z daleka
|
Wysłany: 01-09-2015, 22:17
|
|
|
Główni twórcy? To ponoć nie ja ale i tak się wypowiem
Dziękuję Wam, bardzo bardzo bardzo, za zaufanie jakie nam okazaliście przyjeżdżając na ten turnus, za entuzjazm, za profesjonalną grę, za wczucie się w wasze postaci, za ogarniecie zostawionych Wam wątków.
Powój za szpiega idealnego, za plotki szukające potwierdzenia, za zasadę ograniczonego zaufania i za to jak bardzo pokonałaś tym kadrę, i za kuszniczkę z oddziału czerwonych tabardów
Krzyśkowi za to że wystąpiłeś do pojedynku z Walkirią, za dramatyczne ujawnienie swej tożsamości i modły do Modwita po przegranej walce. I za czerwony tabardzik oczywiście
Mirkowi, który sprawił, że Terala może sprzymierzyć się z Wergundią, za bitwy, politykę i zabicie adiutanta. I za Eryka z mojego małego oddziału wsparcia. I za twoją minę gdy zobaczyłeś oczy Dagny (Fiony) – w obu momentach
Akinoriemu, duchowi czarnego kota, za postać, która chociaż miała być zupełnie inna i tak powstała spójna i interesująca, i za to, że nie zabił mnie mimo wszystkich tych zmian i zamieszań
Imperialistom, za bycie najmniej rzucającą się w oczy grupą nekromantów jaką znam i do tego grupą wygrywającą w pewnym sensie larpa
Nem, Travorowi, Sephiemu, Goliatowi, Mizu, Pedrowi, Reshiemu, Tulli, Egi, Anavarowi, wszystkim uczestnikom, których postaci były barwne i wielowymiarowe.
Ze swojej strony chciałbym też przeprosić, za wszystko co się nie udało. Za zniknięty wątek Elizy i starych bogów, za zgubioną w lesie syrenę, za braki w czasie i logice, które tak łagodnie pominęliście tu milczeniem. Mam tylko nadzieję, że mimo wszystko obóz się Wam podobał i nie żałujecie przyjazdu na ten turnus. |
_________________ Before doing something be sure to ask yourself: 'Could I get in trouble for this?' If the answer is 'No', find something more exciting to do. |
|
|
|
|
Travor
|
Wysłany: 01-09-2015, 22:48
|
|
|
Nila Laurelin napisał/a: | zabicie adiutanta |
Ja zabiłem Thietmara, god damn it!
(No, ewentualnie Akinori, ale to była scenka rodem z Dwóch Wież:
- Był martwy!
- Ale się ruszał!
- Ruszał się bo mój topór tkwił w jego głowie!)
|
|
|
|
|
Indiana
Administrator Majestatyczny król lasu
Skąd: Z wilczych dołów
|
Wysłany: 01-09-2015, 23:13
|
|
|
Travor napisał/a: | nie było między nami żadnej wymiany informacji ani wspólnych inicjatyw | ... O, a to ciekawie
Travor napisał/a: | ile różnych osób, z różnych stron turnusowej konfiguracji, przybiegało do mnie twierdząc, żeś jest przydupasem Księżnej | Haha, to nawet do mnie dotarło Nie był nim?
Travor napisał/a: | nikt z torturowanych nie wyskoczył z gębą, że nam to tak długo zajęło | Jakoś mieliśmy większe problemy w danym momencie
Travor napisał/a: | naprawdę sądziłem że rozwiążemy tę sprawę inaczej. | Ja też długo sądziłam, że tego nie zrobicie. W sumie to dobrze świadczy o Was jako ludziach, ale i o postaciach - szczerze to nie sądziłam, że podane u Archibalda powody przekonają Was do takiej zagrywki bez wyjaśnienia sprawy. Więc kiedy się tam kiwaliście i stękaliście, kombinując, jakby tu zabić tych drwali, nie zabijając ich, pomyślałam, że to rozważyliście.
Ale jednak nie
Scena tak naprawdę zawdzięczała ciężar gatunkowy Zuzi w pierwszej kolejności, Wojtkowi i Prim w drugiej, Wampowi w trzeciej (swoją drogą, czy ktoś zauważył kontekst tej, wymyślanej na kolanie postaci? ). Opadała mi szczęka. Zastanawiam się, czy fakt nazwania małej Matyldą pchnął tę akcję na taki tor mocą skojarzenia
Travor napisał/a: | miałem wtedy nieodparte wrażenie, że tak dobrze wiedziałaś czym nigdy nie chcesz się stać, że kiedy przyszło co do czego, miałaś całą spójną wizję by to odegrać |
No kurczę, celnie
Moja wizja nie była niestety aż tak spójna, bo nie wiedziałam do końca, jaki ma być profil sceny. Stąd nie zgrałyśmy się stylem z resztą kadry i mały włos ewakuowałabym się stamtąd po 5 minutach, gdyby nie...:
"To co, spadamy?"
"Spadamy"
-> ktoś do Zuźki "Czy mogę panią prosić do tańca?"
-> moje kpiące "Haha, jak śliwka...!"
-> do mnie "Zatańczy pani...?"
"%*&^$^#&@$%^&*(*&^%$ mać...."
Za to duet z Zuźką (już drugi ) był zaiste skuteczny Biednego Benjena przepraszamy za skonfudowanie go z premedytacją
Travor napisał/a: | Byłem święcie przekonany, wtedy, gdy to miało miejsce, że dogłębnie nami gardzisz |
Dlaczego, na litość boską?
Właściwie to ja byłam przekonana, że patrzycie na mnie kpiąco, gdyż chwilę wcześniej Mirko mi wklepał na moim własnym polu, a poza tym musiałam wyglądać jak dramat po dwóch dobach bez snu
Travor napisał/a: | co zapisano w Sekretnej Księdze, może zostać zapomniane, lecz nigdy sprostowane | Hmm. Właściwie to mi nawet na rękę jest |
_________________ "Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
|
|
|
|
|
Indiana
Administrator Majestatyczny król lasu
Skąd: Z wilczych dołów
|
Wysłany: 01-09-2015, 23:14
|
|
|
Travor napisał/a: | Ja zabiłem Thietmara, god damn it!
(No, ewentualnie Akinori, ale to była scenka rodem z Dwóch Wież:
- Był martwy!
- Ale się ruszał!
- Ruszał się bo mój topór tkwił w jego głowie!) | <3 Piękne Ale też mi się zdawało, że to był nasz porąbany Teral z adhd |
_________________ "Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
|
|
|
|
|
Travor
|
Wysłany: 01-09-2015, 23:46
|
|
|
Bo tak, o ile dobrze pamiętam, zadecydowali zebrani wokół Dziedziczki.
Tyle że chodziły ploty, że Teral był po tamtym pojedynku związany z Dakówną czymś więcej, niż tylko jej wdzięcznością.
A że ona, do cholery jasnej, miała trafić do Bogini, to nie było opcji żeby tworzyć chociaż minimalne ryzyko, że ta śmierć wzmocni jej zdolność do decydowania o swoim losie.
Więc zemdliłem strażnika i zacząłem siekać Thietmara. Tak gdzieś po 7-8 sztychach w klatkę piersiową ktoś zaczął mnie chyba odciągać(?).
A że sam Thietmar był twardy skurczesyn to przestał się ruszać dopiero, gdy dobiegł Akinori i rozkwasił mu główkę
Indiana napisał/a: | :shock: Dlaczego, na litość boską? |
No bo kurczę, trzech dorosłych facetów, grających poważne postacie na turnusie +18, rozkminiających rzecz kluczową dla losów świata... to co się tam działo, nie przystawało xD
Indiana napisał/a: | Scena tak naprawdę zawdzięczała ciężar gatunkowy Zuzi w pierwszej kolejności |
Tak. Dziewczynka nabierała wodę ze strumyczka, uśmiechała się do nas niewinnie. Za paseczkiem miała lalkę.
Potem się stało.
Nie wiem czy zwróciliście uwagę, ale po samej "walce" gracze stali tak jeszcze z 5 minut dłużej, niż było potrzebne, patrząc na efekty swojej decyzji, słuchając szlochów dziewczynki, która nie mogła zrozumieć, czemu tatuś się nie rusza.
Indiana napisał/a: | szczerze to nie sądziłam, że podane u Archibalda powody przekonają Was do takiej zagrywki bez wyjaśnienia sprawy. |
Oczywiście, że nie przekonały. Osobiście spodziewałem się, że za ich "buntem" stoi jakiś grubszy motyw.
Z naszej dyskusji wyszło, że po prostu nie podobał im się fakt, że muszą oddawać swoje zbiory jakiemuś Skurkowańcowi na Przełęczy.
Sprawa stała się wtedy stosunkowo prostsza, niż się spodziewaliśmy. Przynajmniej dla mnie, który chciałem się wkupić w łaski Archibalda, oraz Barrenstarka, jako osobę bezpośrednio zainteresowaną nienaruszaniem praw feudalizmu na terenie Dakonii
A trochę tak było, że gdzie ja i Sephion podzielaliśmy zdanie co do jakiegoś rozwiązania, zostawało ono wdrożone.
Gorzej było, gdyśmy po uzyskaniu przez Dziedziczkę Świętości całkowicie w poglądach się rozjechali |
|
|
|
|
Indiana
Administrator Majestatyczny król lasu
Skąd: Z wilczych dołów
|
Wysłany: 02-09-2015, 00:59
|
|
|
Travor napisał/a: | Teral był po tamtym pojedynku związany z Dakówną | Ach, racja! Sama mu zabroniłam nawet pchać do tego łapek, bo nie wiedzieliśmy, jakie to będzie miało skutki. A pomyliło mi się, bo w tym czasie Teral nie wytrzymał i poszedł przylać drugiemu dżentelmenowi w czerwonym Travor napisał/a: | to co się tam działo, nie przystawało | Nie zgadzam się Tak się zachowują ludzie w stanie mocnego zmęczenia, niezależnie od tego czy są poważnymi postaciami i czy rozkminiają losy świata czy skład pomidorowej Zawsze będę uważać, że tym co jest najlepsze w tej zabawie, jest autentyczność, te momenty, które pozwalają na autentyczność zachowań. I to było autentyczne i fajne
Travor napisał/a: | po samej "walce" gracze stali tak jeszcze z 5 minut dłużej, niż było potrzebne | Zauważyliśmy (dobrze, że nie stali o 6 minut dłużej... bo czar by prysł jak sen jaki złoty ) Travor napisał/a: | za ich "buntem" stoi jakiś grubszy motyw. | Miał stać. Ale chyba zaginął...
Za to widziałam, że dałam Ci do myślenia, a jednocześnie usłyszałeś coś jak rozgrzeszenie, kiedy rzuciłam "co nam za różnica, czy się kłaniamy naszym bogom czy opiekunom"
Szkoda, że brakło czasu na rozwinięcie tego motywu |
_________________ "Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
|
|
|
|
|
Onfis
|
Wysłany: 02-09-2015, 01:23
|
|
|
Nigdy nie byłem mistrzem pisania tego typu podziękowań, zobaczymy co z tego wyjdzie
Po pierwsze dziękuję Indi, która pozwoliła nam zrobić to wszystko na swoim podwórku – bez Ciebie nic by z tego pomysłu nigdy nie było.
Po drugie dziękuję całemu teamowi organizatorskiemu. Nie będę wyróżniał, co kto zrobił, czym zasłynął, jaką cegiełkę dołożył – dziękuję Wam jako zespołowi, bo zespół tego larpa zrobił. Zarówno zespołowi fabularnemu, z którym pracowałem przed grom, jak i ekipie kantorkowej, z którą wprowadzaliśmy wszystko w życie.
Koncepcje scenariusza zmieniały się początkowo kilkukrotnie – mieliście grać w Styrii, Ofirze, Tryncie, aż w końcu narodziło się Księstwo na Przełęczy gdzieś w Dakonii rządzone przez Archibalda dar Bregena. Dlaczego właśnie tak? Zdecydowały może sentymenty do rodu dar Bregen, rozmowy na temat miejsca jakim jest przełęcz Visnohora, czy rozmyślania nad separatystycznymi tendencjami w dawnej Federacji Wergundzkiej. Krótko po tym urodziła się Elenora z rodu Daka i jej największy koszmar, wtedy znany tylko jako Adiutant. I w sumie od tego trio się zaczęło. Elenora dostała kuzyna, tzw. „Aragorna” (Travor, przyprawiłeś nas o zawał zdaniem rzuconym kilka miesięcy temu „bo ktoś musi być tym Aragornem”), którego ochrzciliśmy Ekhartem. Ożeniliśmy Archibalda z Elizą dar Domitius i potem już jakoś samo się potoczyło. Postaci dostały od nas życie nie tylko teraźniejsze, ale i przeszłe, a ich przyszłość oddaliśmy w Wasze ręce drodzy Gracze. Co zrobiliście z tą przyszłością, to w dużej mierze sami już wiecie
Także dziękuję Wam za wzięcie w swoje ręce losów tych postaci, mam nadzieję, że bawiliście się przy tym dobrze, bo dla mnie każda interakcja moich postaci z Wami była świetną zabawą i gdyby nie okoliczności jestem pewien, że zasiedlibyście z Dietmarem przy kuflu piwa, bo to skurczysyn był, ale dało się go polubić
Teraz trochę personalnie. Wybaczcie mi, że nie napiszę o wszystkich, ale po prostu nie z każdym miałem interakcję... a może z każdym? Zobaczymy, co mi wyjdzie:
Powój, moje dziecko... Pisząc twoją misję zastanawiałem się, czy będziesz mnie bić laczkiem i trochę się bałem Jeśli chodzi o granie z tobą, to bardzo mnie ciekawiło jak odbierzesz eskortę od Dietmara. Im dłużej się zastanawiałem, tym bardziej sam się bałem sztyletu w plecach No i czekałem do jakiego stopnia zaczniesz manipulować Elenorą, a ty postanowiłaś manipulować Archibaldem, a na deser poświęcić życie. No powiem krótko: zaskoczyłaś swojego MGa dziecko
Drugie z moich dzieci, Nem. Postać, którą trochę skrzywdziło życie, a przez życie trzeba rozumieć moją osobę, mam nadzieję że nie za mocno. Żałuję że nie udało się doprowadzić z przyczyn niezależnych do eskalacji wątków, bo byłem bardzo ciekaw sceny i liczyłem, że będziecie się z Powój dobrze tą sceną bawić i zapewni wam ona porządne doznania. Może innym razem
Reshi, moje ty „10/10 brałbym”. Po mistrzowsku zaopiekowałeś się stadkiem, które oddałem ci pod opiekę, szkoda że nie pozwoliłeś im radośniej hasać, bo dookoła czekało trochę niespodzianek Stworzone przeze mnie samego tabelki randomizacyjne dostarczył mi sporo zabawy w praktyce, także dzięki
Travor – kiedy zadzwoniłeś, że jednak będziesz, musieliśmy na szybko rozruszać nasze już przepalone mózgi i stworzyć coś dla ciebie. Wiesz co było największym wyzwaniem w tym wszystkim? Nie pozwolić ci się za szybko skumać z Sephim, ale też uszanować jego prośbę aby nie musiał grać przeciwko tobie. Chyba nam się udało, choć przyznam szczerze – absolutnie nie miałem pojęcia jaką grę ty rozgrywałeś
To byli „moim gracze”, a do nich zawsze mam większy sentyment, także wybaczcie jeśli teraz powiem coś mniej...
Sleith – zaskoczyłeś mnie. Scena u walkirii, wszystko co tam zrobiłeś po prostu mnie zatkało. Gratuluję, nadałeś tej scenie wiele klimatu.
Mirko, stworzenie czerpiące energię z ruchu, choćby za to warto cię wspomnieć. Ale ja będę pamiętał scenę egzorcyzmu (czy ty wiesz jak ciężko pozbyć się soli z włosów?). Szkoda że nie chciałeś zawrzeć paktu, na pewno byłbyś zadowolony
Akinori, puszko nad puszki, idź brzękać gdzie indziej
Sephi, bo kto jak nie ty rozkminiłby larpa?
Tuli, mam nadzieję, że udało nam się dostarczyć wrażeń, o które prosiłaś, bo niestety nie dane było mi widzieć efektu spotkania z upadłym aniołem.
Imperium – panowie, przywróciliście mi wiarę w kopanie dołków pod ludźmi i skurczysyństwo pośród graczy, dzięki chłopaki
Całej reszcie, ogromnie dziękuję i jeszcze bardziej żałuję, że nie mogłem mieć z Wami więcej interakcji. Mam nadzieję, że wszyscy dobrze się bawiliście i wybaczycie nam wszystko co nie wyszło, każde potknięcie i niedociągnięcie.
Ze swojej strony powiem, że radujecie moje mroczne serduszko pisząc, że podobała Wam się postać Dietmara. Kłaniam się i dziękuję. Ja też polubiłem tego gościa. Szkoda, że zginął taką bezsensowną śmiercią |
|
|
|
|
Sephion
Isshkata
Skąd: Szczecin
|
Wysłany: 02-09-2015, 01:45
|
|
|
Miałem zaczęte jedne podziękowania, ale chyba napiszę drugie od początku.
Przede wszystkim dziękuję kadrze, za każdą godzinę i minutę wysiłku włożoną w tego larpa. Nie ma elementu, który nie byłby cegiełką dołożoną do mojej możliwości powiedzenia teraz "było super", więc za każdą odegraną postać, każdy rzucony efekt, każdą linijkę napisanego tekstu i każdą kromkę chleba wydaną na bufecie chylę czoła. Za przygotowanie akcji, które wyrzucały mnie z mojej larpowej strefy komfortu, i to na rózne sposoby: końcówka wioski drwali i późniejsza zemsta, które zostawiły mnie z popularnie zwaną "gulą w gardle", akcja z "potomkiem sześciu rodów" przy której spadło ze mnie trochę dumy i godności. Duchy, które były jednocześnie przerażające i ekstremalnie pompujące adrenaliną (i jakiekolwiek teksty w stylu wspomnianego "no serio?" umarły kiedy zdaliśmy sobie sprawę że ktoś nam spuszcza mojmir gołymi rękami a my nie możemy nic zrobić). Dowodem na skuteczność niech będzie moje przekonanie że goniły nas cztery zjawy, i dumna wiącha którą puścił w naszą stronę po szlachecku Reshi . Za nostalgiczne odwołania do 2010. Za to, jak pięknie wpleciony został kościół Modwita w dakoński folklor (w końcu polubiłem tego boga!) - czy to na Modwithauser, czy to przy akcji z Walkirią (coś mi się raduje w serduszku jak przypominam sobie sytuację w której dostałem smutny wpiernicz a Mirko wygrał. Jest w niej trochę ironii, ale też pokaz tego, że czasy się zmieniły, i o dawnych podziałach trzeba zapomnieć na rzecz jednego nowego). Za to że przy żadnej akcji (no, poza syreną ) nie czułem że idę gdzieś bo jako gracz będę do tyłu, tylko dlatego że ja chcę, a postać powinna. I za to że mieliście odwagę poeksperymentować z nowymi rozwiązaniami, część z których ukochałem bezwzględnie (MAGIA! ZBROJE! KOPANIE SIĘ PO TARCZACH! BICIE PO GŁOWACH!) a część z drobnymi zastrzeżeniami (np. punktowanie uderzeń w palce).
Graczom też mam za co dziękować. Wszyscy się lepiej lub słabiej znamy, więc chyba oczywistością jest powiedzieć, że Was wszystkich bardzo lubię, dobrze mi się spędza z Wami czas tak w grze, jak i na offtopie i prezentujecie wysoki poziom zarówno ogarnięcia, jak i odgrywania. Ale że ostatnio dowiaduję się, że warto mówić oczywistości, to wiedzcie, że powyższe tyczy się każdego z Was.
W pierwszej kolejności dziękuję za zaufanie i możliwości współpracy. Grupa z którą knułem rozumiała że wzajemne zaufanie jest równie wazne co kontrolowana nieufność, więc nie było nadmiernego krycia przed sobą informacji, kłócenia się o to czy ktoś ma prawo być osobą decyzyjną w jakiejś kwestii... No czysta przyjemność z Wami pracować.
Po drugie, za to że stworzyliście rozbudowane, żyjące kreacje postaci. Każda postać z tej dwudziestki miała jakąś specyfikę, tu nie było "no, tego elfa w zielonym kubraczku" czy "krasnoluda tarczownika", a postaci które chciało się poznać, zrozumieć i opisać.
Po trzecie, i chyba podstawowe - za wspólną zabawę! Za stawanie do walki ramię w ramię, długie dyskusje (także o tym czego jest trzy ), różnice zdań na tyle istotne, że sprawiają że niektórzy post factum grożą mi w kahcie (swoją drogą Powój, ja Cię ani przez moment nie uważałem za przeciwnika, punkt siedzenia wiele zmienia, jak mawiają starzy kaszubi ), za domniemane i faktyczne zdrady (ech, Imperium, Imperium... zasłużony szacun, ale serce się kraje że do tego dopuściliśmy), za fabularne rozmowy... Od dawien dawna wiadomo, że siłą tego czy innego turnusu bywają ludzie. A z Wami pograłbym jeszcze raz, choćby i replay z tej samej fabuły. Może teraz ktoś stanąłby po stronie pozwolenia Elce zabić Dietmara
Mógłbym wymieniać długo. Dziękować za poszczególne akcje, za wkład każdej postaci graczowskiej i każdego kadrowicza. Wierzcie mi, że w tym nieco skromniejszym stanie osobowym łatwo jest mi zagwarantować, że o larpowaniu (bądź offtopowaniu) z każdym z Was pomyślałem ciepło wspominając larpa. Możecie mnie zawsze pociągnąć za język, jeśli interesuje Was moja opinia o czymś konkretnym. Strasznie bezładnie to wyszło, ale co poradzę kiedy strumień świadomości plynie zygzakiem? ^^ |
_________________ 2010 - Sephion Da Tirelli, kupiec bez towaru.
2012 - Sephion Da Tirelli, szpieg o słabym sercu.
2013 - Symeon Melachrinos, psionik zwany czasem pajacem.
2014 - Symeon Melachrinos, specjalista
2015 - Siegwald dar Barenstark, potomek sześciu rodów |
|
|
|
|
Indiana
Administrator Majestatyczny król lasu
Skąd: Z wilczych dołów
|
Wysłany: 02-09-2015, 02:31
|
|
|
Sephion napisał/a: | Możecie mnie zawsze pociągnąć za język, jeśli interesuje Was moja opinia o czymś konkretnym. | Trzymam za słowo
Jak napisałeś, było tu dużo eksperymentu - w ogóle ten rok był jednym wielkim eksperymentem
Udanym, jeśli chodzi o turnusy (otwarta fabuła wachlarzowa).
Ale tutaj mam tak wiele wątpliwości i niejasności, że każda Wasza opinia jest mi cholernie potrzebna. Także negatywna. Każda.
Sephion napisał/a: | Ale że ostatnio dowiaduję się, że warto mówić oczywistości | Tak, też mam ten problem
Onfis napisał/a: | Indi, która pozwoliła nam zrobić to wszystko na swoim podwórku | Widzisz, Onfis (tu patrz temat kadrowy ), to nie jest tak, że dałam Wam się bawić na moim podwórku. Chciałam na moim podwórku wspólnie z Wami coś porządnego sklecić. Oni wiedzą, czy wyszło I co konkretnie |
_________________ "Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
|
|
|
|
|
Owizor
miewał złe sny o ogórkach...
Skąd: Kraków
|
Wysłany: 03-09-2015, 02:10
|
|
|
wybaczcie proszę że tyle zajęło, lecz powrót do cywilizacji wywołał lawinę spraw naglących bardziej od podziękowań i komentarzy, więc na dłuższe elaboraty nie mogłem sobie pozwolić tak czy inaczej, pora się za to zabrać...
Dzięki Wam, gracze, za całą tą cierpliwość do nas i tony klimatu, które zbudowały ten obóz, maskując wszystko co niedoskonałe i zarazem tworząc niesamowitą atmosferę za wszelkie akcje wynikające z waszych inicjatyw, wszelkie rozkminy, scenki, rytuały, knucia, walki, klimacenie... słowem za to, że byliście graczami na najwyższym poziomie! bez was tego larpa by nie było
Współkadrowiczom dziękuję za wspólną walkę ze wszelkimi przeciwnościami, za dziesiątki narad skypowych aż do nieludzkich godzin, za knucia akcji do ostatnich chwil i za kupę roboty włożoną w tego larpa...
Aerlinn - za bycie kręgosłupem całej tej kadry i stworzenie niemalże wszystkiego od zera... no i za setki, tysiące, a nawet tuziny tekstów i akcesoriów spod Twej ręki
Onfisowi - za bycie twarzą, głosem i rzecznikiem zespołu fabularnego, za głos rozsądku przy co bardziej porytych pomysłach i za wniesienie niesamowitego doświadczenia w narady i burze mózgów
Karolowi - za przyjęcie ciężaru roli Ekharta, za pomoc przy naradach, a przede wszystkim za zaplecze bokenowo-sprzętowe
Nili - za udział w tworzeniu fabuły i bycie głosem rozsądku, za wątek Sapientii i Elizę, za setki pomysłów i sugestii przy rozkminach fabularnych oraz kantorkowych
Prim - za bycie kryptograczem i za późniejsze ogarnianie bufetu, no i za 50 twarzy Fiony
Kalmarowi - za niesamowitą pomoc przy akcjach, za tony dobrego humoru i postawę podnoszące morale nawet w najczerniejszych chwilach
Indi - za udostępnienie całego silberowego zaplecza, za możliwości jakie nam dałaś, oraz za pomoc na bieżąco... za Ylvę, Walkirię... no i za budkę
Wamp - za charakteryzację, za ogarnięcie zaplecza i za fajerwerki na kapłance Eldura
Wojtowi - za przyjęcie od nas porytych ról, za pomoc zapleczową i w ogóle za wsparcie swą osobą
Zuzie - za ogarnianie bufetu oraz za córkę w rozpaczy
Enid - za odwiedziny dla spuszczenia mojmiru
Aver - i w sumie "konsultantce od spraw Bregenowych" też się należy jakaś wzmianka
A teraz gracze... Uff, będzie tego...
Imperium, czyli "nieeee, wcale nie jesteśmy żadnymi nekromantami"
Urs - twoje rozkminy magiczne były na najwyższym poziomie! jak również i knucie szczerze zaskakiwało! tak niewiele brakowało i w kwestii Tarczy i w kwestii zniszczenia psychiki Archibalda ostatniego dnia... kawał dobrej roboty, nekromanto-mistrzu i dowódco grupy
Asgar - nekromanto-padawanie, szkoda że nie spełniłeś swojego planu co do Abigail, ależ chciałbym ujrzeć jego realizację razem z Ursem tworzyliście tyle przerażających i zarazem genialnych pomysłów... czekam na nagrania z go-pro, zwłaszcza na odpowiednio zmontowany "replay"
Iker - zacne alechemikowanie, milordzie fajnie wyszedł wątek Sapientii (sprytnie obeszliście knucie Vincenta, choć małym błędem było oddanie materiałów Archibaldowi), jak również twego eliksiru, dobra robota
Styria, czyli największa grupa która udawała że nie wie o sobie aż tyle
Powój - wiesz, że pierwotnie twoja pogadanka z Archibaldem miała być w kajdanach? w ogóle tak rozkminiłaś swój wątek, że szczerze podziwiam twój kunszt manipulatorski, a zwłaszcza talent do stawiania się w po stokroć lepszej sytuacji niż planowała to wobec ciebie kadra (choć jednocześnie martwię się o psychikę Archiego po maratonie opętań i odopętań i wizji i antywizji i hun wie czego jeszcze ostatniego dnia... ;_; )
Nem - straszna szkoda, że musiałaś wyjechać i że twój wątek de facto ledwo co ruszył (rozwalone Tawanieny następnego dnia płaczą z tęsknoty) mam nadzieję, że mimo to i tak nie było źle
Felippe - zaskoczyłeś mnie tamtym ślubem... jak i gardłem na finałowej bitwie i generalnie zacny niezbyt-gwardzista (choć co to za siedzenie w Warowni ma być, kiedy towarzysz broni w loszku jest!? )
Matthias - no za to ten gwardzista to był gwardzista jak się patrzy! szkoda, że miałeś takiego pecha w finałowej bitwie, mogliby potem pozostali trochę dać się nam poobijać więcej, byś nie był sam w zaświatach (no dobra, nie sam... gwardzista chroniący Powój od zawsze na zawsze, nawet i po drugiej stronie? )
Łowcy potworów, czyli (nie)przyczajona Terala, ukryta Sapientia
Derwan - świetne polowanie na potworka, choć wyraźnie priorytetem stała się polityka... którą rozegrałeś wyśmienicie za przyjaźń wergundzko-teralską... znaczy się jastrzębiecko-dakońską... no i za tony klimatu (ależ mi się smutno zrobiło na serduszku jak usłyszałem "to nie tak miało być"... cudowny klimat )
Brisnei - w ostatniej chwili przejęcie wątków nieobecnej graczki chyba nigdy nie wyszło lepiej... świetnie zagrana zwiadowczyni z amnezją, świetny odgryw... no i szczęścia młodej parze!
Dakonia, czyli miejscowi których jak zwykle jest najmniej i którzy jak zwykle mają najwięcej do powiedzenia
Siegwald - brakowało takiego szlachciury jak ty, oooj brakowało! tony klimatu, rozkminy mistyczne i polityczne... zacna gra, zacne dylematy... no zacna postać po prostu, synu sześciu rodów
Katje - świetna kapłanka, super rytuały - serio, razem z Ralfem i Anavarem robiliście cudowne modły choć trochę przespałaś wątek potwora, to jeśli chodzi o odgryw jak i o zaplecze medyczno-psychiatryczne, to odwaliłaś naprawdę kawał dobrej roboty, zwłaszcza w loszku
Ginter - bardzo długo pozostawałeś niezauważalny... już myśleliśmy, że zostałeś po prostu randomem w tle a tu nagle... BUM! świetne wejście i świetne owinięcie wokół palca Elenory... a walka to tam pal licho, grunt że na innych płaszczyznach okazałeś się cichą wodą co to brzegi zerwała
Patrioci Północy, czyli cała reszta wojowników o wolność i północ
Ralf - nie martw się o twardość, mi też wypominali że byłem zbyt miękkim Sędzią zacne dochodzenie w sprawie Lotara, jak również imponujące rytuały które z przyjemnością mi się zatwierdzało... no i ten pojedynek!
Anavar - kawał świetnej roboty jako kowal run, podziwiam tak kreatywność jak i rytualenie! zaskoczyłeś mnie z tym trzymaniem atutów w ręku, przyznaję że nie doceniliśmy twojej knujności i ostrożności szkoda że nie wyszło ze skrzynką, sorry ale za to nie powiesz, że skarbówka ci się nie podobała, co?
Lotar - zacna gra w planszówkę... no i dzięki za fajną dyskusję co do "skutecznych metod" z Archim aż mi było szkoda, jak umarłeś... za to nowa postać... wrrr, miałeś mi pomóc zagonić graczy na Donjon, a nie...!
Vincent - szkoda, że nie udało się przepchnąć więcej możliwości dla twojej postaci... ale i tak podziw, że udało ci się zrobić z niej ciekawą i głęboką osobistość... będącą źródłem wszelkich podejrzliwości i nawet w pewnym momencie kozłem ofiarnym podsuwanym Archibaldowi
Właśnie, co do pytań o meandry fabuły czy poszczególne misje i akcje - myślałem nad zrobieniem osobnego wątku na ten temat, ale widzę, że już tutaj rozkminy się porobiły... więc jak coś, to niech już będzie w tym wątku |
_________________ 2013 II turnus - Owizor Rożenek, szpiegujący dla Imperium mag ziemi z Ofiru
2014 II turnus, Epilog - Argan Rożenek, styryjski dezerter podszywający się pod liryzyjskiego możnego Octavia Lecorde
Nelramar - Oberon Williamson, nekromanta-sadysta podszywający się pod elfa // Ohtat'Penatis Idril - elficki dowódca gardzący po równo Wergundią i Styrią
2015 I turnus - ponownie Owizor Rożenek który to nawrócił się, by jako Sędzia Rega Ludmir romansować z pewną elfką [+]
2015 turnus +18 - Archibald dar Bregen, samozwańczy książę o słabej psychice
|
Ostatnio zmieniony przez Owizor 03-09-2015, 02:14, w całości zmieniany 2 razy |
|
|
|
|
Travor
|
Wysłany: 03-09-2015, 02:20
|
|
|
Za to pominięcie, będę się mścił... zawzięcie |
|
|
|
|
Owizor
miewał złe sny o ogórkach...
Skąd: Kraków
|
Wysłany: 03-09-2015, 02:36
|
|
|
kurde, wiedziałem że ktoś mi umknął zatem:
grupa zawieszonych w przestrzeni gdzieś między Styrią a Patriotami Północy
Trofos - twoje pojawienie się w ostatniej chwili przed larpem tak nas niesamowicie pozytywnie zaskoczyło! (żeby nie było, Illiroi już byli zaplanowani wcześniej ) po podwieczorku u Archibalda kadra serio się głowiła w co ty pogrywasz zacne knucie i intrygowanie i zacny kapelusz |
_________________ 2013 II turnus - Owizor Rożenek, szpiegujący dla Imperium mag ziemi z Ofiru
2014 II turnus, Epilog - Argan Rożenek, styryjski dezerter podszywający się pod liryzyjskiego możnego Octavia Lecorde
Nelramar - Oberon Williamson, nekromanta-sadysta podszywający się pod elfa // Ohtat'Penatis Idril - elficki dowódca gardzący po równo Wergundią i Styrią
2015 I turnus - ponownie Owizor Rożenek który to nawrócił się, by jako Sędzia Rega Ludmir romansować z pewną elfką [+]
2015 turnus +18 - Archibald dar Bregen, samozwańczy książę o słabej psychice
|
|
|
|
|
Travor
|
Wysłany: 03-09-2015, 16:13
|
|
|
Ale wiesz, że zażalenie do Papy Swarta już poszło..? |
|
|
|
|
Aerlinn
Tavariel In'Tebri
Skąd: Kraków
|
Wysłany: 03-09-2015, 23:57
|
|
|
Już nawet Papa Swart Rożenkom nie pomoże, więc wiesz... Jeeeezu, wypadałoby machnąć te podziękowania... a weekend znowu zostaje mi wycięty... Ale jak już pisałam na fejsie, przyjdzie czas na wszystko. I nie zapomniałam o Was. Bo o Was się po prostu nie da zapomnieć. Uwielbiam Was wszystkich :* |
_________________ 2010-2012 - Aerlinn Tavariel In'Tebri, kapłanka Silvy i Herna
2013 - + Sonja córka Aliny z Sulimów, drużynniczka rodu Kietliczów Karanowiców
2014 - kadet (bardka Nawojka, + Angela Ehrenstrahl, Talsojka Arianwel'arya... i inne)
2014 Nelramar - + Tulya'Istanien z rodu Idril, Vayle'Finiel z rodu Meredith oraz khorani Akhala'beth (khorani drugiego hurdu tentara kedua) |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
|