Karczma pod Silberbergiem Strona Główna Karczma pod Silberbergiem
Witamy na nowym-starym forum dla larpowiczów Silberbergu :)

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Gra
Autor Wiadomość
Elidis 
Administrator
Hydra


Skąd: Z ostatniej wioski
Wysłany: 02-11-2015, 06:19   Gra

Na leśnej ścierze, dokładnie takiej samej jak tysiące innych, które mijaliście, zapadał już mrok noc. Fort Estel opuściliście dobre trzy noce temu, od dwóch byliście na ziemi spornej.
Nox przykucnął z naciągniętą cięciwą przy powalonym pniu drzewa i przyjrzał się drodze na wprost.
Szrapnel i Eryk szli kilka kroków za nim, nie mieli uniesionej broni, ale weterani ich pokroju zawsze byli gotowi do walki.
- Wyjaśnisz mi może czemu się zgodziłem? – powiedział półgłosem Eryk do swojego kasztelana.
- Bo chciałeś cholerną przepustkę żeby zobaczyć się z żoną w forcie Astalda, ja ci powiedziałem, że inaczej ci jej nie dam.
Waszej konwersacji przysłuchiwał się Tiranus, dawny kapłan wojownik Silvy, który nie mógł wciąż pojąć relacji tej dwójki z Elidisem. Gdy dwójka ludzi dyskutowała, a raczej przerzucała się kąśliwymi uwagami elf pogrążył się w zadumie.
Od upadku Terali minęło kilka miesięcy, wieści spod dwóch wzgórz były już dobrze znane. Wszyscy tu na południu wiedzieli co to oznacza, choć bali się powiedzieć to na głos. Zakończenie walk na północy oznaczało, że armia Qa skoncentruje pełną siłę natarcia na jej ostatnich wrogach. Cesarstwie i Styrii. Tirianus nie miał pojęcia jak wyglądała sytuacja u dzieci bogini, nie obchodziło go to, wiedział tylko, że w Caer rozpoczęto mobilizację, każdy obywatel miał być gotów by stanąć do broni.
Mało optymistyczna wizja.
Wasza misja mogła potencjalnie ocalić wiele istnień i każdy z was dobrze to wiedział. Cesarstwo szykowało się na odparcie szturmu, jednak nie wiedziało kiedy ten ma nastąpi, ani jaka będzie jego siła. Doprecyzowanie tych informacji było kwestią życia i śmierci. Zwiad donosił, że na północno wschodniej granicy Morein dostrzeżono jakieś poruszenie w śród Qa. Oddziały przemieszczały się pośpiesznie. Elidis kazał Szrapnelowi to sprawdzić, Szrapnel zaś, znudzony siedzeniem w forcie postanowił iść osobiści i zabrał Eryka jako eskortę. Tirianus sam się zgłosił, licząc, że zbliży się dzięki temu do Elidisa.
Najpierw jednak trzeba było dotrzeć na miejsce.
Podczas gdy towarzysze rozmawiali lub oddawali się zadumie Nox był skupiony na swoim zadaniu. Przez dwadzieścia lat odkąd tu przybyli Morein zaczęło zmieniać swe nieokiełznane oblicze, jednak tu, wiele staj od Caer bagna były wciąż dzikie, a przemierzanie ich nie było łatwe. Nox znów przystanął, zdjął maskę by wciągnąć haust powietrza.
Było chłodne i wilgotne, przyzwyczajony był raczej do zapachu morskiej bryzy.
Woda czerwona od krwi, niemal płaska od tysięcy ciał nabrzmiałych od słonej wody.
Otrząsnąłeś się. Musiałeś pozostać skupionym, twoje zadanie nie pozostawiło miejsca na rozkojarzenie. Spojrzałeś wytężając wzrok i wskazałęś coś grotem strzały, naciągając z powrotem maskę.
Szrapnel i Eryk umilkli, a Tirianus powoli sięgnął po broń. Kasztelan podszedł powoli i ostrożnie do elfa. Podczas swojej służby tutaj i on i Eryk widzieli już różne rzeczy. Ludzi rozerwanych na strzępy magią, porąbanych obsydianowymi mieczami, niewiele rzeczy mogło ich was, lub obrzydzić. To co wskazywał elf całkiem nieźle się starło, ale wciąż było to zbyt mało.
Pobliskie drzewo było usmarowanie krwią, zaś pod nim, w glinianej misie leżały kości zwierząt obłożone różnokolorowymi piórami do pnia drzewa przybite były krótkie plecionki z błękitnego minerału i podobnych pór. Wokół pnia unosił się dziwny odór, mieszanina spalenizny i olejków. Krew zaś była świeża.
_________________
TO JEST MOJE BAGNO!!
 
 
Strandbrand 
Żywa Tarcza


Skąd: Trzyciąż (Taka wieś w Wergundii)
Wysłany: 02-11-2015, 11:11   

Gdy Nox wskazał strzałą coś przed nimi w jednej chwili umilkł. Eryk złapał za rękojeść miecza swą prawą ręką, lekko wysuwając ostrze z pochwy. Przyglądał się okrwawionemu drzewu przed sobą.
Masa krwi, kości, pióra. Minerał. Chyba wdepnęliśmy w jakieś miejsce kultu czy coś... czy mi się wydaje czy krew jest świeża?
Spiął mięśnie gotów postawić pierwszy krok w kierunku tego drzewa, by przyjrzeć mu się z bliska - ostatnimi czasy coraz gorzej widział, w dodatku szybko zapadał zmrok.
Szybko jednak skarcił się w myślach, przypominając sobie że takie bezpośrednie podejście wielokrotnie już przysporzyło mu kłopotów. Zwłaszcza, gdy chodziło o sprawy magiczne, potencjalnie występujące również tutaj.
Terala w 895... nigdy więcej nie wchodzę w zamknięte kręgi magiczne. Ewentualnie iluzje chędożonego Dar Hovdera. Nigdy więcej.
Nie odwracając się w stronę żadnego z elfów, rzucił szeptem.
-Czujecie tu jakąś magię? Wdepniemy albo już wdepnęliśmy w jakiś krąg?
Powoli rozejrzał się na boki, wytężając wzrok by dostrzec czy nie zasadzają się na nich Qa. Właściwie było to bezcelowe działanie, skoro był z nimi Nox który pierwszy dostrzegłby zagrożenie, ale lata przyzwyczajeń robią swoje - wyglądanie przeciwnika było bardziej odruchem, niż świadomą reakcją.
_________________
Pengantar - Eryk Strandbrand, uciekinier z Wergundii zarabiający na życie jako łowca głów.
III Turnus 2014 - Eryk Strandbrand, łowca głów pracujący jako ochroniarz Octavia Lecorde (Który Octaviem wcale nie był... to dłuższa historia)
Nelramar - Kaldel Strandbrand, magnifer czerwonego tymenu patronujący negocjacjom nad zawieszeniem broni.
II Turnus 2015 - Callan dar Strandbrand, Paladyn z łaski Modwita, działający pod przykrywką jako członek smoczej kompani. [*]
Epilog 2015 - Duch Callana dar Strandbranda, paladyna walczącego z Qa nawet po śmierci
 
 
Kodran 


Skąd: Warszawa/Piastów
Wysłany: 02-11-2015, 13:53   

Kiedy pozostali skupili uwagę na drzewie, Nox pozostał na miejscu. Rozglądał się za jakimkolwiek zagrożeniem lub znakiem, że była to pułapka.
Może to tylko zwykły ołtarzyk, ale wcale nie najgorsze miejsce na zasadzkę. Tylko kto niby miałby wiedzieć, że będziemy tędy szli. Wzruszył lekko ramionami i nie przestał rozglądać się w skupieniu po pobliskim terenie.
Nic nie może nam przeszkodzić w tej misji
Nie rozpraszając się rzucił cicho, ale tak by go usłyszeli:
-Czy ja wyglądam ci na maga? Pytaj się tego drugiego. Nawiasem mówiąc, proponowałbym zbadać to szybko i ruszać w dalszą drogę. Nie chcę umniejszać wagi znaleziska, ale im dłużej tu jesteśmy, tym większa szansa, że znajdzie nas choćby przypadkowy patrol.
Skończył mówić i dalej wartował w ciszy.
_________________
2013- najemnik Nero(never forgetti)
2014- najemnik Kodran
epilog 2014- znów najemnik Kodran, Imperialista (tak jakby)
2015- Sarell, okrzyknięty Heroldem z Wierzchu (dzięki El)
epilog 2015- Sarell, #dziękiBryn ;)
2016- Severo dar Rodlingen, poborowy z Dakonii, później magnifer Czarnego Tymenu
Później też coś było grane
Ostatnio zmieniony przez Kodran 02-11-2015, 13:54, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Szrapnel 
Villsvin


Wysłany: 02-11-2015, 20:40   

Może i perfidnie wykorzystał argument przepustki zaciągając Eryka ze sobą, ale stwierdził, że przyda mu się ten ogromy Wergund. Szli przed siebie przerzucając się kąśliwymi uwagami. Gdy nastąpiło poruszenie Szrapnel umilkł i przyjrzał się znalezisku. Krew, pióra, minerał, wyglądało mu to na robotę tubylców, ale zważając na miejsce mógł to być jakikolwiek świr. Poluzował pochwę na plecach ze srebrnym półtorakiem i wyciągnął spathę. Przerzucił ją do lewej ręki i otworzył jedną z rozlicznych kaletek i mieszków. Stamtąd wydobył srebrną monetę.
Metal aktywny magicznie. Jeśli jest tu jakiś krąg powinno przynajmniej zaiskrzyć
Płynnym i lekkim ruchem rzucił monetę przed siebie w stronę "ołtarza".
Proszę cię bardzo, masz swój krąg, ale i tak byłbym ostrożny - skwitował efekt
_________________
"Pole rażenia granatu jest zawsze o metr większe niż zdołasz uciec"
 
 
Bryn 


Wysłany: 02-11-2015, 22:04   

Popatrzył się na oblepione z krwi, otoczone dziwnymi przedmiotami drzewko. Nie zrobiło to na nim specjalnego wrażenia, w ciągu swojego długiego życia widział już wiele rzeczy, a to nie było niczym szczególnym. Trzeba było jednak sprawdzić co to jest. Towarzysze liczyli na niego, jednak nie wiedział do końca, w jakim stopniu jest dalej czuły na magię, w momencie, w którym bogowie od bardzo dawna nie odpowiadali. Mógł jednak na pewno zbadać to miejsce w normalny sposób, w końcu miał z całej grupy najwięcej doświadczenia z takimi miejscami.
Kiedy w powietrzu przeleciała Szrapnelowa moneta, powiedział:
Dajcie mi chwilę, spróbuję sprawdzić dokładniej co to jest.
Trzymając miecz w prawej ręce zaczął podchodzić do drzewka. Starał się skupić na choćby najmniejszej oznace występowania energii magicznej, najmniej wyczuwalnym drgnięciu. Obserwował rzeczy będące na samym drzewku, patrzył, czy nie są w jakiś sposób oznakowane, ułożone w konkretny sposób, czegokolwiek, co pomogłoby mu zidentyfikować co to dokładnie jest.
Zanim podszedł bliżej, rozejrzał się dookoła, czy w pobliżu nie leżą inne przedmioty, których wcześniej nie zauważyli.
Podchodząc czuł coraz intesywniej woń spalenizny i innych, nieokreślonych składników smrodu dolatującego od ołtarzyka. Dokładnie widział krew, jeszcze świeżą. Świeżość krwi i intensywność zapachu świadczyły o niedawnym użyciu tego miejsca przez kogoś.
Wygląda mi to na robotę tubylców, coś jak ołtarzyk? Ta krew jest świeża, to miejsce było niedawno przez kogoś używane. Uważajcie, ktoś może być w pobliżu, ja spróbuję bardziej się temu przyjrzeć.
_________________
2011 i 2012 - Tirianus Taeleth, kapłan bitewny Silvy
2013 - Emrys, syn Drogowita z Wojniłłów Karanowic, witeź / Małgorzata
2014 - Cadan a.k.a. Kaban/Shazam/Conan - laryjski psionik
2015 - Brynjolf Gunnarson Sliabh Ard
 
 
Elidis 
Administrator
Hydra


Skąd: Z ostatniej wioski
Wysłany: 04-11-2015, 08:11   

Eryku, cała ta sytuacja mocno ci się nie podobała. Byliście na terenie wroga, nie mając zbyt duże wiedzy, o ile jakąś w ogóle, o jego pozycji. Rozglądając się nie udało ci się niczego dostrzec, ale to jeszcze nie oznaczało, że niczego tam nie ma.
Doskonale wiedziałeś co potrafiła zrobić bestie Zapołudnia i jak ciche mogą być.
Wzdrygnąłeś się na wspomnienie Wijów spod Vekowaru. Modwit jeden ich wie, czy te przerośnięte stonogi nie mieszkają i gdzieś tutaj. Wzdrygnąłeś na tę myśl.
Musiałeś jednak pozostać skupionym na otoczeniu.
Kapliczka była niepokojąca z wielu powodów. Sam nie wiedziałeś, co było gorsze, potencjalne spotkanie z potężną magia Q czy świeża krew, dobitnie świadcząca, że ktokolwiek postawił ten ołtarzyk wciąż był w pobliżu.
Chciałeś zbadać miejsce, ale w porę się powstrzymałeś ustępując miejsca elfóm. Wolałeś nie pchać się w sam środek jakiegoś nie wiadomo czego. Czekałeś obserwując lot monety Szrapnela, która najzwyczajniej spadła nie wywołując żadnych fajerwerków. Nic.
Obserwowanie otoczenia niewiele dało, nawet wytężając wzrok nie mogłeś przebić się przez gęstą zasłonę drzew.

Nox, misja była najważniejsza. Zawsze śmiertelnie poważne podchodziłeś do swoich zdań, nawet najbardziej błahych. Jednak to zdecydowanie nie należało do takich. Nie mogliście dać się złapać, nie mogła się wam powinąć noga, gdyż skutki mogły być opłakane. Cesarska armia nie mogła sobie pozwolić na zbyt duże rozproszenie, więc zwiadów wysłano niewiele. Co więcej szedł z wami kasztelan Estel.
Kapliczka, czy co to tam było, napawała cię niepokojem. Dobrze wiedziałeś jak zabójcza potrafi być magia Qa, a jej obcość tylko pogłębiała niepokój. Co więcej świeża krew oznaczała, że twórca ołtarzu jest w pobliżu, być może nawet na was czyha w tej chwili. Ta myśl sprawiła, że zacząłeś się uważniej przyglądać otoczeniu.
Zbyłeś szybko pytanie towarzysza i powróciłeś do obserwacji. Nie było to łatwe, nawet przy tak czułych zmysłach jak twoje. Ciężko było odróżnić gałąź poruszoną przez nocnego ptaka, od tej ruszonej przez nerwowego wroga.
Miałeś wrażenie, że jesteście obserwowani, lecz nie mogłeś niczego wypatrzeć.

Szrapnel, twoja moneta przeleciała bez najmniejszego efektu. Nie było trzasku, czy nawet iskrzenia. Przyszło ci do głowy, że być może magia Qa jest obojętna na srebro, a wrażliwa na Minerał, ale postanowiłeś zachować to dla siebie, żeby nie burzyć morale.
Po chwil zastanowienia poszedłeś po monetę. Kręgi nie kręgi, ale Książęcy, jest do cholery Książęcym. Ostrożnie podniosłeś monetę.
Nic.
Odetchnąłeś cicho z ulgą i zrobiłeś przejście dla Trianusa. Niech profesjonalista się tym zajmie. Lub były profesjonalista… W każdym razie ktoś z większą wiedzą od ciebie. Postanowiłeś zając się tym co potrafisz najlepiej i dołączyłeś do towarzyszy by zapewnić elfowi ochronę.

Trianusie, ostrożnym krokiem zbliżałeś się do ołtarza. Nie byłeś pewien co cię czeka. Magia Qa, zwłaszcza kapłańska napawała cię grozą i odpychała. Sama świadomość, że masz dotknąć się dzieła opiekunów, istot, które najpewniej zabiły twą panią.
Nie chciałeś o tym myśleć. Brak głosu pani bolał i przerażał, a to teraz nie było potrzebne.
Z ulgą spojrzałeś na upadającą na ziemię monetę. Z jeszcze większą obserwowałeś jak towarzysz ja podnosi. Stanąłeś przed ołtarze ze znacznie lżejszym sercem, jednak wciąż nie wiedziałeś, czy zdołasz coś zrobić.
Byłeś kapłanem, nie magiem, nie umiałeś badać artefaktów. Przyklęknąłeś na ziemi. Przez chwile zastanawiałeś się co robić i wpadł ci do głowy pomysł. Odetchnąłeś głęboko i otworzyłeś się na otoczenie, jak podczas rytuałów Silvy, gdy cały otaczający las był miejscem kultu.
Z początku nic nie poczułeś.

Strach.
Paraliżujący strach zalewa umysł, wzmocniony, wyeksponowany.
Czemu? Przed czym?
Pośpieszna ofiara, nadzieja.
Ucieczka.

Polowanie.
Zapach krwi.
Ruszać dalej.

Nagłe uderzenie obrazów, zapachów i emocji ścięło cię z nóg. Upadłeś obok ołtarza łapiąc szybko powietrze. Przez moment miałeś trudność z przypomnieniem sobie kim jesteś, lub co tu robisz, ale to minęło.
Wciąż byłeś mocno zdezorientowany, a umysł z trudem odróżniał wizje, od realnego otoczenia.
_________________
TO JEST MOJE BAGNO!!
 
 
Strandbrand 
Żywa Tarcza


Skąd: Trzyciąż (Taka wieś w Wergundii)
Wysłany: 04-11-2015, 20:40   

Nie można powiedzieć że nie i ulżyło mu po tym jak moneta Szrapnela upadła bez szkody niedaleko kapliczki. Pocieszającym również było że ten jak gdyby nigdy nic po chwili podszedł do niej i ją podniósł. Eryk spojrzał na niego wymownie, ze spojrzeniem jasno mówiącym ,,Więcej szczęścia niż rozumu..."
Zdjął rękę z miecza. Tarcza, przytrzymywana przez skórzany pas który trzymał lewą ręką lekko się zakołysała. Tiranus zbliżył się do kapliczki i zaczął ją badać, zaś on sam rozglądał się co jakiś czas, z nieodpartym wrażeniem że albo wdepnęli w pułapkę, albo zaraz się w niej znajdą.
Akurat gdy był odwrócony od kapliczki usłyszał jak ktoś przy niej upada na ziemię. Na usta cisnęło się tylko jedno słowo.
-Kurwa.
Eryk okręcił się, ponownie kładąc dłoń na rękojeści miecza. Zmierzył wzrokiem elfa który znajdował się na glebie, ciężko oddychając. Podszedł do Tiranusa i rzucił do Szrapnela:
-Zobaczę co z nim. Ale szykujmy się do drogi, nie chcę tutaj zostawać dłużej niż to konieczne.
Przykląkł przy elfie, który zachowywał się co najmniej dziwnie. Zipał i sapał, patrzył dziwnie wokoło jakby nie rozumiał gdzie się znajduje. Eryk pomachał mu przed twarzą.
-Hej, hej. Tiranus. Halo. Dowiedziałeś się czegoś? Pomóc ci wstać? Nie mamy dużo czasu.
Właściwie to miał nadzieję że elf sam wstanie. I że w ogóle będzie mógł ustać na własnych nogach. Ale jeśli się zawiedzie na własnych nadziejach, po prostu poniesie elfa dopóki nie znajdą lepszego, mniej... odsłoniętego miejsca żeby ewentualnie mu pomóc.
Dlaczego cała ta sytuacja tak cholernie mi się nie podoba... ehhhh no trudno, w większym gównie już lądowałem. Dosłownie, biorąc pod uwagę kanały pod Vekowarem...
_________________
Pengantar - Eryk Strandbrand, uciekinier z Wergundii zarabiający na życie jako łowca głów.
III Turnus 2014 - Eryk Strandbrand, łowca głów pracujący jako ochroniarz Octavia Lecorde (Który Octaviem wcale nie był... to dłuższa historia)
Nelramar - Kaldel Strandbrand, magnifer czerwonego tymenu patronujący negocjacjom nad zawieszeniem broni.
II Turnus 2015 - Callan dar Strandbrand, Paladyn z łaski Modwita, działający pod przykrywką jako członek smoczej kompani. [*]
Epilog 2015 - Duch Callana dar Strandbranda, paladyna walczącego z Qa nawet po śmierci
 
 
Szrapnel 
Villsvin


Wysłany: 04-11-2015, 23:48   

"Elidis, bo chciałem żebyś miał materiał do pracy jutro rano, a kołdran nie pisał. Winc tego" ~Strandbrand

Moneta upadła bez żadnego efektu.
Przynajmniej tyle. Gorzej jeśli magia Qua nie działa na srebro. - pomyślał, ale już nie powiedział.
Podniósł ją i obejrzał dokładnie. Chuchnął i przetarł dokładnie, po czym się uśmiechnął i schował ją do mieczka. Wtem usłyszał głuche uderzenie ciała o ziemię. Gdy się odwrócił i zobaczył elfa na ziemi jego na jego twarzy wykwitł brzydki grymas.
-Tylko tego brakowało.
Podczas gdy Eryk próbował ocucić Tiranusa, Szrapnel dociągnął z powrotem pochwę z półtorakiem, zdjął tarczę z pleców i z zakomenderował:
-Dobra, w dupie z tym czymś. Idziemy dalej zanim nas ktoś dorwie na tym zadupiu
_________________
"Pole rażenia granatu jest zawsze o metr większe niż zdołasz uciec"
 
 
Kodran 


Skąd: Warszawa/Piastów
Wysłany: 05-11-2015, 00:15   

Spiął się momentalnie, gdy moneta poleciała w stronę kapliczki. Rozluźnił się i lekko odetchnął, gdy nic się nie wydarzyło i Szrapnel bez przeszkód podniósł srebro.
Na sekundę odwrócił głowę. Usłyszał głuchy odgłos upadającego ciała i już wycelował łukiem w tamtą stronę. Kurde, ale jestem spięty. pomyślał To miejsce tak na mnie działa. Musimy stąd iść, zanim coś albo ktoś nas zatrzyma. Opuścił łuk.
Kiedy zobaczył Szrapnel wyciągnął broń i zakomenderował, Nox odpowiedział:
-On ma rację. Trzeba iść. Jeżeli Tiranus nie wstanie, Eryk bierzesz go na plecy i wio. Musimy pozostać w ruchu, a to miejsce szczególnie mi się nie podoba.
Powrócił do lustrowania okolicy.
_________________
2013- najemnik Nero(never forgetti)
2014- najemnik Kodran
epilog 2014- znów najemnik Kodran, Imperialista (tak jakby)
2015- Sarell, okrzyknięty Heroldem z Wierzchu (dzięki El)
epilog 2015- Sarell, #dziękiBryn ;)
2016- Severo dar Rodlingen, poborowy z Dakonii, później magnifer Czarnego Tymenu
Później też coś było grane
 
 
Bryn 


Wysłany: 05-11-2015, 00:45   

Z początku nie czuł nic. Wyczulił swoje zmysły, tak jak robił to wielokrotnie w służbie swojej Pani.
Uspokoił umysł, otwarł go na otoczenie.
Emocje eksplodowały w jego umyśle.
Strach.

*

- Idzie kolejna fala! - wrzasnęła z całych sił In'dariel, tak, aby cały oddział ich usłyszał. Wiedział co zaraz nadejdzie, widział to już wiele razy. Mimo to, za każdym razem bał się, cholernie się bał. W twarzach ulundo rozpoznawał poszczególne elementy elfiej fizjonomii, w ich ciałach widział poszczególne części nadal wykazujące podobieństwo do tego, czym były wcześniej. Były, i jednocześnie nie były elfami. Ulundo. Potwory. Całkowicie sprzeczne naturze, sprzeczne z jej zasadami, naigrywujące się z praw wyznaczonych przez świat. Ich zdeformowane ciała, w które powplatane były elementy roślin i skał, budziły jego obrzydzenie. I grozę. Nie mogli ich pokonać, nie mogli naruszyć ich zasad, tak jak oni naruszyli nasze. Nie do pokonania. Niszczące Aenthil, deformujące elfy, zabierające ziemię kawałek po kawałku.
Nie mógł znieść myśli, że mógłby stać się jednym z nich.
Strach.
Popędził razem z panikującym oddziałem. Uciekali w popłochu, zostawiając za plecami towarzyszy zmuszonych walczyć za nich. Najważniejsze było przetrwać, nie stać się jednym z nich.
Nie do pokonania.
Mutanty.
Strach.
Khalil, Wulfryk, Azeran i Akinori. Tylko oni pozostali, aby osłaniać grupę, która pozostawiła ich na pastwę Alta Tavar. Jednak nie mógł zawrócić, nie mógł się zdobyć na walkę. Przerażenie oszałamiało i jednocześnie dodawało skrzydeł. Biegł, jak najdalej, jak najszybciej. Byle nie zostać zmienionym, wynaturzonym, stać się bezprawnym tworem nie z tego świata. Poza naturą, poza Panią.
Strach.

*

Jakąś sekundę później leżał już nieprzytomny na ziemi, odczuwając dokładnie wszystkie emocje skumulowane w tym miejscu.
_________________
2011 i 2012 - Tirianus Taeleth, kapłan bitewny Silvy
2013 - Emrys, syn Drogowita z Wojniłłów Karanowic, witeź / Małgorzata
2014 - Cadan a.k.a. Kaban/Shazam/Conan - laryjski psionik
2015 - Brynjolf Gunnarson Sliabh Ard
Ostatnio zmieniony przez Bryn 05-11-2015, 00:46, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Elidis 
Administrator
Hydra


Skąd: Z ostatniej wioski
Wysłany: 06-11-2015, 19:27   

Zaczęliście zbierać się do odejścia spod kapliczki. Eryku pomagałeś wstać oszołomionemu Tiranusowi, który wciąż nie do końca odzyskał kontakt z rzeczywistością, rzucał na prawo i lewo spłoszonym wzrokiem i mamrotał coś pod nosem. Powoli jednak atak mijał.
Tiranusie wciąż miałeś przed oczami wspomnienia z ataku Alta Tavar, były jedynym co pasowało do emocji, jakie znalazłeś w kapliczce. Migawki i urywany obrazy towarzyszy pozostawionych na pastwę Puszczy, przerażającej, nieludzkiej Puszczy powoli blakły i znikały. Wracałeś do siebie, jednak ziemia wciąż ci się wymykała spod stup.
Mielicie już iść, Nox uważnie patrzyłeś na ścieżkę przed wami. Szrapnel zabezpieczałeś tyły pochodu, postąpiliście kilka kroków.
I wtedy to usłyszeliście.
Niski, przypominający gulgotanie warkot, który zdawał się dochodzić zewsząd. Doszedł do tego jeszcze niepokojący dźwięk łamanych gałęzi i szorowanie czegoś twardego po korze. Zareagowaliście błyskawicznie.
Szrapnel dobyłeś miecza i stanąłeś w postawie obserwując linię drzew.
Nox, dziwię dochodził dokładnie z tego samego kierunku, gdzie wcześniej zauważyłeś drobne poruszenie. Przekląłeś się w myślach, że nie przyłożyłeś do tego wcześniej większej wagi. Naciągnąłeś cięciwę łuku.
Eryku, nie bardzo miałeś co zrobić, gdyż trzymałeś Trianusa, który lał się przez ręce i nie nadawał w żadnym stopniu do walk. Klnąc jak tylko żołnierz potrafi zacząłeś rozglądać się za źródłem dźwięku.
Trianusie hałas znów rzucił cię w odmęty wspomnień. Zdawało ci się, że oto słyszysz kolejna falę nadciągających ulundo, jednak chwilę później uświadomiłeś sobie, że tamte dni dawno minęły. Wszystko to otępiało twoje zmysły, jednak adrenalina pomagała twojemu umysłowi powrócić na ziemię.
Spomiędzy drzew jakieś trzydzieści metrów od Noxa wyłonił się pysk przypominający lwa, jednak znacznie szerszy i dłuższy z dłuższy. Stwór miał błyszczące, wielkie oczy, które w was utkwił. Zawarczał cicho obnażając kły i zaczął powoli się zbliżać.
Jego ruchy były niezwykle płynne i lekkie, zaskakujące przy jego rozmiarach. Miał potężne przednie łapy zakończone długimi pazurami. Nie mogliście dostrzec tylnych łap, jednak doskonale widzieliście długi, biczowaty ogon zakończony pędzlem.
Łeb bestii przypominał drapieżnego kota, nie licząc szerszego pyska i zagiętych do przodu rogów wyrastających ze skroni zwierzęcia. Potwór zbliżał się do was obniżając łeb i wyciągając do przodu łapy.
Jak kot podchodzący mysz.
_________________
TO JEST MOJE BAGNO!!
 
 
Kodran 


Skąd: Warszawa/Piastów
Wysłany: 06-11-2015, 21:02   

Było sprawdzić te krzaki ofuknął się w myślach Nox Teraz za późno
Błyskawicznie przyjął pozycję, przygotował strzałę, naciągnął łuk i wycelował w pysk bestii. Cała sekwencja ruchów przyszła mu z łatwością; na statkach strzelał na dłuższe odległości i nadal zabójczo celnie. Liczył, że trafi w jedno z ogromnych oczu kotowatego, nos albo inny wrażliwy narząd. Wziął głęboki wdech, zamarł w bezruchu tylko na moment i wystrzelił w lwa.
Nie zapatrywał się na efekt swoich akcji i rzucił się w stronę Tiranusa, dalej od bestii. Gdy do niego dotarł, znów przyjął pozycję i naciągnął łuk, celując w lwa. Jeżeli może oddać czysty strzał, to strzela ponownie.
_________________
2013- najemnik Nero(never forgetti)
2014- najemnik Kodran
epilog 2014- znów najemnik Kodran, Imperialista (tak jakby)
2015- Sarell, okrzyknięty Heroldem z Wierzchu (dzięki El)
epilog 2015- Sarell, #dziękiBryn ;)
2016- Severo dar Rodlingen, poborowy z Dakonii, później magnifer Czarnego Tymenu
Później też coś było grane
 
 
Strandbrand 
Żywa Tarcza


Skąd: Trzyciąż (Taka wieś w Wergundii)
Wysłany: 06-11-2015, 21:22   

Gdy tylko usłyszał hałas, zaczął się niezdarnie rozglądać wciąż trzymając Tiranusa. Noszenie nie było to specjalnie trudne, tak jak się spodziewał, elf był lekki. Ale nie pomagał on w manewrowaniu, dosłownie leciał mu w rękach. Usłyszał świst zwalnianej cięciwy i kątem oka zobaczył że Nox podbiega w jego stronę. Prędko położył oszołomionego elfa na ziemi i rzucił do Noxa:
-Zostań tu, na dystans. Zwracaj uwagę na Tiranusa.
Odwrócił się napięcie w stronę w którą spoglądał łucznik, by dostrzec to czego się tak spodziewał. Dopadła ich miejscowa fauna. Przeleciał w głowie listę znanych mu bestii, ale to coś nie przypominało niczego co znał. Zrzucił z pleców tarczę i chwycił lewą dłonią za imak swojego migdała. Prawą ręką gładko wyciągnął swój miecz z pochwy. Po plecach przeszły mu ciarki - po trochu ze względu na dźwięk jaki wywołało ostrze, a po trochu ze względu na potworność jaką widział.
Marnie to wygląda. Cholerstwo jest duże, ma rogi... kły pewnie też niczego sobie. Szlag by trafił to całe zapołudnie.
Tak więc stał teraz między bestią a dwoma elfami. Niedaleko niego Szrapnel właśnie szykował się do walki, wyciągając swój srebrny brzeszczot. Ich ustawienie było jasne. Zbliżył się do swojego dowódcy.
-Musimy to coś przytrzymać. Ja je sprowokuję do ataku na tarczę, a ty postaraj się ciąć od boku. Nox będzie nas ubezpieczał z dystansu.
Widząc jak kasztelan fortu Estel skinął głową, ruszył do przodu. Plan był taki, żeby dotrzeć do tego stwora zanim ten wpadnie na myśl zaszarżować na nich. Jakkolwiek duży i silny Eryk by nie był, takiej szarży by nie wytrzymał. Chciał go zmusić żeby zajął się nim i jego tarczą na bliskim dystansie, dając Szrapnelowi czas na zajście bestii od boku.
Jednak gdyby nie zdążyli zaskoczyć drapieżnika (Bo jaka ofiara zaczyna atakować pierwsza?!) i bestia wpadła na szarżę, musieli mu zejść z drogi. Żaden z nich nie wytrzymałby z tą pędzącą kulą futra. Wtedy pozostawało tylko modlić się, że Nox zdąży trafić maszkarę prosto w pysk.
Gdy biegli zastanowił się jeszcze, co w tej chwili porabia Aldea i dziewczynki... A potem skupił się już tylko na walce.
_________________
Pengantar - Eryk Strandbrand, uciekinier z Wergundii zarabiający na życie jako łowca głów.
III Turnus 2014 - Eryk Strandbrand, łowca głów pracujący jako ochroniarz Octavia Lecorde (Który Octaviem wcale nie był... to dłuższa historia)
Nelramar - Kaldel Strandbrand, magnifer czerwonego tymenu patronujący negocjacjom nad zawieszeniem broni.
II Turnus 2015 - Callan dar Strandbrand, Paladyn z łaski Modwita, działający pod przykrywką jako członek smoczej kompani. [*]
Epilog 2015 - Duch Callana dar Strandbranda, paladyna walczącego z Qa nawet po śmierci
 
 
Szrapnel 
Villsvin


Wysłany: 06-11-2015, 21:58   

Do uszu najemnika dobiegły warkoty i dźwięki łamanych gałęzi. Błyskawicznie wyrwał srebrnego półtoraka z pochwy. 4 i pół stopy srebra odbiło światło przedzierające się przez chaszcze. Zakręcił nim delikatnie. Wtedy stwór się pokazał. Szrapnel był kiedyś łowcą potworów, ponad to mieszkał tu już 15 lat, ale takiego czegoś jeszcze nie poznał. Było podobne do mantykory, której nigdy w życiu na oczy nie widział prawdę mówiąc, tylko o niej czytał. Następne w kolejce było przeszukanie słownika wszystkich znanych mu przekleństw, we wszystkich znanych językach aby nazwać to coś. Ponownie nie znalazł niczego adekwatnego. Brzęknęła cięciwa. Zaczęło się. Adrenalina skoczyła. Eryk zarzucił pomysłem. Potaknął i ruszył po okręgu. Coraz szybciej i szybciej. Przy potworze znalazł się w parę sekund. Był już w pełni nakręcony gdy wyprowadzał ciosy. Od dołu w brzuch, z góry w grzbiet i z ukosa od dołu wycelowany w bok przez brzuch. Cały czas kontrolował swoje położenie względem bestii. Jeśli znajdzie się na przeciwko niej to będzie po nim. Wystarczyłoby uderzenie łapą nie mówiąc już o szarży. Rogi stwora były imponujące.
_________________
"Pole rażenia granatu jest zawsze o metr większe niż zdołasz uciec"
 
 
Bryn 


Wysłany: 07-11-2015, 01:28   

Wydawało mu się, że wraca powoli do sił. Wydawało mu się, że zaraz oprzytomnieje, że będzie mógł walczyć.
W momencie, w którym Eryk puścił go, przestało mu się wydawać.
Padł na ziemię, mroczki wystąpiły mu przed oczami. Starał się walczyć ze sobą, odzyskać kontrolę nad swoim własnym ciałem. Kiedy zobaczył lwa jednocześnie ze zwykłym strachem poczuł przypływ adrenaliny. Jeszcze bardziej zamroczyło mu oczy.

*

Wyprowadził cios, mający raczej odstraszyć przeciwnika, niż trafić go i zadać mu rany. Cała grupa skupiła się na środku skrzyżowania. Była ciemna, bezgwiezdna noc. Nie wiedzieli, co zaatakowało ich w środku tego lasu, lasu na pograniczu Messyny i Velidy.
Stwory atakowały ich z każdej strony. Ciężko było cokolwiek zrobić, kiedy nie widzieli prawie nic i wpadali na siebie nawzajem, a duża część z nich nawet nie była obyta w walce.
Zamachnął się po raz drugi. Stwór uchylił się przed ciosem i jak wystrzelony z procy wyskoczył na odsłoniętego po wyprowadzeniu nietrafionego ciosu elfa.
Tirianus poczuł, jak ląduje na ziemi przybity do niej ciężarem atakującego.
Zaczął się szamotać, jednak jego miecz potoczył się parę metrów dalej. Jego towarzysze nie widzieli dokładnie co się dzieje, panował chaos.
Bestia, niezwykle silna, przygwoździła go do ziemi. Zaczął krzyczeć, żeby zwrócić na siebie uwagę.
Zobaczył błyskające w ciemności białe, ostre zęby. W następnej chwili poczuł, jak te błyszczące, białe, ostre zęby zanurzają się w jego kark. Przed oczami wystąpiły mu mroczki.

*

Gdy mroczki ustąpiły starał się zorientować w sytuacji. Leżał na ziemi, za plecami reszty grupy. Miecz nadal miał schowany przy swoim boku. Widząc, że Nox naciąga łuk, spróbował wstać. Wstając zatoczył się i upadł ponownie. Spróbował wstać znowu, kolejna próba poszłal lepiej - tym razem tylko zatoczył się, ale zdołał się utrzymać na nogach. Nadal czuł echo tych uczuć, których doznał w kontakcie z kapliczką. Już rozumiał, co je wywołało i jak niebezpieczne musiało być, żeby uczynić je tak silnymi. Wolał jednak nie dzielić się tą wiedzą z towarzyszami. Wyuczonym ruchem wyszarpnął z pochwy swój stary, wykuty w Larionie miecz. Adrenalina zaczynała działać, zdolności do kontroli ciała powracały. Widząc, że Nox wystrzeliwuje strzałę napiął mięśnie w nogach i czekał w gotowości do odskoczenia na to, co zrobi bestia. Wiedział, że może być po nim, jeśli szybkość reakcji zawiedzie. Wolał jednak wierzyć, że szybkość reakcji nie zawiedzie po tylu latach. Stał oczekując na rozwój sytuacji.
_________________
2011 i 2012 - Tirianus Taeleth, kapłan bitewny Silvy
2013 - Emrys, syn Drogowita z Wojniłłów Karanowic, witeź / Małgorzata
2014 - Cadan a.k.a. Kaban/Shazam/Conan - laryjski psionik
2015 - Brynjolf Gunnarson Sliabh Ard
 
 
Elidis 
Administrator
Hydra


Skąd: Z ostatniej wioski
Wysłany: 07-11-2015, 02:21   

Strzała, którą wypuściłeś Nox bezbłędnie poszybowała do celu. Strzał był idealny i grot zagłębił by się w psyku gdyby nie refleks bestii. Z niesłychaną szybkością stwór uskoczył na bok wybijając się z łap niczym ze sprężyn. Wylądował na ścieżce, miękko i z gracją przeczącą jego rozmiarom.
Dopiero teraz dało się zobaczyć jego pełne wymiary. Ciało zwierzęcia, bez ogna miało długość dwóch metrów, z ogonem kolejny metr. Jego potężne barki wznosiły się na mniej więcej na wysokości metra siedemdziesięciu, jedna zad był wyraźnie niższy o jakieś dziesięć, dwadzieścia centymetrów. Tylne łapy, krótsze od przednich, miały potężne umięśnione uda i długie stopy zakończone pazurami.
Nox przypadłeś do Tiranusa, który zaczął się gramolić z ziemi i po chwili stał w miarę gotów do walki. W tym czasie Eryk i Szrapnel zaczęli zachodzić bestię, nie było zatem pola do oddania kolejnego strzału.
Eryku rzuciłeś się na bestię przez chwilę myśląc, że może jednak czas na zmianę zajęcia, ta myśl jednak szybko zniknęła ci z głowy. Stwór skulił się nieco i warknął w twoją stronę obnażając długie jak sztylety zęby. Dźwięk, który wydawał przypominał połączenie wilczego warczenia, gniewnego pomruku drapieżnego kota i gardłowo gulgotu, który nie dawał się z niczym porównać. Zwierzę położyło po sobie uszy skupiając na tobie całą swoją uwagę, wyglądało na to, że plan zadziała, a drapieżca nie tylko dał się zaskoczyć, ale nawet przestraszył się twojego natarcia.
Zbyt późno zrozumiałeś, że jesteś w błędzie.
Szrapnel, kiedy Eryk wziął na siebie atak bestii ty zacząłeś zachodzić ją od boku. Musieliście się dobrze zgrać. Jeśli zaatakujesz za wcześnie impet bestii trafi ciebie, jeśli za późno z Eryka może zostać morka plama i strzaskana tarcza. Byłeś bowiem spokojny, że celny cios rogów przebiłby wergundzki migdał. Wyglądało na to, że zwierzę skupiło uwagę na szarży Eryka. W głowie już widziałeś jak tniesz potwora, to nie powinno zająć długo.
Dopiero dobiegając i widząc, że stwór nie tyle kuli się ze strachu co napina mięśnie zrozumiałeś w jakiej dupie byłeś. Pierwsza zasada łowcy potworów brzmiała nie walcz z nieznanym stworzeniem, a jak już musisz to wybadaj co to jest, zanim zaczniesz z tym walczyć. Złamałeś tę zasadę.
Masywne przednie łapy stworzenia i krótkie tylne z pewnością uniemożliwiały mu długi bieg. Owszem, mógł być i zapewne był szybki, jednak budowa jego tylnych kończyć świadczyła, że jego główną metodą ataku, nie jest szarża.
Stwór obrócił łeb w twoją stronę Szrapnel, wiedziałeś, co się stanie.
Bestia wybiła się z ziemi. Jej tylne łapy zachowały się jak potężne sprężyny wysyłając ją prosto w twoją stronę. Przez ułamek sekundy widziałeś potężne rogi lecące prosto w twoją stronę. Zwierzę przeskoczyło dzielący was dystans trzech metrów. Cudem udało ci się uniknąć uderzenia, zadziałał instynkt i lata doświadczenia. Rzuciłeś się w bok wykonując przewrót i lądując w przyklęku. Zacząłeś wstawać. Zwierzę miękko wylądowało tuż obok.
Rogów uniknąłeś, jednak przed ciosem potężnej łapy nie było ucieczki. Nie miałeś czasu na reakcję. Potężny cios spadł na lewy bark przygniatając cię do ziemi. Krzyknąłeś z bólu, o dziwo kolczuga wytrzymała, ale cios i tak był wybitnie dotkliwy.
Nad tobą znalazła się uzębiona paszcza zwierzęcia.
Eryku twoja szarża nie przynosiła zamierzonego efektu. Wszyscy patrzyliście ze zgrozą jak zwierzę wybija się w powietrze i powala Szrapnela. Eeryku w tej chwili bestia znalazła się za twoimi plecami, z lewej, stała do ciebie bokiem. Nox i Trianusie stwór dalej był przed wami, jednak teraz stał do was lekko pod kątem, choć wciąż patrzyliście głównie na jego potężne ramiona. Nox masz w miarę czyste pole do strzału, nie licząc leżącego na ziemi Szrapnela. Tiranusie adrenalina i determinacja pozwoliły ci odzyskać władzę nad sobą, mogłeś przystąpić do walki.
_________________
TO JEST MOJE BAGNO!!
 
 
Strandbrand 
Żywa Tarcza


Skąd: Trzyciąż (Taka wieś w Wergundii)
Wysłany: 07-11-2015, 23:25   

W chwili gdy był przed stworem, był już tuż tuż ten odwrócił łeb do Szrapnela. I skoczył. Wybił się w górę jak na sprężynie i po prostu skoczył, lądując przy kasztelanie Estel. Odwrócił się napięcie i już w tym momencie głowę Eryka poczęła wypełniać cała kolekcja przekleństw i bluzgów wszelkiej maści. Poszerzyła się jeszcze gdy zobaczył jak w zastraszającym tempie zwierzę zmusza Szrapnela do rzutu w bok, a następnie przygniata go do ziemi łapą.
Nie widział co się działo z Noxem i Tiranusem po drugiej stronie. Zwierzak był zwrócony do niego bokiem, odsłaniając żebra. Szybko rozważył swoje szanse. Zwierzak był skupiony na Szrapnelu z jakiegoś powodu, więc jeśli zadziała szybko to może go nie zauważy. Nie miał szans na jakiekolwiek odrzucenie czy przepchnięcie stwora, nieważne ile by miał siły.
Eryk nie miał pewności czym jest to coś. Czy to egzotyczne zwierzę z Moreinn? A może to potwór, którego ima się tylko srebro? Brak informacji zmusił go do podjęcia nagłej decyzji. Chowając swój miecz i wyjmując z pochwy srebrny długi nóż zaczął zbliżać się do stwora. Jego pysk zajęty szrapnelem miał po swojej lewej, czyli po stronie z której miał swoją tarczę. Trzymając w dłoniach srebrne ostrze dobiegł do boku i wycelował między żebra, chcąc trafić w organy wewnętrzne a następnie pchnął z całej siły.
_________________
Pengantar - Eryk Strandbrand, uciekinier z Wergundii zarabiający na życie jako łowca głów.
III Turnus 2014 - Eryk Strandbrand, łowca głów pracujący jako ochroniarz Octavia Lecorde (Który Octaviem wcale nie był... to dłuższa historia)
Nelramar - Kaldel Strandbrand, magnifer czerwonego tymenu patronujący negocjacjom nad zawieszeniem broni.
II Turnus 2015 - Callan dar Strandbrand, Paladyn z łaski Modwita, działający pod przykrywką jako członek smoczej kompani. [*]
Epilog 2015 - Duch Callana dar Strandbranda, paladyna walczącego z Qa nawet po śmierci
 
 
Kodran 


Skąd: Warszawa/Piastów
Wysłany: 08-11-2015, 00:53   

W pozycji i z łukiem gotowym do strzału, szepnał cicho:
-O kurwa. Ale duże bydle...
Widzac towarzyszy zachodzacych bestie, czekał na swój moment. Musiał mieć czyste pole do strzału, ponieważ jedna strzała trafiajaca w nieopowiedni cel najprawdopodobniej oznaczała przegranie starcia. Musieli maksymalnie się skupić i dać z siebie wszystko.

Tymczasem bestia, niczym sprężyna, wystrzelił w Szrapnela i powalił go łatwościa na ziemię. Nox zobaczył rzad ostrych i długich niczym sztylety zębów. Zebów mogacych zaraz zacisnać się na Szrapnelu. Widzac Eryka zbliżajacego się od drugiego boku, sam znów wycelował pysk, ponownie liczac na trafienie oka lub czegoś równie nieprzyjemnego. Strzelił szybciej niż ostatnim razem; nie musiał napinać łuku bo ten był już gotowy. Wiedział że jeżeli "lew" nie odskoczy to najprawdopodobniej straci oka, z tej odległości Nox był pewien że trafi. Nie czekajac na to co się stanie ponownie napiał łuk i przygotował się do kolejnego strzału lub szybkiego uniku w razie konieczności.
_________________
2013- najemnik Nero(never forgetti)
2014- najemnik Kodran
epilog 2014- znów najemnik Kodran, Imperialista (tak jakby)
2015- Sarell, okrzyknięty Heroldem z Wierzchu (dzięki El)
epilog 2015- Sarell, #dziękiBryn ;)
2016- Severo dar Rodlingen, poborowy z Dakonii, później magnifer Czarnego Tymenu
Później też coś było grane
 
 
Szrapnel 
Villsvin


Wysłany: 08-11-2015, 01:31   

Moment w którym najemnik spojrzał głęboko w oczy bestii, był momentem w którym wiedział, że wszytko poszło się walić. Stwór skoczył. On też skoczył. Problem leżał w tym, że lwopodobny stwór miał 4 łapy, a były łowca potworów 2 nogi, jego lądowanie nie było tak stabilne. Tylko wstał i coś będące jednocześnie bardzo miękkie i bardzo twarde uderzyło go z dużą siłą z góry. Miecz wypadł mu z ręki. Dźwięk, który wydobył się z jego krtani jednoznacznie wskazywał, że zabolało. Gdy otworzył oczy zajrzał bestii prosto do pyska. Poczuł potworny odór. To go trochę ocuciło. Rozejrzał się za srebrnym brzeszczotem.
-Ale jesteś brzydki - skwitował spoglądając kątem oka na kotka.
Nagle, ponownie brzęknęła cięciwa, zaszurało ostrze wchodzące do pochwy.
Czas spierniczać - pomyślał.
Gdy Nox strzelił a Eryk zaatakował nożem stwór się od niego odwrócił. Najemnik zaczął się turlać w przeciwną stronę, po chwili zerwał się na nogi. Porwał z ziemi broń. I ponownie stanął ramię w ramię z Wergundem.
_________________
"Pole rażenia granatu jest zawsze o metr większe niż zdołasz uciec"
 
 
Bryn 


Wysłany: 08-11-2015, 02:04   

Wstał i spróbował ogarnąć sytuację. Widział zachodzącego potwora od boku Eryka z wyszarpniętym z pochwy srebrnym sztyletem. Widział, że potwór uwagę skupia obecnie na Szrapnelu, przygniecionego przez niego do ziemi łapą. Widział, że Nox stara się wycelować w czuły punkt taki jak oko, jednak potwór nie był odwrócony głową w ich stronę. Był od niego jakieś 30 metrów. Szybko przekalkulował sytuację i jedyne, co mu przyszło do głowy, to odwrócenie uwagi od Szrapnele i skupienie jej na sobie.
Pobiegł do przodu i zaczął drzeć się, krzyczeć, tak, żeby lew odwrócił się w jego stronę i zostawił na chwilę Szrapnela, a Nox mógł wycelować mu w oczy.
Miał tylko nadzieję, że skupienie na sobie uwagi wielkiego, groźnego lwa nie doprowadzi go do przedwczesnego zgonu.
Przełknął ślinę i krzyczał dalej, szarżując na bestię.
_________________
2011 i 2012 - Tirianus Taeleth, kapłan bitewny Silvy
2013 - Emrys, syn Drogowita z Wojniłłów Karanowic, witeź / Małgorzata
2014 - Cadan a.k.a. Kaban/Shazam/Conan - laryjski psionik
2015 - Brynjolf Gunnarson Sliabh Ard
Ostatnio zmieniony przez Bryn 08-11-2015, 02:09, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Elidis 
Administrator
Hydra


Skąd: Z ostatniej wioski
Wysłany: 10-11-2015, 11:19   

Sytuacja powoli wymakyła się wam spod kontroli, a starcie zmieniało się w chaos, co nie było zbyt optymistyczne z perspektywy ziemi w jakiej się znalazłeś, Szrapnel. Zraniony bark cholernie bolał i miałeś poważne podejrzenia, że został wybity. Zastanawiałeś się, czy po tych wszystkich latach, kiedy już na dobre porzuciłeś pracę łowcy potworów przyjdzie ci jednak umrzeć z ręki, czy łapy, jednego z nich. Cóż za ironia.
Jednak z pomocą przyszedł ci Trianus.
Zacząłeś krzyczeć i biec przed siebie, szarżując na lwa, jak poprzednio uczynił to Eryk. Przez głowę przemknęła ci myśl, że może nie być to najlepszy pomysł, jednak została zmyta przez falę adrenaliny. Zresztą wyglądało na to, że twój pomysł był słuszny. Lew podniósł łeb i spojrzał na ciebie. Zwierzę zawarczało gardło, wyglądało na to, że skupiłeś całą jego uwagę.
Leżąc na ziemi, Szrapnel, zauważyłeś, że po popisie Tiranusa lew znów zaczął przymierzać się do skoku.
W tym czasie celowałeś z łuku Nox. Uśmiechnąłeś się pod nosem. Dzięki temu co zrobił ewidentnie szalony paladyn bestia obróciła łeb w twoja stronę. Widziałeś ją wyraźnie, w dodatku była bardzo blisko. Jakby sam jej rozmiar nie wystarczył by w nią trafić oddałeś szybki strzał, pewien, że trafisz w oko.
Wtedy dobiegłeś do lwa Eryku. Niewiele myśląc wraziłeś sztylet między żebra zdekoncentrowanego zwierzęcia. Nóż przeciął mięśnie zwierzęcia, jednak nie mogłeś wycelować tak dobrze jak za dnia. Ostrze weszło zbyt pod kątem i uderzyło o twardą kość żebra. Z boku zwierzęcia popłynęła krew jednak o śmiertelnym ciosie nie było mowy.
Stwór ryknął gniewnie obracając łeb w twoją stronę.
Strzała, którą wystrzelił Nox trafiła w róg bestii i zrykoszetowała odrywając końcówkę ucha.
Lew ryknął wściekle.
Uderzył w ciebie rogami, Eryku, jednak zdołałeś zasłonić się tarczą. Mimo to wciąż miałeś wrażenie, że zderzyłeś się z okrętem. Cios nie był jednak obliczony by cię zranić, miał tylko posłać cię na ziemię. Udało mu się to. Wylądowałeś twardo na ziemi, przez chwilę pociemniało ci w oczach.
Oceniłeś szkody. Względnie nic ci nie było prócz obitych pleców i nowej rysy na tarczy, jednak padając wypuściłeś nóż. Nie byłeś pewien gdzie upadł, zwłaszcza, że cały świat zataczał koła.
Lew jednak nie zatrzymał się na Eryku i pognał prosto na ciebie, Tiranusie, Szarżując na bestię nie miałeś jak jej uniknąć. W desperacji próbowałeś uskoczyć przed lwem. Częściowo ci się to udało. Zszedłeś z drogi potwornych rogów, jednak nie uniknąłeś zderzenia z potężnym cielskiem lwa. Uderzenie barku bestii przypominało wbiegnięcie twarzą na drzewo. Zamroczyło cię. Poleciałeś na ziemię. Chwile potem poczułeś potworny ból w prawej łydce. Zwierzę po niej przebiegło rozcinając pazurami mięsnie, a naciskiem wystawiając kości na potworna próbę.
Lew pobiegł dalej w twoja stronę Nox. Z jakiegoś powodu przeczuwałeś, że tak może się stać. Uskoczyłeś na bok przed szarżującym lwem. Zwierzę zarzuciło łbem, próbując cię trafić. Kiedy nie przyniosło to skutku z warczało gniewie. Potwór zatrzymał się i obrócił w twoją stronę. Wydawało ci się, że próbuje rozeznać się w sytuacji.
Zobaczył Szrapnela, który odnalazł swój miecz i wstawał z ziemi. Dostrzegł gramolącego się ziemi Eryak i powoli podnoszącego się Tiranusa z krwawiącą nogą. Oraz ciebie, z łukiem w ręku może dwa metry od pyska .
Znów napiąłeś cięciwę. Jednak lew nie dał ci okazji. Ryknął ogłuszającą i rzucił w stronę ściany lasu. Po chwili zniknął wśród drzew. Starcie skończyło się tak nagle, jak się zaczęło.
Waszych żyłach wciąż buzowała adrenalina, wodziliście wokół zaskoczonym wzrokiem.
_________________
TO JEST MOJE BAGNO!!
Ostatnio zmieniony przez Elidis 10-11-2015, 11:21, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Strandbrand 
Żywa Tarcza


Skąd: Trzyciąż (Taka wieś w Wergundii)
Wysłany: 10-11-2015, 23:13   

Tak, starcie obróciło się w chaos. Nie widział co robiła dwójka elfów, widział tylko że bestia ostrzy sobie kły na Szrapnela. Dlatego też naprędce wraził swój sztylet w bok zwierzęcia, i dlatego też jak miał się później dowiedzieć nie powiódł się śmiertelny strzał Noxa. Tymczasem po nie do końca udanym ataku i krótkim locie na glebę wywołanym rogami stwora, Eryk z trudem wstawał czując chyb każdą kość w plecach.
Na szybko ogarnął co się działo. Tiranus leżał na ziemi, najwyraźniej ranny i próbował niezgrabnie wstać. Przeszkadzała mu prawa noga, lecz w zapadających ciemnościach Eryk nie mógł stwierdzić co dokładnie się stało. Nox wydawał się nieuszkodzony. Wciąż świdrował wzrokiem otoczenie w poszukiwaniu lwa. No i spojrzał na Szrapnela. Był najbliżej kasztelana, więc gdy tylko wstał na równe nogi, podszedł do niego. Zgubił gdzieś nóż. Wypatrywał go po drodze, powinien leżeć gdzieś tutaj.
Stanął nad Szrapnelem. Jeden rzut oka na to jak zwisała jego ręka i już wiedział że coś jest nie tak. Rzucił pytaniem:
-Złamana?
Jednak dowódca Estel pokręcił głową i go poprawił.
-Wybity bark.
Eryk westchnął ciężko. Jeśli Szrapnel się nie mylił to czekało ich trochę roboty. Zdjął tarczę z przedramienia i odwinął do tyłu płaszcz by nie przeszkadzał. Nie musiał się oglądać by wiedzieć że Nox jest w pobliżu.
-Mógłbyś Nox sprawdzić czy gdzieś za mną, po mojej lewej nie leży srebny nóż? Masz najlepsze szanse na znalezienie go. A ty szrapnel, ściśnij zęby. Na razie ściągam kolczugę.
Podał mu dłoń żeby pomóc mu wstać. Następnie chwycił go za nadgarstek niesprawnej ręki, tak żeby pomóc kolczudze zejść z niego bezboleśnie. Drugą ręką pomógł mu podciągnąć kolczugę i powoli ją zrzucić w miarę jak Szrapnel pochylał się do przodu.
Gdy zbroja wylądowała na ziemi pozwolił mu ponownie usiąść. Rozpiął czarną koszulę i zdjął rękaw z bezwładnego ramienia. Ponieważ było ciemno, raczej nie mógł polegać na wzroku. Jednak czuć było rosnącą opuchliznę barku. Znowu westchnął. Tak jak się spodziewał, ręka wydawała się być nierówna z linią pleców. Jeszcze ta opuchlizna - Szrapnel miał rację. Zwinął luźno wiszący rękaw jego koszuli i podał mu do sprawnej ręki.
-Zaciśnij na tym zęby. Chyba że masz coś lepszego. Nie mamy tu chyba znieczulenia, ani czasu. Będę musiał nastawić bark na żywca.
Mówiąc to poprawił swoją pozycję. Lewą rękę oparł na jego obojczyku, tworząc oparcie dla całego barku. Prawą chwycił mocno za nadgarstek niesprawnej ręki Szrapnela. Zdarzało mu się to robić kilkukrotnie, najczęściej w warunkach polowych. Jeszcze za czasów gdy zmierzali z Vekowaru do Caer, gdy Aldea była zajęta poważniejszymi ranami on sam udzielał na tyle pomocy na ile mógł. Między innymi nastawił kilka wybitych barków. Gdy był gotowy zaczął odliczać.
-Na trzy Szrapnel. Raz... dwa... trzy.
Pociągnął rękę do siebie i nieco w dół, zmuszając kość do ,,wskoczenia" na swoje miejsce.
_________________
Pengantar - Eryk Strandbrand, uciekinier z Wergundii zarabiający na życie jako łowca głów.
III Turnus 2014 - Eryk Strandbrand, łowca głów pracujący jako ochroniarz Octavia Lecorde (Który Octaviem wcale nie był... to dłuższa historia)
Nelramar - Kaldel Strandbrand, magnifer czerwonego tymenu patronujący negocjacjom nad zawieszeniem broni.
II Turnus 2015 - Callan dar Strandbrand, Paladyn z łaski Modwita, działający pod przykrywką jako członek smoczej kompani. [*]
Epilog 2015 - Duch Callana dar Strandbranda, paladyna walczącego z Qa nawet po śmierci
 
 
Kodran 


Skąd: Warszawa/Piastów
Wysłany: 11-11-2015, 00:00   

Kiedy strzała nie sięgnęła celu, wiedział, że stracili jakiekolwiek panowanie nad sytuacją, jeżeli jakieś kiedykolwiek mieli. Zobaczył jak bestia uderzyła rogami Eryka, powalając go na ziemie bez większych problemów.Chwilę później lew częściowo stratował Tiranusa i Nox prawie doświadczył tego samego. Na szczęście zdążył uskoczyć i szybko podnieść się chociaż na kolano. Drapieżnik zwrócił pysk w jego stronę. Nox szybko wrócił do pionu i naciągnął ponownie łuk. Jednak lew skoczył w stronę, lasu tym samym kończąc potyczkę. Na razie.
Przez kilka pierwszych sekund Nox nie do końca rozumiał co się stało. Potem opuścił łuk i schował strzałę do kołczanu. Nie przewieszał łuku przez ramię, widząc, że jako jedyny wyszedł ze starcia bez większych obrażeń. Szybko rozejrzał się po okolicy, dosłownie przejeżdżając wzrokiem dookoła. Ale lew nie wrócił.
Usłyszał jak Eryk wymienia kilka zdań ze Szrapnelem i zwraca się z prośbą o znalezienie sztyletu. Nie spuszczając wzroku z okolicy odpowiedział:
-Jasne. Zawsze przyda się srebrna broń.
Ruszył w stronę Eryka i dalej za niego. Mimo dobrego wzroku, w ciemności trudniej będzie znaleźć sztylet. Spróbował ustawić się tak aby księżyc oświetlał przeszukiwany obszar. Może światło padnie na ostrze i odbije się tak by je zauważył. Jeżeli to nie przyniesie skutku, Nox stara się wymacać na ściółce zgubę Eryka.
Po rozwiązaniu sprawy srebrnego sztyletu. Nox zbliżył się do rannego Tiranusa i zniżył się by zbadać jego zranioną nogę. Nie wyglądała na złamaną, ale mięśnie łydki były rozorane pazurami bestii. Wyciągnął bandaże i zapytał, nikogo konkretnie, wszystkich:
-Czy mamy coś czym można by było oczyścić ranę? I czy zasklepiamy klasycznie czy magicznie? Nie wygląda to najlepiej, ale daleka droga przed nami i mikstury mogą się jeszcze przydać
_________________
2013- najemnik Nero(never forgetti)
2014- najemnik Kodran
epilog 2014- znów najemnik Kodran, Imperialista (tak jakby)
2015- Sarell, okrzyknięty Heroldem z Wierzchu (dzięki El)
epilog 2015- Sarell, #dziękiBryn ;)
2016- Severo dar Rodlingen, poborowy z Dakonii, później magnifer Czarnego Tymenu
Później też coś było grane
 
 
Bryn 


Wysłany: 11-11-2015, 05:23   

Wiedział, że plan nie jest może najmądrzejszy, ale przynajmniej zdekoncentruje na chwile bestie. Myślał, że kiedy stwór obróci łeb w jego stronę strzała będzie już musiała sięgnąć celu. Nie pomyślał jednak o tym, że wbicie zwierzęciu w bok noża może spowodować zmianę priorytetów i popatrzenie się na Eryka.
Zbladł, widząc, że zwierzę przymierza się do skoku.
Chwilę później leżał już na ziemi, czując pulsujący ból w prawej łydce. Popatrzył na nią. Była rozorana dosyć głęboko, tkanki były porozcinane, jednak można to było jeszcze uratować przy użyciu dostępnych środków - kości nie były połamane. Na szczęście wiele razy w ciągu swojego życia zajmował się leczeniem ran i znał się na tym, szczególnie na ranach w wyniku obrażeń odniesionych w walce.
Usłyszał chrupnięcie - przez moment zastanawiał się czy to jego noga jednak zdecydowała się połamać - ale szybko zlokalizował źródło tego dźwięku, jakim był Szrapnel krzywiący się z bólu i trzymający się za bark, już na swoim miejscu.
Słysząc pytanie Noxa wyjął z kaletki butelkę z przezroczystą z wyglądu miksturą zasklepienia tkanek i z miksturą przeciwbólową. Do tego wyciągnął także zwitek bandaży.
- Słuchaj, najpierw podaj to Szrapnelowi, niech weźmie dwa łyki, powinno trochę załagodzić ból - to mówiąc wyciągnął do niego dłoń z zaciśniętym w niej medykamentem. Nox podał to Szrapnelowi mówiąc mu co ma robić. Szrapnel popatrzył się z niechęcią na butelkę, ale bez marudzenia wziął nakazane dwa łyki, krzywiąc się przy tym jeszcze bardziej niż przed chwilą. Nox zabrał butelkę i podał ją z powrotem Tirianusowi.
- Dobra, teraz potrzebuję, żebyś znalazł coś co może posłużyć jako usztywnienie, mógłby to być chociażby kijek - powiedział, kiedy elf podał mu butelkę. Nox oddalił się w poszukiwaniu czegoś. Tirianus otworzył butelkę ze środkiem przeciwbólowym, wziął jeden łyk i zamknął butelkę. Następnie zakorkował ją i włożył do torby. Potrzebował czegoś do odkażenia ran. Wiedział, że Eryk zawsze nosi przy sobie buteleczkę alkoholu.
- Eryk, mógłbyś mi podać swoją butelkę z alkoholem? - spytał żołnierza Tirianus. Ten podał mu ją szybko. Elf odpiął pasek i włożył sobie jego część do zagryzienia do ust. Odkorkował butelkę z alkoholem i polał nią rany na nodze. Bół kłuł, ale dzięki środkowi przeciwbólowemu był to ból bardzo łagodny. Czuł, jak płyn spływa mu po nodze i wsiąka w ubranie. Cała rana zapieniła się. Kiedy zakorkował butelkę i oddał ją do właściciela, odkorkował trzecią butelkę wypełnioną zielonym płynem - środek przyspieszający znacznie regenerację tkanek. Otwarł ją i zaciskając zęby na pasku polał nią ranę na łydce. Znowu zapiekło, ale wiedział, że było to nic w porówaniu do tego co poczułby, gdyby nie był odurzony miksturą przeciwbólową. Szybko schował butelkę do kaletki. Gdy to zrobił i posiedział tak chwilę, zobaczył Noxa niosącego krótką gałąź. Ten podał mu ją , a Tirianus przyłożył odpowiednio kij do rannej łydki i obwinął ją bandażami starannie razem z gałęzią.
Następnie spróbował wstać z użyciem zastosowanej prowizorycznej protezy usprawniającej chodzenie.
_________________
2011 i 2012 - Tirianus Taeleth, kapłan bitewny Silvy
2013 - Emrys, syn Drogowita z Wojniłłów Karanowic, witeź / Małgorzata
2014 - Cadan a.k.a. Kaban/Shazam/Conan - laryjski psionik
2015 - Brynjolf Gunnarson Sliabh Ard
 
 
Szrapnel 
Villsvin


Wysłany: 11-11-2015, 16:14   

Decyzja o ucieczce była jak najbardziej trafna. Po chwili stał dzierżąc miecz w jednej ręce, gotowy do dalszej walki. Stwór przeprowadził ostatni atak skierowany w oba elfy, raniąc Tiranusa, a następnie uciekł.
Najemnik siadł ciężko na ziemi. Ramię bolało jak cholera. Podejrzewał wybity bark, przy sile zwierzęcia było to bardzo prawdopodobne. Eryk podszedł do niego i zadał pytanie na temat ręki. Pokręcił przecząco głową i odpowiedział:
-Wybity bark.
Wergund zabrał się do jego opatrywania. Szrapnel zacisnął mocno zęby. Zdejmowanie kolczej było bolesne, a to był dopiero początek. Gdy doszło do nastawiania barku, popatrzył na podany mu rękaw i westchnął głośno po czym podniósł najbliższy kijek i wsadził go do ust. Żołnierz szarpnął, on poczuł kliknęcie a potem straszny ból.
-Kurwewwehg - rozległo się zza kijka. Gdy już było po wszystkim dostał do ręki butelkę z jakimś dziwnym płynem. Popatrzył na nią z niesmakiem, ale wziął dwa łyki.
-Hej Strandbrand - zawołał - Nie myślałeś kiedyś o zostaniu medykiem?
Po czym wstał, ubrał koszulę, kolczugę i zwrócił się do wszystkich:
-Nie chciałbym was poganiać, ale wypadałoby się stąd zabierać w cholerę.
_________________
"Pole rażenia granatu jest zawsze o metr większe niż zdołasz uciec"
 
 
Elidis 
Administrator
Hydra


Skąd: Z ostatniej wioski
Wysłany: 14-11-2015, 00:25   

Zajęliście zbieraniem się z ziemi po walce. Szrapnel z wybitym barkiem, Tiranus z rozoraną łydką. Bogowie nad wami czuwali, że skończyło się tylko na tym. Bogowie, tak jasne, ciekawe jacy i skąd. Choć może lepiej było nie znać odpowiedzi na to pytanie...
Eryku zająłeś się rannym przyjacielem jednocześnie wysyłając Noxa na poszukiwanie zgubionej broni. Srebrne brzytwy same się nie wykuwają i tanie też nie są. Co prawda w starciu nie byłeś w stanie stwierdzić, czy stworzenie w jakikolwiek sposób zareagowało na srebro, czy może po prostu na fakt, że cosik je zakuło w boku.
Tiranusie w tym czasie zająłeś się swoimi obrażeniami. Nie przepadałeś za alchemią, preferując w uzdrowieniu moc pani, jednak teraz nie miałeś wyboru. Skrzywiłeś się nie tylko od piekącego bólu oczyszczanej i zrastającej się rany, ale także przez świadomość tego faktu. Przez to, że nigdy już miałeś nie poczuć mocy pani.
Nox zajęty byłeś pomaganiem reszcie oddziału. Przez chwilę szukałeś noża jak prosił cię Eryka. W końcu znalazłeś nóż parę ładnych metrów od wojownika. Lew mu go wybił z ręki, czy co? Pomyślałeś podnosząc broń. Przez chwilę przyglądałeś się miejscu w którym leżała. Coś tu było nie tak. Zacząłeś przyglądać się otoczeniu.
Machinalnie podałeś nóż Erykowi. Obchodziłeś miejsce starcia i kapliczkę kilka razy. Co jakiś czas przykucałeś przy dokładniej obejrzeć coś na ziemi. Delikatnie dotykałaś gleby. Ślady były zatarte, ale byłeś niemal pewien. W błocie dało się zauważyć odciski stup, teraz nieregularne i rozmyte po całym dniu. Ktoś tędy przechodził w dużym pośpiechu nie dłużej niż trzy godziny przed wami. Wciąż dość świeża krew, świadczy o tym, że byli tu raczej niedawno.
Po chwili biegania od śladu do śladu, porównywania znalezisk i ignorowania zbitych z tropu współtowarzyszysz byłeś w stanie określić kierunek w którym udali się domniemani twórcy kapliczki.
_________________
TO JEST MOJE BAGNO!!
 
 
Strandbrand 
Żywa Tarcza


Skąd: Trzyciąż (Taka wieś w Wergundii)
Wysłany: 17-11-2015, 20:41   

Eryk spojrzał na Szrapnela, jak ten krzywi się po wypiciu zawartości butelki.
-Nie. To raczej działka mojej żony. Wiesz, ja zabijam ona ratuje życia, tak się dopełniamy. Ale, jakby to ona powiedziała ,,Nie nadwyrężaj tego barku i przez następne dni nie dźwigaj nic ciężkiego."
Uśmiechnął się pod nosem wiedząc jak bardzo wykonalne jest to zalecenie w obecnych warunkach.
-Po prostu nie machaj zbytnio łapą. I jak już muszą ci wybijać bark to daj im drugi następnym razem. Kasztelanie.
Włożył srebrne ostrze z powrotem na swoje miejsce i upewnił się że nic więcej nie zgubił w czasie walki. W duchu podziękował Noxowi, który był najwyraźniej zajęty że odnalazł nóż - cholerstwo było drogie, zwłaszcza w takim miejscu jak Caer bez żadnych złóż srebra czy dobrych szlaków handlowych.
A skoro mowa o elfie, to za czym on tak biegał?
-Hej, Nox coś znalazłeś? Bo ja proponuję ruszyć w drogę. Wiecie, mamy rozkazy i takie tam.
Coś zaszeleściło w krzakach po lewej. Wzdrygnął się i spojrzał w tamtym kierunku, ale musiał to być wiatr bo nic nie dostrzegł. Ani nie usłyszał - charakterystycznego warkotu.
Tak zdecydowanie wolałbym ruszyć w drogę.
_________________
Pengantar - Eryk Strandbrand, uciekinier z Wergundii zarabiający na życie jako łowca głów.
III Turnus 2014 - Eryk Strandbrand, łowca głów pracujący jako ochroniarz Octavia Lecorde (Który Octaviem wcale nie był... to dłuższa historia)
Nelramar - Kaldel Strandbrand, magnifer czerwonego tymenu patronujący negocjacjom nad zawieszeniem broni.
II Turnus 2015 - Callan dar Strandbrand, Paladyn z łaski Modwita, działający pod przykrywką jako członek smoczej kompani. [*]
Epilog 2015 - Duch Callana dar Strandbranda, paladyna walczącego z Qa nawet po śmierci
 
 
Kodran 


Skąd: Warszawa/Piastów
Wysłany: 17-11-2015, 22:08   

Gdy usłyszał głos Eryka, pomachał energicznie głową na boki, jakby budził się z transu.
-Znalazłem ślady. Są rozmyte i mają około trzech godzin. Było ich więcej niż jeden, ale więcej raczej nie stwierdzę. Wnioskuję, że są to budowniczy kapliczki, choć równie dobrze mogliby to być wyznawcy, którzy przyszli tu złożyć ofiarę. To tłumaczyłoby świeżą krew, ale obie opcje są możliwe. westchnął Tak wiem, że mamy rozkazy i jest to pewnie ważniejsze niż jacyś lokalni kultyści czy inne Qa. Mimo wszystko, jednak warto by chociaż rozważyć, czy tego nie sprawdzić.
Całe bagno działało mu na nerwy, ale postarał się uspokoić i skupić na lustrowaniu okolicy. Szczerze, wszystko mu było jedno, czy sprawdzą ślady czy nie.
-Kasztelanie specjalnie wymówił to słowo dokładnie jakieś przemyślenia?
Jeżeli reszta nie przejawi chęci tropienia kultystów, to ruszamy w drogę
_________________
2013- najemnik Nero(never forgetti)
2014- najemnik Kodran
epilog 2014- znów najemnik Kodran, Imperialista (tak jakby)
2015- Sarell, okrzyknięty Heroldem z Wierzchu (dzięki El)
epilog 2015- Sarell, #dziękiBryn ;)
2016- Severo dar Rodlingen, poborowy z Dakonii, później magnifer Czarnego Tymenu
Później też coś było grane
 
 
Szrapnel 
Villsvin


Wysłany: 17-11-2015, 22:49   

Najemnik wysłuchał Eryka. Przytaknął, nie powinno być aż takiego problemu, był praworęczny a jego tarcza była lekka. Chwilę później z krzaków wyszedł Nox.
-W dupie z tymi śladami, czyjekolwiek one są to już pewnie i tak nie żyje, albo nie warto za nim iść. Robotę mamy na wschód i tam powinniśmy się skierować - odpowiedział.
Po chwili obserwacji nieba, znalazł odpowiedni kierunek.
Aha i jeszcze jedno - wtrącił - To coś, znaczy kotek, ma przystosowania jak zwierzę górskie, lub leśne. Długie, przednie łapy do chwytania skał, lub konarów i silne tylne do skoków jeżeli gdzieś się nie da dotrzeć normalnie. Jednak masa ciała i wielkość raczej wyklucza nadrzewny tryb życia, chyba, że będą to drzew na mocnych środkach alchemicznych.
_________________
"Pole rażenia granatu jest zawsze o metr większe niż zdołasz uciec"
 
 
Bryn 


Wysłany: 18-11-2015, 00:12   

Tirianus, gdy skończył łatanie swojej nogi, wsłuchał się w rozmowę towarzyszy. Zdziwił się słysząc z ust Kasztelana tak naukowe stwierdzenia i frazesy. Gdy ten skończył mówić, dodał:
- Według mnie powinniśmy iść sprawdzić te ślady. Tak naprawdę nie wiemy kto je zostawił ani dlaczego tu był, a możemy pominąć coś ważnego czy niebezpiecznego dla Cesarstwa. Powinniśmy się chociaż szybko rozejrzeć i dopiero pójść dalej na wschód. Ale to nie moja decyzja.
Kiedy skończył mówić, zaczął gramolić się z ziemi, uważając na ranną nogę.
_________________
2011 i 2012 - Tirianus Taeleth, kapłan bitewny Silvy
2013 - Emrys, syn Drogowita z Wojniłłów Karanowic, witeź / Małgorzata
2014 - Cadan a.k.a. Kaban/Shazam/Conan - laryjski psionik
2015 - Brynjolf Gunnarson Sliabh Ard
Ostatnio zmieniony przez Bryn 18-11-2015, 00:14, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,12 sekundy. Zapytań do SQL: 14