Karczma pod Silberbergiem Strona Główna Karczma pod Silberbergiem
Witamy na nowym-starym forum dla larpowiczów Silberbergu :)

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Who is who
Autor Wiadomość
Onfis 

Wysłany: 26-09-2016, 14:26   Who is who

Skoro jesteśmy w komplecie, warto się przedstawić, żebyśmy wiedzieli, z kim mamy przyjemność (wątpliwą) siedzieć w tej ciupie ;)

Ja nazywam się envyn'Eskael i jak moja przynależność kastowa wskazuje jestem uzdrowicielem z Aenthil. Z racji przydziału do jednostki stacjonującej w garnizonie pod Lusignam bliżej mi do medyka polowego, niż do opiekuna chorych przy źródle, więc tak, umiem walczyć. Jednak ja nie chciałem tam być. Wiele razy słyszeliście, jak z tęsknotą wspominałem mój dom...dom, gdzie czekała na mnie ukochana żona i dwójka dzieci. Ja nie chciałem być częścią tej wojny, ale wojna sama mnie wzięła. Nie jestem najodważniejszym z Was. Chcę tylko wrócić do domu, do rodziny, do dzieci... wybaczcie, nie powinienem się rozklejać...ale...ale co oni z nami zrobią? Ci, którzy nas pojmali... chcę tylko się stąd wyrwać, tylko tyle... Znacie mnie, ja przecież nigdy nikomu nie wyrządziłem krzywdy, a nie, nie wiecie tego, spotkaliśmy się przecież niedawno po raz pierwszy. Co ja komu złego uczyniłem, ja chciałem tylko wrócić... wrócić do domu. Ja nigdy nie popierałem tego całego podboju Północy, nigdy nie chciałem...ale musiałem, przecież kazali, wysłali...wysłali z dala od rodziny...
 
 
Frączek 
Wergundia Pany


Skąd: z Wergundii
Wysłany: 26-09-2016, 20:44   

Jestem Qorykohynaq, mówcie mi po prostu Qor. Cóż, też nie chciałem tej wojny, jak większość z nas... Nie myślcie jednak że nie wyznaje Opiekunów, oni są... są ważni, gdyby nie oni dalej bym chodził po lesie z kijem... Nie mam jednak teraz odwrotu, nie mam nawet dokąd wracać, moi rodzice, oni mnie nie chcą. Uciekałem przed poborem, udawałem chorego, niestety nie wyszło, zostałem wcielony do armii siłą, a moi rodzice musieli się wstydzić przed sąsiadami że ich syn nie chciał walczyć za Nich. Bo to o Nich w tej wojnie chodzi, Oni nie chcą większego terytorium, nie chcą ofiar... Oni chcą jedynie żeby móc pomóc większej ilości osób, chcą się nimi zaopiekować, w końcu dlatego nazywamy ich Opiekunami...
_________________
'13 - Zwiadowca / łucznik Celahir ( zwany 'Hobbit Sam'
Epilog '13 - mag ognia Divakar
'14 - Kapral Halvard, w służbie 15. kohorty Zielonego Tymenu
Epi '14 - podziemny hipnotyzer Akhel Ah'ran z rodu Diaeth (†)
'15 - imperialista aka najemnik Germeriusz 'Gałgan'
Epi '15 - wojownik Qa, Qorykohynaq
'16 - Ernest, szpieg z krainy deszczowców B)

QA FORTHEWIN

"Opętanie na Indianę! Bijesz Indianę!"
 
 
Myros 

Skąd: Warszawa
Wysłany: 27-09-2016, 00:56   

Cóż moja historia jest delikatnie ujmując....cholernie długa, też jestem Qa lecz można powiedzieć ,że innym niż wy. Ogólnie od dawna miałem hmmm konflikt z Bogami jednak (o jakże mi przykro) w dziwny sposób Bogowie opuscili nasz swiat. Co do opiekunów też...cóż...chyba się lubimy ostatnio się nie skarżyli... wszystkich bliskich straciłem jeszcze przed rozpoczęciem wojny ,ale nie smuci mnie to mam wciąż z nimi kontakt. Jestem chyba z was wszystkich najbardziej flegmatyczny i leniwy a także najmniej ...żywy i nie mówię tego w formie metafory. Po prostu tak jakos wyszło ... no ale może się przedstawię mam na imie Urs kiedys nazywano mnie tez Krukiem ale to bardzo bardzo dawne czasy...wspominałem już ,że nienawidze Styrii i Wergundii?? No wiec nie przepadam za nimi ogolnie nie lubie mocarstw ...każde bez wyjątku wyzyskuje ludzi...coż hahaha chyba sami wiecie o czym mówie...wojna większe terytorium dominacja nad swiatem to już wszystko było. Żałosne jest to jak Wergundia i Styria udają teraz męczenników a nie pamiętają tego co robili na zapołudniu kiedy bylismy tylko dzikusami...byłem tam gdy to wszystko się zaczelo niestety od zawsze mam pecha i trafiam do takich miejsc gdzie COS sie zaczyna...nie pamietaja jak pozwalali Sapienti robic eksperymenty nie pamietaja jak pladrowali wioski palili je i gwalcili no ale w sumie nie dziwne skoro robili to ich ojcowie i dziadkowie, ale coz takie zycie... to co moze zaczniemy obmyslac plan jak stad uciec i przezyc...znaczy mi to rybka ale uciec bym mogl... to moze zabijemy tych straznikow hahah tylko zostawcie paru przy zyciu niech troche pocierpia ten dupek co sie tak szczerzy caly czas kiedy poprosilem o wino dal mi ocet ,chcialem go napoic ta smierdzaca ciecza i ...polamac mu pare kosci.... kto sie przylaczy ? to serio fajna zabawa
_________________
2014- Myros kapłan-wojownik Swarta władający 2 m mieczem, wchłonął pieczęcie Starych Bogów będąc na Zapołudniu a następnie oszalał i sam się zabił, Azgaroth- Kapłan Swarta opiekun Myrosa oraz młodego chłopca z plemienia na zapołudniu

2015 +18 - Urs Imp :) zabił ostatnią z Dakonów, odciął dostęp Bogom do naszego swiata, umarł zabity przez ulubienice Tavar (ambasador Styryjska) która oddałą włąsne zycie by go zabic ...a następnie się wkrzesil xd
 
 
Kosten 

Wysłany: 27-09-2016, 11:43   

Jestem Teyacapan, Yaotl Teyacapan. Pewnie widzieliście, że siedzę tu chyba najdłużej...
Nie popieram podboju północy ale wyruszyłem w okolice Lousinan dla mej matki. Moja matka prosiła bym znalazł tam Uyoterra, mego ojca. Gdy znalazłem jego ciało przebite strzałom w krzakach niedaleko zamku załamałem się i zacząłem nienawidzić tych ludzi którzy kilka dni później znaleźli mnie płaczącego nad ciałem ojca i znoewolili...
Jestem szamanem żółwia, nigdy się tym nie chwaliłen. Nie używałem mego potencjału do walki. Nigdy nie trzymałem w ręce miecza...
Ale ci ludzie, czarne mundury, kruki... Dlaczego Opiekunowie tak mnie potraktowali? Czy ja zawiniłem?
Pomoge jak mogę. Tyle, tyle że ja się boję...
 
 
Lillith 

Skąd: Łódź
Wysłany: 27-09-2016, 12:24   

Może tez powiem coś o sobie.
Jestem zwykłą kobietą, kobietą o zwykłych, przyziemnych marzeniach. Nigdy nie chciałam wielkich ziem, diademów, rubinów, służby. Tęsknię za czasami, gdy mimo rozlewu krwi dało się jeszcze jakoś żyć. Wiedziałam, że echo mojego śmiechu odbije się gdzieś od jakiegoś stosu ciał, zmiesza się z krzykiem niewinnych dzieci... Jakkolwiek potwornie by to nie brzmiało, umysł powoli się do tego przyzwyczajał.
Jednak pewnego dnia zniknęli oni. Wszyscy na których mi zależało. Nie widziałam krwi, nie słyszałam lamentu. Obudziłam się, a ich już nie było. Przepadli jak piękny sen. Mijały miesiące, lata, nie wiem ile to trwało, po co mi czas. Wcale nie leczy ran, jak powiadają niektórzy. Czekałam na nich modląc się do opiekunów o pocieszenie. Choćby najmniejsze. Nawet widmo mojej bliźniaczej siostry, złudzenie ciepła skóry matki czy najcichszy śmiech ukochanego. Nic. Straciłam swoje wieczne opanowanie. Zaczęłam coraz częściej krzyczeć, płakać. Pewnego chłodnego poranka poszłam do lasu nazbierać ziół na napar, gdyż zimno znacznie mnie osłabiło. Usłyszałam krzyki. Ludzie. Być może ranni . Zanim zdążyłam to sprawdzić straciłam grunt pod nogami, obraz przed oczami zalała głęboka czerń, ból przeszył moją czaszkę.
Niech to się już skończy. Nienawidzę samotności...
Nienawidzę przemocy...
Nienawidzę wojny...
Nienawidzę ogłupiającego serca...
,,Kiriame!"- Tak, to właśnie moje imię. Tylko po co mi ono. Dawno nikt nim się do mnie nie zwracał. Imię ma sens, gdy istnieje koś kto by cię nim zawołał.
Kiriame... Przecież i tak spocznę gdzieś w bezimiennej, zbiorowej mogile, albo w rowie. Ziemia nie potrzebuje mojego imienia. Jestem najsłabszym pionkiem w tej beznadziejnej krwawej grze.
_________________
2015- Łowczyni potworów Lillith
2015 epilog I i II- Szamanka wilka Erdene
2016- Szamanka nietoperza Erdene z arbanu Akh'Munkhsaara
2016 epilog- Quiriame zwykła kłacza obywatelka
2017 prolog- Cyria z Enarook
2018 zimówka- Koumori, córka Miho, Rai z rodu Tengava huanu Waitiri
2017/2018- Chirurg, mag życia Aila
 
 
Narcyz 


Skąd: Gliwice
Wysłany: 29-09-2016, 15:52   

O mnie nie wiecie za wiele. Tyle tylko, że bodaj jako ostatniego z nas wrzucono mnie do tej celi, prosto z drogi, brudnego i zakurzonego. Zapytany, wyznałem Wam tylko moje imię. Akh'Munksaar, co znaczy Wieczny Księżyc. Taki jak świeci nocami nad stepem.
Tak, mimo że, jak mówicie - jesteście dość zwyczajnymi przedstawicielami swojego ludu, poznaliście, że jestem taki, jak wyobrażacie sobie Samnijczyka. Zabijaka. Z twarzą ogorzałą od stepowego wiatru.
Mimo, że pytaliście, nie powiedziałem Wam o sobie nic więcej. Oprócz tego, że niezależnie od ceny muszę się stąd wyrwać.
_________________
2013 - elf Trewil z Aenthil, członek 22. kohorty kondotierskiej Burego Tymenu
2014 - krasnolud Grovin z klanu Daramish, kapłan Styrwita (ten w kilcie)
2014 Epilog - elf podziemny Asar Iza'an Diaeth, poległy osłaniając odwrót towarzyszy
2015 - Syleus Agnilioni Koryliusz, uczony, astrolog, pisarz i filozof. Także nie żyje, a szkoda...
Larp zimowy - mistrz Narcyz, nieco narcystyczny bard, okazjonalnie współpracujący ze styryjskim wywiadem
2016; epilog; zimowy - Akh'Munkhsaar, ataman który został ming-bejem, szaman wilka. Epizodycznie, po raz kolejny bard Narcyz, styryjski wieszcz narodowy
Przebudzenie – Conrad Montebianco, żołnierz z tajemnicami…
2017 – Olgierd zwany Cukiernikiem, szlachcic-bandyta, zmarły raczej tragicznie
2017 Epilog - Guess what? Conrad Montebianco, a.k.a. Narcyz, ojciec, kochanek, podwójny szpieg, zdrajca, patriota i Mickiewicz
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,27 sekundy. Zapytań do SQL: 13