Karczma pod Silberbergiem Strona Główna Karczma pod Silberbergiem
Witamy na nowym-starym forum dla larpowiczów Silberbergu :)

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Fabuła 2014 - porównania, podsumowania i rozkminy
Autor Wiadomość
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 05-09-2014, 03:08   Fabuła 2014 - porównania, podsumowania i rozkminy

Na razie podsumowanie do końca VI dnia. Starałam się ująć możliwie dużo różnic międzyturnusowych, ale oczywiście dopisujcie to, o czym wiecie, że zaistniało, jak również wszystkie wydarzenia, o których zapomniałam.
To jest też temat na wszelakie pytania - skąd, dlaczego i co to było.
Jutro reszta ;)

Cytat:
I dzień

Wstęp i start fabuły
Osada Silberberg leży na stoku góry, otoczona przez wrogo nastawione plemiona tubylców. Z wybrzeżem i wergundzko - talsojskim portem w Vekowarze łączy ją utwardzona droga, wykonana ubiegłej zimy na bazie starego, niewiadomo przez kogo wykonanego traktu. Osadę założył Krevain Styryjczyk, poszukiwacz i awanturnik, odcinający się od narodowych waśni północy i wprowadził w niej swoje prawo – zasadę internacjonalizmu i obowiązek pracy na rzecz osady.
Po sąsiedzku, oddalona o godzinę marszu, leży wergundzka kolonia karna, obóz dla więźniów.

Pierwszego wieczora przybywa oddział wergundzki eskortujący więźniów, wraz z towarzyszącymi im cywilami. Więźniowie – za każdym razem 6 osób – to w większości Styryjczycy, z czego jeden to oficer wywiadu, oraz minimum dwóch żołnierzy wergundzkich, którzy wylądowali w więzieniu za zamach na własnego oficera lub tym podobne przewiny.
 na różnych turnusach więźniowie w różnym stopniu próbowali się wydostać z opałów przed dotarciem do osady. Było to niewykonalne ze względu na „wergundzkie kajdany”, które trzymałyby ich w szachu, oraz ze względu na atakujących tubylców. Największą wolę uwolnienia i największe problemy Wergundom sprawił turnus V ;) Na tym turnusie jeszcze w ciągu nocy powstały logiczne i spójne plany uwolnienia się.
Atakowany przez tubylców oddział był ratowany z tarapatów przez Krevaina i jego ludzi z osady, którzy wychodzili w teren po swoich poszukiwaczy. Grupa poszukiwaczy, dowodzona przez Tacyra (na V – przez Krevaina osobiście), w międzyczasie również trafiała na tubylców i przypadkiem znajdywała pierwszy ze Znaków,

Już w osadzie więźniowie mieli okazję zapoznać się z Szamanką i jej możliwościami znikania z domku więziennego, zainteresowana ludźmi północy Szamanka zaczynała z nimi swoją grę, obliczoną na zyskanie narzędzi do zdobycia Tabu.

W nocy, oprócz gościnnych występów tubylców, przybywał też z lekka szalony człowiek, krzyczący, że kolonia karna przestała istnieć. Większośc uznawała, że pitoli bez sensu ;)

II dzień
Więźniowie zdążali w trakcie poranka obmyślać milion sposobów na wydostanie się – były to zazwyczaj próby sterroryzowania oficera podczas drogi do koloni karnej.
Wergundzki oficer tymczasem uzgadniał z Krevainem, że osadnicy wspomogą eskortę więźniów.
Próby sterroryzowania zawsze kończyły się na ziemi, ale we wszystkich trzech przypadkach (które prowadziłam), szły całkiem nieźle. Gdyby nie bransoletki – zasadniczo by działały. Cała wyprawa do koloni karnej była urozmaicana przez tubylców, którzy umożliwiali wypominanie Wergundom ich bojowej indolencji ;)
Efekt – lądowanie z powrotem w ciupie.

Ciekawie robiło się po południu. Więźniowie mieli coraz mniej czasu na uwolnienie się, Szamanka się spóźniała. Na wszystkich turnusach były za zewnątrz więzienia osoby, które powinny więźniom pomóc – nie na wszystkich się ujawniły. Przykładowo na II niezłego zamieszania narobiła wrzucona przez okno kartka, na której widniały zamazane słowa „Styria” i „Sapientia”. Najczęściej pod zakratowanym oknem pojawiało się wszystko, tylko nie realne stronnictwo styryjskie ;)
Ostatecznie praktycznie za każdym razem uwolnienie następowało dzięki Szamance, w różnym stopniu natomiast uwalniający się byli uzbrojeni. Za każdym razem z celi byli wyciągani wergundzcy żołnierze, którym proponowano amnestię – za każdym razem ją przyjęli.
Uwalniani więźniowie zawierali „cyrograf” z Szamanką – przysięgali oddać jej przysługę, jakiej zażąda, pod groźbą nieokreślonej krzywdy.

Po uwolnieniu grupa więźniów miała mniej lub więcej – zależnie od czujności pozostałych – czasu na zdobycie broni. A potem następowała wolna amerykanka:
 II – Wergundowie wymaszerowali na patrol, w efekcie czego uwolnieni Styryjczycy w kilka minut przekonali osadników o swojej niewinności i przejęli de facto osadę. Wergundowie odbili się od zamkniętej bramy. Po interwencji Krevaina nastąpił podział na 3 stronnictwa, z czego dwa się lały ze sobą, a trzecie – lało wszystkich. Styria, mają najsłabszą ze wszystkich turnusów pozycję (3 graczy), nie miała większych szans, więc w ruch szły szantaże i inne takie. Koniec końców zbrojna mediacja a’la Tacyr odnosiła efekt i dowódcy walczących stron zawierali tymczasowy rozejm.
 III – Wergundowie nigdzie nie poszli, więc Styria zdążała zabarykadować się na wartowni i utrzymać ją, przy wsparciu ochotników spośród mieszkańców osady. Grupa mediująca była najsilniejsza – Liga Kupiecka nie dopuściła do żadnej walki, a rozejm został zawarty zanim w ogóle doszło do poważnej walki.
 V – obie grupy były liczebnie równoważne, walka przeniosła się z wartowni na dziedziniec i trwała dość długo, przerywana wzajemnym braniem zakładników i innymi atrakcjami, zakończyła się w końcu dramatyczną interwencją Krevaina.
Za każdym razem imprezę przerywało pojawienie się tubylczych gości, którzy lejąc po równo wszystkich zmuszali siłą rzeczy do współpracy. Kolejnym krokiem do pogłębienia współpracy było wieczorne uprowadzenie ludzi z osady – w efekcie czego wszyscy bez wyjątki zasuwali ich odbijać.
 tubylcy byli przekonani, że Szamanka jest wciąż więźniem w osadzie i próbowali wziąć ludzi na wymianę. Tymczasem ona grała własną grę, prowadziła swoją oddzieloną od plemienia partyzantkę.
 tego wieczora po raz pierwszy też gracze widzieli działalność Tabu – znaleziony przy osadzie martwy tubylec ze znakami ludzi Szamanki, zresztą z jej bransoletką w ręce, oraz pojawiające się enigmatyczne postaci, krążące pod palisadą – Widma

III dzień
Dopiero wówczas na światło dzienne pojawiała się sprawa Zakazanego Miejsca – Szamanka odwiedzając osadę przedstawiała swoją opowieść o strasznej broni i ukrytej wiedzy jej ludu. Sprawę broni znali Styryjczycy, Wergundia, chyba także poszukiwacze ze Smoczej.
Obie główne grupy podejmowały więc wezwanie Szamanki, bo było to po ich myśli.

Po tym, jak Szamanka umawiała spotkanie na wieczór, podejmowano wyprawę do koloni karnej – Wergundowie z oczywistych przyczyn, Styria – aby wystartować z realizacją swojej misji (tj. odnaleźć człowieka, który miał wytyczne na temat dotarcia do Broni).Osadnicy szli zwykle dla towarzystwa. Na II i III grupa styryjska oddzielała się i szukała Sheerena Damara na własną rękę, na V – mając przynajmniej równowagę sił, obie grupy poszły razem.
W efekcie z koloni karnej, oprócz potwierdzenia informacji o jej zniszczeniu przyniesiono:
- dziennik Styryjczyka, zawierający wskazówki, gdzie znaleźć Istotę, duszka dziewczynki, który wie coś o tym, jak dotrzeć do Broni, oraz informujący o skutkach kontaktu więźniów z Minerałem
- raport wergundzki, potwierdzający to drugie, czyli opłakany wpływ Minerału na umysły ludzi z północy
-> na III brawurowa akcja Sapientii sprawiła, że moc z drugiego Znaku trafiła w ręce Symeona et consortes i do końca niemal nikt nie wiedział, gdzie ona jest

W drodze powrotnej trafiano na skrzynię z tubylcem – rozpoczynał się wątek z handlem niewolnikami oraz z potworem, który skrzynię drapał. Wątek rozwijał popołudniowy najazd oddziału tubylców, tym razem poszukujących dziewczyny z pudła – za każdym razem gracze nie chcieli podejmowac z nimi walki i dziewczynę od razu oddawali.
Tylko na III w tym miejscu zaczynało się wielkie śledztwo Ligi w poszukiwaniu tego, kto sie pod nich podszywa. Na II zostały rzucone oskarżenia w kierunku Wergundów („bo to przez wasz port”) i Styryjczyków („bo odbiorca jest w Styrii”), więc obie grupy zgodnie zabrały się do szukania tego, kto im robi koło pióra. Na V wątek został zignorowany.

Wieczorna wycieczka na spotkanie z Szamanką kończyła się zapoznaniem z uroczym oddziałem Aituny – wojownikami z Laro. Na II były kulturalne negocjacje, na III – łomot krótki, gdyż grupa nie bardzo chciała sie bić, na V – dość poważną i mało wesołą bitwą. We wszystkich przypadkach efekt był ten sam – sterroryzowanie graczy, by przyprowadzili Szamankę.
Na II nie było w zasadzie wyraźnego stronnictwa, które by to rozważało, na III, ze względu na obecność dużego oddziału Laro stworzyło się silne stronnictwo, które optowało za oddaniem Szamanki Laro. Na V- było do tego blisko, ale to stronnictwo pozostało w ukryciu.

Noc na wszystkich turnusach należała do łowców potworów, którzy gonili się z banshee oraz aguarą, o której nie wiedzieli, że to aguara.

IV dzień
Zaczynał się zwykle konkluzją, że trzeba by znaleźć szamankę, a nie wiadomo jak. Na wszystkich turnusach używano do tego „naznaczonych”, czyli tych więźniów, którzy z nią zawierali pakt krwi. W efekcie różnie prowadzonych rytuałów szamanka nawiązywała kontakt z graczami i wskazywała miejsce w dolinie.
Na II wszyscy zgodnie poszli do doliny.
Na III grupa podzieliła się, część poszła po pomoc do Laro, a gdy jej nie uzyskała, postanowiła szamankę złapać. Tymczasem Styria trzymała stronę Szamanki. Obie grupy trzymały w tajemnicy swoje poczynania (Styria chowała się w sztolni ;) ).
Na V grupa sprzyjająca Laro nie zdążyła się zebrać i zdecydować na działania, skończyło się na ochrzanie od Szamanki.

Koniec końców wiedza graczy na temat dawnych dziejów Zapołudnia zwiększała się o historię ludu Szamanki, Broni, Tabu, wiedzy itd.

Pozostała część tego dnia była różna na różnych turnusach, ale wydarzenia, jeśli nie pojawiły się tego dnia, to pojawiały się później.
 krasnoludy – część graczy, najczęściej na bazie misji nawiązywała kontakt z krasnoludami z Zapołudnia, które uparcie żądały pieczęci do Ahi-tere. W rękach graczy pieczęć była tylko na III i IV. Przygody z krasnoludami były rozmaite, na III, IV i V wyprawa wiązała się z bitwą z podziemnymi elfami, na II za to – z samymi krasnoludami ;)
 kontynuacja sprawy łowców niewolników – na różnych turnusach pojawiały się lub były wyłapywane w pobliżu obozu rózne osoby, mające coś wspólnego z szajką. Akcja polegała najczęściej na złapaniu i przesłuchaniu delikwenta, który najczęściej sam sie wysyłał do krainy wiecznych łowów.

O zmierzchu w każdym przypadku następowało drugie spotkanie z Laro, na II na Bramie Polowej, na pozostałych – w Halli. Spotkanie miało uświadomić o zdecydowanej przewadze bojowej elfów i zmusić do zastanowienia nad pochopnym sojuszem z Szamanką,

Noc znów należała do potworów.
Część buszowała po grobowcach, goniąc się ze strzygą, druga część w końcu nawiązywała kontakt ze styryjskim duszkiem dziewczynki, w efekcie czego nagryzana była tajemnica misji styryjskiej.
Efektem były informacje o Rozbłysku.

V i VI dzień
Poprzedniego dnia pojawiała się Smocza, najlepiej poinformowana o ruinach w okolicy. Sprzątnięcie strzygi z grobowca otwierało możliwość sojuszu z nimi, w zamian za co pojawiały się namiary na elfickie ruiny w lesie i tubylcze – na górze.

Wizyta na ruinach laryjskich owocowała toną papierów po elficku, które różnym turnusom sprawiały różną trudność. Na II było ciężko, na III – prawie z marszu, zaskoczeniem była V, gdzie nowi gracze po 2 dniach czytali z marszu tengwar jak swój ;)

W ogóle konfiguracja tego dnia, jak i następnego była luźna i ruchoma. Zaleznie od stopnia zdobytych informacji pojawiały się akcje:
- ruiny tubylcze – świątynia nagi, kobiety-węża. Akcja poszukiwawczo-eksplorerska owocowała pełnym wachlarzem informacji od Nagi. Niemal wszystkie grupy zdążyły oczywiście obrabować jej siedzibę z błyskotek.
- szaleńcy z koloni karnej – starcie było w róznych miejscach, po drodze do ruin zwykle.
- śmierć Krevaina i pogrzeb – na wszystkich turnusach, oprócz V, przywódca osady padał ofiarą zamachu tuż po spektakularnej próbie godzenia skaczących sobie do gardeł stronnictw. Na II kończyło się to epickim pogrzebem na BP, spełniającym przy okazji „proroctwo” z wizji szalonego Styryjczyka. Na III – gracze podjęli próbę wskrzeszenia Krevaina. Dokładniej podjął ją jeden ze Styryjczyków, który postanowił złożyć w ofierze Tavar siebie w zamian za niego. Rytuał był długi, uroczy i mroczny, zaowocował zmianą ofiary w kapłana Tavar.
- pułapka łowców niewolników – śledztwo, prowadzone przez graczy, sprowadzało ich w końcu na Flesze, gdzie Tacyr ich łapał w środek „miski” zaklęciami paraliżującymi. Po interwencji Widma (nastąpiła, bo Tacyr i Sapientia zapchali łapy do spraw Tabu -> ów przetłumaczony przez nich rytuał zamykania tabu) gracze przechodzili do ofensywy, czyli bezładnego gonienia po lesie uciekających najemników. Za każdym razem akcja kończyła się w osadzie.
- laboratorium - wiedza o nim najczęściej wypływała przy okazji gonienia najemników. Rzecz w tym, że S., która już się tam nie czuła bezpiecznie, zabarykadowała drogę zaklęciem.
Tylko II turnus zdecydował wysłać od razu zwiad – zwiad wrócił z niezwykle wiarygodną informacją, iż „nic tam nie ma”. W pozostałych przypadkach informacja ta pojawiała się, gdy cała grupa postanawiała iść w końcu sprawdzić ową górę.
Wówczas w pułapkę psioniczną wpadały pierwsze osoby, które natychmiast zapominały, po co przyszły i były absolutnie przekonane, że nic tam nie ma. Rozszyfrowanie zagadki zajmowało różną ilość czasu i było różnie zabawne ;) Najweselej było na II, gdzie sprawa wymagała truchtu po pomoc do osady ;)

Jak wyglądała sprawa z dostaniem się do Laboratorium – miejsce było przecież w obrębie fosy, zabezpieczonej zaklęciami Tabu. Aby przez nią przejść, S. stworzyła formę dwustronnego portalu czasoprzestrzennego – mówią najprościej uruchomienie portalu powodowało, że na dno fosy można było zejść niejako w innej czasoprzestrzeni, wymiarze czy jak to zwał, zaś po drugiej stronie wracało się do naszego. Ponieważ ewakuacja była w pośpiechu, całość mechanizmu była rozregulowana, stąd udało sie tak łatwo przejść.

W samym Laboratorium sprawa zwykle wyglądała podobnie – w kazamatach trochę wrogów i potworów, oraz jedna malutka aguara na wynos, zwykle brana za dziecko i wynoszona do osady. Zwykle nikt nie sprawdzał jej stopnia umagicznienia ani w ogóle gatunku czy czegokolwiek.

Wieczór VI dnia był mocny, na wszystkich turnusach tworzyła się grupa zapaleńców, idąca ochotniczo do świątyni porzuconych bogów, gdzie rozgrywał się cały dramat – grupa w padała w pułapkę, ceną za wydostanie się była dobrowolna ofiara z życia.
II, IV i V turnus potraktowały sprawę bardzo poważnie, z czego IV w ogóle zataił sprawę przed samym bohaterem ofiary.
Ten, chociaż po wyniesieniu go spod ziemi ożywał pozornie, pozostawał jednak de facto martwy, o czym informowały różne osoby, które taką wiedze mogły posiadać. O co chodziło? O władzę starych bogów nad ziemią zapołudnia. Ich moc, odmienna od każdej znanej graczom, powodowała, że związane z nimi dusze pozostawały na zawsze w kręgu ich mocy. Tak stało się ze styryjską dziewczynką, ze strażnikiem Tabu i Widmami. Każdy z bohaterów tej akcji dołączał więc do plejady widm zapołudnia, którego nigdy już nie miał opuścić.

W obozie równocześnie lub później rozgrywał się dramat z aguarą w tle. Po odnalezione w Laboratorium dziecko w końcu przychodziła matka. Nie każda grupa zrozumiała ideę zamiany lisołaka w człowiekolisołaka i niektóre uparcie twierdziły, że osobno jest lis i osobno człowiek, tymczasem tylko V miała do tego podstawy w efekcie błędu zapleczowego ;) Tym samym dementujemy – była jedna istota, która zmieniała postać z lisiej na ludzką. Aguara porywa ludzkie dzieci i przystosowuje je jako swoje, one zapominają, kim były i umagiczniaja się, stając się lisołakiem. Dlatego też mają możliwość przemiany w człowieka.
Lisołak krążył wokół osady od czasu znalezienia skrzyni – w podobnej skrzyni porwano jej dziecko, więc szukała go, nie mogąc się dostać do Laboratorium, krążyła w okolicy.
Wszystkie grupy ostatecznie oddały dziecko aguarze.
Nieliczni gracze rozszyfrowali aguarę jako aguarę ;)


_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Reshion vol 2 Electric Bo 
To jak, umowa handlowa?


Skąd: Szczecin
Wysłany: 05-09-2014, 12:58   

Cytat:
śmierć Krevaina i pogrzeb – na wszystkich turnusach, oprócz V, przywódca osady padał ofiarą zamachu


Na piątym Krevain przeżył bo gracze byli naprawdę zorganizowani i nie pozwoli mu umrzeć czy to coś innego, tak jak to, że na V prowadził grupą w noc nr.1 zamiast Tacyra?
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 05-09-2014, 13:13   

Trochę jedno i drugie. Krevain grany przez Illimę był OG i punktem równowagi między dwoma bardzo silnymi stronnictwami, które bez niego fest skakały sobie do oczu. I po prostu prowadził grupę.
Na ten zamach (skrytobójca z tylnego wejścia) nie było mocnych, nie widzę opcji, żeby gracze tak się spięli, żeby pilnowali się ściśle non stop :)
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
wampirka 


Skąd: Szczecin
Wysłany: 05-09-2014, 14:14   

Co do IVturnusu, tam, gdzie Indi nie było:

II dzień
-> Po uwolnieniu grupa więźniów miała mniej lub więcej – zależnie od czujności pozostałych – czasu na zdobycie broni. A potem następowała wolna amerykanka:
IV. Dzień wcześniej (jak rzadko!) nie zignorowano szalonego strażnika. Ekipa uznała (+ szaleni więźniowe spotkani równolegle przy próbie dojścia do koloni), że wielce prawopodone jest, iż kolonia nie istnieje. Zaczęła się narada, co z nimi zrobić, jeśli uda się potwierdzić, że nie istnieje rzeczywiście. Stanęło, że więźniowie zostaną uwolnieni, żeby pracować w osadzie, wciąż mając na sobie bransolety. Zanim jednak zdążyli zostać o tym uświadomieni, uciekli z karceru i zabarykadowali się na wartowni. Nastąpiła krótka i szybka bitka, po której więźniów pojmano, a następnie długa i wolna narada, gdzie po raz kolejny debatowano nad ich losem. Efektem były pokrętne przysięgi (bardzo pokrętne i nie do końca przysięgi ze strony niektórych) przerwane łomotem od tubylców. Potem znów narada :3 Jeden z niewielu turnusów, gdzie OG nie mogli dojść do głosu, bo wszyscy się darli i przekrzykiwali na potęgę ;) Jak zawsze bransolety zdjęto, zawarto jako taki rozejm.

III dzień
Z różnic: elfy z Laro spotkały graczy wychodzących na spotkanie z szamanką pod bramą do obozu, bardzo gustownie wyłaniając się z mgły. Łomot krótki, zakończony pogaduszką na placu.
Gracze anty-Laro na maksa, mała obozowa grupka Laro chce przekonać resztę, żeby jednak złapano szamankę, ale wszyscy są BARDZO przeciwni ich pomysłowi. Kolejna długa i krzycząca dyskusja.

V i VI dzień
Pogrzeb Krevaina: z mojego punktu widzenia najbardziej wczuci gracze ze wszystkich turnusów, smutek i żałoba, ekipa rozeszła się w milczeniu o 23 i zapanowała cisza na obozie. Również spełniona przepowiednia szalonego Styryjczyka + malownicze pogłębienie tymczasowego styryjsko- wergundzkiego sojuszu.

Co do świątyni starych bogów: IV turnus wrócił zbity i przez pewien czas nie chciał wtajemniczyć samego zainteresowanego w to, co się tam stało (odgrywał amnezję obejmującą wszystkie rzeczy od momentu wejścia do świątyni). Zawiązano też pewną umowę, żeby nie mówić nikomu o tym, co zaszło, więc wzbudziliśmy trochę podejrzeń ;)
Ostatnio zmieniony przez wampirka 05-09-2014, 14:14, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Leite 
Elfi doradca


Skąd: Poznań
Wysłany: 05-09-2014, 14:17   

(II turnus licząc z urwisem?)

Czyli Aguara to był lisołak...ciekawe. To laboratorium Sapientii na II :D śmiechowo było. Nikt nie wierzył, że tam coś jest, także twoja, Indi i dlatego lecieliśmy po psionika :D a i na drugim uznaliśmy dziewczynkę za WAMPIRA wyższego :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
_________________
2014r. II - Infelix Laryjka [??]
2014r. Epilog - Sephi'Rah (Sefii) Podziemna [*]
2015r. II - Vela, Roythe (łowca) Wysoka [*]
2015r. Epilog - Vela, Roythe (łowca) Wysoka [*], aktualnie Tymen Mgieł
2016r. III - Tanwe'Ivare, Aenthilka
2016r. Epilog - Aurelia d'Lombre d'Itharo człowiek
2016r. Zimowy - Tulya'Leite Enri Aenthilka w futerku
2017r. III - Mea'Aran Tlais Orthogok, podziemna bliźniaczka
2018r. Zimowy - matrona Mea'Aran Tlais Orthogok, już nie bliźniaczka.
_______________________________________
"Mlem"

 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 05-09-2014, 14:23   

Cytat:

VII dzień
Tu następowała wielka wyprawa do ahi tere.
Grupa, której nie chciało się dreptać do Wapnicy, tutaj miała przebieżkę po pozostałe Znaki Mocy, zależnie od konfiguracji akcje zaczynały się popołudniu lub wieczorem i były improwizowane.

Wyprawa zaczynała się od znalezienia kopalni, co zwykle kończyło się interwencją intuicji. W kopalniach
- znajdywane było leże harpii – II turnus wziął skarby, małej harpii nie ruszyłl, III turnus nic nie tknął, V turnus nie znalazł
- spotkano geologa – żadna grupa nie uznała go za podejrzanego w początkowej rozmowie, wszystkie grupy podążyły za jego wskazówkami

Dalej była mała sztolnia przy trakcie, tutaj znów konfiguracja zdarzeń za każdym razem była inna, koniec końców zwykle geolog był martwy, a potwór uciekał lub umierał.

Przy marae ahu, na zapadliskach, była do znalezienia albo pieczęć, albo pieczęć i znak koa, albo tylko znak, trwało to różną ilość czasu.
W pobliżu było też bajorko z posągiem – II grupa nie zauważyła, III wzięła medalion z fajerwerkami, V szła w lejącym deszczu i pominęła ten punkt.

Dalsza część drogi, wraz ze znalezieniem punktu dla wędrowców, zwykle szło tak samo (za wyjątkiem V – tam nie było punktu dla wędrowców, łomot siedział od razu w sztolni).
Potem było spotkanie z elfami –
walka była nie do wygrania, choć turnus III był blisko i wywalił tutaj najlepszą bitwę w swojej karierze ;) Ale się poddał. Bardzo bojowy turnus IV – wręcz odwrotnie, kompletnie położył tę walkę. V – przy proporcjach 1 BN na 2 graczy, nie miał szans.

Przylepiony graczom elf-strażnik na II doczekał aż wyjścia graczy z Kuźni i dopiero wtedy poległ. Na III wirtuozerską akcją Ahina poległ na górze – akcja była świetnie wykonana, po kolei, z zachowaniem logiki. Na V – logika poszła się paść, nie zdjęto najpierw zaklęcia z zakładników i zrobił się syf.

W Kuźni raczej wszystko szło z nurtem tak jak powinno. Na III ktoś wszedł w czajniczek ;) Gracze poszaleli też z inicjatywą i bachnęli to, co było tam niefabularnie, czyli kartki, przygotowane, żeby im pomóc z tłumaczeniem elfich tekstów... :P

W drodze powrotnej – wszystkie turnusy zaliczyły marsz bez światła przez las ;)
II, III i IV witały się z harpiami, II natychmiast oddała zabrane błyskotki ;)
II i III rajd odwetowy elfów zaliczyły w nocy, IV i V – następnego dnia, zakończony wzięciem zakładników i bitwą na BP.

VIII dzień

Zależnie od tego, czego grupom brakowało do wejścia do Tabu, to przed wieczorem to właśnie było poszukiwane, najczęściej brakujące Znaki. Na II ujawnił się w tym miejscu oddział Sapientii, próbujący dostać się do klucza.

Kwestia wejścia do Tabu nie była podważana w żadnej grupie, tj. wszyscy zgodnie decydowali wejść tam. Była opcja innej decyzji.
Na tym etapie nie było też żadnego stronnictwa w żadnym z turnusów, które by było zdecydowane przejąć samą Broń. Wykonalne było to tylko dla Wergundii – musieliby wezwać swoją kohortę przed wyruszeniem na górę, i dla Sapientii – musiałaby skoordynować działania z kumplami z zewnątrz. Na obie opcje byliśmy przygotowani.
Oczywiście nikt nie wyszedłby ostatecznie z Tabu bez zniszczenia broni – jak pisałam wcześniej, wprowadzanie do świata gry broni tego kalibru było nam nie na rękę. Ale była na tym etapie opcja zbrojnego przejęcia całego uroczego bajzlu.

Wejście do tabu różnicowane było głównie długością rozkminy nad kluczem. Żadna grupa nie rozszyfrowała zasady działania samodzielnie. Najbardziej zapętliły się III i V – bo najmocniej zaangażowały się w to, II i IV poszły po podpowiedziach.

Przejście przez kazamaty barier szło wszystkim grupom podobnie, różnice pojawiały się dopiero po dojściu do sarkofagu. W większości papiery znikały, zanim „znikacz” zorientował się, co właściwie schował, co generowało problemy przy majstrowaniu bombki do wysadzenia Broni. I szczerze mówiąc nawet nie czuję się na siłach wymieniać „znikaczy”, w każdym razie Styria na II i III wyszła stamtąd z przepisem na proch, na IV o ile wiem, olała sprawę, na V – ze wszystkim innym oprócz cholernego przepisu ;)

I wreszcie główny punkt- oddanie Szamance wiedzy i buławy.
Co do znaczenia buławy – nikt jej nie potraktował poważnie. Już większe dylematy wzbudziła wiedza.
Jednego i drugiego można było nie oddać. Zwłaszcza powinni byli pomysleć o tym Wergundowie – Szamanka zabiłaby wtedy naznaczonych, którzy stanowili większość ekipy styryjskiej ;) Przewidywaliśmy, że gracze na to nie pójdą, mieliśmy przygotowane opcje na wypadek odmowy – w sumie w możliwościach była nawet walka do samego świtu, gdyby tylko graczom się chciało.
Za każdym razem działał urok osobisty Szamanki i zmęczenie graczy – poszło na zasadzie „a bierz i daj nam spać” ;) Ach, jak łatwo upadają imperia ;) ;)
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 05-09-2014, 14:28   

Cytat:

Aguara - anterion, wyglądające jak lis stworzenie, potrafiące przybrać ludzką postać. Aguary występują tylko jako samice. Obdarzone są wielce silną mocą magiczną, która jednak osłabła w stosunku do tej, posiadanej przez nie przed wiekami.
Wilkołaki, niedźwiedziołaki, szczurołaki i im podobne są teriantropami, ludźmi zdolnymi do przeobrażenia się w zwierzę. Aguara to anterion. Zwierzę, a raczej istota potrafiąca przybrać postać człowieka.

Aguary nie rozmnażają się. Porywają dzieci i przekształcają w lisice.
Aguary potrafią stworzyć bardzo silne iluzje.
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 05-09-2014, 14:46   

Cytat:
IX dzień

Tu w ogóle była pełnia wolnej ręki dla graczy.
Zwykle zaczynało się od tego, że Wergundia ogarniała, że wypadałoby zatrzymać styryjskich agentów i wzywała pomoc. Styria w tym momencie robiła mniejsze lub większe błędy.
W większości (II i III) zdązaliśmy wezwać nasz oddział specjalny. Kluczem było przekonanie jak największej liczby innych graczy do naszej strony.
Na II wzięliśmy zakładnika, chcąc się zabezpieczyć do momentu przyjścia oddziału. Skończyło się walką, ale nie pogromem, jak by wskazywały proporcje. Dalej była ucieczka w las, próba negocjacji z tubylcami, którzy na tym etapie byli już zjednoczeni i gotowi do łomotu.
Powrót trafił na wizytę Sapientii, która lała Wergundów – mając na widoku nadchodzących tubylców postanowiliśmy jednak pomóc W.

Na III udało się zbudować duże stronnictwo, dzięki czemu można było do walki podejść prawie jak równy z rownym, Zanim się jednak ogarnęliśmy, obóz przejęła Sapientia.... I to ona wyszła zwycięsko z zadymy z tubylcami, rozdając karty w obozie i przy okazji rozbijając nas w drobiazgi.

Na V Styria zignorowała całkowicie zagrożenie, a nawet moje sugestie i odmówiła wezwania wsparcia. Gdy w osadzie zameldowała się kohorta, było za późno. Przy niemalże równych siłach skończyło się ucieczką z obozu, utratą słoja ze składnikami od bomby i w ogóle chaosem. Ale ostatecznie stanęło na tym samym, dzięki mediacji Krevaina.

Finałowo -
wszystkie grupy dostaly się do Vekowaru(tj. nikt nie postanowił bohatersko zginąć w obronie osady Krevaina ;) ). W porcie zostały podjęte negocjacje między Styrią a Wergundią.
Tubylcy odbili Zapołudnie.
Osoby, związane ze starymi bogami, pozostały na Zapołudniu.
Cdn.


Gdzie były możliwości modyfikacji?
Niemalże wszędzie. Poza kilkoma technicznymi przymusami (przykładowo, nie dało się zrobić najazdu tubylców albo kohorty w tym samym czasie, co wędrówki po Tabu) byliśmy przygotowani na prawie każdą improwizę.
W większości okazało się, że w miarę dobrze przewidywaliśmy wybierane rozwiązania, poza kilkoma zaskoczeniami.
Tak w skrócie wyglądała ta „liniowa fabuła”, polegająca na ekspieniu w lesie i save game w domkach.
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Owizor 
miewał złe sny o ogórkach...


Skąd: Kraków
Wysłany: 05-09-2014, 14:53   

Indiana napisał/a:
Już w osadzie więźniowie mieli okazję zapoznać się z Szamanką i jej możliwościami znikania z domku więziennego
już na samym początku, jeszcze przed przybyciem Wergundów i jeńców ja i Szarłat poszliśmy na obchód by zaraz potem polecieć do Krevaina:
- ten karcer jest fabularnie pusty, czy niedopatrzenie?
- oj... niedopatrzenie, przepraszamy, już lecę po Wamp
a w sumie i tak potem sobie szamanka wychodziła kiedy chciała :roll:
Indiana napisał/a:
-> na III brawurowa akcja Sapientii sprawiła, że moc z drugiego Znaku trafiła w ręce Symeona et consortes i do końca niemal nikt nie wiedział, gdzie ona jest
a nie przypadkiem Liora? poprawcie mnie jeśli się mylę, ale wydaje mi się, że to chyba Lior ukradł tę moc dla Ligii - później, gdy okazało się, że to był zły krok, wybrnęliśmy z tego mówiąc, że "jakiś kontakt Ligii nam załatwił świeżą energię znaku"
Indiana napisał/a:
Na III grupa podzieliła się, część poszła po pomoc do Laro, a gdy jej nie uzyskała, postanowiła szamankę złapać. Tymczasem Styria trzymała stronę Szamanki. Obie grupy trzymały w tajemnicy swoje poczynania (Styria chowała się w sztolni ).
Liga w ostatniej chwili stwierdziła, że jednak trzyma z szamanką - z grupą Laro poszedłem więc ja z Erykiem i opłaconym Keldornem(Reshim) z wytycznymi, że gdyby Laro podjęło próbę ataku na Szamankę, nasza trójka ogłusza od tyłu resztę grupy by pokazać tubylcom dobitnie, że Liga z Laro nie trzyma i że w razie potrzeby gotowa jest bronić Szamanki. Do żadnej walki jednak nie doszło. Później w obozie Szarłat relacjonował nam spotkanie drugiej grupy i ukrywanie się w sztolni: "niestety do naszej grupy przykleił się też Malinowy, więc pewnie Styria, a może i nawet cały obóz, już o wszystkim co nam powiedziała Szamanka wiedzą" - w naszych oczach to Styria przylepiła się do naszej wyprawy a nie na odwrót
Indiana napisał/a:
Zwykle nikt nie sprawdzał jej stopnia umagicznienia ani w ogóle gatunku czy czegokolwiek.
ba, nawet na naszym turnusie próbowano ją zeswatać :mrgreen:
_________________
2013 II turnus - Owizor Rożenek, szpiegujący dla Imperium mag ziemi z Ofiru
2014 II turnus, Epilog - Argan Rożenek, styryjski dezerter podszywający się pod liryzyjskiego możnego Octavia Lecorde

Nelramar - Oberon Williamson, nekromanta-sadysta podszywający się pod elfa // Ohtat'Penatis Idril - elficki dowódca gardzący po równo Wergundią i Styrią
2015 I turnus - ponownie Owizor Rożenek który to nawrócił się, by jako Sędzia Rega Ludmir romansować z pewną elfką [+]
2015 turnus +18 - Archibald dar Bregen, samozwańczy książę o słabej psychice
 
 
 
Owizor 
miewał złe sny o ogórkach...


Skąd: Kraków
Wysłany: 05-09-2014, 15:20   

Indiana napisał/a:
Co do znaczenia buławy - nikt jej nie potraktował poważnie.
jak dla mnie to była urocza scenka "ach, odkrywają swoje dziedzictwo, swoją kulturę, jak słodko" :roll:
Indiana napisał/a:
Za każdym razem działał urok osobisty Szamanki i zmęczenie graczy – poszło na zasadzie „a bierz i daj nam spać”
przepraszam bardzo, u nas Ima (Ahin) spalił część wiedzy! To że potem go wszyscy chcieli za to zabić to już inna sprawa ;)
Indiana napisał/a:
Na III udało się zbudować duże stronnictwo, dzięki czemu można było do walki podejść prawie jak równy z rownym, Zanim się jednak ogarnęliśmy, obóz przejęła Sapientia.... I to ona wyszła zwycięsko z zadymy z tubylcami, rozdając karty w obozie i przy okazji rozbijając nas w drobiazgi.
Dokładniej sojusze na finałowej bitwie u nas to były: Styria+Laro+Liga+Osadnicy+Krasnoludy (w tej kolejności jeśli chodzi o zaangażowanie w sprawie) przeciw Wergundia+Elfy+Smocza (też w tej kolejności). Intelektualiści rozdzielili się po równo, choć mam wrażenie że więcej wspierali Wergundię... Samą bitwę wygrała Styria, ale nim zdążyli cokolwiek zrobić ze zwycięstwem, przybyła Sapientia i okazało się, że po jej stronie są (liczni i potężni u nas) Intelektualiści, zaś ci przekabacili Wergundię i pół Ligii. To wystarczyło, by pobić stronnictwo "honorowych" (jak sami siebie zaczęli nazywać Styryjczycy, Krasnoludy i kierujący się honorem zdrajcy Ligii), które po krótkiej bitwie zostało rozbrojone i wygnane z osady... która i tak potem upadła pod inwazją tubylców (ależ deus ex machina :roll: )
_________________
2013 II turnus - Owizor Rożenek, szpiegujący dla Imperium mag ziemi z Ofiru
2014 II turnus, Epilog - Argan Rożenek, styryjski dezerter podszywający się pod liryzyjskiego możnego Octavia Lecorde

Nelramar - Oberon Williamson, nekromanta-sadysta podszywający się pod elfa // Ohtat'Penatis Idril - elficki dowódca gardzący po równo Wergundią i Styrią
2015 I turnus - ponownie Owizor Rożenek który to nawrócił się, by jako Sędzia Rega Ludmir romansować z pewną elfką [+]
2015 turnus +18 - Archibald dar Bregen, samozwańczy książę o słabej psychice
Ostatnio zmieniony przez Owizor 05-09-2014, 15:22, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
wampirka 


Skąd: Szczecin
Wysłany: 05-09-2014, 15:26   

IV turnus
-> błyskotki ochoczo wziął, rzecz jasna :3

Co do Marae Ahu, sytuacja wyglądała najzabawniej ze wszystkich. Mianowicie grupa Laro nie powiedziała ekipie, że są w posiadaniu pieczęci. Ekipa uznała, że pieczęć jest w Marae Ahu (tak jak była na IIturnusie) razem z symbolem. Jednak po dokładnym przeszukaniu ruin (BARDZO dokładnym) okazało się, że jest tam tylko symbol. Było grzebanie w dziurach i zaglądanie pod kamienie, gromiące spojrzenia OG na ekipę Laro i NIC :3 W końcu wspólne modlitwy do Modwita i Styrwita przyniosły informację, że pieczęci tu nie ma, bo została zabrana. Elfy wciąż nic :D
Druga część grupy zdobywała wtedy medalion.
Kiedy grupy się spotkały ogłoszono ze smutkiem, że wracamy do obozu i wszystko przepadło, bo pieczęci i tak nie ma, została zabrana. Już zbieraliśmy się do powrotu, kiedy ekipa z Laro wyciągnęła pieczęć.
Reszę można sobie wyobrazić, powstał bardzo konkretny wergundzko- styryjski sojusz na mocnym... zdenerwowaniu. Hm.

Co do bicia mrocznego elfa (lub elfów w tym przypadku) - bardzo logiczna i szybka akcja, z Og bojącym się o swoje owieczki spadające ze skarpy i oślepieniem :D

Wergundowie, mając w planach rozszerzenie współpracy i miłości z tubylcami, oddawali szamance całość, licząc na owoce swej zmyślności :3
Koniec końców Wergundia została ze wszystkimi papierami (chyba nawet jakiś tubylczy udało się wciągnąć?) + gadżetami do kontaktu mentalnego, a Styria z przepisem na proch.


Ostatnia bitka była dość nieogarnięta, bo zaczęła się błędem w podziale stronnictw (coś wyszło inaczej, ktoś nie ogarnął, a ktoś zapomniał). Ale efektem Styria uciekała, a potem wracała, byli w tym wszystkim brani zakładnicy i były dyskusje na szczeblu ;)

Co do IIturnusu - jako jedyni Wergundowie nie dostali wsparcia, mimo wezwania. Na szczęście mieli kamień nieśmiertelności, więc się wyrównało :)
Ostatnio zmieniony przez wampirka 05-09-2014, 15:27, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 05-09-2014, 15:36   

Owizor napisał/a:
- ten karcer jest fabularnie pusty, czy niedopatrzenie?
- oj... niedopatrzenie, przepraszamy, już lecę po Wamp
a w sumie i tak potem sobie szamanka wychodziła kiedy chciała :roll:
Nie łapię, co ma jedno z drugim. Wychodziła - bo fabularnie mogła, a czasem, tak jak i ja - bo niefabularnie musiała. Żaden turnus nie miał problemu z odróżnieniem jednego od drugiego.

Owizor napisał/a:
a nie przypadkiem Liora?
On się zaliczał do consortesów. Nie wiem, kto miał tę moc, poszli tam obaj, nie było mnie przy tym.
Warte zaznaczenia, że dwóch graczy postanowiło zrobić samodzielną akcję - wzięli i zrobili. Da się?

Owizor napisał/a:
w naszych oczach to Styria przylepiła się do naszej wyprawy a nie na odwrót
Chyba cię straszy, synek. Skoro Styria była obciążona "naznaczeniem", to kto wg Ciebie trzymał to stronnictwo? Przecież ja tam szłam jako OG...

Owizor napisał/a:
więc pewnie Styria, a może i nawet cały obóz, już o wszystkim
O czym Ty wo ogóle, przecież o tam był Artem i ja.

Owizor napisał/a:
u nas Ima (Ahin) spalił część wiedzy!
Nieprawda. Uznał, że oznajmi sam sobie, że ją spala. O czym nie wie OG - nie istnieje.

Owizor napisał/a:
Samą bitwę wygrała Styria
Chociaż raz ;) Fakt, że misji styryjskiej, w której było zwykle 0 lub 1 sztuka z wyboru i reszta z nieświadomego przydziału z kompletnym nieogarnięciem - udało się cokolwiek zdziałać, to już samo w sobie było sukcesem :D :D
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 05-09-2014, 15:42   

wampirka napisał/a:
błyskotki ochoczo wziął, rzecz jasna :3
hahaha, serio? :D :D :D

wampirka napisał/a:
Co do Marae Ahu, sytuacja wyglądała najzabawniej ze wszystkich.
Taaaak? Wliczając w to sławną scenę w wykonaniu Ignacego:
"- my mamy Klucz!
- Naprawdę?
- No tak, mamy, odziedziczyłem.
- Pokaż.
- O, proszę...
- Ciekawe, wygląda do złudzenia jak pieczęć...." :P

wampirka napisał/a:
kiedy ekipa z Laro wyciągnęła pieczęć.
:D :D :D :D Padłam :d

wampirka napisał/a:
a Styria z przepisem na proch.
Wynegocjowanym w więzach z mieczem przed nosem przez Najlepszego Styryjskiego Negocjatora :D :D ;) ;)

wampirka napisał/a:
Ale efektem Styria uciekała
Na IV Styria wezwała oddział za późno, zdążyliśmy wskoczyć na palisadę i osłonić ich odwrót ze zdobyczami.

wampirka napisał/a:
gadżetami do kontaktu mentalnego
Ile grup w ogóle ogarnęło, co to jest? Za którymś razem ja też nie załapałam, że to nie są wstążeczki :D :D
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Reshion vol 2 Electric Bo 
To jak, umowa handlowa?


Skąd: Szczecin
Wysłany: 05-09-2014, 15:49   

Czy będzie jakiekolwiek odzwierciedlenie sojuszy w podczas ostatecznej bitwy na epilogu/świecie gry? W końcu Wergundowie mogą nie być tacy mili dla Ligi, która wolała wesprzeć Styrię podczas prób zdobycia wiedzy ;)

Cytat:
I szczerze mówiąc nawet nie czuję się na siłach wymieniać „znikaczy”, w każdym razie Styria na II i III wyszła stamtąd z przepisem na proch, na IV o ile wiem, olała sprawę, na V – ze wszystkim innym oprócz cholernego przepisu


Oj, czuje, że moje marzenia o powrocie do Dużego Ofiru pójdą sobie daleko daleko i może dopiero za Silber bądź dwa będę mógł do nich wrócić :( .

Cytat:
Tak w skrócie wyglądała ta „liniowa fabuła”, polegająca na ekspieniu w lesie i save game w domkach.


Trochę żałuje, że to nie było jednak save game/load game, tak można by wypróbować inne opcje, zobaczyć jak by inne wybory wyglądały, no ale cóż nie stać mnie by jechać na 4 silbery :P

Jak tak czytam to podsumowanie mam nie odparte wrażenie, że epilog będzie albo próbą zdobycia jakiegoś przedmiotu aby wyrównać/przechylić szansę na wojnie albo (kolejnym) podpisywaniem traktatu pokojowego ;)
 
 
Owizor 
miewał złe sny o ogórkach...


Skąd: Kraków
Wysłany: 05-09-2014, 15:54   

Indiana napisał/a:
Nie łapię, co ma jedno z drugim.
po prostu bardzo mało brakowało, a już w pierwszych pięciu minutach fabuły podniosłoby się fałszywe larum, że Szamanka zwiała, ale tak teraz myślę, że w sumie nie byłoby w tym nic złego dla fabuły
Indiana napisał/a:
O czym Ty wo ogóle, przecież o tam był Artem i ja.
Artema aż do naznaczenia na kapłana mało kto w obozie uważał za Styryjczyka, wszak kompania Valdara uważała go bardzo długo za swojego... a teraz mówię tylko jak to wszystko wyglądało w oczach Ligii: Liga Kupiecka myślała, że to ona to wszystko zainicjowała :roll:
Indiana napisał/a:
O czym nie wie OG - nie istnieje.
ok, niech będzie
_________________
2013 II turnus - Owizor Rożenek, szpiegujący dla Imperium mag ziemi z Ofiru
2014 II turnus, Epilog - Argan Rożenek, styryjski dezerter podszywający się pod liryzyjskiego możnego Octavia Lecorde

Nelramar - Oberon Williamson, nekromanta-sadysta podszywający się pod elfa // Ohtat'Penatis Idril - elficki dowódca gardzący po równo Wergundią i Styrią
2015 I turnus - ponownie Owizor Rożenek który to nawrócił się, by jako Sędzia Rega Ludmir romansować z pewną elfką [+]
2015 turnus +18 - Archibald dar Bregen, samozwańczy książę o słabej psychice
 
 
 
wampirka 


Skąd: Szczecin
Wysłany: 05-09-2014, 15:57   

Indiana napisał/a:
hahaha, serio?

-Chcecie to brać?
-No, jasne!
-Serio?
-Tak! Bierzemy!
Pomijając, że podczas oddawania prawowitej właścicielce, komuś wypadł jeden z gadżecików na ziemię i musiał go szukać, kiedy to całe towarzystwo biło resztę i nie chciało przestać ;)

Indiana napisał/a:
Padłam :d

Taaak. Ja też. Dwa razy ;)

Indiana napisał/a:
Taaaak? Wliczając w to sławną scenę w wykonaniu Ignacego:

Bo to nie było w Marae Ahu :D :D :D

Indiana napisał/a:
Ile grup w ogóle ogarnęło, co to jest?

Sądzę, że nikt, ale kazałam brać wszystko, co się da, skoro nie da się zabrać samej broni :D
Więc zazwyczaj się okazywało, że na szczycie listy "Wszystko" są właśnie wstążeczki. Ale na pewno nie dla tego, że kryształek taki świecący, nieeeeee ^^"
Ale potem komuś tłumaczyłam do czego to jest, już nie pamiętam kiedy, może jakoś poszło w świat.
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 05-09-2014, 15:57   

Owizor napisał/a:
po prostu bardzo mało brakowało, a już w pierwszych pięciu minutach fabuły podniosłoby się fałszywe larum, że Szamanka zwiała, ale tak teraz myślę, że w sumie nie byłoby w tym nic złego dla fabuły
W sumie nie byłoby :D

Owizor napisał/a:
Artema aż do naznaczenia na kapłana mało kto w obozie uważał za Styryjczyka
:shock: Ale jak to...? :D
Owizor napisał/a:
ok, niech będzie

Dobra, po sprawiedliwości niech będzie, że Ima jako bodajże jedyny przejawił poważną intuicję w tym kierunku :)
Swoją drogą, gdyby tak w skali 4 turnusów poważnie gracze postanowili nie oddawać wiedzy i buławy... Wiele by się zmieniło ;)
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
Indiana 
Administrator
Majestatyczny król lasu


Skąd: Z wilczych dołów
Wysłany: 05-09-2014, 15:59   

wampirka napisał/a:
Pomijając, że podczas oddawania prawowitej właścicielce, komuś wypadł jeden z gadżecików na ziemię i musiał go szukać, kiedy to całe towarzystwo biło resztę i nie chciało przestać ;)
Wesoło wam tam było, widzę :D :D :D
_________________
"Boję się klatki, więzienia, do którego przywyknę z czasem, aż zniknie pamięć i potrzeba męstwa..."
"(...) niech umie spać, gdy źrenice czerwone od gromu i słychać jęk szatanów w sosen szumie (...)"
"(...).Loyalty. Honor. A willing heart... I can ask no more than that. "
 
 
wampirka 


Skąd: Szczecin
Wysłany: 05-09-2014, 16:01   

Owizor napisał/a:
podniosłoby się fałszywe larum, że Szamanka zwiała, ale tak teraz myślę, że w sumie nie byłoby w tym nic złego dla fabuły

Nieee, no byłoby. Bo miało być, że ona ucieka tak ewidentnie pierwszy raz (i widać, że nie przez drzwi), jak więźniowie są oćwiczani :3
Drzwi powinny być zamknięte, po prostu błąd.

Indi, zdjae się, że owym delikwentem był jeden z elfów, które to zapomniały wspomnieć o posiadanej pieczęci. To nie był jego najszczęśliwszy dzień ;)
Ostatnio zmieniony przez wampirka 05-09-2014, 16:04, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Frączek 
Wergundia Pany


Skąd: z Wergundii
Wysłany: 05-09-2014, 16:10   

Indiana napisał/a:
Ile grup w ogóle ogarnęło, co to jest? Za którymś razem ja też nie załapałam, że to nie są wstążeczki


Ja wiedziałem tylko dlatego, że mi Wamp coś wspominała o tym :P
Ale oczywiście tę wiedzę zataiłem dla siebie :D :D :D
_________________
'13 - Zwiadowca / łucznik Celahir ( zwany 'Hobbit Sam'
Epilog '13 - mag ognia Divakar
'14 - Kapral Halvard, w służbie 15. kohorty Zielonego Tymenu
Epi '14 - podziemny hipnotyzer Akhel Ah'ran z rodu Diaeth (†)
'15 - imperialista aka najemnik Germeriusz 'Gałgan'
Epi '15 - wojownik Qa, Qorykohynaq
'16 - Ernest, szpieg z krainy deszczowców B)

QA FORTHEWIN

"Opętanie na Indianę! Bijesz Indianę!"
 
 
Frodo 

Skąd: z Katowic
Wysłany: 05-09-2014, 20:26   

Indiana napisał/a:
wszystkie grupy dostaly się do Vekowaru

nie wszystkie :roll:
_________________
2012 Łowca Potworów Avas
2013 Mag Bitewny oraz mający niezwykle dobre relacje z Wilkiem Szaman
Epi: Artvr Kap.Woj. Modwita
2014 l.A.dV działający dla Sapienti
 
 
Leite 
Elfi doradca


Skąd: Poznań
Wysłany: 05-09-2014, 20:52   

Indiana napisał/a:
Cytat:


W pobliżu było też bajorko z posągiem – II grupa nie zauważyła

zauważyliśmy ale nikt tam nie poszedł

Niemniej popieram zdanie Owizora, fajnie by było jeszcze raz to przeżyć i zrobić więcej :D
U nas ostatni dzień był w ogóle śmiechowy, bo Styria knuła, Wergundia knuła, zaczęli się lać, potem przybyło Sapientii wraz z Tabu, a Smocza Kompania to 5 stronnictwo, które chciało spalić osadę zgodnie z ostatnią wolą Krevaina. Potem w połowie bitki Tabu se wyszło, żegnane zrozpaczonym wzrokiem Sapientii :D . Potem chyba była scena Styria - przewaga Wergundia leży a nagle zmiana Styria pada a Wergundia wstaje (Ty! Bo Aslock czy jakoś tak rzuciła na wergundów Berserkera! :D ), potem był Rudy z bieganiem i podrzynaniem wszystkim gardeł i kamień nieśmiertelności xdXD

A i tak my na II, gdy wbiło Sapientii po klucz, zrobiliśmy ich w konia. Bo wtedy oddział zbrojny od nas se poszedł już nie pamiętam gdzie, a my z kluczem zostaliśmy w osadzie. Klucz miał Aenthill. Zbieraliśny drewno, więc brama otwarta, i tak patrzymy, idzie do nas "koleżanka z osady obok z kolegami". W ostatniej chwili się zorientowaliśmy że coś jest nie tak i kolega poszedł zamknąć bramę i "nie zdążył" (dopiero potem się okazało że im pomagał czy coś). Więc wbili do nas, nas 8-10 os max a elfa schowaliśmy. W końcu 3-4 osoby poległy przy barku i nasz przepytują:
(S do mnie)-Gdzie jest klucz, elfie?
(Ja ze zdziwieniem) -Ja go nie mam
(Agatka) -My klucza nie mamy
(Sapientii)-Jak to, widziałam ciebie dzisiaj z kluczem (do mnie)
(Ja)-Ale ja go nie mam....
(Agatka)-Wziął go oddział zbrojny (olśniło go :D )
(Ja) -Dokładnie, my go nie mamy.
(Agatka) - Myślisz, ze daliby klucz słabszemu oddziałowi?
(Sapientii spoglądają po sobie i wychodzą)
:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Nie wiedzieli, że Aenthill się schował i ma klucz :mrgreen: a nasz oddział zbrojny se z nimi poradził :D
Ponoć po drodze do oddziału kadra dostała sms kto ma naprawdę klucz :mrgreen:
_________________
2014r. II - Infelix Laryjka [??]
2014r. Epilog - Sephi'Rah (Sefii) Podziemna [*]
2015r. II - Vela, Roythe (łowca) Wysoka [*]
2015r. Epilog - Vela, Roythe (łowca) Wysoka [*], aktualnie Tymen Mgieł
2016r. III - Tanwe'Ivare, Aenthilka
2016r. Epilog - Aurelia d'Lombre d'Itharo człowiek
2016r. Zimowy - Tulya'Leite Enri Aenthilka w futerku
2017r. III - Mea'Aran Tlais Orthogok, podziemna bliźniaczka
2018r. Zimowy - matrona Mea'Aran Tlais Orthogok, już nie bliźniaczka.
_______________________________________
"Mlem"

Ostatnio zmieniony przez Leite 05-09-2014, 20:53, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Frodo 

Skąd: z Katowic
Wysłany: 06-09-2014, 20:34   

Leite napisał/a:
wraz z Tabu

jakim Tabu??!
Leite napisał/a:
Zbieraliśny drewno

przez 2 godziny. Nie było to podejrzane?
Indiana napisał/a:
Fakt, że misji styryjskiej, w której było zwykle 0 lub 1 sztuka z wyboru

a szkoda, bo szczerze powiedziawszy Styria jest najciekawszym stronnictwem. Moim zdaniem.
Indiana napisał/a:
Styryjczycy w kilka minut przekonali osadników o swojej niewinności

jak? niestety nie było mnie przy tym
rozkmina:
tak na usprawiedliwienie (bez cytatu, nie potrafię znaleźć) - co do mojej misji i moich działań. Nie wiem, czy przemyślany był ten liścik z "Sapientia Styria" w pierwszą lub drugą noc. Ale nieważne. Chodzi mi o tą rozmowę z Ilvą (tą, której fabularnie nie było).
Otóż: jak podawałem ten list, byłem pewien że najemnicy z Tryntu pozostaną po stronie Styrii. Za zabójstwo oficera chyba ich nie wyciągną. Więc wykluczyłem amnestię i inne podobne operacje Wergundów, pragnących zwiększyć swój potencjał bojowy. Gdy więc najemnicy dołączyli do Wergundii i zaczęło się poszukiwanie szpiegów, byłem pewien że wiedzą kim był l.A.dV podpisany na kartce, nie był to chyba zbyt trudny szyfr. Dlatego rozpaczliwie chciałem wsparcia Styrii. I szczerze; troszkę nie rozumiem że "Aslaug i Ilva były dwoma równoważącymi się siłami w osadzie więc ta druga nie potrzebowała wsparcia poszukiwanego oddziału o nieznanym potencjale", czy jakoś tak. Wydawało mi się, że Styria z przyjemnością przyjmie ludzi mających kontakt z agentami Sapienti, którzy swe placówki mieli "wszędzie wokół osady". To znaczy że było ich całkiem sporo. Nie mam żadnych pretensji, serio. Szukam tylko sprostowania sytuacji.
_________________
2012 Łowca Potworów Avas
2013 Mag Bitewny oraz mający niezwykle dobre relacje z Wilkiem Szaman
Epi: Artvr Kap.Woj. Modwita
2014 l.A.dV działający dla Sapienti
Ostatnio zmieniony przez Frodo 06-09-2014, 20:47, w całości zmieniany 3 razy  
 
 
wampirka 


Skąd: Szczecin
Wysłany: 06-09-2014, 21:36   

Wiesz co, na własne oczy widziałam tę kartkę, ale żadnego l.A.dV tam nie ogarnęłam :3 może się zatarło, hmhm?
 
 
Frodo 

Skąd: z Katowic
Wysłany: 07-09-2014, 13:21   

wampirka napisał/a:
może się zatarło

i tak później gadał ze mną Tryntyjczyk, mówiąc że Ilva potrzebuje pomocy i że podobno Styrii pomagam. Więc może ktoś to zatarł, bo raczej więźniowie widzieli ladv.
_________________
2012 Łowca Potworów Avas
2013 Mag Bitewny oraz mający niezwykle dobre relacje z Wilkiem Szaman
Epi: Artvr Kap.Woj. Modwita
2014 l.A.dV działający dla Sapienti
 
 
Kajetan 


Skąd: Tychy
Wysłany: 07-09-2014, 14:44   

co oznacza l.A.dV bo nie ogarniam wciąż %D
_________________
WALCZYĆ TRENOWAĆ VILLSVIN HIRD MUSI PANOWAĆ
 
 
Reshion vol 2 Electric Bo 
To jak, umowa handlowa?


Skąd: Szczecin
Wysłany: 07-09-2014, 15:42   

Kajetan napisał/a:
co oznacza l.A.dV bo nie ogarniam wciąż %D


Podpis pod postami Froda, kim grał w danych latach napisał/a:
2014 l.A.dV działający dla Sapienti


;)
Ostatnio zmieniony przez Reshion vol 2 Electric Bo 07-09-2014, 15:43, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Frodo 

Skąd: z Katowic
Wysłany: 07-09-2014, 17:27   

l = lord
A = Artvr
dV = dar Vastus

z tego co pamiętam, napisałem jeszcze (ku pokrzepieniu serc oczywiście) : jesteśmy z wami.
wampirka napisał/a:
na własne oczy widziałam tę kartkę,

dostałaś ją po grze, czy Tryntyjczycy ją zwędzili? A mówiłem, żeby ją spalić :angry:
_________________
2012 Łowca Potworów Avas
2013 Mag Bitewny oraz mający niezwykle dobre relacje z Wilkiem Szaman
Epi: Artvr Kap.Woj. Modwita
2014 l.A.dV działający dla Sapienti
 
 
Frączek 
Wergundia Pany


Skąd: z Wergundii
Wysłany: 07-09-2014, 18:04   

Frodo napisał/a:
l = lord
A = Artvr
dV = dar Vastus


Łohohoho, Frodo jakie tytuły :D :D :D
_________________
'13 - Zwiadowca / łucznik Celahir ( zwany 'Hobbit Sam'
Epilog '13 - mag ognia Divakar
'14 - Kapral Halvard, w służbie 15. kohorty Zielonego Tymenu
Epi '14 - podziemny hipnotyzer Akhel Ah'ran z rodu Diaeth (†)
'15 - imperialista aka najemnik Germeriusz 'Gałgan'
Epi '15 - wojownik Qa, Qorykohynaq
'16 - Ernest, szpieg z krainy deszczowców B)

QA FORTHEWIN

"Opętanie na Indianę! Bijesz Indianę!"
 
 
wampirka 


Skąd: Szczecin
Wysłany: 07-09-2014, 22:46   

Frodo napisał/a:
dostałaś ją po grze, czy Tryntyjczycy ją zwędzili?

Byłam szamanką :D I możliwe, że miała ją Indi i oglądałam ją w kantorku, bo długo próbowałyśmy rozkminić, czy z niej miało coś wyniknąć. Bo przecież nawet bez podpisu wiedziałyśmy kto ją napisać (bo misja), ale nie mogłyśmy używać tej wiedzy fabularnie :)
A Tryntyjczycy mi tylko o niej mówili, jak dobrze kojarzę.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,06 sekundy. Zapytań do SQL: 9